• Nie Znaleziono Wyników

Toruń w początkach 1871 roku : obraz miasta w świetle ówczesnej "Gazety Toruńskiej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Toruń w początkach 1871 roku : obraz miasta w świetle ówczesnej "Gazety Toruńskiej""

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Szczepan Wierzchosławski

Toruń w początkach 1871 roku :

obraz miasta w świetle ówczesnej

"Gazety Toruńskiej"

Rocznik Toruński 25, 29-41

1998

(2)

R O C Z N I K T O R U Ń S K I T O M 25 R O K 1998

T oruń w początkach 1871 roku

Obraz m iasta w św ietle ówczesnej „G azety Toruńskiej”

Szczepan W ierzchoslawski

W 1824 r. w państw ie pruskim wprowadzono obowiązek szkolny od 6 do 14 roku życia. Przyczyniło się to niew ątpliw ie do zwiększenia liczby osób um iejących czytać i pisać. R ozw ijająca się w 2. połowie XIX w. p rasa sta ła się źródłem inform acji o świecie i najbliższym środowisku. Podnosiła poziom wiedzy, edukow ała zawodowo ja k i cywilizacyjnie. Zapoznaw ała z now ym i sposobam i życia, pracy, przyczyniając się do zmian gospo­ darczych i m entalnościow ych. Równocześnie zaczynała stanow ić środek kształto w an ia szeroko pojętej świadomości - klasowej, środowiskowej, n a­ rodowej i politycznej. P ra sa polska, w tym od 1867 r. wychodząca „ G az e ta T oruńska” , odgryw ała dużą rolę w em ancypacji cywilizacyjnej oraz narodow ej Polaków żyjących wówczas jak o obyw atele p aństw a pru­ skiego, ale bez w łasnych polskich urzędów i szkól1. Była o na jed n y m z ele­ m entów św iadczących o dalszym istnieniu narodu i czuwała nad edukacją ludności polskiej w nowych w arunkach ekonomicznych i p ołityczno- narodow ych, przeciw działając ty m sam ym jej pauperyzacji ekonomicznej, cywilizacyjnej i narodow ej. Jednocześnie p rasa staw ała się propagatorem idei i w yrazicielem opinii i potrzeb grup społecznych, środowisk intelek tu ­ alnych i politycznych i przez to pośrednim w spółorganizatorem otaczającej rzeczyw istości. B yła przede w szystkim nieocenionym środkiem wałki z p o lity k ą g erm an izacy jn ą i kształtow ania świadomości narodowej Polaków żyjących p o d obcym panow aniem .

D n ia 28 I 1871 r., a więc w 10 dni po proklam acji C esarstw a Nie­ mieckiego, w „G azecie T oruńskiej” ukazał się artykuł analizujący sytuację arch itek to n iczn ą, p rzestrzen n ą i ekonom iczną m iasta. N aśw ietla on a k tu ­ alny sta n gro d u K opernika w obrazowy sposób. L ektura tego artykułu jest

1T . C ie śla k , Z d ziejó w p r a sy p o lsk ie j n a P o m o r zu G d a ń sk im w o kresie zaboru p ru skieg o , G d a ń sk 1964.

(3)

in teresująca nie tylko ze względu n a przekazanie w nim tego obrazu, ale także ze względu n a propozycje zmiany stru k tu ry zabudow y m ia sta i po­ stulow ane możliwości jego rozwoju ekonom iczno-przestrzennego. Pozwo­ limy czytelnikowi sam em u zapoznać się z ciekawą sty listy k ą tej publikacji prasowej.

A u to r arty k u łu w „Gazecie T oruńskiej” oceniał sytuację nie n a p o d sta ­ wie danych urzędowych, ale poprzez analizę „sym ptom ów zew nętrznych” , chociaż zdawał sobie sprawę, iż m ogą one być zawodne. Swoje spo­ strzeżenia adresował nie tylko do mieszkańców T orunia. Bardziej, a może przede w szystkim , czynił to z zam iarem , „że pobudzi do m yślenia innych, któ ry m są dostępne cyfry statystyczne i gruntow niej znane sto su n k i” . Porów nyw ał T oruń z innym i m iastam i p aństw a pruskiego. Zaznaczał, iż odnoszenie aktualnej sytuacji grodu K opernika do jego pozycji w XV II stuleciu byłoby błędem. P rzyjął słuszne założenia, poniew aż T oruń p o d panow aniem pruskim znalazł się w obrębie innej gospodarki, innej sytu acji politycznej i państwowej. In n a też była ówczesna ro la m iasta. W ted y przez T oruń i G dańsk wywożono surowce z caiej Polski i przez te p orty docierały artykuły z krajów zam orskich oraz wyroby fabryczne z Za­ chodu. R ozw ijające się n a Pom orzu G dańskim od początków X IX stule­ cia zalążki przem ysłu cukrowniczego i nieco sukienniczego oraz żelaznego, po wprow adzeniu w 1834 r. Związku Celnego i „uszczelnieniu” granic, uległy konkurencji nadreńskiej i saskiej. Lokowanie przez władze pruskie urzędów , brak połączeń komunikacyjnych, powodowało, że G dańsk został zdystansow any przez Szczecin, Toruń zaś przez Bydgoszcz. Bydgoszcz uzyskała połączenie kolejowe już w 1851 r., a T oruń dopiero w dziesięć la t później, w 1861 r., i właśnie z Bydgoszczą, a w 1862 r. z W arszawą. W szystko to, zdaniem a u to ra artykułu, nie zwalniało mieszkańców To­ ru n ia od kształcenia um iejętności dostosow ania się do nowych w arunków ekonomicznych i przeciw działania marazm owi. M iasto liczyło w 1871 r. 785 budynków mieszkalnych, oczywiście bez M okrego przyłączonego do T o ru n ia w 1906 r. Już w latach sześćdziesiątych XIX stulecia w ystąpiło zjawisko niedoboru mieszkań i powierzchni m agazynow ej2.

