V . i
' “j l - n
m i m m m m
« m g
m m #
m m # #
g i i %> CaLfwäS ; 9 # m
BMSS■
KOŚCIUSZKI.
w w i m t n
KOŚCIUSZKI.
HZECZ W Y JĘ T A
Z K R O N IK I E.>11 GR A C II P O L S K IE J .
BIBLIO"!: : I W ' - i # ,I E L ( ,U '
f l *
A x m
W B R O B A 8 S I M A U L D E t R B N O Ü »
ii
• t a j 0
<5V...
S.;-J A » I M A « v -=
Powstanie Kościuszki nie znalazło jescze pisarza, któryby je w właściwej obszerności i z historyczną dokładnością skreślił. Najbliżsi świadkowie wypad
ków, Emigranci z owej epoki, sczęśliwsi jak my, trafiwszy we Francii na gotowe pole do odnowienia walki z nieprzyjacielem, mniej od nas mieli czasu do tego rodzaju pracy; a później polityczne przeszkody nie dozwoliły żadnej sczerej publikach, w przedmio
cie tak blisko ciemiężców naszych obchodzącym.
Pisarz, który historią tego powstania zająć się zechce, więcej prawie znajdzie materiałów w pismach obcych, jakkolwiek po większej części wyraźnie na zwiedze
nie czytelnika kreślonych, a niżeli w naszych włas
nych opowiadaniach, których, z resztą, jak nas dziś uczy doświadczenie, bardzo ostrożnie radzić się po-
trzeba, jeżeli nazbyt wcześnie pod wpływem żywego jescze rozjątrzenia pisane. Któżby, na przy kład, po
znał, szlachetnego, walecznego, rycerskiego Józefa Poniatowskiego, p#d piórem namiętnem Zajączka P
Pomiędzy obcemi pismami, o których mowa, w pierwszym rzędzie położyć wypadnie, świeżo ogłoszone dziełko porucznika wojsk Pruskich, T res- k o w a (* ), którego rozbior, i z tej właśnie przyczyny, jest przedmiotem, niniejszego pisemka, do K roniki Emigracii Polskiej ułożonego; a gdy, z dziennikar
skiego rozbioru, utworzył się nieznacznie rys histo
ryczny całego powstania , postanowiliśmy przeto ogłosić go oddzielnie, jako materiał mogący się kie
dyś przydać dla h isto rii: tę przynajmniej ma on zale
tę, że cokolwiek obejmuje, wszystko podać możemy za sprawdzone sumiennem i godnem zupełnej ufności świadectwem mężów, co byli równie czynnymi jak znakomitymi świadkami owych wypadków, a którzy nas raczyli zdaniem i pomocą swoją wesprzeć.
(*) D er 'Feldzug der Preussen im J a h re 1 794. B eitra g zur Geschichte des Polnischen R evolutions-K rieges, von A . v. T r e s h o w . B erlin.
Schleisinger. 18 3 y . — Dodane są p lany Bilw : pod Racław icami, i, Dym.-
«'kam i, tudzież oblężenia W a rsz a w y __
4
V I T
Co do innych pism, za materiał do historii Powsta
nia Kościuszki posłużyć mogących, przytoczymy na stępujące :
G azeta W o h ia W arszaw sk a. 4° (w ydaw ana od 20 K w ietnia do 1°
Listopada 1794 r . )
W a rsc h a u e r Z eitu n g für P olens frey e B ü rg e r. W a rsch a u . G ro ll.
1794. 4 °.
Z biór U niw ersałów i urządzeń o d T ad. K o ś c i u s z k i najw . N a
czelnika i od Komissii p orządkow ej W ojew ództw a K rak . od czasu aktu pow stania narodow ego w yszłych. W a rs za w a . K och.
8° 1794.
Z b ió r w szystkich pism urzędow ych od zapisania ak tu P ow stania N arodow ego w K rak o w ie. D zieło służące do napisania H istorii pow stania N arodow ego. K r a k o w . Maj 1 7 9 4 .
O p is W ład z K rajow ych w czasie P ow stania , zam ykający : Akt Pow stania, O rg an izacią B ady Najw yższej, D eputaci! C en tral
nej W . X . L ., O rganizacią Kommissii p o rząd k o w y ch , Sądów K ry m in aln y ch , i U niw ersał zapew niający opiekę R ządu dla W ło ścian . W a rs za w a . 1 7 9 4 . 12°.
W ich tig e B eiträge und A ktenstüke z u r G esch ich te des A ufstandes in P olen im J a h r e 1794- E in N a ch tra g zu den D en k w ü rd ig k ei
ten ü b e r P o len von M ichael G r a f v. O g i ń s k i . L eipzig. 1831.
Pam iętnik J a n a K ilińskiego. 8°.
N ach rich ten ü b e r die E reignisse u n d den K rieg in P o le n , aus d e r in B erlin ersch ien en en S p e n e rsch e n Z eitung des J . 1794.
H istoire de la R evolution de P o lo g n c, p a r un tem oin o cu laire ( Z a j ą c z e k ). P a r is . M agimel. 1 797.
D er Polnische In su rrek tio n s - K rieg im J a h r e 1794 von einem Augenzeugen. B erlin. 1797. 80,
vnr
G eschichte und D arstellu n g d e r P o ln isc h en R evolution in ih re n n ä h ere n und e n tfern ten U rsach en en tw ik e ll, von einem V e tte r d es ffip p o litu s a Lap id e. Germ anien. 17 96. 8°.
V ersu ch ein er G eschichte d e r letzten P oln isch en R evolution vom J a h re 1794. m it den dabey e rsch ie n . R egirungs - S c h rifte n b eleg t. Z ü rich . O re ll 1796. 2 T h eilc. (P rz ez K . W o jd ę ).
B cy lrag zu r G eschichte d e r P o ln isch en R evolution im J a h r e 1794. aus einem polnischen M anuscripte. F ra n kfu rt. \ 796. 8°.
Einige n a ch rich te n ü b e r die V orfälle in P o len im J a h r e 1794 von S e u m e . Leipzig. 1796
M em oires su r la R evolution de Pologne, tro u v es a B erlin . P a ris.
1809. (par P i s l o r ) .
D oniesienie o zw ycięztw ie n iep rzy jació ł w ziemi C hełm skiej 1794.
D oniesienie w spaniałom yślności obyw atelskiej i zachęcenie do w zględów nad familią W łościan w służbie w ojskow ej będą cych. 1 794. fol.
L ist do przyjaciela odkryw ający w szystkie czynności K o ł ł ą t a j a w ciągu In su rre k c ii. P isa n y , 1795. 12°. (P . L inow skiego).
Kościuszko Tadeusz przez F a l k e n s t e i n a . W r o c ła w . 1831. 8 ° , K azanie na żałobnem nabożeństw ie za dusze p oległych tru p em
w pam iętnej potyczce z nieprzyjacielem w d niach 17 i 18 K w ietnia. P rzez X . W it - o s z y ń s k i e g o . fP'arszaw a. 1 794. 8°.
Kazanie w dzień 3 M aja, miane z okoliczności pow stania N arodu P o lsk ieg o . P rzez X . S ta n . C h o r o m a ń s k i e g o . fp'arszaiva.
Zaw adzki. 1794.
M em oires de M ichel O g i ń s k i s u r la Pologne e tle s P o lo n a is . P a ris. 1 8 2 6 . 4. vol. 8°.
H islo ire de Irois dem em brem ens de la Pologne (par F e r r a n d J P aris. 1 820. 8°.
R a u m e r . F r . P o len s U n terg an g . Leipzig, 1 832. 8°.
*#
IX
Panow anie S tanisław a A ugusta Poniatow skiego. N apisał Joachim L e l e w e l , tt^ a rsia w a . 1831. 8°.
