Studia Teologiczne Biał., Droh., Łom.
15(1997)
KS. R Y S Z A R D M O Ń
MIEJSCE TEORII SPRAWIEDLIWOŚCI
W SYSTEMIE ETYCZNYM?
Treść: I. S praw iedliw ość: cnota czy norm a?; II. S praw iedliw ość a praw o; III. E tyka a teoria spraw iedliw ości; IV. Teoria spraw iedliw ości a etyka norm atyw na.
A rtykuł niniejszy stanow ić będzie próbę w yjaśnienia zasadności p y ta nia postaw ionego w tytule. Innym i słowy, chodzi o ukazanie roli i m iejsca teorii spraw iedliw ości w całości system u etycznego. W tym celu zostaną po równane poglądy A rystotelesa i św. Tomasza, z jednej strony oraz koncepcje Kanta, Raw laęsa, L évinasa i Ricoeura, z drugiej.
I. SPRAW IEDLIW OŚĆ: CNOTA CZY N O RM A ?
W system ie etycznym , nazw ijm y go arystotclesow sko-tom istycznym ', spraw iedliw ość określana jest jak o cnota, czyli spraw ność ludzkiej władzy pożądaw czej, jak ą jest wola. Dążąc do doskonałości, człow iek uspraw nia przede w szystkim swoje władze, które są tylko jem u właściw e, tj. intelekt i wolę. Jedną ze spraw ności woli jest spraw iedliw ość, czyli um iejętność odda wania drugiem u tego, co mu się słusznie należy.
U zdolnienie woli do podjęcia odpow iedniego działania w obrębie sto sunków m iędzyludzkich, czyli zdobycie cnoty spraw iedliw ości, je st jedn ym z w arunków koniecznych do osiągnięcia celu uznanego za cel ostateczny. Cel w yznacza więc - zdaniem w spom nianych m yślicieli - konieczność bycia człowiekiem spraw iedliw ym . Jest zatem racją podjęcia odpow iedniego dzia łania. N adaje on spraw iedliw ości norm atyw ny charakter. N ie m ożna bow iem
1 Pomiędzy systemami etycznymi Arystotelesa i s'w. Tomasza istnieją dos'ć zasadnicze różnice. Koncepcje te jednak są na tyle podobne, że dadzą się ze sobą porównać. M o żn aje zatem przeciw sta wić tym, które będą podane poniżej.
RY SZA RD M O Ń
nazw ać człow iekiem doskonałym tego, kto posiada przew rotną wolę, nie zdolnego do podjęcia odpow iednich działań prow adzących do osiągnięcia w łaściw ego celu. C złow iek w sw oim dążeniu do doskonałości potrzebuje pom ocy innych. Jeżeli jed n ak nie potrafi w spółpracow ać z innym i lub gdy usiłuje ich w ykorzystyw ać, w ów czas traci on to, co jest mu niezbędne, by mógł się w łaściw ie rozw ijać. Przytoczone powyżej racje pokazują, że spra w iedliw ość zw ią-zana je s t z celem , do którego zm ierza człow iek. Posiada więc strukturę teleologiczną.
Poniew aż w spółpraca ludzka nie odbyw a się jedynie pom iędzy dw om a czy nawet w ielom a osobam i, lecz realizuje się rów nież, i to przede w szyst kim, w ram ach instytucji, dlatego też potrzebne są nam odpow iednie zasady spraw iedliw ości, które by regulow ały jej przebieg. Zasady te czerpią swój norm atyw ny charakter z celu, do którego osiągnięcia prow adzą. N orm ują one od strony prawnej sposoby podziału dóbr i obow iązków a także popraw ność zaw ieranych umów.
Bez uspraw nienia woli do podejm ow ania spraw iedliw ych działań nie jesteśm y w stanie osiągnąć celu, tj. zaktualizow ać się w pełni. A naliza ludz kich czynów pokazuje, że do zdobycia pełnej doskonałości człow iek potrz- buje rów nież takich spraw ności ja k roztropność, m ęstw o czy um iarkow anie. Spraw iedliw ość jaw i się przeto jak o jed n a z cnót. Jej zaś teoria stanow i frag m ent szerszej teorii norm atyw nej zwanej etyką.
To, nieco uproszczone, w yjaśnienie stosunku spraw iedliw ości do cało ści etyki, kom plikuje się znacznie z chwilą, gdy zaczynam y pytać o rodzaj miary, jakiej należałoby użyć, by dokładnie określić, co się kom u należy. Bez w zględu bow iem na to, czy dana ocena odnosi się do działań poszczegól nych ludzi, czy też obejm uje zasady w spółpracy i podziału dóbr w ew nątrz instytucji, zaw sze m ożna postaw ić przynajm niej dw a pytania: 1. D laczego ta oto osoba otrzym uje więcej, a nie m niej konkretynych dóbr? 2. Ile pow inna otrzym ać? Co zatem nadaje norm atyw ny charakter sam em u procesow i w y m ierzania? Na jakiej podstaw ie m ożna pow iedzieć, że to w łaśnie i że tyle dokładnie się kom uś należy?
