• Nie Znaleziono Wyników

s s K'|? , ' , ' s ss v -—•' '' . <, KWIECIEŃ 1979

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "s s K'|? , ' , ' s ss v -—•' '' . <, KWIECIEŃ 1979"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

KWIECIEŃ 1979

- W;

' v. .,. ■> .~ . ;■.. ' ~^..>^ " mĘM. $:tó;:

\ '' ' . - ' '' " " -' ' /;\' ' ' ' H -''Hs - s;;'''

s s K'|? , ' , ' s ss v -— •' ''

5

. < ,

i ' \ '

.

\ ^

' ' ^""" '

-

> £0?,

W Ę m

■ ■

:

::: : ' 1

■ ■ M li ■ :'•' ■ -V

s

M A

■ 3 ■ S*sVs ■ ■

(2)

Z alecono do biblio tek n au c zy c ie lsk ic h i lic ea ln y c h pism em M in istra O św iaty n r IV/Oc-2734/47

W ydano z pomocą finansow ą P olskiej Akadem ii Nauk

TRESC ZESZY TU 4 (2184)

J a k u b o w s k i J. L., O azy w g ó rac h A u re su . 65

S z a b u n i e w i c z B., W r ó b e l J., K a ł a s J., M o le k u la rn a s tru k tu r a k o m ­

p le m e n tu su ro w icy . S9

S w i e b o d a M. , K a l e m b a A., Z h isto rii o ch ro n y cisa pospolitego w P olsce 71 P i n o w s k i J., L uis G onzalo M orales G u i l l e n , K a jm a n y L la n o s W enezueli 74 S u r d a c k i S., M a rc in z U rzęd o w a i jego d z i e ł o ...76 D robiazgi przy ro d n icze

C zynniki in d u k u ją c e różn ico w an ie n e u ro n ó w zw ojow ych (B. S zabu­

niew icz) ...79 W yko rzy stan ie m a sz y n cy fro w y ch w b a d a n ia c h n a d genetyczną s tru k ­ tu r ą p o p u la c ji (A. K n o th e, A. S en d rak o w sk i) . . . 79 N ad rze w n e ag a m y (Z. V it, tłu m . J. B a j g e r ) ... 80 Z ac h o w an ie m orfogenezy u stu łb i pozbaw ionej ko m ó rek in te rsty c ja l- n y ch (B. S z a b u n i e w i c z ) ... 82 R o z m a i t o ś c i ... 83 R ecenzje

D. G. M a c k e a n : In tro d u c tio n to Biology (R. B o h r ) ...88 J. M a l l i s o n : T h e S h a d o w of E x tin c tio n . E u ro p e ’s T h re a te n e d W ild M am m als (A. J a s i ń s k i ) ... 88 K ro n ik a n a u k o w a

H ele n a S liży ń sk a (1908—1977) (H. K r z a n o w s k a ) ... 89 I S esja n a u k o w a b riologów p olskich (K. Ję d rz e jk o )... 90 50 la t W arszaw skiego O g ro d u Zoologicznego w fila te listy c e (M. Huszcz) 91 S p ra w o z d an ia

S p ra w o z d an ie z d ziała ln o śc i O d d zia łu Łódzkiego P T P im . K o p ern ik a za ro k 1978 (W. J a r o n i e w s k i ) ...91

S p i s p l a n s z

la . CEDR, C edrus a tla n tica w g ó rac h A tla su . F ot. J. L. Ja k u b o w sk i

Ib. SAM O TN A PA LM A p rzy w ylocie G a rd e ł M ’Ć houneche. Fot. J. L. Ja k u b o w sk i Ila . E R O Z JA TU R N I G ORY S O L N E J D jeb el El M elah, leżącej n a p rzedpolu

A u re su . F ot. J. L. J a k u b o w s k i

I lb . PO TĘŻN E D RZEW O JA ŁO W C A , J u n ip e ru s o x y c e d ru s w ysoko w g ó rac h A u re su . F ot. J. L. J a k u b o w s k i

l i l a . „PO M A RA Ń CZO W A P U S T Y N IA ” p rz y w jeź d zie do doliny El A biod w A u re - sie. F ot. J. L. Ja k u b o w sk i

I llb . K R Y S T A L IZ U JĄ C A SOL W P O T O K U sp ły w a ją c y m z góry solnej, k tó ra sw oim w y g ląd e m p rz y p o m in a lód. F ot. J. L . Ja k u b o w sk i

IV a. PR ZEŁO M P O T O K U EL A B IO D zw a n y G a rd ła m i M ’C houneche. F ot. J. L.

Ja k u b o w sk i

IVb. O PU SZC ZO N E M IE S Z K A N IA SK A LN E w g ó rac h A u re su koło w ioski D jem i- na. F ot. J. L. Ja k u b o w sk i

O k ł a d k a : S TO R C Z Y K D W U L IS T N IK , O p h ry s fu sca irricolor ze zboczy gór A tla su w A lg ierii. F ot. J. L. Ja k u b o w sk i

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K Au

(Rok założenia 1875)

KWIECIEŃ 1979 ZESZYT 4 (2184)

JA N U SZ L. JA K U B O W SK I (W arszaw a)

OAZY W GÓRACH AURESU

Tajem nica specjalnego czaru, jaki rzucają na każdego oazy u k ry te w wysokich górach, pole­

ga na tym , że można je oglądać z wysoka. P u ­ stynne zbocza gór, zasłaniające pół nieba, i le­

żące nisko w dole plam y zieleni tw orzą obraz niezapom niany. K on trast m iędzy oazą i p u sty ­ n ią jest tu taj większy, niż w przypadku pusty­

ni płaskiej.

Na Saharze oazy górskie w ystępują na po­

łudniow ych zboczach łańcucha A ures \ wscho­

dniego przedłużenia A tlasu Saharyjskiego. W czasie naszego pobytu w A lgierii odwiedzaliś­

m y z żoną w ielokrotnie te góry i to zarówno w zwiążku z oazami, jak i z interesującym i stanow iskam i m ineralogicznym i. W niniejszym a rty k u le Opiszę typow ą wycieczkę wiosenną.

Wiosnę (maj) w ybrałem dlatego, że jest bo­

gata w kwiaty.

Łańcuch A uresu ciągnie się na długości ok.

70 km z pd. zach. na pn. wschód pod postacią

< N a z w y g e o g r a f ic z n e p o d a ję w p is o w n i f r a n c u s k ie j z g o d ­ n i e z A tla s e m Ś w ia ta , P W N 1962. T a k w ię c A u r e s n a le ż y c z y ta ć : O res.

o o m

kilku równoległych fałd. Najwyższym szczy­

tem jest Chelia (2326 m). Od północy góry te w y rastają strom o z w yżyny ok. 1000 m n.p.m., a n a południe opadają stosunkowo łagodnie, aż do poziomu S ahary (oaza Biskra leży h a w y­

sokości 128 m n.p.m.).

Wysokie szczyty A uresu są granicą między k rainą w ilgotnej roślinności śródziem nom or­

skiej i suchorostowej saharyjskiej. Tak więc dolne części otw artych na południe dolin m a­

ją ch arak ter pustynny. W nich w łaśnie znaj­

dują się oazy. Aby się do nich dostać, m usi­

m y przejechać na południową stronę gór.

Nasza tra sa samochodowa prowadzi z m ia­

sta A lgieru najpierw na wschód, do odległej o 436 km K onstantyny — w yjątkowego m ia­

sta, którego centrum otoczone je st z trzech stron kanionem o głębokości ok. 100 metrów.

W K onstantynie skręcam y na południe, aby po 120 km dojechać do m iasta Batna, położo­

nego na północnych skłonach Auresu.

Po drodze zatrzym ujem y się dw a razy. Raz

je st to spotkanie z najpiękniejszą jaszczurką

północno-afrykańską Lacerta lepida. Dochodzi

(4)

66

Ryc. 1. K w ia ty z a razy , C ista n ch e tin cto ria . F o t. J. L.

J a k u b o w s k i

ona do 70 cm długości, je st barw y szm aragdo­

wej z jasn ym deseniem, jakby z naszytych paciorków, a z boków ma rzędy dużych szafi­

row ych ok.

D rugi raz zatrzym aliśm y na chw ilę samo­

chód, ab y rzucić okiem na rosnące przy dro­

dze olbrzym ie zarazy (Cistanche tinctoria) (ryc. 1). Z daleka w yglądają one, ja k ja sk ra- wożółte m asyw ne maczugi, o wysokości do­

chodzącej do m etra. Są to pasożyty na korze­

niach innych roślin, zwłaszcza kom osow atych

(Chenopodiaceae). Nomadzi spożyw ają te, za­

w ierające w iele skrobi rośliny, upieczone albo też, po wysuszeniu, m ielą je na mąkę.

J e s t wiosna, a więc korzystając z zatrzym a­

nia się w B atnie robim y w ypad w pobliskie góry Belezma, przekraczające 2000 m. Rosną na nich, h a pow ierzchni 8000 ha lasy cedrowe

(Cedrus atlantica), w k tórych spotyka się drze­

wa przekraczające półtora m etra grubości pnia (plansza la). M iędzy nim i całe m u raw y wio­

sennego kwiecia: fiołki (Viola gracilis) o kw ia­

tach żółtych i fioletow ych, praw ie tak dużych, ja k hodow ane bratki, tu lip an y o kw iatach bia- ło-różow ych lub szaf rano w o-żółtych (Tulipa

sylvestris), storczyki Orchis papilionacea, k tó ­

ry ch czerw ono-żyłkow ane duże p łatki przypo­

m inają skrzydła m otyli, i w iele innych.

