[ j T i t J i i i i P i r / ^
W f I O Ł D Z I t
I.MARSZAtKOWI p o l s k i
JOZEFOWI
_ PIŁSUDSKIEMU
W DNIU 19 M A R C A 1 9 3 4 ROTU
JÓZEF PIŁSUDSKI Pierwszy Marszałek Polski
k ioł8 2 IB
/ 1 Z 2 9 n <3^ "
III
OTWÓRZCIE SERC POLSKICH WIERZEJEL.
Polsko!
Od o k ru c ień stw d n i p o r o z b io r o w y c h , o d s r o m o tn y c h dni p o w o ln e - g o T w eg o K o n a n ia , o p r o m ie n io n e g o a u r e o lą m ę c z e ń s tw a , a ż p o p rzejasn y , w y tę s k n io n e m s z c z ę ś c ie m w y z ło co n y D Z IE Ń Z M A R T W Y C H W S T A N IA
T w eg o — — — w y sz ły — p r z e z z d ru z g o ta n e z a b o r c z e m i ta r a n a m i b r a m y — c a łe p le ja d y u m ę c z o n y c h w ygnańców \ p o w ię k s z a ją c — d o tą d n ie - liczn e s z e r e g i p o ls k ie g o w y c h o d ź c tw a .
I p r z y ję ły ic h O BC ZY Z N Y!
N a p o z ó r z o tw a r te m i r ę k a m i, a w rz eczy w istości? O fia ro w a ły ic h j a k o żertw y c a ło p a ln e n a o łta r z a c h m o l o c h ó w n i e w o l i z a b o r c z e j . Ni e n a o ł t a r z a c h p r a c y !
O BC Z Y Z N Y p o c h ło n ą ć c h c ia ły w a rto ś c io w y ż y w io ł p o lsk i, u sz la c h e t n ia ją c n im — w w ielu w y p a d k a c h — swe skarłow aciałe rasy...
S k a r ło w a c ia łe i c ia łe m i d u c h e m !---
W r a ż e O B C Z Y Z N Y s p o d lić c h c ia ły p o ls k i e le m e n t w y ch od źczy , a P IĘ Ś Ć W Y N A R A D A W IA JĄ C A — u b r a n a w ż e la z n ą r ę k a w i c ę --- d ł a w i ł a--- w a liła b ez lito śn ie, c h c ą c m u z a d a ć ś m ie r t e ln e K n ock-au t.
A le TY, P O L S K O , c h o c ia ż k rw i m ę c z ę ń s k ie j o c ie k a ją c a cz e r w ie n ią w k a to r g a c h i lo c h a c h w ię z ię n n y c h h a ń b io n a i p o S y b ir u ta jg a c h m r o ź n y c h p o n ie w ie r a n a — c z e r p a ła ś b a ls a m W IA R Y i N A D Z IE I z K ry n icy W ie lk o śc i T W E G O M Ę C Z Ę Ń ST W A i p r z e le w a ła ś g o d o ic h z n ę k a n y c h dusz... K r z e p iła ś sy n ó w T w y ch o tu c h ą g d y s p o c z y w a li w in e r c ji n a m a - c o s z y c h ł o n a c h OBCZYZN...
A ty c h c o na z ie m ia c h T w o ich s ię o s t a li N IE U S 1 R A S Z 0 N Y C H , N IE U G IĘ 7 YCH, D U M N Y C H i D U F N Y C H w sw e siły O R L Ą T G R O M A D Y w z y w a ła ś p o tr z y k r o ć d o CZYNU!
I z r o d z iły s ię k rw a w e, w y z w o le ń c z e C Z Y N Y — n iestety ! z ł a m a n e w ra ż ą p r z e m o c ą .
N a r o d z ił s ię O S T A T N I CZYN!
C zyn L E G JO N Ó W T w oich. JE G O CZYN!
C o z m ę ż n ia ł i w y z w o lił C ię P o lsk o !
D ja d e m e m c h w a ły z a m ę c z ę ń s tw o p r z y o z d o b ił Tw e S k ro n ie!
P O L S K O ! M A TKO ! C z e ść i c h w a ła Ci z a d zieln y ch , sk u p io n y c h p o d w y z w o le ń c z e m i s z t a n d a r a m i.—
IV
A je d n o c z e ś n ie b ła g a ln e w o ła n ie ś le m y d o C ieb ie z z a o c ea n ó w , z z a m órz, z z a gór... Z p o z a K o r d o n u p s tr e m i z n a c z o n eg o słu p a m i w o ła m y :
M a tk o ! C zyż m o g ła b y ś z a p o m n ie ć o T w y ch d z ia tk a c h ? !
Ty ja ś n ie ją c a i w c h w a le z w y c ię stw a — B o h a te r k o ! M o g ła ż-by ś zezw olić, by b u tn a i b ez lito s n a p ię ś ć w y n a r a d a w ia ją c a z a d a w a ła n a d a l b ru ta łn e cio sy T w y m N IE U S T R A S Z O N Y M ?
P rz ez s to p ię ć d z ie s ią t z g ó rą la t n ie m ia ła ś a n ih u s a r ji o r ęż n e j, an i pasz cz a r m a tn ic h , a n i g ro ź n eg o s k r z y d la te g o r y c e r s tw a p rz estw o rz y , n i ta n k ó w śm ierc io n o śn y c h ...
W o b r o n ie T w o jej s ta w a ły je n o ś w ię te p o w sta ń c z e s z e r e g i p r z y o d z ia n e w
s i w e m u n d u r y
a w b u t a c h d z iu ry ...
D ziś, g d y tę ż e je s z w m o c y w e w n ę t r z n e j , g d y n a g o s p o d a r c z e p n iesz się w y ży n y , g d y p r z e d ż o łn ie r z e m T w oim m u s i m i e ć r e s p e k t w r ó g — sta ń h a r d o , P o ls k o , i j a k w ó w cz a s p r z e d A E R O P A G IE M w G E N E W IE n a jle p s z y z T w y ch S y n ó w - u d e r z p ię ś c ią w h a n i e b n y s t ó ł n i e p r a w o ś c i p o l i t y c z n y c h i n ie s p r a w ie d liw o ś c i d z iejo w y c h , rzu c a ją c g ro ź n e m e m e n to : W o jn a czy p okój? !
M iljon ow e r z e s z e d z ia tw y p o ls k ie j z r o d z o n e j n a e m ig r a c ji w y c ią g a ją tęs k n ie sw e r ą c z y n y d o M A T K I — P O L S K I, b ła g a ją c o S Z K O Ł Ę P O L SK Ą ..., o ra tu n ek P O L S K IC H D U SZ D Z IE C IĘ C Y C H ...
P o ls k o !
O tw órz w ie r z e je z o b o ję tn ia ły c h s e r c r o d a k ó w n a s z y c h , sz c z ęś liw szych, b o n a ło n ie M a cierzy ż y ją c y c h !
N ie c h a j p r z ez te s e r c a p ły n ie g lo s n a sz łz a w y , p o b u d z a ją c y ic h d o p a tr jo ty c z n e g o czy n u : o c h r o n y p o l s k i e g o s z k o l n i c t w a i p o l s k i e g o d o r o b k u k u l t u r a l n e g o z a g r a n i c ą !
To je d n a z n a jb a r d z ie j ż y w o tn y ch potrzeb...
je d n o z n a jw ię k s z y c h p r z y k a z a ń d o b y ! —
* * *
„Z A K O R D O N O W Y H U F IE C “ — d z ie łk o z r o d z o n e w p ię tn a s to le c ie N iep o d leg ło ści, w d n iu Im ie n in P ie r w s z e g o M a r s z a łk a P o ls k i JÓ Z E F A P IŁ S U D S K IE G O — n ie c h a j b ę d z ie b u d z iciele m d o ta k s z la c h e tn y c h czyn ów !
„Z A K O R D O N O W Y H U F IE C “ b ę d z ie ró w n o c z e śn ie p o b u d z a ł r z e- sze w y c h o d ź c z e d o ku ltu C Z Y N U R Y C E R S K IE G O , k tó ry p ię tn a ś c ie lat tem u d a ł P o ls c e B Y T N IE P O D L E G Ł Y !
„Z A K O R D O N O W Y H U F IE C“ b ę d z ie b o jo w n ik ie m n a p o lu WY- C H O W A N IA P A Ń S T W O W O -T W Ó R C Z E G O , o p a r te g o n a p r z e ja s n y c h p r z y k ła d a c h w ie lk ic h m y ś lic ie li i c ier p iętn ik ó w N a r o d u ... n a o sta tn ic h p r z y k ła d a c h P IE R W S Z E G O M A R S Z A Ł K A P O L S K I JÓ Z E F A P IŁ S U D S K IE G O .
V
„Z A K O R D O N O W Y H U F IE C “ b ę d z ie d o k u m e n te m z d r o w i a m o r a l n e g o , p o d e jm u ją c z o tw a r tą p r z y łb ic ą w a lk ę z w s z e t e c z e ń - s t w e m i z w s z y s tk ie m ZŁEM , co R z e c z p o s p o litą m o ż e u ś m ie r c ić n a noivo, z a t r u w a j ą c j ą m i a z m a t a m i w a r c h o l s t w a i n e g a c j i !
