Roman Pollak
Suum cuique : sprawa autorstwa
"Pokuty w kwartanie"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/4, 531-540
ROMAN POLLAK
SUUM CUIQUE
SPRAWA AUTORSTWA „POKUTY W KW ART ANIE“
Żm udne, ale niestety nie doprowadzone do końca studia W ikto ra W eintrauba, zm ierzającego do krytycznego w ydania liry k i A n drzeja M orsztyna *, w ykazały całą gm atw aninę bałam uctw , om yłek i dowolności różnych wydawców, przypisujących poszczególne utw ory raz jednem u, to znów drugiem u czy trzeciem u M orsztyno wi, Naborow skiem u lub Stanisław ow i H erakliuszow i L ubom ir skiem u.
R ejestrację niew ątpliw ych utw orów A ndrzeja M orsztyna mogło by ułatw ić przede w szystkim dotarcie do autografów i stw ierdzenie ich autentyczności. W w yniku swoich żarliw ych kw erend zanotow ał W eintraub, że żaden ze znanych m u odpisów nie jest autografem poety, czego dowodzi porów nanie pism a z oryginałam i listów z A r chiw um R adziw iłłó w 2. Ale — jak się okazuje — nie zdołał on do trzeć do n iek tó ry ch rękopisów zaw ierających u tw o ry tego autora. Jed nym z powodów było i jest nadal to, że ew idencja zaw artości staropolskich kodeksów rękopiśm iennych wciąż jeszcze niedom aga. K atalogi rękopisów zw ykle sum arycznie tylko w ym ieniają utw o ry anonim owe, co okazuje się szczególnie dotkliw e w związku z takim i w łaśnie autoram i, jak M orsztynowie lub Stanisław H erakliusz L u bom irski. Sąsiedztw o anonim ow ych utw orów i um ieszczenie ich w jednym kodeksie stanow ić może wskazówkę pożądaną w kw eren dach. A takich w łaśnie wskazówek zb y t mało zdobywa poszukiwacz utw orów A ndrzeja M orsztyna, odpisyw anych najczęściej bez oznacze nia autora. Wobec anarchii panującej w naszym życiu literack im co n ajm niej od poł. X V II w. przez całe stulecie — sta ra n n e zbieractw o
1 W. W e i n t r a u b : Ze studiów nad rękopisami Andrzeja Morsztyna. Kraków 1935. S p r a w o z d a n i a z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń PAU. T. 39, nr 2, s. 12—16. — Andrzej Morsztyn i jego w y daw c y. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X XII, 193-5, s. 240—260.
532 R O M A N P O L L A K
Ja k u b a Teodora Trem beckiego było w p ro st opatrznościowe. Ale ono nie m ogło w ystarczyć ani pow etow ać straszliw ych s tr a t i zaniedbań.
N ajbardziej „spolegliw e“ rękopisy z w ierszam i A ndrzeja Morsz ty n a to dwa rękopisy ossolińskie: 599, zaw ierający L utn ię, oraz 5888 — z W iryd a rzem p o e ty c k im Trem beckiego, którego obecnie we W rocław iu nie znajdujem y. W obu tych rękopisach darem nie jed n a k szukać P o k u ty w kw artanie.
Od roku 1844, kiedy to K om ierow ski um ieścił ją w śród Morsz- tynow ych utw orów , aż dotąd au torstw o jej n ie budziło żadnych zastrzeżeń ze stro n y tych, k tórzy się ty m p oetą bliżej zajm owali. Nikogo też nie zainteresow ało sąsiedztw o tego w iersza z utw oram i innego pióra. N ie zestaw iano rów nież dokładniej odm ianek tego w łaśnie tek stu w różnych odpisach. Je d e n Seredyński w ynotow ał różnice m iędzy w ydaniem K om ierow skiego a w ersją w rękopisie PA U 979 3.