T ekstu w zasadzie nie p otrzeba komentować, bo je s t bardzo czy­ telny. T rzeba podkreślić, że artykuł ten ukazał się przed uzyskaniem w

2Zob. K . W a jd a , P od p r u sk im p a n o w a n ie m (1 8 1 5 -1 9 2 0 ), [w:] T o ru ń d a w n y i d zisie jszy . Z a ry s dziejów , p o d red. M. B isk u p a, W a r s z a w a - P o z n a ń - T o ru ń 1983, s. 3 5 3-359.

(4)

1873 r. połączenia kolejowego z linią B erlin -W y stru ć przez Jabłonow o- O lsztyn i przed zasadniczym etap em przebudowy przestrzennej m iasta, rozbudow ą tw ierdzy toruńskiej w latach 1878-1892, likw idacją części m urów , fos i b ra m średniowiecznych oraz budow ą m ostu drogowego w 1871 r. (dzisiejszy kolejowy), dw orca T o ru ń -M iasto (1889), kościoła gar­ nizonowego (1894-1897), wodociągów (od 1894), linii tram w ajow ej kon­ nej (1892) i elektrycznej (od 1899), te a tru (1904), budynku banku n a placu R apackiego (1906), Szkoły Przemysłowej - dzisiejszego Collegium M aius (1907) i włączeniem Mokrego w granice T o ru n ia (1906)3. Jeśli te przedsięw zięcia porów nam y z p o stu lata m i wyrażonym i w „Gazecie T oruńskiej” z 28 I 1871 r., m ożem y.przypuszczać, że a u to r zamieszczonego tam arty k u łu był dobrze zorientow any w potrzebach m iasta.

A rtykułów w „G azecie T oruńskiej” w zasadzie nie podpisyw ano. Stąd też ustalenie a u to rstw a je s t bardzo trudne. Inicjatoram i w ydaw ania od 1 I 1867 r. tego dziennika byli „zacni obyw atele” : Leon C zarliński - ziem ianin z Zakrzew ka, Ignacy Lyskowski - ziem ianin z Mileszew i równocześnie p u b lic y sta oraz Ludwik Slaski - ziem ianin z Trzebcza. Były to osoby zaangażow ane także m .in. w tworzenie innych organiza- cyjnych form zachow ania i k ształtow ania świadomości narodowej wśród ludności polskiej. W przyszłości zostali reprezentantam i swych rodaków , zamieszkałych n a terenie prow incji P rusy Zachodnie, n a forum sejmu p ru ­ skiego i p a rla m e n tu niemieckiego. G azetę wspom agał finansowo założony w 1866 r. w T oruniu B ank Kredytow y D onim irski-K alkstein-L yskow ski, którego d y rektorem byl praw nik Mieczysław Lyskowski - b ra t stryjeczny Ignacego. Pierw szym red ak to rem i nak ład cą był dr Franciszek Rako- wicz (1839-1878), który decydował wówczas o kierunku pism a, m im o że form alnie jak o red ak to r podpisyw ał się dr W ładysław Lebiński (1840— 1907). Rakowicz m iał zręczne pióro i um iejętność dostrzegania a k tu a l­ nych problem ów . W ykazał także inicjatyw ę w projektow aniu różnych przedsięwzięć, ja k np. utworzenie Tow arzystw a Pom ocy Naukowej dla D ziewcząt Polskich w T oruniu czy powołanie w Poznaniu T e a tru Pol­ skiego. Prow adził bardzo b o g atą korespondencję z Józefem Ignacym Kraszew skim , d ru k u jąc m u n a lam ach „G azety Toruńskiej” niektóre teksty. Przypuszczam więc, że w łaśnie Rakowicz, z w ykształcenia le­ karz, ale zajm u jący się także problem am i ekonomicznymi, je s t autorem interesującego nas arty k u łu . W ładysław Lebiński byl bowiem h u m an istą

3Ib id ., s. 3 5 3 -3 5 9 , 370.

(5)

rozm iłow anym w literaturze, a R om an Szym ański, wchodzący również do redakcji, ju ż w 1870 r. przeniósł się do Poznania i od 1871 r. rozpoczął tam w ydaw anie „O rędow nika”4.

A naliza obrazu ówczesnego T orunia świadczy, iż społeczność polska p ragnęła być współgospodarzem w swoim mieście, db ając o jego sta n eko­ nom iczny i wystrój architektoniczny oraz warunki bytowe mieszkańców niezależnie od narodowości, przekonań religijnych i politycznych. Zgodne to było z w ielokrotnym po zjednoczeniu Niemiec podkreślaniem przez Po­ laków, iż są obyw atelam i C esarstw a Niemieckiego, ale nie P rusakam i. Jak o obyw atele m iasta T orunia wchodzącego w skład Rzeszy pragnęli przywrócić grodowi K opernika należną mu rangę. Nadzieje, że Polacy b ęd ą mogli, chociaż w części, współuczestniczyć w kształtow aniu rzeczy­ wistości n a obszarach przez siebie zamieszkanych o p arte były n a powszech­ nym , rów nym , tajn y m i bezpośrednim prawie w yborczym do p arlam en tu niemieckiego, um ożliw iającym wybór własnych, polskich kandydatów . W arty k u le zwrócono uwagę, że dyskrym inacja narodow a i religijna powo­ duje niepotrzebne zużywanie energii w obronie tych w artości zam iast przeznaczenia jej dla aktyw ności ekonomicznej i cywilizacyjnej. P rasę p o lsk ą śledzili także niemieccy urzędnicy. T a arg u m en tacja skierow ana była właśnie pod adresem pruskich władz ówczesnego T o ru n ia i Pom orza. P rzypuszczać m ożna, że niezależnie od innych propozycji i uwag również te z „G azety T oruńskiej” miały wpływ n a planow anie przez pruskie władze ad m in istracy jn e zm ian architektonicznych w T oruniu.