„Z A K O R D O N O W Y H U F IE C "—d z ie łk o m a łe , s k r o m n y s z a r a c z e k w w ie lk ie j p r a s o w e j g r o m a d z ie s t a je d z iś — w dn iu IM IE N IN M A R S Z A Ł K A d o W Y Ś C IG U P R A C Y .
S z y k u j s ię h u fcze!
B ie g ie e -e -m w bieg!
W sto licy w o je w ó d z tw a ś lą s k ie g o 19.111.1934 r.
ZA K O M IT E T R E D A K C Y JN Y
W IEŃ C Z YSŁA W MIRSKI.
VI
PO LSK O ŚĆ PO ZA GRANICAMI POLSKI
N apisał: Dr. STAN ISŁAW ZAKRZEWSKI P R O F E S O R UN IW ERSYTETU JANA KAZIMIERZA,
Artykuł niniejszy, pióra tak wybitnego autora cytujemy jako wyjątek z artykułu; „Pogląd na dzieje Polski od r. 1914' opublikowanego w księdze pamiątkowej I. K. C. Dziesięciole
cie Polsk. Odrodzonej 1918 — 1928.— Polskość poza granicami jeno w łączności z macierzą tworzy potęgę. W łączności przynajmniej ducha i serca gdy dzielą Kordony...
C zasy porozbiorow e przetw arzają geograficzny obraz rozm iesz
czenia żyw iołu polskiego. W latach 1772 — 1795 znikło państw o, którego lu d n ość polska bądź zam ieszkiw ała zwarty obszar etnografi
czny, bądź sied ziała gęsto na naszych K resach, n ad ając im fizjognom ję polską.
M im o jed nak najtru dniejsze warunki, żyw otność nasza doprow a
d ziła do tego, że na naszym obszarze etnograficznym liczyliśm y przed w ojną dobrych 20 m iljonów lu d n ości. Co w ięcej, je s t to specyficznym w ytw orem doby rozbiorów , że poza granicam i starego państw a pol
skiego, tw orzą się nowe osiedla polskości, z potężną P o lo n ją am ery
k ań sk ą na czele.
O d pięciu do sześciu m iljonów Polaków , gnanych biedą, bądź prześladow anych, o p u ściło kraj ojczysty. Zgórą trzy m iljony Polaków m ieszka dzisiaj w S ta n a c h Z jednoczonych Am eryki P ó łn o cn ej, o k o ło p ó ł m iljon a o siad ło nad Renem , k op iąc w W estfalji węgiel dla N ie
m iec. K ażda gubernja w ew nętrzno-rosyjska aż do brzegów O cean u S p okojn eg o d o sta ła sw oją polską kolonję. W ielkie m iasta państw za
borczych, a więc: Petersburg, M oskw a, Kijów , O dessa, B erlin i W iedeń liczyły kolon je polskie polskie po kilkadziesiąt tysięcy głów. C ałem u tem u rozproszonem u żyw iołow i polskiem u zagrażało ogromne nie
bezpieczeństwo narodowe, brak opieki m aterjalnej i prawnej, wyzysk tych wśród których żyw ioł polski osiadł. Em igrant angielski, fran
cu ski czy niem iecki, belgijski czy holenderski nie b y ł w łaściw ie em i
grantem ; żywioły te czuły się panam i ziemi, w ślad za niem i podążali nietylko ich konsulow ie, ale — pancerniki i arm aty, zabezpieczające im nie m arne utrzym anie bytu, lecz panow anie nad światem .
Nad naszym em igrantem polskim podobnie ja k nad biednym gó
ralem sło w ack im czu w ała B o sk a O p atrzn o ść i ten błogosław iony zawziątek ch łop ski, co k azał ch ło p ce przedewszystkiem i ch ło p o m bu dow ać k o ścio ły polskie i szkołę, do których tu lili się nie zdobywcy świata, ale biedni wygnańcy w pogoni za chlebem .
Ogromne jest znaczenie Polonji amerykańskiej Z nalazła się ona pod wolnem niebem Ameryki, nie zn ającej, co to je s t u cisk na- rodościow y czy naw et wyznaniowy. P od och ron ą gwiaździstego sztan daru um ęczone rzesze polskie znajdow ały wprawdzie twarde warunki bytu, jed nak grunt przyjazny dla polskiego im ienia, na którym nie za
pom inano nazwisk P u łask ieg o i K ościuszki.
P o lo n ia am erykańska — to em igracja naszych warstw ludowych;
z biegiem czasu wytworzyła ona w łasną inteligencję, głów nie z klerem parafjalnym na czele M iała ona już przed w ojną wielkie znaczenie dla kraju. W la ta c h 1917 — 1918 w yw arła znaczny wpływ na rozw ój sprawy polskiej. U dziela poparcia Ignacem u Paderew skiem u, jak również, ch o ć w znacznie m niejszym stopniu, działaczom obozu P ił
sudskiego. Prezydent W ilso n pod wpływem naszej P o lo n ji, zain tere
sow ał się spraw ą polską. W w ojskach am erykańskich, a także w arm ji Józefa H allera P o lo n ja am erykańska w zięła żywy udział; pod je j wpływem naw et A m erykanie z pochodzenia znaleźli się n a polach bitew o P olskę. Liczni em igranci dążyli, by osiedlić się na z pow rotem w odrodzonej P olsce, d ając je j rów nocześnie wybitną pom oc finansow ą.
Ludowy również ch arak ter wykazuje em igracja n asza w W estfalji, k tó ra m im o u cisk niem iecki, b ro n iła zawzięcie swego języka,
N ato m iast inny sp ołeczn ie ch arak ter posiada em ig racja p o lsk a rozproszona w R o sji, zarów no eu rop ejskiej ja k na S y b erji. R e k ru to w ała się z inteligencji, a więe z rodzin zesłańców , a później ze sfer urzędniczych, następnie zaś zaczęły się tw orzyć skupienia p rzem y sło wców i handlow ców. K o śc ió ł polski i in sty tu cje dobroczynności, w m niejszym zaś stopniu szkoła, oto głów ny w arsztat p o lsk o ści tych rozproszonych placówek. E w aku acja dokonana przez R o sja n w 1915 r.
w yrzuciła setki tysięcy P olaków n a grunt rosyjski. F a k t ten w związ
ku z wybuchem rew olucji w zm ógł ogrom nie tętn o żyw iołu polskiego w R o sji i przyczynił się do tego, że wiele zrusyfikow anych jed n o stek p o czu ło się napow rót Polakam i.
Jednem słow em P o lsk a u progu doby w ojennej oprócz m asy lu d n ości w k raju m acierzystym rozporządzała m asam i polskiego ele
m entu w Ameryce, zarówno p ó łn o cn ej ja k i południow ej, w N iem czech i w R o sji, nie m ów iąc o m niejszych k o lo n ja ch we F ran cji, Anglji, Ru- m u n ji i drobniejszych po całym świecie. B y ł to zatem znakom ity punkt op arcia propagandy sprawy polskiej.
U W R Ó T W O JN Y .
K w estja polska w znaczeniu państw ow em nie istn ieje dla urzę
dowego św iata przed wojną. Do p rzeszłości również należy ta olbrzy
m ia sym patja, ja k ą im ię P o lsk i cieszyło się w Europie do roku 1863.
W gabinetach m in isterjaln ych nie w spom ina się nigdy P o lsk i.
Każdy urząd zapisuje P o la k a według paszportu, ja k o R o sjan in a, N iem ca lub A ustrjaka. P o lak a wszędzie za granicą spotyka ch łód, czyto w ogn iskach literack ich czy w pracow niach naukow ych, ba n a wet w W atykanie. Jedynie na kongresach so cjalisty czn y ch rozbrzm ie
wa h a sło P olsk i jak o czynnika rów noupraw nionego z in nem i narodam i.
Interesow ano się nam i om al w tym stopniu co C zecham i czy Finam i, a m ałe państew ka b a łk ań sk ie znacznie w ięcej zajm ow ały dy
plom ację eu rop ejską niż P o lsk a D la F ra n c ji sam ej stajem y się nie
wygodni, gdyż m ilczenie w spraw ie polskiej stanow i kardynal
ny w arunek przedw ojennego sojuszu rosyjsko-francuskiego.
O bydw a zatem b lo k i m ocarstw Europy, k tóre m iały niedługo ze so b ą się zetrzeć, nie znalazły m iejsca dla P o lsk i w swych program ach, naw et w najdalszej przyszłości.
I. WIZJE ZMARTWYCHWSTANIA POLSKI!
JULJUSZ SŁOWACKI
O Ś W IĘ T A Z IE M IO P O L S K A ! (Z „Lilii W enedy") O! święto ziem io polskal arko ludu!
J a k zajrzeć tylko myślą, krew się lała.
W p rzeszło ści sły c h a ć dźwięk lej harfy cudu, C o wężom d a ła łzy i serce dała.
S łu c h a jc ie ż wy! gdy ognie zaczną buchać, Jeżeli harfy jęk przeleci zdała
będziecież wy, jak węże stać: i słu c h a ć ? będziecież wy, ja k m orska czekać fala, aż ścich n ie pieśń i krew oziębnie znowu i znów się stan ą z was pełznące węże?
Aż rzucą was do m ogilnego rowu
gdzie z zimnych, ja k wy serc się h ańba lęże Ju ż czas wam wstać!
