• Nie Znaleziono Wyników

Anonimy.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Anonimy."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Anonimy

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (10), 185-191

(2)

Anonimy

P rz y k ła d zm arnow anego talentu: Breza. S t w o ­ rzony był do opisywania intryg, nicowania ambicji, dem askowania prestiżów, rozgrzebyw ania m e c h a n izm ó w te j woli mocy, o k tó re j — pod nazwą p y c h y ż y w o ta — słyszeć musiał jeszcze od księdza k a te ­ chety. Słow em , Pan Bóg powołał go na pisarza biurokracji. A le w y ­ brał sobie, zapew ne za diabelskim podszeptem , taką w łaśnie biuro­ krację, która — o dziwo! — sama siebie potrafiła (p rz y n a jm n ie j czę­ ściowo) zreform ow ać. L e d w ie sko ń czył pisać «Spiżową bramę», Jan X X I I I zwołał sobór. Cała ta książka jest w ie lk ą kulą w płot. I n a w e t m u tego nie w y p o m n ia ł «Tygodnik Pow szechny». Polscy chrześcija­ nie są naprawdę za dobrzy.

* * *

Fascynacja zagranicą i «nieobliczalną osóbką sw obodnych obyczajów» p łyną u Dygata n a jw y r a źn ie j z tego samego źródła.

* * *

Tadeuszowi K o n w ic k ie m u b rakuje do wielkości t y l k o k il k u k r o p ek nad i. Czy ty c h sam ych, któ re gniewają w prozie R ó ż e w ic za ?

(3)

A N O N IM Y

1 8 6

W «Dzienniku czasu w ojny» N a łko w ska schodzi w otchłań. Pierw sza dama polskiej literatury prowadzi tra fik ę t y ­ toniową. N ajsu b teln iejsza z koch a nek cieszy się, że zrobiła wrażenie na z w y c z a jn y m bu b ku , którego spotkała w ogonku. I właśnie osobi­ s t y w y m ia r tej w o je n n e j przyg o d y — w y m ia r, k tó r y r o zp ły n ą łb y się za p e w n e na literackich salonach — nadaje «Dziennikowi» powieścio­ wą nieledwie ob iektyw ność. M ógłby on — dopraw d y — nosić p o d t y ­ tuł: «Książka o starej kobiecie». M ożna ty lk o podziwiać trzeźwość, bezlitość, surowość, z k tó r y m i N a łk o w sk a patrzyła, ja k się starzeje

— bez grosza, bez nadziei, bez złudzeń. I właśnie te n chłód, t r z e ź ­

wość, o krucieństw o p r z yg o to w a ły «Medaliony». G d y b y N ałkow ska nie umiała zobaczyć, co z kobietą m o że zrobić czas, nie potrafiłaby za pew ne opisać, ja ki to los ludzie lu d zio m u m ie ją zgotować.

* * *

M arka Hłasko uznano w 1956 ro k u za porte-pa- role najm łodszych. Dzisiaj jed en z najm łod szych współpracow ni­ k ó w «Tekstów» oświadcza, że nic z «Pierwszego k r o k u w chmurach» nie rozumie. T ru d n o o bardziej p r z ek o n y w a ją c y dowód, że pisarz nie po w in ien nig d y szukać pokoleniowego alibi.

* * *

P r z e k le ń s tw e m L e m a jest to, że w s zy stk o po­ trafi. Umiał napisać thriller, groteskę, pam iętnik, dysertację k r y t y c z ­ ną, opowieść przygodow ą, rozprawę filozoficzną, realistyczną powieść z morałem. A le co m u s i a ł napisać?

* * *

K ijo w s k i uprawia embriologię polskości. Prob­ l e m tylko, c z y naprawdę Polak m a o k ilka genów w ięcej (mniej) niż jego sąsiedzi?

