• Nie Znaleziono Wyników

"Nieomylny" Hansa Künga : pytania postawione Kościołowi, Chrystusowi czy samemu sobie?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nieomylny" Hansa Künga : pytania postawione Kościołowi, Chrystusowi czy samemu sobie?"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Trojanowski

"Nieomylny" Hansa Künga : pytania

postawione Kościołowi, Chrystusowi

czy samemu sobie?

Studia Theologica Varsaviensia 33/2, 198-205

(2)

Studia T heol. Vars. 33 (1995) nr 2

„NIEOMYLNY?” HANSA KÜNGA

Pytania postawione Kościołowi, Chrystusowi,

czy samemu sobie?

Osoba H ansa K ü n g a obecnie profesora i zarazem dyrektora Instytutu B adań Ekumenicznych Uniw ersytetu w Tybindze, jest z pewnością w arta gruntow nego zainteresowania. Zasługuje sobie na nie poprzez liczne p u b ­ likacje (wymieńmy te najbardziej reprezentatywne: Kościół, Być chrześ­

cijaninem, Czy Bóg istnieje?, Judaizm, Credo, Chrześcijaństwo), w których

uw aga au to ra koncentruje się wcale nie na peryferyjnych zagadnie­ niach teologicznych. Swego rodzaju uhonorow aniem profesora z Tybingi było włączenie się do dialogu z nim - zwłaszcza w latach siedemdziesią­ tych - bardzo wybitnych teologów katolickich. W arto dopowiedzieć, że motywem tego dialogu, jak o form ą ustosunkow ania się do bardzo nieobo­ jętnych dla teologii wypowiedzi K ü n g a była zachęta pod jego adresem do uściślenia swojego stanowiska. Kryły się tutaj oczekiwanie i zara­ zem nadzieja na to, że krytyka naukow ych wniosków tego au to ra stworzy jem u korzystny klim at do praktycznego wyrażenia pragnienia upraw iania teologii w duchu katolickiego pojm ow ania pow ołania teologii i teologa w Kościele.

Zanim doszło do form alnego pozbawienia K ü n g a praw a do w ykładania teologii katolickiej na Uniwersytecie w Tybindze, m iał miejsce właśnie kilkuletni, bardzo rzeczowy dialog, który nie uzasadnia podejrzenia, ze ta znacząca w jego biografii decyzja władz K ościoła jest przejawem potępienia „w czam buł” jego dokonań. Nie widać tutaj zarazem możliwości interp­ retacji tego zdarzenia z 1979 r., jak o przejawu zdecydowanej niechęci M agisterium do zjawiska kreatywności teologów i postępu w ewnątrz myśli teologicznej. To konkretne wydarzenie pow inno być oceniane z dozą obiektywizmu i z uwzględnieniem faktu tego dialogu z Kiingem, którego dowodem jest choćby publikacja pt.: Nieomylny? Rahner, Congar, Sartori,

Ratzinger, Schnackenburg i innni specjaliści przeciw Hansowi Küngowi Rzym

1971. Pochopnym byłoby więc wskazanie palcem na casus odsunięcia K ü n g a od nauczania, ja k o przykładu nieuzasadnionej reakcji wobec pluralizm u w teologii.

O nietuzinkowości przemyśleń K ü n g a mam y szerszą możliwość przeko­ nania się, dzięki świeżemu ukazaniu się po polsku jego głośnej książki z roku A N D R Z E J T R O JA N O W S K I

(3)

Nakładem

Wydawnictw Akademii Teologii Katolickiej

w Warszawie

ukazała się pozycja

P a w ła B oryszew skiego

DUSZPASTERSTWA LUDZI PRACY

w latach 1973 - 1990

s t u d iu m s o c j o lo g ic z n e

Książka jest wynikiem badań prowadzonych

wśród Duszpasterstw Ludzi Pracy,

rozumianych jako grupy społeczne.

Badania obejmowały ich organizację wewnętrzną,

charakterystykę demograficzno-społeczną członków grup,

religijność i zainteresowanie ludzi

należących do Duszpasterstw; analizowano też więzi

członków z grupą oraz wpływ grupy na życie

jej poszczególnych członków.

