• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 46 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 46 (1920)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

P R Z E D P Ł A T A N A K W A R T A Ł W Y N O S I

H l a r e k 4 0 . - -

C e n a p o j e d y n c z e g o e g z e m p l a r z a M a s » e k 4 . —

P R Z E D P Ł A T A w W A R S Z A W IE bez odnoszenia SS«»ir*eJc 5 . — miesięcznie.

w y c h o d z i

H a k r z d h

f l I E D Z I E I i Ę .

Pieniądze 1 listy należy nad sy łać do Redakcji i Adroinisiracj

Warszawa, ul. Świętokrzyska N* 1 7 . Telefon 31 9-96.

Prócz tego pieniądze m ożna wpłacać w każdym urzędzie p o c z to w y m na

Rachunek Przekazowy K 1 5 w Pocztowej Kasie Oszczędności.

W Ł O D Z I P R E N U M E R A T Ę P R Z Y J M U J E G/uro Dzionsikuw A. GĘBALSKiEfiO, ul. Piotrkowska il> 27, (w lUutMtófzn)-

Nr. 46. W arszaw a, niedziela dnia 14 listopada 1920 r. Rok VI.

61 rocznice zmartoycManta Polski 11 listopada 1918 r.

J a k szeroka i jak długa

P olska zwolna z m artw ychw staje i jak Macierz pod' sw e skrzydła zbiera wszystkie swoje kraje. _ I zw ojuje swoje ludy

n a zjazd walny do W arszaw y, chociaż jeszcze n a rubieży bój się z wrogiem toczy k r w a w y Lublin pierw szy drgnął z letargu jemu się należy chwała,

żć z a w ołał: Niepodległą chciej, a będziesz. Polsko cała!

I zew poszedł po iziemicy jak szeroka a jak długa, podjęła go młódź ofiarna, brać cd kielni i od pługa.

Wodza, wodza nam oddajcie, tego, co gdy w s z y s c y spali.

ojców naszych sny o szpadzie On przekuw ał w czyn ze stali.

a

Na zaklęcie ludów woli

pękły twierdz więziennych mury.

lochy z widm opustoszały i znikły szubienic sznury.

Na Prusaku ścierpła skóra*

wyjdzie na jaw jego wina z Polakam i ż a rtó w niema...

N cca uc-iekł do Berlina **).

Tęsknymi; w zrokiem w ypatruje lud stołeczny bohatera,

który przeczuł, że dla Polski zaśw itała now a era.

I Piłsudski z pęt wyzw oleń do stolicy naszej śpieszy:

„Jestem ludu ukochany, otom Twój i Twej M acierzy",

Rozradował siię gród cały, z serc opadły lęki wszelkie, jak gdyby nie mglisty ranek, lecz słońce jaśniało wielkie.

On nie zdradzi Polskiej sprawy, gdy ją ujmie w krzepkie ręce, bo p r z y w y k ły jest do trudu, z a hartow a n w duchu męce.

W net też zabrał się do diziela

„Dzieci — krzyknął — do roboty!

W szak o czy ścić kraj z Prusaków nie zabraknie nam o ch otyj“

W esoło jęli się p rac y , j wypędzili z kraju wroga.

Po stu latach męk katuszy Otoś wolna ziemio droga!

:W . Plater.

**) Beseler.

M c z p o t a t io w ł Sejm.

■>:t * • • ) f •' .

■Dwa ostatnie posiedzenia, to jest z d.

4 i 5 listopada poświęcone były dalszym obradom nad Konstytucją. Konstytucja jest głów nym celem1, dla którego obecny Sejm już przed dwom a laty zw o ła n y zo­

stał, Konstytucja cna bowiem ostatecznie przez wydanie zasadniczych ustaw p r a w ­ nych ustalić porządek polityczny w Pol­

sce.

Jeżeli w Sejmie naszym niema zgo­

d y nieraz pomiędzy prawicą i lewicą, gdy Chodzi o sprawy drobne, to tembardziej teraz, gdy rozprawy ^dotyczą uchwał naj­

ważniejszych, kłótnie dochodzą do nieby­

wałego napięcia.

D w a ostatnie posiedzenia, b y ł y tak burzliwe, że pod względem hałasów p r z e ­ w yższyły w szystkie poprzednie. T ak 'mar­

szałek, jak i endecy wywołując karczem ne aw antury, zapominają o tem, że przez gwizdanie, dzwonienie, bicie w pulpity i przez krzyki uwłaszcza sie powadze i godności Sejmu. T em nie mniej zasługu­

je na uw agę spokojna p o s ta w a naszych p o słó w z Polskiego S tronnictw a L udow e­

go. którzy stojąc tw ardo przy swojem, umieją jednak tę powagę i godność Sejmu szanować.

Szczególnie gorące i pełne a w antur było posiedzenie w dniu 5 listopada, kie­

dy wznowiono sp ra w ę senatu.

Winę za hałasy ponoszą endecy, któ­

rzy dzięki temu, że na lewicy brakow ało kilku posłów, uimyślili skorzystać z p rzy ­ padkowej większości v przem ycić uchwa­

lenie senatu. Ale jeżeli endeckie metody .są nam znane i nikogo nie dziwki, to :za to dziwnem się nam wydaje postępowanie p. M arszalka Sejmu, który, jakgdyby był w zmowie z endekami, do takiego wybiegu im pomógł. Od Marszalka, piastującego wysoki urząd w ym agana, jest bezstron­

ność, którą niestety, nie zawsze w jego za­

rządzeniach widzimy.

G dyby bowiem spraw ę tych spor­

nych artykułów M arszałek postaw ił pod głosowanie po uprzedniem uzgodnieniu poglądów poza pełneim posiedzeniem Sej- niu. to do awrantur by nie doszło. Do ta ­

kiego uwzględnienia nie prowadzi droga przez w ykluczanie z posiedzeń hałasują­

cych posłów, to pewna, gdyż takie ostre zarządzenia, zwiększają jeno i tak już znaczne rozdrażnienia w Sejmie.

P O S IE D Z E N IE Z D. 4 L I S T O P A D A .

; Na posiedzeniu w d. 4 listopada roz­

patryw ano a rty k u ły Konstytucji dotyczące stosunku kościoła do państwa. A rtykuły to bardzo drażliwe. W iadomo bowiem, że praw ica nasza, wśród której jest prze­

szło 30 księży, dąży do tego, żeby z a p e w ­ nić p rz e w a g ę w ładzy księżej i kościelnej nad świecką. Księża bowiem, ani 'myślą za- dowolnić sie swemi czynnościami w ko­

ściele; chcieliby oni panow ać i rządzić 1 w polityce państwowej, chcieliby z a p e w ­

nić sobie decydujące w pływ y w życiu społecznem narodu.

Nasi ludowi posłowie nie chcą i nfe zmierzają do walki z religją i Bogiem, ale też nie mogą pozwolić, żeby księża, za ­ miast pilnować ołtarza pilnowali poli­

tyki. żeby naród cały na swoich z a k r y ­

stianów przerobili.

