Seria II. Komunikat Nr 22 .
Motywy polskie we współczesnej beletrystyce niemieckiej.
Beletrystyka nieprzyjazna Polsce
W jednym z poprzednich kom unikatów (Seria II, nr 15) omó
wiłem kilka w spółczesnych powieści niemieckich, w których autoro- wie zagadnienia polskie potraktow ali z w zględną życzliwością i objektywnością. W niniejszym kom unikacie chciałbym poddać bliż
szym rozw ażaniom grupę utworów beletrystycznych tem atow o zw ią
zanych ze Śląskiem, a ujm ujących spraw y polskie stronniczo i te n dencyjnie, niekiedy jaskraw ię niespraw iedliw ie lub wręcz niezgodnie z rzeczywistością. Samo streszczenie utworów (czterech powieści i jednego dram atu) nie dałoby może w yrazistego obrazu o poszcze
gólnych zagadnieniach polskich, poruszonych w tych utworach, stąd streszczenie podaję naprzód drobnym drukiem, a problem y p o tra k tu ję łącznie, zaznaczając tylko cyfrą, w którym utw orze dane zagad
nienie zostało ujęte. Przedm iotem rozw ażań będą następujące utw ory: Langera „ D i e M ä d c h e n v o n C o s e l " 1) — tego sam e
go autora „ A u f ö s t l i c h e r E r d e " 2), Köhlera „ S e h n s u c h t i n s R e i c h ”3), A ugusta Scholtisa „ O s t w i n d " 4) oraz tegoż au to ra „ B a b a u n d i h r e K i n d e r " 3).
*) Georg Langer: D i e M ä d c h e n v o n C o s e l . — Schauspiel in 4 Akten.
Breslau 1925 — Str. 90 — wydanie drugie.
Rzecz dzieje się w roku 1807 w czasie krótko przed oblężeniem i podczas oblę
żenia miasta K oźla przez Francuzów. W domu burmistrza m. K oźla od lat gospodynią jest Polka pani de Bakalorz. Przybyła do K oźla po śmierci swego męża, który poległ w powstaniu Kościuszkowskiem. Opuszczona przez wszystkich, bez środków do życia, doznała serdecznego przyjęcia przez wspomnianego burmistrza, Niemca, który właśnie co stracił swą żonę. Z czasem zyskała nietylko pełne jego zaufanie — ale i miłość. Syn jej — Zygmunt — otrzym ał to samo wychowanie co córki burm istrza, tak że Polka w raz z synem i burm istrz z córkami tw orzyli zgodną, zżytą z sobą rodzinę. W czasie w ojny napoleońskiej Zygm unt zaciągnął się do wojska pruskiego i jako podchorąży wziął udział w bitwie pod Jeną. W zięty do niewoli przez Francuzów — poznał w obozie francuskim H enryka Dąbrowskiego (którego autor nazyw a „den alten Intriganten und Schürer“) który w Zygmuncie poznaje syna swego serdecznego druha. Pod wpływem Dąbrowskiego i innych polskich oficerów przyrzeka Zygmunt wziąć udział w walkach o wolność Polski pod sztandaram i N apoleona. W róciwszy do K oźla lekko ranny, zostaje niezm iernie serdecznie przyjęty przez wszystkich, szczególnie przez obie córki burm i
strza, które się kochały w Zygmuncie. Pod wpływem m atki, któ ra była w porozum ieniu z H enrykiem Dąbrowskim i iredentą polską, Zygm unt postanaw ia zdradzić tw ierdzę Koźle Francuzom . M a do pomocy kilkunastu żołnierzy pruskich, z pochodzenia Pola
ków, skaptow anych przez panią B akałarzową obietnicami hojnego w ynagrodzenia. Czuj
ność jakiegoś półw ariata udarem nia zdradę i Zygm unt w raz z żołnierzami zostają od
dani pod sąd wojenny. K orona, narzeczona Zygmunta, córka burm istrza, mogąc urato
wać wyznaniem solidarności z Zygmuntem swego narzeczonego, nie korzysta z tego, w yrzeka się miłości zdrajcy. — D ram at ten napisany jest z w yjątkow ą w prost perfidią.
W szystkie postacie polskie — to ty p y zdrajców, krzyw oprzysiężców, opojów i przy ziemnych m aterialistów — ty p y niemieckie zaś są szczytem wszelkiej szlachetności.
Szczególnie ujemnie scharakteryzow ał autor panią B akałarzow ą. N adużyła ona serdecz
nego zaufania swych dobrodziejów, synowi swemu nie dała solidnego w ychow ania pol
skiego i w skutek tego doprow adziła do nieszczęsnego rozszczepienia duchowego mło
dzieńca, pchnęła niedostatecznie umocnionego w polskości m łodzieńca do zdrady, sama przenosząc życie swego dziecka nad sprawę narodow ą.
2) Georg Langer: A u f ö s t l i c h e r E r d e — opow iadania — str. 226 — Frei
burg 1933 — V erlag H erder.
