• Nie Znaleziono Wyników

K S I Ę C JA - B I S K U P A K R A K O W S K I E G O. wypowiedziana r-ohit. przez. I&s. Dra ^Jójefa Gapufę. W KRAKO W IE,

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "K S I Ę C JA - B I S K U P A K R A K O W S K I E G O. wypowiedziana r-ohit. przez. I&s. Dra ^Jójefa Gapufę. W KRAKO W IE,"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

J H j

s u n

nt'C.

MOWA ŻAŁOBNA

w c z a s i e n a b o ż e ń s t w a z a d u s z ę ś. p.

Ks ALBINA

KARDYNAŁA DUNAJEWSKIEGO

K S I Ę C J A - B I S K U P A K R A K O W S K I E G O wypowiedziana

w Kościele Arctiiprezbiteryalnym N, Maryi Panny w Krakowie

cUtici 1 8 9 4 -r-oHit

przez

I&s. Dra ^Jójefa Gapufę.

W K R A K O W IE,

W D R U K A R N I « C Z A S U » F R . K L U C Z Y C K I E G O I S P Ó Ł K I pod zarzadera Józefa Łakocińskiego.

1894.

(2)
(3)

MOWA ŻAŁOBNA.

(4)

JE m . X . A L B I N K A R D Y N A Ł D U N A J E W S K I KSIĄ ŹĘ-BISKU P KRAKOW SKI

etc. etc. etc.

(5)

MOWA ŻAŁOBNA

f

w c z a s i e n a b o ż e ń s t w a z a d u s z ę ś. p. t

Ks. ALBINA

K S I Ę C I A - B I S K U P A K R A K O W S K I E G O w ypowiedziana

w Kościele Archiprezbiteryalnym t Maryi Panny w Krakowie

d n i a (Bz-evwca- 1894

przez

Iks. Dra ^ e f a Gapuię.

'"i V

V. w V i

W K R A K O W IE ,

W D R U K A R N I « C Z A S U » F R . K L U C Z Y C K I E G O I ,S P Ó Ł K I pod zarzadem Jó z e fa Ł ako ciń akieg o.

(6)

i)D4H'6'OV

c -

DOCHÓD C A Ł Y PRZEZNACZONY NA SARKOFAG DLA Ś. P. X . KA RDYN AŁA.

NAKŁADEM KAPŁANÓW WYŚWIĘCONYCH PR ZEZ NIEGO.

(7)

’>Zeszedł z żywota, nietylko młodzieńcom, ale i wszemu narodowi 'pamiątkę śm ierci sw ojej, na przykład cnoty i męztwa zostawiwszy.^

I I . M acch. 6, 3 1 .

d tygodnia dzwony krakowskich kościołów biją w struny żalu, kir żałoby zwiesza się od stropów świątyni, dym pogrzebowej miry i kadzidła płynie w sklepienia, a smu­

tek coraz cięższy zalega serca wielu. Cóż to za smutek i żałość powszechna, co od grodu Krakusa w coraz szerszych kołach się roznosi? To smutek i boleść dzieci po utracie ojca. Reka Pań­

ska nas dotknęła. Umarł Pasterz ludu, Książe K o ­ ścioła, Nauczyciel cnoty w narodzie. K s. Kardynał Albin Dunajewski, Książe-Biskup Krakowski rozstał się z tem życiem. Niema go między nami. Nie zjawi się więcej w tej tutaj świątyni, nie obaczysz go ludu;

nie przesunie się wśród ciebie jego postać wspa­

niała , nie podniesie błogosławiąca prawica i nie rozlegnie głos potężny: Benedicat vos omnipotens D eu s! Niech was błogosławi wszechmogący B ó g ! Tak, umarł i dzisiaj możemy tylko rozważać cnoty

(8)

tego, który przez szereg lat świecił nam przykładem, nauką pocieszał i wiarą zagrzewał.

Zewsząd rozlegają się g ło sy : Wysławiajmy meże chwalebne i ojce nasze w rodzaju swoim (Ekkl. 44), rozważajmy żywot tego, który nietylko młodzieńcom, ale i wszemu narodowi pamiątkę na przykład cnoty i meztwa zostawił.

W tym chórze wspomnień, pochwał i żalu nie powinno zabraknąć głosu kapłanów, których ś. p.

