• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Cecyljański. R. 2, nr 1 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Cecyljański. R. 2, nr 1 (1920)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok II. Warszawa, Styczeń 1920 r. Nr. 1 .

Warunki prenumeraty dla członków Związku R ocznie mk. 36, p ó ł­

rocznie m k. i8, k w a r ­ talnie m k. g. Numer pojedynczy m k. 3.

Z m ian a adresu 5o f.

PRZEGLĄD

OGŁOSZENIA:

Cena w iersza peti­

towego sa tekstem m k. 2.

W tokacie m k. 5

CECYLJANSKI

M I E S I Ę C Z N I K

PISMO POŚWIĘCONE MUZYCE KOŚCIELNEJ, KÓŁKOM ŚPIEWACZYM, NAUCZY- 0 0 CIELOM ŚPIEWU w SZKOŁACH i SPRAWOM ORGANISTOWSKIE, @l $

>\\\\>\\\V V \V \\M \\\\\\>\\\V \V \W V \\\\W V \\\V \\\\\\V l\\\V

Adres Redakcji i Administracji— Warszawa-Praga, W ileńska 7, m. 7.

R edakto r Ks. Henryk Nowacki, W a rsza w a , L itew sk a Nr. 6.

’******jr*************************************r*******************jir***^*****'**. **********.i* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 4

W a ln e zgrom adzenie organistów , od­

byte 29 kw ietnia bieżącego roku, w ysła­

ło delegację do Jego Ekscelencji D ele­

gata A postolskiego A chillesa R atti pro­

sząc, aby r iczył od w szystkich organi­

stów ; ’.^ e /p o s p o lite j w yrazić O jc u św.

uczucia w ierności i posinszeństw a. W ja­

kiś czas pot«o'i Sekretarz S tanu Jego Ś w iątobliw ości na ręce Jego E kscelen­

cji N uncjusza A postolskiego n adesłał na­

stępującą odpow iedź:

Segretaria di Stato dl sua Santita

Nr. 93182.

D al Vałicano 10 Luglio 1919.

111. mo e Rev. m o Signore!

Conform em ente alla preghiera conte- nuta r e i R apporto di V . S. 111. m a non ho m ancato di um iliare al S. Padre 1’om aggio di V en erazion e e di altaca- m ento dell’ „U nione degli O rganisti* in P olonia e di quanti presero parte al Con- gresso m usicale che ebbe luogo in Var- savia il 29 dello scorso A prile.

Sua Santita si e degnata di accogliere eon paterna benevolenza tale devoto e riverente om aggio e si e cornpiaciuta n e ll’ apprend^re come 1'anzidetta U nione abbia il lodevole intento di rialzare le sorti del canto e della m usica sacra in Polonia, secondo le recenti istruzioni del P apa Pio X di s. m: e del Regnante Pon- tefice,

II S. Padre pertanto commette alla S. V . l ’incarico di^ ringraziare il Presidente

e i soci del 1’anzidetta U nione e q u an li parteciparono al m entovato Con^resso e di comunicare ai m edeaim i l accor Jata grazia dell’ A postolica Benedizionft.

Firm ato P. Card. Gasparri.

W tłom aczeniu polskiem brzm i jak na­

stępuje: ■ > f v

Sekretarjat Stanu Jego Świątobliwości.

Watykan 10 lipca 1919.

Ekscelencjo!

Stosow nie do prośby, zawartej w Jego doniesieniu, pośpieszyłem u stóp O jc a Św iętego zło ży ć ho łd czci i w ierności od Z w ią z k u organistów w Polsce, jak rów n ie ż od tych, którzy brali u d ział w w alnem zebraniu m uzycznem , o d by ­ tem w W arszaw ie 29 kw ietnia b. r.

Jego Ś w iąto b liw o ść z ojco w sk ą łask a­

w ością raczył p rzy jąć tak oddany i pe­

łen s /a cu n k u ho łd i ucieszył się do w ie­

d ziaw szy się, że Z w ią z e k po staw ił sobie za cel podnieść śpiew i m uzykę kościel­

ną w Polsce, w edług now ych w skazów ek P apieża P iusa X i obecnie m iłościw ie nam panująceg o O jc a Świętego.

O jc ie c Ś w ięty przeto poleca, aby Je­

go Ekscelencja p o d zię k o w a ł prezesow i i czło n k o m Z w ią z k u i tym, którzy brali u d ział w w alnem zebraniu oraz za w ia ­ d o m ił ich, że otrzyir.ują łaskę A p o sto l­

skiego błogosław ieństw a.

Potw ierdzono P. kardynał Gasparri.

(2)

2 PRZEGLĄD CECYLJA1SSKI Nr. 1

Czas ze snu powstać.

N ależy stw ierdzić fakt, że ogół polski zatracił poczucie praw dziw ego liturgicz­

nego stylu. W dziedzinie naszego sk ąd ­ in ąd bujnego religijnego życia jest to klęska ogrom ną. Ż ycie religijne, które swój bogaty w yraz znajduje w pub licz­

nym kulcie, cierpi na tern dotkliw ie, widz* c się ciem iężonem przez pier­

w iastki i naleciałości obce, które zatru­

w ają koście ny, zdrowy, katolicki sens liturgji. P opatrzm y jaki pokarm lu owi daje organista w kościele-’ T o czem organista w kościele, m oże służyć ludow i, jest: śpiew gregoriański, śpiew ludow y kościelny, śpiew figuralny, gra organow a i sposób zachow ania się przy cerem onjach kościelnych. A w ięc w pięciu różnych sposobach organista m oże od działyw ać ćrynnie na religijność ludu. Jakie to w ielkie dane, jak nie­

zw ykłe pole do pracy i zasług, jaka m ożność do przebudow y życia w ew nętrz­

nego ludu, jaki w p ły w dodatni na uczu- x cia, jak a p ię k n a rola w d ążno ści nad w yrobieniem w ipasach gus u kościelne­

go. Lecz, niestety, jeżeli przypatrzym y się bliżej, to zobaczym y, że te pięć da­

nych, jakie k a żd y organista posiada, zam iast służyć chw ale Bożej, b udow zć w iernych i zjednyw ać ich K ościołow i, gorszą często, zniechęcają ludzi do na­

bożeństw a, p o b u d zają do obojęności i spraw iają, że w ielu z po iród inteligen­

cji w olą pójść na śpiewy do zborów protestanckich, do cerkw i praw o sław ­ nych, a naw et do synagogi, aniżeli cier­

pieć bolesne nudy i d o znaw ać d u c h o ­ w ych niesm aków , których sprawcą jest nieum iejętny, bez ducha liturgicznego or­

ganista.

Z o b a c zm y przedew szystkiem jak stoi śpiew gregorjański w naszych kościo­

łach. Z tradycji kościoła w ynika, że jest to śpiew, który najlepiej odpow iada duchow i kościoła. G d y kościół chce w yrazić swoje uczucia w m uzyce w spo­

sób artystyczny, żadna z m uzy < na świecie nie jest zd o ln ą spełnić to zadanie z taką praw dą, jak chorał gregorjański.

A teraz rzućm y okiem na to, jak w P o l­

sce organiści u siłują przem aw iać do dusz ludzkich, tym rodzajem m uzyki, który ko ściół u w aża za najlepszy. O d ­ pow iedz w ypadnie niesłychanie przykra:

w Polsce kraju naw skoć katolickim śpiew praw dziw y kościoła t. j. chorał gregorjański, jest nietylko nieznany, ale um yślnie zaniedbany i nietylko zanied­

bany, ale i (o zgrozo!) zw alczany, jako wrogi pieśni narodowej kościelnej, ja k ­ by ten chorał poczęty w pokorze i skrusze najlepszych klasztorów , zaw e- rał pierw iastki, ob niżające ducha n a ­ szych pieśni pobożnych. K ult pow szech­

ny gregorjańskiego chorału może w p ły n ąć dodatnio na ich uświęcenie i um istycznienie. Czotem przed p ie śn ia ­ m i nabożnem i narodu naszego, nikt nie m yśli ich ta zw alczać, przeciw nie w in te ­ resie rozw oju ich ducha leży potrzeba oraz konieczność znajom ości chorału kościelnego, którym p o w in na być za­

praw iona w szelka m uzyka k ścielna.

Niestety, niektóre pieśni n bpżne p o l­

skie, zw łaszcza powstałe]w óstatniej dobie t. j. w okresie zupełnego u pad k u chorału, pełne tandetnej rzewności, sentym enta­

lizm u, m azgajstw a, oraz banalności m e­

lodyjnej, jakże są dalekie od ducha m istyk' i ascezy, którem i przeniknięte są kościelne m elodje chorału. A le przy­

czyna u pad ku gr gorjańskiego śpiew u tkw i nietylko w przew adze rozw oju polskiej pieśni kość elnej; s k ła d a ją się na n ią i te trudności techniczne, które trzeba pokonać koniecznie, ażeby w y­

konanie chorału było artystyczne. W stręt do borykania się z tem i trudnościam i sprow adził u nas w ykonanie chorału do jakiegoś potw ornego, bezm yślnego be­

czenia bez akcentów i rytmu, które drw i nietylko z w szelkich praw ideł gra­

m atyki m uzycznej, nie m ów iąc ju ż 0 estetyce, ale poprostu daje osobliw y przykład niebyw ałego w d z ie ja 'h m u ­ zyki partactwa-

Nic też też dziw nego, że chorał dziś odstrasza od kościoła, a w ładze kościel­

ne, w idząc że z chorału nie m ogą zro­

bić przynęty dla w iernych, tolerują po kościołach chóry operowe, popisy skrzy­

piec, w iolonczeli, a naw et arfy, (po k tó­

rej należało si? spodziew ać arji „pieśń do g w iazdy", lub baletu), byleby tylko choć czem śkolw iek p rzy ciąg nąć ludzi do kościoła. I d ok ądże będziem y zno­

sić to kokietow anie m u zy k i świeckiej, tak kom prom itujące nasze nabożeństw a święte, to m ałpow anie ciągłe teatru 1 koncertow ej sa[i, to łatanie treści n i­

(3)

Wr. 1 PRZEGLĄD CECYLJAflSKI 3 cością; o kiedyż w stanie głos p otężn y

a pow ażny i powie: „W ara profanow ać przybytki P ańskie niezdrow ym i w yzie­

w am i m uzy ki światowej'*. I czyż m ieli­

byśm y dopuśoić, aby niedbalstw o, co przez dw a w ieki m orzyło nam sztukę kościelną, m iało stać się tradycją, k o m - p ro m itującą nasz katolicyzm . — Nigdy.