A rtykuł kończy się poetycką wizją przyszłego obrazu m ia sta przew yż­ szającego Drezno waloram i architektonicznym i niektórych swych dziel­ nic. T ę wizję pozostaw iam czytelnikom do indyw idualnej konfrontacji z dzisiejszą rzeczyw istością.

Zachowano oryginalną dziew iętnastow ieczną stylistykę, ortografię i term iny, sądząc, iż ich brzmienie, niewiele się różniące od dzisiejszego, będzie d la czytelnika zrozumiałe, tym bardziej że pasuje do kontekstu i o d d aje koloryt ówczesnej publicystyki. Zastosowano przypisy dla w yjaśnienia lokalizacji i roku budowy niektórych obiektów.

4 A . B ukow ski, G a zeta T o ru ń ska (1 8 6 7 -1 9 2 1 ), R o cz n ik T o ru ń sk i, 3: 1969, s. 100-110; W y b itn i lu d zie daw nego T o ru n ia , p o d red . M. B isk u p a , T o ru ń 1982, s. 2 2 7 -2 3 0 , b io g ra m T . R akow icza.

(6)

T e k st źró d ło w y

Gazeta Toruńska, 28 1 1871 r. Nieco o spraw ach miejskich w T oruniu

J e s t to dla każdego, co jakkolw iek z histo ry ą naszej prowincji obe­ znany, rozum ie się z h isto ry ą nieograniczającą się n a d atach bitew, lecz w nikającą w sta ty s ty k ę stosunków społecznych, je s t to mówimy faktem , że m ia sta pruskie, niegdyś tak wielkie i potężne za R zplitej, dziś widocznie u p a d ają. A by ten upadek należycie ocenić, nie w ystarcza porównyw ać cyfr dzisiejszych statystycznych z cyfram i statystycznym i siedm nastego stulecia; byłby to bardzo fałszywy sposób zapatryw ania się. Tu trzeba m ieć n a oku p ro p o rcy ą ówczesnej wielkości m iast pruskich do stosunków ówczesnych i tę p ro p o rcy ą daw niejszą porów nać z proporcyam i dzisiej­ szym i.

Rzeczą pew ną je s t, że daw na wielkość m iast pruskich zasadzała się n a han d lu . G d ań sk i T oruń były p o rtam i wywozowymi dla płodów surowych całej Polski i n a o d w ró t p o rtam i wewozowymi dla płodów kolonialnych i wyrobów fabrycznych Zachodu5.

Przem yśl, in d u stry a odgryw ała d rugą rolę i to dopiero w początku bieżącego stulecia; m ianowicie prosperow ał przem ysł żelazny, rafinerye cu­ kru i także fabryki sukna. Z zaprow adzeniem Zollvereinu i ten przem ysł upadł. O p a rty n a żelazie szwedzkim, cukrze kolonialnym - uległ po za­ prow adzeniu Zollvereinu konkurencji prowincji nadreńskiej i saskiej.

D odajm y zam knięcie coraz szczelniejsze granicy, które stanowczy cios zad aje resztkom h an d lu daw nego - dodajm y nieporadność obyw atelstw a daw nych m ia st pruskich, które w przestarzałej rutynie trw ając, dla no­ wych stosunków nowych środków do zdobycia pomyślności obm yślać nie um ie, a dziwić się nie będziem y upadkow i m iast pruskich, pom iędzy in- nemi T orunia. Zauw ażono, że G dańsk prześcigniętym został od Szcze­ cina, T oruń od Bydgoszczy: a jeżeli winę tego przypisują rządowi, który urządzeniem kom unikacyi, lokowaniem dykasteryi rządowych Szczecin i Bydgoszcz przed G dańskiem i T oruniem forytuje, to może być praw dą, ale jeszcze nie zw alnia od zarzutu nieporadności dawnych municypiów pruskich.

5P o r. n a te n te m a t S. C ackow ski, W cza sa ch R ze czy p o sp o litej szla c h e ck ie j ( H 5 Ą - n 9 S ) , [w:] T o ru ń d a w n y i d zisie jszy , s. 2 5 6-262.

(7)

Co do T o ru n ia chcielibyśmy nasunąć uwag parę o środkach, jak ie zda­ niem naszym , poslużyćby mogły do ożywienia m ia sta i rozbudzenia w nim daw nej energii. Nie m ając przed sobą cyfr statystycznych, przyznajem y, że b udujem wnioski nasze tylko n a rezultatach obserwacyi sym ptom ów zew nętrznych, może tu i ówdzie zawodnych. Sądzim y wszelako, że ju ż sam o zastanow ienie się nad temi spraw am i, choćby o p a rte n a błędnych podstaw ach, a zatym i do fałszywych rezultatów prowadzące, może być pożyteczne, przez to, że pobudzi do m yślenia innych, któ ry m są dostępne cyfry statystyczne, i gruntow niej znane stosunki.