Biskup wprowadził do winnicy Pańskiej. Gdy ten obowiązek w ostatniej chwili mnie przypadł w udziale, staję przed wami, aby nakreślić choć blady obraz zmarłego Biskupa, lecz nakreślić go ze czcią i mi­

łością synowska.t• J i/

Gdy Mojżesz wyrósł na dworze Faraona i wi­

dział ucisk wybranego ludu, szlachetnym uniesiony zapaleni zabił Egipcyanina, który krzywdził synów Izraelskich. Po dokonaniu te g o , uchodząc przed zemstą Faraona, uciekł na pustynię. Tam zaprowa­

dziła go Opatrzność, aby go przygotować do wznio­

słego posłannictwa, bo dziwnem uczuciem przemawia do duszy martwa skał i piasków natura. Samotność, w której jeden człowiek żyje, cisza, którą przerywa tylko serca bicie, lub głos z utęsknionej piersi, daje zrozumienie natchnień Bożych i uczy, że Bóg wy­

brańcom swoim cały świat zastąpić potrafi. W tej szkole samotności ćwiczył Bóg proroków, prowadząc ich nad Jordan lub w samotne góry ; a gd y tam rozbudził się ich duch proroczy, wysyłał ich w wir

(9)

życia: do miast, na dwory królewskie, albo do obozów.

Podobne przygotowanie przeszedł Pasterz dye- cezyi krakowskiej. W młodzieńczym zapale pragnął z drugimi skrócić uciśnienie współbraci, a szlachetne usiłowania przypłacił ośmioletniem więzieniem i no­

szeniem kajdan. Więzienie to było pustynią proroczą, a cierpienia szkołą, bo ucisk sprawuje cierpliivość:

a cierpliwość doświadczenie: a doświadczenie nadzieje.

A nadzieja nie pohańbia: iż miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha św., który nam jest dan (Rzym. V. 3— 5). W ośmioletniej niedoli nabył spokoju, cierpliwości, lecz miłość, którą żywił dla ziomków i ojczyzny, rozgorzała jeszcze silniejszym i czystszym płomieniem, wzbierała coraz więcej, jak strumień rwący, który unosi zapory i płynie do celu.

To też, gdy odzyskał wolność, nie mógł znaleźć spokoju; szybko zmienia stanowiska, a Bóg nowe zsyła cierpienia, aby go przez nie wprowadzić na właściwą drogę powołania. Zbliża się do niej, a za­

miar przywdziania sukni duchownej pragnie usku­

tecznić za furtą klasztorną. Zbieg okoliczności jednak wprowadza go do seminaryum duchownego w K ra ­ kowie.

Wyświęcony na kapłana, przechodził wszystkie stopnie hierarchii kościelnej: od psalterzysty, wika- ryusza, spowiednika, administratora i kapelana; tak bowiem Opatrzność przygotowywała przyszłego pa­

sterza.

Poznał nietylko potrzeby duchowne dyecezyi naszej, lecz powołany do Warszawy na rektora seminaryum duchownego, miał sposobność przypa­

trzenia się krwawym prześladowaniom Kościoła przez despotów północy. Lecz tam, gdzie więziono

(10)

kapłanów, wywożono biskupów, gdzie cnota była występkiem, kapłan wiernie pełniący swe obowiązki uchodził za niebezpiecznego i wpływowe stanowisko porzucić musiał, a opuszczając je , unosił w duszy zbolałej obraz ucisku i niedoli K o ścio ła, którego później miał zostać skutecznym Orędownikiem u sto-

. /

licy Świętej.

Wróciwszy do Krakowa przy pracy zbożnej a cichej jako administrator parafii św. Szczepana, a później kapelan Wizytek posłyszał wezwanie:

Przyjacielu posiądź się wyżej, a głos wewnętrzny mówił mu, jak niegdyś Rafael Tobiaszowi: Gdyś modliwał się z płaczem. . . . jam ofiarował twoje mo­

dlitwę Panu. A iżeś był przyjemny Bogu, potrzeba było, aby cię pokusa doświadczyła', a teraz posłał mię Pan, abym Cię wywyższył (Tob. XII. 1 2 — 14).

Dnia 21 kwietnia 1879 r. powołany na biskupa dyecezyi krakowskiej miał się stać na tem stano­

wisku wszystkiemu dla wszystkich, aby wszystkich zba­

wić (I Cor. IX. 22).

