Stefan Moysa
"Zusammenarbeit von Christen und
Atheisten : das Problem der
gemeinsamen sttlichen Normen :
Moraltheologentagung 1969 in
Wien", wyd. Karl Hörmann i Rudolf
Weiler, Wien 1970 : [recenzja]
Collectanea Theologica 42/1, 227-228
R E C E N Z J E
227
Realizacja człow ieczeństwa jest tylko konsekwencją takiego sposobu pojmo wania. W oparciu o naukę L u t r a , M o l t m a n n , który jak wiadom o jest luteraninem , opisuje tę realizację jako w olne przyjęcie darmowego uspra
wiedliwienia, aby móc pełnić nowe uczynki w w olności i wykazać posłuszeń stwo nowem u prawu m iłości. To zadanie nie może oczyw iście wyczerpyw ać się jedynie w w olności osobistej. W olny chrześcijanin m a dążyć do uzdro w ien ia stosunków przez uw olnienie innych ludzi od uwłaczających nacisków społecznych.
Pod koniec swoich rozważań autor zastanawia się nad sensem Kościoła. Czy ma on utrzym ywać moralność społeczeństwa, czy tak jak w średniow ie czu być jego koroną? Takie utylitarne pojm owanie Kościoła w ynika z po dobnego pojm owania Boga (Bóg stróż m oralności, Bóg tłum aczący luki w obra zie świata). Taki obraz Boży został przez naukę w spółczesną ostatecznie przezwyciężony. U m ożliw iło to rozwiązanie bardziej chrześcijańskie: zamiast używać Boga do tego, aby m óc korzystać ze świata, chrześcijanin ma w a runki, by używać św iata, który mu dopomoże do zjednoczenia z Bogiem. Podobnie Kościół uwolniony od funkcji społecznych coraz bardziej przejmo wanych przez społeczeństwo, będzie uwolniony od zadań sobie właściw ych, aby cieszyć ludzi religią uprawianą dla niej samej. W św iecie posiadającym dzięki automatyzacji coraz w ięcej wolnego czasu, znaczenie tej funkcji będzie stale wzrastało. W takim św iecie człowiek będzie się m odlił nie z m aterial nej potrzeby, ale ponieważ jest to przyw ilejem w olnych dzieci Bożych, będzie chodził do Kościoła nie przymuszony, ale z w ewnętrznej potrzeby, będzie studiow ał teologię nie dla jej spożytkowania, ale dla radości, którą daje.
Nie da się zaprzeczyć, że tego rodzaju rozważania trącą nieco utopijnością, jak również trudno się zgodzić na w szystkie tezy autora dotyczące w iary i uczynków w usprawiedliw ieniu. Niem niej pozostaje faktem , że M o l t m a n n poruszył problem bardzo istotny i odblokował drogę dla lepszego pojm owania Boga, człowieka, religii i Kościoła.
Ks. Stefan M oysa SJ, W arszaw a
Zusam m en arbeit von C hristen und A th eisten . Das P roblem der gem einsam en sittlich en Normen. M oraltheologentagung 1969 in W ien, wyd. Karl H ö r - m a n n i Rudolf W e i l e r , Wien 1970, Herder, s. 60.
Są tu zebrane referaty w ygłoszone na posiedzeniu teologów -m oralistów języka niem ieckiego, które m iało być poświęcone zagadnieniu wspólnych norm m oralnych dla ateistów i chrześcijan. Zagadnienie to jednak zostało zaledwie dotknięte, jak można się przekonać z pobieżnego naw et przeglądu poszczególnych wypowiedzi.
W pierwszym referacie bowiem Franz Martin S c h m ö l z om awia na pod staw ie konstytucji G audium et Spes i Lum en G en tiu m stosunek Kościoła do ateizmu. Zaznaczając ciągłość nauki, która zachodzi m iędzy Vaticanum II a poprzednimi w ypowiedziam i Kościoła podkreśla jednak, że dopiero dzisiaj znalazł on jakiś w spólny język z ateistam i i m ówi tak, aby być przez nich słuchanym. Najpoważniejszą i najgruntowniejszą w ypow iedzią jest referat В i s e г a na temat m ożliwości współpracy między chrześcijanam i i ateista mi. Warunkiem takiej współpracy jest zdaniem autora przede wszystkiir przekroczenie samej w iary przez miłość bliźniego sięgającą do m iłości n ie przyjaciół. Dalszym koniecznym warunkiem takiej współpracy jest odideolo- gizowanie w iary. Od dłuższego czasu bowiem wiązano w iarę chrześcijańska z system am i ideologicznym i, które dawały pewność intelektualną, ale kosz tem wolności człowieka i hum anistycznego odnoszenia się do niego. Klasyczny przykład tego rodzaju w iary połączonej z ideologią mamy w legendzie D o i s t o j e w s k i e g o o w ielkim inkwizytorze. Mimo spełnienia tych warunkó^J
22
&
RECENZJEostrość przeciwstaw ienia wiary i niewiary pozostanie, a wspólna baza roz m ow y może dotyczyć jedynie pewnych punktów, jak troska o człow ieka czy w ysiłk i dla zachowania pokoju.
