Janusz Lalewicz
Krytyka teorii funkcji mowy
Bühlera-Jakobsona
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (12), 16-33
Janusz Lalewicz
Typologia w ypow iedzi
Krytyka teorii funkcji mowy
Buhlera-Jakobsona
1. G dyby ktoś zaproponow ał w yróżnienie n a stę p u jąc y c h typ ów k o m u n ik ató w
językow ych:
a) tw ierdzenia, opowieści, opisy, zaw iadom ienia, p race nau k ow e itp.
b)
przekleń stw a, życzenia, kondolencje, ok rzy ki r a dości, gniew u, zdziw ienia itp.c) prośby, groźby, obelgi, kom endy, zarządzenia,
zaproszenia itp.
d)
p y tan ia w rodzaju: „Czy pan słucha?” albo: „Co słych ać?” , odpow iedzi w ro d za ju : „Tak, słu c h a m ” albo: „Ł ad n ą m am y dziś pogodę” itp.e) p y tan ia o sens w yrażeń, definicji, hasła słow nikow e itp.
f)
w iersze,praw dopodobnie uznano by, że k lasy fik a c ja jest dość zaskakująca, a zasada podziału dość n iejasna. N iew iele w y ja śn iła b y zapew ne w skazów ka, że jest to typologia o p a rta na zróżnicow aniu fu nk cji, a nie np. fo rm y g ram aty czn ej czy treści. T ym czasem za sadę podziału n ietru d n o w skazać — je s t od d aw n a zn ana i p o p u larn a. F u n k cje kom u n ik ató w zaliczo
17 F U N K C J E M O W Y B C H L E R A - J A K O B S O N A nych do poszczególnych k las m ożna m ianow icie określić jako „n astaw ien ie” — odpow iednio: na to, do czego się k o m u n ik at odnosi (a), na jego n a d a w cę, a ściślej: n a m an ifestację jego p o staw y wobec tego, o czym m ów i (b), n a a d re s a ta (c), n a n a w ią zanie, p o d trzym anie lub sk o n tro lo w an ie k o n ta k tu (tzn. „fizycznego k a n a łu i psychicznego zw iązku” ) m iędzy nadaw cą i odbiorcą (d), n a objaśnienie lub spraw dzenie rozum ienia uży w anego kodu (e), na w yeksponow anie sam ego k o m u n ik a tu (f) K toś, k to nie zna skądinąd te o rii „fu nkcji języko w ych” w sfo rm u ło w an iu R. Jak o bso na, będzie m iał zapew ne — mimo ty c h w y ja śn ie ń — n ie ja k ie w ą t pliwości. Dlaczego p odstaw ow ym i fu n k cjam i w szel kiego słow nego k o m u n ik a tu m a ją być w łaśn ie fu n k cje: re fe re n c y jn a , em otyw na, k o n aty w n a, fatyczna, m etajęzykow a i poetycka, a nie np. ludyczna, sa k raln a , p rak ty czn a, d y dak ty czn a czy jeszcze jakieś inn e fu n k cje w yróżniane p rzez ró żn ych te o re ty ków? D latego — odpow iada teo ria fu n k c ji języko w ych — że te w łaśn ie fu n k cje w yznacza odniesie nie k o m u n ik a tu do „czynników k o n s ty tu ty w n y c h ” w szelkiego a k tu kom un ik acji. A le dlaczego w łaści w ie odniesienie do p rzed m io tu k o m u n ik atu , jego nad aw cy i odbiorcy, k o n tak tu , kodu, a także (!) sam ego k o m u n ik a tu m a stanow ić k ry te riu m w y ró żn ia n ia i o k reślan ia podstaw o w y ch fu n k cji m o w y? Dlaczego m am y p rz y ty m uw ażać, że fu n k cje te, będące koniecznym i a sp ek ta m i każdego ko m u n ik a tu , w yznaczają zarazem podstaw ow e zróżnico w a n ie fu n k cjo n aln e ko m un ik ató w , poniew aż w róż n ych k o m u n ik atach d o m in u je „n a sta w ien ie ” na in ne „czynniki k o n s ty tu ty w n e ” ? A w reszcie — jak a
1 R. Jakobson: P oetyka w św ietle ję zy k o zn a w s tw a (1960). Przekład Krystyny Pomorskiej. Cytuję wg: Współczesna
teoria badań literackich za granicą, t. II. Kraków 1972,
s.23—69. Biorę pod uw agę tylko fragm ent dotyczący fun k cji językow ych (s. 27—34).
Dlaczego te w łaśnie funkcje?
18 N iespójna teoria Model kom uni kacyjny Buhlera
je s t w arto ść w y ja śn ia jąc a czy p rzy d atn o ść p ra k tyczna tak iej typologii?
Tego ro d z a ju w ątpliw ości sta ły się bodźcem do przed staw io n ych tu rozw ażań. U w ażne prześled ze nie w yw odów Jak o b sona, a także tw ó rcy teorii fu n k cji m ow y, K arla B uhlera, prow ad zi do w nio sku, że są to w ątpliw ości uzasadnione. W brew po zornej prostocie i sugestyw ności je st to teo ria n a d er jasn a i n iespójna jak o k o n stru k c ja pojęciow a, a sp e k u la ty w n a i a rb itra ln a jako opis zjaw isk ję z y kow ych.
2. Żeby uchw ycić ideę przew od nią teo rii fu n k cji językow ych, trz e b a zacząć od w y
k ład u jej tw órcy, K. B u h lera, bow iem Jako bson p rze jm u je założenia te o rii jak o już znane i u sta lo ne, wobec czego jego k oncepcja n ie tłu m ac z y się do końca sam a w sobie, lecz w ym ag a znajom ości w e r sji p ierw o tn e j 2.