Przeto, panow ie O rganiści, cząs ze snu pow stać. N iem a m ow y o odrodze­

n iu m uzy ki kościelnej dotąd, dopóki nie w eźm iem y się do sum iennych studjów nad gregorjańskim chorałem. Studja nad nim dają tsn specjalny gust, który sprawia, że ceni go się ponad w szelką m uzykę. W tych neum ach średnio­

w iecznych odnajdziecie dziw ny, a po ­ tężny życia w ew nętrznego urok, który będziecie m ogli siać w dusze braci w a­

szej, w yko n u jąc je artystycznie w czas nabożeństw a.

O , gdyby m i dąnem było w tej chwili pisać do was zgłoskam i z płom ieni, zd o l­

nym i zapalić W asze dusze, by ciepłem

^kochan ia je poruszyć, to zgłoski te za kląłby m w w ielkie, ogniste w ołanie:

P odajcie rękę k o n ające m u oblub ie ńco w i naszej liturgji — chorałow i, uczyńcie go przedm iotem szczególnej troski i u k o ch a­

nia, pozw ólcie by d ziałał i poryw ał cza­

rem, niech w sercach 'lu d zk ic h roznieca praw dziw ą po bożno ść i pom aga kościo­

łow i przekuw ać syny człow iecze na

dzieci Boże! Redaktor.

Dr Thalhofen.

Istota katolickiej liturgii.

Liturgia katolicka różni się od innych liturgii tern, że jej głównym przedmiotem jest Chrystus Pan, Który, bęćląc G ło w ą k o­

ścioła, jako Bóg i człow iek zupełnie o d­

pow iada obydw om celom kultu: oddaniu czci najw yższej Bogu i uśw ięcaniu czło ­ w ieka.

Po u pad ku człow ieka stał się potrze­

bny pośrednik m iędzy Bogiem a czło­

w iekiem , to zrozum ieli zarów no poganie, jak i żydzi i dlatego nadali sw ym k a ­ płan o m charakter pośredników .

W Ghrystusie miały urzeczywistnić się zarysy przedchrześcijańskich pultów, m usiał w ięc przedew szystkiem być pośredni­

kiem i jak drugi A aro n arcykapłanem . Był też nim Chrystus ju ż przy W c ie le ­

niu, gdy Jego człow ieczeństw o zostało podniesione do rzeczyw istego synostwa Bożego. Chrystus nie był, jak pogańscy i żydow scy k apłani tylko sym bolicznie św iętym i tylko upraw om ocnionym przed­

staw icielem Bożym. C hociaż był praw ­ dziw ym człow i tkiem i przedstaw icielem lu d zk o śc :, jed nak b y ł bezw zględnie św ię­

ty .n i bez zm azy i jak o Syn Boży m iał w sobie pe łnię żyw ota w iecznego, z k tó ­ rego udziela lu d iio m , dając im tem m o ż­

ność zn o w u serdecznie z Bogiem obco­

wać. Sw*. Ireneusz w k ilk u m iejscach x) prześlicznie tłum aczy, że przepaść, k tó­

ra m iędzy Bogiem a człow iekiem pow sta­

ła przez grzech pierw orodny, w pew nym znaczeniu została ju ż zape łn ian ą przez samo W cielenie Syna Bożego, Który ludzkość nanow o p o łąc zy ł z Bogiem.

Sw. Ireneusz m ów i dalej, że wszystkie uczynki Chrystusa Pana, jak o człow i ka m iały na sobie znam ię pośrednictw a.

P odobnie utrzym ują i p óźn ie jsi O jc ‘owie kościoła, szczególnie św. Cyryl z Alek- sandrji, jak rów nież św. Jan Z otousty, który w jednej ze swych hom ilji tak pi­

sze: „Pośrednik musi stać pomiędzy tymi, mię ’zy którym i pośredniczy i powinien W sobie jednoczyć naturą obydwóch stron;

jeśli jednak posiada naturę tylko jednej strony, a od drugiej stoi zdaleka nie jest i nie m oże być praw dziw ym pośredni­

k ie m 2).

G dyby w ięc Syn Boży nie m iał u d zia ­ łu w naturze O jc a nie by łb y pośredni­

kiem , ale Chrystus P an m a u d ział w na­

turze Boskiej, bo pochodzi od Boga i ma u d ział w naturze ludzkiej, bo przyszedł do ludzkości... G d y b y Chrystus by ł z w y ­ k ły m człow iekiem nie m óg łby być po- średniki m, ale Syn Boży b y ł zarów no praw dziw y m człow iekiem , jak i p ra w d zi­

w ym Bogiem.

P oniew aż Chrystus ju ż przez swoje W cielenie stał się pośrednikiem rodzaju ludzkiego, wszystkie Jego uczynki od po ­ c zątk u nosiły na sobie znam ię pośred­

nictwa. A jednak Pism o Sw. nie przy­

pisuje naszego poje dn an ia i odrodzenia do życia nadprzyrodzonego, ani u bogie­

m u żłó b k o w i, ani ukrytem u życiu C h ry ­

*) n. p. Adv. haer. 3, r. 18, 19, 2], 22, 5, r, 21 i t. d.

*) 7-a H om ilja o 1-ym liście św. Pawła do Ty‘

moteusza.

(4)

4 PRZEGLĄD CECYLJAŃSK1_______________ ______ Nr. I stusa w Nazarecie, ani Jego zw ycięztw u

nad czartem, ani 40 d niow e m u postow i, ani m iłosierdziu nad chorym i i grzeszni­

kam i, ani Jego cierpliw ości z uczniam i i chw iejnym tłum em i t. p., lecz Jego kr wawej śmierci na krzyżu, która w P i­

śmie św. jest pojęta, jako Ofiara.

O fia ra z natury swojej jest to uznanie Boga, jako Istotę N ajw y ższą, oraz od­

danie Jem u czci i chw ały; dlatego każda ofiara m a charakter uwielbienia.

N asi pierw si rodzice, pragnąc stać się rów n i Bogu, nie chcieli u zn ać Jego n a j­

w yższego i jedynego M ajestatu i każdy grzech ciężki w gruncie rzeczy jest usu­

nięciem Boga, jako najw yższego M a je ­ statu na korzyść w łasnego „ ja “. O fia ry przedchrześcijańskie nie m ogły zrów ­ now aży ć złości obrazy, w y rządzanej B o­

gu. D opiero, gdy Syn Boży z ło ży ł sw o­

je nieskończonej ceny życie w ofierze, nieskończenie doskonałe uw ielbienie 'zo­

stało oddane Bogu w im ię ludzkości.

Nie m ó g ł być uzn an y M ajestat Boży w spanialej, jak przez śmierć Syna Boże­

go, który z ło ży ł ofiarę zadośćuczynienia Bogu, za w y rząd zo n ą Jem u przez ludzi zniew agę.

Jednajć.c nas z Bogiem jest też śmierć Chrystusa ofiarą uwielbienia. O fia ra k rzy ­ żo w a jest rów nież doskonalą ofiarą d ziękczy nną, bo Chrystus, ofiarując ży ­ cie swoje m ia ł też ten cel, aby w im ię ludzkości d zięko w ać Bogu za to, że nie w yd ał jej na w ieczne potępienie, że za- r#z po upad ku ludzi obiecał im Z b a w i­

ciela, którego przyjście przez k ilk a ty­

sięcy lat przy gotow y w ał, i którego, d zię­

k i niezgłębionej m iłości w y d ał na śmierć- krzyżow ą.

K ażd a przedchrześcijańska ofiara by­

ła prośbą, w y ra ża n ą religijnym czynem , której zadaniem było w yjednać u Boga, w poczuciu zależności od Niego, n a jró ż­

norodniejsze dobra i dary. D zięk i tym ofiarom m ogli ludzie otrzym yw ać dobra tylko przyrodzone. O fia ra zaś k rzy żo ­ wa, jako prośba Syna Bożego w im ię ludzkości w yje dn ała nam u w a ln ia ją c ą nas od grzechu i u św ięcającą łaskę, wszystkie przyrodzone i nadprzyrodzone dobra oraz łaski uczyn ko w e i stałe p o ­ trzebne ludzkości po w szystkie w ieki, aby dojść do celu t. j. do o glądania Boga i rozkoszow ania się Nim. Przeto w ięc ofiara krzy żo w a jest też ofiarą b ła ­

galną. P o je d nan ie (negatyw ne i pozy- t\ wne), uw ielbienie, d iękczynienie i pro­

śba są to tylko różne strony i sposoby d z ia ła n ia jednej i tej samej służby Bożej, k tó rą Syn Boży przy udziale ziemi i nie­

ba o d praw ił na k rzy żow y m ołtarzu G o l­

goty, o d dając w krw aw ej ofierze życie swoje Bogu. D w o ja k i cel każdego k u l­

tu został osiągnięty przez krzy żo w ą ofia­

rę Chrystusa, która była najw yższym akte m oddania czci Bogu, a dla nas źród łe m w szelkiej łaski odkupienia.

T a ofiara Chrystusa nie zn ik ła je d ­ nak, trw a ona dalej na ołtarzach na­

szych, tw orząc ośrodek katolickiej liturgii.