Najpowszechniej utrzym ują, iż forteca je s t powodem zatam ow ania rozw oju m iasta. Nie ulega wątpliwości, że forteca nie przyczynia się do jego w zrostu. N iew ątpliw ą jest dalej i to, że w razie wojny, istnienie fortecy może stać się ru in ą dla m iasta. W praw dzie odzyw ają się glosy, n a dośw iadczeniach obecnej wojny o p arte 6, a je d n ą z najpow ażniejszych je s t o pinia p. v. W ickede w Kolońskiej gazecie7, że wszystkie m ia sta uwol­

nione być pow inny od fortyfikacyi, które należałoby o d tą d staw iać n a okół miejsc niezamieszkałych, gdzie chyba jedynie m agazyny wojskowe, koszary i dom y od bom b bezpieczne d la mieszkańców wojskowych pom ieszczano. Ale zdaje n am się, że żądanie to aczkolwiek słuszne w rozpoczynającej się teraz epoce długich wojen, zgoła uwzględnione nie będzie. M ożna więc tylko dom agać się, aby gdzie m ia sta fortecam i pozostać jeszcze m uszą, opatrzono je fortam i daleko wysuniętem i, któreby chroniły m ia sta w razie oblężenia od zbom bardow ania. Co do T orunia, sądzimy, iż rząd wobec m ostu nad W isłą nie zgodzi się n a to pod żadnym w arunkiem , aby go uwolnić od fortecznych okowów, dlatego zważamy za konieczne ograni­ czyć kw estyą reformy w tej mierze jedynie n a tym , aby zbudow ano n a okół m ia sta w dostatecznym oddaleniu pew ną liczbę fortów wysuniętych, któreby m iasto w danym razie od zbom bardow ania uchroniły.

Jeśli więc T oruń m a pozostać fortecą potrzebne są dlań forty w ysunięte. Ze zaś fortecą praw dopodobnie n a długo jeszcze pozostanie, przeto chcąc myśleć nad w zrostem jego, rachować się m usim z ty m w arun­ kiem . Z daniem naszym , jakkolw iek m iasto je s t małe, może się jeszcze roz­ szerzyć, nie wszerz to w górę. N a S tary m mieście w prawdzie dom y są już bardzo wysokie, ale n a Nowym po większej części jednopiętrow e, najw yżej dw upiętrow e, m ogą się jeszcze o jed n o piętro doskonale powiększyć i dać pom ieszczenie kilkuset rodzinom . Ale aby się to stało, potrzeba, iżby

8C h o d zi o w o jn ę fra n c u s k o -p ru s k ą w 1870 r. 7T a g a z e ta to „K ó ln isc h e Z eitu n g ” .

(8)

Nowe m iasto w ydobyć z odrętw ienia, w którym się faktycznie znajduje. Dzisiaj każdy obcy, któ ry zaw ita do T orunia, sądzi, że z wieżą P aulinow ą i ciasną uliczką E lżbiety6 przy końcu Szerokiej m iasto T oruń się kończy. K ażdem u mieszkańcowi S tarego m ia sta droga na Nowe m iasto w ydaje się jak o b y ja k ą ekspedycyą daleką n a M okre lub Podgórz. Te dw a przesmyki dzielące M iasto S tare od Nowego zam iast je łączyć, powinny być rozsze­ rzone i to tak , aby z ulicy Szerokiej i to sam o z ulicy Szewskiej otworzył się widok w głąb Nowego M iasta. Oczy ciągną, oko jes t żywe i postępowe; nogi są leniwe i konserw atyw ne, chociaż do ruchu przenaczone. Skoro te dw a przesm yki rozszerzone zostaną, frekwencya z Starego m ia sta n a Nowe i o dw rotnie niechybnie się powiększy; z dwóch miasteczek zrobi się m iasto.

Oko osw obodzone, widok o tw arty będą bodźcem wielkim, ale zawsze idealnym jeszcze; trze b a powiązać te dwie dzielnice interesem . Ju ż się one łączą przez to, że szkoły dwie znaczne, i parę pensyonatów pom ie­ szczono n a Nowym Mieście. Ale ruch szkolny z n a tu ry rzeczy jes t ci­ chym, w przecięciu cztery razy tylko n a dzień dzieci robią przechadzkę z dom u do szkoły i odw rotnie. D la tego zdaniem naszym dziś w naj- pustszych ulicach i uliczkach Nowego M iasta trzeba by pomieścić trzy gm achy publiczne, któ re ta m tą stronę ożywią, podczas gdy dzisiaj n a S ta ry m Mieście tylko do pustości się przyczyniają. G m acham i tem i są p o czta, u rząd celny i te a tr. S tary Rynek w każdym mieście powinien przede w szystkim siużyć skupieniu h andlu i przemysłu pryw atnego. Cóż dzieje się w T o runiu. O to w rynku stary m właściwie je d n a połać wscho­ d n ia je s t handlow ą, połać północna ożyw ioną jes t tylko w połowie, polać południow a w jednej trzeciej; od te a tru zaś do poczty są pustki: m am y tu bowiem te a tr, urząd celny, kom m endanturę, kościół i pocztę9. Jakżeby inaczej w yglądała t a stro n a , gdyby ta m był sklep przy sklepie, handel przy h an d lu ? Nie cisnąłby się cały handel tak ja k dziś n a ulicę Szeroką, trochę

8O b e c n ie K rólow ej Jad w ig i.

