TREŚĆ N U M E R U
D A W ID W IL K E R S O N : CZY BLISKI JESTEŚ R E ZY G N A C JI? ( 3 - 7 ) D O N A L D G E E: W A R T O Ś Ć ELEMENTU N A D P R Z Y R O D Z O N E G O ( 8 - 9 ) SER G IU SZ W A SZK IEW ICZ: RZEC ZY W ISTO ŚĆ A M N IE M A N IE ( 1 0 -1 1 ) Z W IA ST O W A N IE D . W ILK E R SO N A W FILMIE „KRZYŻ I SZTYLET" ( 1 2 - 1 3 ) KAZIMIERZ M U RA N TY : W N IE B O W S T Ą P IE N IE ... ( 1 5 - 1 6 )
„K R O K DALEJ W SPR A W IE S T U D IÓ W B IB L IJN Y C H " - W Y W IA D RED A K CY JN Y ( 2 1 -2 2 )
W d n i a c h 5 - 1 6 IV '8 6 w W a r s z a w ie , K ra k o w ie , K a to w ic a c h , W r o c ła w iu i G d a ń s k u o d b y w a j ą s ię p u b lic z n e e w a n g e liz a c je z u d z ia łe m p a s t o r a D a w id a W ilk e r s o n a ( n a z d ję c iu )
@ W c zasie o s ta tn ic h 4 l a t u s ta n o w io n o 400 n o w y c h z b o ró w w T a jla n d ii. J e s t to w y n ik p r a c y t a j la n d z k ic h 'e w a n g e listó w . R o zw ó j K o ścio ła w ty m (k ra ju je s t ta k g w a łto w n y , że p rz y w ó d c y n ie są w s ta n ie w y k s z ta łc ić w y s ta r c z a ją c e j liczb y e w a n g e lis tó w i p ra c o w n ik ó w k o ścieln y ch .
0 S zef sił w o jsk o w y c h F ilip in , F i
d e l V. R am o s, p o z w o lił n a ro z p r o w a d z e n ie 70 tys. e g z e m p la rz y B i
b lii i N o w y ch T e s ta m e n tó w w ś ró d p e rs o n e lu a rm ii. Z a p y ta ł ta k ż e o m o żliw o ści d o s ta rc z a n ia 180 tys.
N o w y ch T e s ta m e n tó w d la p o z o s ta łego p e rs o n e lu w o jsk o w e g o i p o li
cyjnego.
© Z ak o ń czo n o tłu m a c z e n ie S ta re g o T e s ta m e n tu n a w sp ó łc z e s n y ję z y k b ra z y lijs k o -p o r tu g a ls k i. B ę d z ie o n g o to w y d o d y s tr y b u c ji w r. 1986.
N ow y T e s ta m e n t p rz e tłu m a c z o n o n a te n ję z y k w 1972 r. D z ie ła teg o d o k o n a ły ró ż n e d e n o m in a c je , w s p ó ł
p ra c u ją c e ze sobą.
@ S to to n sp e c ja ln e g o le k k ie g o p a p ie ru , p rz e z n a c z o n e g o n a d r u k P is m a Ś w ięteg o , p rz y b y ło do C h iń sk ie j R e p u b lik i L u d o w e j. P a p ie r te n z o sta ł o fia ro w a n y p rz e z Z je d n o czone T o w a rz y s tw a B ib lijn e . 100 ty s. e g z e m p la rz y teg o w y d a n ia B i
b lii (przygotow ano do d y s tr y b u c ji p rz e d k o ń c e m 1985 r. U ż y w a n y d o ty c h c z a s te k s t (biblijny -został w y d ru k o w a n y po ra z p ie r w s z y w r.
1919.
@ L ib a ń s k i. K o śció ł E w a n g e lic z n y je s t siln ie jsz y , n iż k ie d y k o lw ie k p rz e d te m , p o m im o tr w a j ą c e j ta m od 10 l a t w o jn y d o m o w e j. „ K o śció ł w L ib a n ie z o sta ł o ż y w io n y i s t a n ą ł n a w ła s n y c h n o g a c h ” — o św ia d c z y ł d y re k to r m ię d z y w y z n a n io w e j o rg a n iz a c ji d z ia ła ją c e j n a C y p rze. C h rz e ś c ija n ie e w a n g e lik a ln i s ta n o w ią ok.
l,5«/i) o g ó ln ej lic z b y c h rz e ś c ija n w L ib a n ie . W śró d n ic h K o śc ió ł b a p ty stó w s ta n o w i n a jw ię k s z ą g ru p ę . D u ch w s p ó łp ra c y p a n u ją c y p o m ię d zy w y z n a n ia m i je s t je d n y m ze
@ S e n e g a l (A fry k a Z a c h o d n ia ). U - b ie g łe l a t a słu ż y ły e w a n g e liz a c ji m .in . n a te r e n ie w ię z ie ń i o b e c n ie p rz y n o s z ą ow oce. W s łu ż b ie te j u ż y w a się p r o je k c ji film ó w , ro z d a j e t r a k t a t y ora-z in n ą li te r a tu r ę z a w ie r a ją c ą z w ia s to w a n ie o Je z u s ie C h ry s tu s ie . O rg a n iz o w a n e s ą ta k ż e g r u p y 50— 100 osobow e, k tó r y m t a k że g ło szo n a je s t e w a n g e lia . P e w n e go r a z u p o ło w a u c z e s tn ik ó w t a k i e go s p o tk a n ia e w a n g e liz a c y jn e g o o d d a ła s w o je życie P a n u Je z u s o w i.
C zęść n a w ró c o n y c h w ię ź n ió w b ie rz e u d z ia ł w k o re s p o n d e n c y jn y m k u rs ie b ib lijn y m (IC I).
@ K o śc ió ł w B u łg a rii w y k o rz y s tu je m .in . ró ż n o r o d n e o k o lic z n o śc io w e u ro c z y s to śc i w c e lu z w ia s to w a n ia e w a n g e lii. N p. p ię c io -sz e śc io go
d z in n e u ro c z y s to śc i w e s e ln e (i p o p rz e d z a ją c e je n a b o ż e ń s tw a ) s ą u - ż y w a n e do s k ła d a n ia ś w ia d e c tw a o P a n u Je z u s ie .
# P rz e w o d n ic z ą c y k o m ite tu „ T rz e c h z a sa d s a m o d z ie ln o ś c i” w C h in a c h z a p ro p o n o w a ł, ż e b y ś w ia d c z e n ie p o m o c y sp o łe c z n e j w ty m k r a j u o d b y w a ło się ty lk o za p o ś r e d n ic tw e m K o ścio ła. (C hodzi o ta k ie z a g a d n ie n ia , j a k tr o s k a o s ta rs z y c h i dziec i o ra z n a u c z a n ie ję z y k a a n g ie lsk ie g o d la d o ro sły c h ). W s p o m n ia n y „ ru c h k o ś c ie ln y ” z rz e sz a ty c h p r o te s ta n tó w , k tó r z y w 1949 r o k u z je d n o c z y li się w ty m celu, b y z g o d n ie z s u g e s tią w ła d z c h iń s k ic h z a p e w n ić so b ie „ w ła s n e u tr z y m a n ie , w ła s n y z a r z ą d o ra z w ła s n ą p r o p a g a n d ę ” .
@ W z w ią z k u z p rz y g o to w a n ia m i do o b c h o d ó w 1000-Iecia c h r z tu R u si, w ła d z e Z S R R p o m a g a ją K o ścio ło w i p r a w o s ła w n e m u w p rz y g o to w a n iu te j w ie lk ie j ro c z n ic y . P a t r i a r c h a t m o s k ie w s k i m a p o n o w n ie o tr z y m a ć k la s z to r św . D a n ie la •— u w a ż a n y za n a js ta r s z y o b ie k t te g o ro d z a ju n a te r e n ie Z w ią z k u R a d zieck ieg o . C zęścią p rz y g o to w a ń do o b c h o d ó w ju b ile u s z u c h rz e ś c ija ń s tw a m a b y ć r e n o w a c ja k la s z to r u o ra z u ż y c ie go ja k o g łó w n e j sie d z ib y w czasie w .w . u ro c z y sto śc i. W p rz y s z ło ści k la s z to r św . D a n ie la m a się s ta ć c e n tr u m d u c h o w y m i a d m in i
s tr a c y jn y m R o sy jsk ie g o K o ścio ła P ra w o s ła w n e g o .