Smutny widok przedstawiał się nowomianowa- nemu Biskupowi. Sławna św. Stanisława stolica blisko przez pół wieku osierocona, spustoszeniem spusto­

szona b y ła : bez ludu, bez kapłanów, pozbawiona znaczenia, ogołocona z dawnej chwały i świetności;

niegdyś okryta książęcą purpurą i matka ubogich, teraz sama w wyszarzałej szacie stanęła w rzędzie potrzebujących pomocy.

Czyż mam tu roztrząsnąć działalność Biskupa, który d.yecezyę miał przywrócić do dawnego zna­

czenia i chwały, miał w niej rozbudzić religijnego ducha i wrócić nawet zewnętrznej świetności szatę?

Broń mię od tego B o ż e! Cześć dla Biskupa i uszano­

wanie dla Ojca powstrzymałoby mię od tego wtedy

(11)

9

;

nawet, gdybym miał do tego prawo. Lecz do tego nie mam praw a, ani żaden z kapłanów, a tem mniej ludzie świeccy; bo Bóg, stawiając wybrańców swoich na czele ludu, wskazuje im drogi i tory dla niepo­

wołanych niedostępne i niezrozumiałe, daje im łaskę obfitszą, która przed nimi otwiera szersze widnokręgi, Duch św. też postanowił bisktipów, aby rządzili K o­

ściół Boży (Dz. Ap. X X . 28).

Nam wolno sądzić z owoców. A fructibus eorum cognoscetis eos (Mat. VII. 16). Stojąc wobec dzieł, jakich dokonał ś. p. K s. Biskup w tak krótkim czasie, każdy przyznać musi, że tego mógł dokonać tylko z pomocą Bożą, wiedziony ręką Opatrzności.

Objął dyecezyę liczącą około 144 tysięcy wier­

nych, a zostawia swemu następcy 7 15 tysięcy lud­

ności. W seminaryum było trzech do czterech alumnów, a dzisiaj po wyświęceniu paru set kapła­

nów, seminaryum liczy do siedmdziesięciu lewitów, sposobiących się do służby kapłańskiej. Zastał du­

chowieństwo w rozterce ze swoim biskupem, a zo­

stawia następcy kapłanów z posłuszeństwem należnem i czcią dla swego biskupa.

Obrazem ducha religijnego i stosunków kościel­

nych b yły świątynie krakowskie, obdarte, zaśniedziałe i prawie chylące się do upadku; pewną bowiem jest rzeczą, że tam, gdzie pobożność i gorliwość panuje, domy Boże schludne, bo ofiarności nigdy nie za­

braknie, gdzie zaś niema pobożności, tam spustosze­

nie kościołów jednym sprawia radość, a drugich nie razi. Tak było w Krakowie. Dzisiaj, dzięki Bogu, dzieje się nieco inaczej. Gdy Arcypasterz małemi dat­

kami odnowił biskupią kaplicę, wskazał duchowień­

stwu sposób, w jaki do dzieła zabrać się potrzeba.

I dzisiaj stanęła piękna w pałacu kaplica, na ka-

*

(12)

tedrę płyną datki, kościół tutejszy wspaniałą przy­

brał szatę; odnowiono kościoły: świętego Mikołaja, 0 0. Bernardynów i św. Katarzyny; czynią się przy­

gotowania do odnowienia kościoła Franciszkańskiego i innych.

Jaki panował duch w sławetnym Rzymie pol­

skim, ztąd wnosić można, że od motłochu ulicznego aż do profesorów Jagiellońskiej Wszechnicy, wszystko walczyło z Kościołem. Motłoch uliczny rzucał się na klasztory, młodzież akademicka na kapłanów, a pro­

fesorowie Uniwersytetu zbierali podpisy i słali adresy do odszczepieńców Kościoła. Teraz klasztory roz­

wijają się spokojnie. Profesorowie Jagiellońskiej Szkoły wysłali adres Pp. Leonowi XIII na 50-letni jubileusz kapłaństwa, a Papież też nie wahał się w ostatniej encyklice do Biskupów polskich polecić

„owej starożytnej i głośnej siedziby nauk“ szczegól­

niejszej opiece i troskliwości duchownych i świeckich.