s T e a tr był w D w orze A r tu s a z w id o w n ią n a 500 osób, u rz ą d celny w b a ro ­ kow ym p a ła c u M e issn e ra - k a m ie n ic a n r 7, k o m e n d a n tu ra , czyli s ie d z ib a ko­ m e n d a n ta p ru sk ie g o g a rn iz o n u w ojskow ego z o sta ła p o b u d o w a n a w 1818 r. - k a m ie n ic a n r 10, kościół to d zisiejszy ak ad em ick i kościół oo. J e z u itó w , p o c z ta m ie ściła się w b u d y n k u k u p io n y m przez w ład ze m iejskie w 1818 r. od uczo­ nego i b u rm i s tr z a S a m u e la G e re ta , a o b o k niej s ta ł h o te l zw any od 1815 r. „d e S a n sso u c i” - n a ich m ie jscu w la ta c h 1881-1894 w zniesiono dzisiejszy g m ach p o c z ty - zob. T . B o raw sk a, H. R ie tz, P rzew o d n ik po s ta ry m T o ru n iu , T o ru ń 1994, s. 3 6 -4 0 .

(9)

M aślanej10 i Chełm ińskiej i n a je d n ą polać rynku, szrubując cenę sklepów do niesłychanej wysokości, nieodpowiedniej stosunkom naszego m iasta, rodząc tak obfite konkursa, które p sują rep u tacy ą m iastu naszem u w całym święcie handlow ym , a tutejszych sędziów zam ien iają p o kilku latach w specyalistów praw a konkursowego. N a te a tr, n a pocztę, n a u rząd celny pójdzie każdy, choćby były n a Sukienniczej, Jęczm iennej lub G arbarskiej ulicy; kupować zaś w te strony, teraz przynajm niej, żaden ani obcy, ani tu ­ tejszy obyw atel nie pójdzie, choćby tam kilka i najśw ietniejszych handlów pow stało. Ze te a tr nowy je s t potrzebny, mianowicie w wolniejszym m iej­ scu, gdzieby w razie pożaru (tea try p alą się podobno w przecięciu co lat pięćdziesiąt) nie zdusiła się i nie spaliła cala intelligencya m iejska wraz z rodzinam i, to przekonanie podobno panuje w mieście naszym . Nie w ątpim y, że zgodzą się także z nam i wszyscy, że i pocztow e b iu ra dzi­ siejsze nie od p o w iad ają obecnem u ruchowi pocztowemu; w razie gdyby nowy gm ach pocztowy okazał się istotnie koniecznym, obow iązkiem m ia­ s ta być powinno, dołożyć wszelkich sta rań , aby sta n ął n a Nowym Mieście, podobnie ja k i te a tr 11, a Rynek S tary oddany został w całości, ile się da, pryw atnem u przedsiębiorstw u handlow em u do dyspozycyi.

Powiedzieliśmy powyżej, że domki małe n a Nowym Mieście m ogłyby się w górę powiększyć i dać jeszcze pomieszczenie kilkuset rodzinom . B rak mieszkań dogodnych ju ż i teraz jest w mieście wielki; czym się dzieje, że tak m ało b u d u ją w nim, a mianowicie na Nowym Mieście? Pow ód jes t jasny. W łaścicielom małych domków dla ich pryw atnej osobistej po­ trzeby te dom ki małe w y starczają, n a w ybudow anie wielkich kamienic nie m a ją funduszy. Sprzedawać nie chcą dom ów swoich in n ym , bo nie po trzeb u ją. G dyby się znalazł spekulant budowniczy i chciał dom ek taki n a wzniesienie kamienicy większej nabyć, żądanoby od niego ceny nie­ zm iernej. W d o d atk u dom ki te m a ją front bardzo wąski, aby wybudow ać kam ienicę odpow iednią dzisiejszym wym aganiom co do m ieszkania, trze- baby nabyć kilka domków obok siebie, o ile możności cale kw atery przebu­ dować. Trudności przeto dla pojedynczych osób, któreby w tym kierunku chciały spekulować, bardzo się m nożą. T u inicjatyw a p ry w a tn a jednej osoby nie starczy, tu trzeba assocyacji, trzeb a inicjatyw y może gm iny sa­ mej.

Co do domów n a S tary m Mieście, są one wysokie ju ż bardzo, a m im o

10 O b e cn ie Żeglarska.

11N ow y t e a t r p o b u d o w a n o w 1904 r., gdzie sto i d o d zisiejszeg o d n ia - zob. B. M an sfeld , K . W a jd a , T ea tr w T o ru n iu , W arszaw a 1978.

(10)

to nie w y sta rcz a ją dla zadość uczynienia brakowi dogodnych m ieszkań dla potrzeb dzisiejszych towarzyskich. Ztąd to pochodzi ? O to pow stały one w całkiem innych w arunkach. My house, my castle. Budowane są dla jednej rodziny patrycyuszow skiej. N a dole handel, n a pierw szym piętrze salon, n a drugim sypialnia, n a trzecim , czw artym i p iątym śpichrze. Z biegiem czasu, z upadkiem handlu i rodzin zamożniejszych, zaczęto się obywać m niejszem i lokalami. N a parterze zrobiono dwa składy, n a pierw ­ szym piętrze mieści się właściciel, drugie odnajm uje komornym; śpichrze n a w yższych p iętrach s to ją próżno i świecą wytłuczonem i szybam i. Fronty są wąskie, więc tylko jed en pokój widny, reszta ciemne komórki, łub słabo oświecone i niezdrowe sypialne kom naty, schody ciemne, niebezpieczne - wszędzie b ra k pow ietrza i św iatła. Zamożniejsze rodziny przeb ijają domy obok siebie, łącząc p ię tra w spółrzędne kilku domów w jed n o mieszkanie. N a S ta ry m Mieście w ątpim y, aby się to już zmienić dało; dla tego tym więcej sta ra ć się trzeba, aby n a Nowym Mieście domy mieszkalne pow stały odpow iednie tegoczesnym potrzebom , z pokojam i m ającym i św iatło i po­ wietrze.