A rystoteles św iadom y byl pow yższej trudności i próbow ał ją rozw iązać, określając spraw iedliw ość jak o równość arytm etyczną, bądź jak o proporcję. Ponoszone ofiary w inny być - jeg o zdaniem - w yrów nyw ane uzyskiw anym i korzyściam i. Propozycja stosow ania zasady proporcjonalności niczego je d nak nie wyjaśnia, gdyż jest jedynie opisem techniki stosow ania podziału czy zaw ierania umów. N ie odpow iada natom iast na pytanie, skąd pochodzi p o winność takiego, a nie innego działania. N ie zadaw ala też stw ierdzenie, że użycie takiej, a nie innej m iary w ynika z faktu zaw arcia um ow y pom iędzy dw om a osobam i. Jeżeli bow iem dochodzi do sporu pom iędzy stronam i za w artego kontraktu, w ów czas sędzia i tak m usi szukać dodatkow ego uzasad nienia dla sw ego wyroku, a nie tylko bada zaw artą um ow ę od strony form al nej. Sytuacje konfliktow e pokazują, że istnieje jak ieś kryterium , do którego
M IE JSC E TEO RII SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE ET Y C Z N Y M ? m ożna się odwołać, gdyż nadaje ono norm atyw ny charakter poszczególnym działaniom zm ierzającym do zachow ania spraw iedliw ości. M ożna jed nak dalej zasadnie pytać, na jakiej to podstaw ie sędzia ocenia niektóre czyny jak o po prawne, godne w ykonania w przyszłości, inne zaś jak o chybione, a więc nie sprawiedliwe.
W ydaje się, że zarów no Arystoteles jak i Tom asz uw ażali, iż da się o d naleźć taką miarę. Św iadczą o tym ich w ypow iedzi na tem at cnoty zwanej epikeją, czyli słusznością. M ając św iadom ość, że nie istnieje takie praw o, które byłoby w stanie uregulow ać ludzkie zachow ania w każdym konkret nym przypadku, zachęcali oni do zdobycia cnoty zwanej epikeją, które po zwala w łaściw ie interpretow ać istniejące prawo, czyli odnajdyw ać m iarę bar dziej podstaw ow ą od aktualnie obow iązujących ustaw, zobow iązującą ludzi do innych działań niż to przew idują znane im norm y spraw iedliw ości.
K onieczność posługiw ania się taką, a nie inną m iarą, nie m oże jed n a k wynikać jedynie z zawartej przez obie strony umowy. Przem aw ia za tym roz wiązanie zaproponow ane przez Akw inatę, by człow iekow i, który się rozcho rował psychicznie nie oddaw ać wziętego niegdyś w depozyt m iecza2.
Teoria spraw iedliw ości przestaje się nam zatem jaw ić jak o w yjaśnienie wyłącznie teleologiczne. D ążenie do znalezienia w łaściwej miary uzm ysła wia nam, że nie jest to jedynie spraw a doboru środków, które najlepiej um oż liwiłyby człow iekow i osiągnięcie celu uznanego za ostateczny, czyli aktuali zację posiadanych przez niego m ożliw ości. Spraw iedliw ość posiada bow iem inny niż pozostałe cnoty przedm iot. O biektem jej zainteresow ania nie jest bowiem w yłącznie działający podm iot, lecz także i druga osoba. O na to okre śla m iarę m oich obowiązków. Spraw iedliw ość nie m oże zatem być traktow a na jako jed n a z cnót, jak o że odsłania istnienie innego źródła pow inności, niż tylko cel, ku którem u zm ierza działający podm iot. W skazuje na istnienie nor my bardziej podstaw ow ej, której jest tylko uszczegółow ieniem .
Zw racał na to uw agę św. Tom asz z Akw inu, pow tarzając za C yceronem , że ludzi nazyw am y dobrym i dla ich cnoty spraw iedliw ości3, choć z drugiej strony był on przekonany, że spraw iedliw ość jak o cnota, której podm iotem jest wola, stoi w hierarchii w ażności niżej od roztropności jak o że ta zakorze
niona jest w intelekcie4. Jak bow iem w iadom o A kw inata przyznaw ał intelek towi w iększą niż woli rangę.
Pewne sform ułow ania, jak ie znajdujem y w pism ach św. Tom asza na te mat spraw iedliw ości legalnej (pom iędzy obyw atelam i a państw em ) zdają się sugerow ać, że m iał on na m yśli nie tylko podm iotow y, lecz także ogólno norm atywny charakter spraw iedliw ości. Zdaniem Akw inaty, spraw iedliw ości legalnej przysługuje funkcja przyporządkow ania działań ludzkich w spólne mu dobru oraz określania ładu społecznego. Tak rozum iana spraw iedliw ość
2 Św. T o m a sz , Sum m a tli. И-II, q. 62, art. 5. 3Tam że II - II, q. 58 art. 3; C y c e ro n , D e officis 1,7. 4T am że II - II, q. 5. art. 8.
RY SZA RD M O Ń
nabiera jed n ak charakteru nadrzędnej norm y obiektyw nej, która sw ym i k o rzeniam i tkwi w ludzkiej naturze a w yraża się poprzez praw o pozytyw ne.
Nie m ożna zatem traktow ać spraw iedliw ości jedynie jak o jednej z cnót, lecz należy ją uznać za sw oiste uszczegółow ienie naczelnej norm y etycznej. Teoria spraw iedliw ości ukazuje więc najbardziej podstaw ow e zobow iązania człow ieka w zględem innych oraz określa sposoby ich realizacji tak w w y m iarze indyw idualnym ja k i w ram ach istniejących instytucji społecznych.
Nie pow inno nas zatem dziwić, że przedstaw iciele wielu kierunków fi lozoficznych uważali, że teoria spraw iedliw ości uszczegóław ia jedynie p o d staw ow e norm y etyczne, próbując je w yjaśniać i zilustrow ać. Różnili się m ię dzy sobą tylko co do sposobów uzasadniania ow ych norm. Spróbujm y p rze to przyjrzeć się niektórym z zaproponow anych rozw iązań.
il. SPRAW IEDLIW OŚĆ A PRAW O
I. Kant sądził, że m oralnie w artościow e są tylko takie intencje, które zm ierzają wprost do w ykonania odpow iednich czynów, nie zw ażając na to, czy ich skutki są korzystne dla działającego podm iotu. Uw ażał bow iem , że w ola staje się dobrą dzięki właściwej intencji m oralnej. M oże być przeto uzna na za wartość najw yższą, nieporów nyw alną z innym i5. D obra intencja spra wia, że byt rozum ny uczestniczy w budow aniu praw a pow szechnego.
