• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 5 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 5 (1920)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

N r . 5 .

CENA POJEDYNCZEGO NUMERU 1 mb. L U 3 1 kor, 5 0 Siat.

■ ^ «am r*e H row nrim «i=eo^A -^C T 9«:a»^łX K r^^.*«azu^!W m r*Ł .'irułu*Ł ałW i*iueK rr..T rir.ii'jretev.T U w tm cŁ ł!M *->riiM U 'a 'iii'iiz7'-‘ ‘c^$i, M ra< a < iv u .>w w ' *M

W a r s k a w a , n i e d z i e l a , d n i a 1 l u t e g o 1 9 2 0 r . R o k

yi.

.. n^ąaiafe t e .... i m u

Pieni,'jdze i listy należy nadsyłać do Redakcji i Administracji;

Warszawa, Świętokrzyska te (7, telefon „996 wojenny".

Prócz lego przyjmują nrenumeratę:

w Lu&Eiiite— Biuro „BEKLAMA" iii. Kościuszki 8, (2-gio pfątro)

w Ł c d z l— Ciuro F . G O t lS K I E G O , ul. Piotrkow ska Jfe 27, (w podwórzu).

WYCHODZI

H A K S Ż D A

HIEDZIEUĘ.

P r z e d p ł a t a :

R o c z n i e ...Mk. 4 0 — f. lub Kor. 5 8 — h.

P ó łr o c z n i e ... ffiO — £ 9 — ,

Kw artalne... 50 — „ 8S — „

Numer pojedynczy 11 m ’.v. iub £ kor. 5£S h.

Rachunek Pizekszray W* 15 w Pocztowej Kasie Oszczędności,

W O J N A C Z Y P O S I Ó

Ifi

Bolszewicy chcą pokoju z P o lsk ą —K oalicja naw iązuje z bolszew ikam i sto«

■sunki handlow e.

W najbliższym czasie (po pow rocie m inistra spraw zagranicznych P atk a z P ary ża) Sejm n a sz stanie przed zagad­

nieniem pierw szorzędnej w agi. Czy pro­

w adzić nadal w ojnę z bolszew ikam i, czy też z aw rzeć z nimi pokój?

O tej spraw ie 'już pisałem . Ale w p rze ­ ciągu tych (kilku dni zaszły now e w ypad­

ki — więc trzeb a raz jeszcze do tej sp ra ­ w y w rócić.

N a w łasnej sk ó rze najlepiej czujem y, czerń ijest dla nas wojna z bolszew ikam i i ile ona nas kosztuje. K rocie ty sięcy s y ­ nów .ludu poszło do w ojska. T ysiące ro- dizin pozostało b ez żyw icieli. Dziesiątki tysięcy koni, zam iast pracow ać n a gospo­

darstw ie, służy wojsku. Wiofsko zjada ogrom ne zapasy, żyw ności. Bo w ojsko m usi b y ć nakarm ione, jeżeli nie m a się stać kupa buntow ników . Setiki miljonów kosztuje nas broń i am unicja i m aterjn!

w ojenny, sp row adzany z zagranicy. Na­

si przytjaeiete z 'zachodu „kochają nas jak b racia, ale rachują się z mami 'jak żydzi".

D ostajem y broń sta ra i bardzo, bardzo drogą. A He kosztują nas pensje oficer­

skie i pobory żołnierskie. Dość w spom ­ nieć, że m iesiąc wojny kosztuje nas obec­

nie 1 m iliard m arek polskich. T ysiąc mil­

jonów m arek n a m iesiąc — t o ładny w y ­ datek. A do tego w ojna rujnuje nasze ż y ­ cie gospodarcze. M am y Mchą w alutę, nie m ożem y puścić w ruch naszego p rzem y ­ słu, odbudow ać rolnika, brak nam tab o ­ ru koletjowego (w agonów i lokom otyw ), b ra k w ęgla i ty siąca innych .rzeczy, bo na wojnie pierw szy jest żołnierz — a „cyw il"

na drągiem , albo i na ostatniem miejscu.

