• Nie Znaleziono Wyników

"Nieobałamucona wrażliwość. Pisarze pozytywizmu o filantropii i milosierdziu", Beata K. Obsulewicz-Niewińska, Lublin 2008 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nieobałamucona wrażliwość. Pisarze pozytywizmu o filantropii i milosierdziu", Beata K. Obsulewicz-Niewińska, Lublin 2008 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Janiak-Staszek

"Nieobałamucona wrażliwość.

Pisarze pozytywizmu o filantropii i

milosierdziu", Beata K.

Obsulewicz-Niewińska, Lublin 2008 :

[recenzja]

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 3 (45), 243-249

(2)

B e a ta K . O b s u l e w i c z - N i e w i ń s k a , „Nieobałam ucona ” wrażliwość.

Pisarze pozytyw izm u o fila n tro p ii i m iłosierdziu,

W y d a w n ic tw o K U L , L u b l in 2 0 0 8 , s s. 5 0 0 .

„Żebracy, kokoty, więźniow ie, pozytyw iści i Boże m iłosierdzie” (zdanie zam ieszczone na obwolucie) — o tym traktuje znakom ity zbiór studiów Beaty O bsulewicz-Niewińskiej. Autorka sięgając po tem at dobroczynności, filantropii i m iłosierdzia pokazuje czytającem u zn a n y ..., a jednak nieznany pozytywizm . Punktem w yjścia rozważań, które, ja k uprzedza badaczka, nie m ająam bicji m o­ nografii, jest hipoteza, że „pozytywiści [...] odznaczali się żyw iołow ą w rażliwo­ ścią na biedy oraz potrzeby poszczególnych jednostek i grup społecznych, a za­ razem przenikliw ą, u porządkow aną naw et zrygoryzow aną w ie d z ą jak owym brakom i biedom zaradzić” (s. 11). Jest to jednak dopiero zarzew ie wnikliw ych dociekań, bow iem pociąga szereg pytań, niejednokrotnie rozgałęziających się i tworzących sieć problematyki niezmiernie szerokiej, wykraczającej daleko poza zakres literaturoznawczy. Dlatego też dociekania na polu rodzim ym w ym agały rozległej w iedzy hum anistycznej: teologicznej, historycznej, socjologicznej, fi­ lozoficznej, praw niczej... Temu zadaniu autorka sprostała, słusznie asekurując się w wielu m iejscach wskazywaniem grona specjalistów, którzy mogliby w przy­ szłości zająć się problem atyką przez nią zaledwie rozpoznaną. „Zaledw ie” to w tym wypadku bardzo wiele. Istotne jest bowiem samo dostrzeżenie luk w do­ tychczasow ych badaniach nad literaturą drugiej połowy XIX w ieku i stawianie właściwych pytań. A odpowiedzi? Istotą literaturoznawstwa jest dociekanie. Beata O bsulew icz-N iew ińska świetnie, bo ze znawstw em ale i pokorą wobec materii badawczej, docieka.

Badania obejm ują korespondencję, publicystykę i beletrystykę znanych twórców: H enryka Sienkiewicza, Elizy O rzeszkow ej, Marii Konopnickiej, Bo­ lesława Prusa i Aleksandra Świętochowskiego, okazjonalnie Adolfa Dygasińskie­ go. Olbrzym i m ateriał egzem plifikacyjny ograniczają ram y chronologiczne - za punkt wyjścia przyjęto rok 1866 (debiut literacki Orzeszkowej) zaś terminus ante

quem stanowi rok 1916 (śmierć Sienkiewicza), zatem półwiecze. Autorka porząd­

kuje swe rozw ażania poprzez podział na siedem rozdziałów-studiów, z których większość jest dodatkow o rozbita na drobniejsze szkice. Dzięki tem u ogląd jest w szechstronny i nie gubią się pom niejsze, niejednokrotnie istotne spostrzeżenia. Rozdział I (.Problemy węzłowe) daje obraz złożoności fenomenu miłosierdzia, już na poziom ie sem antycznym . Pow ołując się na prace Tadeusza Sinki, Józefa Korpantego, Borysa Ł apickiego, Leszka M atei, Józefa Z abielskiego i Scotta Davisa, autorka wskazuje na bliskie pojęciu miłosierdzia: humanitas, clementia,

