• Nie Znaleziono Wyników

Czy kapitan Nemo był wyzyskiwaczem?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy kapitan Nemo był wyzyskiwaczem?"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Lem

Czy kapitan Nemo był

wyzyskiwaczem?

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (11), 195-197

(2)

Korespondencja

Czy kapitan Nemo był wyzyskiwaczem?

Drogi Panie Redaktorze,

n ie przystoi św ietnym „Tekstom ” najm niejsze nawet bałam uctw o w m eto­ dzie krytyki, lecz się go Redakcja w pomarańczowym (siódmym) numerze nie ustrzegła. By rzecz naprawić, muszę listem tym wyprzeć się obrony L em a-beletrysty przed L em em -krytykiem , którą Andrzej Zgorzelski przed­ staw ił w artykule O ucieczce Lema — z żalem.

P. Zgorzelski zarzucił mi jako krytykow i ciężki grzech, zwany fallatio in- tentionalis. Pow iedział bowiem , że deprecjonowałem w łasny Pow rót z gwiazd, porównując intencję, z jaką siadłem do tej książki, z jej definityw ną reali­ zacją. Zgoda na to, że krytyki nie wolno opierać na zestawieniu tekstu z tym, co na jego tem at autor sobie m yślał, lecz ja w Fantastyce i futurologii fatalność tę om inąłem . N ie moje intencje autorskie, w książce nieobecne, zestaw iałem z jej tekstem , lecz pokazałem niespójność te kstow ych założeń i konkluzji.

A oto dowód, iż o autorskich intencjach, rozchodzących się z tekstem dzieła, w olno m ówić bez w ykraczania poza owo dzieło, czyli nie w szczynając śledztw a co do zam iarów, jakie autorowi przyśw iecały i pozostały w jego głowie. K lasyczna powieść J. V erne’a 20 000 mil podm orskiej żeglugi prezentuje b o­ hatera, kapitana Nemo, jako rom antycznie posępnego, ale i postępowego m ściciela — rzecznika sprawy ludów, ciem iężonych przez potęgi dziew iętna­

stow ieczne. Jakoż powieść głosi, że kapitan ów był samozwańczym, lecz pra­ w ym sędzią kolonializatorów, bo w im ię spraw iedliwości zatopił w ojenny statek angielski, bo wspierał greckich powstańców złotem, dobywanym z m orskiego dna, a też, że był nieposzlakowanym druhem i przywódcą swej dzielnej załogi — jak przystało rycerzowi słusznej sprawy. Wolno w ięc rzec, iż w intencji V erne’a leżało takie w łaśnie odm alowanie bohatera. Zarazem

(3)

K O R E S P O N D E N C J A 196

można, w oparciu o tekst, ustalić, iż tenże kapitan Nemo był satrapą i drę­ czycielem swej załogi oraz bezideowym rozbójnikiem — piratem . Dowód taki przeprowadził H. W. Starr w zam ieszczonym w „Leaves from the Copper Beach” artykule A Submersible Subterfuge or Proof Im positiv e (w roku 1959). Jakoż, zestawiając to, co J. Verne napisał w jednych partiach książki z tym, co mu się napisało w innych, krytyk zdem askował kapitana Nem o, albowiem ujaw nił, że gdy dodać od siebie w ym iary pomieszczeń „Nautilusa”, łódź ta, po odjęciu przestrzeni, zajętej przez m aszynow nię oraz osobiste kajuty kapitana Nemo (salon, sypialnia, biblioteka), pozostawia do dyspozycji całej załodze klitkę w ielkości 16 stóp na 22. Można ustalić, iż załoga liczyła co najmniej 24 ludzi. Jeśli tedy um ieścić ją nawet na potrójnie spiętrzonych kojach, pozostanie jej, na przestrzeń życiową, 10 X 16 stóp, obszar, na którym nieszczęśni podwładni kapitana Nemo m usieli gnieść się stojąc — w toku w ieloletnich podmorskich wojaży! Tak nędzny m etraż m usiał sprawiać im dolegliwości, których pan kapitan był na pewno świadom, bo to się działo pod jego bokiem — za progiem rozległych salonów i bibliotek, do których, nota bene (tekst jest tu jednoznaczny), nigdy żaden marynarz nie miał w stę ­ pu! Starr udowodnił też, iż kapitan, m ówiąc profesorowi Aronnax, jakoby zatopił okręt Anglików, bo ich nienaw idził jako im perialistów i kolonizato­ rów (Nemo był księciem hinduskim) — okłamał francuskiego naturalistę. Flagi okrętu bowiem , co się pojaw ił jako punkt na widnokręgu, nie m ożna rozpoznać przez okrętową lornetę; rozdzielczość szkieł zezwala najwyżej na ustalenie, że to jest okręt duży. Nemo był w ięc zwyczajnym piratem, a n ie rzecznikiem nadosobistej zem sty.

