AGNIESZKA KOTECKA
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Proba o mieræ wo³aniem o mi³oæ.
Wybrane zagadnienia zwi¹zane z prob¹ chorego o eutanazjê
A Request for Death A Call for Love.
Selected Issues concerning the Request of the Sick for Euthanasia
WARTOÆ ¯YCIA WE WSPÓ£CZESNYM WIECIE
Spojrzenie na eutanazjê kwestiê, stanowi¹c¹ g³ówny przedmiot niniejszych rozwa¿añ jest uwarunkowane cywilizacyjnie (wiatopogl¹dowo). To w³anie cywilizacja w ogromnej mierze wp³ywa na sposób postrzegania przez cz³owieka rzeczywistoci, kszta³tuj¹c jego obraz wiata i jego samego, wp³ywa na warto-ciowanie, mylenie i dzia³anie.
Takimi w³anie czynnikami, które w znacz¹cy sposób oddzia³uj¹ na ludzkie postawy s¹ w dzisiejszym wiecie niew¹tpliwie: hedonizm (uznaj¹cy jako cel ¿ycia cz³owieka: d¹¿enie do przyjemnoci i unikanie bólu) i utylitaryzm (nasta-wiony na po¿ytek, na dobro jednostki lub ogó³u).
Wspó³czesn¹ cywilizacjê cechuje tak¿e coraz bardziej dominuj¹ce d¹¿enie cz³owieka do zaznaczenia i wyegzekwowania w³asnej absolutnej autonomii. Cz³o-wiek ustanowi³ sam siebie norm¹ i kryterium dlatego te¿ sam chce decydowaæ o sobie na wszystkich p³aszczyznach swej egzystencji. Chce zatem tak¿e decydo-waæ o swojej mierci; o chwili, w której ona nast¹pi i o sposobie, w jaki siê doko-na. Utwierdza go w tym przekonaniu coraz szybciej postêpuj¹cy rozwój technicz-ny. Technicyzacja, postêp nauk, w tym zw³aszcza medycyny (mo¿liwoæ leczenia, przed³u¿ania ¿ycia, ³agodzenia bólu itp.) powoduj¹, ¿e cz³owiek czuje siê silny i wszechmocny, czuje siê decydentem we wszystkich dziedzinach ¿ycia.
Tak¿e mieræ i umieranie sta³y siê dowiadczeniami, które we wspó³czesnym wiecie nabra³y nowych cech. Zwi¹zane jest to z zamkniêciem siê cz³owieka na transcendencjê, a skupieniem siê niemal wy³¹cznie na doczesnych wymiarach
T
EOLOGIA IM
ORALNOÆegzystencji. Sposobem radzenia sobie ze mierci¹ bywa albo jej ukrywanie, albo czynienie z niej widowiska1. Eliminowanie mierci zarówno ze wiadomoci pojedynczych ludzi, jak i z ¿ycia spo³ecznego jest wynikiem z³o¿onych uwarun-kowañ cywilizacyjno-kulturowych. Jedn¹ z takich przyczyn jest rozlunienie wiêzi rodzinnych. S³abn¹ce wiêzi rodzinne powoduj¹, ¿e rodzina przestaje byæ wspólnot¹ razem prze¿ywaj¹c¹ wa¿ne wydarzenia: narodziny, chorobê czy wreszcie mieræ swoich cz³onków. Chorymi i umieraj¹cymi zajmuj¹ siê przezna-czone do tego instytucje. Natomiast czynienie ze mierci spektaklu, dostarczaj¹-cego wra¿eñ jest prób¹ oswojenia cz³owieka ze mierci¹. Jest dzia³aniem zmie-rzaj¹cym do tego, by mieræ przesta³a byæ tajemnic¹, a sta³a siê zwyczajnym zjawiskiem, jakich wiele. Zjawiskiem niewzbudzaj¹cym wiêkszego zaintereso-wania, wobec którego mo¿na przejæ obojêtnie i bezrefleksyjnie. Celem obu tych tendencji jest urzeczowienie mierci, ogo³ocenie jej z wymiaru metafizycznego. Wszystko to prowadzi do dehumanizacji mierci. mieræ próbuje siê sprowadziæ do kwestii wy³¹cznie technicznej, pozbawiaj¹c j¹ wartoci wa¿nego dla ludzkiej egzystencji fenomenu. mierci towarzysz¹ bowiem trudne pytania (np. o nieskoñ-czonoæ) oraz lêki, które chce siê wyeliminowaæ z ¿ycia codziennego, gdy¿ stoj¹ one w wyranej sprzecznoci z dominuj¹cymi aktualnie tendencjami. Trudno jest bowiem pogodziæ wspó³czesne nastawienie, ograniczaj¹ce ¿ycie ludzkie wy³¹cz-nie do wymiarów doczesnych i tym samym, akcentuj¹ce kowy³¹cz-niecznoæ maksymal-nego korzystania z ¿ycia, z refleksj¹ dotycz¹c¹ duchowego wymiaru ludzkiej egzystencji.
Spojrzenie na mieræ cechuje tak¿e pewna dwubiegunowoæ: z jednej strony mieræ jest wydarzeniem pozbawionym sensu, gdy dotyka ludzi w pe³ni si³, przed którymi by³y jeszcze wielkie mo¿liwoci, a z drugiej jest swoistym wybawie-niem, gdy dowiadczaj¹ jej ci, którzy cierpi¹, których ¿ycie w wyniku ciê¿kiej choroby jest (jak siê pozornie wydaje) pozbawione sensu2.
Inn¹ znamienn¹ cech¹ wspó³czesnego wiata staje siê coraz bardziej postê-puj¹cy zanik poczucia wiêtoci ¿ycia i ograniczania jego wartoci. ¯ycie tylko wówczas przedstawia jak¹ wartoæ, gdy wi¹¿e siê z przyjemnoci¹ i po¿ytkiem. ¯ycie ludzkie nie dlatego jest wartociowe i godne szacunku, ¿e jest ¿yciem nie kogo innego tylko cz³owieka, ale dlatego, ¿e przynosi korzyæ i przyjemnoæ. Najbardziej ceni siê ludzi m³odych, energicznych i kreatywnych, gdy¿ najwiêk-sz¹ korzyæ przynosi w³anie ¿ycie cz³owieka, który jest w pe³ni si³ i mo¿liwo-ci, który jest m³ody, zdrowy (a wiêc bardzo sprawny na ciele i umyle), który mo¿e osi¹gaæ wielkie sukcesy w ró¿nych dziedzinach. Wspó³czesna kultura jest wrêcz nacechowana swoistym kultem m³odoci, si³y, wydajnoci i zdrowia.
Ta-1 Por. J. Ratzinger, mieræ i ¿ycie wieczne, t³um. M. Wêc³awski, Warszawa 2000, s. 70. 2 Por. Jan Pawe³ II, Evangelium vitae, w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy
kie podejcie do kwestii ¿ycia cz³owieka mo¿e u osób, które nie przystaj¹ do tej idealnej wizji, rodziæ poczucie wyobcowania, bezu¿ytecznoci i przekonanie, ¿e w³aciwie powinni ju¿ umrzeæ. Cierpienie, choroba, niedo³ê¿noæ, staroæ i umieranie s¹ czym niepo¿¹danym, nie maj¹cym ¿adnej wartoci i sensu, sprzecznym z obecnie dominuj¹c¹ tendencj¹.
