N U M E R S P E C J A L N Y
Z OKAZJI WIZYTY PASTORA DAW IDA W ILKERSONA W POLSCE PO N O W N IE DRUKUJEM Y JE G O TEKST ZA- TYTUŁOWANY: „K U DOJRZAŁEMU CHRZEŚCIJAŃSTW U" (s. 6 -4 7 ).
P asto r Daw id W ilkerson w otoczeniu w arszaw skiej m łodzieży po sp o tk an iu n a „T o rw arze” w d n iu 5 IV 1986 r.
Słow o w stęp n e
Tegoroczna w iz y ta p a sto ra D aw ida W iilkersona w Polsce, odbyw ająca się w d n iac h o d 5 do 16 k w ietn ia, ma -zaproszenie Zjednoczonego K ościoła E w angelicznego, b y ła w y d arzeniem bez p recedensu w całej pow ojennej h isto rii Kościołów p ro te s
tanckich. N igdy ipfrzedltem nie odb y w ały się Itak liczne zgro
m adzenia ew angelizacyjne w m iejscach publicznych, w h alach w idow iskow ych i sportow ych. N ie byliśm y tak że do tąd św iad
kam i ta k ic h w y d arzeń , b y ta k liczn e rzesze Słuchały zw iasto
w ania Słow a Bożego i ta k spontanicznie i żywo reagow ały n a nie. T a w izy ta sp raw iła więc, postanow iliśm y w y d ru kować d w a specjalne n u m ery m iesięcznika „C hrześcijanin” poś
więcone zw iastow naiu i działalności D aw ida W ilkersona.
W bieżącym n u m erz e d ru k u je m y p o ra z d ru g i św ietny tek st pastora D aw ida W ilkersona zatytułow any „K u dojrzałe
m u chrześcijań stw u ” (angielski ty tu ł: „ C h ristia n M aturity. Ma
n u a l”). D rukow aliśm y go poprzednio w n rze 7— 8 z r. 1981, lecz je s t o n zupełnie w y c z e rp a n y i Ciągle budzi żyw e za in tere sow anie zw łaszcza w śród lu d zi m łodych. W ilkersonows-ki te k s t
— to sw o ista „en cy k lik a” pośw ięcona podstaw ow ym zagadnie
niom w ia ry i m oralności chrześcijańskiej, ad re so w a n a przed e w szystkim do m łodzieży (choć nie tylko do m łodzieży) wyw o
dzącej się z tew , „m arg in esu społecznego”. T e k st te n został przeznaczony p rzez D aw ida W ilkersona dla lu d zi w s t ę p u j ą c y c h n a drogę w ia ry i w ta k i sposób po w in n i p a trz eć n a ń zw łaszcza s ta rs i lud zie w ierzący, k tó rz y już od d aw n a są członkam i ró żnych Zborów chrześcijańskich.
N asz podw ójny, sp ecjaln y nulm-er o tw ie ra a rty k u ł n ap isa
ny przez p a s to ra E d w ard a Czajko, z a ty tu ło w an y „D aw id W il- kersom”. J e s t to także a rty k u ł p o p rzed h io publikow any. P ie r
w o tn ie ukazał się on n a łam ach reform ow anego m iesięcznika
„ J e d n o ta ”, w cyklu „S y lw etk i teologów ”, n a stę p n ie był w y dru k o w an y w książce E dw arda Czajko, noszącej ty tu ł: „Nowe
i sta re rzeczy ” (W arszaw a, 1980). A rty k u ł te n p rzy b liża Czy
telnikow i sy lw etk ę p a sto ra D aw ida W ilkersona i jego działal
ność ew angelizacyjną w środow isku m łodzieżow ych gangów now ojorskich, w śró d n ark o m an ó w i alkoholików . W y darzenia te najlepiej d o k u m en tu je w fo rm ie zbeletry zo w an ej książka W ilkersona: „K rzyż i s z ty le t” .
I jeszcze jed n a in fo rm acja. W szystkie fo to g ra fie zam iesz
czone w ty m n u m erz e m iesięcznika „Chrzęścijam i” zostały w y k onane podczas sp o tk a ń ew angelizacyjnych :z p a sto re m D aw i
dem W ilfcersonem n a w arszaw skim „ T o rw arze” w d n iac h 5 i 6 k w ie tn ia br. Ich a u to ra m i isą znakom ici fo to re p o rte rz y : S ta nisław K u b iak (zdjęcia n a okładce i n a s tro n a c h : 20,22 i. 37), W łodzim ierz S w iderski (zdjęcia n a stro n ach : 3,13 i: 19) oraz Ja ro sław M. Stachow icz będący a u to re m w szystkich pozosta
łych fotografii.
(red.),
SPIS TREŚCI
CHRZEŚCIJANIN 6—7
A ZBAWIENIE
CHRZEŚCIJANIN A BÓG — 8—9 A CHRYSTUS CHRZEŚCIJANIN
9—10
CHRZEŚCIJANIN
— 10—11
A DUCH ŚWIĘTY
CHRZEŚCIJANIN A BIBLIA — 11—12 CHRZEŚCIJANIN
MIĘTANIE — 13- CHRZEŚCIJANIN BOGA — 15 CHRZEŚCIJANIN 16—18
CHRZEŚCIJANIN CHRZEŚCIJANIN 19
A W IARA/UPA- -14
A UWIELBIENIE
A MODLITWA —
A POKUSA — 18 A CIERPIENIE —
C H R ZEŚCIJA N IN A P O K Ó J — 20 C H R ZEŚCIJA N IN A ŚWIADCZENIE
— 21
CHRZEŚCIJANIN A DZIESIĘĆ PRZY
KAZAŃ MIŁOŚCI — 22—24 CHRZEŚCIJANIN A UKRYTY GRZECH — 24—25
CH R ZEŚCIJA N IN A UPR ZED ZEN IA
— 25—26
C H R ZEŚC IJA N IN A PRAW DZIW A M IŁOŚĆ — 26—27
C H R ZEŚC IJA N IN A P ET T IN G — 27—28
C H R ZEŚC IJA N IN A STO SU N K I P O - ZA M AŁŻEŃSKIE — 29—30
C H R ZEŚC IJA N IN A HOM OSEKSUA
L IZM — 30—32
C H R ZEŚC IJA N IN A SAMOGW AŁT — 32—33
CH R ZEŚC IJA N IN A PORNOGRAFIA
— 33—34
CH R ZEŚC IJA N IN A CZARY — 34—36 CH R ZEŚC IJA N IN A M UZYKA — 37—38
CH R ZEŚC IJA N IN A ALKOHOLIZM — 38—39
C H R ZEŚC IJA N IN A NARKOTYKI - 41—42
POSELSTW O TYLKO DLA NARKO
MANÓW — 42—45
BIB LIA N IESIE POM OC OFIAROM NARKOTYKÓW — 45—46
CH R ZEŚC IJA N IN A PRZYJŚCIE CHRYSTUSA — 47
Rill
E D W A R D C ZA JK O
Dawid Wiikerson
W ślad za znanym m agazynem ilu stro w a
nym T im e obiegły p rasę kato lick ą i św iecką w Polsce a rty k u ły 'poświęcone tzw . „rew olucji J e zusa" w S tanach Zjednoczonych. Raz po raz pojaw iało się w nich nazw isko D aw ida W ilker- sona człowieka, k tó ry pierw szy zajął się sk u te czną m isją w śród am erykańskich gangsterów , hippisów i narkom anów . T ekst te n nie będzie prezen tacją sylw etki teologa, gdyż teologiem
— w pełnym znaczeniu tego słow a —• W iiker
son n ie jest. Nie posiada akadem ickiego w y kształcenia teologicznego, nie je s t też! jakim ś w y bitnym kaznodzieją. Jego kazaniom z fo r
m alnego p u n k tu w idzenia, m ożna postaw ić w iele zarzutów .