© P o d c z a s tr z ę s ie n ia z ie m i w M e k s y k u (19—20 s ie r p n ia u b r.), d w ó ch cz ło n k ó w ta m te js z y c h „ Z b o ró w B o ż y c h ” p o n io sło śm ie rć . Ż a d e n z m i
s to ró w n ie z o sta ł z ra n io n y lu b z a b ity . W e d łu g d o n ie s ie ń p ra s y k o ś
c ie ln e j z d n . 17 X I u b r., c h rz e ś c i
j a n i e z te j sp o łe c z n o śc i z o sta li w c u d o w n y sp o só b z a c h o w a n i w d n ia c h k a ta k liz m u .
@ W lip c u u b r., z m a r ł p a s to r d r W iillem A . V iissert’ H o o ft (z H o la n d ii) — p ie rw s z y s e k r e ta r z g e n e r a l n y Ś w ia to w e j R a d y K o ścio łó w . W m ie s ią c p ó ź n ie j z m a r ł p a s t o r d r E u g e n e C a rso n Błaike, k tó r y b y ł k o le jn y m s e k r e ta r z e m g e n e ra ln y m te j o rg a n iz a c ji.
© 1 0 -d n io w a e w a n g e liz a c ja w R u m u n ii z u d z ia łe m B illy G ra h a m a z o s ta ła o k re ś lo n a ja k o n a d z w y c z a j
n e w y d a rz e n ie p rz e z p rz y w ó d c ó w r e lig ijn y c h w ty m k r a ju . S a m B il
ly G r a h a m o k re ś lił j ą ja k o „ g o d n ą z a p a m ię ta n ia ”. W c z a sie tr w a n i a e w a n g e liz a c ji p o n a d 150 ty s. lu d z i u sły szało z w ia s to w a n ie e w a n g e lii p rz e k a z y w a n e p rz e z te g o z n a n e g o a m e ry k a ń s k ie g o e w a n g e listę . U w a ż a się, że e w a n g e liz a c ja t a z g ro m a d z iła n a jw ię k s z ą ilo ść słu ch aczy , je ś li ch o d zi o k r a j e E u ro p y ś r o d k o w o -w s c h o d n ie j. D r B illy G ra h a m o d w ie d z ił d o te j p o ry W ęgry, P o l
sk ę, N RD , C ze c h o sło w a c ję i Z w ią z e k R a d z ie c k i. J e g o w iz y ta w R u m u n ii b y ła k o o rd y n o w a n a p rz e z d u c h o w y ch p rz y w ó d c ó w R u m u ń sk ie g o K o śc io ła P ra w o s ła w n e g o o ra z p r z y w ó d c ó w in n y c h w y z n a ń is tn ie ją c y c h n a te r e n ie R u m u n ii. P o d c z a s k o n f e r e n c ji p ra s o w e j w B u k a re s z c ie B illy G r a h a m p o w ie d z ia ł: „ T rz e b a p rz y z n a ć , że w ie rz ą c y w R u m u n ii ż y ją w s p o łe c z e ń stw ie rz ą d z o n y m p rz e z id e o lo g ię a te is ty c z n ą , w z w ią z k u z ty m m o ż n a sp o d z ie w a ć się, że b ę d ą od c z a su do czasu p o ja w ia ć się n a p ię c ia ” . D a le j z w ró c ił o n u w a g ę , że A m e ry k a n ie są g łę b o k o z a in te re s o w a n i ż y cie m r e l i
g ijn y m c h rz e ś c ija n w R u m u n ii o raz że w ie lu z o b y w a te li U SA in te r e s u je ro z w ó j s to s u n k ó w m ię d z y K o śc io łe m a p a ń s tw e m w ty m k r a ju .
® N a J a m a jc e o b s e r w u je s ię ro z w ó j ilo śc i Z b o ró w n a le ż ą c y c h do sp o łecz n o ści zielomoświiątkowiej („Z bo
r y B o że”). W c ią g u ty lk o je d n eg o ro k u p rz y b y ło 21 n o w y ch Z b o ró w ; p o p rz e d n io b y ło ic h 45. W ie rz ą c y , k tó r z y s ą c z ło n k a m i te j sp o łecz n o ści s t a r a j ą się o p ra c o w a ć t a k i p r o g r a m ro z w o ju , k tó r y b ę d z ie o p ty m a ln ie słu ży ć p o w s ta w a n iu n o w y c h Z b o ró w .
DAWID WILKERSON
C z V B U s k f J e s T e Ś
t e y G N A c ji $
W ostatnich miesiącach coraz większa licz
ba duchownych pisze do mnie o swojej trosce 0 ludzi w Zborach, którzy po prostu rezygnują.
Coraz więcej chrześcijan wkracza dziś w okres przełomowy. Nikt z nich nie mówi o rezygna
cji z Jezusa, niewielu chrześcijan ośmieliłoby się nawet dopuścić m yśl o tym. Większość m yśli jedynie o sobie. Słyszy się ostatnio tak często:
„Nie mogę już dłużej wytrzymać. Nie potrafię tego znieść. To jest zupełnie beznadziejne. Po co mam próbować?”
Czasami słyszę duchownych, którzy głoszą jedynie „pozytywne przesłanie”. Mówią oni, że każdy chrześcijanin ciągle doświadcza cudów:
wszyscy otrzymują natychmiastowe odpowiedzi na modlitwy, w szyscy czują się dobrze, żyją nienagannie i wszystko na świecie jest jasne 1 wspaniałe. Naprawdę chcę, aby wszystkie te dobre rzeczy dotyczyły Bożych ludzi, lecz dla wielu naprawdę szczerych i uczciwych chrze
ścijan sprawy życiowe układają się inaczej.
Jakież smutne jest słuchanie tej płytkiej teolo
gii lejącej się z dzisiejszych am bon! Taka teo
logia — to obraza dla Jezusa, który uniżył się, który stał się ubogim i w oczach świata umarł jako pechowiec. Właśnie głoszenie takich mate- rialistycznych kazań źle przygotowało całe po
kolenie chrześcijan do znoszenia jakiegokolwiek cierpienia. Nie nauczyli się tego, żeby być za
dowolonymi z tego co posiadają, by znosić u- pokorzenie i przystać na to, że nie zawsze bę
dą mieć wszystko w obfitości...
Nic dziwnego, że nasi młodzi ludzie pod- dają się porażce, nie potrafią żyć według obra
zu stworzonego przez religię: szczęśliwego, bo
gatego, skutecznego, zawsze pozytywnie m yślą
cego chrześcijanina. Ich świat nie jest tak ideal
ny. Patrzą w lustro i spostrzegają twarz pokry
tą brzydkimi pryszczami. Żyją ze złamanymi sercami, w nieustannych kryzysach i okropnych problemach rodzinnych. Patrzą w niepewną przyszłość przerażeni i zaniepokojeni.
„Pozytywne m yślenie” nie rozwiązuje ich problemów. Twierdzenie, że w rzeczywistości
•one nie istnieją, niczego nie zmienia. Owi „apo
stołowie tego, co pozytywne” nie powinni w y łączać z życia doświadczenia Ogrójca. Kielich cierpienia, godzina izolacji i noc niepewności były częścią życia Mistrza. Nasze największe osiągnięcia i sukcesy powinny mieć miejsce w Getsemane, a nie w Fort Knox!*)
Próba trocin stała się dla w ielu próbą zło
ta. Biblia została katalogiem z niezliczonymi za
m ówieniami na dobra życiowe. Wszystko, co związane jest z cierpieniem podobnym do Hio
bowego, uważane jest za rzecz negatywną. Bóg jest dobry i z tego powodu człowiek powinien m yśleć o tym, co dobre i uczciwe; jednakże jest faktem, że cierpienie, ubóstwo i ból spa
dają również na najświętszych Bożych ludzi tak, jak np. na sprawiedliwego Hioba.
*) F o r t K n o x , m ie js c o w o ść w s ta n ie K e n tu c k y ; z n a jd u j e się ta m s k a r b ie c S tąrióyr Z jed n o czo n y ch .
(red,)
3
B óg n a p r a w d ę m n ie Stocha. [...] N a jb a r d z ie j c ie sz y G o m o ja w ia ra ..."
MAŁŻEŃSTWO
Co powiesz kobiecie, której dom rozpada się i wydaje się, że ona nie może na to nic poradzić? Słuchała w ielu rad swoich przyjació
łek, rozmawiała z pastorem; nieustannie była wzywana do „klęczenia i wierzenia w Boży cud”. Dlatego pości i modli się. Dochodzi do tego, że na kolanach zbliża się do swego m ę
ża. Ze wszystkich sił wydobywa z siebie w ia
rę, lecz pomimo jej uczciwych wysiłków, on jest coraz bardziej zatwardziały, zgorzkniały i domaga się rozwodu.