T ableau h isto riq u e et p o litique de F E u io p e depuis 1786 ju s q u ’en 1 796. P a r L . P . S e g u v P aln e. P a ris. 1803. 8 ° . 3. vol.
W a h re und mii A kten-siiiken belegte D arstellu n g d er V eranlassung, au f w elche ich nach 43 D ien stjah ren aus dem K önigl. P rc u ss . M ilitalrd ien ste entlassen w o rd en b in , von W . F . C . Grafen v. S c h w e r i n . Leipzig. 1 798. 8°.
B erichtigungen einiger A ngaben, w elche in dem vom G en -L eu t.
G r a f v . S ch w erin h erau sg eg eb en en B uche « W a h r e und m it A k te n -s lü k e belegte D arstellung etc. en th alten sind. V on dem
G en-L eut. G ra f von K l i u k o w s t r ä m . B e r lin . 1 799. 8°.
V. F a v r a t , B eiträg e zur G eschichte d e r P olnischen Feldzüge von 17 9 4 — 1796. als A ntw ort a u f die von dem G r. v. Schw erin ihm augem achle B eschuldigungen,aus dem fr.M sc r. ü b e rsetz t.
B erlin. 1799. 8°.
F ra g m en t z u r G eschichte des P o ln isch en R evolutions-K rieges im J a h re 1794, e n th a lte n im 7 len stück (A pril 1802) d er Z eit
sc h rift N eue Bellona, herausgegeben von P o r b e c k . R ü ck erin n eru n g en von ein er Reise d u rch ein T h eil von D eutschland,
P reu ssen , K u rlan d und L ieflan d ,w äh ren d des A ufenthalts d e r F ran zo sen in M ainz, u n d d e r U n ru h e in P o le n ( v .J . H . L i e ft e s k i n d ) Strasburg. 1795. 8°.
L V R Ę K O P I S M A C I I .
P a r o l- u n d - o r d r e - B u c h w ä h ren d d e r K am pagne 1794 von dem dam aligen L ie u te n a n t, nachherigen G e n era l-L ie u te n an t v.
T r e s k o w g efü h rt. Vom l OMa j bis E nde N ovem ber. 1794.
Tagebuch des damaligen L ie u ten a n ts, n ach h erig en G en -L ieu t. v.
T r e s k o w , der die K am pagne 1 794 hind u rch A d ju tan t des G en eral v. Schioerin, n a ch h e r des G en. F avrat w a r, betreffend die V orfälle hei d e r Armee des Königs, g efü h rt vom 10 M ai bis Ende N ovem ber. 17 94.
T agebuch des dam aligen Q u a rlie rm e iste r - L ieu tn an ts, jetzig en G e n e ra l-L ie u t. v. J a s k i E xcellenz, b etreffen d die V o r
fälle beim K o rp s des G en eral v .h V o lk i u n d v. S ch ö n feld t, g efü h rt bis zu Anfang Ju n ii. 1794.
T agebuch des dam aligen L ie u te n a n ts , jetzig en G en -L ieu ten an ts v. D o y e n E xcellenz, betreffend die V orfälle beim K orps des G e n era l v. W ild a u und v. S chönfeldt. Vom 5 Mai bis 32 J u n ii. 1794.
T agebuch des dam aligen L ieu ten an ts v. P e t z i n g e r . Rękopism Zenow icza M arszalka Mińskiego.
P am iętniki J . U . N iem cew icza.
P o w s ta n ie
KOŚCIUSZKI.
' ’ f r Y P K A W A P R U S K A P R Z E C I W K O POLSCZK, W ft. 1 7 9 4 . P R ZE Z TR ESK O W A , P O R U C Z N IK A W O J S K P R U S K I C H . B E R L IN , 1837. 8°.
Pod tym tytułem wyszedł na widok publiczny, po Niemiecku Rys Pow stania Narodu P olskiegor. 1794, oparty, ja k mówi autor, na urzędowych pism ach Pruskich, i na pam iętnikach oficerów czynny udział w owej wojnie m ających, a m iano- wicie G enerałów : F a w r a t a , T r e s k o w a , J a s k i e g o , B o y e n , S z w e r y n a i innych. G łów nym i praw ie wy
łącznym przedm iotem uwagi pisarza, są obroty wojsk P ru s kich; wszakże, o ile koniecznie związek rzeczy w ym agał, mówi i o działaniach wojsk Moskiewskich i A ustriackich.
Idąc więc w ślad za nim , będziemy mieli sposobność przy
pomnieć czytelnikom , ważniejsze zdarzenia lej pam iętnej wojny N arodow ej, tak ja k niedaw no daliśmy im k rótki obraz w ypraw y 1792, roku : a jak tam p u stu ży t nam rękopism nieśm iertelnego Bohalyra naszego, tak tu możemy powołać się do świadectwa i wspomnień, najznakomitszego z w etera
nów i wodzów naszyci), walecznego G enerałaK niaziew icza.
Poczyna Treskow, od usprawiedliwienia w pływu G abinetu Pruskiego, do rozboju dokonanego po trzykroć na niesczę- śliwej Polscze. Dość pozornie, nie bez pewnej zręczności, utrzym uje :że « gdy nierządny naród nie m iał dostatecznych
« sił do oparcia się coraz groźniejszej potędze Moskwy, mu-
« siały P ru sy , m im o najsczerszej chęci dopomożenia raczej
« P o ls c z e , wzmocnić się jej rozbiorem , aby tym sposobem
« własna całość przeciw przewadze carów ubezpieczyć. » Tak rzecz w ystaw iając, pisarz P ruski zdaje się przynajm niej dalekim, a i to już wiele, od osłaniania wydzierstw i chci
wości łupieżnych sąsiadów swoich. Ale m iałżeby nie w ie
dzieć o spólnictwie Pruskiego dworu w usiłow aniach gabi
netu Petersburskiego około utrw alenia w Polscze tego nie
rządu, na k tó ry dziś zbrodnię panów swoich składa ? — M iałżeby, na p rzy k ład , być mu nieznanym tra k ta t 11.
K w ietnia 1764. w P etersb u rg u , między Fryderykiem II . a K atarzy n ą zaw arty, w którym oboje arty k u łem tajem nym zaręczyli sobie : w szelkiem i sposobami, a w potrzebie, i sitą oręża nawet, przeszkadzać poprawie Rzeczypospolitej naszej?
— Lecz sam P . Treskow, w sumieniu swojem nie wym aga pewnie poważnej na swój argum ent odpowiedzi; ani w ąt
pim y, z jego strony jest to tylko hołd dla opinii publicznej, dla tej powszechnej, ja k ją z cierpltością zowie, Polonomanii, której sąd nie jest mu tajnym . Na tę to opinią bacząc, osą
dził on stosow non pom inąć zupełnie wzmiankę o innym jescze trak tacie, kt ór y mógł b y ł Wybornie przytoczyć na
f ■'
( 1 3 )
dowód owych, k tóre lak przechw ala, sczerjch ku nam chęci gabinetu Pruskiego, o przym ierzu k tóre z nam i w r. 1790, F ry d ery k G ruby zaw arł, a którem u tak haniebnie w dwa lata później przeniew ierzył się ! Bez przedłużania przeto darem nego sporu, przystąpm y już do rzeczy.
D nia 13. Lipca 1793 r . stw ierdzony został na Sejmie G rodzieńskim , pod bagnetem grenadierów R a u ten feld a, drugi podział Polski. K atarzyna zagarnęła co sobie na oślep, bez m iary , prosty praw ie linią zakreśliła n a k arcie, a Prusy zab rały to, co już b y ły w r . 1656, trak tatem Malborskim (zawsze w najlepszej ku nam chęci)!! zakroiły dla siebie. Aby resztę w pokorze utrzym ać, porozum iały się obadwa dwory, jak zapewniają Treslcow i P isto r, względem wczesnego i spólnego stłum ienia wszelkich rozruchów, które .gw ałt przez nie spełniony przewidywać kazał. Nie je st nam znaną żadna uroczysta umowa w tej m ierze; ale pod tym względem, można się spuścić na rzetelność pisarzów Moskiewskich i Pruskich. Igelstrom , M inister K atarzy n y , a razem dowódca załogi Moskiewskiej w W arszaw ie i okolicy, m iał na ten przypadek objąć dowództwo nad sprzym ierzonem i wojskami.