(4)

Epicka siła «Polskiej jesieni» jest siłą pokory. Szczepański niczego nie pragnie udowadniać, jak P u tra m e n t, nicze­ go nie chce podsumować, ja k N a łkow ska, nikogo pocieszyć, ja k Zu- krowski. Najlepsza z książek o w rześn iu osiąga swą prawdę dzięki m o ra ln y m walorom narratora. M ówi on to tylk o , czego jest bez­ względnie p e w n y . Wie, że poniósł k lę sk ę i wie, że się nie podda. Oszczędza n a m zarówno p o lityc zn y c h w y w o d ó w , ja k p a trio tyczn ych morałów. Dlatego pozostanie w literackiej pamięci.

* * *

W s z y s tk ie powieści S tr y jk o w s k ie g o dzieją się po końcu świata. Co więc sprawia, że go tak chętnie c zyta m y? E g z o ty z m c z y nostalgia? C zy też w s z y s c y ż y j e m y j u ż po drugiej stronie naszej cywilizacji?

* * *

A r ty s ty c z n ie «Popiół i diament» jest słabszy niż każda następna powieść Jerzego Andrzejew skiego. Mimo to trzeba rzucić na szalę i «Ciemności», i «Bram y raju», i «Skaczącego», a b y u zy sk a ć przeciw w agę dla tej jed n ej książki — o Mać­ k u i Szczuce. «Popiół i diament» bo w iem przestał b yć ty lk o powieś­ cią. S ta ł się m i t e m naro do w ym , f i l m e m W a jd y, złą przepowiednią losu Z b y s z k a Cybulskiego, lekcją j ę z y k a polskiego w szkole średniej.

* * *

Pisarz, k tó r y zm ienia się w raz z m ow ą potocz­ ną, m o że liczyć na pochwałę k r y t y k i . Ale m a te ria łe m literatu ry są ta kże j ę z y k i w yspecjalizow ane — m.in. j ę z y k w ie d z y o człowieku. T w órczość K azim ierza B randysa zm ienia się w ra z z m ow ą naszej h u ­ m a n is ty k i. S p o ty k a ją go za to zarzuty. N a cóż choruje k r y t y k a , czy nie na « k o m p le ks parobka»?

(5)

A N O N IM Y 1 8 8

Parnicki chce być powieściopisarzem h is to r y c z ­ n y m . A le w jego powieściach g łó w n y m p rz ed m io te m analizy nie jest Historia, lecz Biurokracja. W s z y s tk o — kultura, polityka, religia, obyczajowość, p r a k ty k a życiowa są ukazane jako dżungla s y s t e m ó w sform alizowanych. D ra m a ty moralne gubią się w sporach p r o c e d u ­ ralnych; ż y w io ły — m a rtw ieją w ogólnikach; nic też dziw nego, że pisarz te n coraz p e w n ie j porusza się w e współczesności.

* * *

Proza Leopolda B uczkow skiego w y s ta w ia k r y ­ t y k ę na o krutną próbę. T a k «Pierwsza świetność», jak «Uroda na czasie» mogą być interpretow ane z r ó w n y m pow odzen iem ja ko k l i ­ niczne wręcz p rzyp a dk i patologicznego rozkładu f o r m i tr y b ó w m o ­ w y, nie mające żad n ych d o d a tko w ych uzasadnień, k tó re n a k a z y w a ­ ł y b y je włączać w porządek literatury, to jako nowatorskie p rz e ła ­ mania ko n w e n c ji narracyjnych, zadziwiające odkrycia literackie, otwarcia w id o k ó w na nieznane dotąd możliw ości s z tu k i opowiada­ nia. Jak więc jest naprawdę? B ełkot to, czy e k s p e r y m e n t arcydziel- ny? A przecież «Czarny potok» nie nasuwał takich d r a m a ty c z n y c h p ytań. Chaos narracji narzucał ta m w sposób bezsporny swoją zn a ­ czeniową f u n k c j o n a l n o ś ć .

* * *

Mieć coś za złe B randysow i (K azim ierzow i) n a ­ leży do dobrego tonu. C zy p rzy p a d k ie m nie ir y tu je nas najbardziej jego pracowitość? To, że działając bez pośpiechu i ostentacji, a za to syste m a ty czn ie i w y tr w a le — dochodzi za k a ż d y m razem p u n k ­ t u a l n i e tam, gdzie inni pragnęliby się znaleźć, ale nie potrafią się nie spóźnić?