P u n k te m w y jścia rozw ażań B u h lera je s t znany z K ratylosa P la to n a „ in stru m e n ta ln y m odel m ow y”
(Organonmodell der Sprache), zgodnie z k tó ry m w y
pow iedź to narzędzie (organon), za pom ocą którego ktoś kom uś o czym ś (einer — dem andern — iiber
die Dinge) mówi. W celu sprecyzow ania — n ie
o k reślo ny ch jego zdaniem u P la to n a — re la c ji m ię dzy elem en tam i tego m odelu: w ypow iedzią, m ó w iącym , a d resatem oraz rzeczą, przeprow adza B iih- le r „analizę p rzy czy n ow ą” obw odu m ow y w k a te goriach bodźca i reak cji. W m yśl tego opisu w ypow iedź jest: 1) p ro d u k te m rea k c ji „psychofi zycznego sy stem u a” (czyli mówiącego) n a „źródło bodźca” , tj. rzecz, k tó ra go do m ów ienia pobudzi
2 Teorię funkcji m owy przedstaw ił Buhler w r. 1933 w Sprachtheorie, roz. I, §. 2, „Das Organonmodell der Spra ch e” (cytuję w g drugiego wydania, Stuttgart 1965); w r. 1934 opublikował nieco rozszerzoną w ersję tego w ykładu w: Die
A xiom atik der Sprachwissenschaften, roz. D. „Das Schema
der Sprachfunktionen” (cytuję na podstaw ie wydania k siąż kow ego — Frakfurt am Main 1969).
19 F U N K C J E M O W Y B Ü H L E R A - J A K O B S O N A ła; 2) „bodźcem p o średn im ” (Zivischenreiz), sk iero w u jący m na ową rzecz u w agę „psychofizycznego system u ß” (słuchacza). Ja k o „złożony zmak języko w y ” w ypow iedź jest w y tw o rem tego złożonego układu, a zarazem m anifestacją d ziałających w nim czynników :
„Jest sym bolem ze w zględu na przyporządkowanie przed miotom i stanom rzeczy (Gegenstände und Sachverhalte),
s y m p to m e m (oznaką, indicium ze w zględu na zależność od
nadawcy, którego w ewnętrzność (Innerlichkeit) wyraża, oraz
sygnałem jako apel do słuchacza, którego zewnętrznym
i w ew nętrznym zachowaniem steruje...” 3.
Z p u n k tu w idzenia se m a n ty k i m a w obec tego w y pow iedź trz y fun k cje znaczeniow e (S in n fu n k ti o n e n ): je s t p rzedstaw ieniem p rzedm iotów i stanów rzeczy (D arstellu ng sfun ktio n), w y r a z e m m ówiącego ( A u s
d r ucksfun ktio n ) i apelem do słuchacza (A p p e l fu nktion). T reści p rzed staw ien ia odnoszą się do po
znawczego ob razu rzeczyw istości, n ato m iast specy ficzny sens ek sp resji i apelu zw iązany jeslt z po d w ó jn ą p odstaw ą, a m ianow icie 1) z zachow aniem zew n ętrzn y m i 2) z osobowością (Persönlichkeit albo I n n erlichkeit) m ówiącego resp. słuchacza, k tó re w ypow iedź w y raża resp., k tó ry m i ste ru je .
G łów ną fu n k cją w iększości w ypow iedzi jest p rze d staw ienie, w e w szystkich jed n a k — lu b n iem al w szystkich — o d n a jd u je m y rów nież w y rażan ie i apel, n iek tó re zaś są p rzed e w szy stk im ek sp resją lu b apelem . N a p rzy k ła d w y k rzy k n ik , w ołacz, zda nie w try b ie ro zk azu jącym — to czyste apele, a w y raz y pieszczotliw e i p rzekleń stw a stan o w ią zespo lenie ap elu i ek sp resji. O dm ienna h iera rc h iza c ja fu n k cji m ow y (Sprachfunktionen) d e te rm in u je i t łu m aczy rów nież specyficzne w łaściw ości s tr u k tu r a l ne k o m u n ik ató w należących do ró żnych sfe r p r a k ty k i językow ej — np. odm ienność poezji i n auk i, albo różnice m iędzy liry k ą , re to ry k ą i epiką. J e st
20 Lalewicz niszczy Biihlera Trzy odmienne znaczenia
to, jak pisze B iihler, „n ajk ró tsze ujęcie tre śc i .tezy o trz e ch fu n k cjach m ow y” 4.
3. P rześledziw szy rozum ow anie B iihlera nieco uw ażniej bez tru d u zauw aży m y sze
reg dw uznaczności i prześlizgów m yślow ych, które p o d trz y m u ją całą k o n stru k c ję , a któ re p rzy pobież nej lek tu rze nie zw racają uw agi — zapew ne d la tego, że odw ołują się do p ew ny ch u g ru n to w an y ch w m yśleniu o język u przez d ługą tra d y c ję pseudo- oczyw istości i nieporozum ień. • T rzy „fu n k cje m ow y” m ają być w yróżnione, zgod nie z in te n c ją B iihlera, na podstaw ie analizy fu n k cjonow ania w ypow iedzi w im plikow anym przez ak t m ów ienia układzie: m ów iący — słuchacz — p rzed
m iot w ypow iedzi. Z au w ażm y jednak, że n a p raw d ę
przedm iotem jego dociekań są rela cje m iędzy w y pow iedzią a poszczególnym i elem entam i tego u k ła du, ro zp a try w a n y m i osobno, niezależnie od całości. B iihler opisuje nie akt m ów ienia, lecz trz y od ręb ne zjaw iska, im p lik u jące trz y odrębne układy: 1) w y tw a rz an ie „złożonego znaku językow ego” — albo relację: m ów iący — jego w ytw ór; 2) oddziały w anie „zjaw iska dźw iękow ego” (Schallphanomenon) na słuchacza — czyli rela cję : bodziec — o d b iera ją cy bodziec; 3) oznaczanie lub p rzedstaw ianie, tj. r e lację: znak — jego odniesienie 5.