Postêpuje tak¿e dehumanizacja ¿ycia, która odrzuca wszelkie wartoci mo-ralne. Zanika zdolnoæ do wspó³czucia osobie cierpi¹cej, a tak¿e trwania i towa-rzyszenia przy osobie umieraj¹cej. Osoby stare oddaje siê do domów tzw. spo-kojnej staroci, a terminalnie chore do hospicjów czy na oddzia³y paliatywne niejednokrotnie zrzucaj¹c w ten sposób ca³kowicie na instytucjê pañstwow¹ przy-kry i trudny obowi¹zek zajmowania siê ciê¿ko chorym cz³onkiem rodziny. Me-dycynê wykorzystuje siê do dzia³añ wymierzonych przeciw ¿yciu. W zamian za mi³oæ i pomoc osobie zmagaj¹cej siê z cierpieniem jako alternatywê proponuje siê jej eutanazjê. W obliczu takich uwarunkowañ cywilizacyjnych
coraz silniejsza staje siê pokusa eutanazji, czyli zaw³adniêcia mierci¹ poprzez spowo-dowanie jej przed czasem [ ]3.
W taki oto bogaty (co nie znaczy wartociowy) kontekst cywilizacyjno-kulturowy4 wpisuje siê zjawisko eutanazji. Temat eutanazji stale wzbudza ¿ywe dyskusje w ró¿nych rodowiskach. Niniejsza refleksja tak¿e pragnie poruszyæ zwi¹zane z nim zagadnienia. Jednak podjête rozwa¿ania ogranicz¹ siê jedynie do kwestii proby chorego o eutanazjê, która w myl s³ów Deklaracji Iura et bona jest krzykiem, wezwaniem, prob¹ o obecnoæ drugiego cz³owieka, o jego zain-teresowanie, wspó³czucie, a przede wszystkim o jego ¿yczliw¹ i serdeczn¹ obec-noæ. Jest po prostu krzykiem o mi³oæ!
Przed przyst¹pieniem do omówienia zasadniczej kwestii niniejszego artyku-³u zasadnym jest podaæ pewne wstêpne i podstawowe informacje dotycz¹ce eu-tanazji. Punktem wyjcia bêdzie zatem wyjanienie etymologii.
I. ZNACZENIE TERMINU EUTANAZJA
Pojêcie eutanazja pochodzi z jêzyka greckiego i wywodzi siê od dwóch s³ów: thanatos oznaczaj¹cego mieræ oraz eu znacz¹cego tyle co: dobrze, godnie, ³agodnie. Zatem w dos³ownym t³umaczeniu eutanazja oznacza dobr¹, ³agodn¹ mieræ5. Jej przeciwieñstwem jest z³a mieræ, mieræ w bólach okrelana mianem dystanazji.
3 Tam¿e.
4 Papie¿ Jan Pawe³ II o tego typu cywilizacji mówi³ w kategoriach kultury mieci, tam¿e,
nr 12.
Znaczenie terminu eutanazja6 ewoluowa³o na przestrzeni wieków. Po raz pierwszy termin ten pojawi³ siê w V wieku przed Chr. za spraw¹ poety Kratino-sa. Nakreli³ on obraz dobrej mierci, bêd¹cej przeciwieñstwem mierci osób dowiadczaj¹cych cierpieñ w ostatnich chwilach ¿ycia.
Pocz¹tkowo owa dobra mieræ oznacza³a zazwyczaj mieræ szybk¹, ³agod-n¹ i wol³agod-n¹ od cierpieñ. Zmiana rozumienia nast¹pi³a wraz z pojawieniem siê stoików, którzy s³owo euthanasia odnosili zarówno do zakoñczenia ¿ycia w wy-niku nieuleczalnej choroby, jak i do zakoñczenia ¿ycia przez samobójstwo7. W staro¿ytnoci eutanazja oznacza³a równie¿ udzielenie pomocy osobie chorej i cierpi¹cej w dokonaniu przez ni¹ samobójstwa8. Pojêcie to nie by³o wiêc rozu-miane jako odebranie komu ¿ycia, ale odnosi³o siê przede wszystkim do mier-ci samobójczej9.
Eutanazja dozwolona by³a tak¿e w wietle prawa; zezwala³o na ni¹ rzym-skie Prawo Dwunastu Tablic z V wieku przed Chr. Na prze³omie za IV i III wieku przed Chr. znany by³ ju¿ lekarz jako osoba wspomagaj¹ca (powoduj¹ca) ³agodn¹ mieræ10; czynnoæ ta jednak nie by³a wówczas okrelana mianem
euta-nazji. Zatem staro¿ytne rozumienie eutanazji z jednej strony oznacza³o dobr¹ mieræ pozbawion¹ cierpieñ, stopniowo przeradzaj¹c¹ siê w mieræ spowodowa-n¹ by oszczêdziæ choremu nadmiernych cierpieñ, z drugiej za strony oznacza³o samobójstwo. redniowiecze przynios³o zmianê patrzenia zarówno na ¿ycie, jak i na mieræ. Bez w¹tpienia dokona³o siê to pod wp³ywem chrzecijañstwa, które nie tylko dostrzega³o ¿ycie jako wielki i cenny dar Bo¿y, ale tak¿e dowartocio-wa³o cierpienie, nadaj¹c mu nadprzyrodzon¹ wartoæ. Tym samym mocno sprze-ciwia³o siê dzia³aniom eutanatycznym.
Eutanazja w czasach nowo¿ytnych natomiast uwa¿ana by³a11 za proces natu-ralnej mierci w wyniku choroby. Pacjenta nale¿a³o leczyæ jedynie objawowo i jednoczenie udzielaæ mu wsparcia psychicznego. Dopuszczalne by³o podawa-nie mu rodków umierzaj¹cych ból, ale wy³¹czpodawa-nie w celu z³agodzenia cierpie-nia tym samym u³atwiecierpie-nia mierci, a nie jej przyspieszecierpie-nia12.
6 Wspó³czesn¹ definicjê eutanazji i rozumienie tego pojêcia na przestrzeni wieków
przedsta-wia W. Ochmañski. Ten¿e, Eutanazja , dz. cyt., s. 11-46. Temat eutanazji poruszaj¹ tak¿e: R. Fenigsen, Eutanazja. mieræ z wyboru?, Poznañ 2002; P. Kieniewicz, Eutanazja, w: Jan Pa-we³ II, Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 195-200; A. Laun, Wspó³czesne zagadnienia teologii moralnej. Teologia moralna zagadnienia szczegó³o-we, Kraków 2002, s. 319-328; J. Troska, Moralnoæ ¿ycia cielesnego, Poznañ 1999, s. 141-147.
7 Por. W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 14. 8 Por. tam¿e, s. 12.
9 Por. tam¿e, s. 16. 10 Por. tam¿e.
11 Zarówno przez lekarzy np. Nicolasa Paradysa, jak i przez filozofów np. Francisa Bacona. 12 Por. W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 22.
