• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Artystyczny. R. 5, nr 1/2 (1929)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Artystyczny. R. 5, nr 1/2 (1929)"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

D W U T Y G O D N I K i l u s t r o w a n y r . tv

W A R S Z A W A - W I L N O ' Ł O D 2 • K R A K Ó W

Y y t F f lY D KAW»iNiKl 2.2

V w u u / U

ROK V. Nr 1 - 2 CENA 1 ZŁ.

(2)

M A li J A G O l i CZ Y Ń S K A ,

z ą a k o m i t a a r t y s t k a t e a t r ó w N a r o d o w e g o i l e t n i e g o w futrze

ztj-nya-. J u l j a U j e j s k a

W a r s z a w a , N o w y Ś w i a t 2 0

,

r ó g Chmielnej.

(3)

Nr 1— 2. 1 lutego 1929 r. Rok V.

MZEim mmmm

DWUTYGODNIK DLA S P R A W TEATRU, MUZYKI, KINEMATOGRAFU, SZTUK PLASTYCZNYCH, LITERATURY I ŻYCIA S P O Ł E C Z N E G O . ADRES RED AKCJI i ADMINISTRACJI:

Warszawa, ul. Krucza 24—10, telef. 142-50 Redakcja czynna od 5 do 6 po poł.

O D D Z IA ŁY :

Wilno, ul. Szeszkińska 21—5 Łódź, ul. Nowo-Cegielniana 24^-6 WARUNKI PRENUM ERATY : miesięcznie 1 zł., kwartalnie 3 zł., półrocznie 6 zł.,

rocznie 12 zł. Cena pojedynczego egzempl. 50 gr. Za granicą rocznie 2 dolary, półrocznie 1 doi., pojedynczy egz. 10 ct.

CENY O G ŁO SZ EŃ : Cała str. 150 zł., pół str. 75 zł., ćwierć strony 40 zł., óśma część strony 20 zł. Od powyższych cen żadnych rabatów się nie udziela,

Z Salonu Dorocznego Tow. Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie.

Teodora Dąbrowska, Portret prezesa A. D.

(4)

2 PRZEGLąD ARTYSTYCZNY Nr 1 -2

Rodzaje piękna.

Pojawiające się w twórczości artystycznej wciąż nowe prądy i kie­

runki wymagają również od estetyki jako nauki o pięknie i sztuce, zajęcia wobec nich jasno określonego stanowiska i przeprowadzenia szczegółowej ich analizy, fl może też dlatego istnieje w stosunkach artystycznych u nas tyle rozdźwięków, a w pojęciach o rzeczach sztu­

ki wśród szerszego ogółu społeczeństwa tyle nieuzasadnionych uprze­

dzeń, że estetyka jako wiedza posiadająca zdobycze doświadczeń tylu minionych epok i pokoleń, u nas tak rzadko przychodzi do głosu, i że jej przesłanki przy wypowiadaniu naszych sądów. — czy to o po­

szczególnych dziełach sztuki, czy też o powstających nowych kierun­

kach artystycznych — tak mało brane są pod uwagę. Więc przede- wszystkiem musimy sobie uświadomić, że estetyka patrzy na wszelkie zjawiska artystyczne z perspektywy wieków i na mocy doświadczeń z tego, co już było, wyciąga ona wnioski o tem, co jest obecnie.

A z takiego punktu widzenia staje się jasnem, że wszelkie po­

wstające nowe prądy i kierunki twórczości artystycznej są tylko zmy- słowem ujawnieniem przenikających ludzkość prądów kosmicznych i nieuświadomionych tęsknot do wyższych i coraz doskonalszych form bytowania.

Sztuka, jako wynikająca z intuicji i subtelniejszego wyczucia przyszłych dróg ewolucji ludzkości, zawsze przyprzedza wiedzę, a tem samem i estetykę. Z tego też względu nie może estetyka zakreślać ram i granic twórczości artystycznej, która jest i musi być wolna jak tchnienie powietrza, jak szum morza, jak burza oczyszczająca atmos­

ferę ziemską. Jednakże dla okresJenia, czy dany przejaw twórczości jest dziełem sztuki i objawieniem piękna, posiada estetyka już ustalo­

ne probierze i zasady, które są jednakowo obowiązujące we wszystkich działach sztuki, t. j. tak w muzyce, jak i poezji, malarstwie, rzeźbie, architekturze i tańcu — jako formie twórczej. Piękno bowiem objawia się przez formę i przez sposób, w jaki w nią się wciela, czyli przei treść, — a stosunek formy do treści stanowi o piękności dzieła. Na­

leży nawet z naciskiem podkreślić, że treść musi kształtować formę i że każdy przejaw twórczości tylko wtenczas staje się pięknym, jeżeli for­

ma, jaką mu nadano, najzupełniej odpowiada jego treści. Ponadto każdy przejaw twórczości, aby stać się dziełem sztuki, musi zawierać w swej formie i treści te elementy piękna, które są stałe i niezmien­

ne, które odnajdujemy w przejawach życia wszechświata i we własnej duszy, a są niemi: rytm, proporcja, symetrja, harmonja i ogarniająca całość, wiążąca wielorakość w jedność — myśl twórcza oraz moment żywotności. Upodobanie bowiem, jakie odczuwamy na widok lub wra­

żenie słuchowe i pojęciowe piękna, występuje dopiero Wtedy z całą siłą, jeżeli jest ono w stanie nas ożywić, — poruszyć w nas pewne struny duszy, które drzemały dotąd nieuświadomione. I tem tchnieniem siły ożywczej, które na nas z piękna uderza, czujemy się podniesieni ponad powszedniość codziennego życia. W jego pobliżu niknie pospo­

litość myśli i drobiazgowość usposobienia. Czujemy się sami dosko­

nalszymi i piękniejszymi.

fl, jakkolwiek elementy piękna są w dziele sztuki ściśle złączone

(5)

Nr 1—2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 3 i nierozelwalne, to jednak mogą one być zmieszane w rozmaitynj, sto-, sunku,-a ■v^-tależnoś€i- -od przewagi jednego lub- drogiego^--powstają|

rozmaite r o d z a j e ; p i ę k n a . — Estetyka wyróżnia rodzaje,;,naątępu-§

jące: \0z n i ó s |o ś c - w połączeniu z tragizmem, p o w a b;n o ś ć j-||

w połączeniu z wdziękiem i łagodnością, k o m i c z n o ś ć — |§pzn|i||

z dowcipem, żartem, żywą grą myśli, subtelną ironją, — c h a n a Rte^f r y s t y c z n o ś ć— ze specjalnem podkreśleniem pewnych tylko Ęzzęści składowych, s y m b o l i c z n o ś ć — jako ukazywanie pewriej

ności w nieżywotnem, s t y l o w o ś ć — wyrażającą szczególną-. zgodf ność między formą a przeznaczeniem dzieła i duchem czasu,— wreszcie!

b r z y d o t ę , która w estetyce ma o tyle uprawnienie, że czasem mo­

że służyć do kontrastowego uwydatnienia piękna. i j O każdym z tych rodzajów piękna .napisano już całe tomy. Tutaj chodzi więc tylko o zaznaczenie, że stając wobec jakiegokolwiekbądż przejawu twórczości artystycznej— bez względu na jego formę i tijeśćr- powinniśmy sobie przedewszystkiem zdać sprawę, czy zawiera w sobjie odnośne .elementy piękna i który z nich przeważa, czyli do jakiego rodzaju piękna dane dzieło sztuki należy w swojem założeniu. Przytem*

powinniśmy myślowo stanąć na tem stanowisku i stopniu napięcia psychicznego, na jakim znajdował się artysta, gdy dzieło to tworzył.