W ypow iedź m a w m yśl teg o w yw odu sens ekspre sji, jeśli ro z p a tru je m y ją jak o czyjś w y tw ór w s to su nku do w y tw ó rcy — k a ż d y w y tw ó r bow iem moż na opisać jako p rze jaw osobowości czy em ocji w y tw órcy; m a sens apelu, jeśli b ad am y ją jako bo dziec; w reszcie m a sens przedstaw ienia, jeśli roz p a tru je m y ją jako znak w sto su nk u do jej odnie sienia. Ale są to oczyw iście trz y odm ienne pojęcia znaczenia, im p lik u jące trz y odm ienne — i w y k lu czające się — sposoby po jm o w ania języka i zn a
4 Ibidem, s. 33. 5 Ibidem, s. 27—28.
21 F U N K C J E M O W Y B U H L E R A - J A K O B S O N A czenia, a nie trz y sk ładn ik i czy a sp ek ty znaczenia w ypow iedzi — rozum ianej jak o to, co zostało przez kogoś kom uś o czymś pow iedziane — w yróżnialne w ram ach jedn ej spójnej serriaintyki.
W ro zw ażan iach B u h lera m ożna rzeczyw iście te trz y koncepcje znaczenia odnaleźć, choć jego rozum ienie fu nk cji językow ych jest z b y t niesp ójn e i ek lek tyczne, żeby się do n ich d ało sprow adzić. P ojęcie przed staw ien ia naw iązuje do p o p u larn e j koncepcji znaczenia, w m yśl k tó re j znak (a także w ypow iedź) re p re z e n tu je poznaw czy ob raz rzeczy i zdarzeń; B u h ler podaje ją w w e rsji psychologizującej sem an ty k i logicznej z końca ubiegłego stulecia.
E kspresję z kolei p o jm u je na sposób p ostro m an - tyczn ych teo rii języka: jak o u zew n ętrznien ie czy m anifestację osobowości, przeżyć, em ocji itd. pod m iotu m ówiącego — p rze jm u ją c zresztą p o dstaw o wą .dw uznaczność ty c h teo rii, k tó re u to żsam iają pod m ianem ekspresji to, co ów podm iot ko m u n i k u je („w y ra ż a ” słow am i), z tym , co jego ko m u n i k a t zdradza, albo czego jest p rze jaw e m (co w nim „się w y ra ż a ” ). I tak z jed n ej s tro n y p re z e n tu je B u hler se m an ty k ę e k sp re sji p rzy p o m in ającą sem io ty k ę (sem elotykę) w sensie m edycznym (naukę 0 objaw ach): p okazuje w ypow iedź jak o rodzaj do k u m en tu czy też sym ptom , k tó ry u jaw n ia szereg in fo rm acji o m ów iącym . (Z nam ienne są p rzy k ła d y B iihlera: w ypow iedzi i zachow ania podejrzanego jako' źródło w iedzy o nim , o jego czynie i m o ty w a cjach tego czynu dla sędziego śledczego; fig u ry 1 sym bole m atem aty czn e, k tó re u ja w n ia ją oku p rz e nikliw ego badacza to, czego p iszący je m ate m a ty k b y n a jm n ie j nie zam ierzał p rzez n ie powiedzieć.) Z d ru g iej s tro n y jed n ak do e k sp re sji zalicza w y ra żanie, uzew n ętrzn ian ie p rzez m ów iącego sw ojej p sy ch ik i za pom ocą słów — co ilu s tru je p rzy k ła d liry k i.
A pel w reszcie opisany jest w k ateg o riach wczesnej b eh aw io ry sty czn ej te o rii języka, dla k tó re j znak to
Przedsta wienie...
...ekspresja...
22
Trzy konieczne aspekty wypow iedzi
określonego ty p u bodziec — sygnał, a znaczenie to sposób jego o działyw ania n a odbiorcę. T u z kolei psychologizm B u h lera każe m u rozciągnąć zastoso w an ie ty c h k ateg o rii na opis psychiki (sterow anie „zachow ań w e w n ętrzn y c h ”). N iesyt jed n a k w ra ż e nia, jak ie m usiało zrobić n a b e h a w io ry stac h w p ro w adzenie w n ę trz a psychicznego w sam śro dek te o rii, k tó rą zbudow ali dla pozbycia się ow ego w n ę trza, utożsam ia n a d to pod nazw ą ap e lu (tym razem już w zgodzie z w iększością behaw iorystów ) (1) od d ziaływ anie na słuchacza w ypow iedzi p ojętej jako bodziec z (2) oddziaływ aniem m ów iącego n a słu c h a cza przez pow iedzenie m u czegoś oraz z (3) sensem ty ch w ypow iedzi, k tó re — w odróżnieniu od in ny ch — służą przede w szystkim do oddziaływ ania na słuchacza (rozkazów, w ołań itd.).
4. W szystkie te w ieloznaczno ści nie zakłócają jed n ak B iihlerow i w yw odu, lecz
przeciw nie, służą m u jako spoiw o k o n stru k c ji. Do w ia d u je m y się oto z dalszych rozw ażań, że wołacz i zdanie ro zkazujące to czyste apele, że liry k a to przede w szystkim ekspresja, a re to ry k a to głów nie apel, zaś w piśm ienn ictw ie n au k o w y m d om inuje p rzed staw ianie. M ógłby się k to ś zdziwić. Anializa B u h lera zm ierzała do u stalen ia „czynników k o n s ty tu ty w n y c h ” a n astęp n ie do określenia, ja k ą fu n k cję pełn i albo czym je st w ypow iedź w odniesien iu do każdego z nich. P rz y ty m sem an ty czn y m czy ąu a si- -sem an ty czn y m ro zu m ien iu fu n k cji m ów ienie o do m inacji albo nieobecności k tó re jś z nich w danej w ypow iedzi je st jaw n ie bezsensow ne: są to trz y jednakow o konieczne a sp e k ty każd ej w ypow iedzi, ja k o że każda jest zarazem czyim ś w y tw o rem , bodź cem d la kogoś i do czegoś się odnosi. Pow iedzenie, że jak aś w ypow iedź jest czystym apelem albo p rze de w szystkim apelem znaczyłoby, że jest w yłącznie usłyszana, a nie w ypow iedziana i niczego nie d o ty
23 F U N K C J E M O W Y B t t H L E R A - J A K O B S O N A czy, albo że je st bardziej bodźcem niż w y tw o rem lu b znakiem .