(2)

s

C ala endecja idzie z klerykałam i r ę ­ k a w rękę.

W y ra z e m tych dążeń p raw icow ych było przemówienie księdza Lubelskiego, Z' Galicji, o ra z przemówienie p. Czer- niewskiego, znanego od d a w n a klery- kała, któ ry wystąpił przeciw ko w s z y s t­

kim poprawkom do a rty k u łó w Konstytu­

cji, m ów iących o ręligji.

P rz e c iw k o nimi p rzem aw iał pos. P u ­ tek. z partii Stapińskiego; lecz u ż y w a ł on w przem ówieniu z b y t ostrych w y r a ­ żeń. W ystąpi! on przeciw ko sposo­

bowi ułożenia a rty k u łó w Konstytucji d o tyczących spraw religijnych, któ­

r y zmusza Sejm, niby jakieś b r a ­ c tw o kościelne, do dysput religijnych.

Ci, k tó rz y układali z a sa d y Konstytucji, traktują cały naród i społeczeństwo, jak braci zakrystianów, m ów ił poseł Putek.

T r z e b a się przypa trz e ć p r a w o m kościel­

n y m i zobaczyć czy są one zgodne z na- szem prawemi państw owem . (Głos n a p ra ­ w ic y : Dlaczego nie chcecie rozpatrzeć talm udu?) I n a to przyjdzie czas. Możliwe jest, że pan to uczynisz, jeżeli jesteś spe­

cjalistą odi talmudu. W s z y s c y , którzy się zajmowali1 kodeksem kościelnym Piusa X, ogłoszonym przez dzisiejszego Papieża, stwierdzają, że na punkcie stosunku koś­

cioła do p a ń s tw a kodeks ten zajmuje s ta ­ nowisko zaborcze. P r z e ja w ia .się to cho­

c iażby w ujęciu stosunku P a pieża do p a ­ nującego. P r a w o d a w s t w o P a p ież a do­

t y c z y n a w e t świeckiej głow y państw a i dzisiejszy kodeks p ra w a kościelnego przewiduje wyższość w ła d z y klerykalnej n a d świecką. C z y w wieku 20 społeczeń­

s tw o świeckie m o że się takiej zasadzie podporządkow ać?

S ta ra m y się pogodzić p r a w a kościo­

ła rzym skiego z pań stw em polskiem. ale nie z a sta n a w ia m y się nad tern, że kościół ten wcale n a szych p r a w uznawać nie chce.

Uchwaliliśmy w Sejmie w ezw ać rząd, aby w porozumieniu ;z w ładzam i kościelnemi uporządkow ano p r a w o pa tronatu zgodnie z interesam i ludu i państwa. P rz e c iw tej uchwale pierwsi1 podnieśli glos biskupi polscy i n a r ę c e p rez y d e n ta ministrów zło­

ż y ł deklarację, że }ei nie uznają, a dziekani w e W ło c ła w k u n a zebraniu publicznem ogłosili, że ich u c h w a ły Sejmu s u w e re n ­ nego ni'e obowiązują. (Głosy na lew icy:

Słuchajcie). __ __

Kler, p rzyw łaszczak c sobie wpływ na politykę państwową twierdzi, że czyni to wi imię etyki chrześcijańskiej, że chce politykę umoralnić lecz zapomina, że hi­

storia polityki papieskiej jest wielką hań­

bą dla samych papieży. Tylko na strasz- nerrt oszustwie historycznem opiera się św ieck a w ładza papieży. (W ielka wrzawa na prawicy). M arszałek dzwoni. (Głosy:

hańba tak mówić. P recz. Żydostwo się śmieje, .nie pozwalam y).

Pos. Putek: P raw da W o czy kole.

(W rzaw a trw a daleii. p. Sfanlszfcfe, en­

deka Nie pozw alam y m ó w cy m ówić.

(Precz, precz),

(Marszalek: W zyw am m ówcę, ażeby W przyszłości podobnych słów nie uży­

w a ł P ro szę go, że b y nie nadużyw ał wol­

ności słowa.

DalszycK słów m arszałka nie słychać iwlród w rzaw y i okrzyków prawicy.

Ks. Lutosławski: Niech Izba uchwali o<!ebranie m ó w cy głosu. Stawiam formal­

n y w niosek o to. (W rzaw a trw a dalej).

M arszalek: Udzielam m ów cy naga­

n y za słowa, których użył i ostrzegam go Ha przyszłość, 'ale teraz proszę o spokój,

Pos. Putek mimo w r z a w y przem aw ia dalej i odczytuje rotę przysięgi, złożoną przez arcybiskupa Dalbora cesarzowi Wil- lelimowi II, zobowiązując się do w iernoś­

ci i posłuszeństw a dla niego. W skutek dalszej w rz a w y m arszałek przeryw a po­

siedzenie na 10 minut.

P o przerw ie zabiera głos w dalszym ciągu posei Putek.

Mówi on, że polityka świecka papie­

ż y często nie była przychylna dla pola­

rów, oraz, ż e w ciągu ostatniej wojny p a ­ pież trz y m a ł stronę niemców. P r z e s t r z e ­ ga także przed umową polityczna z R z y ­ mem, twierdząc, że papież w yz y sk a taka um owę w ten sposób, że narzuci swoją zwierzchność polityczną Polsce.

P o nim zabiera głos poseł Czapiński (socjalista). Mówi on, że w Polsce zna­

czna część ludności jest różnych wyznań, tedy szkolnictwo państwowe nie powinno być oparte na dogmacie kościelnym. Tu nie chodzi, mówi poseł Czapiński, o w y ­ rzucenie Boga ze szkoły, ale o najlepszy sposób wychow ania. W Am eryce, gdzie szkoła jest neutralna niema ani klerykal- nych dążeń, ani przeciw-klerykalnycli Kończy w e zw aniem do utworzenia szko­

ły świeckiej.

Następnie Sejm przechodzi do spraw powrotu jeńców, uchodźców i robotni­

ków; p rzyczem po przem ówieniach po­

słów R oternw nda, ks. Sykulskiego, oraz ministra p r a c y Pepłowskiego Sejm uchwalił ustaw ę o zniesieniu urzędu do spraw ^ powrotu jeńców, uchodźców i r o ­ botników, przekazując odpowiednie czyn­

ności M inisterjtm P r a c y i Opieki Spo­

łecznej.

POSIEDZENIE Z D. 5 LISTOPADA bardzo burzliwie rozpoczęło się do oświadczenia posła M atekiewicza (ze stronnictwa katolickiego), k tó ry w imie­

niu sw e g o klubu uważając, że senat jest potrzebny i że powinien mieć takąż po­

wagę, jak Sejtn, staw ia wniosek, ażeby , członkowie senatu byli wybierani przez ogół ludności, oraz, a b y a rty k u ły tra k tu ­ jące o w y b o ra c h do senatu odesłać do ko­

misji, c o jednak nie przeszkadza głosow a­

niu nad dalszenw a rtykułam i projektu Kon­

stytucji.

