m
um
0 0
■M z ä ll-SflS
—
' ' >TREŚĆ NUMERU:
E. CZA JK O : D U C H O W Y B Ó J CHRZEŚCIJANINA ( 3 - 6 )
GENE A. GETZ: NIESKORY D O G N IEW U (O D C . 11) - S. 6 - 9 C. DAVIS: TW OJA RO D ZIN A I B Ó G (V) - S. 1 0 -1 1
E. ZEGWAART: ROLA I PO ZY CJA KOBIETY W CZASACH STAROTESTAMENTOWYCH ( 1 2 - 1 6 ) K. KRYSTOŃ: WYWIAD Z W. KAPITANIUKIEM ( 1 6 - 1 7 )
FR. WIĘCKIEWICZ (ART. Z CYKLU; „W S P O M IN A M Y ...") - S. 1 8 - 1 9 KRONIKA ( 2 0 - 2 3 )
M. CZA JK O : N O W O R O C Z N E S Ł O W O D O CZYTELNIKÓW (24)
® K ilk u n a stu członków p a rla m e n tu izraelskiego (Knesset) zażądało przep ro w ad zen ia śled ztw a w s p r a w ie stru k tu ry i działalności jerozo
lim skiej filii m urm ańskiego ośrodka
„B righam Y oung U n iv ersity ”. Je d e n z członków K n essetu zgłosił z a strze
żenia co do działalności m orm onów . W odpow iedzi n a to b u rm istrz J e rozolim y stw ierdził, iż w ciąg u 13 la t działalności m orm onów w Iz ra e lu n igdy n ie byli oni zaangażow ani w u p raw ia n ie prozelityzm u.
• P onad 83% Szkotów, k tó rzy u- kończyłi 15 ro k życia, nie uczęszcza do Kościoła. N a pod staw ie spisu przeprow adzonego p rze z N arodow e Tow arzystw o B ib lijn e oraz in s ty tu cję za jm u jąc ą się b ad a n ie m m isji n a te re n ie Europy, stw ierdzono, że większość d enom inacji p ro te sta n c kich oraz Kościół rzym sko-katolicki (w latach 1980—84) w y k a z u ją sp a dek liczby osób uczęszczających n a nabożeństw a. Je d y n ie K ościół ep is- kopalny w Szkocji w ykazał 9-pro- centow y w zrost uczestn ictw a w ży
ciu kościelnym .
• N a mocy u k ła d u ratyfikow anego pom iędzy rządem w łoskim a W a
tykanem , katolicyzm p rze stał być religią pań stw o w ą w e W łoszech.
W 1990 roku rz ą d zaprzestanie sub- w encjow ania k le ru rzym sko-kato
lickiego oraz zaostrzy zarządzenia w spraw ie p odatków pobieranych od in sty tu cji religijnych.
• O becnie w Izraelu żyje 94 tys.
chrześcijan. W sam ej Jerozolim ie je st ich ok. 12 tys. D ane te pocho
dzą z ostatniego spisu ludności. Na w zrost liczby chrześcijan w Izraelu m ia ła w dużym stopniu w pływ e- m igracja.
• E w an g elista B illy G ra h am zw ia
stow ał ew angelię 100 m ilionom lu
dzi. W la ta c h 1940—1948 ogólna licz
b a uczestników k a m p a n ii ew a n g eli
zacyjnych prow adzonych przez n ie go w yniosła 104.390.133 osób. S ą to o ficjaln e dane, sporządzone n a pod
sta w ie obliczeń policyjnych i ad m i
n istra c ji stadionów sportow ych.
• Joseph S m ith, założyciel „K oś
cioła Je zu sa C h ry stu sa Św iętych Dni O statecznych” (m orm oni), w liś
cie n ap isan y m p raw dopodobnie w roku 1825 p o d ją ł k w estię w ykorzy
sty w a n ia m agii ludow ej d la w ła s
nych celów. Z a sta n a w ia ł się np.
n a d sposobem o d n alez ien ia sk a rb u strzeżonego p rzez „jak ie ś sp ry tn e d uchy”. W oficjalnym stw ierdzeniu m orm oni odrzu cili zarzut, jakoby lis t te n podkopyw ał „prześw iadcze
n ie o boskim pochodzeniu w iary m orm onów ...”
• Izrael. B ram y „m iasta D aw ida”
zostały o tw a rte z okazji pośw ięce
n ia p a rk u archeologicznego położo
n ego w m iejscu , gdzie 3 tys. la t ternu D aw id założył sw o ją stolicę.
M iejsce to je s t położone w p o łu d niow ej części dzisiejszego S tarego M iasta — w Jerozolim ie, O czekuje się, że p a rk archeologiczny stan ie się je d n ą z w iększych a tra k c ji tu rystycznych Izraela.
• P rin c eto n . W edług danych In sty tu tu G allupa, 43% spośród a n k ie to w anych obyw ateli USA przeżyło niezw ykłe dośw iadczenia religijne.
W ięcej k o b ie t (bo 47%) niż m ęż
czyzn (38%) odpow iedziało pozy
ty w n ie n a za d an e p y ta n ia , a n a w e t zrelacjonow ało sw oje niezw ykłe do
św iadczenia.
• Pom im o w ysokich cen, przem ysł tu ry sty czn y w Iz ra e lu stale się roz
w ija . O statn ie d an e w sk az u ją , że 1,1 m in tu ry stó w odw iedziło Ziem ię Ś w iętą w ciągu o statnich dziesięciu m iesięcy. W p o ró w n an iu do an a lo gicznego ok resu ro k u ubiegłego n a stą p ił w zro st o 7%. N ajw ięcej tu rystów przybyło ze S tan ó w Z jed n o czonych (ponad 300 tys.).
• Z okazji d n ia urodzin p ro ro k a M ahom eta, przyw ódca ira ń sk i A ya
to llah Chom cird p ow iedział: „W oj
n a je st błogosław ieństw em dla św iata... Bóg je s t tym , k tó ry n a m a w ia człow ieka do w alk i i do zabijania... R eligia bez w ojny je st n iek o m p letn ą religią". W p rzem ó
w ien iu pow iedział d a le j: „Jeżeli J e go Ś w iątobliw ość Jezus — b łogosła
w ieństw o niech będzie n a d n im — żyłby dłużej, p raw dopodobnie p o stępow ałby w te n sam sposób ja k
Mojżesz, i rząd ziłb y m ieczem . Ci, k tó rzy w ierzą, że Jezus nie „m iał głow y do ta k ich rzeczy”, że n ie był zain te re so w an y w ojnam i, w idzą w n im je d y n ie p rostego kaznodzieję, a n ie p ro ro k a. P ro ro k je s t pełen m ocy i poprzez w o jn ę on oczyszcza ziemię... Dzięki Bogu za naszych m łodych ludzi, k tó rzy te ra z w p ro w a d z a ją w życie to przykazanie.
W iedzą, że z a b ija n ie niew iernych je s t je d n ą z najw iększych m isji człow ieka”. C hom eini m yli się je d nak , Jezu s je s t K sięciem P okoju (Iz 9,5 i M t 5,9).
• S u n M yung Moon (pochodzący z K orei), w ro k u 1954 założył w łasny Kościół, ogłaszając, iż Je zu s C h ry stus ob jaw ił się je m u i poprosił go o dokończenie m isji C h ry stu sa na ziemi. K ościół S.M. M oona naucza, że m esjasz pochodzący z K orei zb a
w i św iat. N iektórzy z uczniów M oona uw ażają, że tym m esjaszem je s t Moon(!)
• Podczas o statn ich Ś w ią t W ielka
nocnych odbyła się II S łow iańska K o n fe re n cja Z ielonośw iątkow a. Na k o n feren c ję przybyli delegaci ze w szystkich stanów USA, K anady, B razylii, Polski, RFN i A rgentyny.
G łów nym m ów cą był br. Fred S m olchuck oraz B ladim iro Puceinicz z A rgentyny. N abożeństw a tłu m a czono n a języki: -rosyjski, polski i hiszpański. Delegaci podjęli decyzję d ru k o w a n ia lite ra tu ry religijnej w językach słow iańskich dla osób przybyw ających ze w schodniej Eu
ropy.
• K am p a n ia ew ang elizacy jn a w N i
gerii została odw ołana z pow odu -ataków terro ry sty czn y ch dokonyw a
nych przez fanatycznych m u zułm a
nów . Po p ierw szy m nabożeństw ie, w k tó ry m uczestniczyło 800 tys. lu dzi, rzą d zakazał ze w zględów bez
pieczeń stw a dalszego p ro w ad zen ia ew angelizacji. Pom im o takiego za
kończenia, 11 tys. ludzi spośród zgrom adzonych, oddało sw oje życie Jezusow i.
• W ro k u 1985 Kościół -prezbite- riań sk i w USA u trzy m ał zakaz - o r
d y n o w an ia hom oseksualistów . S tały K o m itet S ędziow ski te j, liczącej 3 m in członków, d enom inacji w S ta nach Zjednoczonych, p o d ją ł tak ą u ch w a łę w 4978 -r. N a mocy tego p raw a, hom oseksualiści n ie tylko nie m o g ą być o rdynow ani, ale także n ie m ogą służyć w K ościele prezbi- te riań sk im , jako diakoni lub starsi zborów.
oprać, e.z.a.
E D W A R D CZAJK O
"f ^ )//! ^
)
b
DUCHOW Y BÓJ CHRZEŚCIJANINA
„I rzekł Filistyńczyk do Dawida: Podejdź do mnie, a dam tw oje ciało ptactwu niebieskiem u i zwierzynie polnej. Wtedy D awid odpowiedział Filistyńczykow i:
Ty w yszedłeś do m nie z mieczem, z oszczepem i z włócznią, a ja w yszedłem do ciebie w im ieniu Pana Zastępów, Boga szeregów izraelskich, które zelżyłeś.
