• Nie Znaleziono Wyników

Duszpasterz, 1938, R. 2, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Duszpasterz, 1938, R. 2, nr 4"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

DUS Z P A S T E R Z

DWUMIESIĘCZNIK ORGANIZACYJ KAPŁAŃSKICH „UNITAS”

NA ARCHIDIECEZJE GNIEŹNIEŃSKĄ I POZNAŃSKĄ ORAZ NA DIECEZJĘ KATOWICKĄ

ROK II LIPIEC-SIERPIEŃ 1938 NR 4

/

Św ięty duszpasterz z A rs

Ks. Prałat Dr Kazimierz Kowalski, Poznań

Postać świętego Jana Vianney, Patrona proboszczów, posiada bez­

sprzecznie dużo aktualności dla każdego kapłana, który na froncie boju o dusze nieśmiertelne walcząc, ogląda się słusznie za wzorem najwięcej zbliżonym do naszego obecnego położenia duszpasterskiego.

Mówiąc o świętym proboszczu z Ars podkreśla się nieraz cechy jego osobistości niekoniecznie podatne do naśladowania, jak np. że nie bardzo celował w nauce teologicznej, że nosił sutannę o kolorze już zielonkawym, że spał tylko trzy godziny na dobę, że odżywiał się ziemniakami prawie zbutwiałymi. Admirandus potius quam imitandus! Natomiast valde imitandus jest nasz święty Patron w tym, co stanowi jego prawdziwą nadprzyrodzoną wielkość i zarazem jego misję w Kościele Świętym: męczeństwo pracy pa­

rafialnej.

1. Święty Jan Vianney odznaczał się przede wszystkim niezwykłą gor­

liwością w głoszeniu s ł o w a B o ż e g o . Kazania jego b yły ognistymi przemówieniami apostoła. Na wszystko patrzał i wszystko ujmował pod ką­

tem widzenia chwały Bożej i woli Bożej. Przez to samo stał się najmędr­

szym duszpasterzem swego wieku, wykładającym prawdy wiary świętej nie na podstawie systemów teologicznych, ale na zasadzie daru mądrości, przez który się zbliżał do tajemnic wewnętrznego życia Trójcy Przenajświętszej.

Nam kapłanom katolickim nie potrzebował dopiero A dolf Hitler w książce ,,Mein Kampf" odsłonić teorię o potędze żywego słowa. Boć posiadamy prócz tej znanej nam od dawna potęgi coś niewspółmiernie wyższego, mia­

nowicie słowa Boga-Człowieka, które nie przeminą, chociażby niebo i zie­

mia przeminąć miały. Głośmy tedy prawdziwie po bożemu prawdy obja­

wione, aby naszym owieczkom zwiastować żywot wieczny, który polega na tym, by poznali Boga Jedynego i, którego posłał, Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa.

2. Święty duszpasterz z Ars był nadto niestrudzonym szafarzem s a- k r a m e n t ó w św. Jego celebrowanie Mszy św. b yło cudownym spełnie­

niem i uzmysłowieniem istotnej funkcji kapłana: być pośrednikiem między Bogiem a ludzkością. Wytrzymałość jego w konfesjonale przekraczała da­

leko granice sił zwykłego człowieka. Sprawowanie zaś innych sakramentów św. b yło zawsze tak pobożne i zgodne z duchem liturgii, że najkulturalniejsi klienci wracali zbudowani i pouczeni z wioski skromnego proboszcza.

(2)

Podczas Mszy św. każdy z nas staje codziennie na szczycie swego po­

słannictwa kapłańskiego. Toteż każda niekrwawa Ofiara Nowego Zakonu ma być dla nas cichym świętem, które niby brylant bezcenny dodaje niepo­

jętej wartości szarzyźnie naszego życia codziennego. Gorliwość zaś i ofiar­

ne pilnowanie konfesjonału, w którym przez usprawiedliwienie grzesznika dzieje się cud przewyższający stworzenie całego wszechświata, tudzież przy­

kładne odprawianie wszystkich innych funkcyj sakramentalnych będzie za­

wsze dowodem prawdziwego i zdrowego kierunku naszej pracy kapłańskiej, przez którą przecież owieczki nasze mają dostąpić żywota nadprzyrodzo­

nego i coraz to obficiej go posiadać.

3. Święty proboszcz Vianney wreszcie odznaczał się ojcowskim i czu­

łym a przy tym odważnym prowadzeniem dusz k u w y ż y n o m d o s k o ­ n a ł o ś c i . Nieubłagany na punkcie coraz to wszechstronniejszego umartwie­

nia skutków grzechu pierworodnego, nieustępliwy w dziedzinie zachowania przykazań Bożych i kościelnych, surowy w wymaganiach duszpasterskich do­

tyczących unikania okazji do ciężkiego grzechu, potrafił z drugiej strony znaleźć akcenty najłagodniejszego wyrozumienia i wezwania, jeżeli cho­

dziło o nawrócenie ze złej drogi lub też o praktykowanie cnót i dążenie do doskonałości chrześcijańskiej. Mistrzowskie połączenie ostrości ze słody­

czą niewymowną — to prawdziwe znamię autentycznego ducha Świętych Pańskich1 — znajdujemy w praktyce duszpasterskiej św. Jana Vianney jako doskonały wyraz miłości kapłańskiej w stosunku do dusz nieśmiertelnych.

I nasze powołanie kapłańskie, nasze czasy i warunki domagają się z jednej strony nieustępliwości co do zesad, oraz wymagań wysokich, bo­

haterskich, a z drugiej" — życzliwej wyrozumiałości dla błądzeń i słabosci serca ludzkiego. My kapłani XX wieku mamy również skojarzyć w swojej nadprzyrodzonej pracy duszpasterskiej majestatyczną powagę duchowego ojca z słodkim autorytetem matki duchowej, by móc na prawdę sprostać wszystkim zadaniom, które Boża Opatrzność nam w iych wyjątkowych chwi­

lach powierzyła.

Powyższe trzy głów ne charakterystyczne cechy osobistości pasterskiej św. Proboszcza z Ars żyły i nabierały formy pod wpływem bezinteresownej i zdobywczej miłości, która podbijała przede wszystkim dusze najwięcej za­

twardziałych grzeszników i wytworzyła ową niezrównaną spójnię, łączącą nierozerwalnie owieczki z pasterzem. My dzisiaj posiadamy w parafialnej Akcji Katolickiej zręby organizacyjne sięgającego znacznie dalej pomocmcze- qo apostolstwa świeckich, które rozwijać się będzie ku niezmierzonemu po­

żytkowi Kościoła św. i dusz, skoro właśnie nasza bezinteresowność i zdo­

bywcza miłość nadadzą mu znaczenie życia, formy, wysokiego poziomu du­

chowego i prawdziwego kierunku działania.

Bezinteresowna ofiarność i zdobywczy charakter miłości — oto naj­

więcej charakterystyczne i najwięcej obecnie do naśladowania przez nas podatne rysy osobistości i życia świętego duszpasterza z Ars.

Nie bez szczęśliwego zrządzenia Bożej Opatrzności ostatnio Rada Cen­

tralna Unii Apostolskiej Kapłanów Świeckich wybrała św. Jana Vianney

1 O. Łukasz od św. Józefa, Karmelita Bosy: „Świętość zakonna" (Kraków 1936), sfr. 431— 436.

(3)

swoim patronem o , zasięgu światowym. Zaiste, tylko głębokie, w Boskim Sercu Jezusa silnie zakotwiczone życie wewnętrzne o nastawieniu zdecy­

dowanie apostolskim może nas uczynić prawdziwymi naśladowcami Tego, który w świętym proboszczu z Ars podał nam wspaniały wzór nowoczesne­

go duszpasterza secundum Cor Jesu.

K ru cja ta Eucharystyczna jako w ybitny środek duszpasterstwa m łodzieży w w ieku szkolnym

Ks. Sł. Kaczorowski, Poznań

Z rosnącym niepokojem spogląda uważny duszpasterz na dzisiejszą młodzież szkół powszechnych. Przedstawia ona materiał pod względem re­

ligijnym daleko mniej urobiony a zarazem daleko więcej zagrożony niż on­

giś! Stopniowy zanik życia rodzinnego i autorytetu rodzicielskiego oraz re­

dukcja lekcyj religii i coraz słabsze przygotowanie świeckich nauczycieli re- ligii, nadto zmniejszony w p ływ wychowawczy szkoły powszechnej — oto częściowe wytłumaczenie tego stanu. Tak więc dusze dziecięce są dziś tym bardziej wrażliwe na w pływ y bezbożnicze i niemoralne, które w przeróż­

nych formach i z rozmaitym natężeniem wsączają się do nich.

W obliczu niedociągnięć wychowawczych domu rodzicielskiego i szkoły nabiera szczególniejszej wagi rola wychowawcza Kościoła i opieka duszpa­

sterska nad młodzieżą szkół powszechnych!

I. Czym jest Krucjata Eucharystyczna!

Duszpasterstwo współczesne nie może się obyć bez organizacyj. Są one potrzebne jako człon pośredni między duszpasterstwem zbiorowym a in­

dywidualnym. Same w sobie stanowią one tylko formę, w którą trzeba tchnąć ducha. Umiejętnie wbudowane w żywy organizm parafii, wychowy­

wane do apostolstwa modlitwy i czynu, nie przeceniane ani lekceważone, lecz otaczane nieznużoną troskliwością duszpasterza — mogą i muszą przy­

nosić duży pożytek!