Tw ierdzenie, że d a n a w ypow iedź je st apelem a inn a raczej p rzed staw ien iem m a sens w ów czas, gdy roz p a tru je m y apel jako fu n k cję p rag m aty czn ą, tzn. k ied y odpo w iadam y na p y ta n ie : Do czego słu ży d a n a w ypow iedź w dianym akcie m ów ienia? A lbo: Do czego słu ży (przeznaczona jest) d an a form a języ kow a (d an y p rzy p ad ek , try b itd.)? Rozkaz je st p rze de w szystkim apelem w ty m sensie, że w przeci w ieństw ie do ozn ajm ien ia słu ży przede w szystkim do oddziałania na słuchacza, a nie do pow iadom ie nia go o czym ś. I oczywiście, m ów iąc o fu nkcjo n a ln y m zróżnicow aniu fo rm języ k ow y ch i kom u n ik ató w B iihler w te n w łaśn ie sposób fu n k cje ję zykow e p o jm u je. N asuw a się ty lk o p y tan ie , ja k te d w a se n sy łączy, albo ja k od jed n ego do drugiego przechodzi.
Otóż w łaśnie łączy: utożsam ia, a ściślej — nie od różnia. N ajzw yczajn iej m yli znaczenie z celem czy rolą p rag m a ty c z n ą w ypow iedzi, co pokazane w y żej w ieloznaczności b ardzo u ła tw ia ją . T erm in ,,p rze d staw ie n ie ” odnosi się w jego w yw odzie zarów no do sem antyczn ej rela cji odw zorow yw ania (tj. r e lac ji: w ypow iedź — jej odniesienie), ja k do k om uni k a c y jn e j op eracji p rze d staw ia n ia czegoś słuchaczo wi; fu n k cja e k sp re sy jn a w ypow iedzi to zarów no jej ro la sym ptom u, jak ro la n arzędzia, za pom ocą k tó reg o m ów iący sw oje em ocje czy p ostaw ę k om u ni k uje; apel to zarów no oddziaływ anie sy g n ału na odbiorcę, jak o kreślonego ty p u zachow anie k o m u n ik ac y jn e m ówiącego w obec odbiorcy (np. ro zk a zy w an ie m u). Toteż p ro b lem logicznego pow iązania m ięd zy fu n k cja m i sem an ty czny m i a fun k cjam i p rag m a ty c z n y m i w ogóle się u B u h lera nie pojaw ia. J e ś li jed n a k to odróżnienie w prow adzim y, sta je m y nie ty lk o w obec tego p roblem u, ale tak że wobec p ro b le m u zasadności w yró żn ien ia ty c h w łaśnie
Biihler m yli znaczenie z funkcją
24
Błąd umacnia semantyka logiczna
trz e ch fu n k cji jak o p odstaw ow ych fu n k cji p ra g m a tycznych m owy.
5. P rzeciw staw ien ie ek sp resji, apelu i p rzed staw ien ia w p e rsp e k ty w ie p rag m a ty c z
nej w yw odzi się z tra d y c y jn e j k la sy fik a c ji zdań, któ rej p o d staw ą było przede w szystk im — choć nie w yłącznie — zróżnicow anie try b ó w , a k tó ra w y ró ż niała zazw yczaj pow iadom ienia, rozkazy, p y ta n ia i zdania w y k rzy k n iko w e (exclam ations). P o m y sł B ü h lera polegał n a z in te rp re to w a n iu poszczególnych ty p ó w zdań przez odniesienie do tró jk ą ta „czy n n i ków k o n s ty tu ty w n y c h ” 6. Z danie ozm ajm ujące o k re ślone zostało przez n astaw ien ie na przedm iot, a zda nie ro zk azu jące — przez n astaw ien ie na słu chacza. J e s t to in te rp re ta c ja id ąca za rów nie rozpow szech nionym , co n aiw n y m poglądem , k tó ry zdanie P i
łeś herbatę każe k o jarzy ć z rzeczam i lu b fak tam i,
do k tó ry c h się ono odnosi, zaś zdanie Pij herbatę! — z tym , do kogo je st m ów ione i w olą odd ziały w a nia na niego. Pogląd te n u m acnia, po pierw sze, se m an ty k a logiczna, k tó ra w yróżn ia zdania o zn ajm u - jące jako zdania par excellence, in n e po zostaw iając psychologom i sty listo m jako m anifestacje uczuć, ocen lu b woli, po czym sens zdania ok reśla — w ty ch w ersjach , z k tó ry c h k o rzy sta ł B ü h ler — jako odw zorow anie poznaw cze rzeczy lu b faktów . Po d rugie, poparcie d la teg o po glądu z n a jd u je B ü h le r w b ehaw io ry sty czn y ch teo riach , k tó re o k reśla ją w ypow iedź jako sygn ał — narzędzie oddziaływ ania, n a in n y ch lud zi — a p rzeto an a lizu ją przed e w sz y st kim zdania ro zkazujące i w ykrzyknikow e.
O kreślenie ty p u zdania przez n asta w ie n ie na „czyn
8 Por. J. Cygan: A Ten tative Classification o j Utterances. W: R o z p ra w y K om isji J ę z y k o w e j VII. W rocław 1969, gdzie przedstawione są zw ięźle najbardziej znane z tych k la sy fi kacji, m.in. także trójczłonowy podział zdań, zaproponowa n y przez K. Bühlera w r. 1920 i rozbudowany potem w Sprachtheorie.
