Czesława Szetela
Zofia Makuszkowa (1910 - 1973)
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 10, 181-184
Czesława Szetela
ZOFIA M AKUSZKOW A (1910 - 1973)
D nia 23 w rześnia 1973 r. zm arła w Rzeszowie Zofia M akuszkowa. U rodzona i w ychow ana w Przem yślu, tam została pochow ana.
Zofiia M akuszkowa, z dom u Gródecka, u rodziła się 10 lutego 1910 r. Po nauce w szkole podstaw ow ej, w 1920 r. zaczęła uczęszczać do Gim n azju m P P B enedyktynek i w czerwcu 1928 r. złożyła m atu rę typu hum anistycznego. W ty m sam ym roku podjęła stu d ia z filologii polskiej na W ydziale H um anistycznym U n iw ersy tetu J a n a K azim ierza w e Lwo wie. D yplom m agisterski uzyskała w czerwcu 1934 r., przedstaw iając pracę K obieta i miłość w twórczości Marii R od ziew iczó w n y . Przew od niczącym Komilsji Egzam inacyjnej był prof. Ju liu sz K leiner. Pracę n a uczycielską podjęła już wcześniej, w 1932 r., w Przem yślu, w Średniej Szkole Zawodowej Żeńskiej. Później, od 1934 do czerwca 1939 r. p ra cow ała w M iejskim G im nazjum i Liceum w Przew orsku. W liipcu tegoż roku otrzym ała pow ołanie n a stanow isko d y re k to ra G im nazjum K raw iec kiego i Sżkoły Gospodarczej TSL w Tarnopolu. Zdążyła objąć tę funkcję. Po reorganizacji szkolnictw a na tam ty m terenie w yjechała w 1940 r. do Lwowa, ale pracow ać zaczęła dopiero po półtorarocznej przerw ie; w listopadzie 1941 r. została d y rek to rk ą Państw ow ej Szkoły Zawodowej Ż eńskiej. Do szkolnictw a ogólnego pow róciła w sierpniu 1944 r. jako nauczycielka 10-letniej Szkoły Średniej N r 10. W czasie pobytu w e Lwo w ie b rała też udział w ta jn y m nauczaniu, prow adzonym pod kierunkiem d yr. S tefanii Sfcipad. Lwów opuściła w liipcu 1945 r. i 1 w rześnia zna lazła się na m iejscu daw nej pracy w Przew orsku. We w rześniu 1953 r. pow ierzono Jej funkcję kierow nika Sekcji Język a Polskiego WODKO
— 182 —
w Rzeszowie. S praw ow ała ją przez okres 10 lat, do sierpnia 1963 r., a więc także po okresie przekształcenia się tej in sty tu cji w Orkęgowy Ośrodek M etodyczny. O statnim m iejscem p rac y było obecne II Liceum Ogólnokształcące w Rzeszowie, w k tó ry m uczyła od w rześnia 1958 d o sierpnia 1972 r., n ajp ierw jako kierow nik Sekcji, później na etacie n a u czycielki.
W pam ięci uczniów pozostała jako znakom ita polonistka, rozm iłow ana w swoim przedm iocie i w .pracy z m łodzieżą. U m iała budzić z a in tere sow anie do litera tu ry , zbliżyć do życia jej nauczanie i w yzyskać w alory wychowawcze. Je j uczniow ie w w ieku dojrzałym w yznaw ali, że uczyła ich żyć. Prow adzone przez N ią lekcje u trw alały się śladem w psychice w ychow anków . W sposób ciekaw y i niestereotypow y .prowadziła także pracę pozalekcyjną, in icjując n a swych kółkach polonistycznych dy skusje i konkursy, przygotow ując w ystąpienia arty sty c z n e m łodzieży na oko licznościowe uroczystości. Sam a przy tej okazji w ygłaszała w zruszające przem ów ienia i .prelekcje, w ykazując przy tym praw dziw y dair słowa.