Przez respekt dla praw a w yraża się godność osoby. A utonom ia jest przeto zasadą godności ludzkiej przejaw iającą się w dobrow olnym poszanow aniu praw a. Praw o nie jaw i się osobie jak o coś narzuconego, ograniczającego w ol ność, ale ja k o pragnienie wolnej woli.
Z daniem K anta, w szystkie rzeczy m ają w artość w zględną, określoną przez człow ieka. Jedynie byty rozum ne posiadają wartość absolutną. Są cela mi sam ym i w sobie. Św iat celów, podobnie ja k św iat w artości, jest zam knięty dla zrozum ienia teoretycznego6. O tw iera się natom iast dla rozum u p raktycz nego, który rozpoznaje czyny odpow iadające ludzkiej godności. S praw iedli wość jest przeto w artością, którą m ożem y poznać dzięki rozum ow i praktycz nem u. Jej m iarę w yznacza godność osoby, czyli to, co służy osiąganiu w ła snej doskonałości bądź zapew nia szczęście innym. Są to bow iem jed y n e cele, które utożsam iają się z pow innościam i7.
Pow inność dążenia do własnej doskonałości oraz zabieganie o szczę ście innych jaw ią się nam jak o dw a im peratyw y rozum u praktycznego, czyli dw ie m aksym y m ogące stać się praw em pow szechnym . One to określają naj w yższą w artość, nieporów nyw alną z innym i, jak ą jest godność osoby.
5 1. K an t, Uzasadnienie m etafizyki m oralności, W arszawa 1984, s. 72. 6 Tamże, s. 78.
’ Tamże, s. 80.
M IE JSC E TEO RII SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE ET Y C Z N Y M ? K onieczność zastosow ania takiej, a nie innej m iary dla określenia ludz kich czynów jak o spraw iedliw ych w ynika z potrzeby i m ożliw ości realizacji celów, będących jednocześnie obow iązkam i. Jakość tej m iary określa jed nak działający podm iot, gdyż sam potrafi ją rozpoznać.
Zw róćm y uwagę, iż Kant, chociaż nie pow iedział tego w yraźnie, utoż samił niejako teorię m oralności z teorią spraw iedliw ości8. C zym że jest bo wiem teoria m oralności, jeżeli nie próbą uregulow ania naszych stosunków z bliźnim i w taki sposób, by m ożna było im zapew nić szczęśliw ość a sobie doskonałość. G odność człow ieka w yrażająca się we w spom nianych powyżej zasadach norm uje przecież całość ludzkich działań na rzecz drugiego.
K oncepcja Kanta, lepiej niż teleologicznie, tłum aczy konieczność spra wiedliwych działań. Teoria spraw iedliw ości jest - w takim rozum ieniu - czym ś więcej, niż tylko częścią teorii etycznej. Stanowi konkretyzację podstaw o wych norm etycznych jak i ich ilustrację. Pokazuje, że nie m ożna osiągnąć własnej doskonałości bez spełnienia w ym ogów spraw iedliw ości. C złow iek, który nie dąży do spraw iedliw ości, daje dow ód, że jeg o w ola jest skorum po wana oraz, że nie m a on szacunku dla prawa. Z aprzecza tym sam ym sobie samemu, niszczy swoją godność ja k rów nież godność innych. A spekt ten jest mniej dostrzegalny w koncepcjach teleologicznych.
Kant, budując koncepcję moralności w sposób deontologiczny i utożsa miając godność osoby z jej autonomią, czyli prawą wolą, zapoczątkował tym samym proces tworzenia teorii etycznych nazywanych przez ich autorów teoria mi sprawiedliwości. Najlepszym tego przykładem jest teoria Johna Rawlsa.
W wydanej w 1971 roku książce A Theory o f Ju stice’, która spotkała się z olbrzym im zainteresow aniem w świecie, Raw ls deklaruje, że będzie opierał się w swych rozw ażaniach na dorobku myśli Kanta, podnosząc tylko je g o
teorię na wyższy stopień abstra kcji10 i nadając jej pojęciom znaczenie b ar
dziej precyzyjne. Chodzi o pojęcie godności i resp ektu ".
Jak zauw aża P A . Taugieff, Raw ls nie tyle jed nak pow raca do fun da mentów etyki kantow skiej, co odw ołuje się - podobnie ja k K ant - do w spól nego w szystkim przekonania o tym, co słuszne12, w yrażone w zdaniu: sp ra
w iedliw ość je s t pierw szą z cnót instytucji społecznych, taką, ja k ą je s t praw da
w systemach m yślen ia B.
Szacunek dla osób nie m oże się przeto wyrażać inaczej, ja k tylko p o przez stw orzenie ludziom m ożliw ości do dokonyw ania takich wyborów,
któ-s W piktó-sm ach I, Kanta nie ma zaktó-sadniczo rozważań na tem at któ-sprawiedliwoktó-s'ci. Określając jednak warunki zabezpieczenia autonomii oraz mówiąc, że szczęście innych jest naszym obow iązkiem , pro wadzi on tym sam ym rozw ażania nad sprawiedliwością.
9 J. R a w ls , A Theory o f Justice, O xford, London, N ew York 1971. 10 Tam że, s. 11.
11 Tam ze, s. 252nn.
12 P. A . T a g u ie ff, L ’éthique: L ’infini de toi au - dessus de la loi? D e Kant á L évinas, w: Sens 6(1988), s. 180.
