• Nie Znaleziono Wyników

Arciszewska Helena

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Arciszewska Helena"

Copied!
49
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

S P I S Z A W A R T O Ś C I 11 C Z K I • ■ P l & ^ H e U W L

U x5. ( x < Q — ...

^>S- ...

1/1. Relacja r J

\I2. D okum enty (sensu s lric lo ) dotyczące o soby reiatora l /

I/3. Inne m ateriały d o ku m e n ta cyjn e dotyczące o so b y reiatora

II. Materiały uzupełniające relację

l l l / l - M ateriały dotyczące rodziny reiatora

111/2 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r.

111/3 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu o ku p a cji (1939-1945) III/4 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r.

III/5 - inne...

IV. K orespondencja /

V. N azw iskow e karty info rm a cyjn e

VI. F o to g ra fie */

2

(3)

3

(4)

KOBRYN - HARCERSTWO - GIM NAZJUM i dwóch okupantów ,

lata I X . 1939 - Y I I . 1 9 4 4 .

Helena Arciszewska-Jakubowska

" B i a ł a "

4

(5)

Harcerstwo - Gimnazigum

Drużyna Związku Harcerstwa P o ls k ie g o , Żeńska do której należałam w roku s z k . 1 9 3 7 / 3 8 była przy Szkole Powszechnej w Kobryniu, u l . 3-go

Maja y ^s a ' V:jS p arku k o śc ie ln e g o . Drużynową była wówczas Henryka Rakówna , uczennica klasy m aturalnej Państwowego Gimnazjum 3 Liceum

Ogólnokształcącego w Kobryniu im .M a r ii Rodziewiczówny. Moja fotogra­

fi a legitymacyjna w mundurku harcerskim i z l i l i j k ą , oraz 2 małe

fo t o g r a f i e grupowe z wycieczki na Z ie lo n e Święta w 1938 r . w Piaskach przypominają ten okres. Była to dla mnie YI k l .S ż k o ł y P o w s z e c h n e j ,.

Do V I I k l . n i e chodziłam, bo po s z e ś c i u można było zdawać d@ egzamin do Gimnazjum. Pierw szy egzamin na koniec roku szk . oblałam, ponieważ sama przygotowałam się n ie w y s ta rcza ją co . Latem r o d z ic e d a l i mnie na 1 m iesiąc do Sió str U rszu lan ek na k o r e p e t y c je . Po gorliw ej nauce, pod koniec s ie r p n ia zdałam egzamin d o b r z e .

Ha rok s z k . 1 9 3 8 / 3 9 znalazłam się w Kobryńskim Gimnazjum w k l . I a z językiem francuskim. Wychowawcą b y ł p r o f .o d łaciny Zygmunt K u b is a . Pozostał w dobrej pamięci moich rodzicąw i m o je j. 0 zw o ln ien ie przy­

najmniej caęściowe z opłaty za naukę w Gimnazjum można się było u b i e ­ gać od drugiego półrocza I k l a s y . P ro fesor Kubisa w iedząc, że jestem z niezamożnego, robotniczego domu, że bardzo przykładam się do n a u k i , poczynił starania i już w I półroczu zwolniono mnie o 50/o z opałaty s z k o ln e j. Rodzice z a p ł a c i l i 5 0 . -zł. a n i e 100.-

Był je s z c z e w mojej k l a s i e chłopiec W itk ow sk i, którego o jc ie c pracował jako ro b o t n ik w tartak u . I jego p r o f .K u b i s a otaczał swoją opieką. W owych czasach uważano go za s o c j a l i s t ę . I może s ł u s z n i e , pewnie by ł nim, a le by ł to s o c jalizm c z y s t y . Kiedy w e s z l i Sowieci we w rześn iu 1939 r . na n a sze tereny do K o b r y n ia , prof Z .K u b i s a już w pierwszych m iesiącach okupacji b y ł w k o n s p i r a c j i , a le o tym p ó ź n i e j .

Z pośród około 3 0 uczniów w mojej k l a s i e była Irka Ostrowska, którą kształcono na koszt m iasta. Zarząd M iasta co roku wybierał

spośród b i e d n i e j s z y c h jedno lub w ięcej / t ągo n ie wiem/ zdolne dzie ck o i day/ał do Gimnazjum. Irka była z f a n t a z j ą . Ubiegłego lata ze swoją koleżanką "Mery" u c ie k ła z odjeżdżającym cyrkiem. W krótkim c z a s i e przyholowano je spowrotem.

W k l a s i e była także prawdziwa k s i ę ż n i c z k a Iz a b e l l a Puzyna, z po­

b l i s k i e g o majątku Strychów. Chodziła ubrana tak jak w szy stk ie d z ie w ­ czynką w pończochach w prążki i w fa rtu szk u z białym kołnieżykiem . Różnica była w tym, że ona już w języ k u francuskim była zaawansowana

z domu i to że po lekcjach czekała na nią i starszą siostrę Krysię - bry c zk a . K s i ę ż n i c z k i Puzynlanki znane były z tego, że na równi k o l e ­ gowały się z b ie d n i e js z y m i i bogatszym i dzie w czę t am i, a w majątku

5

(6)

po kryjomu wyskakiwały p rzez okno na zabawy dworskie do służby.

Były w k l a s i e trzy lub cztery Żydóweczki, dwóch chłopców żydowskich były Rosjanki /narodowość tę określało wyznanie prawosławne/ i t . p .

Mówię o tyra po to ażeby przedstawić przekrój społeczny p o ls k ie j szkoły przedwojennej na kresach wschodnich. B y li u cznio w ie o równych narodowościach i statu sach , s i e d z i e l i na jednych ławkach obok s i e b i e i nikt nikomu oczu n ie wykłówał. Wszyscy ż y l i w symbiozie!

Żyd, R u sin , albo inny n ie było słowem obraźliwym. Oczyw iście do Gim­

nazjum trudniej się było dostać d z ie c k u z ro dzin y r o b o t n i c z e j . Pierwszeństwo mtitały d z i e c i z r o d z i n pracowników państwowych.

A le w ie l u rzem ieślników , / j a k mój o j c i e c / lub robotników, j e ż e l i dziecko wykazywało p redyspozycje do nauki , z poświęceniem i uporem dawało swoje d z i e c i do Gimnazjum i często d a l e j . P otw ierd za ją to

obecnie w ygłaszane p u b l i c z n i e życiorysy w ie lu znanych l u d z i : l e k a r z y , inżynierów, naukowców, którzy w II-ej R zec zy po spo litej m ie li bardzo trudne d z ie c iń s tw o .

W Gimnazjum w roku 1 9 3 8 / 3 9 należałam do Drużyny H a r c e r s k ie j

G im n a z ja ln e j, Drużynową była s t a r s z a koleżanka z IV k l .L o l a P ie c h o w ic z Patronką H a r c e rs k ie j Drużyny Gim nazjalnej b y ła młoda wówczas polo­

nistka Sio str a Urszulanka H a lin a Niewiarowska, pochodząca z W il n a .

Ona również otaczała mnie swoją sympatią i opieką. Więcej traktowała ; mnie jak swoją p o w ie rn ic ę , przyboczną. Żyje j e s z c z e w Domu S i ó s t r

Urszulanek w P o zn a n iu . Jesteśmy w b l i s k im k o n tak cie.

Z wiosny 1939 r.pamiętam nastąpującą eskapadę. Nasza Drużyna wybrała się do majątku M a r ii Rodziew iczów ny, znajdującego się koło Horodcę w o dwiedziny. Idąc ze s t a c j i k olejow e j Horodec p i e s z o , już będąc niedaleko p a ł a c u , obok w lasku zauważyłyśmy przemykającą się

starą kobietę w iejsk ą z kijem sękatym, którym się p od pierała.

Zniknęła nam szybko z oczu. Kiedy doszłyśmy na m ie js c e , u k a z a ł się nam niebywały p a ł a c . Budynek dość duży, jedno-piętBowy. Na p o d j e ź d z i e

i wokół r o i ł y się g ę s i i kury. Jakaś k ob ieta ze służby, która do nas wyszła o z n a j m i ł a ,ż e pani n ie ma w domu, Natomiast my z n i e d a l e k i e j o d le g ł o ś c i, dostrzegłyśmy w jednym z okien na p i ę t r z e ru s za ją c e się f i r a n k i a między nimi w id zian ą już "ba bę" w l e s i e . Była to Maria Rodziew iczów na. Ponieważ nasze Gimnazjum nazwane było J e j imieniem,

zawsze z tego powodu okazywała swoje n ie z a d o w o l e n ie . Harcerek przy­

jąć n i e c h c i a ł a , przekazując nadal p r z e z słu żbę, że pani n i e ma.

