• Nie Znaleziono Wyników

Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza ŻelechowskiegoPrzypomnienie tomiku „W cieniu brzóz i kominów”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza ŻelechowskiegoPrzypomnienie tomiku „W cieniu brzóz i kominów”"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

 

Kornelia DYGACZ

Dokumentation und Forschungsarbeiten im Rahmen der Bauarbeiter- musikfolklore

Zusammenfassung

Den Anfang des Sammelns und der Dokumentation der Volkslieder in Oberschlesien datiert man auf das Ende des 19. Jahrhunderts. Die ersten Eintragungen wurden von den einzelnen Liebhabern der Folklore: Łukasz Wallis und seinem Sohn Stanisław sowie von Feliks Musialik unternommen.

Infolge der Gruppenaktionen, welche nach dem zweiten Weltkrieg unternommen wurden und der Sammlung der Folklore dienten, fand man viele neue Materialien, zwischen welchen eine besondere Gruppe ausgegliedert werden konnte: die Bergarbeiterlieder. 1954 hat Stanisław Wallis das erste Liederbuch unter dem Titel „Pieśni górnicze Górnego Śląska” (deutsche Übersetzung:

Bergarbeiterlieder aus Oberschlesien) herausgegeben.

Zwei Jahre später ist auf dem Büchermarkt „Śpiewnik pieśni górniczych” (deutsche Übersetzung:

Bergarbeiterliederbuch) von Adolf Dygacz erschienen. Der Autor war ein Sammler und Forscher, der sein ganzes Leben dem Bergarbeitervolkslied gewidmet hatte. In dem Artikel wurden einzelne Werke von Dygacz besprochen und charakterisiert. Die Quelleneditionen beinhalten neu entdeckte und bis heute niemals publizierte Bergarbeiterlieder, die durch den direkten Kontakt mit den Gebietsbewohnern erworben und danach detailliert dokumentiert worden sind. Der Aufmerksamkeit verdienen sich besonders die hochgeschätzten, mit einem Musikfachkommentar versehenen Bearbeitungen. In diesen ersten polnischen wissenschaftlichen Forschungen wurde die Komparatistik als Forschungsmethode berücksichtigt. Die von Dygacz vorgeschlagene Liedereinteilung unterscheidet Themengruppen, die das allgemeine Berufs-, Familien- und Gesellschaftsleben eines Bergbauarbeiters charakterisieren. Im Artikel wurden die Lebensnähe der Lieder und die Erkenntnismöglichkeiten, die diese Lieder schaffen (was von Adolf Dygacz selbst mit Nachdruck betont worden war), hervorgehoben.

Übersetzt von Petra Buchta

Jacek OKOŃ

Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Przypomnienie tomiku „W cieniu brzóz i kominów”

Od 1922 roku, kiedy to część Śląska z przeważającą częścią przemysłu przyznana została osta- tecznie Polsce, w ślad za polskim wojskiem zaczęli przybywać tu z innych części odrodzonej Ojczyzny liczni organizatorzy życia administracyjnego, kulturalnego i gospodarczego. Nowo powstałe woje- wództwo śląskie organizowało swe urzędowe formy, nowy kształt musiała przybrać kultura (teatr, biblioteka, rozgłośnia radiowa, prasa, w końcu również muzeum). Ruch ten był szczególnie dobrze widoczny w gospodarce, zwłaszcza tam, gdzie Skarb Państwa stał się właścicielem lub dzierżawcą.

Do tej niemałej grupy przyjezdnych zaliczały się w górnictwie postacie tej miary co inż. Stanisław Majewski, dyr. Julian Tytus Zagórowski czy inż. Stanisław Herman1. Przybywali licznie, dla historii ano- nimowi, urzędnicy wojewódzcy i miejscy, osiedlali się – zwłaszcza w rozrastających się Katowicach – inteligenci. Pojawiła się garstka ludzi pióra. Trwało to przez całe dwudziestolecie międzywojenne, przybierając różne rozmiary.

W literaturze polskiej pozwoliło się prócz tego zauważyć zjawisko podejmowania tematów ślą- skich przez pisarzy i poetów pochodzących spoza Śląska, nie mających z nim wcześniej bezpośred- nio do czynienia. Nie trzeba było nawet tu zamieszkać, by poczuć się w obowiązku coś o Śląsku na- pisać. Powstały więc „śląskie” utwory powieściowe Poli Gojawiczyńskiej i Haliny Krahelskiej, wiersze Emila Zegadłowicza, Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima2, Jarosława Iwaszkiewicza, Józefa Czechowicza3.

  Zob. J. Jaros, Majewski Stanisław, hasło przedmiotowe w: „Polski Słownik Biograficzny”, t. XIX, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1974; Tenże, Majewski Stanisław, hasło przedmiotowe w: Słownik polskich pio- nierów techniki, red. B. Orłowski, Katowice 1984; Z. Szmidtke, Julian Tytus Zagórowski (1890–1967). Przypom- nienie wielkości, „Górnik Polski” 2007, nr 1; Tenże, Stanisław Herman (1887–1969) - twórca polskich aparatów tlenowych, „Górnik Polski” 2008, nr 2.

2  Zob. Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936.

  Zob. Wierszem o Śląsku. Antologia, wybrał i opracował Aleksander Widera, Stalinogród [Katowice] 1956.

(2)

0 1 Na fali osiedlania się na Śląsku, z różnych zresztą życiowych przyczyn, na stałe zdecydowali się

tu osiąść Zofia Kossak ze wschodniej rubieży Rzeczypospolitej4, i Julian Przyboś, chłopski syn z Rze- szowskiego (oboje wybrali Śląsk Cieszyński). Pojawili się też wkrótce: Kazimierz Gołba z Rzeszowa, dramaturg5, i poeta Jan Baranowicz ze wsi pod Brzeskiem6. Zaaklimatyzował się w sposób niemal doskonały (w Siemianowicach) Zdzisław Hierowski pochodzący spod Przemyśla, też ze wsi7.

Niezależnie od osobistych uzdolnień i stopnia wykształcenia, przybysze wnosili na Śląsk nową jakość postrzegania ludzi, spraw i rzeczy, własny, odmienny punkt widzenia.

Niesiony tą samą falą i przyciągany tymi samymi wewnętrznymi motywami, przybył do Katowic w 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski. Towarzyszyła mu poślubiona pięć lat wcześniej mał- żonka, Janina Zabierzewska, pochodząca z Rzeszowszczyzny.

Przywołane tu przy okazji nazwy miejscowości i krain geograficznych, skąd pochodzili przy- bysze, w jakiś sposób już ich określają i klasyfikują, często przez pryzmat utrwalonego stereotypu.

Ale dla pełni poznania nie mniejsze znaczenie mają środowiska społeczne, rodzinne i towarzyskie, w których charaktery i poglądy na świat zostały ukształtowane. W każdym razie o środowisku, w jakim wykrystalizowała się osobowość poety Żelechowskiego (na Śląsk przyjechał jako dojrzały mężczyzna), więcej na pewno dowiemy się, gdy przywołamy wpierw postać jego sławnego ojca.

Kasper Żelechowski ojciec poety

Włodzimierz Żelechowski urodził się w Krakowie, 8 czerwca 1893 roku. Był synem znanego i modnego artysty-malarza z okresu Młodej Polski, Kaspra Żelechowskiego. Dzisiaj nazwisko Żele- chowski kojarzone jest, wyjąwszy regionalną pamięć katowickiego środowiska literackiego, właśnie z ojcem, Kasprem. Kasper Żelechowski wykształcił się w krakowskiej szkole sztuk pięknych pod kie- runkiem Jana Matejki, później w akademii monachijskiej u Karla Rauppa. Nagrodzony był medalami na wystawach w Warszawie i w Paryżu. Jako artysta przynależał do młodopolskiego nurtu chłopo- manii, wyznającego ideę odzyskania przez mieszczuchów sił witalnych poprzez powrót do natury i skoligacenie się przez małżeństwo z mieszkańcami wsi. Na zewnątrz przybrało to formę fascynacji folklorem, obrzędowością, krajobrazem wiejskim. Kasper Żelechowski stawiany jest w tym nurcie na równi ze swymi przyjaciółmi: Ludwikiem Stasiakiem, Włodzimierzem Tetmajerem, Wincentym Wodzinowskim i Stanisławem Radziejowskim8 (Wyspiański sportretował to zjawisko w „Weselu”, gdzie panem młodym był nie kto inny jak Włodzimierz Tetmajer). O zainteresowaniach tematycz- nych Kaspra Żelechowskiego więcej mówią tytuły jego prac: „Przednówek”, „Gęślarka”, „Gospodarz”,

4  D. Głowińska, A. Szczygieł, Życie i twórczość Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej, Bielsko-Biała 1996, s. 7n.

Zofia Kossak urodziła się w Kośminie koło Puław. W 1907 roku jej ojciec utracił Kośmin i w dwa lata później wziął w dzierżawę majątek Skowródki na Wołyniu. Kiedy traktat ryski pozostawił Skowródki po bolszewickiej stronie granicy, rodzina przenosi się do Górek Wielkich, gdzie ostatecznie w 1923 roku zamieszkała również Zofia   Kossak.

5  M. Fazan, GOŁBA Kazimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny, red. J. Kantyka i Wł. Zieliński, Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1981.

6  Zob. M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967, Katowice 1969.

7  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 154.