Pisafem jtuż o tam. że bolszew icy z w r o t iii się cło rząd u polskiego z ofertą pokojow a. Pow iedzieli, że chcą pokoju z Polską. R ząd polski, n a to dotiid nie od­

pow iedział. Koalicja (t. j, F rancja i An­

glia) ch cą natom iast, abyśm y prowadzili dalsza wojnę z bolszew ikam i. Za to obie­

cują nam pomóc w pieniądzach i ekwipun­

ku. Francja i Angllja boją się śm iertelnie boiszewizrmu, bo to k raje bogate, któreby b d s z e w k m przem ienił w kupę gruzów i pozbaw ił ich panow ania nad światem

i nad1 kolonjami. Anglja i Francja chcą w ięc z żołnierzy polskich zrobić „drut kolczasty*4, któ ry b y nie dopuścił bolsze­

wików na zachód E uropy.

Wtłaśnie obecnie p rzeb y w a w P a ry żu m inister s p ra w zagranicznych P a tek i tam się układa, d o spółki z F ran cją i An- glją w spólny plan przeciw bolszew ikom . Z czem p. P a tek w róci d o W a rsz a w y na razie nie wiadomo.

W ostatnich jednak dniach zaszedł now y ogrom nie w a ż n y d la nas w ypadek.

Koalicja (t. j. Francja. Anglja i t. d.) p o sta­

now iła w ejść 'z bolszew ikam i w stosunki handlow e i rozpocząć z nimi handel w y ­ m ienny. W ten sposób m ybyśrny prow a­

dzili wojnę z bolszew ikam i (my jedni, bo Koalicja swoich żołnierzy dać nie chce), a Koalicja robiłaby z bolszew ikam i han­

dlow e .interesy. Rozpoczęcie handlu z bolszewikam i’ ogrom nieby wzm ocniło rząd Lenina i Trockiego. Toby się odbiło i na w zm ocnieniu frontu i n a n a sze j skó­

rze. jako stronie z bolszewikam i wojującej.

- T ak się p rzed staw ia stan rzeczy przed pow rotem m inistra P a tk a z P a ry ż a . P o ­ łożenie dla 'Polski jest niesłychanie cięż­

kie. Ciężkie fest n a w ypadek wojny, k tó ra n as zadrogo kosztuje i ciężkie jest

na 'w ypadek .pokoju, którego bolszew icy niew iadom o c z y dotrzym aliby. R o zstrzy ­ gnięcie należeć będzie do rządu i do S ej­

m u, k tó ry zadeoydulj.e niebaw em o pokoju lub dalszej wojnie.

S ą u nas partie i ludzie, k tórzy chcą b ez w a ru n k o w o dalszej w ojny z bolszew i­

kam i, pochodu naprzód', zajęcia M oskwy i P e tersb u rg a , oczyszczenia Rosji z bol- szew izm u i oddania rząd ó w w ręce ja­

kiegoś w stecznika Den ik.i na, czy Koł- czaka, k tó rz y .marzą o wielkiej i niepo­

dzielnej' Rosji.. Do M oskw y m ożeby i .ła­

tw o b y ło zajść, ale w rócić stam tąd cięż­

ko. To droga bardzo daleka. Już nie je­

den k a rk n a tern skręcił. K rew polska to za drogi płyn, aby go przelew ać dla cudzych interesów . M y pow inniśm y pro­

w adzić rozum ną politykę, a nie aw anturę, i wojnę lub pokój uzależnić tylko od na­

szych w ła sn y ch interesów .

R ząd i Sejm ma ciężkie zadanie przed sobą. Niechże je rozstrzygnie po dokfad- nem rozw ażeniu, bo tu nic chodzi tylko o k re w ludzka i mienie, ale — m oże — o eatłlą przyszłość narodu i naszego po- rządiku.

.lian Dąbski poseł do Sejmu.

P O L S K A D E M O K R A C J A .

Dużo dziś pisze się i mówi o demokra- ty2mie polskiego społeczeństwa. Najpierw jednak musimy postawić pytanie, co to jest demokracja? Ażeby się nad tym pytaniem diugo nie rozwodzić, odpowiem krótko: jest iozrów naie wszystkich obywateli wprawach i obowiązkach, czyli innemi słowy magnat i nędzarz, mają być sobie równi we wszyst- kiem. To się. nazywa dem okracją i o niej dziś u nas bardzo głośno się mówi i pisze.