N asuw a się zasadnicze pytanie, czy autorstw o M orsztyna w któ rym kolw iek z daw nych odpisów tego w iersza je st w yraźnie ozna czone. W rękopisie K om ierow skiego znajdow ały się „poezje M orszty na i w spółczesnych“ , przy czym w ydaw ca powiada:
Poezje w spółczesnych porozrzucane są w części początkowej i koń cowej sklejanego później dowolnie rękopismu i odróżniają się w ym ie nieniem dokładnym nazwiska autora w części tytułowej każdej pojedyn czej sz tu k i4.
Z tej m ieszaniny w y o d ręb n ił w ydaw ca grup ę w ierszy relig ij nych, a w śród nich i P okutę, gdzie obok ty tu łu nie było nazw iska autora, była nato m iast d ata 1678. S eredyński zanotow ał, że w ręko pisie PA U 979 po kilku utw orach S tanisław a H erakliusza Lubo m irskiego „pod niew łaściw ym ty tu łe m So n et w kw artann ie jest w iersz M orsztyna, w w ydaniu poznańskim zatytułow any Pokuta
w k w a rta n n ie “. Mimo że w rękopisie ty m jedynie w liście poetyc
kim Do JM Pana Sobieskiego umieszczono nazwisko M orsztyna jako au to ra — a P okuta jest tu rów nież anonim ow a — Seredyński przy zn ał ją w p rost M orsztynow i idąc w tym za Kom ierowskim . Przysądza on rów nież tem u poecie różne inne u tw ory — na tej
3 Andrzeja Morsztyna niewydane poezje. Objaśnił wstępem i uwagami W ładysław S e r e d y ń s k i . Kraków 1875, s. 109— 111. R o z p r a w y i S p r a w o z d a n i a z P o s i e d z e ń W y d z i a ł u F i l o l o g i c z n e g o AU. T. 2.
4 Z. M o r s z t y n , Poezje. Z starego rękopismu pierwszy raz staraniem prywatnym wydane. Poznań 1844, s. XXII.
S P R A W A A U T O R S T W A „P O K U T Y W К W A R T A N IE " 533 kruchej podstaw ie, że „zupełnie tchną atm osferą poetyczną M or szty n a“ 5, albo też dlatego, że d opatruje się w nich „tego samego sposobu zw rotów i rom antycznego charak teru, nie innego jak w jego ero ty k ach “ 0.
W rękopisach: Czart. 1888, Kras. 827 — nigdzie nazw iska Mor sztyna W eintraub nie znalazł, a mimo to nie w ahał się przysądzić m u poszczególnych utworów, bo i dla niego rozstrzygającym k ry te riu m było to, że
inedita te znajdują się między znanymi już skądinąd wierszami Morszty na, a kopista miał zwyczaj przepisywać utwory jednego autora razem. [...] łączy je z tamtymi wierszami charakterystyczna dla Morsztyna tem aty ka i jego charakterystyczne chwyty stylowe (nagromadzenia, przeciw stawienia i przenośnie, starannie przygotowana pointe’a), a wreszcie ich w ielka elegancja i zgrabność 7.
Czy na podstaw ie wyżej w ym ienionych cech także Pokuta
w kw artanie, odnajdyw ana po rękopisach jako u tw ó r anonim ow y
w tow arzystw ie w ierszy przyznaw anych M orsztynowi oraz innym autorom , może być bez zastrzeżeń tem u w łaśnie poecie przysądzona?
Od utw orów jem u przypisyw anych odbiega ona uderzająco w prost sw oją tem aty ką jako przejm u jąca spowiedź skruszonego grzesznika, k tó ry bierze n a siebie niem al wszystkie przestępstw a w ym ienione w dekalogu. Porębowicz uznaje ją za „najpiękniejszy u tw ó r M orsztyna“ 8. W całej staropolskiej poezji nie znajdziem y takiego w yznania w łasnych czy też urojonych tylko przew in. M iej scami przypom inają się w ersety M ojej pieśni w ieczornej K aspro wicza.