8  http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Stasiak, z dnia 26 października 2010 r.

„Przy kądzieli”9. W roku 1893 z małżeństwa z Marią z Chodackich przyszedł więc na świat jego syn, Włodzimierz. Mieszkali wówczas w Krakowie, przy ulicy Topolowej 1/26. Ze Śląskiem nic go nie łączy- ło. Kraina ta, choć tak bliska historycznie i emocjonalnie każdemu Polakowi (a wówczas może nawet bardziej niż teraz), tchnęła na zewnątrz złowrogą obcością: była p r u s k a (trzeba pamiętać, że to czas powstania „Roty”, „Placówki”, „Wiatru od morza”). Dopiero w 1923 osiedli się tam na stałe jego dorosły już syn. W 1936 roku sławny pisarz śląski, Gustaw Morcinek, nb. już wówczas Włodzimierza Żelechowskiego kolega po piórze, na lekcji pokazowej dla nauczycieli szkół powszechnych wybierze do analizy obraz Kaspra Żelechowskiego „Wywłaszczenie”10.

Istotne jest tu to, że osobowość i smak przyszłego poety (katowickiego, śląskiego) ukształtowały się w Krakowie, w warunkach najwyższej kultury artystycznej, w atmosferze młodopolskiej (cygane- ria), chłopomańskiej, lecz zarazem inteligenckiej i mieszczańskiej, pod okiem ojca - sławnego Kaspra Żelechowskiego.

Co widzi poeta

Wydawać by się mogło komu, że dzieło sztuki, to zaledwie odtworzenie kształtów, barw i wyglą- dów przedstawianych przedmiotów, dźwięków duszy. Głębsza refleksja nasunie wszakże i tę myśl, że wszystko to widziane, słyszane lub odczuwane jest wpierw przez artystę i przefiltrowane przez zmysł medytacji, gdzie przeszłość, wiedza osobista, niepowtarzalny styl i własny talent owocują czymś zgoła odmiennym od przedstawianego przedmiotu. Artysta staje przed sztalugą lub kartką papieru z bagażem osobistych doświadczeń, z jakimś nastawieniem do świata, z uczuciem takim lub innym.

Zapewne niebagatelną rolę odgrywa tu też kwestia pochodzenia, skoro wprawne ucho i oko bez trudu dostrzega np. rosyjską proweniencję słyszanej melodii lub odkrywa w rysunku lekkość kreski dalekowschodniej. Pieśni góralskie różnią się bez dowodzenia od ballad dziadowskich czy dumek ukraińskich. Istnieją cechy wspólne grupie, powiązania nieświadome, paradoksalnie łatwiej zauwa- żane przez obcych, a nie swoich.

Fot. 1. Włodzimierz Żelechowski, fotografia legitymacyjna. Reprodukcja z: Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, ze zbioru Biblioteki MGW

Jeśli chodzi o literaturę rodzimą, Śląsk nie był pozbawiony solidnych fundamentów. Nie trzeba przy tym sięgać aż do Roździeńskiego, niemal rówieśnego Kochanowskiemu. Przyłączenie części Śląska do Polski było w znacznej mierze owocem owej świadomości, do której ukształtowania przyczyniła się walnie twórczość poetów tzw. XIX-wiecznego przebudze- nia narodowego na Śląsku: Lompy, Bończyka, Damrota, Ligonia, Kupca,

9  Żelechowski Stanisław (sic!), biogram w: Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny na rok 1905, pod redakcją Wła- dysława Okręta, Warszawa 1905, s. 329, Kasper Żelechowski figuruje tu jako Żelechowski Stanisław, z podanymi tytułami prac współbrzmią późniejsze tytuły wierszy jego syna, Włodzimierza: np. „Opuszczony chodnik”, „Na dużym filarze”, „Misterium odlewnicze”, „Hałda w nocy”.

10  K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1988, s. 90.

(3)

0 1 Na fali osiedlania się na Śląsku, z różnych zresztą życiowych przyczyn, na stałe zdecydowali się

tu osiąść Zofia Kossak ze wschodniej rubieży Rzeczypospolitej4, i Julian Przyboś, chłopski syn z Rze- szowskiego (oboje wybrali Śląsk Cieszyński). Pojawili się też wkrótce: Kazimierz Gołba z Rzeszowa, dramaturg5, i poeta Jan Baranowicz ze wsi pod Brzeskiem6. Zaaklimatyzował się w sposób niemal doskonały (w Siemianowicach) Zdzisław Hierowski pochodzący spod Przemyśla, też ze wsi7.

Niezależnie od osobistych uzdolnień i stopnia wykształcenia, przybysze wnosili na Śląsk nową jakość postrzegania ludzi, spraw i rzeczy, własny, odmienny punkt widzenia.

Niesiony tą samą falą i przyciągany tymi samymi wewnętrznymi motywami, przybył do Katowic w 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski. Towarzyszyła mu poślubiona pięć lat wcześniej mał- żonka, Janina Zabierzewska, pochodząca z Rzeszowszczyzny.

Przywołane tu przy okazji nazwy miejscowości i krain geograficznych, skąd pochodzili przy- bysze, w jakiś sposób już ich określają i klasyfikują, często przez pryzmat utrwalonego stereotypu.

Ale dla pełni poznania nie mniejsze znaczenie mają środowiska społeczne, rodzinne i towarzyskie, w których charaktery i poglądy na świat zostały ukształtowane. W każdym razie o środowisku, w jakim wykrystalizowała się osobowość poety Żelechowskiego (na Śląsk przyjechał jako dojrzały mężczyzna), więcej na pewno dowiemy się, gdy przywołamy wpierw postać jego sławnego ojca.

Kasper Żelechowski ojciec poety

Włodzimierz Żelechowski urodził się w Krakowie, 8 czerwca 1893 roku. Był synem znanego i modnego artysty-malarza z okresu Młodej Polski, Kaspra Żelechowskiego. Dzisiaj nazwisko Żele- chowski kojarzone jest, wyjąwszy regionalną pamięć katowickiego środowiska literackiego, właśnie z ojcem, Kasprem. Kasper Żelechowski wykształcił się w krakowskiej szkole sztuk pięknych pod kie- runkiem Jana Matejki, później w akademii monachijskiej u Karla Rauppa. Nagrodzony był medalami na wystawach w Warszawie i w Paryżu. Jako artysta przynależał do młodopolskiego nurtu chłopo- manii, wyznającego ideę odzyskania przez mieszczuchów sił witalnych poprzez powrót do natury i skoligacenie się przez małżeństwo z mieszkańcami wsi. Na zewnątrz przybrało to formę fascynacji folklorem, obrzędowością, krajobrazem wiejskim. Kasper Żelechowski stawiany jest w tym nurcie na równi ze swymi przyjaciółmi: Ludwikiem Stasiakiem, Włodzimierzem Tetmajerem, Wincentym Wodzinowskim i Stanisławem Radziejowskim8 (Wyspiański sportretował to zjawisko w „Weselu”, gdzie panem młodym był nie kto inny jak Włodzimierz Tetmajer). O zainteresowaniach tematycz- nych Kaspra Żelechowskiego więcej mówią tytuły jego prac: „Przednówek”, „Gęślarka”, „Gospodarz”,

4  D. Głowińska, A. Szczygieł, Życie i twórczość Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej, Bielsko-Biała 1996, s. 7n.

Zofia Kossak urodziła się w Kośminie koło Puław. W 1907 roku jej ojciec utracił Kośmin i w dwa lata później wziął w dzierżawę majątek Skowródki na Wołyniu. Kiedy traktat ryski pozostawił Skowródki po bolszewickiej stronie granicy, rodzina przenosi się do Górek Wielkich, gdzie ostatecznie w 1923 roku zamieszkała również Zofia   Kossak.

5  M. Fazan, GOŁBA Kazimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny, red. J. Kantyka i Wł. Zieliński, Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1981.

6  Zob. M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967, Katowice 1969.

7  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 154.

8  http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Stasiak, z dnia 26 października 2010 r.

„Przy kądzieli”9. W roku 1893 z małżeństwa z Marią z Chodackich przyszedł więc na świat jego syn, Włodzimierz. Mieszkali wówczas w Krakowie, przy ulicy Topolowej 1/26. Ze Śląskiem nic go nie łączy- ło. Kraina ta, choć tak bliska historycznie i emocjonalnie każdemu Polakowi (a wówczas może nawet bardziej niż teraz), tchnęła na zewnątrz złowrogą obcością: była p r u s k a (trzeba pamiętać, że to czas powstania „Roty”, „Placówki”, „Wiatru od morza”). Dopiero w 1923 osiedli się tam na stałe jego dorosły już syn. W 1936 roku sławny pisarz śląski, Gustaw Morcinek, nb. już wówczas Włodzimierza Żelechowskiego kolega po piórze, na lekcji pokazowej dla nauczycieli szkół powszechnych wybierze do analizy obraz Kaspra Żelechowskiego „Wywłaszczenie”10.

Istotne jest tu to, że osobowość i smak przyszłego poety (katowickiego, śląskiego) ukształtowały się w Krakowie, w warunkach najwyższej kultury artystycznej, w atmosferze młodopolskiej (cygane- ria), chłopomańskiej, lecz zarazem inteligenckiej i mieszczańskiej, pod okiem ojca - sławnego Kaspra Żelechowskiego.