Ta dziwna zmiana, jaka się dokonała na naszej Wszechnicy, to zasługa K s. K ardynała, albowiem dołożył wszelkich starań i zgromadził z całego kraju kapłanów cnotliwych, a światłych nauką, którzy powagą i wiedzą przywrócili znaczenie Wydziałowi teologicznemu, dla Teologii zjednali szacunek i przy­

pomnieli na nowo, że to studyum nie poślednie lecz pierwsze zajmuje miejsce ze względu na przedmiot i wszechstronuość, bo niema gałęzi nauk, którejby bezpośrednio lub pośrednio nie dotykało.

Pod okiem dobrego Pasterza duch katolicki budził się i potężniał z dniem każdym, a wspaniałe zakłady miłosierdzia, uroczystości świetne, towa­

rzystwa i bractwa w myśl Kościoła zawiązane, przekażą pamięć jego potomnym. Zasługi i cnoty Biskupa sprawiły, że dyecezya odzyskała tytuł ksią-

(13)

I I

żęcy, a tron biskupi okrył się blaskiem kardynal­

skiej purpury.

Tej reformy i rozbudzenia ducha na wewnątrz, a znaczenia i świetności na zewnątrz dokonał cicho, spokojnie, z łagodnością właściwą ludziom wyższego umysłu. Wiedział nasz Biskup i O jciec, że siłą fizyczną każdy panować potrafi, ale siłą moralną podbić i ujarzmić umysły, to nad sztukami sztuka, tej też dokonał w zupełności. W przekonaniu, że samodzielność jest niezbędną dla świeckiego kapłana, który samemu sobie zostawiony musi prowadzić innych, nie łam ał jej w nikim, lecz starał się o jej uświęcenie własnym przykładem. Jego też łagodność i uprzejmość, z jaką zbliżał się do wszystkich, jednały mu szacunek u jednych i nie pozwalały drugim ranić ojcowskiego serca. Ztąd wbrew podszeptom niepo­

wołanych oświadczyć się godzi, że w hierarchii duchownej panuje u nas karność, a pomiędzy ducho­

wieństwem jedność i zgoda, chociaż prawie ze wszyst­

kich ziem polskich zgromadziło się tutaj.

Wśród takiej pracy, rozszerzywszy dyecezyę na zewnątrz i umacniając wewnątrz, zeszedł z ży­

wota , nietylko młodzieńcom, ale i wszemu narodowi pamiątkę śmierci swojej, na przykład cnoty i męztwa

zostawhvszy.

Człowiek w niebezpieczeństwie traci spokój i rozwagę, a gdy zniknęła nadzieja ratunku, krzy­

kiem chce zagłuszyć sprawę. Taki los nam przypadł w udziale. W stuletniej niedoli straciliśmy spokój,

$

(14)

a wielu z nas trawionych gorączką, nękanych zwątpieniem, pracy cichej, bez sztucznych oklasków odczuć nie może, ocenić nie umie. Ztącl to pochodzi, że w tym chórze pochwał dla zmarłego Biskupa odzywał się czasem akord fałszywy, a chociaż głos jego rozlegał się rzadko i cicho, to jednak dzisiaj dotknąć go można, zwłaszcza że ukrywał się pod modnym płaszczykiem patryotyzmu.

Sa między nami ludzie, którzy żyjąc bez zasta­

nowienia, nie mogą zrozumieć zadania Kościoła i pragną go uczynić sługą i apostołem źle pojętego patryotyzmu, podnoszą przeciw niemu skargi, gdy pod dobrą wodzą kroczy po właściwej drodze.

Celem Kościoła jest zbawienie dusz ludzkich i moralność społeczeństwa, a potem dopiero sprawy doczesne. Gdy spełnia to posłannictwo, szczepiąc czystość obyczajów i poczucie obowiązku, buduje silna podwalinę społeczną; a gdy uczy, że ojczyznę kochać trzeba, że praw narodowych zrzekać się nie wolno, staje się najsilniejszą dźwignią narodowego życia. Budzeniem uczuć narodowych winni się zająć świeccy, którzy liczbą kilkakrotnie przewyższają duchowieństwo, mają czas potemu, a często nawet pierwszy obowiązek; nam zaś przysłużą prawo przy­

pominania im tej powinności.

Taki jest cel i zadanie K ościoła, którym kie­

ruje Duch św.

My inaczej nauczać nie możem, bo nauka nasza nie jest naszą, lecz tego, który nas posłał, Jezusa Chrystusa; gdybyśm y wołali inaczej, stalibyśmy się solą zwietrzałą, która się na nic nie przyda.

