• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1986, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1986, nr 7-8"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

N U M E R S P E C J A L N Y

Z OKAZJI WIZYTY PASTORA DAW IDA W ILKERSONA W POLSCE PO N O W N IE DRUKUJEM Y JE G O TEKST ZA- TYTUŁOWANY: „K U DOJRZAŁEMU CHRZEŚCIJAŃSTW U" (s. 6 -4 7 ).

P asto r Daw id W ilkerson w otoczeniu w arszaw skiej m łodzieży po sp o tk an iu n a „T o rw arze” w d n iu 5 IV 1986 r.

(2)

Słow o w stęp n e

Tegoroczna w iz y ta p a sto ra D aw ida W iilkersona w Polsce, odbyw ająca się w d n iac h o d 5 do 16 k w ietn ia, ma -zaproszenie Zjednoczonego K ościoła E w angelicznego, b y ła w y d arzeniem bez p recedensu w całej pow ojennej h isto rii Kościołów p ro te s­

tanckich. N igdy ipfrzedltem nie odb y w ały się Itak liczne zgro­

m adzenia ew angelizacyjne w m iejscach publicznych, w h alach w idow iskow ych i sportow ych. N ie byliśm y tak że do tąd św iad­

kam i ta k ic h w y d arzeń , b y ta k liczn e rzesze Słuchały zw iasto­

w ania Słow a Bożego i ta k spontanicznie i żywo reagow ały n a nie. T a w izy ta sp raw iła więc, postanow iliśm y w y d ru ­ kować d w a specjalne n u m ery m iesięcznika „C hrześcijanin” poś­

więcone zw iastow naiu i działalności D aw ida W ilkersona.

W bieżącym n u m erz e d ru k u je m y p o ra z d ru g i św ietny tek st pastora D aw ida W ilkersona zatytułow any „K u dojrzałe­

m u chrześcijań stw u ” (angielski ty tu ł: „ C h ristia n M aturity. Ma­

n u a l”). D rukow aliśm y go poprzednio w n rze 7— 8 z r. 1981, lecz je s t o n zupełnie w y c z e rp a n y i Ciągle budzi żyw e za in tere ­ sow anie zw łaszcza w śród lu d zi m łodych. W ilkersonows-ki te k s t

— to sw o ista „en cy k lik a” pośw ięcona podstaw ow ym zagadnie­

niom w ia ry i m oralności chrześcijańskiej, ad re so w a n a przed e w szystkim do m łodzieży (choć nie tylko do m łodzieży) wyw o­

dzącej się z tew , „m arg in esu społecznego”. T e k st te n został przeznaczony p rzez D aw ida W ilkersona dla lu d zi w s t ę p u ­ j ą c y c h n a drogę w ia ry i w ta k i sposób po w in n i p a trz eć n a ń zw łaszcza s ta rs i lud zie w ierzący, k tó rz y już od d aw n a są członkam i ró żnych Zborów chrześcijańskich.

N asz podw ójny, sp ecjaln y nulm-er o tw ie ra a rty k u ł n ap isa­

ny przez p a s to ra E d w ard a Czajko, z a ty tu ło w an y „D aw id W il- kersom”. J e s t to także a rty k u ł p o p rzed h io publikow any. P ie r­

w o tn ie ukazał się on n a łam ach reform ow anego m iesięcznika

„ J e d n o ta ”, w cyklu „S y lw etk i teologów ”, n a stę p n ie był w y ­ dru k o w an y w książce E dw arda Czajko, noszącej ty tu ł: „Nowe

i sta re rzeczy ” (W arszaw a, 1980). A rty k u ł te n p rzy b liża Czy­

telnikow i sy lw etk ę p a sto ra D aw ida W ilkersona i jego działal­

ność ew angelizacyjną w środow isku m łodzieżow ych gangów now ojorskich, w śró d n ark o m an ó w i alkoholików . W y darzenia te najlepiej d o k u m en tu je w fo rm ie zbeletry zo w an ej książka W ilkersona: „K rzyż i s z ty le t” .

I jeszcze jed n a in fo rm acja. W szystkie fo to g ra fie zam iesz­

czone w ty m n u m erz e m iesięcznika „Chrzęścijam i” zostały w y ­ k onane podczas sp o tk a ń ew angelizacyjnych :z p a sto re m D aw i­

dem W ilfcersonem n a w arszaw skim „ T o rw arze” w d n iac h 5 i 6 k w ie tn ia br. Ich a u to ra m i isą znakom ici fo to re p o rte rz y : S ta ­ nisław K u b iak (zdjęcia n a okładce i n a s tro n a c h : 20,22 i. 37), W łodzim ierz S w iderski (zdjęcia n a stro n ach : 3,13 i: 19) oraz Ja ro sław M. Stachow icz będący a u to re m w szystkich pozosta­

łych fotografii.

(red.),

SPIS TREŚCI

CHRZEŚCIJANIN 6—7

A ZBAWIENIE

CHRZEŚCIJANIN A BÓG — 8—9 A CHRYSTUS CHRZEŚCIJANIN

9—10

CHRZEŚCIJANIN

10—11

A DUCH ŚWIĘTY

CHRZEŚCIJANIN A BIBLIA — 11—12 CHRZEŚCIJANIN

MIĘTANIE — 13- CHRZEŚCIJANIN BOGA — 15 CHRZEŚCIJANIN 16—18

CHRZEŚCIJANIN CHRZEŚCIJANIN 19

A W IARA/UPA- -14

A UWIELBIENIE

A MODLITWA —

A POKUSA — 18 A CIERPIENIE —

C H R ZEŚCIJA N IN A P O K Ó J — 20 C H R ZEŚCIJA N IN A ŚWIADCZENIE

21

CHRZEŚCIJANIN A DZIESIĘĆ PRZY­

KAZAŃ MIŁOŚCI — 22—24 CHRZEŚCIJANIN A UKRYTY GRZECH — 24—25

CH R ZEŚCIJA N IN A UPR ZED ZEN IA

— 25—26

C H R ZEŚC IJA N IN A PRAW DZIW A M IŁOŚĆ — 26—27

C H R ZEŚC IJA N IN A P ET T IN G — 27—28

C H R ZEŚC IJA N IN A STO SU N K I P O - ZA M AŁŻEŃSKIE — 29—30

C H R ZEŚC IJA N IN A HOM OSEKSUA­

L IZM — 30—32

C H R ZEŚC IJA N IN A SAMOGW AŁT — 32—33

CH R ZEŚC IJA N IN A PORNOGRAFIA

— 33—34

CH R ZEŚC IJA N IN A CZARY — 34—36 CH R ZEŚC IJA N IN A M UZYKA — 37—38

CH R ZEŚC IJA N IN A ALKOHOLIZM — 38—39

C H R ZEŚC IJA N IN A NARKOTYKI - 41—42

POSELSTW O TYLKO DLA NARKO­

MANÓW — 42—45

BIB LIA N IESIE POM OC OFIAROM NARKOTYKÓW — 45—46

CH R ZEŚC IJA N IN A PRZYJŚCIE CHRYSTUSA — 47

(3)

Rill

E D W A R D C ZA JK O

Dawid Wiikerson

W ślad za znanym m agazynem ilu stro w a­

nym T im e obiegły p rasę kato lick ą i św iecką w Polsce a rty k u ły 'poświęcone tzw . „rew olucji J e ­ zusa" w S tanach Zjednoczonych. Raz po raz pojaw iało się w nich nazw isko D aw ida W ilker- sona człowieka, k tó ry pierw szy zajął się sk u te ­ czną m isją w śród am erykańskich gangsterów , hippisów i narkom anów . T ekst te n nie będzie prezen tacją sylw etki teologa, gdyż teologiem

— w pełnym znaczeniu tego słow a —• W iiker­

son n ie jest. Nie posiada akadem ickiego w y ­ kształcenia teologicznego, nie je s t też! jakim ś w y bitnym kaznodzieją. Jego kazaniom z fo r­

m alnego p u n k tu w idzenia, m ożna postaw ić w iele zarzutów .