Syn Boży, odnaw iając tu w sposób nie- k rw aw y w ielką ofiarę kalw aryjską, a za­

tem i akt oddania najw yższej czci Pogu, od naw ia rów nież nieustannie zdroje łask O dk u p ie n ia , które w ytryskają na naszych ołtarzach.

« ---

Ks. H E N R Y K N O W A C K I.

Muzyka,

a życie wewnętrzne.

(Ciąg dalszy),

Z w ró ć m y się do hi^torji m uzyki, a tam dow iem y się, że u lu d ó w pierw otnych m u zy k a zrodziła się z d ążn o ści religij­

nych. Egipcjanie, A syryjczycy, Babiloń- czycy, G recy m ieli m u zy k ę w yłącznie tylko przeznaczo ną dla religijnego kultu, lndjanie, n aprzykład, nietylko uży w ali ją przy kulcie religijnym , ale ją czcili, jako rzecz św iętą, jako dar Boga, od którego pochodzą różne m e lo d je 1). D o ­ piero z biegiem czasu ludzie zaczęli jej u ży w ać dla w łasnych rozryw ek do tego stopnia, że dziś św iat żąda, aby m uzyka była tłom aczem najbardziej zm ysłow ych uczuć, jakie nurtują w sercu w spółczes­

nego człow ieka. Ju ż Plato w dziele: „De leg ibus“ (V II, V III) w ytyka, jako nadu­

życie uży w anie m uzyki do rzeczy św iec­

kich. Protesty jednak nic nie pom ogły,

„am ica tem plis", jak n azy w ał m uzykę rzym ski poeta Horacy, na b iałą suknię służebnicy Bożej otrzym ała od ludzi brudny fartuch służebnicy życia lu d z­

kiego.

*) De Santi, Civilla cath. Septembre 1888.

(5)

Nr. 1________ __________ , ____ PRZEGLĄD C E C Y L J A Ń S K I_________ ‘ ą N ajpow ażniejsze, najw znioślejsze, oraz

najsilniejsze uczucia b udzi w człow ieku religja; najszczytniejsze religijne prite- iy c ia ujm uje i w y ra ż% m u zy k a religijna, a ujm uje je dlatego, po nie w aż przeżycia religijne czują k o nieczną potrzebę w y ­ pow iedzieć się najpełniej, naj prawdzi- wiej i n ajpięknie j. W m uzyce przeto re­

ligijnej dusza religijna w ten sposób ma m ożność w ypow iedzieć się.

Stąd nasuw a się ten w niosek, że gdzie­

kolw iek m uzyka religijna jest w zanied baniu, czy upadku, tam stan religijny dusz świeci n ęd zą i poziom pobożności jest nizki. Z n a k ie m u pad ku i prze k leń­

stwa- ludu będzie zaniechanie śpiewu.

„1 uczynię, m ó w i P an w ks. Ezechiela ( X X V I, 13), że ustanie m nóstw o pieśni T w oich, a głos cytr T w oich# nie będzie w ięcej słyszan",

Zakres uozuć religij ych jest bardzo rozległy i różnorodny, stąd i m uzy ka religijna posiada dziedzinę rozległą i ró ż­

norodną. A le ża d na m uzyka religijna nie w ypow iada tak górnych uczuć reli­

gijnych, ża d na o życiu w ew nętrżnem pobożnej duszy nie m ów i z tak ą pro­

stotą, g łęb ią i subtelnością, jak m uzyka chrześcijańska. Dlaczego?

Bo muzyka chrześcijańska wyłoniła się z religji Objawionej żydom, oraz z duchu Ewangelji Jezusa Chrystusa.

O d czasów Jezusa Chrystusa śpiew religijny w ystępuje w tych w ypadkach, kiedy uroczystość chw ili i napięcie ser­

ca nie m ogą zado w o lnić się niczem, tylko w łaśnie m uzyką, która w takich razach w ypow iada najw yższe nastroje duszy. O to po O statniej W ieczerzy, z a ­ nim Jezus poszedł n i G órę O liw n ą , od­

p raw ił w wieczerniku z apostołam i hym n.

C zyż kto kiedy zrozum ie, jakie uczucia w zbierały w Sercu Jezusa, gdy T enże po cudzie ustanowienia- Najśw iętszego S akiam e ntu ; tuż przed ofiarą na krzyżu, p o c zął w yp ow iad ać w hym nie swego serca w zruszenia najświętsze? O , n'e Jjędę starał się w yrazić je słow em , bo zbrukał >ym je tylk . To pew na, że całe Niebo padło na twarz, aby ten n ajśw ię t­

szy stan Boskiego Serca uw ielbić.

Chrześcijanie pierw szych w ieków za najdoskonalszą m odlitw ę u w ażali ofiarę M szy świętej; to też K ościół, chcąc p o d ­ nieść św ietność tej ofiary, w pro w adził do niej śpiewy. D zię k i temu n a jw y b it­

niejsi kom pozytorow ie św iata w śpie­

w ach M szy świętej usiłow ali w różny sposób w ypow iedzieć stopień i zakres po b o żn y ch uczuć: w iary, nadziei, m iło ­ ści, żalu i tęsknoty. To, co chce w y p o ­ w iedzieć dusza w „Kyrie, G loria. Cre­

do, Sanctus, Agńtfs D e i“, nie wystarcza tylko być o';reślonem w słow ach, to sa­

mo z siebie szuka głębszego w yrazu i niebiańskich form, to m usi być w y p o ­ w iadane strum ieniam i m elodji.

Jeżeli słow o nie zdolne je s :: w yraz ć godnie najśw iętszych stanów duszy lu d z ­ kiej, jeżeli ono zam iera na ustach, nie m ogąc o b jąć i określić odczuw anych praw d, nie m oże ono tern samem n ik o ­ go ani o tych praw dach odpo w ied n io nauczyć, ani czarem ich uszczęśliw ić.

N iepospolite usługi w takich razach od ­ d a j? m u zy k a relig jna; d źw ię k jej trafia głębiej, m e lo d ja przejm uje, poryw a, a p o ­ w oli cała tajem nica najświętszych sta­

nów zostaje o d czu tą i zrozum ianą.

S k ąd w zięły się łzy u św. A ugustyna, kiedy ten słuchał pieś ii kościelnych?

O to w zięły się stąd, że m elodj i ich by ­ ły objaw ieniem tych stanów , w- których Bóg swem św iatłem zalew a duszę lu d z­

k ą p j brzegi i daje jej odczuć swój czar obecności, swą miłość, w ielkość i św iętość. C zule i w rażliw e serce św.

A u g u styn a p-d naporem tych m elodji otw ierało się głęboko, urok p r a w d / przejm o w ał je coraz w ięc j, niew y po ­ w iedziane w zruszeijie w zm ag ało się co­

raz bardziej, aż w ytrysnęło we łzach.

K to p r z e ż /w a ł po d o b ne chwile, ten rozum ie m arność chwil ziem skiego ży- ci>, ich zm ienność i skończoność; serce ludzkie, które raz przeszło przez nie­

biańskie w zruszenia i w św ietle bożych b ły sk aw ic odczuło po w ab nadprzyro­

dzonego życia, ju ż nie w róci do św iata z poprzedniem przy w iązan ie m i upodo­

baniem .

O to w ja k i s p o s ’>b m u zv k a w pły w a n a w ew nętrzne życie duszy ludzkiej.

(Dokończenie nastqpi).

Swida Cecylja. lato patronka muzyki

J u ż w starożytności, miały pojedyn­

cze narody— kraje, miasta— korporacje, ce­

chy, rzemiosła, sztuki, swych opiekunów — patronów. I muzyka, ta „umiejętność

(6)

6 PRZEGLĄD C E C Y L JM S K I Nr. I nad um iejętnościam i" jak ją zwano odda-

wna, ma swoich patronów. Sztuka ta bie­

rze początek od Boga Bóg stworzył czło­

wieka, darem mowy, śpiewu uposażył go.

Nietylko jego, ale całą naturę, szczegól­

niej ptactwo, i tem nauczył czcić wielkość cuda stworzenia w hymnie pierworodnym pełnym wdzięczności i podziwu dla Stwórcy!

W starym zakonie uważano patronem muzyki pieśniarza i twórcę psalmów Da­

wida. Grecy czcili boga A polla, co swą muzyką na lutni sięgał a ł do O iim pu po wieniec laurowy i z bogarr i się bratał. N a­

czelne miejsce między patronami w świe­

c e chrześcijańskim zajmuje św. Cecylja.

Kto była św. Cecylja, jak dawno i dlacze­

go czcimy ją jako patronkę muzyki? Sw.

Cecylja dziewica i męczenniczka pochodzi ze znakomitej i bogatej rodziny patry- cjuszów rzymskich. Dla nadzwyczajnej u- rody, ubiegał się o jej rękę szlachetny i bogaty młodzieniec, Walerjan, le:z ona już przedtem ślubowała Boskiemu O b lu ­ bieńcowi. Za namową Jej, Walerjan, brat jego Tyburcy i pewien dworzanin przyjęli religję chrześcijańską. Były to czasy Ne­

ronów -czasy straszliwych prześladowań chrześcijan, to też wszyscy wyżej wymie­

nieni zostali skazani na śmierć męczeń­

ską. Cecylję pojmano, wrzuconci do nad ­ miernie ogrzanej kąpieli, wreszcie osądzo­

no na ścięcie. Działo się to około roku 230. Kat ściął ją trzy razy i pozostawił na placu, lecz święta jeszcze trzy dni ży­

ła. Ku czci jej wzniesiono w Rzymie pię­

kną świątynię tam też przechowują się iej relikwie.

Jak dawno czcimy ją jako patronkę muzyki?