N astępnego dnia w yruszam y n a południe, na Saharę. Prow adzi do niej sły nn y przełom El K an tara (538 m n.p.m.), przez k tó ry w ta r­

gnęły na S aharę rzym skie legiony. Z tych cza­

sów pozostał tu jeszcze m ost kam ienny. P rze­

łom nosi jeszcze d rugą nazwę: Foum Es Saha­

ra — usta Sahary. Z ponurego wąwozu o sze­

rokości zaledwie 40 m, mającego barw ne ścia­

ny. w jeżdżam y w zieleń oazy, kryjącej trzy wioski.

Powoli opuszczamy się na nizinę saharyjską.

Po 32 km, na lewo od drogi, ukazuje się w od­

ległości kilku kilom etrów góra solna — D je- bel El Melah (627 m n.p.m.) leżąca n a przed­

polu A uresu. Jest ona jednym z celów naszej wycieczki. W ysady soli często spotyka się na Saharze; widzieliśm y je ju ż w okolicach Ain S efry i D jelfy. W ysad taki tw orzy wzgórza o wysokości w zględnej ok. 40 m etrów, a więc 15 pięter, zbudow ane z czystej szarej soli. Gó­

ra, którą zwiedzamy, była kiedyś już eksplo­

atow ana, ale kopalnie te są od daw na nieczyn­

ne. Tylko ludność miejscowa wydobywa tu taj m ałe ilości soli, wynosząc jej kostki na ram io­

nach.

Soli tow arzyszą inne m inerały. Tak więc znajdujem y tu taj piękne dwójłom ne kryształy kalcytu, kry ształy d o lo m itu 2, an h y d ry tu oraz wielkie, m etrow ych w ym iarów b ry ły k ry s ta ­ licznego gipsu. Wobec bliskości wysokich gór, sól je st narażona na opady deszczowe, które żłobią jej pow ierzchnię i tw orzą na niej małe, zwrócone w górę sople. Wody deszczowe wy­

m yw ają też w soli wielkie jam y, groty. D late­

go chodzenie po zboczach gór może być nie­

bezpieczne (plansza Ha). Pod ciężarem czło­

wieka mogą załamać się m osty solne nad ja ­ mami.

W suchym obecnie potoku, spływ ającym z góry solnej, fotografujem y piękne, śnieżno-bia- łe k ry stalizacje, solne, przypom inające lód (plansza Illb). Jesteśm y oczarowani pięknem i bogactwem tego jedynego w swoim rodzaju rezerw atu. Szkoda tylko, że istnieje plan eks­

ploatacji gór solnych w Algerii. Mimo swej du­

żej objętości znikną one w krótce z pow ierzch­

n i ziemi, a z nim i w spaniałe stanow iska m ine­

ralogiczne.

W oazie Biskra zostajem y na noc. N astępny dzień je st poświęcony przejazdow i przez n a j­

piękniejszą dolinę Auresu, dolinę potoku El Abiod, rzuceniu okiem na północną stronę gór i pow rotow i przez dolinę El Abdi.

W yruszam y wcześnie rano, gdyż program nasz je st bardzo napięty. Jeszcze w Biskrze przejeżdżam y przez bród na potoku; w czasie ulew nych deszczów odcina on A ures od Bis- kry. Po drodze m ijam y kilka m ałych oaz. K ra j­

obraz sta je się coraz bardziej pustynny, w re­

szcie zbliżam y się do pierw szych zboczy gór.

W jeżdżam y teraz n a te re n y praw dziw ej „po­

m arańczow ej p u sty n i” (plansza Ilia). M arglo- w o-w apienne skały grają tu gamą kolorów od­

pow iadających różnym odcieniom cegły z w kła­

dkam i biaław ym i i zielonkawymi. B arw y te przypom inają koloryt M alowanej P u sty n i w Arizonie.

W ietrzna erozja pożłobiła zbocza gór, wy­

preparow ała z nich niezliczone listw y, półki,

! Z a o k r e ś le n ie t e j r z a d k o w y s tę p u ją c e j p o s ta c i d o lo m i­

t u s k ła d a m p o d z ię k o w a n ie p r o f. A . Ł a sz k ie w ic z o w i.

(5)

67

a naw et całe góry stołowe. Te form acje skal­

ne są łudząco podobne do fragm entów Wiel­

kiego K anionu Kolarado w Ameryce.

Podnóża gór pokryw ają całe łany fioletowe­

go kwiecia. Po zimowych deszczach w egetacja bywa tak bujna, że w jeżdżając samochodem na te teren y można parafrazow ać słowa Poety:

„wóz nurza się w fiolet i jak łódka brodzi”.

Obecnie roślinność nie je st ta k bogata; wiosna na Saharze kończy się wcześniej, niż na półno­

cy- K w itnące fioletowo rośliny należą głównie do rodziny krzyżowych. Często spotyka się

Schouwia purpurea (nazwa rodzaju pochodzi

od nazwiska botanika J. P. Schouwa), o kw ia­

tach jasnofioletowych, liściach mięsistych, ciemnych, niebiesko- lub różowo-zielonyeh.

W zespole ty m spotyka się również błękitno- -fioletowe chabry, podobne do naszych bła­

watków, ale o m niejszych kw iatostanach. Na Saharze w ystępują poza ty m chabry nisko- łodygowe, o dużych, żółtych kw iatach (ryc. 2).

Jedziem y dalej. P ry m ityw na szosa biegnie w prost poprzez fałdy terenu, tak że ma się w rażenie jazdy kolejką w lunaparku. P rzy szosie lśnią w słońcu m ałe k ryształy gipsu, w przekopach w idnieją w ścianach w arstw y włóknistego gipsu lub czernieją pasy krzem ie­

ni.

Geolodzy radzieccy odkryli tu taj niedawno geody, o średnicy dochodzącej do 10 cm, k ry ­ jące w środku szczotki kryształów górskich, bladofioletowych am etystów lub naw et kalcy- tów (ryc. 3). Interesujące jest, że przedtem nie były one w ogóle znane z tego stanowiska.

Teraz geody stały się przedm iotem handlu.

Chłopcy w iejscy czekają przy szosie na tu ry ­ stów i ofiarow ują n a sprzedaż całe kolekcje takich geod. N iestety liczba geod, dostępnych bez specjalnych prac górniczych, stale maleje.

Odbiło się to na cenach; geody, które począt­

kowo kosztowały kilka dinarów , obecnie są ce­

nione na 50 lub 100 dinarów (1 dolar = ok. 4 dinary).

Po 35 k m żegnam y drogę położoną na zbo­

czu i zj eżdżamy na dno doliny, do uedo El Abdod. Leży tu duża oaza M’Chouneche (330 m n.p.m.) i mało dotknięta współczesną cywi­

lizacją wieś, która zachowała kam ienno-glinia- ne domy z w ystającym i na zew nątrz belkam i stropów z pni palmowych. Po minięciu lasu palmowego dojeżdżam y do sławnego przełom u potoku El Abiod, zwanego G ardłam i M’Choune- che (plansza IVa). Głębokie na ok. 200 metrów, szerokie w najw ęższym m iejscu na 20 m, bie­

gną one n a długości ok. 9 km do wsi Baniane.

G ardła M’Chouneche są mało znane i nie udostępnione turystycznie. T u ry sta najczęściej zwiedza dno przełom u, które je st jednak nie­

dostępne przy dużej wodzie. My „odkryliśm y”

dw ie drogi. Jedna biegnie po zachodniej stro­

nie gardeł, w połowie wysokości ścian, po pół­

ce skalnej, szerokiej czasami na kilka m etrów.

Rys. 3. G eody ze szczotkam i k ry sz ta łó w górskich zn a jd o w an e od n ie d a w n a w A u resie. Fot. J. L. J a k u ­

bow ski

Ryc. 2. Żółte, niskołodygow e c h a b ry n a gran icy Sa h a ry . F ot. J . L. Ja k u b o w sk i

(6)

68

Ryc. 4. P a n o ra m a z p u n k tu w idokow ego, zw anego B a lk o n a m i R houfi

Turyście, idącem u tędy, tow arzyszy z praw ej stro n y praw ie pionowa przepaść. Dostęp do tej drogi je st jed nak trudny, gdyż wiedzie zbo­

czem, k tó re się obsunęło. D ruga droga, łatw iej­

sza, prow adzi kozią percią na wschodnią k ra ­ wędź wąwozu. Ściany gardeł M ’Chouneche są praw ie całkowicie pozbawione roślinności. Tu­

taj podobieństwo do Wielkiego K anionu Kolo­

rado je st najw iększe.

W racam y na szosę, biegnącą zboczami przez

„m alow aną pustynię”, dużo powyżej potoku.

Wzdłuż niej roślinność ogranicza się tylko do k ilk u ziół i kłębów rudej kanianki. Po 32 km zbliżam y się do tak zw anych Balkonów Rhou­

fi (plansza Ib). Są to p u n k ty widokowe nale­

żące do najpiękniejszych w całej A fryce pół­

nocnej.

S pojrzenie n u rk u je bez przeszkód przeszło 100 m etrów w dół, a więc w 35-piętrow ą głę­

bię. W niej płynie potok El Abiod dnem sze­

rokiego kanionu. Na jego brzegach zielenią się w ielkie gaje palmowe. Na zboczach kanionu przylepione są m aleńkie prostopadłościany do­

mów. W skałach czernieją otw ory grot-skła- dów, a może daw nych, opuszczonych mieszkań.

U góry, na przeciw ległej kraw ędzi kanionu wznosi się ciekaw a budow la — obronny spichrz, zw any gelaa. W spichrzu ty m w cza­

sie w ojen ludność m iejscow a chowa n ie tylko zboże, ale i cały swój dobytek.