Pod znanym drzewem D e w a jtis podano nam j ednait mleko i miód z chlebem.

Pochodziłyśmy trochę same wokół i n a dra b ia jąc humorem ruszyłyśmy spowrotem na s t a c j ę . Podobnie do nas w itan e były p rzez Marię R o d zie ­ wiczównę wyższe o so b isto ści państwowe. T a k i e były jej dziw actw a, które odbierano z pobłażaniem przez respekt dla działalności, p i s a r s ­

kiej o P o l e s i u .

- 2 -

6

(7)

Rok 1 9 3 9 . W marcu piFwsza m o b i l i z a c j a . Mój Tatuś też zo sta ł powołanyj a le po m iesiącu w rócił. Rok szkolny zakończył s i ę . Dostałam świadectwo do I I k l . Na l i p i e c szykowano obóz n a szej drużyny h a r c e r s k i e j .

Ja okazałam się za mała, n i e miałam 14 l a t . Od t ego wieku przyjmowano na obóz. A le d z i ę k i sio s t r z e N iew iaro w skiej uczyniono wyjątek i z a ­ brano mnie. Znalazłam się na prawdziwym obozie harcerskim , który r o z b i t o nad jeziorem Lubań koło Dyw ina, w samym sercu P o l e s i a .

Namioty stały na piaszczystym wzgórku, w d ole j e z i o r o , a wokół la sy i wpadające do jezio ra kanały. Jednym z takich kanałów, wynajętymi ło dzia m i, prowadzonymi w ielkim i drągami p rzez miejscowych poleszuków, udałyśmy się na wycieczkę. Kanał, a nad nim ogromne drzewa z obu

stron sp la ta ł y się w górze tworząc t u n e l. Gdzieś tam w g ł ę b i c h c i a ł y ś ­ my wysiąść na b r z e g . A le wiosłujący P o le sz u k mówi: "N^e wolno p a n i e n k i bo tam są żm ije j a d o w i t e ," Wycieczka m usiała sig zadowolić spacerem na ł o d zia c h . Atrakcją dla panienek były wizyty p .H e n i a z Dyw ina, który był tam naczelnikiem p o czty . Pan Henio n i e mfcał jednej n o g i, c h o d z ił o k u l i . Wizyty jego dotyczyły r a c z e j naszy ch komendantek obozu, a le i tym mniejszym za pierało dech w p i e r s i a c h , kiedy p .H e n i o

pozostawiwszy kulę na brzegu, wskakiwał do j e z i o r a , przepływał je i wracał jednym ciągiem. A p rzeciw leg ły brzeg b y ł ledwo widoczny na h o ry zo n c ie .

W p o b liż u znajdował się obóz Harcerzy z Warszawy, a le kontakty n i e były n awiązane.

W połowie pobytu przyjechał w odwiedziny Pan Sta ro s ta .

P rzyw iózł cały samochód, osobowy o c z y w iś c ie , różnych słodyczy i ła ko c i Pomimo że w swoim zaprowiantowaniu n ic ze g o nam n ie brakowało, ł ą c z n ie z kakaem i czekoladam i, ale to co p rzy w ió zł Pan Starosta było l e p s z e ! i stanowiło wielką fr a jd ę .

Z obozu tego mam 8 f o t o g r a f i i . W _o _J}_n_a_

W sie r p n iu Tatuś mój ponownie został powołany do w o jsk a .

Tym razem powrót był gorszy. M ieszkaliśm y wówczas na u l Legionów, później zmienionej na Brzeską, naprzeciw Gimnazjum w tzw.czerwonych k oszarach. R z e c z y w iśc ie była to j e s z c z e carska wojskowa budowla.

M ie s z k a l i tu również i m i e l i swoją gremplarnię wełny państwo

A n drze jczak o w ie z czterema córkami, młodszymi i starszymi odemnie i syn en Jurkiem w moim w ie k u .B y ł on również w I k l .g i m n . ale w n ie m ie c k i e j . R o d z ic e moi sprow adzili się do tego budynku, bo Tatuś zamie­

r z a ł skorzystać z wolnych pomieszczeń i założyć swój własny w arsztat ślu sarsko- ko w alski. Sprawę już rozk rę ca ł ale wojna przerwała p la n y .

- 3 -

7

(8)

1. IX . 1939 r . pierwsze "bomby zaskoczyły nas. Z Andrzejczakam i kryliśmy się w ogrodach poza domem. N astępnie kiedy m ieszkania n a sze były już mocno podziurawione pociskam i, skryliśmy się jak i w ie l e innych ro d z in z p o b liż a , w podziemiach Gimnazjum, g d z i e m ie ściły się uczniow sk ie s za t n ie .

Z dniem wybuchu wojny, wkrótce z P o l s k i Centralnej zaczęło poprzez Kobryń przepływać mnóstwo wojska i cywilnych u c ie k in ie r ó w . Mieszkaliśmy przy u lic y wychodzącej na B r z e ś ć , a więc gromady lu d z i przechodziło fta wschód i koczowało pod naszym domem.

Mama moja, sama mając dwoje n i e l e t n i c h d z i e c i i ską^e zasoby, wynosiła re sztę na u lic ę dla u c i e k i n i e r ó w . Przy u l i c y stawiano wiadra z wodą, chleb na stołkach i co kto mógł. Dobrej w oli było dużo.

H arcerki natomiast p ełniły służbę całodobową na dworcu kol-ejowym, przez który p rzew ija ło sią u stęp u ją ce z zachodu wojsko p o l s k i e .

H arcerki i młodsi h arcerze , którzy n i e p o s z l i z wojskiem , dostarczały na dworzec wodę, kawę i zdobytą żywność. Poza tym do obowiązku n a l e ż a ł a inform acja, pomoc sanitarna i e w .l e k a r s k a . Byłam na s ł u ż b ie dworcowej 3 lub 4 ra zy . Kiedy wychodziłam mama załamywała rę ce z obawy o moje ż y c ie . Ale n i e było mowy, nikt n i e zd o łał powstrzymać ani mnie, ani innych podobnych h arcerek, bo Ojczy zn a wzywała. Ostatnim razem k ie d y rano wracałam do domu, wśród strzałów i bombardowań, okazało s i ę , że most na rzece Muchawiec d zie lą cy m ia sto , jest zerwany. Wyglądało na to ,

że n ie przedostanę się do domu. A le gdy po n ie ja k im ś c z a s i e ucichły trochę d z ia ł a n ia wojenne, na rzekę z położonej nad nią u l i c z k i Z a r z e c z e wyciągnięto ł o d z ie , na których l u d z i e z a c z ę l i przeprawiać s i ę .

Ja również % innymi. Z trudem wśród strzałów i ognia dotarłam do domu, do zapłakanej Mamy.

A r ty ler ia niemiecka w a l i ł a mocno od strony B r z e ś c i a , przy n a t a r c iu na m iasto. U l ic a legionów stanowiła p rzedn ią f l a n k ę . N ieje d n o k ro t n ie wydawało s i ę , że Gimnazjum już runęło nad nami. Na tyłach naszego domu, za ogrodami rozlegało się p ole majątku CHomiakowa0 Na tym p o l u , w n i e d z i e l ę z 17 na 18 września 1939 r . stoczony został w i e l k i bój

w obronie Kobrynia. Obroną dowodził p ułkow nik Adam E p le r . U c z e s t n i c z y ł a w n i e j Kobryńska POW z naszymi starszymi k o legam i, w tym Władek

Ja g ie łło i T a d z ik B ro a i, już m a t u r z y ś c i . P o la cy p o s z l i z bagnetami na czołgi n iem ieck ie. 0 św ic ie 1 8 . I X . kiedy bój u c ic h ł moja Mama, ja i pani Andrzejczakowa z córką Danką, przemknęłyśmy się z podziemi Gimnazjum na pole bitwy. Na polu l e ż e l i już ty lk o polscy ż o ł n i e r z e z a b i c i i ra n n i. Niemcy swoich u p r z ą t n ę l i . Jacyś p o zo s t a l i z a c z ę l i w nas s t r z e l a ć , ale p.Andrzejczakowa z pochodzenia Au str iac zk a zaczęła do nich wołać i po niemiecku tłumaczyć, p r o s i ć , żeby p o z w o l i l i wziąść rannych. D a l i nam spokój.