Dzisiaj w yda cię Pan w moją rękę i zabiję cię, i ode- tnę ci głowę, i dam dziś jeszcze trupy w ojska filistyń skiego ptactwu niebieskiem u i zwierzynie polnej, i dowie się cała ziemia, że Izrael ma Boga. I dowie się całe zgromadzenie, że nie m ieczem i w łócznią w spo
maga Pan, gdyż wojna należy do Pana i On w yda was w ręce nasze” (1 Sam . 17, 44-47).
Pism o Ś w ięte m ów i nam , że życie c h rz eśc ija n in a — to w alka, to bój. Dlatego, P aw eł, apostoł narodów , pisząc z w ięzienia rzym skiego sw oje o sta tn ie listy, szczególne słow a k ie ru ją c do swego w spółpracow nika Tym oteusza, k tó ry poszedł za jego n a u k ą i sposobem życia, i w zyw a go n astęp u jąco : „S taczaj dobry bój, chw yć się Ż yw ota W iecznego”. D zięki O bjaw ieniu Bożem u apostoł w idział zbliżający się m iecz rzy m skiego żołnierza. Z daw ał sobie jasn o spraw ę, że jego służba dla P a n a i jego życie dobiega ko ń ca i że pora przejść do w iecznej chw ały.
Ten w iern y apostoł P ań sk i spojrzaw szy w stecz poza siebie, n a całe sw oje życie i przeprow adziw szy d u chowy rem an en t, w pokorze p rzed B ogiem mógł stw ierdzić: „Dobry bój b o jo w ałem ”.
A w ięc życie chrześcijanina, um iłow ani w P a n u , to w alka, to bój, to nie łatw izna! O czywiście P a n Jezus pow iedział kiedyś: „Pokój, Mój w am d a ję ”. Podobnie, gdy po Z m a rw y ch w stan iu przyszedł do W ieczernika, pow iedział do uczniów : „Pokój w a m ”. Ale ta k że na innym m iejscu, w łaśn ie m a ją c n a w zględzie te n d u chowy bój, pow iedział do sw oich uczniów : „Nie p rz y szedłem przynieść pokój n a ziemię, ale m iecz”.
A w ięc jesteśm y w ezw ani do duchow ego boju. Ale.
ja k czytam y w Liście do E fezjan, w a lk a n a sz a nie jest w alk ą z człow iekiem , „gdyż bój toczym y nie z k rw ią i ciałem , lecz z nadziem skim i w ładzam i, ze zw ierzch- nościam i, z w ład cam i tego św ia ta ciem ności, ze złymi ducham i w okręgach nieb iesk ich ” .
Nie je s t to bój cielesny, nie je st to cielesna w alka, lecz je s t to bój duchow y. O tym duchow ym boju chciałbym dzisiaj, drodzy b ra c ia i siostry, porozm a
w iać z w am i w o parciu o prtzykład z dziejów S tarego Izraela, o przy k ład w a lk i D aw ida z G oliatem . N iechaj ta scena h istoryczna sta n ie się dla n as dzisiaj o b ra
zem w alk i, k tó rą toczy k ażdy z nas, w alcząc ze złem, z niepraw ością, z grzechem .
W czasie w ojny filisty ń sk o -izrae lsk ie j zdarzyło się, że p o ja w ił się w śród F ilistyńczyków p ew ie n rycerz ogrom nego w zro stu im ieniem G oliat z G at. W yszedł ze sw ojego obozu i zaw ołał w stro n ę całej arm ii iz ra e l
skiej: — „Czy ja n ie je ste m F ilisty ń czy k iem a w y sługam i S a u la ? ”
W Izrae lu p an o w a ł w ów czas k ró l Saul.
— W ybierzcie sobie w o jo w n ik a — w ołał G oliat — a n iech w y stą p i przeciw ko m nie.
G dy S au l i ca ła jego a rm ia usłyszeli te słow a F i- listyńczyka — p o w iad a a u to r K sięgi S am uelow ej — u p ad li n a duchu i b a li się bardzo. Bo n ie m ie li w sw oich szeregach takiego w ojow nika, takiego ry ce
rza, k tó ry m ógłby się zmierzyć, z G oliatem . U padli n a duchu i b ali się bardzo. A F ilistyńczyk — czyta
m y — w y stęp o w ał co ra n o i co w ieczór przez czter
dzieści dni, w zyw ając p rzed staw iciela obozu iz ra el
skiego do p ojedynku.
W obozie izraelskim nie znalazł się n ik t, kto czuł
by się n a siłach w ystąp ić przeciw ko tem u filisty ń skiem u m ocarzow i. A le czytam y dalej, że w śród synów Isajego znalazł się najm łodszy syn, D aw id. Jego trzej sta rs i b ra c ia n ależ eli do arm ii izraelskiej. D aw id na polecenie o jca odw iedził sw ych braci.
P ew nego ra z u D aw id w sta ł b ardzo w cześnie i p o szedł do obozu izraelskiego. W ówczas usły szał to, co m ów ił G oliat. W yobrażam sobie, że zaczęło się po
ruszać jego serce, że nie było w Izrae lu nikogo, kto m ógłby w yjść przeciw ko filisty ń sk ie m u m ocarzow i.
D latego D aw id w sp o m n iał n a P a n a i pow iedział:
K im że je s t te n F ilistyńczyk, że lży szeregi Boga Ży
wego? W tedy poczuł w sobie moc Bożą, przyszedł do k ró la S a u la i pow iedział tak : N iech w n ik im nie u p a d a serce z pow odu tam tego, tw ój słu g a pójdzie i będzie w alczył. W szyscy się bali, a G oliat urąg ał Bogu i u rą g a ł Izraelow i. W ta k ie j sy tu a c ji S au l od
rze k ł n a to: — Je steś jeszcze m łodzieńcem , n ie dasz rad y , nie m asz dość sił, aby w y stąp ić przeciw ko fili
sty ń sk iem u m ocarzow i. Ale D aw id m im o to chciał stan ąć do w a lk i i pow iedział do króla, że m a pew ne kw alifik acje, k tó re um ożliw ią m u zw ycięskie stocze
nie tego pojed y n k u .
P o p i e r w s z e , D aw id oznajm ia, że może pójść, by stoczyć w alk ę z G oliatem , dlatego, że m a dośw iad
czenie, którego n a b y ł w przeszłości. D ośw iadczył mocy Bożej. Ma przeżycie Boga. P oniew aż osobiście do
św iadczył m ocy Bożej w sw oim życiu, dlatego teraz
w op arciu o tę moc m oże pójść i w alczyć z G oliatem .
„W tedy D aw id odpow iedział Saulow i: S ługa tw ój p a sa ł owce o jc a swego i byw ało tak, że przyszedł lew lub niedźw iedź, i p o rw a ł ja g n ię z trzody. W tedy ja biegłem za nim , p o konyw ałem go i w y ry w a łem je z paszczy jego. A je śli rzu cił się n a m nie, to go c h w y ta łem za grzyw ę, tłu k łe m i za b ija łe m go. O tóż lwa, i niedźw iedzia k ła d ł tru p e m słu g a tw ój i te n F ilisty ń - czyk n ieobrzezany będzie ja k je d e n z nich, poniew aż lżył szeregi B oga Żyw ego”.
D aw id m ia ł k w a l i f i k a c j e , by stoczyć tę w alk ę z G oliatem . Z ludzkiego p u n k tu w id ze n ia b y ła to w a lk a nierów na. A le fak t, że dośw iadczył ju ż w sw ym życiu m ocy w szechm ogącego Boga, daw ał m u w iarę, daw ał m u pew ność, że P a n k tó ry w y ry w a ł go z paszczy lw a i paszczy niedźw iedzia — w y rw ie go ta k że i z mocy tego F ilistyńczyka, k tó ry lży szeregi Boga Żyw ego; lży tych, k tó rzy Boga u w ielb iają. D a
w id w iedział o tym , o czym później p r o ro k p o w ie
dział, m ów iąc o ludzie Bożym , iż „K to się w as do
tyka, do ty k a się źrenicy m ojego o k a ”.
D rodzy b ra c ia i siostry, to dośw iadczenie m ocy Bożej pom aga także nam , w naszym duchow ym życiu odnosić zw ycięstw o. D zięki tem u, że m oc Boża o b ja w iła się w n aszy m życiu, że p oznaliśm y Bożą m oc odpuszczenia grzechów , dzięki te m u m ożem y m ieć n adzieję, że w każdej duchow ej w alce ja k ą m am y stoczyć, w każdym duchow ym b o ju odniesiem y zw y
cięstwo.
N a s t ę p n i e D aw id odp o w iad ając n a zastrzeżenia sw oich b ra c i i innych żołnierzy izraelskich, a n a w e t sam ego króla, p o w iad a : — M am w iarę , że Bóg i te ra z odniesie zw ycięstw o. T a w i a r a b y ła o p a rta n a do
św iadczeniu z przeszłości. N a tym w szystkim , co Bóg przez niego i w jego życiu dokonał, te ra z o p a rł sw oją w iarę, że odniesie zw ycięstw o. W iedział, że Bóg, k tó ry daw ał m u siłę, aby pokonać lw a i niedźw iedzia, te ra z da m u zw ycięstw o n a d n iep rz y jac ie lem Bożego ludu, n ad m ocarzem G oliatem .