W krótkiej w ypow iedzi D i m i t r o p o u l o s stara się ustalić pewne za łożenia współpracy m iędzy chrześcijanami i ateistam i, np. uznanie człow ieka i jego osobowości za najwyższą wartość na św iecie, obopólne poszanowanie przekonań, zrezygnowanie z w łączania teoretycznych tez do praktycznej współpracy.
Joseph Georg Z i e g 1 e r zajm uje się normami m oralnymi w społeczeństw ie pluralistycznym zbliżając się najbardziej do w łaściw ego tem atu zebrania. Autor zasadniczo przyjm uje istnienie absolutnych norm, ale nie chce się dać wciągnąć w dylemat: normy absolutne czy relatyw ne, przyjmując jesz cze inne możliwości.
Ostatni wreszcie referat om awia znaczenie Deklaracji PrawT Człowieka, uchwalonej przez ogólne zebranie Organizacji Narodów Zjednoczonych w P a ryżu w 1948 roku. Jest to konkretny przykład, że nawet w społeczeństw ie pluralistycznym można dojść do daleko idącej zgodności na temat norm m oralnych.
Żałować należy, że obok referatów nie został opublikowany przebieg dyskusji albo przynajmniej jej w yniki, które na pewno pozwoliłyby wyrobić., sobie lepszy obraz całości i podkreślić niew ątpliwe osiągnięcia tego spotka nia. Niem niej jednak same referaty przyczyniają się również do ożywienia problem atyki dialogu z niewierzącym i, który po krótkim okresie rozwoju w ydaje się nieco słabnąć. Spotkanie było na pew no krokiem naprzód w k ie runku rozwiązania problem ów narzucających się przy w spółpracy chrześci jan i ateistów.
Ks. S tefan M oysa SJ, W arszaw a
Henri BOUILLARD, C om prendre ce que Von cro it, Paris 1971, Editions Aubier-M ontaigne, s. 156.
K ilka zebranych tutaj artykułów i referatów ma jedną m yśl przewodnią: zrozum ienie treści posłannictwa chrześcijańskiego w funkcji czasów dzisiej szych tak,’ aby uczynić teologię przedmiotem dialogu z tym i, którzy sądzą, że nie mogą wierzyć. Jest to nic innego jak dawny program św. A n z e l - m a: nie chcę rozumieć, abym m ógł wierzyć, ale wierzę, aby rozumieć.
Program ten zostaje w sposób ogólny nakreślony w pierwszym szkicu. Autor uwydatnia jednak różnicę, jaka istnieje m iędzy poszukiwaniam i A n- z e 1 m a a badaniami teologii dzisiejszej. Św. A n z e l m szukał racjonalności Bożych tajem nic, starał się w ykazać ich harmonię i związek w ew nętrzny, niezależny od autorytetu Pism a św. Tajem nice te posiadają w ujęciu A n z e 1- m a pew ną strukturę wew nętrzną, która w odniesieniu do doświadczenia ma w artość uniwersalną, a w ięc także dla człowieka niewierzącego. Dla nas punkt odniesienia jest inny, a m ianow icie historia zbawienia, której centrum jest Chrystus nadający w szystkim tajem nicom jedność i harmonię. Inne niż u A n z e l m a jest również poszukiw anie w spólnego dialogu zarówno z religiam i niechrześcijańskim i, jak i z m yślą laicką. Polega ona na znale zieniu w tych prądach pewnej otwartości na chrześcijańskie misterium , która um ożliwia ich odniesienie do przedmiotu w iary chrześcijańskiej.
Ten generalny program realizuje autor w następnych szkicach. Idąc po linii H. d e L u b a c w yjaśnia problem nadprzyrodzoności nie przez dar^ m owe dodanie czegoś do natury, ale przez przebóstwienie człowieka, które w ym aga jego osobistego przyzw olenia i które zostaje udzielone jako dar, za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Źródłem darmowości nie jest w ięc odróż nienie nadprzyrodzoności od natury, ale w łaśnie w olne pośrednictwo Jezusa Chrystusa.