Dlatego też silne zainteresowanie duszpasterzy w yw ołał dekret J. Em.

Ks. Kardynała-Prymasa z dnia 2 lutego br. w sprawie Krucjaty Euchary­

stycznej!1

Do dekretu załączony został s t a t u t uchwalony przez Episkopat w dniu 15. 12. 1937 r. dla całej Polski2 oraz r e g u l a m i n kół szkolnych Krucjaty Eucharystycznej, uzgodniony między Episkopatem a Ministerstwem W. R. i O. P.3

Jak wynika z tych trzech dokumentów, Krucjata Eucharystyczna jest sto­

warzyszeniem religijnym (pia unio) dzieci w wieku do lat 15, uczęszczających do szkół powszechnych4. Podporządkowana obecnie Biskupowi diecezjal­

1 Miesięcznik Kościelny dla Archidiecezyj G nieźnieńskiej i Poznańskiej 1938, Nr 3, sfr. 133— 134.

2 tamże, str. 134— 135.

3 tamże, str, 135— 137.

4 Dla m łodzieży gim nazjalnej w miejsce Krucjaty przewidziana jest Sodalicja Mariańska.

(4)

nemu, dopuszczona na terenie szkoły powszechnej jako jedyna organizacja religijno-wychowawcza, na koniec przeznaczona do ujęcia duszpasterskiego całego ogółu dziatwy szkolnej — rozpoczyna Krucjata nowy okres swego życia, niewątpliwie okres wspaniałego rozkwitu!

Krucjata Eucharystyczna (KE) wyrosła z Apostolstwa M odlitw y i dla­

tego ma charakter wybitnie apostolski! Podkreśla to statut w § 5 stwier­

dzając, że „ c e l e m KE jest wychowanie dzieci na dobrych i apostolskich katolików", — przy czym przymiotnik „do brych" ma oznaczać katolików cał­

kowitych, życiowych, a nie tylko tzw. praktykujących, gdyż oczywiście tylko katolik poddający całe swoje życie woli Bożej i nakazom Kościoła może być pożytecznym apostołem Królestwa Chrystusowego!

Do tego celu zdąża KE przez kult Eucharystii i Serca Jezusowego. Pod tchnieniem tego kultu KE pogłębia wiedzę religijną dzieci, uczy je cnót co­

dziennych, rozpala serca młodociane czułą miłością do Jezusa obecnego w Najśw. Sakramencie. Ta praca nad uświęceniem dzieci dokonuje się ściśle w ramach życia religijnego parafii i ma — jak już wspomniano — wyraźne nastawienie apostolskie. Dzięki temu KE zasługuje w całej pełni na miano

„przedszkola Akcji Katolickiej" i rokuje nadzieję, że z biegiem czasu do­

starczy kolumnom młodzieży AK członków wyborowych!

Głównymi środkami do osiągnięcia wskazanego celu są w KE p r a k ­ t y k i r e l i g i j n e (częściowo przejęte z Apostolstwa M odlitwy), mia­

nowicie

1) codziennie: — odmówienie „aktu ofiarowania się Boskiemu Sercu Jezusowemu" (z intencjami: ogólną i misyjną, co miesiąc innymi, wyzna­

czanymi dla całego świata przez Apostolstwo M odlitw y) i jednej dziesiątki różańca, nadto wieczorny rachunek sumienia i zapisanie dobrych uczyn­

ków na formularzyku tzw. „skarbca duchowego Krucjaty",

2) co miesiąc: — wspólna spowiedź i Komunia św. wynagradzająca.

Poza tym urządza KE miesięczne nabożeństwa i zebrania, a także bar­

dzo uroczyste przyjęcia nowych członków, obchody, wieczornice, wycieczki ifp. zależnie od warunków miejscowych.

Idea przewodnia KE zawarta jest w zawołaniu: „Króluj nam, Chryste — zawsze i wszędzie!", a głów ne jej zadania wychowawcze ujęte zostały do­

skonale w tzw. „dziesięć haseł".

0000000000000000000000000000000000000000000000000000000

Bóg daje duszom niektóre łaski bezpośrednio, podobnie jak bogacz wręcza napotykanym biedakom trochę jałmużny osobiście. Ale Bóg chce, aby główna część jego łask płynęła do dusz przez ręce kapłana, podobnie jak bogacz ofiary wielkie rozdziela przez swego pełnomocnika. Tak tedy kapłan ma w swym władaniu wszystkie skarby niestworzonej Prawdy 1 nieskończonej Miłości nie po to, by ich strzegł zazdrośnie, lecz by je rozdzielał. Je śli tych bożych i żywych darów nie rozdaje, natenczas za­

trzymuje, ukrywa je, dusze pozbawia ich i staje się w inow ajcą! Przeciwnie zaś, jeśli je szczodrze rozdziela, jest szafarzem wiernym i błogosławionym!

LE SACRE-COEUR ET LE SACERDOCE

ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo

(5)

II. Jak prowadzić Krucjatę Eucharystyczną!

Duszpasterz, który nie ma dotąd KE w swej parafii, winien przed jej założeniem dobrze p r z y g o t o w a ć na nią: siebie, swych współpra­

cowników oraz parafian swoich, zwłaszcza dzieci. Cenną pomocą będą mu wydawnictwa, które się pojaw iły w ciągu 13-letniego istnienia KE w Polsce (od r. 1925). W pierwszym rzędzie należy zaznajomić się z „Przewodni­

kiem KE", napisanym przez jezuitę O. Józefa Boka (Kraków, cena 90 gr) oraz „Ustawami KE" (cena 20 gr), które streszczają a zarazem uzupełniają wspomniany „Przewodnik"; obie te broszury trzeba jednakże skonfronto­

wać z nowym słatutem i regulaminem! Ponadto powinien duszpasterz spro­

wadzić sobie bezpłatne numery okazowe miesięcznika „Orędowniczek Eu­

charystyczny" (Łódź VII, ul. Obywatelska 2) oraz miesięcznika „M ło d y Las"

i dwumiesięcznika dla kierownictw „Hostia" (oba pisma z Wydawnictwa Apostolstwa M odlitw y, Kraków', ul. Kopernika 26).

Do współpracy organizacyjnej (pomocniczej, nie zastępczej!) najłat­

wiej będzie pozyskać siostry zakonne, starsze druhny z KSMŻ lub nauczy­

cielki; o męskie siły pomocnicze będzie trudniej, zwłaszcza z początku.

Nowy statut przewiduje koła parafialne lub szkolne. Bez wątpienia należy przyznać pierwszeństwo k o ł o m p a r a f i a l n y m , a nauczyciel­

stwo zaprosić do współdziałania w ich ramach. Jednakże w parafiach w iel­

kich (co do liczby dusz lub co do terytorium) nie będzie można obyć się bez kół szkolnych, kierowanych oczywiście przez kapłana, aczkolwiek z ewent.

pomocą nauczycielstwa.

KE ma obecnie obejmować zasadniczo ogół dziatwy szkolnej! W y­

magają tego również dzisiejsze potrzeby duszpasterskie. Mimo to konieczna jest nadal pewna s e l e k c j a , przewidziana zresztą w § 5 regulaminu, któ­

ry wymaga, aby na członków przyjmować tylko dzieci, odznaczające się

„sumiennym spełnianiem obowiązków w domu i w szkole", i to jedynie — jak przewiduje § 5 statutu — „p o odpowiedniej próbie" (najmniej p ó ł­

rocznej).

W praktyce zaleca się rozpocząć organizowanie KE dopiero od no­

wego roku szkolnego i utworzyć na razie tylko koło parafialne z dzieci przy­

jętych w br. do I Komunii św. Po kilku tygodniach można będzie urządzić przyjęcie ich do kandydatury a dopiero z początkiem następnego roku szkolnego uroczyste przyjęcie na członków (rycerzy i rycerki), połączone z zapisem do księgi członków. Po całorocznym doświadczeniu będzie czas właściwy zabrać się do zorganizowania kó ł szkolnych.

Natomiast w tych parafiach, w których KE istnieje już czas jakiś i do­

brze się rozwija, można a nawet zd. m. należy rozszerzyć dotychczasowy jej zasięg na wszystkie szkoły, choć może nie od razu na wszystkie klasy, jeśli dzięki temu powstanie w parafii kilka kół KE, musi duszpasterz ich działalność starannie s k o o r d y n o w a ć ! Dokona tego przez: urządza­

nie wspólnych Komunij św. i nabożeństw miesięcznych dla wszystkich szkół, zwoływanie wspólnych zebrań plenarnych co pewien czas, przyciąganie wszystkich kół cło występów na wieczornicach itp. obchodach KE, przez pe­

riodyczne konferencje z współpracownikami i „w ydziałam i" wszystkich kół, przez regularny udział swój w miesięcznych zebraniach kół poszczególnych w charakterze przewodniczącego (p. § 13 statutu).

