• Nie Znaleziono Wyników

Gaweł na Xiężycu. Komedya we 3 aktach. Dnia 11 stycznia 1805 roku przez aktorów polskich na Teatrze Warszawskim pierwszy raz grana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gaweł na Xiężycu. Komedya we 3 aktach. Dnia 11 stycznia 1805 roku przez aktorów polskich na Teatrze Warszawskim pierwszy raz grana"

Copied!
103
0
0

Pełen tekst

(1)

G A WE Ł

NA XlĘŻYCU .

KOMEDYA

w e

TR ZE C H AKTACH,

Z, F rancuzkiego języka na Folski przełożona.

Dnia 1 1 . Stycznia 1 8og. Roku przez Aktorow Polskich na Teatrze Warszawskimi pierwszy raz grana.

Zci pozwoleniem Ziuierzchnośi

(2)

Azema Cfesarzcnfa - - ,<f F. Bogusławska.

Eram urgos Arcy-Kapłan J>P. Zielińjki.

Fatym a pierwsza Dama - J jP. Szćzurowjka.

E x - P o d sk arb i---— - J>P. Naccwicz.

M arszalek nadworny - - J>P. itudlicz.

Pierw szy Senator J * - - J ’P. Zicmecki.

S ekretarz - - - j P - W urw aljki, Lekarz - - - J>P. Kraus.

P o e ta - - - , f P• Petrusch.

T a n c & rz ... - - J5p. K rzesińjki.

Kamerdyner- - J?P. Niewiaroiujki W ieśniak deputowany - ^ P - O koijki.

M łoda wieśniaczka - - , f P . Lcrzezy ńfjca.

Assystencya Cesarza Lud i Kapłani.

Fizyk - - - J P - Dmuszewjki.

G aw eł iego służący - $ P . Zołkowffci, oba z Warszawy.

S C E N A na X I Ę Z Y C U,

Jak się tylko k o rtyń a podniesie, Fizyk 2 Gawłem zlktuią w Balonie niemowiąc a #

„ałotfa/, i kryią si§ z Bilionem w

(3)

O E U Y K A C Y A.

Jfaśnie Itlelm ożncm u J n u i Fanut M ichałowi Hrabi

B R Z O S T O W S K I E M U

KASZTELAN ICOW l MAZOWIECKIEMU.

Kiedy się Gaweł w ybierał na X iężyc§

odwiedził J : W F a iu i, był dobrze p r z fi ę - ty i p u śc ił się w siuoią drogę. Teraz kie- d y drukowany m a także ru szy ć W ,św iat;

pozwól aby się tobie Panie w przódy ofia­

row ał i zaszczycony twoim jm ie n ie m szczę­

śliwszy. m ia ł woiaż. .

Pełen uszanow ania, czasem Gaweł $ a> »awsze obowiązany sługa,

Aloizy ZoKstnysŁi,

(4)

A K T I.

Teatr w ysta w ia lasek p r z e d. lusęhodeiń S łoń ca. •

S- C E NA- I

A Ż E M A . Y F A T Y M A.

Pochodzą skoro się z Balonem schowalą , p o d ró żn i’.

■AŻ E M A Q tu chodząc. ) T u w tym samotnym gaiu. nikt nas podsłuchać nie rnoźe kochana Fatym o S nie g n ie^ a y sig na mnie żem twoy sen przer­

wa l i i " ' '* ' ' P Sj F A T Y M A .

O każdey godzinie m iło mi iest czu­

wać razem z tobą nayłaskawsza Pani. Mo- ie serce jboleie nad twym frasunkiem.

A Z E M A.

A c h ! kochany Mężu ! lufay Azorze ! Rozstanie się z tobą nigdy z moiey nie Wy-*

A Idzie

(5)

&

idzie pamięci, Byłam ż nim szczęśliw ą; ii teraz barbarzyński naszego ludu zwyczay wypędzania swych rządców na wyspę od­

ludną', Wydarł ini gó na zawsze. — Że-*

gnaiąc się ze mną powiedział : O bodayby cię los lepszym iak ia udarow ał Mężem!

Jakiż to Człowiek potrafi w moim sercu zastąpić Jego jnieysće? ę we łza ch )

Nieprzespane go opłakiwać. . i » f A f Y M i i .

Godzien iest tego, Jednak wiedz Pani O tem ż.e to nie l u d , ale nasz dumny ArJ cy.kapłan skazał Azora na wygnanie i ng- dzę. Już od dawna Było życzeniem lu d u >•

aby ten okrutny zwyczay b ył zniesionym.

Coź to za szelest? (p rzelękn io n a ogląda s ię ) A Ż E M A .

S żelest? Któżby m ógł obudzić śię wprzódy iak smutna A zem a. . . Zapewne j-anny w ia tr, goniec iutrzenki musiał liś©

p o ru sz y ć .» . 1

P A

T

Y M A.

Nie Pani! iakiegoś •widzę człowieka'f k tó ry tu ku nam spieszy. Odeydźmjr nay- łaskawsza Pani. Dzień ńastaie. Qodchr d z i- z Panią na lewa s tr o n ę )

(6)

it ' - ■

■ ■ Ś "C E Ń A II,

i

F izyk , ża n im Gaiueł, G A W E Ł .

W aćpan cóś masz dziś tak czyśćiu- ci my dyszkantow y g ło sik , iak naypierwśzst Włoska śpit,vaczka . . .;

f i i y Ł

Miecfry może chciała. G aw le! coź się śni Ibbie? ani pól śfoWa nie Wyrzekłem. Pró­

szę ćię prżestari szaleć, i powiedz mi ra - czey czy nasz Balon iest dobrze przyw ią­

zany i od wiatrów zabezpieczony.

G A W E Ł .

Ża to rfczg % Pariu moią giówą. A trareście niech go kaci porw ą! Ja toyślg do D orni piechotą powrócić.

F I Z Y K .

H a ! ha! ha! P iech o tą?’ wieszze t y gdżie my iesteśm y?

G A W E Ł.

Jesteśmy może ,od Domu że trży m i­

lsi. Dziękuię ża ttikst prźeiażdżkę ! Pifkny mi ' spacer w kompanii G aw ro ao w i kawek*

A a FI»

(7)

t

F I Z Y K .

Fraszka, fraszka. Pomyśl i łoś się. O 5 1,5 9 7. Mil. ha ha! trz y Mile.' Móy ko­

chany wiedz! tylko nie lękay sig , wiedzże o tem , iż iesteśm y na . Xiężyczu,

' G A W E Ł Niby to na Miesiącu?

F I Z I I . Tak iest.

' G Ą.W Ę Ł.

Na M i e s i ą c i n ? . . Dla B oga! co WPan mówisz! na stronie Oy prawda.

Ż,e iego rozum musi bydż na Miesiącu.

E h ! eh ! WPan sobie ż a rty ze mnie stroisz.

F I Z Y K . - ji' ' il ■ .; *j V'/ ■ c" '

■ ;Wźyciu móiem nje powiedziałem nifc praw dziw szego nad to. Szczęśliwy ! źe mi sig udało tak: szczegulnieyszą podroż o d ­ prawić na moim balonie. Żaden ieszcze Oz.fowiek riiedostąpił tak w ielkiey sław y;

Królowie. X iażęta > Konsulowie* będą się starać o poznanie iio ie y Osoby. Zgaśnie.

pr?edemi)ą: wszędzie z podziwieniem przy i- mowauy . B lanchard, ów płochy śm iałek, k tó ry : bez chwalebnego- c e lu , nalatawsz*

sie

(8)

się do woli po pow ietrza , z dyplom atyczna rozw agą spuścił się znowu na Zitemig y na niey gra rolę kuglarza. Jnszy iest móy zam iar, mnie zatrudniają Filozoficzne b a ­ d an ia) k tó re g d y wydam na świat , z ło te i honorowe spadną na irini© d e s z c z e .—

Czy słyszysz to G aw le, — Z ło to i honory, G A W E Ł .

E y ! cóz mi z tąd przyidzie ? z,tegof zło ta i z tych honorów , pe wny iestem y.e się nic nie dostanie ani, Pawłom , ani G a ­ włom , a fcym czasem WPan pozbaw iłeś mnie na zawsze mego szczęścia na Z ie ­ lni przez zawiezienie mig na pow ietrze.

Jednak ieszcze ia temu nie wierzę , akźe m o żn a , abyśmy sig pomieścili z tym Ba­

lonem na Miesiącu , który nji sig z Z ifm i w ydaw ał takiey wielkości iak bochenek Chleba. —

F I Z Y K .

Jego zbyt wielka od naszego Planety odległość iest przyczyną źe on wydawat się tobie tak małym.

G A W E Ł .

Nie rozumiem. Ale n io ż e to b y d ź i i

W Pan prawdę mówisz. FI-

5

(9)

F I Z Y K .

Jeżeli się chcesz przekonać , przypatrz sią ztad naszey Z ie m i, która ci się ukaże i Ibardzo m ałą. Jest ona tym względem X iężyca, czym iest względepi niey X ięży c,

pddaie Jey podobne usługi, G A W E Ł .

A zatem pasza Ziemia iest Xięźy- ęem dlą X jęźy ca. Pieknie.:— Ta iey w dzięczność dla kochanego Xięźyca p rzy ­ nosi Jey honor , prawdziw e co za śliczny' p rzykład dla ludzi na niey mieszkających, przykład który często powinnienby im bydż W ystawiany do naśladowania, -— Ale ca f o do mnie n a le ż y , niech sobie kto inny iu d z i nawracą. :— Pow jedzże mi WPan g d zie są n o s , oczy, usta i owe pyski liałm uckie które tyle razy widziałem u M iesiąca w pełni?