Jedrn powiadają, że demokracja objęła ca­

ły nasz naród; drudzy, źe się nawet ary sto ­ kratyczne rody powoli demokratyzują, bo musza; inni tak, owi siak, jak komu do gus tu i ao woli przypada, tak na swój sposób ją obrabiają.

Jakież w tej wielkiej sprawie jest na sze chłopskie stanowisko i zdanie? Otó;

mniej więcej takie. Jozeii Jednakowo ludzi' się na świat rodzą, to nie powinno być nu.

dzie pomiędzy jednym, a drugim żadnych rai nic. Tymczasem jak jest ? Jedni rozbijaj, się w powozach, gdy kilkadziesiąt krokó’.

zaledwie mają do m iejsca przeznaczeni;

inni zaś piechotą chodzić muszą całeir.

milami. Jedni w kościele zasiadają w pre sbiterjum, w ławach kolatorskich, a drudz.;

na dworze stać muszą, bo się z powodu ci;

by do wnętrza nie dostaną. Jedni mają pre wo jechać koleją pierwszą klasą, a d ru d s , i do trzeciej gdy się chcą docisnąć, to ic!.

odepchną z'ry k iem konduktorzy. U magna

(2)

s

terji konie, świnie, krowy i inne zwierzęta przebyw ają w stajniach murowanych, my chłopi mieszkamy zaś w takich nieraz bu­

dach, że aż wstyd na to patrzeć, a wieleż jest takich, co to i tego nie posiadają,..

Już tych kilka przykładów z życia wziętych wzkazują, że u nas nie ma rów ­ ności, a więc nie ma deinokratyzmu. Co to 1 dziś huku po gazetach i wszędzie o to.

że Sejm uchwalił reformę rolną i to nie wywłaszczył, a nawet zostawił jednym setki morgów, a pozostawił jeszcze wielu takich, co i jednej otrzymać nie będą mogli, a jed­

nak słyszy się i czyta o to tyle hartnide- ru, że aż śmiech na to zbiera. I tu się ma mówić o równości praw i obowiązkach oby­

watelskich ? To się ma nazywać demokra- tyzmeni ?

Zanadto wielki jest przedział p o m ię­

dzy ijednymi a drugimi, to jest między ary­

stokracją i szlachtą a ludem pracującym!

nie wnet jeszcze, jak się zdaje, przedział ten się wyrówna. Pytanie jednak, jak też przedstawia się u nas równość wśród tak zwanych warstw niższych, to jest nieszla- checkich? Tu już w czasach dzisiejszych powinna być w całej pełni ta demokracja zastosowana. Czy jest? Zobaczymy. Idzie gospodarz stary, już spracowany, żywiciel innych, do urzędu w jakiejś potrzebie i przy­

chodzi młodzik, lecz ubrany z miejska; te­

dy tego młodzika urzędnik sadowi na krześ­

le, a ten stary pracownik wiejski niech stoi 1 czeka koto drzwi, jeżeli niema kurytarza.

aż się z tamtym miejskim „pan" urzędnik załatwi. Ba, nawet żyd, cygan, złodziej, by­

le ładnie ubrany ma więcej szacunku i po­

ważania niż chłop. A czy na plebanji le­

piej jest traktowany, tam gdzie to uczą o miłości bliźniego, jak siebie sam ego? A jak .u adwokata, doktora j, innych?

Idźmy jeszcze dalej. Będąc na wojnie- 2 powodu wypadku familijnego otrzymałem od niemca komendanta 8 -dniow y urlop, a ponieważ był on krótki, więc za to dano mi prawo jazdy w pociągu pośpiesznym do domu i z powrotem do pułku. Jechałem w tedy z południowego Tyrolu, Dostawszy się do pociągu pośpiesznego przyjechałem aż na miejsce do domu, nie pytany przez żadnego szwaba, dla czego żołnierz ma pra­