Już czas wam w stać i bić i kuć oręże.!
MARJA KONOPNICKA
PR Z Y JD Z IE, O P R Z Y JD Z IE W IO S N A ! Przyjdzie, o przyjdzie wiosna,
dla m rozem ściętych kwiatów, dla bohaterów kości,
i dla bezlistnych d rz e w ...
M aj przyjdzie naw skroś odrętw iałych kwiatów, a w s ło ń c e jasn o ści
z grobów wniknie pieśń życia radosna, Z m artw ychw stań śpiew . . .
I zapom niane od wieków narody wynikną, jak o zdroje,
na gło s h uczącej wody, że już stargane lody.
I w żywe ręce wezmą b erła sw oje i gwiazdy zagaszone
przywdzieją znów koronę,
i z ło te sw oje w lazu rach osiędą trony i w iośnie tej św iecić będą.
A to m usi się s t a ć ; — co żyło raz nie umiera,
lecz będzie ro ść i będzie trwać, gdy znów rozkw itu jego
przyjdzie ja sn a sfera. —
W IZ JE ZM ARTW YCHW STANIA POLSKI 9
JÓZEF MĄCZKA
WSTAŃ, P O LSK O MOJA!...
W stań Polsko Moja!
Uderz w czyn!
idź znowu w bitew tan szalony!
już płonie lont podziemny min — krwawą godzinę biły dzwony — zerwane pęta — Uderz w czyn! —
Wstań Polsko m oja!
Wstrząśnij proch!!
żałosne marzeń ucisz łk an ia!
za Tobą zimny smutków loch —
przed Tobą świty zmartwychwstania z anielskich skrzydeł strząśnij proch! —
W stań Polsko m oja!
W ogniach zórz!
nowe się szlaki krwawią Tobie!
o lżej ci będzie w gromach bu rz, niźli w zawiędłych wspomnień grobie.
Wstań Polsko moja w blaskach zórz!) Lwów, lipiec 1914.
ŚW IT NASTAŁ!
Świt n a s ta ł!... Płyną dźwięki dzwonu Wawelskiego Grodu ponad wioski, ponad miasta, sioła,
na chwałę świętych haseł, na chwałę naszego Wyzwolenia !!! Dzwon Zygmunt śle wici i w oła:
Ludu polski do b ro n i! . . . Niebo, ziemia płonie, wicher szumi pieśnią wiosny !... Minęła niewoli noc straszna. — Na zroszonym krwią naszą zagonie, wykwitł hufiec rycerzy!.. Kres mękom niedoli;
zaświtało nam słońce, zaświtały zorze,
zaszumiały bory starą pieśnią dawnej chwały, rozszalało się radosną burzą polskie morze, zadrgały nasze dusze i serca załkały! . . . A fale modrej Wisły zaniosły radosne
wieści hen aż do Gdańska ku brzegu Bałtyku, głosząc światu naszego Zmartwychwstania wiosnę i potęgę rwiącego się wolności krzyku ! . . .
Rozpadły się więzienne mury, w których Polska zamknięta przez wiek była -- i ptak — Orzeł Biały wzleciał dumnie do świątyni, gdzie harfa eolska rozbrzmiewa wielkim hymnem potęgi i chwały! . . ,
W polu , w lis to p a d z ie 1916 roku . In i. Kpt. J. WESOŁOWSKI
W I Z J E Listopadowa noc, noc zwidów i zjaw Cmentarny smutek jak bluszcz snuje się Drży echem wspomnień, ogniem co już zgasł Wizję świetlaną na kir nocy śle.
Cisza w ulicach — tylko gdzieś na rogach Sylwetki wraże — broni cichy szczęk, Czasem gdzieś w górze światło zamigoce Czai się, pełza — dziwny nocy lęk.
A gdy pożary łuną zamigocą
Odżyło miasto — ciężar z piersi spadł
10 W IZ JE ZM ARTW YCHW STANIA POLSKI Tętent, gwar słychać - strzały zagrzechocą Znów hekatombę naród polski kładł.
A potem — Wawer, Grochów, Ostrołęka Zmagań, krwi posiew, mogił cichych las I Sen o szpadzie zda się znów prześniony Znów na redutach w poszeptach krwi zgasł.
Listopadowe noce — wy ciche, upiorne Skąpane w deszczu, potokach i dżdżu Wspomnień wy noce — łzą ludzką ciężarne Co kołyszecie cmentarze do snu...
Aż sen się skończył, w poświstach żelaza W listopadową znów noc
W stał naród wolny, wolnością ogromny Siłę miał, jedność, potęgę i moc.
Z wysiłku garstki tych poczęta Co nie chcą cudzego uznania ni łez O których wszyscy i nikt niepam ięta.. . . . W listopadową noc — noc zwidów i zjaw Powstała z szarych, żołnierskich mogiłek Czy wiecie ludzie kto?
Ojczyzna — to P o lsk a!
Gdzież wódz tej garstki - Strzeleckiej gromady Kapłan ofiarny — co rzuca na stos
Ich i swój własny twardy, ciężki los?
...Z samotni komnat cichych w Belwederze Cień ramion Jego spływa na świat...
Sen cichy z powiek zmęczonych ulata Oczy zasnute tęsknicą ogromną Wpatrzone w nocy czerń Śnią sen na jawie...
...Zw idy drzew lasów cudnych w Druskienikach Zar la ta ... zieleń----i łąk kwietny ła n ....
Drogi i ścieżki, któremi raz kroczył Zgarbiony lekko, siwy, starszy pan...
Dziwią się drzewa — dlaczego pan stary Zawsze samotny — wciąż w zadumie trwa Stroni od ludzi, rozgwaru, zabawy?
Dlaczego oczy zawsze smutne m a?
W łunach zachodu, co widzi pan stary ? Może husarję walącą jak grom
Hoże zew trąbki śni mu się tak znany Może piechoty szary cichy skon. ...
Czy widzi Polskę, którą tak ukochał
Jak wyśnił niegdyś - za młodych swych lat Silną jednością i duchem potężną,
O której nianię słuchał zawsze rad ? Dziwią się drzewa — szemrzą koronami Szepcą listowiem, gwarzą swym poszumem
W IZ JE ZM ARTW YCHW STANIA POLSKI 11
Chylą się k'sobie jakby go utulić chciały By nie był smutny, starszy, siwy p a n .. . . .
Cóż nieść Ci w dani — za Twe ukochanie Ty n asz... Komendancie !
Serca masz nasze — krwią żywą tętniące Trzymasz je w dłoni — mówią, tęsknią, żyją S ą jak te kwiaty na łąkach płonące...
Cóż nieść Ci w dani ? ...
Więc kawalerja da Ci błyski jasne Szabel — pęd szarży potężny jak grom Czar Somosierry, Rarańczy — ułanów Beliny A gdy trza będzie — szary, cicby sk o n ...
Zaś artylerja — da Ci Komendancie Dalekosiężną piosenkę żelaza
W rytmie pocisków wybijać będzie
Tą naszą Polskę — od morza — do morza Lotnik z przestworza, gdzie jak ptak płynie 1 silnik śpiewa mocarną swą pieśń
Lauru liść rzuci — na jasne Twe skronie Z świata przesądów marnych zedrze pleśń
Flota na redzie banderę podniesie Setką wystrzałów' odda Ci salut Rybak w'śród sztormu o 'hei Ci zanuci Czołem pozdrowi Kaszubów ród ... . A ta piechota — szara reduta
Reluton biedny — lecz wielki pan Da ci piosenkę z krwi i żelaza Milion bagnetów położy łan.
Śpiewać ci będzie o rozmarynie I o Kasieńce zanuci raz
O twych zwycięstwach, o swym karabinie O wszystkich wodzach — Ty Wodzu n asz!
Na ucho szepniem, że trza nam butów Manierka pusta — zdałby się rum Zdejm marsa z twarzy — bo ta biedota To Twych piechurów radosny tłum.
Lecz gdy potrzeba — j?K czwartak stać będzie Na krok nie zejdzie — z krwawych walki pól Z bagnetem w ręku pójdzie w świętą sprawę Hasłem piechur — śmierć matka i znój.
Listopadowe noce, wy ciche, upiorne Skąpane w deszczu poszeptach i dżdżu Wspomnień wy noce — łzą ludzką ciężarne Co kołyszecie cmentarze do snu...
Z samotni komnat cichych w Belwederze Cień Jego ramion spływa na świat...
12 W IZJE ZM ARTW YCHW STANIA POLSKI
JULJAN EJSMOND
K IED Y Ś...
Okopy przemieniły się w złocisty paróA', zarośnięty po brzegi w wierzb płaczące krzaki, w płomienne — jak żołnierskie miłowanie — maki, w pęki przytulji — białe, jak kity huzarów.
Słońce oblewa ogniem swym złotych pożarów srebrne chorągwie wiklin i ostu szyszaki, i husarję błękitu — rozśpiewane ptaki...
Szumią bylice na kształt zielonych sztandarów...
Tu konały narody, tu grzmiały armaty, a dziś ptaki śpiewają i śmieją się kwiaty, rumiane krwią poległych, ich sławy promienne.
Polsko ! I Ty zakwitniesz jako te okopy.,.
Gwiazdą narodówr będziesz, słońcem Europy, Wielka, można, świetlista — jak niebo wiosenne...