Nie wszystkie związki zostają uzdrowione przez m odlitwy i dobre intencje. Aby małżeń
stwo działało, potrzebne są dwie osoby. Cho
ciaż modlitwa może sprowadzić moc przeko
nania Ducha Świętego na odchodzącego w spół
małżonka, może on także oprzeć się wszystkim Bożym wysiłkom i odrzucić dobre rozwiązanie.
Może niektórzy zastanawiają się, dlaczego ostatnio spędzam tak dużo czasu mówiąc o mał
żeństwie, rozwodzie i domu. Powód jest pro
sty. Podczas kampanii ewangelizacyjnych roz
mawiam z wieloma dziećmi znajdującymi się na progu samobójstwa. Ogromna większość mówi, że ich depresja w ypływ a z kłopotów do
mowych. Rodzice mają problemy małżeńskie albo już zdecydowali się na rozwód.
Wiele mężów i żon postanawia się rozejść.
Pewien dobry doradca w sprawach małżeństwa zaprosił mnie ostatnio na obiad i zanim poda
no posiłek wyznał, że jego własne małżeństwo znalazło się w niebezpieczeństwie. „Nie mo
żesz po prostu uważać, że dobry związek sam się rozwinie” — powiedział. „Jestem przeko
nany, że szatan jest zdecydowany rozbić i moje i każde chrześcijańskie, dobre małżeństwo. Jest to dobrze przygotowany atak. Jeżeli może on spowodować załamanie się najsilniejszych i podziwianych małżeństw, wówczas słabsze bę
dą stały wobec pokusy zakończenia walki i zre- zygnują".
W osobistym życiu chrześcijan równie istotne są ukryte walki. Wewnętrzne zmagania przeciętnego wierzącego wzrastają dzisiaj w swej intensywności i proporcji. Wiele ludzi znajduje się w sytuacjach trudnych do zrozu
mienia.
Ap. Paweł powiedział: „Dopóki bowiem je
steśmy w tym namiocie, wzdychamy, obcią
żeni” (2 Kor. 5,4). Wątpię, czy moglibyśmy policzyć choćby tych, którzy w ukryciu w zdy
chają z powodu znoszonych ciężarów. Paweł napisał także: „Nie chcemy bowiem, abyście nie wiedzieli, bracia, o utrapieniu naszym, jakie nas spotkało w Azji, iż ponad miarę i ponad siły nasze byliśm y obciążeni tak, że nieomal zwątpiliśmy o życiu naszym” (2 Kor. 1,8).
Gdybyś zdjął maskę z każdego w ielkiego kaz
nodziei i każdej podziwianej osoby, znalazłbyś chwile głębokiej depresji. Zobaczyłbyś te same
nieczystości, które znajdujesz w każdym chrze
ścijaninie. W szyscy przeżywamy okresy rozpa
czy połączone z uczuciami porażki i myślą o
„skończeniu z tym wszystkim ”. W szyscy m y
ślim y o rezygnacji.
ZWĄTPIENIE
Dlaczego czasami czujemy się tak, jakbyś
m y m ieli zrezygnować? Przede wszystkim dla
tego, że żyjem y tak, jakby Bóg opuścił Zie
mię. N ie wątpim y w Jego istnienie czy rze
czywistość, lecz nasze m odlitwy wydają się być niewysłuchane. Wołamy o Jego pomoc w głębokiej depresji, a On wydaje się nie sły
szeć. Walczymy, ale popełniamy jeden błąd za drugim. Obiecujemy poprawę, czytamy Biblię, płaczemy i modlimy się, zajmujemy się poma
ganiem innym i czynieniem dobra. Jesteśmy jednak często pozostawieni sobie z pustym u- czuciem niespełnienia. Obietnice Boga ścigają
D O K O Ń C Z E N IE N A S. G i 7
CZY N O W Y ELEMENT LITURGII?
W K o ściele n aszym , ja k w iad om o, n ie m a u sta
lon ych form u ł litu rg iczn y ch . K ażd y duszpasterz Zboru je s t zob ow iązan y do k reatyw n ego, tw ó r czego p rzew od zen ia zgrom ad zen iu k u ltow em u lu d u B ożego, choć w iad om o te ż z jak ich e le m en tó w m a sk ła d a ć s ię n ab ożeń stw o; że m a m ieć w p ro w a d zen ie, m o d litw ę, śp ie w a n ie p ieśn i, k azan ie, b ło g o sła w ień stw o . W w ie lu Z borach tw orzy się zw y cza jo w a litu rgia, która m oże być zarów no dobra ja k i n iezu p ełn ie dobra. Cza
sem n a w e t n ie zau w ażam y, że sta jem y s ię n ie w o ln ik a m i p ew n ych n iep otrzeb n ych zw ro tó w czy form u łek . W tej c h w ili m am n a m y śli p ra w ie p ow szech n e w śród n aszych k a zn o d ziejó w d w u krotn e p o d a w a n ie m iejsc P ism a Ś w ięteg o p rze
w id zia n y ch do o d czytan ia. Z ap ow iad a się np.
tak: „C zytać b ęd ziem y S ło w o B oże z E w an gelii Ł ukasza, rozdział, w iersze od do” i za ch w ilę z n o w u : „E w a n g elia Ł ukasza” itd . C zyni s ię to n a w et w ó w cza s, gdy n ik t ze zgrom adzonych p o d an ych m iejsc n ie od szu k u je w sw o ic h eg zem plarzach B ib lii. Przed k ażdym n ab ożeń stw em ek u m en iczn ym w W arszaw ie lektorom , a także k azn od ziejom , k tórych h o m ilie m ia ły być em ito w a n e p rzez radio m u sia łem zw racać uw agę, by tego n ie czyn ili. W ystarczy b o w ie m w yraźn ie, a le tylko raz za p o w ied zieć m iejsce, z którego pochodzi tek st do czytania. C hyba że zgrom a
d zen ie m a charakter stu d iu m b ib lijn eg o i w s z y scy jego u czestn icy m ają przed sob ą sw o je B ib lie.
• E. Cz.
nas. Trzymamy się ich szczerą dziecięcą wiarą, lecz raz za razem nie udaje się nam otrzymać tego, o co prosimy. I z tego powodu w godzi
nie pokusy — upadamy!
Wkrada się w tedy wątpliwość i szatan szepce nam: „To nie działa. Wiara w Boga nie daje rezultatów. Pomimo twoich łez, modlitw i zaufania Słowu Bożemu —- nic naprawdę nie skutkuje. Dni, tygodnie, lata przemijają, a two
je modlitwy, nadzieje, marzenia ciągle są nie- wysłuchane i niespełnione. Lepiej skończ z tym wszystkim! Zrezygnuj!” Tak brzmi porada sza
tana.
Każdy chrześcijanin na tej planecie do
chodzi w jakimś okresie swojego życia do tego kryzysowego momentu. W takiej chwili ściany wydają się walić, a sufit nad nami wygląda tak, jakby miał spaść w dół. Wszystko wydaje się rozpadać, a jakiś głos mówi: „Odejdź od tego. Zostaw to wszystko! U ciekaj! Dlaczego trwasz w tym? Odsuń się! Nie musisz przecież tego ciągnąć! Zrób coś stanowczego!”
Dawid, przytłoczony złem wołał w swoim sercu do Boga: „Obudź się! Dlaczego śpisz, Pa
nie? Przebudź się, nie odrzucaj nas na wieki!
Dlaczego zakrywasz oblicze twoje, zapominasz o nędzy i udręce naszej?” (Ps. 44.24-25).
Bracie i siostro w Panu! Czy nie zdumie
wa cię to, że ten w ielki człowiek żyjący w okresie Starego Testamentu stawał wobec tych samych walk i problemów, w obliczu których m y znajdujemy się dzisiaj? Biblia mówi: „Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotka
ło, gdy was pali ogień, który służy doświad
czeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteś
cie uczestnikami cierpień Chrystusowych, ra
dujcie się, abyście i podczas objawienia chwa
ły jego radowali się i w eselili” (1 Ptr. 4,12-13).
Jak możemy nauczyć się wytrwałości i przeżywania jednego dnia na raz? Możesz za
cząć od zapomnienia o wszystkich „rozwiąza
niach na skróty” i „magicznych lekarstwach”.
