.
?.
'"
't'· •
?
?1,'
,I ,
, . \'
? ot \' \
., ';.,.,
't':'
.",\,'..
..
1'1
'::'
"
o_o'
'r' .
7·:·?
;j."
,.?·,r
-,?,i?J-·
I'
-
-
,
WYBR·ZE?A
o Wy BRZE?U
....>--,
Sambor i Mestwin.
Z WYBRZE?A
•
I
o
•
YBRZEZU
SZKICE NOWE
WYDAWNICTWO LIGI MORSKIEJ I KOLONJALNEJ
WARSZAWA 1 934
•
u- b3b7
w s z e l k i e p r a waz a s t r z e
?
o n e.
Drukarnia B o les ?a w a Wó j c ik a
Warszawa. Emilii Plater 12.
Telefon 9-00-90 i 9-36-72.
ok?adk? projektowa?
E. E R N E S T
,
,
•
W dziejach ka?dego narodu zauwazyc mo?na
okresy wysi?ków wyj?tkowo skoordynowanych i in-
tensywnych, zmierzaj?cych do stworzenia dzie?a, które
ma zawa?y? na wieloletniej jego przysz?o?ci.
'\
Naród nasz prze?ywa obecnie tak? podnios??
epok? w stosunku do ca?okszta?u zagadnie? morskich,
zainaugurowanych ju? wspania?? budow? portu gdy?-
skiego, wymarzonego przez poetów i najbardziej prze-
widuj?cych obywateli, a powo?anego do s?u?by Wiel-
kiej Rzeczypospolitej na podstawie ?cis?ej kalkulacji
i niewzruszonej decyzji rz?du narodowego.
Na ma?em naszem wybrze?u morskiem wre pe?na
inicjatywy i rozmachu praca twórcza. - Jeste?my
z niej dumni i wierzymy mocno, ?e tam w?a?nie k?a-
dziemy fundamenty wieczne pod gmach mocarstwo-
wej Polski. - Na w?skim skrawku, b?d?cym resztk?
ongi? wielkiego dziedzictwa nadmorskiego, skupia si?
dzisiaj uwaga ca?ego narodu i id? ku niemu najlepsze
?yczenia wszystkich ziem polskich, splecione niero-
zerwalnie z g??bok? trosk? o lepsze jutro ludu na-
szego.
A wzamian, z wiatrem od morza, w jego ch?od-
nych falach zrodzone, a przecie? tak pe?ne krwi czer-
wonej i gor?cej, wracaj? ku Polsce nieprze?nione sny
o pot?dze, o w?adztwie morskiern, o wielko?ci ?wia-
towej Pa?stwa.
Niema najmniejszej w?tpliwo?ci, ?e Polska dzi-
siejsza ma serce dla swego Pomorza, ?e kocha szaro-
sine fale Ba?tyku, rozbijaj?ce si? w nieustannym ruchu
o brzeg piasczysty i ubogi, ?e obejmuje my?l? ser-
-
deczn? i przewiduj?c? ca?? nasz? granic? morsk? i ca-
?okszta?t zagadnie?, zwi?zanych znajpot??niejszym
?ywio?em ?wiata ziemskiego.
W tym jedynym dotychczas w historii polskiej
okresie powszechnych zainteresowa? morskich ca?ego
narodu, dziwacznem wydaje si? wspomnienie prze-
sz?o?ci tak bardzo niedawno minionej, a tak od chwil
obecnych ró?nej.
Czy? to mo?liwe, ?e tak rojne prac? i rado?ci?
?ycia polskie wybrze?e morskie, lat temu kilkana?cie
zaledwie wygl?da?o jak opuszczone od Boga i ludzi?
Czy? to mo?liwe, ?e na tej ziemi, b?d?cej dzisiaj klej-
notem naj dro?szym Najja?niejszej Rzeczypospolitej,
trwa?a jeszcze tak niedawno odwieczna walka nieu-
st?pliwa i nierówna, a prawie nie wspomagana przez
Polsk?, pomi?dzy biednym ludem kaszubskim i "wszech-
pot??n?" Germani??