Pokutnicza atm osfera samobiczowania, zapam iętałe jakieś k a ja nie się w prochu, a następ nie (gdzieś m niej więcej od połowy utw oru, tj. od setnego wiersza) pokorne, jękliw e błaganie o zmiło w anie — to akcenty w zasadzie obce M orsztynowej twórczości. Muza jego jak zaczarow ana krąży najchętniej w śród rozkosznych ogrodów A rm idy, a zasadniczo stroni od wszelakich tchnących ascezą pustkow i.
W praw dzie takie jaskraw e przeciw ieństw a, takie zaskakujące czytelnika niespodzianki są w cale częstym zjaw iskiem w ówczesnej, barokizującej literatu rze, ale w yrzekłby się M orsztyn samego siebie,
3 Andrzeja Morsztyna nie wydane poezje, s. 101. 0 Tamże, s. 112.
7 W e i n t r a u b , Ze studiów nad rękopisami Andrzeja Morsztyna, s. 14. 8 E. P o r ę b o w i c z , Andrzej Morsztyn, przedstawiciel baroku w poezji
534 R O M A N P O L L A K
zaparłby się w pierw swej poetyckiej n a tu ry , zanim by coś podob nego m ógł ze siebie w ykrztusić. Chyba tylko in articulo m ortis, pod koniec życia, w chw ili w ielkiego załam ania się. Ale czyżby w tedy w łaśnie ch w ytał za pióro i sk ru ch ę sw oją w ierszam i w yrażał?
N asuw a się dom ysł, że albo je st to p rzek ład jakiegoś nieznanego oryginału, albo też u tw ó r m y ln ie przypisyw any tem u właśnie poecie.
G dybyśm y n aw et za n iew ątpliw ie M orsztynow e płody uznali te w iersze relig ijn ej treści, k tó re w dotychczas w ydanych zbiorach jego u tw o ró w zestaw ia się w odrębną grupę, to i w nich tru d n o się doszukać jak ie jś łączności z P o kutą w kw artanie. Tendencją ku kw iecistości i kon cep ty zmówi tchnie tam bowiem zarów no Słup
biczowania, przeciw staw iający kolum ny H eraklesa, T rajan a i A n
tonina C hrystusow em u słupow i, jak i ten łańcuch porów nań w utw o rze złożonym z 21 czterow ierszow ych zw rotek, gdzie odm alowano udręczenia C h ry stu sa w O g ro jc u 9, jak w reszcie w iersz zestaw ia jący jego urodzenie z urodzinam i M inerw y, Heleny, Adonisa, a n a w et W enery 10. Z asłu guje tu na podkreślenie następująca uwaga T y tusa Sw iderskiego:
Ilekroć Morsztyn w religijnych swoich utworach zastanawia się nad jaką tajem nicą wiary, więcej pracuje w nim myśl, która się wyraża w szeregu obrazów i porównań, n ie zawsze w łaściw ych i nie zawsze pięknych, ale uczucia, ale wiary, ale szczerej i prostej pobożności — tego nie masz tam w cale u .
Ja k w ykazał Porębow icz, te religijne wiersze nie są wcale ory ginalne — to przew ażnie p rzek ład y lub przeróbki z D ivozioni Ma- riniego 12. N atom iast P okuta w kw artanie, prosta w budowie w er- syfikacyjnej, pisana w 11-zgłoskowcach p aram i rym ow anych (5 + 6), u derza swą bezpośredniością, poczuciem w iny w yznaw anej bez
ob-9 W rękopisie Jana К o m i e r o w s к i e g o, na którym oparło się po znańskie w ydanie poezji M o r s z t y n a z r. 1844, czytał ten utwór — a także inne w iersze religijnej treści, których do wydania z r. 1844 nie w łą czono — Tytus Ś w i d e r s k i (zob. Jędrzej Morsztyn. Studium literackie. P r z e w o d n i k N a u k o w y i L i t e r a c k i , VI, 1878, t. 6, s. 802, przypis).