W żywocie tej świętej, czytamy, że ze wszystkich przyjemności tego świata lubi­

ła muzykę i za pomocą niej swe uczucia miłości Boga wylewała. Podczas całego średniowiecza czczono ją tylko, jako dzie­

wicę i męczenniczkę. Nie słyszano o tem, aby ona była wynalazczynią organów, nikt nie uważał ją jako patronkę muzyki. 1 też liistorja nic nie wie o tem, gdyż wyobra­

żano ją z koroną męczeńską, palmą i m ie­

czem. Symbole Św. Cecylji, jako organy, skrzypce, harfy i in n ^ pochodzą z now­

szych czasów. Początek i źródło kultu św.

Cecylji, jako patronki muzyki, dają słowa, jakie znajdujemy w pacierzach kapłań­

skich: (1-sza ant. z laudesu) „Cantantibus orgens Caecilia Domino decantabat, di-

cens: Fiat cor rr eum im m aculatum , ut non ccyifundar*. (Przy akompanjam encie or­

ganów Cecylja śpiewała Panu: Niech bę­

dzie serce moje niepokalane, ażebym nie była zawstydzoną). Te słowa miała ona wyśpiewywać w czasie swej uczty wesel­

nej. Muzyka pierwszych chrześcian w cza­

sie uczt i wesel nie była inną, jak religij­

ną nabożną. Nie znajdujemy przecież żad­

nej wzmianki czy Cecylja sama grała, czy • tamy: „przy akam panjam encie Cecylja śpiewała", to samo potwierdzają wiersze hymnu z VII wieku: „Noctis horas et di- ci mentis implens cantico", fl dalef: or­

gany w zachodnim kościele, wprowadzo­

no dopiero w VIII wieku. Pepin ojciec Karola Wielkiego otrzymał organy, które w kilka wieków potem ju ż w każdym z większych Wbściolów znajdowały się.

Mieli starożytni organy, które służyły do koncertów religijnych w czase uczt, a były to instrumenty— (organa łacińskie) muzyczne, o tych tu jest mowa w anty- tonie „Cantantibus organis“.

Poeci niemieccy jeszcze w XIV wieku również tak rozumieją, że Cecylja śpiew a­

ła tylko '). Obraz w jednym z kościo­

łów Florencji przedstawia wesele św. Ce­

cylji. W sali godowej w dali umieszczo­

ne organy, a przy nich muzyk ręką do­

tyka klawiatury: W idzimy więc, że do wieku mniej więcej XIV ustalone m niem a­

nie było, że św. Cecylja śpiewała, a nie grała.

Nie literatura, a sztuka sprawiła, że św. Cecylję uznano jako pałronkę muzyki.

Malarze dali jej w ręce organy, by „śpie­

wanie w sercu-’ świętej symbolizować. Naj­

starszy wizerunek tego rodzaju znajduje się w Czechach w kaplicy św. Krzyża w Karlstein, pochodzący z roku 1356; święta trzyma w ręku organy. Znakom ity malarz niderlandzki Jarr van Eyck wraz z bratem swym Hubertem namalowali wielki obraz .P ok łon dziewic przed Barankiem11 do jed­

nego z bocznych ołtarzy w Gandawie w katedrze. W rozmaitych częściach obra­

zu tego znajduje się około 300 figur olej­

no na drzewie malowanych. Widzimy m ę­

czenników, biskupów, wyznawców, zastęp dziewic z instrumentami muzycznymi, lub śpiewających, skupionych około św. Cecy-

') C h a n c a r „ M u s i e s a c r a r. 1899 W a h r e n d e r ‘ o n n e der O r g e r k la n g zu G o t t allein sie im hperzensang!

(7)

Nr. 1 PREGLĄD CECYLJAŃSK1 7 lii, która gra na organach. Od tego też

czasi, utrwaliło się mniemanie, jakoby święta sama mistrzynią w grze na orga­

nach była, i tak już wyobrażali ją potem malarze włoscy, francuscy i niemieccy.

Z pomiędzy obrazów wyobrażających świętą Cecylję jest jeden obraz króla m a­

larzy, wielkiego Rafael?, stworzony w r.

1513, a znajdujący się w akadem j* sztuk pięknych w Bolonji. Ten mistrz pędzla poprzedził nieco równego sobie mistrza tonów Palestrynę„ ;:ył on prawie współ­

cześnie z tym ostatnim.

Ma ten obraz, jedyny w swoim rodza­

ju po dziś, wielkie i symboliczne znacze­

nie dla muzyków kościelnych. Muzyka polifoniczna sięgała wówczas szczytu do­

skonałości. Rafael przedstawia w swym obrazie św. Cecylję w tunice-szBcie, litur­

gicznej lewitów, oko i ucho wzniesione w górę, przy niej święci: Jan, Paweł, A u g u ­ styn i Marja Magdalena. U nóg jej leżą w nieładzie po części rozbite emblemacy świeckiej muzyki, jak: flety, skrzypce, bę­

bny, cymbały i inne, wychylają się wresz­

cie piszczałki organów, które święta trzy­

ma w ręku. Rafael jakoby przewidział, źe dopóki na chórach organy i śpiew pa­

nować będą, muzyka kościelna będzie ta­

ką jaką być pow inna— Boską, kościelną.

To też dał św. Cecylji w ręce organy, ten instrument, jedynie kościelny, zaś inne świeckie rzucił pod nogi, a rzucił z po­

gardą i gniewem, rozbijając takowe. Gdy później wprowadzono instrument do koś­

ciołów, stało się to, co się stać miało, chó­

ry zamieniły się w estrady teatralne, nastą­

pił zupełny upadek muzyki kościelnej.

Przeciw tym nadużyciom wystąpił kościół na Koncyljum medjolańskim za papieża Benedykta XIV, orzekł: „organy tylko niech będą w kościele; trąby, rogi i inna muzy­

ka instrumentalna wyklucza się“.

Niechże i dziś pam iętają muzycy koś­

cielni o tern i nie kwapią się z tworze­

niem i wprowadzaniem orkiestr do kościo­

łów, bo przedewszystkiem potrzebne są dobre organy i chóry, których nam nie­

stety brak!— Tak więc i literatura po czę­

ści, a głównie sztuka malarska uczyniła, że św. Cecylję dziś uważamy za patronkę m u ­ zyki. Do tego powód dały słowa z bre- wjarza „Cantantibus organis Caecillia"

etc.

Malarze z nich skorzystali i „śpiewa­

nie Panu“ utrwalali na 'płótnie. Świętą

Cecylję zaczęto uważać za patronkę m u ­ zyki w czasach największego jej rozwoju.

Skoro ja t ta Boska sztuka na pewnym fundamencie stanęła, konieczność religij­

na domagała się niejako, aby złożyć ją pod opiekę patrona, który byłby odzwierciadle- niem tej sztuki. Kogoż więc miano obrać za patrona jak nie św. Cecylję?

1 odtąd stowarzyszenia śpiewacze, chó­

ry pod jej opiekę oddaje się ku jej czczi najwspanialsze utwory muzyczne przezna­

czają, uroczystość jej święcą. Pod tym względem ojczyzna świętej, W łochy, nie dadzą się innym krajom wyprzedzić. W e ­ dług podania w połowie XVI wieku za czasów Piusa V-go zawiązało się w Rzy­

mie bractwo św. Cecylji. Trzeba bowiem wiedzieć, że kościół wszelkie inowacje z wielką ostrożnością wprowadzał. I muzy­

ka polifoniczna wówczas wydała się n o ­ wością. Jak o muzykę kościelną, liturgicz­

ną uznawano oficjalnie chorał. To też o- wa kunsztowność w polifonji, owo m ie­

szanie i gromadzenie się głosów znalazło przeciwników.

Kościół był zmuszony tych przeciwni­

ków przekonać Palestryna, książę m u ­ zyki kościelnej, dowiódł, że rozwój śpie­

wu polifonicznego idzie ręką w rękę z przepisami liturgicznymi. Św. Pius V ca­

łą siłą stajał się, aby uchwały reform so­

boru Trydenckiego w czyn wprowadzić,w czem pomagali mu tacy z jednej strony jak św. Karol Boromeusz i \£itellozo kar­

dynałowie, a z drugiej Palestrina i Nani- no— muzycy. Ci dwaj mistrze tonów wpły­

wami swemi okazali bractwu św. Cecylji wielkie msługi,w tym względzie.

Następnie papież Grzegorz XIU na pro­

pozycję ulubieńca swego Palestriny, bra­

ctwo to uroczyście i urzędownie ogłosił r.

1583 pod wezwaniem Towarzystwo św. Ce­

cylji w celu, aby ono pielęgnowało muzy­

kę kościelną. Pius Vlll stowarzyszenie to potwierdza, papieża Grzegorza I uważa ja­

ko założyciela; obdarzone ono było roz- maitemi odpustam i i przywilejami. Póź­

niej skupiali się przy niem rozmaici arty­

ści, w ubiegłym wieku zamieniono je na akadem ję św. Cecylji i ostatecznie zatra­

ciło ono swój charakter pierwotny.

I za dni prawie naszych, bo w roku 1868 powstało w Niemczech towarzystwo św. Cecylj'. Założył je wielce zasłużony muzyk ks. Franciszek W itt. Wielkie inie-

(8)

8 PRZEGLĄD CECYLJflŃSKI Nr. 1 spożyte zasługi połoiyło ono dla sprawy

muzyki kościelnej, nietylko w Niem czech, ale dla całego kościoła katolickiego. W y ­ dało tysiące dzieł muzycznych, całe rzesze sławnych muzyków.

W roku 1900 wzniosło specjalny koś­

ciół kii czci św. Cecylji w Ratyzbonie, a muzykę kościelną doprowadziło do szczy­

tu doskonałości1)- Wojna zdaje się przer­

wała owocną pracą tego Towarzystwa,—

muzycy poszli w pole! Nic dziwnego.

„Inter arma silent m usae“ .

Słusznie, że Związek nasz obrał św.