Samotnym czu? si? w?drowiec polski z g??bi
kraju, gdy wówczas na brzeg morski przybywa?.
•
cha ziemi i ludu.
Nie dlatego, ?eby uwa?a? SI? za obcego w tej
prastarej lechickiej krainie.
Lecz dlatego, ?e widz?c walk? nierówn?, w po-
moc przychodzi? najcz??ciej samotnie.
I dlatego jeszcze, ?e widzia?, dokonywuj?cy si?
rabunek resztki wielkiego dziedzictwa narodowego
nad morzem i czu? si? prawie bezsilny i bardzo, bar-
dzo samotny.
Wraca? jednak na t? zdawa?o si? stracon? ju?
nazawsze placówk?, gdy? mia? serce pe?ne gor?cej
krwi i mi?o?ci, oraz my?l czujn? i przewiduj?c?.
.
Jednym z nielicznych Polaków, którzy zaw?dro-
wali a? na dalekie Kaszuby, aby nasyci?' si? wido-
kiem i tchnieniem morza, które "powi?ksza dusz? ",
by? Szanowny Autor szkiców "Z wybrze?a i o wy-
brze?u" Kurator Bernard Chrzanowski, dzielny i od-
wa?ny obywatel - ?o?nierz, walcz?cy oddawna w naj-
pierwszych szeregach przedwojennego, a w?a?ciwie'"
nieustannego od tysi?clecia zachodniego frontu pol-
skiego.
W pracy swej nie strudzonej dotar? najdalej, bo
a? do granicy morskiej i wraca? na wybrze?e, gdy?
wo?a?o o powrót serce.
Gdy wi?c "potrzeba serca" zmusza Nestora obro?-
ców zachodniej ?ciany Rzeczypospolitej przed inwazj?
..
teuto?sk?, - do opisania w niepodleg?ej ju? Ojczy-
?nie nowych wra?e?, zwi?zanych z Polsk? nad mo-
rzem, niech stanie si? dla Jego pi?knej duszy skromn?
nagrod? zapewnienie, ?e postaramy si? zg??bi? i zro-
zumie? Jego my?li, oraz sercem wyczu? serce, id?ce
stale w awangardzie ku morzu i ziemi Kaszubskiej .
.
G. Orl?cz-Dreszer
Warsza wa I stycze? 1934 .
•
S?owo wst?pne
•
Szkice "Z wybrze?a i o wybrze?u",' Brzeg morza - Lud-
no?? nadmorskich wsi - Do- uj?cia Pia?nicy - Brzeg w sztuce
i w poezji - Rzucewskie lipy - Nauka polska a wybrze?e -
Jedyno?? Oksywia - <ISienkiewicz, Konopnicka, ?eromski a wy-'
brze?e - wysz?y w Poznaniu 1917 r. nak?adem .Detoji", Dru-
gie ich wydanie ukazalo si? w 1922 r. nak?adem Ksi??nicy we
Lwowie.
Zbiór obecny, ser ja nowa, zawiera szkice, pisane po
odzyskaniu niepodleglo?ci. Charakter ich jest wi?c odmienny.
Nie brzmi ju? w nich ton t?sknoty, jak w szkicach poprzed-
nich (patrz Stanislaw Pigo? - W t?sknocie za polskiem
wybrze?em 1918 - Kurjer Lwowski nr. 15), lecz d?wi?-
czy zew do pracy i walki (patrz szkic "Mlodo?? a Ba?tyk").
Wszystki? jednak napisane z tej samej, co dawniej, po-
trzeby - serca .
Niektot-z szkice, ogloszone ju? dawniej w czasopismach,
ukazuj? si? teraz poprawione i uzupe?nione.
W lipcu 1933 r.
/
?-
? AlA.. ?erykanin, Samuel .Smiles m,ó?i, ?e ?idok morza,
ujrzanego w zaraniu m?odo?ci, powl?ksza dusz?.