Dystrybucję prowadzą:

Wydawnictwa Akademii Teologii Katolickiej, 01-815 Warszawa, ul. Dewajtis 5, tel./fax (0-22) 39-89-85

(4)

200 A N D R Z E J TR O JA N O W SK I [2]

1970, pt. Nieomylny? K siążka ta rzeczywiście odbiła się szerokim echem, zwłaszcza w zachodnich kołach teologicznych. Odpowiedź na pytanie o przyczynę tego zjawiska, czytelnik może spróbow ać udzielić sobie za cenę bardzo wnikliwej lektury tekstu, który z różnych względów nie należy do najłatwiejszych. N ajistotniejsza trudność polega na próbie dostrzeżenia jakiegoś fundam entalnego i organizującego wielość myśli kierunku, w k tó ­

rym podążają rozw ażania autora. N a tej płaszczyźnie sytuuje się pow aga tej publikacji: chodzi o wykrycie istotnych implikacji stanow iska profesora z Tybingi dla zasadniczych dla naszej wiary zagadnień. Innym i słowy, idzie o próbę wyciągnięcia ostatecznych konsekwencji zapatryw ań autora i o p o ­ stawienie pytania o możliwość asymilacji jego wniosków w dziele zgłębiania świadomości naszej wiary. W tym miejscu może pojawi się jedynie propozy­ cja odpowiedzi na to zadanie, k tó ra brzm i następująco: teologiczne im plika­ cje refleksji K ü n g a n a polu katolickiej nauki o Objawieniu i Wcieleniu. Zawiera się tutaj przekonanie o ostatecznym odnoszeniu się tez К ü n g a do praw d, najściślej powiązanych z tajemnicą W cielonego Słowa.

W samym centrum w ten sposób zarysowanego zagadnienia stoi teza 0 niemożliwości pogodzenia sumy poszczególnych wypowiedzi K ünga z katolickim wyznaniem wiary w Jezusa Chrystusa - Wcielonego Syna Bożego i Objawiciela. Przyglądnijmy się najistotniejszym m om entom reflek­ sji autora, które zdają się najwyraźniej uzasadniać powyższe przypuszczenie. К ü n g w prow adza nieobecną dotąd w teologii koncepcję orzeczeń M agisterium , jak o nieomylnych а-priori, m ając dokładnie na myśli te orzeczenia, definicje i formuły, które na mocy Bożej obietnicy są uważane za wolne od jakiegokolwiek błędu. W yjątkowość spojrzenia au to ra ujaw nia się w jego interpretacji rozum ienia dogm atu o nieomylności przez Vat. I. Otóż - zdaniem au to ra - dana definicja dogm atyczna jest uw ażana za nieomylną z racji samego proklam ow ania jej przez M agisterium - niezależnie od materialnej treści tejże definicji i w sposób uprzedni do poznania, ja k ona się m a wobec rezultatów analizy krytycznej i naukowej. Takie rozumienie nieomylności przez Kościół - sądzi K i i n g - idzie po linii przeświadczenia samego K ościoła, że sform ułow ania dogm atyczne są niezawodnie pewne 1 prawdziwe z racji generalnej zasady, są sform ułow ane przez M agisterium . Zauw ażalnym jest tutaj fakt, że ujęcie K ü n g a - zam iast cokolwiek wyjaśniać problem atykę nieomylności - czyni ją o wiele bardziej skom- likow aną, o ile m am y tutaj do czynienia z koncepcją abstrakcyjności aktu Kościoła (nieomylnego wypow iadania się) z konkretem treści danej w ypo­ wiedzi. Utrzym ywanie wraz z autorem , że - według nauki K ościoła - M agisterium posiada zdolność form ułow ania prawdziwych orzeczeń, niezależnie od rzeczywistej prawdziwości tezy danego orzeczenia i w sposób uprzedni wobec poznania, ja k ono się m a do analizy rozumowej - jest niczym innym, ja k uznaniem pewnej form y а-priori (którą jest sam fakt orzekania, wg Vat. I. - nieomylny) z równoczesnym przyjmowaniem niezależnie

(5)

[3] „N IE O M Y L N Y ?” HAN SA K Ü N G A 201

istniejącej od tego aktu treści danej definicji, k tó ra jest proklam ow ana w orzeczeniu dogmatycznym. Idąc po linii myślenia au to ra, nic nie stoi na przeszkodzie w wyciągnięciu wniosku, że może zaistnieć wewnętrzna sprze­ czność , pomiędzy sform ułowanym а-priori orzeczeniem, a rezultatem późniejszych badań naukowych. Odrywanie form y wypowiedzi od jej m aterialnej treści otwiera całkiem realną możliwość pojawienia się absurdu w wypowiedzi K ościoła - co, ja k wszystko wskazuje, jest realnością dobrze zauw ażalną przez samego K l i n g a .