Takie odtwarzanie myślowe procesu twórczego nietylko pomoże' nam do lepszego zrozumienia danego dzielą sztuki, lecz da nam również niewysłóWioną rozkosz przeżywania całej dynamiki uczuć, wzmochi naszą świadomość radosnej mocy twórczej życia i w rezultacie uchro­

ni nas ód jednostronnego uznawania tylko pewnych kierunków twór­

czości i pewnego r o d z a j u piękna, a lekceważenia innych. Oczywiście

Stabrowski Kazimierz. - Fontanna w Giardino del Lago CRzym).

(6)

4 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1— 2 Z wystawy na kongresie teozoficznym w Sztokholmie 1911 r.

Stabrowski Kazimierz. Salamandry (duchy ognia).

może nas w pewnych momentach więcej pociągać tragizm, niż po- wabność i wdzięk, może nas praca mózgowa młodych kompozytorów muzycznych i malarzy konstruktywistów i formistów więcej interesować, niż uczuciowe nastroje muzyki romantycznej lub nastrojowe krajobra­

zy i sceny rodzajowe. Lecz dla rozwoju kultury i ewolucji ludzkości jest każdy z tych kierunków i rodzajów piękna równie konieczny i nieodzowny, a samo pojawienie się jego w świecie zjawisk fizycz­

nych—tylko odbiciem tych kształtów, które już dojrzały w wyższym planie myśli.— Niema takiego dzieła sztuki, które ogarnęłoby całokształt piękna wszechświata, lecz w każdym przejawie twórczości zawierającym zam­

kniętą w sobie całość pewnego fragmentu i rodzaju piękna wszech­

świata, musi przejawić się ten związek, który daje nam odczuć sto­

sunek części do całości. F\ im związek ten jest wyraźniejszy i im głębiej odczuwamy w każdym fragmencie życia człowieka lub przyro­

dy, to tchienie, które nas zbliża do zrozumienia myśli i rozumu świata, tem dzieło sztuki jest wyższe i piękniejsze. Zrozumienie bowiem w tych różnorodnych fragmentach wspólnego im rytmu życia, pierwiastka harmonji, proporcji, symetrji i świadomej swej potęgi myśli twórczej jest najważniejszym warunkiem wzrostu naszej duszy i świadomości jaźni, A to jest ostatecznie jedynym realnym celem naszego bytowa­

nia. 1 do tego celu może i powinna zbliżać nas sztuka i różnorodne

jej rodzaje piękna. Feliks Lubierzyńaki.

(7)

Nr 1— 2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY

SYLWETKI LITERACKIE.

ST E FA N K IED R Z Y Ń SK I.

Ostatnia komedja Stefana Kied- rzyńskiego „Powrót do grzechu", grana z tak wielkiem powodzeniem w Teatrze Małym, rozentuzjazmo­

wała wprost stolicę, flutor „Nie trzeba się niczemu dziwić" poka­

zał swój lw i p a z u r i niezwykły kunszt sceniczny, podbijając kry­

tykę i publiczność.

Pragnąc błiżej dowiedzieć się 0 poglądach Stefana Kiedrzyńskie- go na dzisiejsze stosunki teatralne oraz o jego planach na przyszłość, udałem się do niego na wywiad literacki.

W zacisznym gabinecie, jakgdy- by stworzonym do twórczej pracy, przyjmuje mnie uprzejmy gospo­

darz z właściwą mu p r o s t o t ą 1 szczerością. Rozmowa toczy się dookoła nowej sztuki, Uważam za swój obowiązek, złożyć swe skrom­

ne gratulacje, na co Mistrz deli­

katnie zmienia temat, przechodząc zwolna na myśl przewodnią, któ­

ra mu przyświecała podczas pisania „Powrotu do grzechu".

— Jakiem i tendencjami kierował się Pan przy pisaniu swej sztuki?

— Kto zrozumiał intencje mej komedji,ten musiał widzieć w niej przedewszystkiem obronę kobiety. Społeczeństwo zmusza kobiety do pewnego kompromisu moralnego i etycznego. Sztuka moja jest właś­

nie protestem przeciw lekkomyślnemu ocenianiu pewnych niemoral- ności, bez odpowiedniego wnikania w ich istotne przyczyny. Śmiesznemi też są dla mnie jeremjady nad upadkiem moralności kobiety. Kobieta jest taką — jaką chce mężczyzna, aby była.

— Ja k Pan pojmuje swe zadania jak pisarz na tle doby dzi­

siejszej i ducha czasu?

— Mojem dążeniem jest pokazanie ludziom ich błędów, nie w celu pastwienia się nad człowiekiem, ale dlatego, że przez ujrzenie swych wad będzie on miał możność starania się o udoskonalenie wewnętrzne. Wszystkie moje sztuki uważam w intencjach za moralne.

Uważam, że jedyną drogą, która jest najdostępniejszą dla człowieka, czy też najmożliwszą do powiedzenia mu prawdy—jest wesoła komedja.

Mam nadzieję, że w miarę własnego mego rozwoju, intencja ma, którą jest jedynie pokazanie ludziom ich zwierciadła, będzie lepiej przez społeczeństwo zrozumiana.

— Ja k i jest początek karjery pisarskiej Pana i jakie utwory swe uważa Pan za najlepsze ?

Stefan Kiedrzyński.

(8)

Zdziwi się Pan zapewne, jeśli Mu powiem, że kształciłem się na artystę-malarza. Skończyłem nawet szkołę artystyczną Miłosza Ko­

tarbińskiego. W tym czasie napisałem pierwszą jednoaktówkę p. t.

„Gniazdko", którą wystawiono w Warszawie. Spotkała się ona z aplau­

zem, a Gawalewicz zachęcał mię gorąco do pisania sztuk. Dałem

;się skusić i napisałem trzyaktową sztukę p. t. „Chimera", która roz- ńamiętniła mię do teatru. Tymczasem rozpisano konkurs na sztukę dp Teatru Rozmaitości. Napisałem więc „Dzisiejsi" i uzyskałem pierw­

szą nagrodę. Następną mą sztuką p. t. „Gra serc" otworzono sezon w Rozmaitościach. W międzyczasie wyjechałem do Paryża, skąd wró­

ciłem w lutym 1914 r. Napisałem wówczas pierwszą w Polsce rewjetkę polityczną p. t. „Warszawka i Krakusik". Podczas wojny przebywałem w Rosji, pracując w „Dzienniku Polskim" w Petersburgu. Po powrocie do Warszawy napisałem: „Pocałunek wojny", „Oczy Księżniczki Fat- my“ , „Czysty interes", „Zabawa w miłość", „Cudowne medjum“ , „Naj­

szczęśliwszy z ludzi“ , „Kobiela, wino i dancing", „Nie trzeba się ni­

czemu dziwić", „Romans Florencki", a ostatnio „Powrót do grzechu".

Z moich powieści „Pożar" przełożony został na język czeski, prócz mych komedji.z których sześć było przełożonych i granych w Pradze i w innych miastach w Czechach.

Z utworów mych powieściowych uważam za najlepsze: „Dolina pragnień", „Uśmiech szatana", „Pożar", „/.ona i nie żona", nową po-

6 __ j>RZEGLąD ARTYSTYCZNY Nrj T 2 _

. fc- Z wystawy na kongresie teozoficznym w Sztokholmie w 1911 r.

Kazimierz ^Stabrowski.

t U złotych wrót.

(9)

Nr 1 - 2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 7 wieść p. t. „Serce na uwięzi", Która zacznie wychodzić od marca w

„Kurjerze Warszawskim".