? To?ycia, znaczy,?e ?e morze trzeba nam ujrze? w zaraniu
wtedy tylko powi?kszymy dusz? nasz?.
p o l s k a w swem zaraniu ujrza?a morze tylko oczami
Chrobrego i garstki, jedynie garstki jego rycerzy. Chrobremu
dusza si? powi?kszy?a; zrozumia? morza moc, umocni? chcia?
przy??czenie Pomorza przez Ojca Mieszka do Polski, przew?-
drowa? wybrze?e od Odry do Wis?y. U potomków jego my?l
o morzu ?y?a stalej tak?e i pó?niej b?d? co b?d? si? odzywa?a.
Naród jednak ca?y w zaraniu swem morza nie zobaczy?:
odci?ty by? od niego i bra?mi, z którymi si? wa?ni? d?ugo,
i ?rogiem, który go od morza d?u?szy czas odgradza?. Naród
wi?c te? duszy swej nie powi?kszy?: ora? nadal pilnie ?yzn?
ziemi? i przedk?ada? s?anianie si? pszenicznych ?anów nad
falowanie morskiej toni. Nawet nie by? ciekaw si? toni tej
przypatrze?: Jan Chryzostom Pasek, odstawiaj?c pszenic? do
Gda?ska, morza tam nie o?O?da?i nie dotar? do niego tak?e
i Klonowicz z flisami.
Nadesz?a niewola. W ci??kich jej dniach, w tym naro-
dowym czy??cu nast?pi?o oczyszczenie duszy. Zrozumiano
• b??d przesz?o?ci. Ku ko?cowi niewoli powia? te? ju? lekki
wiatr ku morzu, Przy my?lach o niepodleg?o?ci budzi?a si?
t?sknota za wybrze?em.
7
z WYBRZE?A o WYBRZE?U
Gdy wyzwolenie t?sknot? podsyci?o, nasta? ?ywio?owy
ruch ku morzu i trwa. Nik?o?? dost?pu pot?guje go. Na trzv-
dzie?ci dwa miljony mieszka?ców tylko sie demdzie si?t pi?? kilo-
metrów wybrze?a! Wyobra?my sobie te t?umy, gdyby tam
stan?? mog?y; przesz?o czterysta tysi?cy na kilometr. \Vybrze?e
zape?nia si? wi?c teraz i dzie?mi i m?odzie?? i starszymi
z ca?ej Polski. Wszyscy patrz? na morze, ju? na w?asne.
Powstaje prac? i wysi?kiem narodu wprost cudownie port;
ro?nie liczba statków. przybywaj?cych i odp?ywaj?cych; bu-
duje si? miasto nowe-Gdynia; bije ona stare, obce porty;
rozpoczyna si? zdobywcza, ci?g?a i wytrwa?a ofenzywa na
morze!
Bo nowa Polska, ta prze?ywaj?ca drug? wiosn?, drug?
m?odo??, ujrza?a morze zaraz w swem drugiem zaraniu i to
teraz ju? oczami nietylko garstki rycerstwa. lecz ca?ego narodu!
Zacz??a wi?c natychmiast powi?ksza? sw? dusz?; zrodzi?a si?
w niej silna wola ow?adni?cia morzem i zdobycia nowych,
a koniecznych dróg na ?wiat daleki.
8
ost?p mamy do morza w?asny. Nie jeste?my jak
gospodarz, któremu s?siad mo?e ka?dej chwili.
zagrodzi? dojazd, jedyny dojazd do drogi publicz-
nej; nie jeste?my, jak mieszkaniec ?wietlicy, której
okno z?y s?siad zas?oni? mo?e, zabra? ?wiat?o i izb? prze-
mieni? w ciemn? komor?. Wszystkie ludy - pa?stwa maj?
w?asne morskie wybrze?a. Nie ma go w Europie jedynie
neutr ah a Szwajcarja, nowe pa?stwo czechos?owackie i po-
mniejszone W?gry, a w Azji Afganistan, Tybet i Nepal. -
Dost?p ten konieczny dla ?ycia i rozwoju narodu. Czy zda-
jemy sobie z tego spraw?? Co czynimy i uczynili?my dla
tych nadbrze?nych kresów? Nie maj? one wprawdzie wroga
za s?siada, lecz przyjaciela - morze; s? to jednak kresy!