Co widzi poeta

Wydawać by się mogło komu, że dzieło sztuki, to zaledwie odtworzenie kształtów, barw i wyglą- dów przedstawianych przedmiotów, dźwięków duszy. Głębsza refleksja nasunie wszakże i tę myśl, że wszystko to widziane, słyszane lub odczuwane jest wpierw przez artystę i przefiltrowane przez zmysł medytacji, gdzie przeszłość, wiedza osobista, niepowtarzalny styl i własny talent owocują czymś zgoła odmiennym od przedstawianego przedmiotu. Artysta staje przed sztalugą lub kartką papieru z bagażem osobistych doświadczeń, z jakimś nastawieniem do świata, z uczuciem takim lub innym.

Zapewne niebagatelną rolę odgrywa tu też kwestia pochodzenia, skoro wprawne ucho i oko bez trudu dostrzega np. rosyjską proweniencję słyszanej melodii lub odkrywa w rysunku lekkość kreski dalekowschodniej. Pieśni góralskie różnią się bez dowodzenia od ballad dziadowskich czy dumek ukraińskich. Istnieją cechy wspólne grupie, powiązania nieświadome, paradoksalnie łatwiej zauwa- żane przez obcych, a nie swoich.

Fot. 1. Włodzimierz Żelechowski, fotografia legitymacyjna. Reprodukcja z: Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, ze zbioru Biblioteki MGW

Jeśli chodzi o literaturę rodzimą, Śląsk nie był pozbawiony solidnych fundamentów. Nie trzeba przy tym sięgać aż do Roździeńskiego, niemal rówieśnego Kochanowskiemu. Przyłączenie części Śląska do Polski było w znacznej mierze owocem owej świadomości, do której ukształtowania przyczyniła się walnie twórczość poetów tzw. XIX-wiecznego przebudze- nia narodowego na Śląsku: Lompy, Bończyka, Damrota, Ligonia, Kupca,

9  Żelechowski Stanisław (sic!), biogram w: Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny na rok 1905, pod redakcją Wła- dysława Okręta, Warszawa 1905, s. 329, Kasper Żelechowski figuruje tu jako Żelechowski Stanisław, z podanymi tytułami prac współbrzmią późniejsze tytuły wierszy jego syna, Włodzimierza: np. „Opuszczony chodnik”, „Na dużym filarze”, „Misterium odlewnicze”, „Hałda w nocy”.

10  K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1988, s. 90.

(4)

2 3 Jaronia, twórców rdzennie śląskich. W Niepodległość poezja tutejsza wchodziła z kolejnymi nazwi-

skami: Emanuel Grim, Augustyn Świder, Emanuel Imiela i Adolf Fierla11. Nie trwało długo, a zajaśniał talent Gustawa Morcinka, który pisząc o Śląsku, pozostawał „na swoim”. Także nowy komponent, jakim w śląskim tyglu było osiedlenie się kilkorga obiecujących talentów z zewnątrz, nie mógł nie dodać tej literaturze nowej nuty smakowej. Ale wziąwszy wszystko razem pod uwagę (a nie sposób przemilczeć przy tym również spuścizny po Eichendorffie12 i jego ziomkach) literatura śląska wydaje się nie mieć jednolitego oblicza i być może nie jedno ma imię.

Polski język literacki, w różnych fazach swego rozwoju i bez przymiotnika „literacki”, obecny był tu w każdym razie od czasów bez przesady niepamiętnych, wypełniając dzieło Roździeńskiego, mod- litewniki, kazania, a w końcu żywoty świętych, teksty mszalne i inne wydawnictwa Karola Miarki, śpiewniki chórów, miejscowe gazety z „Katolikiem” na czele. Obecny był – jakżeby inaczej - w wier- szach wymienionych poetów śląskich, wręcz obowiązkowo u tych wykształconych. Utożsamiało się to wówczas z uczuciami patriotycznymi i w swoim czasie wydało owoc w postaci takiego, a nie inne- go głosowania w plebiscycie. Centrum spraw i uczuć lokowano za miedzą, nie na miejscu. Dlatego mogły powstać wypływy uczuć, jak np. ten Konstantego Damrota:

Ziemio polska, ziemio święta, Ojców krwią i znojem Użyźniona, poświęcona, I ja dzieckiem twojem!

(K. Damrot, Ziemio polska…)13

Ale na świeże uczucia patriotyczne i na język „pański” nakładało się osobne śląskie myślenie, nie do zimitowania, specyficzny sposób widzenia świata, język serca, ów fenomen nieprzetłumaczalny.

Umiłowanie gwary i jej powszechne używanie we wszystkich nieformalnych okolicznościach życia też do tego fenomenu przynależy, bywając nawet pierwszym znakiem, po którym rozpoznaje się swoich.

Ślązacy byli tu u siebie. Ożywiało ich wspólne uczucie zadomowienia w najbliższej okolicy, która w końcu stała się przestrzenią niemal sakralną, wywyższoną nad inne, kochaną. Ziomkowie stawali się domownikami pamięci, rodziną. Z łatwością zasymilowano tu pojęcie Heimatu, używane przez tutejszych Niemców, bo wyrażało tę samą ideę. Wszelki zachwyt, podziw, wzruszenie odnoszą się do

  Zob. K. Ligoń, Poeci Górnego Śląska. Krótki zarys historii literatury ludowej na Górnym Śląsku, Książnica Pol- ska T-wa Naucz. Szkół Wyższych, Lwów-Warszawa 1920; K. Popiołek, Historia Śląska od pradziejów do 1945 roku, rozdział Piśmiennictwo, Katowice 1972, s. 336nn; Z. Hierowski, Wstęp, w: Tenże, Śląsk walczący. Poezja i pieśń, Biblioteka Pisarzy Śląskich, seria II, Katowice-Wrocław 1946; Tenże, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936, s. 656.

12  Joseph Freiherr von Eichendorff (1788-1857) – wybitny poeta niemiecki okresu romantyzmu, ur. w Łubowicach pod Raciborzem, zm. w Nysie.

  K. Damrot, Ziemio polska…, w: Z. Hierowski, Śląsk walczący…, Wydawnictwa Instytutu Śląskiego, Katowice - Wrocław 1946, s. 32.

rzeczy i spraw znajomych, widzianych codziennie, bliskich i z dawien dawna oswojonych. Pojawia się słowo „tradycja” i jego bliskie sercu desygnaty. Dlatego uczucia są szczere, prostolinijne, nie wyduma- ne. Jeśli wyrazić je w mowie wiązanej, kierują się raczej ku polom, lasom, gajom, ruczajom, beskidom, niż ku stalowym konstrukcjom kopalń i hut:

Gronie, nasze gronie, Śląska wy ozdobą, Wśród was serce płonie, C z ł e k c z u j e s i ę s o b ą…

(Emanuel Grim, Pieśń)14

Czy to samo czuje ktoś obcy, przyjezdny? Czy tak samo czuje się tu sobą? Czy patrząc na to samo, widzi to samo, co Ślązak?

Osiedlając się na Śląsku należało uznać tę krainę za swoją, sobie przeznaczoną, za ziemię obie- caną, by nie czuć się imigrantem, lecz gospodarzem. Pomocne na pewno było w tym przekonanie, że na Śląsku jest się dalej u siebie, bo „to przecież Polska”. Ale tylko pomocne. Bo roztaczający się wokół widok daleki był od „pól szerokich z Maćkowymi gruszami na miedzach”15, a nawet od zwartej zabudowy Krakowa.

Wrażenia z wycieczki Wincentego Pola z roku 1847 nic właściwie nie straciły ze swej bieżącej prawdy. Nieodległa współczesność Śląska roztaczała przed wzrokiem przybyszów podobne widoki i być może wywoływała podobne skojarzenia u poetycko nastawionych dusz. Zapisał Pol:

„Zbliżanie się ku granicom jakiegokolwiek kraju ma zawsze coś zajmującego w sobie i nawo- dzi zawsze szereg myśli i obrazów. Most na Przemszy zatętnił pod nami i byliśmy za granicą, już po drugiej stronie pięknych wyżyn krakowskich, na śląskiej prozaicznej ziemi. (…) Gdzie tylko okiem rzucisz, wznoszą się po polach samotne domy fabryczne, kuźnie i warsztaty, wysokie kominy paro- wych maszyn, i długie koszary robotników, a obok nich sterczą wszędzie mogiły rudy, żużla i węgli kamiennych. Żużelicą wysypane drogi, dymami napełniona nieraz cała okolica; a sadzą okopcone domy, pola, a nawet i lasy na znacznej przestrzeni dokoła tych kuźnic nadają dziwnie ponury wyraz tym okolicom, gdzie człowiek pod ziemią nurtuje tylko za rudą i węglem, a na ziemi zajmuje się tylko wyrobem żelaza”.

(Wincenty Pol, Z wycieczki)16

Do poezji polskiej krajobraz taki (tj. przemysłowy) wprowadzony został przez Andrzeja Nie- mojewskiego, poetę młodopolskiego, który umieścił go w swych wierszach pisanych w Sosnowcu.

Niemojewski przez sześć lat (1892-1898) pracował tam jako sekretarz Zarządu Towarzystwa Kopalń

14 E. Grim, Pieśń, cyt. za: Wierszem o Śląsku…, s. 123. Podkreślenie J.O.

15  H. Sienkiewicz, Żurawie, w: Tenże, Nowele, PIW, Warszawa 1955, s. 138.

16  W. Pol, Z wycieczki, cyt. za: Górny Śląsk i Zagłębie w dawnych opisach. Wiek XIX, wybór, wstęp i opracowanie   A. Zieliński, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1984, s. 79n.