N a tom ten składają się dw a cykle opow iadań. Pierw szy obejmuje Śląsk średni, drugi — Śląsk górny. Z tego drugiego cyklu interesują nas trz y opow iadania, których głównym bohaterem zdaje się być sam autor. „Schreckliche Liebesgeschichten“ — to fra gment z życia młodego Polaka, R yszarda K autzora (K aczora — zapewne), którego oj
cem jest Polak zniemczony, podczas gdy m atka Polką pozostała całkowicie. N a pewnej zabaw ie chłopiec ten, uczeń V II klasy gimn., próbuje pod w pływ em ataku szału ero
tycznego gwałcić m łodą dziewczynę. M atka w ysyła go do Częstochowy równocześnie po to, by odpraw ił pielgrzym kę — i swe żądze zaspokoił w domu publicznym. Istotnie Ryszard w raca „uleczony“ . W edług ujęcia autora, chłopiec odziedziczył wszystkie złe instynkty po m atce, lepsze skłonności po ojcu, który się przyznaje do niemieckości. A by m atkę-Polkę tern mocniej zdyskredytow ać, podaje autor, że R yszarda ocalił Niemiec, przyprow adził m atce i w podzięce za to obrzucony został stekiem w yzwisk w guście
„Deutsches Schwein“ . O powiadanie p. t. „Flam men“ prow adzi nas do K rakow a, dokąd się w ybrał autor jako uczeń gim nazjalny z kilkoma rówieśnikami. N a W aw elu usłyszeli niemieccy uczniowie entuzjastyczny w ykład polskiego kleryka o wielkości historycznej Polski, zapoznali się ze skarbami sztuki polskiej. Zwiedzanie skarbów sztuki oraz opo
w iadanie kleryka w yw arło na autorze głębokie wrażenie, którego nie zatarła szowini
styczna replika jednego z niemieckich uczestników wycieczki, usiłującego dowieść, że przeszłość Polski najbardziej ją potępia i że poza Niemcami nie ma wielkiego państw a na świecie. Trzecie opowiadanie p. n. „D er K am pf m it dem ich“ jest jakby dalszym ciągiem poprzedniego opow iadania. W ykład kleryka i oglądane dzieła sztuki w yw arły w autorze pragnienie bliższego poznania przeszłości Polski, zabiera się więc do studiow a
nia historii Polski, porzuca to studium jednak szybko i po przez literaturę polską chce się dowiedzieć, czy słusznie skreślono Polskę z k arty Europy, czy Niemcy nie splamiły się współudziałem w mordzie Polski. Lektura niektórych (bliżej nieokreślonych) utw o
rów Rzewuskiego, Chodźki i Siemińskiego doprow adza do trium fującego w niosku, że Polski tych autorów szczędzić nie było w arto, że N iem cy mogą mieć sumienie spo
kojne. U trw aliła go w tej wierze w izyta w polskim dworze w Kongresówce, dw orze za
niedbanym . W te 3 opowiadania wplecione są różne uwagi na tem at Polski i Polaków -
K o m u n ik at In sty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r. 22. 3
A u to r uważa Polaków na Śląsku za „zdrajców “ swej ojczyzny (Niemiec). Ryszard mi
łujący Polskę, chcący jej służyć, to „ein junger M ann, der im H erzen V errat gegen sein Vaterland(P) hegt“ . Tego rodzaju uproszczenia cechują i mnóstwo innych enuncjacyj au
tora na tem at Polski. Problem y narodowe polskie nie istnieją wogóle dla Langera. P o
dobnie jak w swym dramacie o „zdradzieckości" Polaków — tak i w tych opow iada
niach nie wykazuje autor rzetelnej woli obiektywnego potraktow ania Polaków.
3) W ilibald Köhler: S e h n s u c h t i n s R e i c h — powieść — str. 170 — M ün
chen 1933 — Ein Grenzlandsschicksal — Verlag Pustet.
W Bytomiu na ulicy leży pijany Polak, którego policja usunąć zamierza. Inter
w eniują niemal równocześnie Niemiec Fabrici i jakiś drugi, nazwiskiem Madla. (Jesteś
m y w okresie tuż po trzecim powstaniu śląskim.) O baj podejm ują się przetransportow ać pijanego Polaka (śpiewał hymn narodow y) do hotelu. Fabrici zna M adlę nie będąc przez niego znany. Chce poznać jego historię. M adla ociąga się długo — wreszcie opow iada:
Dziadkiem jego był Polak, drobny szlachcic, którego niedola chłopstwa skloni'a do opo
w iedzenia się po jego stronie przeciw wielkim magnatom. Stąd ich nienawiść do Le- schusa. (Tak bowiem nazyw ał się przodek M adli.) Leschus zniew ażony raz przez jedne
go z magnatów, obija go. Tenże magnat wykorzystuje okoliczność, że Leschus został w ezwany do tłum aczenia się przed sądem starościńskim, urządza napad na jego dw ór, gwałci jego żonę, uprow adza ją nagą na koniu. Leschus postanaw ia się zemścić i odzyskać żonę. W ypraw ia się z całą arm ią chłopstwa na dw ór magnata, nie zastaje go jednak. P ali więc cały jego dobytek i rusza na K raków, dokąd się udał magnat.