Otó? z chwil? uzyskania morskiego wybrze?a sta?o si?
ono gln?nem w Polsce. R a d o?? prawdziwa zapanowa?a.
Zapomniane i ciche za czasów niewoli zaroi?o si? od turystów.
Odwiedzaj? je wycieczki m?odzie?y naj przeró?niejsze; od dzieci
szkó? powszechnych do'" m?odzie?y akademickiej. Przyje?d?aj?
na nie starsi wszystkich stanów i zawo dów: zamieszkuj? we
wsiach nadmorskich od cha?up Or?owa przy uj?ciu Kaczy po
chatyny D?bków przy uj?ciu Pia?nicy. Nietylko przebywaj?
OJ "Stra?nica Zachodnia" - Pozna? 1922 nr. 1 - marzec.
,
9
z WYBRZE?A o WYBRZE?U
go?cin? w lecie, lecz nabywaj? domy i ziemi? od Seweliny a?
po Pia?nic?, chocia?by sam? ziemi?, aby tylko nad morzem,
z widokiem na jego ciemno-b??kitn? smug?. Czyni? to nietylko
rodziny; powstaj? towarzystwa, zakupuj?ce ziemi? w celu za-
k?adania k?pielisk, letnisk, uzdrowisk; to ponad ludn? Gdyni?,
to przy odludnem Rozewiu, to na zielonym Helu. Nad Gdyni?
ju? wymierzono cz?stki, splanowano tereny, usypano tarasy,
ju? czerwieni? si? dachówkami szczup?e, lecz zgrabne dworki
w swojskim stylu. O wynios?ych rad?owskich wzgórzach i ci-
chych jarach tocz? si? narady, wyka?czaj? plany; kiedy? tam
powstanie nadmorskie miasto ogrodów z widokami jedynemi
na wybrze?e i jedynemi lesiste mi polanami, cz??ciami olbrzy-
miego parku. Nad hucz?cem wielkiem morzem ko?o rozew- -
skiego przyl?dku, Jastrz?biej Góry, Ch?apowa zapewne tak?e
rozpoczna si? roboty. T?sknota ku morzu wybuch?a wi?c
?ywio?owo. I raduj? si? ci, którzy to wybrze?e umi?owali
wówczas, gdy by?o jeszcze szarem. opuszczone m, osieroca-
nem - tak jeszcze niedawno.
Jest wi?c na wybrze?u, jak w mrowisku. Rzecz naturalna.
Polska z powodu niekorzystnego u?o?enia si? stosunków eko-
nomicznych odci?ta od zagranicy. Niegdy? je?dzi?a po zdro-
wie, które mia?o jej mieszka?com, jej dzieciom da? morze,
nad Adrjatyk, na jasny ?brzeg, na urwiste wybrze?e Bretanii,
na wydmy Be12ji i Holandji, na piaszczyste wyspy du?skie,
na so?niane i bukowe brzegi niemieckie, do P0??gi nakoniec
i Libawy. Dzi? pozosta?o jej ze s?onem morskiem powietrzem
wprawdzie w?asne, lecz tylko przesz?o siedemdziesi?cio-kilo-
metrowe wybrze?e. Ca?a ma si? na tym skrawku pomie?ci?
Polska! Kiedy? b?dzie to te? jedna d?uga, szosami i tram-
wajami po??czona nadbrze?na kolon ja.
Charakterystyczn? ma ten ruch, ten nerwowy p?d ku
wybrze?u cech?. Oto przewa?aj?cej wi?kszo?ci spiesz?cych
na? dostarcza stolica - Warszawa, by?y zabór rosyjski, mo?e
i Ma?opolska, zdaje si? najmniej \Vielkopolska i Pomorze.