P o se ł Bartfcki (socjalista) proponuje odroczyć głosowąhie nad Konstytucją, aż do ukończenia Szczegółowych rozpraw nad rozdziałem 5 Konstytucji.

Następuje głosowanie. W niosek p.

M atakiewicza uzyskuje w iększość, wnio­

sek 'zaś Barlickiego odrzucono 4-traa g ło ­ sami. Polskie Stronnictwo Ludowe, jako przeciwne senatowi, glosow ało za w nios­

kiem posła Barlickiego. Endecy jednak, którzy obliczyli, że mają na sali 4 głosy większości, postanowili to w yzyskać w tym cehi, aby przegłosować dalsze ar­

tykuły Konstytucji, gdzie była m ow a o senacie.

Napróżno ted y poseł Niedziałkowski (socjalista) przedstawia nieprawidłowość dalszego głosowania. Endecy o tym słu­

chać nie chcą. Następuje w tedy wielka wrzawa na ławach socjalistów i bicie w. pulpity.

M arszałek f Ostrzegam! tyam panów, którzy biją w pulpity, że każdego wyklu­

czę tra 5 posiedzeń.

Ogromny hałas, gwizdanie i bicie w pulpity na lawach1 socjalistów.

WYKLUCZENIE POSŁÓW .

Marszałek (po ch w ili): Stwierdzono, ż e pp. Lieberman i Perl biją w pulpity.

O K Z E T B C U D O W I Ks 46

W y kiuczam ich n a 5 posiedzeń. (Ciągła ogłuszająca w rzaw a). (Po chwili): P.

M oraczewskiego wykluczam na 5 pos e- dzeń. (Ciągle gwizdy, tupanie tio; ami, okrzyki i bicie w pulpty). W ykluczam na 5 posiedzeń p. Okonia za ciągle hałasowa­

nie. (Po chwili): P. P u te k w!ali w pulpit, za to nieprzyzwoite zachowanie się w y ­ kluczam. go na 5 posiedzeń. (W śród cią­

głych hałasów p. Okoń k rzy c z y : P re c z z senatem!)

M arszałek (po chwili): P. Rudziński kopie w ławkę — wykluczam go za to na 5 posiedzeń. Pp. Klemansiewicz i Griin- baum — walą pięściami w pulpety, w y ­ kluczam ich na 5 posiedzeń. P. Żuławski kopie nogą w pulpit — wykluczam- go na 5 posiedzeń. P. Szczerkowski gwiżdże—

za co zostaje wykluczony na 5 posiedzeń.

W r z ś w a trw a pół godziny, poczam ucisza się na chwilę.

M arszałek: Klub L udow ców sta­

wia wniosek o odroczenie posiedzenia n?

pól godziny w celu naradzenia się. O dra­

czam posiedzenie do godz. 6 min. 10.

Po przerwie Klub Polsk'ego Stronni- twą Ludowego stawia wniosek, ażeby w_ dalszym ciągu glosować nad a rtykuła ­ mi Konstytucji dotyczącymi sądownictwa.

W o g ó le przyznać trzeba, że stronnictwo msze, dbając o godność Sejmu, oraz 0 owocność p ra c y robiło, co mogło. Na endecki jednak upór. nie było lekarstwa.

F.ndecy koniecznie chcieli przegłosować sprawę senatu i wniosek P. S. L. upadł 5-ima glosami większości. W skutek tego następuje now a burza na lewicy.

M arszałek jednak pomimo to z a rz ą d;za głosowanie nad artykułam i, m ów iący mi o senacie.

W ó w c z a s posłowie z lewicy g r o m a d ­ nie z ry w a ją się z ław i wśród okrzyków 1 w ygrażania wdzierają się na prezydjum Posłowie z p raw icy rzucają się również ku m ów nicy; zgiełk dochodzi do najw yż szego napięcia.

M arszałek, opuszczając fotel prezy djalny oznajmia, że zaw iesza posiedzenif na 15 minut.

P o przerwie M arszałek zarządza gło sowanie ponownie. Jednak w skutek wrza*

w y na lew icy zostaje ono znowu uniemo­

żliwione, a poseł Jan Dębski .z Polskiegc Stronnictw a Ludow ego za-biera gło<

i oświadcza w imieniu narodow ej paptK robotniczej i polskiego stronnictw a ludo.

wego. że ze względów zasadniczych oby­

dwa kluby chciały odroczyć głosowanie nad artykułam i dotyczącemś senatu. Za.

m iary tych klubów nie zostały uwzględ­

nione, a zarów no przez prawicę, jak i nip.

które ugrupowania lewicowe, gdyż „ W y zwolenie“ glosowało łącznie z praw ic ą To stanowisko uniemożliwiło NPR i P S I dalsze głosowanie, wobec tego stronni c tw a te nie oddały kartek.

M arszałek oznajmia, iż poseł D re sze w y r w a ł koszyk z kartkam i sekretarzow Haraszowi, czem uniemożliwił głosow a | nie. Poseł D re sze r zostaje w ykluczonj na 5 pęsiedzeń.

KONIEC POSIEDZENIA

Posłowie lewicowi opuszczając saJ' śpiewają: „O cześć wam, panowie m a gnaci!“

Z ław p raw ic y rozlega sie „Rota1 Konopnickiej.

(3)

Mfc 46 G A Z E T S C U D O W I 3

Walka 8 Senat.

W piątek ubiegłego tygodnia Sejm nasz by} widownią tak p rzykrych zajść, jakich nigdy jeszcze dotychczas tam nie byw ało. Doszło do takiej a w a n tu ry , ta­

kiego zgiełku, w rzaw a, gwiizdania, bicia w pulpity i tupania o podłogę i to w ciągu 3-ch godzin, że w końcu posiedzenie m u­

siano zamknąć.

Winę za t e zajścia całkowicie należy przypisać M arszałkow i i p raw icy sejmo­

wej, to jest naszyim endekom i bliźniakom.

M arszalek nie pierw szy to raz stronniczo prowadzi obrady. P r z y z w y c z a jo n y pod panow aniem pruskim do politykowania pięścią — bo p rusacy innej polityki nie znają — m y ś li,'ż e i w Polsce lepiej bę­

dzie pięścią niż rozum em rządzić. Kilka­

krotnie przekonał się już. że w y z y s k iw a ­ nie na korzyść prawicy tego uprzywilejo­

w anego stanowiska, jakie ma m arszałek, pociąga za sobą z aw sze p r o te s ty lewicy i ludowego centrum.. Już przedtem były kilkakrotne p ro te s ty i w rz a w a z powodu stronniczości pana M arszałka. Nic to jed­

nak pana M arszałka nie nauczyło. Ten sam sposób gwałtu nad całą lewą: połową Sejmu zastosował on w ubiegły piątek, przez co okrył w stydem i siebie i Sejm cały.