Po m inięciu trzech Balkonów R houfi dalsza nasza droga wznosi się w górę, w kieru n k u w ysokich przełęczy A uresu. N ajpierw przejeż­

dżam y przez 3-kilom etrow e gardła Tighanim i- ne, przy w ejściu do których w y ry ty w skale starorzym ski napis głosi, że drogę zbudow ały tu legiony rzym skie w 145 r. n.e. W krótce jesteśm y na wysokości 1000 m n.p.m. Roślin­

ność traci tu c h a ra k te r saharyjski. Spotyka­

m y w praw dzie bogato kw itnące k rzak i olean­

drów, ale je st to roślina zarówno saharyjska, ja k i śródziem nom orska. P ojaw iają się tu po raz pierw szy na naszej drodze wiecznozielone

dęby śródziem nom orskie, o m ałych tw ardych, ciemnozielonych liściach z kolcami. To o nich pisał Słowacki „...w yrasta dąbek w trójkącie z kam ieni... i listkam i się czarnym i z ie le n i...”

Rzeczywiście zieleń tych dębów można nazwać czarną.

Po m inięciu m iasta A rris wznosimy się da­

lej w górę i po 56 km od Rhoufi osiągam y przełęcz Teniet Bou Irhial (1682 m n.p.m.). Ro­

śnie tu taj kilka cedrów — są to szczątki daw ­ nego wspaniałego lasu.

Jesteśm y na drodze legionów rzymskich, to­

też korzystam y z okazji ,i zjeżdżamy na po­

łudniow ą rów ninę, 600 m w dół i 55 km wzdłuż szosy do wielkiego m iasta rzymskiego Timgad (1072 m n.p.m.). Widok Tim gadu z da­

leka je st niezw ykły: olbrzym ia płaszczyzna po­

k ry ta gęsto lasem kolumn. G dyby w ty m mie­

ście położyć dachy, można b y je jeszcze i dziś zaludnić. A le po co? Nie je st w pełni zrozu­

miałe, dlaczego Rzym ianie włożyli ty le pracy

— praw da że niewolników — w budowę osie­

dla w teren ie o tak złym klimacie. W zimie częste są tu taj przym rozki, w lecie panują upały nie do w ytrzym ania. A może przed 2000 lat klim at tu był inny?

Z Tim gadu w racam y na główną g rań A ure­

su, n a przełęcz Teniet Ressas (1750 m n.p.m.), skąd droga nasza biegnie w dół do Biskry, doliną potoku El Abdi, równoległego do poto­

k u El Abiod. Na h alach poniżej przełęczy znaj­

d u jem y efektow ne rośliny: żółto-kwiatow e as- fodele (Asphodeline lutea), o łodygach m etro­

wej wysokości, i kęp y żółto kw itnących wil­

czomleczy. W traw ie błyskają, jak plam y krw i, czerwone kw iaty m iłków (Adonis sp.). N aj­

większą osobliwością tych zboczy są jednak potężne jałow ce (Juniperus oxycedrus), o śre­

dnicy pnia przekraczającej półtora m etra (plansza Ilb). Z daw nych lasów jałowcowych zostało tu tylko kilka drzew, n ie ściętych praw dopodobnie tylko dlatego, że zabobon lu ­ dowy uważa je za mieszkania dżenunów (do­

brych lub złych duchów).

Z obu stron doliny El Abdi piętrzą się po­

tężne ściany. W jej dolnej części, zajętej przez gaje palmowe, podziwiam y ciekawą form ację skalną. Zbocze doliny pod postacią bardzo stro­

mej fałd y zostało poprzecznie przez erozję tak silnie pożłobione, że pow stały opadające w dół dolinki i oddzielające je grzędy. Na tych grzę­

dach widać w yraźnie w arstw y skalne tw a rd ­ sze i miększe, więcej zerodowane. Całość robi w rażenie sfalow anej powierzchni, po której przesunięto gigantycznej wielkości grabie.

Dolina je st zamieszkała.W jej górnej części m ijam y kilka wsi warownych, zbudowanych na w ysokich sam otnych wzgórzach; Francuzi mówią o nich, że są „perches”, to jest um ie­

szczone n a grzędach.

Nasz pobyt w górach A uresu zakończyła in­

na wycieczka, do m ieszkań skalnych koło wio­

ski D jem ina. Jedzie się tam n ajpierw doliną El Abiod, po czym skręca n a wschód i tra w e r­

suje zbocza doliny. Wycieczka ta, praw ie nie

znana turystom , wymaga przejazdu z Biskry

(7)

69

tylko 125 km i to stosunkowo dobrymi, prze­

ważnie asfaltow ym i szosami.

Mieszkania skalne są to groty, w y ry te w pionowej w apiennej ścianie o wysokości kilku­

dziesięciu m etrów, stanow iącej kraw ędź pła­

skowyżu (plansza IVb). Są one obecnie opu­

szczone i nie można się do nich dostać, gdyż drabiny albo zostały zabrane, albo zmurszały.

Cisza tu i pustka zupełna; tym niem niej w czasie naszej nieobecności ktoś przebił nożem oponę samochodu, sądząc prawdopodobnie, że to zmusi nas do zostania we wsi na noc. Obok ściany z grotam i płynie strum ień, k tó ry w dal­

szym swym biegu odcina fragm ent płaskowy­

żu i tw orzy u góry izolowaną platform ę o wy­

m iarach 100 na 50 m etrów. Według legendy w r. 539 n.e. władca berberyjski ulokował na tej platform ie pod opieką starca swoje skarby i swoje żony, aby uchronić je przed wojskami bizantyjskim i. Ostrożność ta jednak na nic się nie zdała, gdyż wrogowie zdobyli to schronie­

nie.

BOŻYDAR SZA B UN IEW ICZ, J.

MOLEKULARNA STRUKTURA

K rą że n ie k rw i u m ożliw ia kręgow com szereg k a r ­ d y n aln y ch fu n k c ji, ja k w y m ia n ę gazów, ro z p ro w a ­ d za n ie sk ła d n ik ó w odżyw czych lu b m .iędzytkankow e chem iczne w pływ y. Z d ru g iej stro n y istn ie n ie k rw i je st połączone z p ew n y m i niebezp ieczeń stw am i, n a p rzy k ła d w p rz y p a d k u w y n ac zy n ie n ia albo ro zsie w a­

n ia siię zarazk ó w . O rg a n iz m je st częściow o zabezpie­

czony p rzeciw ko ta k im zagrożeniom . N ależą tu k rz e p ­ nięcie k rw i, fib ry n o liza , re g u la c ja n ap ięć ścian naczyń krw io n o śn y ch , p ro d u k c ja c ia ł odpornościow ych i, zw iązana z o sta tn ią , p ro d u k c ja k om plem entu. W szy­

stkie te m echanizm y o b ejm o w an e -są m ia n em syste­

m ów ak ty w a cji (a ctiva tio n s y s te m s ), poniew aż roz­

w ija ją 'się one sto p n ia m i jako szereg sukcesyw nych;

kolejno a k ty w u ją c y c h się re a k c ji enzym atycznych.

S k ład n ik a m i a k ty w o w a n y m i i a k ty w n y m i iw ty c h sto­

p n ia ch są cząsteczki b ia łk a i ich komiplek-sy, przy czym często sta ją się one specyficznie d ziała ją cy m i enzym am i p roteolitycznym i. P roteo lity czn e odczepianie blokującego peptydow ego sk ła d n ik a o d sła n ia tu „ak­

ty w n e c e n tru m ” su k c esy w n ie działająceg o ' enzym u.

J a k nad m ien io n o , u stro jo w a ro la k o m p le m e n tu je st zw iązan a z ak ty w n o śc ią p rzeciw ciał. C zynniki te w iążą się sp ecy ficzn ie z a n ty g en e m , zw ykle białk iem p ozau stro jo w eg o pochodzenia. N astęp stw e m złączenia je st p o w sta n ie zespołu p rze ciw c ia ło -a n ty g e n (ZPA).

K om órki b a k te r ii p ro d u k u ją i o d d a ją do otoczenia a n ty g en o w e sk ła d n ik i. P o w ie rz c h n ia b a k te rii je st ró w ­ nież n im i u sia n a. P rz ec iw cia ła, łą cz ą się z odpow ied­

n im i a n ty g en a m i, b lo k u ją te sk ła d n ik i a p ro d u k t r e a ­ k cji m oże ulegać w y trą c e n iu ja k o p re c y p ita t. A k ty w ­ ność k o m ó rek obcych u stro jo w o m oże w ięc ulec p rz e j­

ściow em u zablokow aniu. O rg an izm m u si się je d n a k pozbyć sk ła d n ik ó w zw iązan y ch z przeciw ciałam i. Tu

Mieszkania Skalne był to ostatni etap naszej kilkudniowej podróży. Była ona bogata we wrażenia i w treści przyrodnicze: roślinność lasów cedrowych, „rezerw at” m ineralogiczny góry solnej, dzikie kaniony, oazy w p u sty n ­ nych górach, ru in y m iasta rzymskiego i w końcu m ieszkania troglodytów. Opisem w y­

ki dlatego dzielę się z Czytelnikami, że Algie­

ria leży blisko Polski i mogłaby stanowić cel turystyczny o walorach dorów nujących słyn­

nym kenionom am erykańskim . Na przeszko­

dzie tem u stoją — m iejm y nadzieję, że tylko na razie — wysokie ceny usług turystycznych w tym kraju.

* P ro f. d r J a n u s z L e c h J a k u b o w s k i o b c h o d z i „ z ło tą ro c z ­ n ic ę ” — p ię ć d z ie s ią t l a t p r a c y n a u k o w e j i trz y d z ie ś c i la t w s p ó łp ra c y z r e d a k c ją c z a s o p ism a „ W s z e c h ś w ia t” . Z te j o k a z ji r e d a k c j a s k ła d a S z a n o w n e m u J u b ila to w i n a js e rd e c z ­ n ie jsz e ż y c z e n ia .