* * *

Niepohamowane gadulstwo Parnickiego drażni j u ż najbardziej n a w e t w y tr w a ły c h wielbicieli jego ta le n tu . Pisze on w gruncie rzeczy wciąż jedną książkę, niewiarygodnie rozwlekłą,

(6)

nień i kom plikacji; ciągnie nas po bezdrożach i wertepach, m ę c z y a zarazem nudzi. A przecież k o c h a m y go nadal: wciąż w istocie za «Koniec ’Z gody narodów ’»!

* * *

(Z listu o «Pamiątce z Celulozy»: jest solidna bliska p a m ię tn ik a r sk ie m u a u ten ty ko w i, a zarazem bez r e sz ty w pisa­ na w schem at (Żerom sko-socrealistyczny) i nieznośnie grandilok- w enta. A więc je s t t y m c z y m była: solid n ym m o n u m e n te m swojej ep oki — ja k M DM z ka ndelabram i. Stoi, nie zagraża katastrofą, choć się postarzała i z r u jn o w a ła . Ale nic z tej staroci nie w ybłysło , ża d­ n y c h powodów ani racji dla rewizji.

* * *

Brand ys (K a zim ierz) opanował zawód pisarza z subtelną finezją. Od w nikania w głębokości m aterii ję z y k o w e j po um ie ję tn o ść problem owego operowania najbardziej za w ik ła n y m i ta j­ n ik a m i w ie d zy o w sp ó łc ze sn y m człowieku. J a k szkoda, że rolę pisarza gra tak dobrze, że aż bez dystansu...

* * *

Nie powinno ujść naszej uwadze krzepiące z ja ­ w is k o twórczości ludzi, dla k tó ry c h uprawianie literatury jest dzia­ ła n ie m be zin te re so w n y m , c z y m ś w rodzaju hobby. Socjolog Jan S zc ze p a ń s k i pisze m łodzieżowe powieści o Indianach, k o m p o zy to r i p u b lic y s ta S te fa n K isielew ski — krym in a ły , filozof L e s z ek Koła­ k o w s k i — bajki, generałowie — u tw o r y przygodowe. T a k więc pro­ z a ic y nie pow inni czuć zażenowania wobec poetów, n a w e t jeśli p r z y ­ p o m n i m y , że wiersze pisują kardynał W o jty ła i profesor Kotarbiński, człcynek R a d y P a ń stw a J ó zef Ozga-Michalski i opat tyn ie ck i O. Pla- cyd Galiński.

(7)

A N O N IM Y 190

Czy m o żna w yobrazić sobie równie o d leg ły ch pisarzy ja k A n d r z e je w s k i i Lem? A jed n a k obaj («Idzie skacząc po górach» i «Glos Pana») c ytu ją ten sam fra g m e n t wiersza S w in b u rn a :

I porzuciwszy gniew , nadzieję, pychę, Wolni od pragnień i wolni od burz,

Dziękczynnych w estchnień ślem y modły ciche, Ktokolwiek jest tam pośród gwiezdnych głusz. Za to, że m inąć dniom żywota dano,

Za to, że nigdy raz zmarli nie wstaną I rzek gw ałtow nych nurt, zmącony pianą, Zawinie kiedyś w głąb w ieczystą mórz.

J akież możliwości porów nań, interpretacji, św iatopoglądow ych wniosków!

* * *

Borowski od razu u z n a n y został za n ajw ięk sze g o eksperta psychologii człowieka obozów ko ncen tra cy jn y ch . Z d o b y ł sobie taki autorytet, że inne interpretacje doświadczeń obozowych, traktow ano ja k sen tym en ta ln o-h a rcerskie gadanie. Ale po u k a za n iu się «R y t m u życia» Antoniego K ępińskiego monopol Borowskiego na prawdę o sytuacji lu d zkiej w O święcim iu został podważony. W k a ­ m i e n n y m świecie p o ja w iły się ludzkie twarze.