Zmiana rozumienia terminu eutanazja nast¹pi³a w drugiej po³owie XIX wie-ku. Zaczê³a ona wówczas oznaczaæ pomoc udzielan¹ choremu (za jego zgod¹), która mia³a uwolniæ go od cierpieñ, a polega³a na spowodowaniu szybkiej i bez-bolesnej mierci. Ponadto wiek XIX i XX przyniós³ zró¿nicowanie w przypisy-waniu znaczenia pojêciu eutanazja13, które oznacza³o zarówno zabijanie osób nieuleczalnie chorych za ich zgod¹ i na ich ¿yczenie, jak równie¿ zabijanie ludzi s³abych i nieprzydatnych dla spo³eczeñstwa bez ich wiedzy, a tym samym i bez ich zgody. Zabijanie to mia³o s³u¿yæ dobru ogólnemu danej spo³ecznoci14.
Podsumowuj¹c rozwa¿ania dotycz¹ce stosowania terminu eutanazja na przestrzeni wieków ludzkiej historii nale¿y zaznaczyæ, ¿e znaczenie i sens tego terminu by³y szerokie i podlega³y ewolucji. Wyró¿niæ wiêc mo¿na etapy rozwo-ju myli etycznej, nie zawsze zgodnej z prawem naturalnym. Od rozumienia
eu-tanazji jako:
mierci naturalnej, bezbolesnej a¿ po samobójstwo,
przynoszenie ulgi w cierpieniach przez ³agodzenie bólu i towarzyszenie osobie umieraj¹cej,
naturalnej mierci, której nie wolno przyspieszaæ,
mierci przyspieszonej przez lekarza na ¿yczenie pacjenta, a¿ po najnow-sze rozumienie jako:
eksterminacjê ludzi (m.in. psychicznie b¹d nieuleczalnie chorych, niepe³-nosprawnych), których ¿ycie pozornie nie przedstawia wiêkszej wartoci mieræ wbrew ich woli, ale w imiê dobra ogó³u (np. spo³eczeñstwa, na-rodu, rasy)15.
Po drugiej wojnie wiatowej pojawi³y siê g³osy domagaj¹ce siê przyznania cz³owiekowi prawa do decydowania o swojej mierci (eutanazja dobrowolna), d¹¿¹ce do zalegalizowania eutanazji16. Legalizacja ta w dalszej konsekwencji prowadzi do liberalizacji warunków jej dokonywania17.
Na koniec rozwa¿añ dotycz¹cych tego, co na przestrzeni wieków kry³o siê pod pojêciem eutanazja, warto podj¹æ próbê ca³ociowego zdefiniowania euta-nazji. Zatem:
13 Szerzej na ten temat por. tam¿e s. 24-32.
14 Takimi dzia³aniami by³y praktyki stosowane przez nazistowskie Niemcy w ramach troski
o czystoæ rasow¹.
15 Por. W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 32-33.
16 Procedury zwi¹zane z przeprowadzeniem eutanazji zawiera Dekret z 17 XII 1993 roku
(Ho-landia).
17 Badania na ten temat prowadzi³ profesor psychiatrii Herbert Hendlin. Na ten temat por.
[ ] szeroko pojêty czyn eutanatyczny polega na pozbawieniu ¿ycia przez bezpo-rednie lub pobezpo-rednie spowodowanie mierci, niezapobie¿enie jej nadejciu, ewentu-alnie pomocnictwo w samodzielnym odebraniu sobie ¿ycia cz³owieka cierpi¹cego (fizycznie lub psychicznie) przez sprawcê motywowanego wspó³czuciem, dzia³aj¹-cego dla dobra tej osoby w celu zapewnienia jej godnej mierci poprzez wybawienie jej od z³a, jakie stanowi dla niej to cierpienie, i postêpuj¹cego zgodnie z wol¹ (wyra-¿on¹ lub odtworzon¹) tej osoby, a przynajmniej nie wbrew jej woli18.
W tak rozumianej eutanazji wystêpuje intencja spowodowania mierci, a czyn ma charakter zabójczy. Kolejn¹ definicjê podaje Deklaracja o eutanazji:
[ ] eutanazja oznacza czynnoæ lub jej zaniechanie, która ze swej natury lub w zamie-rzeniu dzia³aj¹cego powoduje mieræ w celu wyeliminowania wszelkiego cierpienia19.
Natomiast Jan Pawe³ II w encyklice Evangelium vitae okrela eutanazjê wprost mianem zabójstwa:
[ ] eutanazja jest powa¿nym naruszeniem Prawa Bo¿ego jako moralnie niedo-puszczalne zabójstwo osoby ludzkiej20.
Co zatem nale¿y zaliczyæ do dzia³añ eutanatycznych? Dzia³aniem takim jest: podanie rodka, powoduj¹cego mieræ (zarówno intencjonalnie, jak i
fak-tycznie),
zwiêkszanie dawki leków przeciwbólowych w celu spowodowania mierci, przerwanie terapii (w celu spowodowania mierci),
od³¹czenie od urz¹dzeñ, które w sposób sztuczny podtrzymuj¹ ¿ycie (np. respiratora),
pozbawienie tego, co jest niezbêdne do utrzymania przy ¿yciu (np. pokarmu), pomoc lub towarzyszenie osobie umieraj¹cej przy odbieraniu sobie ¿ycia, iniekcja miertelnej substancji.
Ponadto eutanazjê dzieli siê na czynn¹ (pozytywn¹), zmierzaj¹c¹ bezpored-nio do skrócenia ¿ycia oraz biern¹ (negatywn¹ inaczej nazywan¹ ortotanazj¹), któ-ra polega na zaniechaniu czynnoci ratuj¹cych b¹d przed³u¿aj¹cych ¿ycie. Ten ostatni rodzaj eutanazji nale¿y odró¿niæ od rezygnacji z tzw. uporczywej terapii21. 18 M. Szeroczyñska, Eutanazja i wspomagane samobójstwo na wiecie. Studium
prawno-po-równawcze, Kraków 2004, s. 21, za: W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 39-40.
19 Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o eutanazji. Iura et bona, w: W trosce , dz. cyt., nr 2. 20 Jan Pawe³ II, Evangelium vitae, 65.
21 Zaniechanie uporczywej terapii polega na odst¹pieniu od uci¹¿liwych i kosztownych
zabie-gów medycznych, które przynosz¹ nieproporcjonalnie ma³e korzyci w stosunku do stosowanych rodków. Od ortotanazji odró¿nia j¹ intencja, która nie zmierza do skrócenia ¿ycia i przyspieszenia mierci.
Eutanazjê dzieli siê tak¿e na dobrowoln¹ (na wiadome ¿¹danie chorego) i niedo-browoln¹ (kryptanazjê), dokonywan¹ bez wiedzy tych, którzy zostaj¹ jej poddani.
II. G£ÓWNE MOTYWY PROBY O EUTANAZJÊ
Po omówieniu ogólnych zagadnieñ zwi¹zanych z tematyk¹ eutanazji pora przejæ do zasadniczej kwestii niniejszych rozwa¿añ, a wiêc do proby chorego o dokonanie eutanazji. Dalsza analiza skoncentruje siê na podstawowych moty-wach sk³aniaj¹cych cz³owieka chorego do wyra¿enia proby o eutanazjê.