Kim jest zatem D aw id W iikerson? N a począt­

ku la t pięćdziesiątych objął zw olnione sta n o ­ wisko kaznodziei w pen tek o staln y m Zborze Bożym (angielska nazw a denom inacji: A ssem - blies of God) w P hilipsburgu, w stan ie P en sy l­

w ania. B ył to bardzo m ały zbór, k tó ry nie po­

siadał w łasnego budy n k u kościelnego; nabo­

żeństw a odbyw ały się w w y n ajęty m , p ry w a t­

nym domu, którego p iętro służyło za plebanię, a p a rte r za kaplicę. Z biegiem czasu praca re - ligijno-kościelna zaczęła się pow oli rozw ijać.

Na początku 1958 ro k u zbór liczył ju ż 250 członków. Zbudow ano także now y kościół i plebanię. B udżet m isy jn y zboru także osiągnął wielkość niem ałą. I w łaściw ie pasto r W iikerson i jego rodzina pow inni b y li czuć się szczęśliwi na tej now ej placów ce kościelnej, k tó rą nie bez zastanow ienia obejm ow ali. Mimo to D aw id W iikerson odczuw ał jak iś n iep o k ó j. Zaczęło go ogarniać swego ro d zaju duchow e niezadow ole­

nie, którego nie b y ł w stanie się pozbyć, n a ­ w e t gdy p a trz y ł n a owoce swej dotychczasow ej pracy w P hilipsburgu. N ie sp ra w ia ły m u r a ­ dości ani now y kościół, ani przepełniona pod­

czas nabożeństw a św iątynia. J a k w y n ik a z d al­

szego biegu w y d arzeń n a życie „młodego iviej- sldego kaznodziei” — ja k później nazw ano W ilkersona — w łaśnie Bóg zaczynał w ten sposób w yw ierać swój w pływ .

P ierw szą p a m ię tn ą d a tą w ty m procesie po­

w ołania przez Boga b y ł dzień 9 lutego 1958 roku, w k tó ry m D aw id W iikerson postanow ił sprzedać swój telew izor. „Jakże w iele czasu spędzam każdego w ieczoru na oglaßaniu pro­

gram ów tele w izy jn y ch . N a jm n iej parę godzin.

Co by się mogło stać, Panie, g d y b y m sprzedał

3

(4)

telew izor, a czas pośw ięcił na m odlitw ę? Co m ogłoby się w yd a rzyć, g d y b y m każdego w ie ­ czoru spędzał dw ie g odziny na m o d litw ie? ” ■ modlił się W ilkerson tego dnia. N azaju trz dał ogłoszenie do gazety i sprzedał odbiornik. I od­

tąd w ieczorne godziny, spędzane daw niej na oglądaniu program ów telew izyjnych, zaczął po­

święcać lekturze Pism a Św iętego, m edytacji i m odlitwie.

W łaśnie podczas jednego z tak ich w ieczorów Dawid W ilkerson zaczął przeglądać m agazyn Life. G dy odw rócił k artę, w zrok jego zatrzy ­ m ał się na ry cinie przedstaw iającej salę roz­

praw sądow ych w N ow ym Jo rk u , gdzie toczył się proces przeciw ko członkom m łodocianego gangu, którzy bez pow odu zam ordow ali p iętn a­

stoletniego M ichaela F arm era, ofiarę choroby Heine-M edina. Szczególną uw agę W ilkersona zwróciła na siebie zwłaszcza jed n a postać. J e ­ den z siedm iu przestępców . A rtyście udało się po m istrzow sku odtw orzyć jego dzikie spojrze­

nie, pełne nienawiści, i rozpaczy. Od tej posta­

ci W ilkerson nie m ógł oderw ać w zroku. I gdy się tak w p a try w a ł przez dłuższą chwilę, zaczął płakać. „Co się ze m n ą dzieje?!” — zaw ołał głośno i otarł łzy. Spojrzał raz jeszcze. Pod r y ­ sunkiem szczegółowo opisano popełnioną zbro­

dnię. Siedm iu chłopców wbiło siedem noży w plecy ofiary, a następnie w ojskow ym i pasam i bili ją po głowie. Gdy odchodzili w ycierając pokrw aw ione ręce o sw oje włosy, m ów ili: „Po­

krajaliśm y go solidnie”.

Ten opis w strz ą sn ą ł W ilkersonem . W jego m ałym , górskim m iasteczku tak ie rzeczy były nie do pom yślenia. I w ted y w łaśnie odezwał się do niego jakiś w ew n ętrzn y głos: „Jedź do Nowego Jo rku i pom óż ty m chłopcom !” W il­

kerson zaczął się śm iać: „Ja m a m jechać do Nowego Jorku? W ie jsk i kaznodzieja w w iel­

kiej m etropolii?” Ale ta m yśl, całkow icie nie­

zależna od jego w łasnych uczuć i zdania nie opuszczała go nadal: — „Jedź do N ow ego Jor­

ku i pom óż ty m chłopcom !”

W rezultacie u dał się, do Nowego J o rk u i po w ielu przygodach udało m u się naw iązać k on­

ta k t z „asfaltową dżunglą”, a jego praca zosta­

ła przez Boga pobłogosław iona au tentycznym i naw róceniam i całych rzesz członków m łodocia­

nych gangów i ich przyw ódców , całych grup narkom anów i hippisów .

Dzisiaj jest W ilkerson d y rek to rem założonej przez siebie m iędzyw yznaniow ej organizacji ,Teen Challenge”, k tó ra zajm uje się pozyski­

w aniem dla C hrystusa tego ro dzaju młodzieży.

Sw oje przygody i Boże działanie w tej służbie opisał w książce pt. „The Cross and the Sw itchblade („ K rzyż i s z ty le t”), k tó ra osiągnę­

ła już m ilionow e n akłady w języku angielskim i została przetłum aczona na w iele języków .

Co było pow odem tych niespodziew anych w yników p rac y ew angelizacyjnej W ilkersona?

Złożyło się na to w iele czynników . Po pierw -

4

sze, został on w y raźn ie do tej służby przez Bo­

ga pow ołany. N astępnie, dzięki łasce Bożej, po­

tra fił tym ludziom okazać n iekłam aną miłość, p rag n ął ich zbaw ienia oraz w yzw olenia z du­

chowej niew oli w szystkich nałogów i grzeszne­

go życia. W reszcie służb:".:- jego tow arzyszyła moc D ucha Świętego.