Chrześcijanin nie potrzebuje, by rzekomy zły duch był z niego wyrzucony. Bóg nie zejdzie na dół i nie będzie żył naszym życiem za nas.
Kusiciel też nie będzie zniszczony aż do dnia, którego Pan wrzuci go do więzienia. Szatan będzie zawsze obecny kusząc, oskarżając i pró
bując obrabować każdego wierzącego z jego
wiary, zaufania Bogu.
Im dłużej żyję dla Chrystusa, tym trud
niejsze dla mnie jest przyjęcie „łatwych roz
wiązań na wszystko”. Lecz w moich własnych walkach odkryłem wielką pociechę i pomoc w dwóch wspaniałych prawdach.
Pierwszą prawdą jest to: B ó g n a p r a w d ę m n i e k o c h a . On nie zajmuje się potępianiem swoich dzieci bez względu na to, czy odnoszą porażki, czy nie. Martwi się o nas, jak kochający Ojciec i pragnie jedynie pod
nieść nas z naszych słabości.
Niedawno zrozumiałem o tej miłości nieco więcej. Gdy spacerowałem między drzewami na naszym rancho, nagle na ziemi zatrzepotał przede mną maleńki, kulawy ptaszek. Schyli
łem się, aby go podnieść. I właśnie w tedy przy
pomniał mi się znany fragment z Pisma: „Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziem ię bez w o
li Ojca waszego” (Mat. 10,29).
dnie”. N ie panikuj! W yzwolenie przyjdzie.
Bóg odpowiada nam pokazując swoją miłość.
Gdy przekonamy się, jak słabi jesteśm y i nau
czymy się ufać Jego miłości i przebaczeniu, On zejdzie na dół i delikatnie pomoże powrócić nam do gniazda.
Druga prawda brzmi następująco: N a j b a r d z i e j c i e s z y G o m o j a w i a r a !
„Bez wiary nie można podobać się Bogu” (Hebr.
11,6). Pan tak bardzo chce, żeby Mu ufać! Tę ufność uznaje za sprawiedliwość (Rzym. 4,3).
Co mam zrobić, gdy pokusa przelewa się nade mną jak powódź, ciężary leżące na moich barkach przytłaczają mnie i widzę w świetle prawdy m oje słabości? Czy mam zrezygnować?
Czy „skończyć ze wszystkim ” ? Nigdy!!! Mam przynieść wszystko Bogu, to co pozostało:
m o j ą w i a r ę w N i e g o ! Mogę nie rozu
mieć, dlaczego tak długo On nie przychodzi z pomocą, lecz wiem, że On to zrobi! Bóg do
trzyma swojego Słowa wobec mnie!
B r a c i e i s i o s t r o uj p a n u i g z y nie z d u m i e u j a cię t o , ze t e n u j i e l k i CZŁOWIEK ŻYJĄCY LU OKRESIE STAREGO TESTAMENTU STALÜAL WOBEC TYCH
SAMYCH WALK I PROBLEMÓW, W OBLICZU KTOkVCW MV ZNAJDUJEM Y SIE DZISIAJ 2 BIBLIA M Ó W I: " NIE DZIWCIE Się , JAKBY U)AS COŚ NIEZWY
KŁEGO SPOTKAŁO, GDY WAS PALI OGIEŃ, KTÓRY SŁUŻY DOŚWIADCZENIU WASZEMU, ALE W TEJ MIERZE, JAK JESTEŚCIE UCZESTNIKAMI CIERPIEŃ CHRYSTUSOWYCH, RADUJCIE S l | , ABYŚCIE I PODCZAS OBJAWIENIA CHWA
ŁY JEGO RADOWALI Się I W ESELILI *
1 .-p io t r a4 , J 2 H 5
Bóg jest z nami nawet wtedy, gdy upa
damy. Nie opuszcza nas, gdy się pogrążamy.
Pan nigdy nie rezygnuje z żadnego z nas!
Czy ty też upadłeś? Czy jesteś podobny do tego kulawego wróbla, bezradnie trzepo
czącego w piachu skrzydłami? Jesteś zraniony, cierpiący? Czujesz się zgubiony i samotny? Czy kiedykolwiek m yślałeś o sobie: „Jak Bóg może wytrzymać z kimś takim, jak ja? Jak może kochać mnie dalej, skoro ja zawiodłem Go tak okropnie?”
Często potrafimy rozpoznać Jego wielką miłość jedynie wtedy, gdy znajdziemy się „na
Jestem przekonany, że szatan chce mnie i ciebie obrabować z jednej jedynej rzeczy: z osobistej wiary. Ostatecznym celem jego ata
ków nie jest moja lub twoja moralność, ani dobre uczynki, ani marzenia. On chce znisz
czyć w nas wiarę i sprawić, żebyśm y uw ie
rzyli w to, że Bóg zostawił tę Ziemię!
Upadek nigdy nie jest fatalny dla tych, którzy swoją wiarę zachowują nietkniętą.
Wbrew rozpaczy i presji, które atakują i w y sysają wszelką siłę, ja wierzę Bogu! Ufam, że będzie strzec nas od upadku, aby stawić nas nienagannymi i rozradowanymi wobec swojej chwały (por. Jud. 24).
D A W ID W ILK EK SO N
O D R E D A K C J I
„Nic nowego pod słońcem”. Również w życiu Kościoła -powtarzają się od czasu do czasu tendencje do p e w n y c h nieprawidłowości czy wręcz do w y ra źn y c h herezji. I dlatego pow staje konieczność ppwtarzania przeka
z yw a n ia określonych elem entów doktryny. W zw iązku z t y m dokonuje
m y tutaj dwóch przedruków. A u torem pierwszego artykułu jest Donald Gee, zm arły w 1966 roku b y ły p rzyw ó d ca Zborów Bożych w W ielkiej B r y tanii, długoletni rektor ich Seminarium Teologicznego, jed en z czoło
w y c h działaczy światowego ruchu zielonoświątkowego, w okresie m ię
d z y w o jen n y m w yk ła d o w ca dogm atyki w Instytucie Biblijnym w Gdań
sku. Autorem zaś drugiego — absolwent w.w . Instytutu w Gdańsku, b y ł y długoletni wiceprezes Rady Kościoła i em e ry to w a n y pastor Zboru gdańskiego — prezb. Sergiusz Waszkiewicz. Ufamy, że oba a rtykuły zwrócą uwagę zarówno kierownictw naszych Zborów jak i wszystkich w y zn a w có w na konieczność chodzenia drogą biblijnego środka — p o m ięd zy niewiarą w elem ent nadprzyrodzony a sensacjonalizmem, dopa
trującym się cudu tam, gdzie go nie było. Oba a rty k u ły ukazały się po raz p ierw szy w nrze 3/1965 naszego miesięcznika.
W A R T O Ś Ć ELEMENTU NADPRZYRODZONEGO
Szczególnym wkładem ruchów charyzma
tycznych do Kościoła naszych czasów jest ich świadectwo odnośnie rzeczywistości elem entu nadprzyrodzonego w przeżywaniu chrześcijań
skim, przede wszystkim poprzez objawy darów Ducha. Twierdzenie to akceptujemy, zdając so
bie sprawę z tego, że pociąga to za sobą konie
czność uzasadnienia jego prawdziwości.
Przy rozpatrywaniu istotnego wkładu przebudzenia charyzmatycznego, przechodzimy od zagadnień ogólnych, do tego, co jest szcze
gólne. Nie powinno jednakże to, co jest ogólne, być przy tym zapomniane.
W ierzymy w stworzenie jako akt Boży, wbrew poglądowi, że życie powstało z jakiejś pierwotnej substancji dzięki procesom natural
nym. Jako chrześcijanie wierzym y także w naj
wyższe czyny Boże w dziejach naszego odku
pienia: wcielenie, życie, śmierć i zmartwych
wstanie Syna Bożego. Bez tych dwóch czynów Bożych — używając słów Pawła — kazanie na
sze i nasza wiara byłaby daremne (por. 1 Kor.
15,1-14). Istnieje jednak jeszcze jeden wielki akt Boży, mianowicie zesłanie Ducha Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy, a to w tym celu, aby Żywy Chrystus mógł nieustannie objawiać się w Kościele.
