Bogusław Mucha
Rosyjscy słuchacze paryskich
prelekcji Adama Mickiewicza o
literaturze słowiańskiej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 85/3, 123-146
1994
Pamiętnik Literacki LXXXV, 1994, z. 3 PL ISSN 0031-0514
B O G U SŁ A W M U C H A
R O SY JSC Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C JI A D A M A M IC K IE W IC Z A O L IT E R A T U R Z E S Ł O W IA Ń S K IE J W ażnym w ydarzeniem w dziejach slaw istyki zachodnioeuropejskiej stało się utw orzenie w r. 1840 k ated ry języ k a i literatu ry słow iańskiej n a słynnej uczelni paryskiej — Collège de F rance. P o raz pierw szy bow iem różno- n aro d o w i słuchacze mieli m ożliw ość uzy skania bliższych w iadom ości o m ało znanej n a Z ach od zie historii i literaturze Słow ian. D o d a tk o w y m m agnesem przyciągającym publiczność była o so b a prelegenta — A dam a M ickiew icza — k tó rem u w ładze francuskie pow ierzyły stanow isk o w ykładow cy. P o e ta zgodził się bez w ahania, tra k tu ją c swój „obow iązek [ ...] profesorski” ja k o „służbę w spraw ie P olski, F rancji i Słow iańszczyzny” (D 8, 5 )1.
O d sam ego p o cz ątk u prelekcje profesora-poety budziły wielkie zaintereso w anie R osjan, zaró w n o przebyw ających wówczas w P aryżu, ja k i p o zo sta
jących we w łasnym kraju. N iezbyt odległe były bow iem czasy przym usow e
go p o b y tu tw órcy Sonetów krym skich w państw ie carów . „N atch n io n em u M ickiew iczow i” — ja k go nazyw an o w M oskw ie i P etersb u rg u — tow arzyszy
ły w tedy entuzjazm i uw ielbienie R osjan. K ilk u n asto letn i upływ czasu nie osłabił tych uczuć. I o to teraz ci sam i „przyjaciele M o skale” stali się słucha
czam i paryskich w ykładów poety. O n zaś będzie się szczycił, że pierw szy z a po znał Z ach ó d z lite ra tu rą rosyjską: „F ran cu zo m wielkość odkryłem M o skali”.
Tym i słow am i podsum uje swą rolę w Collège de F ra n c e 2.
Już n a pierw szych w ykładach zauw ażono obecność R osjan. N a ten tem at pisał m arszałek sejm u em igracyjnego A ntoni Ja n O strow ski w liście do znajom ego M ickiew icza, W alerego W ielogłow skiego, 14 I 1841:
M oskali huk bywa na jego kursach i brawo dają, pokaże jeniusz, jeżeli jednych nie obrazi, drugim nadto nie p och leb i3.
W e F rancji przebyw ało w ów czas wielu em igrantó w różnych narodow ości.
Liczebnością m ogli za im ponow ać Polacy. P o po w stan iu listopadow ym przy
w ędrow ało ich o k o ło 9 tysięcy4. N a to m ia st R osjan było n iep orów n anie mniej
1 W ten sposób odsyłam y do: A. M ic k i e w i c z , Dzieła. Wyd. Jubileuszowe. T. 1 — 16.
Warszawa 1955. Pierwsza liczba po skrócie wskazuje tom, następna zaś stronicę.
2 Zob. Z. M a k o w i e c k a , M ickiew icz w Collège de France. Październik 1840 — maj 1844.
W arszawa 1968, s. 157. Kronika życia i twórczości M ickiewicza.
3 L isty o Adamie M ickiewiczu [ . . . ] . Pod redakcją Z. J a b ł o ń s k i e g o opracowali M. B u c z a k [i inni]. „Rocznik Biblioteki Polskiej Akademii N auk w K rakow ie” 1955, s. 76.
4 Zob. J. W. B o r e j s z a , Emigracja polska po powstaniu styczniowym . W arszawa 1966, s. 19.
i określenie „M oskali h u k ” jest oczyw istą hiperbolą. Z a p an o w an ia M ik o łaja I, a więc w okresie paryskich w ykładów M ickiewicza, m ieszkało na Z achodzie zaledw ie kilku em igrantó w ro sy jsk ich 5. N ie należy w szakże zapom inać, iż op ró c z banitów , odm aw iających p o w ro tu do kraju , przyjeżdżało n a Z ach ó d wielu R osjan w celach naukow ych, turystycznych czy leczniczych. T acy ludzie też będą z ciekaw ości słuchaczam i w ykładów polskiego poety.
P o d ją ł się on niezm iernie tru d n eg o za d an ia: zaprezen to w an ia pionierskiej syntezy piśm iennictw a n aro d ó w słow iańskich. W sytuacji b ra k u odpow iednich po dręcznikó w i innych pom ocy naukow ych p ra c a ta k a zdaw ała się prze
kraczać m ożliw ości jed n eg o człow ieka. I tutaj z p o m o cą pospieszyli profesoro- wi-slawiście przebyw ający w P ary żu Rosjanie.
N a pierw szym m iejscu należy wym ienić A nastazję de C irco u rt (z do m u C hlustin). Tę niezw ykle uro dziw ą i w ykształconą ary sto k ra tk ę rosyjską p oznał M ickiew icz w raz z jej m a tk ą W ierą oraz b ratem Siem ionem jeszcze w 1829 r.
we W łoszech. W spólnie zw iedzali wówczas Rzym i inne m iasta tego k ra ju oraz Szw ajcarię, co d o k ład n ie relacjonow ał A ntoni E d w ard O d y n iec6. P o k ilk u n a stu latac h sporadycznych k o n ta k tó w listow nych z p o e tą A n astazja w raz z m ężem Adolfem de C irco u rt o siadła na stałe w P aryżu.
T u taj właśnie otw orzyła salon artystyczny, k tó ry przyciągał wielu d y p lo m atów , polityków o raz ludzi ze św iata s z tu k i7. G osp o d y n i żywo in teresow ała się życiem in telektualn ym stolicy F rancji i z pew nością byw ała słuchaczką prelekcyj M ickiew icza w ygłaszanych w Collège de F rance. C h yb a n iep rz y p ad k ow o p o eta zw rócił się właśnie do niej z p ro śb ą o p o m oc w sko m pleto w aniu książek rosyjskich p o trzebny ch do drugiego k ursu lite ratu ry słow iańskiej.
A nastazja de C irco u rt istotnie ud o stęp n iła M ickiewiczowi odpow iednie dzieła, o czym świadczy jego list:
Dzięki Pani mam już prawie wszystko, czego mi trzeba w tej chwili. Ale jeżeli Pani natrafi gdzie na Ł o m o n o s o w a , Ż ukow skiego, proszę zatrzymać. Tysiączne dzięki.
[ D 15, 438] 8
R ów nież m ąż A nastazji p ostano w ił po m óc p oczątk u jącem u profesorow i slaw istyki. W tym celu sk o n tak to w ał się z przebyw ającym w P aryżu A leksan
drem Turgieniew em , rosyjskim dziennikarzem i działaczem k u lturalny m , b ra te m znanego d ek ab rysty N ik o łaja, skazanego przez władze rosyjskie zaocznie na k arę śmierci.
5 Zob. W. Ś l i w o w s k a , W kręgu poprzedników Hercena. W rocław 1971, s. 9. W przypisie na s. 10 czytamy: „nawet wów czas, kiedy działać będą na Zachodzie rosyjskie drukarnie i zwarte grupy emigracyjne, nie przekroczą one nigdy liczby kilkudziesięciu o só b ”. Warto jeszcze nad
mienić, że autorka podaje garść informacji o rosyjskich słuchaczach w ykładów M ickiewicza w Paryżu (s. 45 — 48).
6 A. E. O d y n ie c , L isty z podróży. O pracow ał M. T o p o r o w s k i . W stępem poprzedziła M. D e r n a ł o w i c z . T. 2. W arszawa 1961, s. 59 — 64.
7 O paryskim salonie Anastazji de Circourt pisał W ładysław M i c k i e w i c z w Pamiętnikach (t. 1. W arszawa 1926, s. 175— 190). Zob. też M. C a d o t , La Russie dans la vie intellectuelle française 1 8 3 9 - 1 8 5 6 . Paris 1967, s. 7 7 - 7 9 .
8 W dom owej bibliotece M ickiewicza znalazła się m.in. napisana po niemiecku synteza literatury rosyjskiej: F. O t t o , Lehrbuch der russischen Literatur (1837), z podpisem Anastazji de Circourt. Zob. H. B a t o w s k i , Przyjaciele Słowianie. Szkice historyczne z życia M ickiewicza.
W arszawa 1956, s. 192.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 125 W d zien n ik u p o d d a tą 3 X II 1841 A leksandr zano tow ał: „List od C irc o u rta 0 książkach d la M ickiew icza”. P o kilku dniach znow u pojaw iła się p o d o b n a n o ta tk a : „Byłem u C irc o u rta i C irco u rt był u m nie po książki d la M ickiew icza”
(113)9. W p raw dzie nie p o d a n o tu żadnych szczegółów, ale przecież zn am ien ny jest ju ż sam fak t spieszenia z p o m o cą profesorow i-slaw iście w k o m p leto w an iu pom ocy n au k o w y ch pozw alających n a zgrom adzenie pełniejszej wiedzy o w y
k ład an y m przedm iocie.