RY SZA RD M OŃ
re byłyby dla nich zrozum iałe. N ie w ystarczą bow iem sam e dobre chęci je d nostek. Trzeba jeszcze w prow adzić odpow iednie zabezpieczenia praw ne, które um ożliw iałyby zarów no w spółpracę jak i odpow iedni podział dóbr. Instytu cje praw ne m ają - zdaniem Raw lsa - chronić poszczególnych obyw ateli przed egoizm em ze strony innych. Słuszne praw o jest jedynie urzeczyw istnieniem spraw iedliw ości, w yrw aniem jej ze świata m arzeń i osadzeniem w k o n k ret nych w arunkach.
Raw ls, m ając św iadom ość tego, że w realnym świecie zaw arcie umowy, która gw arantow ałaby w szystkim wolność decyzji, jest rzeczą niem ożliw ą, proponuje postaw ienie w szystkich ludzi w sytuacji pierw otnego wyboru, um ie szczenie ich za tzw. zasłoną n i e w i e d z y uniem ożliw iając im w ten sposób jakąkolw iek próbę budow ania praw a preferującego niektóre tylko grupy.
O baw iając się, by partnerzy zawieranej za zasłoną niew iedzy um owy społecznej, nie stw orzyli praw a, które byłoby w praw dzie logicznie spójne, lecz nie przystaw ałoby do konkretnej rzeczyw istości, proponuje on zastoso w anie m etody zreflektowanego równow ażenia (reflective equilibrum ) 15, tj. cią głego uzgadniania dokonyw anych w yborów z ludzkim odczuciem tego, co spraw iedliw e, uchylając stopniow o zasłonę niew iedzy, tj. zdobyw ając coraz to konkretniejsze dane na tem at w arunków życia i w spółpracy, partnerzy um owy form ułow aliby kolejne, bardziej szczegółow e zasady spraw iedliw o ści. N orm y ustalane teoretycznie m usiałyby ulegać korekcie, gdyby zdrow o rozsądkow e w yczucie spraw iedliw ości pokazało, iż należy dokonać innych rozstrzygnięć. Z drugiej jed n ak strony, zasady ustalone w sytuacji pierw otne go wyboru, gdzie podejm ow ane decyzje wolne są od czynników irracjonal nych, m ogłyby służyć zm ianie błędnych przekonań na tem at spraw iedliw
o-U zyskiw ane w ten sposób zasady spraw iedliw ości posiadają strukturę deontologiczną. N orm ują w spółżycie i w spółpracę społeczną, gw arantując ludziom ich godność osobow ą. Szacunek dla praw a opiera się bow iem - zda niem Raw lsa - na racjonalnych podstaw ach. W ynika z najgłębszego p rzeko nania człow ieka, że dana zasada najlepiej zabezpiecza jeg o dobro, przez co w ym óg szacunku dla praw a zostaje uw olniony od zarzutu irracjonalności, jaki staw iano koncepcji Kanta.
Zasady spraw iedliw ość, będącej praw o ścią16, zapew niające każdej oso bie jej autonom ię, m ożna utożsam ić z podstaw ow ym i norm am i etycznym i.
14 A ngielskie w yrażenie veil o f ignorance tłum aczone jest na język polski jako zaslona niew ie
dzy· Wydaje się jednak, że nie jest to całkowite zakrycie wiedzy. Z kontekstu bowiem wynika, że ludzie
zawierający umowę, coś jednak w idzą poprzez ową zasłonę. Posiadają przecież znajom ość ogólnych praw ekonom ii, psychologii, socjologii a naw et prawa.
15 J. R a w ls , dz. cyt., ss. 20n; 48-51 ; 120.
16 A ngielskie słow o fa irn e ss jest tłum aczone na język polski jak o praw ość. C hodzi o taki kształt spraw iedliw ości, który dałoby się porów nać do postępow ania zgodnego z przepisam i, do czegoś, co w języku sportow ym określa się jak o grę/ar/·.
M IE JSC E TEO R II SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE E TY C ZN Y M ? Są one czym ś więcej niż tylko principiam i spraw iedliw ości form alnej przez to, że odw ołują się do konkretnych w arunków życia. Dając w szystkim lu dziom będącym w sytuacji pierwotnej m ożliw ość wyboru, Raw ls chce p o k a zać, że są one w sobie rów ne co do godności, gdyż traktują siebie jak o cele same w sobie, a nie tylko jak o środki, które m iały by do niego p ro w ad zić17.
W olność podm iotów spraw iedliw ości społecznej, będącej praw ością, jest zatem różna od wolności czystych inteligencji, gdyż m a swoje odniesienie do konkretnych w arunków życia, czego Kant nie przew idyw ał. Co więcej, są dził on, że w olność przysługuje wszystkim bytom rozum nym , to znaczy, że sytuacja człow ieka żyjącego w św iecie realnym nie odgryw a żadnej roli przy określaniu pierw szych zasad spraw iedliw ości18.
W idzim y przeto, że teoria spraw iedliw ości, będącej praw ością, zapro ponow ana przez profesora z H arvardu, posiada charakter w ybitnie norm a tywny. Form ułuje podstaw ow e zasady a następnie je uzasadnia, przyjm ując a
priori, że człow iek jak o osoba jest kim ś w yjątkow o godnym , a więc celem
samym w sobie, stara się tę godność zabezpieczyć, tw orząc odpow iednie za sady praw ne, które um ożliw iałyby spraw iedliw e w spółżycie i w spółpracę z innymi. Nie pyta natom iast, dlaczego osoba stanowi w artość najw yższą - gdyż byłyby to rozw ażania filozoficzne, których on chce uniknąć - lecz zastana wia się, jak ową godność najskuteczniej zabezpieczyć. Próbuje zatem opisać sytuację, w której - jeg o zdaniem - godność osoby najlepiej się uw idacznia i najskuteczniej jest chroniona. Tak rozum ianą teorię spraw iedliw ości m ożna by uznać za fundam ent całej jeg o e ty k i19. Do podobnych w niosków doch o dzi także jeden ze w spółczesnych filozofów francuskich E. Lévinas, pom im o tego, że przyjm uje on zupełnie inne założenia. Idąc za tokiem jeg o m yśli, możemy pow iedzieć, że teoria spraw iedliw ości (a nie np. roztropności) n ad a je ludzkim działaniom charakter normatywny.
