• Nie Znaleziono Wyników

Chamstwo hula w internecie Jacek

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chamstwo hula w internecie Jacek"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Gazeta Wyborcza, 10.08.2009

Chamstwo hula w internecie

Jacek Żakowski, Polityka

Z internetowym chamstwem trzeba walczyć tak jak ze stadionowym kibolstwem - pisze Jacek Żakowski poruszony sprawą Doroty Świeniewicz. I proponuje: Porozumienie wielkich koncernów posiadających największe polskie portale mogłoby radykalnie zmienić sytuację

Co dzień zamiast w internecie wymieniać argumenty - wymieniamy obelgi. Zamiast się nawzajem przekonywać - nawzajem się obrażamy.

Przepraszam Dorotę Świeniewicz za chamstwo, na którego bezkarne ataki naraził ją świat mediów. Bo czuję się jego częścią. Rozumiem, że wielka siatkarka, której wszyscy zawdzięczamy chwile zbiorowej dumy, radości i wzruszeń, nie ma ochoty reprezentować kraju, w którym naturalne stało się lżenie jej w internetowej przestrzeni stworzonej, zarządzanej i udostępnianej prostakom przez najpoważniejszych polskich nadawców i wydawców.

Dorota Świeniewicz nie załamała się przecież dlatego, że ktoś pisał o niej coś nieprzyjemnego w wychodkach albo na płotach. Nie działała pod wpływem wpisu zamieszczonego w jednym z niezliczonych i nieliczących się internetowych rezerwatów szaleństwa. Obrażano i poniżano ją na internetowych forach stanowiących część wielkich medialnych biznesów. Podobnie jak wiele innych osób obrażano ją za przyzwoleniem portali, których właścicielom zabrakło czegoś, co skłania do rezygnacji z zysków lub do poniesienia dodatkowych wydatków w imię innych wartości.

Nie słyszałem, żeby wcześniej ktokolwiek zareagował tak jak Dorota Świeniewicz. Ale kiedy ją zobaczyłem odczytującą list pożegnalny, pomyślałem, że wiele bezkarnie i bez specjalnego powodu moralnie dręczonych w internecie osób miało prawo zareagować podobnie. Bo w trakcie ostatniej dekady w Polsce na mocy dość powszechnego konsensu najważniejsza już teraz i mająca najjaśniejszą przyszłość strefa publicznej debaty, jaką jest internet, została oddana na pastwę nieokrzesanego prostactwa, co w praktyce uniemożliwia normalną wymianę informacji i myśli.

Polska debata jest chora

Bardzo chora. Najgroźniejszym nośnikiem tej choroby stał się, niestety, internet. Medium, które w wielu krajach zdemokratyzowało debatę, odbudowując pluralizm i ożywiając więdnącą demokrację.

Spory udział mają w tym, niestety, największe portale będące zwykle własnością najpotężniejszych mediów.

Instytucje, które w większości rozwiniętych krajów stały się ważnym źródłem informacji, w Polsce są często kloaką mającą duży udział w degenerowaniu debaty publicznej i kultury współżycia.

Rezygnacja Doroty Świeniewicz z reprezentowania Polski to tylko niewielka część ceny, jaką za to płacimy. Bo przecież na co dzień zamiast w internecie wymieniać argumenty - wymieniamy obelgi. Zamiast się nawzajem przekonywać - nawzajem się obrażamy. Zamiast dzielić się wiedzą i przemyśleniami - dzielimy społeczeństwo murami pogardy i złości.

To prawda, że polski internet chory na agresję i chamstwo jest tylko częścią większego polskiego problemu.

Polscy politycy bez wstydu przyznają przecież, że debatowania uczą się od Goebbelsa i Schopenhauera.

Dziennikarze bez wstydu uciekają od meritum w plotki albo powtarzają rozpowszechniane przez lobbystów głupstwa. Media zamiast na problemach skupiają się na osobach. Beztreściowa agresja zajmuje miejsce ważenia argumentów. To się dzieje w prasie, radiu i telewizji.

Ale w internecie ta polska choroba osiągnęła skalę, której z niczym nie da się porównać. Bo internetową debatą na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne i obyczajowe zawładnęła nieliczna, ale bardzo aktywna grupa chamów, debili, idiotów, nieuków i pospolitych nieokrzesanych głupków.

(2)

Chamstwo i prostactwo jest stare jak świat. Niedawny raport "Polityki" dobrze jednak pokazał, że dominacja chamstwa, agresji i prostactwa w najważniejszej publicznej przestrzeni, jaką stał się internet, jest zjawiskiem, które radykalnie odróżnia nie tylko nowe czasy od starych, ale też Polskę od cywilizowanych krajów. Idiotyzmy, na których wypisywanie stosunkowo nieliczna grupa troglodytów uzyskała powszechne przyzwolenie, i prostacka agresja, którą się posługuje, nigdy nie znajdowały miejsca w żadnym choć trochę szanującym się tradycyjnym medium. Nie tylko Turowicz czy Giedroyc, ale żaden szanujący się redaktor, wydawca ani nadawca nigdy takiego paskudztwa u siebie nie pozwolił drukować czy nadawać, chociaż w listach czy telefonach zawsze obficie płynęło ono do redakcji.