Kim jest zatem D aw id W iikerson? N a począt
ku la t pięćdziesiątych objął zw olnione sta n o wisko kaznodziei w pen tek o staln y m Zborze Bożym (angielska nazw a denom inacji: A ssem - blies of God) w P hilipsburgu, w stan ie P en sy l
w ania. B ył to bardzo m ały zbór, k tó ry nie po
siadał w łasnego budy n k u kościelnego; nabo
żeństw a odbyw ały się w w y n ajęty m , p ry w a t
nym domu, którego p iętro służyło za plebanię, a p a rte r za kaplicę. Z biegiem czasu praca re - ligijno-kościelna zaczęła się pow oli rozw ijać.
Na początku 1958 ro k u zbór liczył ju ż 250 członków. Zbudow ano także now y kościół i plebanię. B udżet m isy jn y zboru także osiągnął wielkość niem ałą. I w łaściw ie pasto r W iikerson i jego rodzina pow inni b y li czuć się szczęśliwi na tej now ej placów ce kościelnej, k tó rą nie bez zastanow ienia obejm ow ali. Mimo to D aw id W iikerson odczuw ał jak iś n iep o k ó j. Zaczęło go ogarniać swego ro d zaju duchow e niezadow ole
nie, którego nie b y ł w stanie się pozbyć, n a w e t gdy p a trz y ł n a owoce swej dotychczasow ej pracy w P hilipsburgu. N ie sp ra w ia ły m u r a dości ani now y kościół, ani przepełniona pod
czas nabożeństw a św iątynia. J a k w y n ik a z d al
szego biegu w y d arzeń n a życie „młodego iviej- sldego kaznodziei” — ja k później nazw ano W ilkersona — w łaśnie Bóg zaczynał w ten sposób w yw ierać swój w pływ .
P ierw szą p a m ię tn ą d a tą w ty m procesie po
w ołania przez Boga b y ł dzień 9 lutego 1958 roku, w k tó ry m D aw id W iikerson postanow ił sprzedać swój telew izor. „Jakże w iele czasu spędzam każdego w ieczoru na oglaßaniu pro
gram ów tele w izy jn y ch . N a jm n iej parę godzin.
Co by się mogło stać, Panie, g d y b y m sprzedał
3
telew izor, a czas pośw ięcił na m odlitw ę? Co m ogłoby się w yd a rzyć, g d y b y m każdego w ie czoru spędzał dw ie g odziny na m o d litw ie? ” ■— modlił się W ilkerson tego dnia. N azaju trz dał ogłoszenie do gazety i sprzedał odbiornik. I od
tąd w ieczorne godziny, spędzane daw niej na oglądaniu program ów telew izyjnych, zaczął po
święcać lekturze Pism a Św iętego, m edytacji i m odlitwie.
W łaśnie podczas jednego z tak ich w ieczorów Dawid W ilkerson zaczął przeglądać m agazyn Life. G dy odw rócił k artę, w zrok jego zatrzy m ał się na ry cinie przedstaw iającej salę roz
praw sądow ych w N ow ym Jo rk u , gdzie toczył się proces przeciw ko członkom m łodocianego gangu, którzy bez pow odu zam ordow ali p iętn a
stoletniego M ichaela F arm era, ofiarę choroby Heine-M edina. Szczególną uw agę W ilkersona zwróciła na siebie zwłaszcza jed n a postać. J e den z siedm iu przestępców . A rtyście udało się po m istrzow sku odtw orzyć jego dzikie spojrze
nie, pełne nienawiści, i rozpaczy. Od tej posta
ci W ilkerson nie m ógł oderw ać w zroku. I gdy się tak w p a try w a ł przez dłuższą chwilę, zaczął płakać. „Co się ze m n ą dzieje?!” — zaw ołał głośno i otarł łzy. Spojrzał raz jeszcze. Pod r y sunkiem szczegółowo opisano popełnioną zbro
dnię. Siedm iu chłopców wbiło siedem noży w plecy ofiary, a następnie w ojskow ym i pasam i bili ją po głowie. Gdy odchodzili w ycierając pokrw aw ione ręce o sw oje włosy, m ów ili: „Po
krajaliśm y go solidnie”.
Ten opis w strz ą sn ą ł W ilkersonem . W jego m ałym , górskim m iasteczku tak ie rzeczy były nie do pom yślenia. I w ted y w łaśnie odezwał się do niego jakiś w ew n ętrzn y głos: „Jedź do Nowego Jo rku i pom óż ty m chłopcom !” W il
kerson zaczął się śm iać: „Ja m a m jechać do Nowego Jorku? W ie jsk i kaznodzieja w w iel
kiej m etropolii?” Ale ta m yśl, całkow icie nie
zależna od jego w łasnych uczuć i zdania nie opuszczała go nadal: — „Jedź do N ow ego Jor
ku i pom óż ty m chłopcom !”
W rezultacie u dał się, do Nowego J o rk u i po w ielu przygodach udało m u się naw iązać k on
ta k t z „asfaltową dżunglą”, a jego praca zosta
ła przez Boga pobłogosław iona au tentycznym i naw róceniam i całych rzesz członków m łodocia
nych gangów i ich przyw ódców , całych grup narkom anów i hippisów .
Dzisiaj jest W ilkerson d y rek to rem założonej przez siebie m iędzyw yznaniow ej organizacji ,Teen Challenge”, k tó ra zajm uje się pozyski
w aniem dla C hrystusa tego ro dzaju młodzieży.
Sw oje przygody i Boże działanie w tej służbie opisał w książce pt. „The Cross and the Sw itchblade („ K rzyż i s z ty le t”), k tó ra osiągnę
ła już m ilionow e n akłady w języku angielskim i została przetłum aczona na w iele języków .
Co było pow odem tych niespodziew anych w yników p rac y ew angelizacyjnej W ilkersona?
Złożyło się na to w iele czynników . Po pierw -
4
sze, został on w y raźn ie do tej służby przez Bo
ga pow ołany. N astępnie, dzięki łasce Bożej, po
tra fił tym ludziom okazać n iekłam aną miłość, p rag n ął ich zbaw ienia oraz w yzw olenia z du
chowej niew oli w szystkich nałogów i grzeszne
go życia. W reszcie służb:".:- jego tow arzyszyła moc D ucha Świętego.