Na porządku dziennym było głoso­

wanie nad rozdziałem o Senacie. Po a w a n ­ turach na poprzednich posiedzeniach p raw ic a zgodziła się odesłać dwa p ierw ­ sze artykuły, traktujące o Senacie, to jest 35 j 36, jeszcze raz do Komisji Konstytu­

cyjnej dla ponownego rozpatrzenia i przerobienia, lecz za to chciała, by n a ­ stępne paragrafy, to jest 37 i 38, które by­

ły dalszym ciągiem dwóch poprzednich paragrafów koniecznie na tym posiedze­

niu przegłosować i przyjąć. Jednym sło­

wem prawica chciała użyć nowego szwin­

dla, bv utrwalić Senat, bo akurat traf chciał, że praw ica na tym posiedzeniu znów m:ała 4 głosy większości.

I tu się zaczyna cała burza. M arsza­

łek zaczął grozić posłom z lewicy palcem po nosie, jak jakimś smarkaczom , że z a ­ cznie wykluczać protestujących. T o do­

lało oliwy do ognia.

Największy hałas podnieśli socjaliści.

Nasi ludowcy postawili wniosek, by odło­

żyć głosowanie nad paragrafam i o S ena­

cie i pnzejść do głosowania nad rozdzia­

łem o sądownictwie. Mądrzejsi posłowie z praw icy, mianowicie Klub P r a c y Kon­

stytucyjnej, oraz Klub Mieszczański byli za tym — również i socjaliści poparli ten wniosek. Zdawało się, że będzie w ięk­

szość i że aw a n tu rz e rychły koniec bę­

dzie położony — gdy Klub „W yzw olenia“

jak kapryśne dziecko poszedł w tym gło­

sowaniu razem z endekam i i wniosek upadł, powodując nowe piekło i w rzaw ę w Sejmie.

W iniąc M arszałka i prawicę w pierw ­ szym rzędzie za całą awanturę, otwarcie Jednak musimy opowiedzieć i przyw ódcom

„Wyzwolenia*1, że nie zrozumieli oni, jaką krz y w d ę przynoszą pow adze Sejmu i sprawie ludowej, przyczyniając sie przez swoje głosowanie razem z endekami do uniemożliwienia obrad Sejmu. W sza k so­

cjaliści sa napew no znacznie radykalniej­

si i czerwieńsi od Klubu „Wyzwolenia**, lecz jako ludzie m ądrzy nie chcieli prze­

ciągać a w a n tu ry w nieskończoność. J e d ­ nak nasi „ W y zw o leń cy 41 chcieli b y ć w i­

docznie jeszcze radykalniejsi od socjali­

stów i zrobili — powiedzmy szczerze — głupstwo.

Musimy jednak otw arcie przyznać, że gdyby nie te gw ałtow ne sprzeciwy ze strony lewej p o ło w y Sejmu, to prawica, korzystając ze swej cztero czy pięciogto- sowej przew agi, byłaby nairm w pakow ała do Konstytucji taki Senat, że nasze chłopy długie, długie lata jęc z a łyby pod jego

obuchem. \

Ludlowiec.

Interpelacje Posłów.

INTERPELACJA

Posła Waleriana Górskiego, W alerego Ku- racha i kolegów Klubu Polskiego Stronni­

ctwa Ludowego do Pana Ministra Spraw W ewnętrznych i Aprowizacji w sprawie niestosowania sie Starostów powiatu Łu­

kowskiego i Garwolińskiego do wydanych przepisów:

1) W artykule 1 ustawy aprowizacyj- nej z dn. 9 lipca r. b. (Dziennik Ustaw Rzecz. Polskiej Nr. 56 pozycja 348) jest powiedziane, że w y tw ó r c y rolni, obowią­

zani są dostarczyć kontygent w termi­

nach w artykule 3 wskazanych, stosownie do kategorji', do jakiej powiat jest zaliczo­

ny, jak również do kategorji ilości obsia­

nych m órg i członków rodziny danego wytwórcy. Stosownie do tego w przepi- ach w y konaw czych do tejże u sta w y z d.

9 sierpnia b. r. (Dziennik Ustaw Rezczyp.

Polskiej Nr. 70 pozycja 474) w artykule 2-gjm jest powiedziane, że starosta za­

wiadamia w y tw ó rc ó w posiadających go­

spodarstw a do 100 m orgów włącznie przez sou y sa danej wsi, lub kolonji pA e- iylając <im w dwóch egzemplarzach w y ­ kazy rozkładu kontygentu, na poszczegól­

nych w y tw ó r c ó w i t. d.

T ym czasem Panow ie Starostowie, tak w powiecie Łukowskim, jak i w Gar- wolińskim wydali nakaz d o sta w y konty­

gentu na dzień 15 października b. r. i na całą wieś ogólnie, to jest niewymieniając ile ktojposiada m orgów obsianych*' i ile jest osób do żywienia', i ile każdy obowią­

zany jest odstawić. Zrobionem zostało to chyba po to, a b y przyzw yczajać już ludność do ustroju komunistycznego, lub po to, a b y w obec poniesionych zniszczeń przez najazd bolszewików lub inne żywio­

ły w s z y sc y musieli się z w ra ca ć do komi­

sji kontygentowe! o zmniejszenie, a przy - tem panowie urzędnicy skorzystaliby z pobieranych za w yjazd dyjet, boć k a ­ żdy powiat posiada dane statystyczne po­

szczególnych wytwórców i może z łatwo­

ścią w y d a ć takowe.

Tak samo i co do terminu, wszak wiadomo, że w tych powiatach wskutek Przechodu i najazdu wojsk bolszewickich, wielu rolnikomi zabrano konie, włóczono ich na podwody, tak, że wielu bardzo póź­

no siało, a w ięc trudno wym agać, aby w tak krótkim terminie można zboża na- młócić i odstawić, boć trzeba chyba i na zimę coś podorać.

2) Także w m yśl artykułu '4 U staw y i przepisów w ykonaw czych jest powie­

dziane, że jeżeli istniejąca w powiecie in­

stytucja skupu ziem iopłodów dostarcza­

nych przez w ytw órców działa szkodliwie lub niesprawnie, to komisji aprowizacyj- nej przysługuje prawo, zwrócenia się do pana W ojewody, o zamianę takowej przedstawiając prrytem sw ego kandydata.

T ym c za se m w powiecie Łukow skim mimo powziętej praw ie jednogłośnie przez sejmik pow iatow y i komisję aprowizacyj- ną uchwały, że instytucja T o w arz y s tw a Rolniczego, mająca 'koncesje skupu, jest nieodpowiednią, lecz tylko S to w a rz y s z e ­ nie Rolniczo-Handlowe przy Związku Kó­

łek Rolniczych i że takow e posiada w s z y ­ stkie dane dla dobrego załatwiania opra­

w y, mimo to nie zostało dotychczas uwzględnione, a w ytw órcy m uszą jeździć po unieście i szukać miejsca na zsypanie zboża.

P rz y te m wielu się skarży, że w a g a jest niedokładna i często są braki na wadze.

A izatem zapytujem y P a n a Ministra S p ra w W e w n ę trz n y ch i Aprowizacji, c z y wiadome są wyże} przytoczone f a k ta ?

I cz y są skłonni, poczynić kroki: a b y natychm iast to na p ra w ić ?