D¹¿noæ do zachowania ¿ycia jest w cz³owieku czym najbardziej natural-nym. Proba o eutanazjê jawi siê natomiast jako d¹¿enie skrajnie przeciwne. W obliczu choroby i mierci w sposób szczególny pojawia siê pytanie o sens ¿ycia. Niezwykle trudno, w niejednokrotnie nagle zaistnia³ej sytuacji, odnaleæ cz³owiekowi sens ¿ycia, które w jednej chwili uleg³o diametralnej zmianie. W przypadku, gdy tego sensu dana osoba nie potrafi dostrzec, mo¿e pojawiæ siê dramatyczna proba proba o zakoñczenie ¿ycia, proba o eutanazjê.
Mo¿e byæ ona zwi¹zana z dwoma okresami wystêpuj¹cymi w czasie choro-by. Pierwszy etap dotyczy czasu tu¿ po jej zdiagnozowaniu. Nowa sytuacja, w jakiej znalaz³ siê cz³owiek mo¿e powodowaæ strach przed przewidywanymi cierpieniami, mimo ¿e aktualnie dana osoba mo¿e jeszcze nie odczuwaæ nega-tywnych skutków choroby (np. cierpieñ). Na tym etapie ¿ycie chorego nie jest jeszcze zagro¿one eutanazj¹ lecz samobójstwem. Fakt odczuwania lêku przed cierpieniem zwi¹zanym z nieuleczaln¹ chorob¹ jest rzecz¹ naturaln¹. Jednak lêk ten nie mo¿e byæ uznany za wystarczaj¹cy motyw pragnienia mierci i skrócenia sobie ¿ycia.
Drugi etap to etap stanu terminalnego. Zazwyczaj w tym okresie nastêpuje wyrane pogorszenie ogólnego stanu zdrowia, nasilenie bólu i ograniczenie sprawnoci fizycznej i ruchowej. Nie ma ju¿ mo¿liwoci przed³u¿ania ¿ycia za pomoc¹ rodków leczniczych. Chory swój stan odczytuje jako beznadziejny, po-garsza go jeszcze bardziej nie tylko perspektywa dalszego nasilania siê bólu, ale tak¿e wiadomoæ bezradnoci lekarzy. To powoduje, ¿e mo¿e zacz¹æ domagaæ siê od otoczenia skrócenia i zakoñczenia jego mêczarni przez dokonanie eutana-zji. Odwo³uje siê wtedy do ludzkiego wspó³czucia, argumentuj¹c swoje ¿¹danie miêdzy innymi pragnieniem otrzymania odpowiedniej (tzn. adekwatnej do sytu-acji) pomocy, a tak¿e brakiem poczucia sensu dalszej egzystencji22.
Nale¿y zatem zastanowiæ siê, co wp³ywa na fakt, ¿e tak trudno wspó³czesne-mu cz³owiekowi dostrzec sens w ¿yciu naznaczonym piêtnem choroby i
nia. Niew¹tpliwie przyczynia siê do tego wspó³czesna mentalnoæ i uwarunko-wania cywilizacyjne (zarysowane we wstêpie niniejszego artyku³u). Jeli naczel-n¹ wartoæ dla cz³owieka stanowi przyjemnoæ i po¿ytek, u¿ywanie ¿ycia (kon-sumpcjonizm), to wówczas, gdy na skutek choroby i cierpienia ¿ycie przestaje byæ przyjemne i nie mo¿na korzystaæ z jego licznych dobrodziejstw i uciech, rodzi siê w cz³owieku bunt i pragnienie zakoñczenia ¿ycia. Skoro nie mo¿na korzystaæ z niego, to traci ono sens. St¹d pytanie – po co w takim razie dalej ¿yæ? Perspektywa bólu i cierpienia nie stanowi bowiem ¿adnej motywacji do dalsze-go ¿ycia.
To poczucie utraty sensu pog³êbione zostaje przez fakt zamkniêcia siê cz³o-wieka na transcendencjê i odrzucenie Boga. Prowadzi to z jednej strony do od-rzucenia Bo¿ych praw23. Przykazania, w tym przykazanie „nie zabijaj nie maj¹ wówczas mocy zobowi¹zuj¹cej, gdy¿ cz³owiek, który odrzuci³ Boga sam dla sie-bie staje siê prawodawc¹. Kieruje siê prawem w oparciu o ustanowione przez siebie kryteria. Z drugiej za strony pojawiaj¹ siê obawy, których cz³owiek bez Boga nie mo¿ne przezwyciê¿yæ i sytuacje, które bez wiat³a wiary zdaj¹ siê byæ ca³kowicie pozbawione sensu. Nie sposób bowiem doszukaæ siê sensu cierpienia bez odwo³ania siê do wiary chrzecijañskiej.
Zwolennicy eutanazji argumentuj¹, ¿e umiercenie chorego skraca jego niepotrzebne cierpienia. Tymczasem to nie ból fizyczny jest najwiêkszym pro-blemem cz³owieka chorego. Obecne bowiem mo¿liwoci medycyny pozwalaj¹ na umierzanie bólu i to w znacznym stopniu. Problemem jest natomiast uzna-wanie cierpienia za niepotrzebne i pozbawione sensu. Skoro we wspó³czesnym wiecie wrêcz absurdalnym staje siê znoszenie nawet najmniejszego cierpienia, to tym bardziej cierpienia tak dotkliwego, jakie wi¹¿e siê z niektórymi choroba-mi, zw³aszcza tychoroba-mi, dotykaj¹cymi chorych w stanie terminalnym. Wspó³czesna cywilizacja lansuje mentalnoæ bez bólu na najdrobniejszy ból zaleca apliko-wanie coraz mocniejszych rodków umierzaj¹cych. Prowadzi to do tego, ¿e wspó³czesny cz³owiek nie tylko traci odpornoæ na ból, ale wrêcz boi siê bólu. Dlatego te¿, gdy pojawia siê cierpienie, nie potrafi go przyj¹æ i w pe³ni zaakcep-towaæ. Wyrazem tego jest bunt powodowany nie tylko nieodpornoci¹ na ból, ale równie¿ s³ab¹ kondycj¹ psychiczn¹, a potêgowany jeszcze bardziej przekonaniem o bezsensownoci cierpienia. To cierpienie w³anie, przez zwolenników eutana-zji, podawane jest za g³ówn¹ przyczynê, która powoduje wypowiedzenie tej dra-matycznej proby o zakoñczenie ¿ycia przez dokonanie eutanazji. Eutanazja, w tej perspektywie, jawi siê jako sposób walki z cierpieniem.
23 Nowo¿ytny humanizm nie liczy siê z uzasadnieniem prawa moralnego w prawie Bo¿ym.
S. Warzeszak, Darowaæ , dz. cyt., s. 73.
Problem jednak polega na tym, ¿e eutanazja nie usuwa samego cierpienia, ale eliminuje cz³owieka, który cierpi, a wiêc podmiot cierpienia. Niemo¿liwe jest bowiem, by cz³owiek ca³kowicie uwolni³ siê od cierpieñ, a wizjê ¿ycia pozba-wionego piêtna cierpienia nale¿y uznaæ za utopijn¹.