(5)

2 3 Jaronia, twórców rdzennie śląskich. W Niepodległość poezja tutejsza wchodziła z kolejnymi nazwi-

skami: Emanuel Grim, Augustyn Świder, Emanuel Imiela i Adolf Fierla11. Nie trwało długo, a zajaśniał talent Gustawa Morcinka, który pisząc o Śląsku, pozostawał „na swoim”. Także nowy komponent, jakim w śląskim tyglu było osiedlenie się kilkorga obiecujących talentów z zewnątrz, nie mógł nie dodać tej literaturze nowej nuty smakowej. Ale wziąwszy wszystko razem pod uwagę (a nie sposób przemilczeć przy tym również spuścizny po Eichendorffie12 i jego ziomkach) literatura śląska wydaje się nie mieć jednolitego oblicza i być może nie jedno ma imię.

Polski język literacki, w różnych fazach swego rozwoju i bez przymiotnika „literacki”, obecny był tu w każdym razie od czasów bez przesady niepamiętnych, wypełniając dzieło Roździeńskiego, mod- litewniki, kazania, a w końcu żywoty świętych, teksty mszalne i inne wydawnictwa Karola Miarki, śpiewniki chórów, miejscowe gazety z „Katolikiem” na czele. Obecny był – jakżeby inaczej - w wier- szach wymienionych poetów śląskich, wręcz obowiązkowo u tych wykształconych. Utożsamiało się to wówczas z uczuciami patriotycznymi i w swoim czasie wydało owoc w postaci takiego, a nie inne- go głosowania w plebiscycie. Centrum spraw i uczuć lokowano za miedzą, nie na miejscu. Dlatego mogły powstać wypływy uczuć, jak np. ten Konstantego Damrota:

Ziemio polska, ziemio święta, Ojców krwią i znojem Użyźniona, poświęcona, I ja dzieckiem twojem!

(K. Damrot, Ziemio polska…)13

Ale na świeże uczucia patriotyczne i na język „pański” nakładało się osobne śląskie myślenie, nie do zimitowania, specyficzny sposób widzenia świata, język serca, ów fenomen nieprzetłumaczalny.

Umiłowanie gwary i jej powszechne używanie we wszystkich nieformalnych okolicznościach życia też do tego fenomenu przynależy, bywając nawet pierwszym znakiem, po którym rozpoznaje się swoich.

Ślązacy byli tu u siebie. Ożywiało ich wspólne uczucie zadomowienia w najbliższej okolicy, która w końcu stała się przestrzenią niemal sakralną, wywyższoną nad inne, kochaną. Ziomkowie stawali się domownikami pamięci, rodziną. Z łatwością zasymilowano tu pojęcie Heimatu, używane przez tutejszych Niemców, bo wyrażało tę samą ideę. Wszelki zachwyt, podziw, wzruszenie odnoszą się do

  Zob. K. Ligoń, Poeci Górnego Śląska. Krótki zarys historii literatury ludowej na Górnym Śląsku, Książnica Pol- ska T-wa Naucz. Szkół Wyższych, Lwów-Warszawa 1920; K. Popiołek, Historia Śląska od pradziejów do 1945 roku, rozdział Piśmiennictwo, Katowice 1972, s. 336nn; Z. Hierowski, Wstęp, w: Tenże, Śląsk walczący. Poezja i pieśń, Biblioteka Pisarzy Śląskich, seria II, Katowice-Wrocław 1946; Tenże, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936, s. 656.

12  Joseph Freiherr von Eichendorff (1788-1857) – wybitny poeta niemiecki okresu romantyzmu, ur. w Łubowicach pod Raciborzem, zm. w Nysie.

  K. Damrot, Ziemio polska…, w: Z. Hierowski, Śląsk walczący…, Wydawnictwa Instytutu Śląskiego, Katowice - Wrocław 1946, s. 32.

rzeczy i spraw znajomych, widzianych codziennie, bliskich i z dawien dawna oswojonych. Pojawia się słowo „tradycja” i jego bliskie sercu desygnaty. Dlatego uczucia są szczere, prostolinijne, nie wyduma- ne. Jeśli wyrazić je w mowie wiązanej, kierują się raczej ku polom, lasom, gajom, ruczajom, beskidom, niż ku stalowym konstrukcjom kopalń i hut:

Gronie, nasze gronie, Śląska wy ozdobą, Wśród was serce płonie, C z ł e k c z u j e s i ę s o b ą…

(Emanuel Grim, Pieśń)14

Czy to samo czuje ktoś obcy, przyjezdny? Czy tak samo czuje się tu sobą? Czy patrząc na to samo, widzi to samo, co Ślązak?

Osiedlając się na Śląsku należało uznać tę krainę za swoją, sobie przeznaczoną, za ziemię obie- caną, by nie czuć się imigrantem, lecz gospodarzem. Pomocne na pewno było w tym przekonanie, że na Śląsku jest się dalej u siebie, bo „to przecież Polska”. Ale tylko pomocne. Bo roztaczający się wokół widok daleki był od „pól szerokich z Maćkowymi gruszami na miedzach”15, a nawet od zwartej zabudowy Krakowa.

Wrażenia z wycieczki Wincentego Pola z roku 1847 nic właściwie nie straciły ze swej bieżącej prawdy. Nieodległa współczesność Śląska roztaczała przed wzrokiem przybyszów podobne widoki i być może wywoływała podobne skojarzenia u poetycko nastawionych dusz. Zapisał Pol:

„Zbliżanie się ku granicom jakiegokolwiek kraju ma zawsze coś zajmującego w sobie i nawo- dzi zawsze szereg myśli i obrazów. Most na Przemszy zatętnił pod nami i byliśmy za granicą, już po drugiej stronie pięknych wyżyn krakowskich, na śląskiej prozaicznej ziemi. (…) Gdzie tylko okiem rzucisz, wznoszą się po polach samotne domy fabryczne, kuźnie i warsztaty, wysokie kominy paro- wych maszyn, i długie koszary robotników, a obok nich sterczą wszędzie mogiły rudy, żużla i węgli kamiennych. Żużelicą wysypane drogi, dymami napełniona nieraz cała okolica; a sadzą okopcone domy, pola, a nawet i lasy na znacznej przestrzeni dokoła tych kuźnic nadają dziwnie ponury wyraz tym okolicom, gdzie człowiek pod ziemią nurtuje tylko za rudą i węglem, a na ziemi zajmuje się tylko wyrobem żelaza”.

(Wincenty Pol, Z wycieczki)16

Do poezji polskiej krajobraz taki (tj. przemysłowy) wprowadzony został przez Andrzeja Nie- mojewskiego, poetę młodopolskiego, który umieścił go w swych wierszach pisanych w Sosnowcu.

Niemojewski przez sześć lat (1892-1898) pracował tam jako sekretarz Zarządu Towarzystwa Kopalń

14 E. Grim, Pieśń, cyt. za: Wierszem o Śląsku…, s. 123. Podkreślenie J.O.

15  H. Sienkiewicz, Żurawie, w: Tenże, Nowele, PIW, Warszawa 1955, s. 138.

16  W. Pol, Z wycieczki, cyt. za: Górny Śląsk i Zagłębie w dawnych opisach. Wiek XIX, wybór, wstęp i opracowanie   A. Zieliński, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1984, s. 79n.

(6)

 

Węgla17. W sąsiadującym ze Śląskiem Zagłębiu trwało wówczas intensywne osiedlanie się admini- stracji powstających zakładów, związane z przyśpieszonym rozwojem przemysłu. Powstały wtedy i takie strofy:

Gdzieś w dali Niemen płynie i Wilja się toczy, Tu czarne rzeki węgla widzą nasze oczy!.

Dymy, dymy!... Kominów unoszą się lasy A w głębi wrą dniem, nocą fabryczne hałasy…

(Andrzej Niemojewski, Wstęp)18

W 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski osiadł pomiędzy ramami podobnego pejzażu, roz- palając w jego dymach własne ognisko domowe i podtrzymując je nieustannie.

Co zobaczył na Śląsku, w Katowicach? Jakie były jego myśli? Dość powiedzieć, że zanim tomik

„W cieniu brzóz i kominów” zapewnił mu miejsce wśród najwybitniejszych poetów ś l ą s k i c h dwudziestolecia międzywojennego, zdążył wydać wcześniej trzy tomiki wierszy: „Złudzenia”19, „Po drodze”20 i „Struny świata”21, z czego tylko pierwszy na Śląsku. Szukając wydawców kierował się ku Krakowowi i Warszawie. Oceniając te pierwsze książki poetyckie z punktu widzenia krytyka literackie- go i znawcy literatury miejscowej, Zdzisław Hierowski napisał był, że „noszą bardzo nikłe ślady wpły- wów środowiska, w którym [Żelechowski] żył i pracował. Raczej znać w nich wyraźnie ślady silnych związków z atmosferą Krakowa, z której wyszedł, związków o charakterze literackim. Rozmiłowany w przyrodzie, opisie piękna wiejskiego krajobrazu i zdarzeń na tło to rzuconych, nie wolny od pante- istycznych zachwytów, nie dostrzegał jeszcze uroków i osobliwości krajobrazu śląskiego”22.