- 4 -

8

(9)

- 5 -

Pośród gęsto leżących zabitych szukaliśmy ze znakami życia i ciąg­

nęliśmy ich do Gimnazjum, g d z i e w podziemiu utworzono wstępny s z p i t a l . Przyciągnęliśmy k ilim . Ja w ten sposób przy c z y je jś je s z c z e pomocy, dowlokłam i pielęgnowałam potem ż o ł n i e r z y służby czynnej z T e r e s p o la . Prosiljo powiadomienie r o d zin y , a le to okazało się niemożliwe. Wkrótce

już -w s z p i t a l u miejskim na u l . B r z e s k i e j na moich rękach zmarł.

Służbę w s z p i t a l u przy naszych rannych ż o ł n ie r z a c h , po w ejściu Sowietów p ełniły h a r c e r k i n a d a l , a l e już w cyw ilu. Bo d ziś mam w oczaci żyjący korpus lu dzk i bez nóg i r ą k , a l e u sta otwierały się do wody i prosiły p ap ierosa.

18 . I X .3 9. rano przed Gimnazjum od strony B r z e ś c i a , za jech ało ib koniach dowództwo n ie m ie c k ie . Je d e n z nich z wyższą rangą był na białym koniu i w y r a z ił swoje u z n a n i e dla b o h ate rsk iej obrony miasta Kobrynia. P o dziw ia ł szarżę z bagnetami na c z o ł g i n ie m ieck ie.

Kazano wszystkim wyjść z podziemia Gimnazjum. Kobiety w zięto na jedną stronę, mężczyzn na drugą. A l e w końcu pozostawiono nas bo wkrótce pokazało się wojsko sow ieckie*

Widziałam ja k ś c i s k a l i so bie r ę c e , a na drugi dzie ń p o z o s t a l i tylko so w ieci.

Okupacja sowiecka

W e jś c ie Sowietów zaskoczyło Polaków m ieszkających na tych terenach;

jak i tych , którzy całą falą p ł y n ę l i z zachodu na wschód przed natar­

ciem niemieckim. Tu nastąpiło z d e r z e n i e ; jak z pod ziemi wyrósł drugi p rzeciw n ik , Fala ludzka zakotłowała jak w w i r z e i przy jęła bieg pow­

rotny. Rozpatrując alternatywę Niemcy albo S o w ie c i, większość przyby- j łych wolała wrócić za Bug do swoich domów. Poszło z nimi także w ie lu zatrudnionych na terenach wschodnich P o l s k i ; p o lic jan tó w , pracowników j w ię z ie n n ic t w a , wyższych urzędników państwowych. Spośród przybyłych z P o lsk i cen traln ej p o z o s t a li Żydzi i zdeklarowani komuniści.

Władza sowiecka zaopiekowała się n im i . Zakwaterowano ich czasowo po prywatnych m ieszkan iach. Bano rządową stołówkę z mięsem i innymi ra­

rytasami na owe cza sy , o których p o z o s t a l i mieszkańcy n i e mogli marzyć Przygotowywano ich do w yjazdu, do ś w i e t l a n e j ojczyzny p r o l e t a r ia t u . V1 naszym domu na pięt erki również zakwaterowano 3 panny w w iek i 25-20 l a t .B y ł y z Warszawy. Pracowały i d z i a ł a ł y w związkach komunistycznych ; w fabrykach na P ra d z e . Przychodz iły do n a s, a kiedy mój tatuś pytał co było na ob iad , jedna z n ic h Z o s ia ze znudzeniem odpowiadała, że znowu mięso. Powieźli ich u ro czy śc ie do ZSSR około Bożego Narodzenia 1939*

Po niejakim ś c z a s i e od Z o s i p rz y sz e d ł krótki l i s t z okolic Dniepro- pietrowska. Smutny w to n ie i z wiadomością, że mięsa n i e ma.

9

(10)

W e jś c ie Sowietów otworzyło bramy w ię z ie n n e w B e r e z i e K a r t u s k i e j . P rzez Kobryń na Brześć szły n p .t r z y pokolenia Ślązaków: d z ia d e k , syn

i wnuczek, którzy n i e ch cieli iść do Wojska P o lsk ieg o w w o jn ie z

Niemcami. B y l i też Ukraińcy - n a c j o n a l i ś c i , którzy występowali przeciw Władzy II-ej R z e c z y p o s p o l i t e j, żądając wolnej U k ra in y . Pamiętam słowa

jednego z n ich wypowiedziane po u k r a iń s k u , że T en co wysoko uw oln ił iei Ledwo Sowieci w e s z l i a już z n a l e ź l i się w ita ją cy ich Żydzi i "m ie j­

scowi" B ia ł o r u s i n i i Ukraińcy. Wielu Żydów wręcz skakało z r a d o ś c i, cieszy ło s i ę , że już niema P o l s k i i \>7y c ią g a l i różne czerwone szmaty i rekwizyty na p ow ita nie bolszewików. Z a r az z a c z ę l i dreptać wokóflj

"w y b a w i c i e l i " i wkrótce oskaeżać i naprowadzać na p o ls k ic h panów, krw iopijców, wyzyskiwaczy. Oczy w iście d la bolszewików wówczas każdy w czystym i całym ubraniu był panem do "p r o w ie r k i" i a reszto w an ia.

Każdy zega rek na ręka lub w pochewce był cel en lub powodem do zabra­

nia razem z w ła ś c ic ie l e m . P ó ź n ie j okazało s i ę , ż & chłop nawet 3-hekta- rowy to " k u ł a k " , k rw io p ijc a , pasożyt. Takimi krwiopijcami okazało się p óźn iej w ielu z tych, którzy w i t a l i władzę sowiecką.

A władza z a c zę ł a ogarniać m iasto we w ła da n ie.

Na " P r e d s i e d a t i e l a Goroda" / B u r m i s t r z a / powołano przedwojennego komu­

nistę P ied ię Maślj j ewicza.

Sowieci z a c z ę l i p o ś p ie s z n ie wyszukiwać "wrogów l u d u " . B y li nimi po lscy w o js k o w i,p o lic ja ń c i,p r a c o w n ic y państwowi i t p . W zagro żeniu b y l i h a r c e ­ r z e ,h a r c e r k i , s z c ze g ó ln ie j e ś l i z n a le z io n o mundurki, l i l i j k i . Mama w obawie o mnie moje rekwizyty zakopała za doman.

Po wkroczeniu w o jsk sowieckich zaraz zaginęły w szy stk ie sklepy i towa­

ry . Widać było jak nowe władze i wturujący im motłoch p r z e t r z ą s a ją ich zawartość i grabią co się d a . J e ż e l i w ł a ś c i c i e l e coś u k r y l i , wojsko i nowo powołana m i l i c j a ludowa p o t r a f i ł a wydobyć z nich wszystko.

Moi r o d z i c e k u p ili tuż przed wojną na r a t y maszynę do szy cia " S i n g e r " . Sowieci penetrując sklep Singerowski z n a l e ź l i widać odnośne dokumenty,;

bo p r z y s ł a l i mamie nakaz p łacenia rat za maszynę.

Chłopi z okolicznych w iosek grabiąc dwory i bardzo często zagonowe p o l s k ie r o d z i n y , p r z y j e ż d ż a l i również na łup do m iasta.

Kiedy p ó źn iej emocje g rabieży o sia d ł y , ci co z a g a r n ę l i trzym ali srroje, a ci ograbieni trwali z niczym głodując. Chłopi z a c z ę l i przywozić po trochu do miasta j a k ą k o l w i e k żywność na sp rzedaż*Naczalstw o r u s k i e , starsi wojskowi p ie r w s i o t a c z a l i sprzedających chłopów na rynku i wyku­

pywali za dogodne im ceny wszystko co było. Z największym jednak respektem b r a li " s a ł o " słon inę . Słychać było wśród nich sa ł o , sało i przepychali się między sobą. Sow ietki wojskowe i te które wkrótce zaczęły p rzy jeżdża ć do mężów z a j ę t e były zdobycznymi " c iu c h a m i ".

10

(11)

Wkrótce można ie było zobaczyć w nowootwartym k i n i e , wystrojone w

ozdobne k o szu le nocne. D a i w i l i się coraz b e r d z i e j , ż e w P o l s c e są t a k ie rz e c z y i że Polska to n i e same "pany" o których im ty le mówiono.