Uczuciowa w?drówka nad morze tam si? ujawni?a, szczególniej
o ile chodzi o nabycie nad niem kaw a?a ziemi. Tu da?y si?
,
10
zachodnie kresy nasze naprawd? ubiec innym dzielnicom.
Kiedy na wybrze?u wykupywano ziemi?. jak gdyby o tern nie
my?la?y. Na takim naprzyk?ad terenie k?pieli morskich w Ka-
mieniegórze ledwo kilka parcel nabytych zosta?o przez Wiel-
kopolan. To samo dzieje si? i po wsiach wy? rze?nych. I to
mimo zasobno?? Wielkopolski. Niechby kto zbada? i wyja?ni?
powód tego. pod?o?e psychiczne tej rzekomej oboj?tno?ci.
Czy?by to by?a ta powszechnie g?oszo?a pozna?ska cnota -
trze?wo??? Brak odczucia poez ii w posiadaniu ziemi na mor-
skiem wybrze?u? Zaznaczam, ?e po z??czeniu dzielnic pol-
skich tak?e i wycieczki krajoznawcze sz?y przewa?nie ze
wschodu, z by?ej Kongresówki. na zachód, do dzielnicy wiel-
kopolskiej i pomorskiej, dla ich poznania, a nie przeciwnie.
B?d? co b?d? zyskuje na tej rado?ci z wybrze?a i ono
i Polska. Tak grosz zaniesiony mi?dzy gburów i rybaków, jak
i zamienione z nimi dobre s?owo odmv k a, chocia? powoli, nie-
zadowolone ze zmiany stosunków ekonomicznych, zra?one nie-
zr?cznemi zarz?dzeniami, nieufne i podejrzliwe serca. Zaczy-
naj? one bi? ku Polsce. A go?cie, poznawszy wybrze?e, ucz?
si? du?o.
l'
Ma?o jednak dotychczas mimo t? rado?? uczyniono dla
wybrze?a. Mówi si? o niem du?o, mówi si? o ludzie nadmor-
skim; c z y n u jednak jeszcze ma?o.-Pa?stwo stworzy?o, prawda,
rzecz waln?; zbudowa?o szybko, bardzo szybko przysta? gdy?-
sk?. Powaga pa?stwa polskiego wzros?a przez to silnie na
wybrze?u. Energja budowy podzia?a?a na psyche ludno?ci.-
Brak jednak czynu w tworzeniu ognisk kulturalnych, z któ-
rychby promieniowa?a nieznana ludowi nadmorskiemu polska
kultura; niewiele jeszcze opieki nad tym ludem; jest, lecz s?
to pocz?tki; drobne jeszcze prace ko?o zbli?enia go naprawd?
do - ojczyzny.
A przecie?, ?e Polska wybrze?e to otrzyma?a, ludu tego
to zas?uga; bezwiedna, lecz jego zas?uga. Na pozór tylko za-
s?uga tych, którzy w wielkiej wojnie zwyci??yli; powiem, ?e
11
z WYBRZE?A o WYBRZE?U
nawet i nie tych to zas?uga, którzy i przed i po zwyci?stwie
za wolnym polskim brzegiem bez ustanku or?dowali wówczas,
gdy u ma?odusznych posiadanie tego wybrze?a zdawa?o si? ze
wszystkich marze? by? najmniej do?cig?em; tak?e i nie tych
zas?uga, którzy wiek ca?y ?wi?ty ogie? my?li o swobodzie na-
rodu piel?gnowali. Gdyby bowiem nawet i by?o zwyci?stwo,
gdyby byli or?downicy, gdyby ogie? ?wi?ty by? si? tli?, to nie
by?oby wolnego brzegu
•
morskiego. gdyby nie byli wytrwali.