STANISŁAW STOCHEL
N 4SZ E MORZE.
Rozdarte ciało Polski — śmierć przetrwało, zawierając z Morzem wieczny ślub — i krew z ran w morskiej pianie zmyło, bo morze życiem — bez morza grób.
Nasze morze! Ty serce polskie!
chowasz wr swem łonie skarb polskich dusz.
Na sinej fali — lwy morskie
wznoszą okrzyk: „ nie damy cię ju ż !“
Piersią swą karmisz polskie plemię, sinym płaszczem okrywasz brzegi, bronisz przed wrogiem wolną ziemię — polskiej banderze kreślisz drogi.
Jasne Morze, matko ty nasza ! Imię Polski w portach świata głoś, że nie zginęła Polska Rzesza,
a Twój port GDYNIA — to Polski o ś !
G A R ŚĆ ŻYCZEŃ IMIENINOWYCH 13
II. GARŚĆ ZYCZEŃ IMIENINOWYCH.
D O C IE B IE W O D Z U
(LIST IMIENINOWY DO KOMENDANTA.) D o Ciebie, W O D Z U piszemy te słow a S trzeleck ich pułków Tw oich wierna brać, rozdzieli jen o nas deska grobowa,
przysięglim z T o b ą przy O jczyźnie trwać.
Dziś my od C iebie przedzieleni kratą, my co nad Tw oim snem dzierżyli straż,
lecz n as przy sobie pam ięcią w ciąż m asz tęsknotą, w iarą i m yślą skrzydlatą.
W ychodzisz do nas z portretow ych ram legendy polskiej znów rycerska k a r t a .., my tu taj, W O D Z U , Ty sam otn y tam , h on oru P o lsk i trw am y — w ierna warta.
R ycerski k le jn o t naszego honoru
Tyś go o W O D Z U , zaw sze pilnie strzegł aby nie tr a c ił nic z swego poloru u stóp Tw ych żołnierz najw ierniejszy legł.
U łan i ręce od szabel wytarli, piechota w boju stan ęła, ja k mur, i najw ierniejsi na okopach marli, niby paciorków p o k ład li się sznur.
Niby różańce tej świętej modlitwy które w olności im ię wiecznie czci, tak szli o ch oczo w okrucieństw o bitwy jak by im nie żal było m ło d ej krwi.
W O D Z U , patrz! Nowa idzie świeża w iosna pod stalą kopyt ugina się kwiat,
wiara w n as w staje bu jn a i radosna, now a tęsk n ota now ych m ęki la t:
Ze jeszcze kiedyś zadzwonim w pałasze i krwią popłynie nam bagnetów stal, i że straco n e — jeszcze będzie nasze i że ofiary żadnej nam nie żal.
I hufce Tw oje wychodzą z pod tęczy na walkę krwawą na bojow y zn ó j:
C is z a . ., W niew'oli pryska sen p a jęcz y . ..
W O D Z U , Ty stalą wiary serca z b r ó j!.
W m a r c u 19i8,
14 GARŚĆ ŻYCZEŃ IM IENINOW YCH
K O M E N D A N T O W I Nie stą p a ł w życiu swym po kw iatach, lecz dla idei tylko żył,
m iesiące długie w K azam atach 0 w olnej P o lsce tylko śnił.
A zap ał jego i p raca szczera w ydała dzisiaj wielki plon, o, dobrze znam y bohatera!
każdem u sercu drogi O n.
M arzenia cudne się spełniły, w y słu ch ał m odlitw jego Bóg, 1 już zgnębione wrogie siły i zwyciężony podły wróg, C zcim y więc C iebie bohaterze Ty jeden nam i tylko rządź!
każdy krew sw oją da w ofierze Um iłow anym W odzem bądź!
1918.
W DZIEŃ IMIENIN WODZA.
Kochamy C ię! boś stworzył „Czyn"! Kochamy Cie ! boś stworzył „Moc", Bo pokazałeś światu Nasz drogi Naczelniku —
Jak walczy prawy polski syn więc masz za sobą w dzień, czy noc Z caratem lub hakatą.— „czwartaków" w zwartym szyku.
L w ów , m a r z e c 1919 roku .
19. III. 1919 ROK.
Obywatelu Brygadjerze! Składalim Tobie ślubowanie
My szary tłum w kurzawie krwi,
żołnierska, prosta brać, nie żałuiący la t ...
przy Tobie we czci, świętej wierze, Brało przysięgę armat granie, do końca będziem trw ać! echami niosąc w świat!
My nie zapomnim, Wodzu szary, I dziś armaty jeszcze grają
doznanych krzywd i płynie krew
które Ci srebrzą w łos... a Ciebie nam tu brak:
Znasz „Dziadku", serca Twojej wiary, lecz relutony w wierze trwają, boć jeden był nasz lo s ! wpatrzone w dal, — w Twój znak —
Wodzu Narodu! — Trwają w wierze . . . Obywatelu, Brygadjerze! —
TO BIE KOMENDANCIE!
Nie frazesów wspaniałe okiście,
nie słów pustych pięknie brzmiące dźwięki, nie wawrzynów przestarzałe liście,
nie wspomnienia, dawnych czasów szczęki,
G A RŚĆ ŻYCZEŃ IM IENINOW YCH 15 ani wonnych kadzideł opary,
ni tęsknoty tak zwane w żołnierce...
W dniu im ie n in Komendancie szary żołnierz do nóg składa Ci swe serce.
1920 rok.
W O D Z O W I ŻOŁNIERSKIE ŻYCZENIA.
Graj żołnierska trąbko, przez góry, doliny:
Święty Józef dzisiaj,
„Dziadka" imieniny.
Cóż Ci na wiązanie Żołnierz dać jest wstanie Wodzu nasz, wodzu nasz, Wodzu nasz kochany!
Nie potrzeba Tobie brylantów, ni złota;
brylantami świeci Twa rycerska cnota,
A serce żołnierzy do Ciebie należy,
Wodzu nasz, wodzu nasz, Wodzu nasz kochany ! R o k 1920.
Królewskiego płaszcza nie wziąłbyś na bary świetniejszy od niego jest Twój mundur szary.
Bez królewskiej maski Tyś król z bożej łaski Wodzu nasz, wodzu nasz Wodzu nasz kochany!
Życzymy Ci zdrowia, zdrowia i tężyzny — żyj sto lat dla Polski ku chwale Ojczyzny.
Tyś śpiżu kolumna Polska z Ciebie dumna, Wodzu nasz, wodzu nasz Wodzu nasz kochany!
B. HERTZ
NACZELNIKOWI - ŻYCZENIE.
Tyś jest ten, co się z męką Polski sercem zrósł.
Ten, co z Ojczyzną wraz dźwigał kajdany.
Z praw jak ona wyzuty, przez świat nieuznany, bezimienny bohater, tropiony, ścigany,
wiernie^dzieliłeś jej los.
Tyś jest ten, co Jej dumę w duszy własnej skrył, ni skazy nie znając, ni gnuśnej rozpaczy.
Nawet w carskiej katordze, groźnej dla siepaczy,!
Wódz herojów bezdomnych, wódz armji tułaczy niezwyciężonych polskich sił.
Tyś nie znał narkotyków — na sumienia zew,!
piór pawich, szychu za pradziadów cnoty
Wiedziałeś, że nam samym trza krwawej roboty, bo Polsce nie daruje nikt wolności złotej °
aż moc pokaże i gniew.
Padły wrogi. — I wstała. W stała z nędzy dna.
I znów bez kajdan wolna w przyszłość kroczy.
Tejże chwili ku Tobie zwróciły się oczy,
bo wspólnych cierpień pasmo z nią ciehie jednoczy, I gwiazda błysnęła Twa.
16 GA RŚĆ ŻYCZEŃ IMIENINOWYCH
Skoro dzisiaj czas przyszedł życzenia Ci n ie ść ! Modlitwę czytam w Twem sercu wyryta
jedno — czy cię w złotogłów, czy w zgrzebło spowito:
byś zostawił nam Polskę rządną, prawowitą budzącą podziw i cześć!
W iln o 19.III.1921.
WŁ. KĘDZIERSKI
WYZNANIE (na imieniny Wodza) Jak Polska długa i szeroka,
Twój rozkaz pełnią dziś już wszyscy.
I choć nie zdobią ich puklerze, choć nie są Twoi to żołnierze, którzy Ci bronią byli bliscy, gdyś Ty W olności toczył bój, dziś naród polski — naród TVój, pełen ufności, mówi: „W IERZĘ"!
Wierzę w praojców snu ziszczenie i triumf morza krwi ofiarnej, wierzę w narodu moc niezłomną i Twoją misję przeogromną ; wierzę, że Polsce dziś mocarnej przewodzi duch proroctwem śniony dla nas — maluczkich niezgnębiony, dlatego z serca mówię: „WIERZĘ" !!
Wierzę, żeś wywiódł kraj z otchłani i wskazał drogi mu bezpieczne, a gdy ze szlaków prawych schodził tyś żar zamierzeń jego chłodził i wyniszczyłeś, co wszeteczne, żeś życie swoje dał w ofierze i Polskę całą kochasz szczerze, dlatego z serca mówię: „WIERZĘ“. — Wierzę, że wytrwasz i zwyciężysz, boś rzucił w glebę ziarno zdrowe:
Myśl pracy trudu i ofiary, której się podjął młody, stary, by tworzyć życie całkiem nowe.