Załoga o której mowa, b y ła liczna : składała się z dwudzie
stu przeszło batalionów piechoty, trzy n astu pułków jazdy, 50 dział; a tak ją na zimowe leże rozdzielono, aby ro zd ro bnione oddziały w ojska narodow ego, żadnej między sobą styczności nie m iały, wszędzie zaś słabszem i od sił nieprzy
jacielskich by ły (1). W arszaw ę w sczególności opasano trz e m a zbrojnem i kordonam i (2), nad tern osobliwie czuwa- jącem i, aby się do niej nie w cisnął żaden stary żołnierz, z rozbrojonego wojska Polskiego. Nie tylko bowiem 15,000
(1) Pistol-. K .5 i 1 4 ,—
(2) T enże. K. 8 . —
f .
( 14 )
ludzi z tegoż wojska wcielono do arm ii Moskiewskiej, zaraz po dokonanym zaborze, ale jescze resztę około 30,000.
w y nosząca, postanowiono do 17,800. głów zmniejszyć.
W olniejsze do obrony mieli ręce P rusacy, kiedy w r . 1806, z jednym tylko nieprzyjacielem walcząc, znaleźli nadto tak potężną w Moskwie podporę : niepowinienby więc P. Tres- kow urągać się niemocy naszej, ani nas potępiać dla tego
ty lk o , żeśmy upadli.
Już zbliżał się kres 15 M arca 1794 r . na dokonanie ro z brojenia oznaczony, i takowe już po większej części uzupeł
nione zostało, gdy dowódca jednej brygady kaw alerii N aro
dowej, Madaliński, otrzym awszy z kolei stosowne rozkazy, w raz z korzystnem i dla siebie propozyciam i które odrzucił z pogardą, zeb rał brygadę swoją dnia 12. Marca w O strołęce, i na czele 700. koni chorągiew pow stania narodowego pod
niósł. Z O strołęki pomaszerował natychm iast do Mławy;
w drodze zab rał 50 i kilka tysięcy złotych, do kassy solnej P ruskiej należących, które brygadzie za zaległy żołd roz
dzielił. Potem postępując nowemi granicam i Pruskiem i, rozbił w Szreńsku pół szw adronu huzarów, w W yszogrodzie kom panią piechoty, a nabawiwszy takiego strachu G enerała W olky w Płocku, iż się tenże już do Kościoła Jezuickiego schronił, i tamże do obrony sposobił, przeszedł W isłę pod Tokaram i, i siódmego dnia w Sochaczewie stanął. D nia 21 M arca zajął Raw ę, a nazajutrz stoczywszy krw aw ą potyczkę z Prusakam i pod Inowłodzem , tamże przez Pilicę przepraw ił się, i odtąd wolniejszy od pogoni Pruskiej i Moskiewskiej, której się tak sezęśliwie wyśliznął, przez Opoczno, Końskie i Radoszyce pod K rakow pociągnął. W pochodzie swoim, w edług Treskow a, stracić m iał Madaliński czterech oficerów i 50. żołnierzy; zabrał zaś Prusakom "przeszło sto niew olni
ka, a ubił ośmnastu; nierów nie większa była liczba ran n y ch
( 15 )
Pruskich, po drodze zostawionych. P rzy tej okazii, w yrzuca Tresko w walecznemu M adalińskiem u, złe obchodzenie się z oficerami Pruskim i; ale za to, najmniejszej nie budzi w nim zgrozy rozkaz gabinetow y, w owej chwili (20 Marca) wydany G enerałow i Szw erynow i, głównie kom enderującem u w tak nazwanych P rusach południow ych : « aby wszystkich,
« najm niejszy opor sław iących pow stańców , bez pardonu
« w pień w yciąć, a wziętych z b ro n ią w ręku wywieszać, i c< tak też z samymże Madaliriskim postąpić. »
W D reźnie, odebrał wiadomość o pow staniu, Kościuszko, k tó ry zawczasu od patriotów na naczelnika pow ołany, utrzy- m yw ał z nimi n ieprzerw ane, za pośrzednictwem Zajączka, stosunki. Z boleścią dowiedzieli się tam że o niem , jakkolw iek od kilku miesięcy do tej now iny przysposobieni, Ignacy Potocki i K ołłątaj; zbyt rycliłem osądzili przedsięwzięcie;
staran ia około w yjednania jednoczesnej dyw ersii ze strony Szwecii i T u rcii, zaledwo były przez nich rozpoczęte. P isto r wyznaje (k. 69), że gdyby T urcy wypowiedzieli byli w len- czas w ojnę Rossii, i tylko korpus Suwarowa przeciw sobie ściąg n ęli, nie byłab y podołała Polscze K atarzy n a. Ale M adaliński nie mógł dłużej odkładać pow stania, które po dokonanem rozbrojeniu arm ii, już i tak do dwudziestu i k il
ku tysięcy zmniejszonej, byłoby pozbawionem najsilniejszego wsparcia.
D nia 23 M arca przybył Kościuszko do Krakowa. Osada tego m iasta składała się z 400. Polaków , a 500. Moskali pod dowództwem Podpułkow nika Lykoszyna. Niezręczne wzięcie się naszych spraw iło, że oddział Moskiewski, bagaże tylko straciw szy, porządnie z niebezpieczeństwa się wycofał.
Tymczasem Denisów, a pod nim , Rachmanów i Tormassow, w siedm batalionów piechoty i 13 szwadronów jazdy, w raz z dwoma pułkami Kozackiemi i 14° arm atam i, za Madaliri-
' I
(1 .6 )
skini w ypraw ieni, zbliżali się pod Kraków . Z upow ażnienia R ady nieustającej, zbierać mieli po drodze, pod swoje do
wództwo , oddziały wojska Polskiego, aby je przeciw po
wstańcom obrócić, i tym sposobem wojnie c h arak ter buntu w obliczu Europy nadać, Ale wszystkie te oddziały, w m iarę postępu Madalińskiego, już się by ły za powstaniem ogłosiły.
Kościuszko, aktem Konfederaci! generalnej, na d n iu 2 4 M ar
ca w K rakow ie spisanym , obw ołany naczelnikiem Pow stania Narodowego, wyszedł na przeciw nieprzyjacielow i dnia 1.
K w ietnia, na czele R ejm entu W odzickiego i garstki na pręd- ce zebranej szlachty okolicznej; dwanaście arm at w y p ro wadził z sobą. Tegoż samego dnia spotkał Madalińskigo już połączonego z brygadą kaw alerii Manżeta i czterm a batalio
nami piechoty. Nazajutrz, w Koniuszy, przybyło mu 300- górali w kosy i siekierki zbrojnych. Zajączek (1) podaje siłę jego na 3000 piechoty i 1,200 koni; Tresko w zaś rachuje mu siedm batalionów piechoty i 26 szwadronów jazdy, w czem idzie za świadectwem P isto ra, k tó ry liczy K ościuszce, prócz kilku tysięcy (.!j goralów, pięć do sześciu tysięcy reg u larn e
go wojska, nie pomnąc, jak sczupłe b y ty w owczas zreduko
wane bataliony nasze, kiedy według własnego jegoż w yzna
n ia (k. 163), dwa bataliony R ejm entu D ziałyńskich, na którego nieuległość co do redukcii i rozbrojenia sam się uskarża, (k. 6 i II ) liczyły razem tylko 400 do .500 ludzi.