25 F U N K C J E M O W Y B U H L E R A - J A K O B S O N A niki k o n sty tu ty w n e ” elim in u je p y ta n ia i w y k rz y k niki jako odrębne klasy, stw a rz a n ato m iast m iejsce dla zdań w y ró żniających się n astaw ien iem na m ówiącego. Poniew aż n astaw ien ie rozum iane jest sem antycznie — jako ek sp resja, apel i p rzed staw ie nie — g ram aty czne cechy zdan ia sp a d a ją do rzędu p rzykładow ych m an ifestacji owego n astaw ienia. Dlatego m ożna w yodrębnić k lasę zdań e k sp re sy j nych mimo b rak u tak ich w yróżn ik ó w form alnych, k tó re p ozw alałyby je przeciw staw ić zdaniom oznaj- m ującym (przedstaw ieniom ) i ro zk azujący m (ape lom).
P rzy jęcie k ry te riu m sem antycznego pozw ala też rozszerzyć tę typologię n a w szelkie kom u n ik aty . Nie w ym aga to zresztą uciążliw ych b a d a ń — w y starczy sięgnąć do tra d y c y jn y c h tru izm ó w ; w iadom o przecież, że n a u k a opisuje albo p rzed staw ia rz e czywistość, że re to ry k a to przek o n yw an ie, liry k a to w y rażanie uczuć, a epika to przedstaw ianie. Od początku swoich rozw ażań B uh ler p rzy ją ł, że sens w ypow iedzi o k reśla ją trz y stosunki: do m ów ią cego, do słuchacza i do tego, o czym m ow a. T en błąd nie pozw olił m u dostrzec, że a k t m ów ienia w prow adza zupełnie in n e stosunki: m iędzy m ów ią cym i słuchaczem oraz m iędzy rozm ów cam i a tym , o czym m ówią. K ażdy ak t m ów ienia jest u sto su n kow aniem się m ów iącego do a d re sa ta w spraw ie przedm iotu w ypow iedzi i każda w ypow iedź m an i fe stu je te dw a stosunki. Na poziom ie zdania p rzed m iot w ypow iedzi a rty k u ło w a n y jest przez jej zna czenie (treść) referen cy jn e, zaś sposób u sto su nk o w ania się m ów iącego do p a rtn e ra — przez jej m o- dalność; w k o m u n ik atach w yższych poziom ów m oż na m ów ić analogicznie o tre śc i i funkcji. B u hler w y k o rzy stał opozycję try b ó w d la o k reślenia apelu, zaś znaczenie refe re n c y jn e d la o kreślenia p rz e d sta w ienia. Poniew aż zaś pow iązał apel ze słuchaczem , a przed staw ien ie z p rzedm iotem , u zn ał za słuszne osobną fu n k cję pośw ięcić m ów iącem u. Tym czasem
Przyjąć kryteria sem antyczne
Treść i funkcja
26
Teoria Jakobsona ma mniej sprzeczności
o ek sp resji nie m ożna m ówić na ty m sam ym po ziomie: albo tra k tu je m y ją jako sy n o n im 'komuni k acji — wów czas w ypow iedź je s t e k sp re sją sto sun k u m ów iącego do słuchacza oraz do tego, o czym m owa; albo też chodzi o kono tację, m anifestację in d y w id u aln y ch w łaściw ości m ów iącego czy „za barw ien ie em o cjo n alne” , tow arzyszące znaczeniu re - feren cjaln em u i m odalnem u k o m u n ik a tu . B iihler m ów i o ek sp resji w d ru gim sensie: ek sp resja u ja w nia się przez n ied y sty n k ty w n e cechy w ypow iedzi — sw oistości w ym ow y, sty lu — k tó re bądź m an ifestu ją osobowość m ówiącego, bądź służą m u do w y ra żania p o staw y em ocjonalnej. Lecz ta k rozum iana ek sp re sja może być fu n k cją to w arzyszącą, d o d at kow ą k o m u n ik atu , n a to m ia st nie wiadomo, jak m ogłaby być fu n k cją d om inującą. I B ü h ler nie po d aje p rzy k ład ó w — prócz liry k i, ale je st to raczej w y ra z poglądu na liry k ę , niż p rzek onyw ający p rz y kład dom inacji fu n k cji e k sp resy jn ej.
6. N ader zwięzły, ale p rzejrzy sty w y k ład now ej w e rsji te o rii fu n k c ji m ow y,
p rzed staw io n y przez Jak ob sona w ra m a c h w stępu do analizy lin gw isty czny ch aspektów poezji, u nik a szeregu sprzeczności i n ieporozum ień, zw iązanych z n iek on sek w en tn ą, ek lek tyczną a p a ra tu r ą pojęcio w ą B ühlera. Poszczególne fu n k cje o pisane są w k a teg o riach w spółczesnej lingw istyki, w sposób b a r dziej sp ójn y i jednoznaczny. W szczególności m ie j sce „p rzed staw ien ia rzeczy i stanó w rzeczy” zajm u je rela cja denotacji, zaś ek sp resja p rzestaje być ro zum iana jako u jaw n ia n ie w dow olny sposób w szelkiego ro d za ju in fo rm a c ji o n ad aw cy — o kre ślona je s t jak o 1) zam ierzone w y ra ż an ie przez m ó wiącego p o staw y em ocjonalnej wobec tego, o czym mówi, 2) za pom ocą ko nw en cjo n aln y ch środków językow ych.