wo do “ „sznelcugu". O to w całej tej po­

dróży dalekiej przez kilka austryjackich kra­

jów nie bolała głowa nikogo. Kiedy jednak powracałem z domu do pułku, zwróciłem się na pierwszej swojej stacji do kasjerki z prośbą o kartę jazdy, przedkładając jej swoją kartę urlopową. Ta wytrzeszczyw­

szy oczy na mnie, patrzyła jak na warja- . ta, nie m ogąc pojąć, aby żołnierz mógł

jechać pociągiem pośpiesznym. Nie koniec na tem. Nadszedł pociąg pośpieszny, idę do konduktora i legitymuję mu się; ten od­

pow iada mi, że „niema dla żołnierzy m iej­

sca* i począł ryczeć na mnie jak niedźwiedź na niedźwiedzia, w końcu świsnął i poje­

chał dalej, a ja pozostałem. Przy następ­

nym pociągu spotkało mię io samo i do­

piero aż do trzeciego z wielką biedą się wgramoliłem, alem do pułku 3ię spóźnił i fniałem karę w areszcie od kom endanta.

A za co, za to tylko, że „pan" konduktor i to Polak, nie umiał uszanow ać we mnie drugie Polaka, o równych prawach obywatel­

skich. A zdaje mi się nawet, że był to socjalista, gdyż u nas w M ałopolsce niemal wszyscy kolejarze uchodzą za socjalistów.

T akie io jest u nas poczucie dem o­

kracji. Dużo więc, dużo pracy potrzeba, , by ludzie nareszcie zrozumieli, że wzajem-

„ nie szanować się winni.

* Jan Sobok.

w \ * MetopolsJd.

Co m ów i nasza a ry sto ­ k ra c ja m iędzy sobą..

Odpowiedź pana dziedzica Bonifacego do pana hrabiego Pankracego.

Mój drogi P a n k ra c y ! Za llist twój ostatni dzięki serdeczne. By} on dla mnie p raw dziw em pokrzepieniem . Od tego 'li­

stu zaczynam ż y ć na nowo. WMtee, że nasze szlacheckie ideały jeszcze nie w y ­ m arty. D otąd dusiłem się form alnie w m o- jem otoczeniu. Go się spotkam z jakim sąsiadem., to wwtoę, 4© on „/narodowo-Lu­

d o w y ". Gucio „narodow o-ludow y", JoL- zio „narodow o-iudow y14, Feluś „dem o­

k rata chrześcijański".

— C zy w y pow ariow ali z tą Wagą , ,n arodo w o- lu<do w ą ‘ ‘ powiadam do nich. W y chcecie przelicytow ać ,,pia- sto w có w " ?

A Gucio mi pow iada:

—• B laga nie błaga — ale robi swoje!

Chłopi lubią „ludow ość11, wiec niech so ­ bie maj,a. I przy,tem w prow adza się trochę zam ętu na w ieś. Ten .jo d o w y " i, ten lu­

dow y “ ; chłopi potracili głow ę. A o to przecie chodzi.

M oże i, m a rację ten nasz Gucio. To c h y tra sztuika. B ył w A m eryce kelne­

rem, wiec n a cy g aństw ie się zna lepiej niż my. Omal nie został ministrom; za gabi­

netu Zw ierzyńskiego.

Co do p rze staw a n ia z chłopam i, to ia .iiiż to czasem robie. P o rad ził mi to ksiądz proboszcz, k tó ry zna tych chamów n a w y­

lot., Powiadami cl; człow iek czasem k ła ­ dzie sie z e strachem do w łasnego łóżka.

Fornale się buntują, żądają c o raz w y ż ­ szych pensji, m ieszkań im się zachciew a z podłogą, jakichś lek a rzy i ap te k — c z o rt wie czego. Czllowiekowi głow a pęka od kłopotów. G dybym sam ni'® sprzedał czasem paru w ag o n ó w ziarna „na; boczek"

tym k rzy w o n o sy m — tobym się w yniósł ze sw ego w łasnego m ajątku, bo n ie w arto p racow ać dla O iczyzny.