Szanuj się i trać

Szanującym się nadawcom, wydawcom i redaktorom nie przychodziło do głowy drukowanie czy nadawanie paskudztwa nie tylko dlatego, że odebrałoby im to jakąś część odbiorców (choć w zamian pewnie przysporzyłoby nowych), ale głównie dlatego, że sami się nim brzydzili. Jeszcze dziś żadne szanujące się pismo nie publikuje takich wypowiedzi swoich czytelników, jakie dominują w dyskusji na internetowych stronach poważnych drukowanych mediów. I żadna szanująca się stacja radiowa ani telewizyjna nie zapraszała osób, z których ust leje się paskudztwo, jakie dominuje na internetowych stronach tych stacji. Takiego paskudztwa większość szanujących się mediów nie zamieściłaby w swoich macierzystych wydaniach nawet w formie płatnego ogłoszenia. Polskie szanujące się media nie zamieszczają nawet oględnie formułowanych ogłoszeń towarzyskich, choć sporo na tym tracą. A gdyby ktoś wymalował takie paskudztwo na naszym domu lub płocie, większość z nas by je zamalowała, nie czekając, aż poprosi o to pokrzywdzony albo dzielnicowy. Bo większość z nas ma poczucie przyzwoitości, wstydu, sprawiedliwości i odpowiedzialności za przestrzeń, która do nas należy lub którą zarządzamy.

Można się zastanawiać, jak to właściwie się stało, że w polskim internecie powszechnie uznane zasady prowadzenia rozmowy i publicznej debaty, wstyd, a nawet poczucie przyzwoitości tak dramatycznie przegrały z prostacką, agresywną i chamską mniejszością. Żadna odpowiedź na tak postawione pytanie nie sprawi jednak, że destrukcyjne chamstwo przestanie być destrukcyjnym chamstwem, ani nie uchyli odpowiedzialności właścicieli, szefów i redaktorów portali czy stron internetowych, na których patologia się szerzy.

To można zwalczać

Kiedy domagamy się przestrzegania na internetowych forach standardów cywilizowanej debaty, słyszymy zwykle, że to jest niemożliwe. Po pierwsze dlatego, że internet jest podobno z natury wolną od cenzury krainą spontaniczności. Po drugie dlatego, że podobno nie da się technicznie kontrolować bezliku spontanicznych wpisów. Po trzecie dlatego, że podobno eliminacja chamstwa i prostactwa zniechęciłaby chamów i prostaków do korzystania z portali czy stron przestrzegających zasad kulturalnej rozmowy i naraziłaby właścicieli na straty.

Żaden z tych argumentów mnie nie przekonuje.

Po pierwsze , tradycyjne media (prasa, radio i telewizja) też przecież są wolne od cenzury. A jednak nie każda redakcja wydrukuje czy wyemituje każdy głos czytelnika. Przestrzeganie standardów redakcyjnych oczywiście ma swoją cenę, ale na ogół jesteśmy chyba zgodni, że świat nie byłby lepszy, gdyby "Gazeta Wyborcza" obok esejów Michnika drukowała na przykład teksty młodego Farfała, listy neonazistowskich karków lub grubiańskie uwagi na temat czyjegoś cellulitu czy zmarszczek. Nawet w TVP Farfała trudno sobie wyobrazić nie tylko otwartą prezentację młodofarfałowych poglądów, ale też zapraszanie gości grubiańsko komentujących wiek czy cellulit prowadzącej lub zmarszczki posłanek. Nie wiem, dlaczego w internecie ma być oczywiste to, co w tradycyjnych mediach powszechnie uznane jest za niedopuszczalne. Nie rozumiem, dlaczego pod hasłem wolności mamy tworzyć wirtualną krainę dzikości.

Po drugie , brak kontroli nie wynika z konieczności, ale z dokonanego wyboru. Można przecież sobie wyobrazić program radiowy czy telewizyjny, w którym każdy, kto chce, może się wypowiadać, jak mu się podoba. Ale takich programów nie ma. Nawet w najbardziej otwartej formule zawsze jest jakiś dziennikarz, który w razie potrzeby skoryguje, zmityguje, przerwie erupcję chamstwa albo kłamstwa. Ktoś jednak jest odpowiedzialny za to, co idzie w eter. A w internecie jakoś się utarło, że nikt nie odpowiada za wpisy pod tekstami. Na większości portali każdy może napisać, co chce. Chyba że automat wyłapie zakazane słowa albo czytelnik zgłosi wpis do usunięcia. Zwykle żaden redaktor nie czyta postów przed ich zamieszczeniem, chociaż taka kontrola jest technicznie łatwiejsza niż w radiu czy telewizji. Właściciele, szefowie i redaktorzy mediów internetowych nie czują się odpowiedzialni za głosy czytelników, które publikują.