O jego m iłości może św iadczyć choćby ten oto p rzykład: N icky Cruz, obecnie duchow ny protestancki, a przed naw róceniem przyw ódca jednego z gangów m łodocianych przestępców i narkom anów , podczas pierw szego spotkania z W ilkersonem ta k zareagow ał na pozdrow ienie p a s to ra : „Idź do diabła, kaznodziejo! P odszed
łeś do m n ie za blisko, zabiję cię!” W ilkerson odpow iedział: „M ożesz m n ie zabić. M ożesz porżnąć m nie na tysiące kaw ałków i porozrzu
cać je na ulicy, ale w iedz, że ka żd y kaw ałek będzie ciebie kochać”. W ilkerson rep re z en tu je religię Pięćdziesiątnicy, w k tó rej zw iastow a
nem u Słowu tow arzyszą nadprzyrodzone zna
ki. L ek tu ra książki The Cross and the S w itch - blade, zm usza do poważnego zastanow ienia się n a d niezw ykłym i w ydarzeniam i, które często zachodziły w służbie jej autora. Nie m a takiej siły, k tó ra by m ogła przekształcić osobowość n arkom ana. Leczenie m edyczne jest niesłycha
nie kosztow ne i nie d aje gw arancji skutecznoś
ci. Działalność W ilkersona dowiodła, że zasad
niczego i trw ałego przełom u w życiu narkom a
na dokonać może jed y n ie moc D ucha Świętego.
Moc D ucha Św iętego pozw ala konw ertytom w ytrw ać w w ierze i nie pow racać do starego życia i nałogów. Dzięki tej m ocy konw ertyci W ilkersona przenieśli ogień ożyw ienia relig ij
nego w szeregi sw ych daw nych kolegów, czego skutkiem jest obecna „rew olucja Jezu sa” w śród n arkotyzującej się m łodzieży am erykańskiej.
Ta sam a młodzież, k tó ra przedtem b yła oddana nałogowi, obecnie zbiera narkotyki, by prze
kazać je policji. H ippisi, uciekinierzy i narko
m ani masowo n a w racają się do C hrystusa.
Młodzi ludzie ujrzeli złożone problem y swego życia i sięgają po jedyne, proste rozwiązanie, którem u na im ię: Jezus.
N arkotyki przyzw yczaiły ich do mocnych przeżyć. Dlatego, gdy przychodzą do Boga, też p rag n ą m ocnych przeżyć duchow ych. Pragną przeżyw ać i przeżyw ają moc D ucha Świętego, k tó ra była udziałem pierw szych chrześcijan.
Dzięki m ocy D ucha n arkom ani porzucają na
łóg, by przyjąć C hrystusa. Biali i czarni poda
ją sobie ręce i w ielbią Boga, buntow nicy skła
d ają broń i głoszą pokój, dzieci w ra c ają do ro
dziców, p ro sty tu tk i rzu c a ją sw oją profesję i sta ją się dobrym i żonam i i m atkam i, przyw ód
cy gangów prorokują. R uch te n m a charak
t e r m iędzyw yznaniow y, napraw dę ekumenicz
ny. Jego credo stanow i słowo Pawiowe:
„U znałem za w łaściw e nic innego nie umieć m ię d zy w am i, ja k ty lk o Jezusa C hrystusa i to Tego u krzyżo w a n eg o ” (1 Kor. 2,2).
Czy nie je s t naszym zadaniem dalszy rozw ój tego ru ch u a także m odlitw a o to, by nie uległ on degeneracji? Czy nie trzeb a podobnego r u chu religijnego w śród nas? Problem y, przed którym i stoi społeczeństw o Zachodu, s ta ją się coraz bardziej także naszym i problem am i.
Św iadczyć o ty m m ogą choćby n astępujące w y ją tk i z p ublikacji w polskiej prasie.
„Jeszcze do niedaw na w ydaw ało się, że [...]
ten p rzyn a jm n iej kłopot nas om inie. O n arko
tyka ch w Polsce i ro d zim ych narkom anach m ożna było ty lk o p rzeczytać w książkach k r y m inalnych, a i to rzadko [...] Sporo pisała, na
tom iast o ty c h spraw ach prasa tygodniow a, ale nie bez odcienia Schadenfreude, ja ko że nie na m przysparzała zm a rtw ie ń narko tyzu ją ca się m łodzież. O statnio jed n a k p o ja w iły się niepo
kojące doniesienia ró w n ież z w łasnego podw ór
ka ” — czytam y w Prawie i Ż y c iu (z 5 w rześ
nia 1971 roku).
„Tylko raz u doktorow ej A . spotkałam się z opinią m a tki, że ruch hippie je s t szalenie o ry ginalny i ona nie m a nic przeciw ko tem u , aby je j 17-letnia córka poznała trochę życia. W po
zostałych dom ach czai się rozpacz. Rodzice dzieci om otanych p rzez psychopatóio ju ż nie chcą kryć się ze sw ą tragedią w ciszy czterech ścian. P rzerażeni postępującą degeneracją sw ych dzieci, szukają ra tu n k u u psychologów , w sądzie. Od reportera żądają pu b liczn ej odpo
w iedzi, dlaczego dotychczas nie ściga się tych , któ rzy dostarczają długow łosym n a rk o tyk ó w lub ich zabójczych n a m ia stek [...] Z b y t długo nie dostrzegano u nas hippisów i ich kibiców . Przez ten czas choroba rozszerzyła się ja k o
gień”. P acjen tam i psychiatrów zostali nie ty l
ko prorocy, ale i m ali uciekinierzy — ucznio
wie szkół podstaw ow ych k tórzy też „chcieliby p rzeżyć coś m ocniejszego” — pisze rep o rterk a Życia W arszaw y.
„...Zem dlał n i stąd n i zowąd, na lekcji szes
nastoletni po to m ek profesora, a jego rów ieśnik w in n ej szkole zasłabł podczas p rzerw y i trze ba było w zy w a ć lekarza”. Dalej, w tym sa
m ym arty k u le pośw ięconym narkom anii w naszym k ra ju (P o lity ka , n r 22, 1971 rok), A n
drzej M akowiecki, cy tu jąc d y rek to ra Szpitala dla Nerwow o i Psychicznie Chorych, dr T a
deusza W ierzbickiego, pisze: „P rzykro m i, ale na podstaw ie doniesień p łynących każdego dnia z m iasta, m uszę stw ierdzić, że — ju ż m a
m y do czynienia z epidem ią”.
„M ają po siedem naście lat. Są uczniam i szkól. Szczupli, o tw arzach jeszcze dziecięcych [...] Na przedram ieniu kilka drobnych nakłuć.
Sia d y po za strzy ka c h z m o rfin y. [...] K to w y ciągnie rękę po tę m łodzież niczyją, se tk i nas
to la tkó w ” — p y ta re p o rte r gdańskich Liter (nr 7, 1971). „Oni sam i nie potrafią zorganizo
wać sobie życia. Nie w iedzą, czego chcą. Ba
w ią się, ale to ich nie bawi. K ażda zgryw a szyb k o przestaje być a tra kcyjn ą ”.
Rzeczywiście, kto w yciągnie rękę po tę m ło
dzież, k tó ra „chciałaby p rzeżyć coś m ocnego”?
Rodzice, szkoła, organizacje m łodzieżowe? O- czywiście. A może także religia, duchow ni, a przede w szystkim , po prostu ludzie Jezusa, czyli w szyscy ci, k tórzy sam i m ocno Boga przeżyli. Polski W ilkerson jest pilnie poszuki
w any.