A wiara moja jest głęboka, jak Polska długa i szeroka,
dlatego z serca mówię: „W IERZĘ"! — K o w e l w m a r c u 1932 rok.
TESKA
D A R O W A Ł E Ś NAM S E R C E
D arow ałeś nam serce sw oje wszechzw yciężające, dzień każdy swego życia, żar tw órczy sw ojej krwi, ręce d a łe ś: dwa m łoty w proch rozpylające m a ło ść ducha, czczo ść myśli, przetw orzyłeś sny
G A RŚĆ ŻYCZEŃ IM IENINOW YCH
na rzeczyw istość. W w olności nas uczysz pracow ać duszę-ś ro z sia ł po P o lsce na w schodzące ziarna, jakże Cię to najm ilszy W O D Z U nie m iło w a ć ? ja k nie iść w skiby roli, której, ziem ia czarna, ogrzana T W Y M O ddechem , ręki siewcy cz e k a ? m y rozum iem y się wszyscy w P o lsce zblizka i zdaleka ciągn ąć pługi będziemy, w ytracać kąkole,
póki się czyste ziarno w sło ń cu n iezru m ien i...
Idziem y żyźnić ziemię przyszłym pokoleniom . M a r z e c 1932.
MARJA COSSA
M A R S Z A Ł K O W I P IŁ S U D S K IE M U C hoćby mu z całego św iata
wawrzyn s ła ć pod nogi
ch oćby w szystkich s ło ń c pochodnią rozśw ietlać mu drogi.
W szyszak złoty zdobić skronie, m iecz kuć z błyskaw icy,
n ajcen n iejsze skarby w schodu zwieść mu do świetlicy.
W szystko, wszystko to zam ało k o ch a ć n am go trzeba,
jak się Z B A W C Ę swego k och a i to s ło ń c e z nieba.
B o to sło ń ce życiem darzy a O N n as W o ln ością,
za tę W o ln o ść m u o d płacim zgodą i m iło ścią.
W dniu im ienia, „A nno S an to ", serca m u oddajcie,
serca wierne k ry ształo w e!
M A R SZ A ŁK A k o c h a jcie ! W i e d e ń (1933).
WŁ. WORONINOWA
NA DZIEŃ 19 MARCA.
W O D ZU ! nie śmiemy składać Ci życzenia, bo wszystko, co powiemy swemi usty, wobec Twego czynu przeogromnego wyda się błahe, blade, ot — dźwięk pusty!
Wielkie i śmiałe były Twe marzenia, wybiegłeś z myślą poza szarość życia.
1# G A R ŚĆ ŻYCZEŃ IM IENINOW YCH
siłą i hartera ducha niezłomnego zbudziłeś Polskę i — wyszła z ukrycia.
Wiemy, niczego nie pragniesz dla siebie, tylko dla Ojczyzny czynów miłości i nie słów, lecz — pracy dla Jej wielkości.
Przeto, Wodzu, nie śmiemy składać życzeń Tobie, jednak wyrywają się słowa i smugą
serdeczną płyną: Żyj nam długo, długo!
r. 1933.
STANISŁAW STOCHEL
ZIEMI CIERPIEŃ SYN.
(na święto imienia Marszałka) Do b ro n i! do b ro n i! do broni
P olsk o ! tak na zew sial dzwoni!
Za nasze łzy, za krew, za kraj — W zawrotnym pędzie wichru g n a j!
Orle biały z sztandarem w cwał za ból, za kajdan żelaznych srom — błyskawic lotem rzucaj grom uderz w kordonu bestji wał.
Tęsknoto słyszymy twój głos, dzierżymy w ręce Lecha młot, za matki jęk i siwy włos ach piorunowy daj nam lo t ! Hej I na bój, na bój, na bój ruszył ziemi cierpień Syn ! Prawą dłonią ujął CZYN — w lewei zamknął marzeń r ó j:
Huraganem z hasłem : NARÓD I M y ś la c h o w ic e 1933.
Utopiła stal w jadu zaród — W olność!
Tężność!
Czysta — święta — śladem lwa - Przez Łowczówek — Konary — Bug — Polską Górę — Magdeburg —
pieśnią stali w zwycięstwie szła — w koronie z liści wawrzynu i z wiekowym szczerbcem czynu...
W jego sile cu d ! Polski żyje ró d ! W olnością grzmi Złoty Róg!
O ! znam Cię, znam cię syn ie!
Słowo zamknąłeś w Czynie —
Czyn w Ducha Moc, Tęgość, Jedność A imię Twe - N IEŚM IER TELN O ŚĆ !
JÓZEF SKRZYPCZAK
NAJLEPSZEMU O BYW A TELO W I (w dniu imienin)
Rzekłeś mocarnie: „Rozszarpać matnię wiążącą ciało Rzeczypospolitej"!
Runęły hufy zwarte i bratnie Polska je st!! — plon przeobfity!
- a WIĘŹNIEM byłeś. . . Buławę wziąłeś: i wrogów chmary, dyszące grobem i krwią opiłe — u bram Warszawy grzmiące fanfary strzaskane! — na proch rozbite! —
- bo WODZEM b y łeś...
wiecznie bądź, wiecznie - KRÓLEM
I rzekłeś znowu: „ja uwydatnięi szlaki rozwoju Rzeczypospolitej" • w Moc i potęgę — szlaki szkarłatne rozbłysły — płoną — w sercach i mózgach
wyryte!
- a WIĘŹNIEM byłeś ,..
W oju —Tyś W ielki!—my, jeszcze mali — w bezkres Twej myśli patrzeć z oddali łowiąc twej Polski znicza rytm słuchem,
''wołamy:
Polski DUCHEM!!
G A R Ś Ć ŻYCZEŃ IM IENINOW YCH 19
ADRES UCZNIÓW AKADEMJI SZTUK PIĘKNYCH KOMENDANTOWI Serca Ci dzisiaj przynosimy w dani, co z TW O JEM w jeden biją rytm tęsknoty i krwawą raną, która C IEBIE r a n i.,.
Niech CI się ziści sen o Szpadzie Złotej.
Zrodzony w buncie dławionego ducha;
niech polski posąg, z jednej kuty bryły, wstanie z rąk TW OICH, z ognia co wybucha, my tutaj cichej pracy, dając siły
ongiś z pod z znaku T W O JE G O żołnierze — życzymy TO BIE: obyś oblekł w szaty
ten sen. co źródło z bólu bólów bierze a dzieło TW O JE niech uznają kwiaty
CZEŚĆ!
20 APO TEO ZA W O D ZA NARODU
III. APOTEOZA W O D ZA NARODU
KAZIMIERZ TETMAJER
W Ó D Z
Gorycz zalewa duszę — lamie — Któż o losach
postanowi — czyje jest ramię, co wstrzyma słońce w niebiosach, lub pchnie —
Zgina się dusza i w prochu się rozpala — miecz w dłoni się ukrusza słucham — nie mówi nikt--- Żmiję, gada
widzę, co mi do piersi winie
jestem sam — z Żachodu, Wschodu, Południa ni Północy żaden głos stoję sam winie —
gdy przeciw — Los...
Rzeka--- Nowe wezbrane nurty, m ęt--- przejść mam — nie widzę, brodu
przejść muszę!...
Ścieka
potem krwi każdy włos...
Olbrzyma widzi — siadł — jakby w świata kąt
i zaparł drogę ---
tam idę--- w Blask mój krok--- tam!... jakiż wzrok!
Wzrok Jego na mnie padł, jak ślina smoka — „cóż wiesz‘7!
pyta — d rw i--- przez krwi pożogę
nie kupię słowa — w targ krwi!
lak zwierz
patrzy —wzrokiem przebija — u serca żmija,
nademną olbrzymi — kir — orłów skwir—---
chorągwi wiew!
Na rozpalone blachy postawiłem stopę, w rękach toczę płonące kule ołowiane, żar głowni pryska mi w brewr,
w ustach gorzącą ropę mam —oto są wagi dane.
w a ż !--- ja sam sam ważyć m a m ---
A PO TEO ZA W ODZA NARODU 21
Jestem silny miecz mój ostrzony był nieomylny — był...
Czarne zasłony
na oczach — — — i żadna dłoń nie zdziera i wkoło nikt,
tylko ów olbrzym kir, co słoni B la sk --- z podziemnych szycht
dym--- podemną to ń --- skały stawione w grzędę i orlich skrzydeł trzask--- Orły lecą. — --- -
O sło ń ce!
Gdy konać będę, ukaż mi orły lecące!...
L u ty 1916 EDWARD SŁOŃSKI
TW E IMIĘ
Przez ścianę mi Twe imię wypukał przed laty mój sąsiad, lecz kto taki — Bóg go raczy wiedzieć.
Podobno wraz z „bibułą dostał się za kraty i siedział ósmy miesiąc i jeszcze miał siedzieć, by potem powędrować gdzieś do wsi jakuckiej, ten właśnie mi przez ścianę wypukał: — PIŁSU D SK I!
i dodał: — źle! — i więcej nie chciał nic powiedzieć.