Zakładając nowe koło KE obowiązany jest duszpasterz zwrócić się do Dyrektora Diecezjalnego (w Gnieźnie jest nim J. E. Ks. Bp Laubitz, w Po­

(6)

znaniu J. E. Ks. Bp Dymek) po d y p l o m e r e k c y j n y i nominację n a . opiekuna (§§ 8 i 12 statułu). Ta sama powinność dotyczy także kó ł zało­

żonych przed 1 marca br.i

W miarę rozszerzania się KE na coraz większą liczbę dzieci szkolnych będzie trzeba wycofywać je z Pap. Dzieła św. Dziecięctwa P. Jezusa i z Ży­

wego Różańca Dzieci, jeśli istnieją w parafii, przeznaczając Dziecięctwo tylko dla dziatwy przedszkolnej a Żywy Różaniec dla młodzieży pozaszkolnej od 15 r. w zwyż, jak tego zresztą domaga się wyraźnie art. 6 nowego sta­

tutu Stowarzyszenia Żywego Różańca (Mies. Kośc. 1937, str. 412). Ideę mi­

syjną Dziecięctwa może kontynuować KE przez omawianie miesięcznej in­

tencji misyjnej Apostolstwa M odlitw y itp. lub nawet w osobnych sekcjach misyjnych. A do Żywego Różańca M łodzieńców lub Panien (zwłaszcza do ich Sekcyj Eucharystycznych) przygotowuje KE m. in. przez obowiązanie swych członków do codziennego odmawiania jednej dziesiątki różańca.

Wreszcie ewent. Towarzystwo Ministrantów pomieści się z wielkim pożyt­

kiem dla sprawy Bożej w ramach KE jako sekcja; zaleca się w tym celu prze­

czytanie broszurki ks. J. Boka pt. „Przewodnik Kółek Ministrantów jako sek­

cji KE" (Kraków, cena 45 gr) lub jej streszczenia pt. „Ustawy Kółek M ini­

strantów dla młodzieży szkolnej" (Kraków, cena 15 gr).

Co do p r o g r a m u miesięcznych nabożeństw i zebrań KE można by wzorować się na następujących schematach:

A. N a b o ż e ń s t w o m i e s i ę c z n e :

1. W ystawienie Najśw. Sakramentu (w puszce).

2. Pieśń (np. Jezusa ukrytego, Pod Twą obronę, M y chcemy Boga, Naprzód krzy­

żowcy, Króluj nam Chryste).

3. Litania do Najśw. Serca Jezusowego.

4. Hymn rycerzy, następnie rycerek.

5. Błogosław ieństwo Najśw. Sakramentem.

6. A kty uw ielbienia.

7. Pieśń z roku kościelnego.

B. Z e b r a n i e m i e s i ę c z n e : 1. Hymn rycerzy wzgl. rycerek.

2. O dczytanie p ro to k ó łu z ostatniego zebrania.

3. Deklamacja.

4. Pogadanka eucharystyczna.

5. O m ówienie je dn ego z „dziesięciu haseł KE".

6. W yjaśnienie intencyj miesięcznych (og ólnej i misyjnej), wyznaczonych do aktu codziennego ofiarowania się Najśw. Sercu Jezusowemu".

7. Skarbiec duchowy KE (odbieranie w ypełnionych form ularzyków bez nazwisk!).

8. Przyjmowanie ewent. składek (na terenie szkoły są zakazane!) i rozprzedaż pisemek.

9. W ypracowania króciutkie na temat wyznaczony (przyjm owanie wypracowań d o ­ mowych z nazwiskami, rozdanie nagród za poprzednie wypracowania, objaśnienie nowego tematu).

10. Bajka pouczająca lub obrazki świetlne.

11. Pieśń.

Chodzi tu o n a b o ż e ń s t w o p o p o ł u d n i o w e na zakończenie zebrania; można je też urządzić między zebraniem dziewcząt a chłopców, zwołanych na ten sam dzień. Ze względu na zebranie nauka nie jest ko­

nieczna w czasie nabożeństwa, które powinno być krótkie. Z pieśni w y­

starczy zaśpiewać po dwie zwrotki.

(7)

Podany wyżej program z e b r a ń m i e s i ę c z n y c h jest bodaj ma­

ksymalny i dlatego w początkujących kołach będzie musiał być trochę zre­

dukowany. W ynik pracy w dużej mierze zależeć będzie od indywidual­

ności Ks. Opiekuna i jego współpracowników. W każdym razie zebrania muszą być krótkie (jedna godzina), żywe, zajmujące. Trzeba wyznaczyć dla nich termin stały, np. środa po pierwszej niedzieli miesiąca, i przypo­

minać z ambony, w szkole i przez zastępowych.

Zaleca się gromadzić dzieci me tylko na zebrania miesięczne, ale nad­

to co miesiąc na „zbiórkę" z urozmaiceniami (przygotowanymi kolejno przez zastępy), korowodami, zabawami itd., choćby w tym celu, by się nauczyły bawić po bożemu i umiały następnie zająć się dziećmi postronnymi.

Niezmierne ważne są wreszcie zebrania dla członków „w ydziału ko ła "

(p. § 14 statutu) i zastępowych, którzy stanowią e l i t ę o r g a n i z a c y j - n ą i potrzebują szczególnie troskliwego urobienia wewnętrznego.

M a t e r i a ł do pogadanek, deklamacyj, urozmaiceń itd. można zna­

leźć głów nie w czasopismach: Hostia, Orędowniczek Eucharystyczny, M łody Las, M ały Przewodnik (dod. do „Przewodnika Katolickiego"), M ło d y Misjo­

narz (XX. Werbiści, Górna Grupa, Pom.) i in. Hymny zaś, akt codziennego ofiarowania, dziesięć haseł, akty przyrzeczenia kandydatów i rycerzy i inne teksty, drukowane dotąd bądź to przez OO. Jezuitów bądź też przez SS.

Urszulanki SJK, zostaną niebawem wydane w jednej broszurce — „książecz*

ce członkowskiej KE dla obu archidiecezyj gnieźnieńskiej i poznańskiej.

Właściwą centralę diecezjalną stanowią D y r e k t o r z y D i e c e z j a I- n i: oni erygują koła, mianują księży opiekunów, otrzymują roczne sprawo­

zdania z działalności i funduszów kół, w ogóle ich „opiece i staraniom"

powierzona jest KE w poszczególnych diecezjach. Przez nich zostaną też w przyszłości ustalone rozmaite szczegóły organizacyjne, jak np. sprawa mundurków, odznak itp.

Stąd jednak nie wynika, by duszpasterze mieli się wyrzec własnej ini­

cjatywy! Wręcz przeciwnie, niechaj niezwłocznie istniejące już koła KE roz­

budowują, a nowe zakładają na podstawie nowego statutu i regulaminu oraz wydanej dotąd literatury, z tym, że pracę swoją dostosują do wskazówek Dyrektorów Diecezjalnych w miarę, jak one będą się pojawiały. Najważ­

niejszą rzeczą jest — r u s z y ć z m i e j s c a , iżby jak najrychlej KE dzia­

łała w każdej parafii!

Dotychczasowe doświadczenia zewsząd zgodnie potwierdzają, że KE jest z reguły najowocniejszą organizacją parafialną i sercu duszpasterza naj­

więcej przysparza pociechy!

S po w ie dnik sióstr za ko n n ych 1

Wobec stale rosnącej liczby domów zakonnych mało będzie wśród nas księży, którzy by nie byli zainteresowani problemem spowiedzi zakonnic.

I. Przepisy prawne

Sprawę spowiedzi sióstr zakonnych regulują: kodeks prawa kościel­

nego w części II „De Personis", a w szczególności „De Religiosis", i kon­

stytucja każdgo zgromadzenia zakonnego.

1 Referat, w ygłoszony przez znawcę przedm iotu na walnym zebraniu Unii A p o ­ stolskiej w Poznaniu w dn. 7. 6. 1938 r.

(8)

W edle łych przepisów uprawnionym do stałego słuchania spowiedzi sióstr zakonnych jest tylko ten kapłan, który przez Ordynariusza swego względnie przez Przełożonego Zakonu do tego jest powołany.

Dla każdego domu jest przeznaczony spowiednik z w y c z a j n y , któ­

ry tygodniow o słucha spowiedzi sióstr, i spowiednik n a d z w y c z a j n y , który przynajmniej cztery razy do roku winien przybyć do klasztoru. Przed spowiednikiem kwartalnym wszystkie siostry są wprawdzie zobowiązane się stawić, choć nie są zobowiązane przed nim się spowiadać. W takim razie przychodzą tylko z prośbą o błogosławieństwo.

Poza tygodniowym i kwartalnym spowiednikiem mogą być jeszcze wy­

znaczeni spowiednicy specjalni, do których by siostry w nadzwyczajnych wy- wypadkach miały łatwy dostęp w celu odprawienia spowiedzi, nie potrze­

bując w takich wypadkach za każdym razem zwracać się o zezwolenie na to do Ordynariusza. Nadto wolno każdej siostrze dla uspokojenia swego su­

mienia udać się do wszelkiego innego spowiednika aprobowanego i spo­

wiedź taka odprawiona w jakimkolwiek kościele i kaplicy jest ważna i do­

zwolona. Przełożonej klasztoru nie wolno siostrze takiej spowiedzi zakazać, a siostra nie jest zobowiązana o niej donosić Przełożonej. Również w cza­

sie choroby wolno siostrze dobrać sobie dowolnego spowiednika. Każdy kapłan więc, aprobowany przez W ładzę Duchowną do słuchania spowiedzi, może wyspowiadać zakonnicę poza klasztorem, skoro do niego o spowiedź się zwraca.