Cecylję za swoją Patronkę. Mamy^wpraW- dzie Patronów, szczególniej chorału, św.

św. B-pa Ambrożego i papieża Grzegorza W ielkiego, lecz Cecylja jest patronką m u ­ zyki w ogólności: świeckiej i kościelnej.

Pod Jej m ożną opieką możemy być pew­

ni, że praca nasza dla chwały Boskiej i Ojczzzny podjęta— nasze granie i śpiew a­

nie Panu będzie takie, &e nie będziemy za­

wstydzeni tu i na wieki.

Roch Stańczak.

Włocławek w Listopadzie 1919 r.

Utrzymanie organów.

(przekład z niem ieckiego).

S łusznie n azy w ają organy królem w szystkich instrum entów . Ju ż zew nętrz­

nie przedstaw iają się nam w spaniale w srebrzystym blasku i w bogatej szacie budow y, bo też i p o w o łan ie ich jest istotnie królew skie, Nie z w o łu ją m ło ­ d zieży do tańca jak inęe instrum enta i nie służą za b a w o m św iatow ym ; ich zadanie jest najbardziej zaszczytnem , gdyż są na służbie k róle w sk ie j u N a j­

w yższego, to też im jed nym tylko litur- gja w yznaczy ła miejsce w kościele przy chrześcijańskim , kulcie.

O rg an y o d zy w a ją się to cicho, rzewnie, kojąco, to zn ów m odląc się b łagając, aż zabrzm ią całą potęgę „tutti.“, potokiem d źw ię k ó w zalew ając nam duszę, która

') P a p ie ż Pius X, c h c ąc swą enc.ykłikę „ M o tu P r o p r i o " w p r o w a d z ić w czyn, poiu cił O . J e z u ­ icie ftn g e lo de S a n t i z a ł o ż y ć W y ż s z ą s z k o l ą m u ­ z y c z n ą k o ś c ie l n ą W R z y m ie na ulicy Maschero- ne 55 w 191.1 r. z o s t a ła o tw a r ta „ S c u o l a S u p e ­ r io ra dl M u s i c a Sacra. W s z k o le te] k s zta łc ili się n a s t ę p u j ą c y k s i ę ł a z P olski: ks. N o d z y ń s k i z Kieic, ks. J a r z ę b s k i i ks. Buss z W ł o c ł a w s k ie j djecezji i ks. N o w a c k i z S a n d o m i e r s k i e j dj

w tedy odczuw a całą moc organów w sze ch w ład n ą. „Jak głos z zaśw iata p ły n ą ich dźw ięk!, ja k cudna p ie ś ń in ­ strum entów , pe łna m ajestatu i go dno ści niebiańskiej. O rg an y w y p o w ia d ają n a j­

w znioślejsze myśli, godne słow a Bożego, którem u tow arzyszą, b ęd ąc sym bolem najw yższej harm onji nad m o d lący m się i śpiew ającym lu d e m ”1) T a k prze m aw iają do nas organy jeśli je zb u do w ała ręka mistrza. Jednakże dla w ielu organów przychodzi przedwcześnie chw ila, kiedy ich p iszczałk i stają się niem e; tu i ow ­ dzie ton przestaje od po w iad ać, lub ż a ­ łosnym jękiem skarży się, że król instrum entów zachorzał-

O rgany, b ęd ąc w tak o płak a n y m sta­

nie, nie m ogą ju ż od po w iad ać swem u przeznaczeniu w kościele, .przeciw nie, ich o dzyw anie się tylko przeszkadza m odlitw ie. O rg an y są bardzo kosztow ne i, jeśli zepsują się, jest to w ielk ą ma- terjalną szkodą dla parafian; p su ją się zaś przedw cześnie dlatego głów nie, że ci, których pieczy organy są pow ierzone nie um ieją z nim i dostatecznie o b ch o ­ dzić się, lub o to nie dosyć dbają.

M o że w ięc S zan o w n i C zytelnicy za in ­ teresują się niektórem i radam i, które podam y, ab y u łstw ić utrzym anie o rg a n ó w .

I.

Przedew szystkiem należy pam iętać o tem, aby organy stale b yły P°d klu­

czem, iżb y niep ow o łani rie m ieli do nich przystępu. Niestety trafiają się kościoły, gdzie kto chce m oże przyjść do orga­

n ó w bez po zw olenia. N iektórzy zbyt w ygodni organiści, którzy w ostatniej chw ili zd ąża ją do kościoła i lu b ią ulat­

n iać się szybko po nabo że ństw ie m a ją zły zw yczaj zostawiać klawiaturą otwartą.

Przy sprzątaniu osadza się na niej w te­

dy kurz, który w p o łącze n iu z w ilgocią nadaje brudno - żółty w ygląd, spoty­

kam y tak często na w ielu klaw iaturach.

M iędzy klaw isze dostaje się nietylko pył, ale rów n ie ż i drobne cząstki gipsu, spadające z sufitu i to sprawia, że w krótk im czasie klaw isze za p ad a ją się, zacinają i rejestra o d m aw ia ją p o słu sze ń ­ stwa. P ająki i mole z chęcią za k ła d a ją gniazda m iędzy klaw iszam i, niszcząc w ten sposób części filcow e i sukienne.

') Gietmann, Musikiisthetik 195.

(9)

Nr. 1 PRZEGLĄD CECYLJAŃSKI 9 O p ró cz klaw iatury p o w in n a być 9tale

zam k niętą i szafa organowa, w której z n a jd u ją się: w iatrow nica i piszczałki.

T rzeba liczyć się z tern, że m iędzy małerhi, oraz d użem i dziećm i, zn ajdu ją się ciekawe, które we w nękach organów lu bią czynić odkrycia oraz różne do­

św iadczenia. W takich razach łatw o o przerw anie przew odów , o skrzyw ienie sprężyn, o złam anie lub uszkodzenie piszczałek, nie m ó w iąc ju ż tutaj o szko­

dach, które m ogą w yrząd zić lekkom yśl­

ność, a co gorsza złośliw ość. Z d a rza ły się w ypadki że w ędrow ni kotlarze i bla­

charze brali sobie piszczałki z kościoła, jako m aterjał d o swej roboty, przyde­

ptali je przedtem dobrze, aby tak spłasz­

czone ukryć po d ubraniem i w ten sposób w ynieść z kościoła.

Jeżeli miech leży poza szafą orga­

now ą, po w in ie n być rów nież pod k lu ­ czem, gdyż niejeden kalikancista lubi sobie robotę ułatw ić, usuw ając część kam ieni, potrzebnych dla odpow iedniej siły d źw ięków ; prąd pow ietrza staje się w tedy słabszym i niektóre rejestra od ­ p o w ia d a ją anem icznie.

Trzeba dbać i o to, ażeby dostęp do korby, lub innego przyrządu do kalik o w ania b y ł zabroniony* tym, którzy z podobne ni rzeczam i nie um ieją o b ­ chodzić się. K a lik u jąc y m usi być su­

m ienny, uczciw y i w iedzieć d .b r z e

° sposobie kalikow ania. D b ać rów n ie ż trzeba w ogólności, aby byle k fo nie chodził na chór i nie za b a w ia ł się tam pisaniem nieprzystojnych w y razów na murach.

, w.

W ie lk im nieprzyjacielem organów jest kurz i brud. Trzeba przeto polecić k o ­ ścielnemu aby zam iatając ko ściół otw ie­

rał drzw i i okna; żeby u n ik n ą ć w ielkiego kurzu niechaj u ży w a do sprzątania w il­

gotnej ścierki i troc n.

T łóm aczy liśm y w yżej, ja k p y ł szko­

dzi w nętrzu o rganów i klaw iaturze d la ­ tego bardzo b yłoby dobrze od czasu do czasu w ycierać klaw isze w ilgotną ściereczką.

N ajbrudniejszą częścią organów byw a zw ykle pe lał. T rzeba koniecznie, aby organista przedtem starannie buty o czy ­ ścił, nim usiądzie do organów . Przy- pom niem y też, że pedał służy do grania,

a nie do spluw ania, ani też d j rzucania m iędzy jego klaw isze papierków , za p a ­ łek, resztek świec i t. p. Jeśli zdarzy się czasem że tam trochę tab ak i w padnie do pedału, m ożna to organiście d a ro w a ć , jeśli uży w anie jej daje m u natchnione pom ysły do im prow izacji, lepiej b yłoby jednak, gdyby tabaka nie była w zbyt bliskich stosunkach z o rg anam i.. W k a ż­

dym razie podstaw ę p e d ału należy czyścić od czasu do czasu, przy najm niej wtedy, jak przyjdzie stroiciel.

Z łe są też skutki, jeśli do piszczałek dostanie się k rrz i brud, gips z sufitu, zdechłe ow ady i t. p., dzięki czemu piszczałki, źle lub wcale nie o d po w ia­

d ają. R ad zo n o sobie czasem w ten : posób, że zaopatryw ano siatką otw ory górne piszczałek, w tedy z chw ilą psucia się siatki, trz e b i ją zm ienić. W k ażdy m razie nie m o żna po zw o lić na to, aby ptak i i nietoperze latały po kościele, w tym celu dobrze b y ło b y zaopatrzyć w siatkę te okna, które b y w a ją otw ie­

rane do w ietrzenia. T rzeba rów nież uw ażać, aby sznur od d zw o n u nie by ł zbyt blisko organów , gdyż przy jego poruszaniu cząstki gipsu obryw ają się z sufitu i ze ścian, które następnie dostają się do organów. Kurz, nagro­

m adzony w piszczałkach m o żn a usunąć za pom ocą pendzelka. P ilnie baczyć trzeba, aby nie było brudu i py łu koło klap m iechu, łatw o w tedy dostaje się do kanału, a stam tąd do w iatrow nicy i piszczałek. T rzeba d bać rów nież i o strych, gdyż i stam tąd leci py l na organy. (Na niektórych strychach k o ­ ścielnych b y w a ją stuletnie p o k ła d y p a ­ m iąte k po kaw kach, g o łębiach sow ach i nietoperzach, polecam y j i jako w y ­ borny naw óz do ogrodu). Przy restau­

racjach i w iększych robotach w kościele, organy koniecznie należy przykryć.