Walerjan Górski.

■M- INTERPELACJA

Posła Waleriana Górskigo i kolegów 2 Klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego do Pana Ministra Spraw W ojskowych w sprawce pastwienia sie przez wojsko nad ludnością w gminie Osieck i o k o lc y

powiatu Gairwotfńskiego.

W czasie pobytu bolszewików Jan Mroczek zamieszkały w e wsi Natolin gin.

Osieck o trz y m a ł od nich jałoszkę, która po krótkim u niego pobycie zdechła.

P o ich ucieczce żołnierze nasi z roz­

kazu D ow ódcy tra n sp o rtu bydła przy szta bie 4 armii p. podporucznika Kw iatkow ­ skiego poszli do niego o godzinie 12 w no­

cy. po jałoszkę. M roczek odpowiedział, że miał ją, ale 'mu zdechła. Z te g o p o w o ­ du kazano go położyć na ziemi i dać mu 50 kijów, potem zabrano go do sołtysa wraz z jedną krową', ta m znowu położono go na stołku i dano m u drugie 50 batów.

Potymi wszystkifeim, w ygrażając się. że go zabiją, popędzili' go do B ę daw ankow a, gdzie zbity i zestraszony zdołał im zbiedz i skryć się, ii dotąd o mim nic nie wiadomo.

P o jego ucieczce wojskowi powrócili do jego domu i zabrali drugą krowę, oraz 2 owce, choć kro w y te. jak twierdzą sołtys i inni z tej wsi, nie są własnością, M roczka tylko jego pasierbów, z których jeden słu­

ż y w wojsku.

Takich i ty m podobnych faktów pa­

stwienia się nad ludnością w okolicy dow puszczał się wyżej w skazany p. podpo­

rucznik Kwiatkowski, a kiedy zw ra ca n o się z zażaleniem do D ow ódcy Placu w Garwolinie, to wprawdzie p. D ow ódca w ydelegow ał oficera w celu stwierdzenia lecz na przyjeździe tegóż do p. hrabiego Jezierskiego w (majątku Sobienie-Jeziory i zasięgnięcia jego opinji z a k ończyła się cała akcja.

A zatem) zapytujem y P ana Ministra*!

Czy wiadome są P a n u 1 wyżej w sk a ­ zane f a k ta ?

C zy pan podporucznik Kwiatkowski został odpowiednio u k a ra n y ?

Waler jon G órski

*

INTERPELACJA

posła Teofila Wojdy i kolegów z Klnbitt Polskiego S/ronniciwa Ludowego do Pa­

na Ministra Spraw1 Wewnętrznych w spra- wlle zakazu Starosty powiatu Łęczyckiego wywożeni# torfu dlo powiatu Kutnow­

skiego.

P ow iat Kutnowski pod względem opalowym , znajduje się w rozpaczliwym

(4)

4

etanie. M ieszkańcy tego powiatu zmu- szeni są poszukiw ać imaterjalu opalowego w sąsiednich pow iatach Łęczyckim i Go- stynińskiim. W ymienione powiaty pod względem opalow ym należą do zamoż­

nych.

Pow iat Łęczycki posiada duże po- Kłady torfu, którego na swoje potnzeby

nie skonsumuje. 0

W ładze powiatu Łęczyckiego nie po­

zw alają wywozić torfu do powiatu Kut­

nowskiego od wiosny bieżącego roku.

Tym, którzv ośmielaja się pojechać po torf do powiatu Łęczyckiego, torf sie odbiera. Ostatnio doszło do takich roz ­ miarów, że policja pa ństw ow a w gminie M o z ew zabiera torfu około 15 wozów dziennie, płacąc za pa rokonny wóz 200 m arek, a iza pojedynczy 100 marek.

Mieszkańcy zaś ziemi Kutnowskiej płacą za parokonny w óz torfu na miejscu 500 mk., a za pojedynczy 250 >mk. Sq więc nadzwyczaj poszkodowani.

Mieszkańcy powiatu Kutnowskiego są rozgoryczeni na postępowanie władz Ł ę ­ czyckich, w prost w yprow adzeni z granic cierpliwości.

Niżej podpisani zapytują P a n a Mini­

s tr a Spraw W e w nętrznych, czy Panu Mi­

nistrowi w p a d o t r jest o niew łaściw em po­

stępowaniu w w yżej wspomnianej sprawie w ładz powiatu Łeczyckiego.

C z v P a n Minister pouczył' Starostę Łęczyckiego, jak w danych spraw ach ma p o s te r o w a ć ?

Co w danei sprawie P a n Minister za­

m ierza uczynić?

Teofil Wojda.

» *

IN TER PELA CJA

posła Teofila W ojdy i kolegów z Polsk iego Stronnictwa Ludowego do Pana Ministra Rolnictwa w s p a w ie zabierania klaczy na

mobilf eacji w Kutnie.

Na mobilizacji koni w Kutnie, w dru­

giej połowie sierpnia r. b. zabrano z górq

•100 klaczy, zabrano pewną ilość klaczy li- cjoncw anych, jak również i źrebnych.

Mobilizacja w Kutnie była rabunko­

w a i szkodliwa dla Państw a i rolnictwa.

Natomiast przeprow adzenie w dany spo­

só b mobilizacji rozgoryczyło m ieszkań­

ców powiatu. Głównym pow odem roz­

goryczenia jest oszczędzanie koni obszar- niczych, jak również niepociągnięcie do odpowiedzialności dużej ilości posiadaczy koni. którzy uchylili się od mobilizacji.

Ze względu nieobecności w Kutnie refe re n ta rolnego, cały ciężar o d p o w i e ­ dzialności spada na starostę.

Niżej podpisani zapytują P a n a M in i­

s tr a Rolnictwa:

*1. Czy Panu Ministrowi wiadomo jest o rabunkowej mobilizacji klaczy, jak wyżej wymieniono.

2. Co P a n Minister w danej sprawne

*a)mierza uczynić?

Teofil Wojdo.

*

INTERPELACJA

posła Teofila Wojdy i kolegów z Polskie- go Stronnicowa Ludoivego do Pana Min - stra Spraw W ewnętrznych w sprawie po­

gwałcenia ustaw y o samorządzie gminnym przez starostę powifftu Kutnowskiego,

W ó jt gminy Sójki Muszyński w mie­

siącu lipcu r. b. poszedł do wojska. S ta ­ rosta polecił zastępstwo wójta sekreta-

< rzowi ffflsijiiicittu Leonowi Piwwickicmu*

człowiekowi nieodpowiedzialnemu za fun-

dusze gminne, jak również i za porządki w gminnie. To też nic dziwnego, że przy ostatniej rekwizycji butów i ubrań na rzecz armji, w yjątkow o w tej gminie od­

b y w a ły się orgje.

Se k reta rz Piwnicki do dzisiejszego dnia spraw uje obowiązki, z których sam jest wielce niezadowolony, jeszcze więcej są niezadowoleni gminiacy z p o stę p o w a ­ nia starosty, który nie poszedł po linji usta­

w y i nie 'mianował zastępcy wójta, w y ­ branego przez zebranie, czyli w y b o ry gminne.