II. Świętość zadania

Stały spowiednik sióstr zakonnych, chcąc wypełnić swój obowiązek po Bożemu, z pożytkiem dla dusz mu powierzonych, winien sobie przede wszystkim uświadomić świętość swego zadania: że ma prowadzić dusze po­

wołane przez Boga do życia zakonnego, a zatem zobowiązane dążyć nie tylko do tej zwykłej świętości, którą Bóg wytknął wszystkim ludziom jako cel życiowy tu na ziemi, ale dążyć w szczególniejszy sposób do tej dosko­

nałości, jaka jest właściwa stanowi i powołaniu zakonnemu. To jest wyraź­

nie sformułowane w prawie kościelnym: „Wszyscy zakonnicy, tak przełożeni jak i podwładni, muszą nie tylko śluby, które złożyli, wiernie i w stałej roz­

ciągłości zachowywać, lecz także do reguł i konstytucji swego zakonu ży­

cie swoje dostosowywać i przez to zdążać do doskonałości swego stanu"

(can. 593).

Od osób zakonnych wymagana jest większa świętość niż od ludzi świeckich. Św. Ignacy powiada: „Zakonnicy muszą osiągnąć, najwyższe szczyty świętości, jeżeli chcą odpowiedzieć pokładanym w nich nadziejom.

Wobec wielu bowiem łask wewnętrznych i zewnętrznych, w które ich Bóg wyposaża, słusznie oczekuje się u nich także większego owocu. Zwykła przeciętność nie może zadowolić."

Toteż spowiednik osób zakonnych, chcąc spełnić zadanie swoje w myśl Boga i Kościoła i prowadzić je drogą do świętości i doskonałości, winien przede wszystkim starać się istotę życia doskonałego poznać nie tylko teore­

tycznie, ale także przez własne ćwiczenia ascetyczne zdobywać ją prak­

tycznie, a zatem s a m w i n i e n d ą ż y ć d o d o s k o n a ł o ś c i właści­

wej stanowi kapłańskiemu. By móc osoby zakonne przy spowiedzi prowa­

dzić ku doskonałości, nie jest koniecznym, iżby spowiednik zgłębiał sub­

telności chrześcijańskiej mistyki i ascetyki i w tym kierunku prowadził stu­

dia swoje. Natomiast potrzeba tego, by znał teologię, by z psychologii

(9)

i praktyki znał psychikę człowieka i by ćwiczył się w zwykłej ascezie do­

brego kapłana. Niech potem prowadzi dusze sobie powierzone zwykłą dro­

gą ku doskonałości, unikając przy tym pilnie wszelkich nadzwyczajności, bo to zbyt łatwo doprowadzić może do wykolejenia.

Tę zwykłą drogę do doskonałości wskazuje spowiednikowi teologia moralna, ascetyka i reguły konstytucji danego zgromadzenia. Każde zgro­

madzenie ma swoje odrębne reguły. Z ich zasadami winien spowiednik sióstr dobrze się zaznajomić.

III. Błędy i niewłaściwości

Przy wykonywaniu swego zadania spowiednik sióstr przede wszyst­

kim niech unika w s z e l k i e j p o u f a ł o ś c i , niech odwiedza dom za­

konny tylko wtedy, gdy tego domaga się od niego rzeczywista potrzeba, a przy tym niech się nie da przez ich grzeczności i usługi niejako przeku­

pić i osłabić w swych sądach i obiektywizmie! Niech się też wystrzega pod każdym względem od mieszania się przez spowiedź do wewnętrznych i zewnętrznych s p r a w k l a s z t o r n y c h , które go jako spowiednika nic a nic nie obchodzą; niech się ograniczy w konfesjonale tylko do kie­

rownictwa duszami i niech tego kierownictwa nie nadużywa do niewłaściwej ingerencji w takie sprawy zakonne, które ze spowiedzią żadnego nie mają związku.

Niech się też wystrzega stare z w y c z a j e k l a s z t o r u znosić a nowe zaprowadzać, choćby one lepszymi się wydawały. Takie sprawy należą raczej do przełożonych klasztoru, z którymi ewentualnie, jeżeli to będzie wskazane, omówić je może poza spowiedzią, ale zawsze bardzo oględnie, aby tajność spowiedzi w zupełności była zachowana!

Spowiednik niech też baczy na to, by żadnej ze sióstr nie okazywać jakiejkolwiek p r e f e r e n c j i z wyjątkiem osób przełożonych ze względu na ich stanowisko w zgromadzeniu, aby nie wzbudzać w nich próżności lub zazdrości. Z tego samego powodu niech spowiednik pojedyńcze siostry nie przetrzymuje dłużej przy konfesjonale, jak inne, chyba że spowiedź sama tego wymaga.

IV. Należyte kierownictwo dusz zakonnych

Jakie są zadania spowiednika pod względem kierownictwa dusz osób zakonnych?

Przede wszystkim ogólnie ujmując sprawę, powinien je przez tygod­

niowe spowiedzie prowadzić k u s z c z y t o m d o s k o n a ł o ś c i , do coraz ściślejszego zjednoczenia z Chrystusem. Oto cel, który mu przyświecać powinien przy każdej spowiedzi.

Doskonałość zakonna mająca za podstawę śluby i regułę zakonną po­

lega na tym, by dusza chroniąc się wszelkiego grzechu, nie tylko ciężkiego, ale i powszedniego, była w stanie łaski uświęcającej i w posiadaniu cnót teologicznych i moralnych oraz by w nich nieustannie wzrastała przez co­

dzienne ćwiczenia duchowe i codzienną pracę nad sobą.

Życie doskonałe ma, jak owa drabina Jakubowa, wiele stopni, po­

cząwszy od najniższego czyli zachowania wszystkich przykazań i pozosta­

wania wolnym od grzechu śmiertelnego, aż do stopnia najwyższego, do czystości niepokalanej, wolnej nawet od cienia grzechu i wszelkiej niedo­

skonałości, co jest przywilejem danym jedynie Najśw. Marii Pannie.

(10)

Przy spowiedziach przeciętnych osób świeckich spowiednik może się cieszyć, jeżeli penitenta doprowadzi do stanu takiego, iż wystrzega się grze­

chu śmiertelnego i trwa w łasce uświęcającej. Natomiast przy spowiedziach osób pragnących dążyć do doskonałości chrześcijańskiej, zwłaszcza zaś osób zakonnych, trzeba spowiednikowi pracować nad tym, aby dusze spowodo­

wać d o c i ą g ł e j a k t y w n o ś c i w dążeniu ku ideałowi doskona­

łości chrześcijańskiej, która niczym innym nie jest, jak coraz ściślejszym zjed­

noczeniem się z Bogiem przez miłość i coraz wierniejszym naśladowaniem Chrystusa, coraz większym podobieństwem do Boga.

Istotą doskonałości jest m i ł o ś ć , która łączy duszę z Bogiem i czyni ją podobną do Boga. Św. Franciszek Salezy mówi: „Znam tylko jedną do­

skonałość, która polega na kochaniu Pana Boga z czystego serca a bliź­

niego jak siebie samego. Sama tylko miłość jest jedynym węzłem, łączą­

cym nas doskonale z Bogiem i bliźnim i." A Paweł św. powiada: „A nad wszystko miejcie miłość, która jest wiązką doskonałości". Do tej doskona­

łej miłości Boga i bliźniego winien spowiednik prowadzić dusze osób za­

konnych stopniowo, a im wyższą zdoła przy pomocy łaski Bożej rozbudzić miłość, do tym wyższej doskonałości je doprowadzi.

W praktyce przedstawia się to tak: Niech spowiednik prowadzi du­

szę najpierw drogą o c z y s z c z e n i a (via purgativa) do wyzbywania się wad, złych skłonności, nieporządnych przywiązań, lenistwa, zachęcając do ciągłej czujności, do umartwień wewnętrznych i zewnętrznych (naturalnie wszystko w miarę), do wyrzeczeń i zaparcia się siebie, do modlitwy i po­

kuty i do posłuszeństwa, do usuwania przeszkód duchowego postępu, mia­

nowicie dobrowolnych uchybień, oziębłości, rutyny, marnowania czasu, du­

cha rozproszenia, małoduszności i skrupułów.

Potem niech ją wprowadza na drogę o ś w i e c e n i a (via illumina- tiva) dopomagając do zakładania podwalin gmachu duchowego, tj. do ćwi­

czenia się w cnotach, zwłaszcza w pokorze i posłuszeństwie, przez roz­

budzanie w niej umiłowania wierności w małym, dokładnego zachowania reguł, ducha otiary, chodzenia w obecności Bożej, zgodności z wolą Bożą, poddania się Bogu w cierpieniach.

Wreszcie niech spowiednik próbuje prowadzić siostrę zakonną na drogę z j e d n o c z e n i a (via unitiva), gdzie dusza, oddana we wszyst­

kim Bogu, łączy się z nim doskonale, — łączy się umysłem, zwracając ku Niemu wszystkie swoje myśli, — łączy się wolą, iż wszędzie i zawsze speł­

nia tylko Jego wolę, i w tym zjednoczeniu znajduje swoją jedyną radość i rozkosz.