Rozum ie się, że kw estya m ieszkań jes t drugorzędną, poruszyliśm y j ą tu jednakże, aby wykazać, że tw ierdza naw et tak ścieśniona, ja k teraz, nie staw ia nieprzebytych szrank wzrostowi m iasta, byle to znalazło w sobie siłę do w zrostu. U łatw ienie kom unikacyi Nowego M iasta ze S tary m zaś przez rozszerzenie ulicy Elżbiety i zniesienie wieży Paulinow ej uważam y za środek ożyw ienia m ia sta całego, zniżenie cen sklepów i mieszkań przez po­ m nożenie konkurrencyi ulic; skoro zaś koszta handlow e by się zmniejszyły, handel w całości zyskaćby musiał. Mogłoby się zdawać, że narażeni byliby n a s tra tę właściciele kam ienic dziś najwięcej ożywionych ulic, gdyby np. tu ta j z ulicą Szeroką inne konkurrow ać zaczęły. Je stto obaw a nieuzasa­ dniona. D ośw iadczenia innych m iast uczą, że handlow e od daw na ulice p rym zatrzy m u ją zawsze; w proporcyi sklepy tam p o zo stają najdroższe; a przez podniesienie się h an d lu w całym mieście, nie tylko nie trac ą daw­ niej uprzyw ilejow ane części m iasta, owszem często naw et w walorze rosną. U biegają się o tak ie place w tedy tylko ci co je opłacać chcą i m ogą, pod­ czas gdy daw niej m ieścić się n a nich musieli i tacy co ich opłacić nie byli w stan ie i upadali.

P o u łatw ieniu kom unikacyi wewnętrznej w mieście, chodziłoby o ułatw ienie kom unikacyi zew nętrznej. T oruń posiada obecnie tylko je d n ą kolej, k tó ra nie tyle Toruniow i co Bydgoszczy pom ogła. Nowa kolej zrównoważy nied o statk i pierwszej; to co pierw sza zanosi do Bydgoszczy, a

(11)

co dawniej się tu ta j zatrzym yw ało, zrównoważone będzie i w ynagrodzone przez to, że pow iaty brodnicki, grudziądzki i chełmiński mocniej niż d o tąd ku Toruniow i grawitow ać będą. G raw itacya pow iatu inowrocławskiego dzielić się będzie ja k dotąd pom iędzy Bydgoszczą a Toruniem ; n a to m iast kolej to ru ń sk o -p o zn ań sk a12 obniży cenę niektórych towarów z p o łu d n ia sprow adzanych, np. węgła, wapna, żelaza itp. Będzie jeszcze p o trzeb n a kolej ku Chełm nu opierająca się o ile możności n a praw ym brzegu W isły13. Aby komunikacye przynieść mogły korzyść m iastu, m uszą być nietylko od­ pow iednio dla interesów m iasta zakładane, ale także po założeniu o d p o ­ w iednio eksploatow ane. M amy tu m ost drewniany, który przez lat kilka poprzednio nie istniał. M ost ten nieoceniony jest dla m ia s ta 14; ale zda­ niem naszym nie stosow nie go eksploatow ano. N ierozum ieliśmy nigdy opłaty wyciąganej od przechodniów . W skażą nam cyfry! Pokażą koszta, w yrachują, że tyle w ynoszą reparatury, że więc m ost tyle rozchodu m ający, pow inien przynosić tyle dochodu. Ale w takim razie cyfry nie wszystkiego dow odzą. N ajpierw nadm ienim , że m ost gm inny podobnie ja k p o czta i koleje rządowe nie powinny przynosić czystego zysku, co najw ięcej po­ w inny się opłacać. Przypuszczam y, że przy etacie m ostow ym chodziło też tylko o to , aby się zwróciły koszta nań wyłożone. Ale w ja k i sposób ? hic haeret agua. Dawniej w ybierano tu za jedno przejście przez m ost 6 fen; za drogę o d w ro tn ą także 6 fen. Jeden interes przeto za m ostem w ym agał 1 sgr [srebrnych groszy] opłaty. O p łata to niezm iernie wysoka: Sądzono jed n a k , że bez niej egzystować nie m ożna. Po długich walkach zniżono opłatę n a 8 fen. z 1 sgr. i cóż się okazało ? O to, że uwzględniwszy stosunki (m obilizacja, kilkutygodniow a przerw a w kom unikacyi) dochód w propor- cyi się nie zmniejszył. Oczywisty przeto wniosek, że dalsze zmniejszenie opłaty także nie zmniejszy dochodów. Gdzie granice tego zm niejszenia ? Zapew ne w tw ierdzeniu, że są instytucye, które się pośrednio o p łacają i opłacać pow inny swemu społeczeństw u. Do tych należą, nie m ówiąc o

12T o ru ń uzyskał p o łączen ie z P o zn an iem p rzez In ow rocław d zięk i lin ii B e r lin - W y s tr u ć p o b u d o w a n ej w 1873 r.