— Ja k i jest stosunek Pana do teatru?

— Muszę podkreślić niezwykle serdeczny stosunek ze strony dyr. Szyfmana do wszystkich autorów polskich wogóle. A jeśli chodzi 0 mnie, to ze strony dyr. Szyfmana spotkałem się z tak gorącą ser­

decznością, która daleko wybiega od normalnej.

Autorzy polscy, jeżeli ich los nie jest zbyt świetny, jeżeli mogą na kogoś uskarżać się, to jedynie na ostry i? nielojalny stosunek pew­

nego odłamu krytyki. Wierzę jednak, że młodzi, w gorącej wodzie ką­

pani krytycy prowincjonalni, z czasem głębiej spojrzą w życie teatru 1 sztuki dramatycznej. Wyjdzie to wszystkim na lepsze.

— Nad czem Pan obecnie pracuje i jakie projekty snuje na naj­

bliższą przyszłość?

— Po ukończeniu powieści, o której panu wspomniałem, przy­

stąpiłem do wykończenia mej najnowszej komedji, która wkrótce ukaże. się na scenie teatru Małego. Nosi tytuł „Miłość bez grosza".

Zegnam sympatycznego gospodarza w przeświadczeniu, iż w ga­

binecie, który był świadkiem naszej pogawędki, powstanie jeszcze wiele świetnych dzieł. Bowiem Kiedrzyński ma dopiero 39 lat, jest w świetnej formie i pełen młodzieńczej werwy, tak, że dużo jeszcze spodziewać się po nim możemy. /. Z. Leliw a.

Kazimierz Siabrowski, Wśród fjordów norweskich,

(10)

8 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1—2

SYLWETKI NASZYCH PLASTYKÓW.

K A Z IM IER Z S T A B R O W S K I — Warszawa.

Kazimierz Stabrowski urodził się w grudniu 1869 r. w majątku rodzinnym Kruplany, w obecnem woj. Nowogródzkiem. Po skoń­

czeniu gimnazjum w Białymsto­

ku, postanawia poświęcić się sztuce, w porywie czystego en­

tuzjazmu, wbrew nawet woli ojca i wbrew logice interesów mater- jalnych, czekających na niego w postaci dziedzicznej wsi. I od tej pory nie przemoże nic upo­

ru, z jakim poświęca się umi­

łowanemu malarstwu: ani teorja

„darmozjadów społecznych", za jakich, nawet n a j b l i ż s i jego, uważali artystów, ani głód i nie­

dostatek cierpiany, gdy dumny uczeń Akademji Petersburskiej

o własnych siłach chciał prowa­

dzić studja. (Jparł się i zwycię­

żył. Kończy Akademję ze zło­

tym medalem za obraz „Maho­

met na puszczy". Na wystawie wszechświatowej w Paryżu otrzy­

muje wielki srebrny medal za

„Ciszę wsi“ . Na międzynarodo­

wej wystawie w Monachjum zakupują obraz „Biała noc" do tamtejszej galerji. Akademja Wenecka zakupuje na międzynarodowej wystawie w Wenecji do swoich zbiorów „Park Łazienkowski". Bitwa jest wygra­

na. „Darmozjad społeczny" otrzymuje najwyższe honory — i dostatek materjalny zastępuje ciężkie dni pierwszych kroków.

A etapy tej bitwy nazywają się: praca — niesłychana dwunasto- godzinna i wieloletnia, nieustająca praca. Więc po skończeniu Aka­

demji studja u słynnego Riepina nad portretem, u wielkiego Ruin- dżego nad pejzażem. A potem wyjazd do Paryża — Akademja Ju- lien’a, Benjamin Constant, prof. Bougraux — a wreszcie, gdy stoi u szczytu powodzenia: dawni mistrze— studja po muzeach— Włochy i Hiszpanja, a przedewszystkinm Rembrandt i Velasquez,— wydzieranie tajników techniki malarskiej. Równocześnie zaś, z drugiej strony nauka u największej mistrzyni: u Natary. Młody malarz odbywa już od lat akademickich długie podróże na Wschód: Kaukaz, Rzym. Samarkanda, Palestyna, Egipt; a w późniejszych latach— Włochy, Teneryfa, Hiszpa­

nja, a w ostatnich czasach Jugosławia, Tunis i Norwegja — oto etapy wakacji malarskich wielkiego malarza, — wakacji, z których przywozi setki studjów i dziesiątki obrazów, A interesuje go wszystko! Z rów-

(11)

PRZcGDARTYSTYCZNY

(12)

10 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1— 2 nym zachwytem maluje człowieka, zwierzątko czy kwiat, słońce po­

łudnia i urok deszczowej północy. I jako cechę głównę malarstwa Kazi­

mierza Stabrowskiego nazwać by można: zachwyt poety wobec zja­

wiska światów fizycznego czy ideowego, gdyż malarz ten nie ograni­

cza się jedynie do zjawisk zmysłowych, tematy swoje czerpie niejed­

nokrotnie ze światów wizji mistycznych i koncepcji filozoficznych — lecz maluje zawsze i jedynie tylko ro, co mu się podoba i tak, jak jego ta rzecz zachwyca. Nie liczy się z żadnemi teorjami, z prądami mody, czy gustem publiczności. Maluje dla siebie—i jak sam się wy­

raża, by uwiecznić przemijającą chwilę piękna. Ów zarzut, usłyszany zamłodu o bezużyteczności sztuki, męczył go długie lata, aż doszedł artysta do zrozumienia istoty tajemniczej siły, pchającej setki ludzi na ciężkie szlaki twórczości artystycznej. Dla Stabrowskiego rola artysty polega na uwiecznianiu przelotnych momentów piękna, jakiemi bez­

ustannie darzy nas Przyroda. Sztuka nie dorówna potędze zjawiskowej życia, lecz posiądą nad nią przewagę niesłychaną — siłę zatrzymania na wieki w zaklęciu barw i linji, olśniewających obrazów rzeczywisto­

ści ziemskiej. 1 wierny temu poglądowi nie narzuca Stabrowski sztuce żadnych rozumowanych koncepcji, pokornie, z zachwytem dziecka, stara się tylko uwiecznić urok, wywarty na niego przez przyrodę lub człowieka. Stąd płyną i dalsze cechy malarstwa Stabrowskiego: na- strojowość i często z nią połączona treść literacka, a raczej koncep­

cja ideowa każdego obrazu. Dusza tego artysty jest zbyt wrażliwa, aby schematycznie lub obojętnie patrzeć na barwę i linję. Na widok szmaragdowych mórz, czy kolonji grzybów na śmietniku, budzą się

w nim wizje swoistych baśni, i nastrój tych

| n § r a p H E w i z j i zamyka on w po-

zornym naturalizmie

tjwf-' V swych o b r a z ó w . —

A ‘, /;•' \ / * * Lecz świat zewnętrz- ny^ nie wyczerpuje za-

.'O • ' . 1 ^ 1 . t yzm czy religję świa-

1*/^" 1 t t k ’\J. tami duchowemi, po- ] kusi się on i o odda­

s z . W.. j Ł d ogółowi Krain Ducha.

Stockholmskim Iow.

Teozoficznego w 1911 H roku wystawa jego przyjęta była z niesły- Kazimierz Stabrowski. Wiosna w wili Borghese. chanym zachwytem

(13)

'•/r 1— 2 PRZEGLĄD;' ARTYSTYCZNY ■U

Kazimierz Stabrowski obok^obrazu swego p. t. „Skarga duszy".

przez adeptów różnych wiedz tajemnych. Zostawili oni w dzie­

siątkach języków Europy i Azji komentarze do owych 30 obrazów, umyślnie umieszczonych bez tytułów, aby można było przekonać się, na ile tematy podobne zrozumiane być mogą przez ogół. Rudolf Stei- ner prosił o pozostawienie mu szeregu prac. Zachęcony tym odczu­

ciem zaświatowych wizji, maluje odtąd Stabrowski całe cykle, poświę­

cone podobnym tematom, otwierając, jak sam niówi, przyszłym poko­

leniom drogę do nieprzebranej skarbnicy wzruszeń ducha.