P rz e jm u je n ato m iast Jak o b so n cały szkielet logicz n y teo rii w raz z w szystkim i jego dw
uznacznością-27 F U N K C J E M O W Y B Ü H L E R A - J A K O B S O N A m i i prześlizgam i m yślow ym i. Nie m a w ięc p o trz e b y analizow ania p o w tó rn ie całej k o n stru k c ji — w y sta rc z y zastanow ić się n a d zasadniczym i inn o w acjam i now ej w ersji.
P ierw szy p rob lem nasu w a rozszerzenie listy „czyn ników k o n s ty tu ty w n y c h ” a k tu ko m u n ik acji. W ro z w ażan iach B ü h le ra chodziło o ele m en ty u k ła d u u s ta n aw ianego p rzez a k t m ów ienia. A k t m ów ienia s ta w ia m ówiącego i a d re sa ta w ypow iedzi w obec sie b ie n a w zajem i w obec tego, o czym m owa. O dpo w iednikiem tego u k ład u z p u n k tu w idzenia sem an ty k i są tr z y pozycje „pierw o tn eg o pola p rze d sta w ieniow ego” (primäre Darstellungsfeld) w ypow ie dzi, stanow iące odniesienie g ram aty czn ej k ateg o rii osoby: pozycja „tego, kto m ów i (ja), „tego, do kogo się m ów i” (ty) oraz „tego, o czym (kim) się m ów i” (trzecia o s o b a )7. P rz y ty m ro zum ieniu niepodobna m ów ić o in n y ch czynnikach niż m ów iący, ad re sa t i p rzed m io t w ypow iedzi, a sam a w ypow iedź może być ro z p a try w a n a w yłącznie jako przeciw człon r e lac ji sem antycznych.
C zynniki w ym ieniane przez Jak o b so n a: nadaw ca, a d re sa t, kod, k o m un ik at, k o n tek st i k o n ta k t to lista czynników niezbędnych procesu k o m u n ik a c y j nego (przy p ew n y m jego ro zum ien iu, n a w ią zu ją cy m do sch em atu teo rii inform acji). T rak to w an ie ich ja k o elem entów u k ład u , k tó ry a k t m ów ienia stw a rz a i w k tó ry m się ro zgry w a, je st zupełnie b ezpodstaw ne. O dniesienie k o m u n ik a tu do ow ych czyn n ików niew ątp liw ie w yznacza jakieś jego fu n k c je czy asp ek ty : k o m u n ik at je st realizacją czy m a n ife s ta c ją kodu, jest przenoszony p rzez k an ał, u s ta n a w ia p ew ien stosu nek m iędzy m ów iącym i a d re sa te m 8 — ale Jak o b so n n ie w spom ina o tak ro zu
7 Die A x iom atik der Sprachwissenschaften, s. 102—103. 8 O statnie dwa punkty dotyczą — co nie jest może oczy w iste — jedinego czynnika: kontaktu, określanego jako „fizyczny kanał i psychiczny związek m iędzy nadawcą i od b iorcą”; podobnie można by ten periodyk określić jako
Niezbędne elem enty aktu komunikacji
28
O fujnkcji em ottyvnej
m iany ch fu n kcjach . N atom iast funkcje, o k tó ry c h m ówi — n astaw ien ie na kod, k o n ta k t i sam k o m u n ik at — to n ajw y raźn iej fun k cje p rag m aty czn e, obecne w n iek tó ry ch ty lk o k o m u nik atach. N ie je s t praw d ą, że w każdym kom unikacie w y stę p u je „ p ro jek cja zasady rów now ażności z osi selek cji n a oś k o m b in acji” , sp raw dzanie rozum ienia kodu lu b n a staw ienie n a k o n tak t; nie są to podstaw ow e fu n k cje czy asp ek ty każdej w ypow iedzi, lecz cele n ie k tó ry c h w ypow iedzi. Może być z jakiegoś p u n k tu w idzenia in te resu jąc e w yróżnienie k o m u n ik ató w , k tó re ześrodkow ane są na sześciu w ym ien ion ych czynnikach, ale tw ierdzenie, że odniesienie do ty c h czynników w yznacza podstaw ow e fu n k cje w sz y st kich k o m u n ikató w językow ych, jest zu pełn ie n ie uzasadnione.
7. Pozostaje ro zpatrzyć sens w y różnionych przez Jakobsona fu n kcji, niezależnie
od ra c ji w y b o ru tego w łaśnie zestaw u. Co oznacza „n a sta w ien ie ” (akcentow anie, ześrodkow anie) na d an y czynnik? N astaw ienie na przed m io t w ypow ie dzi, m ów iącego i słuchacza rozum iane jest p odob nie jak u B iihlera. F u n k c ja re fe re n c y jn a w y ró żn ia zdania nienacechow ane m odalnie, fu n k cja k o n a ty w - na — zdania w try b ie rozkazującym . W yraźniej niż u B iihlera — dzięki sprecyzow aniu opisu — w idać k o n o tacy jn y w g ru n cie rzeczy c h a ra k te r fu n k cji em oty w n ej: zarówno' z opisu, ja k z przy k ład ó w w y nika, że jej w y k ład n ik am i są cechy m e d y sty n k ty w - ne k o m u n ik a tu i że m an ifestu ją one jego znaczenie dodatkow e czy zabarw ienie znaczeniow e („postaw ę n ad aw cy w obec tego, o czym m ów i”). T rud n o w yo brazić sobie k o m u n ik at, w k tó ry m b y łab y to fu n k cja dom in ująca. P rz y k ła d w ykrzykników jest m ało p rzek on y w ający: jest to k lasa w y rażeń n ig dy
po-zbiór plamek farby i przem yśleń autorów. Termin ten byłby chyba jaśniejszy bez definicji; używ any jest zresztą dalej niezależnie od niej.
29 F U N K C J E M O W Y B Ü H L E R A - J A K O B S O N A rząd n ie nlie zbadanych, k tó ry m m ożna zatem p rz y pisyw ać rów n ie dobrze sens w y ra z u em ocji (jak g ram a ty c y sta ro ż y tn i i Jakobson), co sens apelu (jak behaw io ryści i B ühler).