Przede wszystkim niech spowiednik stara się zakorzenić w duszy sio­

stry zakonnej p o k o r ę p r a w d z i w ą , która jest fundamentem życia duchowego, a zwłaszcza życia zakonnego, bo prowadzi do rzeczywistego poznania siebie i wzgardy sobą, do poznania swojej niskości. Dlatego niech wciąż się domaga, by w niczym nie szukała swojej chwały na zewnątrz, ni­

czego nie przypisywała sobie, z niczego się nie wynosiła; niech lęka się siebie, nie dowierza sobie z powodu ludzkiej słabości, gardzi sobą z powodu swych grzechów i swych skłonności, które wciąż na nowo się odzywają, niech się uniża przed Bogiem i przed ludźmi, służąc im chętnie i radośnie dla Boga. Niech spowiednik doprowadza ją wyżej i do tego, iż chętnie będzie przyjmowała w milczeniu upokorzenia i zapoznania, każdą choćby

(11)

niezasłużoną naganą, naśladując w tym milczeniu Boskiego Zbawiciela, — a we wszysłkim polegać będzie na Bogu i Jego pomocy i łasce.

Jako osoba zakonna wyrzeka się siostra dobrowolnie świata, stąd musi się oderwać od wszystkiego, co by ją ze światem wiązało i od Boga od­

dalało, od przywiązania do rzeczy doczesnych, od zbyt czułostkowego przy­

wiązania do jakiejkolwiek z sióstr.

Siostra zakonna przez ślub p o s ł u s z e ń s t w a wyrzekła się swojej woli, stąd winna wszystko przyjmować radośnie, co z woli Boga na nią spad­

nie, nie tylko cielesne cierpienia, doświadczenia, przykrości, niedostatki, opuszczenia, ale nadto winna w sprawach zakonnych stosować się do reguły zakonnej, być uległą woli prawych przełożonych, w sprawach zaś duszy swemu spowiednikowi. Niech s p o w ie d n ik baczną zwraca uwagę na to w konfesjonale, aby siostra wypełniała jak najsumienniej, jak najakuratniej wszystkie wyma­

gania swej r e g u ł y i nałożonych obowiązków codziennego życia. I tu spowiednik niech unika zbytniej pobłażliwości a domaga się od siostry wiele i stanowczo. Osoba zakonna, która całkowicie zaniedbuje fen obowiązek swego stanu, która o zachowanie reguł zupełnie się nie troszczy, już przez to samo jest w stanie grzechu śmiertelnego. Bez zachowania reguły zakon­

nej nie może być mowy o życiu doskonałym w klasztorze i prędzej czy później przez zły przykład zakradną się nadużycia i nieporządki tak w jed­

nostkach, jak i w całym zgromadzeniu. Niech spowiednik domaga się za­

wsze i stanowczo posłuszeństwa dla reguły niezwłocznego, radosnego i wiernego w najdrobniejszych szczegółach.

Większe trudności w konfesjonale sprawią spowiednikowi siostry u s p o s o b i e n i a h i s t e r y c z n e g o , ulegające pokusom, jakie cza­

sami powstają z ułomności natury ludzkiej, ulegające małoduszności i skru­

pułom. Jarzmo Pańskie jest wprawdzie słodkie i lekkie, jednak mimo to przychodzą na osoby duchowne okresy jakiegoś kryzysu w życiu wewnętrz­

nym, depresje, zamroczenia, tak że i w cichych murach klasztoru odbywają się tragedie duchowe, często z powodu różnych trudności sumienia, często z powodu chwilowych trudności w ćwiczeniach duchownych, może nawet chwilowego jakiegoś wstrętu do nich i do wszystkiego, często wreszcie z po­

wodu przykrości doznanych od otoczenia, od towarzyszek, od przełożonej.

Stosunek wzajemny tak sióstr między sobą jak i sióstr do przełożonej i od­

wrotnie nieraz zostaje nadwerężony przez trudne charaktery, przez niepo­

rozumienia, niechęci, ambicje, despotyzm, a wtedy życie zakonne łatwo mo­

że się wypaczyć narówni w stosunku sióstr do przełożonej przez pochleb­

stwa, faryzeizm, dwulicowość, obłudę, jak i w stosunku przełożonej do sióstr przez nadużycia władzy we formie gróźb lub zakazu przystępowania do Komunii św., teroru jakiegoś, nawet pewnego rodzaju prześladowania.

W tedy łatwo może się wytworzyć w życiu klasztornym nad wyraz przykra atmosfera wzajemnego i ciągłego zakłamania, które nawet objąć może spo­

wiedź samą. Stan taki byłby groźny dla zgromadzenia samego. Trudne wtedy zadanie spowiednika, by przez spowiedź uzdrowić stosunki wza­

jemne, strzegąc przy tym tajemnicy spowiedzi św. Co do zakazu Komunii św. siostrom podlegającym jakiejś małoduszności lub skrupułom, doznają­

cym z tego powodu od otoczenia przykrości i trudności, niechaj spowied­

nik będzie dla nich podporą, by się w wierności dla Boga i stanu zakonnego nie zachwiały, niech dopomaga przez spowiedź utrzymać je w równowadze

(12)

i w niezachwianej ufności w Bogu i pobudzić do tym większej sumienności w wykonywaniu reguły i obowiązków codziennych.

Na drodze ku doskonałości nie robi się od razu milowych postępów, lecz należy kroczyć po niej w o l n o , a l e w y t r w a l e . Czasem będą chwile, gdzie jednostka zakonna na drodze w dążeniu ku doskonałości ustanie, zatrzyma się, czasem nawet niestety cofnie się wstecz, ulegając zmę­

czeniu i słabościom. Spowiednik niech się uzbroi w cierpliwość, wciąż na nowo pobudza i zechęca do kroczenia naprzód, a dusze zachwiane z po­

wagą i dobrocią podnosi i przyprowadza do opamiętania.

Jednakże w razie ciężkich upadków, zagrażających zgorszeniem w klasz­

torze, a może nawet zgorszeniem publicznym, należy przy spowiedzi do­

magać się nawet pod rygorem odmówienia rozgrzeszenia wystąpienia ze zgromadzenia, choćby osoba związana była i ślubami wieczystymi, od któ­

rych przez Stolicę Apostolską zwolnioną być może, wracając wtedy do stanu świeckiego. W łych jednakże wypadkach niech spowiednik postępuje z wielką ostrożnością i roztropnością, mając na uwadze dobro duchowe i przyszłość penitentki, jak i dobro całego zgromadzenia.

Tak tedy zadaniem’ naszym jako spowiedników sióstr zakonnych jest:

przez tygodniowe ich spowiedzi umacniać i rozszerzać w ich duszach du­

cha zakonnego, dodawać im sił i pomocy w pracy nad sobą, wskazywać błędy i drogę właściwą, cierpienia duchowe łagodzić i leczyć, — i tak pro­

wadzić do coraz pełniejszego zjednoczenia z Jezusem Eucharystycznym tu na ziemi aż do ostatecznego zjednoczenia z Bogiem na wieki.

Literatura z tej dziedziny godna polecenia: Sw. Alfons Liguori, Prawdziwa o b lu b ie ­ nica Chrystusa (OO. Redemptoryści, Kraków); B. van Acken, Geisfes- und Herzenschule fur Ordensschwestern (Schóningh, Paderborn); A. Ehl, Schwesternseelsorge (tamże); M ar- mion, Chrystus wzorem zakonnika (O O. Jezuici, Kraków); Schmid, Dobra przełożona (tamże);

Schryvers, Zasady życia duchow nego (tamże); Scaramelli, Geistlicher Fuhrer auf dem

chrisflichen Tugendwege (Manz, Regensburg). v

„ V i n c u l u m c a r i t a t i s "

W rażenia z M ię dzynarodow ego Kongresu Eucharystycznego w Budapeszcie Ks. Dyr. Jan Krajewski, Poznań

Połączenie uroczystości ku uczczeniu 900 rocznicy zgonu św. króla Stefana, któremu W ęgry zawdzięczają chrześcijaństwo, z XXXIV Międzyna­

rodowym Kongresem Eucharystycznym okazało się pociągnięciem nader szczęśliwym. Tak czynniki religijne jak państwowe, spotęgowane do naj­

większego napięcia, prześcigały się w uświetnieniu uroczystości ku czci Chry­

stusa Eucharystycznego a następnie ku uczczeniu tego, który mongolskim Ma­

dziarom przez wprowadzenie katolicyzmu nie tylko udostępnił skarby re- ligii chrześcijańskiej, ale wciągnął ich i w orbitę kultury rzymskiej.

Kongres Eucharystyczny o dbył się z niezwykłym przepychem i z w iel­

kim nakładem kosztów. Nie tylko domy należące do katolików, ale także domy kalwinów, którzy stanowią V3 ludności węgierskiej, bogato udekoro­

wane były w kolory papieskie i węgierskie; zwracało uwagę przybranie

W barwy narodowe nawet bóżnicy, znajdującej się w pobliżu bazyliki św. Ste­

(13)

fana. Ważniejsze bundynki nad Dunajem, jak Parlament, Zamek, Kościół Ko­

ronacyjny, Baszta Rybacka tonęły wprost w świetle neonu i lamp elektrycz­

nych, odbijających się w spokojnych falach majestatycznej rzeki, a oświe­

tlony reflektorami Plac Bohaterów wraz z przylegającymi budowlami sprawiał niezatarte wrażenie. Stolica Węgier, uchodząca słusznie za jedno z naj­

piękniejszych miast na kuli ziemskiej, przystroiła się na czas Kongresu w szaty godowe. Bywalcy, którzy uczestniczyli w innych Międzynarodowych Kon­

gresach Eucharystycznych, zgodnie stwierdzają, że żaden z dotychczasowych kongresów, ani nawet ten w Chicago ani w Buenos Aires, nie może iść w porównanie z tą manifestacją religijną, jaką Chrystusowi Eucharystycz­

nemu zgotowano w Budapeszcie.