Z tą siłą postąpił naprzód Kościuszko, i dnia 4 K w ietnia s ta rł się z Tormassowem pod R acław icam i. Zajączek opo
w iada sczegóły tego świetnego spotkania : do niego więc odsyłam y czytelnika. W edług Tresltow a, sześćset poległych i ran n y c h , a cała arty le ria nieprzyjacielska (12 arm at),
(1) H istoire de la revolulion de Polo g n e en 1 794, p a r un lem oin o c u la irc .—
( n )
b y ły owocciil odniesionego zw y cięztw a; ale ważniejszym by l skutek m oralny. Odtąd nieprzyjaciel nie mögt już sobie roić nadziei, aby jednym zam achem , ja k sobie pochlebiał, potrafił stłum ić w zniecony p o żar; odtąd rozpostarcie się Pow stania po całej Polsce, nie mogło już być wątpliwem.
Jakoż , lubo w kro tce do 14,000. korpusem Chruszcowa Wzmocniony, nie kusił się już Denisów o pobicie Kościuszki;
rozsciągnął tylko siły sw oje, aby mu żadnej kom m unikacii z W arszaw ą niedozwolić i tym sposobem utrzym ać toż m ia
sto w posłuszeństw ie, dopóki by wojska Pruskie, i przyw o
łane z Litw y i Rossii posiłki, nie postaw iły Igelstrom a W mo
żności, zadania Powstańcom pewnej i ostatecznej klęski.
Lecz, pomimo wszystkich zabiegów, wiadomość o bitw ie Racław ickiej nie była już tajną w W arszaw ie dnia 12 K w iet
n ia . Natychm iast niespokojność mieszkańców poczęła się objaw iać. Igels trom, k tó ry poparty przez P osła Pruskiego, Buchholtza, przyw iódł już b y ł Stanisław a Augusta do oświad
czenia się otw arcie przeciw Pow staniu, a M inistra Austriiac- kiego Du Cache do uroczystego w yparcia się Powstańców i ich spraw y, w ezw ał dnia 15 K w ietnia Radę Nieustającą, aby mu w ydała dwudziestu i sześciu podejrzanych : między nim i, znajdow ał się Staś Potocki, ten sam który w podob- nym że dniu m iał później z b ratn iej ręk i zginąć ! Nikczemna powolność w ładz naszych na wszystkie skinienia Prokonsu- la,odjęła mu sczęśliwie wszelki pozor do rozzbrojenia wojska Narodowego, k tó re w W arszaw ie, składało się w tenczas z czterech batalionów zredukow anych piechoty , z dziewięciu szwadronów po większej części demontowanej jazdy, i z kilku kom panii a rty le rii. W szakże siły Moskiewskie w ystarczały, według w łasnych wyrazów P istora (k. 57), « n a utrzym anie porządku i stłum ienie Pow stania : » w ynosiły one 9 b a talionów Wyborowej piechoty, dziewięć szwadronów jazdy
2
( 1 8 )
i 36 arm at. Skutkiem rozporządzeń przez Sztab Moskiewski podyktow anych, wszystkie główniejsze stanow iska w m ie
ście opanowali Moskale, a każdy oddział Polski tak dobrze był otoczony i strzeżony, że na pierszy znak mógł być rozzbrojonym (1). P rócz tego przyw ołano Prusaków , którzy pod G enerałem W o lk y , aż do Młocin zbliżyli się. Na sczęście, nierozzbrajając Polskiego wojska, pozostawić mu n atu raln ie musiano straż K róla, to je st zamek, tudzież a r senał i m agazyn prochow y. A rty leria nasza liczyła w k o r
pusie swoim najwięcej sprzysiężonych; arsen ał więc stał się głów ną k w aterą patriotów ; tam , dniem i nocą, poczęto robić ładunki, sposobić rozzbrojone działa do ognia; ztam tąd dany b y ł znak Pow stania. Przyspieszyła go wiadomość, że w godzinę nabożeństw a W ielko-piątkow ego, dnia 18 K w iet
n ia, lud W arszaw ski ma b yć po Kościołach zam kniętym , i w tejże samej chwili wojsko narodowe rozzbrojonem .
Po czw artej z ra n a , d. 17. K w ietnia, oddział dragonów M irowskich, rozpoczął attak uderzeniem n a placówkę Mos
kiewską, k tó ra go od żelaznej bram y obserw ow ała. O godzi
nie 5, po w ystrzale arm at arsenalskicb, już całe miasto b y ło w poruszeniu, ale w łaściwie poczęła się w alka dopiero m iędzy 7 i 8m ą, głów nie w dwóch punktach ; na przeciw K apucynów , przed mieszkaniem Igelstrom a, n a k tóre lud, przez szewca Kilińskiego i Sierakowskiego rzeźnika zeb ra
n y , uderzył; tudzież n a Nowym - Swiecie, około S°-Krzyża, gdzie, dążącem u na stanowisko swoje do zam ku, Rejmonto
wi Działyriskicli, zastąpiła brygada Moskiewska Miłaszewi- cza i G ag ary n a. Pod S.-K rzyżem , powiedzieć m ożna, roz- trzy g n io n y b y t los Stolicy naszej. O toczony ze wszech stron ów m ężny R ejm ent, co pierw szy w iarę ustaw ie 3° Maja za
przysiągł, gdy nie widział podobieństwa, aby się mógł prze-
(1) P isio r. K . 5 5 , 5 7 . -
U 9 )
bić przez nieprzyjaciela, rozsypał się po okolicznych do
m ach, i tak zręcznie z okien i dachów do żołnierzy Miiasze- wicza m ierzył, że resztki tylko przed bagnetem jego schro
nić się zdołały, a te resztki taki postrach między swoimi rozniosły, że blisko połowa garnizonu Moskiewskiego, pod G enerałem Nowick m , uciekła pod Szubienicę, zkąd po dwa kroć na odsiecz Igelstrom ow i prow adzona, zbliżywszy się do Saskiego dziedzińca, kroku naprzód w miasto postąpić nie śm iała. Ta niezw yczajna w żołnierzu Moskiewskim k rn ą b r
ność, często się w owym dniu, jak świadczy P isto r (k. 120), pow tarzała : tak to bitwa uliczna demoralizuje najkarniejsze
go żołnierza ! Czemuż pamięć tego przykładu nie przedłu
żyła, dniem jednym przynajm niej, ostatniego szturm u W a r szawy ! — Nieczynność dyw izii Nowickiego udarem niła wszelkie usiłowania Igelstrom a. Po trzydziestu i sześciu go
dzinach zapalczywej i krwawej bitw y, k tórą z rozm aiłem sczęściem toczył, spaliwszy w reszcie najw ażniejsze papiery o których całość najmocniej mu chodziło, cofnął się na dziedziniec Krasińskich: z tam ląd, za pośrzedniclwem K róla , począł robić i przyjm ow ać prepozycie k ap itu łach , a tym czasem przedarłszy się na ulicę S t°-Ju rsk ą , przebił tamże kilka ścian i płotów , i ogrodami na ulicę Pokorną dostał się, a uniknąwszy tym sposobem przygotow anych na ulicy Zip- kroczym skioj zasadzek, połączył się w Powązkach z Prusa
kam i n a pomoc mu przybyw ającym i. Oddział 250 ludzi, k tó ry z sobą Igelstrom w yprow adził, powiększony m arude
ram i do 600, między którem i było 150 ran n y c h , schronił się pod zasłoną Prusaków , przez Nowydwór w granice Pruskie.