Kiedy naród Izraelski zbliżał się do ziemi Moab, król Balak widząc, że mu się oprzeć nie zdoła, wezwał na pomoc wieszczka Balaama, aby złorze­

(15)

czył Izraelowi. Gdy wezwany przybył, Balak wy­

prowadził go na górę, a pokazując lud Izraelski zbudował siedm ołtarzy i złożył ofiary. W tedy rzekł Balaam do króla: Postój trochę u twego całopalenia, aż pójdę, owa mię podobno Pan potka: a cokolwiek rozkaże, powiem ci (Num. XXIII. 3); a gdy powrócił, błogosławił synom Jakóba. I prowadził go Balak jeszcze na dwie góry, po siedm budował ołtarzy, Balaam zaś oczekiwał rozkazu Boga, a otrzymawszy, błogosławd pokoleniom Izraelskim. Rozgniewany król rzekł do niego : na złorzeczenie nieprzyjaciołom moim przywołałem cię: którym przeciwnym obyczajem błogosłaimłeś po trzecie. Wróć się na miejsce twoje.

Postanowiłem wprawdzie uczcić cię znamienicie, ale cię Pan zbaivił nagotowanej czci (Ibidem X X IV . 10—-11).

Któremu on odpowiedział: Ażasz mogę, co inszego mówić, jedno co każe Pan ? (Ibidem). I my podobnie mamy rozkaz Pański i wiernie spełniać go musim,

„bo choćbyśmy chcieli milczeć -—- jak powiada Skarga — a śmiechem się ludzkim albo gniewem odrazić, tedy nie możem; ogień Boży wszystkie nasze kości przejmuje i suszy i nie wytrwamy, aż się do wołania obrócim.“

Lecz jeżeli o patryotyzm chodzi, to ożywiał on do ostatniej chwili ś. p. K s. Kardynała, a ożywiał tak dalece, że nie sam tylko d ziałał, lecz przez kapłanów w ludzie pragnął go rozbudzić. Wiedział dobrze, że podstawą prawdziwego patryotyzmu jest pełnienie obowiązków swego stanu i poświęcenie się dla drugich. To pełnienie obowiązków było naj- milszem zadaniem jego, a poświęcenie dla drugich było tak wielkie, że proszącym niczego odmówić nie umiał i to poświęcenie nad siły stało się przy­

czyną jego przedwczesnej dla nas śmierci.

(16)

Tego ducha poświęcenia i poczucia obowiązku pragnął przeszczepić w młodych kapłanów, bo spo­

dziewał się, że oni jako pasterze ludu te cnoty w piersi jego rozniecą, a temsamem przyniosą chwałę B ogu , a ojczyźnie pożytek. Bo to bez pochwały powiedzieć sobie możemy, że lud wiejski wycho­

wuje nie szkoła, nie rodzina, lecz Kościół. Dlatego, gdy Biskup corocznie 15 lipca, jako dzień rozejścia się apostołów, święcił lewitów i dawał im posłan­

nictwo, wołał jak Paweł św. do Tymoteusza: Prze­

powiadaj słowo; nalegaj zv czas nie w czas; karz, proś, ła j, z wszelką cierpliwością i nauką (II. Tym. IV. 2).

Troszcząc się o duchowieństwo świeckie, które jest podwaliną Kościoła, bo nadaje mu ducha i przed­

stawia go na zewnątrz, nie zapominał o zakonach, które pracują bądź nad udoskonaleniem się włas- nem, bądź też są przydane do pomocy duchowień­

stwu świeckiemu. Za rządów tego Biskupa jedne się podniosły z dawnej ruiny, inne powstawały jako nowe. Nic nie uszło jego uwagi. Przekonany, że matki są kapłankami rodzin, a pobożność ich udziela się dzieciom i całej rodzinie, ze szczególną troskli­

wością czuwał nad temi klasztorami, gdzie kształcą się dziewice chrześciańskie, chciał bowiem, aby tam panował iście duch Boży, a władza w godnej spo­

czywała ręce.