O jego m iłości może św iadczyć choćby ten oto p rzykład: N icky Cruz, obecnie duchow ny protestancki, a przed naw róceniem przyw ódca jednego z gangów m łodocianych przestępców i narkom anów , podczas pierw szego spotkania z W ilkersonem ta k zareagow ał na pozdrow ienie p a s to ra : „Idź do diabła, kaznodziejo! P odszed­

łeś do m n ie za blisko, zabiję cię!” W ilkerson odpow iedział: „M ożesz m n ie zabić. M ożesz porżnąć m nie na tysiące kaw ałków i porozrzu­

cać je na ulicy, ale w iedz, że ka żd y kaw ałek będzie ciebie kochać”. W ilkerson rep re z en tu je religię Pięćdziesiątnicy, w k tó rej zw iastow a­

nem u Słowu tow arzyszą nadprzyrodzone zna­

ki. L ek tu ra książki The Cross and the S w itch - blade, zm usza do poważnego zastanow ienia się n a d niezw ykłym i w ydarzeniam i, które często zachodziły w służbie jej autora. Nie m a takiej siły, k tó ra by m ogła przekształcić osobowość n arkom ana. Leczenie m edyczne jest niesłycha­

nie kosztow ne i nie d aje gw arancji skutecznoś­

ci. Działalność W ilkersona dowiodła, że zasad­

niczego i trw ałego przełom u w życiu narkom a­

na dokonać może jed y n ie moc D ucha Świętego.

Moc D ucha Św iętego pozw ala konw ertytom w ytrw ać w w ierze i nie pow racać do starego życia i nałogów. Dzięki tej m ocy konw ertyci W ilkersona przenieśli ogień ożyw ienia relig ij­

nego w szeregi sw ych daw nych kolegów, czego skutkiem jest obecna „rew olucja Jezu sa” w śród n arkotyzującej się m łodzieży am erykańskiej.

Ta sam a młodzież, k tó ra przedtem b yła oddana nałogowi, obecnie zbiera narkotyki, by prze­

kazać je policji. H ippisi, uciekinierzy i narko­

m ani masowo n a w racają się do C hrystusa.

Młodzi ludzie ujrzeli złożone problem y swego życia i sięgają po jedyne, proste rozwiązanie, którem u na im ię: Jezus.

N arkotyki przyzw yczaiły ich do mocnych przeżyć. Dlatego, gdy przychodzą do Boga, też p rag n ą m ocnych przeżyć duchow ych. Pragną przeżyw ać i przeżyw ają moc D ucha Świętego, k tó ra była udziałem pierw szych chrześcijan.

Dzięki m ocy D ucha n arkom ani porzucają na­

łóg, by przyjąć C hrystusa. Biali i czarni poda­

ją sobie ręce i w ielbią Boga, buntow nicy skła­

d ają broń i głoszą pokój, dzieci w ra c ają do ro­

dziców, p ro sty tu tk i rzu c a ją sw oją profesję i sta ją się dobrym i żonam i i m atkam i, przyw ód­

cy gangów prorokują. R uch te n m a charak­

t e r m iędzyw yznaniow y, napraw dę ekumenicz­

ny. Jego credo stanow i słowo Pawiowe:

„U znałem za w łaściw e nic innego nie umieć m ię d zy w am i, ja k ty lk o Jezusa C hrystusa i to Tego u krzyżo w a n eg o ” (1 Kor. 2,2).

(5)

Czy nie je s t naszym zadaniem dalszy rozw ój tego ru ch u a także m odlitw a o to, by nie uległ on degeneracji? Czy nie trzeb a podobnego r u ­ chu religijnego w śród nas? Problem y, przed którym i stoi społeczeństw o Zachodu, s ta ją się coraz bardziej także naszym i problem am i.

Św iadczyć o ty m m ogą choćby n astępujące w y ją tk i z p ublikacji w polskiej prasie.

„Jeszcze do niedaw na w ydaw ało się, że [...]

ten p rzyn a jm n iej kłopot nas om inie. O n arko­

tyka ch w Polsce i ro d zim ych narkom anach m ożna było ty lk o p rzeczytać w książkach k r y ­ m inalnych, a i to rzadko [...] Sporo pisała, na­

tom iast o ty c h spraw ach prasa tygodniow a, ale nie bez odcienia Schadenfreude, ja ko że nie na m przysparzała zm a rtw ie ń narko tyzu ją ca się m łodzież. O statnio jed n a k p o ja w iły się niepo­

kojące doniesienia ró w n ież z w łasnego podw ór­

ka ” — czytam y w Prawie i Ż y c iu (z 5 w rześ­

nia 1971 roku).

„Tylko raz u doktorow ej A . spotkałam się z opinią m a tki, że ruch hippie je s t szalenie o ry ­ ginalny i ona nie m a nic przeciw ko tem u , aby je j 17-letnia córka poznała trochę życia. W po­

zostałych dom ach czai się rozpacz. Rodzice dzieci om otanych p rzez psychopatóio ju ż nie chcą kryć się ze sw ą tragedią w ciszy czterech ścian. P rzerażeni postępującą degeneracją sw ych dzieci, szukają ra tu n k u u psychologów , w sądzie. Od reportera żądają pu b liczn ej odpo­

w iedzi, dlaczego dotychczas nie ściga się tych , któ rzy dostarczają długow łosym n a rk o tyk ó w lub ich zabójczych n a m ia stek [...] Z b y t długo nie dostrzegano u nas hippisów i ich kibiców . Przez ten czas choroba rozszerzyła się ja k o­

gień”. P acjen tam i psychiatrów zostali nie ty l­

ko prorocy, ale i m ali uciekinierzy — ucznio­

wie szkół podstaw ow ych k tórzy też „chcieliby p rzeżyć coś m ocniejszego” — pisze rep o rterk a Życia W arszaw y.

„...Zem dlał n i stąd n i zowąd, na lekcji szes­

nastoletni po to m ek profesora, a jego rów ieśnik w in n ej szkole zasłabł podczas p rzerw y i trze ­ ba było w zy w a ć lekarza”. Dalej, w tym sa­

m ym arty k u le pośw ięconym narkom anii w naszym k ra ju (P o lity ka , n r 22, 1971 rok), A n­

drzej M akowiecki, cy tu jąc d y rek to ra Szpitala dla Nerwow o i Psychicznie Chorych, dr T a­

deusza W ierzbickiego, pisze: „P rzykro m i, ale na podstaw ie doniesień p łynących każdego dnia z m iasta, m uszę stw ierdzić, że — ju ż m a­

m y do czynienia z epidem ią”.

„M ają po siedem naście lat. uczniam i szkól. Szczupli, o tw arzach jeszcze dziecięcych [...] Na przedram ieniu kilka drobnych nakłuć.

Sia d y po za strzy ka c h z m o rfin y. [...] K to w y ­ ciągnie rękę po tę m łodzież niczyją, se tk i nas­

to la tkó w ” — p y ta re p o rte r gdańskich Liter (nr 7, 1971). „Oni sam i nie potrafią zorganizo­

wać sobie życia. Nie w iedzą, czego chcą. Ba­

w ią się, ale to ich nie bawi. K ażda zgryw a szyb k o przestaje być a tra kcyjn ą ”.

Rzeczywiście, kto w yciągnie rękę po tę m ło­

dzież, k tó ra „chciałaby p rzeżyć coś m ocnego”?

Rodzice, szkoła, organizacje m łodzieżowe? O- czywiście. A może także religia, duchow ni, a przede w szystkim , po prostu ludzie Jezusa, czyli w szyscy ci, k tórzy sam i m ocno Boga przeżyli. Polski W ilkerson jest pilnie poszuki­

w any.

(6)

DAWID WILKERSON

Ku doj rżałem u ch rześcija ństwu

A

Uważam,, że pow inieneś w iedzieć co stało się w niebie, kiedy pom odliłeś się p ro stą m odlit­

w ą w iary. Tw oje błaganie o zbaw ienie w y p eł­

niło W szechśw iat, dotknęło Bożego serca i spo­

w odow ało zadziw iającą reakcję. Tw oje grzechy Bóg w ym azał z księgi sądu, a tw oje im ię w p i­

sał do księgi życia. W tw oim sercu zam ieszkał Bóg Ojciec, Syn Boży i D uch Św ięty.