i° Wiersz ten, jak w zm iankuje S w i d e r s k i (op. cit.), znajdował się rów nież w rękopisie K o m i e r o w s k i e g o . Opublikowany został pt. Na toż w wyd.: J. A. M o r s z t y n , W ybór poezji. Opracował i w stępem zaopa trzył Jan D i i r r - D u r s k i . Warszawa 1949, s. 137— 140. B i b l i o t e k a P i s a r z y P o l s k i c h i O b c y c h , 49.
11 S w i d e r s k i , op. cit., s. 1013. 1! P o r ę b o w i c z , op. cit., s. 76—78.
SP R A W A A U T O R S T W A „ P O K U T Y W K W A R T A N IE “ 535 słonek, bez „poetyckich przy sad “ i m itologizujących floresów. Nie dosłuchał się tu żadnych pogłosów M ariniego Porębowicz 1S. Mógłby się raczej dosłuchać echa w ersetów biblijnych, księgi Hioba czy Eklezjasty — jakże od M orsztyna dalekich.
Tem atyka P o k u ty przem aw ia przeciw au torstw u M orsztyna. W łaściwe tem u autorow i „chw yty stylow e“ będzie można natom iast określić dopiero po gruntow nym przebadaniu jego języka i sty lu — w odróżnieniu od języka i sty lu innych w ybitniejszych poetów tegoż okresu. Ale na to p rzyjdzie jeszcze poczekać.
Już teraz jed n ak m ożna w tej spraw ie rzucić kilka uwag. Tw ór czość A ndrzeja M orsztyna Wiąże się ściśle z poezją włoską doby baroku, z Tassem (spolszczenie Am intasa), a zwłaszcza z M arinim . Porębowicz u kazał całą a p a ra tu rę m arinistycznej m aniery, jej stylistyczne cechy, k tó re M orsztyn sobie przysw oił w takiej mierze, jak żaden inny ze staropolskich poetów.
Na tych w łoskich w zorach, na Tassie (Piram i T yzb e), na M ari nim (O rfeusz) kształcił się Stanisław H erakliusz Lubom irski, m łod szy o lat 30 od M orsztyna, z którego twórczością z doby jej roz kw itu w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych łatwo się mógł za p o zn ać14. W szakże M orsztyn pozostaw ał w bliskich stosunkach z ojcem Stanisław a, hetm anem Jerzym , i posyłał m u swoje utw o ry. Rozczytyw ał się też w nich jego syn jako początkujący rym o- tw órca i spośród polskich poetów nie kogo innego, ale w łaśnie A n drzeja M orsztyna, najprzedniejszego u nas m arinistę, obrał sobie za m istrza, a — być może — i za pierwszego „uznaw cę“ swej m ło dzieńczej twórczości. A jeśli tak się rzeczy m ają, to poetycki rodo wód Lubom irskiego, tak M orsztynow i bliski, tłum aczy nam w pew nej m ierze podobną m anierę stylistyczną, w yjaśnia podobne „chw yty stylowe, nagrom adzenia, przeciw staw ienia i przenośnie“, potoczy- stość i gładkość w iersza, używ anie tychże form wierszowych.
Wobec tego w niejednym rękopisie z końca XVII i z X V III w„ w niejednej szlacheckiej sylw ie przepisyw ano prom iscue w iersze obu tych poetów, zwłaszcza że tak często nie m iały oznaczonego autora. Przecież n a w e t Józef Jędrzej Załuski uległ sugestii podo
13 Tamże, s. 86: „taka [w tym psalmie] surowość, taka powaga, taka żarliwość gorąca [...], że ani razu nie próbuje kunsztownej metafory, ani stara się Bogu-M ścicielowi misternym pochlebić konceptem, jak to czynią sei centy ści“.