M am w ia rę — p o w iedział — k tó ra je s t potężną k w alifik acją do tego, bym stoczył te n pojed y n ek , i będzie to w a lk a zw ycięska. D rodzy b ra c ia i siostry, m iejm y w iarę! Bez w ia ry n ie m ożna się podobać Bogu.
M iejm y w iarę, że O n d a n a m zw ycięstw o, gdy będzie
m y staczać duchow y bój z n ad z ie m sk im i siłam i, o k tó ry ch m ów i L ist do E fezjan.
N astępnie D aw id pow iedział, że będzie w alczył z tym F ilistyńczykiem . N ik t n ie chciał pójść. W szyscy się bardzo bali. T akże k ró l się b ał. N ik t się n ie od
w ażył w ystąpić, aby w alczyć przeciw ko G oliatow i.
Ale oto D aw id w o parciu o dośw iadczenie z m ocą Bożą w przeszłości, w op arciu o sw oją głęboką w iarę, w yraził gotowość pójścia. Pow iedział: „Będę w alczył, sługa tw ój pójdzie”. M iał odw agę, m ia ł chęć sta n ąć do w alki. Nie załam ał się i n ie cofnął p rzed przeciw nościam i, przed k tó ry m i stan ął. Nie p rze strasz y ł się tak , ja k inni.
Słowo Boże także n a s w zyw a, u m iło w an i w P an u , abyśm y byli odw ażni, abyśm y b y li m ężni. „Bądźcie m ężni” — n ie ra z to zdanie p o w ta rz a się w L istach apostoła P aw ła.
N astępnie, p o c z w a r t e , D aw id m ów i do S aula, do jego żołnierzy, do sw oich braci, k tórzy do tej arm ii należeli: — K ró lu znam pewną, tajem nicę, z k tó rej
G oliat nie zdaje sobie sp raw y . M ianow icie — P ań sk a je s t w alka. Ty, królu, i tw oi żołnierze, m yślicie, że to je s t w a lk a ludzi, że to je s t tylko w a lk a m iędzy tw o ją arm ią a a rm ią filisty ń sk ą, ale królu, to je st w a lk a P ańska.
G oliat u rą g a ł Bogu, lżył szeregi B oga Żywego. —
„Kto się w as dotyka, do ty k a się źrenicy Mego o k a”.
M ając tę św iadom ość D aw id poszedł do w alki.
D rodzy b rac ia i siostry, ta k sam o i nasz w róg, nasz duchow y w róg w alczy z Bogiem, nie z n am i. To je st P a ń sk a w a lk a i dlatego Bóg m u si zw yciężyć i w n a szym życiu, i w naszej duchow ej w alce.
Sposób, w ja k i D aw id p rzy stę p u je do w alk i, je st dla n as przykładem . O czywiście tę h isto rię czytam y n ie po to, aby zapoznać się z fra g m e n ta m i h isto rii Izraela. Zostało to n a p isan e po to, abyśm y w tym zobaczyli ob raz naszej duchow ej w alki.
Z ludzkiego p u n k tu w id ze n ia w a lk a D aw id a z Go
lia te m b y ła w alk ą n ieró w n ą. A le w tym obrazie z a w a rta je s t bardzo w aż n a p ra w d a . A w ięc D aw id, n ie dośw iadczony m łodzieniec, p a s te rz owiec, sta je do w a lk i z G oliatem , dośw iadczonym rycerzem , potężnie u zbrojonym m ocarzem . I w naszej duchow ej w alce nie p o w inniśm y się posługiw ać tą sam ą b ronią, ja k ą po
słu g u je się św ia t ciem ności, ja k ą posłu g u je się diabeł, ja k ą p osługuje się św ia t, je śli chcem y odnieść zw y
cięstwo.
G oliat w yszedł do w a lk i z w łócznią, z m ieczem i ta rc zą , pod każdym w zględem potężnie uzbrojony. N a
to m ia st D aw id p o stą p ił zupełnie inaczej. G dy n a D a
w id a chciano w łożyć ry n sztu n e k , hełm i p an c erz i m iecz, i gdy sp ró b o w ał w ty m chodzić, to okazało się, że nie b y ł do tego „p rz y w y k ły ”. I rze k ł D aw id do S aula: — N ie m ogę w ty m chodzić, gdyż nie jestem p rzyw ykły. I całe to uzb ro jen ie ry ce rsk ie zd jął z sie
bie. Nie b y ł w sta n ie w alczyć z G o liatem tą sam ą bronią, k tó rą m ia ł te n Filistyńczyk.
A le co czynił D aw id? D aw id w ziął do rę k i swój kij p a s te rsk i i w y b ra ł sobie pięć gładkich k am ien i z po
toku. W łożył je do to rb y pastuszej, k tó rą m ia ł przy sobie. I ta k z p ro c ą w rę k u podchodził do F ilistyń
czyka. M usiało to bardzo poniżyć G oliata, bo pow ie
dział: — Czy j a je ste m psem , że przychodzisz do mnie z kijem ? I p rze k lął D aw id a przez sw oich bogów.
A le D aw id n a to ta k odpow iedział: — Ty wyszedłeś do m n ie z m ieczem , z oszczepem i z w łócznią, a ja w yszedłem do ciebie w Im ieniu P a n a Zastępów , Boga szeregów izraelskich, k tó re zelżyłeś.
W ziął pięć gładkich k am ien i i to w ystarczyło, by odniósł zw ycięstw o. S ięgnął D aw id rę k ą do swojej torby, w ydobył sta m tą d kam ień , w ypuścił go z procy i ugodził nim F ilisty ń czy k a w czoło. K am ień utkw ił w jego czole i F ilistyńczyk u p a d ł tw a rz ą n a ziemię.
D aw id odniósł zw ycięstw o, nie m ieczem , nie oszcze
pem , n ie w łócznią, n ie ta k ą sam ą b ronią, ja k ą miał G oliat, lecz je d n y m g ładkim kam ien iem , k tó ry wyjął ze sw ojej torby. Był sobą, nie chciał b ro n i cudzej, od
rzu c ił b ro ń obcą. Chociaż b y ła to n ie ró w n a walka, je d n a k m a jąc Boże k w alifik acje D aw id poszedł do w alk i i odniósł zw ycięstw o. Izrae l został wyzwolony.
O naszym duchow ym boju, o naszej duchow ej walce m ów i L ist ap. P a w ła do E fezjan. Słowo Boże mówi, że n asza w a lk a nie je s t z człow iekiem , n ie je st walką z k rw ią i ciałem . J e s t to d u c h o w a w a l k a . Mamy ludzi m iłow ać z całego serca i n ie w alczyć z nimi.
J e s t to duchow y bój, n ie z ciałem i z k rw ią , ale z nad
ziem skim i w ładzam i, ze zw ierzchnościam i, z tym ca-
łyrii duchow ym św iatem , ż w ład cam i tego św ia ta ciem ności, ze złym i d u ch a m i w o k ręg ach niebieskich.
I ta k ja k D aw id nie p osługiw ał się b ro n ią G oliata, ta k m y rów n ież m am y in n ą b ro ń do p ro w ad zen ia duchow ej w alk i. D aw id tylko m ia ł pro cę i pięć k a m ieni, w łaściw ie b y ła to sym boliczna p ra w ie broń.
O naszej zbroi m ów i 6 rozdział L istu do E fezjan.
M am y stać i w alczyć w ziąw szy n a siebie ca łą zbroję Bożą. P rz ed e w szy stk im m am y opasać sw oje b io d ra p r a w d ą . A w ięc je d n y m z tych „D aw idow ych k a m yków ”, w naszym duchow ym b o ju je s t p raw d a.
J e ś li w eźm iem y b ro ń tego św iata, n ie p ra w d ę, to nie odniesiem y zw ycięstw a. P oniesiem y porażkę, p o n ie siem y duchow ą klęskę. M am y w alczyć p raw d ą. B iodra sw oje opasać p ra w d ą ja k a je s t w Je zu sie C hrystusie
—• P ra w d ą Bożą, praw dom ów nością. T en k a m y k może śm ierteln ie ugodzić w czoło naszego duchow ego p rz e ciw nika.
„P rzyw dziaw szy p an cerz spraw iedliw ości” — d ru g i to ja k b y „D aw idow y k a m y k ” d an y n a m do dyspozy
cji w naszej duchow ej w alce. M am y być p rzy o b le
czeni w s p r a w i e d l i w o ś ć , p an c e rz sp raw ie d li
wości. N astępnie p o trz e b n a je s t gotowość zw ia sto w a
n ia E w angelii. Nie chow anie E w angelii, ale gotowość do jej zw iastow ania. A tak o w an ie E w angelią, a ta k o w anie św ia ta i sił ciem ności Słow em Bożym, p rz y niesie n am zw ycięstw o. N astępny „D aw idow y k a m y k ” w naszej duchow ej zbroi — to w ia ra , ta rc z a w iary.
D zięki w ierze o p arte j o przeszłe dośw iadczenia, D aw id m ógł w ystąpić przeciw ko G oliatow i. T arcz a w iary je st i nam p o trze b n a do o d n ie sie n ia zw ycięstw a.
Ś w iat i zło i diabeł k ie ru je ogniste pociski złego przeciw ko nam , przeciw k o naszem u duchow em u życiu.