Turgieniew w ykorzystał też in n ą m ożliwość, ja k ą d aw ała m u w ieloletnia k o re sp o n d en cja z zaprzyjaźniony m p o etą i krytykiem , księciem P io trem W iaziem skim . Był to jed en z najw ierniejszych M ickiew iczow skich „przyjaciół M osk ali” z czasów zesłania tw órcy Ballad i romansów do Rosji. W latach czterdziestych W iaziem ski praco w ał n ad m o nografią pośw ięconą życiu i tw ó r
czości D ien isa F onw izina, najw ybitniejszego d ra m a to p isa rz a rosyjskiego epoki Ośw iecenia. Z anim jeszcze p ra ca u k azała się d rukiem (1848), a u to r przesłał fragm enty przyszłej książki do przebyw ającego w P ary żu Turgieniew a. T aki bow iem w niosek należy w yciągnąć z jego listu do W iaziem skiego w połow ie w rześnia 1842: „O trzy m ałem właśnie w P ary żu cztery arkusze Tw ego Fon
wizina i od razu przekazałem je M ickiew iczow i” 10.
A leksan dr Turgieniew należał do stałych słuchaczy prelekcji polskiego poety. Był o sobistością zn a n ą nie tylko we w łasnym kraju , ale tak że d aleko po za jego granicam i. W ychow anek U niw ersytetu w G etyndze, wyższy urzęd nik m inisterstw a spraw iedliw ości i przyjaciel wielu pisarzy, uczestniczył aktyw nie w życiu literackim Rosji. M ickiew icza po raz pierwszy sp o tk ał w Berlinie, co sk ru p u latn ie o d n o to w ał w dzienniku po d d a tą 16 VI 1829: „P rzesiedziałem z M ickiew iczem i słuchałem ok ro p n o ści o P olsce” 11.
O d tego czasu T urgieniew będzie zawsze interesow ał się losem poety.
U częszczanie n a prelekcje paryskie d opro w ad ziło do zbliżenia m iędzy nim i 1 odno w ien ia starej znajom ości. Z właściw ą sobie uczynnością T urgieniew zabiegał o tru d n e do zdobycia w P ary żu książki rosyjskie pom ocn e M ickie
wiczowi w w ykładach, odw iedzał go i przyjm ow ał jego wizyty. (P o eta ofiarow ał m u k a rtk ę z au to g rafu Z da ń i uwag z d e d y k a c ją 12.) W ten sposó b stał się łącznikiem m iędzy M ickiew iczem a Rosją, w ysyłając do przyjaciół w M oskw ie i P etersb u rg u relacje o kursie lite ratu ry słow iańskiej w Collège de F rance.
Najw cześniejsze w iadom ości na ten tem at znajdujem y w listach T u r
gieniew a d o Jek atieriny Swierbiejewej, k tó ra w raz z mężem D m itrijem b ra ła
9 Dziennik A. T u r g i e n i e w a cyt. z: S. F is z m a n , Archiwalia M ickiewiczowskie. W rocław 1962. Liczba w nawiasie wskazuje stronicę.
10 K orespondencję P. W iaziemskiego z A. Turgieniewem ogłoszon o po raz pierwszy w:
Ostafjewskij archiw kniaziej Wiaziemskich. T. 4. Pietierburg 1899. Fragm enty listów dotyczące M ickiewicza opublikow ał w polskim przekładzie W. L e d n i c k i (Przyjaciele M oskale. Kraków 1935, s. 343 — 351). W niniejszym artykule korzystam y z pełniejszego wyboru listów T u r g i e n ie w a do W iaziem skiego, ogłoszonego przez F i s z m a n a (op. cit., s. 9 0 —113). W yjątek czynimy tylko dla listu o Fonwizinie, który podajem y we własnym tłumaczeniu, opartym na tekście w:
A. M i c k i e w i c z , Sobranije soczinienij w piati tomach. T. 5. M oskw a 1954, s. 678.
11 A. T u r g i e n i e w , Chronika russkogo. Dniewniki (1825 — 1826). Izdanije pod gotow ił M. G i l l e l s o n . M oskw a —Leningrad 1964, s. 464.
12 Tekst i faksymile karty autografu będącego fragmentem brulionu Zdań i uwag M ickiewicza z francuską dedykacją dla Turgieniewa ogłosił S. F is z m a n (N ieznane autografy Adam a M ic
kiewicza. „Kwartalnik Instytutu Polsko-R adzieckiego” 1954, z. 2, s. 67 — 72.
aktyw ny udział w życiu literackim M oskw y, o rgan izu jąc sp o tk an ia i dyskusje pisarskie we w łasnym salonie. D o niej w łaśnie pisał z P ary ż a 8 I 1841 T u r
gieniew:
Wczoraj znow u słuchałem M ickiewicza. Obiecują nam prenumeratę jego wykładów.
Otrzymacie wtedy obow iązkow o kurs jego wykładów. Ale katedra słowiańska w Paryżu jest tak zajmująca dla Rosjanina, że na pewno przyjmiecie z radością nawet ogólne i niepełne o niej pojęcie, aczkolw iek również w trzecim wykładzie wciąż błądzi po starożytnych dziejach Słowiańszczyzny i tylko m im ochodem , bardzo rzadko, zajmuje się właściwą literaturą.
[ 9 4 - 9 5 ] 13
W dalszej części listu a u to r streszcza w yw ody M ickiew icza o lite ratu ra ch serbskiej i czeskiej, dołączając dla wym ienionej ad resatk i arty k u ł o dw óch pierw szych w ykładach zam ieszczonych w piśm ie „C o u rier F ran ç ais” z 9 I.
N a to m ia st w tydzień później T urgieniew d o no sił Swierbiejewej, iż na w ykładzie poety była obecna z n a n a p isark a G eorge Sand o raz R o sjan ka D iem idow . Prelegent m ów ił wów czas o specyfice Słow ian p o d względem go spodarczym i politycznym .
W tym sam ym liście T urgieniew pisał, że posłał M ickiew iczow i dwie książki K arolin y z Jaenischów Paw łow ej, znanej wówczas po etk i m oskiewskiej. M iał n a myśli w ydany w P ary żu francuski przekład Schillerowskiej Joanny d ’Arc o ra z to m Les Préludes, zaw ierający u tw ory oryginalne au to rk i, a także przekłady francuskie, w śród nich M ickiew iczow skiego Farysa i Pieśń W a jd elo ty14. D o sam ego zaś w ykładu m iał je d n o zastrzeżenie. U w ażał m ianow icie, że profesor pow inien n aśladow ać niem ieckich uczonych i cytow ać źródła, z k tó ry ch czerpie swą wiedzę, aby w ten sp osó b zachęcić słuchaczy do sam odzielnego pogłębienia interesującej ich problem atyki.
K olejny list, d ato w a n y 16 II 1841, opisyw ał w ykład pośw ięcony analizie najw ybitniejszego staro ru sk ieg o zab y tk u piśm iennictw a — Słowa o wyprawie Igora :
Bardzo dokładnie analizow ał [M ickiew icz] ten poem at i wskazał na jego piękno z bezstronnością prawdziwego poety i zestaw ił z polskim poem atem Gallusa na cześć króla Bolesław a [ ...]. [100]
D alsza część prelekcji dotyczyła ju ż historii lite ra tu r bułgarskiej i serbskiej.
Turgieniew obiecał Swierbiejewej napisać więcej o M ickiewiczu, kiedy w y
słucha jego w ykładów o najnow szej literaturze rosyjskiej i polskiej.
N astęp n y list do Swierbiejewej nie dotyczył ju ż w ykładów , lecz paryskiej B iblioteki K rólew skiej. P o sia d ała o n a zbió r słow iańskich rękopisów , k tó re należało do p iero skatalogow ać. M inisterstw o ośw iaty wyznaczyło 1000 fra n ków za u p o rząd k o w an ie i opisanie owych m an u sk ry p tó w , aby m ogły służyć p raco w n ik o m B iblioteki i publiczności. O b o k ruskich rękopisów znajdow ały się tam rów nież polskie. Turgieniew m iał wcześniej okazję je przeglądać i n a wet sporządził z nich streszczenia dotyczące polsko-rosyjskich stosun kó w politycznych.
13 Listy A. T u r g i e n i e w a o wykładach paryskich M ickiewicza cyt. z: F is z m a n , Archiwalia M ickiewiczowskie. Liczby w nawiasach wskazują stronice.