13 P o łą c z en ie T o r u n ia z M alb o rk iem i od tej lin ii o d g ałęzien ie do C h e łm n a p o w sta ło w 1883 r. - zob. A. P ią tk o w sk i, G en eza i rozw ój lin ii k o lejo w ych w P ru sa c h Z a ch o d n ich (18Ą 2-191Ą ), [w:] T o ru ń i P o m o rze pod w ładzą p ru ską , p o d red. Sz. W ierzchoslaw skiego, T o ru ń 1995, s. 120; szerzej o k o le jn ic tw ie - A. P ią tk o w sk i, K o le j W sch o d n ia w lata ch 1 8Ą 2-1880. Z d ziejó w tra n sp o rtu kolejow ego n a P o m o r zu W sch o d n im , O lszty n 1996.

(12)

szkołach, brukow aniu i oświeceniu ulic, trotoary, pom py i studnie, a w części pow inien należeć i nasz m ost. K to przyjrzy się furm ankom przed m ostem zatrzym yw anym , ten choćby i nie wziął n a uwagę potrzeb ro b o t­ ników m ostow ych opędzanych n a Podgórzu, w Stawkach itd ., przyjdzie do przekonania, że m ost zam iast sprow adzać ludzi do T orunia, odstręcza niejednego. N asza konsum pcya warzyw a i produktów żywności opiera się n a ty m co donosi praw y brzeg W isły; z lewego brzegu um niejszam y konkurrencyą n a targ u żywności o p łatą mostowego. Nie posuw am y się tak daleko, iżbyśmy zgoła żądali zniesienia jej, ale tendencya pow inna być ku tem u, a w każdym razie o p lata od przechodniów ustać by pow inna całkiem , a p rzynajm niej zredukow ana ad m inim um .

D o takich spraw , któ re się o p łacają pośrednio i przynoszą korzyść m ia­ stu dopiero w n astępstw ach nie zawsze dotykalnych należy dbałość o zdro­ wie mieszkańców. W tym względzie oczyszczenie ulic, regulacya ścieków, wodociągi, k o n tro la najsurow sza kloak, zbudow anie i utrzym yw anie pu­ blicznych łaźni parow ych, ciepłych i zimnych, powinny być przedm iotem szczególnej baczności, a wiele jeszcze w tym względzie w T oruniu do zro­ bienia. P ro je k t przyspasabiany, aby m iasto przejęło od właścicieli domów n a siebie obowiązek czyszczenia ulic je s t w tej mierze ważny niezm ier­ nie. Zwróćmy tu uwagę n a je d n ą niedogodność, k tó ra już napraw ić się nieda, ale niech o n a będzie skazówką n a przyszłość. Z naną je s t rzeczą, że w naszych okolicach najczęstsze w iatry są zachodnie. D la tego n a j­ zdrowsze dzielnice m iast, przez b ogatszą ludność zamieszkałe, położone s ą ku zachodowi. U nas je s t ta k ą dzielnicą Przedmieście Bydgoskie. Po­ nieważ w iatry zachodnie są najczęstsze, dla tego dbać trzeba, aby fabryki z szkodliw ym i wyziewam i były zakładane n a wschodniej stronie m iast. U nas tu założono gazow nią15 właśnie n a zachodniej stronie, a w iatr roznosi szkodliwe gazy n a m iasto i zatruw a kilka ulic. W P oznaniu zbudowano gazow nią n a wschodniej stronie m ia sta i nikt jej nie czuje.

Pow iedzieliśmy n a wstępie, że handel ju ż nie da je dostatecznego żywiołu życia m iastu naszem u, trzeb a sta ra ć się o to, aby zamieniło się w przem ysłowe. T endencya ta wyjść pow inna od gminy, ale nie ta k iżby gm in a jak o ta k a zab ra ła się do przedsięwzięć przemysłowych, tylko aby ro zb u d zała ducha przemysłowego pryw atnego. System wznoszenia fabryk n a koszt p ań stw a i gm in jes t z g ru n tu fałszywy, i sądzimy, że np. Cegiel­ n ia tu te jsz a g m in n a lepiejby prosperow ała w ręku pryw atnym niż m iej­ skim , i pośrednio więcej by przynosiła korzyści m iastu niż teraz. Ale

15P o b u d o w a n o j ą w 1859 r.

(13)

to nie przeszkadza, iżby gm iny podobnie ja k państw o przez szkoły, m u­ zea przemysłowe, ułatw ianie kredytu, nie popierały rozwoju przem ysłu w swoim obrębie.

N a przyszłym posiedzeniu reprezentacyi miejskiej m a być w y b ran ą „ d ep u tacy a d la przemysłowego postępu” . Profesor Prowe n a przeszłym posiedzeniu zwrócił uwagę n a ważność tej komissyi i zalecił, aby wybór członków do niej odpow iednim byl jej wysokiemu zadaniu. K om isya ta rzeczywiście mogłaby niezmiernie wiele zdziałać dla m iasta, zwłaszcza gdy wyszła z przekonania, iż zadaniem jej jes t starać się o znalezienie środków w ogóle do podniesienia m iasta, specyalnie za pom ocą podniesienia w nim przem ysłu.