Na żadnym z tych kongresów nie widziano tylu dostojników Kościoła.

Razem z kardynałem-legatem Pacellim przybyło 100 biskupów włoskich, którym tak Mussolini jak W ęgry zapewnili bezpłatny przejazd w I klasie kolejowej. Wszystkich kardynałów przybyłych na Kongres było 15, bisku­

pów ponad 20, przy czym szczególniejszą uwagę zwracali na siebie egzo­

tyczni biskupi z Abisynii i Chin oraz wschodniego obrządku. Liczbę innego duchowieństwa, tak świeckiego jak zakonnego, trudno określić.

Z gości zagranicznych przybyło około 50.000 osób. Najliczniej re­

prezentowani byli obywatele sąsiedniej Czechosłowacji w liczbie około 15.000. Odczuwano brak Niemców, którym Hitler rozgniewany za zignorowanie i bojkotowanie jego osoby przez papieża podczas wizyty rzymskiej pod groźbą surowych kar zabronił wzięcia udziału w Kongresie.

Podawano w prasie, że mimo najostrzejszej kontroli udało się jednak 4 ka­

płanom przybyć do Budapesztu; po uroczystej mszy św., celebrowanej przez Kardynała-Legata w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, stanęli przed wysłannikiem Ojca św. i przedstawiwszy się powiedzieli: „Jest nas tutaj tylko 4, a mogło nas być 40.000“ . Wzruszony Legat udzielił każdemu z nich b ło ­ gosławieństwa.

Podziwiać należało porządek podczas całego Kongresu oraz spraw­

ność, z jaką potrafiono opanować 130.000-ne tłumy biorące udział w po­

szczególnych adoracjach i nabożeństwach. Podobno plan pochodów, do­

jazdów na Plac Bohaterów, na którym odbyw ały się główne uroczystości, rozmieszczenia widzów itp. opracowany był w najdrobniejszych szczegółach przez oficerów węgierskiego sztabu generalnego. Temu też przypisać na­

leży, że odpływ 800.000-nego tłumu, który wziął udział w końcowej procesji z Bazyliki na Plac Bohaterów, mimo burzy i strasznej ulewy mógł się od­

być spokojnie i bez popłochu.

Prasa tak polska jak zagraniczna, pominąwszy prasę niemiecką, opisy­

wała szczegółowo przebieg Kongresu. Również mowy powitalne i progra­

mowe oraz referaty dzięki sprawnej obsłudze dziennikarskiej podawane b yły w streszczeniu. Stwierdzić jednak należy, że żadne pióro dziennikarskie ani nawet literackie nie potrafi należycie ująć w słowa i przelać na papier tego entuzjazmu religijnego i tej atmosfety nadprzyrodzonej, jaką w yw ołały uro­

czyste nabożeństwa, wspólna komunia św. dzieci i mężczyzn, nocne adora­

cje i procesje a zwłaszcza procesja okrętowa z Najśw. Sakramentem na Du­

naju. Pod wpływem tchnienia bożego, jakie wyraźnie dawało się odczu­

wać podczas Kongresu, porwane zostały i kruszyły się nawet najtwardsze serca.

(14)

Polaków stawiło się na Kongres około 2 000, Spośród episkopatu przybyli Ks. Kardynał-Prymas Hlond i Ks. Kardynał Kakowski, dalej arcybi­

skupi Jałbrzykowski i Sapieha oraz biskupi Łukomski, Okoniewski, Adamski, Radoński, Lisowski, Tomaka, Sonik, Baziak, Niemira i Buczko (grecko-kat.).

Dla polskich pielgrzymów odbywały się osobne nabożeństwa. Pierw­

sze nabożeństwo w kościele polskim na przedmieściu Kóbanya, przy którym nad polskimi robotnikami pieczę sprawuje ks. Danek (z archid. lwowskiej), odprawił we Wniebowstąpienie Pańskie Ks. Kardynał-Prymas, a kazanie w ygłosił O. Norbert, Paulin. Po mszy św. odbyło się odsłonięcie tablicy ku uczczeniu pamięci legionistów poległych na wojnie. Dnia następ­

nego w piątek celebrował w Grocie OO. Paulinów na Wzgórzu św. Gellerta ks. metropolita Sapieha, a słowo boże w ygłosił ks. bp Radoński. W sobotę odbyła się dla uczestników pielgrzymki polskiej w bazylice św. Stefana msza św. odprawiona przez ks. abpa Jałbrzykowskiego, z kazaniem ks. bpa Oko­

niewskiego.

Nocna adoracja kobiet polskich odbyła się w piątek, dnia 27 maja, w dwóch świątyniach: w bazylice św. Stefana i w grocie OO. Paulinów.

Osobnej adoracji dla polskich mężczyzn nie było; wzięli oni udział we wspól­

nym hołdzie, jaki świat męski składał Chrystusowi Eucharystycznemu podczas nocnej adoracji z piątku na sobotę 26— 27 maja. I chociaż polscy pielgrzymi nie wiele zrozumieli z węgierskich śpiewów i rozmyślań, jakimi przeplatano adorację, to jednak nikt nie czuł się znużonym. Wszyscy wytrwali na Placu Bohaterów od g. 22,45— 1 w nocy, biorąc udział w adoracji jak też we mszy św., którą po północy celebrował Prymas Hiszpanii. Podziwiano sprawność komitetu organizacyjnego, który potrafił specjalnie na nocną adorocję spro­

wadzić 80.000 mężczyzn z prowincji pociągami popularnymi, które nad ranem znów wróciły, oraz sprawność w słuchaniu spowiedzi i udzie­

laniu komunii św. Obliczono bowiem, że na 130.000 uczestników nocnej adoracji, wśród których znalazła się z ciekawości także pokaźna liczba inno­

wierców, do Stołu Pańskiego przystąpiło 60.000 osób. Po rozpoczęciu mszy św. przyniesiono w uroczystej procesji 5 pięknych szklanych skrzyń. W każ­

dej skrzyni mieściło się 60 puszek z komunikantami, razem więc było ich 300. Przed każdą skrzynią szło 60 księży w komży i stule, a każdemu ka­

płanowi towarzyszyło 2 ministrantów niosących patenę i świecę. Skrzynie zatrzymywały się w kilku miejscach wśród adorujących mężczyzn i każdemu przyniesiono komunię św. na miejsce, wskutek czego obyło się bez wszel­

kiego natłoku. Do końca mszy św. wszyscy mężczyźni byli wyspowiadani i wykomunikowani, a skrzynie odniesiono z pozostałymi komunikantami z powrotem do kościoła.

Obrady w sekcji polskiej odbywające się w piątek i sobotę wśród ok­

tawy Wniebowstąpienia Pańskiego w kinie Royal-Apolli, zgromadziły nie tylko pielgrzymów polskich, ale dość licznie także przedstawicieli Polonii budapeszteńskiej z posłem polskim na czele. Także episkopat polski zja­

w ił się w komplecie wraz z nuncjuszem Cortesim. Zagaił zebranie prezes Naczelnego Instytutu Akcji Katolickiej p. mec. Dziembowski, a przewodni­

czył hr. A dolf Bniński, członek Stałego Komitetu Międzynarodowych Kon­

gresów Eucharystycznych. W pierwszym dniu w ygłosił świetny referat, przy­

jęty z niesłychanym aplauzem, ks. dr Kominek, dyr. Diecezjalnego Instytutu Akcji Kat. w Katowicach. M ów ił na temat: „Eucharystia w życiu jed­

(15)

nostek i rodzin". Dnia następnego referat na temat „Eucharystia w życiu narodów i społeczeństw" w ygłosił prezes Diec. instytutu Akcji Katolickiej w Pińsku p. Baliński-Jundziłł.

Kapłani polscy wzięli również udział w zebraniu eucharystycznym księ­

ży, które odb yło się w bazylice św. Stefana w czwartek dn. 25 maja. Przy­

byli na nie wszyscy kardynałowie obecni na Kongresie, biskupi, opaci, mnó­

stwo prałatów i nieprzeliczone szeregi kapłanów. Nas Polaków raziło nieco, że niektórych dostojników kościelnych witało duchowieństwo, zwłaszcza w ło ­ skie, głośnymi okrzykami. Przemówienie inauguracyjne w języku łacińskim w ygłosił Kardynał-Legat. W tym samym języku przemawiał arcyopat z Pan- nonhalma na temat: „Q u id conferre possit sacerdos, ut Eucharistia sit vere vinculum caritatis" oraz ks. bp Heylen z Namur. Niestety nie wszyscy ka­

płani mogli mimo głośników dosłyszeć wywodów dostojnych mówców.

Liczni Polacy z XX. Kardynałami Hlondem i Kakowskim na czele zwie­

dzali także Wystawę Charytatywną, którą otwarto w przeddzień Kongresu, a na której polskie miłosierdzie w szczególny sposób b yło reprezentowane.

Węgierscy organizatorzy wystawy z zachwytem wyrażali się o dziale pol­

skim i o Ks. Kardynale-Prymasie, który nie szczędził kosztów na jego gu­

stowne, w polskim stylu utrzymane urządzenie.