Niżej podpisani zapytują P a n a Mini­

stra, czy P a n u Ministrowi w iadom o jest o pogwałceniu ustaw y przez starostę pow.

Kutnowskiego.

Podpisani żądają za pogwałcenie ustawy oddania starosty pod sad.

Teofil Wojdtf.

G A Z E T A1 Ł U D O W A T

m mm...

L I S T Y .

ŁAJDACKIE PRZEŚLADOW ANIA LU ­ D O W C Ó W PR ZEZ ENDEKÓW.

Zw ycięstw o nad hordami bolszewie­

ki enti w y k o rz y stu ją endeki dla zgniece­

nia w kraju niewygodnego im ruchu ludo­

wego. Św ieżo otrzym ujem y następujące szczegóły, co do aresztow ania R ady ludo­

wej P. S. L. w Łysych, pow. Kolneńskiego.

r. Ł o m żyskiej:

Dnia 28 września b. r. zostali a re s z ­ towani przez -miejscową żandarmerię członkowie Zarządu Stronnictwa L u d o w e ­ go: Pisarek .Wian, Bogdański Ignacy i Jóźw iak W iktor, oraz trzech czlonkow tegoż stronnictw a: W ła d y s ła w Nadolny, b. sekretarz tartaku w Łysych. P a w ło w ­ ski H e n ry k i B ałd y g a Szczepan. Odesła­

no ich do Łom ży, jak najgorszych zbrod­

niarzy i umieszczono początkowo w łn- tcncienturze Dowództwa. Okręgu Gene- ralnego. Z powodu nieobecności sędzie­

go śledczego wojskowego na 3-ci dzień przekazano ich prokuratorow i w Łom ży 1 osadzono w więzieniu, ^ dzięki ener­

gicznemu staraniu Pani Jóźw:akowej,_ dn.

S października r. b.. a więc po 1.0 dniach wszczęto śledztwo. P o badaniu Nadolne­

go i Batdygi, zwolnionpo ich do domu, h tam tych zatrzym ano. S p ra w ę przesła­

no sędziemu śledczemu do Kolna, gdyż podani św iadkow ie są z powiatu Kolneń­

skiego. Na świadka podany jest przo­

downik policji Cha.rubin, który był o b e c ­ ny na zebraniu, na którem b y ła u tw o ­ rzona Rada ludowa P. S. L. i wyłoniony

• jej zarząd.

Oskarżenia są następujące, oparte na fałszu: W ła d y s ła w Nadolny, oskarżony jest, iż podczas inwazji bolszewickie} był kasjerem na tartaku w Łysych, któ ry po­

dobno sprzyjał komitetowi bolszewickie­

mu, Paw łow ski i Jóźw iak oskarżeni, iż pod groźbą śmierci rozbroili gajowego Kaczanowskiego na rzecz bolszewików, co jest w ierutnym oszczerstwem. Podczas odwrotu woj^k bolszewickich w dniu ostatnim, doszła nas wiadomość, iż bolsze­

wicy grasują i rabują po okolicznych ko­

loniach, a wobec tego, iż mieliśmy tylko 2 karabiny, zwróciliśm y się do gajowego Kaczanowskiego, żeby p oży czy ł karabi- ria lub sam poszedł, by w yłap yw ać bol­

szewików. On dania karabina odmówił i sam nie ehcial pófść. W końcu pod na­

ciskiem oddał karabin Pawłowskiem u.

Paw łow ski wz3ętv karabin zdał policji’

Jlf 4®

tym czasow o utworzonej, co stwierdza ko ­ mendant cwei policji. Tenże Paw łow ski byf p rzy rozbrajaniu band bolszewickich najczynniejszy. Reszta aresztow anych oskarżeni są o popieranie bolszewizmu, a jednak jest przeciwnie. W akcie oskar­

żenia zaznaczono, iż na zebraniu R ady ludowej miał b y ć om aw ia n y program ko­

munistyczny i, że przew odnicezący tegoż p. Paw eł Szczurek, m ąż zaufania P. S. L.

był komunista, więc posądzono areszto­

w anych o zdradę stanu, gdyż w tym kie­

runku zarząd R a d y ludowej miał postępo­

wać. Było jednak inaczej: P a w łow ski Henryk, któ ry całemi nocami bolszew ików rozbrajał, posadzony jest obecnie, iż iwa!

mowę na zebraniu w duchu komunistycz­

nym, Podczas pobytu bolszewików w Ł y­

sych na zebraniu gminnem został w y b r a ­ ny przez ogół ludności miejscowej komi­

tet. od którego zażądał komitet powiatowy, by tartak uruchomił i: deski gospodarskie, znajdujące sie na ta rtak u wydał. Do ko­

mitetu w ybrani zostali: Pisare k Bogdan : Jóźwiak, a posadzeni są. \t w y b r a ł ich komisarz powiatow y bolszewicki.

Komitet zwrócił się do Nadolnego, b y najął1 swoje miejsce, gdyż ludzie dokuczali mu o wydanie desek narżniętych z ich własnego materiału. Żądanie to było usprawiedliwione tern, że zachodziła oba­

wa, 'iż o ile nie wypełni się żądań ludz­

kich. właściciele desek sami się w e d rą do tartaku i m e g ą rozpocząć grabić na cz.em ucierpi tartak, deski rządow e i nowow y- s tsw io n y dom (co miało miejsce w sąsied­

niej wiosce Serafin, gdzie rozebrano dom 0 14 pokojach podczas rozbrajania niem- ców). Oprócz tego zm uszała potrzeba do zapłacenia stróża, k tó ry bez wynagrodze­

nia. pilnować nie chciał. Tartak zatrzy­

mał Jóźwiiak po czterech dniach i spo­

strzegłszy odwrót armii bolszewickiej, za- jti się chowaniem tych przedmiotów, któ­

re' dla bolszewików b y ły m ożliw e do

| wzięcia.

Stróżowi) w ypłacono za 24 dni' i noce, do czego użyto li-sty płacy. U Pisarka skonfiskowała policja b ro sz u ry i gazety, jakich dostarczyli ooslowie ludowi B łys- k-esz i Wojda. Zabrano także list p.

Szczurka i pytano się o jego osobę, twier­

dząc, iż jest on komunistą.

Oskarżycielem aresztowanych jest nadleśny Feliks U bysz, który uciekł przed bolszewikam i a potem powrócił, oraz ks.

proboszcz Mieczkowski, brat posła en­

deckiego, który również uciekł przed bol­

szewikami.

Świadkami przeciwko aresztowanym są Tański Jan z żoną, która jest księżą gospodynią, oraz brat ■ Tańskiego, który w ydał w ręce niemieckie naszego komen­

danta P. O. W . obecnie podporucznika wojsk polskich Fulntika z 33 pułku, pie­

choty.