Myślałem potem długo w swej celi więziennej 0 TOBIE, sam niepewny będąc swego losu, 1 nieraz powtarzałem na głos w ciszy sennej TW E imię usłyszane przezemnie bez głosu,
jak gdybym wówczas wiedział, że ono swą chwałą opromieni po latach Polskę zmartwychwstałą, przez Ciebie wywiedzioną z krwawego chaosu.
Dziś. kiedy z tych kamieni, co TO BIE pod nogi rzucali wyzwoleni z jarzma niewolnicy,
wyrósł szaniec tak wielki, że chroni TW E progi przed białem nienawiści i białem ulicy,
nieraz w nocy ktoś puka, jak tam w Cytadeli,
TW E IMIĘ, więc jak wówczas zrywam się z pościeli, bo myślę, że znów carscy przyszli najemnicy.
EDWARD SŁOŃSKI
KTO, JAK ON . . .
Kto, jak ON, nasz Brygadjer PIŁSUDSKI Polskę w sercu, śmierć w tornistrze nosił, kto, jak ON tak u Boga wyprosił, by stąd odszedł najeźdźca kałmucki?
22 A PO TEO ZA W O D ZA NARODU
Kto, jak on, z,Bogiem tak się targował
pod ŁOW CZÓW KIEM z krzywą szablą w ręku o tę Polskę, pełną krwi i jęku,
o tę Polskę, którą wróg rabował?
Kto, jak ON, ? . . .
Pam iętajcie to imię, co z tęsknoty do Polski wyrosło, gdy wróg deptał ją z butą wyniosłą, całą w ogniu stojącą i dymie ...
Ten żołnierski wysiłek nadludzki
Wy swym dzieciom w kolebkach przekażcie:
bo, jak w burzę kapitan na maszcie' stał dziś w Polsce Brygadjer P IŁSU D SK I!
OR-OT
ON Kto patargał wieków pęta
wskrzesił naród co krwią broczy, temu przyszłość odemknięta bije słońcem prosto w oczy Duch przywykły niema widzieć wszystko co jest w mroku czynne, chce w tem słońcu kraj swój widzieć wyskrzydlony ponad inne.
W strętna pełzań mu trucizna podła, szara, niska, drobna, bo ON pragnie, by Ojczyzna była JE G O snom podobna.
By się wzniosła tak wysoko, gromowładna i anielska, żeby ż Bogiem w oko w oko w proch szatańskie starła cielska OR-OT
PIESN O WIELKIM CZŁOWIEKU S ą niewidzialne do Potęgi schody, tłum ich niedojrzy i mija z daleka, niemi to Wielkość prowadzi narody W ola Wielkiego Człowieka
On jeden włada dziejów tajemnicą, nad przepaściami ON jeden iść umie, ON duchem wiecznym i myślą — Orlicą duszę narodu rozumie. —
'W NIM lat tysiąca związały się moce wie, co wstecz było, co za jutra progiem, o Swej Ojczyźnie ON w bezsenne noce sam na sam rozmawia z Bogiem.
Hetman duchów—nie szkieletów m ając w wzgardzie czcze mamidła chce w nią duszę tchnąć poetów i husarskie przypiąć skrzydła.
Juljuszowe śniąc obrazy, z nią się wzmaga, jak tytany, by nie miała żadnej skazy na swej zbroi nieskalanej.
Jak W ÓDZ walczyć, jak wieszcz czuwać, by wyłączyć dziejów księgę i dzień po dniu w nią przekuwać swoją wolę i potęgę !
Cóż plugawych żądeł ostrza i po cierniach pochód krwawy!
gdy to droga jak najprostsza na kapitol wiecznej sławy..•
A PO T EO Z A W ODZA NARODU 23
Szczęśliwy Naród który G O posiada i na szczyt dąży za JE G O przewodem, bo szarą masę JE G O duch i szpada uczynią wielkim Narodem.
Tak Napoleon zmienił w hymn historję, tak orle skrzydła Polsce dał Batory i tak Mickiewicz zapalił nam glorję w długiej niewoli wieczory.
Płyną krwią rzeki, ciekną krwi kropelki, pętla na szyji ściąga się i dusi, — lud czeka cudu a cud to ten Wielki, który ma przyjść — i przyjść musi.
Przyszedł. Uderzył mieczem w dziejów księgę, zadziwił tłumy i swoje i cudze:
„Wstań! wyjdź na słońce"! ja Ci dam potęgę!
weź skrzydła! Wstań! ja Cię budzę!
I wstała; — wielka jak nigdy, szczęśliwa, bujna, jak młodość upojona wiosną laurem, wawrzynem rozkwitnęła niwa a ludzie na Orłów rosną.
Najwyższe przed nią otwarły się dzieła, w tum się strzelisty zmienia mauzoleum i to już nie jest tylko: „nie zginęła!"
to najgórniejsze „Te-Deuml"
Boże Polaków! Snać starliśmy winę, ze nie opuszcza Twoja nas opieka i żeś w lat polskich najświętszą godzinę dał nam Wielkiego człowieka.
ARTUR PRĘDSKI
O T O SIĘ DUCH M Ó J...
O to się duch mój wyrwał w górne loty, bo w sercu płonął mi ogień ukryty i sen o szpadzie gorzał i tęsknoty
wschodzących słońc wolności ujrzeć śniły.
Książąt Niezłomnych powoławszy roty, wieść ich w daleki Brzask we mgle spowity, niszcząc zło, w gruzy mieniąc przesąd starczy, wrócić do Polski z tarczą lub na tarczy!
Sto razy śmierci w twarz patrzałem blisko, widziałem młodych hufców krew ofiarna, gdzie szatan krwawe wyprawia igrzysko, posoką rosząc ziemię mogił czarną Widziałem Kłamstwa podłe wężowisko, służalczość nisko zgiętych duchów — marną i chęć zabicia wiary serc — w zwycięstwo więc krzyż na siebie wziąłem i męczeństwo,
24 A PO TEO ZA W OD ZA NARODU
Jednak się nie gnę pod ciężarem krzyża, lecz poprzez kraty patrzę śmiało w słońce żali, już wielka godzina się zbliża,
gdy złoty Róg uderzy w tony grzmiące.
I ten, co kornie dzisiaj czoła zniża, poczuje w sobie serce promieniące, i moc ogromną w sercu mu obudzi, że z snu ślepoty pójdzie budzić ludzi.
Sto słońc mi w sercu płonie i błyskawic i tysiąc w sercu mi bije serc synów.
bezdomnej ziemi pełnej łez i mgławic,
gdzie jak słup ognia świeci — „BENJAMINÓW", gdzie kiedyś wstaną z mścicieli obliczem,
ci, — których naród własny nazwał „NICZEM"!! — STEFAN WIERZYŃSKI
A W IĘC JUTRO...
Na czołowej odległej wedecie.
zapatrzony w mgieł lotne szarzyzny, nasz KOMENDANT wsparty, na lawecie, myśli, duma o szczęściu Ojczyzny.
Wzrok utopił w mgieł szare opary,
zmarszczył czoło, brwi ściągnął nad okiem...
duma-, myśli Komendant nasz szary, duma o czemś poważnem, głębokiem.
Czarne myśli opadły na duszę, czarne myśli, ponure jak kruki, i w potworną ządum ań-snów głuszę, wiodą serce i szarpią na sztuki-
Jutro— Jutro przed nim i niepewne znane dobrze tak, krwawe jak zgłoski...
a więc... w jutro!... Prysną piosnki rzewne...
piosnki znane, żołnierskie, bez troski.
Prysną piosnki, co w twardej żołnierce, całą duszę wygw'arzą rycerską;
radość... smutek., zwątpienie... a w serce tchną i siłę i moc bohaterską.
Płyną piosnek żołnierskich poszumy, płyną puto, by, zginąć na świecie ..
a KOMENDANT nasz snuje swe dumy, smutno wsparty, na ciężkiej lawecie...
I KOMENDANT coś tworzy, coś marzy, zapatrzony w mgieł lotne szarzyzny...
stoi cicho na chłopców swych straży, stoi cicho na straży Ojczyzny.
APO TEO ZA W O D ZA NARODU 25
ST. RAYSKI
SIER PN IO W Y CZYN.
Jam CZYN, co w głuchą noc sierpniową by Naród zbudził się rycerzem,
szedłem z mężnymi rżyskiem świeżem, ufny i z podniesioną głową.
Jam z pęt wyzwolił wieszczby słowo, że, co nam zabrał wróg, odbierzem ...
W ciało m je oblókł i puklerzem i tarczę dałem mu stalową.
Ja CZYN, — syn Czynów, co przedemną stoczyły się gdzieś w przepaść ciemną — przebrzaskiem byłem dnia w walk dym ie. . .
Czego wywalczyć Im niedano
To-m zdobył: W olność Polski wiano — PIŁSU D SKI zaś - me im ię ...
BOLESŁAW ZYGM. LUBICZ
REDUTA PIŁSU D SKIEG O . Za gromem grom — żelazny opór tarczy!
Za strzałem strzał. .. lecz znich Reduta drwi, granatów ręcznych, męstwa nam wystarczy.
Dość mamy kul i w żyłach ciepłej krwi!
Żółtawy piasek ganków znaczy lin ję : —
— balast i tarcza, druh i symbol mąk!
na piasku krew ... Więc rannyś? ból przeminie!