Nowicki, przeciw nie, cofnął się w górę W isły. Ogólną stratę Moskali podaje Treskow na 2265 zabitych, a 122 rannych, pozostałych w W arszaw ie; liczba niewolników, w edług Za
jączka wynosiła 4,500. A ten tryum f, otrzym ało 1,200 żoł
( 2 0 )
nierzy Polskich i tyleż ludu W arszaw skiego, jak zaświadcza niepodej rżane pod tym względem w yznanie P istora (k. 166)1 Nowa nauka, jak m ałych sił tego rodzaju w ojna wym aga ! Tresko W nawiasem wspomina o okrucieństwach, jakich się w tej okazii lud W arszaw ski m iał dopuścić, a przy taczając świadectwa P isto ra i Seume, usiłuje w tein niejako niecną rzeź P rag i usprawiedliwić. Już naprzód bezstronny Sędzia, znalazłby wielką różnicę, miedzy swawolą ludu bez ham ulca, a rospustą przyuczonego do karności żołnierza, między na- jezdcą samowolnie na zemstę w ystaw iającym się, a uciśnio
nym , którego szlachetna rozpacz wiedzie do zemsty; lecz prócz lej ogólnej uw agi, Tresko w, P islor i Seum powinni byli raczej przypom nieć sobie, że na tej samej P radze, znaj
dował się w ówczas lazaret M oskiewski, w którym tak łatw o i bez niebezpieczeństwa, lud W arszaw ski nasycić mógł zem
stę swoją; krw aw y i mściwy m otłoch, jak tego gdzie indziej widziano p rzykłady, nie by łby om inął tak łatw ej sposobno
ści; wszakże nie ty lko chorym żadna nie stała się krzyw da, ale owszem, nazajutrz, podwód im do odjazdu dostarczano (i).
Sam P istor skarży się najwięcej (k. 1 2 0 ,1 3 0 , 147, 148) na m orderstw a popełnione, na ki m? na rabującym po bocznych ulicach żołdactw ie, a taką b y ła owszem szlachetność N aro
du, jak tenże G en erał Moskiewski wyznaje, że gdy ułani nasi na jeden oddział nieprzyjacielski uderzywszy, żadnem u żoł
nierzow i pardonu dać niecheieli, pomimo lej zaciętości, w strzym ali oręż nad głową jego sługi, « z powodu że nic b y ł żołnierzem ! » (k. 156). Śm ierć G agaryna przed kadec- kiem i Koszarami, nazywa P istor m orderstwem , chyba dla tego, że nie z ręk i żołnierza zginął; rannem u obok G agaryna i wziętemu w niewolę Miłaszewiczowi z ludzkością dostarezo-
( l) P is io r . K . 1 3 0 ,—
f
( 2 1 )
no wszelkiej pom ocy.— Jest to więc szkaradna niespraw ie
dliwością, rów nać szlachetna walkę ludu W arszawskiego, w obronie najświętszych praw swoich, z rozhukana wściek
łością najezdców Suw arow skich.
Najpierwszem dziełem wyswobodzonej W arszaw y, b y ł uroczysty akces do Konfederaci!Krakowskiej i przyw rócenie do w ładzy Zakrzewskiego, Prezydenta obranego na mocy zniesionej przez Targow iczan U stawy czteroletniego Sejmu o M iastach. Odtąd nadchodziły zewsząd Kosciusce podob- neż akcessy, Przed innem i prow inciam i Zaniemeiiskiemi, jak zwykle, pow stała Żmudź; Sulistrow ski, Giedroić i Pro- zor zatknęli już dnia 16 K w ietnia sztandar Niepodległości w Szawlach. W W iln ie, m ężny Jasiński w trzy sta ludzi garnizonu Polskiego, przy pomocy ludu, rozbroił dnia 19 K w ietnia, po krwawej bitwie 1,500 Moskali, których w raz z G enerałem Arseniewem w ziął do niewoli; reszta cofnęła się do G rodna. Osądzony za zdradę Hetm an Kosakowski, powieszony w m undurze Moskiewskim, zakończył haniebne życic, lak pięknie za Konfederaci! Barskiej rozpoczęte! Ten przykład przez W ilno dany pociągnął za sobą Sąd i strace
nie czterech innych zdrajców w W arszaw ie dnia 9 Maja, a mnóstwo pochw yconych czekało w więzieniach wyroku.
W szystkie garnizony Polskie na praw ym brzegu W isły , uwolnione z pod straży nieprzyjaciela, który się przeciw Kościuszce skoncentrow ał,przystąpiły z kolei do insurrekcii, a pokasowawszy niektórych dowódców, Podpułkownika Grochowskiego G enerałem swoim obw ołały. Dywizie nasze do wojska Moskiewskiego wcielone, poczęły też myśleć o złą
czeniu się z Narodem. Major Kopeć dopełnił pierwszy tej powinności; za nim poszli W yszkow ski, Łazniński i zgoła cała praw ie jazda. T rudniej było piechocie przedrzeć się do swoich, jakoż wnet rozzbrojoną została; żołnierzy rozdzielo
( 22 )
no po pułkach Moskiewskich, a oficerow wgłąb carstwa oddalono.—
Kościuszko nie czuł się b y ł na siłach, aby, po bitw ie Racławskiej, ścigać mógł Tormassowa, którem u tegoż same
go wieczora Denisów p rz y b y ł na pomoc. P rzestając na tern, że zaimponował nieprzyjacielow i i uw olnił się na czas od jego natarczyw ości, zajął się uorganizowaniem w około sie
bie pow stania. W tym celu cofnął się do Bosutowa, a tam dopiero pomnożywszy wojsko swoje do 9000, w yruszył 5° Maja na oswobodzenie W ojewództwa Krakowskiego.
Z Szkalm ierza rej terow ał się przed nim Denisów aż do Staszowa. Tu zatrzym ały się obadwa wojska. W nadziei że Denisów, skoncentrowawszy już siły swoje, zechce wydać mu bitw ę, oszańcował się Kościuszko w w ybornej pozy cii pod Połańcem ; ale do walnej bitw y nieprzyszło; skończyło się tylko na kilku nieznacznych utarczkach. K orzystał więc z chwilowego wypoczynku. Naczelnik, aby się znieść z W a r szawą i rząd rew olucyjny ustanow ić. W P ołańcu, zapadła uchw ała 10 Maja, organizująca na ten czas bezkrólewia, najwyższą Radę Narodową, do której weszło kilku znako
m itszych miesczan W arszaw skich; tam także wyszło dnia 7°
tegoż m. pam iętne urządzenie , zaręczające W łościanom zm ieszenie powinności, bezpieczeństwo własności i opiekę p raw a. Kościuszko przyw dział chłopską sukm anę, wyniósł na stopień oficerów, tych wieśniaków co się walecznością pod R acław icam i oznaczyli, i wszystkie wolniejsze chwile w obozie pomiędzy Kosnikam i przepędzał. N iestety ! poźno to było, dopiero w ostatniej chwili, podnosić um ysł, wznie
cać szlachetne uczucia i przyw iązanie do k raju , w tej części b raci n aszy ch : wśrzód tyloletniej nędzy i ciem noty, mogtyż w yobrażenia swobody i miłości ojczystej, zrodzić się pomię
dzy n ie m i! W szakże znalazł się i u nich zapał pod okiem
( 2 3 )
ukochanego N zelnika, umiejąego słowy i przykładem ich zachęcić, a nadewszystko przyzwoicie użyć.