W ysłany przez Boga anioł zbudow ał wokół ciebie ognisty m ur. C hóry aniołów zaczęły śpiew ać radosne A llelu ja K rólow i Chw ały, po­

niew aż odnalazła się zagubiona owca.

Z ebrano i zachow ano tw oje łzy. N a zawsze zapisano tw oje słowa żalu i u pam iętania.

C hrystus-O rędow nik zaczął w staw iać się za to ­ bą przed Ojcem m ówiąc: M odlę się za tym i,

Ohrześciiantn a

Z B A W I E N I E

któ rych m i dałeś, abyś zachow ał ich od złego.

To p raw da — Bóg n a zawsze zw iązał się sło­

wem, że będzie odpow iadał na m odlitw y grze- szników.

Tw oja m odlitw a poruszyła całe niebo. Ani przez chwilę nie m yśl, że Bóg pozw olił ci za­

cząć i pozostaw i cię sam em u sobie. U czyniłeś bardzo w ażny krok i jeśli pozwolisz P a n w p ro ­ wadzi, cię w życie pokoju, radości i zadowole­

nia. Jeśli naw et zechcesz odrzucić Go i .zapo­

m nisz o swojej decyzji, Bóg nigdy nie zezwo­

li ci odejść. Pow iedział bowiem , że będzie z tobą do końca św iata i nigdy nie zostaw i cię, ani cię opuści. To znaczy, że albo będzie tw oim najbliższym przyjacielem i m iłującym prze­

w odnikiem , albo będzie cię stale niepokoił.

Jezus nie odejdzie od ciebie dopóki nie za­

prosisz Go, by zam ieszkał w tobie. Je śli jesteś gotowy, aby naśladow ać Go w e w szystkim i ufasz M u zupełnie, to ju ż teraz w ypełni tw oje serce sw oją obecnością. U klęknij i rozm aw iaj z Nim; poproś, by Jego obecność stała się dla

ciebie rzeczyw istością. Pozostań pod Jego w p ły w e m !

B iblia pow iada: ,,Poznacie p raw dę i praw da was w ysw obodzi” . A w ięc nie będziesz p ra w ­ dziw ie w olny, dopóki nie zrozum iesz p raw d y o zbaw ieniu. N iestety, niew ielu wie, co to zna­

czy „być zb a w io n y m !” P rz y jrz y jm y się bliżej tem u tem atow i.

Nie w y starczy być poruszonym przez kaza­

nia, uronić p a rę łez, „zdecydow ać się n a C hry­

stu sa ” podczas ew angelizacji, odmówić jakąś m odlitw ę, czasam i pom yśleć trochę o w ierze i nadziei. Chcę pokazać ci w yraźnie i prosto, ja k m usisz w spółpracow ać z Bogiem, abyś w iedział, że jesteś zbawiony, by szatan nie m ógł przyjść do ciebie po tw oim naw róceniu, żeby zabrać tw oje przeżycie.

1 . P O R O Z M A W I A J M Y O T Y M , K I M N A P R A W D Ę B Y Ł E Ś B E Z C H R Y ­ S T U S A ?

Byłeś grzesznikiem — praw dziw ym b u n to ­ w nikiem ! U znaj to! Byłeś zbuntow any prze­

ciwko Bożem u kierow nictw u w tw oim życiu, robiłeś co chciałeś,, nie zw ażając na to, że r a ­ nisz ty m i innych ludzi. „ J a ” było królem w tw oim s e rc u ! Chodziłeś w łasn ą drogą. W edług Biblii grzesznicy są uparci, nieposłuszni, ze­

psuci, w ypaczeni m oralnie, podstępni, źli i zbuntow ani przeciw ko w ładzy. Grzech czyni z człow ieka nieprzyjaciela Boga.

Bóg obiecał uw olnić ciebie od grzechu, ale n a jp ie rw m usisz zrozum ieć, czym jest grzech.

G rzech jest odm ow ą dostosow ania swojego ży­

cia do Słowa Bożego. G rzeszysz dlatego, że od­

m aw iasz uznania swoich bardzo w ażnych zo­

bow iązań wobec Boga i ludzi, a nie dlatego, że ich nie rozum iesz. To nie słabość, ale pozy­

cja buntow nika. A Bóg praw dziw ie obiecał ci zm iłow anie, przebaczenie, pokój i szczęście — ale na swoich w arunkach.

Bez C h rystusa tw oje sum ienie jest sparaliżo­

w ane. A postoł P aw eł pisze: „...pokalane są za­

rów no ich um ysł, ja k i sum ienie” . Sumienie jest częścią tw ojej osobowości; dano ci je abyś m ógł ocenić sw oje postępow anie i zachowanie w edług odczucia serca. Bóg uzdolnił twoje ser­

ce do rad o w an ia się, kiedy postępow anie jest praw idłow e i do w yrażania niezadowolenia,

(7)

gdy jest on-o niew łaściw e. On zaplanow ał, aby ta zdolność była błogosław iącym narzędziem przynoszącym spokój i w ew n ętrzn e opanow a­

nie. Ale grzech n aru szy ł ów d e lik a tn y in stru ­ m en t i pozostaw ił go w m roku i niepew ności.

Cudow nym efektem zbaw ienia je s t uzdrow ie­

nie chorego sum ienia.

Tak, bez C h rystusa byłeś buntow nikiem nie zasługującym na litość. Posiadasz w olę i od­

pow iadasz za sw oje grzechy. Nie istn ieje po­

jęcie n ie w in n y grzesznik. Nie jesteś odpow ie­

dzialny za grzechy A dam a i Ewy, ale za w łas­

ne. Ew angelia je s t D obrą W ieścią tylko dla całkowicie poddanych, a złą now iną dla tych, którzy żyją dla siebie.

2 . P O M Ó W M Y T E R A Z O T Y M , W J A K I S P O S Ó B Z O S T A Ł U R U C H O ­ M I O N Y M E C H A N I Z M T W E G O Z B A W I E N I A ?

Uczniowie zapytali P a n a : „K tóż więc może być zbaw iony?” Jezu s odpow iedział: „U ludzi to rzecz niem ożliwa, ale nie u Boga, albow iem u Boga w szystko je s t m ożliw e”. (Mk 10, 26-27).

Z baw ienie — to d a r Boga dla człowieka.

Bóg in icju je działanie, a człow iek reaguje.

Bóg nie w ykona tw ojej części, an i ty •— Bo­

żej. Żaden człowiek n ie u p am iętał się i nie n a ­ wrócił przypadkow o. Nigdy! Istn ieją potężne

niew idoczne moce w alczące o całą tw o ją isto­

tę. Bóg używ a ty ch sił, by nakłonić nas do o p a ­ m iętan ia się. Duch Ś w ięty w alczy o tw oją du­

szę pokazując ci, ja k w ielki je s t tw ój grzech.

Słowo Boże dostaje się do tw ego serca, ukazując ci Bożą dobroć, k tó ra prow adzi do opam iętania.

K iedy Boże poselstw o dotrze do ciebie, zo­

staniesz złam any i skruszony podobnie, jak kam ień pod uderzeniem m łota. Duch Św ięty u- jaw n i ci w szystkie u k ry te grzechy tw ego ży­

cia, Bóg także może użyć przyjaciół, aby p rzy ­ prow adzić cię do C hrystusa. P rzyjaciel zain te ­ resow any tobą, dał ci w łaśnie tę lekturę. P ra w ­ dziw y przyjaciel będzie rozm aw iał z tobą o piekle, o Bożym gniew ie, o niebiańskiej rad o ś­

ci i o m iłosierdziu kochającego Zbaw iciela. A by zm ienić tw oje dobre in ten cje w a k t praw dzi­

wego opam iętania, Bóg używ a D ucha Św ięte­

go, Biblii, pobożnych przyjaciół.