14 W ydaniem książki K. J a e n i s c h - P a w ł o w e j Les Préludes w Paryżu (1839) zajął się właśnie A. Turgieniew. Zob. W. M ic k i e w i c z , Ż yw o t Adama M ickiewicza. T. 2. Poznań 1892, s. 424.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 127
D aw no tego pragnąłem — pisał do Swierbiejewej — a myśl tę podsunęła mi miła i mądra dam a rosyjsk a15, żeby M inisterstwo właśnie M ickiewiczowi poleciło sporządzenie tego katalogu i tym samym um ożliw iło mu nie tylko rozpatrzenie i ocenienie tych słowiańskich rzadkości, ale również zarobienie w godzinach wolnych od zajęć i z niewielką stratą czasu w yznaczonych tysiąca franków. [101]
T urgieniew po stan o w ił w ykorzystać swe wpływy i d o prow ad zić rzecz do szczęśliwego finału. Już w krótce n ad a rzy ła się ku tem u okazja, gdy w d o m u L a m a rtin e ’a sp o tk a ł m in istra ośw iaty A bla V illem aina. Z ap ro p o n o w a ł m u w ów czas zlecenie M ickiewiczowi, aby sporządził k atalo g system atyczny rę k o pisów słow iańskich. M inister w yraził gotow ość pow ierzenia poecie tych obow iązków : „P roszę go do m nie przyprow adzić i om ów im y z nim p a ń sk ą propozycję” (101). T urgieniew przekazał tę prośbę „dam ie rosyjskiej”, k tó ra obiecała nam ów ić M ickiew icza do złożenia wizyty Villem ainowi.
N iestety, a u to r listu nie p oinform ow ał Swierbiejewej o finale swej misji.
O d d a jm y więc głos żonie poety Celinie:
Miejsce Adam a bardzo dobre — pisała do siostry H eleny na początku listopada 1840 — pensji sześć tysięcy franków, pięć tysięcy za katedrę, a tysiąc za układanie Biblioteki słowiańskiej [ . . . ] 16.
W iadom ość tę potw ierdził sam p o eta w liście do Ignacego D om eyki z k o ń ca g ru d n ia 1840: „Pensji m am 5000 ja k o profesor i 1000 za robienie k atalo g u w bibliotece” (D 15, 379).
Z zacytow anych listów w ynika, że M ickiewiczowi zlecono pracę w B iblio
tece jeszcze w 1840 roku. Tym czasem Turgieniew o swych zabiegach pisał do Swierbiejewej po d koniec lutego n astępneg o roku. T a sprzeczność c h ro n o logiczna m a swe źródło w fakcie, że katalo g o w an ie rękopisów zlecił poecie jeszcze m inister V ictor C ousin, o czym jego n astęp ca V illem ain w idocznie nie pam iętał, sk o ro w g ru d n iu 1840 „p od pisał zarządzenie o w ypłaceniu M ickiew iczow i części należnego za tę pracę w yn ag rod zen ia” 17.
T urgieniew spoty k ał się z p o etą także po za au d y to riu m Collège de F rance.
W d zienniku pod d a tą 15 II 1842 napisał:
Spotkałem się z M ickiewiczem. N ie zna on strof Puszkina do niego skierowanych ani trzech ostatnich jego tom ów. Obiecałem mu je dostarczyć. [113]
T urgieniew uczynił to n a jed n y m z w ykładów , k ład ąc n a k atedrze p rofeso r
skiej wiersze zaty tu ło w an e Głos z tamtego świata. W praw dzie p o d an o tu um ow ny ty tu ł (zapożyczony z tw órczości W asilija Żukow skiego), ale nie m am y w tym w y padku w ątpliw ości, iż chodzi o wiersz B ył tu śród n a s ...18
T en u tw ó r P uszkina, zachow any w nieukończonej wersji brulionow ej, pośw ięcony jest M ickiewiczowi. P o eta rosyjski u k azał go ja k o natchn io n eg o
15 Turgieniew ma tu na myśli praw dopodobnie Anastazję Chlustin lub jej matkę Wierę (była ona m atką chrzestną najstarszego syna poety, Władysława), z którymi utrzymywał wieloletnie kontakty towarzyskie w Paryżu.
16 W. M i c k i e w i c z , Ż yw o t Adama M ickiewicza, t. 3 (1894), s. 4.
17 M a k o w i e c k a , op. cit., s. 82. Zob. też I. Z i l b e r s z t e j n , A. I. Turgieniew — chodataj za Adama M ickiewicza. „Izwiestija Akadiemii N auk SSSR. Otdielenije Literatury i Jazyka” t. 14 (1955), z. 6, s. 546.
18 Przekład J. T u w im a . — Informacja Turgieniewa o wręczeniu M ickiewiczowi wiersza B ył tu śród n a s... odpow iada prawdzie. T ekst tego utworu znajduje się w M uzeum Adam a M ickiewicza w Paryżu. Zob. A. L e w a k , K a talog rękopisów Muzeum Adama M ickiew icza w Paryżu. K raków 1931, s. 143.
wieszcza m arzącego o przyszłej zgodzie m iędzy zw aśnionym i naro d am i.
Jednak że w drugiej części w iersza zarzucił poecie polskiem u o dstęp stw o od szlachetnych ideałów i głoszenie nienawiści. Była to reak cja P u szk in a na satyryczne wiersze Ustępu III części Dziadów, a zw łaszcza n a wiersz Do przyjaciół M oskali, w k tó ry m M ickiew icz czyniąc aluzję do tzw. „przeciw pol- skiej trylogii lirycznej” poety rosyjskiego, oskarżył go o sławienie „płatnym językiem ” tryum fu c a ra tu n a d p o k o n a n ą P olską. T eraz je d n a k — n a wy
kład ach paryskich — M ickiew icz nie u sto su n k o w ał się do w ręczonego m u przez T urgieniew a w iersza, d o strzeg ając w tw órczości P u szk in a opozycyjny i rew olucyjny ch arak ter.
W iele ciekaw ych inform acji o w ykładach M ickiew icza zaw arł T urgieniew w koresp on dencji wysyłanej do W iaziem skiego. P raw d o p o d o b n ie w yraził on chęć zdobycia sten o g ra m u prelekcji paryskich, gdyż w iadom ości n a ten tem at znalazły się w jed n y m z listów do T urgieniew a. A u to r zauw ażył n a w ykładach kilka osób pilnie notu jący ch słow a p ro fe so ra 19. N ie ud ało m u się je d n a k znaleźć w prasie francuskiej ow ych prelekcji. N a to m ia st dow iedział się o p o l
skim piśm ie „D ziennik N a ro d o w y ” o raz o „ D o d a tk u do D zienn ika N a ro d o w e g o ”, w k tó ry m system atycznie p u b lik o w an o teksty w ystąpień M ickiew icza w Collège de F rance.
Turgieniew za p ren u m ero w ał wszystkie num ery „ D o d a tk u ” z lat 1841 — 1842, dzięki czem u dy sp o n o w ał pełnym o brazem wiedzy przekazanej słuch a
czom paryskiej uczelni przez poetę. P ro b lem polegał je d n a k n a tym , że nie znał języ k a polskiego. W iedział wszakże, iż W iaziem ski nie będzie m iał k ło p o tó w ze zrozum ieniem tekstów , gdyż niegdyś (1818 — 1821) spędził 3 lata w W arszaw ie ja k o urzędnik w k ancelarii N ik o ła ja N ow osilcow a — podów czas k om isarza
cesarskiego przy R adzie S tanu K ró lestw a Polskiego.
D o num erów „ D o d a tk u ” T urgieniew dołączył rów nież k o n sp ek ty wy
kładów swego nie ujaw n ionego z nazw iska przyjaciela o raz w łasne n o tatk i z poleceniem rozpow szechnienia w ykładów w śród m oskiew skich przyjaciół.
N a zakończenie listu w yraził się z uznaniem o prelegencie, p od kreślając jego duży obiektyw izm :
M ickiewicz jest już prawie że bezstronny: wyrok historyka-poety często straszniejszy jest dla P olak ów niż dla Rosjan, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o przenikliwość tego czy innego kierownictwa rosyjskiej czy polskiej polityki. O sądźcie sami. [104]
W dalszej części listu n astęp u ją streszczenia w ykładów M ickiew icza na p rzem ian po francusku i po rosyjsku. P rofesor m ów ił o lite ratu ra ch polskiej i rosyjskiej w epoce O św iecenia, zatrzym ując się bliżej n a charak terysty ce sytuacji politycznej i k ultu raln ej za czasów K a ta rzy n y II i S tanisław a A ugusta.
W jednej z uw ag rzucanych n a m arginesie referow anych w ykładów Turgieniew zaznaczył:
M ickiewicz pow ołuje się na książkę profesora m oskiew skiego D aw ydow a, którą mu dostarczyłem za czyim ś pośrednictwem , pragnąc go pogodzić i zaznajom ić z naszą literaturą. [106]
19 Informacje o stenografowaniu w ykładów M ickiewicza zam ieszcza L. P ł o s z e w s k i w Uwagach o tekście w: D 8, 363.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 129 A u to r listu m a tu n a myśli dzieło profesora lite ratu ry rosyjskiej n a U niw er
sytecie M oskiew skim Iw an a D aw ydow a W ykła d y o literaturze (1837—1838).