Tymczasem G rochow ski przeszedł wisłę pod Rachowem, i zagroził z ty łu Denisowi. Na tę wiadomość, Moskale cofać się poczęli ku granicom Pruskim . Kościuszko, w ypraw iw szy Zaj czka za W isłę, aby tam z sitam i jak ie zebrać p o tra
fi, zastąpił nad Bugiem posiłkom nieprzyjacielskim , sam poszedł za Denisowem i dognał go pod Sczekocinam i. Już na tym punkcie zebrało się było wojsko Pruskie, pod G ene
rałem F aw fatem , którego liczbę podaje Tresko w na 17,500 ludzi. F ry d e ry k gruby, p rzy b y ł 3 Czerwca, aby nad ńiem objąć dowództwo. W rapporcie swoim do Rady Najwyższej, oświadczył Kościuszko, iż nie w iedział 0 takiej bliskości Prusaków . W szakże, chyba wiadomość o ich złączeniu się z Denisowem, mogłaby go w ytłum aczyć, dla czego zamiast w ydania natychm iast bitw y, zdawał się raczej oczekiwać na nią. Siły jego, w owczas praw ie przew yższały korpus Denisowa. Przesadza Treskow gdy za Pistorem , liczy K o
ściuszce 26,0 0 0 . regularnego żołnierza, a 10,000 kośników;
Denisowi zaś tylko 9000. Ale i według naszych podań, pro- porcia sił wojsk obudwóch, b y ła na korzyść Kościuszki.
G enerałow ie K niaziewicz i Zajączek, dają mu 15,000. a 14,000. Denisowi, świadectwo zaś ich rzetelności znaleść można w samymże Treskowie, k tó ry w ym ieniając bataliony, liczy ich naw et 14 Moskalom, a tylko 13 Polakom. Lecz wódz nasz, m iał podobno słabość oficera In źin ierii : lubił okopywać się, i często wiele czasu na to tracił; a prócz tego nie przypusczał, ja k m ówią, aby P ru sacy przed otw arłem wypowiedzeniem w ojny uderzyć śmieli nań. Coźkolwiek bądź, bitw a dopiero 6 Czerwca nastąpiła, lecz już nie z sa
mem! Moskalami, ale i z P rusaka i ra zem. Po zaciętej wal
ce, ustąpili nasi z placu przed przem agającem i siłami, ale nie
( 2 4 )
bez chwaty dla wodza i oręża naszego. K ośnicy w sczegól- ności odznaczyli się tu, jak pod Racław icam i. Sposób w jaki ich używ ał Kościuszko, zdaje się jakoby b y ł zatraconym dla ostatniej rewolucji naszej. Pospolicie szykow ał on ich na wzgórzach; z wzniosłości rzu cał na nieprzyjaciela, tak iż broń ich od pędu nowej nabyw ała siły; działa nieprzyjaciel
skie, w tern położeniu, nie mogąc mocno szkodzić, nie od
bierały im odwagi, a prócz tego, postępowała zwykle za niem i kolumna regularnego wojska, aby, ile możności, oglą
dania się i w ahania żadnego nie dopuścić. Tresko w p rzy znaje, że pod Sczekocinam i, dzielnie raz odepchnęli n a ta r
cie całej jazdy nieprzyjacielskiej, a d ru g i raz, jak się tenże pisarz w yraża, « z nadzwyczaj nem n ęztwem, o 15 kroków
« pod linię Pruską już byli podstąpili, gdy nagle rozszedł
« się odgłos o śm ierci Kościuszki, i połam ał szyki walecznie
« potykającego się Polskiego wojska.» Rzeczywiście dwa konie ubito pod Naczelnikiem; obok niego legł G enerał W odzicki, i drugi najpiękniejsze rokujący nadzieje, G ro chowski : wszakże nieustraszony wódz w porządku w ypro
wadził swoich z niebezpieczeństwa. Straciliśm y tysiąc zabi
tych, a 500 jeńców , k tórzy, jak świadczy Treskow, prawie wszyscy byli ra n n i. Najpierw przez Małogoszcz do Kielc, a później cofnął się Kościuszko ku W arszaw ie.
W tej samej praw ie chw ili, druga klęska spotkała Polaków nad Bugiem. W y słan y lam Zajączek z Rejmentem Działyń- skich, zebrawszy pod swoje dowództwo 2000 koni K opcia, Łaznińskiego i W yszkowskiego, tudzież 2000. rekrutów , m iał razem około 5000. ludzi i 11, arm at. Dwa razy tyle wojska i dział 50, prowadzili przeciw niem u Derfelden zZ agrajskim . Szóstego Czerwca stoczył nad samym Bugiem, korzystną utarczkę, oddział dywizii Zajączka, pod Wedel- stedtem, oficerem biegłym , przez Xiecia W irlem berskiego
f
( 3 6 )
ze służby Pruskiej zw erbow anym . Ale od tego zetknięcia się z nieprzyjacielem , opuściła W edelstedta wszelka chęć do w alki : jakoż w krotce, pod pozorem słabości, oddalił się z wojska. Demisia, a pierw jescze niechęć W edelstedta, pozbawiły korpus Zajączka, jedynego oficera doświadczonego i znającego wojnę : a to zdarzenie wywrzeć koniecznie m u
siało niepom yślny w pływ na bitw ę, k tóra dnia 10 Czerwca nastąpiła pod Chełmem, chociaż pożycia w yborną była dla jazdy, główną siłę Zajączka stanow iącej. W tej bitw ie, która trw ała z zaciętością godzin trzynaście, objaw ił talent wodza G e n erał Kniaziewicz, w ówczas P u łk o w n ik : jego męzlwo i dysp ożycie, jako szefa Sztabu, nie mało się p rzy czyniły do zmniejszenia s tra t n aszy ch ; w jego oczach, kula arm atnia odcięta głowę K om m endantowi a rty le rii, Chomę- towskiemu, w którego talentach i patriotyzm ie Naczelnik wielkie pokładał nadzieje.
Nim, zmuszony do rejterady Zajączek, za W isłę się p rz e p raw ił, w ysłał pierw w 500 koni i 100 strzelców pieszych, na W ołyń, zdatnego oficera, Liberadzkiego, co później po- ledz m iał zasczytnie we W łoszech. Dziwna rzecz 1 ta w y
praw a, w której Liberadzki dzielnie się odznaczył, skończyła się bez żadnej dla spraw y powstania korzyści, lak, jak w y
praw a G en erała Dwernickiego, wejściem do G alicii.
Wiadomość o dwóch klęskach, a razem o stracie K rak o wa zajętego przez P rusaków , (co było koniecznem następ
stwem przegranej Sczekociriskiej), rozniosła postrach w W a r
szawie. Odgłos : Z d ra d a ! Z d rad a! rozszedł się po mieście.
Duchy Francuz/cie, jak je zowie K iliński, poburzyły miesz
kańców : dnia 28 Czerwca, na głos dzwonów, rzuciły się tłum y ludu do więzień, i kilkanaście osób obwinionych o zdradę powieszono, a jak to zawsze byw a w owych dniach Sprawiedliwości Iudu(!!j, padły dwie ofiary zupełnie niewin-
( 3 6 )
He, a między i mierni zacny urzę h ń k , co wolał dać życie, niżeli powinność swoją złam ać. G dybyć taka nieludzka sw a
wola, mogła przynajm niej posłużyć ku zbaw ieniu N arodu!
Lecz, ktoź rozsądny przypuścić to może ?.. Są, co zbawione Rewolucii Francuzkiej przypisują terroryzm ow i. W e F ra n ci*, terroryzm był dziełem istotnego i najwyższego wzbu
rzenia namiętności, k tóre przynajm niej na polu bitw y cu
dów d okazyw ło: u nas, b y ł on prostym skutkiem naśladow
nictw a, a gdy terrorystów kazał sobie Kościuszko do obozu odsyłać, trzeba ich było po zakątkach m iasta odgrzebywać.