Znaczenie i sens cierpienia mo¿liwy jest do odczytania tylko w wietle wia-ry. To chrzecijañstwo nadaje i wyjania jego prawdziw¹ wartoæ. Jednak wspó³-czesny cz³owiek, zamkniêty na Boga, nie przyjmuje tej prawdy. Prawdy o g³êbo-kim sensie cierpienia, o jego wartoci i znaczeniu nie tylko dla ¿ycia doczesne-go, ale i wiecznego. Pomimo tego ¿e to w³anie chrzecijañstwo ukazuje pe³ny sens cierpienia, mo¿na doszukiwaæ siê wartoci tego dowiadczenia tak¿e na gruncie personalistycznym. Cierpienie bowiem mo¿e pomagaæ cz³owiekowi w jego rozwoju moralnym i duchowym, mo¿e równie¿ pomóc w zrozumieniu czym jest bezinteresowna mi³oæ.
Proba chorego o eutanazjê wyra¿ana bywa w imiê prawa do wolnoci i samostanowienia. Trzeba jednak zwróciæ uwagê na fakt, ¿e cz³owiek miertel-nie chory i dotkliwie cierpi¹cy posiada znaczmiertel-nie ograniczon¹ wolnoæ24. Wolnoæ cz³owieka ¿yj¹cego w spo³eczeñstwie te¿ nie jest wolnoci¹ absolutn¹. Jest ona bowiem ograniczona przez obowi¹zuj¹ce ka¿dego cz³owieka normy i prawa. Cz³owiek nie mo¿e robiæ absolutnie wszystkiego, na co tylko ma ochotê (dla przyk³adu nie mo¿e kraæ), gdy¿ wtedy, nie jest to ju¿ wolnoæ, do której wed³ug w. Paw³a wyswobodzi³ nas Chrystus25, ale samowola cz³owieka i nie liczenie siê z prawem Boga. Jeli istniej¹ ograniczenia wolnoci, umo¿liwiaj¹ce regulowanie ¿ycia spo³ecznego w jego rozmaitych, aczkolwiek niejednokrotnie ma³o donio-s³ych kwestiach, to tym bardziej uzasadnione jest, by istnia³y tak¿e ograniczenia stoj¹ce na stra¿y tak donios³ej wartoci, jak¹ jest ludzkie ¿ycie. Nie mo¿na bo-wiem stawiaæ wolnoci ponad ludzkie ¿ycie. Dokonuj¹c takiej absolutyzacji wolnoci w gruncie rzeczy niszczy siê j¹, gdy¿ wolnym mo¿e byæ tylko cz³owiek ¿yj¹cy.
Uzurpowane przez chorego prawo do decydowania o swoim ¿yciu i mierci, prawo do eutanazji, zawiera w sobie nie tylko prawo do dysponowania sob¹ sa-mym, ale tak¿e innymi ludmi. Kto bowiem musi pomóc choremu i praktycznie wykonaæ dzia³ania eutanatyczne – kto musi tej eutanazji dokonaæ26.
Niew¹tpliwie wród ró¿norodnych motywów sk³aniaj¹cych chorego ku euta-nazji znajduje siê równie¿ b³êdne rozumienie godnoci ¿ycia ludzkiego. Zdarza-j¹ siê bowiem sytuacje, ¿e pacjent chce zakoñczyæ ¿ycie, gdy¿ na skutek choro-by i cierpienia, straci³o ono w jego oczach swoj¹ dotychczasow¹ godnoæ.
25 Zob. Ga 5,1.
Mo¿na zaobserwowaæ swoisty paradoks w uzasadnianiu godziwoci eutana-zji w oparciu o ten w³anie argument. Zwolennicy eutanaeutana-zji postuluj¹, by chory, który walczy z chorob¹, u kresu tej walki, w momencie, gdy jego ¿ycie utraci³o w³aciw¹ sobie godnoæ, mia³ prawo prosiæ o zakoñczenie ¿ycia. Dzia³anie, któ-re w rzeczywistoci sprzeciwia siê godnoci cz³owieka postrzegaj¹ jako dokony-wane w³anie w imiê zachowania czy wrêcz obrony tej godnoci.
Za takim stanowiskiem niejednokrotnie kryje siê brak rozró¿nienia pomiê-dzy godnoci¹ osoby ludzkiej a poczuciem godnoci, to znaczy poczuciem sensu i wartoci ¿ycia27. Godnoæ cz³owieka nie zale¿y od posiadanych przez dan¹ oso-bê cech biologicznych czy psychicznych. Nie umniejsza siê te¿ na skutek ogra-niczenia mo¿liwoci fizycznych cz³owieka. Ka¿da osoba ludzka posiada god-noæ, która wynika z faktu jej istnienia28 i nie zale¿y od innych osób. Lêk przed bólem, choroba i zwi¹zane z ni¹ cierpienia nie pozbawiaj¹ cz³owieka jego god-noci. Jest ona bowiem niezbywalna, przynale¿y cz³owiekowi jako cz³owiekowi od poczêcia do naturalnej mierci. Godnoæ ta jest tak¿e ród³em wszelkich praw przys³uguj¹cych ka¿dej osobie ludzkiej. Wród nich najbardziej podstawowym ze wszystkich jest prawo do ¿ycia (od poczêcia do naturalnej mierci)29.
Do wy¿ej wymienionych faktów nale¿y dodaæ jeszcze jeden, oparty na wierze religijnej, a mianowicie, ¿e ¿ycie jest darem Boga i posiada godnoæ absolutn¹30.
Analizuj¹c motywy proby o eutanazjê nale¿y mieæ na uwadze tak¿e i to, ¿e proba o eutanazjê nie zawsze bywa przez chorego wypowiadana w pe³ni dobro-wolnie. Zdarza siê bowiem, ¿e chory i cierpi¹cy cz³owiek znajduje siê pod presj¹ otoczenia, spotykaj¹c siê niekiedy wrêcz z naleganiem, by wreszcie wyrazi³ chêæ po³o¿enia kresu tej uci¹¿liwej dla wszystkich sytuacji. Wtedy on sam przestanie cierpieæ, a i inni na tym skorzystaj¹ (zwolni siê miejsce w szpitalu, zniknie ob-ci¹¿enie finansowe dotykaj¹ce rodzinê i spo³eczeñstwo). Takie naprowadzanie na to niby korzystne dla wszystkich rozwi¹zanie odbywa siê poprzez propagandê równie¿ ze strony tych, których g³ównym zadaniem jest ochrona ¿ycia i troska o jego ratowanie lekarzy i personel medyczny. Lekarz w celu przekonania pa-cjenta do tego, by podda³ siê eutanazji stosuje prost¹, ale skuteczn¹ metodê. Mo¿-na j¹ uj¹æ schematycznie w Mo¿-nastêpuj¹cy sposób: lekarz przedstawia pacjentowi jego beznadziejny stan zdrowia wraz ze wszystkimi mog¹cymi pojawiæ siê kom-plikacjami i powik³aniami. Chory przera¿ony opisan¹ przez lekarza sytuacj¹ po-pada w depresjê i w rozpaczy prosi o eutanazjê. Jego proba nie bêdzie przez lekarza potraktowana jako wo³anie o pomoc, ale zostanie zrozumiana dos³ownie.
27 Por. S. Warzeszak, Darowaæ , dz. cyt., s. 120. 28 Por. W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 55.
29 Por. Sobór Watykañski II, Konstytucja duszpasterska o Kociele w wiecie wspó³czesnym,
w: Sobór Watykañski II, Konstytucje, Dekrety, Deklaracje, Poznañ 2002, nr 26.