N astaw ienie na kod, na k o n ta k t i na k o m u n ik a t d otyczy celów pew n ych operacji, k tó ry c h odpow ied nie czynniki są przedm iotem : sp raw d zen ia rozum ie nia kodu, n aw iązan ia lu b p o d trz y m an ia k o n tak tu , w yeksponow ania sam ego k o m u n ik a tu . W w y p ad k u fu n k cji fatycznej i m etajęzyk o w ej, jak łatw o zau ważyć, n astaw ienie to nie u ja w n ia się w ogóle w budow ie k o m u n ik atu ; n iek ied y — ale nie zaw sze — u jaw n ia je treść czy tem a t. Do p o d trz y m a nia k o n ta k tu służy n a p rzy k ła d zdanie n a te m a t owego k o n ta k tu : Halo, czy pan m n ie s ły s z y ?, ale rów nież — ja k w przy toczo ny m z h u m oreski Do ro th y P a rk e r dialogu — zdania, k tó re o ko ntakcie nie m ówią, a k tó re w m yśl poprzednich definicji p o w in ny czy m ogłyby pełnić inne fu nk cje: zdania o znajm ujące, p y tan ia, w y k rzy k n ik i. Podobnie fu n k c ję m etajęzy k ow ą niek ied y zdradza te m a t (np. sło w o b ęd ące przedm iotem py tan ia), ale niekiedy de c y d u ją o niej — i p ozw alają ją rozpoznać — je d y nie k o n tek st w ypow iedzi i okoliczności jej w ypo w iedzenia. K ró tk o m ówiąc, fu n k cje te nie w y zn a czają żadnej językow ej c h a ra k te ry sty k i k o m u n ik a tu , w obec czego nie m a jasnego k ry te riu m pozw a lającego określać (dom inującą) fu n k cję danego ko m u n ik a tu . W szak do n aw iązan ia rozm ow y może służyć dow olnego ty p u zdanie n a d ow olny tem at. G d y b y n a w e t ograniczyć się do k o m u n ik a tó w na te m a t kodu lu b k o n ta k tu , tru d n o ro zstrzygnąć czy przy p isać fu n k cję m etajęzy ko w ą p y ta n iu o pisow nię, p odręcznikow i g ra m a ty k i albo choćby om aw ia n em u tu arty k u ło w i Jakobsona.
F u n k c ja p o etycka określona jest w sposób odm ien n y od' pozostałych. N astaw ien ie na k o m u n ik a t nie im p lik u je m ów ienia o k o m u n ik acie — ja k na- staw iern e na inn e czynniki — n ato m iast im p lik u je
Kod, kontakt, komunikat
30
Inny zw iązek funkcji
pew ną szczególną, dodatk ow ą organizację tek stu . Jeśli ro zp a trz y m y opis Jak o b so n a dokład nie, zau w ażym y, że w yeksponow aniu k o m u n ik a tu sam ego słu ży nie k o m u n ik a t (czy jego pow iedzenie — jak w w y p ad k u fun k cji fatycznej), lecz owa dodatkow a organizacja. In n ym i słow y je st to fu n k cja te j sw oi stej o rg an izacji raczej, niż sam ego k o m u n ik a tu : cóż by to m iało znaczyć, że zadaniem k o m u n ik a tu je st eksponow anie w łasn ej m aterialności?
Sześć w yró żnio n ych przez Jak obso na fu n k cji tw o rzy w ięc zestaw n iejed n o ro d n y i — p o m ijając p o zorne u w a ru n k o w an ie przez m odel a k tu k o m u n ik a cji — przy p ad k ow y . D w ie z n ich (referen cy jn a i k onaty w n a) m ają w y k ła d n ik i gram aty czn e i tw o rzą opozycję na poziom ie zdania. Nie w y k lu czają n ato m iast żad n ych innych fu n k cji ani nie są przez nie w ykluczane. F u n k cja em o ty w na daje się op i sać jako fu n k cja tow arzysząca dow olnego ty p u w y pow iedzi, n ato m iast tru d n o mówić o jej dom inacji. Pozostałe trz y fu n k cje u ja w n ia ją się w yłączn ie na w yższych poziom ach organizacji (albo analizy) w y pow iedzi, a p rzeto nie m ogą być a lte rn a ty w n e w sto su n k u do poprzednich. F u n k c ja p oety ck a ozna cza w łaściw ie pew ien szczególny sposób organizo w ania te k stu i jakkolw iek b y łab y p rzek o n y w ająca jak o o kreślenie „poetyckości” te k stu , nie m a z ty m zestaw em nic w spólnego: w yróżniona jest n a p o d staw ie in n y ch k ry te rió w i d ziała niezależnie od po zostałych. F u n k cja m etajęzyk ow a i fu n k cja faty cz- na w reszcie oznaczają cele n a d e r specyficzne i nie u jaw n iające się w c h a ra k te ry sty c e językow ej k o m u n ik a tu , ta k że m ożna je przyporząd ko w ać je d nostkow ym k o m u n ik ato m w ypow iedzianym w k o n k re tn y c h sy tu acjach , ale nie określonym k laso m k om unikatów .