D la ludności natomiast zaczęły pokazywać się d obrodziejstw a r a d z i e c k ie , Oto padła w ie ś ć , że "dajut k o n f i e t y " ,d a ją c u k i e r k i . Szeroką k o le jk a u tw órzy łasię wokół całego rynku. M ili c z a z karabinami pilnow ała po­

rządku. Po jakimś c z a s ie z a c z ę l i wpuszczać spraw iedliw leópo parę osób do jakichś tylnych pomieszczeń, n ito s k le p , ni magazyn i dawać za

opalą po pół kg.cukierków owocowych t z w .p o d u s z e c z k i . S t ł o c z e n i l u d z i e I r o i l i się przed wejściem . M i l i c j a ń c i j e s z c z e w cywilnych ubraniach a l e już z karabinami u s t a w i a l i ic h , r o b i l i porządek, pouczając p rz y fcy tym o sp ra w ie dliw o ści r a d z i e c k i e j i w y ż szo ś ci u str o ju sowieckiego

nad zgniłym światem kapitalistycznym . I że wyzwolony przez n ic h

świat pracy: robotnicy i chłopi n ie będą już wyzyskiwani p rzez p o lsk ie magnatów.

T a k ie widoki powtarzały się od czasu do cza su przy sprzedaży tychże cukierków, chleba albo po metrze " s i t c a " - perk alu.

M ieszkający w naszym drugim pokoju l e i t i e n a n t a potem wspominany już p r e d s i e d a t i e l F ie d ia M a ś lije w ic z p r z y n o s i l i czasami zdobyte w swoich sklepach wojskowych artykuły i w dobroci swoich komunistycznych serc d z i e l i l i się z nami. Oczyw iście było to cenne, t a k jak w wymiarach obozu lub w i ę z i e n i a , dla głodujących ma darowana kromka ch leba.

Zapytał mnie pewnego razu jeden z sąsiadujących z nami wojskowy, c z y 1 Kobryń to "ku ltu rn y j gorodok ?" Nie wiedząc dokładnie co p o w i e d z i e ć , zaczęłam mu tłumaczyć, że tak, że miasto jest c zy ste, że l u d z i e

g r z e c z n i .A l e on nadal dopytywał się czy m iasto kulturne. A ja s w o je , że c z y s t e ,ż e l u d z i e g r z e c z n i . W końcu on z n ie c ie r p liw io n y p y ta : czy stołowaja j e s t , czy jest kinl i czy jest bania / ł a ź n i a / . Odp o w iedzia­

łam, że tak , a on na to "nu t a k gorod k u l t u r n y j " .

W ten sposób dowiedziałam się o ich wymiarach kultury.

Ponieważ dom w którym m ieszkaliśm y na u l i c y B r z e s k ie j był mocno uszkodzony, S io s tr y U rszulanki zaproponowały mamie za m ieszka n ie w ich!

domu w byłym in t e r n a c i e . Otrzymałyśmy dwa pokoje z kuchnią.

Druga połowa budynku wkrótce z o s ta ł a z a ję t a przez Wojskowy Lazaret W eterynaryjny. Lazaret zabrał ta k że 1 nasz po kój.

Przy końcu p a ź d z ie r n ik a , pewnego w iec zoru p r z y s z l i bojcy i mówi£

że szuka nas ja k iś mężczyzna. Okazało s i ę , że był to nasz O jc ie c w łachmanach powracający z wojny. W łachmanach a le z życiem, x któr-e zachował cudem. Szczątki jego jed n o stk i wojskowej rozwiązano osta­

t e c z n i e koło Kowla. Był to pewnie g e n .K l e e b e r g . Sytuacja i p rzeg ru ­ powania często zm ieniały s i ę , toteż Tatuś będąc tylko s t .s z e r e g o ­ wym n i e b a r d z i orientował się w zmianach sztabowych.

Przy ro zw ią za n iu jednostki miał daną dowolną alternatywę p ó j ś c i a za

11

(12)

Bug albo do domu. 7/ybrał rodzinę i zaczął p r z e b i j a ć się do K o b r y n ia . Parę razy t r a f i a ł w łapankach do grup przeznaczonych na lik w ida c ję lub do transportu n<j wywóz. Przy segregacjach i przeglądach udawało mu się wytłumaczyć, że nie jest "panem", że jest robotnikiem wracającym do domu. Było to niewiarygodne tłum aczenie, albowiem Sow ieci u w a ża li , że c a łe wojsko p o ls k ie to same "p a n y ". Bo w y jśc ia z o p res ji pomagała T a tu ­ s io w i znajomość języka fczw.tutejszego. P rzy sw oił go sob ie pracując w w a r s z t a c ie mechanicznym p .B ia ło w sk ieg o w K o b r y n iu , g d z ie chłopi przywo­

z i l i maszyny i sprzęt ro ln ic z y do naprawy. Aby n i e wzbudzać dalszeg o za in te r e so w a n ia , mundur zamienił na ma jakieś u b r a n ie cy w iln e, p ozo sta­

w iając tylko koc wojskowy i w takim st a n ie z trudem i wyczerpany do tarł do Kobrynia i odnalazł nas u Sióstr Urszulanek:.

Po r o z e j r z e n i u się w s y t u a c ji poszedł Tatuś do p r a c y , do Warsztatów Naprawczych przy u l .B r z e s k i e j . / w p o b liż u naszego poprzedniego zam ieszka­

n i a . Po rosyjsku brzmiało to "Maszyn# T r a k t o r n y je M a s t i e r s k i j e " MTS.

Pracował tam P o lak technik samoch.pan Zadroga oraz p .R o g a l a . Oni po tajem nie przyjmowali do naprawy broń, zbieraną k o n s p ir a c y jn ie p r z e z powstającą Służbę Zwycięstwu P o l s k i , poczym ZWZ. 0 nazwach tych d o w ie­

działam się po w o jn ie .

Ja również z Jurkiem Andrzejczakiem i wiem że równolegle r o b i ł y to inne grupy harcerek i harcerzy^ U czestniczy liśm y w p rzen oszen iu z n a le ­ z i o n e j broni do MTS, oraz naprawioną w ter en do u k r y c i a . Ze star szy ch kolegów był z nami T a d z ik B r o z i. Pomagałam T a d zik o w i w p rzep u s zczan iu t a k ie j broni po l i n i e przez Muchawiec.Punktem odbioru było m ie js c e g d z ie Kanał Królowej Bony wpadał do r z e k i .

Podczas okupacji, sowieckiej - n ie m ie c k ie j i znowu sow ieckiej była j to dla mnie praca konspiracyjna o wolną P o l s k ę . Z mojej p o zy c ji pionka, p ó źn ie j ł ą c z n i c z k i , nazwy o r g a n iza c ji były n i e zn an e, wiadomy był tylko cel i to w ystarczało. P óźniej także p r ze z cały okres k o n s p i r a c j i n i e dociekałam, starałam się jak najmniej w iedzieć w obawie przed e w .to rtu ­ rami, w których już bezwiednie można zagubić g r a n ic e wytrzymałości

i powiedzieć więcej niż można i p o trzeb a . Na s z c z ę ś c i e nigdy do takiego stanu n ie doprowadzono mnie.

W dawnym Gimnazjum im.M .Rodziewiczówny utworzono D z i e s i ę c i o l a t k ę B ia ło ru sk ą . Dano tam pozostałych profesorów p o l s k i c h , między innymi

był p rofesor Z .K u b i s a . P r z y s z l i p o z o s t a l i dawni u c zn io w ie , a le n i e po to aby się uczyć w obcej szkole, ale poto aby być razem. Nikt z nas n i e mógł wymówić słowa po białorusku, nawet kiedy rozum iał. Ja p rzez rok

czasu nie otworzyłam ust po rusku, podobnie było z kolegami.

W p ier w s ze wtajemniczenie k o n sp ir a c y jn e wBszłam w w i g i l i ę

24 grudnia 1939 r . T a d z i k S ta n k ie w ic z, który również n iby c h o d ził ze mną do sakoły b ia ł o r u s k ie j / b y ł także kolegą z I k l . Gimn. z tym że

12

(13)

starszy o 2 l a t a / , w ciszy nadchodzącego w iec zoru w i g i l i j n e g o , przy spadających płatkach śn iegu, składał mi ż y c ze n ia św ią teczn e, opowiadał | film "Gdy kwitną b z y " , na którym udało mu się być przed wojną.

Tu należy nadmienić, że u czn io w ie p o l s k i e j szkoły powszechnej i Gimn.

m ie l i zabronione chodzenie na dowolne film y . D l a szkół tytuły filmów były wybrane. Zd arzało s i ę , ż e uczeń w p r z e b r a n i u , potajemnie wszedł do kjna 'film dla dorosłych, ale była to już eskapada, za którą można było w^le c ie ć z Gimnazjum. Poza tym regulam in szkolny za b ra n ia ł uczniom przebywania na u l ic y po g o d z *2 0,00.