17  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. I Naturalizm i Neoromantyzm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1934, s. 76nn; M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”, Katowice 1961, s. 58;  

D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety, Kraków 1959, s. 323; J. Pierzchała, Legenda Zagłębia, Wydawnic- two „Śląsk”, Katowice 1971, s. 209-219. Chodzi o tomik wierszy Niemojewskiego Polonia Irredenta, wydawany cyklicznie w latach 1895-1896, i powtórnie wydany w całości w roku 1901.

18  A. Niemojewski, Wstęp, cyt. za: A. Niemojewski, Polonia Irredenta, e-book, http://www.ebook.pl/index.php?t=

ebooks&author=Niemojewski%20Andrzej, z dnia 31 października 2010 r. Zob. też: Księga Wierszy Polskich XIX wieku, zebrał J. Tuwim, opr. J.W. Gomulicki, t. III, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956, s. 326-355;

Zbiór poetów polskich XIX w., ułożył i opracował P. Hertz, ks. IV, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1965, s. 415-454.

19  Wł. Żelechowski, Złudzenia, Nakładem K. Miarki, Mikołów 1926.

20  Tenże, Po drodze, Nakładem księgarni S.A. Krzyżanowskiego, Kraków 1928.

21  Tenże, Struny świata, nakładem księgarni F. Hoesicka, Warszawa 1931.

22  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 132. Jeszcze dłużej trwało, by „uroki i osobliwości krajobrazu ślą- skiego” dostrzegła też żona poety, Janina Zabierzewska. Jej pierwszy tomik ukazał się dopiero w 1937 roku (miała wówczas 43 lata). Nosił jednak tytuł „Przez śląskie okno” (Katowice 1937). Były w nim i takie słowa (adresatem są Katowice):

Chcę ujrzeć cię miasto w zieleni, miasto od dymów ciemne – Twój szorstki urok mnie urzekł i moje serce ogarnął. (Wyznanie)

Poeta zauważa Śląsk

W latach 20-tych XX w. życie literackie na Śląsku nie tryskało witalnością i energią, cechując się nikłością liczbową i atomizacją poszczególnych osobowości. W Związku Literatów Polskich zrzeszo- nych było tylko ośmiu śląskich pisarzy, nie tworzących zwartego i kulturotwórczego środowiska23. Żelechowski dokonał pierwszej próby konsolidacji, zakładając i prowadząc Koło Literacko-Artystycz- ne na Śląsku oraz powołując do życia pismo „Przegląd Literacki”, które zresztą upadło po ukazaniu się pierwszego numeru24. Od 1926 roku publikował też systematycznie w „Polsce Zachodniej”, piś- mie wojewody Grażyńskiego25. Do Związku Literatów Polskich przyjęto go w 1929 roku. Jako poeta nie wykazywał początkowo zainteresowania dla walorów Śląska, trwając wiernie przy krakowskich, młodopolskich ideach swego ojca, czcząc rustykalizm, wiejskość, uniwersalne piękno pól, lasów, łąk, zielone pejzaże. Było to wszakże tak odległe od chociażby zaokiennego widoku.

Włodzimierz Żelechowski wszedł do literatury śląskiej dzięki swemu tomikowi „W cieniu brzóz i kominów”, wydanemu w roku 1933. W tomiku tym już wprost natrafiamy na Śląsk w jakiejś mierze prawdziwy, przynajmniej w tej najbardziej rzucającej się w oczy prawdzie jego przemysłowego kra- jobrazu i w prawdzie wykonywanej w jego zakątkach pracy.

W literackim opisaniu górnictwa i kopalni dzieło Żelechowskiego nie jest oczywiście pracą pio- nierską. Pomijając zabytki literatury, w rodzaju „Officina Ferraria”26 czy motywy górnicze w arcydzie- łach takich jak „Anhelli”27, pozostanie wystarczająca liczba faktów literackich o tejże samej tematyce, które w porządku chronologicznym wyprzedziły wystąpienie Żelechowskiego. Temat wszedł „na wokandę” w końcu XIX wieku. Trzeba pamiętać, że do dziś nie straciła świeżości powieść naturali- styczna Zoli „Germinal”28 (1885) o strajku górników francuskich. W roku 1896 wydana została książka Zofii Bukowieckiej „Historia o Janku górniku”29, ukazał się tomik Niemojewskiego „Polonia Irreden- ta”, zawierający cykl górniczy „Podziemia”, i wreszcie rozpoczął się druk w odcinkach powieści Artura Gruszeckiego „Krety”. W 1899 roku Żeromski napisał „Ludzi bezdomnych”30. Na tym tle Żelechowski przeszedłby zapewne niepostrzeżenie i bez echa.

23  Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, w: „Śląsk Literacki” 12/1954, s. 109.

24  Tamże, s. 109; M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…, s. 303; M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. Brak bliższych infor- macji o wspomnianym piśmie. Hierowski pisze, że „pisemko utknęło z d a j e się na jednym numerze”, natomiast   w biogramie Żelechowskiego M. Fazan używa słów „ukazał się p o d o b n o jeden numer, dotąd nie odnaleziony”.

W katalogu Biblioteki Śląskiej brak takiej pozycji (przyp. i podkr. J.O.).

25  M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286.

26  W. Roździeński, Officina Ferraria, Biblioteka Pisarzy Śląskich, Katowice 1936.Pełny, oryginalny tytuł brz- mi Officina Ferraria abo Hutá y Wárstat z Kuźniámi Szlachetnego dźieła Żelaznego, Kraków 1612. Pod tym tytułem ukazało się pierwsze współczesne wydanie, staraniem Romana Pollaka, Poznań MCMXXXIII. Zob. Stan i potrzeby nauki polskiej o Śląsku, red. R. Lutman, Katowice 1936, s. 188.

27  J. Słowacki, Anhelli, w: Tenże, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II Poematy, Wydawnictwo Zakładu Naro- dowego im. Ossolińskich, Wrocław 1949.

28  E. Zola, Germinal, tł. K. Dolatowska, PIW, Warszawa 1987.

29  Z. Bukowiecka, Historia o Janku górniku, Wyd. Gebethner i Wolf, Warszawa 1925.

30  S. Żeromski, Ludzie bezdomni, w: Tenże, Pisma, pod red. St. Pigonia, t. VIII, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytel- nik”, Warszawa 1947.

(7)

 

Węgla17. W sąsiadującym ze Śląskiem Zagłębiu trwało wówczas intensywne osiedlanie się admini- stracji powstających zakładów, związane z przyśpieszonym rozwojem przemysłu. Powstały wtedy i takie strofy:

Gdzieś w dali Niemen płynie i Wilja się toczy, Tu czarne rzeki węgla widzą nasze oczy!.

Dymy, dymy!... Kominów unoszą się lasy A w głębi wrą dniem, nocą fabryczne hałasy…

(Andrzej Niemojewski, Wstęp)18

W 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski osiadł pomiędzy ramami podobnego pejzażu, roz- palając w jego dymach własne ognisko domowe i podtrzymując je nieustannie.

Co zobaczył na Śląsku, w Katowicach? Jakie były jego myśli? Dość powiedzieć, że zanim tomik

„W cieniu brzóz i kominów” zapewnił mu miejsce wśród najwybitniejszych poetów ś l ą s k i c h dwudziestolecia międzywojennego, zdążył wydać wcześniej trzy tomiki wierszy: „Złudzenia”19, „Po drodze”20 i „Struny świata”21, z czego tylko pierwszy na Śląsku. Szukając wydawców kierował się ku Krakowowi i Warszawie. Oceniając te pierwsze książki poetyckie z punktu widzenia krytyka literackie- go i znawcy literatury miejscowej, Zdzisław Hierowski napisał był, że „noszą bardzo nikłe ślady wpły- wów środowiska, w którym [Żelechowski] żył i pracował. Raczej znać w nich wyraźnie ślady silnych związków z atmosferą Krakowa, z której wyszedł, związków o charakterze literackim. Rozmiłowany w przyrodzie, opisie piękna wiejskiego krajobrazu i zdarzeń na tło to rzuconych, nie wolny od pante- istycznych zachwytów, nie dostrzegał jeszcze uroków i osobliwości krajobrazu śląskiego”22.

17  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. I Naturalizm i Neoromantyzm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1934, s. 76nn; M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”, Katowice 1961, s. 58;  

D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety, Kraków 1959, s. 323; J. Pierzchała, Legenda Zagłębia, Wydawnic- two „Śląsk”, Katowice 1971, s. 209-219. Chodzi o tomik wierszy Niemojewskiego Polonia Irredenta, wydawany cyklicznie w latach 1895-1896, i powtórnie wydany w całości w roku 1901.

18  A. Niemojewski, Wstęp, cyt. za: A. Niemojewski, Polonia Irredenta, e-book, http://www.ebook.pl/index.php?t=

ebooks&author=Niemojewski%20Andrzej, z dnia 31 października 2010 r. Zob. też: Księga Wierszy Polskich XIX wieku, zebrał J. Tuwim, opr. J.W. Gomulicki, t. III, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956, s. 326-355;

Zbiór poetów polskich XIX w., ułożył i opracował P. Hertz, ks. IV, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1965, s. 415-454.