(3)

Po trzecie , nie uważam, by cokolwiek usprawiedliwiało to, że każde kliknięcie to jakiś ułamek grosika w cenie reklam i wartości portalu. Nie sądzę też, by należało przyjmować za usprawiedliwienie to, że egzekwowanie zasad wymaga zatrudnienia osób zajmujących się kwalifikowaniem głosów do publikacji. Plugastwo jest takim samym plugastwem bez względu na to, czy się komuś podoba, czy też godzi się na nie z oszczędności albo w poszukiwaniu zysku. Człowiek, który nie umie uczciwie prowadzić interesu, powinien się z niego wycofać.

Kropka. Gdy się nie wycofuje - ponosi odpowiedzialność. Jeśli właściciel lub szef portalu czy strony nie jest w stanie zorganizować albo sfinansować nadzoru zapewniającego przestrzeganie standardów, powinien zamknąć portal albo stronę. I tyle.

Walczmy z tym razem

Internet nie jest pierwszą sferą publiczną zawładniętą przez dzikość i chamstwo. To się może zdarzyć, ale trzeba z tym walczyć. Niedawno powszechny był pogląd, że polskie stadiony muszą być domeną chamów i bandytów.

Wstrząs wywołany nożem w głowie Dino Baggio sprawił, że przestaliśmy się na to godzić. Zmieniliśmy prawo.

Kluby dużo pieniędzy zainwestowały w bezpieczeństwo i sytuacja zaczęła się poprawiać. Za kilka lat polskie stadiony mogą być równie bezpieczne jak niemieckie czy amerykańskie. Myślę, że sprawa Doroty Świeniewicz powinna sprawić, by podobny proces ruszył w internecie. W wirtualu jest to łatwiejsze niż w realu. Bo jego lwią część kontroluje kilka wielkich koncernów posiadających największe portale wraz z przyległościami. Ich porozumienie mogłoby radykalnie zmienić sytuację i stworzyć przestrzeń sensownej debaty dla cywilizowanej większości. Gdy coraz więcej reklamowych pieniędzy płynie do internetu i gdy generuje on coraz większe zyski, koszty nadzoru przestają usprawiedliwiać tolerowanie prostactwa.

Jakoś tak się stało, że przy biernej postawie kilku wielkich firm szczególnie istotna dla debaty publicznej część polskiego internetu przerodziła się w krainę chamstwa. Teraz z inicjatywy i wysiłkiem największych internetowych graczy powinien się pod względem standardów zbliżyć do europejskiej normy. Internet jest medium przyszłości. W dającej się przewidzieć przyszłości to w wirtualnej przestrzeni będzie się rozgrywała zasadnicza część debaty publicznej określającej kształt polskiej polityki, kultury, gospodarki, relacji międzyludzkich. Jeśli nie chcemy, by Polska stała się europejską enklawą ciemnoty i chamstwa, musimy się przeciwstawić dziczeniu polskiego internetu. Inaczej nasze życie publiczne może się stoczyć tak nisko jak nasza piłka. To nie chamstwo jest winne temu, co stało się z Dorotą Świeniewicz, ale tolerancja dla chamstwa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jesteśmy Polką i Polakiem Dziewczynką fajną i chłopakiem Kochamy Polskę z całych sił. Chcemy byś również kochał ją i ty i ty Ciuchcia na

Jesteśmy Polką i Polakiem Dziewczynką fajną i chłopakiem Kochamy Polskę z całych sił?. Chcemy byś również kochał ją i ty i ty Ciuchcia na

Zastanów się, jaka jest różnica między chwaleniem a przechwalaniem.. W tym celu

W USA około miliarda pocztówek walentynkowych jest wysyłanych co roku .Tam też najczęściej romantyczne okazują się kobiety, kupując 85% wszystkich kartek walentynkowych..

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

A zatem problemów decyzyjnych jest przynajmniej tyle, co nieskończonych ciągów zero-jedynkowych, czyli więcej niż liczb naturalnych, czyli więcej niż programów.. Tym

Do obu serii można przystąpić ekster- nistycznie, choć na bardziej zaawansowanym poziomie nauka biologii, fizyki czy chemii staje się niepraktyczna – przychodzi moment, kiedy

Swoimi refleksjami na ten temat będą mogli się podzielić łodzianie, którzy brali udział w wydarzeniach związanych z „Solidarnością” oraz osoby młodsze.. Na