Zostanie jasność zórz, płonących w krąg.
Za gromem grom ! — to mówią min miotacze i poświst k u l... granatów ciężki zew ...
na piasku krew, więc haracz nad haracze: — z drgających życiem źył rozprutych krew ! W ięc Świerży trup ?. ■ ■ dokoła wstęga czarna ... popielisk wkrąg Redutę objął p a s ...
Tu pożar był. Ucichła bitwa — gwarna, pożaru — bitwy — pożar, oto, zg asł...
W ięc cóż że trup? Wyniesiem go w pogrzebie, zaświecim łz ą ? ... Reduta z śmierci drwi!
Ładunków dość. I stać nas, by w potrzebie, w Obronie Polski przelać nieco krwi! — JÓZEF RELIDZYŃSKI
KOMENDANT w M A G D EBU R G U . . . Kom endancie! Ku obcej fortecy
co cię skryła, ku Tobie i Sprawie, bliscy sercem, choć ciałem, dalecy, jak ciągnące lecimy żórawie.
26 APO TEO ZA W O D ZA NARODU
Lecą myśli ku Tobie, jak ptaki, z pozdrowieniem i ze czcią się kładą u stóp T w o ich ... dziś bo nam jednaki — rabów skutych my dzisiaj grom adą!
Ale ju tro ... to do nas należy!
ale ju tr o .., rozpłoną znów wici!
Róg Twoich skrzyknie znów szarych ryczerzy, w słońce wyjdziem w podziemiach ukryci
I cóż z tego, że ciało za drutem myśli wolnej drutami nie szprzęgą!
cóż że ciało ze zbroji rozkułem! — — — myśl jest zbrojna, niezłomną przysięgą.
Tą przysięgą na Ciebie i sprawę,
że nie spocznieniem, aż zoiza rozpłonie ! . , . Odebrali pałasze nam rdzawe,
lecz któż serca odbierze nam w tonie ? Już, nie jesteś samotny Rycerzu, pośród rzeszy tak obcej, ch^ć swojej bo w serc naszych żołnierskiem przymierze z Tobą Polska nad Narwią straż stoi . , . Plon wydały Twe trudy i znoje,
Duch twój ogniem nam w piersiach się jarzy .. • niechaj będą spokojne sny Twoje
My czuwamy jak Mohort, na straży!
ZA TO BĄ , Z T O BĄ W SZĘDZIE
Znowuś jest z nami wraz «. I w Twoją dobrą patrząc twarz, na trudy i niedole: serce Ci każde wierzy:
ten sam poleski —ć tuli las, o Komendancie! o Ty Nasz, te same troski, bóle- co serca masz żołnierzy!
Czytalim, że daleko, tam Przy Tobie stoi wierna straż, Polska Cię czciła cała, przez Ciebie Polska będzie!
a tu tak tęskno było nam, O Komendancie! O Ty Nasz!
Brygada Twa czekała. za Tobą, z Tobą wszędzie!
Wróciłeś do nas, jesteś znów, serce Cię każde wita,
spojrzenie każde, choć bez słów, o przyszłość Polski pyta.
1916 r o k w polu-
P I Ł S U D S K I Wiecie skąd przybył?
z oddali, — z oddali,
skąd polskiej męki pierwszy słychać jęk, gdzie jej gorący stygmat wciąż sie pali, kajdan bez woli rozlega się brzęk i gdzie bezdomne drżą serca na szali...
A PO TEO ZA W O D ZA NARODU 27
Czy wiecie kto on?
Zrodzony legendą,
co szła przez polskie lany tyle lat, która zostanie i tym co przybędą w nowy świtaniem obudzony świat, aż z niej słoneczną opowieść wyprzędą.
B o polskiej duszy posiadł wszystką mękę i wolny zakuł się w tej męki stal,
pewny, że może podnieść swoją rękę wszędzie, gdzie polska rozjaśnia się dal, i zbudzi w ludzie drzemiącą potęgę.
PIEŚŃ POLA KÓW Z AMERYKI.
Przez boje dzielnych swych synów, już powstał wolny kraj.
Polacy dumni swych czynów, Ojczyznę, zmienią w raj.
Za polskie sioła, łany, swe życie warto nieść!
Niech żyje Wódz Kochany P IŁ SU D SK I! cześć, mu cześć!
Wysoko nasz Orzeł biały, ku chwale wiecznie mknie, otacza skrzydłem kraj cały w wolności złotym śnie.
Za polskie sioła, łany, swe życie warto nieść.
Niech żyje Wódz Kochany P IŁ S U D S K I! cześć, mu cześć ! Nie damy obcym swej ziemi,
obronim piersią sw ą!
H e j! przed tarczami polskiemi wrogowie niechaj drżą.
Za polskie sioła i t. d.
P IŁSU D SK I! H ej! Bohaterze!
Ty polskie serce znasz —
My umrzem w tej świętej wierze, żeś Ty jest ojciec nasz!
Za polskie sioła i.t.d.
JÓZEF PORĘBA
DO DZIADKA
Dziadku! Brygada druga Ci się korzy rewolucyjnej polski nasz Hetmanie i przysięga, że broni nie złoży, póki jej życia stanie . . . .
Dziadku! Brygada druga hańbę zmyła za tę przysięgę smutną niewolnicę złej mocy, co nam Polskę podzieliła ręką zbrodniczą.
28 A PO TEO ZA W OD ZA NARODU
Karpacka wiara, choć nieuzbrojona, prosi, aby ją błogosławiła
dłoń TW A Hetmańska, hej żeby to ona.
dziś nam, złączonym, razem przewodziła
ŻOŁNIERZE POZNAŃSCY NACZELNIKOWI.
Twardy my, zwarty lud, na spiż zahartowany worany w rodne łany, beza śmiechu i bez złud!...
Twardy my, zwarty lud!
Nad W artą straż nam była i staliśmy jako m u r!
jako marmuru bryła jako spiżowy mur . . . Gnębił nas wraży but, a my, ścisnąwszy zęby, liczyli krwawe wręby, krwawił nas wraży knu t. ..
Ścisnąwszy zęby twardo, czekaliśmy, czy wróg, nie zegnie dumnych nóg, czy schyli głowę hardą., aż wejrzał na nas B ó g !:..
P o z n a ń 1920.
W oddali, hen, w oddali jakaś się łuna p a li. ..
szczęk słychać, tupot nóg i pobłysk zimnej stali w jasnem się słońcu p a li. ..
I zagrzmiał złoty R ó g ! . . . I oto-śmy dotrwali
a gdyś uderzył w róg — — my — jako mur ze stali za Tobą się p orw ali!..
Tyś pierwszy wroga zmógi za Tobą — my pognali, by naszej krwi korali do świętych dodać, strug.
My teraz Twoi cali ! jakośmy krew swą dali kiedyś zatrąbił w róg — tak będziem wiernie trwali, jak twardy mur ze stali J tak nam dopomóż B ó g !
/. O PEOWJAK
RA PO RT Gdy się fortec rozwarły wrzeciądze,
gdy do ciemnic wdarł się pierwszy promień, serca nasze w okowach jęczące
objął taki przenajświętszy płomień, że głos jed en : „do broni! do broni!
bił jak burza młotami do skroni. — A do świętej, jedynej Macierzy,
z wszechstron świata w'lokły się gromady, żołnierz biedny, obdarty i blady;
żywy jeno tym szeptem pacierzy;
w których słowo ; P olsk a! Polskami P olsk a!
grało w' uszach jak harfa eolska.
Wtedy światłem obłąkane oczy, już przywykłe do mroków ciemnicy, jęły błądzić po całej ziemicy
żali Ciebie kto z żywych nie zoczy — Wodzu! W odzu! co w latach niewoli byłeś naszym towarzyszem doli!
APO T EO Z A W O D ZA NARODU 29
Potem rozkaz: Łączcie się w gromady, bo nadchodzi ta święta godzina, w której Krzyżak, przerażeniem blady, jak plugawa zwinie się gadzina .!
a krew nasza, dolana do czary, Grunwaldowe uświetni sztandary!
Oto stanął huf jeden i drugi, z karabinem „na baczność" u nogi, potem szereg w nieskończoność długi wężem przypadł pod domowe progi i jął gada śledzić tą źrenicą,
co mu krwawo grała pod przyłbicą. ..
Biły serca, och! młotami biły •..
Huf za hufcem powstawał gotowy;
w mrokach nocy bagnety się śniły, zapał ludzi ogarniał bojowy,
W stal prężyły się młode ramiona, jak pochodnie i serca i ło n a ...
— estem gotów ! — brzmi hasło od brzegu .. •
— estem gotów ! — głos leci od wroga ...
— estem gotów! — szept słychać w szeregu.-.
— estem gotów ! — Ojczyzno Ty droga!
a z za węgła pocichu się skrada
druh żołnierza — znajoma śmierć b la d a ___
A nie było w nas żadnej obawy, jak to bywa czasami przed bitwą, bo tak serca nam grały modlitwą 0 ten rozkaz do krwawej zabawy, że karabin każdemu drżał w dłoni, oczekując na hasło: do broni!
A rozkazu żadnego nie dano, boś Ty, Wodzu, był od nas daleko;
wyglądalim na Ciebie co rano, aż łza gryzła pod oka powieką, a te serca tak nam mocno biły, że aż drżały praojców mogiły.