Nic dziwnego, że podobnie wrażliwy i szczery artysta stać się musi wymarzonym pedagogiem. Gdy dzięki niestrudzonym staraniom u rządu rosyjskiego udało się Stabrowskiemu otrzymać pozwolenie na otwarcie Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie w 1904 r., nie zawahał się i poświęcił proponowaną sobie wspaniałą podróż dwuletnią po Per­

(14)

1.2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY N r 1— 2 sji (z prawem malowania wszystkich prywatnych pałaców i ogrodów Szacha). Poświęcił rzecz, która mogła dać nieobliczalne następstwa w honorach, dostatkach materjalnych i wynikach artystycznych, aby przyjechać do Warszawy i zorganizować placówkę polskiej sztuki.

Gdyby bowiem nie skorzystano z danego pozwolenia, rząd rosyjski zamierzał otworzyć rosyjską akademję w Polsce.

Ślewinski, Trojanowski, prof. Brykner (wykładał chemję farb ma­

larskich, niezmiernie ważny a zaniedbywany dział), Krzyżanowski, Ti- chy, Niewiadomski, Ruszczyc, Dunikowski, Pajzderski — oto nazwiska profesorów, których Stabrowski, jako dyrektor szkoły, powołał, fl byli to wtedy ludzie młodzi i mało znani... Z nowozałożonej szkoły wyszło całe pokolenie najtęższych dzisiejszych malarzy, o talentach tak róż­

norodnych, jak Boruciński, Czurlanis, Pruszkowski, Jurgielewicz (w Pa­

ryżu) Butrymowicz, Łuczyńska-Szymanowska, Bobińska, Cechowski, Baranowski (w Ameryce), Rychtarski, Zerych, Mackiewicz i wielu in­

nych.

Stabrowski, idealny pedagog, nie zniszczył, nie schematyzował żadnego talentu, nie narzucał żadnej teorji. Uczył ich tylko ślepego zachwytu dla sztuki, którą wyrazić można tysiącami sposobów tech­

nicznych. Dbał o byt materjalny uczni, wysyłał zagranicę, korzystając z poparcia materjalnego, jakie nowej szkole dawali małżonkowie Kier­

bedziowie, których to sumptem stanął wreszcie wspaniały gmach dzi­

siejszej Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie.

Oto w krótkości zarys działalności Stabrowskiego. Zostały już dziś z tego—jedynie wspomnienia. Prawie że wszystkie obrazy artysty zginęły w zawierusze bolszewickiej. Nawet proroczy cykl „Burza", w którym artysta przewidywał konflikt europejski 1914 r., z którego wyłonić się miała niepodległa Polska, zaginął na Krymie. Pracownię artysty z nagromadzonym materjałem wszystkich prac i studji zrabo­

wał motłoch zbolszewizowanej wsi.

Lecz niestrudzony Stabrowski, który obchodził zeszłego roku 40-lecie pracy artystycznej, maluje dalej, studjując astrologję, kabałę lub badając technikę majoliki, i zawsze młody a pełen entuzjazmu żyje sztuką i jedynie dla sztuki.

f\ obok niego kroczy niestrudzona towarzyszka doli i niedoli, żona jego, rzeźbiarka Julja Stabrowska, klórej prace prawie że wszyst­

kie pochłonął również bolszewizm, lecz której duch zawsze pogodny i stały nie ustępuje na krok swego towarzysza przyjaciela artystę, po­

święceniem swoim pomagając mu we wszystkich ciężkich chwilach, których życie nie szczędziło artyście. Jedno z rzadkich ocalonych dzieł Julji Stabrowskiej „Lelum-Polelum“ , podarowane miastu War­

szawa, czeka, niestety, dotąd bezskutecznie na odlanie w bronzie.

Istotne oblicze artystyczne Kazimierza Stabrowskiego ocenić będą zdolne dopiero przyszłe pokolenia, gdy uda się skupić prace tak róż­

norodne w tematach, koncepcjach filozoficznych, a nawet i techni­

kach, których nikt i nigdzie nie oglądał skupionych w retrospektywną całość.

Wanda Gentil-Tippenhauer.

(15)

Nr 1— 2 PRZEGLąD ARTYSTYCZNY 13

TEO D O RA D Ą BRO W SK A — Warszawa.

W głębi natury ludzkiej drzemią ukryte sity i istnieją możliwości, o któych większość ludzi przeważnie nie zdaje sobie sprawy. Wiele też ludzi, nie wnikając głębiej w swoje istotne „ja" i nie zastanawiając się nad zadaniami, jakie wypełnić ma w danym okresie swego byto­

wania, posiada talenty, które uświadamia sobie dopiero wtedy, gdy już jest zapóźno. Szczęśliwym istotnie może nazwać się ten, któremu jeszcze dość wcześnie do uświadomienia swego powołania dopomoże t. zw. „szczęśliwy przypadek", jakkolwiek te „przypadki" są zwykle tylko wynikiem podświadomego procesu dojrzewania jaźni. Nie innym też

Teodora Dąbrowska w swojej pracowni.

(16)

14 P R 7 F G ! P.n A R T Y ST Y C Z N Y Nr 1— 2 :---- :--~ ..—.—--- ---- -—i--- .1- — w. ...

był zapewne przypa­

dek, który naprowa­

dził p. Teodorę Dąb­

rowską do odkrycia w sobie talentu rzeź­

biarskiego, mającego niebawem tak piękne wydać rezultaty.

Coprawda p. Teo­

dora Dąbrowska już będąc na pensji wy­

kazywała wielkie za­

miłowanie i zdolności do r y s u n k u i ma-' larstwa, a w szczegól­

ności malarstwa figur i wjogóle przedmio­

tów o zdecydowanej formie. Nie przypusz­

czała jednak wcale, że w sztuce plastycz­

nej z a j m i e kiedyś swoje s t a r owi s k o jako twórcza indywi­

dualność artystyczna- Po ukończeniu pensji wyszła niebawem za- mąż, a n o w e obo­

wiązki kazały jej za­

pomnieć o jej począt­

kowych -i nie dość jeszcze uświadomio­

nych zamiłowaniach artystycznych, flż do­

piero po kilku latach, kiedy ze swym syn­

kiem bawiła w uzdro­

wisku Rabka w Mało- Teodora Dąbrowska. Akt ^kobiccy. polsce na k u r a c j i

zbiegiem okolicznoś­

ci zaczęła dla dziecka lepić figurki i zabawki z gliny. Próby się uda­

wały. Pomyślane figurki zaczynały nabierać stopniowo coraz dosko­

nalszej formy. Młodą mamusię ogarnął zapał twórczy, lecz lepiła już teraz figurki nietyle dla dziecka, jak głównie dla siebie.

Powróciła do Warszawy z wyraźnie skrystalizowanym zamiarem k s z t a ł c e n i a się w rzeźbie.

1 znowu szczęśliwą dla niej okolicznością było to, że ze strony męża, działacza społecznego o szerokim widnokręgu myśli, — nie do­

znała przeszkód z obawy, iż poświęcenie się sztuce odciągnąć ją musi od'ogniska domowego, ale przeciwnie: pomoc i zachętę,

(17)

Nr 1 - 2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 15 Rozpoczęła pracę pod kierunkiem znanej rzeźbiarki p. Hanny Nał- kowskiej-Bickowej; następnie odbyła p o d r ó ż artystyczną do Paryża.