Drugimi świadkami są gajow y _ Ka­

czanowski i jego żona, którzy byk pierw­

szymi agentami wojsk bolszewickich. Ona podczas inwazji bolszewickiej kradła 1 pola ziemniaki nadieśnego, a m ówiła później, że to gospodarze. Sam zaś nadleś­

ny po zbadaniu powiedział, iż kopała jego ziemniaki, a udaje ona najświętsza osobę w e w'si.

Po wywiezieniu oskarżonych do wię­

zienia. matka Nadolnego zwróciła się do nadieśnego z prośbą, 'by miał choć odro­

binę serca dla jej syna, gdyż ona z umar­

twienia umrze, jest on bowiem , jedynyjn, jej żyw icielem . Na to odpowiedział je}

nadfcśny, że jego to nic nie obch od ź —

(5)

m 4 b

*może pani umierać na miejscu4*. Potrafił on to powiedzieć kobiecie, która sześć r a ­

zy b y ła operow ana, oraz. która oddala mu mieszkanie jia kancelarie, a sam a du­

si sie w ciasnym kącie, dzieci zaś tłuka się w chlewach, g dyż nie m aja miejsca w domu.

Również dobrze wyraził się proboszcz, tutejszej parafii, ks. Mieczkowski, w obec­

ności 40 osób. przy kopaniu kartofli i to z mina zadowolona, 'mianowicie, iż w s z y ­ stkich sześciu rozstrzelają -i tak być musi.

T ak to potrafią mówić duszpasterze, ale w tenczas g d y są bezpieczni, bo ja k bol­

szewicy nadchodzili, to parafia została bez pasterza, bo ks. Mieczkowski; ze stra- / ehu uciekł.

Stronnictw o Ludowe spodziewało się Otrzymać podziękowanie za utrzymanie W porządku ta r ta k u i nie dało ani.-jednej ćw iartki ż y ta bolszewikom., :W sąsiedniej zaś gminie G a w rv c h y jedna wieś musiała diać 7 -krów i zboże.

i W innych miejscach tartaki były również uruchomione i jest tam spokój, i nikomu procesu nie wytaczają. Tutaj 'tylko -endecja chce ludzi sobie p rz e c iw ­ nych zdusić.

; W. N.

Uwaga R e d a k c ji Spraw ę skierow a­

liśmy do pana Ministra S p ra w W e w n ę tr z ­ nych i dom agam y się ukarania endeckich denuncjatorów.

» Niechęć ludności litewskiej do sw ego rządu w Kown«e. Wilno. 9 listopa­

da. W edług wiadomości nadchodzących z K owieńszczyzny litewski rząd w Kow­

nie spotyka się z niechęcią całej ludności.

Sejm kowieński uw ażany iest za burżu- aitfyjóy i nlereprezentujący całej L itw y.

Ludność K ow ieńszczyzny zarzuca rządo­

w i swemu, że uwikłał kraj w wojnę bra­

tobójczą, żali się n'a samowolne rekw izy­

cje wojsk, zw łaszcza strzelców litew ­ skich.

Nieudały werbunek. Wilno, 9 li­

stopada. O dezw y werbunkowe tak zw a­

nego komitetu obrony Litwy przechodzą wśród ludności bez żadnego wrażenia. Ko­

mitet ten został zorganizowany przez rząd litewski w Kownie dla a gitacji. za wojną przeciw Polsce. W łościanie Obojętni wz-ględem usiłowań rządu ko­

wieńskiego. Ochotniczo zaciąga się tro­

chę mieszczan, niemcy, żydzi i ludzie bol- szewizujący.

W ogóle stosunek włościan do Litwy środkowej, to jest do Litwy rządzonej przez generała Żeligowskiego zmienia się zasadniczo. Coraz częściej słyszą' się wśród włościan głosy, że „i pod polakiem ż y ć można“. . Szerzy się przekonanie o rychłym upadku rządu litewskiego w Kownie. W łościanie oczekują ofensy­

w y gen. Żeligowskiego.

= Katowanie jeńców polskich. Wilno, 9 listopada. Z powiatu Lidzkiego donoszą, że ostatni oddział cofających się wojsk li­

tewskich uprowadził był ze sobą kilku po­

laków, których bito i katowano niemiło­

siernie, a następnie rozstrzelano. Zwłoki ich odnaleziono niedawno w lesie i pocho­

wano na cmentarzu w K oleśnikąch.' W ogóle bicie i katowanie polaków - przez wojska litewskie przed samym

wkroczeniem polaków było na porządku dziennym Plebanie niektórych księży

litewskich zamieniły się wprost w w y ­ działy policyjne.

Księża litew scy chociaż katolicy, za­

chowują się względem polaków gorzej niż najgorsi poganie.

= Na Litwie Kowieńskiej m a być ogłoszona dyktatura. Wilno, d. 10 listopa­

da. Spór polsko-litewski w yw ołał na Li­

twie Kowieńskiej ogromne poruszenie.

Sejm litewski w ydelegow ał specjalną r a ­ de. złożona z posłów obradujących bez przerw y, a rząd litewski utworzy! z po­

śród siebie tak zw aną „mała radę mini- stró w “ złożoną z 5-ciu ministrów dla pręd­

kiego załatwiania spraw związanych ze

•s p o rem, p o Isk o-lrte wsk im.

Ministrem wojny ma być m ianowany * generał Żukowski. Otwarcie w szyscy « m ówią o potrzebie ustanowienia d yktatu­

ry wojskowej.

— Skład armii litewskiej. Wilno. 9 ii- , stopada. Pom iędzy jeńcami litewskim.:,, wziętemi do niewoli przez 'wojska ''g e n . “ Żeligowskiego, zauw&zono obecność Niem­

ców. k tórz y nie przyznając się do swej narodowości, podają się za Anglików,, choć nie umieją ani słow a po angielsku.

Litwini wcielają do sw ych oddziałów bolszewików^ którzy po pogromie pod W a rs z a w ą uciekli dq Prus. Między nimi.

wzięto kilku chińczyków.

— Jak m a by ć zorganizowany plebi­

s c y t w Wileńszczyźnie. P a r y ż . d. 10 li­

stopada. Pełnomocnik polski przy Lidze, Narodów, profesor Aszkenazy, który bro­

nił tam s p ra w y Wilna, zakomunikował Radzie Ligi Narodów, że rząd polski z ga­

dza się na plebiscyt na terytorium Litwy Siodkowej: czyli W ileńszczyzny. Ze swej strony rząd polski proponuje taki sposób plebiscytu, żeby delegaci: Ligi Nai rodów przyjechali do L itw y Środkowej i zorganizowali wszędzie po wszystkich miastach i okręgach zgromadzenia miesz­

kańców. Na tych zgromadzeniach miesz­

kańcy będą mogli zadecydow ać o swe}

przynależności państwowej. Delegatom Ligi Narodów mają to w a rz y s z y ć przed­

stawiciele rządu polskiego i litewskiego.