WRÓBEL, J. K AŁAS (G dańsk)

KOMPLEMENTU SUROWICY

w łaśnie, ja k to stw ie rd z ił jeszcze J. B o rd et (1896), w chodzi w grę ak ty w n o ść k o m p lem en tu . C zynnik te n m oże uchodzić za sk o m p lik o w an ą jed n o stk ę o w ielo­

stro n n e j czynności enzy m aty czn ej. P rz ep ro w a d za on ro zk ład b łony k o m órkow ej (lizę) obcego in tru z a, p rzy ­ czynia się do chem otaktycznego p rzy c iąg a n ia kom ó­

r e k fag o c y tu jąc y ch do ZPA , p rzyśpiesza fagocytozę, m a rk u ją c Z P A sp e cja ln y m i opsoninam i.

K o m p le m en t fo rm u je się ad hoc ze skład n ik ó w z n a jd u ją c y c h się w osoczu. W p rz y p a d k u tzw. k la sy ­ cznej drogi tw o rze n ia się ko m p lem en tu , in ic ja ln y m czynnikiem sta je się tu ZPA . U ru ch o m ien ie k o m p le­

m e n tu m oże zachodzić rów n ież n a in n e j drodze, n a ­ zyw anej „ a lte rn a ty w n ą ” , w k tó re j w stę p n e procesy a k ty w a c ji o d b y w a ją się inaczej niż w p rzy p a d k u k la ­ sycznym . B io m o le k u larn ą postać k o m p lem en tu opisu­

ją w N aturę (275, 1978, 699—704) R. R. P o rte r i K.

B. M. Reid. P rzytoczone przez n ic h d an e m ożna w skró­

cie p rze d staw ić n astęp u jąco .

Z asadnicze fra g m e n ty s tru k tu ry k o m p le m e n tu , m a ­ jącego m a sę w ielu setek tysięcy d altonów , m ożna d o j­

rzeć elektronoskopow o. Ic h n a tu ra je s t w ysoce skom ­ p lik o w a n a (ryc. ;1). P o dobnie ja k przeciw ciało, kom ­ p le m en t je st zb udow any z szeregu b iałkow ych pod- jednostek. G dy je d n a k liczba podjednostkd czyli tzw.

dom en p rze ciw ciała (np. im m unoglobiliny IgG) jest rzę d u p a r u n a s tu i je st ściśle o k reślo n a d la ro d za ju przeciw ciała, liczba p o d jed n o stek k o m p le m e n tu je st znacznie w ięk sza d tr u d n a do u sta le n ia . P rzeciw ciało w elektronoskopie m a po stać ro zw id lo n ą p rzy p o m i­

n a ją c ą lite rę Y, n a to m ia st osiow y sk ła d n ik k o m p le ­ m e n tu C lq d a je się dojrzeć pod p o sta cią o p isy w a n ą ja k o „w ią za n k a tu lip a n ó w ” . W szystkie dom eny p rze­

ciw ciała są m iędzy sobą połączone k o w a le n c y j­

(8)

70

nie, ty m c za sem sk ła d n ik i k o m p le m e n tu są ty lk o czę­

ściow o p o ze sp a lan e m o stk a m i d w u sia rc zk o w y m i, czę­

ściow o zaś siłam i n ie k o w a le n cy jn y m i, m ięd zy cząste- czkow ym i.

C ząsteczki u stro jo w eg o b ia łk a z m ie n ia ją się w ra z z u stro je m w ciąg u ew o lu cji. Z m ia n y te zachodzą z ró ż n ą p ręd k o śc ią. Is tn ie je szereg ro d z a jó w b ia łk a, k tó re w ciąg u ew o lu c ji n ie z m ie n ia ją się p ra w ie w c a ­ le. Z n a n y m ic h p rz y k ła d e m są h isto n y ch ro m a ty n y ją d ro w e j. Z aw ieszone w osoczu sk ła d n ik i k o m p le ­ m e n tu n a le ż ą do ta k ic h ew o lu c y jn ie k o n se rw o w an y c h b ia łek . M ięd zy g a tu n k o w a hom ologia ty c h sk ła d n ik ó w n ie je st w p ra w d z ie .p o su n ię ta ta k d a le k o ja k w p rzy -

S c h e m a t s tr u k tu r y ele m e n tu C lą k o m p le m e n tu w e ­ d łu g P o rte ra i R eida. L iczby p o d a ją w y m ia ry w n a ­ n o m e tra c h w e d łu g zd jęć elek tro n o sk o p o w y ch . O dcin­

k i 11,2 n m z a w ie ra ją se k w e n cję a m in o k w a só w i k o n ­ fo rm a c ję zn a m ie n n e dla k o la g e n u

p a d k u h isto n ó w , ale je d n a k dość w ielk a, a b y um ożli­

w iać w d o św ia d cz en iu in v itro w y m ia n ę n ie k tó ry c h ele m e n tó w n a w e t pom iędzy ż a b ą i św in k ą m o rsk ą.

Sw ego ro d z a ju rd ze n iem , około k tó re g o fo rm u je się k o m p le m e n t, je s t g ru p a lu ź n ie ze sobą zespolonych p o d je d n o ste k b ia łk o w y ch z n a jd u ją c a się w osoczu j a ­ ko białk o o k re śla n e sy m b o lem C l, a w y stę p u ją c e w stężen iu 250 m g/litr. G łów nym sk ła d n ik ie m tego o li­

g o m e ru b iałkow ego je st elem e n t C lq o ciężarze 410000 d a lto n ó w , d a ją c y się rozbić n a 18 p o d je d n o ­ ste k , m ia n o w icie n a 6 p o lip e p ty d ó w C lq A , ty le ż po- lip e p ty d ó w C lq B , o raz ta k ą sa m ą liczbę p o lip e p ty ­ d ó w C lq C . K aż d y z p o lip e p ty d ó w m a m a sę około 23000 d alto n ó w . E le m en t G lq je st lu ź n ie zw ią za n y z d w o m a d alszy m i b ia łk a m i o sy m b o lac h C l r i C is, li­

czący m i po 83000 d. G dy sk ła d n ik i C l z e tk n ą się z p ro d u k te m r e a k c ji odpo rn o ścio w ej Z PA , w ciągu m i­

n u t dochodzi do ic h o rg a n iz a c ji i a k ty w a c ji, p rzy czym C l p rz y b ie ra a k ty w n ą p o sta ć C l.

K o m p le k s C l p o sia d a ak ty w n o ść e n z y m a ty cz n ą p ro te a z y o sp ecy ficzn y m d z ia ła n iu . Jeg o s u b s tra te m je s t zespół d w ó ch d alszy c h b ia łek osocza, m ia n o w i­

cie C4 i C2. P o d w p ły w em C l oba te sk ła d n ik i s ta ją się in n ą a k ty w n ą p ro te a z ą , z n a n ą pod sym bolem C42. P ro te a z a ta , z w a n a te ż k o n w e rta z ą C3, p o w o d u ­

je p rze k szta łc en ie b ia łk a osocza C3 n a jeszcze jeden enzym o sym bolu C423. T en o sta tn i czynnik kończy p ie rw sz ą „ a k ty w a c y jn ą ” fazę tw o rze n ia się k o m p le­

m e n tu , a to w p ro cesie p rze k szta łc en ia innego znów b ia łk a osocza C5 n a a k ty w n y C5. Do tego ostatniego d o łą c z a ją się w ów czas dalsze sk ła d n ik i, oznaczane sy m b o lam i C6, C7, C8 i C9. P o w sta je o stateczn ie ze­

spół, n ie zaw sze z u p e łn ie je d n ak o w y , p rze d sta w ia n y w zo rem C5b6789. W p rz y p a d k u re a k c ji h em olitycznej (często b a d a n e j in v itro ), gdy Z P A je st zespolony ze śc ian ą e ry tro c y tu , w zór p rz e d sta w ia n y byw a w po­

sta ci EAC142356789, w k tó ry m E oznacza kom órkę e ry tro c y ta (przeciw ciało), A sym bolizuje an ty g en , zaś C i re s z ta — sk ła d n ik i sam ego k o m p le m e n tu . Całość faz y a k ty w a c ji d a je się p rz e d sta w ić poniższym

sch em atem .

ZPA C l ( C lą + C lr + C ls ) — — >G1

C 4 + C 2 - C42 C3— — »C423

C5—~— *C5

W pow yższej „ k lasy c zn e j” drodze proces je s t w y ­ z w a la n y przez ZPA . D alsze czy n n ik i C6 — C9 po­

chodzą ró w n ież z osocza, ale w ią ż ą się w całość d o ­ p ie ro w p rocesie z e sp a la n ia się z b ło n ą kom órkow ą, ja k te ż z je j lity c z n y m ro zp ad em . Z a sk a k u ją c a zło­

żoność faz y a k ty w a c ji je st obecnie ro z u m ia n a jako ro d za j zab ezpieczenia w yzw olenia p rocesu d la ty lko s p e c ja ln y c h okoliczności, stopniow o u s ta la n y c h w cią­

gu ew olucji.

S k ła d n ik C lq m a b udow ę szczególną. W spom niane w yżej jego sk ła d n ik i C lq A , C lq B i C lq C (w łącznej liczbie 18 p o d je d n o ste k ), są pojed y n czy m i p o lip e p ty - d am i, liczący m i w sw y ch ła ń c u c h a c h w przy b liżen iu po 200 am in o k w asó w . K ońce N H 2 ty c h ła ń cu c h ó w o b e jm u ją , w se g m e n ta c h 80 p ep ty d o w y c h ogniw , w ie­

lo k ro tn ie p o w ta rz a ją c e się se k w e n cje G ly-X -Y , gdzie G ly je s t glicyną, zaś w pozycji Y z n a jd u je się często o k sy p ro lin a lu b oksylizyna. O dcinki te, w zespołach s k ła d a ją c y c h się z 3 ła ń cu c h ó w p o lipeptydow ych, o w in ię ty ch w okół w sp ó ln e j osi, tw o rz ą k o n fo rm a cję sp ira ln ę . Z a w ie ra ją one przyłączone d o d atk o w o resz ty d isa ch a ry d o w e . T a k ie cechy s tru k tu ra ln e są typow e d la k o la g en u . D alsze części ła ń cu c h ó w p o lip e p ty d o ­ w y ch (w k ie ru n k u końców COOH) m a ją in n ą se k ­ w en c ję am in o k w asó w i p rz y ud ziale w e w n ą trz ła ń c u - c how ych m o stk ó w d w u sia rc zk o w y ch tw o rz ą k o n fo r­

m a cję g lo b u la rn ą , d a ją c ą się d o jrzeć w elek tro n o sk o - pie ja k o „głow a” w łó k n isty c h elem e n tó w C lq (ryc.