Czy sądzisz, że to p rzypadek spraw ił, że to poselstw o dotarło do Ciebie? Czy uważasz, że Bóg nie jest zainteresow any tobą — ja k ży­

jesz i o czym m yślisz? O drzuć w szelkie w ą tp li­

wości. W szystkie moce niebiańskie są skiero­

w ane ku tobie; jesteś pod w pływ em Ducha Św iętego. Taka je st praw da. Zdecyduj się w ejść do K rólestw a Bożego, kiedy cię woła Duch Św ięty!

7

(8)

Chrześcijanin

_ - . 3

BÓG

„O, gdybym w iedział, ja k Go znaleźć!” — w ołał Hiob w swoim cierpieniu (Hiob 23, 3).

„Oto, gdy idę naprzód — nie m a Go, gdy się cofam — nie zauw ażam Go, G dy szukani Go po lew ej stronie, nie dostrzegam Go,

gdy się u k ry w a po praw ej,

też Go nie w idzę” . (Hiob 23, 8—9)

„Z ap raw d ę” — pow iedział Izajasz — „jesteś Bogiem u k ry ty m ” (Iz. 45, 16). „Czem u, o P an ie stoisz z daleka?” (Ps. 10, 1).

W Nowym T estam encie Filip głosem pełnym tęsknoty prosi Jezu sa: „Pokaż nam Ojca, a w y starczy n a m ” (Jn. 14, 8).

Te i w iele innych fragm entów w Piśm ie m ó­

w ią o przeżyciach ludzi, k tó ry m Bóg w y d aje się odległy, nieobecny czy n a w e t n ieistn ie ją ­ cy. Chw ile takie nie są nam obce. Nieobecność, nieznane m iejsce pobytu Boga, stanow ią dzi­

siaj jed n ą z pow ażniejszych przyczyn niew iary.

Stało się to tem atem w y rafinow anych rozpraw teologicznych oraz dostarcza tem a tu w ielu sztukom świeckim . Przykładow o dw uznaczna fa n ta z ja Sam uela B ecketta C zekając na Godo­

ta. Dziwaczna h istoria dwóch nieokreślonych włóczęgów czekających n a kogoś, kto się nigdy nie pojaw ia. (Była g ran a przez 16 m iesięcy w w ypełnionych publicznością te a tra c h w w ielu stolicach Europy). H en ry M iller w w yw iadzie dla pew nego religijnego czasopism a powiedział, że przechodzim y teraz: tak i okres, w którym Bóg w ydaje się być coraz bardziej odległy a człowiek skazany je s t na los, jak i sam sobie zgotował.

N ieobecny Bóg, Bóg, k tó ry nigdy się nie po­

jaw ia, albo przychodzi w ta k i sposób, że nie m ożem y Go rozpoznać? Nie dziw m y się tej dyskusji o nieobecności. B iblia podaje, że już przed w iekam i Izajasz stw ierdził: „Z apraw dę jesteś Bogiem u k ry ty m ”.

P am iętajm y jednak, że Bóg spostrzegany w n aturze, je s t tym , k tó ry nigdy się nie pojaw ia.

K to Go w idział? C hcielibyśm y mieć jakieś za­

pew nienia, ale W szechm ogący ich nie daje. On nie rek lam u je siebie, ani nie um ieszcza n a każ­

dym k rzaku róży znaku: W yko n a ł W szechm o­

gący Bóg. Nie um ieszcza sw ojej ety k ie ty na każdym okazie letn iej flory w sty lu reklam ó­

w ek m ydła i p ro sz k u : B ielszy od białego. J e st zawsze niew idzialnym , niew idocznym spraw cą wszelkiego ruchu. W n a tu rz e spotykam y się z pew nym i zjaw iskam i, z rzeczam i będącym i w ruchu, ale nie w idzim y spraw cy. W ydaje się, jak b y św ia t działał, istn iał dzięki w łasnej m o­

cy. P ory ro k u nadchodzą i p rzem ijają bez n a­

szego w pływ u. Ziem ia obraca się dookoła w łas­

nej -osi. P rom ieniow anie słoneczne unosi wodę z mórz, a kiedy pow stałe chm ury oziębiają się, pada deszcz. Z rosnących tra w i zbóż pow staje pożywienie, aby u trzy m ać w szystko przy życiu.

To w szystko w y d aje się ta k proste, sam oregu­

lujące się, autom atyczne, że w iele naszych w spółczesnych przem yśleń o n atu rz e zm ierza w k ieru n k u w yelim inow ania m yśli o potrzebie Boga. K to Go potrzebuje? W szystko toczy się samo. Spraw ca nigdy się nie pojaw ia.

Bardzo często spotykam y w przyrodzie zna­

m iona celow ości: każdy żyw y organizm , każda żyw a kom órka posiadają w sobie odrobinę in­

teligencji — coś pokrew nego do naszego um y­

słu. W ydaje się, że ten m ały organizm wie, czym m a być, lub co m a robić. Coś popycha nasienie palm y, aby stało się drzew em palm o­

wym . Ono nig d y nie popełni błędu i nie stanie się dynią. Od m om entu, gdy padnie na glebę w y d aje się, że zna sw oje potrzeby i w ie ja k je zaspokoić. K orzenie palm y p o b ierają to n y so­

ku, aby na gałęziach pow stały k w ia ty i nasio­

na, z k tó ry ch znów w y rosną palm y. W szystko to dzieje się dzięki w łasnej, um ieszczonej gdzieś w ew n ątrz inteligencji. Gdzie je s t In te ­ le k t stojący za tym procesem , Moc, k tó ra po­

w oduje ów rozw ój ? N igdy Go nie widzieliśm y.

Bowiem nigdy się nie pokazuje.

W całej przyrodzie spotykam y zdum iew ające procesy chemiczne, ale nie w idzim y Chemika.

W ru c h u gw iazd je s t m atem atyczny porządek i w edług którego m ożem y ustaw iać zegarki, ale K o n stru kto r nigdy nie przychodzi, by ode­

b rać pokłon. W ty m porządku jest urzekające piękno, praw dziw a sztuka. Ale, gdzie jest A rtysta ?

N aukow cy dochodzą do w niosku, że w szech­

św iat to jeden w ielki organizm , w którym w szystkie elem enty są zw iązane siecią zaw i­

łych praw , ta k niedościgłych i skom plikowa­

nych, że żaden um ysł ludzki nie je s t w stanie objąć całości. To je s t nie tylko w iększe niż so­

bie w yobrażam y; lecz w iększe niż sobie może­

m y w yobrazić — a Twórca, A rc h ite k t tej gi­

gantycznej k o n stru k c ji nie w ygłasza re fe ra tu na tem at, ja k to zrobił. N aw et by odkryć p ra ­ w a rządzące tą rzeczyw istością potrzeba nieo­

m al geniusza. Bóg jest u k ry ty n aw et w Swojej obecności.

Pew ien człowiek z F lorydy w ytoczył proces przeciw ko „Bogu i Kościołow i”, gdy firm a ubezpieczeniow a nie chciała w ypłacić odszko­

dow ania za s tra ty pow stałe w skutek trzęsienia ziemi. W procesie ty m w spółoskarżonym i były Kościoły lokalne nazyw ające siebie B o żym i przedstaw icielam i. Sąd oddalił spraw ę jako nietaktow ną. T utaj też O skarżony nie pojaw ił się. Gdzie Go szukać? Gdzie w ty m bezm iarze m ożem y ujrzeć tw arz S tw órcy? Nigdzie!