(3)

liberalitas, beneficentia, beneficjum i philantropia, jako odpowiednik łacińskiego misericordia. Pow szechnie stosow ane w dziew iętnastow iecznej publicystyce

określenie fd a ntrop ia (dobroczynność m otyw ow ana względam i czysto hum ani­ tarnymi) było zam iennikiem dla miłosierdzia (dobroczynności z pobudek religij­ nych, charytatywnych) (s. 22). Jak pojm ow ano m iłosierdzie w XIX wieku? Co kształtowało w iedzę na ten temat? Autorka sondując szereg pism religijnych, ka­ techizmów, kazań, nie dochodzi do kategorycznych odpowiedzi. Refleksja nad m iłosierdziem była stale obecna w dziew iętnastowiecznym piśm iennictw ie reli­ gijnym , ale nieeksponowana, zatem niepodnoszona do rangi doskonałości. Ba­ daczka dostrzega proces destrukcji m iłosierdzia, za przyczynę podając m.in. rozpow szechnienie poglądów Karola Darwina, Herberta Spencera, krytyki Fry­ deryka Nietzschego, ataki socjalistów i marksistów. Bliska miłosierdziu filantropia jest deprecjonow ana przez wrogów program u pracy organicznej i pracy u pod­

staw. Kolejną przyczyną degradacji jest „nagabywanie”, namolny dydaktyzm. A u­ torka w swych w stępnych uwagach pośw ięca też m iejsce złu jako pobudce dla m iłosierdzia. K ontrowersje budzi budow a tego ważnego rozdziału. Otóż treści m erytoryczne są „doklejane” do szkieletu konstrukcyjnego, jak im jest wiersz W isławy Szymborskiej W parku. Zabieg tyleż urokliwy, co zbędny, zw ażywszy na charakter pracy. Tłumaczy się to zapew ne niebanalnym, jak na wywód nauko­ wy, zaangażowaniem emocjonalnym (autorka zdaje sobie z niego sprawę, s. 15), który zdaje się jednakow oż trudny do uniknięcia przy tego rodzaju problem aty­ ce, dlatego też zapew ne w wielu m iejscach rozw ażania nabierają cech eseju.

Z rozdziału Rubryka i ręka. P ozytyw istów doświadczenia z teorią i p rak-

tykąjilantropijną dowiadujemy się, jakie działania filantropijne podejmowali bądź

wspierali wskazani pisarze. Jeśli idzie o publicystykę, to najszerzej pisał o do­ broczynności Św iętochow ski, stąd zasadne poświęcenie mu odrębnej całostki. Posła Prawdy wyróżnia szczególna troska o oświatę i edukację. Podejm ow ał on liczne próby forsowania nowoczesnego m odelu kształcenia i zabiegi dla upo­ w szechniania nauki. On, jak inni twórcy, widział zasadność funkcjonow ania to ­ w arzystw filantropijnych, których kasy były zasilane przez regularne składki. W felietonach dawał wyraz trosce o w arstw ę włościańską, dzieci, a nawet zw ie­ rzęta. Prostytucję traktow ał z rezerwą, jako skutek niespraw iedliw ości społecz­ nej wobec kobiet. O drazą natom iast napawało go zjawisko żebractwa, czym daje się tłum aczyć brak figury żebraka w jego twórczości. W szyscy interesujący au­ torkę pisarze zgodnie potępiali okazjonalne kwesty, będące objawami „chorego” , „zakłam anego”, „nierozsądnego” m iłosierdzia (s. 47). W szyscy też uczestniczy­ li w odczytach, angażowali się w działalność licznych towarzystw dobroczynnych. Ich bolączką był problem dziedziczenia nędzy, interesujący zw łaszcza Prusa