W roku ubiegłym otrzymała wiele cennych wskazówek od Antoniego Madeyskiego w jego pracowni rzeźbiarskiej w Rzymie, gdzie też zosta­

ła przyjętą do Stowarzyszenia włoskich artystów-rzeźbiarzy; pracowała również, jakkolwiek niezbyt długo, we Florencji, w pracowni rzeźbia­

rza Scio Sighieri.

Wystawiała p. Teodora Dąbrowska swoją pracę po raz pierwszy w Tow. Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w r. 1927 w grupie

„Rzeźba polska", przyczem jej „Akt kobiecy", ujęty w sposób eks- presjonistyczny, zwrócił już na jej talent powszechną uwagę. Obok aktów kobiecych wykonała też T. Dąbrowska w tym okresie czasu również kilka płaskorzeźb, z pośród których szczególnie zajmującą jest kompozycja p. t. „Kobieta z kąpieli". Obecnie zaś pracuje T. Dąb­

rowska głównie nad portretami, a jej „Głowa prezesa A. D.“ , wystawio­

na na ostatnim salonie dorocznym w Zachęcie, w swej konstrukty- wistycznej, logicznej i prostej budowie kompozycyjnej jest już bardzo poważnem dziełem sztuki. Istotnie— talent Teodory Dąbrowskiej, który w stosunkowo tak krótkim czasie po dojściu do świadomego przeja­

wu wydał już tak dobre wyniki, zawiera niewątpliwie dalsze, jeszcze rozleglejsze możliwości, które jednak uwydatnią się tylko przy bardzo

intensywnej pracy. F . J- L .

Z OPERY 1 KONCERTÓW WARSZAWSKICH.

Opera nasza, nie przygotowując premjer ani wznowień dzieł, od i'at kilkunastu nie granych, stara się zainteresować publiczność wystę­

pami gościnnemi. Przesunął się więc przed rampą cały szereg artystów, 0 których szczegółowiej tu mówić nie pozwalają ramy pobieżnej kro­

niki. Ogólnie tylko stwierdzić można, jeśli nie najwyższy, to w każdym razie wysoki poziom kreacyj pp. Lachowskiej, Pfiffer-Lax i Labji oraz panów Kaczmara, Macneza,Folescu i Smirnowa. Z dyrygentów coraz częściej przy pulpicie pojawia się p Górzyński.

Sezon koncertowy rozwija się dość bujnie. Mieliśmy Festival mu­

zyki czeskiej, z którego przekonaliśmy się, że w Czechach grunt mu­

zyczny uprawiany jest wspaniale i że wszystko przygotowano tam na przyjęcie wielkiego talentu twórczego, godnego następcy S m e t a n y 1 Dvorzaka, talentu, któryby tworzył współczesną narodową muzykę czeską, a który się jeszcze... nie zjawił. W każdym razie Festival upew­

nił nas, że w Czechach talenty się nie marnują, a wykształcenie od­

bywa się wyjątkowo sumiennie (orkiestra Konserwatorjum).

Również uroczyście czciliśmy rocznicę Schubertowską koncertami Filharmonji i występem kwartetu drezdeńskiego. Na koncercie muzyki węgierskiej święcił tryumfy wirtuozowski rodzaj muzyki: utwory Hubay’a w świetnem wykonaniu ucznia Hubay’a p. Władysława Szentgeorgy’ego.

Poza tym młodym artystą podziwialiśmy ostatnio z wiolonczelistów Cassadę i Fóldesy’ego oraz skrzypków, Prihodę i Enesco. Ten ostatni o c z a r o w a ł audytorjum tak prawie, jak to niegeyś potrafił Yssaye.

Z kapelmistrzów przypomniał się wytrawny muzyk B. Szulę. Z pianis­

(18)

16 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1— 2 tów jak zwykle z wielkiem powodzeniem koncertowali Jó z e f Śliwiński i Artur Rubinstein.

Na zupełnie specjalną wzmianką zasługuje pierwsze wystawienie u nas „Mszy uroczystej" Beethovena. Dzieło to, mimo usterki w w y­

konaniu, naogół zresztą poprawnego, przemówiło potężnie majestatem prawdziwej wzniosłości. „Missa solemnis“ to dowód, że muzyka Beet- hovena jest zawsze żywą — mimo nawet tak nowe pomysły, jak te, któremi nas czaruje Honegger w wykonanym na drugi dzień „Królu Dawidzie". Obydwa dzieła wykona! chór z Katowic, pod dyr. p. Lubricha.

Towarzystwo Miłośników Dawnej Muzyki; pokazało nam „Sextet“

Mozarta, nazwany przez twórcę muzycznym żartem, a ilustrujący po­

pisy wiejskich muzykantów. Kto wie, czy nie z tego dowcipu powstały groteski... Strawińskiego. Ostatnio w dziedzinie kameralnej zanotować trzeba występ Tria Kmita i słynnego Kwartetu Rose. Łącznie z wystę­

pem Hubermana można zatem dotychczasowy sezon koncertowy zali czyć do najbardziej interesujących z ostatniego okresu czasu.

Adam Bukowiński.

K r e a c j e t a n e c z n a

A L I N Y K O N O P K I i S T A N I S Ł A W Y W E L S K I E J . Po dłuższym pobycie za gra­

nicą wystąpiły urocze nasze tan­

cerki Alina Konopka i Stanisła­

wa Welska dnia 9-go grudnia na poranku tanecznym w Te­

atrze Polskim (A. Szyfmana) w Warszawie, a następnie 18-go grudnia w sali Filharmonji w Ło ­ dzi, zdobywając sobie taki sam sukces, jaki odniosły przed trze­

ma laty przy pierwszych ich wy­

stępach w Warszawie, z orygi­

nalnie opracowanym programem p. t. „Taniec w perspektywie wie­

ków". Wykazały one wówczas w kilkunastu bardzo pomysłowo na podstawie obrazów, rysun­

ków, rzeźb i fresków ze sztuki plastycznej różnych epok i na­

rodów skomponowanych kreac­

jach tanecznych, przy olśniewa­

jącym przepychu kostjumów, że t a n i e c — jego forma i treść, jest zjawiskiem obyczajowem, tak samo charakterystycznem Alina',iKonopka i Stanisława Welska dla k u l t u r y duchowej danej w ich najnowszej kreacji tanga, epoki i narodu, jak stroje i sztu­

(19)

Nr 1— 2 PRZEGLąD ARTYSTYCZNY 17 ka plastyczna, z któremi ściśle jest związany. Była to żywa ilustracja historji tańca, która dała widzom dużo prawdziwie estetycznych wrażeń.

Podczas grudniowego ich występu był program produkcji nieco odmienny. W szczególności zaś w części pierwszej, w której zaprodu- kowały tańce współczesne: boston, black-bottom i tango w takiem ujęciu i stylu kostjumów, w jakiem bywają wykonywane w wielkich m u s i c - h a l l ’a c h na Zachodzie, a przedewszystkiem w Follies Ber- geres w Paryżu. — Część druga programu obejmowała tańce Wschodu z bardzo poetycznem plastycznem ujęciem trzech pieśni japońskich (Sylwetki, Gejsze i Święto kwiatu wiśni) muz. Joshinovi, następnie tańcami: tureckim, jawajskim, hinduskim i przez p. Alinę Konopkę solo wykonanym z temperamentem tańcem dziewczyny z wyspy Malaity.—

W trzeciej zaś części pokusiły się utalentowane tancerki na ujawnienie plastyczne w rytmie, harmonji i symetrji plastyki tanecznej najgłęb­

szych wzruszeń i ukrytych w tajnikach duszy uczuć. Wykonany przez p. Konopkę fragment Marsza Żałobnego Beethovena, a przez p. Sta- nistawę Welską taniec „Salome" podług rysunków Aubrey Beartsley’a i muz. F. Szmitfa, a przez obie razem „Le Crime", muz. Maklakiewi- cza,— przepojone były poważną treścią idejową, która może nie dla wszystkich była jednakowo zrozumiałą. W każdym razie przemawiała z tych kreacji tanecznych świeża i oryginalna myśl twórcza, tchnął z nich powab i wdzięk, które wprost elektryzowały publiczność.