Podobno E in stein pow iedział kiedyś, że k a ż d y p ro blem n ależy rozw iązyw ać najpro ściej, jak to ty lko m ożliw e — ale nie prościej. T eoria fu n k cji m ow y
31 F U N K C J E M O W Y B U H L E R A - J A K O B S O N A rozw iązuje niem ało p roblem ów zw iązanych z se m an ty czn ym i fu n k cjo n aln y m opisem języka, ale je st to rozw iązanie znacznie prostsze, niż to m ożli we. Je j p ro sto ta przy p o m ina su g esty w n ą p ro sto tę p opularnej d o k try n y czterech elem entów z chem ii P laton a i P aracelsu sa. Obie te o rie p re z e n tu ją zresz tą podobnego ty p u w y ja śn ia n ie złożoności i różno rodności opisyw anej rzeczyw istości: przez sp ro w a dzenie do prostego m odelu geom etrycznego — a n a w et podobną s tru k tu rę logiczną. A nalogiczna je st także ich ro la w rozw oju pozn ania w odpow iednich dziedzinach — ro la ham u lca raczej, ndż bodźca dla b adań em pirycznych. K to w ie, że w szelkie n a p o tk a ne su b stan cje to p ro d u k t ro zm aity ch oddziaływ ań i połączeń czterech znanych, łatw o u ch w y tn y ch p ierw iastk ów , nie m a pow odów tru d z ić się drob iaz gowym sp raw d zaniem sk ład u w szy stkich su b sta n c ji albo b ad an iem w szelkich ich w łaściw ości — nie znajdzie przecież nic isto tn ie now ego: to, co istotne, zaw arte je st już w alg ebrze elem entów , zaś to, co w niej się nie zaw iera, je st n ieisto tn e lub pozorne. Podobnie te n , k to znalazł ta k p ro sty i tak w szech stro n n y k lucz do o k reśla n ia znaczenia i fu n k cji w szelkich słow nych k o m un ik ató w , jak k o m b in ato - ry k a fu n k c ji w yznaczan y ch p rzez schem at trz e ch lu b sześciu „czynników k o n s ty tu ty w n y c h ” , nie m a p o trz e b y — ani m ożliw ości ■ — analizow ania znanego z codziennej p ra k ty k i, ale skom plikow anego i nie jasnego zróżnicow ania form alnego i fu n k cjo n a ln e go ko m u n ik ató w , środków językow ych i sy tu acji ko m u n ik acy jn y ch .
Ale klu cz je st zbyt p ro sty i w szech stronny. W p ra k tyce językow ej k o m u n ik a c ji m am y do czynienia z k o m u n ik a ta m i ró żny ch poziom ów: od zdania do książki; ro zró żn iam y potocznie setk i m niej lu b b a r dziej w y ra ź n y c h g atu n k ó w m ów ionych i pisanych: ok rzy k i, p y ta n ia , kom endy, rozkazy, prośby, an eg doty, opow ieści, w ykłady, kazania, obw ieszczenia, zarządzenia, podania, u tw o ry poetyckie, powieści,
Jeszcze prościej niż najprościej Komunikaty z różnych poziom ów
32
"Nieprzy datność ■badawcza
tra k ta ty n au k o w e, eseje, polem iki, listy itd. W szyst kie one ró żn ią się form alnie, te m a ty c z n ie i fu n k cjonalnie. Ale opisanie ty ch różnic w ym ag ałob y uw zględnienia znacznie więszej ilości czynników i znacznie bard ziej złożonych zależności zw iązanych z form ą językow ą ko m u n ik atu , sy tu a c ją k o m u n ik a c y jn ą i celam i a k tu m ów ienia, niż z n a jd u jem y w schem atach B iihlera i Jako bsona. N a podstaw ie proponow anego m odelu nie ty lk o nie sposób w yo brazić sobie p ełnej, sy stem aty czn ej k lasy fik a c ji w szystkich ty c h odm ian kom unikatów , ale tru d n o go w ogóle zastosow ać do czegokolw iek poza po d a nym i w w ykładzie teorii p rzy k ład am i. Ja k im kom u n ik ato m prócz zdań ro zk azujący ch i o krzyków w ro d zaju Janie! m ożna przypisać fu n k cję k o n aty w n ą? — Rozkazom w ojskow ym ? Z arządzeniom ? P rzepisom kuchennym ? Z daniom w ro d zaju : Może pan zechce
się poczęstować? A może kodeksow i k arn em u ?
A g d y b y n aw et u d ało się tak ie w ątpliw o ści ro z strzygnąć, to do czego może się przy d ać ta k a k lasy fikacja, k tó ra ta k sam o określa fu n k cję n ie a rty k u łow anego okrzyku, w ypow iedzi w rozm ow ie, zda nia i książki, w k tó re j się ono zn ajd u je? K tó ra tę sam ą fu n k cję p rzy p isu je odpow iedzi na p ytan ie:
Która godzina? pow ieści, tezie naukow ej, p rzy rz e
czeniu i listow i?
Toteż znam ienne jest, że m im o w y raźn ej szkico- wości sfo rm u ło w an ia teo ria fu n k cji m ow y od c z te r dziestu la t cieszy się popularnością koncepcji p ro sty c h i jasn y ch , i n ik t niie odczuł p o trz e b y ujęcia jej w ro zw in ięty , sy stem aty czn y w y kład ; ale w y ko rzysty w an a jest chyba ty lk o w ogólnych roz w ażaniach teo rety czn y ch , n a to m ia st nigdy, o ile mi w iadom o, nie doczekała się pełnego zastosow ania jako narzędzie b adań. Idea o k reślan ia sensu (czy funkcji) k o m u n ik a tu p rzez jego stosun ek do po szczególnych „czynników k o n s ty tu ty w n y c h ” a k tu kom u nik acji, to czysto sp ek u laty w n a, nie w y n ik a jąca z żadnych d an y ch lingw istycznych idea, k tó ra
33 F U N K C J E M O W Y B U H L E R A - J A K O B S O N A nie daje się ani p rzed staw ić w nie ogólnikow ej, sprecyzow anej form ie, ani w sposób sy stem aty czn y zastosow ać w rze teln y c h b ad an iach em pirycznych. F a k t, że od la t cieszy się popularnością, po kazu je ty lk o dobitnie, że nasza w iedza o p ragm atyczn ej czy fu n k cjo n aln ej stro n ie k o m u n ik a c ji językow ej — o m echanizm ach parole — jest w stad iu m rozw o jo w y m chem ii z czasów P aracelsu sa.