14 W Rozmowach Artaksesa i Ewandra (dyskurs o stylu) ponad w szyst kich nowoczesnych poetów stawiał Mariniego, podziwiał jego poemat Adone, na drugim miejscu umieścił Tassa.
536 R O M A N P O b L A K
bieństw m iędzy M uzam i M orsztyna i Lubom irskiego i na rękopisie (Pol. F. XVI, 18) um ieścił w łasnoręczną notatkę przyznającą a u to r stw o tego zbioru M orsztynowi, co następnie trzeba było sprostować na rzecz Lubom irskiego. W rękopisach: kórnickim 488 i PAU 979 — to pom ieszanie rzuca się w oczy.
W ten sposób m ożna w yjaśnić tę łatwość „przew łaszczenia“ . Od połow y XIX w. zaczęto zajm ować się bliżej dorobkiem A n d rzeja M orsztyna, w yław iać jego utw o ry z rękopisów, poświęcać mu m niejsze i większe studia. To zainteresow anie w yraziło się w k ilk ak ro tn y m w yd aniu jego poezji i przekładów , a pod koniec stulecia pierw szorzędne studium poświęcił m u Porębowicz. Rów nocześnie jed n ak aż do w ystąp ień B rü c k n e ra 15 w zapom nieniu i zaniedbaniu znajdow ał się dorobek S tanisław a H erakliusza L u bom irskiego. Jakżeż więc łatw o m ogły ulec „przew łaszczeniu“ jego utw ory z M orsztynow ym i po różnych rękopisach sąsiadujące, naz wiskiem a u to ra nie oznaczone, a w ykazujące jak ąś w iększą a r ty styczną w artość. W ielbiciele ta le n tu M orsztyna gotowi byli bez w iększych skrupułów i z całą skw apliw ością na jego rzecz je za garnąć. A tak im w łaśnie „sm akow itym k ąskiem “ okazała się Pokuta
w kw artanie. Sugestię M orsztynowego au to rstw a n arzucił już J a n
K om ierow ski i odtąd przyjm ow ali ją wszyscy ci, któ rzy się tym po etą zajm ow ali, p rzyjm ow ali milcząco i bez zastrzeżeń, nie w yłącza jąc M ałeckiego, Porębow icza, W eintraub a ani ostatniego wydaw cy
W yboru poezji J a n a A ndrzeja M orsztyna z roku 1949. Wszakże
Chm ielowski w idział w Pokucie „najpiękniejszy w iersz treści re li gijnej, jak i w pism ach M orsztyna n apoty k am y“ 16, a Porębowicz przyznaw ał tem u utw orow i ran gę bardzo wysoką. Nazw ał go
wspaniałą pieśnią, jedną z najwspanialszych w polskiej literaturze, gdzie uczucie jest równie niekłamane, gdzie brzmi jakaś groźna i m ajestatycz na powaga spowiedzi, tyle znać szczerości u leżącego w prochu pokutni ka, że się w niej dusza jego w ydaje na jaw i raz jedyny może staje przed nami nie jak płocha zalotnica, igrająca słowem, ale jak dantejska mara, opowiadająca sw e g rz ec h y 17.
Trzebaż było jakoś uw ierzytelnić pojaw ienie się takiego właśnie w iersza w dorobku A ndrzeja M orsztyna, m im o że ta k jaskraw o od
15 A. B r ü c k n e r , Spuścizna rękopiśmienna po Wacławie Potockim.
Kraków 1898. R o z p r a w y W y d z i a ł u F i l o l o g i c z n e g o AU. Seria П, t. 12.