1).

M ożna obecnie p rz y ją ć , że dołączan ie się elem e n ­ tó w C6 — C9 n a d a je k o m p le m e n to w i jego w y k o n a w ­ czą m oc, ale znaczenie ty c h poszczególnych sk ła d n i­

k ów je s t d o tą d m ało znane.

(9)

71

M A RIA SW IEBO DA, A N D R ZEJ K A LEM B A (K raków )

Z HISTORII OCHRONY CISA POSPOLITEGO W POLSCE

Cis p o sp o lity (T a x u s baccata L.) je st pow szechnie zaliczany do d rz e w w y m ie ra ją c y c h , m im o iż w y stę­

p u je p ra w ie w ca łe j E u ro p ie oraz w części A fry k i i A zji (ryc. 1). Ja k o ro ślin a s tre fy u m ia rk o w a n ej, cis pospolity n ie ro śn ie w zach o d n iej części Półw yspu Pirenejskiego oraz w północno-zachodniej F ra n c ji, zaś w S k a n d y n a w ii sięga ty lk o do 62° szerokości geo­

graficznej północnej. B ra k je s t- ta k ż e cisa w F in la n d ii oraz n a w iększości te re n ó w e u ro p e jsk ie j części ZSRR.

K resow e sta n o w isk a tego g a tu n k u z n a jd u ją się w za­

chodniej E sto n ii i L itw ie oraz n a ziem iach polskich.

D alszy przebieg w sch o d n iej g ran ic y zasięgu T a xu s baccata je st ró w n o leg ły do łu k u K a rp a t, dochodzi do M orza C zarnego, a n a s tę p n ie n a P ó łw yspie B a łk a ń ­ skim o m ija pó łn o cn o -w sch o d n ią część tego teren u .

P o łu d n io w a g ra n ic a zw arteg o rozm ieszczenia cisa pospolitego przechodzi przez p ółnocną H iszpanię, S ard y n ię, W łochy i G recję. O d erw an e od głów nego eu ropejskiego o b sz aru w y stę p o w a n ia n a tu ra ln e s ta ­ n ow iska cisa z n a jd u ją się n a W yspach B ry ty jsk ich , w Irla n d ii, n a K ry m ie i K au k a zie . Poza E u ro p ą cis pospolity ro śn ie jeszcze n a A zorach, n a M aderze, w północnej A fry ce (Algier), w M ałej A zji (T urcja) oraz w Ira n ie (ryc. 2).

Rozm ieszczenie pionow e cisa je st uzależnione od szerokości geograficznej. W północnej części zasięgu T a x u s baccata ro śn ie p rze w a żn ie n a ró w n in ac h , p o d ­ czas gdy n a p o łu d n iu w y stę p u je głów nie w górach.

N a k o n ty n e n cie eu ro p e jsk im n a tu ra ln e sta n o w isk a ci­

sa się g ają do 1948 m n.p.m . (H iszpania), a w górach M ałej A zji dochodzą do w ysokości 2300—2500m n.p.m . W Tatarach najw y ż sz e stan o w isk o cisa z n a jd u je się n a północn o -w sch o d n ich zboczach W ołoszyna n a w y ­

sokości 1380 m n.p.m . (M yczkow ski 1957).

W Polsce cis pospolity je s t rodzim ym gatunkiem , lecz obecnie w y stę p u je b ard z o rzadko w n a tu ra ln y c h zbiorow iskach. Częściej n a to m ia st spotyka się go ja ­ ko drzew o sadzone w p a rk a c h , ogrodach i n a cm en ­ ta rz ac h .

Cis p ospolity nie o d g ry w a ł n ig d y w iększej roli la ­ sotw órczej, gdyż w y stę p o w a ł p ra w ie w y łącznie w piętrze dolnym lu b w podszycie lasów niżow ych m ie­

szanych oraz lasów re g la dolnego. Z yskał sobie je d ­ n a k duże znaczenie gospodarcze dzięki ta k im zaletom tech n iczn y m d rew n a, ja k tw ard o ść, tru d n a łupliw ość, p ię k n a b a rw a , połysk, sprężystość i niezw y k ła tr w a ­ łość. W alory te zn an e były już w sta ro ż y tn y m E gip­

cie, o czym św iadczy w y k o n an ie z d rew n a cisowego części tw arz o w e j rzeźby będącej p o rtre te m królow ej T e je z 18 d y n astii o raz tru m ie n d la dw óch farao n ó w .

N a p rze strzen i d ziejów naszej cy w ilizacji z d re w n a oisowego w y ra b ia n o n ajro z m aitsz e narz ęd zia codzien­

nego uży tk u , sp rzę ty o raz broń. S tosow ano je ta k ż e jako m a te ria ł b u d o w lan y p rzy w znoszeniu dom ów m ieszkalnych i św ią ty ń oraz w górn ictw ie do budo­

w y chodników . P o d an ie głosi, że koloniści z Czech i N iem iec z a k ła d a ją c y osadę N ow y Sącz w ykarczo w a- li z n a jd u ją c ą się n a ty m m iejscu puszczę, a z p n i ci­

sow ych pobu d o w ali sobie dom y.

E k sp lo atacja cisa n a du żą skalę n a s tą p iła w P ol­

sce n a początku XV w ieku, k iedy to głów nym p rze d ­ m io tem h a n d lu z k r a ja m i E u ro p y sta ło się drew no.

P rzypuszczalnie w ty m okresie w yniszczono drzew o­

sta n y cisow e w M ałopolsce, gdyż sta m tą d pochodziło drew n o w yw ożone do A nglii. D uży p opyt za g ran ic ą n a tego ro d z a ju surow iec i coraz szersze u ży tk o w a­

n ie d re w n a cisowego w k ra ju , a ponad to pow olny w zrost cisa p rzyczyniły się do znacznego zm niejsze­

n ia jego zasobów . Nic w ięc dziw nego, że z biegiem la t cis posp o lity sta w a ł się z a n ik a ją c y m drzew em n a ziem iach polskich.

W tej sy tu a c ji, ab y ocalić cisa od całk o w itej z a ­ głady, k ró l W ład y sław Jag iełło w y d a ł zarządzenie och ro n n e n a s tę p u ją c e j treśc i:

„Jeślib y k to w szedłszy w las, d rze w a k tó re z n a jd u ją się być w ielk iej ceny jako je st cis abo im podobne p o d rąb a ł, te d y m oże być przez P a n a abo dziedzica p o jm a n , a n a ręk o je m stw o o ty m k tórzy oń prosić b ęd ą m a być dan. T ym że obyczajem o gajach , gdzie m ało la só w m a być zachow ano. W ład. Jag iełło w K ra k o w ie i w W arcie R .P. 1423.”

Z arzą d ze n ie to było p ierw szym w P olsce a k tem p ra w n y m b iorącym w opiekę ginący g a tu n ek drzew a.

P rzyczyniło się ono do znacznego ogran iczen ia eks-

Ryc. 1. Cis pospolity, a) p o k ró j, b) fra g m e n t ow ocu- Ryc. 2. O gólny zasięg cisa pospolitego (wg. M eusel,

ją c e j gałązk i Ja g e r, W e in e rt 1965)

(10)

72

p lo a ta c ji d re w n a , ale n ie zapew niło cisow i ca łk o w i­

te j o ch ro n y . W n a s tę p n y c h b o w iem stu le c ia c h za z n a ­ czył się p o n o w n y w zro st w y rę b u d rze w o sta n ó w ciso­

w ych. J a k w y n ik a z zapisów k ro n ik a rs k ic h , n a p rz e ­ strz e n i około 200 la t p rz y p a d a ją c y c h n a X V II i X V III w iek, ty lk o n a te re n ie D óbr K u ck ic h n a d C zerem o­

szem w ycięto k ilk a s e t ty sięc y cisów. J a k bard zo ce­

n iono sobie te n m a te r ia ł św ia d cz y z a ch o w a n y n a P o d k a rp a c iu W schodnim do d ru g ie j połow y X V III w ie k u zw yczaj p ła c e n ia czynszów w d re w n ie ciso­

w y m w zględnie w gotów ce o k reślo n e j ja k o jego ró w ­ n o w arto ść . P o d o b n y los ja k n a d C zerem oszem , sp o ty ­ k a ł cisa p ra w ie w e w szy stk ic h jegó w ięk szy c h sk u ­ p isk ach . R eszty zniszczenia d o k o n ały za czasów S a ­ sk ich f a b ry k i m e b li z n a jd u ją c e się w K olbuszow ej i w G d ań sk u . Jeszcze w 1825 r. zużyto sporo p n i ci­

sow y ch p rz y ro zb u d o w ie p o rtu w Ś w in o u jściu . S tą d też w połow ie X IX w. cis p o sp o lity n a le ż a ł ju ż do rzad k o ści.