* * *

K ie d y Parnicki zaczął p ublikow ać sw e pierw sze powieści, p rzyp u szcza liśm y, że pow staje n a j w y b i t n i e j s z e dzieło w naszej literaturze. Po ostatnich książkach «Muza dalekich pod ró ży », 1970 (650 stron), «Palec zagrożenia», 1970 (619 stron), «Tożsamość», 1970 (393 strony) i «Sta liśm y jak d w a sny», 1973 (682 strony) m a m y pewność, iż pow staje n a j o b s z e r n i e j s z e dzieło współczesnej polskiej literatu ry.

(8)

Podobnie ja k literatura a m e ry k a ń sk a m a m y św ietną «szkołę południa»: B u c z k o w s k i, Iw aszkiew icz, Kuśniew icz, S t r y jk o w s k i. Ale jaka szkoda, że brak wśród nich Faulknera!

* * *

W dw udziestow ieczn ej prozie polskiej ważną rolę odegrały powieściowe e k s p e r y m e n t y k r y t y k ó w i eseistów: I r z y ­ kowskiego, Brzozowskiego, Witkacego, Parandowskiego, Sandauera. Dzisiaj tę tradycję z pow o d zen iem k o n ty n u u je ty lk o K ijow ski; poza t y m n ie w y p a ły — Kubacki, K u n c e w ic z itp. K r y t y k i e m f i l m o w y m jest Jan J ó zef Szczepański, ale czasem nie w ie r z y m y , że J J S to zn a­ k o m i t y autor «Ikara» i «W yspy».

* * *

W «Głosie Pana» L e m zaprezentował sem iotycz- n o -m isty c zn ą koncepcję 'Kosmosu. Teoria L earneya („ginący świat, ja k c z ło w ie k duszę, «oddaje» swoją in fo rm a cję”) i teoria Sinestera c n e u tr in o w e j fali (Głosie Pana), jako testam encie zniszczonej c y w i ­ lizacji sprzed 30 m iliardów lat, roztaczają imponującą w izję z w y ­ cięstw a inform acji nad p raw a m i n a tu ry . Życ io d a jn y kod po k o n u je k a ta s tr o fy kosmiczne, W szechśw iat m ó w i do nas! — oto m e ta fiz y c z ­ n y f u n d a m e n t p o staw y sem iotycznej. Ciężko przyznać — «W yznania a n ty s e m io ty » , ozdoba pierwszego n u m e r u «Tekstów», b y ły p r o d u k ­ te m k r y z y s u wiary; po prostu — m e t a fi z y c z n y m kacem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzictwo do Europy. Jeśli rzeczywiście umiejętność rozstrzygania sporów można nazwać siłą Europy - a przekonują mnie o tym doświadczenia Azji i Afryki, krajów,

Jedynie rodzina Bo- giem silna, rodzina Swiadoma swych chrzeScijariskich zadan moze pod of ad re- alizowawniu zadan wychowania pelnego czlowieka, bo - jak m6wilem przy

Umiejętności: dziecko dokonuje syntezy wyrazów dwusylabowych; nazywa skarb jesieni; korzysta z technologii cyfrowych i gra na tablicy interaktywnej; eksperymentuje

Zestaw do samodzielnego rozwi ˛ azania po wykładzie z zasad

gli korzystać z trasy już we wrześniu, czyli trzy miesiące wcześniej niż było to plano- wane. Kolejna kwestie poruszone w spra- wozdaniu to przebudowa ul. Piastowskiej, budowa

– Miasto Ruda Śląska w ramach tegorocznego budżetu planuje zrealizo- wać zagospodarowanie terenu w bezpo- średnim sąsiedztwie Burloch Cafe i stworzyć ciekawą przestrzeń

Jaką drogę przebędzie on do chwili zatrzymania się, jeśli współczynnik tarcia krążka o lód wynosi f=0,1?.

Król Alfons określa warunki i wyznacza termin rozprawy rycerskiej