K raków poddaje się olbrzymiej armii chłopskiej — ale magnata ani śladu. Podczas gdy trium fujące chłopstwo w K rakowie oddaw ało się rozpuście i pijaństwu — napadają na I.cschusa mieszkającego jak król na W awelu, zbiry pod wodzą magnata. W następstwie w alki staczają się obaj do przepaści. Podczas napadu na dw ór Leschusa ludzie ocalili je
go syna, który umknął ze swej kryjów ki i zaw ędrow ał na Śląsk. T eraz opow iada M adla dzieje swego ojca, szczodrze obdarowanego przez naturę talentam i, — ale człowieka słabego charakteru, oddającego się pijaństwu. M adla — który przez pewien czas odegrał w ażną rolę polityczną w Centrum — stacza się coraz bardziej, ginie wreszcie zabity.
Synem jego jest odnaleziony przez Fabriciego M arian M adla (nazwisko ma pochodzić od mgły). Końcową część powieści K ohlera zapełniają szczegóły z życia M ariana, który został nauczycielem i w raz z Fabricim w spółpracować chce nad pokojowym odzyska
niem Polaków, „pobałam uconych“ . Powieść kończy się lam entam i autora nad dew asta
cją niepodzielnego Śląska przez Polaków, biadaniem nad ich niewdzięcznością (stała nu
ta w powieściach) oraz w yznaniem w iary, że zrabow ane części Śląska powrócą do N ie
miec, bo Niemcy muszą być jedne, wielkie i nierozdzielne.
4) August Scholtis: O s t w i n d — powieść — str. 334 — Verlag S. Fischer, Berlin 1932.
Scholtis jest autorem dwóch powieści na tem at śląski. W obu powieściach bohate
ram i są polskie rodziny, według autora „wasserpolacki". W pierwszej z nich p. t. O st
w ind (jest to raczej groteska) postacią centralną jest chłopiec K aczm arek, syn nieślubny jakiejś Balcerkówny, przygarnięty przez małego gospodarza polskiego Kuklę (Kukłę) i jego żonę. Tem atem powieści jest przem iana polskiego chłopca w zdecydowanego N iem ca — i na tym tle opis życia „wasserpolacków“ w okresie krótko przed plebiscy
tem i po nim. Akcję umieścił autor w powiecie pszczyńskim (Pless eine kleine schmu
tzige Stadt, von den Bauern genannt Pszczyna, was heisst etw a soviel wie N ull Komma
nischt) w dobrach księcia o dźwięcznym nazwisku U do T oto von Moto Homo. Scholtis opisuje drobiazgowo nędzne bytow anie ludności rodzimej, żyjącej w brudzie, zabobonie, fałszywej religijności, eksploatowanej przez niesumienny kler, w stanie półzwierzęcym, bez jakiejkolwiek świadomości, żyjącej poprostu jak bydełko. W historię K aczm arka w plótł autor fragm enty w alki Polaków o swe praw a narodow e — ale podobnie jak ich życie pryw atne — ujął Scholtis i tę dziedzinę życia śląskiego groteskowo. W ystępujący w powieści rzecznicy polskości (D oliny i Wojciech — przejrzyste aluzje) to jacyś ciemni aferzyści, pozbaw ieni istotnego poparcia u ludu. W ysiany przez przybranych rodziców do czeskich zakonników , chłopiec ucieka i wędruje przez Niemcy, poznając przy tej spo
sobności pewne przejaw y kultury materialnej, niemiecką „O rdnung“, dobrobyt ewange
lickich rolników. I te przejaw y w ystarczają, by polski chłopiec K aczmarek złożył po bardzo krótkim pobycie w Niemczech — wobec siebie samego takie, uroczyście w ypo
wiedziane w yznanie:
„D a ich nun weder ein Pole noch ein Deutscher bin, zu gleichen Teilen beiden angehöre, gab mir die Vorsehung einen Verstand und dann ein G efühl zu entscheiden. (N ależy zwrócić uwagę na logikę tego wniosku.) Ich will auf der Stelle mein Gelübde ablegen: F ortan will ich ein ganzer Deutscher sein und ver
fluche das Geschick, das mich bislang halbierte.“
H istoria K aczm arka ma według intencji autora symbolizować do pewnego stop
nia — dzieje ówczesnego Śląska. Stąd w dzieje chłopca, młodzieńca, mężczyzny w p lata autor obszerną i zdecydowanie ujem ną krytykę postępowania m agnaterii śląskiej, k ry ty kuje stanowisko Niemiec w stosunku do Śląska, wszystkich tych, którym pow ierzono urobienie Polaków na dobrych obyw ateli Niemiec. A utor zdaje sobie sprawę z wielu błędów polityki niemieckiej wobec ludności tubylczej, nie szczędzi im słów potępienia, co mu jednak nie przeszkadza odnosić się do Polaków z całkow itą pogardą. (Polacken
= Läuse.) Pow stania śląskie spow odowały — zdaniem Scholtisa — jedynie przyczyny ekonomiczne, chęć wyswobodzenia się z ucisku niemieckich urzędników. G dyby N iem cy się były kierowały względami hum anitarnym i — żadnemu Polakow i nie byłaby przy szła ochota zmieniać ojczyzny, tęsknić do jakiejś urojonej Polski.