F I Z y K.

W styd mię za Ciebie iż ty ieszcze tak głupio gadasz V-r Ty który tak dłu­

go moich słuchałeś nauk. — Powtarzam ci Jeszcze ra z , że to co ty miąłeś zą pczy >

»os i u s ta , są to lasy góry i wody.

( ogląda sie y Dostrzegam żeśmy stanęli, iedney w y sp ie, trzeba nam szukać- ś»lą~ )

$ow czyli ta iest zam ieszkani?

(10)

. 1 G A W E Ł .

Ani w ątpić o tem że iest zamie­

szkaną, i notabene od ludzi bardzo rp*

- summytU.

F I Z Y K . Z czegóż to wnosisz ?

G A W E Ł .

w tam tey stronie zobaczyłem kar* ; c zm e, która iest dowodem gościnności a zatem y rozumu , — N aylepiey zrobiemy Jeżeli si^ do niey na popas udamy*

F I Z Y K .

Coż to moie kochane' G aw lisko! ods fcą- piła cię to iuż twoia o dw aga; Oho, iesz­

cze dosyć pozostałe nam do zwiedzenia. Zs,~

bawiwszy się tu godzin k ilk a , poleciemy z tąd do innych P lanetów ; a nayprzód d a M erkuryusza , którego możemy podglądnąć;

■wtenczas , iąl^ się po nad W enerą przesuw wać b ę d z ie ,

G A W E Ł ,

Za pozwoleniem W Pana -*• Niewiem jeżeli ten Jegomość przyimie dobrze naszą i w izytę tak rano , a potem iabym się wcale

|iie. ty c z y ł wdawać z Panem Merkiiryuszeni.

(11)

F I Z Y K .

Smiesznyś ! Potem odwiedziemy Jowi­

sza otoczo n eg o swemi czterem a Planeta­

mi : Zobaczemy iasny pierścień S atu rn a, i ogniste ogony kornetów. Co za cudy o- każą się naszey ciekawości.

G A W E Ł .

Co nam po ogonie k o m ety , albo pier­

ścieniu S a tu rn a , na który Z y d nam ani szeląga nie pożyczy. Ach wierz mi WPan , z e ia wcale nie jestem ciekawy. Wszy­

stkie te rzadkie i pigkne rze c z y , lepiey iest widzieć zdaleka a niżeli z b lis ^ a .— V - słuchay W Pan moiey r a d y .— Zostańm y się raczey tu ta y i dzięluiymy Bogu żeśm y n a Xigżycu w dobrym zdrow iu i bez przy­

gody stanęli.

F I Z Y K .

O! t y biedny poziomy robaku! wo- iiszże to żyć iak iaka roślina w te d y , kie­

dy ci się może dostać cźąstką z m oiey wiej- kjey sławy!

G A W E Ł .

N atura iesfc N aturą. Możemy -się Jey tn tak dobrze w yuczyć iak gdzieiń- ęlziey. Pomyśl WPan na iak cienkim w ło­

sku

(12)

; v ' . " 9 sku życie nasze wisiało y wiśi a dalibóg nadai’emnie; krótko a wgzłowato: co d o m n ie, zapowiadam WPanu że sig ztąd daley nie fuszę. Niech kto chce po pow ietrzu lata, ia tego głupstwa nie uczynię iuź więceyi

F I Z Y K .

D obrze, dobrze. Tym czasem niech i tak będzie — a potem znaydzie się odwa­

ga — Zaczekay w tern mieyscu na mnie , a ia poydę uważać ieżeli ta Wyspa iest z a ­ mieszkaną? J iakie iest Jey fizyczne p o ło że­

nie. ( odchodzi }

S C E N A III., G A W E Ł sam.

Oy rnóy kochany Panie Fizyku! chcąft napędzić nieco odwagi do mego s e rc a , m usiałbyś wiele w ydać na w in o , bo tak trz e źw y iak te r a z , nieośm ielę śię. na to abym iak Żuraw na wiatrach l a t a ł D i a ­ bli mi potem ! albo to ia ptak? Oho! be- spiecz-riiey chodzić po Ziemi choć y na Mie­

siącu . nareszcie co mi ztad p rzy id zie, że bez płaszcza y parasola włóczę się z Obłoków do obłoków i do nitki moknę.

I a k nudney i głupiey podróży iak żyig ni-

(13)

t o

nigdy ieszcze nie widziałem , a choć tylą

^ różnejni Panami naieździiem śię po świę­

cie- — Nigdzie nie widać karczmy ani CzłcK w ie k a , same w rp n y , i kawki wrzeszczą jjad uszami , praw!da to ze nie rąz lępiey żyć z niemi aniżeli z lu d ź m i, ale iednak N atura ciągnie wilka do- łasa- —_ T u nas przygnał wiatr niQŹe szczęśliw y, żeby nas tąk prędko ną Ziemię zdm uchnął, tobym g o serdecznie uścjskgł. —. A ięzęli nie , tq zostanę Człowiekiem na M iesiącu , Jcto wie ijijde mię szczęście c^elęa. N ie ieden wy*

kierow ał się lepiey za granicą iąk W swoi.

ie y Oyczyznie — Lecz nie myl ąź mię oezy inoię? ach! iakaś kobietka nadchodzi. Awan- turka na doręczu. — Tak i e s t , i cqź mi, ztego, kiedy Języka JCięźyoowego nie um iejn.—-B raw o, ą migi o d ( czego? na nie zapewne się zrozumiemy y rozmowięmy. —a

S C B ' N A IV, G Ą W E Ł , F Ą T I M A .

Sćęńa, zaczyna się od m ig ów • Ga­

weł woła E a tyfn ę, k tó ra m u 's ię kła n ia y- p rzyp ą tru ie się z Zadziwieniem. Fotijm p y ta się. Gawła p rzez zn a ki kto iest on?

izkąd? M B. Pauza, po p yta n iu — Gaweł ięy na Icązdę odpowiada —• Fotem pokazu- ię ięy że ona iest p ię k n ą .— FĄ-

(14)

F A T Y M A,

Ąch iakźeś grzeczny! iak uprzeymy!

& A W E Ł ,

Boże łaskawy! J a t o rozumiem co oną powiedziała! — Przejuów jeszcze raz dq pinie piękna Damo. wszakże to iest móy ięzyjc CJyczysty.

F A T I M A iak naijhjmieij

Tak iest zacijy Cudzoziemcze! niewy-, jiiowną czuię radość źe się rozmowie mo?

zemy Powiedz mi iak nayprędzey kto, i e s t e ś ? zkąd przybyłeś? czy nie burza przygnała WPaną do naszego kraiu ? iak, dawno tu stanąłeś ? czy sam jeden? opo­

wiedz mi wszystko tylko prędko , bo iestem jtaard'z® ciekawa.

G A V E Ł , pom ału i patetycznie.

Madame! Jeżeli Pani chcesz abym iey pa pytania odpowiedział , potrzeba 'mię wprzódy posłuchać ; a kieęly mię , chcesz posłuchać, trzeba mi p o zw o lić, abym m<fc Wić zącz,ał,

t-ł

(15)

X2

F A T Y M A .

Nieba! z całego serca —-1 Mówiąc sa­

ma bardzo m ało, iak naychętniey słucham innych — Zaczynayże WPan prgdzey —- prędżey! — któż WPan iesteś ?

G A W E Ł .

Nayprzod trzeba wiedzieć , że iesfcem G aw eł i przytem Jey nayniższy s łu g a ,—

Przybyłem tu z tego św ia ta , fetory iest tam gdzieś na dole , i leży ztąd bardzo daleko. Potrzecie nie przyjechałem tu ani w okrgcie , ani konno , ani w poieżdzie, ani p o c z tą , ale na

Aero

' sfca " tyczney M achi­

nie- zwaney balonem , przed kwandransem stanąłem tu w dobrym zdrowiu i z w iel­

kim apetytem.

F A T Y M A.

B alo n , balon — Ach Wytłomaczże mii W P a n , co to znaczy. M usi to bydź rzecz bardzo pigkna ? '

G A W E Ł .

Ey i piękna i nie piękna •“* B alon, iest to wielka z kitayki zrobiona y wiatr?

mi

(16)

mi nadęta bania , u iey spodu wisi czołno^

a w czółnie siedzi moy pan wiatrowładzca^- który rozkazuie Akuilonom , Fa w on i uszom, Boreasoni , Zefirasom i wszystkim kaci wiedzą iak nazwanym wiatrom. Jeżeli Pa­

ni chcesz, możesż ohaczyć tę Basztardkę, bośmy na niey zawinęli do tego l a s k u - ^ Zapewniam że ten nowy sposob odpra­

wiania podróży iest bardzo wygodny ,, wca­

le nie trzeba popasać > nie i zdybie śię ża­

dnego kredytora , ani nawet Człowieka.

F A T I M A .

Biedny w tey podroży musiał utracić zmysły.

G a w e ł . c f c W olnoż mi się także zapytać , gdzie, iestem , zkinr mam honpr mówić , y iakira, sposobem pani n.uic/.yia śię m ego ięzy k a?,

F A T Y M A .