10 J. A. M o r s z t y n , Poezje oryginalne i tłomaczone. Warszawa 1883. s. XXI (wstęp).
SP R A W A A U T O R S T W A „P O K U T Y W K W A R T A N IE “ '537 niego się odstrychnął. Do pewnego stopnia pow stanie takiego fik cyjnego uspraw iedliw ienia umożliwiło umieszczenie P o ku ty w osob nym zespole w ierszy n a tem aty religijne. Nie w yjaśniało to jednak dostatecznie zarów no zawartości, jak i takiej właśnie, a nie innej atm osfery tego osobliwego utw oru. Pew ną pomocą mogła służyć data 1678, umieszczona obok ty tu łu w rękopisie Komierowskiego. Zgodnie z nią M orsztyn m iał rzekomo napisać Pokutę m ając lat około 65, a więc w późnym okresie życia, pod w pływ em w ew nętrz nego przełomu, nagłego „obudzenia się skrupułów m oralny ch “. W ten sposób ponad barokow ą kopułę jego daw niejszej twórczości, przepełnioną fryw olnym i am orkam i, w ytryska aż ku niebu psalm icz- na czy gotycka iglica P o ku ty w kw artanie. Byłby to więc najpóź niejszy z utw orów , przedzgonne w ołanie zatw ardziałego grzesznika 0 m iłosierdzie, o przebaczenie.
Jednakże wiele przem aw ia zà tym, że Pokuta w kw artanie nie jest utw orem A ndrzeja M orsztyna, ale Stanisław a H erakliusza L u bom irskiego z drugiego okresu jego twórczości, obejm ującego m niej więcej lata 1670— 1683. W tedy to pow staje jego Eklesiastes, Tobiasz
w yzw olon y a praw dopodobnie także M yśli o wieczności. Lubom irski
przechodzi w tym czasie przez jakieś głębokie w strząsy religijne 1 rozczytuje się w S ta ry m Testam encie. A tm osfera P o ku ty znajduje swoje odpow iedniki przede wszystkim w M yślach o wieczności. Po m ijam tu drobne frazeologiczne zbliżenia i zbieżność pew nych ele m entów treści, a licząc się z tym, że tekst ten jest na razie niedo stępny, ograniczam się do przytoczenia kilk u fragm entów .
Ju ż sam w stęp M yśli porusza tem atykę P o k u ty :
Pióro, dotychczas w próżnościach zbujałe, Miałoś obiectum zabawy nietrwałe, Pisałoś bajki i chwaliłoś ludzi I to, co tylko na świecie nas łudzi... Więc naprawując twoje, Muzo, błędy, Jeśliś latała niegodziwie kędy,
Stań dziś u grobu, zagrzeb się w popiele, Zaproś do rady śmierci ludzkiej śmiele, Weź za inkaust łzy (o święta pokuto!), Za pióro — kamień, co rysuje dłuto, Miasto papieru weź śmiertelną chustę. Tam się wyrażą czyny twoje puste,
Tam, choć w ciemnicy, co jest świat, obaczysz, Tam się pobratasz z tym, coć cię trwożyło. A toć obmierznie, co ci miło było...
538 R O M A N P O L L A K
Idźże a padnij nisko na kolana A tak zawołaj na swojego Pana: Ty, coś nauczył z śmierci triumfować I nad jej państwem tak sław nie królować, Daj o niej m yśleć żyjąc tak skutecznie, Żeby nie umrzeć i po śmierci wiecznie!
Z u stępu I:
Siłam ja razy najśw iętsze przysięgi Złamał i liczne nie znotują księgi, Siłam do wiary złamania przywodził Od prawdy a dla nieprawdy odwodził, Siłam Ci, Boże, n ie wierzył samemu Światu oddawszy wiarę obłudnemu, Siła tw e prawdy traktowałem bajką, Twe gniew y żartem, twe łańcuchy krajką, A Tyś to liczył i patrzyłeś na to —
Z ustęp u III:
Racyją w ięc masz, mój przedwieczny Boże... Że przypominasz mej natury skazy, Zmienności portret i śmierci obrazy, Do której niźli przyjdę, Panie miły, Nim na mnie poty ostatnie i siły Uderzą i nim kości się rozsypią, Nim żyły od nich mizerne odlipią, Zasyp, mój Boże, dziwne me upały Albo mnie już sp al i ze mną św iat cały, Abym zaśpiewał w ielbiąc Twoje dary, Ja — Feniks nowy, chociaż grzesznik stary.