5) August Scholtis: B a b a u n d i h r e K i n d e r — powieść — str. 325 — Berlin 1934 — V erlag Cassierer.
W drugiej powieści poglądy autora na Polaków uległy pewnym korektorom . I tu taj tem atem powieści są dzieje polskiej rodziny osnute dokoła historii M arjanny Ba- schysta (Basisty) i jej najstarszego syna M ateusza (Matuschek). M arjanna — zw ana kró
tko Babą, była w dow ą po szafarzu folwarcznym , sama była dojarką na folw arku arcy- książęcym, mieszkała w raz ze swym czternaściorgiem ślubnych i nieślubnych dzieci w zabudow aniach folwarcznych. Pierw szy m otyw główny powieści, to kariera M atuszka, prostego chłopca o lichym w ykształceniu szkoły powszechnej, który dzięki „rozum nem u“
plenipotentow i księcia stał się w pierw gońcem biurowym, potem pisarkicm — wreszcie kierownikiem biura. T o wyrobienie się w chłopcu inteligencji, przedsiębiorczości i zarad
ności przypisuje au to r dobrym metodom wychowawczym plenipotenta, niejako w zoru rozumnego urzędnika. Skoro M atuszek już się czuł „dobrym Niemcem“ — przyznaje mu autor także poczucie honoru, ambicji i pozw ala mu ginąć śmiercią samobójczą z powo
du znieważenia młodej biuralistki (Polki n. b.). Powieść obejmuje czasy tuż przed i po plebiscycie. Dużo tu momentów aktualnych, fragm entów powstań, scena w szkole wo-
K o m u n ik at In sty tu tu Śląskiego w K ato w icach nr. 22. 5
bcc komisarzy komisji mieszanej (jest to zresztą ulubiony problem autora). Podobnie jak w poprzedniej powieści, tak i w tej uprościł sobie autor szereg zagadnień, ironizując na różne drażliwe tem aty, przekpiwając lub wylewając swą żółć na pewne przejaw y, które wymagałyby gruntownego uzasadnienia, jeśli komu trafić miały do przekonania.
Wiele palących kwestji nagina autor do z góry powziętych tez, stąd też osąd Polaków w tej powieści w ypada nietylko niesprawiedliwie, ale karykaturalnie, groteskowo.
Z góry zaznaczyć należy, że poszczególne zagadnienia u jęte zostały przez autorów dość powierzchownie i ogólnikowo, często
kroć lekkom yślnie i nieodpow iedzialnie. W idoczna jest m ała zn ajo
mość rzeczy, niechęć do gruntow niejszego zaznajom ienia się ze s p ra wami, które m ają być przedm iotem rozw ażań, a przew aża ton dem a
gogiczny, ton wyższości „H errenvolku" w stosunku do tych, którzy konsekw entnie nazyw ani są „W asserpolackam i". Nie mamy praw a wym agać od pow ieściopisarza ścisłości naukowej, ale niemniej u p ra wnieni jesteśm y wierzyć w jego obiektywność i dobrą wolę w ujm o
w aniu ważnych problem ów ludzkich. Tego wymaga dzieło arty sty c z ne. N iestety z tego punktu widzenia artyzm powyższych powieści szw ankuje poważnie, poszedł — jak i nierzadko nauka niemiecka — na usługi tendencji. Pow ieści te z d a ją się być odbiciem znajom ości spraw polskich przeciętnego Niemca. Byłoby to pewnym uspraw iedli
wieniem — ale sm utnym świadectwem, że Niemcy się niewiele nauczyli od czasów pow stań i plebiscytu.