Był to prawdziwy Ojciec nietylko duchowień­

stwa, lecz także i wiernych. Pamiętam, lat temu siedm , w czasie Uroczystości koronacyjnej obrazu N. M. Panny łaskami słynącej w Kalwaryi Zebrzy­

dowskiej udzielał Sakramentu Bierzmowania. Od rana stał pod gołem niebem z pastorałem w ręce, otoczony wieńcem wiernych; gdy usiadł, aby nieco wypocząć, lud z różnych stron Polski, ze Szląska,

(17)

słowacy z W ęgier tłumnie przystąpili clo niego, jedni całowali jego błogosławiącą rękę, inni szaty, lub się ich dotknąć starali; Biskup zaś rozpromie­

niony wiarą tego lud u, miał dla każdego słowo pociechy, zachęty, lub nawet pochwały.

Gdy w czasię wizyt kanonicznych przejeżdżał z wioski do wioski, lud gromadnie oblegał drogi i pa­

dał na kolana, bo wiedział, że mąż Boży sprowadzi nań łaskę z nieba. Pewnego razu nawet innowierca zaszedł mu drogę z prośbą o błogosławieństwo.

A c h ! bo też patrząc na Biskupa czuło się , że go duch wyższy ożyw ia, którego moc przebijała się w głosie. Nie zapomnę tego głosu nigdy. Gdy jako lewici korzyliśmy się na posadzce krakowskiej ka­

tedry prosząc o łaskę kapłaństwa, Biskup podnosił głos wstrząsający do głębi, a gdy zawołał: „Abyś Boże tych wybranych pobłogosławić i poświęcić raczył! “ moc Boża w duszy, a głos biskupi w pa­

mięci wyrył się na zawsze.

I smutno nam dzisiaj, bo straciliśmy Pasterza i O jca, stracili pociechę. Wielu zaciągnęło dług względem niego dotąd niespłacony. Niechaj spieszą do Wawelskiej katedry, a otaczając grób zmarłego Biskupa, niechaj łzami zroszą głaz, który go przy­

krywa i niechaj się modlą za niego przed trumną św. Stanisława. Niechaj tam skierują swe kroki wszyscy, których słowo biskupie na dobrą sprowa­

dziło drogę. Niech idą ze łzami modlitwy zgroma­

dzenia zakonne, które mu zawdzięczają swój byt,

(18)

opiekę i radę. Niech nad grobem jego zapłaczą kapłani, wygnańcy, którzy ze wszystkich ziem pol­

skich tutaj znaleźli przytułek, a w Biskupie Ojca, co im osładzał sieroctwo wygnania.

Pasterzu nasz i O jcze! niech Ci Bóg zapłaci Twe trudy i znoje, a przedewszystkiem za to, żeś nas wprowadził do winnicy Pańskiej. My zaś synowie Twoi, jak długo stać będziemy przed ołtarzem Boga żywego, wnosić będziemy głos błagalny, aby był dla Ciebie miłościw, abyś tam stojąc obok św. Stanisława, mógł orędować za nami, jak tutaj byłeś pośrednikiem. Modlitwę, którą tu powtarzałeś za naród polski, tam powtórz przed Niebios stolicą, aby Kościół prześladowany zyskał wolność, prze­

śladowcy nawrócenie, a naród uciśniony swobodę.

Amen.

(19)
(20)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Może Ci się wydawać, że najpierw poczułeś upokorzenie, krzywdę i odrzucenie, ale zastanów się baaardzo dokładnie (spójrz na listę 6 emocji) i ustal z

1 ustawy o rachunkowości, zgodnie z którym „konsolidacją można nie obejmować jednostki zależnej, jeżeli dane finansowe tej jednostki są nieistotne”, czyli jeżeli pomimo

Moniuszki 1A, 00-014 Warszawa, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców przez Sąd Rejonowy dla m.st.. PODSTAWOWE INFORMACJE O SPÓŁCE

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

Jedną z najważniejszych form współpracy Powiatu Nakielskiego z organizacjami pozarządowymi w 2014 roku, obok współpracy pozafinansowej, była współpraca

seniora Jana Bracika uczestniczyty rodziny ofiar w y - padku, ocalaty uczestnik tragedii Henryk Szwarc, wojt Mariusz A d a m - czyk - gtowny inicjator przedsi?wzi?cia,

Oświadczam, że projekt przebudowy drogi powiatowej w miejscowości Aleksandrów gmina Jakubów został sporządzony zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz

zanie członków rodziny królew skiej. Zam ek w W indsorze, gdzie od czterd ziestu lat żadnych przeistoczeń nie dokonano, oddany został w ręce całego zastępu