A utor wyraźnie objawia swój sceptycyzm co do możliwości odszukania w Piśmie św. lub Tradycji argum entów za utrzym aniem tej doktryny 0 nieomylności. W prost zaprzecza, jakoby znajdow ał się w nich dowód na poparcie przeświadczenia K ościoła, że definicje dogm atyczne są prawdziwe nie z racji prawdziwości zaw artych w nich treści, lecz z samej zasady ogłoszenia ich przez M agisterium . N iem al jednocześnie wyraża też głęboką wątpliwość co do istnienia w Biblii bądź Tradycji przesłanek, um oż­ liwiających przyjm ow ania jakiejkolwiek instancji, zdolnej do form ułowania 1 proklam ow ania praw d wiary w sposób nieomylny - nieomylny dlatego, że ogłoszone są właśnie za takie przez tę instancję, a nie inną. D la profesora z Tybingi wynika więc konieczność odmówienia aktom M agisterium i jego orzeczeniom dogm atycznym charakteru prawdziwości absolutnej i apriory­ cznej. Tak więc tym m om entem , który ściąga na siebie główne ostrze krytyki autora, nie jest kwestia prawdziwości poszczególnych wypowiedzi magis- terialnych, lecz zagadnienie nieomylności „z zasady” samego M agisterium. Podkreślm y jednak, że au to r zakwestionował koncepcję nieomylności, k tórą sam skonstruow ał na bazie własnej interpretacji postanow ień Vat. I. Z zapewnienia Chrystusowego o nieustannej asystencji D ucha świętego w stosunku do K ościoła nie wypływa dla K ünga oczywistość, że poszczegól­ ne wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego cieszą się przywilejem praw d absolutnych, trwałych i wiążących. W niosek ten, ja k o pierwszy etap rozważań autora, jest zarazem początkiem jego odpowiedzi na pytanie, które wręcz spontanicznie się tutaj nasuwa: w jaki sposób zatem m ożna zweryfiko­ wać prawdziwość orzeczeń dogmatycznych? Jak dowieść zakorzenienia danej definicji w Prawdzie objawionej? U jm ując rzecz form alnie, refleksja K ü n g a przesuwa się w kierunku pytania o słuszną i skuteczną m etodę teologiczną. Schematyzując nieco myśl autora, chodzi jem u o zwrócenie uwagi na dwa momenty:

- Jakie należy przyjąć kryteria hermeneutyczne i postępow ania ściśle metodologiczne?

- Gdzie zajduje się zasadnicze kryterium prawdy? N a tę kwestię odpow iada au to r z całkowitym przekonaniem , że to właśnie Jezus Chrystus i Jego orędzie stanow ią jedyną norm ę prawdy. W odniesieniu do pierwszego m om entu, K i i n g z zadziwiającym przekonaniem wskazuje na priorytet analizy naukowej tekstu biblijnego, a w szczególności - szeroko pojętej

(6)

202 A N D R Z E J TR O JA N O W S K I [4]

analizy egzegetycznej i historycznej. Nie pom ija zupełnie roli Tradycji, bo nadaje jej status względnie użytecznego czynnika, zdecydowanie poddanego dociekaniom ściśle naukowym . M agisterium Kościoła nie prezentuje w tym ujęciu w aloru instancji autentycznie przekazującej i interpretującej orędzie ewangeliczne. A u to r dosadnie wyraża przekonanie, że sam oświadom ość Kościoła i jego doktrynalne wypowiedzi nie stanow ią instancji trwałej, pewnej oraz w jakikolw iek sposób obligującej do upatryw ania w niej p unktu odniesienia dla refleksji teologicznej. W łaśnie to stanow isko K ü n g a skłoniło niektórych teologów do wyrażenia wątpliwości, czy dialog z nim może mieć jeszcze charakter in tra - katolicki. Problem atyczność ujęcia au to ra dotyczy zwłaszcza tego m om entu: z jednej strony, dostrzega on w Ewangelii Chrystusa najwyższe kryterium dla teologii, z drugiej zaś - nadaje badaniom historyczno-krytycznym w alor norm y ostatecznej i decy­ dującej. N ieodparcie odnosi się wrażenie, że - odrzuciwszy najpierw norm atyw ność K ościoła - ustanaw ia inną instancję: nauki - egzegezę i historię, a więc aparat, uzależniony dogłębnie od ludzkiego rozum u. Jawi sie w tym miejscu zasadnicze pytanie: w jak o sposób uniknąć bardzo realnie zaistniałego tutaj niebezpieczeństwa subiektywizmu w interpretacji orędzia Chrystusowego, skoro nie m a już - oprócz przeświadczenia teologa - żadnej instancji norm atywnej? Pom im o pewnych zastrzeżeń au to ra w stosunku do nieum iarkowanej samowoli teologów, pytanie to bardzo na serio ukazuje problem atyczność jego stanowiska. W odpowiedzi na wątpliwość: kto w końcu decyduje, ja k a jest praw dziw a myśl Chrystusa, otrzymujemy implicite stw orzoną przez K ü n g a alternatywę:

- albo osobista, „naukow a” lektura Pism a św.,

- albo Kościół, którem u towarzyszy asystencja D ucha Świętego. Chciałoby się, aby jakieś pozytywne rozwiązanie zaproponow ał sam autor, będąc wierny swojemu olbrzymiemu zaufaniu do badań historyczno-krytycznych. Tymczasem jednak, w ewnątrz jego to k u myślowego pojaw ia się głęboka sprzeczność. W yraża on, jakby nieoczekiwanie, swój sceptycyzm co do możliwości dotarcia rozum u ludzkiego do praw dy Objawienia. Równocześ­ nie towarzyszy tem u wątpienie w możliwość skonstruow ania przez człowieka jakiejkolwiek sensownej form uły poznawczo - wyrażeniowej (trudno za­ przeczyć spostrzeżeniu, że spotykam y się tutaj z wyraźnymi reminiscencjami epistemiologii K a n t a ) . A u to r idzie dalej: wyraża wątpienie w wartość ludzkich sądów i orzeczeń, odnoszących się do praw dy w ogóle. Prawdy bowiem - ja k sam zaznacza - nie w yrażają poszczególne zdania, lecz leży ona w obejmującej wszystko całości. Nie bez znaczenia jest tutaj wyznanie samego K ü n g a o zainspirow aniu się heglowską wizją prawdy. Jeżeli autor zakłada, że ludzki intelekt i jego sądy nie są zdolne do uchwycenia i wyrażenia prawdy, ja k o takiej, i że sam a praw da jest nieobecna w ludzkich stwier­ dzeniach - to faktycznie w arto się zgodzić z K ü n g i e m o jego naw iązaniu do heglowskich teorii. Siłą rzeczy, au to r zam yka sobie drogę do uznania

(7)

[5] „N IE O M Y L N Y ?” H A N SA K Ü N G A 203 w wypowiedziach wiary Kościoła treści, wyrażających Praw dę Objawienia. W ocenie stanow iska К ü n g a problem jest o tyle jeszcze skom plikow any, że jego refleksja zmierza do zdecydowanego podw ażenia wiarygodności ludz­ kich sądów. A utor słusznie dom aga się nieustannego uściślania i wyjaśniania orzeczeń, odnoszących się do praw dy - nie wykluczając orzeczeń magisterial- nych. Lecz zarazem sam burzy pryncypium niesprzeczności pomiędzy praw dą a fałszem, wyznając zasadę: simul verum et falsum . W opinii S c h e f f c z y k a , K i i n g zapuszcza korzenie w grząskich piaskach an-

tylogii. N atom iast w odczuciu R a t z i n g e r a - jeżeli Kiing traktuje

wszystkie stwierdzenia ludzkie, ja k o w arte ostatecznie tyle samo (jeśli chodzi 0 ich stosunek do prawdy), to nie tylko dogm at, ale cała teologia staje się jedynie grą słów.

W racając do głównego w ątku, z jednej strony autor nadaje tak wielkie prerogatywy naukowym poszukiwaniom Prawdy Objawienia, a z drugiej - pozbawia w ostateczności obiektywnego i m iarodajnego waloru rezultatu tych badań poprzez przyjęcie określonych założeń filozoficznych. Tak więc К ü n g jasno sugeruje, że nieomylność nie konkretyzuje się i nie objawia w stwierdzalny sposób w żadnym z elementów życia Kościoła: ani w dogmatach, ani w Tradycji, ani też w Biblii, którą autor postrzega jako wyłącznie ludzkie świadectwo o Objawieniu (a więc skażone ludzkim pośrednictwem: błędami 1 zniekształceniami poznania ludzkiego). Profesor z Tybingi wprawdzie uważa, że Kościół zachowany jest w prawdzie, to znaczy - pomimo swych błędów - kroczy poprawnie ku definitywnemu spotkaniu z Bogiem. Lecz nigdy w swojej historii Lud Boży nie ma pewności, że jego świadomość wiary i wypowiedzi Magisterium są prawdziwe. Tak więc koncepcja generalnego trwania Kościoła w prawdzie posiada charakter stwierdzenia wyłącznie abstrakcyjnego i um yka­ jącego jakiejkolwiek weryfikacji. Być może, uświadomienie sobie przez autora