Ukochanie przedm iotu i rosnący zasób dośw iadczeń w zakresie polo nistyki szkolnej, w sp arte in teligencją i żyw ym stosunkiem do w y kon y w anych czynności, stw arzały n a tu ra ln ą podstaw ę do dzielenia się swoimi spostrzeżeniam i, do udzielania pom ocy m etodycznej polonistom . L ata pracy w WODKO, a n astępnie w OOM to był szczególny okres Jej życia: czynny, w ypełniony po brzegi p racą instru k to rsk ą, zm ierzającą do dosko nalenia pracy polonistów różnych sto p n i i różnych typów szkół, pełen spotkań i akcji, w któ ry ch czuła się nap raw d ę na swoim m iejscu. Roz liczne były form y Jej działania. Obok hospitacji lekcji i konsultacji m etodycznych organizow ała m nóstw o konferencji i kursów , n a których wygłaszała prelekcje i refe ra ty zarów no dotyczące program u nauczania, jak i różnych zagadnień m etodyki przedm iotu. W iele cdbyło się na nich dyskusji nad wchodzącym i w życie program am i i podręcznikam i, a także spotkań z autoram i opracow ań i tychże podręczników . W sw ym dzia łaniu uw zględniała now e prądy, zm ierzające do uw spółcześnienia środ ków i m etod nauczania języka polskiego, do w prow ad zenia now ych treści i tem atów . Obok tego szły w yjazdy do szkół całego w ojew ództw a, przy bardzo tru d n y ch jeszcze ówcześnie w aru n k ach kom unikacyjnych, a następnie zajęcia na w ydziale zaocznym S tudium N auczycielskiego w Rzeszowie, dla którego opracow ała obszerny s k ry p t do lite ra tu ry po wszechnej, i w reszcie zajęcia w organizującej się dopiero W yższej Szko le Pedagogicznej.
M iała dużą łatw ość słowa m ów ionego i pisanego. Do dziś nie s tra ciły swojej w artości a rty k u ły drukow ane w „Polonistyce”, a dotyczące ówczesnych le k tu r szkolnych, ja k „Sachem ” Sienkiew icza (19954, n r 6) i „Perla” S teinbecka (1965, n r 3). Stanow ią one proste, przy stęp ne pro
pozycje om ów ienia n a lekcjach tych utw orów . Oba ujęcia uśw iadam iają, jak wiellką wagę przyw iązyw ała autorka, jako nauczycielka, do w ydo b y w an ia em ocjonalnych treści z dzieła literackiego, jak w iele m iejsca w J e j realizacjach lekcyjnych zajm ow ało uczuciowe przeżycie u tw o ru literackiego. Stąd nacisk n a ładne, głośne czytanie fragm entów i sta ra nie, by w yw ołać w zruszenie młodzieży. W analizie końcowej sceny S a
chem a pisze: ,,T rzeba n a lekcji uczynić w szystko, aby m łodzież przeżyła
ten m om ent jak n ajsilniej, gdyż m a on ogrom ne znaczenie wychow aw cze i pow inien mocno się, utrw alić w m łodych, w rażliw ych um ysłach.”
K rótk i a rty k u ł: W śród książek, z któ rych przem aw ia M ickiew icz („Po lo n isty k a” 1955, n r 6), oparty n a liryczno-.wapominieniowym m ateriale i u kazu jący rolę pisarza w edukacji narodow ej poprzez takie pozycje
szkolne, jak Latarnik, S y z y fo w e prace, w iersze Staffa, Słonim skiego
i Ja stru n a , je s t w yraźnym dowodem żyw ego stosun ku do „najw yższego z czujących” i prow adzi do takiego w niosku: „Nie patrzm y n a M ickie w icza jak n a odległą planetę, przez teleskop tylko naukow ych badań [...], ale p atrzm y w jego poezję jak w oczy przyjaciela; p atrzm y n a niego przez teleskop serca [...] i tego patrzen ia uczmy m łodzież” . Twórczość M ickiewicza zajm ow ała szczególne m iejsce w Je j sercu, ale podobnie em ocjonalny stosunek m iała do każdego dzieła literackiego, zwłaszcza gdy odpowiadało Je j upodobaniom , gdy trafiało do Jej w rażliw ości percep- cyjnej.