T a d z ik S .z s c a ą ł się żegnać i w y j a w ił , że i d z i e jako kurier za Bug z polecenia prof,/<hbisy, że to już drugi r a z . Spacer wokół parku

kościelnego przedłużył s i ę . M ó w i ł ,ż e ja k wróci z g ł o s i mnie do k siędza Jana Wolskiego - proboszcza i p r o fe s o r o w i, może przydam się.

Ale T a d e k n ie w rócił. P ó ź n i e j s z e niepewne wiadomości mówiły, że na Bugu po chw ycili go Sowieci i w y w ie ź l i do R o s j i . Nigdy od nikogo nic więcej o nim n ie mogłam się d o w ie d z ie ć . P r o f e s o r Z . Kubisa zn ik n ą ł , odszedł za Bug.

Wkrótce o ruchu oporu dowiedziałam się od mego dalekiego kuzyna Edwarda S.

Na następny rok szkolny otworzono Niepełną Średnią Buską Szkołę / w dawnej powszechnej na przeciw k o ś c i o ł a / . Ponieważ ta szkoła tyła w p ob liżu Domu S ió str U rs zu la n e k , w którym m ie szk aliśm y , i że z dwojga złego wolałam ję z y k r o s y j s k i , przeniosłam się do tej szkoły do Ł 1 . V I I . Tu n ie wolno było mówić po p o ls k u . W k l a s i e było k ilk a dziew czy n ek z polskiego gimnazjum. Chodziłyśmy w swoich g im n azjalny ch mundurkach z białym i kołnierzykami, które wzbudzały zaw iść u młod^ej n a u czy cielk i od g e o g r a f i i i u czen ie ro s ja n e k przybyłych tu z ro dzica m i.

C ia ło pedagogiczne całe było z ZSSR. N a jp r z y z w o it s i b y l i n a j s t a r s i wiekjem, t a k jakby " b i a l i " . Był to m atem atyk- Ale ksa nder Siemionowicz czy coś w tym ro dza ju i od j ę z .r o s y j s k i e g o M aria Siemionowna. Natomiast najgorsza wyżej wspomniana 20- letnia n a u c z y c ie lk a od g e o g r a f i i i 27- l e t n i dyrektor szkoły / J e w r e j / od k o n s t y t u c j i . Prześladow ał nas p o lk i jak tyłko mógł. Raz u sły sza ł mnie na p r z e r w ie mówiącą do k oleżanek po polsku. Przyprowadził mnie do k la sy , poczym w obecności w szystkich, trzymając na środku w ykrzykiwał, że p r ę d z e j mu włosy na dłoni wyrosną niż tu b ędzie P o lsk a . ?/ r e z u l t a c i e w y r z u c ił mnie ze szkoły i kazał przyjść z rodzicam i. Ponieważ mama moja miewała już a ta ki sercowe,

obawiałam się powiedzieć o tym z a j ś c i u w domu. Udawałam,że chodzę do szkoły. W szk ole był b u fe t ,w którym można było kupić b u ł e c z k i , poszłam po n i e . Spotkał mnie ów na uczy ciel od matematyki, pytał czemu n i e ma mnie na l e k c ja c h . Pomrukiwał "cztoby tu z d i e ł a t " . Poczym widać było, że z pewnym ryzykiem wziął mnie ze sobą do dy rek tora , i począł prosić go o wybaczenie.

13

(14)

- 10 -

Dyrektor groźny pyta czemu n i e przyszłam z rodzicam i. Wówczas błysnęła i myśl i wyrecytowałam, że " M a t 'b o l n a j a na se rdce, a otiec poszedł na r e je s t r a c ju i że w domu z a b i l i kabana" co było n ie prawdą. Rozśmieszyło to matematyka, a dyrektor machnął ręką i pozw o lił iść do klasy.

Kiedy sprawa była załatwiona opowiedziałam w domu co mnie w sakole spotkało, A na to moja d z ie l n a Mama: "Dlaczego b a ł a ś s i ę , trzba było mnie p ow iedzieć, to poszłabym i im p o w i e d z ia ł a , że byłaś zawsze grzec z­

nym dzieckiem a teraz co oni z tobą w ypraw iają. A wogóle to n ie musisz j chodzić do r u s k ie j s z k o ł y ," Wszystkim wiadomym jednak było, że n ie posy-j ł a n ie d z i e c i do szkoły r o s y j s k i e j albo b i a ł o r u s k i e j , stanowiło kreskę do wywózki na Sybir lub Kazachstan. Były już tam moje koleżanki i zna­

jomi. Między innymi P u zy n ia n k i. Książę Puzyna przed wojną tył ambasado­

rem polskim w P e r s j i . Z wybuchem wojny pozostał na placówce. Natomiast księżna, żona, dwie córki Krystyna i I z a b e l l a oraz najmłodszy syn pewnie fWeic Kostek, z o s t a l i po w ejściu Sowietów z niczym wyrzuceni z majątku.

Księżnie prawie z palcami zrywano p i e r ś c i o n k i . P rzy szły do Kobrynia i zamieszkały w małym mieszkanku v i s a v is kościoła na u l 3-go M aja , a teraz 1-Maja. Ogrodnik z majątku R o z b i c k i p r z y n o s ił im ukradkiem co mógł do jed zen ia. Znajomi także s t a r a l i się pomóc.

Dziew czynki Krysia i Iz a z n o s ił y swój los z zadziwiającym humorem.

Natomiast matka wydawała się być obłąkaną. S i e d z i a ł a tylko w m ieszkaniu z synkiem i czesała długie włosy. M ieszka liśm y n ie da lek o więc Krysia z Izą często wpadały. Częstowaliśmy czym można było, a herbata o k a zy jn ie zdobyta z sacharyną smakowała ja k d e l i c j e . Wkrótce jednak zo sta ły wywie­

zione na Kazachstan. Wysłaliśmy im dwie lub tr zy pac zu szk i żywnościowe, a po czerwcu 1941 r .w ie ś ć o nich z a g i n ę ł a . Po w o jn ie od znajomych z e s ­ łańców, którzy b y l i z nimi dowiedziałam s i ę , że władze posiołka dowie­

dziawszy s i ę , że mają księżnę, bardzd znęcały się nad nią i wysyłały do | najgorszych robót. Potem po stara nia ch ojca w P e r s j i , wyjechały do

Teheranu. Kiedy t r a f i l i tam z gen.Andersem p o z o s t a l i towarzysze n i e d o l i z Kazachstanu, u j r z e l i księżnę- matkę z p odniesioną głową, z góry trak­

tującą niedawnych współ katorżników. Trudno.

Słyszałam, że Krysia z Izą były po w o jn ie w A n g l i i , ale n ie próbowałam szukać kontaktu z dawniej znanymi k s i ę ż n i c z k a m i . Wspominam je dotychczas z sympatią.

W Kobryniu nadal trwała okupacyjna noc. Zostałam zaprzysiężona w grupie 7 osób, przed księdzem Ojcem J e z u i t ą Wacławem Jaziew iczem , który p r zy je ż d ż a ł z Pińska i w yg łaszał mocne , p atrio ty czn e k a za n ia.

Odbyło się to pod nieobecność w ł a ś c i c i e l i , w małym domku na końcu u l . P o ln e j, b lis k o l a s u . Nadano mi już używany pseudonim " B i a ł a " .

Ze Szkoły R u sk iej zaczęto brać m nie na KCB, które m ie ściło się w bu­

dynku banku po lsk iego , naprzeciw M a g is t r a t u .

14

(15)

- 11 -

Wypytywano o w s z y s tk o ,z obowiązując jedn o cześnie do m ilc ze n ia nawet przed rod zicam i. Starałam się wywierać wrażenie n ie r o z g a r n ię t e j d z ie w ­ czyny i odpowiadałam: n ie , n ie z n a ju , n i e sły ch ała. Czekało na mnie nieraz na korytarzu w szkole, albo przed szkołą po 2-3 bojców z kara­

binam i! p r o w a d z ili do KGB, p u s zc z a ją c przodem,jakgdybym szła sama.

t y m c z a s e m T r z y m a n o w KGB po k ilk a g o d z in , pół d n ia , poczym pusz­

cza li z o b i e t n i c a ,ż e zobaczymy się znowu, Po l-§cn maja 1940 r . zabrało mnie ze szkoły k ilk u bojców. W KGB d ok ła d n ie przeglądano moją teczkę z książkami, przelizywano każdą kartkę w książkach i zeszytacty.

Pytano o "bumagu". Po w yjściu Edek S .p o w i e d z i a ł rai,że w nocy na 1 maja wywieszono 2 plakaty mówiące o wolnej P o ls c e i o 3-im M aju . P la ka ty

napisane były na p ap ierze z sowieckiego sztabu wojskowego, któfry m ie ścił się w koszarach 83 Pułku kobryńskiego. Do pracy w sowieckim S z t a b ie

wkręcił się jako c y k l i n i a r z podłóg, fachowiec na owe czasy. Edward S.