19  Wł. Żelechowski, Złudzenia, Nakładem K. Miarki, Mikołów 1926.

20  Tenże, Po drodze, Nakładem księgarni S.A. Krzyżanowskiego, Kraków 1928.

21  Tenże, Struny świata, nakładem księgarni F. Hoesicka, Warszawa 1931.

22  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 132. Jeszcze dłużej trwało, by „uroki i osobliwości krajobrazu ślą- skiego” dostrzegła też żona poety, Janina Zabierzewska. Jej pierwszy tomik ukazał się dopiero w 1937 roku (miała wówczas 43 lata). Nosił jednak tytuł „Przez śląskie okno” (Katowice 1937). Były w nim i takie słowa (adresatem są Katowice):

Chcę ujrzeć cię miasto w zieleni, miasto od dymów ciemne – Twój szorstki urok mnie urzekł i moje serce ogarnął. (Wyznanie)

Poeta zauważa Śląsk

W latach 20-tych XX w. życie literackie na Śląsku nie tryskało witalnością i energią, cechując się nikłością liczbową i atomizacją poszczególnych osobowości. W Związku Literatów Polskich zrzeszo- nych było tylko ośmiu śląskich pisarzy, nie tworzących zwartego i kulturotwórczego środowiska23. Żelechowski dokonał pierwszej próby konsolidacji, zakładając i prowadząc Koło Literacko-Artystycz- ne na Śląsku oraz powołując do życia pismo „Przegląd Literacki”, które zresztą upadło po ukazaniu się pierwszego numeru24. Od 1926 roku publikował też systematycznie w „Polsce Zachodniej”, piś- mie wojewody Grażyńskiego25. Do Związku Literatów Polskich przyjęto go w 1929 roku. Jako poeta nie wykazywał początkowo zainteresowania dla walorów Śląska, trwając wiernie przy krakowskich, młodopolskich ideach swego ojca, czcząc rustykalizm, wiejskość, uniwersalne piękno pól, lasów, łąk, zielone pejzaże. Było to wszakże tak odległe od chociażby zaokiennego widoku.

Włodzimierz Żelechowski wszedł do literatury śląskiej dzięki swemu tomikowi „W cieniu brzóz i kominów”, wydanemu w roku 1933. W tomiku tym już wprost natrafiamy na Śląsk w jakiejś mierze prawdziwy, przynajmniej w tej najbardziej rzucającej się w oczy prawdzie jego przemysłowego kra- jobrazu i w prawdzie wykonywanej w jego zakątkach pracy.

W literackim opisaniu górnictwa i kopalni dzieło Żelechowskiego nie jest oczywiście pracą pio- nierską. Pomijając zabytki literatury, w rodzaju „Officina Ferraria”26 czy motywy górnicze w arcydzie- łach takich jak „Anhelli”27, pozostanie wystarczająca liczba faktów literackich o tejże samej tematyce, które w porządku chronologicznym wyprzedziły wystąpienie Żelechowskiego. Temat wszedł „na wokandę” w końcu XIX wieku. Trzeba pamiętać, że do dziś nie straciła świeżości powieść naturali- styczna Zoli „Germinal”28 (1885) o strajku górników francuskich. W roku 1896 wydana została książka Zofii Bukowieckiej „Historia o Janku górniku”29, ukazał się tomik Niemojewskiego „Polonia Irreden- ta”, zawierający cykl górniczy „Podziemia”, i wreszcie rozpoczął się druk w odcinkach powieści Artura Gruszeckiego „Krety”. W 1899 roku Żeromski napisał „Ludzi bezdomnych”30. Na tym tle Żelechowski przeszedłby zapewne niepostrzeżenie i bez echa.

23  Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, w: „Śląsk Literacki” 12/1954, s. 109.

24  Tamże, s. 109; M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…, s. 303; M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. Brak bliższych infor- macji o wspomnianym piśmie. Hierowski pisze, że „pisemko utknęło z d a j e się na jednym numerze”, natomiast   w biogramie Żelechowskiego M. Fazan używa słów „ukazał się p o d o b n o jeden numer, dotąd nie odnaleziony”.

W katalogu Biblioteki Śląskiej brak takiej pozycji (przyp. i podkr. J.O.).

25  M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286.

26  W. Roździeński, Officina Ferraria, Biblioteka Pisarzy Śląskich, Katowice 1936.Pełny, oryginalny tytuł brz- mi Officina Ferraria abo Hutá y Wárstat z Kuźniámi Szlachetnego dźieła Żelaznego, Kraków 1612. Pod tym tytułem ukazało się pierwsze współczesne wydanie, staraniem Romana Pollaka, Poznań MCMXXXIII. Zob. Stan i potrzeby nauki polskiej o Śląsku, red. R. Lutman, Katowice 1936, s. 188.

27  J. Słowacki, Anhelli, w: Tenże, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II Poematy, Wydawnictwo Zakładu Naro- dowego im. Ossolińskich, Wrocław 1949.

28  E. Zola, Germinal, tł. K. Dolatowska, PIW, Warszawa 1987.

29  Z. Bukowiecka, Historia o Janku górniku, Wyd. Gebethner i Wolf, Warszawa 1925.

30  S. Żeromski, Ludzie bezdomni, w: Tenże, Pisma, pod red. St. Pigonia, t. VIII, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytel- nik”, Warszawa 1947.

(8)

6 

Ale nawet, gdy dla takich porównań osadzony zostałby w ciasnych ramach współczesnej mu literatury śląskiej, ubogiej pod względem liczebnym, to i tu nie dzierżyłby palmy pierwszeństwa.

W temacie górniczym wyprzedzony został na Śląsku nie tylko przez Morcinka, który zadebiutował w roku 1929 zbiorem nowel „Serce za tamą”, ale i przez Morcinkowego ziomka z Zaolzia, Adolfa Fierlę, autora wydanej w tym samym czasie powieści „Hałdy”. Adolf Fierla wprowadził też górnictwo do swej poezji, publikując tomiki „Cienie i blaski” (1931) i „Kopalnia słoneczna” (1933). Nie stał się jednak kon- kurentem Żelechowskiego. O opisach zawartych w powieści Fierli napisał Hierowski, że są „pisane po prostu na ślepo według wzorów literatury odpustowej”, natomiast o jego poezjach, że to istny „zalew łatwizny i niewyszukanego grafomaństwa”.31 Bardziej elegancki w doborze słów krytyki Kazimierz Czachowski postrzegał te wiersze jako „grzeszące sztucznością wysiłku i prymitywnym szablonem”.32 Próba udana, wyszła zaś, zdaniem Czachowskiego, właśnie spod pióra Żelechowskiego: „Na ten te- mat lepiej się poszczęściło przybyszowi: WŁODZIMIERZOWI ŻELECHOWSKIEMU”. Chodziło oczywi- ście Czachowskiemu o tomik „W cieniu brzóz i kominów”.

Fot. 2. Włodzimierz Żelechowski przy pracy. Fot. Czesław Datka. Zdjęcie z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego, zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, Sygnatura: 1-K-1974

Tomik ten miał wiele recenzji, pisanych na bieżąco w latach 1933-1935, czyli zaraz po jego ukaza- niu się. Omówienia zamieszczono w „Przeglądzie Naukowym i Artystycznym”, „Roczniku Literackim”,

  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 68; Dzięki publikacji swego najlepszego tomiku pt. „Dziwy na gró- niach” (1932) Adolf Fierla położył jednak znaczne zasługi dla popularyzacji gwary górali beskidzkich, proponując nawet nowy sposób jej zapisu, użyteczny dla szerszego ogółu. Za ten tomik zyskał pochlebne opinie.

32  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656.

„Przeglądzie Współczesnym”, „Miesięczniku Pedagogicznym”, „Pionie”, „Kurierze Literacko-Naukowym”

i „Nowej Książce”33, nawet w „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego”34, a autorami byli m.in. Władysław Sebyła, Tadeusz Sinko i Józef Birkenmajer. Zgadzano się powszech- nie, że oto podjęta została udana próba ujęcia tematyki śląskiej z jej narzucającymi się oglądowi punktami stałymi. Nie wątpiono, że próba ta wyniknąć mogła jedynie ze szczerego zachwytu i równie szczerego zachwytu dla ziemi zamieszkania. Czachowski napisał, że Żelechowski „ogarnął otaczający go krajobraz przyrodniczy i społeczny z prawdziwym umiłowaniem, ale bez czułości”35. Odnosząc się do tych słów Hierowski stwierdził że: „Jest dużo słuszności w tym określeniu. Żelechowski obserwuje i opisuje Śląsk rzeczywiście bez sentymentu, z zainteresowaniem, bacznie, ale bez entuzjazmu, spo- kojnie i bez uniesień. W wierszu raczej relacjonuje te obserwacje niż zmierza do ich głębszego prze- życia. Czasem można by rzec, że wiersz jego więcej zbliża się do ładnie pomyślanej i interesująco ujętej fotografii niż do szkicu rzuconego ręką artysty”36. Ktoś inny rzekłby raczej, że oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko brak prawdziwego uczestnictwa w opisywanej rzeczywistości, brak właśnie za- korzenienia, brak tradycji, brak jakiegokolwiek wyższego uczucia, a cóż dopiero umiłowania, czyli że poeta ślizga się po naskórku rzeczy, nie wchodzi w relacje osobowe w rzeczywistymi gospodarzami tej ziemi, pierwszymi jej mieszkańcami i zarazem głównymi wykonawcami najcięższych prac, że jest tu obcy. Można odnieść wrażenie, że zaledwie a k c e p t u j e otaczający go świat, godzi się nań, dostrze- gając tu i ówdzie jakieś pozytywy. Czy mógłby poeta wzbogacić refleksję recenzentów jakąś pożywką o znamionach autentycznego przeżycia i uczucia, podobnie jak uczynił to Julian Tuwim w wierszu „Do krytyków”, zapewniając: „Miasto na wskroś mnie przeszywa”37. Wydaje się właśnie, że nie.