S kierow ał ta k i ognisty pocisk n a w e t przeciw ko Ja n o w i Chrzcicielowi, k tó ry zn alazł się w w ięzieniu. Ten, k tó ry zw iastow ał n ad e jśc ie Z baw iciela, i k tó ry w sk a zyw ał n a Je z u sa C hrystusa, m ów iąc: „Oto B a ra n ek Boży, k tó ry gładzi grzech św ia ta ” , gdy znalazł się w więzieniu, zaczął w ątpić. O czywiście n ie zw ątp ił, ale zw ątpienie przyszło do jego serca, i w ted y posłał sw o
ich uczniów do C h ry stu sa z p y ta n iem : „Czy Ty jesteś Tym, k tó ry m a przyjść, czy n a innego czekać m a m y ? ” Jezus im odpow iedział: „Idźcie i pow iedzcie Ja n o w i coście w idzieli i słyszeli”.
Je stem przek o n an y , że g d y uczniow ie J a n a w rócili do swego m istrz a i opow iedzieli m u w szystko, J a n Chrzciciel znow u się w zm ocnił, podniósł w ysoko t a r czę w iary i zgasił ogniste pociski złego, pociski n ie w iary.
D latego, drodzy b ra c ia i siostry, gdy d iabeł k ie ru je przeciw ko n a m sw oje ogniste pociski złego, zw ą tp ie
n ia i w szystkiego tego, co się z tym łączy, niech w te dy P a n spraw i, abyśm y m ogli w ziąć tarczę w ia ry i zgasić w szystkie ogniste pociski złego. M am y m ocno trzym ać tarczę w iary w o parciu o Słowo Boże, o nasze przeszłe dośw iadczenia. Ten, „który rozpoczął w n as d obrą spraw ę, m a moc ją dokończyć” — m ów i Słowo Boże. Nie załam u jm y się, n ie w ątp m y , w eźm y tarczę w iary. J e s t to te n „D aw idow y k am y k ” w naszym d u chow ym boju, w naszej duchow ej w alce.
D alej Pism o Ś w ięte m ów i: „Przyłbicę Z baw ienia w eźcie”. Jesteście z b a w i e n i , P a n w as zbaw ił. Z b a w ił przez sw oją śm ierć, przez sw oje chw alebne Z m a rt
w ychw stanie. To zbaw ienie dokonane przez P a n a dla n as je s t naszą przy łb icą w w alce z siłam i ciem no
ści, z nadziem skim i w ład zam i ciem ności i zw ierzch- nościam i.
N astęp n ie ap. P aw eł w Liście do E fe zjan mówi:
„W eźcie ta k że m iecz D ucha, k tó ry m je s t Słowo Boże”.
A w ięc nie w alczym y m ieczem fizycznym , nie w alczy
m y z człow iekiem , ale w alczym y ze złem, k tó re stoi za grzesznym człow iekiem . Do tej w a lk i d an a je st n a m w sp a n ia ła b ro ń : M iecz D ucha, k tó ry m je s t S ł o w o B o ż e . Słowo Boże, o k tó ry m L ist do H e b ra j
czyków m ów i, że je st ja k obosieczny m iecz. Weźcie m iecz D ucha, k tó ry m je s t Słowo Boże!
I w reszcie m am y m o d l i t w ę ja k o nasz oręż, jako
„D aw idow y k a m y k ”. T ak ja k D aw id u zbrojony w sw oją procę i w pięć k am y k ó w odniósł zw ycięstw o
DZIEŃ DOBRY, PO RAZ DRUGI
Po dwuletniej przerwie wracam na te łam y z m oją ramką. Mam zamiar znowu prowadzić ją przez okres dwóch lat (akurat w tedy kończy się druga kadencja sprawowania przeze m nie fu n kcji zwierzchnika naszej w spólnoty kościelnej!).
Oczywiście będę tu pojaw iać się jedynie w m yśl Słow a z Listu Jakuba: „Jeśli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to i owo” (4,15).
W ramach ram ki (jak to zabrzmiało, mój dro
gi?) będzie istnieć m ożliwość stosunkowo prę
dkiego reagow ania na powstałe sytuacje, poja
w iające się tendencje, wydarzenia czy też udzie
lania odpowiedzi na postawione, a czasem i nie postaw ione pytania. A oto jedno z takich py
tań, które tu i ówdzie (także w Zborze, które
mu bezpośrednio duszpasterzuję) zostały posta
w ione, a m ianowicie: „Czy to prawda, że na członków w aszych Zborów n ie przyjmujecie ludzi nawróconych mających wyłącznie ślub cyw ilny?” Otóż, przyjm ujem y wszystkich, k tó
rzy nawrócili się do Boga i przez Ducha Św ię
tego narodzili się na nowo bez w zględu na to jaka była ich przeszłość. Albowiem Pan ich przyjął, ich imiona w pisał do księgi żyw ota, a na całej ich grzesznej przeszłości spoczął znak Bożego przebaczenia.
Pow yższe pytanie zrodziło się u tych, którzy je zadali w w yniku lektury artykułu pom ie
szczonego w nrze 7—8/85 naszego pism a pt.
„Rozwód i powtórne m ałżeństwo”, będącego oficjalnym ośw iadczeniem Zborów Bożych w Sta
nach Zjednoczonych odnośnie do tej kontrower
syjnej kw estii. Jest rzeczą oczywistą, że w iele stwierdzeń w tym oświadczeniu, szczególnie tych o charakterze porządkowym, dotyczy o- kreślonej sytuacji w tam tejszym Kościele. Ani nasze artykuły, ani nawet oficjalne oświadcze
nia bratnich K ościołów za granicą, nie stanowią obowiązujących nas dogmatów. Oświadczenie Zborów Bożych w USA opublikowaliśm y je
dynie w celu zapoznania naszych Zborów z tym, jak z coraz częściej pojawiającym się proble
mem rozwodu i powtórnego m ałżeństwa, radzą sobie nasi bracia za Oceanem.
E. Cz.
G E N E A . G E T Z CECHY DUCHOWEGO PRZYWÓDCY
NIESKORY DO GNIEWU
( i i )
„Biskup bowiem , jako włodarz Boży, pow inien być nienaganny, niesam ow olny, nieskory do gniew u...”
(Tyt. 1,7)
D ojrzały m ąż Boży nie je s t p o d atn y n a gniew.
O kreślając to w sposób nieco b ard z iej w spółczesny,
„nie m a on zw artego b ez p ieczn ik a”.
N ależy je d n a k p am iętać o tym , że B iblia nigdzie n ie uczy, że w s z e l k i gniew je st grzechem . P aw eł m ów i n a w e t: „G n iew ajcie się, lecz n ie grzeszcie...”
(Ef. 4,26). J e s t rzeczą oczyw istą, że P aw eł n ie n a m a w ia tu ta j do g n ie w u ; chodzi m u rac zej o to, że kied y ch rześcijan ie g n ie w a ją się, nie p o w in n i czynić tego w grzeszny sposób. G niew , podobnie ja k m iłość, jest nieodłączną cechą n a tu ry Bożej. C złow iek zaś, k tó ry jest stw orzony n a obraz i podobieństw o Boże, p o sia
d a nieograniczone zdolności zarów no do m iłości, ja k i gniewu,
K IE D Y G N IEW J E S T G RZECH EM ?
G niew je st grzechem w tedy, gdy p o ja w ia się zbyt prędko. S u g estia ta z a w a rta je st w w ierszu siódm ym (Tyt. 1,7). C h rze śc ijan in mie pow inien być „skory do g niew u” ; pozw alać sobie n a szybkie d enerw ow anie się i w p ad a n ie w niepokój. Człow iek zachow ujący się w ta k i pposób nie p a n u je n ad sw y m duchem . Ł atw o d a je się sprow okow ać i szybko o d w zajem nia się w agresyw ny sposób.
G niew je st grzechem rów n ież w tedy, gdy trw a dłu
go. Po zw rocie: „g niew ajcie się, lecz n ie grzeszcie” — P aw eł d o d a je : „N iech słońce n ie zachodzi n ad gnie
w em w aszym , n ie d aw a jcie d ia b łu przystępu,” (Ef.
4,26-27).
G rzeszny gniew — to „obsesyjny” rodzaj gniewu.
Tli się on n ie u sta n n ie i je st żądny zem sty. J e s t to grzech, w k tó ry m p rze ja w ia się złość, subiektyw izm , k tó ry pow oduje, że człow iek tra c i trzeźw ość um ysłu.
N iesie z sobą niechęć i urazę i sz u k a okazji do zre
w an ż o w a n ia się. T ak i rodzaj gniew u sk ła n ia czło
w iek a do „odd aw an ia złem za złe” (Rzym. 12,17).
G rzeszny gniew je st to ró w n ież gniew o ch a rak te rz e egotycznym . W ym ierza sam sobie sp raw iedliw ość; czy
n i sam z siebie boga; je s t n ie cie rp liw y i m ściwy.
Je st to egoistyczna, o sobista reak cja. G niew tego ro d za ju — m ów i Ja k u b — n ie „sp ra w u je sp raw ie d li
w ości Bożej" (Ja k u b a 1,20, BG).
P osłuchajcie, co m ów i P aw eł:
„N ikom u złem za złe nie oddaw ajcie, s ta ra jc ie się o to, co je st d obre w oczach w szystkich ludzi. Jeśli m ożna, o ile to od w as zależy, ze w szystkim i ludźm i pokój m iejcie. N ajm ilsi, n ie m ścijcle się sam i, ale pozostaw cie to gniew ow i Bożem u, albow iem n a p isa n o : P o m sta do rtinie należy, J a odpłacę, m ów i P an.
Je śli te d y ła k n ie n ie p rz y jac ie l tw ój, n a k a rm go; je śli p rag n ie , napój go; bo czyniąc to, w ęgle rozżarzo
ne zgarniesz n a jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło do b rem zw yciężaj” (Rzym. 12, 17-21).