Mimo pewnych niedociągnięć organizacyjnych, które polskim piel­

grzymom dały się we znaki, i mimo zmęczenia i ulewnego deszczu, który prawie wszystkich zmoczył na zakończenie Kongresu, wracano do Polski w nastroju podniosłym, z wrażeniami niezatartymi. Życzliwość Węgrów, ich uprzejmość dla Polaków, oklaski, jakimi z entuzjazmem odpowiadali pra­

wie na każde zdanie wypowiedziane po węgiersku przez Ks. Kardynała- Prymasa na zebraniu plenarnym, wszystko to sprawiło, że ściślej jeszcze za­

wiązały się nici przyjaźni, jakie nas łączą z bratnim narodem.

„Eucharistia — vinculum caritatis". Pod tym hasłem obradował Kon­

gres w Budapeszcie. I spełnił swe zadanie. Przy uczcie eucharystycznej, podczas nabożeństw i pochodów teoforycznych łączyły się delegacje nawet narodów ze sobą skłóconych i każdy swoim językiem śpiewał hymn kon­

gresowy, tak bardzo akcentujący konieczność zgody wśród powaśnionych narodów. Zniknąć musiały wszystkie różnice i uprzedzenia i waśnie pod wpływem słów śpiewanych z przejęciem:

Chryste, Panie nad Panami, Chryste, korny Sługo sług, Zmiłuj się nad narodami, Krwawy oręż zamień w pług!

Chlebem żywym Bóg zjednoczy Potargany wojną świat,

Na ludzkości czele kroczy Chrystus Król, nasz W ódz i Brat.

Dla Węgier Kongres Eucharystyczny stanie się na pewno początkiem renesansu religijnego. Od dziejów wielkiego Kardynała Parmany, reforma­

tora i społecznika, który w XVII wieku z powodzeniem zwalczał szerzący się wśród Węgrów protestantyzm, katolicyzm węgierski nie przeżywał tak wielkich dni triumfu jak podczas ostatniego Kongresu.

(16)

W DUCHU LITURGII

A s s u m p f a e s f M a r i a !

(Objaśnienie formularza mszalnego na uroczystość W niebow zięcia N. M. P.)

Zanim przystąpimy do wyjaśnienia tekstów formularza mszalnego na dzisiejszą uroczystość, należy nam najpierw dobrze zrozumieć L e k c j ę .

Oto jej tekst: „U wszystkich szukałam miejsca odpoczynku: chciałam bowiem przebywać w dziedzictwie Pańskim. Tedy przykazał i rzekł mi Stworzyciel wszechrzeczy, który i mnie stworzył, — mieszkał On w moim na­

miocie i rzekł do mnie: „Mieszkaj w Jakubie, a w Izraelu weźmij dziedzic­

two, a między wybranymi moimi rozpuść korzenie." I tak otrzymałam stałe pomieszczenie na Syonie, w mieście świętym miejsce odpoczynku. Zapano­

wałam w Jeruzalem i rozkorzeniłam się w zacnym narodzie, w kraju Boga mego, w Jego dziedzictwie. W społeczeństwie świętych jest moje przeby­

wanie. Wyniesionam w górę jako drzewo cedrowe na Libanie, i jako cyprys na górze Syjonie. Wywyższonam jako palma w Kades i szczepienie róży w Jerychu. Wyrosłam jako piękna oliwa na dolinie, i jako jawor na ulicach nad wodą. Jako cynamon i balsam wonny wydałam wonność. Jako mirra wyborna rozlałam miłą woń."

Mowa jest o Mądrości, występującej tu jako osoba. Pragnie Ona gdzieś umieścić się między ludźmi, pragnie znaleźć stałe pomieszczenie wśród na­

rodu, który Bóg obrał sobie jako dziedzictwo Swoje. I rzeczywiście Bóg, który mieszkał w Mądrości, zadecydował: „Mieszkaj na stałe w narodzie izraelskim!" Odtąd Mądrość zasiadła na stałe na górze Syonie i zapano­

wała w świętym mieście Jerozolimie, stąd rozpuściła swe korzenie na cały naród wybrany. Tam też rozrosła się jako najpiękniejsze drzewo i rozlała swoją miłą woń jak najszlachetniejszy balsam.

Liturgia stosuje powyższe słowa do Najświętszej Marii Panny. W niej zamieszkał sam Bóg, a Ona szukała miejsca odpoczynku tylko w Bogu. I za­

decydował Bóg, że ma na stałe z duszą i ciałem spocząć w niebie, w spo­

łeczności Świętych. Tam Ona wielkością i pięknością Swych cnót przewyż­

sza wszystkich wybranych.

Przejdźmy teraz do omówienia f o r m u l a r z a m s z a l n e g o . Introit od razu wprowadza nas w właściwy nastrój dzisiejszego święta:

„Radujmy się wszyscy w Panu, obchodząc dzień uroczysty ku czci Marii Panny, z której Wniebowzięcia weselą się Aniołow ie i wychwalają Syna Bo­

żego". Wniebowzięcie -— to nie tylko święto ziemi, ale i nieba, a głównym jego celem wychwalanie Syna Bożego. Śpiewamy psalm 44, pieśń na za­

ślubiny Chrystusa z Najświętszą Marią Panną. Początek śpiewa jakby sama Oblubienica: „Zagrało we mnie serce moje rzeczą cudną: śpiewam ja oieśń swoją poświęconą Królowi".

W Kolekcie prosimy o wstawiennictwo Matki Syna Bożego, ponieważ sami dla czynów naszych Bogu podobać się nie możemy.

W Lekcji odbija się jakby tęsknota Marii za przybytkiem wiecznego spoczynku, którym w edług woli Bożej ma być niebo. A kiedy śpiewamy Oraduał, to jakbyśmy widzieli Marię wstępującą do nieba: „Dla prawdy, cichości i sprawiedliwości poprowadzi Cię dziwnie prawica Twoja". A za­

razem wdzimy, jak Jezus w niebie pragnie zobaczyć Swoją Najświętszą Mat­

(17)

kę: „Słuchaj, córko, a patrz i nakłoń ucha swego, bo rozmiłował się Król w piękności Twojej" (również z psalmu 44). W śpiewie Alleluja już widzimy Marię do nieba wziętą: „Assumpta est Maria in coelum, — radują się za­

stępy aniołów, alleluja". Po tej intronizacji Marii jako Królowej nieba i ziemi słyszymy w Ewangelii, jak Jezus mówi do Marii: „M aria najlepszą cząstkę obrała, która Jej odjęta nie będzie".

O czym Przedmsza nas pouczyła, to się ma częściowo sprawdzić na nas samych we właściwej akcji ofiarnej. Za wzorem Najświętszej Marii Panny i my podczas tej Mszy św. mamy być wzięci do nieba.

Maria nam dziś przewodniczy w procesji ofiaryjnej: „W zięta jest Ma­

ria do nieba, radują się Aniołowie, wychwalają i błogosławią Pana, alle­

luja" (Off.). Na znak zewnętrzny naszego pragnienia dostania się do nieba składamy ofiary chleba i wina, które właśnie to niebo nam przynieść mają.

Nad złożonymi darami słusznie dziś prosimy ponownie o wstawiennic­

two Matki Bożej: „Niech modlitwa Bogarodzicy wspomaga lud Twój, Panie, a choć wyznawamy, że podległa Ona prawu śmierci, niechaj jednak odczu­

wamy skutki macierzyńskiego Jej pośrednictwa w niebie".

W konsekracji przychodzi Jezus i ofiarując się za nas, niejako ponow­

nie płaci Bogu cenę, za jaką możemy być i sami wzięci do nieba.

W Communio wprawdzie śpiewamy o Marii, ale słowa te w tej chwili zastosować możemy do nas samych: „M aria nalepszą cząstkę obrała, która Jej odjęta nie będzie na w ieki". Otóż i nasze wniebowzięcie, wprawdzie cząstkowe, wprawdzie czasowe, teraz się dokonało.

Mając wychodzić z kościoła, przypominamy sobie przedtem, że ży­

jemy jeszcze na ziemi, gdzie czyhają na nas rozmaite niebezpieczeństwa.

Stąd też zanosimy do Boga taką ostatnią naszą prośbę: „Staliśmy się ucze­

stnikami niebieskiego pokarmu: błagamy tedy miłosierdzia Twego, Panie Boże nasz, abyśmy, którzy Wniebowzięcie Rodzicielki Bożej z czcią .o b ­ chodzimy, za jej przyczyną od wszelkich grożących nieszczęść byli wy­

bawieni".

Z przykładu dzisiejszego formularza mszalnego możemy się przekonać, jak to liturgia kościelna nie tylko chce nam obrazowo przedstawić jakąś ta­

jemnicę wiary, ale jak również chce ją po prostu urzeczywistnić na nas sa­

mych. Maria wzięta do nieba. Assumpta est anima mea in coelum! Prze­

czytajmy sobie teraz jeszcze raz cały formularz mszalny, ale przystosujmy wszystkie teksty do siebie samych. Ileż w nich znajdziemy zdrowego po­

karmu dla umysłu i serca naszego!

Ks. Dr W ładysław Śpikowski

Z TEKI PRAWNICZEJ

W sprawie ubezpieczeń społecznych

Liczne ustawy i rozporządzenia dotyczące ubezpieczeń społecznych zostały z dniem 1 stycznia 1934 jednolicie dla całego Państwa sformułowane i ujęte w tzw. ustawie scaleniowej z d. 28. 3. 1933 (Dz. U. 396), uzupełnia­

nej szeregiem rozporządzeń wykonawczych.