W 1845 r. K ozłow ski (S y lw a n , t. X X I) p isa ł o ci­

sie, że „drzew o to u k ry w a się jeszcze u n a s w n ie ­ k tó ry c h b ło tn isty c h lu b g ó rzy sty ch la sa c h , ja k np.

w puszczy A u g u sto w sk ie j i S to -K rz y sk ie j, w sta n ie nędznego k rz e w u i h o d u je się go w le śn ic tw a c h S am - sonów i K ielce z p o le ce n ia r z ą d u ”. P oza ty m tr a f ia ł się cis p o sp o lity w o k olicach O dro w ąża, w puszczy O stro łęc k ie j, w C h le w isk a c h k . R a d o m sk a , w D ziet- rzk o w ic a c h k. W ielu n ia, p rz y p ro b o stw ie w G ołonogu k. O lkusza, w ogrodzie k. Sosnow ca, koło k la szto ru św. A n n y p o d P rz y ro w e m , w m iejsco w o ści C isow y- sto k pod S zydłow cem , w K a r p a ta c h w p a ś m ie P ie n in p rz y S zczaw nicy, n a sp a d k a c h od za m c zy sk a św . K u - n e g u n d y k u p o to k o w i P ie n iń s k ie m u i D u n ajc o w i, w T a tra c h pod G iew o n te m w ta k zw a n y c h re g la c h (M ieczyński 1861, B e rd a u 1870).

Jeszcze w 1919 r., a w ięc w z a ra n iu tw o rz e n ia się niepodległego p a ń s tw a polskiego, zo stała d o k o n a n a k a ­ ry g o d n a d e w a s ta c ja d rz e w o sta n ó w cisow ych z n a jd u ją ­ cych się w J a s ie n iu k. R a d o m sk a . W la s a c h ty c h , b ę­

d ąc y c h w ła sn o śc ią B e rk a F isch m an a , bez zezw olenia w ła d z p rz e p ro w ad z o n o c a łk o w ity w y rą b la s u n a po ­ w ierz ch n i około 42,5 ha. J a k p o d a je M a łito w sk i (1922), w y cięto w ów czas przeszło 18 ty sięc y o kazów cisa o g ru b o ści n a p n ia k u od 14—37 cm o ra z 16 d rze w o g rubości p n ia k a 41—48 cm. P o n a d to zniszczono z n a ­ czn ą ilość cisów w fo rm ie k rz e w ia ste j. U zy sk an e d re w n o w y ro b io n o w k u p y i są g i n a o p a ł i zw iezio­

no do J a s ie n ia ce le m sp a le n ia go w p ie ca ch h u ty sz k lan e j.

Z m n ie jsz en ie ogólnej p o w ierz ch n i le śn e j w naszy m k r a ju ja k ie n a s tą p iło n a przeło m ie X IX i X X w.

o ra z w p ro w a d ze n ie sztucznego o d n a w ia n ia lasó w po ­ przez sto so w a n ie zrę b ó w zu p e łn y c h spow odow ało d a l­

sze zniszczenie s ta n o w isk cisa pospolitego. P o zo stałe n a z rę b a c h okazy u le g a ły sto p n io w e m u z a n ik a n iu , gdyż d la cisa, g a tu n k u w y b itn ie cienio lu b n eg o , w y ­ tw o rz e n ie n o w y ch w a ru n k ó w sie d lisk o w y c h u n ie m o ­ żliw iało d alszy jego rozw ój. R eszty zn iszczenia doko­

n a ło p asąc e się w la sa c h bydło.

Do o g ran ic ze n ia w y stę p o w a n ia cisa pospolitego p rzy c zy n iły się w p e w n e j m ie rz e ta k ż e o b rzę d y i o b y ­ cz a je lud o w e. Ju ż b o w iem s ta ro ż y tn i G re c y o b ra li cis, ze w zg lę d u n a ciem nozielone szpilki, sy m b o lem ż a ło ­ b y i n o sili jego g ałąz k i w e w ło sa ch po stra c ie n a jb liż szy c h . S tą d też do d z isia j za ch o w a ł się zw y ­ czaj w y k o n y w a n ia cisow ych w ień có w p o g rze b o w y c h o raz sad zen ia cisa p rz y gro b ach . O d d a w n a z n a n e

b y ły ró w n ież w łaściw ości lecznicze a n a w e t tru ją c e te j ro ślin y . W m e d y cy n ie ludow ej stosow ano h e r b a ­ tę ze szp ilek i sy ro p z jag ó d p rze ciw ró żn y m d o legli­

w ościom . W ierzono ta k że , że cis c h ro n i p rzed c z a ra ­ mi. D lateg o też d rw a le z a o p a try w a li się w la sk i ci­

sow e w zględ n ie p rzy c zep iali gałązki do n a k ry c ia gło­

w y w m n ie m a n iu , że u c h ro n ią ich od za b łą d ze n ia w lesie.

S u k cesy w n e w y cz erp y w an ie się zasobów tego ce n ­ nego g a tu n k u d rz e w a będącego w y n ik ie m ró ż n o ra ­ kie j, w y n isz cz ają ce j d ziałaln o ści człow ieka, d o p ro w a ­ dziło do tego, że w bieżącym stu lec iu T a x u s baccata sp e łn ia ju ż n ie m a l w yłączn ie rolę re lik tu n a te re n ie sw ojego n a tu ra ln e g o rozsied len ia. P ozostałością po d a w n y c h sta n o w isk a c h cisa w Polsce są nazw y m ie j­

scowości w yw odzące się od słow a „cis” . W cześniej­

sze, szero k ie w y stę p o w a n ie cisa p o tw ie rd z a ją ró w ­ nież o k az y k o p aln e znalezione w m iejscach , gdzie drzew o to w yginęło całkow icie lu b n ależ y do rz a d k o ­ ści.

W y tęp ie n ie cisa n a w ielu n a tu ra ln y c h jego s ta n o ­ w isk a c h to n ie p o w e to w a n a s tr a ta d la n a u k i. N ie zo­

s ta ła bow iem d o k ła d n ie p o zn a n a biologia i ekolo­

gia tego g a tu n k u , a w y p ełn ien ie te j lu k i s ta je się n iem o żliw e, gdyż obecn y zasięg cisa n ie r e p re z e n tu ­ je ju ż c a łe j sk a li w a ru n k ó w , w ja k ic h d a w n ie j d rz e ­ w o to rosło. T a k np. zostało zniszczone n a jd a le j ku w sch o d o w i w y su n ię te w n aszy m k r a ju stan o w isk o ci­

sa w P uszczy B iało w iesk iej. O sta tn ie d w a okazy b yły n o to w a n e w 1887 ro k u przez E jsm o n d a , D ry m e ra i B łońskiego, k tó rz y w ty m czasie p ro w a d zili b a d a n ia flo ry sty c z n e w P uszczy B iało w iesk iej. A oto co n a ­

p isa li w sw oim sp raw o z d a n iu : „ In n ą osobliw ością p u ­ szczy B iało w ie sk ie j je st cis zw yczajny. R ośnie w u ro ­ czysku N ieznanow o, s tra ż y L eśn ia ń sk ie j, położonem o 11 w io rs t n a zachód od w si B iałow ieży. U roczysko to ta k je s t za w alo n e p rzew ró co n em i i sp iętrzo n em i je d n o n a d ru g ie d rze w a m i, że w n ie k tó ry c h m ie jsc ac h lite r a ln ie k ro k u n ap rz ó d n ie m ogliśm y zrobić. W t a ­ k ie j to m iejscow ości, słusznie d ługi czas u w a ż a n e j za n ie m o ż e b n ą do p rze b y cia , w ięc n ie z n a n ą (stąd n a z ­ w a), p rz y pom ocy naszego p rze w o d n ik a, dzielnego Strzelca O rzechow skiego, o d szu k aliśm y pozostałe n ie ­ d o b itk i: 2 k rz a k i cisu 2-łokciow ej w ysokości, w ie ś n ia ­ cy b o w iem niszczą go, u w a ż a ją c ja k o sk u teczn e le ­ k a rs tw o p rze ciw w ściekliźnie. W edług zap ew n ień Strzelca, zn ająceg o w y b o rn ie c a łą tę część puszczy oprócz w sp o m n ia n y c h k rza k ó w , cis nigdzie w ięcej się n ie z n a jd u je ” .

O pisanego s ta n o w isk a p o sz u k iw ali N iem cy w 1917 r., a le b ezskutecznie. D latego też w sw oich p u b lik a ­ c ja c h o florze P uszczy B iało w iesk iej p o d a ją , że cis p o sp o lity został n a ty m te re n ie zu p ełn ie w ytępiony.

P o p ie rw sz e j w o jn ie św ia to w ej to k reso w e m iejsce w y stę p o w a n ia cisa s ta r a ł się o dnaleźć Wł. S zafer, lecz ta k ż e b ez re z u lta tu . N iem n iej je d n a k w 1922 ro k u n a p isa ł: „S ądząc po opow ieściach, ja k ie słyszałem od le śn ik ó w m iejscow ych, je s t je d n a k m ożliw e, że jed en okaz rodzim ego cisa zach o w ał się po dziś dzień w w sp o m n ia n y m u ro cz y sk u leśnem . J e s t rzeczą oczyw i­

stą , że w raz ie gd y b y u d ało się o dszukać tego „o sta­

tn ieg o z ro d u ”, n ależ ało b y go otoczyć n a jtro sk liw sz ą o pieką, p o zo sta w ia ją c w koło niego p e w n ą d ro b n ą część P uszczy w sta n ie p ie rw o tn y m ” . N iestety , do tej p o ry w y stę p o w a n ie cisa pospolitego n a w ym ien io n y m sta n o w isk u w P uszczy B iało w iesk iej n ie zostało po­

tw ie rd z o n e.

(11)

73

A czkolw iek od czasów Wl. Ja g ie łły cis pospolity p odlegał w P olsce opiece p ra w a i u w a ż a n y był za

„królew skie d rz e w o ”, to je d n a k do ch w ili odzyska­

n ia niepodległości p ań stw o w e j po p ierw szej w o jn ie św ia to w ej n ie za jm o w a n o się ra c jo n a ln ą o ch ro n ą te ­ go g a tu n k u n a ziem iach polskich. Je d y n ie w zaborze p ru sk im , dzięki d ziała ln o śc i o ch ro n ia rsk ie j niem iec­

kiego p rz y ro d n ik a H u g o n a C o n v en tza został u tw o ­ rzony w C isow ym Borze n a d jezio rem M ukrz w B o­

ra c h T u ch o lsk ich p ierw szy re z e rw a t p rzy ro d y d la o chrony n iżow ych d rze w o sta n ó w cisa pospolitego. W 1911 r. n a p o w ierzch n i 18,5 h a ro sło ta m 5533 cisów.