D u ch o w y bój ch rześcijan in a
D O K O Ń C Z E N IE ZE S . 5
n ad G oliatem , ta k i m y u zb ro jen i w to, o czym m ów i P aw eł w Liście do E fezjan, będziem y w stan ie zw y
ciężyć zło, zwyciężyć grzech. Zw yciężyć grzech w sobie sam ym , zwyciężyć siebie sam ego dzięki tej zbroi, ja k ą P an n a m daje.
A n ad e w szystko także m am y w i a r ę i świadom ość, że nie jesteśm y sam i. Gdy D aw id w ychodził do w alki, był zdany, po ludzku m ów iąc, n a własne, siły, bo w szyscy w obozie b a li się bardzo, a n a w e t k ró l nie m iał n a tyle odw agi, by sta n ąć p rzy D aw idzie i w e sprzeć go w jego p ojedynku. Był sam , lecz w ychodził w m ocy Bożej. M y rów nież nie je ste śm y sami.. Nasz H etm an je s t p rzy nas. D uch Boży je s t w nas. Nie jesteśm y sam otni w ierząc w moc Bożą. S ą nas w ięk sze szeregi. M am y m ożliwość n aw z aje m się posilać.
Ale nad e w szystko Jezus C h ry stu s w D uchu Ś w iętym je st przy nas. O n pom oże n am odnieść zw ycięstw o w naszym duchow ym boju. D latego niech się n ik t z
n as nigdy nie gorszy, gdy przychodzą dośw iadczenia, gdy przychodzą pokusy. One będą przychodziły, ale m am y odnosić n a d n im i zwycięstwo! Do tego zw ycię
stw a P a n n a s w zyw a i u dziela swojego błogosła
w ieństw a.
P a n w iele o ty m m ów i w księdze O b jaw ie n ia św.
Ja n a : „Zwycięzcy] d am spożywać z d rzew a żywota, k tó re je s t w r a ju B ożym ; zwycięzca nie dozna szkody od dru g iej śm ierci”. O czywiście zw yciężam y przez Tego, k tó ry n as um iłow ał, p r z e z J e z u s a C h r y s t u s a .
Niech te n p rzy k ła d wailki D aw ida z G oliatem , b ę dzie posileniem naszej w ia ry w boju duchow ym , k tó ry m usim y prow adzić. A byśm y kiedyś, przy końcu n a szych dni, czy też przed pow tórnym przyjściem n a szego Z baw iciela, m ogli wyznać: D obry bój bojow o- łem , zw ycięstw o stało się m oim udziałem . D zięki Ci, za to, Z baw icielu, m ój H etm anie i mój K rólu!
E D W A R CZAJK O
P odsum ow ując, należy stw ierdzić, źe g n i ew j e s t g r z e c h e m w tedy, gdy: p o ja w ia się zbyt prędko, p rzedłuża się, w y m ie rz a sp raw iedliw ość sam sobie, i p ró b u je odpłacać złem za złe. G niew ow i tego ro d zaju tow arzyszą zazw yczaj ta k ie o bjaw y ja k : „zapal- czywość, złość, zniew ażanie, h a n ie b n a m o w a” (Kol.
3,8, BT), k tó re św iadczą o istn ien iu w człow ieku in n y ch egoistycznych cech ch a rak te ru .
G ŁÓ W N E P R Z Y C Z Y N Y G N IE W U
P-rzyczyny tego, że ludzie (zarów no w ierzący, ja k i niew ierzący) m a ją osobiste kłopoty z gniew em , m o
gą być rozm aite. Po pierw sze, cechy tej m ożna n a- b y ć poprzez n aślad o w a n ie złych przykładów . P o
w iedziane je st o ty m w P rzypow ieściach S alom ono
w ych: „Nie p rz y ja ź n ij się z człow iekiem po-pędliwym i n ie Obcuj z m ężem p oryw czym ; abyś nie n a b ra ł jego obyczajów i n ie przygotow ał p u ła p k i n a sw oją duszę” (Przyp. 22,24-25).
Dziecko w ychow yw ane przez ojca lub m a tk ę o gniew liw ym ch a rak te rz e, n ie jest, niestety, w sta n ie uciec od środow iska, w k tó ry m żyje. Może ono w y rosnąć n a takiego sam ego gniew liw ego człowieka.
Dziecko, n a k tó re ciągle się krzyczy, uczy się odpo
w iad ać krzykiem , jeśli n ie rodzicom , to p rzy n a jm n ie j in n y m osobom. T ak i sposób za chow ania p rędko s ta je się częścią jego sty lu życia.
D rugą p rzyczyną skłonności do gniew u jest e g o i z m . Je st to egocentryczny i sam ow olny styl życia, w k tó ry m pierw sze m iejsce za jm u je w łasne
„ja" człow ieka, a n a s tę p n ie k ilk a osób, k tó re um ie om w ykorzsytyw ać do sw ych w łasnych celów. Gdy k to ś przeszkadza m u w ja k iś sposób, w ów czas w p a da w złość. N aw et jego „p rz y jac iele” są ofiaram i jego postępow ania. G dy n ap o ty k a sprzeciw z czyjejkol
w iek strony, n aty ch m iast w ybucha gniew em . Nosze
nie w sobie urazów i n iechęci do in n y c h s p ra w ia m u w ielką przyjem ność. S ta ra n n ie szuka okazji do od
w zajem n ien ia się — zw łaszcza tem u, k to się m u sprzeciw ia lu b podw aża w ja k iś sposób jego w yso
ką, siln ą pozycję.
Ź ródłem tego m ogą być n a tu ra ln e ludzkie sk ło n ności. N asza A dam ow a n a tu ra je st bow iem bardzo egoistyczna. L ubi o n a sta w iać n a sw oim i być m o
to rem naszego całego postępow ania. Człowiek, k tó re go skłonność do gniew u m a ta k ie podłoże, często z d ra dza sw ym zachow aniem przy zw y czajen ia n ab y te w dzieciństw ie. Rozpieszczone, zepsute dziecko sta je się w w ieku dojrzały m g niew liw ym człow iekiem . Dziec
ko, k tó re zaczyna podporządkow yw ać sobie innych h iste rią i zauw aży, że je st to skuteczna broń, w y
ra sta w końcu n a dorosłego h istery k a. D orosły h i
ste ry k zazw yczaj n ie kładzie się n a podłodze i nie kapie nogam i, lecz okazuje sw oje h u m o ry w spo
sób b ardziej w y ra ch o w a n y — ale w g runcie rzeczy postępuje je d n a k ta k samo-.
T akim człow iekiem je st n a przy k ład John. Je st ze
psuty, poniew aż w d zieciństw ie zepsuto go. N a p a d a m i h isterii — to znaczy płaczem , k rzy k iem i ta rz a niem się po podłodze zm uszał do uległości sw oich ro dziców. A oni chcąc oszczędzić sobie w stydu speł
n ia li jego zachcianki. Teraz, np. po trzy d ziestu la tach, człow iek ten czyni w zasadzie to sam o ze sw o
ją żoną, dziećmi, znajom ym i — z każdym , kogo chce sobie podporządkow ać. Czasam i podnosi głos, b ije
HASŁO BOKU 1986 OGŁOSZONE FBZEZ
ALIANS
EW ANGELICZNY
pięścią w stół i używ a niep rzy zw o ity ch słów . In n y m razem , zależnie od sytu acji, okazuje w olno tlą cy gniew, to znaczy n ie odzyw a się p rzez w iele dni. I n ni oczywiście m uszą to lero w ać jego zachow anie, po
niew aż nie m a w śró d n ic h nikogo, k to odw ażyłby się sprzeciw ić m u, a n a stę p n ie m ia ł siłę znieść jego w y buchow e reakcje.
Jed n ak ż e spotyka się ró w n ież in n y rodzaj gniew - liwości, k tó ry nie je st re z u lta te m egoizm u i n ab y c ia złych przyzw yczajeń. C echuje on ludzi słabego ch a ra k te ru ; tak ich , k tó rz y łatw o d a ją się sprow okow ać.
W obliczu sprzeciw u ze stro n y sw ych znajom ych lub podw ładnych p rz y jm u ją oni postaw ę obronną. W chw ili, gdy odczuw ają, że b ra k im arg u m en tu , r e a g u ją k o n tratak ie m .
C złow iekiem ta k im je st n a p rzy k ła d R ich, n auczy
ciel w szkole b ib lijn ej. G dy któ ry ś ze studentów k w estio n u je ja k ieś jego tw ie rd z en ie lub sposób po
stępow ania, R ich n a ty c h m ia st z b ija go z tro p u . Gdy któryś z n auczycieli nie zgadza się z n im n a z e b ra
n iach g ro n a pedagogicznego, R ich n a ty c h m ia st p rz y b ie ra postaw ę „o b ro n n ą”, tr a k tu je to ja k o osobistą u jm ę i odcina się w agresyw ny sposób albo ucieka się do ja k iejś b ard z iej su b te ln e j fo rm y odw etu.
Pow ody takiego za ch o w an ia się człow ieka m ogą być r o z m a i t e . J e s t ono często re z u lta te m w y ch ow ania w yniesionego z dom u, efe k tem przy k ry ch przeżyć w dzieciństw ie. S ą ludzie, któ rzy zaw sze by li „gaszeni” p rzez ro d zicó w ; w d zieciństw ie b rak ło im akcep tacji ze stro n y rodziców . In n i m ogli m ieć ja k ą ś fizyczną ułom ność i zaw sze czuli się odrzuceni przez sw oich rów ieśników , poniew aż n ie m ogli w sp ó łza
w odniczyć z nim i w sporcie. Jeszcze in n i od dzieciń
stw a p rze jm o w ali się sw y m w yglądem , n a p rzy k ła d tym , że m a ją n ie ró w n e zęby, że ich w łosy nie chcą się w żaden sposób uczesać, że są n ad m ie rn ie otyli albo n ie m a ją ta k bystrego um ysłu ja k rów ieśnicy.