DAWID WILKERSON
Ku doj rżałem u ch rześcija ństwu
A
Uważam,, że pow inieneś w iedzieć co stało się w niebie, kiedy pom odliłeś się p ro stą m odlit
w ą w iary. Tw oje błaganie o zbaw ienie w y p eł
niło W szechśw iat, dotknęło Bożego serca i spo
w odow ało zadziw iającą reakcję. Tw oje grzechy Bóg w ym azał z księgi sądu, a tw oje im ię w p i
sał do księgi życia. W tw oim sercu zam ieszkał Bóg Ojciec, Syn Boży i D uch Św ięty.
W ysłany przez Boga anioł zbudow ał wokół ciebie ognisty m ur. C hóry aniołów zaczęły śpiew ać radosne A llelu ja K rólow i Chw ały, po
niew aż odnalazła się zagubiona owca.
Z ebrano i zachow ano tw oje łzy. N a zawsze zapisano tw oje słowa żalu i u pam iętania.
C hrystus-O rędow nik zaczął w staw iać się za to bą przed Ojcem m ówiąc: M odlę się za tym i,
Ohrześciiantn a
Z B A W I E N I E
któ rych m i dałeś, abyś zachow ał ich od złego.
To p raw da — Bóg n a zawsze zw iązał się sło
wem, że będzie odpow iadał na m odlitw y grze- szników.
Tw oja m odlitw a poruszyła całe niebo. Ani przez chwilę nie m yśl, że Bóg pozw olił ci za
cząć i pozostaw i cię sam em u sobie. U czyniłeś bardzo w ażny krok i jeśli pozwolisz P a n w p ro wadzi, cię w życie pokoju, radości i zadowole
nia. Jeśli naw et zechcesz odrzucić Go i .zapo
m nisz o swojej decyzji, Bóg nigdy nie zezwo
li ci odejść. Pow iedział bowiem , że będzie z tobą do końca św iata i nigdy nie zostaw i cię, ani cię opuści. To znaczy, że albo będzie tw oim najbliższym przyjacielem i m iłującym prze
w odnikiem , albo będzie cię stale niepokoił.
Jezus nie odejdzie od ciebie dopóki nie za
prosisz Go, by zam ieszkał w tobie. Je śli jesteś gotowy, aby naśladow ać Go w e w szystkim i ufasz M u zupełnie, to ju ż teraz w ypełni tw oje serce sw oją obecnością. U klęknij i rozm aw iaj z Nim; poproś, by Jego obecność stała się dla
ciebie rzeczyw istością. Pozostań pod Jego w p ły w e m !
B iblia pow iada: ,,Poznacie p raw dę i praw da was w ysw obodzi” . A w ięc nie będziesz p ra w dziw ie w olny, dopóki nie zrozum iesz p raw d y o zbaw ieniu. N iestety, niew ielu wie, co to zna
czy „być zb a w io n y m !” P rz y jrz y jm y się bliżej tem u tem atow i.
Nie w y starczy być poruszonym przez kaza
nia, uronić p a rę łez, „zdecydow ać się n a C hry
stu sa ” podczas ew angelizacji, odmówić jakąś m odlitw ę, czasam i pom yśleć trochę o w ierze i nadziei. Chcę pokazać ci w yraźnie i prosto, ja k m usisz w spółpracow ać z Bogiem, abyś w iedział, że jesteś zbawiony, by szatan nie m ógł przyjść do ciebie po tw oim naw róceniu, żeby zabrać tw oje przeżycie.
1 . P O R O Z M A W I A J M Y O T Y M , K I M N A P R A W D Ę B Y Ł E Ś B E Z C H R Y S T U S A ?
Byłeś grzesznikiem — praw dziw ym b u n to w nikiem ! U znaj to! Byłeś zbuntow any prze
ciwko Bożem u kierow nictw u w tw oim życiu, robiłeś co chciałeś,, nie zw ażając na to, że r a nisz ty m i innych ludzi. „ J a ” było królem w tw oim s e rc u ! Chodziłeś w łasn ą drogą. W edług Biblii grzesznicy są uparci, nieposłuszni, ze
psuci, w ypaczeni m oralnie, podstępni, źli i zbuntow ani przeciw ko w ładzy. Grzech czyni z człow ieka nieprzyjaciela Boga.
Bóg obiecał uw olnić ciebie od grzechu, ale n a jp ie rw m usisz zrozum ieć, czym jest grzech.
G rzech jest odm ow ą dostosow ania swojego ży
cia do Słowa Bożego. G rzeszysz dlatego, że od
m aw iasz uznania swoich bardzo w ażnych zo
bow iązań wobec Boga i ludzi, a nie dlatego, że ich nie rozum iesz. To nie słabość, ale pozy
cja buntow nika. A Bóg praw dziw ie obiecał ci zm iłow anie, przebaczenie, pokój i szczęście — ale na swoich w arunkach.
Bez C h rystusa tw oje sum ienie jest sparaliżo
w ane. A postoł P aw eł pisze: „...pokalane są za
rów no ich um ysł, ja k i sum ienie” . Sumienie jest częścią tw ojej osobowości; dano ci je abyś m ógł ocenić sw oje postępow anie i zachowanie w edług odczucia serca. Bóg uzdolnił twoje ser
ce do rad o w an ia się, kiedy postępow anie jest praw idłow e i do w yrażania niezadowolenia,
gdy jest on-o niew łaściw e. On zaplanow ał, aby ta zdolność była błogosław iącym narzędziem przynoszącym spokój i w ew n ętrzn e opanow a
nie. Ale grzech n aru szy ł ów d e lik a tn y in stru m en t i pozostaw ił go w m roku i niepew ności.
Cudow nym efektem zbaw ienia je s t uzdrow ie
nie chorego sum ienia.
Tak, bez C h rystusa byłeś buntow nikiem nie zasługującym na litość. Posiadasz w olę i od
pow iadasz za sw oje grzechy. Nie istn ieje po
jęcie n ie w in n y grzesznik. Nie jesteś odpow ie
dzialny za grzechy A dam a i Ewy, ale za w łas
ne. Ew angelia je s t D obrą W ieścią tylko dla całkowicie poddanych, a złą now iną dla tych, którzy żyją dla siebie.
2 . P O M Ó W M Y T E R A Z O T Y M , W J A K I S P O S Ó B Z O S T A Ł U R U C H O M I O N Y M E C H A N I Z M T W E G O Z B A W I E N I A ?
Uczniowie zapytali P a n a : „K tóż więc może być zbaw iony?” Jezu s odpow iedział: „U ludzi to rzecz niem ożliwa, ale nie u Boga, albow iem u Boga w szystko je s t m ożliw e”. (Mk 10, 26-27).
Z baw ienie — to d a r Boga dla człowieka.
Bóg in icju je działanie, a człow iek reaguje.
Bóg nie w ykona tw ojej części, an i ty •— Bo
żej. Żaden człowiek n ie u p am iętał się i nie n a wrócił przypadkow o. Nigdy! Istn ieją potężne
niew idoczne moce w alczące o całą tw o ją isto
tę. Bóg używ a ty ch sił, by nakłonić nas do o p a m iętan ia się. Duch Ś w ięty w alczy o tw oją du
szę pokazując ci, ja k w ielki je s t tw ój grzech.
Słowo Boże dostaje się do tw ego serca, ukazując ci Bożą dobroć, k tó ra prow adzi do opam iętania.
