• Nie Znaleziono Wyników

Oni zdaje się występowali pod pseudonimami - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Oni zdaje się występowali pod pseudonimami - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD NOWICKI

ur. 1933; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe "Kurier Lubelski", prasa lubelska, komiks

Oni zdaje się występowali pod pseudonimami

[W „Kurierze”] 3/4 kolumny dużego formatu zajmował sport. Czasem drukowało się na tej ostatniej stronie, pod wiadomościami sportowymi, powieść w odcinkach. Były to takie szlagiery przedwojenne. Powieści np. Marczyńskiego. Albo powieści komiksowe, czego nikt nie robił, a „Kurier” drukował takie komiksy w odcinkach.

Autorzy pochodzili z Łodzi. Dwaj rysownicy bardzo zdolni. Zresztą to był okres, kiedy nie firmowano nazwiskami, np. komiksów. Oni zdaje się występowali pod pseudonimami. Jedna strona była poświęcona informacjom miejskim. Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na stronie pierwszej. A na stronie pierwszej były aktualności i niewiele polityki. „Kurier Lubelski”

no musiał dawać te teksty, które obowiązywały, i przychodziła nota: „Taki tekst trzeba zamieścić”. Często wykłócaliśmy się o to, żeby te oficjalne sprawozdania z różnych imprez natury państwowej, bądź partyjnej zamieszczać w skrótach. Czasem w tajemnicy robiliśmy skróty większe, niż oficjalnie były dozwolone.

Data i miejsce nagrania 2014-02-25

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Anna Jowik

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żeby nie robić paniki pamiętam, że pisałem w „Kurierze” o tym, żeby ludzie się nie martwili, bo z Gdańska przyjedzie profesor Cebertowicz, znajdzie jakiś ratunek na

Na początku [„Kurier”] miał cztery kolumny dużego formatu w dni powszednie, a w sobotę..., to jeszcze nie była wkładka.. Cztery plus

przyłożył mu serdecznie w twarz, Niemiec się przewrócił, a drugi, i to było dla nas szczęśliwe - kopnął w ten kij, na którym trzymała się gwiazda, kopnął tak ładnie,

To był taki jeden przypadek, ale oszczędzaliśmy się jeśli chodzi o kabaret, żeby nie pić alkoholu, nie używać, żeby to wszystko było sympatyczne.. Czasem tak,

Atmosfera w „Czarciej Łapie” na programach „Czarta” była taka niemal rodzinna.. Tak jak gdyby się wszyscy doskonale rozumieli, wszyscy

Ktoś tam siadał o zdolnościach grafika i robiło się plakat, który wisiał w oknie „Czarciej Łapy”.. Resztę załatwiały

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

Był taki cenzor, on Wielopolski chyba się nazywał, lubiliśmy go, bo on właśnie był takim cenzorem liberalnym i mrużył oko, że „Dobrze, dobrze robicie. Ja nic