W szystkie te p rzy k re okoliczności m ogą spraw iać, że człow iek w p ad a w ko m p lek s niższości i tra c i p e w ność siebie. N iek tó re osoby re a g u ją gniew em n a te go ro d za ju uczucia. In n i zn ó w o d su w ają się n a bok i u n ik a ją jakiegokolw iek w spó łzaw o d n ictw a z in n y m i. Jeszcze in n i z a p e w n ia ją sobie bezpieczeństw o przez w y specjalizow anie się w ja k ie jś dziedzinie, a potem rozpaczliw ie re a g u ją gniew em , gdy ich sym bol bezpieczeństw a zostanie w ja k ik o lw ie k sposób zakw estionow any przez kogoś.
C z w artą p rzyczyną skłonności do gniew u są r o- d z i c e , k t ó r z y n i e r o z u m i e j ą p r o b l e m ó w d z i e c k a w okresie, gdy przechodzi ono n a tu ra ln y e ta p rozw oju psychicznego. U n o rm aln ie rozw ijającego się d ziecka p o ja w ia ją się w ybuchy gn ie
w u pom iędzy trze cim a szóstym m iesiącem życia.
Je st to re z u lta t n a tu ra ln e g o rozw oju biologicznego, pow odow any dokuczliw ym i okolicznościam i ja k : głód, czkaw ka, ostre u k łu cie ciała, n ie w y g o d n a pozycja, m o
k ra pielucha, itp . Nie je st to gniew n a b y ty lu b złoś
liwy, lecz n a tu ra ln y . P o ja w ia się szybko i rów nie szybko u staje, gdy jego przyczyna zostanie usunięta.
W m ia rę dalszego w zro stu i rozw oju dziecko n a d a l po p ad a w gniew, kiedy, n a p rzykład, nie u m ie o k re ślić sw oich dolegliw ości, to znaczy zaspokoić sw ych żądań lub sw ych potrzeb. R ów nież w ta k ic h w y p a d kach może nagle p ojaw ić się gniew , k tó ry je d n a k po m inucie p rzem ien ia się w szczerą radość.
N orm alnie ro zw ija jąc e się dziecko uczy się p rz e zw yciężać skłonności do gniew u i zaspokajać swe dziecięce am b icje w b ard z iej ustęp liw y sposób. Dzieje się to szczególnie Wtedy, gdy rodzice u m ie ją p an o w ać n a d sw oim i uczuciam i i są w ogóle dobrym p rzy kładem . W y rasta ono w ów czas stopniow o n a odpo
w iedzialnego, dojrzałego człow ieka, k tó ry nie k ie ru je się w życiu agresją.
N atom iast rodzice, któ rzy nie ro zu m iejąc n a tu ra l
n y ch skłonności dziecka, zbyt pow ażnie tr a k tu ją jego w y buchy g niew u i tłu m ią jego uczucia — d oprow a
d z a ją do tego, że w y ra s ta ono n a człow ieka, który z góry b u n tu je się przeciw ko w szelkim , n a w e t rze
kom ym ograniczeniom . Człow iek ta k i n ie potrafi podporządkow ać się ja k im k o lw ie k norm om , obow ią
zującym w dom u, m iejscu p rac y czy zborze. Norm y te ciągle iry tu ją go, d ra ż n ią i p o w o d u ją w ybuchy gniew u.
Takiego ro d za ju człow iekiem je st Jim . G dy by) m ałym dzieckiem , ojciec nie pozw alał m u płakać. I tak , bojąc się k a ry ojcow skeij, J im nauczył się tłu m ić w sobie uczucie goryczy i gniew u. D zisiaj jest nieszczęśliw ym , sfru stro w a n y m i k o nfliktow ym czło
w iekiem . G dy ktoś p ró b u je zw rócić m u uw agę lub choćby podsunąć ja k iś pom ysł, J im n aty ch m iast re a gu je gniewem .
Skłonność do gniew u, n iezależnie od tego, ja k a jest jej przyczyna, je s t o zn ak ą duchow ej i psychicznej niedojrzałości. N ależy się z n ią odpow iednio ro z p ra wić.
P R O JE K T O SO B IST Y
N iniejszy p ro je k t osobisty m a n a celu pom óc ci w przezw yciężeniu skłonności do gniew u.
Stopień A
P o sta ra j się w yrobić sobie w łaściw y, b ib lijn y po
gląd n a kw estię gniew u. Z ad a j sobie n a s tęp u jące py ta n ia i odpow iedz n a n ie „ ta k ” lu b „n ie”. P o staraj się zrobić to ja k naj,uczciw iej.
1. Czy je ste m skłonny do szybkiego p o p ad a n ia w g niew ?
2. Czy zauw ażam , że g niew ne uczucia uporczyw ie tk w ią w e m n ie przez dłuższy czas?
3. Czy p ró b u ję w ym ierzać spraw ied liw o ść sam so
bie; agresyw nie o dw zajem niać się tym , k tó rzy po
b u d z a ją m nie do g niew u?
Jeżeli tw o ja odpow iedź n a k tó rek o lw iek z tych py ta ń b rzm i „ ta k ”, oznacza to, że w życiu tw y m n a pew no m a m iejsce grzech. W yznaj sw ój grzech Bogu i proś o p rzebaczenie przez k re w C h ry stu sa (1 J a n a 1,9).
U w a g a : Bądź uczciw y w obec Boga. Jeżeli gnębi cię pro b lem gniew u, nie p ró b u j go ukryw ać. Pow iedz o ty m Bogu, w yznaj, że je s t to grzechem , i poproś Go, aby pom ógł ci przezw yciężyć te n problem . Stopień B
P o sta ra j się u stalić przyczynę (lub przyczyny) tw oich skłonności do gniew u.
1. Czy je st on spow odow any złym p rzy k ład em ze stro n y rodziców ?
2. Czy je st spow odow any tym , że zostałeś zepsuty i w yrosłeś n a egoistę?
3. Czy je s t spow odow any tw o ją słabością m o raln ą, b ra k ie m rów now agi w e w n ę trz n e j?
4. Czy je st spow odow any tym , że zbyt k rótko trz y m ano cię w d zieciństw ie?
U w a g a : Ludzie, k tó rzy m a ją skłonności do gnie
w u, są często o fiaram i tych przyczyn. Być może z n a j
d ujesz się w potrzebie p o ro zm a w ian ia z kim ś, kom u m ógłbyś zaufać; z kim ś, k to b y p o tra fił w ysłuchać cię o b iektyw nie i pom ógł ci zrozum ieć przyczyny tw e go problem u.
S topień C
S P O S O B Y R O Z W IĄ Z A N IA
P odejm ij s ta ra n ia w k ie ru n k u przezw yciężenia tw e go problem u. P om ogą ci w tym n a s tęp u jące suge
stie:
1. Nie obciążaj nikogo w in ą za tw ó j p ro b lem bez w zględu n a to, co je st jego przyczyną. O ddal od sie
bie myśli o zemście. Pozw ól Bogu uregulow ać te spraw y.
2. U cz się przezw yciężać sw ój p ro b lem w m ądry, rozsądny sposób. Psycholodzy leczący gniew łiw ych i agresyw nych p a c je n tó w często rad z ili im, aby w y ła dow yw ali sw ój gniew w ja k iś n ieszkodliw y sposób.
Jed n ak że o sta tn ie b a d a n ia w ykazały, że tego ro d za ju m etoda n i e r o z w i ą z u j e p r o b l e m u , a raczej sp rzy ja ro zw ija n iu się złych naw yków w człowieku.
W ynika w ięc z tego, że n ie m ożna rozstrzygać ja k ic h kolw iek problem ów d zieciń stw a p rzez nak azy w an ie człow iekowi dorosłem u, aby zachow yw ał się w dzie
cinny sposób. P o staw a człow ieka dorosłego w zglę
dem tego p roblem u p o w in n a być ro zsą d n a i odpo
w iedzialna,
3. P o d ejm ij odpow iednie p o stan o w ien ia w tych dziedzinach życia, k tó re sp ra w ia ją ci n ajw ięk sz y k ło pot. Spisz je n a papierze, a n astęp n ie czytaj re g u la r
nie co piew ien czas, prosząc Boga, by pom ógł ci zrealizow ać je.
Jeśli nabyłeś skłonności do g niew u poprzez n a ś la dow anie złych przykładów , to s ta ra j się żyć odtąd w edług b ib lijn y ch n o rm etycznych. N a p rzy k ła d s ta ra j się zachow yw ać cierpliw ość w szczególnie tru d n y c h
d la ciebie sytuacjach.
Jeśli jesteś zepsutym , egoistycznym człow iekiem , odw róć w zro k od siebie i zw róć go n a Innych. Z a
m iast ciągle m yśleć o tym , co m ogliby in n i uczynić d la ciebie, p o sta ra j się dostrzec, co ty m ógłbyć uczy
nić dla innych.
Jeżeli jesteś n ie o d p o rn y n a a ta k i i łatw o d ajesz się sprow okow ać, s ta ra j się u n ik a ć w szelkich n ie w łaściw ych, agresyw nych re a k c ji w chw ili, gdy ktoś sprzeciw ia się tw o im poglądom . Ucz się raczej słu chać cierpliw ie i zadaw ać w ięcej py tań .