III. ETY K A A TEO RIA SPRAW IEDLIW OŚCI
Zdaniem Lévinasa, spraw iedliw ość jest czym ś znacznie więcej, niż tyl ko spraw nością ludzkiej władzy, jak a jest wola czy naw et dobrze zbudow aną strukturą społeczną.
W arto zatem zapytać, dlaczego nam ysł nad spraw iedliw ością służy za bezpieczeniu ludzkiej godności? Zagadnienie to jest tym bardziej interesują ce, że Lévinas uważa, iż poznanie godności dugiego odbyw a się poza w szel ką refleksją. Do czego zatem potrzebna jest mu teoria spraw iedliw ości?
Przede w szystkim odrzuca on taką etykę, która brałaby jed yn ie pod u w a gę relację w zajem ności zachodzącą pom iędzy podm iotam i dialogu, opartą
17 J. R a w ls, dz. cyt., ss. 193n. l8Tam że. s. 253.
RY SZA RD M OŃ
na czysto form alnym praw ie m oralnym , ja k to m a m iejsce w koncepcji K an ta. O dcina się tym sam ym zarów no od poglądów M. B ubera jak i filozofii I. Kanta. U w aża bow iem , że nie da się zbudow ać etyki20, biorąc pod uw agę jedynie istniejącą pom iędzy dw om a osobam i relację w zajem ności, w yzn a
czającą rów ność tego, co dają i otrzym ują w zam ian. N iczego też nie w yja śnia - jeg o zdaniem - pojęcie respektu dla praw a m oralnego. N ie ukazuje bow iem pierw szeństw a drugiego względem mnie, ani nieskończoności, k tó rą on w sobie nosi.
Lévinas uważa, że istnieje asym etria praw i obow iązków pom iędzy m ną jak o działającym podm iotem a kim ś drugim , pisanym tak z małej ja k i z dużej litery. Człow iek m a więcej zobow iązań wobec drugiego niż należnych mu praw. D okładniej zaś m ów iąc, nie posiadam żadnych praw. Stając wobec obli cza drugiego, rozpoznaję ciążącą na m nie odpow iedzialność. Drugi m i ro z kazuje. W zyw a do odpowiedzi. Określa m oje ja . Jestem sobą tylko wtedy, gdy ju ż nie m ogę uchylić się od odpow iedzialności za drugiego. D opiero wtedy jestem sobą, gdy nikt ju ż nie m oże zastąpić m nie w udzielaniu odpo wiedzi na w ezw anie docierające do m nie ze strony drugiego. O dpow iedzial ność za niego uw alnia m oje ja od jego im perialistycznych zapędów. Jestem nieskończenie odpow iedzialny za drugiego i przed drugim 21.
Zdaniem Lévinasa, należy zerwać z w szelkim form alizm em w w yjaśnia niu pow inności m oralnej oraz zaprzestać budow ania teorii etycznych. W szel kie bow iem teorie, zakładając istnienie relacji wzajem ności jak o fundam entu pow inności m oralnej, nie angażują w pełni ludzkiego/«, lecz tylko ideał owego
ja . Zaanagażow anie takie m a jednak charakter połowiczny. Solidarność i bra
terstw o, czyli spraw iedliw ość, nie m ogą zaczynać się od dialogu i wymiany, gdyż nie zauw aża się w tedy Nieskończonego.
Inność drugiego jest czym ś absolutnie innym od pojęcia inności drugie go ja , gdyż N ieskończony, który się w niej odsłania, jest innością nie dającą się przysw oić, zw łaszcza teoretycznie. Jest absolutną odm iennością w sto sunku do tego, co się nam ukazuje, znaczy, sym bolizuje, zapow iada się, daje się zapam iętać22. Dla zilustrow ania swego tw ierdzenia Lévinas cytuje frag m ent z księgi proroka Jerem iasza: Wystąpił w obronie uciśnionego i ubogiego
- wtedy pow odziło mu się. dobrze. ,. Czy nie znaczy to: zna ć M nie ” - wyrocznia Pana (Jer 22,1 б)23.
20 L évinas odrzuca w szelkie próby przedstaw ienia etyki jak o teorii. W L ’elhique et Infini pow iada on: M a tâche ne consiste p a s ci construire l'éthique; j'e s s a is seulem ent d 'e n chercher le
sens... On peut sans doute construire une éthique en fon ctio n de ce que j e viens de dire, m ais ce n 'est pa lá m on thèm e propre. E. L é v in a s, L'éthique et Infini, Vanves 1986, s. 85.
21 Por. E. L é v in a s, En déecouverant l'existece avec H usserl et H eidegger, Paris 1974, V rin.s. 196.
“ Por. E. L é v in a s, Un Dieu Homme?, w: Exerces de lapatance 1(1980), s. 72. Są to konferen cje w ygłoszone w Paryżu w czasie sem inarium intelektualistów katolickich w kwietniu 1980 roku.
2-' Cytat według Biblii Tysiąclecia.