Jednak krytycy byli łaskawi dla poety. Wbrew dwuznaczności terminu „krytyk”, który kojarzo- ny jest z czasownikiem „krytykować”, patrzyli na tę twórczość chłodnym okiem recenzenta, widząc w niej przede wszystkim w miarę sprawne i udane podjęcie – jak byśmy to dziś powiedzieli – tematu ówcześnie niszowego. Już z tego jednego względu „śląski” tomik Żelechowskiego wart był skupienia na nim uwagi. Tomik „W cieniu brzóz i kominów” miał dobrą prasę. Ferowane wyroki nieźle rokowa- ły poecie na przyszłość. Cytowany już Czachowski pisał w swej syntezie z roku 1936:

„Poeta dobrze widzi rzeczywistość, ze wszystkimi jej sprzecznościami, na różnych płaszczyznach, w wielości szczegółów. Nie brak tu nawet mocnego akcentu społecznego, lecz przede wszystkim poeta odtwarza to, co zobaczył swoim wzrokiem. Kopalnia, huta, maszyny, miasto i przyroda jednakowo zajmu- ją wyobraźnię Żelechowskiego, który dla każdego z tych wątków znajduje właściwy zasób realistycznego obrazowania, skoncentrowanego przy celowo nastawionej osi myślowej, narastającego w odpowiednim napięciu do zamierzonego rzutu syntezy artystycznej. Rzadkie w tym środowisku fragmenty przyrody są jednak dla poety dziedziną, z której wydobywa najpiękniejsze i najbujniejsze swoje wizje liryczne”38.

  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień], s. 304.

34  „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego” 59, styczeń 1934 r., zob. http://dlibra.umcs.

lublin.pl/dlibra/plain-content?id=30, z 27 października 2010 r.

35  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656.

36  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133.

37  J. Tuwim, Do krytyków, cyt. za: Tenże, Wiersze zebrane, Warszawa 1975.

38  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656-657, pisownia cytatu uwspółcześniona.

(9)

6 

Ale nawet, gdy dla takich porównań osadzony zostałby w ciasnych ramach współczesnej mu literatury śląskiej, ubogiej pod względem liczebnym, to i tu nie dzierżyłby palmy pierwszeństwa.

W temacie górniczym wyprzedzony został na Śląsku nie tylko przez Morcinka, który zadebiutował w roku 1929 zbiorem nowel „Serce za tamą”, ale i przez Morcinkowego ziomka z Zaolzia, Adolfa Fierlę, autora wydanej w tym samym czasie powieści „Hałdy”. Adolf Fierla wprowadził też górnictwo do swej poezji, publikując tomiki „Cienie i blaski” (1931) i „Kopalnia słoneczna” (1933). Nie stał się jednak kon- kurentem Żelechowskiego. O opisach zawartych w powieści Fierli napisał Hierowski, że są „pisane po prostu na ślepo według wzorów literatury odpustowej”, natomiast o jego poezjach, że to istny „zalew łatwizny i niewyszukanego grafomaństwa”.31 Bardziej elegancki w doborze słów krytyki Kazimierz Czachowski postrzegał te wiersze jako „grzeszące sztucznością wysiłku i prymitywnym szablonem”.32 Próba udana, wyszła zaś, zdaniem Czachowskiego, właśnie spod pióra Żelechowskiego: „Na ten te- mat lepiej się poszczęściło przybyszowi: WŁODZIMIERZOWI ŻELECHOWSKIEMU”. Chodziło oczywi- ście Czachowskiemu o tomik „W cieniu brzóz i kominów”.

Fot. 2. Włodzimierz Żelechowski przy pracy. Fot. Czesław Datka. Zdjęcie z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego, zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, Sygnatura: 1-K-1974

Tomik ten miał wiele recenzji, pisanych na bieżąco w latach 1933-1935, czyli zaraz po jego ukaza- niu się. Omówienia zamieszczono w „Przeglądzie Naukowym i Artystycznym”, „Roczniku Literackim”,

  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 68; Dzięki publikacji swego najlepszego tomiku pt. „Dziwy na gró- niach” (1932) Adolf Fierla położył jednak znaczne zasługi dla popularyzacji gwary górali beskidzkich, proponując nawet nowy sposób jej zapisu, użyteczny dla szerszego ogółu. Za ten tomik zyskał pochlebne opinie.

32  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656.

„Przeglądzie Współczesnym”, „Miesięczniku Pedagogicznym”, „Pionie”, „Kurierze Literacko-Naukowym”

i „Nowej Książce”33, nawet w „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego”34, a autorami byli m.in. Władysław Sebyła, Tadeusz Sinko i Józef Birkenmajer. Zgadzano się powszech- nie, że oto podjęta została udana próba ujęcia tematyki śląskiej z jej narzucającymi się oglądowi punktami stałymi. Nie wątpiono, że próba ta wyniknąć mogła jedynie ze szczerego zachwytu i równie szczerego zachwytu dla ziemi zamieszkania. Czachowski napisał, że Żelechowski „ogarnął otaczający go krajobraz przyrodniczy i społeczny z prawdziwym umiłowaniem, ale bez czułości”35. Odnosząc się do tych słów Hierowski stwierdził że: „Jest dużo słuszności w tym określeniu. Żelechowski obserwuje i opisuje Śląsk rzeczywiście bez sentymentu, z zainteresowaniem, bacznie, ale bez entuzjazmu, spo- kojnie i bez uniesień. W wierszu raczej relacjonuje te obserwacje niż zmierza do ich głębszego prze- życia. Czasem można by rzec, że wiersz jego więcej zbliża się do ładnie pomyślanej i interesująco ujętej fotografii niż do szkicu rzuconego ręką artysty”36. Ktoś inny rzekłby raczej, że oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko brak prawdziwego uczestnictwa w opisywanej rzeczywistości, brak właśnie za- korzenienia, brak tradycji, brak jakiegokolwiek wyższego uczucia, a cóż dopiero umiłowania, czyli że poeta ślizga się po naskórku rzeczy, nie wchodzi w relacje osobowe w rzeczywistymi gospodarzami tej ziemi, pierwszymi jej mieszkańcami i zarazem głównymi wykonawcami najcięższych prac, że jest tu obcy. Można odnieść wrażenie, że zaledwie a k c e p t u j e otaczający go świat, godzi się nań, dostrze- gając tu i ówdzie jakieś pozytywy. Czy mógłby poeta wzbogacić refleksję recenzentów jakąś pożywką o znamionach autentycznego przeżycia i uczucia, podobnie jak uczynił to Julian Tuwim w wierszu „Do krytyków”, zapewniając: „Miasto na wskroś mnie przeszywa”37. Wydaje się właśnie, że nie.

Jednak krytycy byli łaskawi dla poety. Wbrew dwuznaczności terminu „krytyk”, który kojarzo- ny jest z czasownikiem „krytykować”, patrzyli na tę twórczość chłodnym okiem recenzenta, widząc w niej przede wszystkim w miarę sprawne i udane podjęcie – jak byśmy to dziś powiedzieli – tematu ówcześnie niszowego. Już z tego jednego względu „śląski” tomik Żelechowskiego wart był skupienia na nim uwagi. Tomik „W cieniu brzóz i kominów” miał dobrą prasę. Ferowane wyroki nieźle rokowa- ły poecie na przyszłość. Cytowany już Czachowski pisał w swej syntezie z roku 1936:

„Poeta dobrze widzi rzeczywistość, ze wszystkimi jej sprzecznościami, na różnych płaszczyznach, w wielości szczegółów. Nie brak tu nawet mocnego akcentu społecznego, lecz przede wszystkim poeta odtwarza to, co zobaczył swoim wzrokiem. Kopalnia, huta, maszyny, miasto i przyroda jednakowo zajmu- ją wyobraźnię Żelechowskiego, który dla każdego z tych wątków znajduje właściwy zasób realistycznego obrazowania, skoncentrowanego przy celowo nastawionej osi myślowej, narastającego w odpowiednim napięciu do zamierzonego rzutu syntezy artystycznej. Rzadkie w tym środowisku fragmenty przyrody są jednak dla poety dziedziną, z której wydobywa najpiękniejsze i najbujniejsze swoje wizje liryczne”38.

  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień], s. 304.

34  „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego” 59, styczeń 1934 r., zob. http://dlibra.umcs.

lublin.pl/dlibra/plain-content?id=30, z 27 października 2010 r.

35  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656.

36  Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133.

37  J. Tuwim, Do krytyków, cyt. za: Tenże, Wiersze zebrane, Warszawa 1975.

38  K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656-657, pisownia cytatu uwspółcześniona.

(10)

 

O tym, co realistyczne i wszechobecne, zaświadczały w tytule tomiku kominy; o tym, co „najpięk- niejsze i najbujniejsze”, zaświadczyć miały, jak się zrazu wydaje, brzozy, które – użyte tam w funkcji równie charakterystycznego znaku rozpoznawczego - w lirycznych opisach przedmieść stały się za- uważalnym, powracającym motywem.