! Znayduiesz się W Pan na W yspie Al- gebraniargia. — Ja iestem Damą na: dwo­

rze tuteyszey Cesarzow ey Azemy — Co iig zaś tycze ięzyka, którym mówię , wiedź

Wpan

*3

(17)

W pan iż od dawnych fczasów nasi Ce­

sarze poczytawszy- nasz język za ostry i g;ruby y niespbsołmy- do tłcfruaczenia wy­

tworniejszych. ticzućiów i obybzaiów j któ­

rych Dvrór zazwyczay naypierwzym iest siedliskiem , wprowadzili terazriieyszy przy- iemnie brzmiący Język ; aźe każdy do gusta praw o sobie ro ści> i ton dworski chce na­

śladować * zaczęto go ted y zaraz używać

% S tolicy i w całym kraiu.

G A W E Ł ( przeryw a. ) T o , t o , to . Wszędzie wielcy pa*

nowie.są łednakowi. W ich własnym kraj a Wszystko iest dla nich ostre , grube i po ­ spolite ; wszystko razi ich u s z y , wszy­

stko iest przeciw giistowi / lecz itóeli cd z zagranicy wyidzie , o h ó ! zaraz wysła-

•wiaią to 'Iw ą g ład k ą W ymową, wynoszą pod N iebiosa, i nie raz kozę W ołoską u-' tładz^ ża p rzyjem ną haitnońikę.

E A T I ffl A.

W i^c £ na W pańa Święcie* są także la d z ie ? Oh! powiedzźe mi Wpan iacy są

<ani? iak wyglądaia? czy macie piękne-

(18)

G A W E Ł

Są papi i na naszym Swiecie te dwii-i isogie zwierzęta. Go do ich postaci śj|

jjiękne i brzydale; do których klalsy i ia na­

leżę. O kobietach nie potrafię e i wiele po­

wiedzie,- gdyż ie bardzo rzadko można uyrzeć takiem i, iakiemi w yszły z rąk dobroczynney Natury*

F A T 13Vf A,

Ńadzwyczayriyfti sposobem zaostrzasz tóoią ciekawość. Gpowiadayże d a le y , pro* . szę Wpansf.

8 A ^ E L

Z ckłego serda zaraz.. . . ( sam d a siebie j Terętz mi się podaie pigkna pora do przy.

pięcia łatk i naszemu Ś w ia tu , i do za­

drwienia z i e f cielćawy kobiety. ( głośno' P a n i! nasz świat iest to świat. . . . Swiafc naylepszego gatunku : nie pan nią na ńins głupstw a woienne i polityczne , prawnicze i.

duchowne, uczone i żakoskie; czasem ziaw ią sig błazeństwa w eso łe,• i te są dobre ; ha sprawuią strawność żołądka. Mieszkają tam ludzie rozumni i cn o tliw i, którzy w takiey z sobą ż.yią zgodzie , iak . trudno iest wy - abrażie.'—i W szyscy anaią swe. praw a >

(19)

wszyscy pełnią swe obowiązki , i dla tego wszyscy są szczęśliw em i, — Nie dzielą się ta k , iak po innych planetach na oszufcpią- cych i oszukanych, ale dzielą się na wyż­

szych i niższych — Wyżsi b,awią się tein że maią poruczóne staranie riad n ższemi >

a niżsi cięfzą się , że ich pan BOG stwo­

r z y ł , i oddał pod opiekg swych starszych Braci. — O! mądre przeznaczenie ! co za do­

bre ztąd skutki wynikaią dla mego świata! od pamięci ludzkiey nie było ieszcze żadney w oyny, zadney nawet sprzeczki o m oie i two- ie. Chciwość i łakomstwo nie są zriaiome m e­

m u światu. Zyierny w iak nayskrupulatniey- szey jedności. — Kiedy rządy kichną, cale Jęrąie za niemi kicbaią, kiedy rządy śmieją się , o fcey samey minucie na wszystkich uli­

cach śmiech się rozlega, kiedy rządy plączą >

Indy zaczynaią b e c ze ć , i tak dnJey , w każ- dey rzeczy pannie; owa cudowna harmo­

nia ! — Nasi możni Panowie maią w ięcey cnoty i rozumu aniżeli bogactw , i tuczą się nie pracą biednego lu d u , aie wy/.wo- lonemi naukami . Kapłani na innym może jświecie podpieraią swemi barkam i kolos fa­

n a ty z m u , rozsiewają szkodliwe uprzedzenia, i wystawiaią swą naystarszą g ło w g , iako półboga wiekszego od wszystkich Narodów

Ce-

i 6 /

(20)

Ilesarzow, Królów S %iążąt rażeni w Jednaj summę zrachowanych ; ii nas Duchowni Pa­

sterze opow iadaią praw dę, i podaią narri

■za przykład sWe towarzyskie Cnoty * j— N a­

si uczeni chociaż w iedno duże zebrani Towarzystwo, nigdy się nie kłócą, owszem w swych posiedzeniach mówią same pochwa­

ły iedni d k drugich . — Handluiący. od­

wracają- z b y te k , nieznaią filu te ry i, li- fchwlarśtwa* bsmkmćtw'a. — Nienlasz u nas SźuIetówS piiaków , ii rćzta ludzi ies£ tak dobra iak trzoda OwieC: ie j piie , śpi y rozmnaża swoie plemie . — Kobiety żaś , O ! gdybyś ie Pani widziała , przyrównałabyś ie ż Aniołami , Co za szczerti z nicli- p rzy iacio łk i, iak dobre żony i O nikim źle nie m ó w ią, chyba cżasenii w kompanij dla rozrywki : i niemaią tych śmiesznych cnot ktoremi słusznie brzydzi się świat polero- wny . Nie ma w nieh stałego czucia , ale iza to maią przyięmne grymasy : sk chytre :

&le przy tym układnfe i słodkie : s% czasem złośliw e; aie zawsze dla tego zętfrawrie;

słowem ; m ogą służyć za przykład dla ko­

b iet innych Planetów y( na stronie ) leżeli temu uwierzy , to wszystkiemu uw ierzyła 5 a chociaż to i milionowey cześci nie po- /yiedzialem ' z t e g o , co mi jnÓy P . Fizyfe

B' sie '

(21)

nie raz o ziemianach p ag ad ał. (do niey') Krótko m ów iąc: świat móy iest wybornie u rzą d z o n y , i wierz mi Pani że wszystko iest na nim podług mego ppisu , i ieżeli Jey inaczey o tern doniesiono, tedy fał­

szywy miałaś Pani ra p p a rt, F A T Y M A .

Dla czegóż miałabym nie wierzyć W Pana powieści , kiedy i nass? świat do­

syć ma podobieństw a do waszego . G A W E Ł .

O ieźelł tale sie rzecz m a , a Pani podobnie szczerze lak ia m ówisz, to mogę się tem pochlubić , źe iuż znam iey świat tak dobrze, iak gdybym sig na nim urodził i w ychow ał. ( Tu daie sig słyszeć M uzyka ) ' Muzyka się. przybliża ku n a m .

: f , ■ F A T Y M A .

Zobaczysz WPan F e s t okazały. Nasza Cesarzowa która wczoray wdową z o sta ła , ma dostać w tey chwili losem wybranego męża , a naród Cesarza. Zapewne W Pan także iako Cudzoziemiec będziesz umiesz-- czony w rzedzie konkurrentow.

GA

T 8 ' ' ■ , I

(22)

G A W E Ł - ( zdziw iony ) Ja!

F A T Y M A .

Nie inaczey ; taka iest wola Praw na­

szego K raiu.

G A W E Ł .

Ay ! ay \ Coź to za wyborne Prawa ! Do s ta katów nie żal postawić na takiey L oteryi , na ktprey cafe Państwo w ygrać inożiia. Kto wie! co mnie czek a;

F A T Y M A .

Jm większy u rz ą d , tern większe o- bówjązki i'tru d y ) szutka rządzenia iest to rzecz bardzo ważna i niebezpieczna.

G A W E Ł.

Trzeba w szystkiego na świećie do­

św iadczać, i dla tego chciałbym z całego serca spróbować te y niebezpieczney rze- t z y , przynaymniey choć przez tydzień .

F A T Y M A .

M oże byłoby le p ie y , abyś się WPari ż.tego mieysca oddalił na moment > A rcy­

kapłan nadchodzi, a z nim Senat i wszyscy

•’ kraiu znacznicysi lu d zie.

' B a GA

19

(23)

G A W E Ł .

Ni e g łu p im . Ja się zostanę t u ta y , ■*#

W iedz W Pani ze Grawęł iest ztey samey gli­

n y z k tórey 4uź nie jeden Monarcha był u?:

lepionym (, posuwa się n a jp rzó d dla przy.*

p a trze n ia si§ )

S C E N A V.

M uzyka gra m arsz. Dawni , Arcy­

k a p ła n , M arszalek , Senator , S ekreta rz i L e k a r z , Poeta,■Kamerdyner > Tancerz, Pa­

now ie> M ię śn ia k i, K apłani z W a zĄ , ubio­

rem Cesarza i X ią ik ą duża.

ARCYKAPŁAN, (_postrzćgłsży Gawła ) Z atrzym aycie tego Cudzoziemca - Podług Praw naszych on iest, p ierw szy , któJ xy powinien los ciągnąć. ( Dwóch kapłanów b ieży Gawła za trzym a ć _)

G A W E Ł .

Chybabym ńie. ińiat oleili w gfowie że­

bym się do tego dawał namawiać lub przy­

muszać, (do A rc y ka p łh n a ) Chętnie podda-- ig sig tym Prawom nayprzewielebiiieyszy Oycze Muf ty /

(24)

•5* A R C Y K A P Ł A N .