Oj ta O fczyzna. ta O jczyzna! Nie ta­

kie! m y się spodziew ali Polski — nie ta­

kiej. Ja m yślałem , że to będzie Polska pe'lna m ajestatu1, k tó ra przytuli do łona swego ciem iężony stam szlachecki, nam odda włatfzę w rę c e — a tu Naczelnikiem P a ń stw a jest jakiś Piłsudski, człow iek — jak sły szałem — bez m ajątku, goi{y jak turecki św ię ty i popierający ta k id i jak sam gołyszów . C zy tak b y ć powinno — pow iedz mój* P a n k ra c y ? C zy niem a u nas łudzi z m ajątkiem , z nazwiskiem , herbem i ze stosunkam i? C zy koniecznie nram y naśladow ać głupia A m erykę, c z y Francję, gdzie lada gołysz m oże b y ć prezydentem republiki?

Kiedyś tu rozmawiałem na ten temat z Guciem (Gucio w ie w szystko), 'a on się tylko uśm iechał i pow iada:

— T o się niedługo zm ieni?

— Ja k to zm ieni? —- pytam .

—- Zmieni się po w yb o rach dio n o w e ­ go Sejmu.

— Ale ja k ? — pytam .

Gucio stłum ił głos (‘ty wiesz, że teraz i loka$3 podsłuchują) i pow iada mi do ucha:

— U suniem y Piłsudskiego — to c z ło ­ w iek dla szlachty niepewny.

Zaszum iało mi w uszach ze strachu i po cichu pytam 1:

— Jak że go usuniem y, on nra wojsko za sobą.

— U suniem y go przez Sejm — po- G A Z E T A L U D O W Ą

wiaida Gucio. P rzecież przyszłego p re z y ­ denta Republiki Polskiej będzie w ybierał Sejm,, a gdy Sejm będzie nasz, to... i z m ru ­ ży! znacząco lew e oko.

T eraz dopiero zrozum iałem . Kombi­

nato r z tego Gucia nielada. W ie, co w -trawie piszczy.

T e ra z rozumiem!, dlaczego szlachta tak 'Chodzi koło tych „narodowo-łudo- w ych“ i tyle w nich pcha pieniędzy. Niech­

że ku P a n Bóg błogosław i w teii ich p ra ­ cy i <fa zw y c ięstw o przy najbliższych w y­

borach do Sejmu.

Założyliśm y tutaj spóllfcę spożyw czą i pobieram y to w a ry z W a rs z a w y z m ini­

ste rstw a. Interes nieźle idzie i chłopstw o się garnie. P. K otow icz z C hłebów ki 'wpadł n a d o sk onały pom ysł, a b y to w a ry dać tylko tym , k tó rz y się zapiszą do „na;- rodow o-ludow ych".

T ak i zrobiliśm y. W rażenie dosko­

nałe. N asze „narodow o-łudow e" stronni­

ctwo rośnie jajk n a drożdżach, bo k a żd y — czy chce c z y nie chce — zapisuje sic.

a ludow com m iny zrzedły, bo nfc nie do- s tafą.

Żeby tak ten m onopolow y handel trw ał ciągle, to b y śm y ludow ców w y d u ­ sili do nogi. Bo chłop ciem ny i chciw y.

Za pare m arek sprzed a przekonania, od­

stąpi od sw oich prow odyrów i pójdzie z tym , co mu d a zarobić. Dlatego nasza polityka musi się rozw ijać, bo ona trz y ­ m a się h a sła „Bóg i O jczyzna".

Za parę dni zgłosi się do ciebie mói kuzyn Staś. C hciałbym żebyś go um ieścił gdzieś w jakimś m inisterstw ie w W a rs z a ­ wie, alibo jeszcze lepiej w dyplomacji. Ze szkołam i to u niego krucho i lepiej o tem nie m ów ić, ale za to to w a rz y sz z niego n iezró w n an y : za g ra w k a rty , zatańczy, popije, ijedneim słow em do tańca i do ró­

żańca, D oskonały z niego będzie urzęd­

nik. Um ieśćcie go gdzieś p rzy urzędzie, żeby sie nie tułał po św iecki i m nie tek długo n a k a rk u nie siedział.

K ończę i raz (jeszcze dzięku|ę za otu­

chę, jaką w iałeś mi w serce sw oim listem.

Tw«6# <te śm ierci Bonifacy.