(18)

System ubezpieczeń społecznych wedle tego nowego stanu prawnego jest bardzo skomplikowany a obejmuje następujące ubezpieczenia:

1. na wypadek choroby,

2. od wypadków przy pracy i chorób zawodowych, 3. ubezpieczenie emerytalne pracowników fizycznych, 4. ubezpieczenie emerytalne pracowników umysłowych,

5. ubezpieczenie na wypadek braku pracy pracowników umysłowych.

Dokonuje tych ubezpieczeń Ubezpieczalnia Społeczna.

Z ogólnych zagadnień w tej dziedzinie interesuje nas tułaj przede wszystkim kwestia o b o w i ą z k u ubezpieczeniowego w stosunku do służ­

by kościelnej i pracowników przy kościele.

Ubezpieczeniu społecznemu podlegają bezwzględnie wszystkie osoby, zatrudnione na podstawie najmu pracy (umowy o pracę) lub pozostające w stosunku służbowym. W yjątków żadnych nie ma — prócz w rolnictwie, gdzie pracownicy nie podlegają ubezpieczeniu chorobowemu.

Trudność pewną sprawia w niektórych wypadkach kwestia rozeznania i ustalenia stosunku ubezpieczenia. Dlatego należy jasno zdać sobie sprawę z tego, co ustawa przez pojęcie pracodawcy i pracobiorcy w życiu praktycz­

nym rozumie.

Otóż dana osoba jest pracownikiem, podlegającym ubezpieczeniu, 0 ile istnieje osobista i gospodarcza zależność od pracodawcy i kiedy umo­

wą objęta jest sama praca a nie jej rezultaf. — A więc stosunek ubezpiecze­

niowy zachodzi tam tylko, gdzie zaistniała osobista i gospodarcza zależność pracobiorcy od pracodawcy na podstawie umowy ustnej albo piśmiennej 1 gdzie istnieje c i ą g ł o ś ć pracy a pracodawca ma prawo dysponowania siłą pracowniczą w myśl z góry zawartej umowy (choćby ustnej).

Jeżeli natomiast pracownik wykonuje pewne prace w miarę potrzeby mu zlecane — sporadycznie, od wypadku do wypadku, ew. nawet w zależ­

ności najemnej na krótki czas 2 do 6 dni — i otrzymuje za te prace oddziel­

ne wynagrodzenia, wtenczas zachodzi tzw. umowa o dzieło i wynagradza się nie pracę, lecz r e z u l t a t pracy. Stosunek prawny wynikający z ta­

kiej umowy nie stwarza obowiązku ubezpieczenia pracownika, mianowicie jeżeli w pokwitowaniu zapłaty za pracę ten właśnie charakter pracy spec­

jalnie jest zaznaczony.

W szczególności wolne są od obowiązku ubezpieczenia osoby speł­

niające prace lub posługi (w kościele) za dobrowolną ofiarę wyłącznie z po­

budek religijnych, humanitarnych lub ideowych; dalej krewni pracodawcy, jeżeli są zatrudnieni przez tegoż pracodawcę a nie pozostają doń w stosunku pracy najemnej.

Poza tym wolni są oczywiście duchowni wyznań przez Państwo uzna­

nych oraz członkowie zakonów, zgromadzeń zakonnych i stowarzyszeń reli­

gijnych, należących do tych wyznań, jeżeli wykonują czynności bezpośrednio wynikające z ich powołan-ia duchownego i religijnego i nie na mocy tytułu prawno-prywatnego.

Księża prefekci nie podlegają obowiązkowi ubezpieczenia, jeżeli na­

leżą do kategorii stałych etatowych funkcjonariuszów państwowych, także przy szkołach prywatnych. Szkoły prywatne bowiem uchodzą na podstawie

(19)

ustawodawstwa szkolnego za instytucje o charakterze państwowym. Ponie­

waż przy szkołach tych działać mogą tylko uznane przez państwo siły nau- uczycielskie m. in. księża prefekci, przeto przyznaje się im charakter urzęd­

ników państwowych i jako tacy pozostają także przy szkołach prywatnych w publiczno-prawnym stosunku do Państwa. Urzędnicy zaś państwowi i urzę­

dnicy, którym przyznano charakter urzędników państwowych, np. księża pre­

fekci przy szkołach prywatnych, nie podlegają obowiązkowemu ubezpiecze­

niu — jak orzekł Najw. Tryb. Adm. pod dniem 23. 3. 1927 — I. rej. 1761/25 (Zb. orzeczeń nr 1167).

W edług art. 5 pkt. 3 rozp. z dn. 24. 11. 1927 (Dz. U. 443) są wreszcie wolne od obowiązku ubezpieczeniowego także osoby, mające zapewnio­

ną emeryturę, których czynności, uzasadniające obowiązek ubezpieczenia, stanowią zajęcia u b o c z n e , przynoszące dochód niższy aniżeli inne stałe czynności zarobkowe, nie uzasadniające obowiązku ubezpieczenia, — np.

księża parafialni jako katecheci przy szkołach powszechnych. Jeżeli jednak możność emerytury nie jest zapewniona, a choroba — zwykła lub zawodo­

wa (wypadek przy pracy) — mogłaby spowodować niezdolność do zarob­

kowania, winni tego rodzaju pracownicy wobec braku zapewnionej emery­

tury być zgłoszeni do ubezpieczenia dotyczącego choroby lub od wypadku przy pracy — np. rzemieślnik (krawiec) pełniący ubocznie funkcje kościel­

nego za stałą i umowną zapłatą. Wreszcie te osoby, które z tytułu g łó w ­ nego swego zajęcia (np. w fabryce) już są ubezpieczone, a przy kościele pracują tylko ubocznie, — jednakże stale, na podstawie umowy, — należy mimo to ubezpieczyć także (a więc po raz wtóry) z ramienia kasy kościelnej.

Organiści należą do kategorii pracowników umysłowych podlegających na podstawie art. 3 pkt. 2 cyt. rozp. obowiązkowi ubezpieczenia. — W kilku wypadkach konkretnych powstała wątpliwość co do kwestii zależności i sto­

sunku służbowego organisty, mianowicie kto jest jego pracodawcą w stosunku ubezpieczeniowym: proboszcz czy kościół parafialny (parafia?) Ustawa bo­

wiem nie zawiera z natury rzeczy w tym względzie żadnej definicji pojęcia

„pracodawcy". Kwestię tę rozstrzygnął Najw. Tryb. Administracyjny orzecze­

niem z dn. 28. 4. 1937 — I. rej 6313/35 — w tym sensie, że należy tu po­

jęcie „pracodawcy" rozumieć w znaczeniu zwyczajnym, tj. że pracodawcą jest osoba fizyczna lub prawna, na której rzecz, rachunek lub ryzyko pra­

cownik świadczy usługi. Jeżeli więc organista nie wykonuje funkcyj samo­

dzielnie, lecz jest w stosunku zależności służbowej do proboszcza i jest mu całkowicie podporządkowany, ale funkcje swoje spełnia nie na rzecz pro­

boszcza, lecz kościoła i parafii, — to (w odniesieniu do obowiązku ubezpie­

czeniowego) upatrywać należy w tej zależności organisty od proboszcza nie s t o s u n e k s ł u ż b o w y , lecz stosunek h i e r a r c h i c z n y . Organista otrzymuje bowiem wynagrodzenie za swą pracę nie z majątku osobistego pro­

boszcza ani z jego dochodów, nawet i wtenczas nie, gdy za granie podczas Mszy św. śpiewanej otrzymuje bezpośrednio od proboszcza z ofiarowanego stypendium mszalnego akcydens, — lecz pobiera swą pensję z rozmaitych tytułów z kasy kościelnej — od parafii — zarządzanej h i e r a r c h i c z n i e przez proboszcza i od niego hierarchicznie zależnej.

Na podstawie rozp. Rady Ministrów z dn. 27. 12. 1933 — (D. U. poz.

793) podlegają na obszarze województw poznańskiego, pomorskiego oraz górnośląskiej części województwa śląskiego właściciele, użytkownicy i dzier­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krawędzi, które łączą wierzchołki należące do różnych kawałków, jest dokładnie n k − 1, a ponieważ poddrzewa połączone takimi krawędziami składają się z

niemiecką artylerię. 24 kwietnia dowództwo Żydowskiej Organizacji Bojowej zmuszone zostało do wycofania oddziałów do „getta podziemnego” – był to system umocnionych schronów

cielstwo szkół powszechnych, W sprawie obrony interesów Kościoła na drodze sądowej, Wyroki uwalniające od niektó­.. rych podatków, Zwolnienie od opłaty

pować trzeba swoje wywody zawsze około osoby Chrystusa, który ma być kompasem i busolą słowa Bożego. ,,Die christliche Predigt ist christologisch oder sie ist

M arm ur ulega dłutu artysty, płótno nie opiera się m alarzowi, natom iast w sercu człow ieka cała natura w iedzie namiętny bój przeciw kapłanowi, któ ry

Zgromadziła mniej księży niż zeszłoroczna pielgrzymka nasza do Lourdes, bo tylko 24, a to z tej przyczyny, że wielu zwolenników naszej inicjatywy już było

Tak, brońm y swej niezawisłości przeciw ko zbytniej czułości w stosunku do swego organizmu cielesnego, kierujm y swoim uczuciem w stosunku do osób poszczególnych,

czania” istoty ludzkiej... O osobiei która jest dzieckiem 221 Powiedzenie „Będziemy mieli dziecko” jest sądem mówiącym o osobie. Jesteśmy partnerem wobec osoby,