Miał 20 l a t .P r a c o w a ł na k o la n a c h ,stą d miał je popuchnięte. A le mówił, że czyni to dla O jc zy zn y . Już wówczas był z niego mały pan W ołodyjowski.

C zcił bardzo tego sien k iew iczo w skiego bohatera, sam też był n i e w i e l k i e ­ go ?;zrostu.

W w i g i l i ę roku 1940 trzymano mnie w KGB cały d z ie ń w jednym pokoju.

Przesłuchujący r o b i ł przerwę, w ychodził i na stole pozosta ;:'ał p a p ie r y . Nie próbowałam do n ic h zpglądać, bo c zu ła m ,że jestem obserwowana.

Wieczorem około godz 10-ej przy znowu podjętym jednostronnym dialogu i str a s z e n iu , że oni i tak wszystko w ie d z ą , znowu uprzedza mnie o m i l ­ czeniu przed ro dzicam i. Na to ja odezwałam s i ę , ż e d z i s i a j u nas jest św ięto, w i g i l i a a ro dzice czek a ją na ranie. J e ż e l i nie wrócę na noc to r o d z ic e dowiedzą się gd zie jestem. Na to w y p u ś c ili mnie. Przybiegłam do domu około 2 3 , 0 0 . Oczyw iście zmyślałam, że byłam u koleżanek, bo n i e chciałam rodziców martwić prawdą. Tym b a r d z i e j , że mama w zdenerwowaniu mogłaby pójść do KGB po w y j a ś n i e n i a , a to n i e polepszyłoby sprawy.

0 wszystkim w i e d z i a ł k s . J a z i e w i c z , Ed ek S, M ikołaj Birukow oraz bra cia W ł . i J . , którzy podobnie jak ja b y l i z a t r z y m y w a n i,s t r a s ze n i i d r ę c ze n i.

7/ jednym p o k o ju , który za b ra ło nam w ojsko, p r z e z n ie jakiś czas mieszkał młody 26- le tn i lekarz w e t e r y n a r i i , l e i t i e n a n t Paweł S. Musiał przechodzić przez naszą kuchnię. M ó w ił, że kiedy w ytyczali granicę między Polską a Związkiem R a dzieck im , gra n ic a p rz e s zł a przez środek

jego w io s k i . On pozostał po st ro n ie s o w i e c k i e j , a le ma żywą sympatię do Polaków. Życzliwość jego i fkty p o tw ierd za ły te słowa.

W "wojennom go ro dk ie" przy S z o s ie W ło darskiej był on naczelnikiem a raczej komandirem magazynu medykamentów na całą obłaść biało ruską.

Najcenniejszym medykamentem był s p i r y t u s . Któregoś w ieczoru wracając do swego pokoju p rzez naszą kuchnię, zobaczył mnie w posłaniu cicho płaczącą. Tu spałam bo w jednym pokoju n ie mogła zmieścić się cała 4-osobowa r o d z i n a . Na drugi d zie ń z a c z ą ł mnie d yskretnie wypytywać

15

(16)

czemu p ła czę . Odważyłam się powiedzieć mu, że p rzy czep iło się do mnie KGB, P o c i e s z a ł , że u nich każdy to przechodzi od 10-go roku ż y c i a , ale on postara się pomóc m i. Za kilka dni p owiedział w tajem nicy, że na­

c z e ln ik o w i KGB dał balon sp irytusu, za co obiecał dać mi spokój.

R ze c z y w iśc ie pozostawiono mnie, ale kiedy l e i t i e n a n t dostał m ie s z k a n ie przy swoim m agazynie, moja sprawa z KGB rozpoczęła się od początku.

Nękana, b l i s k a byłam skrajnej ro zp aczy , prosiłam ażeby przerzucono mnie za Bug. W czerwcu 1941 r . tuż przed rozpoczęciem wojny sowiecko-

n ie m i e c k i e j, Edek S. p o cieszy ł m n ie, że już skończy się moja u dręk a , bo jutro b ę d z ie w ojna. Przyjęłam to jako żart i sposób p o c ie s z e n i a . Ale następnego dn ia 2 1 . V I . 1941 r . o g o d z . 5 , 0 0 rano okazało się to prawdą. Nie p rzy p u szc za ła m ,ż e n a sza o r g a n iza c ja miała t a k dobre r o z e z n a n ie . Nastąpiła zmiana okupantów.

Sowieci p o ś p i e s z n i e pchnęli na wschód nowych więźniów i ich r o d z in y załadowane do wagonów towagowych na wywóz. Sami też w popłochu i bie- l i ź n i e jech a li na samochodach ciężarowych z B rześc ia i z Kobrynia.

Musiało to być d la Sowietów zaskoczeniem, bo pułkownik m ieszkający z li c z n ą rodziną w d ru gie j połowie domu po l a z a r e c i e weterynaryjnym, na p ierwsze bomby o g o d z .5,00 rano mówił, że to są "maniobry" i poszedł z żoną i dziećmi do ogrodu w m alin y . My za n im i. A le kiedy samoloty niem ieckie n a d le c ia ł y kluczem i rzu cały bomby dywanowo, pułkownik zerwał się i p o jech ał do swojego pułku. Wkrótce p rzy jech a ł ciężarówką i zabrał r o d z in ę . Po południu w jechały do m iasta oddziały n ie m ie c k ie .

Wartym nadm ienienia jest sprawa już wspominanego komunisty F ie d i M a ś l l j e w i c z a . Kiedy z naszego drugiego pokoju wyprowadził się l e i t i e ­ nant Paweł S . , d a n o na jego m ie jsce w ła śnie P r e d s i e d a t i e l a Goroda - Fiedię M a ś l i j e w i c z a . Z m n y ofl był z t e g o ,ż e z a komunę s i e d z i a ł dużo w w ię z i e n ia c h p o l s k i c h . Obecnie doczekał się swego. Miał już około

40 l a t , więc p o ś p ie s z n ie ożenił się i wkrótce u r o d z ił o im się d zie ck o . M ieszkając z nami tuż obok w drugim pokoju, sł y s z a ł nieraz wyrzekania rodziców , a s z c ze g ó ln i e mamy.Ale t a k ja k poprzedni l e i t i e n a n t star a ł

się uspakajać mówiąc, że ściany mają u s z y . Poza tym będąc głową m iasta miał w e j ś c i e do w szystkich sklepów ,a ra c z e j do wojskowych, bo innych prawie n i e było. N ieraz p rzynosił nam ta k ie rarytasy jak pół k g .cuk ru albo cukierków-poduszeczek owocowych. Kiedy i n d z i e j ś l e d z i a albo rybę suszoną, bardzo słoną. Gdzieś pewnie 19 albo 20 czerwca 1941 r.późnym wieczorem, podjechała pod nasz dom maszyna /sam ochód/co oznaczało, że p r z y j e c h a l i po nas. Każdy złapał za swój przygotowany na tę ewentual­

ność tobołek, zaczęliśm y się u b ie r a ć . Stukanie do drzw i było mocne, kolbami, ojciec w b i e l i ź n i e poszedł otwierać.

Ż o łnierze , którzy wtargnęli z a p y t a li o M a ś l i j e w i c z a , tatuś wskazał drzw i. Okazało s i ę , że p r z y je c h a l i po M aś lijew iczó w a memu ojcu k a z a l i u czestn iczy ć jako świadek. F iedię M a ś l i j e w i c z a aresztowano i wyprowa­

- 12 -

16

(17)

dzono wcześnie,! a żonę z niemowlęciem p ó ź n i e j . O c zy w iś c ie ona za sk o czo ­ na i bezradna trzymała tylko d zie ck o . Moj tatuś to co złapał w ich po­

koju wyniósł za nią do ciężarówki. Zanim w yp ro w ad zili F iedię k a z a l i mu podpisać p a p ie r, że wyjeżdża z rodziną na ochotnika. B y li to"ochotnicyV którzy załadowani w transporty p o j e c h a l i na wschód po pierwszym s t r z a l e

jak już pisałam.