tego stanu rzeczy m a wpływ na jego interpretację rzeczywistości wiary. К ii n g wyraźnie mówi o wierze, jak o o osobowym przylgnięciu do Chrystusa. W iara ta m a charakter ufnościowy i z natury swej nie dom aga się jakiejś artykulacji, a nawet nie m a możliwości w yartykułow ania jej za pom ocą pojęć. Z drugiej strony, istnieje wiara, jak o czysta fid es quae - czyli w sensie poznawczym i wyrażeniowym. Kiedy jest m ow a u К ü n g a o wierze człowieka, m a on zwykle na myśli tę pierwszą postać wiary. To, co w arte jest podkreślenia, to przekonanie autora, że w iara nie dom aga się zapocząt­ kow ania badań historyczno-krytycznych. Tym samym, rezultaty tych badań nie m ają wpływu na essencjalny wymiar wiary, są w gruncie rzeczy dla niej obojętne. A u to r więc proponuje form alny rozdział pom iędzy tym, czym jest przylgnięcie i ufne oddanie się osobie Chrystusa, a tym, czym jest poznanie treści orędzia chrześcijańskiego. Tylko tem u pierwszemu m om entow i tow a­ rzyszy działanie D ucha Świętego, natom iast pojm ow anie i przekazywanie praw d wiary w Kościele jest zdane wyłącznie na rezultaty bad ań naukowych, które skażone są zawodnością ludzkiego rozum u.

(8)

204 A N D R Z E J T R O JA N O W SK I [6]

Stanowisko autora w tym względzie jest zaprzeczeniem powszechnego doświadczenia wiary. Struktura wiary jest oparta na równoczesnym i nieroz- dzielnym istnieniu jej dwóch aspektów: ufnościowo-obediencjalnego oraz poznawczo-wyrażeniowego. Ten drugi nie może być uznawany, jako czysty produkt ludzkiego rozumu czy wyobraźni, lecz zawiera w sobie element prawdy transcendentalnej. Wobec rozerwania tych aspektów, całkowicie uzasadnione jest pytanie o niebywałej wręcz powadze: właściwie, ku jakiemu Chrystusowi zwracać m a się akt wiary chrześcijanina, skoro formalnie zostaje zakwes­ tionowana potrzeba skupienia się na historycznej postaci Jezusa Chrystusa? Gdzie chrześcijanin może nabrać pewności, że ten Chrystus, do którego stara się przylgnąć, jest właśnie tym prawdziwym Jezusem Chrystusem? K to może udzielić wiarygodnej odpowiedzi na te palące pytania? Pozytywnego ustosun­ kowania się K ü n g a do tych pytań nie znajdziemy w jego książce Nieomyl­

ny?. Z tym większą więc wyrazistością jaw ią się implikacje tez autora.

Przede wszystkim, w iara chrześcijanina może w praktyce - zgodnie z myśleniem K ü n g a - abstrahow ać od praw dy o Jezusie Chrystusie, a teoretycznie - w ogóle nie potrzebuje światła Objawienia. Skoro jednak - w ujęciu au to ra - w iara jest ukierunkow ana na osobę Chrystusa, to jednak w żaden sposób w iara ta nie potrafi uzasadnić, dlaczego w jej centrum stoi właśnie Jezus Chrystus, a nie jakaś rzeczywista, czy też nie, na przykład mityczna postać. W ostateczności więc, Objawienie staje się niepotrzebne i nie spełnia swojej roli. Ponadto, koncepcja K ü n g a zdaje się być zdom inow ana mgłistym pojm ow aniem relacji wiary do prawdy. W iara chrześcijanina realnie ukierunkow ana jest na praw dę, to znaczy, nie jest rodzajem tylko subiektywngo przeświadczenia, że „m oja w iara jest praw ­ dziwa” . W ujęciu au to ra, w wierze zostaje zaślepione jej fundam entalne zorientow anie na praw dę, a otw iera się przed nią możliwość karm ienia się św iatopoglądam i, m itam i, ludzkimi im m aginacjam i - takie wydają się być ostateczne konsekwencje separacji wiary w „C hrystusa” od Praw dy C hrys­ tusa. K oncepcja wiary K ü n g a jest hipotezą, k tó ra nie m a nigdy szans na faktyczne urzeczywistnienie się. Jest zakw estionowaniem nie tylko wewnęt­ rznej logiki Objawienia, lecz także fałszywym przedstawieniem struktury ludzkiej recepcji tegoż Objawienia.