M IE JSC E TEO R II SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE ET Y C Z N Y M ? Biedak, sierota czy wdowa, wobec oblicza których staję codziennie, zm u szają m nie, bym odpow iedział na ich w ezw anie i abym stał się jeszcze b ar dziej w ym agający w stosunku do sam ego siebie24. Zw rotny charakter relacji etycznej - dostrzegany w teoriach m oralnych - zasadza się na pierw otnej nie rów ności m nie i drugiego. Traktując innego jak o drugie ja , redukujem y go do jeg o obrazu, jaki sobie o nim zdołaliśm y w ytw orzyć. Poznanie drugiego nie odbyw a się bow iem poprzez rozum ow anie dyskursyw ne, lecz dokonuje się wprost. Jest m ów ieniem г duszy do duszy25. D rugi człow iek w ym aga ode mnie nieskończonej w prost odpow iedzialności. Żąda podporządkow ania mu wszystkich m ych m yśli i działań. M am stać się jeg o zakładnikiem .
Propozycja przedstaw iona przez Lévinasa stoi na antypodach europej skiego m yślenia filozoficznego, zw łaszcza kaniow skiego. W olność nie spro wadza się dlań jedynie do m ożliw ości podejm ow ania sw obodnych decyzji, lecz calkow iecie zależy od drugiego. On bowiem , czyniąc m nie sw oim za kładnikiem , staje się m oim w yzw olicielem . B ezw arunkow ość faktu bycia za kładnikiem nie tylko, że nie ogranicza ludzkiej solidarności, lecz - co więcej - stanowi jej fundam ent.
Pow staje pytanie, ja k w ychodząc od tego typu relacji, która m a charak ter asym etryczny - w naszym rozum ieniu jest więc czym ś niespraw iedliw ym - m oże stw orzyć w spólnotę, w której panow ałaby spraw iedliw ość? Jak m oż na określić w łaściw e sposoby postępow ania?
Chcąc zrozum ieć, co ma na m yśli Lévinas, gdy m ówi o spraw iedliw o ści, należy przyjrzeć się roli, jak ą przypisuje on trzeciem u. W książce A u tre
ment qu'etre ou au - delá de l ’essence czytamy: Jeżeli bliskość nie rozkazy wałaby m i inaczej ja k tylko poprzez drugiego nie byłoby problem u - w ża d nym znaczeniu, naw et najbardziej ogólnym 26. C ała trudność sprow adza się
jednak do tego, że obok m nie i drugiego istnieje jeszcze trzeci. Jeżeli b y liby śmy tylko obaj, zależność, jak a zachodzi m iędzy nam i, byłaby relacją bycia dla drugiego aż do pośw ięcenia za niego swego życia27. R elacja ta nie posia da jedn ak charakteru bycia w yłącznie dla drugiego28, gdyż istnieją jeszcze inni ludzie, którzy są drugim i dla m nie jak i dla drugiego.
C złow iek istnieje więc nie tylko dla drugiego, lecz także dla w szystkich innych, rów nież drugich. Pow stają zatem różne zależności pom iędzy m ną, drugim i trzecim . Aby m ożna było m yśleć o tych relacjach, jeszcze przed próbą ich określenia, trzeba odw ołać się do realacji-nie-em pirycznej, przed- początkow ej29, jak a zachodzi m iędzy m ną a drugim i która w yznacza m oją
24 E. L é v in a s , D ifficile liberté. E ssais sur le ju daism e, P aris3 1976, s. 39.
25 E. L é v in a s , A utrm ent qu ’etre ou au - delà de l'essence, La Haye, M artinus N ijhoff, s. 63. “ Tam że. s. 200.
27 Tam że, s. 146.
28 Słow o bycia należy rozum ieć w sensie potocznym a nie m etafizycznym , jak o zajm ow anie odpowiedniej postawy w zględem drugiego.
29 W y rażen ieprzed-początkow a odnosi się do sytuacji poprzedzającej rozpoczęcie procesu świadomego poznawania.
R Y SZA RD M O Ń
za niego odpow iedzialność. Relacja ta ulega zw ielokrotnieniu. Zarów no bo wiem drugi ja k i trzeci są m oim i bliźnim i, za których w rów nym stopniu po noszę odpow iedzialność. Zw ielokrotnienie odpow iedzialności je s t rów nocze snym jej ograniczeniem . Z m usza m nie do o kreślenia m oich obow iązków w zględem każdego z nich, czyli stw orzenia jak iejś teorii spraw iedliw ości. Spraw iedliw ość w ym aga bow iem porządkow ania, tem atycznego ujm ow ania spraw, instytucji itp. W ten sposób powstaje teoria określająca charakter w spól noty, w której następuje w yrów nyw anie nierównych w zględem siebie osób, czyli m nie i drugiego.
Spraw iedliw ość, rów ność oraz w zajem ność pom iędzy osobam i rodzą się jedn ak - zdaniem Lévinasa - z owej nierów ności pierw otnej, będącej nie skończoną odpow iedzialnością za drugiego. K onieczność określenia sp ra w iedliw ości pom iędzy różnym i osobam i jest korzeniem rozw oju konkretnej społeczności oraz instytucji, w ram ach których się ona urzeczyw istnia. Tym niem niej źródłem pow inności działania na rzecz innych jest ow a relacja asy m etryczna, jak a zachodzi pom iędzy m ną a drugim . W artykule Ethique, ju s ti
ce et am our Lévinas pisze: jeże li nie byłoby porządku sprawiedliwości, moja odpow iedzialność nie m iałaby granic. Istnieje pew na m iara koniecznej p r z e mocy, gdy wychodzi się od sprawiedliwości; lecz je że li m ów i się o spraw iedli wości, należy dopuścić sądy, należy dopuścić instytucje wraz z p a ń stw e m ; żyć w św iecie obyw ateli a nie tylko twarzą w twarz. Lecz przeciw nie, w ychodząc od relacji z Obliczem lub „mnie przed drugim ", m ożna m ó w ić o uspraw iedli wieniu państw a lub je g o braku. Państwo, gdzie relacja m iędzyosobow a je s t z góry w yznaczona p rzez sw oisty determ inizm państwowy, je s t państw em totali tarnym. Istnieje więc ograniczenie państw a. P odczas gdy и· wizji H o b b e s'a - gdzie nie w ychodzi się od ograniczeń miłości, lecz od ograniczeń p rzem ocy - nie m ożna w yznaczyć ograniczeń p a ństw a30.