Doprawdy ? nieżąrtuiesz ? G A W E Ł .

W cale nie ; alboż to z moiey nie widać figury że na Cesarza stworzony iestem.

ARCYKAPŁAN , (eto trzym aiacijck IV Przystąpcie ku mnie ze świętym na^

czyniem. — Cudzoziemcze w yciągniy iedęrj los. Niechay ci Bogi pobłogosławią — Do-

<snay łaski W s?ęęhmQcnego Ł uąarchy • G A t E Ł .

Zobaczemy zlaraz czy iestem w ła­

skach u waszych Bogów . — ( im itnuie los y oddalę A rcyka pła n ow i')

A R C Y K A P Ł A N .

( Rozw inąw szy los obraca się do ludu z powaga ) Algehramarzanie ! (wskazaic Ga- tuła ) O to wasz Ceszarz !

G A W E Ł ,

Co ? co? A l e n i e . . . Powiedzże mi WPan czy tak iest w samey rzeęzy? Może tylkpwyfar».ny iestem Cesarzem dlą igraszki?

(25)

A R C Y K A P Ł A N .

( x pokłonem iuż należytym Cesarzowi ) Przekonasz się natychmiast Nayiaśniey- szy Panie ze znaków twoiey D o stojn o ­ ści ' i'posłuszeństw a swoich poddanych.

( do lego , Iclori/ ubiór Cesarski trzy m a j Przystąp tu z k o ro n ą . berłem , i P u rp u rą, a wy wszyscy kłękaycie dla doddania czci naszemu P an u .

C Panowie ktgkdią , lud i żołnierze p ad a ią na Tw arz )

G A W E Ł . ( ubrany )

Patrzcież f otoż i iestem Casarzem! lak widzę- w tym kraiu elekeya iw cale nie ienu ie ludzi. Bez żadnych cerem onij, wyciąga sig kartka , potem ubierała w płaszcz , kładą koronę i basta. G aw eł wygląda teraz iak M on arch a,— Dobrze ia mówiłem ; źe czło­

wiek w sukni zaraz inszy. Gdyby G aw eł nie m iał na sobie P urpury, Gaweł w swo- iey sukni byłby zawsze Gawłem .— Dzięki tobie yza to ślepa Fortuno ! żeś teraz prży- naymniey rozumnie p o stą p iła ; i podałaś po­

czciwemu człeku spospb do zarobienia sobie na kawałek chleba . — Ta wspaniałość przynosi tobie hónór, bo też ty ślepa szczę­

.£2 _

(26)

ścia Safari:o nayczęściey zwykłaś rozdawać szczęśliwe losy złym albo dudkom .

A R C Y K A P Ł A N . ( do ti'zymaiacego X ie g ę ')

Poday mi X ięgę Rządców Algebramargi abym w niey zapisał Jmię dziś szczęśliwie panuiącego. ( bierne K ię g e , kładzie na bar- kachM arszalka podpieranego od S ekreta­

rz a i Senatora. ) Jmie twoie Nayiaśnieyszy Panie.

G A W E Ł .

■Gaweł do usług tw oich 1 Narodu

■X taka się ) A l-ge-bra-m ar-skiego.

ARCYKAPŁAN, ( zapisaw szy ) Niech ayie G aw eł pierwszy szczęśli­

wie nam ^ a ń u ią c y !

G A W E Ł. ( kłania się i mewi } A coż to za łg arz ten Arcykapłan.

Dopiero co mi w łożył Koronę na głowę, iuż ci powiada i ę ia szczęśliwie panuig. .—

Ten kray muśi bydż kolonią naszego świata , bo tu kubek w kubek iak u nas . — Możni i Xięża oszukują, a lud śpiewa iak ńiu każą.

GĄ-

(27)

JMARSZĄŁĘK, SENATOR y SEKRETARZ N iech źyie G aw eł Pic m szy [

..., ^ , ,,, , . Ł ... • . , . . J G A W E Ł .

Upadam do N o g .

TA N C E R Z, LOKAY, K A M ERD YN ER Niech źyie Gaweł Pierwszy .

G A W E Ł.

Co ? ie sz c z e ! — Ąziękuię . . , LU D ; KAPŁANI y RESZTA .

Niech źyie G aw eł Pierwszy.

G A W E Ł .

I ieszcze. Już m ąią uszy bo,Ią, Naynizszy . . . . ( n a stronie ) O ! proście, Boga , żebym długo ź y l ; to może za po­

m ocą megp Fizyka z bycUa na ludzi was prze robi g.

A R C Y K A P Ł A N , ( z Rewerencyą >

A teraz Naiaś.nieyszy C e sa rz u , k^órę- go wspaniałości dosyć wysławić nie jpo- ż m ś czekamy rozkazow twoich.

24

(28)

G A W E Ł . ''

Ach ! otoż i moy Pan. Dobrze. Cze- fiaycie moich rozkazów tam gdzie v/ kącie, ( cahj, orszak usuwa się )

Muszg sobie z moim — PaneiT?

trochę pożartować.

S C E N A VI.

F I Z Y K I P I E R W S I G A W E Ł .

( rctzmaiuiąiąc cicho % Patt/mą. ) F A T Y M A .

Przystąp bliżey niezriaio.my Cudzo?

ziem cze; niemasz tu przyczyny obawiać jsig: nasz łV{o»archa umie skanować Prawą g o ś c in n o ś c in jq ż e s z tę? sąm wyczytać ną jego wspaniajey twarzy. ( Gaweł odwra­

ca twavz i śniieie się ') Nayiaśnieyszy rozkazał mi się zapytać W P ana, co robisz iw iego kraiach , i co ci było pobudką dą ikh pdwięcizenia ?

' F I Z Y K.

Cóż to Pani? słyszę z twoich u s t pię­

knych m iły dźwięk mego Oyczysteg Jgzykai ' ' ' ■ Cf? ' - S5

(29)

m y nie icsteś tak ie obea w tym Xiężycowym kraiu? Lecz wprzódy odpowiem cj /Pani na twe zapytania. — Straszna burza wyrzuciła nas na brzegi tey wyspy,

F A T Y M A .

(_ pom ow iw szy cihco z Gawłem,) Czy sam i eden t}dko WP»n podroż odprawiasz ?

F I Z Y K , Mam s łu ż ą c e g o .

G A W EŁ. ( zawsze odwrócony- ) Nie tak sie rzeczy maią. On wytłoma-?

'ćzył sobie bardzo źle dobroć moiego Serca Prawda że będąc z N atury u p rz e jm y m i u-

■ Czynnym > czyniłem mu czasem niektóre małe przysługi, jakoto: Zdeymowałem b o ty , ćhgdoźylem Jego suknie &c, &c Ale. . . .

' F A T Y M A .

Ale te ra z minęły iuź te czasy Nay- iaśnieyszy Panie. ( do F izyka ) G dzie ześ WPan zostaw ił swego Towarzysza ?

F i- '

«6

(30)

n

F I Z Y K . ■

Powinienbym go aastać w tem mieyscu, przez boiaźu zapewne skrył się w lesie.

G A W E Ł .

W ynaydziemy go. — Gawle, Gawle » gdzie iesteś pokazuie, twarz, )

F I Z Y K . £ poznaw szy■ G aw ła Onze ta ? — Ta k iest!— Ledwie oczom wierzyć mogę. — Móy G aw eł w porpu- rze i Koronie?)

G A W E Ł . ,, ,.v.

O n , on, nie kto inny. — Niepozna- jeszże WPan swego kompana ?

F A T I M A ,

Doniosę o nowym wyborze nieszczę- śliwey Azeiuie ( odchodzi. )

F I Z Y K .

Proszę cię , obiaśniyże mi tp nadawy- cząyne zdarzenie*,

GA-

(31)

G A W E t ,,

Oy ! prawda że nstdzwyczaynę, dla tego,

&e się też przecie choć raz poszczęściło poczciwemu Człowiekowi'. — T a k , gdyby to iaki Pan został Cesarzem , nie byłoby w tym nic d ziw n ego: ale źe ia nim zostałem, iuź ei rzecz osobliwsza — Uważ WPan!

Ci ludzie potrzebow ali Cesarza. Ja wpa?

dłcnj im W o c z y , postrzegłszy coś wiel­

kiego W moiey Osobie , zrobili mnie swoi ni Cesarzem. Rzecz bardzo iasu a, i przyznać mi \FPaa m usisz, źe się yv czepku rodzić m u siałem .

F I Z Y K , i

C o ? Ale dla Boga,! iakże m ogłeś. • . • ' G A W E Ł .

( bierze Fi/.tjka na stronę )

Proszę W p a n i, abyś m iał więcey dy- skreeyi, Nie wypada aby mqi poddani

•wiedzieli o moich sekretach i pryw atnych sprawach. Niech to między nami raz m f9$sże zostanie w gekregie.

F I Z Y K .

Ale m ęy kochany Gawle > gdzie iest twoy rozsądek ? podeymować się ta k wa- żney rzeczy ! — Nie wieś? ieszcze iak to

jpst

(32)

iest {rtttJnd rządzić dobrze! N ie z d atn y , a ez talentów, nieumieiący politj^ki , 1 obdarzo­

ny tylko prostym rozsądkiem i dolo rym ser­

cem , ^ chcesz panować nad Ludem , które-' go Charaktery praw a i z wyczai* ni e są to- bie znane.