Rosyjscy kosm onauci po pow rocie z około- ziem skiej p rzestrzeni kosm icznej stw ierdzili, że

„ Jeg o ” tam nie było; szukali, ale nie zobaczyli raju , aniołów, Boga — nip, tylko kosmos i pustka. D ziw im y się, ja k m ogli Go nie spotkać

(9)

w pięknie chm ur i w spaniałości Jego stw orze­

nia. G dy zw racam y się ku tej w ielkiej bezgra- niczności, m usim y pow iedzieć razem z Izaja­

szem: „Z apraw dę, jesteś Bogiem u k ry ty m ” . Nie potrzeba jed n a k dużo czasu, aby Go poz­

nać i odczuć. G dy zw racam y się do Jezusa C hrystusą, to Bóg, k tó ry u k ry ł się przed Iza ja ­ szem, objaw ia się w osobie Sw ojego Syna. Nie m usim y czekać, czy szukać nadarem nie. Boga m ożna poznać, m ożna Go przeżyć. On nie jest daleko. K iedy odw racam y się od grzechu i za­

czynam y w ierzyć w Jezu sa C hrystusa, Bóg s ta ­ je się naszym Ojcem. Nasze ciało staje się Jego św iątynią. „A lbow iem w nim żyjem y, i p o ru ­ szam y się i jeste śm y ” .

Jezus powiedział, że kto w idział Jego, w i­

dział także Ojca. W osobie C hrystusa Bóg zszedł i p rzebyw ał m iędzy ludźm i. T en sam Pan, Jahw e, k tó ry stw orzył niebiosa i ziemię, przechadzał się zakurzonym i drogam i Galilei, u m arł na rzym skim krzyżu i pow stał z m a rt­

w ych trz y dni po sw ojej śm ierci. Bóg nie jest gdzieś tam , daleki i nie dający się poznać. On je s t tu ta j i teraz.

Apostoł J a n n ap isał: „Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszym i w idzieliśm y, na co patrzyliśm y i czego ręce nasze dotykały, o Słowie Ż yw ota” (1 J n 1,1 nast.).

Pam iętajm y, Jezus je s t Bogiem. On nie stał się Bogiem, On od początku b y ł u Boga i był Bogiem.

Czy n apraw dę chcesz poznać Boga? Oddaj więc sw oje życie Jezusow i! Żyj tylko dla N ie­

go! Czytaj Biblię! Rozm awiaj z Jezusem w ielo­

krotnie w ciągu dnia! Im lepiej zapoznasz się z Jezusem , tym w ięcej będziesz w iedzieć o Bogu.

hrzescijanin

CHRYSTUS

Jezus C hrystus jest postacią n iepow tarzalną w dziejach całej ludzkości. H istoria Jezu sa zos­

ta ła przepow iedziana w szczegółach jeszcze przed Jego narodzeniem . P rzed Jego objaw ie­

niem się, ludzie mogli czytać dokum enty do ty ­ czące Jego śm ierci i zm artw ychw stania.

B iblia pokazuje nam obraz tego Człowieka

„m alow any” przez 25 a rty stó w i choć żaden z nich nie w idział Go, w szystkie te proroctw a są zgodne (tym sam ym je s t to dowód n a to, że ci k tó rzy je pisali byli Bożym i ludźm i, napełnio­

nym i D uchem Św iętym ) — (2 P tr 1,21).

C hrystus stanow i centrum całej historii i jest głów nym tem atem Biblii. On jest prorokiem w zbudzonym w śród ludzi po to, by w szystkich zaprow adzić do K rólestw a Bożego. N arodził się dla ludzkości z kobiety, k tó ra była dziewicą.

Nie przyszedł jako anioł. Nie m iał ziemskiego ojca. On jest Synem Bożym.

Jego narodzenie przepow iedziano dokładnie w proroctw ie m ówiącym , że Jezus będzie po­

tom kiem ro d u Sem a i że będzie pochodził od Izaaka i z n arodu żydowskiego, a nie od Ism ae- la, z n aro d u arabskiego.

9

(10)

JE Z U S — to ziem skie im ię P ana, k tó ry się narodził, żył i um arł. Im ię to je s t sym bolem Jego upokorzenia, cierpienia i sm utku. Jezus je s t grecką fo rm ą hebrajskiego słowa, Jeszua i z n aczy : Jahw e n a szy m Zbaw icielem . Im ię J e ­ zus bardziej akcentow ano przed tym , nim zba­

w ienie zostało obwieszczone i w y k o n a n e ; n a to ­ m iast po jego ukończeniu podkreśla się im ię C H R YSTU S.

C hrześcijanin to nie ten, kto w ierzy w Je z u ­ sa, gdyż praw ie cały św iat w ierzy, że On istniał. P raw dziw y chrześcijanin w ierzy w PANA JEZU SA CHRYSTUSA. Osoba należąca do Jezu sa ak ceptuje Go, jako P a n a i K róla ca­

łej Ziemi.

Podczas ziem skiego życia nigdy bezpośrednio nie nazw ano Go Jezusem . Jego naśladow cy zawsze ty tu ło w ali Go Panem , M istrzem , N au­

czycielem. Im ię Jezus jest w spom niane w E- w angeliach 612 razy i p o d kreśla Boże upoko­

rzenie. K sięga D ziejów A postolskich została n ap isan a po Jego śm ierci i tam nazyw a się Go C hrystusem , aby podkreślić Boże w yw yższenie.

D em ony zawsze nazyw ały Go Jezusem a nigdy Panem . Fałszyw e religie rów nież nie tra k tu ją Jezu sa C hrystusa jako P a n a i Z baw i­

ciela. Ten przyw ilej należy tylko do w ierzą­

cych. „ Niechże ted y w ie z pew nością cały dom Izraela, że i P anem i C hrystusem uczynił Go Bóg, tego Jezusa, którego w y ukrzyżow aliście”

(Dz. Ap. 2,36).

C hrystus m usi stać się K apłanem dla chrześ­

cijanina. M usisz spojrzeć n a Niego ja k n a k a ­ płana, k tó ry przeżył w szystkie tw oje uczucia słabości i k tó ry w tw ojej tru d n e j chw ili w s ta ­ w ia się za tobą u Ojca N iebieskiego. On m usi być przykładem sty lu życia. On czyni n iew i­

dzialnego Boga w idzianym dla naszych ducho­

w ych oczu.

Jezus odczuw ał głód, pragnął, dośw iadczał ludzkich ograniczeń, ale nigdy nie popełnił grzechu. G dyby nie b ył człowiekiem , nie m ógł­

by um rzeć, poniew aż jest niem ożliwe, by Bóg um arł. Jezus nie u m a rł jako m ęczennik. Jego śm ierć była uprzednio zaplanow ana i zadecy­

dowana. Z baw ienie każdego' człow ieka jest uzależnione w yłącznie od śmierci, k tó rą On po­

niósł n a krzyżu.

K im On jest nap raw d ę? On jest tym , k tó re ­ go Im ię je s t ponad W szelkie im iona. Jego w pływ zm ieniał bieg historii, doprow adzał do u padku m ocarstw a, niszczył królestw a. Ale On jest rów nież tym , k tó ry stoi u drzw i tw ojego serca i prosi, abyś Go w puścił. On pragnie n a ­ dać sens tw ojem u życiu. J e s t cudow nym Sługą cierpiącej ludzkości. O puścił grób i pokazyw ał się przez 40 dni po swoim zm artw ychw staniu.