Kiedy w e sz li Niemcy, za jakiś miesiąc p o k a z a l i się w Kobryniu wywieś;

z i e n i razem F .M a ś lije w lc z i Emirów - p i s a r z z p o lsk ie g o Sądu, a b l i ż e j p i j a k mianujący się gruzińskim księciem. W r z e c z y w is t o ś c i pocho dził z

G r u z j i , mówił też o tym jego wygląd i m aniery. Emirów mówił, że wraca z pod Mińska, dokąd ic h z a w i e ź l i . Tam kazano p o ś p ie s z n ie kopać doły

i r o z s t r z e l i w a l i więźniów. linirow padł na sekundę przed strzałem do n ie go . Po e gzek uc ji wygrzebał się spod trupów. Mówił, że w m ię d z y c za s ie

torturowano go, co było w idać, bo wrócił do Kobrynia połamany z powy­

kręcanymi stopami do ty łu. Widząc go zastanawiałam się ja k w takim stanie dobrnął do Kobrynia. Po miesiącu zmarł.

F ie d ia M aślijew icz natomiast, n ie przypominam sobie ja k wydostał S1? z transportu. Był cały siwy, a na p y tan ie mego o jca czy ma dosyć komuny, odpowiedział że t a k , że ma dosyć p o l it y k i i że p ó j d z i e pracować do ogrodnika. Jako przyczynę a resztow an ia, p o s t a w i l i mu z a r z u t , że jakoby w 1927 r .b y ł na jakimś zebraniu ukraińskim , a więc n a c jo n a l is t a *

Transporty z rodzinami powieziono da lej na wschód. N iektórzy z w yw iezio­

nych w r ó c ili po w o jn ie różnymi drogami. ITp.rodzina ś .p .E m ir o w a przez B l i s k i Wschód i Afrykę do P o l s k i .

Okapacja_niemiecka_.

Wracam ponownie do czerwca 1941 r . i w e jś c ia Niemców do Kobrynia.

Przytaczam fragmenty wydarzeń znane mi z dalszego lub b l i ż s z e g o otocze­

n i a . Kilku Polaków na polecenie dowództwa AJŁ a pośrednio na p o le c e n ie

" O j c a " t j . k s . J a z i e w i c z a , wstąpiło odrazu do p o l i c j i n ie m i e c k i e j.

B y li to Edward g o0raZ bracia Władysław i J ó z e f K* B y li też i i n n i ale n ie znałam nazw isk. Cel ich podwójnej pracy był wiadomy, m i e l i służyć

jako p rzed n ia szp ic a w informacjach dla AK. I s ł u ż y l i z wielkim n a ra że ­ niem. Edek S . w 1943 r .b io r ą c u d z i a ł z ram ienia AK w a k c j i dywersyjnej t j . w podkładaniu ładunków wybuchowych Ha pod tory kolejowe, celem wysa­

dzenia pociągów niem ieckich jadópych na wschód, wpadł w okrążenie niem ie­

ck ie . Koledzy z Obwodu Drohiczyn P o l e s k i , u c z e s t n ic z ą c również w a k c j i , pomogli mu wydostać s ię . Został natychmiast odstaiviony do s z p i t a l a w D r o h ic z y n i e , Lekarz od ręki zrobił op erację , wyciął wyrostek robaczkowy, aby stworzyć a l i b i na czas wybuchu. To go u rato w ało. S io s t r a s z p i t a l n a p ielę gn u ją ca go okazała się aniołem. Po w y jściu ze s z p i t a l a ożenił się z nią i p rzy w ió zł do Kobfrynia.

17

(18)

- 14

Z b i e r a n i e i gromadzenie bron-; po p r z e j ś c i u frontu niemi ecko-sowiec­

ki ego w czerwcu 1 9 4 1 miało szerszy zakres n iż w roku 1 9 3 9. 0 moim w tym u d z i a l e i potem jako ł ą c z n ic zk i mówią ośw iadczenia do wniosku kombatanckiego, jak ie mi n a p i s a l i w 1977 r . s t a r s i koledzy z tamtych lat t j .T a d e u s z B r o zi i Witold Ilk o w s k i. Zdecydowałam się wystąpić o kartę kombatancką po oficjalnym z r e h a b ili t o w a n i u AK, ze względu na

dodatkowe 10 dni urlopu w roku. Mając dwoje małych wnucząt i to zamiesz- kałych wówczas na Śląsku, urlopu s t a le mi brakowało. Mój b ra k z a u fa n ia j

do władz ZBOWiDowskich i kombatanckich p o t w i e r d z i ł następujący fa k t . Kiedy złożyłam swoje za św iad czen ie kombatanckie w pracy t j . w C e n tr a li Rybnej i kiedy dyrekcja i p a r tia d o w ie d z ia ł y s i ę , że to z tytułu AK, uruchomiono dodatkowe szykany w stosunku do m n ie. Ponadto n a leży w i e d z i e ć , że o f i c ja l n a wersja w P o lsce ludowej dopuszczała p rz y n a le ż­

ność do AK jej członków z byłych ziem wschodnich P o l s k i tylko od d a ty 22 czerwca 1 9 4 1 . A więc tylko wobec jednego okupanta t j . niem ieck iego . Pozatym w o f ic ja ln y c h p ublikacjach i wnioskach kombatanckich lub

ZBOWiDowskich, należało ko n ieczn ie nadmienić o współpracy z partyzantką sowiecką. ,7 rrzypadku Kobrynia, n a j b l i ż s z ą grupą oddziałów sowieckich był o d d z .M ic h a iła Czerna.ka. Ja z nimi żadnego osobistego kontaktu n i e miałam, ale bez tych upiększeń n ie dostałabym karty kom batanckiej.

Przy tym śmieszny przykład: kolega z Kobrynia, który po aresztowaniu przez Sowietów p r z e s ie d z i a ł 10 lat w G-ułagu Y/orkuta, we wniosło* o kartę

kombatancką w yszczególniając k olejne l a t a d z i a ł a l n o ś c i p i s z e , że w latach 1946-1956 pracował w kopalni ?/orKuta. A więc jak często się

słyszy z o fic ja ln y c h r e l a c j i : "lo sy wojenne zaprow adziły go do Y/orkuty, albo na Kołymę, niczym badacza p olarnego. B a g a t e l a .

Czym jest teraz ZBOWiD wzbogacony o MO i ZOMO to o d dzie lny temat.

j

Wkrótce po w ejściu do Kobrynia Niemców, O jc ie c mój z n a l a z ł do­

g o d n i e j s z e m ieszkanie na dawnej u l i c y J . P i ł s u d s k l e g o . D o g o d n ie js z e bo obok stała wolna, pozostawiona p rzez Żydów k u ź n i a . Tatuś z r o b ił z n ie j warsztat ślusarsko-mechaniczny i. trochę zarobkował. Po l i k w i d a c j i getta żydowskiego, musiał przejść do n iem ieckich warsztatów na u l .R a t n i a ń s k l e j gd z ie kierowani byli wszyscy rz e m ie ś ln ic y . Ponadto praca w warsztatach niem ieckich chroniła od w yw iezien ia do Niemiec.

Ja mając już 15 lat przed wywiezieniem chroniłam się w Fabryce W iązania swetrów dla Niemców / z n a n y S z p in e r a j - b rz m ie n ie f o n e t y c z n e /.

Pracowała tam większość dziewczyn z m ia sta .

Była tam także i gremplarnia wełny. Całą tę fabrykę prowadziła nasza sąsiadka z lat 1938-39 z u l . B r z e s k i e j - p an i Andrzejczakow a.

U Niemców doszła do znaczenia ze względu na swoje a u s t r i a c k i e pochodze­

nie i dobrą znajomość języka n iem ieck ieg o. Poza tym mieszkając na ul o B r z e s k ie j także prow adzili własną gremplarnię wełny.

18

(19)

A więc Niemcy wykorzystali ją i u m o ż l iw i l i prow adzenie nadal porzeżo- nego zakładu, a l e z produkcją dla w o jsk a . P racu jące dziewczyny i ko­

biety były wiązarkami ręcznymi.

Przy te j sposobnońci nauczyłam się r o b i e n i a swetrów i innych d z ia n i n na drutach. Były normy na w ykonanie, a l e ja słabo je wykonywa­

łam. Były p rzy p a dk i, że przy obrachunku n i e mnie p ł a c i l i , a ja musiałam wnieść pewną ilo ść karbowańców /ó w c z e s n a waluta u k r a i ń s k a / ponieważ suma potrąceń od płac np.na wojsko i t p . m usiała być x u is z c z o n a i przezemnie, dlatego zmuszona byłam dopłacać do tego in t e re s u .