K iedy Boże poselstw o dotrze do ciebie, zo
staniesz złam any i skruszony podobnie, jak kam ień pod uderzeniem m łota. Duch Św ięty u- jaw n i ci w szystkie u k ry te grzechy tw ego ży
cia, Bóg także może użyć przyjaciół, aby p rzy prow adzić cię do C hrystusa. P rzyjaciel zain te resow any tobą, dał ci w łaśnie tę lekturę. P ra w dziw y przyjaciel będzie rozm aw iał z tobą o piekle, o Bożym gniew ie, o niebiańskiej rad o ś
ci i o m iłosierdziu kochającego Zbaw iciela. A by zm ienić tw oje dobre in ten cje w a k t praw dzi
wego opam iętania, Bóg używ a D ucha Św ięte
go, Biblii, pobożnych przyjaciół.
Czy sądzisz, że to p rzypadek spraw ił, że to poselstw o dotarło do Ciebie? Czy uważasz, że Bóg nie jest zainteresow any tobą — ja k ży
jesz i o czym m yślisz? O drzuć w szelkie w ą tp li
wości. W szystkie moce niebiańskie są skiero
w ane ku tobie; jesteś pod w pływ em Ducha Św iętego. Taka je st praw da. Zdecyduj się w ejść do K rólestw a Bożego, kiedy cię woła Duch Św ięty!
7
Chrześcijanin
_ - . 3
BÓG
„O, gdybym w iedział, ja k Go znaleźć!” — w ołał Hiob w swoim cierpieniu (Hiob 23, 3).
„Oto, gdy idę naprzód — nie m a Go, gdy się cofam — nie zauw ażam Go, G dy szukani Go po lew ej stronie, nie dostrzegam Go,
gdy się u k ry w a po praw ej,
też Go nie w idzę” . (Hiob 23, 8—9)
„Z ap raw d ę” — pow iedział Izajasz — „jesteś Bogiem u k ry ty m ” (Iz. 45, 16). „Czem u, o P an ie stoisz z daleka?” (Ps. 10, 1).
W Nowym T estam encie Filip głosem pełnym tęsknoty prosi Jezu sa: „Pokaż nam Ojca, a w y starczy n a m ” (Jn. 14, 8).
Te i w iele innych fragm entów w Piśm ie m ó
w ią o przeżyciach ludzi, k tó ry m Bóg w y d aje się odległy, nieobecny czy n a w e t n ieistn ie ją cy. Chw ile takie nie są nam obce. Nieobecność, nieznane m iejsce pobytu Boga, stanow ią dzi
siaj jed n ą z pow ażniejszych przyczyn niew iary.
Stało się to tem atem w y rafinow anych rozpraw teologicznych oraz dostarcza tem a tu w ielu sztukom świeckim . Przykładow o dw uznaczna fa n ta z ja Sam uela B ecketta C zekając na Godo
ta. Dziwaczna h istoria dwóch nieokreślonych włóczęgów czekających n a kogoś, kto się nigdy nie pojaw ia. (Była g ran a przez 16 m iesięcy w w ypełnionych publicznością te a tra c h w w ielu stolicach Europy). H en ry M iller w w yw iadzie dla pew nego religijnego czasopism a powiedział, że przechodzim y teraz: tak i okres, w którym Bóg w ydaje się być coraz bardziej odległy a człowiek skazany je s t na los, jak i sam sobie zgotował.
N ieobecny Bóg, Bóg, k tó ry nigdy się nie po
jaw ia, albo przychodzi w ta k i sposób, że nie m ożem y Go rozpoznać? Nie dziw m y się tej dyskusji o nieobecności. B iblia podaje, że już przed w iekam i Izajasz stw ierdził: „Z apraw dę jesteś Bogiem u k ry ty m ”.
P am iętajm y jednak, że Bóg spostrzegany w n aturze, je s t tym , k tó ry nigdy się nie pojaw ia.
K to Go w idział? C hcielibyśm y mieć jakieś za
pew nienia, ale W szechm ogący ich nie daje. On nie rek lam u je siebie, ani nie um ieszcza n a każ
dym k rzaku róży znaku: W yko n a ł W szechm o
gący Bóg. Nie um ieszcza sw ojej ety k ie ty na każdym okazie letn iej flory w sty lu reklam ó
w ek m ydła i p ro sz k u : B ielszy od białego. J e st zawsze niew idzialnym , niew idocznym spraw cą wszelkiego ruchu. W n a tu rz e spotykam y się z pew nym i zjaw iskam i, z rzeczam i będącym i w ruchu, ale nie w idzim y spraw cy. W ydaje się, jak b y św ia t działał, istn iał dzięki w łasnej m o
cy. P ory ro k u nadchodzą i p rzem ijają bez n a
szego w pływ u. Ziem ia obraca się dookoła w łas
nej -osi. P rom ieniow anie słoneczne unosi wodę z mórz, a kiedy pow stałe chm ury oziębiają się, pada deszcz. Z rosnących tra w i zbóż pow staje pożywienie, aby u trzy m ać w szystko przy życiu.
To w szystko w y d aje się ta k proste, sam oregu
lujące się, autom atyczne, że w iele naszych w spółczesnych przem yśleń o n atu rz e zm ierza w k ieru n k u w yelim inow ania m yśli o potrzebie Boga. K to Go potrzebuje? W szystko toczy się samo. Spraw ca nigdy się nie pojaw ia.
Bardzo często spotykam y w przyrodzie zna
m iona celow ości: każdy żyw y organizm , każda żyw a kom órka posiadają w sobie odrobinę in
teligencji — coś pokrew nego do naszego um y
słu. W ydaje się, że ten m ały organizm wie, czym m a być, lub co m a robić. Coś popycha nasienie palm y, aby stało się drzew em palm o
wym . Ono nig d y nie popełni błędu i nie stanie się dynią. Od m om entu, gdy padnie na glebę w y d aje się, że zna sw oje potrzeby i w ie ja k je zaspokoić. K orzenie palm y p o b ierają to n y so
ku, aby na gałęziach pow stały k w ia ty i nasio
na, z k tó ry ch znów w y rosną palm y. W szystko to dzieje się dzięki w łasnej, um ieszczonej gdzieś w ew n ątrz inteligencji. Gdzie je s t In te le k t stojący za tym procesem , Moc, k tó ra po
w oduje ów rozw ój ? N igdy Go nie widzieliśm y.
Bowiem nigdy się nie pokazuje.
W całej przyrodzie spotykam y zdum iew ające procesy chemiczne, ale nie w idzim y Chemika.
W ru c h u gw iazd je s t m atem atyczny porządek i w edług którego m ożem y ustaw iać zegarki, ale K o n stru kto r nigdy nie przychodzi, by ode
b rać pokłon. W ty m porządku jest urzekające piękno, praw dziw a sztuka. Ale, gdzie jest A rtysta ?