W rócił do nieba i ponow nie zajął m iejsce po praw icy Ojca.

On przebyw a także w sercu każdego w ierzą­

cego. On zna z w łasnych przeżyć okropne siły pokuszenia. W ie jak ą w alkę przechodzim y, gdy jesteśm y bliscy upadku. Jezus także b y ł kuszo­

ny. Dlatego zdolny jest pomóc nam w każdej sytuacji, jak a zaistnieje w życiu.

Jezus przyjdzie znów i zabierze św iętych z ziemi. Z detronizuje szatana i zwiąże go na ty ­ siąc lat, aby w prow adzić m illenium . Z reorgani­

zuje narody i cała Ziem ia będzie poddana J e ­ m u — K rólow i Królów. P rzekleństw o grzechu zostanie usunięte. O kropne sk u tk i ludzkiego u- padku będą w ym azane z ziemi. N adejdzie czas obfitości, pokoju i piękna (por. Iz 30, 15— 26).

Chrześcijanin

DUCH ŚWIĘTY

P ierw szy raz słyszym y o Duchu w księdze Rodzaju, gdy Bóg m ów i: „A D uch Boży unosił się nad pow ierzchnią w ód” . D uch Św ięty w spółdziałał przy tw orzeniu w szystkich rzeczy.

W dn iach staro testam en to w y ch Duch Św ięty działał przez pew ne osoby, k tó re Bóg w y b rał do w ykonania szczególnego dzieła. G dy dzieło było ukończone D uch odchodził. W ielu ludzi dokonało w ielkich sp raw i cudów dzięki Jego mocy.

C hrystus przed sw oją śm iercią pow iedział uczniom, że pośle D ucha św iętego, aby stale z nim i przebyw ał. Będąc jeszcze z uczniam i, dał im moc do uczynienia w ielu cudów. Ale p rzyrzekł im rów nież, że otrzy m ają innego Po­

cieszyciela, k tó ry zajm ie Jego m iejsce. C hrys­

tus mógł być w tym sam ym czasie tylko w jed n y m m iejscu, ale obiecał posłać im kogoś, kto będzie obecny z nim i zawsze i wszędzie.

S tare angielskie tłum aczenie słów Duch Św ię­

ty brzm i Ś w ię ty Gość. I to jest ten, którego Jezus obiecał posłać po swojej śm ierci i zm ar­

tw ychw staniu.

Po zm artw ychw staniu Jezus przebyw ał z uczniam i czterdzieści dni. P rzed swoim odej­

ściem do nieba rozkazał w szystkim uczniom iść do Jerozolim y i oczekiwać nadejścia Ducha Świętego. Oto Jego sło w a :

,,Ale w eźm iecie moc D ucha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi św iadkam i w J e ­ rozolim ie i w całej Judei, i w Sam arii, i aż po k rańce ziem i”. (Dz. A p 1,8). Około 500 osób słyszało tę obietnicę. N iektórzy z nich udali się do G órnej Izby, gdzie 10 dni później, w dniu P ięćdziesiątnicy — Zielonych Św iąt, zstąpił na nich Duch Św ięty. Biblia m ówi: ,,I napełnieni zostali w szyscy D uchem Św iętym , i zaczęli m ó­

wić innym i językam i, ta k ja k im Duch podda­

w a ł” (Dz. Ap 2,4).

Nie myśl, że do nich przyszedł in n y Duch Św ięty. Nie! To jest ten sam Duch Św ięty, k tó ry przyszedł, aby uśw iadom ić ci, że jesteś

(11)

zgubionym grzesznikiem . On przekonał cię o grzechu. On uśw iadom ił ci, że nie jesteś w po­

rządku wobec Boga. On przyprow adził cię do Jezusa, k tó ry przebaczył ci grzechy. To jest ten sam Duch Św ięty, k tó ry skłonił cię do pokuty.

On dał ci pewność i w iarę, ze teraz jesteś dzie­

ckiem Bożym. On pom aga ci m odlić się i sp ra ­ wia, że pragniesz Słowa Bożego. D aje ci zdol­

ność rozróżniania dobra i zła. K iedy próbujesz powrócić do daw nych grzechów, On czyni cię niespokojnym i m ówi: ,,Dziecko, jeśli zam ie­

rzasz chodzić z Bogiem, nie możesz robić nie­

których rzeczy; one są niew łaściw e, zepsują naszą społeczność i zniszczą tw o je św iadec­

tw o” . P an "wie, ja k jesteś słaby i ile p o trzeb u ­ jesz uczyć się od Niego, dlatego chce w yposa­

żyć cię do pracy, k tó rą zaplanow ał dla ciebie.

Czyni to przez ochrzczenie cię w D uchu Św ię­

tym.

Jeśli więc jesteś dzieckiem Bożym i zdecydo­

wałeś, że On nauczy cię rzeczy, k tó re pow inie­

neś znać ze Słowa Bożego, aby uw ielbiać Boga i w ykonyw ać wolę Bożą — to poproś Go, by w yposażył cię w tę cudow ną m oc D ucha Św ię­

tego. Pam iętaj, od tej chw ili jesteś napełniony Duchem Bożym i zm ierzasz w k ieru n k u nieba.

Moc D ucha Św iętego w ypełnia tych, którzy cieszą się nie tylko 'swoim zbaw ieniem , ale chcą je zanieść w przekonującej m ocy do swoich przyjaciół i innych ludzi niezbaw io- nych. C hrzest jest potw ierdzeniem tego, co Bóg zaczął czynić w tw oim życiu. Nie zaprzepaść tego. Możesz otrzym ać dużo w ięcej. Uczyń C hrystusa bardziej rea ln y m i uw ielbij Go: „A imię P ana Jezu sa było w ielbione” (Dz. Ap 19,17). Duch Św ięty:

1) B Ę D Z IE C IĘ U C Z Y Ć

„Ten Pocieszyciel, Duch Św ięty, którego Ojciec pośle w im ieniu moim, nauczy w as w szystkiego i przypom ni w am Wszystko, co w am pow iedziałem ” (Jn 14,26).

2 ) D A C l W S P Ó Ł C Z U C I E I M I Ł O Ś Ć D O Z G U B I O N Y C H D U S Z

„Bo miłość C h rystusa ogarnia n a s” (2 Kor 5,14). „Miłość Boża rozlana je s t w sercach naszych przez D ucha Świętego, k tó ry nam jest d a n y ” (Rz 5,5).

3) W S P O M O Ż E C IĘ W Ż Y C I U M O D L I T E W N Y M

„Podobnie i Duch w spiera nas w niem ocy naszej; nie w iem y bowiem, o co się m o­

dlić, ja k należy, ale sam Duch w staw ia się za nam i w niew ysłow ionych w estchnie­

n iac h ” (Rz 8,26).

4 ) P O M O Ż E C l P R A W I D Ł O W O W I E L B I Ć B O G A

„Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kie­

dy praw dziw i czciciele będą oddaw ali Ojcu cześć w duchu i w p ra w d z ie ; bo i Ojciec takich szuka, k tórzy by Mu ta k cześć oddaw ali” (Jn 4,23).

5 ) O B D A R Z Y C IĘ M O C Ą D O Ś W I A D C Z E N I A

„Ale w eźm iecie moc D ucha Świętego, kie­

dy zstąpi na was, i będziecie m i św iadka­

m i w Jerozolim ie, i w całej Judei, i w Sam arii, i aż po krańce ziem i” (Dz Ap 1,8).

rze&cyamn

BIBLIA

K toś pow iedział, że w pew nym okresie w h isto rii na ziem i by ły tylko trz y egzem plarze Biblii. Bóg zachow ał Sw oje Słowo i nie m a dzieła literackiego, które by m u dorów nyw ało.