Jeżeli jesteś g niew liw ym człow iekiem , dlatego że zbyt k ró tk o trzym ano cię w dzieciństw ie, s ta ra j się zm ienić sw oje zachow anie w obec innych. P rzestań zachow yw ać się w d ziecinny sposób. N ie dopuść do tego, aby jakieś n ie zn a n e ci p o budki k iero w ały tw oim postępow aniem i n a k ła n ia ły cię do n iem ądrego a ta kow ania innych. Z m ień sw oje podejście do ludzi, a n aty ch m iast zauw ażysz, że ludzie zm ien ią sw oje po
dejście do ciebie.
Ś rodki zapobiegaw cze
J a k w spom nieliśm y w cześniej, każdy człow iek po
sia d a n a tu ra ln ą skłonność do gniew u. D latego też p ow inien przestrzeg ać pew nych zasad postępow ania, jeśli chce nauczyć się pan o w ać nad sw oim i uczucia
m i. O to n ie k tó re z nich :
1. D baj o sw ój sta n duchow y; s ta ra j się nigdy nie tra c ić społeczności z Bogiem. P ro w ad ź re g u la rn e ży
cie m od litew n e i bądź posłuszny głosowi Bożemu, gdy p rz e m a w ia On do ciebie p rze z S w oje Słowo.
2. S ta ra j się u n ik a ć tru d n y ch , n ap ięty c h sytuacji, g dy jesteś zm ęczony fizycznie i um ysłowo.
3. Do p ro g ra m u sw ych codziennych zajęć w łącz r e g u la rn e ćw iczenia fizyczne, zw łaszcza w w y padku, gdy p rac u jesz w atm osferze p ełnej p resji i napięć.
U w a g a : M atki, spędzające cały dzień w dom u ze sw ym i dziećm i, n ie sta n o w ią tu ta j w y ją tk u .
4. Je śli ja k a ś sy tu a cja d raż n i cię lu b w zb u d za tw ój gniew i n ie p o trafisz u kryć tego, s ta ra j się okazy
w ać sw e uczucia w szczery, o tw a rty sposób. Nie złość się, s ta ra j się u m ie ję tn ie przek o n y w ać innych.
5. N aucz się w ycofyw ać z w szelkich drażliw ych sy tu a cji i s ta ra j się oceniać je obiektyw nie. Dlaczego p o w sta ły ? Ja k ie pro b lem y m oże m ieć ktoś, kogo orne rów n ież dotyczą? Z adaj sobie pytan ie, co mógłbyś uczynić, aby n ie spow odow ać ich pogorszenia, lecz przyczynić się do ich u zdrow ienia.
6. I w reszcie n au cz się n a pam ięć w ersetów z L istu J a k u b a (1,19-20). Jeżeli gniew je st tw y m życiowym p roblem em , p o w ra ca j m yślą do tych w ersetó w każ
dego ra n k a , za n im p rzy stąp isz do codziennej pracy, a n astęp n ie proś Boga, aby pom ógł ci w prow adzić w czyn ic h treść.
„A tak , b ra c ia m oi m ili, niech będzie każdy czło
w iek p rę d k i k u słuchaniu, ale n ie ry c h ły k u m ów ie
n iu i n ie ry c h ły ku gniew ow i. Bo gniew m ęża n ie s p ra w u je spraw iedliw ości Bożej" (Jak. 1,19-20, BG).
G E N E A . G E T Z
W A R U N K I PRENUMERATY
W odpow iedzi n a liczne z a p y ta n ia C zytelników w y ja śn ia m y , że m iesięcznika naszego nie m ożna p re n u m ero w ać ta k , ja k innych czasopism , poniew aż nie ko
rzy sta m y z usług przedsiębiorstw zajm u jący ch się k o l
p o rta ż e m prasy. N asz m iesięcznik nie je st także sp rz e d aw a n y za o kreśloną cenę, lecz rozpow szechniam y go za dobrow olne o fiary — zgodnie z tym , ja k in fo rm u jem y w każdym num erze w n asze j „stopce” r e d a k c y j
n e j (na s. 24).
W szelkie w ięc w p łaty (dobrow olne ofiary) należy k ie row ać n a konto Zjednoczonego K ościoła E w angelicz
nego w NBP w W arszaw ie, XV O ddział M iejski, n r 1153-10285-136 — w yraźnie zaznaczając cel w p łaty na odw rocie b la n k ietu .
O fiary dobrow olne n a n asz m iesięcznik w płacane za g ra n ic ą należy kierow ać n a konto Zjednoczonego K o
ścioła E w angelicznego, W arszaw a, ul. Z agórna 10, n r 1517/037874/999766 w B a n k u P o lsk a K asa O pieki S.A., I O ddział w W arszaw ie, ul. Czackiego 21 — w yraźnie zaznaczając, że w p ła ta przeznaczona je st jako ek w i
w a le n t za p re n u m e ra tę m ies. „C hrześcijanin”.
P rz ed k ilk u la ty re d a k c ja n asza w yliczyła, że koszt 1 egzem plarza m iesięcznika (papier, koszta d ru k u i w ysyłki) znacznie p rzek racza 40 zł. O becnie koszt ten k sz ta łtu je się bliżej 50 zł — za jed en egzem plarz, (red.).
CLIFFO R D D A V IS
TWOJA RODZINA I BÓ G
BIBLIA BARDZIEJ AKTUALNA NIŻ GAZETA
PORANNA
Na ogół B iblia u zn a w a n a je st za bestseller św iatow y. Nie je st to je dynie pusty, n a d a w a n y jej atry b u t, lecz fak t. Na okładce tej książki z n a jd u je się ty tu ł: „Pism o Ś w ięte”, a n a je j stro n a c h często p a d a ją stw ierd zen ia, że je s t ona p ra w d z i
w ym S łow em Bożym. J e s t oma d a n a ludziom od B oga p rze z ludzi (2 T ym 3,16). K ażdem u człow ieko
wi in d y w id u a ln ie n ie sie ona jed y n ą n adzieję (Jan 3,36).
B iblia o feru je człow iekow i nie zb aw ienie w n ie b ie i życie w ieczne, lecz je st oma rów n ież k sią żk ą n a to ziem sk ie życie i n a k aż d y czas.
P a su je do d n ia pow szedniego' i je st talk sam o a k tu a ln a , ja k gazeta p o ra n n a . Mówi człow iekowi, ja k m o
że zostać m ieszkańcem N ieb a sto jąc rów nocześnie obydw om a stopam i n a ziem i. Je j obow iązująca ,na całą w ieczność o b ietnica zb a w ien ia m ó w i człow iekow i także, ja k m oże on uzyskać pew ność sw ego zbaw ienia i 'Cieszyć się ju ż tu ta j, n a ziemi, z obietnicy w ieczności. K ażdem u, kto ją czyta ii słu c h a jej p o słan n ictw a, o fiaru je pom oc w każdej p o trzebie (Filip. 4,19), pokój (Jan 14,27), r a dość (1 J a n 1,4), pew ność (Jan 10,28) i n a d z ie ję (Rzym. 5,4). Je st ona odpow iedzią B oga n a p y ta n ia każdego człow ieka, k tó ry szuka zbaw ien ia w Bogu i u sp o k o je n ia w ty m życiu.
Z p ew nością w ielu czytelników zna B iblię jako k siążk ę sw ego oso
bistego życia. P y ta m je d n ak , czy
uśw iadom iłeś sobie kiedykolw iek, że je st ona ró w n ież k sią żk ą dla tw ą] ro d zin y ? T ak, B iblia je st n a j w iększą k siążką rodzinną, ja k a k ie dykolw iek została n a p is a n a i d a je rozw iązanie podstaw ow ych p ro b le m ów życia rodzinnego.
Słowo Boże w y sta rc z a n a Ikażdą potrzebę, k tó ra m oże p o ja w ić się w tw ym dom u, u p rzed za ono w szel
k ie problem y, ja k ie m ogą p ow stać w tw y m ognisku rodzinnym . B iblia w y sta rc za d la k aż d ej rodziny, d la każdego ogniska dom owego, dla każdego w iek u i k aż d ej sy tu acji życiowej. Ż ad n a k sią żk a za jm u jąc a się p o rad n ic tw em ro d zin n y m nigdy nie je st w sta n ie d a ć tego, co ofe
r u je Biblia. W szystkim rodzicom , k tórzy p rz y s ta ją n a je j w aru n k i, B iblia g w a ra n tu je n i ero z d a rte ro dziny (Przyp. 12,7), n ie oddalonych od sie b ie rodziców (Efez. 4,32), inie- zdegradowaine dzieci (Przyp. 29,17), b rak tru d n o śc i finansow ych (Mat.
10,8—10, 6,33), b ra k zw ątpienia podczas choroby (2 K or. 12,9) i w
przypadku śm ierci (2 K or. 5,1).
M iliony ludzi n a całym św iecie tr a k tu je B iblię ja k k siążkę różniącą się od w szy stk ich in n y c h i sp rze d a
w aną w w iększęj ilości egzem pla
rzy, n iż ja k a k o lw ie k in n a. Bo prze
cież ta k jest, że to, co o feru je lu dziom B iblia, są to w łaśn ie te rz e czy któ ry ch lu d z ie zaw sze iszuikąją i których n ig d z ie ind ziej n ie z n a j
d u ją, a m ianow icie pokój, radość, pew ność, n a d z ie ja i trw a łe p o d sta
w y rodziny. N a p o szu k iw an iu tych w artości u p ły w a ludziom życie i u m ie rają , m a ją n a d z ie ję i m odlą się, p r a c u ją i b ą w ią Się, a w szystko to dzieje się w tra k c ie d ąż en ia do osiągnięcia rzeczy, k tó re Bóg o fia
r u je w B ib lii w szy stk im ty m lu dziom , k tórzy całkow icie w ierzą Jeg o U krzyżow anem u Synowi, J e zusow i C hrystusow i, ja k o P an u sw ego życia i nad ziei sw ej rodziny.