Boguchwał, Stawicki.

Z TEATRÓW ŁÓDZKICH.

TEATR M IE JSK I. - Dyr. B. Gorczyński.

W bieżącym sezonie teatralnym rozwiną! dyr. Gorczyński w dalszym ciągu swój szeroki rozmach i wy­

kazał także swoją szczęśliwą rękę, angażując tak wybitne siły, _ jak panie: H. Skrzydłowska, M. Żab­

czyńska, H. Krzywicka i Wierciń­

ska oraz p. p. J . Woszczerowicz.

M. Lenk, M. Melina, Artur Socha, E. Wierciński i Al. Żabczyński, co przy dawniejszych już wypróbowa­

nych u l u b i e ń c a c h publiczności łódzkiej, jak pp. Stefanja Jarkow- ska, Irena Grywińska, K. Lubieńska, J . Horecka, Dąbrowska, Tatarkie- wiczówna, Dziewońska i pp. Tatar­

kiewicz, Bonecki, Brodniewicz, Ki­

jowski. Damięcki, Fabisiak, Krze- mieński, Mroziński, Chodecki, Wi-

nawer, Woskowski, Żnicz, oraz inni Karol Adwentowicz w roli: Szejloka.

pożyteczni artyści do ról epizo- w „Kupcu Weneckim" Szekspira,

(20)

m PP7FCI PD PPT' S T T 7 N Y Nr 1 -2

Z Teatru Miejskiego.-.w Łodzi: „Ksiądz Marek" J. Słowackiego — Irena Horecka w roli Judyty i Artur Socha w roli Kossakowskiego. Dekoracja

K. Mackiewicza.

dycznych, dają mu pierwszorzędny zespół. Przytem nietylko pod­

niósł na bardzo wysoki stopień — pod względem pracy reżyserskiej i przepychu dekoracyjnego — poziom przedstawień w obydwóch pro­

wadzonych przez siebie teatrach: Miejskim przy ul. Cegielnianej i Ka­

meralnym przy ul. Traugutta, lecz rozszerzył także swoją ekspansję w kierunku uteatralnienia Lodzi, stwarzając przy poparciu Wydziału Oświaty i Kultury Magistratu nową scenę robotniczą przy ul. Drew­

nowskiej (w gimnazjum męskiem), gdzie daje przedstawienia raz na tydzień i również raz na tydzień grywając w sali przy fabryce Szajblera.

Co do repertuaru, to obok sztuk grywanych jednocześnie na scenach zachodnio-europejskich z aktualnej obcej twórczości literackiej, jak „Proces Mary Dugan“ , „Broadway", „Sekretarka pana prezesa", nie pomija również t. zw. wielkiego repertuaru, wystawiając na otwarcie sezonu „Księżniczkę Turandot" Gozzi-Zegadłowicza, następnie „Księdza Marka" Słowackiego w nowem misteryjnem ujęciu reżyserskiem E. Wiercińskiego i z Karolem Adwentowiczem w roli tytułowej i „Kupca weneckiego" Szekspira również z Adwentowiczem w roli Szajloka.

W teatrze Kameralnym zaś zyskali wielki sukces występujący gościnnie pp. Malicka i Węgierko (z warszawskiego Teatru Małego) w przepięknym „Świcie dniu i nocy" i w „Prawdziwej Miłości". Poza- tem grano z wielkiem powodzeniem „ S i m o n ę " z Ireną Grywińską w roli tytułowej, „Mistrza" z Adwentowiczem i ze stosunkowo słabszym efektem kasowym „Murzyna Warszawskiego" z Mishałem Zniczem.

W przygotowaniu sztuka Kruszewskiej p. t. „Sen" w oryginalnie pomyślanej inscenizacji E. Wiercińskiego. Jyfe/ira Jylbermanówna.

(21)

Z TEATRÓW WILEŃSKICH.

TEA TR PO LSK I W „LUTNI". - Dyr. Fr. Rychłowski.

Podczas gdy Reduta w Teatrze Wielkim na Pohulance wystawia

„Trójkę hultajską", „Murzyna warszawskiego" i komedję hiszpańską

„Krąg interesów', to Teatr Polski w sali Lutni, mający w ostatnich sezonach więcej charakter teatru rozrywkowego, wkroczył teraz znowu w zakres poważnego i nawet wielkiego repertuaru, wystawiając „Ham- leta“ Szekspira z gościnnie występującym Karolem Adwentowiczem w roli tytułowej. Zbytecznem byłoby podkreślać zainteresowanie, jakie wzbudza nieszczęśliwy królewicz duński w interpretacji tego niepospo­

litego artysty. Przecież Hamlet — to jedna z popisowych ról Adwen­

towicza z wcześniejszych jego, prawie młodzieńczych lat, — to rola, która ugruntowała sławę jego niezrównanego talentu aktorskiego, uwy­

datniającego się szczególnie w odtwarzaniu postaci o skomplikowanych uczuciach i otchłannej głębi porywającej ich myśli.

Rolę Ofelji grała p. Taida Granowska-Wodzicka, stwarzając postać pociągającą wdziękiem i poezją smętnej melancholji. — Dużo subtel­

nego wyczucia wniósł p. Karol Wyrwicz-Wichrowski w humorystycznej roli zdziecinniałego starca Polonjusza. — Z innych wykonawców wy­

mienić należy bardzo staranną grę p. Wacława Malinowskiego w roli króla, p. Zofji Molskiej w roli królowej oraz p. Henryka Szletyńskiego

Nr 1— 2 PRZEGLąD ARTYSTYCZNY 19

Z Teatru Miejskiego w Lodzi: Scena z „Kupca Weneckiego'1 S z e k s p i r a z pp' Szydłowską (Porcja), Damięckjm, Żabczyńską, Krzemińskim, Tataikie-

wiczówną i Żabczyńskim. — Dekoracja K. Mackiewicza.

(22)

20 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1—2

i |p;'Teatru Polskiego pod dyr. F. Rychłowskiego w WilniesScena-z „Procesu S ••ftUry-Birgan''- (przewódsądowy) z pp. Eleonorą Frenklówną- w rolr Mary Dugan i p. Taidą Granowską-Wodzicką w roli żony zamordowanego tniljo-

nera Rice‘a.

w roli Horacego. — Przytem nie' można też pominąć pomysłowo skom­

ponowanych dekoracji w kotarowem ujęciu art.-mal. Jana Hawrył- kiewicza.

Występy zaś swoje w Teatrze Polskim w „Lutni" rozpoczął tym razem Karol Adwentowicz wykonaniem roli Pozdnyszewa w „Sonacie Kreutzera", przyczem rolę żony jego Laury grała występująca również gościnnie artystka Teatru Miejskiego w Łodzi p. Irena Grywińska. Gra p. Grywińskiej szczegółowo przemyślana, pełna różnorodnych odcieni, przy pięknej barwie dźwiękowej w modulacji jej głosu, wzbudzała za­

interesowanie, trzymała widzów w silnem napięciu, a dla zespołu te­

atru łódzkiego wystawiła bardzo chlubne świadectwo. — Rolę muzyka- kompozytora Truhaczewskiego, z przesadną afektacją, lecz na ogół w dobrem ujęciu grał p. Zbigniew Opolski.