Zostanie potraktowana z ca³¹ powag¹ i donios³oci¹. Bêdzie omówiona w obec-noci najbli¿szych cz³onków rodziny. Takie postêpowanie ma na celu powstrzy-manie chorego przed ewentualnym wycofaniem siê ze swojej wczeniejszej pro-by. Choremu bêdzie po prostu wstyd zmieniæ zdanie, bêdzie obawia³ siê, ¿e zo-stanie pomówiony o tchórzostwo31.
ród³em presji na chorego mo¿e byæ nie tylko personel medyczny, ale tak¿e najbli¿sza rodzina, a nawet wspó³ma³¿onek32. Motywy ich dzia³añ mog¹ byæ ró¿-norakie. Od egoistycznych – chêæ pozbycia siê problemu opieki nad chorym – po altruistyczne – powodowana litoci¹ i wspó³czuciem chêæ ul¿enia choremu i zakoñczenia jego strasznych cierpieñ.
Dlatego te¿ do proby chorego o eutanazjê trzeba podchodziæ z du¿¹ ostro¿-noci¹ i rezerw¹. Z jeszcze wiêksz¹ rezerw¹ i jeszcze bardziej krytycznie nale¿y oceniaæ probê o eutanazjê pensjonariuszy zak³adów opiekuñczych, domów spo-kojnej staroci i tym podobnych instytucji. Osoby przebywaj¹ce w takich orod-kach z dala od rodziny i bliskich, mog¹ znajdowaæ siê pod siln¹ presj¹ pracowni-ków tych¿e placówek.
Trzeba mieæ na uwadze powy¿sze spostrze¿enia i pamiêtaæ, ¿e proba wypo-wiedziana przez chorego czy to pod przymusem, czy pod wp³ywem propagandy lekarza lub innych osób, nie jest prawomocn¹ i w pe³ni woln¹ decyzj¹ pacjenta. Wszystkie wymienione wy¿ej argumenty uzasadniaj¹ce eutanazjê, a wiêc utrata sensu ¿ycia, absurdalnoæ cierpienia, brak poczucia godnoci, chêæ bycia panem w³asnego ¿ycia i mierci, stanowi¹ niezwykle istotne przyczyny wywo³u-j¹ce u cz³owieka terminalnie chorego pragnienie zakoñczenia ¿ycia poprzez eu-tanazjê. Jednak nie s¹ one jedynymi i decyduj¹cymi czynnikami wp³ywaj¹cymi na decyzjê chorego. Problem tkwi g³êbiej i jest zwi¹zany z dotkliwie odczuwa-nym brakiem mi³oci.
Zagadnienie to nie jest obce Deklaracji o eutanazji. Drugi punkt tego doku-mentu zwraca uwagê na to, ¿e:
proby ciê¿ko chorych, niekiedy domagaj¹cych siê mierci, nie powinny byæ rozu-miane jako wyra¿enie prawdziwej woli eutanazji; prawie zawsze chodzi o pe³ne nie-pokoju wzywanie pomocy i mi³oci33.
Proba o mieræ jest zatem dramatycznym wo³aniem34 o obecnoæ drugiego cz³owieka, rodziny, najbli¿szych. Istnieje zatem potrzeba, by taka proba by³a
31 Por. R. Fenigsen, Eutanazja , dz. cyt., s. 83.
32 R. Fenigsen podaje przypadki, w których to w³anie wspó³ma³¿onek wywiera³ presjê, czy
wrêcz zmusza³ do poddania siê eutanazji. Zob. tam¿e, s. 81-82.
33 Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja , dz. cyt., nr 2.
34 Autentyczny przyk³ad takiej proby, z w³asnej praktyki lekarskiej, przytacza R. Fenigsen.
w³aciwie odczytana przez otoczenie chorego i nie zosta³a potraktowana dos³ow-nie, ale w sposób zgodny z rzeczywist¹ intencj¹ pacjenta. Mo¿e siê bowiem zda-rzyæ, ¿e chory chce w ten sposób wstrz¹sn¹æ otoczeniem (a zw³aszcza najbli¿-szymi), by ci zauwa¿yli jego strach, osamotnienie, brak nadziei. Mo¿e uwa¿aæ to za jedyny skuteczny sposób zwrócenia na siebie ich uwagi. Proba ta mo¿e byæ dramatycznym wo³aniem: Potrzebujê was! Na otoczeniu, na najbli¿szych chore-go mo¿e zatem spoczywaæ okrelona odpowiedzialnoæ za wyra¿on¹ przez cho-rego probê o eutanazjê. Nie wystarczy bowiem zapewnienie choremu nale¿ytej opieki medycznej, ale konieczne jest przede wszystkim zaspokojenie tej podsta-wowej potrzeby, jak¹ jest potrzeba kochania i bycia kochanym! Na wzór Boga, który jest Mi³oci¹35.
Oprócz opieki medycznej, chory potrzebuje mi³oci, gor¹cego uczucia ludzkiego i nadprzyrodzonego, którymi mog¹ i powinni otoczyæ go bliscy, rodzice i dzieci, leka-rze i s³u¿ba zdrowia36.
Jest to tym bardzie istotne, ¿e stan psychiczny (spowodowany np. brakiem zainteresowania ze strony najbli¿szych czy nadmiern¹ trosk¹ chorego o dalszy los rodziny itp.) w decyduj¹cy sposób wp³ywa na stan fizyczny chorego37.
Towarzyszenie choremu w jego chorobie i cierpieniu odgrywa szczególnie wa¿n¹ rolê. Samo ju¿ zjawienie siê lekarza u chorego wp³ywa pozytywnie na psychikê pacjenta. Taka obecnoæ dodaje otuchy, niesie nadziejê (choæby na z³a-godzenie bólu), pomaga w zaakceptowaniu swej sytuacji i w znoszeniu jej tru-dów. Poza tym znacz¹c¹ rolê odgrywa akceptacja chorego przez otoczenie. Od-tr¹cenie bowiem przez bliskich, brak szacunku z ich strony mo¿e stanowiæ wa¿-ny czynnik sprzyjaj¹cy podjêciu decyzji o eutanazji.
Nie do przecenienia jest równie¿ zdolnoæ empatii ze strony pozosta³ych cz³onków rodziny, wczucia siê w sytuacjê chorego, zrozumienia jego prze¿yæ, potrzeb i oczekiwañ by wyjæ im naprzeciw. Ponadto niezwykle wa¿n¹ rolê odgrywa umiejêtnoæ komunikacji z chorym, zdolnoæ nawi¹zania z nim kontak-tu (rozmowa, wys³uchanie zwierzeñ, opieka). Takie ¿yczliwe i serdeczne podej-cie do chorego przynosi mu ulgê, pomaga zapomnieæ choæ na chwilê o bólu, o prze¿ywanej trudnej sytuacji38.
Troska o chorego powinna tak¿e uwzglêdniaæ staranie o przywrócenie sensu ¿ycia osobie cierpi¹cej, zaradzenie jej samotnoci, przezwyciê¿enie poczucia bezu¿ytecznoci i przywrócenie utraconego poczucia w³asnej wartoci39.
35 Por. 1J 4,8.16.
36 Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja , dz. cyt., nr 2. 37 Por. S. Warzeszak, Darowaæ , dz. cyt., s. 127. 38 Por. W. Ochmañski, Eutanazja , dz. cyt., s. 92-93.