Turgieniew był zainteresow any o p ublikow aniem w ykładów M ickiew icza we w łasnym kraju , chociaż od p o czątk u zdaw ał sobie spraw ę z trud ności, jak ie będzie stw arzać cenzura. Pisał o tym w liście do P io tra P letnio w a — poety i k ry ty k a - 22 V II 1842:
Czy w szystko o M ickiewiczu otrzym aliście i co z tego w szystkiego zostało wydrukowane, jak przyjmowane są te w iadom ości? [ ...] Wiem o bardzo wielu sprawach, ale wasza cenzura ostudza moje zapały i donoszę tylko o tym, o czym d on osić nie warto. [111]
O d czerw ca 1842 do w rześnia następnego ro k u T urgieniew przebyw ał w Rosji. N ie m ógł zatem ju ż przesyłać relacji o w ykładach M ickiewicza.
N iem niej je d n a k był o nich nieźle poinform ow any dzięki b ra tu N ikołajow i, k tó rem u w ładze rosyjskie odm ów iły p raw a p o w ro tu do ojczyzny. Były d e k a b ry sta niezbyt chętnie uczęszczał na prelekcje poety. W jed ny m z listów do A lek san d ra w yznał: „P rzestałem jeździć na w ykłady M ickiew icza: są zbyt m ało interesujące i zab ierają wiele czasu” 20. M im o tej deklaracji po pew nym czasie znow u znalazł się w śród słuchaczy Collège de F rance. D zięki tem u m ógł przysyłać b ra tu do Rosji ko n sp ek ty prelekcji.
A leksan dr T urgieniew dyspo now ał także streszczeniam i innych k o re sp o n dentów , chociaż ze w zględu na perlustrację jego listów przez policję polityczną M ik o łaja I nie w ym ieniał nazwisk. T ak np. 7 I 1843 pisał z M oskw y do W iaziem skiego, iż otrzym ał od „pewnej d am y ” rękopis w ykładów paryskich M ickiew icza w języku francuskim . Z am ierzał ogłosić je w postępow ym m iesięczniku „S ow riem iennik”. Z daw ał sobie przy tym spraw ę z czekających go tru d n o ści: „M ickiew icza całego nie przepuszczą, a przecież jego w ykłady są b ard zo interesujące” 21.
R ozpoczęły się gorączkow e prace n ad przygo tow aniem tekstów do d ru k u . N ajpierw szuk an o d ob rego tłum acza, potem kopisty, zasta n aw ian o się n ad selekcją m ateriału , do k tó reg o T urgieniew chciał włączyć listy b ra ta o M ickie
wiczu. R ozw ażano także m ożliw ość ogłoszenia w ykładów po francusku.
W m arcu 1843 T urgieniew o trzy m ał od „paryskiego słuchacza” rosyjskiego tłum aczenie w ykładu o ruchu religijnym w Rosji za p an o w an ia K atarzy n y II i A leksandra I. M ateriału przybyw ało coraz więcej, ale i tru d n o ści też się piętrzyły. P oziom rosyjskich przekład ów nie satysfakcjonow ał Turgieniew a.
R edaktorzy „S ow riem iennika” mieli k ło p o ty ze znalezieniem d ob reg o tłu m a cza. W d o d a tk u k o p ista zachorow ał, co opóźniło redagow anie m ateriałów . A kiedy wreszcie w szystko było ju ż p rzygotow ane, nadszedł cios, oczekiw any zresztą przez inicjatorów planow anej publikacji: cenzu ra odrzuciła wszystkie te k s ty 22.
20 L e d n i c k i , op. cit., s. 350. W tym samym liście N. Turgieniew pisał o wykładzie, który opuścił. M ickiewicz m ówił wów czas „o historii pokoleń słowiańskich i wyjaśnił, dlaczego uboższe warstwy społeczeństw a są o wiele lepsze od bogatszych”. Nikołaj skom entow ał to następująco:
„Żałuję, że tego nie słyszałem, tym bardziej że jest to w zupełności zgodne z moim i poglądam i”.
21 A. M ic k i e w i c z , Sobranije soczinienij w piati tomach, t. 5, s. 681.
22 G łów ny Urząd Cenzury wydał w 1839 r. specjalny cyrkularz, w którym przypom inał kom itetom cenzury o zakazie przedrukowywania utw orów M ickiew icza ogłoszonych za zgodą cenzury (do 1829 r.) oraz zabraniał przywozu z zagranicy obcojęzycznych przekładów dzieł poety.
Zob. L. P o l a n s k a j a , Cenzurnyje dieła ob izdanii proizwiedienij M ickiew icza w Rosii. W zbiorze:
9 — Pamiętnik Literacki 1994, z. 3
N iedługo później T urgieniew wyjechał do P aryża. Tym razem w szakże niezbyt gorliwie uczęszczał n a w ykłady M ickiewicza. P o garszający się stan zdrow ia zm uszał go do częstszego niż daw niej przebyw ania w do m u , a naw et do leżenia w łóżku. Ale zaistn iała też d ru g a przyczyna. O statn i ku rs prelekcji poety był silnie przesiąknięty duchem tow ianizm u i m istycyzm u, co zniechęcało wielu R osjan, w tym i T urgieniew a.
W idocznie prosił b ra ta N ik o łaja o zap ozn anie go z bliższymi szczegółam i n a tem at n iepokojącego stan u d u ch a polskiego profesora, gdyż w liście do W asilija Ż ukow skiego w ysłanym z P ary ża 4 IV 1844 pow ołuje się właśnie na opinie N iko łaja, pisząc nie bez ironii:
Brat był na ostatnim proroctwie Mickiewicza. M ickiewicz zwracał się do słuchaczy, którzy wołali do niego: „Oui, oui, nous mourons à la croix” itd. O n głosi Tow iańskiego nie wymieniając jego imienia i nie określając dokładnie, na czym polega jego nauka. Po wykładzie brat wstąpił do kościoła Św. M agdaleny, znalazł tam M ickiewicza i jego zw olenników na modlitwie. Był jakby niezupełnie przy zdrowych zmysłach, ale zachowuje się ze szlachetną godnością, chce zrezygnować z w ykładów i utrzymywać się z prywatnych lekcji. [112]
W dalszej części listu T urgieniew w spom inał o pogło skach n a tem at rozm ow y M ickiew icza z m inistrem spraw w ew nętrznych, k tó ry „radził m u pow rócić do przed m io tu zajm ow anej przez niego k ated ry lite ra tu r słow iań skich”. M ickiewicz m iał n a to odpow iedzieć, iż gotów jest poświęcić się głoszonym ideom . N ie w ykazyw ał zatem żadnych skłonności do k o m p ro m i
sów, co jeszcze bardziej k om plikow ało sprawę. T urgieniew utrzym uje także, że były m inister G a rn e rin d o m ag ał się dym isji profesora. Jed nakże w zakończeniu listu do Ż ukow skiego w yraził nadzieję n a dalsze słuchanie M ickiew icza w Collège de F rance.
Ale były to ju ż o statn ie prelekcje. Ich zaang ażow anie polityczne, k ry ty k a K ościoła oraz p ro p a g a n d a n apo leonizm u zm usiły władze do zaw ieszenia kursu. O statn i list T urgieniew a do W iaziem skiego, wysłany z K issingen 6 V II 1844, zaw ierał n astęp u jącą w zm iankę o M ickiewiczu:
Chciałbym opisać ci M ickiewicza, jaki jest teraz, zupełnie nie ten, za kogo go biorą: nie wróg Rosjan, nie Polak, lecz chrześcijanin apostolski z dom ieszką katolicyzm u, z którego trudno się w y zw olić23.
B racia T urgieniew ow ie nie byli jedynym i R osjanam i słuchającym i w y
kładów M ickiewicza. Z naczn ą część jego au d y to riu m stanow ili właśnie przy b y sze z im perium M ik o łaja I. Ich liczbę tru d n o ustalić naw et w przybliżeniu. Byli nadzw yczaj ostrożni w ujaw nianiu swych k o n ta k tó w z działaczem em igracyj
nym i zarazem w ykładow cą slaw istyki w Collège de F rance. W P ary żu bow iem
Adam M ickiew icz w russkoj pieczati 1825 — 1955. O twietstwiennyj riedaktor M. A le k s i e j e w.
M oskw a —Leningrad 1957, s. 469. N iektóre listy Turgieniewa o prelekcjach M ickiewicza wydano dopiero pod koniec w. XIX, np.: A. I. T u r g i e n ie w , Iz pariżskich pisiem. „Russkij archiw” 1896, nr 2, s. 190 — 205. — W ΧΙΧ-wiecznej Rosji kilkakrotnie opublikow ano bardzo m ocno ocen
zurowane fragmenty w ykładów M ickiewicza dotyczące literatury rosyjskiej. Były to w kolejności chronologicznej: K urs M ickiew icza w Pariże. „M oskw itianin” 1841, z. 5, nr 10, s. 109 — 511. — A. M i c k i e w i c z , Lekcyi o slawianskoj litieraturie. 4 kursa 1 840—1841 g. Izłożenije i pieriewod fragmientow P. D u b r o w s k o g o . „Otieczestwiennyje zapiski” t. 121 (1858), nr 12, s. 647 — 668. — A. M i c k i e w i c z , Iz kursa slawianskoj litieratury czitannogo w Collège de France. Pieriewod s francuzskogo P. S i e m i e n t k o w s k o g o . W: Soczinienija. T. 3. Pietierburg 1883, s. 147 — 396.