G A W E Ł . '

Alboż to'la pierwszy bez tego w szyst­

kiego panować będę ? niesusz mi W Paii głow y. — Geniusz , tfilentfi i źnaiomoścl zhaydą się na T ronie *•— A 'nareszcie , ieźłl ia czego nie zrozumiem , to W Pan mi obja­

śnisz,- a ieżeli WPan nie z e ch c e sz , t a za pieniądze i dobre słowo , dostanę p rze ­ cie takich- lu d z i, którzy za mnie rozumie©

będą.

F I Z Y K .

Zastanów się nad tera , iak wiele skat Kżądcę otacza , i ia k 'ie s t niezmiernie cięż­

ki ogrom iego obowiązków.

G A W E Ł .

Kogo innego nie mnie przyw iódłbyś tVPan do rozpaczy tym swoim gadaniem —>

Chciałbym żebyś mi WPan pokazał te ska­

ł y , o które rozbić się moźńa w te d y , kie­

dy k to spokoynie siedzi w swoim pałac*

(33)

f ą

i wyśmienicie żyie • z dochodów swego Ce sarstwa ? Co się tyczć ciężaru moich obo­

wiązków » a móy Panie żleby to b y ło , gdy­

by Cesarz nie miał władzy uczynienia go tak lekkim iak piorko —- Jakim zaś sposo- beni myślę moich uszczęśliwić poddanych., zostaw to W Pan naszey pieczołow itości, naszemu sta ra n iu !

F I Z Y K

Od czegóż tw oy rząd rozpoczniesz?

powiedz!

G A W E Ł .

Primo zniosę M inisterium. Nayia- snieysze Trybunały , Sądy Grodzkie i ziemj śkie , M agistraty i wszystkich Adwokatów w yp ęd zę,— przyfcem każę popodcinać Szu­

bienice , i zburzyć Kurdygardy , abym sobie jnegł spokoynie "ź bilaru do Domu powra­

cać — Nąkoniec. ieżeli mię poddani słu­

chać nie zech cą, to ich wszystkich w y ­ p ęd zę, a zapiszę sobie innych poddanych, i poszlę po nich Wpana z balonem.

F I Z Y K .

Śliczny początek —- W yborny z ciebie Rządca. — Ale żart na stronę. Ja odia- tiiie ztad natychmiast clicesz-że mnie opuścić?

GA-

(34)

G A W E Ł ,

'V '4 i

Możeszże W pan tego po mnie wyra ar gać, abym porzucił tak in tratn y Urząd ? który iak: na szczęście sam mi w lazł w rece?

F I Z Y K .

Spodziewałem się w tobie więcey przy­

wiązania ku pana swoiemu, G A W E Ł .

Y Wpan przestali się włóczyć po świe >

cie.- Lepiey iest zostać sig w tym kraiu — ])aię słowo honoru , że nam tu na niezeni zbywać nie będzie | będziesz rządzić pod mpiem Jmieniem , pozwolę Wpanu usku­

teczniać wszystkie filozoficzne p lan y , o których mi tyle razy prą W i ł e ś ' ■ Jeżeli się W pan a podoba mieć honor bez e h le b a , ofiaruię mu Generalifsim ostwo nad cała jHoią A rm ią, i ręczę źe nie z g in ie s z , bo bić się z nikim nie myślę* A ,ieżeli wolisz bydź bogatym i bez honoru , to ć na tey wyspie muszą bydź S ta ro stw a , H rabstw a, K an o n ie, probostwa . i inne tym podo­

bne bag atele. Rzecz niepodobna, abym iedhemu lub drugiem u nieodebral Czego, wydarzą się więc \rakanse. Wpan będziesz do nich naypierwszy. Oto moia ręka;

' i u- :

(35)

3 a

in trd będziesz Wpaft proboszczem. Z r#-- śżta pomowiemy z sobą o tem w ircey po-, ter.:. — ( bbruca się. dti Dworżahow ) po­

wiedzcież ńii , czy i ł tym

Łraiu

Gesctrze nie iadaią obiadów?

K A M E R D Y N E R.

Jada i ą N ayiaśnieyszy Paińiei G A W E Ł .

( Ścisnąwszy, F izyk a za rękę id ż iii wgląb T e a tr u , i p r zy p a ttu ie się różnym Gsóboiń, ich ubiór oni &c. )

P I Z Y %.

Ż al rai g o ! zgubi się na tym wyso- iim Stopniu, a w art iest szczęśliwości prostych ludzi. — Q idzie do Gawld ) G a­

w le ! ia. przew idiiif fcwoie nieszczęście!

G A W E Ł .

Nieprzfeszkadzay mi Wpan teraz. Przy­

bliżcie się. ( w szyscy ■przyblizaią się ^ ( do M arsza łka ) Kto t^ p śn iesteś ?

M A R S Z A L E K ,- Q ż niskim ukłonem ) W asżey Cesarskiey Mości poddany^

M arszałek nadworny* Senatu i Trybmiatii-

grezydeufc. GA -

(36)

G 'A - W f iŁ .

Razem tyle urzędów i obowiązków!

Ay! ay! Z naszże się Wpan na swoiey go- duośći? nie iestżeś parcy.alnym? Utaieszźe 'są­

dzić pod cudzemi Jrniony swoie własnń sprawy? którego posła zagranicznego w pro*

Wadzasz zw ięk szą, uprzeym ością i utiizo- iiością? czy nie tego , który, ci znaczną od swego' Dwpru wypłaca pensyą , z i to abyś źle służył twojem u kraiowi? £ F izy k pod­

czas tetj. mowy: żamij-sla się j M A R S Z A Ł E K . -

J n a tz e y spraw iają iięf ii n*s Marszał­

kowie.

G A-W E Ł. ( do Senatora ) A Wpan k to iesteś ?

• S E N A T O R .

jestem pierwszym Senatorem zasia­

dającym w Radzie W aszey C esarskiey Mo-- ■ T ści.

' G A W E Ł .

Jsstżeś W pan ze swego ifrodzeniś przeznaczonym do tey godności ? powiedź' mi czy spisz smaczno w krześle podczaś Bessyi — Czy umiesz czytać, mowy na urząd

w

33

(37)

\v Szkołach pobożnych robione ? Jnfcry- guieśzźe zrgcznie na obiadach, chełpiszże się ze swego urodzenia —; Umi szże kom- plem enta palić do biednych , ofiarować im protekcye , a potem oszukiwać?

S E N A T O R-

Wasza Cesarska Mość żartuiesz. Ta­

kich Senatorów niema na całym świecie.

G i S W E Ł . ■ |

Niema ? — Widzę ; że wy Ludzie na X ięźycu na' niczem się nie z n a c ie — Qd-\

tąd i na p o tem , stanowię aby wasi ludzie!’!

młodzi woiażowali dla poznania ziemskich obyczaiów. £ do L eka rza ) Ten tam co za Jegomość ?

L E K A R Z .

Mam honor bydź Lekarzem nadwor­

nym W . C. Mości.

G A W E Ł.

Powiedzże mi czy umiesz leczyć przez same pomacanie pulsu ? co cię wiecey in- tertesuie, czy chory czy iego worek ? nie- bywaśz czasem głuchy na zawołanie pręd­

kiego potrzebujących ratu n k u ?

KE- -

3,4 ,

(38)

L E K A R Z .

N ayiaśnieyszy Panie! w naszym Krain sposób leczenia iest nam przepisany od tufceyszego kolegium medycyny.

G A W E Ł .

D ayciei sobie polcóy. Nie warci ie-*

steście n a w e to d w ią z a ć rzemyka u panto- fJów naszych Doktorów; tam ci to są do­

piero cudowiii Lekarze ; stw orzą oni sa­

mi ch o ro b y , i dla rozrywki chorego , baj Wią, go lekarstwami paki sami chcą,

F I Z Y K .

Jego Casarskś Mość w osobliwszym*

tmmorze,

G A W E Ł .

Kto iest ta oziem bła F ig ura —* ( 3ó Ppshj- ~) Waszmość! Wasziność kto iesteś?

P 0 E T A. ( Hanict się )

Jestem poeta na Dw orze Algebra- marskim.

G A W E Ł .

Ja nie potrzebuię poetów — Namo®

im D w orze niebędzio wolno pisać wierszów- Ale p o czek ay , umiesz Waszmość pisać Ko**

m ed y e '? C a P0"3

315

(39)

J jakie ieszcze ■Nayiaśnieysźy panie! - Komedye , które do naywiększego pobir*

dzśłią śmiechu , a Tragedye ktoreby naj w et Ludożercę zmiękczyć mogły.. ;:l

P O E T A ;

obwiiałem ie zawsze w nudne Tragedye.

Napiszesz rtii s z tu k ę , wesołą i,n ■ gratian* ■ mego na Tron wstąpienia. Ale strzeż się , aby w niey nie byio wiele dow cipu, bo niektórzy na złość tobie gotowi nię śmiać s i ę — T y iednak przymuszay gw alten \ p a rte r do śmiechu , nic nato nie uważay chociaż mówić będą; co za mizerna pla- tituda , afti się lekay krytyki Jeżeliby laki Dziennikarz śmiał cię kryty k ow ać, do mnie się n d a y , Ifażę go wsadzić do wię­

zienia na 6 godzin o chlebie i wodzie. Je- ;

■żęliby sig.^aś wcale nje udała , ted y naszpi- kuy ią Ary a mi i na operetkę keniedyą. przerób.

F I Z Y K.