(4)

i Sienkiewicza. Stosunek do filantropii m oże być nacechow any neofityzm em (O rzeszkow a) lub sceptycyzm em (Prus), pozostaje jednak aprobata, czy wręcz świadom ość potrzeby filantropii jako czynnika scalającego polskość. Autorka w podsum ow aniu wskazuje na uniw ersalizm pozytyw istycznej wizji filantropii obejm ującej opieką w szystkich i dającej też każdem u szansę świadczenia dru­ giem u dobra.

O żebractw ie wiele pisano, dlatego, podejm ując ten temat, siłą rzeczy szki­ cowo, Beata O bsulewicz-Niewińska miała solidną podstaw ę historyczną i socjo­ logiczną. Na tym podłożu autorka sytuuje swoje literackie dociekania w rozdziale

Wrzody czy stygm aty? Pozytyw iści o kondycji żebraczej. W ieloperspektywiczny

ogląd zjaw iska owocuje ciekawym i analizam i opatrzonym i zaskakującym i spo­ strzeżeniam i i uwagam i. Żebractw o było dla pozytyw istów problem em przede wszystkim społecznym, a dopiero potem m oralnym. Poza nawias zostają w yrzu­ ceni starcy, kobiety sam otne (zazwyczaj wdow y) i dzieci. Autorka odnotowuje brak kalek bądź udających ułomność, co przecież w realnym świecie było zjaw i­ skiem nagm innie piętnowanym . Osadzeni są zazwyczaj w m ieście, gdzie budzą doznania am biw alentne, natom iast na wsi otacza ich przychylność. O dziani w łachm any, na ogół w scenerii realistycznej, co ciekawe, nie cuchną. To pom i­ nięcie wydaje się znaczące, również dla rozważań na polu estetyki pozytywistycz­ nej. K łopotliw e jest obcow anie z żebrakiem i praktyczne realizowanie wobec niego postulatu miłosierdzia, z drugiej strony to nędzarz jest często ostatnią osobą przy łożu um ierającego, chciałoby się pow iedzieć niczym Charon odprowadza w zaśw iaty cichą, bełkotliw ą m odlitw ą, za którą dostanie jałm użnę (autorka o b­ serw uje ciekaw e zjaw isko okaleczenia m ow y u żebraków: „cierpienie upokarza języ k”, s. 143). Do ciekawszych spostrzeżeń, których tu niemało, należy zdanie wieńczące część Julka, czyli śmietnik: „Spacery po śmietnikach kończyły się w czte­ rech jednakow o nieznośnych, niewygodnych pozycjach: posłać do pracy przym u­ sowej, wytępić, uciekać przed eksplozją gdy śmietnik zacznie wrzeć, zaufać kru­ chej utopii, że z cierpieniem m ożna nawiązać, mimo wszystko, dialog” (s. 145).

D obrym sędzią śledczym okazuje się autorka, przesłuchując wszelakich reprezentantów dziew iętnastowiecznego praw a i jego ofiary (rozdział Rozerwać

kajdany zla. Pozytyw iści o praw olom ności i karaniu), którzy m ają świadczyć, że

pozytyw iści byli „adwokatam i nieutracalnej ludzkiej godności” (s. 250). Pisarze zgodnie dostrzegają brak m oralnych podstaw dla osądu jednego człow ieka nad drugim z uwagi na w spólną im ułomność. Rozw ażania na ten tem at prowadzone są w oparciu o w iele utworów, z których na bliższą uwagę autorki zasłużyły dwa opow iadania: K onopnickiej P rze d sądem i O rzeszkow ej C hochlik-P sotnik. W skład system u sądow niczego w chodzili rów nież niedokształceni pokątni