W wymienionych utw orach p r z e s z ł o ś ć P o l s k i dochodzi bardzo mało do głosu. Zaledw ie w dwóch utw orach m am y passim wzm ianki o historii polskiej. I tak prow adzi Langer-) swego czytelnika na W awel. M łodzi Niemcy, przybyli do K rakow a z wycieczką, do
w iadują się tu z ust polskiego kleryka krótko o przeszłości Polski, jej skarbach sztuki, których skarbnicą jest Kraków. J e s t tych w iado
mości jednak tak niewiele, że trudno je brać poważnie jako m ate
ria ł dydaktyczny. Drugi autor, Köhler, osnuł całą swą powieść na fan tazji historycznej, w której przedstaw ia walki chłopstw a z magna- te rią i odw rotnie3). Köhler zam ierzał wykazać, że Polska to kraj anarchii i bezpraw ia, że duch dem okratyczny u w arstw oświeconych był czymś nieznanym i że w yjątki, ów powieściowy Leschus (coś w guście sublimowanego Szeli), potw ierdzają tylko regułę. D alej udow adnia autor, że warstw y, gnębione przez magnatów, niezdolne były do w ykorzystania swej chwilowej przewagi, folgując przyrodzo
nej wadzie narodow ej, rozpuście i pijaństw u. Jed n y m słowem — żałosne obrazki z przeszłości Polski, Polski takiej, która nie zasłu żyła na nic innego, jak skreślenie z k a rty Europy.
Dużo m iejsca pośw ięcają poszczególni pow ieściopisarze c h a r a k t e r y s t y c e P o l a k ó w . C harakterystyka ta odnosi się je d nak głównie do w arstw niew ykształconych, chłopów i robotników z pogranicza śląsko-polskiego, więc warstw y, k tó ra istotnie długi czas nie stała na należytym poziomie kulturalnym , dzięki polityce
zaborców, którym stan tak i bardzo był na rękę, gdyż gw arantow ał im bezwolne posłuszeństw o ludności. Inteligencją polską zajm uje się jedynie au to r dram atu, Langer1). C zarnym typem d ram a tu jest P olka pani B akałarzow a (de B akalorz), wdow a po pow stańcu ko
ściuszkowskim, kobieta w yzuta z czci i wiary. Za serdeczną opiekę, za miłość i dobroć od p łaciła się zdradą, fałszem i podstępem — w imię m iłości ojczyzny — Polski. P a trio tk ą była mimo to lichą.
Syna w ychow ała na pół-prusaka, pół-polaka, nie d ała mu gruntow nej znajom ości sp raw narodow ych, nie kształciła w nim pierw iastków polskich, pozw oliła mu wierzyć długi czas, że jest Prusakiem , by go nagle rzucić w ram iona „iredenty" polskiej. M łodzieniec całkowicie dezorientow any — nie wie teraz dokąd należy. K rew polska i m iłość do m atki każą mu stanąć w szeregach obrońców niewolnej ojczyzny, w rodzona uczciwość, wdzięczność w stosunku do dobrodziejów w y
w ołują w nim konflikt duchowy, na skutek czego popełnia w ielokrot
ną zdradę, łam ie przysięgę służbową, sta je się zdrajcą. P łom ienna patrio tk a B akałarzow a zaś gotowa jest zd radzić spraw ę narodow ą, gdy widzi syna swego w niebezpieczeństwie. P rz ed sta w iają c w ten sposób B akałarzow ą, chce autor świadomie zohydzić Polaków i P o l
skę, przedstaw ić ich jako notorycznych zdrajców , którym nic nie jest święte. A by w rażenie bezwartościow ości w oczach widzów było tym silniejsze, w prow adza autor na scenę także prostych żołnierzy, Polaków z pochodzenia, których przedstaw ia jako opojów, rozpustni
ków, obojętnych na jakąkolw iek spraw ę ideową, gotowych się sp rz e dać temu, kto więcej da. Żołnierze ci, gdy się z d ra d a w ydała, bez w a
hania zrzu c a ją całą winę na B akałarzow ą i jej syna, skam lą o swe życie, zupełnie obojętni wobec idei, której rzekom o służyć mieli. Oto fides polonica — chciał powiedzieć Langer. W swych opow iadaniach z Górnego Ś ląsk a2) niew iele zmienił autor swe zdanie o Polakach, z ła godził jedynie pewne sądy, raczył łaskaw ie przyznać Polakom i tro chę zalet, więc patriotyzm np., ale tę swą koncesję ob war o wu je zaraz zastrzeżeniam i, nazyw ając patriotyzm ten cierpiętniczym :
W as w aren doch die Polen fü r kleine Leute. N u r in der Vaterlandsliebe schienen sie uns über. W as aber sollte eine V aterlandsliebe, die immer nur weint oder weinen macht? U nd w er konnte an H an d solcher Schriftsteller (Rzewuski, Chodźko, Siemiński — oto cała znajomość literatury polskiej autora) den G edan
ken an Polens W iederauferstehung nur von ferne hegen?.. (2 — Str. 210.)
Poza tym — to lud polski na Śląsku, jak i wogóle Polacy, jest narodem niechlujnym , serw ilistycznym , bojącym się w łasnego cie
nia, niezdolnym do sam odzielnej gospodarki, pozbawionym nietylko kultury, ale i zw ykłych hum anitarnych uczuć. Cechuje go w y b u ja łość erotyczna, brak am bicji i honoru, gwałtowność, wybuchowość i nieopanow anie. Zabawy ludu polskiego są niew ym yślne i ordynarne.
Z trudem przychodzi autorow i wyznanie, że doznał ze strony polskie
go gospodarza gościnności i życzliwości2).