Tomik śląski

Tomik „W cieniu brzóz i kominów” ukazał się w roku 1933 nakładem największego przedwojen- nego wydawnictwa „Gebethner i Wolff”. Na stronie tytułowej przechowywanego w zbiorach MGW egzemplarza39 oznaczona jest data 1934. To samo na egzemplarzach w bibliotekach Narodowej i Śląskiej40. Jednak zarówno recenzje prasowe w pismach z roku 1933, jak i datowanie na tenże rok odręcznej dedykacji autora na egzemplarzu w zbiorach MGW, wskazują, że tomik był w obiegu re- cenzenckim i w posiadaniu autora już na rok przed oznaczoną premierą wydawniczą41. Druk wykona- ła Drukarnia Przemysłowo-Handlowa A. Wyżykowskiego w Sosnowcu. Książka liczy, wraz ze stronami techniczno-pomocniczymi (stopka, spis treści, strony jałowe), 64 strony. Do Muzeum Górnictwa Wę- glowego przywędrowała wśród eksponatów przekazanych z likwidowanego Związkowego Muzeum Górniczego w Sosnowcu, o czym zaświadcza zachowana tamtejsza pieczątka na stronie tytułowej.

Z punktu widzenia muzealnego na istotną wartość tego dziełka składa się nie tylko jego forma mate- rialna, historyczna niskonakładowego druku i wartość intelektualna (poetycka), lecz również wspo- mniana wcześniej dedykacja, która jest odręcznym autografem poety.

Fot. 3. Okładka tomiku „W cieniu brzóz i kominów”.

Fot. Jacek Okoń

Lata oscylujące wokół daty wydania tomiku to czas bujnego kwitnienia literatury polskiej, zwłaszcza powieści. Wówczas to właśnie uka- zują się: „Noce i dnie”, „Wyrąbany chodnik”, „Za- zdrość i medycyna”, „Kordian i cham”, „Mateusz Bigda”, „Panny z Wilka”, „Dysk olimpijski”, „Sklepy cynamonowe”. W Anglii Huxley wydaje „Nowy wspaniały świat”. A w dziedzinie poezji z nowymi tomikami wierszy występują u nas Staff, Tuwim, Iwaszkiewicz, Liebert, Pawlikowska-Jasnorzew- ska, Broniewski, Czuchnowski, Piechal, Przyboś42.

39  Biblioteka MGW, sygn. nr 4340.

40  Vide katalogi biblioteczne online.

41  W roku 1933 recenzje tomiku ukazały się w pismach „Czas”, „Przegląd Naukowy i Artystyczny”, „Kurier War- szawski”, „Rocznik Literacki” i „Przegląd Współczesny”. Dedykacja w egzemplarzu ze zbioru Biblioteki MGW, sygn. 4320, o treści: „Panu Profesorowi Karolowi Parchatce z prośbą o pamięć – Włodzimierz Żelechowski”, dato- wana jest „Katowice 22 X 1933”.

42  K. Czachowski, Porównawcza tablica chronologiczna. Przegląd wybranych zjawisk literackich z lat 1884-1934, w: Tenże, Obraz literatury polskiej…, s. 724nn.

Dopiero na tym tle ukaże się jakość talentu i wartość obiektywna nowego tomiku Włodzimierza Żelechowskiego. To nic, że poetyka Młodej Polski już się opatrzyła i przeżyła, że wiersze górnicze Niemojewskiego spełniły swe zadanie i odeszły w przeszłość, podobnie jak ich autor. De gustibus non disputandum est… Z pnia młodopolskiego wyrósł też przecież Leopold Staff, ciągle wówczas ak- tywny i twórczy, uznawany za mistrza przez wielu ówczesnych - poeta, za którego uczniów podawali się nawet najwybitniejsi, w tym Tuwim. W rozkwicie znajdowała się twórczość Bolesława Leśmiana, nazywanego wprost „epigonem Młodej Polski”. Żelechowski nie czuł się prawdopodobnie „pogro- bowcem” ani tym bardziej epigonem.

Podtytuł tomiku brzmi „Tematy śląskie”. W kontekście ogólnej sytuacji życia literackiego na Śląsku, a w szczególności wcześniejszych zainteresowań autora, nie jest on zwykłą informacją, lecz mówi, że oto poeta przedkłada coś innego, coś odmiennego w zestawieniu ze swymi dziełami wcześniejszy- mi. W tamtym czasie Ś l ą s k j a k o t e m a t miał wielką siłę przyciągania43. Julian Przyboś przyrównał do kopalni cały Górny Śląsk: Górny Śląsk - „kopalnia” tematów niewyczerpana i na wskroś nowoczes- na44. Po metaforę tę wciąż jeszcze chętnie się sięga45. Nim jednak tomik „W cieniu brzóz i kominów”

przyszedł na świat, Włodzimierz Żelechowski mieszkał w Katowicach od dziesięciu lat, publikując w tym okresie – jak już było wspomniane - trzy inne tomiki46. Ich tematyka, którą można by nazwać uniwersalną czy „ogólnopolską”, była w gruncie rzeczy wyobcowana ze środowiska zamieszkiwania.

Być może poeta mniemał, że jego obowiązkiem jest wnieść na śląskie ugory krakowską kulturę, którą niewątpliwie posiadał, że oto przychodzi mu zapalić w ciemnościach kaganek oświaty, tworząc tu od zrębów prawdziwą polską poezję. Były to w każdym razie wiersze oderwane od rzeczywistości zaokiennej, od śląskiej gleby (żartobliwie mówi się o takich utworach, że „są o ptaszkach i kwiat- kach” lub „o smutkach i radościach”). To oderwanie tematyczne rekompensowało się aktywnością środowiskową autora. Tomik z podtytułem „Tematy śląskie” oznaczał jakiś przewrót w postrzeganiu rzeczywistości, wiele obiecywał i zapowiadał. Zdawać się mogło, że poeta ostatecznie wtopił się w otoczenie, zaakceptował jego odmienność, że wreszcie zachwycił się tą krainą do tego stopnia, iż jej piękno wyrażone być mogło już tylko za pomocą słów poezji.

Czy to uzasadnione oczekiwanie zostało potwierdzone i zaspokojone? Zajrzyjmy do wnętrza książeczki.

Zawartość tomiku uporządkowana jest według wewnętrznego podziału na 5 sekcji (cyklów te- matycznych), odpowiadających konkretnym miejscom przemysłowym i fragmentom krajobrazu.

Książeczkę otwiera cykl „Kopalnia”. On to właśnie był bodźcem do podjęcia się niniejszej pracy, z prze- znaczeniem jej do „Górnika Polskiego”. Cykl składa się z dziewięciu wierszy47. Za nim następują

43  Zob. Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 105nn.

44  Cyt. za: Tamże, s. 123.

45  Ostatnio w nazwie projektu: „Zabrze – Kopalnia możliwości – promocja oferty turystycznej miasta”, którego celem jest wykreowanie silnej marki miasta jako ośrodka turystyki poprzemysłowej.

46  Zob. przypisy 19, 20, 21.

47  Tytuły wierszy: „Opuszczony chodnik”, „W przodku”, „Na dużym filarze”, „Zamurowany chodnik”, „W głównym chodniku”, „Wodospad w kopalni”, „W pochylni”, „Windą spod ziemi”, „Bieda-szyby”. Dla porównania tytuły   wierszy Andrzeja Niemojewskiego z cyklu Podziemia (A. Niemojewski, Polonia Irredenta…): „Trupie pole”,  

„Czarna kaskada”, „Upiory kopalni”, „Potwór”, „Ludzkie kretowisko”, „Rzeka podziemna”, „Wieczny ogień”,

„Katakumba”, „Nowy chodnik”, „Na pochylni”, „Rabunek”, „Dom zborny”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The two most likely options for providing climate neutral energy to a hybrid neighbourhood according to the municipality from that conference, and in line with the province

Prawo miejskie przyjęliśmy via Magdeburg, Środa Ślą- ska czy w najlepszym przypadku Chełmno (Kulm, Kulm drodzy Państwo!). Jedy- ną rodzimą kompleksową kreacją ustawodawczą

Druh, powiernik i doradca Adama z biegiem czasu stawał się jakimś mytem w literaturze, o którym po większej części gołosłow n e krążyły wieści, echa

W ostatnich latach jednym z najistotniejszych wyznaczników dobrej reputacji staje się społecz- na odpowiedzialność biznesu (Corporate Social Responsibility – CSR), rozumiana

Dotychczas było powszechnie przyjmowane, że w odróżnieniu od an­ tycznej, cyklicznej koncepcji czasu klasyczna teologia chrześcijańska operu­ je linearnym jego

We hebben de dagelijkse verplaatsingsonderzoeken gebruikt voor uitsluitend het vaststellen van het volume reizen over korte afstand (links van de streepjeslijn in de figuur) en het

Przy czym — i to jest najważniejszy, a zarazem najbardziej kontrowersyjny składnik referowanej teorii przedmiotów czysto intencjonalnych — zarówno forma oraz mate- ria, jak i

Byæ mo¿e najwa¿niejsze jest nau- czenie siê przewidywania potencjalnych zachowañ impulsywnych poprzez rozpoznawanie stanów i sytuacji zewnêtrznych, które zwiêkszaj¹ ryzyko..