39 Jednym z przejawów tak rozumianej troski o pacjenta jest terapia zajêciowa, której istota
suk-Innym wa¿nym zagadnieniem jest zapewnienie choremu odpowiedniej pielêgna-cji. Nie mo¿na dopuciæ do tego, by chory czu³ siê poni¿any, by zabiegi pielêgnacyj-ne uw³acza³y jego godnoci. Nie mo¿na doprowadziæ do tego, by niedo³ê¿noæ, niemo¿noæ samodzielnego wykonania podstawowych czynnoci (choæby fizjolo-gicznych), uzale¿nienie od pomocy ze strony innych wi¹za³o siê u chorego z fru-stracj¹, poczuciem beznadziejnoci i bezsensownoci dalszej egzystencji. Nale¿y do³o¿yæ wszelkich starañ, by zapewniæ choremu poczucie bezpieczeñstwa i u³atwiæ zaakceptowanie sytuacji, w jakiej przysz³o mu dalej ¿yæ.
W³aciwa opieka i troska o miertelnie chorego winna przejawiaæ siê przede wszystkim w stworzeniu takiej osobie jak najlepszych warunków do odpowied-niego przygotowania40 siê na zbli¿aj¹c¹ siê mieræ. Osobn¹ kwestiê stanowi sam sposób przekazania choremu wiadomoci o zbli¿aj¹cej siê mierci. Musi byæ on dostosowany do indywidualnych cech i kondycji psychicznej danej osoby. Oto-czenie chorego najlepiej wywi¹¿e siê z tego obowi¹zku, kieruj¹c siê autentyczn¹ mi³oci¹.
Osobom wierz¹cym nale¿y tak¿e zapewniæ odpowiedni¹ opiekê duszpaster-sk¹. Duszpasterz bowiem mo¿e przyjæ z pomoc¹ w zrozumieniu sensu cierpie-nia, mo¿e dopomóc choremu w przygotowaniu siê do spotkania z Bogiem. Mo¿e wreszcie przyczyniæ siê do wzbudzenia eschatologicznej nadziei, która otworzy przed chorym perspektywê ¿ycia wiecznego. Szeroko rozumianej trosce o cz³o-wieka chorego i cierpi¹cego powinien przywiecaæ zasadniczy cel, aby wyrobiæ w osobie chorego pozytywne nastawienie do rzeczywistoci41.
Wydaje siê, ¿e istotn¹ kwesti¹, o której warto wspomnieæ w tym kontekcie, jest nie tylko cierpienie samego chorego, ale tak¿e mog¹ce siê pojawiæ, przynaj-mniej w niektórych przypadkach, pewne niedomagania ze strony tych, którzy to-warzysz¹ choremu w jego zmaganiu z cierpieniem (miêdzy innymi zniecierpli-wienie podczas przed³u¿aj¹cej siê choroby lub nieumiejêtnoæ radzenia sobie z opiek¹ nad chorym). Pojawia siê zatem kwestia pos³ugi wobec umieraj¹cego, towarzyszenia mu w tej jedynej i niepowtarzalnej drodze ku mierci, któr¹ musi przebyæ sam zgodnie z w³asnymi mo¿liwociami i w sposób dla siebie w³aciwy. Trudnoæ ta mo¿e mieæ swoje ród³o we wspó³czesnym wiecie, w dzisiejszej mentalnoci, która nie przygotowuje m³odych ludzi do opieki nad chorymi i star-szymi cz³onkami rodziny, a raczej propaguje zrzucenie ca³ej odpowiedzialnoci za opiekê nad nimi na odpowiednio przygotowane do tego instytucje.
cesami w innej. Taka terapia skutecznie wype³nia czas chorego przebywaj¹cego w hospicjum (z dala od rodziny). Wiêcej na ten temat por. tam¿e, s. 95.
40 Popularna w redniowieczu ars moriendi w dzisiejszym wiecie od¿ywa w postaci ruchu
hospicyjnego. Wspó³czesna sztuka umierania zachêca do tego, by w ¿yciu kierowaæ siê takimi za-sadami, które nie strac¹ swej aktualnoci w chwili zbli¿aj¹cej siê mierci. Por. tam¿e, s. 65-66.
W spo³eczeñstwie, w którym dominuje cywilizacja mierci, coraz wiêksze prawo do decydowania o ¿yciu i mierci obywateli przyznaje siê pañstwu. W konsekwencji prowadzi to do zalegalizowania i zinstytucjonalizowania zabi-jania. Taki stan rzeczy w pewnym stopniu jest spowodowany tak¿e tym, ¿e chrze-cijanie nie broni¹ swojego obrazu wiata wobec zmasowanego ataku cywiliza-cji mierci. A nawet niektórzy sami daj¹ siê wci¹gn¹æ w tê nastawion¹ przeciw-ko ¿yciu wspó³czesn¹ mentalnoæ. Tymczasem wiara chrzecijañska afirmuje ¿ycie, nawet to, a mo¿e zw³aszcza to naznaczone cierpieniem, ró¿nego rodzaju niedomaganiami i ograniczeniami. Staje zatem w opozycji do tego, co g³osi wspó³czesny wiat. Wed³ug niej nie ma ¿ycia, które jest mniej wartociowe, któ-re jest niegodne ¿ycia. ¯ycie jest daktó-rem Bo¿ym i nawet, gdy mo¿liwoci cz³o-wieka ogranicza choroba i zbli¿aj¹ca siê mieræ, jego ¿yciu mo¿e byæ nadany nowy sens42.
Nie sposób w niniejszych rozwa¿aniach dotycz¹cych mierci, a konkretnie dobrej mierci nie odnieæ siê do centralnego wydarzenia dla wiary chrzeci-jañskiej jakim jest Zmartwychwstanie Chrystusa. To w³anie wiara w Zmar-twychwstanie jest dla chrzecijan motywem, dla którego ich spojrzenie na zagad-nienie mierci i zwi¹zanego z ni¹ cierpienia nabiera zupe³nie nowego i niezwy-kle wartociowego znaczenia, a to w dalszej konsekwencji rzutuje na ich postawê wobec eutanazji.
Z tematem niniejszych rozwa¿añ zwi¹zana jeszcze jedna kwestia, której nie sposób pomin¹æ, a mianowicie prawo cz³owieka do godnej mierci. Zwolenni-cy eutanazji orêduj¹ za tym, by cz³owiek móg³ umieraæ w sposób godny. Za-miast wiêc odchodziæ z tego wiata wyniszczony nadmiernym cierpieniem, le-piej by sam okreli³ moment, w którym jego dalsza egzystencja nie ma ju¿ sen-su i w tym momencie j¹ zakoñczy³. Wybór takiej mierci jest w rzeczywistoci wyborem mierci niegodnej cz³owieka, gdy¿ opartej na wartociowaniu ¿ycia ludzkiego wed³ug kryteriów jakoci i u¿ytecznoci. Tymczasem w³aciwie ro-zumiane prawo do godnej mierci z jednej strony gwarantuje pewn¹ swobodê, nie zmuszaj¹c nikogo do stosowania czy przyjmowania wszelkich mo¿liwych metod i rodków, by za wszelk¹ cenê unikn¹æ mierci lub przesun¹æ j¹ w cza-sie, broni te¿ przed nieuzasadnionym przed³u¿aniem ¿ycia (uporczywa terapia). Z drugiej za strony chroni przed eutanazj¹43. Trzeba zatem pamiêtaæ, ¿e cz³o-wieka nie mo¿na zredukowaæ wy³¹cznie do funkcji biologicznych. Nie nale¿y podtrzymywaæ czy przed³u¿aæ ¿ycia ludzkiego za wszelk¹ cenê. Trzeba bo-wiem godziæ siê na mieræ jako na fakt naturalny, aczkolwiek nale¿y szanowaæ wiêtoæ ¿ycia i afirmowaæ je44.