(5)

doradcy, dla których zajęcie to było niemal ostateczną m ożliw ością utrzymania. Wśród nich wyróżniały się mam e kreatury zwane „mikrobami” . Byli też naturalnie adwokaci. Ich wszystkich autorka pracy pieczołowicie wyłuskała z fabuł literac­ kich i ze znawstwem osadziła na gruncie historycznym, prawnym i politycznym, sondując przy tym ich czyny z perspektyw y m iłosierdzia. N ie gorzej autorka obeznana jest ze św iatkiem przestępczym i więziennym , którym wespół z inny­ mi twórcami próbuje przyw rócić godność. Taka myśl towarzyszy Konopnickiej, która żywo interesow ała się krym inologią i w izytow ała więzienia, utyskując na warunki tam panujące. Perspektywa filantropijna każe dostrzegać w wielu drob­ nych aktach czynów m iłosiernych, jak zrozum ienie, współ-odczuwanie, nieosą- dzanie, wybaczenie. Tym tropem biegnie myśl Beaty Obsulewicz-Niewińskiej, podążając zresztą za refleksją w spólną om aw ianym twórcom.

W centrum swojej pracy autorka osadziła rozdział najkrótszy, poświęcony prostytucji: Nikt cię nie potępił? Pozytywiści o kobietach upadłych. Badaczka na szczupłym, wskutek narzuconego reżimu, m ateriale badaw czym wypracowuje szereg wniosków, rozpoczynając od dochodzenia do praw dy dziś powszechnie znanej, że m ężczyzna w XIX w ieku był uprzyw ilejow any w sferze seksualnych zachowań i bezkarny. Przedstawiając dzieje prostytucji w XIX wieku, pom ija przem ilczany przez literaturę, a pow szechnie wówczas znany, proceder handlu żywym towarem. Jego ofiaram i były zazwyczaj Żydówki, zaś odbywało się to pod „patronatem” Warszawskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy (później Cwi M igdal), które oficjalnie m iało charakter filantropijny. W 1892 roku odbył się głośny proces żydowskich stręczycieli, z którym i jednakow oż współpracowali chrześcijanie. Prew encją zajm ow ało się m.in. Katolickie Towarzystwo Opieki Dworcowej działające w Poznaniu. Przykłady literackie pokazują, jak trudna jest resocjalizacja, często nie z pow odu braku chęci poprawy, lecz z uwagi na oby­ czajowy osąd, który zresztą dotyka całej rodziny. I tutaj autorka szuka m iejsca na m iłosierne zapom nienie o przeszłości, które byłe nierządnice mogły odnaleźć w owianym tajemnicą Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia. Z uwagi na wiele cennych informacji o m agdalenkach rozdział ma duży w alor poznawczy. A utor­ ka odsłania legendotw órcze sekrety sióstr, które zostały literacko unieśm iertel­ nione przez Prusa w Lalce. W ymóg m ilczenia przy ul. Żytniej 3 w W arszawie i surowość w traktowaniu pensjonariuszek autorka tłum aczy jako dowód „w iel­ kiej znajom ości czasu, w którym żyła” (s. 277) m atka przełożona. M iłosierdzie m ożna okazać prostytutce poprzez zapom nienie i nieprzypom inanie. Ta „m iło­ sierna am nezja” jest postulow ana przez O rzeszkow ą {Dwie, D ziw ak) i K onop­ nicką {Anusia). Warto zwrócić uwagę na św ietną m ikrologiczną analizę opowia­ dania Konopnickiej i propozycję odczytania go jako dziew iętnastow iecznego