Największym objawem nadprzyrodzonej łaski Bożej jest odrodzenie człowieka przez Du
cha Świętego. W tym ruchy charyzmatyczne są jedno z wszystkim i biblijnie wierzącymi chrześcijanami. Jeśli mają coś innego jeszcze
do zaofiarowania, to jest nim wyraz radości w nabożeństwie, w odróżnieniu od dość poważne
go sformalizowania tak w ielu nabożeństw ko
ścielnych i to nawet Zborów o wysokim pozio
mie wiary. Ruchy charyzmatyczne przez prze
życie napełnienia Duchem Św iętym w eszły na drogę spontaniczności w nabożeństwie, co
— według ich przekonania — winno być czymś normalnym dla wszystkich chrześcijan we wszystkich wiekach.
Moc i atrakcyjność tego świadectwa nie mogą być zniekształcone przez fanatyzm, lecz powinny być utrzymane w przyzwoitości i Bo
żym porządku. Radość jest zaraźliwa, ale w Chrystusie posiada ona głębię, jest rzeczywi
stością, jest czymś więcej niż powierzchowne podniecenie. Prawdziwe wzruszenie jest natu
ralne w najlepszym znaczeniu tego słowa. I gdy się objawia w okresie prześladowań, zaczy
na wykazywać elem enty wprost nadprzyrodzo
ne. Ogarnia nas w tedy poczucie podziwu i zbo
żnej czci; rozpoznajemy działanie Boże.
Ale gdy uczestnicy przebudzenia chary
zmatycznego składają świadectwo o posiadaniu elem entu nadprzyrodzonego w nabożeństwie, są naprawdę naiwni, jeśli boją się analizowania ich roszczeń. W wieku o nastawieniu nauko
wym takie roszczenia będą bezwględnie bada
ne, nawet przez sympatyków ruchu. Prawda nie powinna niczego się bać. Współczesna psy
chologia daje wytłumaczenie w ielu faktów,
które poprzednie pokolenia uznawały bez cie
nia wątpliwości jako całkowicie nadprzyrodzo
ne. Wypada nam m ile powitać wszelką praw
dziwą „naukę o duszy”. Na stronicach Biblii jest w iele dobrej psychologii, wyraźnie rozpo
znającej istotę i działanie ducha, duszy i m yśli ludzkiej.
Sprawą nader ważną dla ruchu zielono
świątkowego jest zbadanie działania ducha ludzkiego i m yśli ludzkiej w m ówieniu języka
mi, które jest szczególnym znamieniem tego ruchu. Zjawisko to bowiem uznaje się za nad
przyrodzone do tego stopnia, iż niektórzy gło
szą nawet, że „Duch Św ięty przemówił przez nich językami”.
Nasze pojęcia i nauka o natchnieniu muszą być bardzo delikatnie formułowane. Znane wiersze Biblii dotyczące tej dziedziny mówią bardzo w yraźnie: „Napełnieni zostali wszyscy • Duchem Świętym, i poczęli mówić innymi ję
zykami, jak Duch dawał im w ym aw iać” (Dz.
Ap. 2,4). Źródło było boskie, narzędzia były ludzkie. Tysiące serc pragnących zostały w peł
ni zaspokojone przez przeżycie napełnienia Du
chem Świętym. W przeciwieństwie do posłu
giwania się darem języków w Zborze, jest i musi być istotnie coś nadprzyrodzonego, gdy mówienie językami ma służyć jako dowód i znamię początkowe napełnienia Duchem, ina
czej bowiem ich wartość jako znamienia jest znikoma. Stwarza to w ielką odpowiedzialność dla osób, które modlą się z pragnącymi tego przeżycia. Albowiem psychiczna imitacja (na
śladowanie) jest gorsza niż marność.
Jeśli Pismo Św ięte udziela wskazówek od
nośnie właściwego posługiwania się darami w Zborze, znaczy że uznaje wyraźnie w tym rolę ducha ludzkiego (np. jeżeli się modlę języ
kiem niezrozumiałym, modli się duch mój”
albo „...i duchy proroków są poddane proro
kom” — 1 Kor. 14,14.32). Nie musi być nic złe
go w tym działaniu ducha ludzkiego. Głupstwo powstaje wtedy, gdy nie chcemy uznać jego działania i zjawisku przypisujemy poziom nad
przyrodzony. Musimy także mieć zmysł w yćw i
czony, aby rozróżnić ducha i duszę. Przestudio
wanie zagadnienia mówienia językami w dzie
jach Kościoła winno być obowiązkiem każdego, kto ma aspiracje być przywódcą zielonoświą
tkowym.
Niedawno miałem okazję przeczytać do
skonale opracowaną rozprawę na tem at glosso- lalii, pióra jednego z czynnych psychiatrów z Afryki Południowej, który sam jest członkiem jednego z większych odłamów ruchu zielono
świątkowego. Pragnąłbym, aby z pracą tą za
poznali się możliwie w szyscy pracownicy Koś
cioła. Musimy mieć dokładniejsze poznanie działania ducha ludzkiego, powodowanego róż
nymi formami podniecenia, wśród których w ie
le może być zupełnie naturalnych (przyrodzo
nych).
Usługa uzdrowienia w związku z przebu
dzeniem charyzmatycznym jest także przyczy
ną powstania w ielu spraw dotyczących odróż
nienia elem entu nadprzyrodzonego od czysto psychicznego, a w ięc naturalnego. N ie chcemy przez to powiedzieć, że uzdrowienie za pomocą psychologii należy potępić. Psychologia jako środek uzdrowienia może mieć miejsce, ale winna być trzymana w rękach tych, którzy znają jej możliwości, jak i jej niebezpieczeń
stwa. Śzaleństwo powstaje wtedy, gdy uzdro
wienie psychologiczne ogłaszamy jako „cuda”
i klasyfikujemy jako elem ent nadprzyrodzony.
Popularne kampanie uzdrowieńcze narobi
ły w ciągu ostatnich lat tyle poważnych skan
dali, aż powstała potrzeba, aby Bóg pozwolił naszym przywódcom z odwagą, mądrością i w pokorze, oczyścić z nich nasze szeregi. To, co miało być chlubą naszą, stało się powodem na
szego wstydu. A przy tym niewinni, szczerzy i prawdziwie używani przez Boga w tej służbie, muszą cierpieć z winnymi. Jednym z najwięk
szych grzechów była tu przesada. Należym y do pokolenia, które pożąda cudów. Prawdziwe i szczere nauczanie o elem encie nadprzyrodzo
nym w darach Ducha zaspokoiło to pragnienie.
Wśród nadużyć kampanii ozdrowieńczych nie powinniśm y utracić wiary, że Jezus Chry
stus uzdrawia dzisiaj, tak jak czynił to wczoraj.
Prawdziwe cuda mają nadal miejsce, ale o w ie
le częściej, niż niejednemu wydaje się, przez pokorne usługiwanie m iejscowych starszych Zboru. Prawdopodobnie najlepszą próbą ognio
w ą rzeczywistości elem entu nadprzyrodzonego w uzdrowieniu jest bieg czasu. Uzdrowienie czysto psychologiczne, a więc naturalne, prze
żyte w tłum ie, zniknie, kiedy odpowiednie w a
runki psychologiczne przestaną istnieć, lub gdy osłabnie siła autosugestii. Natomiast prawdzi
w y cud pozostanie, i wytrzyma egzamin czasu.
Chcemy wprost nalegać, aby wszystkie kampa
nie ewangelizacyjne i „uzdrowieńcze” były do
świadczone za pomocą natchnionych norm No
w ego Testamentu.
Wierzymy, że element nadprzyrodzony jest istotną częścią składową chrześcijaństwa, nie tylko u jego źródeł, ale i w dzisiejszej jego służbie i nabożeństwie. Na tym polega w łaści
w e znaczenie darów Ducha w naszych czasach.
Nie jest wolą Bożą, aby dary te zupełnie prze
stały objawiać się. Wiara pozwala stwierdzić, że Duch Św ięty nadal działa według Swojej woli. W każdym prawdziwym objawie elem en
tu nadprzyrodzonego Bóg jest uwielbiony, a moc Ewangelii powiększona. Przebudzenie cha
ryzmatyczne jest jednym z Bożych narzędzi w tym celu. Jego świadectwo odnośnie elementu nadprzyrodzonego ma wielkie znaczenie, ale e- lement ten musi być rzeczywistością.
D O N A L D GEE tłu m . E d w a r d CzajKo
$
RZECZYWISTOŚĆ A MNIEMANIE
Obserwując życie duchowe wierzących, przysłuchując się kazaniom i modlitwom w zborach, zauważyłem now y prąd religijny, no
wego ducha przebudzającego wierzących do duchowego samozaspokojenia, do autosugestii.