(

klarij. zaw.iżc iest ubawiony g łu p ­

stw am i Gawła ) ,

(40)

3:7 P O E T A. '('■'bkr-otknie )

Ii nas te Kóinedye są dobre w kto- rych dowcip ze śmiechem połączony su­

ro w ey usługuie prawdzie — Lubiemy sztu.- ki które z Fanatyzm u , przesądów , wy­

stępków i głupstwa zwodnicze zdzierais|

maski. Ludzi z ich namiętnościami i w a­

dami W wfaśeiwych im postaciach i sfcosua- Łach ani kolofsalnie ani zbyt drobno ry- suią, a Z ich czynów śtieraią: pokosty , ia*.

kie im często nadaie zrgczria o b łu d a , p y ­ c h a , samolubstwo 4 skryte żaifliarjr.1' Tym bardziey smakujemy w sztukach -kiedy w nich nauka igraszką iest p r z e p la ta fią — Uważamy krytykę , iako dzielny1 iśposób po-, leps-zenia gustu: a ieżeii ta iest niespra­

wiedliwą lub parcyalną, umiemy pobłażać' słabościom Człowieka,

G A W E Ł .

Prawisz mi ni w pięć ni wdzięwięć! ~~- proszę cię iednak poeto do stołu z sobą.

(_ 3o M arszalka ) Obiad . musi bydż iuż gotowy. — Wpana nos powinien mieć wfch telegraficzny, iżbyś o dwą tysiące kroków poczuł sosy zgotowane. .

M AR-

(41)

M A R S Z A L E K.

Nayia&nieyszy P an ie! zapewne iest gotowy. Czekają tylko, przybycia nay

potęźniej/szego Cesarza.

G A W E Ł .

A, .Wpan m o ści Arcykapłanie! ieżeli nie iesteś z postem to proszę. Prowadź­

cie nmie — wesoło , wesoło! -— ( Fizyka bierze za rękę j jakże, nie umiem rzą­

dzić? u stołu ieszcze się Jepićy przeko- i nasz WPan o tym — Daley graycie ( W szy -

scy przy. muzyce odchodzą. ]S[ayprzod A r c y k a p ła n , prowadzony /przez S ekreta ­ rza i Senatora , potem Gaweł z F izy k ie m , za nim M arszalek , Lekarz , Tancerz , za niem i Kamerdyner. , Kapłani? Fanowie,

fFieśniacy i Żołnierze )

(42)

A K T II.

S9

C S a la tu P ałacu Cesarskim.. G a­

met siedzi sam p r z y stole i d r z y m ie » .na którym stoi W a z a , butelka i reszta na­

krycia stołowego. M arszalek , S e k re ta r z , Senator , .tudzież wielu innych D w o rza n , stoią tu około niego. Słychać p rzyiem n a M u zy k ę — _)

S C E N A I.

G A W E Ł ,

( Ocucaiac się trochę p o d p iły

N iech kaci porwą waszą Xigżycową muzykę -— Śniło mi się coś tak piękne­

g o , i gdy iuż iuż/ do nayślicznieysżych rzeczy przychodzić miafo , iak na nieszczę­

ście obudzili mię. O dtąd niech w moim Państwie wtenczas kiedy i a będg sp a l, wszyscy poddani jp ią , żeby nas nie p rze­

budzano. — J iakże? kiedyż przyniosą p o ­ traw y ? ^ jgf B 1 ijiit 1

MAR-

(43)

M A R S Z A Ł E K .

Alboż W asza Cesarska Mość raczysz jadać dwa obiady na dzieti?

G A W E Ł .

A to osobliwsze pytanie! Cesarz gdy­

by chciał ieść dziesieć obiadów , to mu- szą mu bydź dane. Ja zwykłem iadać cztery razy n a d z ie ń , a ie ź e li mi się cza­

sem trafi' zdybać z iakitn moim Przyiacie- lem w trą k ty e rn i, to ieszcze iem piecze- nią na zimno. Teraz zaś Mo£ci M arszal­

ku, mówiemy o obied zie, który mi się słusznie n a le ż y , i rozkazu ię aby natych- miast 'jpotrąwy przynoszono!

M A R S Z A Ł E K .

Ale Wasza Cesarska M ośóiadłeś iu |

•pbiad.

G A W E Ł , Co ? Ju iadfem ? M A R S Z A Ł E K .

Nieinaczey , N ayiaśaieyszy Panie , ca - .ly ■ tai Dwór zaświadczy.

G A W E Ł . Do S e k re ta rza Jadłoia śa-O biad?

SF 4.o

(44)

. S E K R E T A R Z ,

Jadłeś Wasza Cesarska M o ść / '

- G A W E Ł .

Ja iadłem ? śni się tobie ! idź preoz.

Sekretarz odchodzi. Do 2’ancerzą. Jadłem ij3..0tfiad?,, ... ,

. T A N C E R Z . . . . .Jadłeś- Ges|i’zu ! ..>■' I .. G Ą f E Ł . ’;

Kłamiesz! — idź do diabła. T an­

cerz odchodzi. Bo Senatord. Jadłem ia obiad?

S E Ń'A T Q 1T. ! Jadłeś Nayiaśnieyszy Panie!

G A W E Ł.

Jad łem ? coś to , chcecie sobife ze mnie drwinki sfcroiy. Móy ;zołądek wigcey zna­

cz y , aniżeli świadectwa wasze. On mó- że. iiie: i ad t , ą od Adama ieszcze '.ża­

den Cesarski żołądek nie popełnił kłam ­ stwa.

M A R S Z A Ł E K .

Może żołądek W .C- Mości' nieobce sobie tego przy pom n ieć, geśmy wszelkie?

■: ' ' - . ' - ; " ■■ p ° : ' 4 !

(45)

przyłożyli starania do zastawienia sto łu wybornemi potrawami, i takieirji jakie przy- stoią na wysoka godność naszego Monar­

chy : K olibry, Pi s ta c ie , Tunkin , Pigwy, i Tarnosolis.

G A W E Ł .

A W aszm°ść przekąskę nazywasz obia­

dem — Coż to j masz m n ie za wrób la?

M A R S Z A Ł E K .

W asza Cesarska Mość masz zwyczay Jadać kolacye ?

G A W E Ł .

Czy iadatn kolacye? a to pięknie wy- Iciei-owałeni się —- Obraliście mię na to Ce­

sarzem , abym nie iadłszy spać chodził.

L epiey iest dwa razy ieść iako tako >

aniżeli raz a źle. —

M A R S Z A Ł E K .

Rozkażę więc aby na k o lacy ą. były same iarżyny -— m archew , szpinak , en­

dywia. . . . .

G A W E Ł - z a ty k a mu gębę.

S tó j! stóy! zaraz mi day co dobrego Ieść . ,bo dalibóg zacznę żyć po Cesarski?.

j co-

(46)

i códzień ziem jednego Ministra na Obiad;, a ciebie h ay p rzó d , upiec każę. 1 Jaki mi!

siebie częstuy s z p i n a k i e m a l e nie mnie.

Rozkazuig pód karą śmierci , aby n a ty c h ­ miast b y ł obiad.' N ajprzód: ma bydź bu­

dyń. 1

M A R S Z A L E K .

W naszym Kraiu nie ma takiey zwie­

rzyny. ■ i

G A W E Ł . Utulać się

Co u ciebie w głowie ? budyń zwie­

rzyna. : i

M A R S Z A Ł E K . , Ja niewiem » może to iest Ryba k a?

: G A W E Ł .

Budyń ryba ! Co ón plecie ? M A R S Z A Ł E K .

Więc zwierzyna.

G A W E Ł .

Darmo — Juz mi cierpliwości nie s ta ­ je. N iech mię diabli wezmą , ieżeli b er­

ła nie złożę. Niechay kto chce nad wa-

■ pii panuię. M arszałek , a nie wie co bu- 43

(47)

- ‘4'fl’ i, - 1

JNie wchodząc wdalsze błomaczenie , chcę jnieć na s to ie P e k e f le y s z z H am burga, w lsesony Włoskie , bułki snonfeowe i pat-

.aiezgtj.,

,, M A R S Z A Ł E K . My nie m am y .tych potraw'.

G A W E Ł .

O! móy Boże! — "Gdzież "a to jestem ? jNa ziemi 'w każdey traktye.ni dostanie tego_— Czy mżę w y źyięcie ?

M A R S Z A Ł E K .

Jeżeli Wasza Cesarska mość lubisz proste i grjube potrawy , to i takie z iego fcuChni bgdą wydawane,

G A W E Ł .

Brawo! fcerażeś mi dogodził, M A R S Z A Ł E K .

Ale czy można? aby. Cesarfki N ay - iaśi>ieyszy żołądek pozwolił. . . ,

G A W E Ł .

Nie boy się, Ja. memu brzuchowi , ąni słowa nie powiem , co zą potrawy bę­

;

(48)

b ę d ą , to Ón o niczent wiedzieć nie* hę ■ dzie — A teraz pomówmy o winie. Jakie*

go. będzie gatunku ? Burgundskie Szara*' pańskie > czy malaga ?

M A R S Z A Ł E K ,

Takich win;nie masz w naszych Kra.J lach. Lecz w cesarskiej? piwnicy są "sta-3 re kraiowe wina. — To wino , które Nay- jaśńieyszy Pan pif prży obiedżie / ' miało"

la t frzydzieśoi , i dobre iest.

.‘G A W E Ł

Tyle l a t , a taki rta ly w zros! — Kv./. - be mi Wpan dać §ześć butelek takiego cii ma lat 9 0. to przecie może rośleysze bę­

dą b u te lk i— Wino na ziem: zaostrza do­

wcip. Ciekawy,, iestem ia.kSs- skutki ńs miesiącu zrobi. Prószę mnie' samego zo­

s ta w ić . .M arsza łek odbhodzi a,za, n im ws%je-

scv . ' ,

S C E N A II.