K o m u n ik at In sty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r. 22. 7
Paszkw ilancki obraz kultury polskiej roztoczył przed swymi czytelnikam i A u g u st Scholtis w obu swych powieściach (4 i 5). Z d a
niem Scholtisa nie p osiadają „W asserpolacken" naw et ćwierćkul- tury. Ż yją w gnoju, cuchną od brudu, nie m ają żadnych potrzeb wy
kraczających ponad zw ykłe potrzeby fizjologiczne. Ich religia — to jakiś straszliw y zabobon, gorszy od pogaństw a. C elują w pijaństw ie i rozpuście. Są oczywiście analfabetam i w przew ażającej części, pozbawieni świadomości narodow ej, w yznający zasadę: ibi p atria — ubi bene. Życie rodzinne Polaków jest jedną straszliw ą ohydą. Mąż tra k tu je dzieci i żonę jak bydło, w ykorzystuje ich przy pracy, bije p rzy lad a okazji, jest jednym słowem dzikusem (4). W drugiej powieści (5) sta je się autor nieco łagodniejszy w ocenie Polaków.
P rz y zn a je im trochę zalet — ale z tysiącznym i zastrzeżeniam i. In te ligencję, zaradność, pracow itość (M atuszek) zaw dzięczają Polacy no
wym metodom wychowania niemieckiego, ludzkiem u traktow aniu ich przez rozum nych przełożonych. Honorowym, am bitnym i sam o
dzielnym staje się Polak dopiero w chwili, kiedy się już czuje ,,do
brym Niemcem". Je d y n y inteligent w powieści Scholtisa, zarządca m ajątku, jest potrochu złodziejem — trochę m azgajem i niedołęgą, człowiekiem pozbawionym honoru własnego i w łasnej godności, gotów dla utrzym ania się na posadzie płaszczyć się przed lada pisar- kiem. K öhler w swej powieści (3) pow tarza znaczną część p rzyto
czonych już zarzutów , dodając do powyższej kolekcji jeszcze nie
wdzięczność, fałszyw y charakter, wandalizm. I dla autora „Sehn
sucht ins Reich" nie są Polacy jakimś narodem odrębnym — a jed y nie niewdzięcznym i synam i niemieckiej ojczyzny, zbałam uconym i przez niesum iennych agitatorów, synami, którzy pod wpływem do
brych m etod wychowawczych i nowej rozsądnej polityki niemieckiej wrócić powinni do „ojczyzny" zdradzonej.
W sumie więc charakterystyka Polaków poprzez wymienione powieści niemal całkowicie ujem na, a czy spraw iedliw a — proszę osądzić.
W e wszystkich tych powieściach przebija silne rozczarow anie i n uta żalu do Polaków, że okazali się tak bardzo niewdzięczni w stosunku do swej „pruskiej ojczyzny", że ją tak haniebnie z d ra dzili w czasie plebiscytu i przez pow stania. Żale te w ypow iedziane są zupełnie poważnie i czytelnik pogłębia w sobie wrażenie, że Niemcy się nie orientow ali w podstaw owych zagadnieniach, odnoszą
cych się do Polaków, więcej, nie znali ludności polskiej na Śląsku, p atrzy li na nią poprzez okulary niemieckich urzędników ad m inistra
cyjnych i relacje niemieckich nauczycieli i uczonych, którzy kwestie te naśw ietlali tendencyjnie jednostronnie, zam ykali oczy na rzeczy
wistość, stosow ali wbrew własnym interesom politykę strusią. Nie
zrozum iałą jest w prost ta n i e z n a j o m o ś ć elem entarnych i pod
stawowych s p r a w p o l s k i c h , to upraszczanie sobie skom plikow a
nych zagadnień, ferow anie w yroków w spraw ach, których się nie znało naw et po wierzchu. U d erzająca jest całkow ita nieznajom ość p rz e szłości dziejow ej Polski, jej ku ltu ry i literatury. B ohater opow iadania Langera (2) — sam autor praw dopodobnie — zam ierza poznać P o l
skę poprzez lite ra tu rę polską. Bezkrytycznie bierze do p rzestu d io wania, co mu w pada do ręki, więc jakieś utw ory Chodźki, Siem iń
skiego i Rzewuskiego i na podstaw ie tej lek tu ry dochodzi do ra d o snego wniosku, że Polska taka, jaką p rzed staw iają w ym ienieni auto- rowie polscy, zasługiw ała w pełni na skreślenie z m apy Europy. Ża
dnem u z cytow anych pow ieściopisarzy nie są bliżej znane ani dzieje Polski, ani jej sztuka czy kultura. 0 wiele bardziej mścić się m u
siała na Niem cach ich kom pletna nieznajom ość terenu, psychiki lu d ności, k tó rą dla siebie pozyskać zam ierzali. Bezgraniczne a n ie
zm iernie szczere zdum ienie ogarnia K ohlera (3), że oddano ,,in dem seit 700 J a h re n w i e d e r (!) deutschen Land fast ein d rittel Stim m en für P olen" — a przecież ,,700 J a h re w i r b t (?) d e r D eutsche, seit 150 d er P reusse um das W ald lan d mit A xt und F ack el" — i oto jakie żałosne rezu ltaty . Stąd też wynik plebiscytu, a już zgoła pow stania m usiały być dla przeciętnego Niemca w ydarzeniem niesłychanym , niezrozum iałym i zupełnie niew ytłum aczalnym . Z naiw ną pew nością siebie tw ierdzą ci powieściopisarze, że lud polski nigdy nie pragnął pow rotu do M acierzy, że czuł się w Niemczech dobrze — a dopiero pobuntow any przez zdrajców niemieckiej ojczyzny — zaczął się buntow ać przeciw ko praw ow itej w ładzy (2— 3). Jed y n ie Scholtis z d a je sobie spraw ę z tego, że były i inne przyczyny, iż Polacy p o d nieśli głowy. Langer, mówiąc z pogardą (2) o języku autochtonów, owym ,,w asserpolnisch", uzasadnia swą pogardę tym, że przecież nie m a żadnej lite ra tu ry w tym języku, nie ma naw et modlitewników.