Twierdzi się na podstawie Słowa Bożego i na
szej osobistej wiary, że wystarczy tylko popro
sić Boga o to, co nam potrzebne, silnie wierzyć w swoje m odlitwy i już Bogu dziękować. Bo to, o co prosiliśmy — powiadają nam — już mamy. Chociaż nie zaszła żadna zmiana ducho
w a w naszym życiu.
Na przykład, człowiek jest chory i, jak wiadomo, szuka zdrowia, i jako człowiek w ie
rzący w pierwszym rzędzie zwraca się do Boga w modlitwie o uzdrowienie. I oto słyszy ten brat, że na podstawie Słowa Bożego trzeba ty l
ko mieć głęboką wiarę i po modlitwie o zdro
w ie trzeba wierzyć, że jesteś już zdrów, i na
leży tylko za to Bogu dziękować. Ale niestety, tak się nie staje. Choroba nadal dokucza, je
steś chory tak, jak poprzednio.
W pewnym zborze, w którym często by
wam, jeden z braci chciał koniecznie m ieć sy
na. Gorąco Boga o to prosił i już dziękował za to, że jego modlitwa została wysłuchana. Ale, gdy nadeszła chwila urodzin, żona powiła mu...
miłą córeczkę.
Czytając jedną z książek o treści religijnej zauważyłem, że ona również jest przesiąknięta tym nowym duchem. W ystarczy tylko — w myśl tej teorii — dobrze sobie uświadomić, że na krzyżu Jezus Chrystus wszystko za nas w y konał, i sprawa jest załatwiona: jesteś zbawio
ny, posadzony na niebiesiech i masz wszystko!
Wystarczy przekonać się, że Duch Św ięty zo
stał w ylany na ziemię, na Kościół Chrystusa, a już bez wszelkich próśb i ustawicznych mo
dlitw, masz moc Ducha Świętego! Trzeba tylko za wszystko Bogu podziękować (...)
Łączy się z tym także zagadnienie nawró
cenia i przebaczenia grzechów. To, tak samo jak i odrodzenie, jest przeżyciem osobistym każdego grzesznika, który nawraca się do Bo
ga i prosi o przebaczenie grzechów. Przebacze
nia tego doznaje się osobiście. I chociaż zbawie
nie dokonane zostało w Chrystusie już blisko dwa tysiące lat, jednakże trzeba je osobiście przyswoić i doznać tej samej mocy przebacze
nia, której doznali pierwsi grzesznicy, którzy
kiedyś nawracali się do Chrystusa. Grzesznik powinien przeżyć radość zbawienia, doznać o- czyszczenia serca i stać się dziecięciem Bożym.
Ta konkretna chwila nawrócenia się jest tak ważna, iż powiedziano, że Aniołowie w niebie radują się wielce, gdy choć jeden grzesznik zostanie zbawiony (por. Łuk. 15,1-10).
Przy nawróceniu zaś, które nie jest przemia
ną wewnętrzną, nie ma radości, ani na niebie, ani na ziemi. Trzeba raczej płakać, że temu człowiekowi, który chciał nawrócić się do Pana powiedziano, że dobrze mu i tak, aby tylko wiedział kim jest.
Można się nawrócić, ale nie do Wszechmoc
nego (por. Ozeasz 7,16). Są takie nawrócenia, które można określić tylko jako przejście z jed
nego środowiska do innego i to najczęściej nie do spraw Bożych, ale ludzkich. Można zostać członkiem jakiegoś ugrupowania i dobrego Zbo
ru i być nie nawróconym do Boga. Kiedyś tak było z prozelitami, nawracanymi przez fary
zeuszów, o których Jezus powiedział: „obcho
dzicie morze i ziemię, aby jednego w spółw y
znawcę swoim uczynić, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła, dwakroć większym niżeliście sami” (Mat. 23,15). Oznaczało to, że ceremonia została dokonana, ale pogańskie ser
ce pozostało.
Chciejmy zapytać naszych wielkich po
przedników, mężów Bożych ze wszystkich spo
łeczności chrześcijańskich, jak oni sami prze
żyli nawrócenie i jak głosili o nawróceniu. O!
Jakaż zmiana zachodziła w życiu tych ludzi!
Dziękowali oni Bogu za to, co rzeczywiście prze
żyli, a nie za to, co sobie uświadomili. Na zgromadzeniach było coś wspaniałego, kiedy grzesznicy ze łzami w oczach padali przed Pa
nem. Słowo Boże, Ewangelia Chrystusowa by
ła dla nich nie tylko nauką, ale mocą Bożą, która dawała now e życie. Ich życie było św ia
tłością dla innych. Ci ludzie nie potrzebowali, aby ich ktoś uświadamiał kim oni są i co prze
żyli. Dobrze wiedzieli, kim byli przed tym i co się z nimi stało. Dobrze wiedzieli, jaka zmiana zaszła w ich życiu, gdy pewnego konkretnego dnia nawrócili się do Pana i rozpoczęli nowe życie, życie radości i pewności wiecznego zba
wienia w Chrystusie. Tej pewności w ielu nie
ma, mimo, że nazywają się chrześcijaninami i
to od dzieciństwa.
Nie można nie poruszyć tutaj zagadnienia napełnienia mocą Ducha Świętego. Problem ten także zajmował w iele miejsca w pierwotnym Kościele. Sprzeczano się w jaki sposób On przy
chodzi na ziemię i do serca wierzących, czy bezpośrednio od Boga Ojca, czy przez Jezusa Chrystusa. I to było jedną z przyczyn podziału.
Nie mam zamiaru wypowiadać się na temat dogmatów, uważam bowiem, że po dziś dzień nie ma jednolitego poglądu w tej dziedzinie.
Chodzi tu o co innego.
Nie chcę zastanawiać się nad tym w jaki spo
sób chrześcijanin otrzymuje moc Ducha Św ię
tego, bo uważam, że każdy wierzący sam po
winien na to pytanie odpowiedzieć. Najważ
niejsze, aby tę moc w sercu posiadać. Wiem, że niektórzy wierzący mają uprzedzenie do glossolalii i dlatego są źle nastawieni do całego zagadnienia „mocy z wysokości”. Trzeba jed
nak bać się martwej formy, do jakiej niektórzy doszli. Rozumieją, że otrzymanie napełnienia Duchem Św iętym jest w związku z wkładaniem rąk. Takie napełnienie tyle znaczy, co i ten martwy obrządek! Mam na uwadze nie formę, ale rezultat. Chodzi o to, aby człowiek wierzą
cy mógł doznać tej mocy, której dożywali Apo
stołowie, których życie zostało całkowicie prze
kształcone w w yniku tego przeżycia. Jeśli ja
kieś przeżycie tej mocy nie daje, znaczy, że tutaj coś nie jest w porządku.
Chrystus powiedział, że Duch Św ięty zmie
ni nas i wyposaży nas w moc do usługiwania.
Jeżeli zaś w życiu nie zaszła żadna zmiana, w dalszym ciągu nie mamy miłości do Pana i do bliźnich, nie postępujemy według Jego słowa i nie przynosimy owoców życia duchowego, jest wtedy coś nie w porządku. Grozi w tedy nam wyrok: „Jam was nigdy nie znał” (Mat. 7,22).
Na jednym ze zgromadzeń pewien młody brat gorliwie głosił Słowo Boże na temat uzdro
wienia. Cytując Słowo z księgi proroka Izaja
sza 53,4: „zaiste on niemoce nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił”, mówił, że w Jezusie Chrystusie już wszystko zbstało w y konane i mamy w Nim nie tylko zbawienie ale i uzdrowienie. Trzeba w to tylko wierzyć.
Ale po modlitwie ci, którzy modlili się o uzdro
wienie, nie odczuli wcale, aby choroba ich opu
ściła. Młody kaznodzieja jednak w dalszym cią
gu stanowczo podkreślał, że trzeba tylko Bogu dziękować za uzdrowienie, które mamy już dawno w ranach Jego i spokojnie iść do domu.
Niestety, nazajutrz słyszałem szemrania: „to nie jest uzdrowienie, jestem nadal chory”.
Osobiście mocno wierzę w nadprzyrodzone uzdrowienie. Niejednokrotnie sam je przeżywa
łem, byłem świadkiem uzdrowienia moich dzie
ci i członków Zboru. N ie chciałbym dlatego za
chwiać czyjejś w iary w uzdrowienie. Chcę tylko, aby ten przykład posłużył do zilustro
wania całego zagadnienia. Tak, jak inne rze
czy, które Chrystus dla nas w yjednał należy osobiście przyswoić, tak i uzdrowienie. Trzeba m ieć rzeczywiste przeżycie uzdrowienia, a nie
wm awiać sobie uzdrowienia.