' (C iąg dalszy nastąpi).

Z osobistych refleksji.

W odpow iedzi sw 'j Ks. ks. Biskupi zaznaczają, iż w szelką opieką i stara­

niem o popraw ę naszego bytu, m ają otoczyć nas Biskupi, a raczej z Ich ra­

m ienia duchow ieństw o. Jest to wiele i źle b yłoby gdybyśm y tych cen­

(10)

10 PRZEGLĄD CECYLJAŃSK1 Nr. I nych zdobyczy nie um ieli ocenić i w y ­

zyskać.

Bo zresztą trudno było uw ierzyć, że rzeczy tak w ażne dla nas, prze jdą w w yk o n aniu tak łatw o. R e w o lucja tylko w yw raca odrazu pan u jący porządek — ale też nie zapew nia żadnej trwałości staw ianym przez siebie postulatom — w olniej, ale zato pew niej i trw alej, b u ­ duje życie ew olucja. Na ew olucji w ięc m usim y oprzeć nadzieje nasze. C hcąc jednak dobre rezultaty osiągnąć, m usi­

m y się zdobyć na w ytrw ałość i cierpli­

wość, które n am p o zw o lą doczekać się spraw iedliw ej oceny naszych d ziałań . Życie idzie naprzód, bez w zględu na stawiane m u przeszkody. G d y b y ktoś 10 lat temu, p o w a ży ł się stanąć na fo­

rum publiczhem , z kw estjam i, posta^io- nem i tak, jak je stawia tak zw ana przez

„lew icę" „reakcja" w se’mie zabrak ło ­ by grom ów , którem i społeczeństw o zm ia żd ży ćb y chciało zuchw alca. D z ’ś słucham y tego cierpliw ie, owszem, n a j­

oporniejsi starają się w ynaleźć form uły, któreby p o zw o liły te w szystkie „zgrozy"

w prow adzić w życie przy najm niejszych w strząśnieniach.

Z apew ne, sprawa nasza nie m a dla narodu tej w agi, co kw estja nap rolna, m iejm y jed nak nadzieję, że chociaż nie w pierw szych chw ilach, to m oże późnie j spraw a naszej 6,000 grom adki znajdzie się na liście spraw, którem i zainteresu­

je się społeczeństw o.

Strzeżm y się tylko fałszyw ych k ro ­ ków , któreby na nas jakąś niechęć ściągnąć m ogły. B ard/iej krewcy niech nie rozlew ają goryczy i rozjątrzenia w śród kolegów ,

O piece D ucho w ieństw a zaufać chce­

my — żad ny ch podejrzeń, ani nieufno ś­

ci podtrzym yw ać nam nie w olno. Z ca- łem zaufaniem zw racać się m am y, za­

rów no do Biskupów , jak i do ich przed­

stawicieli, we w szystkich spraw ach n a ­ szych. M ie jm y nadzieję, że w ysokim patrjotyzm em przejęty nakaz: „czyń każd y w sw ojem kółku , co każe duch Boży, a ćałość sama się z ło ży “, sprawi, że spraw a nasza pójd zie przez ręce W ie le b n e g o D uchow ieństw a, drogam i d la nas pożądanem i. W ię c każm y za­

m ilk n ąć d aw n y m uprzedzeniom .

A le też i sami strzeżm y się daw nych błędów , bo błędem ciężkim było roz­

proszenie się naszego „Stow arzyszenia"

z r. 1907. G dy by śm y byli naw et w tak ciężkich i nieodpow iednich d i działania w arunkach dotrw ali do dziś, o ileżby praca nasza była łatw iejszą. Raeczy, które dziś na now o budow ać trzeba, b yłyby w pe łny m rozkw icie.

Z am ia st się organizow ać i dla zorga­

n izo w ania się w yczerpyw ać energję i fundusze nasze, n a le ż a ło !y nam tylko wtedy, w spółpracując na niw ie społecz­

nej czuw ać, aby w ruchu ogólnym , spraw a nasza nie została pom iniętą.

Niezrozum ienie w ow ym czasie przez ogół kolegów korzyści, jakie przynosi ze sobą zw iązek, przy p raw iło nas o wielkie, choćby tylko moralne straty, N e chciejm y tego b łęd u pow tarzać znow u teraz.

Bo błędem którego doniosłości nie m o żn a dosyć podkreślić, jest to znie­

chęcenie, którego odgłosy aż tu do nas dochodzą. Nie w olno nam rąk zakładać bezczynnie, n'e w olno nam się znów rozpraszać— m usim y trw ać przy Zw jąz- k u naszym wszyscy; m usim y go całem sercem podtrzym yw ać. Całe szeregi spraw naszych czekają od nas rozw iązania. Mum

simy d ąży ć do popraw y bytu naszego, m usim y d ąży ć do zapew nienia sobie spo­

kojnej starości, m usim y grom adzić fun­

dusze na czas niezdolności do pracy, a także na zapom ogi dla niem ających zajęcia,

W d w u ch pierw szych zadaniach, to jest w pracy nad popraw ą bytu nasze­

go i w zapew nieniu nam spokojnej sta­

rości, częściow o tylko u d zia ł w ziąć m o ­ żem y — zato spraw a grom adzenia fun­

duszów dla zapew nienia zapom óg nie­

zdolnym do pracy, a także dla tych, k tórzy narazie pracy zn ale źć nie mogą, całkow icie w naszych zn ajdu je się rę­

kach. S praw a tego fu nd u szu dla nie­

szczęśliw ych kolegów naszych, jest spra­

w ą pierw szorzędnego znaczenia i całą usilność naszą ku jej zrealizow aniu skon­

centrować pow inniśm y.

O d w o łu je n iy si£ do społeczeństw a, m ó w iąc żeśm y dobrym i synami O jc z y z ­ ny naszej i że dla sprawy publicznej pracow ać chcemy. Będzie to nas e w o ­ łanie czczym frazesem dotąd, d okąd w łaśnie dbałością o sprawy w łasne, zw iązk o w e nie zdam y egzam inu że jest w nas rzeczyw iście poczucie o b o w iąz­

(11)

Nr. l PRZEGLĄD CECYLJAtiSKI I I ków w zględem dobra ogółu — że m usi­

my zło ży ć na ołtarzu dobra publicznego ofiarę, jakiej od nas w ielka chw ila obec­

na wymaga.

Z a n ik Z w ią z k u naszego św iadczył­

by, ?eśmy nie dorośli do żadnej szer­

szej działalności, że nie um iem y patrzeć na dalszą metę i że tylico dla doraźnej, d z i­

siejszej korzyści zgrom adzać się umiemy.

Strzeżm y się więc. abyśm y nie ściąg­

nęli na siebie takiej uw łaczającej nam opinji. S kupiajm y się *— po zn aw ajm y się w zajem nie, podtrzym ujm y Z w ią z e k r asz z całą usilnością.

A już najpierw szą naszą troską po­

w inna być kasa zapom ogow a. T a kasa p o w in na być naszą dum ą, o m bow iem będzie św iadectw em naszej dojrzałości obyw atelskiej

O jednej rzeczy tylko m usim y przy u k ład an iu ustaw y pam iętać. N ależy m ia­

now icie zastrzedz odrazu, że dopiero po dojściu funduszu zapom ogow ego do pew nej w ysokości, K asa rozpocznie swą działalność; inaczej nigdybyśm y do n i­

czego nie doszli, a fundusze topniałyby nam w ręku.

Z d o b ą d źm y się w ięc na tyle m ęskiej stałości, aby sobie pow iedzieć naprzy- kład, że d o k ąd w kasie nie będzie 100,000 marek, dotąd ani jedna zapom oga w y­

p łaco n ą nie b ę Jz ie — po każm y że u m ie ­ m y pracow ać i składać bez m yśli o oso­

bistej doraźnej korzyści. J. M.

Tagore.1’

I.

Serce mo e p o w in no p ę k n ąć m i z du­

my, gdy mi śpiew ać rozkazujesz; ja patrzę w T w e oblicze i łzy cisną się do oczów m oich.

W sze lk i zgrzyt i rozd źw ięk życia m e­

go roztapia się w jednej słodkiej har- m onji, a m oje uw ielbienie rozkłads swe skrzydła, jak ptak rad sny w swej ucieczce za morza.

W ie m , że lubujesz się w m oim śpie­

wie, \viem, iż jako śpiew ak jedynie zo­

stałem w ezw any przed Ciebie.

Tagore, najwybitniejszy poeta hinduski współ­

czesny. Między jego hymnami do Boga jest kilka wspaniałych o mzzyce, które są przytoczone po­

wyżej.

Pieśń moja, p ły n ąc a szeroko, skrzydła swego brzegiem dotyka stóp T woich, a ja w ątpiłem , czy ich b ąd ź kiedy do­

sięgnę.

P ija n y śpiew ania radością, nie pom nę kim jestem i.C ie b ie zw ę p rzy jąć elem, Ciebie, który P anem i Bogiem m ym jesteś.

II.

P an ie L ale w jak i sposób śpiewasz, nie pojm uję. I ciągle słucham w m ilczącem olśnieniu.

Ś w iatło T w ojej m uzyki oświeca świat cały. T w ojej m uzyki życiodajne tchnie"

nie przepływ a z niebios do niebios.

N atchniona fala T w ojej m uzyki prze­

dziera się przez zapory kąm ienne i ginie.

M oje serce pragnie łączy ć się z T w ą pieśnią, lecz dobyć głosu nie zdoła..