Z u stępu X:
Śmierć się przybliża, gdy ucieka życie I pociech przeszłych mych lichw y sowicie Upomina się i św iat następuje
A za sw e służby niew olą gotuje.
A po nich gorszy od wszystkich czart idzie... Regestra srogie grzechów mych rozkłada: Tam zazdrość, pycha, nieczystość i zdrada, Inszych m ili jon spisanych przed oczy W ystawia i jak m łyński kamień toczy... Panie mój, raituj na łożu boleści,
Wszak to mam z wiary, nie z płonnej powieści. W szak-eś lekarzem dusz się być ogłosił, Byłem Cię z skruchą żebrał i sam prosił... Na bole głowy z Twoich cierni ości, Wzywam Twej męki na me nieprawości. Na ręce, nogi gwoździ Twych nie żałuj,
SP R A W A A U T O R S T W A „ P O K U T Y W K W A R T A N IE “ 539
Na grzbiet Twych biczów, na krzyże krzyż daruj, Na gardło żółci, na serce Twej włóczniej Daj krew swą... .
Zmiłuj się, Boże...
Te fragm en ty chyba w ystarczą na dowód, jak daleka od poezji A ndrzeja M orsztyna, a zarazem jak bliska L ubom irskiem u jest
P okuta w kw artanie.
Wedntraub uw zględnił 10 rękopisów zaw ierających M orsztyno- we liryki. Po ostatniej w ojnie okazało się, że odnalazł się jeszcze jeden rękopis, k tó ry w raz ze znanym W eintraubow i kodeksem nie- świeskim (VI— 109) został w ykorzystany w ostatniej edycji W yboru
poezji z re k u 1949. W ydawca, niestety, rękopisu tego bliżej nie opi
sał i jako właściciel różne cudeńka i zawiesiste smaczki z niego ogłosił, ale w eryfikacją autorstw a poszczególnych utw orów wcale się nie zajął. Znalazł się tu również nieco od innych odm ienny tekst P o k u ty , bez zastrzeżeń przyw łaszczony M orsztynowi. We w stępie czytam y, że jest to „unikat w poezji eu ro pejsk iej“ oraz że jest on „nieznany dotychczas w pełnym tekście“ 18, Tymczasem liczy on tu tylko 185 wierszy, podczas gdy w w ydaniu S eredyńskie- go jest ich 214, a w rękopisie kórnickim 361 — n aw et wierszy 224 19. Z byt pochopnie położono też krzyżyk na rękopisach Bibliote ki Narodowej czy Biblioteki K rasińskich, jako na spalonych w 1944 r. bez ś la d u 20. Tu i ówdzie takie ślady istnieją i nabie ra ją dziś tym większej ceny.
Wobec tego, co tu n a tem at autorstw a P o ku ty powiedziano, przysądzenie jej Stanisław ow i H erakliuszow i L ubom irskiem u mimo w szystko m iałoby ch arak ter hipotetyczny, gdyby nie znalazło choć by częściowego potw ierdzenia w przedrozbiorow ych m ateriałach rękopiśm iennych.
W notatk ach moich, w ydobytych z sam ym końcem 1944 r. z gruzów okupowanej W arszaw y przez m oją córkę M arię, znalazły się, obok innych tego rodzaju okruchów , ślady rękopisu Biblioteki K rasińskich 3519 — w postaci wypisów robionych z niego ukrad
-18 J. A. M o r s z t y n , Wybór poezji, s. XXXIX.