T oruń nie je s t siedzibą władz wysokich d epartam entalnych; chociaż to wielu uw aża za jego niedostatek, my za A dam em Sm ith em m niem am y iż siedziba władz nie stanow i o wielkości m iast; tę zaw dzięczają m ia­ s ta przemysłowej energii i inicyatyw ie swoich obywateli; dowodem dzi­ siejsze wielkie m iasta fabryczne angielskie: M anchester, Liw erpool itd. itd . Niechaj obyw atelstw o toruńskie w tę stronę natęży działalność sw oją, a T oruń nie u p ad n ie16. Położony niem al w środku Europy, gdyż tu ta j przecin ają się linie pociągnięte od najdalszego p u n k tu wschodu do n a j­ dalszego p u n k tu n a zachodzie Europy i od najpólnocniejszego p u n k tu do najpoludniow szego; położony nad linią telegraficzną z Indyi W schodniej do Londynu, nad koleją z P etersburga do P aryża, nad wielką rzeką - z czasem odzyskać musi daw ną wielkość i przeróść j ą nawet; ale trzeba, aby się stosow ało m iasto do stosunków faktycznych, spraw iedliw ie oceniło położenie swoje geograficzne, które mu się każe rachować nie tylko ze św iatem niem ieckim , ale i św iatem słowiańskim!

Powie n am k to może, iż wodę prowadzim i tu n a nasz m łyn; ale to nie może nas pow strzym ać od wypow iedzenia naszego szczerego przeko­ n an ia, iż zaniedbanie języka ojczystego jednej trzeciej ludności w szkole elem entarnej nie może wyjść n a dobre dla rozwoju m iasta. T ylko dwie trzecie mieszkańców, ja k n a dzisiaj, m a swobodę rozwijać się umysłowo; je d n a trzecia część, pochodzenia polskiego, za m iodu walczyć m usi z trudnościam i obcego języka wykładowego, m aleńka tylko jej cząstka zwycięża te trudności, a reszta pozostaje n a zawsze w helotyźm ie ducha. T aki sta n rzeczy n a dobro m ia sta wyjść nie może. W szkole elem entarnej d la dzieci polskich wykład w języku polskim je s t niezbędny.

(14)

Ze my się tu ta j przy ty m żądaniu nie kierujem interesem jed n o ­ stro n n y m narodow ym , ale jedynie ekonomicznym , dowiedzieni zapewne przez to, iż równocześnie zwrócim uwagę n a ważność w naszych stro­ nach d la wyższych szkól realnych i przemysłowych nauki języka nie tylko polskiego, ale i rosyjskiego. Język o statn i dać może młodzieży tutejszej klucz do rozległych aspektów n a W schodzie i niew ątpliw ie znajom ość jego pom iędzy przem ysłow cam i wschodnich prowincyi pruskich wpłynęłaby n a rozwój przem ysłu tychże okolic.

Uwagi powyższe p o d dajem y pod rozstrząsanie współobyw ateli w mieście tu tejszy m , w przekonaniu, iż interesa kom unalne m ogą być w spólnym polem pracy dla obu narodowości, dla wszystkich przekonań religijnych i politycznych, pod w arunkiem wszelako, że interesa naro­ dowe i religijne b ęd ą do tego sto p n ia szanowane, iż słabsi nie będą zmu­ szeni całej swej uwagi kolo kwestyi narodow ych i religijnych koncen­ trow ać, neu tralizu jąc tym sposobem i u mocniejszych dużo siły umysłowej i m atery aln ej, k tó ra ku celom ekonomicznym i cywilizacyjnym całkowicie skierow aną by być m ogła, z niezm iernym dla gm iny i naszych tu krajów p ożytkiem ...

Może nadejdzie kiedyś czas, w którym W isły brzeg prawy, co pod m iastem się rysuje, zam ieni się od zam ku aż do koszar w m ur wysoki, do którego n a dole tulić się będą sta tk i wiślane; od m uru nadbrzeżnego usypie się plac rozległy, podzielony n a drogę zajazdow ą dla wozów frach­ tow ych, i aleję spacerow ą, a gdzie dziś nadw iślany m ur forteczny, stan ie od Mostowej do P anieńskiej17 bram y szereg wspaniałych kamienic z bo- gatem i sklepam i parterow em i, frontem ku południow i n a rzekę, m osty i dworce zwróconych, z w idokiem najpyszniejszym w świecie - z któ ry m nie- p o ró w n a się Brylowski ta ra s drezdeński. Takie może być kiedyś m iasto K opernika !” .

17N a z w a n a o d k la sz to ru s ió str b e n e d y k ty n e k , u m iejsco w io n a przy w ylocie ulicy D u c h a Ś w ięteg o , z w a n a p ó źn iej B ra m ą D u c h a Ś w iętego, a w reszcie B ra m ą K la s z to rn ą , w X IX s tu le c iu p o p rze b u d o w ie i p o d w y ższen iu s łu ż y ła ja k o p o m ie­ szc z en ia m ie szk a ln e - p a trz T . B o raw sk a, H. R ie tz, op. c i t ., s. 4 7 -4 8 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

2.Wykonawca zobowiązuje się wykonać przedmiot umowy z należytą starannością przy uwzględnieniu zawodowego charakteru prowadzonej przez Wykonawcę

o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowisko (Dz.U.Nr 199, 2008r,

Osoby stawiające się do kwalifikacji wojskowej, które z ważnych przyczyn nie mogą stawić się w wyznaczonym terminie i miejscu są obowiązane zawiadomić o tym fakcie Wydział Spraw

litej sprowadzając, z powodu jej wstrętu i obrzydzenia do handlu i interesowania się nim, nie mogła się w żadnym poszczególnym wypadku, bez różnicy do

+48 61 62 33 840, e-mail: biuro@euralis.pl www.euralis.pl • www.facebook.com/euralisnasiona • www.youtube.com/user/euralistv Prezentowane w ulotce wyróżniki jakości,

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

Na podstawie art. Przedmiotem niniejszej umowy jest udzielenie świadczeń zdrowotnych związanych z czynnościami technicznymi z zakresu protetyki przez Przyjmującego