N ie wie au to r widocznie, że ów żargon polsko-niem iecki jest p ro d u k tem w ytw orzonych warunków, zasługą niem ieckich w ładz, k tó re k a r a ły używ anie rodzim ego języka. Nie wie autor także, że lud zna język literacki dobrze, ma swą prasę codzienną, literatu rę, a m odli
tew niki pisane są w yłącznie po polsku. Nie słyszał też widocznie nigdy o śląskich pisarzach. D usza ludu była dla panów Scholtisów, K ohlerów , Langerów, księgą zam kniętą na siedem pieczęci — i nie tylko dla nich. P olska była d la tych niem ieckich patriotów jedną w ielką nieznaną. Köhler kładzie w usta żony M adli (ojca) tak ie sło w a: „W as w ar fü r ihn P olen? U nd wo w ar denn überhaupt P o len ? In einigen verstiegenen Köpfen drüben und in einigen V errä te rh e rz e n (polskich działaczy) hüben, die ihn nichts angingen" (3, str. 67).
Jego zdaniem by ły pow stania i plebiscyt w yłącznie wynikiem b ru ta l
nie stosow anej przem ocy, k tórej niczym w ytłum aczyć nie można.
W problem atycznej w artości rozw ażaniach autorów na tem at p rz y czyn oderw ania się Polaków od Niemiec, uderza niechęć do logiczne
go rozum owania, do pow iązyw ania faktów z przyczynam i, do zasię
gania inform acyj przy źródle. Pozytyw ne wyniki studiów szeregu
K o m u n ik at In s ty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r. 22. 9
uczonych niemieckich, św iatłej szych pedagogów i urzędników — nie obchodziły zupełnie większości „rządzącej". J a k daleko sięga ta ignorancja, o tym świadczyć mogą bodaj imiona rzekom o polskie w p o wieści Kohlera (3), więc T ondla i Richetsa, to imiona żeńskie, Mi- kulas i W roszim a — męskie. Podobnych kw iatków z innych dzie
dzin jeszcze wiele znaleźć można.
W śród tego mnóstwa błędów, w ynikłych z prostej ignorancji, znajdziem y tu i ówdzie, szczególnie w powieściach Scholtisa, także świadomość b ł ę d ó w p o l i t y k i n i e m i e c k i e j . Scholtis np.
(4 i 5) zdaje sobie doskonale spraw ę, że pow stania i plebiscyt były przede wszystkim wynikiem błędnej polityki narodowościowej N ie
miec, złego stosunku do ludności polskiej. Złe były m etody wycho
wawcze w szkole, z gruntu fałszyw a była polityka adm inistracyj
nych czynników, nieodpow iednio dobierani byli urzędnicy, często k arnie przesiedlani na Śląsk. W espół z urzędnikam i pryw atnym i teroryzow ali urzędnicy państw owi ludność, stosow ali szykany, wy
zysk, rozm yślne ograniczanie horyzontów, by przez szkołę zrobić, nie świadomych obywateli, ale pokornych poddanych „seiner M aje
s tä t". Co więcej, uczeni w guście powieściowego L a rrifa ri (postać o p a rta na rzeczyw istych prototypach) publikow ali w ariackie teorie narodowościowe, które zyskiw ały posłuch u sfer najbardziej m iaro
dajnych. Ilu stra c ją może być hum orystycznie ujęty wywód profesora L arrifari, który wobec cesarza dowodził, że
„...in Posen w ohnten eigentlich keine Polen, sondern nur Menschen, die h a lt die deutsche Sprache nicht verstünden, was aber lange kein Beweis dafür sei, dass sie keine Deutschen seien und dass dieser Umstand durchaus keine Merlass mg sei, diese Menschen etw a n i c h t in die deutschen Schulen zu schicken.“ (4 — str. 74.)