Ale naw et przeczym y jakoby terro ry zm zbawić m iał F ran- cią. Jescze on nie rozpostarł b y ł swojego wpływ u, kiedy D um ourier ocalił już b y ł rew olucią; a jeżli potem nowe jej zagroziło niebezpieczeństwo, ktoż to je głównie sprowadził?
kto wojska rew olucyjne rozstroił, i obce sym patie zniechę
cił ? kto bardziej wojnę domową rozżarzał i tak nieprzyja
ciół do nowych napaści ośmielił, kto, jednem słowem, F ran- cią nad przepaścią postaw ił? T erroryzm i T erro ry ści. A z tej przepaści nie terro ry zm ją w yprow adził, lecz raczej pomimo terroryzm u zwycięzko wyszła F ra n c ia , bośmy po dw akroć najsilniejszych jej nieprzyjaciół, na siebie odciąg
nęli; bo niezgoda pomiędzy jej nieprzyjaciółm i, i chciwość zajechania przyległych sobie P row incii, rozstrajała wszyst
kie ich plany; bo nakoniec, naród trzydziestu-m ilionowy, tak św iatły i tak zamożny, nie łatw ym jest do zwalczenia. Ale dzięki terroryzm ow i, jakiż b y ł koniec zwyciężkiej rew olu
cii ? Znużony swawolą i tyraństw em naród, z tern samem uniesieniem rzucił się w ręce despotyzmu, z jakim , kilka lat pierw , podniost b y ł sztandar wolności. I pocóż więc tyle krw i i ty le gwałtów ! Coż ma dziś F rancia, czego już w r.
1791 nie m iała ? A chociażby m iała co więcej, toć pół wieku w żadnym przypadku upłynąć nie m ogło, bez zostawienia posobie śladów postępu.
( 2 7 )
« Bardziej niż dwie przegrane bitw y » — są to w łasne słowa Kościuszki, zasmuciła go rozpusta 28 Czerwca. Na rozkaz jego, skarano śm iercią pięciu przywódzców. Między pódejrzanem i znalazł się K onopka, pisarek K o łłątaja, jeden z mówców ulicznych : z ląd i tego męża posądzano o spól- nictw o; prócz niego, obwiniano o jakobinizm, Jasińskiego i Zajączka, ale wszyscy trzej uroczyście odepchnęli od sie
bie ten zarzut. W szakże dla dania niejakiej satysfakcii tej opinii, Kościuszko m ianował sąd w ojenny, do prędszego osądzenia więźniów Stanu, i prezydencią oddał Zajączkowi, który w net ją porzucił, gdy, na wstawienie się Nunciusza Papieskiego Naczelnik darow ał życie skazanemu na śmierć Skarszewskiemu, w owczas Biskupowi Chełmskiemu, a póź
niej, pod w ładzą tegoż samego Zajączka, na Arcybiskupstwo w yniesionem u!
Aż do bitw y Sczekociriskiej, pochlebiał sobie Kościuszko, że z samemi tylko M oskalam i' mieć będzie do czynienia.
Już w praw dzie nastąpiło było pierw maleńkie starcie pod Skałą, m iędzy G enerałem Stadnickim a Prusakam i, ale Na
czelnik wolał to uważać za skutek nieporozum ienia, a ze
b rane lam siły Pruskie za korpus obserw acyjny, a niżeli b rać odpowiedzialność za ściągnienie na kraj nowego nie
przyjaciela. Z tąd W ielkopolanie, rów nie jak G alicianie wstrzym ać się m ieli od wszelkiego poruszenia. W rzeczy samej A ustriacy, którzy, ja k mówi Treskow, « wyglądali
« pawie pomyślnego obrotu pow stania, w ten czas dopiero
« gdy źle mu wróżyć poczęli, a może i przenikali, że już
« trzeci podział Polski, między dwoma gabinetam i, ułożony
« z o s ta ł, » w kroczyli w 15 tysięcy w Lubelskie, « dla a zabezpieczenia spokojności pogranicznych P ro win cii Ce
sarstw a, zagrożonych rozrucham i w Polscze, » jak mówi odezwa G en erała H arancourt z daty 30 Czerwca. Kiedy po
"oswobodzeniu W arszaw y, na chwilę nadzieja Orężowi P ol
skiemu znowu zabłysnęła, natychm iast cofnęli się ku g ra n i
cy. Co do Prusaków , skoro otw arcie już przeciw nam w ystą
pili, Rada Narodowa, pod dalą 12° C zerw ca, pow ołała W iel- kopolanow do pow stania. Ale, prócz garnizonów miejsco
w ych, 60,000. wojska, przeciw Kościuszce zebranego, zale
w ało w ten czas W ielkopolsko : trzeba było czekać sposob
niejszej chwili.
N ieprzyjacielskie wojska ściskając coraz eieśniej, z jednej stro n y Zajączka, od W isły, z drugiej Kościuszkę, od Bzury, zbliżały się pod W arszaw ę. D nia 9 Lipca, już K ról Pruski stan ął pod N adarzynem . W wilię Mokronoski, który osłaniał p ra w e skrzydło nasze, pobił pod Błoniem E lsnera, dowódzcę przedniej straży Pruskiej; a Zajączek, stoczył tegoż samego dnia, na lewem skrzydle, rów nie pomyślną bitw ę pod Gol- ltowem, przeciw Fersenow i, k tó ry po odwołanym Igelstro- mie, objął b y ł nad wojskiem Moskiewskim kommende. Siły Zajączka w ynosiły 7,000. ludzi; Fersen zam ierzył odciąć go od głównej arm ii. Za radą swego szefa Sztabu, Pułkownika Kniaziewicza, w obranej przez niego pozy cii, przyj ł bitw ę Zajączek. Dwie godzin ucierały się przednie straże, nim przyszło do walnej b itw y, w której po dwakroć uderzający Moskale, ze stra tą 600. ludzi odparci zostali. Nazajutrz, w czternaście już tysięcy rozpoczął nowy attak nieprzyja
ciel. W ten czas Kniaziew icz, udając że przyjm uje bitw ę, szykuje w ty le swej linii podłużny czworobok, zamyka w nim wszystkie swoje zaprzęgi, i bez stra ty jedriego czło
wieka, łączy się z przybiegającym na pomoc Kościuszką, w chw ili, gdy jazda nieprzyjacielska już tyłom jego grozić poczęła. Naczelnik m ianow ał na miejscu G enerałem K n ia
ziewicza.
Siły Pruskie, skoncentrow ane dnia 14° Lipca pod W a r
( 2 9 )
szawą, podaje Trekow na 2ö,000. Nie mamy dat, aby o rze
telności podania jego przekonać się , lecz godzi się mieć ją w podejrzeniu, sądząc z liczby sił Moskiewskich, które w e
dług niego wynosić m iały tylko 13,000. W szakże pod Ma
ciejowicami, już po stratach w obozie pod W arszaw ą od
niesionych, więcej niż 13,000. ludzi, liczył w sobie tenże sam korpus F erse na ! -—• Co swoim ujm uje, to nam tu, jak wszędzie, sczodrze dodaje Tresko w, a m ianowicie, rachuje nam : 15,000, regularnej piechoty, 2000. jazdy, 18,000.
kośników, 15,000. m ilicii W arszawskiej i 415 dział, a co fo rty tik aeii! jak w arow ne szańce !!! Obyć tak było! T rzy dzieści i trzy tysiące rek ru ta, byłoby się usposobiło przez dwa miesiące oblężenia, do odniesienia większej z tryum fu korzyści, i do zasłonienia P rag i przeciw Suwarowi. Lecz, niestety ! powiedzieć praw dę potrzeba, nie tak w ielki, a na- dewszyslko nie tak powszechnym b y ł zapał w owych począt kacli popraw y której ojcowie nasi, po tyloletnim nierządzie, dopiero nasienie byli rzucili. R ekrutow anie szło tępo, b a r dzo tępo. Dzięki lepszemu przykładow i i lepszym naukom, większe siły wystawiliśmy w późniejszych czasach; niesczę- ścieni, nie mieliśmy K ościuszki! —- W edług Zajączka, m iał Naczelnik w W arszaw ie 9000 regularnego żołnierza; a z n o wo zaciężnym wojsko jego wynosiło 17,C00 piechoty i 5000 jazdy. G en erał Ktiiaziewicż, oblicza kośników na 3000;
mieszkańcy zaś W arszaw y, użyci do sypania szańców, które w obce nieprzyjaciela w ykończano, ochotników tylko w dniach ważniejszych dostarczali. Co zaś do dział, liczy ich G e n erał K niaziewicz po 4 w dwudziestu i kilku zew nętrz
nych redutach, n a prędce pod okiem Sierakowskiego usypa
nych, a po 6 w dwóch osobnych dziełach pod W olą; razem z a rty le rią połową, około 200.