Miłość Boża jest także jednostkowa, a nie tylko ogólna. Tak, jak rodzice dla każdego dziecka osobno mają miejsce w swoim sercu, również Bóg miłuje każdego z nas oddzielnie.
Należy więc miłować Pana osobiście i osobi
ście przeżyć to, co On wyjednał dla nas na Golgocie. On wie, czyje imię wpisane jest do księgi żywota. Inaczej wszelka tzw. „pomoc du
chowa” jest zastrzykiem nie na życie, lecz na śmierć.
Pan wie, co nam potrzeba. On nie da nam
„kamienia zamiast chleba” i „węża zamiast ryby”. Nie nasza wola, lecz Jego niech będzie jak w niebie, tak i na ziemi.
S E R G IU S Z W A SZ K IEW IC Z
Informujemy, że w okresie wiosenno-letnim , od dnia 30 marca br., audy
cje radiowe pod nazwą:
„GŁOS EWANGELII % WARSZAWY”
są nadawane
w poniedziałki, środy, czwartki i piątki — o godz. 20.30 na fali 31 m w soboty i niedziele — o godz. 17.15 na fali 31 m.
Wszystkich zapraszamy do słuchania naszych audycji.
R E D A K C J A „ G Ł O S U E W A N G E L II"
11
ZWIASTOWANIE DAWIDA WILKERSONA W FILMIE „KRZYŻ I SZTYLET”
I M
Vfci
i*
L ubim y szufladkować ludzi, prawda? Żeb y wyglądało, że każdy jest taki sam. Jednakże nikt na świecie nie ma prawa was szufladko
wać, bo nik t nie wie, co naprawdę w głębi ser
ca czujecie. Żaden przyjaciel, chłopak czy dziew czyna z gangu, żaden kapłan, kaznodzie
ja, rabin, działacz społeczny, psychiatra — nikt! Ponieważ wasz umysł, uczucia i duch są tak fantastyczne, że potrzeba b y g ło w y w ię k szej niż kula ziemska, że b y choć jednego z was zrozumieć.
Dlatego nie nauczam religii. Nauczam o Człowieku. K im ś jed y n y m , kto może zrozu
mieć wasze postępowanie. Jedyny, kto rozu
mie co was „g ryzie” i co trapi. Jedyny, kto jest w stanie w a m pomóc. Jeśli macie odwagę, po słuchajcie. Będę m ówił o Człowieku i o m i
łości. Właśnie o miłości. To jest słowo, które was „gryzie”. Myślicie, że to tylko dla lalu- siów? Ale to je s t najzuchwalsze słowo w na
s z y m języku. Miłość — to nie to, co czujesz, ale to co robisz. Miłość nie je s t w te d y , gdy ro
bi ci się „m iękko” w kolanach i serce zaczyna mocniej bić. Miłość — to najodważniejszy czyn na jaki cię stać. Miłość — to w y z b y c ie się nie
nawiści. Ale do tego potrzeba p r a w d ziw e j od
wagi...
Ta Księga głosi: „Bóg jest miłością”. On p rz y jr z a ł się grzechom w naszych sercach. Ser
cach każdego —■ tw o im i moim, każdego z nas.
I znienawidził te grzechy. Dlatego posłał na ten św ia t swego jedynego Syna, z miłości do nas. Jezus — to dar c zystej miłości płynącej w p ro st z serca — dla ciebie i dla mnie. Nie je s t więc ważne, kto kogo zranił, nie je s t w a ż ne co palicie, czym się szprycujecie, lub z kim sypiacie. Bóg was kocha. Wie, że każdy z was zna Dziesięcioro Przykazań. Większość z was złamała już każde z nich. Bóg też o t y m wie.
Wie dobrze, co was „wścieka”, co przeraża, co zniechęca. Wie dobrze o w a szych rozróbach a na w et o zabójstwach. Bóg wie także, kim bę
dziecie w przyszłość. Nie tylko, kim byliście dotychczas. Jezus daje nam najważniejsze przykazanie: „Kochaj Boga z całego serca, du
szy i umysłu, a bliźniego swego, jak siebie sa
mego”. A więc w y n ik a z tego jed en wniosek, żebyście kochali jeden drugiego.
P ow iem w a m coś jeszcze. Jezus Chrystus był doskonały. A oni Go ukrzyżowali. I naw et je d n y m słow em się nie poskarżył. I kiedy ko
nał na k rzyżu b y ł człowiekiem takim, jak w y . Bał się tego samego i czul to samo, co w y . Od
czuwał ból tak samo, jak w y . W Jego ciało, w.
Jego ręce wbili gwoździe. W ręce — w najw ra
żliwsze części ciała. I w stopy. 1 p rzybili Mu rę
ce i nogi do krzyża. Mógł im na to nie pozwolić.
Mógł zawołać cały zastęp aniołów, ż e b y zdjęły Go z krzyża. Mógł w yrżnąć w szystk ich swoich oprawców, ale tego nie zrobił. Zawisł na k r z y żu brocząc krwią za was. I oddał życie za was.
Żebyście nie musieli umierać dzisiaj. I ż e b y ś cie nie musieli zabijać. Przestańcie krzyczeć o grzechach przeszłości i przestańcie za nie pła
cić.
Ludzie! To w szy stk o już spłacone. To za darmo. Zechciejcie to tylko zrozumieć.
Otwórzcie swoje serca i niech cala gorycz z nich w yp łyn ie. Niech Jezus tam wejdzie!
Jeśli chcecie odmienić swoje życie, to te raz na to czas. Stoicie przed obliczem Wszech
mogącego Boga. Chodźcie tu do mnie w szyscy.
Chodźcie śmiało. Nie jak jacyś święci. Nie cze
kajcie aż się staniecie idealni. Przychodźcie z w a s z y m i problemami. Niech Jezus was uzdro
wi. A wasze przyjście niech oznacza: „Boże potrzebuję Cię. Boże, przebacz mi. Boże, odda
ję Ci się w opiekę...”
R e p ro d u k c ja a m e ry k a ń s k ie g o p la k a tu film u „Krzyż i sztylet" p o św ię c o n e g o d z ia ła ln o ś c i p a s to r a D a w id a W ilk e rso n a.
W je g o roli w y s tę p u je P a t B oone, a w roli N icky C ru za - Erik E stra d a
DAWID WILKERSON
J e s t p a s to re m d z ia ła ją c y m w sp o łe c z n o śc i „Z b o ró w B o ż y c h ” (K ościół z ie lo n o św ią tk o w y ) w S ta n a c h Z je d n o czo n y ch . W la ta c h 5 0 -ty e h z o s ta ł p o w o ła n y p rz e z B o g a do e w a n g e liz a c ji w ś ró d c z ło n k ó w m ło d z ie ż o w y c h g an g ó w , n a rk o m a n ó w i h ip p isó w . P o w ie lu n ie z w y k ły ch p rz y g o d a c h i d ra m a ty c z n y c h s y tu a c ja c h u d a ło m u się tr a f ić z p o s e ls tw e m E w a n g e lii do ty c h m ło d y c h lu d z i ż y ją c y c h n a m a r g in e s ie życia, w „ a s f a lto w ej d ż u n g li” N ow ego J o r k u .
W re z u lta c ie te j s łu ż b y D a w id W ilk e rso n s ta ł się z a ło ż y c ie le m m ię d z y w y z n a n io w e j i m ię d z y n a ro d o w e j o rg a n iz a c ji „ T e e n C h a lle n g e ” (a n a s tę p n ie „W orld C h a lle n g e ”), k tó r a p rzy ch o d zą ;z p o m o c ą n a rk o m a n io m , a lk o h o lik o m i lu d z io m „z m a r g in e s u sp o łe c z n e g o ” .
C zęść sw o ic h d o św ia d c z e ń i p rz y g ó d o p is a ł D a w id W ilk e rs o n w k sią ż c e p t. „ K rz y ż i s z ty le t” (The C ro ss a n d th e S w itc h b la d e ), k tó r a z o s ta ła p r z e tłu m a czo n a n a w ie le ję z y k ó w i ro z p o w sz e c h n io n a w w ie lo m ilio n o w y c h n a k ła d a c h . J e s t o n a ta k ż e p rz e ło ż o n a n a ję z y k p o lsk i. W ła ś n ie w e d łu g te j k s ią ż k i zo stał n a k rę c o n y f ilm p t. „ K rz y ż i sz ty le t" , k tó r y w z w ią z k u z w iz y tą D a w id a W ilk e rs o n a w P o lsc e je s t o b ecn ie p r o je k to w a n y w n a s z y m k r a ju .