/•' ■ w___ f . —ć-_____ . ____

G A f E Ł. sam

' Otóż mam. teraz Cesarstwo , które w sam raz iak dla nimie O patrzność• na po­

wietrzu powiesiła —• Kontent iestem , ź®

Biię, 4-f?

(49)

tmą to szczęście -na. .Ziemi nie spotkałdi Zazdrośni sasiedzi nie daliby mi się nim długo cieszyć. mieszkańcy tuteysi a te- razaieysi moi P oddani, widać że są do­

b re d u sze; można z niemi co chcieć zro­

bić. Mówią: i e rządzić iest to wielka sztuka , a ia teraz poznaig , źe nic odm iey łatw ieyszego niema. Sama przez się idzie, albo raczey toczy się iak Dyliżans — w ten czas n a w e t, gdy śpiemy — Móy Pan Fizyk- wybaczy , że sig tu zostanę. L e­

p ie j iest siedzieć wygodnie na sofie , i pić stare w in o , aniżeli latać w b a lo n ie , i łykać deszczową wodę. Jeżeli chce ze mną ztąd odlecieć , będzie musiał długo na mnie czekać , bo ia dla iego miłości nie myślę sig detrónizować, Nareszcie ; co mi tai;; do te y w arty ,, którą gwiaz­

dy przy Jowiszu odprawiała ? , kto mnie zapewni ż e i a głow y nie rozbiję o kra­

w ędź iakiey Planety ? Albo czy mnie la ­ ki szalony i wściekły kometa nie machnie po gębie swqim ognistym ogonem? ani my­

śleć o tera - Ożenię się z Cesarzową; a moi a Agatka? praw da; że iey tu , nie masz , a ia iestem w podróży: zostałem Ce­

sarzem. — W ieluż to Mężów i Zon codzie u lam ią w iarę, za m ńieyszącenę iak i a . —

A

(50)

Agatce nadgrodzę to nioią łasfcą i niemi pieniędzmi -— Niepowinna się na ir.nie ża­

lić , fa'ó w y dystyngwowane O soby, mamy zwyczay z podobnych interefsów takim wychodzić sposobem : — weż i milcz ! — Hey! iest tam k to ? Hey! a iuż też n a ża­

dnym Cesarskim dworze nie ma tak złey usługi j iak na moim. Hey!

S C E N A III.

G A W E Ł Y K A M E R D Y N E R .

£ p aradnie ubrany. ) G A W E Ł.

'

N ie ma nikogo w przedpokoju ? da Kam erdynera. Proszę mi wybaczyć. O ! przepraszam WPana po m ilion razy. Ja

potrzebowałem służącego. -

K A M E R D Y N E R.

- r !;v • 1 . " ~ "i y | Ja iesfcem Kamerdynerem Waszey Ce«

sarskiey Mości.

G A W E Ł , ( w ambarasie ) WPan! móy Kamerdyner?

K A M E R D Y N E R , zn a y n iżsźy m ukło­

nem

Ho-

(51)

H onor to d l a mrtie , i e j i y m iestenl na © w orze N ayiaśnieyszego Pana.

G A W E Ł . ( sam do siebie ) Ja go wziąłem za pierwszego Mini*

straL ; iednak trzeba 'sfe z‘nim grzecznie Óbeyść. zdiąw szy y* sWęif gtowy. koronę , tr z y m a i% w ręku podobnie iak cisapko.

M ości Parne!

K A M E R D Y N E R , w ambarasie Ale Nayiaśnieyszy Panie! . . . .

G A W E Ł . sam do siebie.■ , . j ■' ‘ \ Dalibóg! niemam serca do dania ńiii jakiego rozkazu — głośno. N ieticżyńiłbyś- mi też WPan iedney łaski ?

K A M E R D Y N E R , z n a jg łęb szym ukłó_•' nem.

Jestem poddanym , sługą , i podnoź- feiem W aszey cesarskiey m óśpi j "stworżo-

ny do iego \yysokich rozkazów . G A W E Ł sam do siebiew

Bieda! iestem w ambarasie! •— Nieii*

Iłiiem ieszcze roskazywać. Lecz nie tjra- ęę nadziei. Nauczę się1 tego źćięasem j

wszak'-' 4?

(52)

trśzakźe ia nie pierwszy służący k tó ry z ó - staię Panem. ( głośno ) Chciałbym aby mi list napisano. Nie móźnaźby dostać ta.

Kiego Człowieka, albo m achinę, która za

Cesarza pisze'? '

K A M E R D Y N E R .

Wasza Cesarska Mość masz; swego’ Se­

kretarza.

G A W E Ł .

To i io ! dobrze. Dziękuię że mi W pan ihysieć dopomagasz. Prawda! za­

pomniałem na wieki ie mam takiego. Jak­

że W Pa u nazwałeś tego Jego m ości, k tó ­ ry to musi mieć rozum za dwóch ?

K A M E R D Y N E R .

Sekreturzetn. Jest to OSoba , które­

mu nasz M onarcha p ow ierza swoie n a j ­ skrytsze myśli.

G A W E Ł .

Pow iedzie mi W P a n , czyli móy Se­

kretarz iest dobry do sekretu.

K A M E R D Y N E R .

, Nie znam eo dobrze , bo z nim fiitf.

D h '

49

(53)

ż y ię , lecz poprzednik W aszey C esarskiej Mci nie bardzo go lu b ił, bo miał nieraz zaufanie sWego Pana haniebnie zawieść . . . 1,

ale otoż i on sam.

S C E N A IV.

P I E R W S I Y S E K R E T A R Z . K A M E R D Y N E R .

Nayiaśnieyszy Pan przez łaskg swo­

ją raczył pytać sig mnie o WPana , ztąd miałem zręczna sposobność do powiedze­

nia wiele dobrego ku iego zalecie.

( kła nia mu się ^

S E'K R E T A R Z ( ta kie się kła n ia ) Jestem przeświadczony kochany Sza- tn y o twoiey ku mnie gorliwej' przychyl­

ności , za którą będę ci się starał so­

wicie wywiązać.

G A W E Ł .

Widać że ci Jchmoście żyli między ludźmi. Oho! zamydliliby oczy prostako­

wi swoią grzecznością ( głośno ) Moia wola iest: abym się został sam na sam ,

% moim Sekretarzem ( Kamerdyner odcha- . . dzi )

(54)

5 1 S G E N A V.

G A W E Ł Y S E K R E T A R*Z.

G A W E Ł.

Powiedz mi n a jp rz ó d otwarcie móy P rzyjacielu, czyli 4y ies-teś poczciwym Człowiekiem.

S E K R E T A R Z .

Jestem tak. d alece, iak tylko nim bydź można. Przysięgam na lionor.

G A W E Ł . - .

H o la ! hola ! któż widział przysięgać ba rzecz taka. Jednak przyznam ci się , że nie ze wszystkim tak poczciwie wy­

glądasz-, iak o w dworak który teYaz od­

szedł. No! rnnieysza óto — Do rzeczy.

Potrzeba aby mi list napisano.

A;; opos. M acie?, tu w tym kraiu dosyć .ii ot a.

■Se k r e t a r z . - Bardzo wiele Nayiaśnieyszy Panie!

G A W E Ł . .

W yśmienicie. Każże mi nim napa- kowuć kilka b eczek , które chcę przesłać p e w n e j Xieżniczce na z ie m i: iest to bar-

i) ś dzo

(55)

dobra dziewczyna * i godna abym iey tea m ały zro b ił prezent.

s e k r e t a r z !

Pozwól Nayiaśnieyszy Panie , abym ci uczynił tę u w a g ę , że u nas złoto iest bardzo' podłym' kruszcem. Nie umieiąc go na nic dobrego używać, mało mu na­

dajemy wartości.

G A W E Ł .

Jak to ? wy za nic macie zło to ? S E K R E T A R Z .

Za nic Nayiaśnieyszy Panie!

G A f f E Ł ( z podziw ieniem ) A to rzecz nadzwyczayna! więc wy Hie przedaiecie kraiu , ludzi , oyców , ma­

tek , żon , d zieci, duszy , sławy , i wszyst­

kich a wszystkich rzeczy , dla tego abyście mieli pieniądze?

S E K R E T A R Z ,

Nie Nayłaslćawszy Panie. U nas iest inszy handel.

G A W E Ł ,

W ybaczcie mi mieszkańcy Xięźyca;

po- g2

(56)

powiem otwarcie; źe wam wszystkim pią- ley klepki brakuie. Bodayto u n a s , gdzie ten wielowładny metal naywiększe ma przy- wileie ! Przy niem może się człowiek obeyść bezpiecznie bez cnoty , rozumu j czucia, p rzy iaźn i, ludzkości, i innych tym podobnych c h im e r; maiąc na ziemi z ło ­ to , i małą tylko Sumkę rozrzuciwszy po ­ między lu d z i, oho! iużci zaraz powsze­

chny chór podchłebców ogłosi cię wiel­

kim , rozumnym , i tym za kogo sam chcesz uch o d zić— ■ A coż dopiero: u rz ę d y , orde­

ry , wszystko za gotowiznę dostaniesz — Poydżmyż do sposobu życia. Chcesz bydź rozpustnikiem? iesteś: żarłokiem ? iesteś: p i- Jakiem ? iesteś. Niechcesz ani pić ani ieśćr żałuiesz sobie w szystkiego? to żostaiesz sknerą i także używasz. Móy kochany L na wołowey skórze nie spisałbym dobro- diieystw Bóstwa mamony. Maciez di­

amenty, b ry la n ty , perły , i inne bogactwa?