N aukow cy dochodzą do w niosku, że w szech
św iat to jeden w ielki organizm , w którym w szystkie elem enty są zw iązane siecią zaw i
łych praw , ta k niedościgłych i skom plikowa
nych, że żaden um ysł ludzki nie je s t w stanie objąć całości. To je s t nie tylko w iększe niż so
bie w yobrażam y; lecz w iększe niż sobie może
m y w yobrazić — a Twórca, A rc h ite k t tej gi
gantycznej k o n stru k c ji nie w ygłasza re fe ra tu na tem at, ja k to zrobił. N aw et by odkryć p ra w a rządzące tą rzeczyw istością potrzeba nieo
m al geniusza. Bóg jest u k ry ty n aw et w Swojej obecności.
Pew ien człowiek z F lorydy w ytoczył proces przeciw ko „Bogu i Kościołow i”, gdy firm a ubezpieczeniow a nie chciała w ypłacić odszko
dow ania za s tra ty pow stałe w skutek trzęsienia ziemi. W procesie ty m w spółoskarżonym i były Kościoły lokalne nazyw ające siebie B o żym i przedstaw icielam i. Sąd oddalił spraw ę jako nietaktow ną. T utaj też O skarżony nie pojaw ił się. Gdzie Go szukać? Gdzie w ty m bezm iarze m ożem y ujrzeć tw arz S tw órcy? Nigdzie!
Rosyjscy kosm onauci po pow rocie z około- ziem skiej p rzestrzeni kosm icznej stw ierdzili, że
„ Jeg o ” tam nie było; szukali, ale nie zobaczyli raju , aniołów, Boga — nip, tylko kosmos i pustka. D ziw im y się, ja k m ogli Go nie spotkać
w pięknie chm ur i w spaniałości Jego stw orze
nia. G dy zw racam y się ku tej w ielkiej bezgra- niczności, m usim y pow iedzieć razem z Izaja
szem: „Z apraw dę, jesteś Bogiem u k ry ty m ” . Nie potrzeba jed n a k dużo czasu, aby Go poz
nać i odczuć. G dy zw racam y się do Jezusa C hrystusą, to Bóg, k tó ry u k ry ł się przed Iza ja szem, objaw ia się w osobie Sw ojego Syna. Nie m usim y czekać, czy szukać nadarem nie. Boga m ożna poznać, m ożna Go przeżyć. On nie jest daleko. K iedy odw racam y się od grzechu i za
czynam y w ierzyć w Jezu sa C hrystusa, Bóg s ta je się naszym Ojcem. Nasze ciało staje się Jego św iątynią. „A lbow iem w nim żyjem y, i p o ru szam y się i jeste śm y ” .
Jezus powiedział, że kto w idział Jego, w i
dział także Ojca. W osobie C hrystusa Bóg zszedł i p rzebyw ał m iędzy ludźm i. T en sam Pan, Jahw e, k tó ry stw orzył niebiosa i ziemię, przechadzał się zakurzonym i drogam i Galilei, u m arł na rzym skim krzyżu i pow stał z m a rt
w ych trz y dni po sw ojej śm ierci. Bóg nie jest gdzieś tam , daleki i nie dający się poznać. On je s t tu ta j i teraz.
Apostoł J a n n ap isał: „Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszym i w idzieliśm y, na co patrzyliśm y i czego ręce nasze dotykały, o Słowie Ż yw ota” (1 J n 1,1 nast.).
Pam iętajm y, Jezus je s t Bogiem. On nie stał się Bogiem, On od początku b y ł u Boga i był Bogiem.
Czy n apraw dę chcesz poznać Boga? Oddaj więc sw oje życie Jezusow i! Żyj tylko dla N ie
go! Czytaj Biblię! Rozm awiaj z Jezusem w ielo
krotnie w ciągu dnia! Im lepiej zapoznasz się z Jezusem , tym w ięcej będziesz w iedzieć o Bogu.
hrzescijanin
CHRYSTUS
Jezus C hrystus jest postacią n iepow tarzalną w dziejach całej ludzkości. H istoria Jezu sa zos
ta ła przepow iedziana w szczegółach jeszcze przed Jego narodzeniem . P rzed Jego objaw ie
niem się, ludzie mogli czytać dokum enty do ty czące Jego śm ierci i zm artw ychw stania.
B iblia pokazuje nam obraz tego Człowieka
„m alow any” przez 25 a rty stó w i choć żaden z nich nie w idział Go, w szystkie te proroctw a są zgodne (tym sam ym je s t to dowód n a to, że ci k tó rzy je pisali byli Bożym i ludźm i, napełnio
nym i D uchem Św iętym ) — (2 P tr 1,21).
C hrystus stanow i centrum całej historii i jest głów nym tem atem Biblii. On jest prorokiem w zbudzonym w śród ludzi po to, by w szystkich zaprow adzić do K rólestw a Bożego. N arodził się dla ludzkości z kobiety, k tó ra była dziewicą.
Nie przyszedł jako anioł. Nie m iał ziemskiego ojca. On jest Synem Bożym.
Jego narodzenie przepow iedziano dokładnie w proroctw ie m ówiącym , że Jezus będzie po
tom kiem ro d u Sem a i że będzie pochodził od Izaaka i z n arodu żydowskiego, a nie od Ism ae- la, z n aro d u arabskiego.
9
JE Z U S — to ziem skie im ię P ana, k tó ry się narodził, żył i um arł. Im ię to je s t sym bolem Jego upokorzenia, cierpienia i sm utku. Jezus je s t grecką fo rm ą hebrajskiego słowa, Jeszua i z n aczy : Jahw e n a szy m Zbaw icielem . Im ię J e zus bardziej akcentow ano przed tym , nim zba
w ienie zostało obwieszczone i w y k o n a n e ; n a to m iast po jego ukończeniu podkreśla się im ię C H R YSTU S.
C hrześcijanin to nie ten, kto w ierzy w Je z u sa, gdyż praw ie cały św iat w ierzy, że On istniał. P raw dziw y chrześcijanin w ierzy w PANA JEZU SA CHRYSTUSA. Osoba należąca do Jezu sa ak ceptuje Go, jako P a n a i K róla ca
łej Ziemi.
Podczas ziem skiego życia nigdy bezpośrednio nie nazw ano Go Jezusem . Jego naśladow cy zawsze ty tu ło w ali Go Panem , M istrzem , N au
czycielem. Im ię Jezus jest w spom niane w E- w angeliach 612 razy i p o d kreśla Boże upoko
rzenie. K sięga D ziejów A postolskich została n ap isan a po Jego śm ierci i tam nazyw a się Go C hrystusem , aby podkreślić Boże w yw yższenie.
D em ony zawsze nazyw ały Go Jezusem a nigdy Panem . Fałszyw e religie rów nież nie tra k tu ją Jezu sa C hrystusa jako P a n a i Z baw i
ciela. Ten przyw ilej należy tylko do w ierzą
cych. „ Niechże ted y w ie z pew nością cały dom Izraela, że i P anem i C hrystusem uczynił Go Bóg, tego Jezusa, którego w y ukrzyżow aliście”
(Dz. Ap. 2,36).
C hrystus m usi stać się K apłanem dla chrześ
cijanina. M usisz spojrzeć n a Niego ja k n a k a płana, k tó ry przeżył w szystkie tw oje uczucia słabości i k tó ry w tw ojej tru d n e j chw ili w s ta w ia się za tobą u Ojca N iebieskiego. On m usi być przykładem sty lu życia. On czyni n iew i
dzialnego Boga w idzianym dla naszych ducho
w ych oczu.