23 Cyt. za: L e d n i c k i , op. cit., s. 351.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 131 działa ła od 1831 r. zagraniczna ag e n tu ra III O d działu (tj. tajnej policji rosyjskiej), k tó ra p oprzez m istrzow skiego k o nfidenta Jak o w a T o łsto ja syste
m atycznie przez wiele lat przesyłała ra p o rty w ładzom carskim o polskiej em igracji i R osjanach przebyw ających w P a ry ż u 24. D latego też n iep rz y p ad kow o w k o respon dencji T urgieniew a niezm iernie rzad k o p ojaw iają się n a zw iska R osjan. P rzyp om n ijm y dla przykładu, że ko nsp ekty M ickiew iczow skich prelekcji n adesłał do M oskw y „pewien słuchacz”, a „m ąd ra d a m a ro sy jsk a”
p o m o g ła poecie uzyskać posadę bib lio tek arza w Bibliotece K rólew skiej.
Jeden z tak ich „pew nych R osjan” w iosną 1842 uczęszczał n a prelekcje M ickiew icza. W idocznie d o p atrz y ł się w nich akcentów antyrosyjskich, gdyż przesłał n a adres profeso ra pisem ny protest. Ó w ano nim ow y list nie p o zo stał bez odpow iedzi. W y kład 17 V rozpoczął p o e ta od u sto su n k o w an ia się do listu
„pisanego przez jak ieg o ś R o sjan in a” :
zastrzegam się [ ...] przeciwko pom aw ianiu mnie, jakoby moim zamiarem było podtrzym yw ać i podsycać rozdrażnienie P olak ów przeciw Rosjanom. N ie wie on, że publicznie w dziennikach oskarżano mnie, i to wielokrotnie, o dążność wprost przeciwną; już to świadczyć by m ogło przynajmniej o mojej bezstronności. G dybym znał nazwisko autora listu, napisałbym doń bez zwłoki, aby odpow iedzieć jasn o i dobitnie na wszystkie sprawy. [D 10, 305]
P o e ta nigdy nie dow iedział się, że au to re m listu był m łody R o sjan in stud iu jący wów czas w P ary żu — A leksandr C zum ikow (1819 — 1902), ab so l
w ent U n iw ersytetu P etersburskieg o i zarazem przyszły pedagog. Ja k wielu jeg o ro d a k ó w przebyw ających w stolicy F rancji, p o zostaw ał p o d dużym w rażeniem p ro feso ra literatu ry słow iańskiej. W sp om inał po 30 latach:
N am iętna, opracow ana w ym ow a przyjaciela Puszkina oddziaływała czarująco na m ło
dych podróżników , świeżo z ławy uniwersyteckiej przybyłych do Francji, tak dalece, że nie byli oni w stanie trzeźwo a krytycznie sądzić o odczytach 25.
D alsze w szakże w spom nienia są skreślone w tonie zgoła nieprzyjaznym . W edług relacji a u to ra słuchacze rosyjscy byli oburzeni negatyw nym i o piniam i M ickiew icza o ich k ra ju oraz jego w ładcach. „ O b ra ż o n a d u m a n a ro d o w a w nich zaw rzała — postanow ili za p ro testo w ać” — czytam y. Jeden z R osjan zredagow ał list do M ickiew icza, zw racając m u uw agę n a „znęcanie się częste n ad naro d em , któ reg o nie m iał zapew ne zręczności p ozn ać g ru n to w n ie”
(203 — 204). R ów nocześnie uśw iado m iono poecie doniosłość roli w ykładow cy
24 Zob. J. T a r le , Doniesienija Jakow a Tołstogo iz P ariża w III Otdielenije. „Litieraturnoje nasledstw o” t. 31/32 (1937), s. 363 — 662. O działalności zagranicznej agentury III Oddziału pisał także J. K u c h a r z e w s k i (L ata przełomu. Romanow, Pugaczow czy Pestel. W arszawa 1928, s. 449 i passim) oraz Ś l i w o w s k a (op. cit., s. 22 — 28).
25 A. C z u m ik o w , O russofilstwie M ickiewicza. „Russkij archiw” 1872, nr 10, s. 426. M am y też polski przekład: A n t o n i J. [A. J. R o l l e ] , Polonica. M a teriały do dziejów Polski w pismach rosyjskich (1700 — 1862). „Rozprawy i Sprawozdania z Posiedzeń W ydziału H istoryczn o-Filozo- ficznego A U ” t. 13 (1881), s. 203. N a tej samej stronicy czytamy: „W yraźnie pamiętam tę pełną dram atyzm u chwilę, kiedy M ickiewicz w chodził do audytorium przepełnionego słuchaczami. Te jego siwizną przyprószone włosy, zarzucone i w nieładzie spadające na ramiona, ta postać znużona i cierpiąca, pośród polskiej emigracji i płci obojej, mężczyzn ubranych w ciemne, wytarte czamarki, kobiet strojnie i arystokratycznie wyglądających — wszystko to efektownie uosobiało dziwne losy narodu polskiego i nie m ogło pozostać bez wpływu — na nas Rosjan z onej epoki, przy
zwyczajonych widzieć niew inność w każdym nieszczęściu. O dczyty M ickiewicza bardzo oziębiły nasze współczucie. D od am tutaj, że często na nich spotykałem Aleksandra Turgieniewa, rzadziej zaś jego brata M ikołaja”.
literatu ry słow iańskiej. Ja k o Słow ianin pow inien u m acniać „bratnie uczucia”
m iędzy jedn op lem ien ny m i n arod am i.
D alszy ciąg ju ż znam y. P o e ta p o tra k to w a ł n a w ykładzie owe staw iane m u zarzu ty w sp osób b a rd zo tak to w n y i życzliwy d la R osjan. C zum ikow m usiał się czuć usatysfakcjonow any tak im w yjaśnieniem , chociaż nie dał się do koń ca przekonać. W swoich w spom nieniach przytoczył fragm enty z prelekcji św iad
czące — jego zdaniem — o w rogości M ickiew icza w obec R osjan. Był to w szakże o d o so b n io n y sąd, gdyż w listach Turgieniew ów nie m a żadnej w zm ianki o tym incyd encie26. C zum ikow zaś po pow rocie do Rosji zam ierzał ogłosić fragm enty prelekcji w postępow ym p erio d y k u „O tieczestw iennyje zapisk i”, ale cen zura nie d ała swojego im prim atur21.
P o raz drugi C zum ikow przyjechał do P ary ż a w r. 1851, a więc jeszcze za życia M ickiewicza. N ie wiem y jed n ak , czy k o n ta k to w a li się ze sobą. R oz
porząd zam y n a to m ia st u d o k u m en to w an y m i inform acjam i o zw iązkach tegoż R osjanin a z w ybitnym em igrantem A leksandrem H e rcen e m 28, założycielem W olnćj D ru k a rn i Rosyjskiej. C zum ikow nam aw iał go d o pozyskiw ania P o la ków w akcji k o lp o rto w a n ia nielegalnych w ydaw nictw :
Zależy im przecież na odzyskaniu niepodległości. [ ...] N ależy koniecznie zorganizować w całym kraju kolportaż pożytecznych książek. [ ...] Trzeba zainteresować Polaków , którzy znają sposoby przem ytu29.
N ieliczni em igranci rosyjscy rzeczywiście w spółpracow ali z naszym i po- listopadow ym i w ychodźcam i osiadłym i w P aryżu. N iek tó rzy Rosjanie, p rzeby
w ający czasow o lub n a stałe w stolicy F rancji, znali M ickiew icza i przychodzili na jego prelekcje. N ależał do nich N ikołaj S azonow (1815 — 1862), przy
szły w spółpraco w nik „T rybu ny L u d ó w ”. Był człow iekiem b ard zo w ykształ
conym i oczytanym , zw łaszcza w literaturze francuskiej (znał rów nież język p o lsk i)30.
26 N a insynuacje C zum ikow a zareagował inny Rosjanin — N ikołaj B e r g (w przyszłości tłum acz Pana Tadeusza). W N o ta tce z powodu poprzedniego artykułu wykazał m ylność sądów sw ego rodaka, pow ołując się na opinię „przyjaciela M oskala”, Siergieja Sobolew skiego, który dobrze znał polskiego poetę. Sam B e r g konkludow ał (cyt. za: A n t o n i J., op. cit., s. 207): „Dziesięć, dwadzieścia wierszów z prelekcji — to jeszcze nie Mickiewicz, z nich sądzić nie można, azali kochał on to lub ow o, albo nie kochał”. W zakończeniu Berg pisał: „śmiemy przypom nieć p. Czum., że dzisiejsza prasa periodyczna daleko straszniejsze rzeczy mówi o przeszłości caratu i carstwa — i nikt jej za to nie potępia” (s. 204).