R e ze rw a t te n istn ie je do d zisiaj pod n az w ą „C isy S ta ­ rop o lsk ie im . L. W yczółkow skiego” i c h ro n i n a jc e n ­ n iejsze sk u p ie n ie cisów, ja k ie z n a jd u je się n ie tylko w Polsce, ale i w E uropie.

W zaborze ro sy jsk im zagrożone zniszczeniem g a­

tu n k i flo ry p o lsk iej, ta k ie ja k cis pospolity, p o p u la­

ryzow ano n a ła m a c h w y d a w n ic tw a „O brazy ro ślin ­ ności K ró le stw a Polskiego (i k ra jó w ościennych)” w y ­ chodzącego w W a rsza w ie od 1911 roku.

W G alicji działalność w za k re sie o ch ro n y p rz y ro ­ dy b y ła głów nie zw ią za n a z osobą w ybitn eg o polskie­

go b o ta n ik a M a ria n a R aciborskiego. D zięki jego s ta ­ ra n io m T o w arzy stw o P rz y ro d n ik ó w im . K o p ern ik a rozpoczęło w la ta c h 1906—1907 p rac e n a d ze sta w ie­

n ie m pierw szego „ in w e n ta rz a za b y tk ó w p rz y ro d y ” z b ie ra ją c m a te ria ły za pom ocą k w estio n ariu sz y ro z­

sy ła n y ch w dużej ilości ta k ż e n a te re n y pozostałych zaborów . Z n aczn ą część odpow iedzi w y k o rz y sta ł R a ­ cib o rsk i w p u b lik a c ji O chrony godne drze w a i zb io ­ ro w iska roślin (Kosmos, 1910) w y m ie n iając w śród

n ic h cisa pospolitego.

W niepodległej Polsce cis p o sp o lity u zy sk ał p r a w ­ n e zabezpieczenie n a p o d sta w ie ro zp o rząd zen ia M ini­

s tra W yznań R elig ijn y ch i O św iecenia P ublicznego z d n ia 15 w rz eśn ia 11919 r. dotyczącego o chrony n ie k tó ­ ry c h z a b y tk ó w p rzy ro d y . W czerw cu 1921 r. M in ister­

stw o R o ln ictw a i D óbr P a ń stw o w y c h (D e p a rta m e n t Leśny) zarząd ziło och ro n ę o ca la ły ch od d e w a sta c ji około 16 h a la su cisow ego w Ja sie n iu k. R adom ska.

T rw a łą p o d sta w ą d la sk u te cz n ej ochrony cisa w P o l­

sce stw o rzy ła dop iero u sta w a o o chronie p rzy ro d y z 1934 r.

W ok resie po d ru g iej w o jn ie św ia to w ej p ra w n a o ch ro n a cisa z o sta ła p o tw ie rd z o n a rozporządzeniem M in istra O św iaty z d n ia 29 sie rp n ia 1946 r. w y d a n e ­ go w p o ro zu m ien iu z M in istre m R o ln ictw a i R eform R olnych o raz z M in istrem L eśn ictw a w sp raw ie w p ro w a d ze n ia g a tu n k o w e j o ch ro n y ro ślin (Dz.U.R.P.

n r 70 z d n ia 20. X II. il946). R ozporządzenie to u trz y ­ m a ła w m ocy u s ta w a o o ch ro n ie p rzy ro d y z d n ia 7 k w ie tn ia 1949 r.

O ch ro n a g atu n k o w a odnosi się do okazów lu b sk u ­ p ie ń cisa ro sn ą c y c h w sta n ie dzikim i polega n a w p ro w a d ze n iu n a całym obszarze k r a ju zakazu ich niszczenia. Nie znaczy to, a b y pięk n e i s ta re okazy cisów ro sn ąc e w p a rk a c h lu b ogro d ach sk a za n e były n a b e z k arn e n iszczenie i p ozbaw ione o ch ro n y p ra w ­ nej. N a zasadzie p o sta n o w ień u sta w y o ochronie p rzy ro d y m ogą one być u z n a n e za po m n ik i p rz y ro ­ dy orzeczeniem P re z y d iu m W ojew ódzkiej R a d y N a ­ rodow ej (K o n se rw a to ra P rzy ro d y ). Tego ro d z a ju z a ­ rzą d zen ia k o n se rw a to rsk ie w y d a w a n e b y ły ju ż w ok resie m ięd zy w o jen n y m n a p o d sta w ie ro zp o rzą d ze­

n ia P re z y d e n ta R .P. z d n ia 6 m a rc a 1928 r. o opiece n a d z a b y tk a m i (Dz.U.R.P. n r 29).

Rys. 3. Rozm ieszczenie cisa pospolitego w P olsce: a) sta n o w isk a z n a jd u ją c e się w p a rk a c h n aro d o w y ch , r e ­ z e rw a ta c h cisow ych i in n y c h re z e rw a ta c h przyrody, b) sta n o w isk a istn ie ją c e poza te re n a m i chronionym i, c) sta n o w isk a w ątp liw e nie potw ierd zo n e po 1945

ro k u

W edług sta n u z 1949 r. było w P olsce 315 okazów i sk u p ie ń cisa u zn a n y ch za po m n ik i p rzy ro d y oraz 7 re z e rw a tó w p rzy ro d y z ud ziałem tego g a tu n k u d rze­

w a (S zafer 1950). W ch w ili obecnej m am y 21 re z e r­

w a tó w le śn y c h u tw o rzo n y ch ze w zględu n a śc iśle j­

szą ochronę w iększych sk u p ień okazów cisa. Z a jm u ją o ne łączn ą pow ierzch n ię 480,60 ha. N ajw ięk szy m z n ich , bo m a ją c y m 95,27 ha, je st re z e rw a t „ K retó w k i”

z n a jd u ją c y się w m iejscow ości Ja b ło n ic a P o lsk a (w oj. kro śn ień sk ie).

P ierw sza m a p a rozm ieszczenia cisa pospolitego n a te re n ie naszego k r a ju zo stała o p rac o w a n a przez R a ­ ciborskiego w 1912 r o k u (E ncyklopedya P o lsk a, 1), a n a s tę p n ie przez P a x a w 1917 r. (Die P fla n z e n w e lt Polens). Po odzy sk an iu niepodległości, ju ż w 1919 r.

u k az ała się w I to m ie F lo ry P o lsk ie j m a p a p u n k to ­ w a w y stę p o w a n ia cisa w y k o n a n a przez R a cib o rsk ie­

go i S zafera, a w 1921 r. w „O chronie P rz y ro d y ” z a ­ m ieszczono m ap ę w y k re ślo n ą p rzez S okołow skiego.

W okresie po II w o jn ie św iato w ej rozm ieszczenie ci­

sa w P olsce n ie je d n o k ro tn ie p rz e d sta w ia n o n a m a ­ p a c h odnoszących się do Całego o b szaru k r a ju , ja k i do poszczególnych regionów . S pośród a u to ró w ty c h m a p n a u w ag ę z a słu g u ją : S zafe r (O chrona P rz y ro d y , 1950; O ch ro n a g a tu n k o w a ro ślin , 1952; S zata ro ślin n a P o lsk i 1959, 1972), F a b ija n o w sk i (C hrońm y p rzy ro d ę ojczystą, 1951), S zczęsny (Cis, P W R iL, 1952), Brow icz, G o sty ń sk a -Ja k u sz e w sk a (A tlas rozm ieszczenia d rzew i k rzew ó w w Polsce, 1969).

N a p rze d staw io n e j (ryc. 3) m a p ie a k tu aln e g o ro z­

m ieszczenia T a x u s baccata w P olsce zaznaczono r e ­ ze rw a ty cisow e o raz sta n o w isk a cisa z n a jd u ją c e się w o b rębie p a rk ó w n a ro d o w y c h i in n y c h re z e rw a tó w przyrody.

O chrona cisa pospolitego n a ziem iach polskich m a ju ż p onad p ię ciow iekow ą h isto rię. D la osiągnięcia je ­ d n a k sk u te cz n ej och ro n y , oprócz p rzepisów p r a w ­ nych, k onieczne je st za p rz e sta n ie n iszczenia cisa oraz su k cesy w n e w p ro w a d z a n ie tego d rz e w a do sk ła d u ga-

(12)

74

tu n k o w eg o n a sz y c h lasó w w szędzie ta m , gdzie ty lk o p rzez ca łe społeczeństw o w dużym sto p n iu przyczy- is tn ie ją odp o w ied n ie w a ru n k i siedliskow e. P o n ad to n i się do szybszej re s ty tu c ji ginącego g a tu n k u ro d zi- zro zu m ien ie p o trze b y i celow ości ta k ie g o d z ia ła n ia m e j flory.