M ów iłby m , lecz m ow a m oja śpew u nie w yda.

Skarżę się w ięc i wstydzę.

A ch!, w T w ojej m uzy ki bezbrzeżnych jeziorach serce m oje uw ięziłeć, Panie!

III.

Śpiew m ój po zb y ł się upiększeń. Już nie w ła d a m w eń dumy mojej. Ozdoby przeszkadzać mogą łączności naszej, łatwo nos rozdzielićby mogły, a szmer ich zgłu­

szyłby pewnie szepty Twoje. M oja próżność poety na T w ój w ido k ze w stydu umiera.

M istrzu! u stóp T w ych siadam . O b y m m óg ł z mego życia uczynić rzecz pro­

stą i praw ą, po d o b ną do fletu ze trzciny, który raczyłbyś n ap ełn iać m uzyką.

IV.

M oja podróż trw a długo, daleką jest droga. W yruszyłem na rydw anie pierw ­ szego prom ienia św iatła i m ijałem św ia ­ tów samotnie, zostaw iając m ój ślad na w ielu gw iazdach.

Przestrzeń najdalsza najw ięcej zbliża mię do C ie b i“, a m odulacja najbardziej za w iłą jest ta, co prow adzi do dosko- \ nałej akordu prostoty.

P o dróżny po w inien k o łatać do wszyst kich drzw i, zanim trafi do swoich.

Trzeba długo n ab łąka ć się po w szyst­

kich zew nętrznych św iatach, zanim wreszcie dojdzie się do swego w łasnego.

D ozw oliłem oczom m oim długo gubić się w dali, nim je za m k nąłe m i rzekłem:

T u jesteś.

• T łom aczył X .

(12)

12 PRZEGLĄD CECYLJANSKI Nr. 1

Strajk zecerów sprawił, że trzeci nu ­ mer pisma naszego może dziś dopiero ukazać się w druku. Ponieważ cena każ­

dego numeru podskoczyła po strajku o sto plęćdzi siąt procent, przeto poje­

dynczy zeszyt bądzie kosztować 3 mareki Redakcja prosi o szybkie* i natychmia­

stowe wysyłanie należności za prenume­

ratą, gdyż inaczej braki pieniężne para­

liżu ją życie na zego pisma.

Z Nowym Rokiem wszystkim prenu­

meratorom, życzliwym i przyjaciołom naszego pisma składa najlepsze życzenia

REDAKCJA.

Przy niniejszym numerze pisma Zarząd Związku załącza kwestjonarjusz dla pp.

organistów.

---- --- » 11 ... ' " 1

Z miłych wrażeń.

Spotkaliśmy się z ks. X. na dworcu w Skierniewicach. Jakżeż tam organiści? -1- zagadnął mię.

„Pracują, odparłem, zarząd związku porusza wszelkie sprężyny i czyni możliwe wysiłki, aby podnieść poziom członków i polepszyć ich byt w społeczeństwie.

— F\ jakiż duch panuje wśród nich?

,,Za wyjątkiem niektórych jednostek w rczmaitych dzielnicach, które zrażone do duchowieństwa, grupują się wokoło lu dowców, reszta ożywiona jest nadzieją lepszych czasów, oraz wiarą, że biskupi do­

kładają wszelkich starąń, aby dźw ignąć or­

ganistów z ich dotychczasowego położenia".

— Ach, jak to dobrze, rzekł mój roz­

mówca, że księża biskupi w zięli.tę tak kom prom itującą sprawę w swoje ręce.

Materjalne dźwignięcie organistów i pod­

niesienie ich kulturalne da naszym para- fjom najzdrowszy, najtęższy i wpływowy ele­

ment, który może stać się potężną siłą koś­

cioła na zarażonych wiejskich placówkach.

„f\le, ksiądz proboszcz wcale n e jest up"rzedzony do organistów, zauważyłem, jak to szczęśliwie!"

— „To już nie maja zasługa11, odrzekł.

Władza seminaryjna regens, a osobliwie profesor śpiewu w czasie lekcji zalecali nam bardzo, abyśmy dbali o organistę, ja ­ ko o najbliższego«sercu naszemu, z któ­

rym we Mszy św. wspólnie chwalić m am y Pana, abyśmy otaczali ich opieką, troską, pomocą, walcząc o ich dobre im ię i sza­

cunek wśród ludu *7

„Więc tak, zawołałem z radością. W in ­ szuję temu organiście, który ma szczęście m !eć księdza proboszcza swym zwierzch­

nikiem!

Pociąg już ruszył. Uścisnąwszy dłoń mego rozmówcy, wskoczyłem do wagonu.

F\ kiedy po raz ostatni spotkały się nasze oczy, zawołałem:

„Oby tacy rektorzy, profesorowie i pro­

boszczowie na kamieniach się rodzili!"

X . X.

KOMUNIKAT

0 kursach, egzaminach i patentach organizacyjnych.

(Instrukcja dla organistów i zarządów dekanalnych).

1) W m yśl statutu § 15 i regulam inu

§ 2, na m ocy uchw ały R ad y G łó w n e j organistów i stosownie do odezw y E p i­

skopatu Rolskiego, w szyscy organiści, k tórzy chcą mieć tytuł i praw a za w o d o ­ w ego organisty, a tem sam em i praw a do pobo rów rządow ej pensji za pełnie­

nie o b o w iązk ó w organisty przy k o ścio ­ łach katolickich w Polsce, oraz m ożność n auczania śpiew u w szkołach średnich 1 początkow ych, o b o w iąza n i są do dnia 1 kw ietn ia 1920 roku, zaopatrzyć się w patenta organistow skie, w ydane za pośrednictw em kom isji naukow ej Z w ią ­ zku Z aw o d o w e g o O rg an istów pod w e­

zw aniem św. Cecylji.

2) Patenta organistow skie (cecyljań- skie}- {wydawane będą w edług stopnia naukow ego, o którym decydow ać będzie kom isja naukow o-organizacyjno k w a lifi­

k acy jna Z w ią z k u , d ziałając a z autoryte­

tem państw ow ym .

3) O rganiści lub kandydaci (bez .róż­

nicy wieku), którzy p o siad ają św iadectw a (w tym i kapelm istrzow skie) w ydane przez różne uczelnie m uzyczne, św ia­

dectw a z odbytych kursów rnuźycznych, a rów nież i św iadectw a od pryw atnych nauczycieli m uzy ki kościelnej (d u ch o w ­ nych i św ieckich) tak z kongresów ki, ja k i z W ie lk o p olsk i, M ałopolski, L itw y i zagranicy, w tym że terminie, o b o w ią ­

(13)

Nr. 1 PRZEGLĄD CECYLJANSKI 13 zani są posiadane św iadectw a złożyć

Z a rzą d o w i C entralnem u, dla przedsta­

w ienia k o m isji naukow ej do lustracji, celem skonstatow ania kw alifik acji, dla otrzym ania patentu organistow skiego III, II lub I klasy.

4) O rgan iści w ym ienieni w punkcie

3 ,

otrzym ują patenty w W a rsza w ie w b iu ­ rze C entralny m W ile ń s k a Ns 7, w dele­

gaturze W ie lk o p o ls k i w P o zn a n iu Ł ą k o ­ wa Ns 12 u c złon ka Centr. Z arz. Sew e­

ryna A ndrzejew skiego, w delegaturze M a ło p o lsk i w K rakow ie K a n o n ick a Nr.

1 1 (w lokalu prof. Flaszy) u urzędujące­

go tam że c zło n k a C enlr. Z arz. J. Nie- w id o w skiego (organisty w W a d o w ic ac h ) w W iln ie u c zło n k a Centr. Z arz. prof.

K alinow skiego, we L w ow ie u czł. R ady G łó w n e j p. G ło w ackie g o ul. św. M ik o ­ ła ja Nr. 2.

5) O rganiści po latach 30, którzy św ia­

dectw tak jak w pun kcie 3 nie posiada­

ją, a są organistam i conajm niej od Lipca 1914 roku, po d o pe łn ie niu form alności zaw odow y ch i technicznych, p rze w id zia ­ nych w niniejszej instrukcji (w myśl statutu i regulam inu), patenty otrzym y­

w ać b ędą za pośrednictw em k ó ł deka- nalnych, przez delegację kom isji n a u k o ­ wej Z w ią z k u . O rganiści, którzy u k o ń ­ czyli lat 30 i pierw szą posadę zajęli w czasie w ojny, lub zajm ą w tym cza­

sie, po d o pe łn ie niu tych sam ych form al­

ności, po patenty zgłoszą się do C e n ­ trali.

6) D la organistów , którzy nie u k o ń ­ czyli lat 30 do końca 1919 roku, nie m a ją ­ cych św iadectw , jak w punkcie 3 z dniem 1 października 1919 roku rozpoczęły się u zu p e łnia jąc e kursa zaw odow e. Kursa są bezpłatne pod protektoratem konser­

w ato rium w arszaw skiego (w klasie d o ­ datkow ej tegoż ko serw atorjum ) i trw ać b ęd ą aż do u ko ńcze nia u zu p e łn ie ń za­

w odow ych dla tych organistów , którzy są do tego zaliczeni, Po k ażd y ch 2 m ie ­ siącach odbyw ać się b ędą egzam ina i w ydaw ane b ęd ą patenty stosownie do k w alifik a c ji.

W y k ła d y w edług ogłoszonego progra­

m u o d b y w ają się w g o d zinach rannych od 9— 3 i w ieczCrow ych od 7— 10. K ażdy uczestnik kursów , w inie n zaopatrzyć się W specjalny k w it zw iązk u . Z ap is y p rzy j­

m uje i kw ity w ydaje biuro Z w ią z k u W i­

leńska Nr. 7 od I I — 2 i 5— 7. W intere­

sie organistów leży, aby kursa, egzam i­

ny i lustracja św iadectw odbyły się szybko, gdyż rząd bez patentu organi­

stow skiego p o b o rów w ypłacać nie b ę ­ dzie, zaś w interesie w ładz duchow nych leży, aby nie tolerow ać różn y ch sam oz­

w ań có w z dem entarnym i brakam i w ie­

dzy m uzycznej. '

Z kursów m ają praw o korzy tać w szys­

cy organiści bez różnicy w ieku, 'tembr.r- dziej, że na kursach w yk ład a n y jest chorał w atykański, z. którym organiści p o w in n i być obeznani, naw et m uzycy kościelni, w irtuozi.