Ze sztuk granych ostatnio w Teatrze Polskim w „Lutni" zasługu­

je jeszcze na szczególniejszą uwagę „Proces Mary Dugan", w której to sztuce całą akcję wypełnia istotnie przedstawiony na scenie proces sądowy. Wykonanie głównych ról kobiecych, t. j. Mary Dugan przez p. Frenkłównę i żony zamordowanego Rice’a a przez p. Granowską, wy­

padło wprawdzie blado i bezbarwnie, natomiast świetny sukces zyskał sobie p. Modzelewski odtworzeniem roli brata Mery Dugan, młodego

' adwokata, jak również i p. Jasińska-Detkowska w roli francuski, och­

mistrzyni domu.

W końcu jeszcze z uznaniem dla dyr. Rychłowskiego i jako wyraz pracy idejowej podkreślić należy wystawienie całej trylogji Sienkiewi­

czowskiej na popołudniówkach dla młodzieży szkolnej.

Zadeusz Jacek policki.

(23)

Nr 1 - 2 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY 21

R O Z M O W A M I L C Z E N I E M . Ty w ie sz ?... Ty"\vicsz ? . .. nie mogę!

Ja czuję w sercu trwogę.

Tak bardzo kocham cieb ie!...

Ja nie poznaję siebie.

No, mocniej, mocniej ściskaj Tak, usiądź przy mnie, blisko.

Mnie w oczy spójrz głęboko ...

Nie skłamie tobie oko.

Odpowiedz mi spojrzeniem..

Rozmówmy się milczeniem ...

O, tak by całe życie Sam na sam z tobą, skrycie Oddawać się tym czarom, Miłości pierwszej żarom.

L . Łiincówna.

K ro n ik a artystyczna.

Nowa placówka artystyczna. Grupa warszawskich artystów-malarzy w osobach St. Bagieńskiego, M. Cze- pity, A. Grabowskiego, Z. Ja s iń ­ skiego, Br. Kopczyńskiego, J , Ko­

towskiego, E. Lindemama, G. Pil - latiego, Br. Wiśniewskiego, St. Za­

wadzkiego stworzyła nową stalą wystawę dzieł sztuki przy ul. Wspól­

nej 52, m. 15. Wystawę tę zwie­

dzać można codziennie od godz.

12 do godz. 6-ej. Oprócz sprzedaży dzieł sztuki na najdogodniejszych warunkach tam też przyjmują się zamówienia na portrety, obrazy ro­

dzajowe, r e l i g i j n e , batalistyczna oraz restaurowanie obrazów. Kie­

rownikiem wystawy jest p. Zygmunt Floręcki. Obecnie oprócz dzieł wy­

mienionych powyżej artystów wi­

dzimy jeszcze prace Władysławy Piątkowskiej, Wawrzyńca Chorem- balskiego, Kazimierza Strzemiń­

skiego i Jana Olszewskiego.

„ Człowiek o błękitnej duszy".— Pod takim tytułem wyświetlany będzie niebawem film, który obecnie na­

kręca znany reżyser i dyrektor szko­

ły filmowej p. Michał Machwic.

Główną rolę kobiecą w tym filmie kreuje urocza tancerka p. Alina Konopka. Premjera wyświetlenia tegopięknegofilmu oczekiwana jest w warszawskich sferach artystycz­

nych z naprężonern zainteresowa­

niem.

Dom Sztuki w Warszawie (ulica Chmielna 5), który w ostatnich czasach rozwinął szeroką działal­

ność antykwarską i w zbiorach swo­

ich posiada wielkiej wartości ory­

ginalne stare meble renesansbwe, barokowe i empirowe, obrazy sta­

rych mistrzów i stare tkaniny, po­

siada u siebie również szereg wy bitnych dzieł malarzy polskich.jak

„Abdykację Jana Kazimierza" Ma­

tejki, kolekcję? prac Piotra Micha-

288 Z N A W C Y W Y R Ó Ż N IA JĄ

SI8

Czekoladę D esero w ą W edla

dla jej przyjemnej goryczki.

Nabyć można w składach kolonjalnych i spożywczych, cukierniach lub w Sklepach własnych firmy

E . W E D E L :

W A R SZ A W A , Szpitalna 8, Wierzbowa 6, Marszałkowska 63, Marszał- f kowska 109, Bielańska 43, Krucza 15, Chłodna 34.

i Łódź: Piotrkowska 67 i 128, Kraków: Sławkowska 7, Lwów: Akademicka 16, Zakopane, ul. Kościuszki róg Krupówek, Wilno: ul. Mtckiewicza 5. f

8<h- -wa I**- -wsge+- -W3ag<*« 11 -h>33EE«*>

98

SB

(24)

PRZEGLĄD a r t y s t y c z n y Nr 1 — 2

łowskiego, Chełmońskiego i wielu innych. Zwracamy szczególniejszą uwagę na kolekcję prac Micha­

łowskiego, zawierającą pierwszo­

rzędne jego olejne obrazy i akwa­

rele, należące u nas już do rzad­

kości, gdyż większość jego prac znajduje się w zbiorach zagranicz­

nych.

Nuyiody w Ziviązlcu Zawodowym Polskich Artystów Piastykóio. Na do­

rocznym salonie w Związku Zawo­

dowym Polskich Artystów Plasty­

ków (ul. Nowy Świat 19) przyzna­

ne zostały nagrody: prezesa rady m in is tró w — K. Mackiewiczowi, miasta Warszawy w dziale malar­

stwa — M. Krzyżanowskiemu, w dziale rzeźby — Oldze Niewskiej, redakcji „Głosu prawdy" — St. Za­

lewskiemu, red. „Robotnika" — Marji Nicz - Borowiakowej, red.

„Ekspressu Porannego" i „Kurjera Czerwonego" — Wacławowi Zabo- kiickiemu, red. „Przedświtu" — G. Pileckiemu i red. „Kurjera Po­

rannego — B. Kuźmińskiemu i A.

Kłopotowskiemu.

WILNO.

Polskie T-wo Teozoficme, Oddział w Wilnie i Wileński Sekretarjat Tow. „Jutrzenka", mieści się obec­

nie przy ul. Kasztanowej 2 m .Jll.

Pogadanki i odczyty odbywają się

w każdą niedzielę o 5-ej po poł. i we wtorki o g. 8 wiecz. W tychże samych godzinach o t w a r t ą jest bibljoteka T-wa.

Wieczór Szuberta i Brahmsa w Ży­

dowskim Instytucie Muzycznym.

Urządzony przez dyrektora Rafała Rubinrztejna popis uczeni-c i ucz­

niów Instytutu, poświęcony twór­

czości Szuberta i Brahmsa, pozo­

stawił wśród licznie zebranej pu­

bliczności bardzo dobre wrażenie.

Popis poprzedzony był referatem prof. A. Cymblera o Szubercie i Brahmsie. Następnie pieśni Szu­

berta i Brahmsa wykonały uczenice kl. prof. Krużanki— pp. Karpówna, Zubelewicka i Gawurynówna oraz z kl. prof. lgdal— p. Ejszyszokówna.