Z darzało się Jej także w ypow iadać na tem aty ogólnopedagogiczne, ale i wówczas podstaw ą był m ateriał lekturow y, jak n a przykład w a r tykule Rola polonisty w kszta łto w a n iu św iadom ej d y scyp lin y (garść
spostrzeżeń i refleksji) („P olonistyka” 1956, n r 2). W łaśnie problem oso
bowości nauczyciela polonisty, jego modelu, ja k byśm y dziś powiedzieli, pow racał stalle w Jej w ystąpieniach ustn ych i pisanych. I m ożna bez przesad y po-wiedzieć, że jak była znakom itym polonistą, prow adzącym atra k cy jn e lekcje i pam iętającym zawsze o obowiązku k ształtow ania oso bowości ucznia, tak trw ały ślad w yznaczyła w osobowości w ielu n a u czycieli — Jej koleżanek i kolegów, któ ry m niosła chętną pomoc, k tó rych uczulała na niebezpieczeństw o skostnienia i ru ty n y , w który ch roz budzała am bicje opanow ania sztuki uczenia przedm iotu zwanego języ kiem polskim.
Bliska w szystkim spraw om , k tó re dotyczyły ukochanej polonistyki, znalazła się w gronie tych ludzi, którzy doprow adzili w 1956 r. do za łożenia O ddziału T ow arzystw a Literackiego im. A. M ickiewicza w Rzeszo wie. Do ówczesnego zarządu weszła jako zastępca prezesa, pozostając następ n ie w jego składzie do końca swego życia, a więc przez okres 17 lat. Jak o pracow nik WODKO w iele m ogła uczynić dla m łodego Od działu przez stw orzenie doskonałej p latform y dla jego poczynań. To Ona
— 184 —
zapoczątkow ała w prow adzanie prelegentów Tow arzystw a na ko n feren cje p rzedm i otowo -m et od y czne polonistów licealnych z całego w ojew ódz twa. Ona d ała początek: i nazwę kam eraln y m zebraniom tychże nauczy cieli, ale już tylko z te re n u m iasta, któ re p rzetrw ały do dziś jako „czarne kaw y polonistyczne” . P a tro n u je im nadal T ow arzystw o M ickiewiczow skie. To Ona b rała żyw y udział w organizow aniu pam iętnego dla śro dow iska W alnego Zjazdu D elegatów Tow arzystw a Literackiego im. A. M ickiewicza w Rzeszowie, w rak u założenia oddziału. M ożna pow ie dzieć, że dobrze zasłużyła się Tow arzystw u.
Była człowiekiem o w ielkiej energii, a w podjętą pracę w kładała głębokie zaangażow anie i serce. M ożna było podziw iać Jej zdecydow a nie, trafność sądów i rzeczowość ujm ow ania problem ów . M iała odwagę w ypow iadać zawsze sw oje zdanie, bez w zględu n a konsekw encje, jakie m ogły ją spotkać. Była w ym agająca i spraw iedliw a, niesk ora do pochw ał i w ylewności, ale uczynna i życzliwa, bezw zględnie szczera w postępo w aniu z ludźm i. Cechowała ją duża k u ltu ra. Otoczona ludźm i, rów nie jak Ona działającym i lub szukającym i Jej pomo'cy, dzieliła się swą w ie dzą i um iejętnościam i, oddana całym sercem pracy polnistycznej. G łę boką miłością darzyła pięlkno słowa pisanego — sztukę literacką.