(6)

szkicu hagiograficznego. N atom iast pozostaje zagadką, czem u autorka nie się­ gnęła w tym rozdziale po dram at Św iętochow skiego Ojciec M akary, którego bohaterka, Regina (sam a pom aw iana o niem oralność), świadczy pom oc prosty­ tutce. Że okazuje się to nieskuteczne, to inna sprawa. Jest jed nak intencja dobro­ czynna. Przykład ten jest wart rozw ażenia, chociażby ze w zględu na odm ienną perspektyw ę twórczą. Jeszcze bardziej dziwi pom inięcie tego dram atu przy oka­ zji rozw ażań na temat form świadczenia filantropii (Regina wspiera anonimowo, czyli bezinteresownie, wiele osób) i poszukiw ań Boga m iłosiernego17, a pow o­ łuje się w szak autorka na ostatnią część cyklu Dusze nieśmiertelne. Czyni to przy okazji prezentacji działalności Zakonu Zgrom adzenia Sióstr M iłosierdzia św. Wincentego á Paulo (rozdział M istyfikacje i wiarygodność. Zmagania dobroczyń­

ców z miłosierdziem). Szarytki (tak są zwane potocznie) szczególnie interesow a­

ły Prusa (autorka skwapliwie to dokumentuje) i reprezentowały aprobowany przez niego styl „bycia kobietą” (s. 350). Powodem była pozbawiona znamion m anife­ stacji praca dla dobra innych bez jednoczesnego w yzbycia się cech indyw idual­ nych. Taka (w ogromnym uproszczeniu) jest reguła wincentyńska. Łatwo dostrzec, że habit w tych okolicznościach ułatwia kobiecie sam orealizację, co pozostaje przecież w zgodzie z ideą emancypacji. Sposób prezentacji literackich szarytek w pełni odzwierciedla powszechną sympatię i szacunek dla ich poświęcenia i pra­ cy. Poczynając od M atki Apolonii {Emancypantki), predyspozycji M adzi Brze­ skiej do bycia szarytką (zdaniem autorki, bohaterka w sposób nieuśw iadom iony szarytkąjest jeszcze zanim odwiedzi klasztor), Beata Obsulewicz-Niewińska snuje klarowny w yw ód zm ierzający do odnalezienia pokrew ieństw a m iędzy szarytka­ mi i pozytywistami w kwestii pracy użytecznej i organicznej. Za materiał egzem- plifikacyjny służą w przew ażającej m ierze utwory Orzeszkowej: Eli M akower,

Pani Luiza, Z różnych dróg, Ascetka, Posucha, Ip ie śń niech zapłacze, Sienkie­

wicza Lux in tenebris lucet. N a osobną uw agę zasługują rozw ażania na tem at pobudek, którymi kieruje się Emilia Chwastowska {Rodzina Połanieckich), w stę­ pując do zakonu, i jej faktycznego powołania. W istocie celem jest samobójstwo dyskwalifikujące, jak m ożna by przypuszczać, bohaterkę na polu m iłosierdzia.

17 G odna podziw u skrupulatność autorki w tropieniu w erbalnych odw ołań do m iłosier­ nego Boga w rozdziale ostatnim nie sięgnęła znam iennych słów poganina cytowanych przez M akarego dla w skazania, ja k m ożna przypuszczać na podstaw ie kontekstu, w łaśnie tej B o­ skiej cechy: „B óg nie m oże być złym [podkr. - A J-S], tylko źle zrozum ianym ” (A. Ś w ięto­ chow ski, O jciec M akary, w: tegoż, D usze nieśm iertelne, oprać, i w stęp S. Sandler, W rocław

1957, s. 82). Zaś w ypraw a bohatera na M adagaskar je st m otyw ow ana m.in. nadzieją, że „tam i Bóg m oże ła sk aw sz y [podkr. — A J-S ]” (dz. cyt., s. 107).

(7)

Autorka pracy bierze jednak Chw astow ską niejako w obronę, wnikając głęboko w istotę wincentynizm u.

C zytając o fałszywej filantropii, oczyw iście trafiam y na D obrą p a n ią Orzeszkowej. Tutaj trudno oczekiwać jakichś rewelacji, a jednak autorka propo­ nuje nowe, acz karkołom ne, biograficzne odczytanie w konstrukcji głównej bo­ haterki dociekań pisarki na tem at własnej osoby. Rozw ażania dotyczące dobro­ czynności zinstytucjonalizowanej ilustruje M iłosierdziegm iny Konopnickiej. Jest to okazją dla zaprezentow ania, nie po raz pierwszy, drobiazgow ości w obcow a­ niu z tekstem i szczególnego wyczulenia. W yrazisty dla każdego kontekst biblij­ ny opow iadania budzi w badaczce podejrzliw ość, której konsekw encją jest sze- reg pytań rzucających nowe światło na znany tekst.