A dokoła nas stała gromada, co się starszą mieniła w narodzie, która chórem jęczała nam: biadaj
1 „że wróg nasz jest panem w tym grodzie,
„że tych kajdan rwać nam nie pozwoli,
„które w ciała nam wrosły w n ie w o li--- Potem kładli na Twe drogie skronie
wieniec hańby z tych cierni spleciony, co wraz z chwastem rosną na zagonie — A miał godło męczeńskiej korony — Potem plwano na Twe czyste imię -..
co jak godło poczęło się w czynie ! •..
Myśmy Trwali! myśmy ciągle trwali, patrząc groźnie wr Te przyziemne oczy,
30 A P O T EO Z A W O D ZA NARODU
którym obcy jest zawsze błysk stali, które blady strach do ziemi tłoczy, z bronią w ręku myśmy stali twardo, ich bluźnierstwa odpierając wzgardą...
Potem przyszła ta święta godzina, w której grały, nasze kulomioty, która z ojca przechodzi na syna, jako pierścień z Talizmanem złoty, a moc której wciąż w Narodzie żyje i przez Polski historję się w ije ...
Ślady kajdan zmyliśmy krwią wroga, winy ojców zmazała krew nasza, oto przyszłość już nas nie przestrasza i dziś Polska jest nam więcej droga. ..
bo dziś wolność nie jest nam jałmużną, darowaną i dziękowań dłużną !!!
Wodzu, Wodzu w piętnastą rocznicę polskie) sprawy, naszej wspólnej sprawy, gdzie plon wydał ten nasz trud przekrwawy, ze spokojem patrzym w Twoje lic e ...
P e o w ia k . W Ó D Z
O Tobie Polska śniła, że przyjdziesz Wodzu włady, O Tobie pieśń tęsknoty w odwieczerz łkały dzwony, O Tobie ktoś o zmierzchu słał wieść w uśpione sady, źe przyjdziesz w on dzień cudu łunami zczerwieniony...
Nocą wstawali z mogił jacyś rycerze smętni.-., by słuchać czyli koń Twój na błoniach nie zatętni...
Szumią nad Tobą, Wodzu, Twe Orły chorągwiane, a w okół Ciebie Polska w rumieńcu swoich zorzy stroi się w kwiecie sadów i w wieńce swe kłosiane, i czeka, aż dłoń Twoja śpichlerze jej otworzy...
A w okół Ciebie Polska, ta która już nie zginie, śpiewa Ci pieśń weselną „o witaj, Hospodynie"!
Za nią to niosłeś w darze śmierć wrogom i strach blady, za nią to z ran żołnierzy płynęła rzeka krwawa, a iżeś sen nasz spełnił, Hetmanie lwiej brygady, o, Wodzu, Tobie sława!...
1918. OKSZA.
A PO TEO ZA W O D ZA NARODU 31
BOLESŁAW KARPIŃSKI
JÓ Z EFO W I PIŁSUDSKIEM U Po nocach Ci się musi śnić
Kijów —co jeden tylko lśnić
^ słońcuzłotemi kopułamimoże...
Śnić Ci się musi i polskie morze.-.
Witezie Ci się śnią-— — I ci — co śpią.
Bolesławowi Rycerze w orlich piórach — co w naszych górach
drzemią...
Grzmot Ci się śni — co wstrząsnął ziemią lat tyle !...
Nowe ataki w dymie i w pyle — b ó j—i szrapnele —motyle
Ci się śnią,
Śnią ci się po nocach noclegi pod gołem niebem...
W przemoczonych kocach żołnierze---
co jeno chlebem się karmią---
Twoja wiara — Twoje dzieci i zapał ten — co im świeci w tych o czach !---
Śni Ci się berło — korona — Dyktator w kadzideł m głach!
I śni Ci się O n a ! Ta Ona co tyle czasu we łzach to n ęła---
A teraz razem do lotu
z dużym Orłem swym białym — nad światem całym
Swe boskie rozwinęła skrzydła!
A której wrogi się boją, jako m am idła!
jako upiora —co z grobu wstał o północnej porze i idzie się m ścić!
Bo się mścić m oże!
Odpychasz sny o potędze — O zemście —
O berle i Koronie.
Skołatane Twe skronie bo jam i!'
Na Twojem czole legjonowa czapka szara
ta czapka — znana nam — stara jeno spoczywa — — —
Twoja pierś nie chciwa zaszczytów!
Podeptałeś je wszystkie!
A ze świtówr
Wolności wschodzącej uplotłeś sobie laur — na głowę wieniec — Jako bohater — Szaleniec!
Cierni Ci wbito weń sporo — —
BOLESŁAW NIEMIRA
APOTEOZA Ponad mą ziemią zawierucha ponad mą ziemią ból i łzy,
szatańskie słychać: hu ha, hu ha ...
na karym koniu płyniesz: TY.
W armatnim huku, kul rzygocie TWA postać mija niby sen
raz płyniesz w srebrze i raz w złocie zmartwiałe usta szepczą: TEN : Zbroja TWA czarna i miecz lśniący łyska nad kaskiem złotych piór.
za TO BĄ płynie głos tęsknoty!
i w modlitewny spływa chór.
32 A PO TEO ZA W O D ZA NARODU
TY płyniesz, — płyniesz coraz dalej, pianą okryty rumak TW Ó J
o pieśni moja — grzmij i szalej!
ten rycerz daje zew na b ó j!
Uderzył w surmy —dźwięk już leci ponad zniszczony polski łan, za naszą W olność Piasta dzieci w śmiertelny wołasz bój i tan.
Uderzył, zniknął — złotą dalą armatni znowu zagrzmiał ry k ...
tam, kędy błysnął szabli stalą, strzelecki stoi polski szyk.
LEG ION Y W CIELEN IE M ARSZAŁKOW SKIEGO CZYNU
IV.
LEG JONY W CIELENIE MARSZAŁKOWSKIEGO CZYNU
LEO BELMONT
LEGJONOM C Z EŚĆ ! Od gór Karpackich ku nam zdawna 0 Waszych czynach biegła wieść
1 pieśń się o Was snuła sławna ;
Legjonom część! Legjonom cześć ! Przewodził Wam nasz Orzeł Biały Ojczyźnie nieśliście swą krew : dowiedliście na polu chwały, że Dąbrowskiego nie zmilkł śpiew ! Z mężnego K rz y w o p ło tó w dzieła wróg ujrzał a z nim cały świat że jeszcze Polska nie zginęła, pomimo długich Jarzm a lat!
Sen ojców o rycerskiej szpadzie Swej wiary duchem wcielił sy n . . . fundament nowy Polsce kładzie.
Legjonów starych wznawia czyn!
W olności ogniem pierś mu płonie, wykreśla z dziejów śmiała dłoń rozpaczny krzyk: „Finis Poloniae1'. ! ująwszy znów Kościuszki broń.
To nie są więcej tkliwe słówka śród których gnil ojczysty dom ...
to błysła szabla z pod Ł o w c z ó w k a , pod R a fa jło w ą bije grom !
To z wiarą w swoją misję szczytną, duch szwoleżerów dawnych wstał!
To w ogniu szarża pod R o k iłn ą przesadza czwarty wraży wał!
I dzień przychodzi uprawniony.
I cudny sen się, wyśnił nam;
wracając z pola bitw Legjony pukają do stolicy bram.
W arszawo! polskiej dziatwie mężnej laurowe wieńce winnaś spleść!
Niech zabrzmi hejnał wniebosiężny:
Legjonom cześć! Legjonom cześć!
W a r s z a w a 1918
34 LEG JO N Y W C IELEN IE M ARSZAŁKOW SKIEGO CZYNU
WIEŃCZYSŁAW MIRSKI
BYŁA ICH G A R STK A --- Była ich garstka---
wpatrzonych we wizję Polski potężnej od morza do m o rz a ---
wsłuchanych w tętent husarji orężnej echem niesiony w przestworza.
Pełni podziwu marzyli — do takiej Polski tęsknili-
Była ich garstka---
wpatrzonych w męczarnie Polski niewolnej, targanej rozpaczą---
wsłuchanych w jęki ofiar wiekopomnej tajgi okrucieństw! Sobaczą
dolę —nie ludzką widzieli i świętym gniewem zawrzeli- Była ich g arstk a---
wpatrzonych w Golgotę i w Chrystusowy stygmat męczarń święty---
wierzących mocno, że pękną okowy sromu —a wzrok wniebowzięty zawstydzał rzesze bezdusznych, wrażym „ukazom" posłusznych.—
Była ich garstka---
ale wszędzie była---jak Polska wielka, długa i szeroka.—
Garstka — wyśmiana, garstka — marzycielka, na którą pa^zał z pod oka
wróg, co się bał jej powstania..- i Poiak pełen wahania.
Była ich g a rs tk a ---
mężnych pionierów, co orzą ziemię na polskim ugorze,
patrząc na święte męczennicze plemię wierzyły w wolności zorze---
choć wróg załamał im siły--- choć w Polsce rosły mogiły !
0 dziwo! patrzcie!!
Z tej garstki odważnych powstały liczne polskie Legjony,
których duch mężny, siły tytaniczne zerwały grube zasłony
z oczu niewiernych Tomaszów 1 polskiej sprawy Judaszów!