Biblia jest od Boga, o Bogu i Jego w ielkiej m i­

łości do człowieka. C en tra ln ą postacią jest J e ­ zus C hrystus, Bóg-Człowiek. Różnice w prze­

kazie biblijnej treści w y n ik ły z faktu, że Bóg posłużył się ludźm i. Boża in spiracja podkreślo­

na jest pow tarzającym się stw ierdzeniem : R zeki Bóg. Biblia nie broni siebie. J e st Bóg i je s t niebo i piekło. A jeśli to jest praw dą, to było konieczne, aby Bóg dał nam pew ne in ­ strukcje, ja k dostać się do nieba i uniknąć pie­

kła. Biblia jest więc swego ro d zaju drogo­

w skazem .

B iblia dostarcza w szystkiego, co jest po­

trzebne do duchow ego rozw oju człowieka. P o­

dobnie ja k pokarm posila ciało, ta k Słowo Bo­

że k arm i ducha — w ew nętrznego człowieka.

Bóg pragnie, abyśm y studiow ali Jego Słowo.

Dlaczego pow inniśm y studiow ać Biblię?

1 ) B IB L IA J E S T Ź R Ó D Ł E M W I A R Y

„W iara ted y jest ze słuchanią, a słuchanie przez Słowo C hrystusow e.” (Rz 10,17).

2 ) U C Z Y N A S Ś W I Ę T O Ś C I W Y M A G A N E J P R Z E Z B O G A

„W sercu m oim przechow uję Słowo Twoje, abym nie zgrzeszył przeciw ko Tobie” (Ps 119,11).

3 ) B IB L IA J E S T P R Z E W O D N I K I E M I Ś W IA T Ł E M

„Słowo Tw oje jest pochodnią nogom moim i św iatłością ścieżkom m oim ” . (Ps 119,105).

i ) C H R O N I N A S O D B Ł Ę D Ó W I F A Ł S Z Y W E J M Y Ś L I L U D Z K IE J

„Całe Pism o przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do w y k ry w an ia błędów, do napraw y, do w ychow yw ania w spraw iedliw ości” (2 Tm 3, 16— 17).

11

(12)

5) INFORMUJE O NADCHODZĄCYCH WYDARZENIACH

„T ak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest K rólestw o Boże”

(Łk 21,31).

Do studiow ania Biblii trz e b a m ieć p raw idło­

w e n astaw ien ie — to znaczy w ierzące serce i um iłow anie praw dy. N iektórzy czy tają Pism o w poszukiw aniu sprzeczności. Jeśli jed n a k przy czytaniu Biblii zachow am y n astępujące zasady, m ożem y spodziew ać się pozytyw nych re z u lta tó w :

1) C zytaj Biblię n ie tylko jako historię, ale w ierz, że to co Bóg uczynił w przeszłości dla ludzi i przez ludzi, chce także uczynić dla nas!

„Jeśli o co prosić będziecie w im ieniu moim, spełnię to ”. (Jn. 14, 14).

2) K iedy Słowo przekonuje cię o złym postę­

pow aniu, przyjm ij je, uznaj sw ą w inę, a n a ­ stęp n ie poddaj się Jezusow i i pozwól, żeby cię podniósł! „W yznaję w in ę m oją. N iepokoję się z pow odu grzechu swego” . (Psalm 38, 19).

3) W ierz Bożym obietnicom ! K orzystaj z nich. Czytaj z ufnością, w ierząc w Jego w szechm oc i Jego prag n ien ie udzielenia pom o­

cy. „Bo u Boga żadna rzecz nie jest niem ożli- w a” . (Łk. 1, 37).

4) P rz y jm ij postaw ę ucznia! C hrześcijanin, k tó ry chodził z Bogiem 10 la t pow inien być lepszy niż w tedy, gdy m iał 6 m iesięcy lub rok (po naw róceniu). „W zrastajcie raczej w łasce i w poznaniu P an a naszego i Zbaw iciela J e z u ­ sa C h ry stu sa” . (2 P tr. 3, 18).

J e s t pew na różnica m iędzy czytaniem a studiow aniem Biblii. S tudium b ib lijn e opiera

się n a pew nych zasadach, któ re będą efekty­

w ne tylko w tedy, gdy będą konsekw entnie sto­

sowane. W ielu m łodych chrześcijan je s t nieza­

dowolonych, poniew aż tra c ą chęć do czytania Biblii. M ają p ragnienie i czas, ale nie wiedzą, ja k studiow ać. Oto kilk a su g e stii:

1) Przeczytaj przynajmniej raz Biblię, roz­

dział za rozdziałem , ab y otrzym ać obraz całe­

go planu Bożego. To coś takiego, ja k spogląda­

nie z [góry n a całą dolinę; nie rozum iesz pew ­ n ych praw d Nowego Testam entu, dopóki nie będziesz m iał pełnego obrazu.

2) S tu d iu j jed n ą księgę! P o przeczytaniu określ jej tło historyczne, osobę autora, kiedy została n ap isan a i dla kogo.

3) S tu d iu j tem atycznie! Rozważaj takie te ­ m aty, ja k D uch Św ięty, zbaw ienie, w iara, m i­

łość, m odlitw a czy obietnice.

4) Studiuj życiorysy mężczyzn i kobiet b i­

blijnych, aby dow iedzieć się, ja k Bóg postę­

pow ał z nim i i ja k oni zachow yw ali się jak należy reagow ać w podobnych sytuacjach!

5) K orzystaj z konkordancji odszukując w niej potrzebnych słów! B ardzo pożyteczne są ta k ż e : słow nik biblijny, atlas B iblii oraz różne tłum aczenia Biblii.

6) Czytaj dobre, budujące książki p oruszają­

ce tem aty , k tó re studiujesz!

7) Staraj się zapamiętać teksty i rozm yślaj o nich! W każdym znajdź coś dla siebie. P a ­ m iętaj, gdzie są zapisane.

* K o n k o rd a n cja — alfabetyczny spis słów ibiblij- b ib lijn y ch (red.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Łzy i uśm iechy leżą blisko siebie w chrześcijań sk im nab o żeń stw ie... A le to w łaśn ie pow inno rządzić całym naszym

13.. Jesteś za to odpow iedzialny.. Ale ty lk o pośw ięcenie czyni ciebie efektyw nym. Nie będziesz sądzony ani nagrodzony za ilość ow o­. ców, ale za sw oje

On zgodził się aby nasze Winy obciążyły jego świętego i niew innego Syna.. Skoro Jezus za nas um arł, jesteśm y ułaskaw ieni i w olni od

Przy zam aw ianiu naszej najnowszej publikacji prosimy uprzejm ie zam aw iać cale komplety (pojedynczych egzemplarzy sprzedawać n ie będziemy), w przeciwnym bowiem

Pośw ięcenie dom u Bożego za czasów Z arobabela odbyw ało się rów nież w radosnej atm osferze (Ezdr.. B udow anie św iątyni rozpoczęto na skutek

Chrzest Duchem Św iętym jest działaniem Ducha Św iętego odrębnym od Jego działania odrodzeńczego... Może być

Skromność w asza niech będzie znana w szystkim ludziom ; Pan jest blisko.. M iędzy człow iekiem i Bogiem jest nieprzyjaźń, jest

głaby służyć rów nież Św iatow ej R adzie Kościołów, k tó ra jeszcze dotąd nie posiada do sw ojej dy­. spozycji rad ia i nie korzysta