S E K R E T A R Z .

i Skarbiec W aszey Cesctrsldey Mci mógłby tych kleynotow całemu dostaw . czyć światu.

G

a w e ł

,

Dzięki Bogu! Pisz te d y , cq ę|

dyktować będę,

53

(57)

54 ■

S E K R E T A R Z ( siada do p isania ) Słucham.

G A W E Ł C tnij.Mi i d\j.k(iiic ) Wielmożna Mościa Dobrodzieyko. .. . cze- lcay, źle, nie mogę się tak u n iż a ć , lepiey coś Amoroao napisać. Sluchay! pisz teraz.

Moia Nayukochańsza przyiaciotko! masz już ? moia najukochańsza pr^yiaciolko! no!

przeczytayże!

S E K R E T A R Z C czyta ) Moia Nayukochańsza przyiaciołko.

• G A W E Ł .

Jak t o , twoia przyiaciołka? Wszak ją dyktowałem: ze moią , a ty śmiesz od siebie pisać ?

S E K R E T A R Z

Ale >a tak napisałem , iak W asza Ce­

sarska Mość dyktowałeś.

G A W E Ł .

A na. cćrź inaczey czytasz? — ieszcze raz przeczytay!

' SE- .

(58)

S E K R E T A R Z .

M oia nayukochańsza przyiaćiolkol G A W E Ł -

Ale nie twoia tylko moi a.

S E K R E T A R Z

Jeżeli W asza Cesarska MośĄ pozwo­

lisz maleńką dodać negacyą , to się ula*

twi ta trudność.

G A W E Ł , Pozwalam.

S E K R E T A R Z . ( dopisuie i czyta Nie moja Nayukochańsza Przyiacioł- ko.

G A ' \ \ E Ł.

Pięknie , teraz bardzo pięknie, Da~

Jey ( dyktuie ) Piszę do ciebie własną naszą ręką. ty ch kilka lite r , aby ci do­

nieść buziaczku , że mi sig nie źle powo­

dzi. Przystałem za Cesarza w iednym kra­

i n , i dla tego zatrzym am sie czas nieia- Ici za granicą. Ale zafco moia Cesarska Mość bogatsza od M ogoła... s

SE- ..Sa

(59)

§Ó

S E K B E T A S Z . ( domawia pisząc ) G oła —-

G A W E Ł .

Jak to goła ? Co , ty drwisz sobie ze mnie: wszak ia , dyktowałem bogatsza.

A potem ; sameś pow iedział, źe maai do^- syć dyamentów w skarbcu, zaraz mi po­

praw.

S E K R E T A R Z , A l e ..

G A W E Ł .

Ale , ale. ■ • . nie ma tu ale ~rr Daley, / n a do .v xl tego pęśyłani ci kilka b eczu ­ łek dukatów , abyś sig nie martwiła. Ofia­

ruję cj laseczkę dyamentów, i półkprca per rei. Przytym posyłam ci p rz e stro g i.. . .

S E K R E T A R Z , ę kończy ) ff:

Rogi.

G A W E Ł .

A to znowu co takiego ? — Przecie ia rogów nie posyłam —' Coż to? ty mi chcesz'dziew czynę z g ry ść , popraw to.

S Ę K R E T A R z,

Ale Nayiaśnieyązy Panie. Wyma- Tjfiaiąc część - ostatniego siowa , daie się

po-

(60)

■ ląf poznać: żeby d aiey ciągnął dyk fu iący swo- ie inteiesa.

G A W E Ł

Nie gadayie odtąd słów > tylko iak sjtóńoźysz , to powiedz tak: hu!

S E K R E T A R Z .

Dobrze ( czyta ) Przytym posyłani ci przestrogi, hu!

G A W E Ł ,

Co zaś masz z niemi zrobić. £ Sekretarz zawsze po przestanku Gawła pow tarzą ten w yraz hu! ) Oto riakup s^xbie stro ­ jów moblów , domów , ogrodów ; i załóż ną krakowskim przedmieściu Bilard ; resztę schoway. Wigcęy ci nie njam nic dorjifeść iak tylko że lecąc , do mego Cesarstwa uderzyłem się łbem o Xiężyc i dostałem guza, z którym m am ' honor zostawać tw o­

im Przyiacielem , i bratem. G aw eł C e­

sarz, Dzień iaki mamy dzisiay i datę po­

łóż,

S E K R E T A R Z.

Dnia 2go. grudnia 1 2 ,6 8 9 . Roku, G A W E Ł .

Ą cóż to za Rok ! Napisz mi móy Rok

(61)

Kok ig o g . Teraz Adres. A Mamsel jnafflseł Agatka Xięźnipzka. w Warsza­

wie na Ulicy kozley w iey pałacu.

S E K R Ę T Ą R Z.

N ajłaskaw szy Pan raczy się podpisać.

G A W E Ł .

Podpisz mnie: Do czego ia cię trzy ­ mam przy naszym boku.

S E K R E T A B Ż . ( podpisawszy- } Może Wasza Cesarska Mość przeczy­

tasz?

G A W E Ł . ( czyta )

Coż to za lite ry ? nie podobne do naszych. ( głośno ) Ey; ey!_moy Sekre­

tarzu!. To^ słow o nie iest czytelnie na­

pisane!

S E K R E T A B Ż .

{ chce ■przewrócić papier , -ile p rzez Ce­

sa rza trzum any )

Pozwolisz mi W asza Cesarska Mość przestrzedz siebie, iź do gory nogami list trzymasz.

G A W E Ł .

Cóź to? chcesz Cesarza i twego Ła- ska- 68

(62)

Łaskawego Pana czytać uczyć ? Każdy ma swoy właściwy sposób czytania. Ja mam krótki wzrok i dla tego do góry nogami czytam , żebym Jepiey. czytał. Day sam zapieczętuję.

S E K R E T A R Z . '

Którąż Pieczęć przyłoży Nayiaśniey*- szy P a n ? czy wielką Niebieska^

G A W E Ł .

Z ołto gorącą ( bierze list i piećzętuie; p a ­ r z y s ię , rzuca lak , pct'j/in się schyla , a w tern przylepia m u s ie Ust do wlosau> na g ło ­ wie ) Gdzież się podział l i s t ; he ? szukay.

S E K R E T A R Z. szu ka i ztiaijduie O to przylgnął do włosów Waszey Ce- sarskiey Mci.

G A W E Ł wstaie.

Zapieczętuy ty sam ( staie się ") A te­

raz napełni}' faseezke dyameatów , p e r e ł, i zło ta kilka beczułek, i odday to na Lu­

belską pocztę.

S E K R E T A R Z .

W

całym święcie haszem nie ma Lublina.

G A W E Ł . ud erza się w czoło.

Ach prawda! co też W głow ie m/ńey?

Lubelska poczta na miesiącu ? Ale pocze-

- kay

55

(63)

k a y , poczekay , iak my tu'sobie poradzie- my, A brawo! brawV>! Nasz Balon stoi nar darćmnie av lasku , a może mi wyśmienicie służyć do moiey korespondencyi. Bo le­

żeli umiał lecieć do góry , to mu zape­

wne łatw o będzie polecieć na d o ł , tą sa­

mą drogą, do Sekretarza O toż tedy, S C | N A VI,

C ii sam i, A rcyka p ła n 7 Senator, M arsza•»

lek, Kam erdyner , Płmówie, Kapłani i Lud- G A W E Ł .

A witam, -witjtm gości. Coż mj powiecie.

S E N A T O R .

Twoi poddani czekaią , iż byś im swe­

go pozwolił ucha.

G A W Ę Ł .

A im na co moie ucho? T o pięknie!

Ja mego ucha nie tylko poddanym , ale nikomu nie dam,

M A R S Z A L E K ,

To się znaczy , abyś na łaskawą po­

zw olił audyencyą, ażeby uciśhieni swo­

je m ogli przełożyć prożby.

G A W E Ł .

Czy i na Miesiącu są uciśnioni , 0!

kiedy t a k , spieszmy się podać im ręk^

Cytaty

Powiązane dokumenty

Portret k ob iecy (fol... po śmierci

snąć. Oczy jej mają jeszcze tę samą czystość, tę samą niewinność, ale nie mogę już godzinami całemi patrzeć spokojnie— oczy te muszą zatonąć wr moich, zatonąć

knęły w istotę osób głównych i w rdzeń akcyi, pozostały tylko w akcesoryach, są czemś dodatkowem, epizodycznem. P rzybladł wśród reminiscencyi M olierowskich,

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

P iſz ś Sloń{kiinacce(ſioriisjuris, że w przypadku tako- wym , wola ro dziców ma być przeniefioną nad wolą dzieci, ąna minorennium... Wczora ehciałeś ią WPan

gdy ujrzał generał na werandzie stojący, daje znak rąką i w odpowie dniej chwili nar na werandzie trąbacz wytrąbuje alarm... Drzwi po prawej nie mają klamki

Nic mi serdeczniej myśli nie ubawi, kiedy kochanek jako zefir słodki, przed moją cichą komnatą się stawi i pójdziem mykać bieluchne stokrotki do cichych

Mość pragniesz pozbyć się jednej pani Kozel, aby zwalić sobie na kark drugą panią Kozel w osobie panny D uval, która niedługo może się stać takim samym