19 Nawet bez możności konfrontacji tej ostatnio wydanej wersji Pokuty trzeba zakwestionować w w. 48 „uwłaszczał“ zamiast „uwłaczał“ (tak w w y daniach K o m i e r o w s k i e g o , C h m i e l o w s k i e g o i w rkpsie kór nickim) oraz stwierdzić po w. 109 brak wiersza z nim rymującego. Pomijam liczne zastrzeżenia, jakie budzi pobieżne już zestawienie tekstu różnych utw o rów w tej edycji z innymi ich odpisami.
540 R O M A N P O L L A K
kiem w tej książnicy. F ranciszek Pułaski w swym Katalogu rę ko
pisów tylko 815 z nich z e sta w ił21, dalsze zaś w ym ienił — o ile
pom nę — w m aszynopisie, k tó ry m iałem w ręku. W ynikało z niego, że rękopis 3519 obejm ow ał, w edług Pułaskiego, niektóre utw ory Stanisław a H erakliusza Lubom irskiego. Ale n aw et tam , gdzie w rękopisie a u to r ten był oznaczony inicjałam i „S.L.M .K.“, P u łaski podaw ał nazw isko Lubom irskiego ze znakiem zapytania. A prze cież te w łaśnie inicjały, lub tylk o ,,S.L.“ , oznaczały tego autora w różnych rękopisach (np. w kórnickim 488) albo i drukach w y daw anych za jego życia (np. De vanitate consiliorum , Theomusa,
Tobiasz w yzw o lo n y, R o zm ow y A rtaksesa i Ewandra). W ten sposób
oznaczono tu ta j rów nież „Poezye postne przez S.L.M .K.“ na k a r tach 4— 13. N a k a rta c h 16—20 czytam y w katalogu: Pobożna do Pa
na Boga aspiracya S.L.M .K . W ym ieniono tu także p arę innych
pism z podaniem takichże inicjałów oraz wiersze bez żadnych obja śnień co do autorstw a.
W ykaz utw orów znajdujących się w tym rękopisie nie zdradza żadnych związków z P okutą w kw artanie.
Więc cóż nam m oże o nich powiedzieć podany w katalogu ty tu ł
Pobożna do Pana Boga aspiracya S .L .M .K .? A tym czasem jest to
w łaśnie pod innym ty tu łem i z podaniem nazw iska autora P okuta
w kw artanie, w w ersji tu i ówdzie odm iennej od znanych skąd
inąd, licząca w ierszy 216 22. Tekst ten zachow ał się w całości w moim odpisie. S praw ę au to rstw a w y jaśnia on ostatecznie.
Po tych — z konieczności nieco zaw iłych — w yw odach, zbudo w ana przez k o m entatorów kunsztow na legenda o w strząsającej po etyckiej spowiedzi w ielkiego grzesznika A ndrzeja M orsztyna, przez lat z górą sto utrzy m u jąca się w naszej historii litera tu ry , w inna z niej zniknąć. Jed en z najpiękniejszych w staropolskiej poezji w ierszy treści relig ijnej, P okutę w kw artanie, trzeb a będzie w pi sać na poczet twórczości S tanisław a H erakliusza Lubom irskiego.
21 F. P u ł a s k i , Opis 815 rękopisów Biblioteki Ord. Krasińskich. War szawa 1915.
22 Skoro w ięc jeden i ten sam utwór w jednym odpisie zowie się Sonet
w kwartannie (rkps PAU 979), w drugim Pokuta w Quartannie 1678, w in
nym znowu Pobożna do Pana Boga aspiracya, to w łaściw ie rejestrowanie go według tytułu staje się przy kwerendach bezwartościowe. Jedynie słuszne wydaje się przy rejestracji anonimowych utworów przytoczenie, obok tytułu, pierwszego, a może także końcowego wersetu — tak jak to się czasami, ale nie zawsze, spotyka.