Reszta wojska koronnego zajm owała praw y brzeg W isły ,
( 3 0 )
i zabezpieczała dowóz żywności do W arszaw y, a m ianow i
cie : G en erał Cicho wski, w 3000. ludzi obserw ow ał P ru sa
ków wzdłuż N arw i, G en erał Sierakowski zaś, w 4000. ludzi, pilnow ał Moskali nad Bugiem. R okitnicki, a po nim A nto
nowicz, zręczni p arty zan ci, szarpali ty ły Pruskie, w okoli
cach Szreńska.
Szyk naszych pod W arszaw ę b y ł następujący : Moltrono- ski dowodził prawem skrzydłem : w ośm batalionów i 18 szwadronów, zajm ow ał M arym ont i Powązki, Później, gdy Mokronoski w ysłany b y ł do Litw y, miejsce jego zastąpił Xiąże Józef Poniatow ski, który szlachetnym przykładem , jako ochotnik staw ił się w obozie Połanieckim , i wódz nie
daw no, stan ął w szeregu, pod rozkazam i podkommendnego swojego. Zajączek, pod W olą i Czystem, m iał 6 batalionów i 9 szwadronów. - Kościuszko nakoniec, zajmując całą prze
strzeń od Mokotowa aż do W isły, liczył pod sobą 20 batalio
nów i 30 szwadronów, którem i dowodzili: na praw em sk rzy dle D ąbrow ski, Poniński na lewem. Było więc naszych 34 bataliony piechoty i 57 szwadronów jazd y . Przeciw ko nim stanęło starego żołnierza, jak sam Treskow oblicza, 50 ba
talionów piechoty, 85 szwadronów jazdy i trz y pułki K o
zackie. K ról P ruski m iał głów ną kw aterę we W łochach;
Fersen w Służewcu.
Od 16 L ipca, poczęły się codzienne utarczki; ale przez kilkanaście dni trw ały raczej ze stro n y n ie p rz y ja c iela , przygotow ania do głównego attaku; oczekiwano na ciężką a rty le rią z G rudziądza i W rocław ia, a nim przyszła, p rzy sposabiano w Opalinie faszyny, kosze, drabinki i t. d. któ- rym to ro b o to m , ja k świadczy Treskow « przeszkadzali
« z nadzw yczajną zręcznością, nużąc ustaw icznie Prusaków ,
« w yborni strzelcy Polscy. » Byli to strzelcy mężnego Sókolnickiego.
1
( S i )
Zdaniem Treskow a, W arszaw a już 13 Lipca, zaraz po skoncentrow aniu się sit Moskiewskich i P ruskich, powinna by ta i mögt a być w z ię tą . Jeżli to nie nastąpiło, i głów ny attak nie m iał dnia tego miejsca , przypisuje to Tresko w persw azii i radom X iecia N assau-Siegen, którego Im pera- torowa do boku Królow i Pruskiem u przystała. Rzeczywiście, bacząc na sczupte szeregi niewyćwiczonego żołnierza nasze
go, już po części klęską Sczekociriską i re jterad ą zdemorali
zowanego, tudzież na słabość niew ykończonych i tak m i
zernie uzbrojonych okopów W arszaw skich, nie podobna zaprzeczyć, iż z trudnością przysztoby by ło Kościuszce oprzeć się, szybkiem u i ogólnemu a Itakowi, tak liczny ch i potężnych zastępów nieprzyjacielskich, i n ie masz w ątpli
wości, że ocalenie swoje w owej epoce, w inna W arszaw a, nie tylko talentom wodza i męztwu ry cerstw a naszego, ale także, po części, zawiści Moskali zazdrosęzących tryum fu K rólow i P ruskiem u, a z drugiej stro n y , nadziei tegoż K ró la, że zatrw ożona zem stą Moskiewską stolica Polski, podda mu się dobrowolnie, i że otrzym a w całości i hęz znisczenia miasto k tó re już za swoje uw ażał. Siad tych nadziei, znaleść można i w korrespom jeucii F re d e ry k a z Stanisław em Au
gustem, tudzież z kom endantem W arszaw y, O rłow skim , gdy ich zachęcał do poddania się, i w proklam aciaęh tegoż K róla, zaręczających oficerom naszym też same ran g i w Swym wojsku, i nakoniec w rozmowie G en erała M ansteina z Zajączkiem .
Przedłużylibyśm y nad zam iar to pismo, gdybyśm y, za śladem Treskow a, zamknąć w niem chcieli dziennik oblęże
nia W arszaw y . Powiemy tylko, że jakkolw iek stro n n y dla Prusaków , dziennik jego, pod względem dat a naw et i rze
czy, pożytecznym będzie każdem u z pisarzów , chcących się tą m aterią zająć. D ziennik ten poczyna się z dniem 16 Lip-
( 3 2 )
C a , od którego datuję się codzienne praw ie bitw y i w yciecz
k i. Jed n ą z najgłów niejszych b y ła w alka dnia 27 L ipca, n a znaczona stra tą W oli, której utrzym anie wszakże do planu wodza naszego nie wchodziło, a wzięcie której krwawo kosztowało P rusaków . Po wzięciu W oli, rozpoczęły się owe umowy o kapitulacią, o których wyżej wspomnieliśmy. D nia 2 S ierpnia, pobiliśmy D enisowa pod W ilanow em . D ziew ięt
nastego, p rzy b y ł Prusakom now y tra n sp o rt ciężkiej a rty le r ii z W rocław ia. Z tą pomocą przedsięwzięli silny attak , 26 i 28 przeciw Xieciu P oniatow skiem u: po trzy k ro ć odbierano sobie nawzajem b atterie; poległo z każdej stro n y do tysiąca ludzi; nakoniec P rusacy opanowali góry Szwedzkie, n azb y t od naszej lin ii bojowej odległe, aby obronionem i być mogły b y ły (*). W nocy Z dnia 29 n a 30 S ierpnia, nastąpił z naszej stro n y odwet : dzielni liośnicy pod G enerałem Kniaziewi*
cżetn, bez żadnej praw ie stra ty , wycięli pod W olą 150 P ru saków i zagwożdzili arm at 4.
N areszcie F red ery k g ru b y , naczekaw szy się darem nie spodziewanego dość długo poddania W arszaw y, naznaczył na dzień 1 W rześnia szturm generalny m iasta, między P o w ązkam i a Czystem. G enerałow ie Poellitz i A m andrutz otrzym ali rozkaz prow adzenia wojska do szturm u. Ale tym czasem nastąpiły nowe w ypadki.
Dwudziestego trzeciego S ierpnia ogłosili W ielkopolanie akt K onfederaci! w Kościanie. N iem ojow ski, W y b ick i, M niewski, stanęli n a czele. Natychm iast od Częstochowy do
(*) Go może zawiść stro n n ic tw ! Z ajączek, k tó ry w pisem ku sw oim zostaw i! ślady rzadkiej zawziętości przeciw X ięciu Józefow i, nie ch ciał w ow ych dniach dać m u pom ocy z linii sw ojej; ale, bez jeg o w iedzy, G en eral Kniaziew icz p obiegł W ogień z R ejm ontem P otockich, a u d e
rzywszy z boku na P ru sak ó w , przym usił ich do cofania się.