przetrwali, z niesamowitym uporem, z cudown? jak?? ?ywio-
?ow?, a cich? utajon? si?? nie byli trzymali si? mowy swej
?wi?tej, swego narzecza ci nadmorscy gburzy, robotnicy i ry-
bacy kaszubi i gburzy zamo?ni z k?p i robotnicy z pod ob-
cych panów i rybacy z przymorskich siedzib. Oni tego morza
strzegli; ustrzegli i strzec maj? nada.: piecz? maj? nad naj-
cenniejszym kawa?em ziemi polskiej; winni wi?c by? i w do-
brobycie i kulturze takiej, jak ?aden lud w ?adnej innej oko-
licy naszej ziemi, bo ?adna inna takiego nie ma znaczenia; dni
rozumie? maj? wa?no?? swego posterunku, a odczuwa? sercem
prz.yn ale? no?? do Polski. sta? si? ?wiadomymi stra?nikami
wybrze?a; dla nich trzebaby wszystkie zasoby i ?rodki rz?dowe,
a ca?? energj ? i si?? spo?ecze?stwa zu?y?.
Nie sta?o si? jednak na wybrze?u nic przechodz?cego
zwyk?y sposób o?wiatowej dzia?alno?ci w innych dzielnicach;
nie my?li si? te? o niczem szablon zwyk?y przekraczaj?cem.
A trzeba tu schemat powszedni przekroczy? i tworzy? ponad
codzienno' miar?. Wyj?tkowy to przecie? ziemi kawa?, taki,
jakiego drugiego niema, a nie du?y, nie wymagaj?cy znów
nadmiaru pracy i nak?adu. Wszystko winno by? tutaj lepsze,
pot??niejsze, wyj?tkowe, jedyne.
Duchowni zatem naj bogobojniejsi i naj o?wiece?si. o naj-
g??bszej, prawdziwej mi?o?ci. Szko?y i zewn?trznie wystr ojone
i w boga te bibljoteczki wyposa?one i najlepszymi nauczycie-
lami obsadzone, nauczycielami - aposto?ami, nios?cymi mi?dzy
dzieci nadmorskiego ludu i mi?dzy ten lud poszanowanie
wszelkiej swojsko?ci, i z wycz ajów i pie?ni i mowy, a umi?o-
wanie polskiej mowy i dobr? nowin? o o?wiacie, o cnocie
12
i o Polsce. Ochronki we wszystkich znaczniejszych osadach,
wzorowe, jak nigdzie, w Pucku i Wejherowie, przy-
ci?gaj?ce swem urz?dzeniem, pomocami do zabaw i urniej?t-
nemi ochroniarkami rodziców" i dzieci. Wy?sze uczelnie lu-
dowe (uniwersytet typu du?skiego zamierza urz?dzi? pod Wej-
herowem Tow. Czy t. Lud. w Poznaniu), szko?a zawodowa ry-
backa w Pucku, kursy dokszta?caj?ce w miasteczkach. Bibljo-
tek ludowych sie? najg?stsza znajpi?kniejszemi. wytwornemi
wydaniami ksi??ek, a wyszkolonymi bibljotekarzami. W zimie
wyk?ady z obrazami ?wietlnemi, a prelegentami, umiej?cymi
mówi? do ludu najzrozumialej a mimo to wytwornie. Wie-
czornice z muzyk? i ?piewami, a na cichych wiejskich wie-
czornicach lektorki - my?l- Artura Górskiego. ?piew polski
w szkole, piel?gnowany wi?cej niz gdzieindziej, aby przez
szko?? piosenki sz?y w dom. Towarzystwa ?piewackie, so-
kole, harcerskie popierane i wspomagane. W Pucku bogate,
popularne, barwne muzeum o Polsce z pi?kn? sal? wyk?adow?,
teatraln?, koncertow?. Wycieczki" dzieci i starszych do Polski.