JA N P IN O W S K I (W arszaw a), L U IS G O NZA LO M O RA LES G U ILLEN (C aracas)

KAJMANY LLANOS WENEZUELI

Z C a ra ca s, sto licy W enezueli, w y jeż d ża m y o 5.40, by w y rw a ć się z m ia sta przed tło k iem sam o ch o d o ­ w ym . R u ch n a u lic ac h je st tu zaw sze og ro m n y , a p rze d W ielkanocą n a początku „S em an a S a n te ” (św ię­

tego ty g o d n ia ) p ra w ie całe m ia sto w y jeż d ża . Z atem te n w czesn y w y ja z d w nied zielę p a lm o w ą je s t w p e ł­

n i u za sa d n io n y . R zeczyw iście, p rze m k n ę liśm y szybko p rzez m ia sto i ś w it z a sta ł n a s p rze d godziną 7 w yso­

ko w g ó rac h K o rd y lie ry N ad b rze żn e j. B yło p o c h m u r­

no i m żył deszcz. S zybko p o k o n aliśm y n a jw ię k sz e w zn iesien ia gór i ró w n ie szybko n a s ta ł n o rm a ln y tu ­ ta j u p a ł p o n a d 30°C. P o trz e c h g o d zin ach ja z d y w je ­ c h a liśm y w b ezk resn e te re n y /rów ninne. T ę sa m ą d ro g ę o d b y w a liśm y p rze d m iesiącem . W czasie tego m ie sią ca o g ro m n e te re n y z o stały w y p alo n e i p o ra su c h a jeszcze siln ie j w y cisn ęła sw e p iętno. N ie było w id a ć zielonej tra w y . R ó w n in a p o k ry ta b y ła bezlis­

tn y m i d rze w a m i i p a lm a m i ro d z a ju C opernicia. J e d ­ n a k n ie k tó re d rz e w a ju ż p o k ry ły się zielonym i liśćm i lu b k w ia ta m i o p ię k n y ch , fioleto w y ch , żó łty ch i czer­

w o n y ch b a rw a c h . C yk ad y , o h isz p a ń sk ie j n a z w ie chi- charra, p rz e p o w ia d a ją c e p o rę deszczow ą, w y d a w a ły ta k głośne d źw ięk i, że p rz y p ie rw sz y m z n im i sp o t­

k a n iu o g lą d aliśm y się, gdzie leci o drzutow iec.

T e re n zazielen ił się dop iero w sta ro rz e c z a c h rzeki A p u re . A gnieszka, d ziew ięcio letn ia có rk a jed n eg o z a u ­ torów , k rz y k n ę ła : „O, k ro k o d y l!” . R zeczyw iście, n a b rze g u m ałego z b io rn ik a w ody leżał około 2 ,5-m etro- w y k a jm a n (C a im a n crocodilus crocodilus), a nieco d a le j drugi.

J e s t ju ż p o łu d n ie i w reszcie d o je żd ż am y do stolicy s ta n u A p u re , m ia ste c z k a S an F e rn a n d o de A p u re , li­

czącego 25 000 m ieszkańców . R zeka A p u re , w porze su c h e j nieco w ięk sza od W isły pod T czew em , toczy sp o k o jn ie sw e żó łte w ody w g łęb o k im k o ry cie. W S a n F e rn a n d o je m y k u rc z a k i z ro ż n a i ru sz a m y d a ­ lej. P o m ięd zy S a n F e rn a n d o a o sa d ą A p u rito jedzie- m y w śró d z a ję ty c h pod u p ra w y ro ln e la só w g a le rio ­ w ych. Często o m ija m y ro z je c h a n e p rzez a u ta m ałe, b ia ło sz are lisy (C erd o cya n thous), a le te ra z leży n a d ro d ze coś w iększego, to ro z je c h a n y p ó łto ra m e tro w e j długości k a jm a n . W n o cy k a jm a n y p o d e jm u ją w ę ­ d ró w k i ze zb io rn ik ó w w y sy c h a ją c y c h do b ard z iej za so b n y c h w w odę.

W ysoko le cą tr z y a r y (A ra m acao), a n ieco d alej fo to g ra fu je m y n a d rze w a ch stad o hoazinów (O pisto- co m u s hoazin) złożone z k ilk u d z ie sięc iu osobników . N iew ie le sobie ro b ią z n asze j obecności.

Ł ap ie m y gum ę i w p e łn y m słońcu trz e b a koło zm ieniać. W olno je d zie m y d a le j. P rz e d n a m i dzie­

sięć sępów o w d zięczn y ch h isz p a ń sk ic h n a z w a c h : ori- popo (C a th a rtes aura) i za m u ro (C oragyps atratus).

S ęp y siedzą n a o g ro m n y m k a jm a n ie , w zn a cz n ej czę­

ści ju ż p rzez nie p o ża rty m . Nie z a trz y m u je m y się, słońce ju ż nisko, trz e b a się spieszyć. Ja z d a nocą, k ie ­ d y w k a ż d e j ch w ili p rzed m a sk ą sam ochodu m oże p o ja w ić się k ro w a , osioł, k a p ib a ra (H ydrochecerus h yd ro ch eceris) lu b k a jm a n , nie n ależy do bezpiecz­

n ych.

J u ż o zachodzie słońca hory zo n t rozszerza się n a k ilk a n a ś c ie k ilo m e tró w po obu stro n a c h szosy. W je­

c h a liśm y n a L la n o s s ta n u A p u re. J a k okiem sięgnąć b ez d rzew n a ró w n in a , n a k tó re j p asą się sta d a bydła.

N a tu ra ln e zag łęb ien ia te re n u zasobne jeszcze w w o­

dę oraz sztuczne zb io rn ik i w odne p o w sta łe w zdłuż szosy w m ie jsc ac h , sk ą d w y b ra n o ziem ię do jej b u ­ dow y, aż r o ją się od zw ierząt. S etk i p ta k ó w — k ilk a g a tu n k ó w czapli, trz y g a tu n k i bocianów , ibisy cz er­

w one, b ia łe i d ziesiątk i in n y c h g a tu n k ó w p ta k ó w g ro m ad z ą się n a w y sy c h a ją c y c h zb io rn ik ach .

N a b rze g ach zb io rn ik ó w i w y se p k a c h w y leg u je się po 10, 20 i w ięcej k a jm a n ó w ró ż n e j w ielkości. A gnie­

szka n ie n a d ą ż a z - ic h liczeniem . M im o że szosa b ie ­ gnie tu ż obok zb io rn ik ó w , k a jm a n y nie re a g u ją n a p rz e je ż d ż a ją c y sam ochód. N ato m ia st żółw ie (Podoc- n e m is vo g li) b ard z o szybko n u r k u ją , k ie d y n a d je ż ­

d ża auto.

M rok z a p a d a b ły sk aw iczn ie, je ste śm y jeszcze n a p ó łk u li p ó łn o c n ej, a le ty lk o 7° od ró w n ik a. Na h o ry ­ zoncie p o ja w ia się św ia tło elek try cz n e, znak, że do ­ je żd ż am y do celu n asze j podróży, trzytysięcznego m ia ste c z k a M antecal.

W p o rze su c h ej, p a n u ją c e j tu ta j od listo p a d a do k w ie tn ia , n ie sp a d a a n i je d n a k ro p la deszczu. Pod k o n iec p o ry su c h ej b ydło głoduje. R ząd W enezueli p o d ją ł g ig a n ty cz n y p la n p o d n iesien ia hodow li przez n a w o d n ie n ie te re n ó w L lanos. K ilk a lu b k ilk a n a śc ie ty sięc y h e k ta ró w p o w ierz ch n i L la n o s otacza się w a ­ ła m i o d cin ają cy m i o d p ły w w ody. W porze deszczo­

w ej o p a d y w ynoszą p ó łto ra m e tra i w y p e łn ia ją u tw o ­ rzo n e w te n sposób zb io rn ik i. D zięki te m u , że te re n je s t nieco n ac h y lo n y , część otoczonego w a ła m i te re n u n ie je st z a le w a n a przez w odę i ta m p a są się k ro w y w czasie najw yższego poziom u w ody. N astęp n ie, w m ia rę w y p a ro w y w a n ia w ody, stre fa zielo n a z o b fitą p a sz ą d la b y d ła sta je się w y sta rc z a ją c o szeroka. T a k p rz e p ro w a d z a n e n a w o d n ie n ia w y w o łu ją w sze ch stro n ­ n e z m ia n y w śro d o w isk u L lanos. P o zn an ie zm ian w obiegu m a te r ii i en e rg ii o m aw ianego śro d o w isk a, to cel b a d a ń I n s ty tu tu Zoologii T ro p ik a ln e j C e n traln eg o U n iw e rsy te tu W enezueli w C a racas. W b a d a n ia c h ty c h od szereg u la t b io rą u d z ia ł ekolodzy polscy z U n i­

w e rs y te tu W arszaw sk ieg o i P o lsk iej A k ad e m ii N auk.

J e d n y m z ub o czn y ch sk u tk ó w n a w o d n ie n ia L lan o s, p o d n ie sie n ia lu s tra w ody i u tw o rz e n ia w ielu d ro b ­ n y c h zb io rn ik ó w w odn y ch , je s t zw iększenie się li-

(13)
(14)

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Współczesne pokusy herodowe”, 28.XII w Warszawie. Problem ten znajduje się też w Memoriale do Rządu z roku 1970 gdzie czytamy: „Pożądane jest przedłużenie

Zachować natomiast należy naturalny charakter okolicy.. Należy zachować istniejącą zieleń oraz naturalne formacje roślinne       tudzież podmokły

Prócz wielkich szans wygrania.. flnrmii dadafkowe ciągnienie gw

Dzieci, które lubią rysować, zaproszone zostały do stworzenia rysunku „Mój park       Krzycki” lub „Moja dolina Olszówki

Ogloszony naczelnym wodzcm Grecyi, l.ldal się na podhicie Persyi, rozproszywszy slotysięczne ich woysko, hroni(!cc mu przey- ścia przez rzekQ Granił,;

My inaczej nauczać nie możem, bo nauka nasza nie jest naszą, lecz tego, który nas posłał, Jezusa Chrystusa; gdybyśm y wołali inaczej, stalibyśmy się solą

https://www.uzp.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0015/32415/Instrukcja-wypelniania-JEDZ-ESPD.pdf 4. Zamawiający dopuszcza, aby Wykonawca wypełniając JEDZ ograniczył się do wypełnienia

6. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za brak możliwości przekazania Nagrody, z przyczyn leżących po stronie Uczestnika, w szczególności w przypadku niepodania bądź