Jezus odczuw ał głód, pragnął, dośw iadczał ludzkich ograniczeń, ale nigdy nie popełnił grzechu. G dyby nie b ył człowiekiem , nie m ógł
by um rzeć, poniew aż jest niem ożliwe, by Bóg um arł. Jezus nie u m a rł jako m ęczennik. Jego śm ierć była uprzednio zaplanow ana i zadecy
dowana. Z baw ienie każdego' człow ieka jest uzależnione w yłącznie od śmierci, k tó rą On po
niósł n a krzyżu.
K im On jest nap raw d ę? On jest tym , k tó re go Im ię je s t ponad W szelkie im iona. Jego w pływ zm ieniał bieg historii, doprow adzał do u padku m ocarstw a, niszczył królestw a. Ale On jest rów nież tym , k tó ry stoi u drzw i tw ojego serca i prosi, abyś Go w puścił. On pragnie n a dać sens tw ojem u życiu. J e s t cudow nym Sługą cierpiącej ludzkości. O puścił grób i pokazyw ał się przez 40 dni po swoim zm artw ychw staniu.
W rócił do nieba i ponow nie zajął m iejsce po praw icy Ojca.
On przebyw a także w sercu każdego w ierzą
cego. On zna z w łasnych przeżyć okropne siły pokuszenia. W ie jak ą w alkę przechodzim y, gdy jesteśm y bliscy upadku. Jezus także b y ł kuszo
ny. Dlatego zdolny jest pomóc nam w każdej sytuacji, jak a zaistnieje w życiu.
Jezus przyjdzie znów i zabierze św iętych z ziemi. Z detronizuje szatana i zwiąże go na ty siąc lat, aby w prow adzić m illenium . Z reorgani
zuje narody i cała Ziem ia będzie poddana J e m u — K rólow i Królów. P rzekleństw o grzechu zostanie usunięte. O kropne sk u tk i ludzkiego u- padku będą w ym azane z ziemi. N adejdzie czas obfitości, pokoju i piękna (por. Iz 30, 15— 26).
Chrześcijanin
DUCH ŚWIĘTY
P ierw szy raz słyszym y o Duchu w księdze Rodzaju, gdy Bóg m ów i: „A D uch Boży unosił się nad pow ierzchnią w ód” . D uch Św ięty w spółdziałał przy tw orzeniu w szystkich rzeczy.
W dn iach staro testam en to w y ch Duch Św ięty działał przez pew ne osoby, k tó re Bóg w y b rał do w ykonania szczególnego dzieła. G dy dzieło było ukończone D uch odchodził. W ielu ludzi dokonało w ielkich sp raw i cudów dzięki Jego mocy.
C hrystus przed sw oją śm iercią pow iedział uczniom, że pośle D ucha św iętego, aby stale z nim i przebyw ał. Będąc jeszcze z uczniam i, dał im moc do uczynienia w ielu cudów. Ale p rzyrzekł im rów nież, że otrzy m ają innego Po
cieszyciela, k tó ry zajm ie Jego m iejsce. C hrys
tus mógł być w tym sam ym czasie tylko w jed n y m m iejscu, ale obiecał posłać im kogoś, kto będzie obecny z nim i zawsze i wszędzie.
S tare angielskie tłum aczenie słów Duch Św ię
ty brzm i Ś w ię ty Gość. I to jest ten, którego Jezus obiecał posłać po swojej śm ierci i zm ar
tw ychw staniu.
Po zm artw ychw staniu Jezus przebyw ał z uczniam i czterdzieści dni. P rzed swoim odej
ściem do nieba rozkazał w szystkim uczniom iść do Jerozolim y i oczekiwać nadejścia Ducha Świętego. Oto Jego sło w a :
,,Ale w eźm iecie moc D ucha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi św iadkam i w J e rozolim ie i w całej Judei, i w Sam arii, i aż po k rańce ziem i”. (Dz. A p 1,8). Około 500 osób słyszało tę obietnicę. N iektórzy z nich udali się do G órnej Izby, gdzie 10 dni później, w dniu P ięćdziesiątnicy — Zielonych Św iąt, zstąpił na nich Duch Św ięty. Biblia m ówi: ,,I napełnieni zostali w szyscy D uchem Św iętym , i zaczęli m ó
wić innym i językam i, ta k ja k im Duch podda
w a ł” (Dz. Ap 2,4).
Nie myśl, że do nich przyszedł in n y Duch Św ięty. Nie! To jest ten sam Duch Św ięty, k tó ry przyszedł, aby uśw iadom ić ci, że jesteś
zgubionym grzesznikiem . On przekonał cię o grzechu. On uśw iadom ił ci, że nie jesteś w po
rządku wobec Boga. On przyprow adził cię do Jezusa, k tó ry przebaczył ci grzechy. To jest ten sam Duch Św ięty, k tó ry skłonił cię do pokuty.
On dał ci pewność i w iarę, ze teraz jesteś dzie
ckiem Bożym. On pom aga ci m odlić się i sp ra wia, że pragniesz Słowa Bożego. D aje ci zdol
ność rozróżniania dobra i zła. K iedy próbujesz powrócić do daw nych grzechów, On czyni cię niespokojnym i m ówi: ,,Dziecko, jeśli zam ie
rzasz chodzić z Bogiem, nie możesz robić nie
których rzeczy; one są niew łaściw e, zepsują naszą społeczność i zniszczą tw o je św iadec
tw o” . P an "wie, ja k jesteś słaby i ile p o trzeb u jesz uczyć się od Niego, dlatego chce w yposa
żyć cię do pracy, k tó rą zaplanow ał dla ciebie.
Czyni to przez ochrzczenie cię w D uchu Św ię
tym.
Jeśli więc jesteś dzieckiem Bożym i zdecydo
wałeś, że On nauczy cię rzeczy, k tó re pow inie
neś znać ze Słowa Bożego, aby uw ielbiać Boga i w ykonyw ać wolę Bożą — to poproś Go, by w yposażył cię w tę cudow ną m oc D ucha Św ię
tego. Pam iętaj, od tej chw ili jesteś napełniony Duchem Bożym i zm ierzasz w k ieru n k u nieba.
Moc D ucha Św iętego w ypełnia tych, którzy cieszą się nie tylko 'swoim zbaw ieniem , ale chcą je zanieść w przekonującej m ocy do swoich przyjaciół i innych ludzi niezbaw io- nych. C hrzest jest potw ierdzeniem tego, co Bóg zaczął czynić w tw oim życiu. Nie zaprzepaść tego. Możesz otrzym ać dużo w ięcej. Uczyń C hrystusa bardziej rea ln y m i uw ielbij Go: „A imię P ana Jezu sa było w ielbione” (Dz. Ap 19,17). Duch Św ięty:
1) B Ę D Z IE C IĘ U C Z Y Ć
„Ten Pocieszyciel, Duch Św ięty, którego Ojciec pośle w im ieniu moim, nauczy w as w szystkiego i przypom ni w am Wszystko, co w am pow iedziałem ” (Jn 14,26).
2 ) D A C l W S P Ó Ł C Z U C I E I M I Ł O Ś Ć D O Z G U B I O N Y C H D U S Z
„Bo miłość C h rystusa ogarnia n a s” (2 Kor 5,14). „Miłość Boża rozlana je s t w sercach naszych przez D ucha Świętego, k tó ry nam jest d a n y ” (Rz 5,5).