R ozum ow anie Lévinasa przebiega mniej więcej w następujący sposób: spraw iedliw ość ogranicza m iłość, rozdzielając ją pom iędzy różne osoby. Stąd też przy ustalaniu norm szczegółow ych, koniecznych do w yznaczania spo sobów w spółżycia społecznego, należy brać pod uw agę pierw otną relację o charakterze asym etrycznym , w yznaczającą m odel m ego istnienia dla drugie go, a nie relacje zw rotne, sym etryczne, odkryte drogą kalkulacji, zm ierzające do ograniczenia ludzkiego egoizm u.
Przedstawiona powyżej koncepcja jest odwróceniem teorii Rawlasa. Lévi nas uważa, że budowę teorii sprawiedliwości można rozpocząć dopiero po zau
ważeniu mojej odpowiedzialności za drugiego, którą odkrywamy patrząc w obli cze, a dokładniej mówiąc słuchając oblicza, a nie na drodze rozum owych speku
lacji. Budując teorię sprawiedliwości, sprowadzamy równość pomiędzy osoba mi, ale dopiero po dostrzeżeniu pierwotnej nierówności, czyli nadwyżki moich obowiązków nad moimi prawami, mojej odpowiedzialności31.
30 E. L é v in a s , Ethique, ju stic e et am our, w: C oncordia 3(1981), ss. 60η. 31 E. L é v in a s , Autrem ent... dz. cyt., s. 203.
M IE JSC E TEO RII SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE ET Y C Z N Y M ? Istotnym dla naszych rozw ażań jest stw ierdzenie, że św iadom ość spra w iedliw ości rodzi się, poczynając od istnienia lub braku spraw iedliw ości k o n kretnej, spraw iedliw ość zaś od dostrzeżenia trzeciego, ustalenie zaś praw trze ciego od stanięcia tw arzą w twarz z drugim , który nieustannie oskarża, od uznania mojej za niego odpow iedzialności.
Przeprow adzona analiza teorii Lévina:;a pokazuje, iż stara się on w yka zać pierw szeństw o pojęcia sprawiedliwości względem wszystkich innych pojęć m oralnych. W ychodząc od pojęcia spraw iedliw ości będącej ograniczeniem m iłości, m ożna dopiero w yprow adzić pojęcie pow inności konkretnych dzia łań, a nic odwrotnie. Pojęcie spraw iedliw ości znajduje się jakby na innym poziom ie niż pozostałe pojęcia m oralne. Nie da się pow iedzieć czym jest spraw iedliw ość, rozpoczynając rozw ażania na tem at praw a, pow inności czy nawet godności.
B udując etykę w sposób dyskursyw ny (jako teorię pow inności m oral nej), redukujem y relacje m iędzyludzkie, dokonujem y ich zafałszow ania, gdy tym czasem m ożna je właściw ie określić jedynie wtedy, gdy w ychodzi się od mojej relacji z drugim , lecz ta nie daje się opisać. N ie m a zatem innej teorii moralnej o charakterze norm atyw nym niż tylko teoria spraw iedliw ości, która ma za zadanie ograniczać sam ow olę państw a, chronić ludzi przed totalitary zmem i w prow adzać rów ność pom iędzy nimi poprzez rozkładanie na w szy stkich tej odpow iedzialności, jak a ciąży na każdym z nas, gdy stajem y wobec twarzy drugiego.
IV. TEO RIA SPRAW IEDLIW OŚCI A ETYKA NORM ATYW NA Zależnością, jaka zachodzi pom iędzy teorią spraw iedliw ości a etyką, zajm uje się także P. Ricoeur, definiując etykę jak o w izję dobrego i szczęśli wego życia z innym i i dla innych w spraw iedliw ych instytuacjach32. U w aża on, że czyn m oże być uznany za dobry, jeżeli został w ykonany na rzecz drugiego i ze w zględu na niego. Do takich właśnie w niosków dochodzim y - zdaniem Ricocura - analizując zarów no arystotelesow ską koncepcję przyjaź ni jak i istotę kantow skiego im peratyw u kategorycznego, postulującego d ą żenie do własnej doskonałości i szczęścia innych. Troska o drugiego czło wieka jest bardziej fundam entalna niż obow iązek działania zgodnego z no r mami. R icoeurow i bliższe jest m yślenie Lévinasa niż Raw lsa. Patrzy on na człowieka jak o na podm iot, który działa i cierpi. Jego zdaniem , cierpienie jest czymś więcej niż tylko bólem fizycznym czy um ysłow ym . Polega ono na tym, że jest się zdom inow anym i że nie ma się m ożliw ości działania. Ż yczli wość w obec drugiego przejaw ia się zatem w gotow ości zaangażow ania się w jego sprawy. D zielenie cudzego cierpienia nie jest tym sam ym , co dzielenie
R Y SZA RD M OŃ
jeg o radości. Zw racał ju ż na to uw agę A rystoteles w Etyce nikom achejskiej33. N asze relacje z innym i charakteryzują się pew ną nierów nością pokazującą, że osoby nie dają się zastępow ać jed n a przez drugą. Łatw o to dostrzec w sytuacjach krańcow ych, np. wtedy, gdy się traci kogoś bliskiego.