= f Sprawa Gdańska. P a r y ż , d. 10 li­

stopada. Rada ambasadorów, to jest przedstawicieli Koalicji rozpatryw ała no­

we wnioski w sprawie statutu, to je?t urządzenia Gdańska. R ada przyjęła pa­

rę drobnych popraw ek zgodnych z intere­

sami Polski, lecz najważniejszej rzeczy, to jest oddania w ręce polskie zarządu portem^ gdańskim, nie rozstrzygnęła na korzyść Polski, W edług więc tej u sta w y zarząd portu czyli przystani okrętów w Gdańsku ma się znajdować w rękach komisji mięszanej, składającej się w rów ­ nych częściach z przedstawicieli rządu polskiego i niemców gdańskich, a p r z e ­ wodniczącym tego zarządu m a b y ć szwaj­

car m ianow any przez Ligę Narodów.

Jest to niesłychana krzyw da dla Pol­

ski. gdyż nie będziemy mogli być gospo­

darzami we własnym porcie.

— Lenin grozi Polsce. P a ry ż , 9 li­

stopada. Lenin na zebraniu delegatów bolszewickich w Moskwie nazw ał rew o ­ lucję rosyjską pierwszym, etapem rewolu­

cji światowej.

Niezawisła . P o lsk a,, zdaniem Lenina, tw o rzy pow ażne niebezpieczeństwo dla Rosji sowieckiej.

Narazie trzeba zwalczyć Wrangla, potem.1 przyjdzie kole} na Polskę.

G azety francuskie zw racają uwagę rządów koalicyjnych na zamiary bolsze­

w ików zaatakowania Polski, po pokona­

sz G A Z E T A 1 L U D O W A'

i

5 niu W rangla i podkreślają niebezpieczeń­

stw o tkwiące w tem, że bolszewicy i Niemcy mogą się połączyć dla osiągnie- , cia tego celu.

= Co słychać na froncie generała Wrangla. Konstantynopol, dn. 8 listopada.

W edług świadomości nadchodzących od W rangla z Krymu, trw ają tam pomiędzy, armją W rangla a bolszewikami zacięte walki. Wrangiel oświadczył,, że ściąga;

całą swoją armie na Krym i że było to już dawno jego zamiarem.

Z Sewastopola (największe ‘miasto na Krymie) donoszą, że walki pomiędzy;

wojskami W rangla a bolszewikami trw a­

ła w dalszym ciągu t największą zaciekło­

ścią. Bolszewicy wzmocnieni blisko 200 tysięczną armją. przerzuconą, z dawnego frontu polskiego, przeszli przez Dniepr i zmusili armię gen. W rangla do wycofa­

nia się z północnej części gub. tauryda- kiej. Atak armji czerwonej pow strzym a­

my został o 25 w iorst na północ od P ere- kopu, co pozwoliło rosyjskiej armji po-, łudniowej zakończyć odwrót, nie ponosząc strat materialnych. Armia gen. Wrangla zajmuje ufortyfikowaną linię: p rzesm yk Perekopu — Now o Aleksiejewska, czyli inaczej mówiąc w rekach Wrangla pozo­

stał tylko sam Krym’. Bolszewikom bę­

dzie bardzo trudno wedrzeć się na Krym, gdyż jest on. oddzielony o d resz ty Rosji wąskim przesm ykiem ziemi, szerokimi za­

ledwie na 11 wiorst. P rz e s m y k ten nazy­

wa się Perekop. Otóż Wrangiel ze sła- berni stosunkow o siłami może sie tan*

trzym ać, byle mu tylko Koalicja) dostar­

czyła amunicji i broni.

Sewastopol, dn. 9 listopada. Dta por­

tu tutejszego p rz y b y ły dwa o k r ę t y w o ­ jenne francuskie, thk zwane kontrtorpe- dowce i jeden angielski torpedowiec, ora*

duży okręt francuski z transportem! amu­

nicji. ; : i

= Organizacja bolszewicka w Besa- rabji. Bukareszt (stolica Rumunii), dn. 10 listopada. W dawnej gubernii Besarab- śkiej, która została obecnie przyłączona do Rumunii, w yk ryły władze rumuńskie wielkie'sprzysiężenie bolszewickie. Aresz­

towano 45 przywódców bolszewickich r w ykryto fabrykę fałszyw ych paszpor­

tów rumuńskich.

= Konszachty bofczewfckOMwemtec- kie. Kopenhaga, (stolica Danji), dn. 10 li­

stopada. Zinowjew. który jest delegatem rządu bolszew ickiego, odbył ostatniemi czasy kilka potajemnych schadzek z człon­

kami niemieckiego sztabu generalnego.

W imieniu bolszew ików zaproponował on Niemcom1 sojusz w ojskow y przeciw Fran­

cji. jako największej nieprzvjaciółce rzą­

du sowieckiego i przyobiecał Niemcom1 z w'rot wszystkich terytorjów, które utra­

cili w pokoju wersalskim', to znaczy, że bolszew icy chcą niemcom zwrócić i P o ­ znańskie, oraz Pomorze.

Helsfaigfors, (stolica Finlandjr), 10 li.

stopada. W edług radiodepeszy (telegram bez drutu) z M oskwy, delegaci bolszew ic­

cy Zinowjew i Łasowski mieli otrzymać od rządu pruskiego nakaz opuszczenia te­

rytorium niemieckiego.

= Niemcy wyszukują winnych swo.

jej przegranej. Berlin, 9 listopada. Na po­

siedzeniu parlamentu niemieckiego nieza­

leżny socjalista poseł Dittmann wystąpił

■ ostro przeciw ' dawnemu nietmeckiemo kanclerzowi i ministrowi skarbu z czasów Wilhelma—Helfferichowi, zarzucając mo*

że jest on jednym z największych sprawi*

có\v nieszczęścia Niemiec, bo za w szelka

Cytaty

Powiązane dokumenty

dą regulowały ten powrót i opiekowały się uchodźcami, których los jest bardzo ciężki.. Jeńcy wojenni będą mogli

Zaraza szerzy sie nietylko wprost przez tykanie się sztuk chorych ze zdrowemi,. &gt;le także pośrednio przez ludzi, paszę, pochodząca z obór zapowietrzonych i

Jak tylko bolszewicy dowiedzieli się, że delegacja polska na podobne głupstwo nigdy się nie zgodzi, zaraz zmiękli 1 oświadczyli, że gotowi są na dalsze

Tak również na nic się przydadzą całe zastępy panów, aptekarzy, księży, sędziów i urzędników, jeżeli chłop nie będzie mógł w ytrw ać i zniechęci się

Jeżeli jednak bolszewicy, choć obecnie pobici, będą chcieli przez swoje niepomierne żądania przedłużać wojnę, to Polska potrafi im dać jeszcze większą

mii polskiej1 do 50 tysięcy ludzi. 3) Polska wydaje Rosji wszystek s&gt;przęt wojenny poza Ilością, niezbędną dla 50-tysięcznej armji. 4) Zlikwidowanie, to jest

dostał się w kilku miejscach przez rzekę został przez nasze oddziały odrzucony. W bitwie pod

mali. Nie mając zaufania ani dr&gt; panów, ani do urzędników, którzy pańską stronę trzymają, dali za wygranę i więcej się o dzierżawę nie