A wsz?dzie, przy ka?dej spo?ecznej pracy niewiasty nasze,
panienki i kobiety, z urokiem. bij?cym od ichuszlachetnionych
serc, a zniewalaj?cym ludzi. Nakoniec urz?dnicy wszelkiego
rodzaju s?u?by, najrozumniejsi i naisp rawicdliwsi. najus?u?niejsi
i najwyrozumialsi. A wszyscy, i urz?dnicy i dzia?acze spo-
?eczni z przedziwn? mi?osn? trosk? o ludzi, jako o bli?nich.
Wreszcie wywóz p?odów i ziemi i morza, a przywóz koniecz-
nych towarów jak najwi?cej u?atwiony. Rybacy wi?c, jedyni
pracownicy polscy, orz?cy ?odziami morze, zaopatrzeni w sieci,
naft?, sól.
A niech to wszystko, ca?e wybrze?e, a z niem ca?a Polska
wp?ywa na - G d a ? s k !
Szkic to tylko tego, co by? powinno. Naczeln?, wvtyczn?
zasad? to, ?e na wybrze?u wszelka dzia?alno?? rz?dowa czy
spo?eczna winna by? najwzorowsza. instytucje spo?eczne naj-
lepiej uposa?one, ?rodki o?wiatowe najdoskonalsze. Nie jest
to przesad?. Niech nik t si? nie u?miecha. Prawd? to, tylko
13
z WYBRZE?A o WYBRZE?U
dzi? jeszcze nie zrozumian?; trzeba j? ci?gle powtarza?, by
w ko?cu wrazi?a si? w ludzkie mózgi. Wyj?tkowy kawa?
ziemi wyj?tkowych wymaga zarz?dze?. Tworzymy wzo-
rowe gospo:larstwa, wzorowe szko?y, wzorowe instytucje; niech
?i?c tu na wybrze?u b?dzie w7orowem-wszystko. A naj-
oszcz?dniejszy minister skarbu niech si? tu nigdy nie zawaha
i grosza nie odmówi l
Wracam do r a d o
?
c i; m? chc? zako?czy?. Oto list
Pomorzanina z nad morza.
"Ju? od d?u?szego czasu trapi mi? my?l. z któr? ju?
w ostatnim li?cie Pana chcia?em zaznajomi?, ale nie o?mieli?em
si?. Dzi? po nabo?e?stwie, podczas którego ?piewa?em z moim
chórem msz? polsk? i kol?dy, nasun??a mi si? ta my?l znowu
tak uporczywie, ?e aby si? jej przynajmniej cho? chwilowo
pozby?, musz? j? Panu zdradzi?.
Co rok przyje?d?a m?odzie? i dzieci z innych dzielnic
Polski na brzeg morski. aby si? z nim zapozna?. Nie zapomn?
nigdy tych pi?knych chwil. które prze?y?a szko?a... z ucz e-
nicami szko?y powszechnej z Warszawy. Na podwórzu szkol-
nem zebra?y si? dzieci warszawskie i kaszubskie. Po przed-
stawieniu si? za?piewa?y najpierw dzieci z Warszawy trzy
piosenki, pofem nasze dzieci, a w ko?cu - - - po??czy?y
si? g?osiki dzieci kaszubskich z g?osikami dzieci stolicy. Na
koniec za?piewa?y: "Nie rzucim ziemi". Pi?kne i wzruszaj?ce
by?o to. Po ?piewach zabawy, zabawy dzieci jednej matki.
Nie pozna?by nikt wi?cej, które dzieci ze stolicy, a które
z nad wybrze?a - oprócz narzecza. Trzy dni trwa?y zabawy,
i cho? powietrze by?o d?d?yste, dar?y si? uczenice, aby si?
bawi? z temi "Warszawiankami", które s? prawdziwie "polsce",
Przez te trzy dni dzieci do siebie wi?cej si? zbli?y?y, ni? przez
jakie sto pouczaj?cych wyk?adów, a przez dzieci bezwiednie
i mimowolnie i domy (doro?li, rodziny). To sarno powtórzy?o
si? z m?odzie?? doros?? w lecie: raz z harcerzami. drugi raz
z akademikami. Przedewszystkiem wyst?p wspólny z aka de-
14 -