To, co jaw i się nam jak o w izja dobrego życia z innym i i dla innych, ulega w ykrzyw ieniu w konkretnych sytuacjach. D eform acja ta zw iązana jest - zdaniem R icoeura - ze sposobem osobistego używ ania w olności. Ludzkie decyzje pokazują istniejącą w nas stałą skłonność do zła. Chcąc więc zap ew nić respekt należny osobom , trzeba użyć mocy, która chroniłaby je przed dom inacją innych. Zarów no tzw. złota reguła jak i im peratyw kategoryczny dążą do przyw rócenia relacjom m iędzyludzkim charakteru w zajem ności, k tó rego często im brakuje, gdy jed n a wola chce zdom inow ać inną. Aby tego uniknąć, tw orzy się m oralność, co w języ k u R icoeura oznacza system norm etycznych. M oralność (zbiór norm etycznych) um ożliw ia osobie istnienie jak o celu sam ego w sobie34. Zdaniem Ricoeura, Kant nie w yjaśnił dokładnie, czym różni się etyka jak o w izja dobrego życia od m oralności, czyli jej ujęcia w postaci norm . Innym i słowy, nie pokazał on, gdzie zasadza się m oralność. Poprzez pojęcie ludzkości, niczym przez uchylone drzw i, do teorii K anta w ciska się pojęcie pow szechności, zam azując inność drugiego i ukryw ając to, że jed n a osoba próbuje zdom inow ać inną. N ie wystarczy zatem kierow ać się w sw oim postępow aniu jedynie nakazem im peratyw u kategorycznego, gdyż m ożna wtedy nie dostrzec obecności ludzi w zględem siebie, a co za tym idzie, ich dążenia do dom inacji jed n ych nad drugim i.
W izja dobrego życia z innymi i dla innych m oże zostać zrealizow ana jedynie w ram ach spraw iedliw ych instytucji, które zapew nią konkretynym osobom należny im respekt. Spraw iedliw e instytucje um ożliw iają podział dóbr oraz zapew niają odpow iednią w spółpracę. Zdaniem Ricoeura, nadaw anie nor m atyw nego charakteru zasadom spraw iedliw ości instytucjonalnej (tw orzenia m oralności), spycha nas ku indyw idualizm ow i, akcentując brak zaintereso w ania się drugim , czyli pilnow anie swego. W idać to dokładnie na przykła dzie teorii Raw lsa, który mówi o ludziach jak o rozum nych egoistach ustalają cych norm y w spółżycia społecznego, nie interesujących się innym i. N adając spraw iedliw ości charakter norm atywny, nie w yjaśnia się też, dlaczego do pu szczone zostaje istnienie rów ności proporcjonalnej, a nie arytm etycznej, k tó ra bardziej zdaje się odpow iadać potocznem u rozum ieniu spraw iedliw ości jak o rów ności. W ątpliw ości te skłaniają - zdaniem Ricoeura - różnych auto
rów do porzucenia teleologicznej wizji spraw iedliw ości i w yboru m etod de- ontologicznych, czego Raw ls jest najlepszym przykładem 35.
R ezygnacja zaś z próby dokładnego określenia tego, co się pow inno uczynić w konkretnych sytuacjach, utrudnia co praw da tw orzenie teorii
mo-33 A ry s to te le s , Etyka nikomcicliejska, VIII, 8, 1159 a 27. 14 P. R ic o e u r, dz. cyt., s. 262.
35 Tam że, s. 275.
M IE JSC E TEO R II SPR A W IED LIW O ŚC I W SY STEM IE ETY C ZN Y M ? ralnej i dokonyw ania rozstrzygnięć w sytuacjach w ątpliw ych, lecz bardziej wyraźnie pokazuje, że spraw iedliw ość jest czym ś, co w yznacza obow iązek działania na rzecz drugiego. Jest jakby podstaw ową powinnością, na co zwracał uwagę, z kolei, E. Lévinas.
W ydaje się, że R icoeurow i bliższa była w izja L évinsa aniżeli Raw lsa. Pisząc na tem at poznaw ania zasad szczegółow ych, proponuje on o dw oływ a nie się do m ądrości praktycznej, do arystotelesow skiego pojęcia phronesis, czyli poznania praktycznego, które pozw ala rozstrzygać sporne przypadki, a pow inność podstaw ow ą poznaw ać w sposób teoretyczny.
Reasum ując, m ożna pow iedzieć, że dla R icoeura spraw iedliw ość jaw i się jak o podstaw ow y w arunek działania na rzecz innych, jak o szansa na u rze czyw istnienie posiadanej wizji dobrego życia wraz z innym i. N ie je s t to więc ani cnota (Tomasz), ani norm a (Rawls). Jest on przekonany, że istotę tego, co spraw iedliw e m ożna ustalić na drodze teoretycznej jak o tzw. złotą regułę i pod tym w zględem różni się on od Lévinasa. N atom iast m ądrości praktycz nej w yznacza on zadanie podejm ow ania w konkretnych przypadkach takich decyzji, by przyczyniały się do realizacji wizji dobrego życia z innymi i dla innych w ram ach odpow iednich, spraw iedliw ych instytucji. I to oddala od Rawlsa a zw łaszcza Kanta, którzy byli przekonani o m ożliw ości teoretyczne go ustalania tego, co pow inne, bo spraw iedliw e36. W szystkich natom iast łą czy przekonanie, że teoria spraw iedliw ości m usi mieć charakter norm atyw ny i że jest podstaw ą do ustalania innych norm działania. I w tym znaczeniu m ożna by pow iedzieć, że je s t ona tożsam a z etyką norm atyw ną. Jak więc widzimy, niełatw o jest ustalić jednoznacznie, co poszczególni autorzy rozu m ieją pod term inam i spraw iedliw ości i etyki ani też określić stosunku teorii spraw iedliw ości do tradycyjnie rozum ianej etyki.