Słusznie przypisuje Scholtis niepow odzenie polityki niemieckiej wo
bec Polaków zaniedbaniu najw ażniejszego odcinka tej polityki, m ia
nowicie odcinka gospodarczego, wyzyskowi ludności przez w łaścicieli wielkich m ajątków , hut i kopalń. Köhler znów podkreśla, że najw ięk
sze błędy popełniło nauczycielstw o, system niszczenia p e r fas et nefas pierw iastków duchowych w ludności. Nauczycielstwo, krępow ane instrukcjam i germ anizatorskim i, samo często bez k u ltu ry w ew nętrznej i nie obeznane z terenem , na którym działało, m usiało swymi m etoda
mi osiągnąć skutki wręcz przeciwne. Podobnie i urzędnicy adm ini
stracyjni, osław ieni D istriktskom m issare i żandarm i, rekrutow ani w śród Niemców z poza Śląska, innej niż ludność wiary, nie czynili nic, by naw iązać stosunki przyjazne z ludnością, byli raczej jej po
strachem . Zarówno plebiscyt, jak i pow stania mogły były wziąć zu
pełnie inny obrót dla Niemców, tw ierdzą Scholtis i Köhler, gdyby Niemcy byli stosow ali inne m etody agitacyjne, gdyby pod tym względem byli raczej naśladow ali Polaków, gdyby się byli więcej liczyli z kwestiam i ekonomicznymi a mniej kulturalnym i, gdyby byli
10
I
K om unikat In sty tu tu Śląskiego w Katowicach nr. 22.
stosow ali inne m etody w stosunku do wojsk okupacyjnych, szczegól
nie do Francuzów . H asła kulturalne, którym i szerm ow ali w agitacji Niemcy, nie tylko że tra fia ły w próżnię — ale częstokrotnie w prost prow okow ały ludność swą bezsensownością. W inę pow stania ,,kw estii polskiej" p rzypisuje Scholtis nieopatrznem u w skrzeszaniu Polski przez rz ą d y okupacyjne w roku 1916, a winę srogości pow stań głównie b r u talnym m etodom Hörsinga.
Z z a g a d n i e ń a k t u a l n y c h i p r o b l e m ó w , p o ru sza
nych przez wspom nianych powieściopisarzy, w ysuw ają się na czoło zagadnienie rozdw ojenia psychicznego ludności, tw ierdzenie, że P o lacy uznaw ali zasadę ibi patria ubi bene, zagadnienie kulturalnego
„ujarzm ienia" ludności polskiej. Problem y te są w powieściach b a r
dzo często zaznaczone, ale nigdzie głębiej nie u jęte, należycie u d o kum entow ane. A utorow ie ograniczają się do stw ierdzenia faktów, ich zdaniem niewzruszonych, tu i ówdzie d o d a ją kilka kom entarzy — i tyle. Żaden z nich nie z a d a je sobie trudu, by w niknąć choć zgrub- sza w duszę ludu, który o sk a rż a ją i poniżają. Z zagadnień bardziej aktualnych, poruszonych przez autorów, na uwagę zasługuje kw estia szkół m niejszościowych, m etody kaptow ania uczniów, sposoby ro z strzygania o ich przynależności narodow ej. I tę kw estię uprościł so
bie au to r (5) niesłychanie. Dualizm językowy i duchowy u jm uje au to r bardzo sym plicystycznie, co najlepiej z ilu stru je anegdota, w y
jęta z powieści Scholtisa (5). Kom isja M ieszana chce się dowiedzieć od pewnego chłopca, jak rozm aw iają w domu, co np. mówi m atka do chłopca, gdy mu d a je placek. Po długim m ilczeniu stw ierdza uczeń, że m atka nic nie mówi, wreszcie, gdy kom isja coraz natarczyw iej nalega, by sobie przypom niał co m atka mówi, odpow iada: m uter mówią: sam m osz placek und halt die Fresse. J e s t w tej anegdocie niew ątpliw ie duże wyczucie istotnego stanu rzeczy, ale nie w yjaśnia to niczego.
Na tych zagadnieniach m ożnaby podany wyżej m ateriał pow ie
ściowy uw ażać za w yczerpany. K rytykę stanow iska poszczególnych autorów , wnioski nasuw ające się z lektury niem ieckiej beletrystyki o m otyw ach polskich — rezerw uję sobie do czasu po ogłoszeniu ko
m unikatu na tem at powieści niem. o tem atach polskich, niezw iązanych z Śląskiem i ostatniego na tem at twórczości niemieckiej w Polsce w spółczesnej.
A lfr e d Jesionow ski.
Katowice, w sierpniu 1936.
;
U w a g a : Zezwala się na dow olne korzystanie z kom unikatów In sty tu tu Ślą
skiego dla celów prasowych.
D rukarnia „D ziedzictw a“ w Cieszynie.