P. S. Sprawy „narodowo4wdowe?“

w m « H okoHcy będę pilnował. Za k#ka djni zaproszę do siebie kilku g ło w aczy chłopskich na pogaw ędkę polityczną.

Z ehtepairni — jak w iesz — najlepiej przy kieliszku, hib przy misie. Ale, t e teraz w ódka i cukier drogo w ypada — dam chłopom klusek i stw orzę „Zw iązek na­

rodow o-ludow y".

___________________________ jfc 5

L I S T Y .

W Z O R O W Y K S I Ą D Z , Z Gałkowa, pow. Brzeiiteki.

Długo, bo rok cały, nie dawał Gałków o sobie znaku życia. Z różnych stron zamieszczała „Gazeta Ludowa" listy. Czas też już wielki aby „Gazeta" mogła i o Gał- kowie cog napisać. Źe zaś tak mało o nas słychać — ano — boć nazbyt chwalić się sobą jest nieładnie. Żeby zaś, z drugiej strony, nie spotkał nas zarzut, źe na śpiącz­

kę chorujemy, więc trzebaby i nam się odezwać.

Było to jeszcze za pruskich czasów—

w r. 1918 —-§kiedy p. H. W yraykowski, redaktor naszej .Ludow ej" zawitał ao dwóch

(3)

JA 5 G A Z E T A U U D O W A S swoich znajomych wG ałkow ie — i tu zor­

ganizował nieliczne zebranie ciekawszych, na kiórem zdawał nam sprawozdanie z ówczesnej Rady Stanu, z polityki wszech­

światowej — oraz szczepił chęć i zainte­

resowanie dla spraw chłopskich, a już rok temu nasz Gałków do wyborów na Sejm Ustawodawczy stanął ławą — jako

„piastow ski11 i za sobą pociągnął większość wsi w gminie. Nawet wpływ swój rozpoś­

cierał na wsie z gmin sąsiednich. Wpływ ten był ściśle tylko moralny, bo np. w gmi­

nie M ikołajewskiej podczas wyborów ża­

den wiec „piastowski" się nie odbył. I po dziś dzień na Gałków zwracają oczy nasi

* chłopi bez agitacji jakiejkolwiek, bo mamy kierownika, do którego wszyscy czują zau ­ fanie. Jest to, choć cichy pracownik, ale przez wielu już znany, ksiądz A. Machni- kowski. Podobno mamy jeszcze kilku księ­

ży naszych sympatyków, ale daj Boże, aby ich liczba corychiej wzrastała!

Ubiegły rok jakże daleko nas posunął naprzód w uświadomieniu społeczno — po- litycznem! Cośmy razem z naszym pro­

boszczem przeżyli, to nasi najbliżsi z łódz­

kiego i łaskiego coś nie coś powiedzieć by mogli, a najwięcej to sam nasz redaktor.

Przy wyborach oczywiście i u nas e n d e ­ cja (tak zwani „bezpartyjni'1) pozwalała sobie na znane wybryki i wtykała wszyst­

kim nieświadomym swoje .jedynki". Ale jak straszna rozpętała się naganka na nasze­

go księdza, to wy, bracia z innych, odleg­

lejszych stron, wcale nie wyobrażacie sobie.

Bo był ks. M achnikowski kandydatem na naszej liście N» 3, stał na piątem miejscu.

Nazywano naszego księdza bolszewikiem, socjalistą, puszczano przeróżne kłamliwe o nim wieści, straszono nieświadomych chłopów odmówieniem rozgrzeszenia na łożu śm ierci! i t. d. Z całej tej walki w ynieśliś­

my dużo hartu, a nieświadomi już dziś ta ­ kimi być przestali zaś ci, co w niegodny spo­

sób przeciwko nam walczyli, mocno poder­

wali swoją powagę i zaufanie ludu, jakie przedtem mieli. Tylko że ksiądz nasz du­

żo przecierpiał, gdyż nieprzyjacielew tak nie­

godny sposób do walki występowali. U sie­

bie z ambony to nigdy ani słówkiem na­

wet nie wspomniał przeciwko komukolwiek z innej partji, ani nie wzywał ludzi do głosow ania na swój numer. Prosta droga, jaką ks. M achnikowski chodzi, jedna mu też coraz więcej zaufania.