Wśród nich szczególnie Zubelewic­

ka wprost nadzwyczajne wykazała postępy. — Utwory fortepianowe wykonali z najlepszem przygoto­

waniem technicznem p. Szlosberg (kl. prof. Girszowiczowej), p. Mar- golisówna (kl. prof. F. Krewerowej) i p. Somachówna (kl. pr. Płotników- nej), jakkolwiek i pp. Goldberżanka, Kaltgradówna, Sznejderówna, Le- wówna, Michelsonówna i Borkum z klas prof. Dugowskiej, Rozen- kranz-Fejgus, Płotnikówny i Toten- greber-Macowej wykazali d o b r ą szkołę i zrozumienie odtwarzanych

utworów. M. K.

1 I N T R O L I G A T O R N I A

ł B. FIRMA „E. ALEKSANDRO W ICZA"

| W ILN O , T A T A R SK A 1 1 — 2

I Przyjmuje zamówienia na wszelkie roboty zwykłe i artystyczno-

| introligatorskie.

P c i w e ł M l i r a l ul. Wielka 51. Tel. 11—34.

F R Y Z JE R S P E C JA L N IE DAMSKI

Salon damski, męski i manicure. Specjalność: farbowanie włosów.

O D D ZIELN E G ABINETY.

(25)

Nr 1— 2 ___________ PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY _ , 23 Z Wileńskiego Konserwatorjum

Muzycznego. Urządzony pierwszy

’ w tym sezonie wieczór muzycz­

ny uczniów Wileńskiego Konser­

watorjum Muzycznego znowu potwierdził ustalone już wśród szerokich k ó ! społeczeństwa zdanie, że uczelnia ta stała się bardzo poważnym i jedynym na kresach wschodnich ośrodkiem wyższego wykształcenia muzycz­

nego. Je s t to oczywiście nie­

małą zasługą jej założyciela i niestrudzonego krerownika p.

Adama Wyleżyńskiego i całego zespołu pedagogicznego. Z po­

śród wykonawców wyróżnili się szczególnie uczniowie i uczeni- ce klasy fortepianu, a przede- wszystkiem Jeśman, który z nad­

zwyczajną precyzją odtworzył utwory Bacha i Liszta, Hleb-Ko- szańska, Burszteinówna, (k ł a s a p. Klimont-Jacynowej i; Kalma- nowiczówna, lz!raelitówna, Bru- kówna, (klasa p. Krewer) i Czu- chowska (kl. p Tymińskiej).

Obecny na wieczorze znakomi­

ty pianista Józef Śliwiński wyra­

ził opinję o klasie fortepianowej Konserwatorjum Wileńskiego jako o jednej z najlepiej postawionych w kraju. W wieczorze brali rów­

nież udział uczniowie klasy śpiewu pp. Święcickiaj i Ludwiga, klasy skrzypiec p. Ledóchowskiej oraz klas instmmentów dętych. K. M.

Helena Kijeńska-Dobkiewiczowa, zało­

życielka i dyrektorka konserwatorjum mu­

zycznego w Łodzi.

ŁÓDŹ.

Z Miejskiej Oalerji Sztuki Wraz z wystawą większych kolekcji prac łódzkich artystów-malarzy, a mia­

nowicie : Antoniego Bradego, W ac­

ława Dobrowolskiego, Lory Doń­

skiej, Klary Hessówny, A. Neuma­

na, R. Radwańskiego i Antoniego Wippla, urządzoną była w Miejskiej

(26)

Galerji Sztuki w Łodzi zbiorowa w y s t a w a obrazów znakomitego orjentalisty Aleksandra Laszenki.

Obrazy Laszenki, przepojone prze­

dziwną nastrojowością bliskiego wschodu i żarem południowego słońca, wzbudziły w Lodzi niezwy­

kle zainteresowanie i kilka obra­

zów już w pierwszym dniu po

otwarciu wystawy zostało sprzeda­

nych.— Następną wystawę stanowi­

ła kolekcja prac Bractwa Św. Łu­

kasza z Warszawy, a 17-go lutego nastąpi otwarcie zbiorowej wysta­

wy obrazów Marjana Grużewskiego, malowanych w transie medjalnym.

Wystawa ta, która w drodze do Rzymu zagości w Lodzi tylko na krótki przeciąg czasu,będzie zapew­

nie niematą sensacją. W dniu otwarcia tej wystawy wygłosi za­

proszony z Warszawy prelegent odczyt o malarstwie medjalnem i artystycznej wartości obrazów Gru­

żewskiego. M. Z.

Przebudowa Miejskiego Kinema­

tografu Kulturalno - Oświatowego w Łodzi. Obecny gmach Miejskiego Kinematografu Kulturalno-Oświa­

towego w Łodzi ulega całkowitej przebudowie, która dokonaną bę­

dzie trzema etapami. Więc naprzód wykończoną zostanie widownia z poczekalniami, następnie scena do­

stosowana do nowoczesnych wy magań, a w końcu sala odczytowa, bibljoteka i czytelnia oraz sala” gier

towarzyskich. Po zakończeniu prze­

budowy gmach ten będzie prze­

mianowany na „Miejski Dom Oświa­

towy". Dodać przytem należy, że dzięki energicznemu kierownictwu jest przebudowa gmachu dokony­

waną głównie z oszczędności kine­

m a to g ra fu . N a s t a le w y p e łn io n ą w id o w n ię zaś w p ły w a ją n ie t y lk o

niskie ceny, lecz przedewszystkiem w a r t o ś ć wyświetlanych filmów.

1 tak w najbliższym czasie wyświet­

la n e b ę d ą „ S z a l e ń c y " (z cyklu

„Pierwsza bygada"), „Serce" (z Ma­

ry Pickford), „Miasto miljona po­

ległych" (Verdun), „Pan Tadeusz"

i inne.

i Społeczne B i u r o P o ś r e d n i c t w a P r a c y 1

p r z y I

Zawodowym Związku \ Artystów Scenicznych i Filmowych j

J pod kierunkiem znanych w szerokim świecie artystycznym fachowców f

j "\WvUeYifceif$a V 5* IfaemeYa j

i jest w kontakcie z pierwszorzędnemi placówkami i artystami w kraju z

Z i zagranicą. Z

| W ARSZAW A, GL. NIECAŁA 4. TELEFO N 281-57. J

24 PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY Nr 1— Ź

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzaju nawet ciekawe, lecz dla narodu polskiego, jego wysiłku duchowego i kultury, a tem samem i dla historji sztuki polskiej, pozostaną one bez znaczenia,

tetu organizacyjnego przedstawiciele poselstwa czeskiego w Warszawie dla nawiązania kontaktu a jednocześnie także o lokal w gmachu Iow. Kazimierz Strzemiński

Nazwa sztuki stosowanej jako termin weszła w użycie względnie niedawno; ona sama natomiast pojawia się równolegle z najpierwszemi wyrobami ręki ludzkiej.

Po wojnie, a właściwie po powrocie do Kraju z tułaczki po Rosji, Michał Czepita zwrócił się do tego rodzaju malarstwa, do którogo w zaraniu swej pracy

Dlatego też rzeźba, sztuk plastycznych królowa, u nas wciąż jeszcze tkwi w powijakach i nie może się należycie rozwinąć, Zaczynamy zaledwie przywtarzać —

— Niezbędnem jest otoczyć się pięknemi rzeczami, które dają radość oku, odświeżają ducha, a co odświeża ducha, odświeża również ciało.... PRZEGLĄD

kolorów tapet i mebli; rytm zaś tyczy się głównie linji, fałd firanek, zestawienia sprzętów, symetrja i proporcja — jakości sprzętów, a kompozycją jest

nowicie krzewienie kultury estetycznej przez analizę elementów piękna oraz możliwie wszechstronne informowanie o wszystkich przejawach życia artystycznego tak w