D a w id W ilk e rs o n p o w ie d z ia ł:
„N ie o trz y m a łe ś teg o p o s e ls tw a p rz y p a d k o w o . J e steś je d n y m z w ie lu ma św iecie, do k tó ry c h ono d o ta r ło . M ożesz p rz y g o to w a ć się n a s p o tk a n ie z B o g ie m ty lk o w je d e n sp o s ó b : z a u fa j J e z u s o w i C h ry s tu so w i! P r z y jm ij Go, ja k o P a n a i Z b a w ic ie la ! Z a a k c e p tu j G o, ja k o K r ó la sw o je g o życia..."
D aw id W ilk erso n - k o laż G rażyny K ujaw skiej
WNIEBOWSTĄPIENIE -
WSZELKA WŁADZA W RĘCE CHRYSTUSA
„W zbudził go z m artw ych i p o sa d ził po p ra w icy s w o je j w n ie b ie , ponad w sz e lk ą n a d ziem sk ą w ła d z ą i zw ierzch n ością, i m ocą, i p an o w a n iem , i w szelk im im ien iem , ja k ie m oże być w y m ien io n e, n ie tylk o w tym w iek u , a le i w przyszłym ; i w szy stk o p od d ał pod nogi jego, a jego sam ego u sta n o w ił ponad w szy stk im G łow ą K ościoła, który jest cia łem jego, p e łn ią tego, który sa m w szy stk o w e w szy stk im w y p e łn ia ”. (Ef.
1,20—23)
W n ie b o w s tą p ie n ie je s t p r a w d ą , k tó r a u ś w ia d a m ia n a m , że C h ry s tu s p o s ia d a w s z e lk ą w ła d z ę n a n ie b ie i n a ziem i. B óg u c z y n ił G o P a n e m w sz y stk ie g o . J e d n a k ż e p r a w d a t a n ie je s t u z n a w a n a p rz e z b a rd z o w ie lu lu d z i. W ie lu o d c z u w a te sło w a , ja k o n ic n ie m ó w ią c e o b ie tn ic e n a w y ro st, k tó ry c h s p e łn ie n ia m y, c h rz e ś c ija n ie , n ie m o ż e m y się d o czek ać. O w e j k r y ty k i z n a c z e n ia w n ie b o w s tą p ie n ia n ie n a le ż y b r a ć za złe. K to p a tr z ą c n a n a s, c h rz e ś c ija n , p y ta o s k u tk i teg o w y d a rz e n ia w n a s z y m św ie c ie , m a ra c ję , gdy o strz e g a p rz e d u ż y w a n ie m n ic n ie z n a c z ą c y c h s f o r m u ło w a ń .
K to ch ce w y g ło sić k a z a n ie o w n ie b o w s tą p ie n iu , u c z y n i d o b rz e , je ż e li w p ie r w d o k ła d n ie z b a d a w k o n k r e tn y sp osób, j a k n a le ż y in te r p r e to w a ć tę p r a w d ę b ib lijn ą . P o ję ć ty c h n a z b y t ła tw o u ż y w a się w c h a r a k te r z e p u s te j fo rm u ły , n ie o d z w ie rc ie d la ją c e j ż a d n y c h u c h w y tn y c h czy p r z y n a jm n ie j w ia ry g o d n y c h p ro c e só w . M u s im y z e jść n a z ie m ię i u p rz y to m n ić s o b ie, że n a sz e m ó w ie n ie o p a n o w a n iu C h ry s tu s a n ie p o k ry w a się z n a s z y m c o d z ie n n y m ży cie m . D ziś w y z n a je m y : „ Je z u s je s t n a s z y m P a n e m i P a n e m całeg o ś w ia ta " . T e ra z m u s im y ta k ż e z a d e m o n s tro w a ć , j a k i g d zie to s ię d z ie je . D la te g o s tr a c h p rz e d ty m , że z w ia s to w a n ie o w n ie b o w s tą p ie n iu m o że k o m u ś w y d a w a ć się n ie p r a w d z iw e , n ie p o w in ie n z a m y k a ć n a m u st, j a k g d y b y w n ie b o w s tą p ie n ie b y ło b e z z n a c z e n ia .
Z n a c z e n ie te g o d n ia n ie z o sta ło p rz e z w y c ię ż o n e w ra z z a n ty c z n ą w iz ją ś w ia ta . To, co n a le ż y p o w ie d zieć w z w ią z k u z w n ie b o w s tą p ie n ie m , w ią ż e się z B ożą rz e c z y w is to śc ią . M a o no d a le k o id ą c e n a s tę p s t
w a d la n a sz e g o ży cia. I to p o w in n o b y ć p o w ie d z ia n e i w e d łu g teg o n a le ż y p ó ź n ie j żyć.
Z w n ie b o w s tą p ie n ia n ie w o ln o n a m n icze g o u ją ć ,
n a w e t je ś li s p o tk a m y się z z a rz u te m , że w p r z e k a z y w a n iu ś w ia d e c tw a o o w y m d n iu je s te ś m y n ie w ia ry g o d n i.
N ie u w a ln ia n a s to od z a d a n ia , k tó r e p o le g a n a u z y s k a n iu w ia ry g o d n o ś c i w o d p o w ie d z i n a p y ta n ie o w ła d z ę C h r y s tu s a w n a s z y m św ie c ie i o je j d z ia ła n iu w n a s z y m życiu.
O D W A G A N IC Z Y M N IE C H R O N IO NEG O W Y Z N A N IA
S ło w a n aszeg o te k s tu s ą j a k w y z n a n ie . F u n d a m e n ta ln e w y p o w ie d z i n a te m a t w ia r y c h rz e ś c ija ń s k ie j sze
re g u ją się tu t a j k ró tk o i w ę z ło w a to . T a k m ó w im y ty lk o w w y z n a n iu w ia r y : o b sz e rn ie , je d n o s tro n n ie , b e z b ro n n ie , b e z chęci n a ty c h m ia s to w e g o o b ja ś n ia n ia z a w a rto ś c i ty c h słó w , czy b ro n ie n ia ic h p rz e d a t a k a m i.
M u s im y w so b ie z a c h o w a ć sw o b o d ę m ó w ie n ia t a k i m i w ła ś n ie , p rz y p o m in a ją c y m i w y z n a n ie , sło w a m i.
S ło w a te z o sta ły u k s z ta łto w a n e p rz e z c h ro n o lo g ic z n ie u w a r u n k o w a n y ś w ia t w y o b ra ż e ń p ie rw s z y c h c h rz e ś c ija n . C h ry s tu s „sied zi po p r a w ic y B o g a ” i z o sta ł u s ta n o w io n y „ p o n a d " w s z e lk ą w ła d z ą . Ó w czesn e w y o b ra ż e n ia m ia ły c h a r a k t e r p rz e s trz e n n y .
I w ła ś n ie w ty m z a w ie r a się w y ja ś n ie n ie , że w s z e l
k a w id o c z n a i n ie w id o c z n a w ła d z a p o d d a n a je s t C h ry stu so w i. N ie is tn ie je n ic , a le to z u p e łn ie n ic , co m o g ło b y u z u rp o w a ć so b ie p ra w o do w ła d z y C h ry s tu sa .
W te n sp o só b w y ra ż a się z w ią z e k C h ry s tu s a z n a sz y m ży cie m , ś w ia d c z ą c y o J e g o a b s o lu tn y m p a n o w a n iu n a d w sz y stk im . F a k t te n t r w a p o p rz e z w sz y s tk ie z m ie n ia ją c e się w y o b ra ż e n ia o św iecie. W y p o - p o w ie d ź t a w a ż n a je s t n ie ty lk o w ja k im ś k o n k re tn y m o b ra z ie ś w ia ta , lecz m ó w i o n a ró w n ie ż o ty m , w j a k im s to s u n k u d o C h ry s tu s a p o z o s ta je m y w k a ż d e j ep o ce w r a z z c a ły m n a s z y m ś w ia te m .
W rz e c z y s a m e j, je s t to w y z n a n ie . B ę d z ie m y o d w a ż n i, je ż e li z e c h c e m y je p o d trz y m a ć . A lb o w ie m o p i
s u je ono, j a k b a rd z o z w ią z a n e je s t n a s z e ży cie z C h ry s tu s e m . T e ra z p o w in n o się p o k a z a ć , do ja k ie g o s to p n ia je s t to p ra w d ą .