N ie m a p ra w ie ta k ie j rodziny, k tó ra n ie p o sia d ałab y Biblii. A je d n a k je s t fak tem , że najw ięk szą szkodą społeczną je s t rozłam w ro dzinach. Z d arza się to, m im o iż p rak ty c zn ie k aż d a ro d zin a posiada B iblię — księgę, k tó rą u w ażam y za n ajw ięk sz ą i n a jw a ż n ie jsz ą książkę rodzinną.
J a k to się d zieje, że m im o iż po sia d am y p ra w ie w k ażd y m dom u Biblię, d a ją c ą ro zw iązan ie każdego dręczącego p ro b lem u nurtu jąceg o rodzinę, b łądzim y po o m a c k u ?
O dpow iedź je s t p ro sta — p o n ie
w aż n ie czy tam y iw naszych ro d zi
nach Biblii. T ak, „św iatow y b est
se lle r” je s t k sią ż k ą n a jm n ie j cz y ta
ną. W p raw d zie B ib lia je s t w domu, lecz stoi ona je d y n ie na. półce z książkam i, p o k ry ta kurzem . Może je st ona za b ie ra n a w n ie d zie lę do zboru, lecz już w p o n ie d zia łe k idzie znów w zapom nienie. Z asta n a w ia jące, ja k w czasach k ró la Joizjasza (2 K rn 34, 12—21) Słowo Boże zos
tało p rze z n aród zapom niane. P rz y k az an ia Boże zastały ta k zan ied b a
ne, że m usiały być o d k ry w an e na nowo.
Je st rzeczą niezbędną, żebyśm y na nowo- odk ry li w -naszych dom ach Biblię. Co p ra w d a je s t o n a jeszcze na półce z k siążk am i, ale ju ż z „tej Księgi” zro b iła się ty lk o „jakaś książka”.
Rodzioę, B iblia je s t S łow em Bo
żym! -Nie z a n ie d b u jc ie jej, gdyż w łaśnie ta m z n a jd u je -się rec ep ta na szczęście w aszej ro d zin y ! Czy
tajcie ją dziś, a w ów czas n ie będ zie potrzeby, byście j ą ju tr o -odkrywa
li :na nowo! B iblia n ie o fe ru je ż a d nego m agicznego zaklęcia, lecz B o
że posłannictw o. S am a je j obecność na półce n ie u zdrow i tw o je j chorej rodziny. O na -musi być -otw ierana i czytana. B ib lia c h c e być p rze k sz
tałcona w ży-cie p o ito, b y pom óc twej rodzinie.
Biblia je s t odpow iedzią Boga n a każdy p ro b lem tw o je j rodziny. Oso
biste dośw iadczenie, p rzeżycie zb a
wienia-,, za w ieran ie zw iązków m a ł
żeńskich, w y chow yw anie dzieci, modlitwa ro d zin n a , sp ra w y p ie n ię żne, choroba i śm ierć — o w szy st
kich tych rzeczach m ów i Bóg, a Biblia p rze k azu je ich Objaśnienie.
Nie jesteś pozostaw iony sam em u sobie, byś m u siał błąd zić ;po om ac
ku. Jakiek o lw iek by było położenie i potrzeby tw o je i -twej rod Zimy, możesz otw orzyć sw ą B iblię i p rz e czytać: „Tak m ów i Pain” !
Ignorować Słow o Boże jaiko p o d porę życia rodzinnego oznacza za
przeczyć Słow u Boga, w k tó ry m mówi -On, że troszczy s ię o tw ą ro dzinę. T akie p o stę p o w an ie w nosi niepowodzenie i chaos w tw ój dom.
W jednym ze S,wyc|h p o dobieństw Ban Jezus m ów ił o m ężczyźnie, który b u d o w ał dom . Z nalazł on czas, by posłuchać S łow a Bożego, a jednak nie p o stą p ił zgodnie z nim . Budował on sw e życie, sw ą ro d z i
nę bez Boga. Jezus n az w a ł go g łu pcem. G dy w okół dom u tego czło
wieka -rozszalały się b u rz e życiowe i zaczęły nim w strząsać, budow-la runęła, p oniew aż zbudow ana była na, piasku, a -nie n a opoce Słow a Bożego.
P an Jezus opow iada rów nież o innym mężczyźnie, k tó ry ta k ż e b u dował -dom. Podczas sw ej p rac y znalazł on czas n a słu c h an ie Słow a Bożego i postępow ał zgodnie z nim . U wierzył Bogu, w ziął J ę g 0 Słowo do se rc a i n a n im rozpoczął b u d o wać rodzinę. M ężczyzna te n je st
m ą d ry — p o w ied ział o n im Jezu s — i to p ra w d a ! G d y b u rze życiowe w strzą sały jego -domem, budow la s ta ła -mocno. Czy człow iek te n był lepszym budow niczym ? ,Nie, ale je go dom p o sia d ał lepszy fu n d a m e n t
— s ta ł n a sk a le Sło-wa Bożego.
Rodzice, je ste ście m ądrzy, czy g łupi? J a k i fu n d a m e n t Ty w ybrałeś d la tw ej ro d zin y ? Czy znalazłeś w tra k c ie budow y czas ina słu ch an ie Słow a Bożego i zgodne z n im p o stęp o w an ie? Czy Je g o Słow o z a j
m u je w łaściw e m iejsce w tw y m dom u? Czy ro d z in a tw a o piera się b u rzo m życiow ym ? Jeżeli nie, to sp raw d ź fu n d a m e n t tw ego ogniska domowego. B łogosław ieni są ro d z i
ce, k tó rz y b u d u ją je n a skale!
Z u p ełn ie czyim in n y m je s t zbu
dow ać rodzinę, a co innego oznacza w p ro w ad zić Boga do rodziny. G łów n ym za d an iem w szystkich ro d z i
ców n ie je s t wi-ęc u rzą d zen ie d o m u, lecz p rze k szta łc en ie go w dom ch rześcijański. N iełatw o je s t w ypeł
nić to zadanie, gdyż często stw ie r
dzam y, że -chociaż w okół n a s m oże istnieć w iele w pływ ów ch rz eśc ija ń skich, b ard z o niew iele z nich p rz e n ik a d o naszego dom u.
W K ościele m ów im y o Jezusie, w -domu je d n a k rzadko, a jeśli, to czę
sto tylk o cichym tonem , ja k gdyby te m a t te n n ie b y ł p o trz e b n y w n a szym dom u. -W K ościele w ierzym y, że B ib lia je st S łow em Bożym, gdy je d n a k w y stę p u ją w ro d zin ie p ro blem y, rza d k o przy p o m in am y so
bie o tym , b y otw orzyć j-ej stro n ic e i poszukać w oli Bożej i Jego Sło
wa. A nalizu jem y P ism o -chcąc -do
w iedzieć się, co Bóg d ą ł Eliaszowi i Jerem iaszo w i ja k o w skazów kę p o stęp o w an ia w i-ch czasach, n ie p rz y chodzi n a m je d n a k d o głowy, by to sam o P ism o studiow ać w celu stw ierdzenia, co P an m ów i n a m n a te m a t w łaściw ego przezw yciężania problem ów -naszych czasów.
J a k w yg ląd a -sprawa zachow ania się naszych dzieci, j-alk p rz e d sta w ia ją się n asze ro d z in n e sp ra w y fin a n sowe, naisz te m p eram en t, nasze sprzeczki m ałżeńskie? Czy Bóg m ó
w i cokolw iek n a te n tem at, czy też lu d z ie żyjący w czasach b iblijnych n ie m ieli tego ty p u problem ów ? Dziś, w w iększości przypadków , nie zad ajem y -sobie tru d u , by zająć się tym zagadnieniem .
(T łu m . L e c h G r z e s z k o w ia k )
W gdań sk im tygo d n ik u społeczno-gospodarczym (,»Wybrzeże 1985, n r 21, s. 21—23) ukazał się ciekaw y a rty k u ł red . K rz y szto fa G rabow skiego „P rzebudzenie"
op atrzo n y trz e m a zdjęciam i. S k ła d a się >on n ie jak o z dw óch podstaw ow ych części. W -pierwszej p o ja w ia ją się in fo rm a c je o zasadach w ia ry zielonośw iątkow ców (dane źródłow e, cy taty z P ism a Św iętego oraz w ypow iedzi preźb. S ergiusza W aszkiew icza, em ery to w anego pastora, i prezb. A n ato la M atiaszuka, p asto r a naszego -zboru w G dańsku), n a to m ia st w d ru g ie j części zn a jd u je m y opis n ab o ż eń stw a w spom nianego zboru. O to w y b ra n y fra g m e n t z in te resu ją ce g o te k stu :
„Jednak zasadniczego wyróżnika tego ruchu trzeba szukać nie w kanonach doktryny lub w nakazach obyczajowych, lecz w stosunku w yznaw ców do w ia
ry, i do Boga, w em ocjonalnym przeżywaniu wiary, w reszcie w dowartościow aniu trzeciej osoby Trójcy
— D ucha Świętego. Podczas gdy w iele wyznań skła
nia się w praktyce do dyteizmu, akcentując przede w szystkim Osoby Boga-Ojca i Syna Bożego, kościół zielonośw iątkow y to koinonia — społeczność Ducha Świętego. Stąd znaczenie, jakie przywiązuje się do chrztu Duchem i szacunek dla charyzm atów”.
P o d a ł : S A T U R N IN L O TTA