27 O kłopotach z cenzurą napisze C z u m i k o w pod koniec życia — M oi cenzurnyje m ytarstwa. (W ospom inan ija). Pariżskije lekcyi M ickiewicza o sławianskoj litieraturie. „Russkaja starina” 1899, nr 9, s. 617 — 619. Tym razem Czum ikow przedstawił zbiorow y protest z pow odu rzekomej w rogości M ickiewicza w obec nich jako swoje indywidualne wystąpienie.
28 I. N i e f i e d o w a , A. A. Czumikow — diejatiel diem okraticzeskogo dwiżenija 50 — 60 godow.
W zbiorze: Riewolucyonnaja situacyja w R ossii w 1859 — 1861 gg. T. 4. M oskw a 1965, s. 399 — 403.
Autorka pisze, że C zum ikow uczęszczał na wykłady M ickiewicza razem ze znanym pisarzem Iwanem Turgieniewem. Jednakże żaden biograf Turgieniewa nie w spom ina o jego pobycie w Paryżu podczas studiów w Berlinie (1 8 3 8 — 1841).
29 Cyt. za: W. i R. Ś l i w o w s c y , Aleksander Hercen. W arszawa 1973, s. 277.
30 Pisał jego kolega uniwersytecki, a w przyszłości znany słowianofil, K. A k s a k o w ( Wospominanija studientstw a 1832 — 1835 godow. W zbiorze: Russkoje obszczestw o 30-ch godow X I X wieka. Ludi i idiei. M iem uary sowriemiennikow. Pod riedakcyjej I. F i e d o s o w a . M oskw a 1989, s. 327): „Sazonow a uważano za najlepszego studenta [ ...]. Sazonow był rzeczywiście bardzo w ykształconym człowiekiem , niezwykle oczytanym, głównie zresztą lubił pisarzy francuskich”.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 133 P o ukończeniu stu d ió w Sazonow wyjechał za granicę, a od 1839 r. m ieszkał n a stałe w P aryżu. D o P o la k ó w odnosił się z w ielkim sza cu n k iem 31, a M ic
kiewicza będzie wielbił d o k o ń ca życia. N ic więc dziw nego, że n ależał do stałych słuchaczy jeg o w ykładów . P ow iedział o nich do H ercena: „Rzecz dziw na! U w ielbiam M ickiew icza, a w ychodzę zawsze chory z jego lekcji” 32.
P o wielu latac h będzie w spo m inał o „tych nieco dziw acznych w y kładach, k tórym i w ow ym czasie M ickiew icz p oru szał do głębi m łodzież fran cu sk ą i cudzoziem ską” 33.
N a prelekcjach polskiego p rofesora slaw istyki byw ał p ra w d o p o d o b n ie inny przyszły w sp ółpracow nik jeg o „T rybu ny L udó w ” — Iw an G o ło win (1816 — 1890) — „em ig rant z p rz y p a d k u ” 34, po stać niezw ykle ko ntrow ersy jn a. H ercen pisał o nim nie bez złośliw ości:
G ołow in — to w jednej osob ie oficer rosyjski, frondeur i hâbleur francuski, swindler angielski, junkier niem iecki tudzież nasz rodzimy N ozdriew , C hlestakow in partibus infidelium3S.
O d 1840 r. przebyw ał n a stałe w P aryżu, m ógł zatem uczęszczać n a w ykłady M ickiew icza.
P o d o b n e przypuszczenie należy sform ułow ać w sto su n k u do N ik o ła ja O gariow a, najbliższego przyjaciela i w sp ółpracow n ik a H ercena. W czasie kilkuletniego p o b y tu za g ra n ic ą (1841 —1846) zatrzym ał się O gario w w stolicy F rancji, gdzie spędził zim ę 184 3 /4 4 36. M ógł wów czas byw ać n a prelekcjach polskiego poety. W skazuje n a to list do A p ołłon a M ajk o w a:
M ickiewicz klnie Zachód i w ychw ala duchow ą głębię Rosjan i w ogóle Słow ian oraz zapytuje podróżników rosyjskich, po kiego diabła jeżdżą oni do Paryża.
— pisał O g ario w w 1843 ro k u . I dodaw ał:
C hociaż jestem prawdziwym Słowianinem , nie m ogę dać się tak daleko porw ać za Arystarchem w spółczesnych poetów i żywię szczery szacunek do szanującej prawo Francji, mędrkujących N iem iec i praktycznie mądrej Anglii. Zarazem żywię dziwne przekonanie, że świat słowiański zawiera w sobie zalążek rozwoju tych wszystkich trzech elem entów łą czn ie37.
31 W liście do uczestnika pow stania listopadow ego, Krystyna O strow skiego, S a z o n o w pisał (cyt. za: M. J a k ó b i e c , K luczow e problem y stosunków literackich polsko-rosyjskich w latach 30 — 40-tych X I X wieku. W zbiorze: Z polskich studiów slawistycznych. W arszawa 1958, s. 122):
„Pamiętam, że w roku 1831 na sztandarach waszych wypisane było hasło: za waszą i naszą wolność, że w roku tym, ledw o wyrósłszy z dzieciństwa, pragnąłem nauczyć się m ów ić po polsku, aby znać język tego bohaterskiego narodu, którego energiczni synowie otwierali przed nami przyszłość, nawołując d o rewolucji, tak sam o niezbędnej dla niewolniczej Rosji, jak też dla poniewolonej P olski”.
32 Cyt. za: W. M i c k i e w i c z , Ż y w o t Adama M ickiew icza, t. 4, s. 228.
33 „Litieraturnoje nasledstw o” t. 41/42 (1941), s. 189. O współpracy Sazonow a z M ickie
w iczowską „Trybuną L udów ” obszernie pisze Ś l i w o w s k a (o p . cit., s. 218 — 230).
34 Ś l i w o w s k a , op. cit., s. 144. O G ołow in ie zob. m.in. M. L e m k e , Emigrant Iwan Gołowin (p o nieizdannym m atierialam ). „Byłoje” 1907, nr 5, s. 24 — 52; nr 6, s. 261 — 285.
35 A. H e r c e n , R zeczy minione i rozmyślania. T. 5. Przełożył i przypisami opatrzył J. W y s z o m i r s k i . W arszawa 1954, s. 72. N ozdriew — typ warchoła i awanturnika z M artw ych dusz G ogola; C hlestakow — sam ochw ał i blagier z Rewizora.
36 Zob. Ś l i w o w s k a , op. cit., s. 55. Ogariow bardzo cenił tw órczość M ickiewicza. Przełożył na język rosyjski jego wiersz Rozm owa. Próbow ał również tłum aczyć Do przyjaciół M oskali.
37 Cyt. za: B. B i a ł o k o z o w i c z , Z dziejów wzajemnych polsko-rosyjskich zw iązków literackich w X I X wieku. W arszawa 1971, s. 96.
N a p oczątk u lat czterdziestych przyjeżdżało d o P ary ż a wielu u ty tu ło w a nych R osjan. D zięki doskonałej znajom ości języ k a francuskiego b ard zo szybko asym ilow ali się z m iejscow ą ary sto k racją, k o rzy stając z uro k ó w P aryża, o któ ry m p ublicysta i k rytyk Paw ieł A nnienkow pisał, iż oddziaływ ał on m agicznie n a p o d ró żn ik ó w rosyjskich, pragn ący ch za w szelką cenę „d opaść do tego m iasta z n am iętn ością i fascynacją pielgrzym a, k tó ry porzucił nagi step, aby odnaleźć wreszcie zbaw cze źró d ło ” 38.
W owych czasach istniało w P ary żu wiele salonów p row ad zo n y ch przez rosyjskich ary sto k rató w . D o najbardziej znanych należały salony: Julii Sam oj- łowej, księżny M arii Lieven (siostry szefa ża n d arm ó w A leksandra B encken- dorffa), księżny Jek atieriny B ag ratio n, księżny M arii N aryszkiny, Zofii Swieczi- ny, hrab in y A nastazji de C irco u rt i in n y c h 39. T eoretycznie m ożna założyć, że dam y te przynajm niej sp oradycznie zjaw iały się n a w ykładach M ickiew icza, k tó re przecież były w ielkim w ydarzeniem k u ltu ralny m . W p rakty ce m ogło być różnie. P rzeszkodę stanow iły konserw atyw ne p oglądy polityczne „d yp lom atek w k ry n o lin ach ” o raz ich gości. Słuchanie prelekcyj niepraw om yślnego poety m ogłoby zostać u znane przez w ładze w P etersb u rg u za solidaryzow anie się z ideam i głoszonym i z k ated ry literatu ry słow iańskiej Collège de F rance.