Cóż czynić z tym i fantami? Analiza Starra, niezaprzeczalnie poprawna, bo nie wykraczająca poza tekst, jest, rozum ie się, niepoważna: Verne chciał uczynić bohatera postacią szlachetną, w ięc nie chciał pokazać go jako k łam ­ cę, dręczyciela w łasnej załogi oraz bandytę-korsarza, topiącego każdy — b yle w ielki — okręt. N iew ątpliw ie tedy Verne napisał ustępy uwznioślające bo­ hatera z rozm ysłem świadomym , czyli intencjonalnie, a te drugie, których im plikacją jest kapitańska nikczemność, napisały mu się niechcący, bo, sądzić trzeba, nie dokonywał pomiarów metrażu m ieszkalnego ani nie do­ ciekał rozdzielczości czy krotności lornet okrętowych. Niechybnie te arytm e- tyczno-optyczne zabiegi nie przyszły mu do głowy. Tak w ięc teza Starra, jakoby V erne działał przewrotnie i szlachetną powierzchownością kapitana Nemo mamił czytelników, kryjąc głębiej w tekście jego „prawdziwą”, podłą naturę, jest ironiczna. Jeśli nie dajemy jej wiary, znaczy to, iż umiemy roz­ różniać pomiędzy tym, co w tekście intencjonalnie autorskie a tym, co n ie- intencjonalne, jako skutek pisarskich niedopatrzeń i lapsusów.

Pow ieść V erne’a jest przypadkiem skrajnie łatw ym dla krytyka. Może on tylko ustalić, że pisarz nie zatroszczył się o metraż, przysługujący załodze, pod w pływ em norm swego czasu, podług których m arynarzy traktowano jak służbę, pojawiającą się, by zrobić sw oje a potem znikającą — zaczem nikt nie dbał o jej bytow e warunki.

P ow rót z gwiazd to przypadek nieco inny: niedom yślenia do końca konkluzji, co w ynikają z fantastycznej hipotezy w yjściow ej, a nie tylko — pom inięcia

(4)

197 K O R E S P O N D E N C J A

wtórnych narracyjnych im plikacji. Lecz i ta książka jedno chce głosić, a drugie głosi faktycznie. Betryzacja, czyli odjęcie jednostkom agresywnych popędów, nie mogła obrócić Ziemi w utemperowaną Arkadię, a nie mogła, ponieważ ludzie wyrządzają ludziom krzywdy powodowani strukturą sto­ sunków zbiorowych częściej aniżeli indyw idualną złością, schowaną w ch a­ rakterach. Utwór tw ierdzi, że betryzacja udobruchała ludzkość aż zanadto, bo zepchnęła ją w pasywny hedonizm, podczas kiedy taki zabieg raczej za mało mógłby sprawić. Jako rzecznik fantastyki „realistycznej”, czyli dba­ jącej o logiczną spójność i prawdopodobieństwo w erystyczne św iata przed­ stawionego, oskarżyłem książkę o fałszyw e konkluzje z założenia betryza- cyjnego — i do tej diagnozy ograniczyła się główna linia mego ataku. Opiera się ona na tekście, który jest niezborny, bo udaje, że z w łaściw ych mu za­ łożeń startowych w ynika to, co de facto nie w ynika. Sprzeczność ta, tkwiąc w publicznej w ersji dzieła, tym samym podlega osądowi krytycznemu. Sytuacja, w której autor do jednego celu zmierza tekstem , a tak zwana logika w ew nętrzna owego tekstu ciągnie w inną stronę, to rzecz w litera­ turze dobrze znana. Autor, w zięty w takie widły, poczyna zw ykle m anew ro­ wać, staw iać zasłony dymne, to jest, tuszuje fiasko w yjściow ej koncepcji, idąc na kompromisy, od czego tekst słabnie w zborności lub sam sobie zaprzecza.

Omyłki V erne’a były m arginalne, kilka poprawek usunęłoby jego przeocze­ nia „optyczno-arytm etyczne”, zdejm ując odium ze św ietlanego kapitana Nemo. Mojej książki poprawkami lokalnym i uratować nie można: w ięc i błąd kon­ strukcji w niej poważniejszy, i sprawa, przez to, bardziej godna skrytykow a­ nia. Tym bardziej, że kategorię intencjonalności podano dziś w niesław ę, niesłusznie, jak próbowałem ukazać w tym liście. Zasługuje ona na rehabili­ tację — przy zachowaniu, zapew ne, zdroworozsądkowego umiaru. Pogrążam więc uparcie Lem a-autora przeciw L em ow i-krytykow i nie dla chwały tego drugiego, lecz przez wzgląd na dziecko, którego z kąpielą w ylew ać nie należy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prócz wywozu pieniędzy przez kupców na pokrycie ujemnego bilansu handlowego ze wschodem, który był dozwolony pod w arunkiem zapła­ cenia cła od pieniędzy,

szący się dużym autorytetem mistrz ceremonii, słow em Dhur-Twardowski, który powstrzym ałby króla przed rzuceniem się w stronę Barbary.. Tu jednak autor

[r]

Het gebruik van open data voor het verbeteren van beslissingen vereist een verschuiving van de aandacht van open datapublicatie naar open datagebruik (dit proefschrift).

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 10/1-2, 394-395 1967.. B A R JOACHIM ROMAN O., PRAWO STANÓW DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO, WARSZAWA

Perpetrators of crimes connected with the violence acts on the open sea and territorial waters – in case, when they will undergo the jurisdiction of Po- land – they can

W rozdziale trzecim (Dwie hipotezy dotyczące natury życia na Ziemi, s. 50-80) autor recenzowanej publikacji analizuje dwie odmienne i wzajemnie się wyklucza- jące hipotezy na

227 skrajnego fenomenalizmu, która nawet jeśli rezygnuje z formułowania jakich- kolwiek tez metafi zycznych (przyjmując albo metafi zyczny sceptycyzm, albo agnostycyzm), na