Rozdział ostatni: Szukający zagubionego. Pozytyw iści i B óg m iłosierny, przynosi syntetyczny, uporządkow any obraz obecności Boga m iłosiernego w pi­ sarstwie kolejno: Św iętochow skiego (najkrócej i bez odw ołań do tw órczości li­ terackiej), Sienkiew icza {Za chlebem , Szkice w ęglem , B ez dogm atu, Rodzina

Połanieckich, Orso), Orzeszkowej {Eli M akow er, Złota hrabinka, Na prowincji, M eir Ezofowicz, Dnie, Ascetka), Konopnickiej {P odpraw em , O krasnoludkach i o sierotce M arysi, Jaktoń), Prusa {Powracająca fa la , Placówka, Widzenie). Dużo

i wnikliwie pisze autorka zw łaszcza o Orzeszkow ej, której tw órczością zajm uje się od lat. Beata O bsulew icz-N iew ińska dostrzega kom petencję w m yśleniu p i­ sarki o m iłosierdziu Bożym. Podkreśla, że Orzeszkowej „intuicje teologiczne” są w yprow adzone z egzystencji i m ają charakter konkretnej propozycji, pom a­ gającej bohaterom literackim żyć. Z ciekawszych propozycji warto wym ienić też odczytanie Jaktona Konopnickiej jako przypow ieści o m iłosierdziu i w yczulić na wnioski, do których prowadzi przyjrzenie się na nowo planowi intertekstual- nemu Pow racającej fa li Prusa. Zw ieńczeniem rozdziału są ujęte w trzydziestu trzech punktach K om ponenty p o zytyw istyczn ej,, teologii miłosierdzia ”.

„Tak, pozytywiści chcieli być ludźmi m iłosiernym i i w wielu wypadkach udało im się to pragnienie urzeczyw istnić” (s. 471) — tym jasno skrystalizow a­ nym zdaniem w zasadzie praca się kończy i wywód nie wym aga w sparcia w ier­ szami Em ily Dickinson i Zbigniew a Herberta. Nie sposób w krótkiej recenzji om ówić wszystkich niedociągnięć, a tym bardziej, stanowiących d ługą listę, za­ let tej książki. Bez w ątpienia ten zbiór szkiców (próba monografii) w znacznej m ierze przybliża nas do w ieku XIX albo odwrotnie — ze względu na uniw ersal­ ne, jak wielokrotnie podkreśla Beata Obsulewicz-Niewińska, poglądy pozytywiści zbliżają się do naszych czasów. Formuła książki pozwala czytać j ą zarówno w ca­ łości, jak i we fragm entach, podążać za m yślą autorki, ale i zatrzym yw ać się nad drobiazgami, zwiedzać wiek XIX, jednocześnie przyglądając się współczesności,

(8)

angażow ać swój intelekt, jak też i uczucia, potwierdzać i zaprzeczać, a przede w szystkim czerpać w iedzę i inspirację.

Agnieszka Janiak-Staszek

Polski cykl liryczny, r e d . K r y s t y n a J a k o w s k a i D a r iu s z K u le s z a ,

W y d a w n ic tw o U n iw e r s y t e tu w B ia ły m s to k u , B ia ły s to k 2 0 0 8 , ss. 4 6 1 ;

Cykle i cykliczność. Prace dedykowane Pani Profesor Krystynie

Ja kow skiejy r e d . A n n a K ie ż u ń i D a r iu s z K u le s z a , T r a n s H u m a n a ,

B i a ł y s t o k 2 0 1 0 , ss. 3 6 4 .