42 Por. J. Ratzinger, mieræ , dz. cyt., s. 98.
43 Por. S. Warzeszak, Darowaæ , dz. cyt., s. 129-130. 44 Por. tam¿e, s. 99
W wietle powy¿szych rozwa¿añ rodzi siê pytanie o moraln¹ godziwoæ proby osoby chorej i cierpi¹cej o eutanazjê. Odpowied znajduje siê w cytowa-nej ju¿ wczeniej Deklaracji i brzmi nastêpuj¹co:
[ ] zdarza siê, ¿e kto na skutek d³ugich i ciê¿kich cierpieñ lub na skutek innych motywów dochodzi do przekonania, ¿e mo¿e w sposób uprawniony prosiæ o mieræ dla siebie lub zalecaæ j¹ innym. Chocia¿ w tych okolicznociach wina cz³owieka mo¿e byæ zmniejszona lub ca³kowicie wykluczona, to jednak b³êdny os¹d sumienia, oparty nawet na dobrej wierze, nie zmienia natury tego mierciononego aktu, który w sobie pozostaje zawsze niedopuszczalny45.
Proba chorego i cierpi¹cego cz³owieka o eutanazjê jest ze swej natury nie-godziwa. Prosz¹c bowiem o eutanazjê cz³owiek wykracza poza swoje uprawnie-nia, stawia siebie na miejscu Boga, a przecie¿ cz³owiek nie jest ani panem swo-jego ¿ycia, ani te¿ ¿ycia drugiego cz³owieka. ¯ycie zosta³o mu ofiarowane w darze, nie mo¿e on nim dobrowolnie dysponowaæ, a przede wszystkim nie mo¿e sam go zakoñczyæ. Jedynym Panem ¿ycia i mierci jest Bóg i to w Jego w mocy jest decydowanie o chwili mierci poszczególnego cz³owieka. Chêæ tar-gniêcia siê na swoje ¿ycie, jak i na ¿ycie drugiego cz³owieka jest przejawem prze-mocy wobec fundamentalnego prawa osoby ludzkiej – prawa do ¿ycia. mieræ nie stanowi absolutnego koñca ¿ycia, ale jest bram¹ do ¿ycia wiecznego. Dlate-go zw³aszcza cz³owiek wierz¹cy wezwany jest do teDlate-go, by wpatruj¹c siê we wzór cierpi¹cego Chrystusa, znosi³ swoje cierpienie z poddaniem siê woli Bo¿ej i z wiel-k¹ cierpliwoci¹.
*
Podsumowuj¹c niniejsze rozwa¿ania mo¿na zatem stwierdziæ, ¿e proba cho-rego o eutanazjê jest spowodowana jego stanem psychicznym i duchowym, a nie wy³¹cznie stanem fizycznym, gdy¿ wi¹¿e siê ona niejednokrotnie z depresj¹ oraz negacj¹ ¿ycia i jego wartoci.
Ból fizyczny mo¿na w wiêkszoci przypadków skutecznie z³agodziæ przy pomocy rodków medycznych. Natomiast ból psychiczny, który bywa dotkliw-szy, ³agodziæ powinna mi³oæ najbli¿szych osób. Czasami wystarczy tylko ser-deczna rozmowa, okazanie zainteresowania, najprostsze przejawy ¿yczliwoci, czu³oci i zrozumienia, aby osoba cierpi¹ca dostrzeg³a promyk nadziei i ¿eby odkry³a, ¿e jej ¿ycie posiada ogromn¹ wartoæ.
Dowiadczenie pokazuje, ¿e osoby, które pomimo doznawanych wielkich cierpieñ wywo³anych przez chorobê s¹ otoczone ludmi okazuj¹cymi im mi³oæ,
45 Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja , dz. cyt., nr 2. 46 Por. S. Warzeszak, Darowaæ , dz. cyt., s. 121. 47 Tam¿e.
wspó³czucie, troskê i zainteresowanie, niezwykle rzadko wyra¿aj¹ probê o euta-nazjê. Pomimo ca³ej niezwykle trudnej sytuacji nie odczuwaj¹ bowiem rozpaczy i braku sensu dalszego ¿ycia, nie czuj¹ siê bezu¿yteczne i nikomu niepotrzeb-ne46. Wiedz¹ bowiem, ¿e mog¹ wiadczyæ innym wielkie dobro ofiaruj¹c swo-je cierpienie i ³¹cz¹c swo-je z cierpieniem Chrystusa, mog¹ nawet przyczyniæ siê do czyjego zbawienia. Odnajduj¹ ca³kiem nowy sens ¿ycia i mimo ¿e ma on wy-miar duchowy i nie jest zwi¹zany z pe³n¹ sprawnoci¹ i aktywnoci¹ fizyczn¹, ma on dla chorego równie wielk¹ wartoæ i znaczenie. Chorzy traktuj¹ wtedy chorobê, cierpienie i mieræ jako zadanie, które zosta³o przed nimi postawione. Pomimo i¿ wzbudza ono strach, przera¿enie, burzy dotychczasowe plany ¿ycio-we, zmienia ca³kowicie sposób ¿ycia i funkcjonowania, to jednak staje siê do przyjêcia i zrealizowania zw³aszcza wówczas, gdy przed oczyma ma siê wzór Chrystusa Ukrzy¿owanego i Zmartwychwsta³ego.
mieræ i cierpienie przestaje byæ z³em, jeli cz³owiek potrafi je zintegrowaæ z sensem swego ¿ycia, jeli jest w stanie s³u¿yæ nim z mi³oci¹. Dopiero mi³oæ sprawia, ¿e cierpienie i mieræ nabieraj¹ prawdziwej wartoci duchowej47.
To w³anie w wietle mi³oci i dziêki mi³oci cz³owiek mo¿e w ka¿dej sytu-acji, tak¿e w obliczu mierci, rozpoznaæ sens swojego ¿ycia i realizowaæ swoje ¿yciowe powo³anie, nie poddaj¹c siê zw¹tpieniu i poczuciu beznadziei.
SUMMARY
A Request for Death A Call for Love.
Selected Issues concerning the Request of the Sick for Euthanasia
Having analysed selected motives inducing the sick to ask for euthanasia it appears it is not only physical pain, limitations caused by the illness or the loss of dignity and sense of life that are the main factors evoking this dramatic request. Among other reasons there is also solitude, rejection and lack of love from the loved ones. The request for euthanasia appears then as a call for the love and presence of another human being. It is a dramatic attempt to attract attention. Its real aim turns out to be not to end life but to receive help.
The request for euthanasia itself is a morally reprehensible act as it is an attempt to take ones own life which is a gift from God and it is only God who can decide about its ending. Euthanasia then is a contradiction as far as both the natural law and the law of God is concerned and ought to be treated as murder.
Key words