Ja jednak n ie leniuchowałam, będąc w pracy ma cha łam drutami cały c z a s , tylko że na prywatne z l e c e n i a , n a j c z ę ś c i e j przyjmowane od mieszkańców wsi za słoninę lub wełnę. Za z r o b i e n i e swetra dostawało się 2 kg.

sło niny. Za 1 k g .s ł o n in y można było dostać z przemytu z Guberni t j , zza Bugu 1 parę pończoch c i e n k ic h . I w ten sposób przy wzajemnej wy

wymianie i handlu lu d z ie p r z e ż y w a l i. Dużo wełny dostawałam od K r y s i , Banki i Haliny Andrzejczakównych, które mając teraz m ożliwości n i e

zapominały o dawnej koleżance i są sia d c e .

Ju rek Andrzejczak natomiast był n i e tylko sympatykiem ale i u czes­

tnikiem AK. Posiadane przez nas f o t o g r a f i e w is ie lc ó w na rynku z 1 9 4 2 , i 1943 r . to z jego aparatu. Wywoływane były w z a k ł a d z i e fo t o g r a f i c z ­ nym Wit ona.

Znane są dla w iększości sprawy, że na naszych i dalej południowo- wschodnich terenach, Niemcy chcąc skłócić b a r d z i e j Ukraińców i Polaków, zaczęli tworzyć im rzekomo n ie z a le ż n ą r e p u b lik ę . U kraińcy u w ie r z y l i w to i w dużej i l o ś c i p o s z li za Niemcami, dokonując r z e z i na Polakach.

Dla umocnienia "r e p u b l i k i " wypuszczono ukraińską walutę "karbow ańce", no i faworyzowano patriarchat cerkwi u k r a i ń s k i e j .

W 1943 r. miałam niesamowitą przygodę. Idąc z dziewczynami w zim ie, któregoś dn ia z pracy u l .B r z e s k ą , rzucałyśmy się śnieżkam i.' Przed nami szła grupa duchownych u k r a iB s k i c h .W pewnym momencie powstało zamiesza­

n i e . Jakaś śnieżka t r a f i ł a w czapę A r c h i r e j a / w tym c z a s i e gościn-j n i e w K o bry niu /. Czapa spadła, z a c z ę l i szukać winnych z a j ś c i a . Okazało

s i ę , że to była śnieżka rzucona p r z e z e m nie. W i d z i a ł y to U k r a in k i, które sały w p o b liż u . Koleżanki P o l k i pomogły mi się ukryć na p o b lis ­ kim podwórku. Zanim dotarłam do domu na d r u g i k o n iec m iasta, mamśejuż doniesiono o wypadku. Ukraińcy rozdm uchali sprawę, jako zamach na A r c h ir e ja . Sytuacja była groźna. Na dru g i d z i e ń poszłam ze strachem do pracy, ale wkrótce przyszło też i Gestapo. Gestapo s i e d z i a ł o w ga b in ecie dyrektorki Andrzejczakowej i b u c h a lter a fa b ry k i folksdeut- scha. Groziło mi conajmniej w y w i e z ie n i e . D z i ę k i znajomościom i wpływom

/

Andrzejczakowej u Niemców osaz j e j swetrom, udało się sprawę załago­

d z ić , poręczyła za mnie. B u c h a lt e r , chocjaż miał ochotę, p rzestał sprzeciwiać się wyrokowi. W ten sposób z a w d z ię c z a ją c A n d r z ejczakowej

19

(20)

wyszłam cało z o p r e s ji. Nie mogły darować mi tylko U k r a in k i pracujące w fabryce. A le p r z e s z ł o .

N ieje dn o k rotnie wypadały mi wyjazdy poza Kobryń, byłam p rz e c ie ż ł ą czn ic zk ą. Należało to jakoś załatw iać w pracy. Kiedy dyrektorce Andrzejczakowej zg łas zały moją nieobecność szefowe, coś w ro d za ju

bry g a d zistek , n i e pytaty mnie o s zc ze gó ły . Mówiła, że ma ze mną kłopoty i jakoś k ia js t r o w a ła sprawę. W i e d z i a ł a , że utrzymuję kontakty z jej synem Jurkiem, domyślała się pew n ie, że to n i e romanse, ale w niczym n ie szk o d ziła a r a c z e j pomagała.

An drzejczakow ie o p u ś c ili Kobryń z Niemcami, n a początku lata 1 9 4 4 . Zatrzymali się jednak w W arszawie na Mokotowie. Wiem z różnych przeka­

zów, że Jurek z ojcem p .A n d r z e jc z a k ie m b r a l i czynny u d z i a ł w powstaniu warszawskim, że obaj z g i n ę l i . Z g i n ę ł a też podobno któraś z córek.

Pozostałe z matką mieszkały po w o jn ie jakoby w Ł o d z i lub w jej p o b liż u . Szczegółów jednak n ie znam, nigdy n i e udało mi się n a t r a fić na i c h w yra źn iejszy ś l a d . Tatuś mój c h o d z ił u p a r c ie po cmentarzach powstań­

czych z n a d z i e j ą , że może ich o d n a j d z i e . A l e nic z tego. Może z o s t a l i pogrzebani jako n ie zn a n i we w spólnej m o g ile .

W roku 1942 miała m ie jsc e okropna l i k w i d a c j a getta żydowskiego.

Wogóle sam fakt utworzenia g e t t a , prowadzanie Żydów z gwiazdami D aw id a w konwojach do różnych robót, wszystko to było s t r a s zn e . W ielu m iesz­

kańców starało się podrzucać im jakąś żywność, s z c ze gó ln ie ci co b l i ż e j z nimi pracowali. Groziło to jednak śm ierc ią . Aż w końcu doszło do

z a b i j a n i a Żydów i p a le n ia g e t t a . Była to duża część m iasta. Pozostałym mieszkańcom o innych narodowościach n i e wolno było opuszczać domów,

i

chyliła że b y l i to folksdeutsche p ełnią cy p sią służbę przy Niemcach.

Łuna płonącego getta unosiła się nad miastem. Kiedy poza domami prze- kradłam się b l i ż e j mostu na Muchawcu, p rzez który prowadzono wozy z trupami; widziałam ciągnące się po ziem i włosy, głowy i ręce l u d z k i e . Pomordowanych wywożono za dworzec kolejowy na t zakopanie.

,

Nasz kolega konspiracyjny Kola Birukow, z pochodzenia B ia ł o r u ś , ale z wyboru gorący patrio ta p o l s k i , m iał sympatię, a nawet wielką miłość Żydóweczkę Cywkę z u l . G a r n c a r s k i e j . Współczuliśmy mu bardzo kiedy Cywkę w zięto do getta i w nim z g i n ę ł a . P r z e z długi czas no sił duchową żałobę. Aresztowany z o s t a ł p r z e z Sowietów w X . 19 4 4 r , wywie­

ziony do R o s ji zmarł na g r u ź l i c ę . Mam jego fo t o g r a fię z Cywką.

Znana była w kobryniu sprawa k s . proboszcza Jana Wolskiego i k s . Grobelnego, ro zstrzelanych p r z e z Niemców razem z Żydami. Obwiniano tym Danka J a n is z e w s k ie g o , który wraz z rod zica m i m ieszkał na p l e b a n i i , j

Ksiądz Wolski r a t u ją c w ielu Żydów, w ystawiał im metryki u rod zen ia 'k a t o l i c k i e . Danek Jan iszew ski niosąc teczkę w której były również

i t a k ie m etryki, zo sta ł zatrzymany na u l i c y p rzez Niemców.

- 16 -

20

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wtedy mówi się „Panie Jurku, jak pan myśli, czy to da się zreperować?” Pan Jurek, wyjmuje z biurka podręczne narzędzia, lupę, zaczyna badanie, zapala się i - jeśli do

Potrzebne są jednak ba- dania wieloośrodkowe, które potwierdzą uzyskaną poprawę, a wówczas aplikowanie komórek macierzystych stanie się ru- tyną w leczeniu ostrego

niem tradycyjnych definicji tożsamości literatury postmodernistycznej należy zatem postrzegać jako o tyle uzasadnione, że irlandzki pisarz wydaje się świadomy rozwijającej

Proszę zatem kobiety, aby wszystkie opowiadały się zawsze po stronie życia; zarazem proszę wszystkich, aby pomagali kobietom, które cierpią, w szczególny zaś

W tym sensie pojęcie łaski jest znaczeniowo analogiczne do pokoju, który polega przede wszystkim na Bożej życzliwości i wszelkich jej następstwach w życiu chrześcijan

Przyczyny wybuchu postania listopadowego, przebieg i skutki najważniejsze znać bitwy --ruchy konspiracyjne po upadku powstania.

Reasumując przedstawione powyżej wnio- ski, wypływające z badań, a dotyczące jakości wołowiny pozyskanej od bydła ncb i jego krzy- żówek z rasami mięsnymi,

Przesyłacie notatkę na maila (Podałam Wam w trakcie lekcji), lub