N igdy w cześniej nie m ówiono tyle o cyklu, ile m ówi się obecnie, i zdaje się, że to, co zdefiniow ać m ożem y jako swoisty dyskurs cyklologiczny, ju ż na stałe wpisało się w krajobraz polskiego literaturoznawstwa. I dobrze. Młody, jesz­ cze nie całkiem okiełznany nurt refleksji stwarza szerokie m ożliw ości dla now a­ torskich odczytań dzieł literackich, ale w szerszej perspektyw ie czyni także za­ dość aktualnym tendencjom prom ującym interdyscyplinarność — legitym izuje praktyki sytuujące się w dom enie kom paratystyki interdyscyplinarnej, w której centrum znajdow ać m a się cykl jako kategoria kom pozycyjna charakterystyczna dla w szelkich form artystycznej ekspresji, a przypom inająca o tym, co za Bory­ sem U spienskim nazw alibyśm y strukturalną w spólnotą sztuk 18.

Zgrupow ane w obu tom ach studia i szkice są rezonansem fali zaintereso­ w ania cyklem literackim , jak a opanow ała rodzim y dyskurs filologiczny pośred­ nio za spraw ą m iędzy instytutow ego projektu badawczego kierow anego przez Rolfa F iegutha19. Żyw e kontakty slawisty z Instytutem Badań Literackich PAN, a także z pracow nikam i Instytutu Filologii Polskiej U niw ersytetu w B iałym sto­ ku zaow ocow ały w zm ożoną aktyw nością konferencyjną, ta zaś przyniosła serię publikacji sygnow anych tytułem Wokół cyklu. Kolejno ukazyw ały się - jako posym pozjalne plony - Cykl literacki w Polsce (red. K. Jakow ska, B. Olech

l8 B. U spienski, Poetyka kompozycji. Struktura tekstu artystycznego i typologia fo rm kom -

po zy cji, przeł. P. Fast, K atow ice 1997, s. 191-244.

19 Z espół ów, pow ołany do istnienia na U niw ersytecie F ryburskim u schyłku ubiegłego w ieku, za cel nad rzęd n y obrał przygotow anie podstaw dla przyszłego długofalow ego opra­ cow ania teorii i historii europejskiego cyklu poetyckiego od renesansu po w iek XX. Efek­ tem projektu jest, m iędzy innym i, w arta uwagi publikacja dotycząca strategii cyklizacyjnych w poezji europejskiej X IX w ieku: R. Fieguth, A. M artini (Hrsg.), D ie A rchitektur der Wol­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie może być nią jednak byt, gdyż „element empi ­ ryczny i czysto logiczny stanowią w istocie dwie możliwe postacie bytu realnego i idealnego (6bimun peajibHjno u

Jeżeli natomiast reżyser miał dużo sukcesów, obsada jest mało znana to szanse na sukces filmu wynoszą kolejno 80% przy dużej widowni, oraz 35% jeśli widzów było

Rozwijająca się dynamicznie w Polsce fonologia rządu (podstawowe założenia teorii przedstawiają A. Buczek-Zawiła w ar- tykule pt. 57-74) neguje funkcję sylaby: „GP does

Katalońska Agencja Oceny Technologii Me- dycznych i Badań (The Catalan Agency for Health Technology Assessment and Research, CAHTA) zo- stała utworzona w 1994 r. CAHTA jest

Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na

Był liderem środowiska Spotkań, nie byłoby wielu inicjatyw opozycyjnych gdyby nie Jego inspiracja.. Wywinął się śmierci porwany już po stanie wojennym przez

Swoimi refleksjami na ten temat będą mogli się podzielić łodzianie, którzy brali udział w wydarzeniach związanych z „Solidarnością” oraz osoby młodsze.. Na

Do tego potrzebna jest publiczność, jej reakcja i proszę nie dopatrywać się w tym ewentualnego lekceważenia tzw.. Stara to prawda, że czym lepsza publiczność, tym