Z kom pleksu zapatryw ań K ü n g a n a zagadnienie relacji : w iara - praw ­ da, człowiek - Objawienie, wynikają nie mniejsze trudności z możliwością pogodzenia tez K ü n g a z praw dą o Wcieleniu. Dochodzim y tutaj do m om entu centralnego dla próby oceny jego stanowiska: co dla K ü n g a wynika z faktu, że Jezus Chrystus przyjął ludzką naturę, i właśnie ja k o Bóg - człowiek stał się Objawieniem całej Prawdy? Kiedy m a się na względzie całokształt rozw ażań au to ra książki Nieomylny?, odpowiedź na to pytanie układa się w alternatywę:

- Jeżeli Jezus Chrystus jest prawdziwym Synem Bożym i wyraził za pom ocą ludzkich słów Praw dy Boże, to znaczy, że Objawienie może wyrazić się

(9)

[V] „N IEO M Y L N Y ?” H A N SA K Ü N G A 205

w słowach ludzkich, chociaż są one ograniczone. W takim razie, radykalna krytyka K ü n g a wobec orzeczeń nieomylnych i Pisma św., i M agisterium kłóci się z samą rzeczywistością Wcielenia, to znaczy z faktem przyjęcia ludzkiej natury przez Chrystusa wraz z ludzkim sposobem kom unikow ania nam Objawienia.

- Jeżeli natom iast Jezus Chrystus, jak o Wcielone Słowo, nie poznał, nie uświadomił sobie i nie wyraził nieomylnie w ludzkich sform ułowaniach treści, które Bóg chciał objawić ludzkości - to znaczy, że Jezus nie posiadał przywileju przedstaw iania nam w prawdzie Bożej Prawdy. W konsekwencji, orędzie Jezusa Chrystusa nie m a praw a pretendow ania do bycia praw ­ dziwym, niezmiennym, zobowiązującym i norm atywnym .

Pytanie, skierowane pod adresem H ansa K ü n g a , wygląda w ostateczno­ ści następująco: czy punktem wyjścia i ostateczną inspiracją w jego rozważaniach w książce Nieom ylny?jest w iara w Jezusa Chrystusa - Wcielo­ nego Syna Bożego?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest w nim coś takiego swojskiego, dlatego, że zachowało się bardzo dużo z jego dawnej atmosfery, dawnej architektury.. Dla jednych to może być oburzające, a dla innych

Prezentowane programy („Bema pamięci rapsod żałobny" w,g Norwida z muzyką Niemena czy , Ku samemu sobie" wg „Wilka stepowego" H. Hes- sego), i tu nie od razu

A rystoteles, zarzuciw szy zw olennikom zarów no orbitalnego, jak i obrotow ego ruchu Ziemi „aprioryzm ", w ykazyw ał, iż przy jęte przez nich założenia

Być może jednak nie refleksja nad tymi ideami jest najcenniejszą naszą zdo- byczą, nas, to jest tych, którzy zetknęli się z nimi w ich aż nadto dotykalnym kształcie, ale szacunek

Pisząc o „wymogu Jodkowskiego ” (podoba mi się ta terminologia!) Sady cytuje moje słowa: kreacjoniści powinni „nie tylko wykazać, że tam, gdzie wprowadzają

Tak, potrzebuję Maryi u Twego boku i wszędzie wokół: aby uśmierzała Twój sprawiedliwy gniew, ponieważ tak często występowałem przeciw- ko Tobie; aby wybawiła mnie od

Ze złej formuły promującej „nabijanie” procedur przechodzimy na tak samo złą, jeżeli nie gorszą: „Czy się stoi, czy się leży, pińćset złotych się należy”.. Jasne, że

Chciałabym, abyście obejrzeli jedną z przygód strażaka Sama, a potem odpowiedzieli na kilka