3) W S P O M O Ż E C IĘ W Ż Y C I U M O D L I T E W N Y M
„Podobnie i Duch w spiera nas w niem ocy naszej; nie w iem y bowiem, o co się m o
dlić, ja k należy, ale sam Duch w staw ia się za nam i w niew ysłow ionych w estchnie
n iac h ” (Rz 8,26).
4 ) P O M O Ż E C l P R A W I D Ł O W O W I E L B I Ć B O G A
„Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kie
dy praw dziw i czciciele będą oddaw ali Ojcu cześć w duchu i w p ra w d z ie ; bo i Ojciec takich szuka, k tórzy by Mu ta k cześć oddaw ali” (Jn 4,23).
5 ) O B D A R Z Y C IĘ M O C Ą D O Ś W I A D C Z E N I A
„Ale w eźm iecie moc D ucha Świętego, kie
dy zstąpi na was, i będziecie m i św iadka
m i w Jerozolim ie, i w całej Judei, i w Sam arii, i aż po krańce ziem i” (Dz Ap 1,8).
rze&cyamn
BIBLIA
K toś pow iedział, że w pew nym okresie w h isto rii na ziem i by ły tylko trz y egzem plarze Biblii. Bóg zachow ał Sw oje Słowo i nie m a dzieła literackiego, które by m u dorów nyw ało.
Biblia jest od Boga, o Bogu i Jego w ielkiej m i
łości do człowieka. C en tra ln ą postacią jest J e zus C hrystus, Bóg-Człowiek. Różnice w prze
kazie biblijnej treści w y n ik ły z faktu, że Bóg posłużył się ludźm i. Boża in spiracja podkreślo
na jest pow tarzającym się stw ierdzeniem : R zeki Bóg. Biblia nie broni siebie. J e st Bóg i je s t niebo i piekło. A jeśli to jest praw dą, to było konieczne, aby Bóg dał nam pew ne in strukcje, ja k dostać się do nieba i uniknąć pie
kła. Biblia jest więc swego ro d zaju drogo
w skazem .
B iblia dostarcza w szystkiego, co jest po
trzebne do duchow ego rozw oju człowieka. P o
dobnie ja k pokarm posila ciało, ta k Słowo Bo
że k arm i ducha — w ew nętrznego człowieka.
Bóg pragnie, abyśm y studiow ali Jego Słowo.
Dlaczego pow inniśm y studiow ać Biblię?
1 ) B IB L IA J E S T Ź R Ó D Ł E M W I A R Y
„W iara ted y jest ze słuchanią, a słuchanie przez Słowo C hrystusow e.” (Rz 10,17).
2 ) U C Z Y N A S Ś W I Ę T O Ś C I W Y M A G A N E J P R Z E Z B O G A
„W sercu m oim przechow uję Słowo Twoje, abym nie zgrzeszył przeciw ko Tobie” (Ps 119,11).
3 ) B IB L IA J E S T P R Z E W O D N I K I E M I Ś W IA T Ł E M
„Słowo Tw oje jest pochodnią nogom moim i św iatłością ścieżkom m oim ” . (Ps 119,105).
i ) C H R O N I N A S O D B Ł Ę D Ó W I F A Ł S Z Y W E J M Y Ś L I L U D Z K IE J
„Całe Pism o przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do w y k ry w an ia błędów, do napraw y, do w ychow yw ania w spraw iedliw ości” (2 Tm 3, 16— 17).
11
5) INFORMUJE O NADCHODZĄCYCH WYDARZENIACH
„T ak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest K rólestw o Boże”
(Łk 21,31).
Do studiow ania Biblii trz e b a m ieć p raw idło
w e n astaw ien ie — to znaczy w ierzące serce i um iłow anie praw dy. N iektórzy czy tają Pism o w poszukiw aniu sprzeczności. Jeśli jed n a k przy czytaniu Biblii zachow am y n astępujące zasady, m ożem y spodziew ać się pozytyw nych re z u lta tó w :
1) C zytaj Biblię n ie tylko jako historię, ale w ierz, że to co Bóg uczynił w przeszłości dla ludzi i przez ludzi, chce także uczynić dla nas!
„Jeśli o co prosić będziecie w im ieniu moim, spełnię to ”. (Jn. 14, 14).
2) K iedy Słowo przekonuje cię o złym postę
pow aniu, przyjm ij je, uznaj sw ą w inę, a n a stęp n ie poddaj się Jezusow i i pozwól, żeby cię podniósł! „W yznaję w in ę m oją. N iepokoję się z pow odu grzechu swego” . (Psalm 38, 19).
3) W ierz Bożym obietnicom ! K orzystaj z nich. Czytaj z ufnością, w ierząc w Jego w szechm oc i Jego prag n ien ie udzielenia pom o
cy. „Bo u Boga żadna rzecz nie jest niem ożli- w a” . (Łk. 1, 37).
4) P rz y jm ij postaw ę ucznia! C hrześcijanin, k tó ry chodził z Bogiem 10 la t pow inien być lepszy niż w tedy, gdy m iał 6 m iesięcy lub rok (po naw róceniu). „W zrastajcie raczej w łasce i w poznaniu P an a naszego i Zbaw iciela J e z u sa C h ry stu sa” . (2 P tr. 3, 18).
J e s t pew na różnica m iędzy czytaniem a studiow aniem Biblii. S tudium b ib lijn e opiera
się n a pew nych zasadach, któ re będą efekty
w ne tylko w tedy, gdy będą konsekw entnie sto
sowane. W ielu m łodych chrześcijan je s t nieza
dowolonych, poniew aż tra c ą chęć do czytania Biblii. M ają p ragnienie i czas, ale nie wiedzą, ja k studiow ać. Oto kilk a su g e stii:
1) Przeczytaj przynajmniej raz Biblię, roz
dział za rozdziałem , ab y otrzym ać obraz całe
go planu Bożego. To coś takiego, ja k spogląda
nie z [góry n a całą dolinę; nie rozum iesz pew n ych praw d Nowego Testam entu, dopóki nie będziesz m iał pełnego obrazu.
2) S tu d iu j jed n ą księgę! P o przeczytaniu określ jej tło historyczne, osobę autora, kiedy została n ap isan a i dla kogo.
3) S tu d iu j tem atycznie! Rozważaj takie te m aty, ja k D uch Św ięty, zbaw ienie, w iara, m i
łość, m odlitw a czy obietnice.
4) Studiuj życiorysy mężczyzn i kobiet b i
blijnych, aby dow iedzieć się, ja k Bóg postę
pow ał z nim i i ja k oni zachow yw ali się jak należy reagow ać w podobnych sytuacjach!
5) K orzystaj z konkordancji odszukując w niej potrzebnych słów! B ardzo pożyteczne są ta k ż e : słow nik biblijny, atlas B iblii oraz różne tłum aczenia Biblii.
6) Czytaj dobre, budujące książki p oruszają
ce tem aty , k tó re studiujesz!
7) Staraj się zapamiętać teksty i rozm yślaj o nich! W każdym znajdź coś dla siebie. P a m iętaj, gdzie są zapisane.
* K o n k o rd a n cja — alfabetyczny spis słów ibiblij- b ib lijn y ch (red.)