U rzędnicy am b asad y rosyjskiej w P aryżu, z czujnym agentem Jak ow em T ołstojem na czele, mieli obow iązek śledzenia k o n ta k tó w swych ro d a k ó w zam ieszkałych w stolicy F rancji. M im o to ciekaw ość, a m oże swoiście pojm ow any „obow iązek” w obec m o n arch y rosyjskiego przyw iodły do a u d y to rium M ickiew icza sek retarza am b asad y rosyjskiej w P ary żu W ik to ra B ałabin a (6 X II 1842), p an ią D iem idow (15 I 1841) o raz księżnę Jelenę M ieszczerską (30 IV 1844)40. Bywał też „jenerał T o łsto j”, o k tó ry m W ładysław M ickiew icz pisał, że „przysłuchując się — profesorow i głośno k ilk a razy p o tak iw ał —
» C ’est bien, ce n ’est pas mal«”41. Z d obrego źró d ła wiem y również, że jed n y m
38 P. A n n i e n k o w , Litieraturnyje wospominanija. M oskw a 1960, s. 298. N a tej samej stronicy autor pisze, że Rosjanie przedostawali się do Paryża „bardziej lub mniej tajnym, złodziejskim sposobem , gdyż w naszych paszportach zagranicznych oficjalnie zakazyw ano w y
m ieniania Francji”. Dodajm y jeszcze, że Annienkow podczas pobytu w Paryżu (1842) uczęszczał na wykłady Mickiewicza, o czym informuje W. D o r o f i e j e w , kom entator cytow anych w spom nień (s. 611, przypis 173).
39 S. S z e n i c (M aria Kalergis. Wyd. 2, uzupełnione. W arszawa 1965, s. 158) pisał o rosyjskich arystokratkach prowadzących salony w Paryżu: „Za wyraźną, choć cichą zgodą cara M ikołaja I damy te tworzyły sieć nieakredytowanych carskich agentek, co zresztą było publiczną tajemnicą.
Utrzym ywały stałą korespondencję z dygnitarzami na dworze w Petersburgu, do ich obow iązków należało opisyw ać i kom entow ać co ciekawsze wydarzenia polityczne, w szczególności zaś przekazywać wiadom ości zasłyszane od swych gości. D am y te nazywano »dyplom atkam i w krynolinach«. Ich opinie czy sugestie brane były rzekom o pod uwagę przy podejm ow aniu decyzji w ministerstwie spraw zagranicznych w Petersburgu. O pow iadano, że car bardziej polegał na listach dyplom atek w krynolinach niż na oficjalnych raportach sw ego paryskiego am basadora”.
40 Zob. M a k o w i e c k a , op. cit., s. 618 — 619.
41 W. M i c k i e w i c z , Ż yw o t Adama M ickiewicza, t. 3, s. 210. N ie w iadom o, którego T ołstoja miał autor na myśli. M ożliwe, że chodzi o P. A. Tołstoja (nie znamy pełnych imion), do którego M ickiewicz pisał na początku 1845 roku: „Zajrzę do Pana jutro o godzinie 8 wieczorem, m oże zastanę G o w dom u” (D 16, 19). W kom entarzu do tego listu S. P i g o ń podaje, iż jedna z gazet francuskich z 26 IV 1843 donosiła o przyjeździe do Paryża przeszło 40 bogatych rodzin rosyjskich, z których w iększość bywała na wykładach M ickiewicza.
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 135 ze słuchaczy był książę U rusow (znow u nie znam y imienia), z k tó ry m p o eta będzie się sp o ty k ał w R zym ie42.
Z nacznie więcej w iadom ości p osiadam y o innym słuchaczu prelekcji paryskich — P aw le M uchano w ie (1797 — 1871), znajom ym M ickiew icza jeszcze z czasów m oskiew skich. P o u kończeniu studiów w stąpił do w ojska (uczest
niczył w stłum ieniu p o w stan ia listopadow ego). Z a zasługi w ojenne został m ian o w an y pułk ow nikiem i oficerem do specjalnych poruczeń przy feldm ar
szałku Iw anie Paskiew iczu. Później z po w o d u złego stan u zdrow ia p o d ał się do dymisji, pośw ięcając się stud iom historycznym , a zwłaszcza dziejom stosunków polsko-rosyjskich.
D alsza biografia M u ch a n o w a nie rysuje się jasn o . W iem y n a pew no, iż w m aju 1841 przebyw ał w P ary ż u i k o n ta k to w a ł się z M ickiewiczem . Z tego bow iem o k resu pochod zi list poety:
D zięki, drogi Panie Pawle, za Pańskie opow ieści rosyjskie. Spodziewam się, że jedziesz do kąpiel tylko dla rozrywki. Czy wrócisz do Paryża? Zastałeś mię tutaj całkiem zanudzonym mą słow iańszczyzną i zagrzebanym w kursie. [D 15, 398]
Z acy to w an y fragm ent listu pozw ala n a kilka spostrzeżeń. M u chano w zatrzym ał się n a k ró tk o w P ary żu, p lanu jąc w yjazd do jakiego ś uzdrow iska.
Jest wielce p ra w d o p o d o b n e, iż był obecny n a m ajow ej prelekcji poety, który go zap ro sił d o swego do m u . T am M u ch an o w wręczył profesorow i Sbornik — zb ió r źródeł historycznych w ydanych w M oskw ie (1836). Ja k ustalił Stanisław P ig o ń w k o m en tarzu do cytow anego listu, książka M u ch an o w a o takim tytule zachow ała się w księgozbiorze M ickiewicza, k tó ry w ykorzystał ją w V w ykładzie k u rsu drugiego.
Z ach o w ał się jeszcze jeden list poety do „drogiego P a n a P aw ła”, n apisany tuż przed w yjazdem :
T ysiączne dzięki za wszystkie trudy, jakie sobie zadałeś, drogi Panie Pawle. Jutro rano twój bilet zostanie oddany. M oże ja sam zdobędę się na odw agę, aby pójść do p. Turgieniewa.
W każdym razie zajdę do Pana przed Pańskim wyjazdem.
Szczerze oddany. [D 15, 3 9 9 ]43
W praw dzie list jest nieco zagadkow y, ale serdeczny. W idocznie M ickiewicz nic nie w iedział o niechlubnej przeszłości byłego uczestnika szturm u na W arszaw ę w 1831 r. i tra k to w a ł go ja k przyjaciela, z k tó ry m niegdyś bywał w salo n ach m oskiew sk ich 44. W przyszłości M uch an o w pow róci do służby państw ow ej i ja k o k u ra to r w arszaw skiego okręgu szkolnego będzie rozw i
42 M. B u d z y ń s k i ( Wspomnienia z mojego życia. T. 2. Poznań 1880, s. 154) pisał, iż książę Urusow opow iadał mu w Rzymie (1848), że „słuchał nieraz wykładu z literatury słowiańskiej w kolegium francuskim”, a o M ickiewiczu wyraził się, że zna i wielbi jego geniusz. W pisanym z Rzymu (29 III 1848) liście Z. K r a s i ń s k i e g o (L isty do Delfiny Potockiej. O pracow ał i wstępem poprzedził Z. S u d o l s k i. T. 3. W arszawa 1975, s. 806) czytam y o M ickiewiczu: „M oskałów pełno u niego bywa, czekają nań w przedpokoju Tołstoje i U rusow y”.
43 N ie w iadom o, w jakim celu M ickiewicz wybierał się z wizytą i którego Turgieniewa miał na myśli. O bydwaj bracia — Aleksandr i Nikołaj — mieszkali w ów czas w Paryżu.
44 Zob. W. M ic k i e w i c z , Ż yw o t Adama M ickiewicza, t. 1, s. 248: „wprowadziciel [M ic
kiewicza i M alew skiego], młody w ów czas oficer, to jenerał Paw eł M uchanow [ .. .] . D ziało się to w dom u P aszkow a, jednym z salonów najświetniejszych w M oskw ie w owym czasie”.
ja ł d ziałalność a n ty p o lsk ą i rusyfikacyjną, bud ząc niezadow olenie naw et w śród R o sja n 45.
P ow róćm y w szakże do prelekcji M ickiewicza. Collège de F ran c e odw iedzali przyjeżdżający czasow o do P ary ż a p o d d an i M ik o łaja I 46. W ielu z nich u w ażało w ykłady najw iększego poety słow iańskiego za duże w ydarzenie k u ltu raln e, sw oistą atrak cję m etropolii francuskiej. T ak tłum aczyła sw oją obecność n a prelekcjach profesora polskiego A lek san dra S m irnow a-R osset (1 8 0 9 —1882), niezw ykle w ykształcona a ry sto k ra tk a , d a m a d w o ru M ik o łaja I i w łaścicielka salo nu literackiego skupiającego najw iększych pisarzy i arty stó w rosyjskich lat trzydziestych. D u żo p o d ró żo w ała po k rajach E u ro p y Z a c h o d niej, a w iosną 1844 znalazła się w P aryżu. W liście do N ik o łaja G o g o la pisała 6 V, że m iasto to ją nudzi. W yjątek uczyniła dla cerkwi, w ykładów M ickiew icza i k o n certó w L isz ta 47.