7) O rganiści do lat 30 nie m ający św ia ­ dectw, ja k w punkcie 3, a o d p o w ia d a ją­

cy swą w iedzą program ow i kursów, Tub program ow i szkoły Cecyljańskiej, m ogą bez uczęszczania na kursa, zdać egza­

m in i patent otrzym ać zaraz, m ogą też przygotow ać się do egzam inu pryw atnie.

O rganiści po latach 30 rów nież m ają m o żność uczynić to samo, jeżeli pragną otrzym ać patent w yższej klasy.

, 8) Stosow nie do celów i charakteru z w iązk u , wszyscy organiści i kandydaci, przed otrzym aniem patentu, o b o w iąza n i są zło żyć tam, gdzie otrzym yw ać będą patenty (t. j. w biurach centralnych i d ekanalnych) zaśw iadczenia o m oral­

ności i jak daw no zn a jd u ją się na obec­

nej posadzie. Z aśw iad cze n ie to, należy m ieć od m iejscow ego R z ąd c y kościoła z podpisem i pieczęcią kościelną. K a n ­ dydaci na organistów , zaśw iadczenia ta­

kie m ogą mieć od konsystorzy, lub osób d uchow ny ch im znanych.

9) K a żd y organista m a praw o w ed ­ ług swej zdolności i długoletniej pra k ty ­ ki organistow skiej, o d p o w ia d a jąc e j pro ­ gram ow i kursów i szkoły Cecyljańskiej, pretendow ać do tej klasy, do jakiej się­

ga jego w iedza. D la tego też w imię idei kultury m uzycznej, na zarządach d e ­ k a na ln y ch ciąży obow iązek czuw ania nad spraw iedliw ą oceną k w alifik a c ji tych organistów , którzy św iadectw , jak w punkcie 3, nie posiadają. T o też kole ­ dzy organiści, po siadający znajom ości harm o nji i chorału, w im ię tej idei i idei naszego zw iązk u, zechcą pom agać star­

szym organistom w zdobyciu tej wiedzy, choćby teoretycznie. R ó w n ie ż n ak ład a się ob ow iąze k na tychże, aby na z ja z ­ dach dekanalnych, przy w y p e łn ian iu z a ­ łączonego kw estjonarjusza i zapisach na

(14)

14 PRZEGLĄD CECYLJflŃSKl Nr. I patenty organistow skie, pom agali z a rzą­

dom k ó ł w staw ianiu spraw iedliw ej o pinji o k w alifika c ja ch sw ych kolegów .

10) Niezal eżnie od patentu, członkow ie otrzym ają książeczki legitymacyjne. K s ią ­ żeczka z fotografją stanow ić będzia d o­

kum ent osobisty, stw ierdzający jego za­

w odo w ą kw alifikację i klasę. Posiadacze patentów i legitym acji w szystkich klas, w ra ie zdania egzam inów do w yższej klasy, otrzym ają w zam ian pierw szych, odpow iednie do klasy dokum enty.

1 I) Fotograf ja w dw u egzem plarzach (pocztów kow e, jak do pasportów ), na odw rotnej stronie w łasnoręcznie p o d p i­

sach, łączn ie z zaśw adczeniem o m o­

ralności, m etryczkę urodzenia (lub t. p.), oraz i nym i św iadectw am i i św iadectw a­

mi przew i łzian e m i w punkcie 3, na eży zło ży ć zarząd >wi d ekanalnem u dla w rę­

czenia centrali. (M o żn a to samo osobi­

ście uczynić w Centrali). K opje w y d a­

nych patentów z fotografjam i, kopje zło ­ żonych w edług p u n ktu 3 świadectw, jak rów nież zaśw iadczenia o moralności w oryginale), przechow yw ać się będą w w ydziale pośrednictw a pracy Z w ią z k u przy zarządzie Centralnym i w delega­

turach, or>ginały św iadectw po zrobie­

niu odpisu, będą zw racane praw ym w ła ­ ścicielom łącznie z patentem organi­

stowskim. 0

12) Po rozdaniu patentów , w yd ru k o ­ w any będzie kalendarz C ecyljański (jako album organistów ) z opisem w yd any ch p atentów i klasyfikacji Organistów, z o p i­

sem kościołów , ojrganów, chórów para- fja'nvch, klasyfikacji parafji, z opisem o zabud ow an iach organistow skich i p le ­ bańskich, o gruntach, stacjach poczto­

wych, telegraficznych, kolejow ych, szko­

łach i t. p.

13) Po w yp ełnieniu rubryk przesłane­

go kw estjonarjusza przez poszczególnych c zło n k ów danego dekanatu, zarządy de- kanalne za inkasują z góry należność za patenty i książeczki legitymacyjne: za patent i książeczkę łącznie: 111 kl. M 50, II kl. M. 75, I kl. M. 100. P ieniądze za- inkasow ane do dyspozycji zarządu cen­

tralnego w W arszaw ie, należy lokow ać na rachunek czeko y „ Z w ią z k u Z a w o ­ dowego O rg an istów pod w ezw . św. Ce- cy lji“ (liczba konta 246) w kasach p o c z­

towych. W y p e łn io n e kw estjonarjusze łączn ie ze w szysfkiem i św iadectw am i,

fotografjam i i w ykazem zainkasow anych i złożonych na poczcie sum, popartych dokum entam i, należy zaraz przesłać do Centrali.

14) K w estjonarjusze p o w in ni w ypełnić wszyscy organiści na posadach, lecz p ie ­ niądze na patenty, zarządy dekanalne lub delegatury, pobiorą tylko od organi­

stów po latach 30 i od tych w szystkich

— bez różnicy w ieku ,— którzy posiadają św iadectw a, przew idziane w punkcie 3 niniejszej instrukcji. O rganiści nie m a­

jący lat 30, którzy podlegają kursom, albo też zira z, lub po pew nym przygo­

to w aniu do egzam n ów przystąpią, sami form alności finansow e załatw i i w C e n ­ trali.

15) O rgani ci lub kandydaci, po siad a­

jący dokum enty naukow e konserwato- rjów m uzycznych z ukończenia kontra­

punktu, otrzym ają patenta organistowskie I klasy, p o siad a j; y św iadectw a konser- w atorjów bez u ko ńcze nia kontrapunktu, otrzym ają patenta II klasy. Św iadectw a z innyc i szkół organistow skich, z odby­

tych kursów , i od nauczycieli pry w at­

nych podług p u n k tu 3, u p o w ażn ia ją do patentó vv organist iw skich III i II klasy, stosownie do o pinji kom isji egzam ina­

cyjnej.

Ut£aga I. O rganiści, dla których po- wyżi-ze określenie w yd ało b y się krzyw dzące stosów nie do ich zdolności (iła- przykład, organiści, którzy prow adzą orkiestry, lub zespoły śpiew acze św ie­

ckie) zechcą się osobiście w tej spra­

wie porozum ieć z Z a rząd e m C entral­

nym w W arszaw ie. Często się zdarza, że organista biegle i popraw nie gra, zaś jako nauczyciel śp ewu jest nie tęgi, lub też odw rotnie, W tym w y ­ padku, najlepiej poddać się egzam inow i.

Uwaga II. D elegaci dekanalnl o b o ­ w iązan i są skontrolow ać k a żd y w y­

pełnio ny kw estjonarjusz, jeśli w ypał, nienie nie z jo d n e jest z rzeczyw isto­

ścią, należy czerw onem atram entem niezgodność przekreślić, zaopatrując sw o ją uw agą.

Uwaga III. K ażd y organista w ypeł­

niony kw estjonarjusz osobiście p o d p i­

sze i łącznie z d okum entam i i g o tów ­ k ą zło ży w zarządzie d ek an alny m za po kw ito w aniem . K w estjonarjusz nale­

ży w ypełniać m ożliw ie w najkrótszym czasie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

gramem szerokich mas chłopstwa i z chwilą tą, kiedy te masy mogły tylko przemówić w obronie własnej ojczyzny, odrazu śmiało zaznaczyły znów przez usta swego

Poziom ludzkości podniesie się dopiero wtedy, gdy człowiek się wyrobi jako jednostka.. Bo czyż możemy przypuszczać, że gmach będzie silny, jeśli poszczególne

Z dotychczasowych prac i zabiegań zarządu, członkowie związku tylko cieszyć się powinni, gdyż owoce tej pracy, aż nadto są widoczne. F\ przy dalszej pomo*- cy

gramowej teorji stronnictw. Teraźniejszość domaga się spiesznej odpowiedzi. A przyszłość jaka będzie? Nad tem zrzadka, raczej ubocznie mówi się na kongresach

Niemcy gwałtownie się odradzają, zyskują coraz więcej na znaczeniu, stają się znów czynnikiem na rynku światowym. Kolonij zamorskich nie mają, rynki zachodnie

Zdaniem św, Tomasza upór polega na niew łaściw ej.. m iłości postawionego sobie c

w przyszłości jednak utrzymamy się o tyle tylko, o ile potrafimy zdobyć się na siłę, któraby imponowała naszym sąsiadom i trzymała ich pożądliwość na

Madera, Casablanca, Barcelona, Palma, Lizbona, Londyn Ceuta, Neapol, C ivita-Vecchia, Rapallo,'.Malaga, Southampton. Kadyks, Tunis, Neapol, Yillefranche/.Lizbona,*