W śród en tu zjastów p o ety-p rofeso ra znalazł się także inny R osjanin — F io d o r Cziżow (1811 — 1877), m atem aty k i h isto ry k sztuki nazyw any „m isjo
n arzem słow ianofilstw a” 48. N iezw ykle ciekaw a jest jego b io g ra fia 49. P o u k o ńczen iu U niw ersytetu P etersbu rsk ieg o poświęcił się pracy n au k o w o - d y d a k ty c z n e j. Z dążył ogłosić cenną rozp raw ę o m aszynach p arow ych, po czym nieoczekiw anie dla w szystkich porzucił uczelnię i u d ał się za granicę.
Zw iedził wiele krajów słow iańskich, był rów nież przez pew ien czas w Rzymie.
P o te m przyszła kolej n a Paryż, k tó ry m tak zachw ycali się ideowi an tag on iści C ziżow a z kręgu okcydentalistów .
N a stolicę F ran cji patrzył w szakże oczam i zdeklarow anego słow ianofila, nie d ostrzegając w tej m etro polii niczego niezwykłego. Jedyny w yjątek uczynił d la M ickiew icza i jego w ykładów . O dnosi się wrażenie, że głów nym celem przy jazd u do P ary ż a było pragnienie p o zn a n ia wieszcza A dam a. Cziżow bow iem o niczym innym nie pisze w listach do przyjaciół i w p am iętn ik u — ty lko o profesorze lite ratu ry słowiańskiej.
45 L. P a n t ie le j e w ( Wspomnienia. Przełożyła Z. K o r c z a k - Z a w a d z k a . Przypisami opatrzył W. Z a w a d z k i. W stępem poprzedziła W. Ś l i w o w s k a . W arszawa 1964, s. 63 — 64) wyraził się o M uchanow ie, iż stanowi „żywe wcielenie systemu z czasów Paskiew icza”, jest
„najbardziej niepopularną osobą z całego personelu adm inistracyjnego” i w rzeczywistości „on rządzi wszystkim, a nie zgrzybiały G orczakow ”.
46 Spośród nich warto wymienić dw óch braci M ajkowów : poetę A połłona i krytyka literackiego Waleriana, którzy zimę 1843/44 spędzili w Paryżu, uczęszczając na prelekcje M ickiewicza. W przyszłości Apołłon zainteresuje się twórczością M ickiewicza i przełoży na język rosyjski w 1869 r. trzy sonety krymskie: S tepy akermańskie, Bajdary, A iusztę w dzień. Zob.
W. K o w a l c z y k , T w órczość Apollona M ajkow a i je j konteksty kulturowe. Lublin 1991, s. 28, 85.
47 W. Sz., A. O. Smirnowa i N. W. Gogol. Piśma к Gogolu Smirnowoj. 1844 — 1851. „Russkaja starina” t. 58 (1888), ks. 6, s. 603. N ieco wcześniej pamiętnikarka napisała pod datą 29 III 1844:
„M ów ią, że M ickiewicz bliski jest obłędu i nie skończył kursu wykładów. D ow iedziałam się o tym od Polaków . Tow iańskiego wydalają z Paryża” (s. 601).
48 Tak nie bez ironii nazwał Cziżow a okcydentalista Wasilij Botkin. Zob. N . B a r s u k o w , Ż yźń i trudy М. P. Pogodina. Ks. 9. Pietierburg 1895, s. 232. Krytyk literacki, publicysta i tłum acz Botkin jesienią 1844 przebywał w Paryżu; słuchał wykładów o literaturze słowiańskiej, które prow adził następca M ickiewicza (od 1 XII 1845) — Cyprien Robert.
49 O Cziżow ie pisali m.in.: A. L ib ie r m a n : K ratkij biograficzeskij oczerk żyzn i Fiodora W asiljewicza Cziżow a. M oskw a 1905; Pamiati Fiodora W asiljewicza C ziżow a. M oskw a 1905. — Ś l i w o w s k a , op. cit., s. 5 1 —55. — A. N i k i t i e n k o , Dniewnik w trioch tomach. T. 1. Leningrad 1955, s. 177, 189, 208, 3 0 5 - 3 0 6 .
R O S Y JS C Y S Ł U C H A C Z E P A R Y S K IC H P R E L E K C J I M IC K IE W IC Z A 137 Z dzien n ik a dow iadujem y się, iż Cziżow przyjechał do P ary ż a 23 V 184450, a więc przed decyzją w ładz francuskich o zaw ieszeniu w ykładów M ickiew icza.
R osjanin-słow ianofil zdążył usłyszeć profesora-poetę n a jego ostatniej prelekcji w ygłoszonej 28 V.
Była o n a pośw ięcona trzem kw estiom : słow iańskiej, polskiej i n a p o le o ń skiej. Swoje w rażenia zaw arł Cziżow w p am iętniku i w ko resp o n d en cji do przyjaciół. Pew ne w ątk i i sform u łow ania zaw arte w listach p o w tarza p a m ię t
nik, ale są w nim też now e uwagi, uzupełniające p o rtre t pro fesora slaw istyki.
C ziżow odnosił się do niego z dużym szacunkiem , ale nie bezkrytycznie.
O bserw acje z a n o to w ał w tym sam ym dniu, niem al n aty ch m iast po w ykładzie:
G odzina trzecia. W tej chwili przyszedłem z wykładu Mickiewicza. Bardzo m nie boli głowa. Silny, nerwowy ból i nie m ożna się temu dziwić. C óż to takiego? N ie m ogę sob ie zdać sprawy; jakieś poplątanie m istycznych pojęć, i objaśnienie kuszenia Chrystusa, i porów nanie Chrystusa z N ap oleonem , i próba objaśnienia niewiary, która poprzedziła obecne czasy, potem m ów ił o jakim ś odkupicielu naszych czasów, że go widział hrabia de Maîstre, że on sam, M ickiewicz, widział go, że jest to istota o trzech głowach, która stoi na tronach, a sama nie ma tronu, że jest to naród narodów . Następnie jakoś nieoczekiwanie zaczął m ów ić o tym, że nawet pokaże tego wielkiego człowieka, który poruszy świat z posad, i nagle rozwija zwitek z litografowanym i portretami N ap oleon a w jakiejś opończy i z m apą Europy w ręku.
Cierpienia N ap oleon a — m ów ił — nie będą dopóty okupione, dop óki nie zostanie przeobrażona mapa Europy. N a zakończenie przeczytał jakiś rozdział now ego objaw ienia, ale ja jeszcze nie byłem w stanie śledzić biegu jego myśli.
W ygląda on jak człow iek w ekstazie, ale jest to chorobliw a ekstaza, w idać dużo fizycznego cierpienia, schorow ane oczy, w ydłużona twarz, długie w łosy przyprószone siwizną.
M ów i niedobrze, bardzo nierów no, ale porywa tym, że jego słow a płyną z duszy pełnej ekstazy. [77 — 78]
P rzytoczony fragm ent d ziennika w skazuje, że Cziżow był za sko czon y treścią i form ą w ykładu. Sądził w idocznie, że prelekcje zgodnie z nazw ą będ ą dotyczyć piśm iennictw a n aro d ó w słow iańskich. N ie wiedział jeszcze, że polski profesor Collège de F ran c e tra k to w a ł swoje w ykłady ja k o po słannictw o, w alkę słowem o lepszy świat. D lateg o w iadom ości o historii i k u ltu rze Słow ian m ieszały się z refleksjam i historiozoficznym i o przeszłości i przyszłości E u ro p y , a zw łaszcza F rancji i ludów słow iańskich. O statn i zaś w ykład zupełnie p om ijał kw estie literackie, k tó ry ch zapew ne Cziżow oczekiwał.
R om antyczny m istycyzm , odzw ierciedlony w w ykładzie, był najzupełniej obcy „m isjonarzow i słow ianofilstw a”. D ał tem u w yraz w liście do za p rzy jaź
nionego m alarza rosyjskiego A leksand ra Iw anow a, zam ieszkałego od wielu lat w Rzymie. List nosi d atę 31 V 1844, a więc po w stał p o d świeżym w rażeniem ostatn ieg o w ykładu:
50 W ciągu 40 lat C ziżow prowadził obszerny dziennik-pam iętnik, przekazany po jego śmierci M uzeum Rumiancewa w M oskw ie (obecnie w zbiorach Biblioteki im. Lenina). Z godnie z testa
mentem Cziżow a archiwum w olno było udostępnić badaczom w 40 lat po śmierci autora, a więc dopiero w 1917 roku. Jednakże do tej pory nie ogłoszon o całości (ponad 35 000 stronic!), ograniczono się tylko do fragmentów. N a szczęście materiały dotyczące spotkań M ickiew icza z Cziżowem przedrukowano u nas dwukrotnie. Po raz pierwszy w przekładzie na język polski i w opracowaniu S. P i g o n i a („Twórczość” 1947, nr 3, s. 13 — 14), a po raz drugi — w książce S. F is z m a n a M ickiew icz w Rosji. Z archiwów, muzeów, bibliotek M oskw y i Leningradu (W arszawa 1949, s. 77 i passim). W niniejszym artykule korzystam y z tej książki, zaznaczając w naw iasach stronice.