Po skończonych wyborach do Sejmu sajął się nasz proboszcz jaknajgoriiwiej sprawami gminy. Został wybrany do Rady Gminnej, a w Dozorze Szkolnym jest jako prezes bardzo czynny. Rada go też

delegow ała do sejmiku pow iatow ego.

Gmina nasza przed rokiem posiadała jedną szkołę gromadzką polską i 9 niem iec­

kich, mamy bowiem w gminie aż 6 tysięcy Niemców. Na zebraniu w lutym zeszłego roku pod wpływem naszego proboszcza uchwaliła gmina otworzyć 18 szkół, oraz odpowiedni podatek na ten cel, a kiedy Dozór Szkolny został zatwierdzony w sw o­

im składzie, zajął się ksiądz przejęciem szkół niemieckich' na gminę i ich spolsz­

czeniem. Dziś już jest 14 szkół w ruchu, niebawem 2 przybędzie. W roku bieżą­

cym jeszcze 5 nauczycieli zażądamy w ię­

cej, Je st to ogrom ny postęp, gdyż przed dwoma laty ta sama gm ina pod wpływem dwóch obszarników odmówiła zakładania szkół. W roku 1920 gmina też przyzna na- , uczycielstwu większe dodatki i ulży w kło­

potach przy kupnie opału. Pom aga na­

szemu księdzu w tej pracy oświatowej jedynie nauczyciel miejscowy p. Przymus, o którym tu muszę powiedzieć — że bo­

dajby się tacy na kamieniu rodzili. Od grudnia mamy też w Galkowie kursy dla dorosłych, co dotychczas jeszcze czytać nie umieli.

Oczywista że ksiądz M. nigdy nie za­

pomina o kościele i potrzebach parafjal- nych. Jest on u nas akurat teraz 4 lata.

W ybudował nam dom parafjalny, gdzie oprócz m ieszkania dla organisty i kościel­

nego jest duża sala na zebrania. Teraz tam mieści się druga szkoła. A dom ładny, murowany, pod dachówką ślązką, kosztuje tylko 8000 mk. Jest też w owej sali pa- rafjalnej biblioteka parafjalna, którą ksiądz założył zaraz w miesiąc po sprowadzeniu się do nas. Dziś warta jest 4000 mk., a przecie nikt nie wie, skąd się to wzięło.

Czytają przeważnie młodzi, ile tylko chcą, za 20 fenigów na miesiąc. Mamy tam książki przeróżne. Nawet letnicy, gdy la­

tem zjeżdżają, znajdują dla siebie coś do poczytania.

Byli też u nas na wiosnę Hallerczy­

cy. Gościliśmy ich u siebie tylko tydzień, potem pojechali bronić M ałopolski przed Ukraińcami. Mieliśmy wtedy niezwykle

„Boże Ciało", bo jeden ołtarz był po w oj­

skowemu ubrany. Armaty, żołnierze, ofice­

rowie, czynny wzięli udział w owej pro ­ cesji. Takiego święta Bożego Giała G ał­

ków nie pamięta i kto wie, czy znów doczeka.

Gałkowlak.

U s t ludowca z gra. Czarkow y, pow.

Plńczow skiego

Do czytelników „G azety L udow ej11 i lu d o w có w P. S. L. postanow iłem ' kilka sióWi 'napisać. Otóż mili czy telnicy „G a­

z e ty L udow ej11 i bracia ludow cy czego tak śpicie, że nic nie robicie. Oj, bracia ludo/wcy! Ja k będziem y sp a ć to p rz e ­ śpim y chłopską sp ra w ę , bo ruch sz la ­ checki nie ustal, lecz się pow iększył.

Broniij] oni sw ojej s p ra w y , a rny się zda­

jem y n a łask ę losu. Oj, nie! Ja k m y nie będziem y w spólnie popierać jedni drugich, w spólnie się łą c z y ć w jedno stro n n ictw o ludow e, to nas n a s i w rogo­

w ie zw yciężą. B racia chłopi! W ołam do w a s niech nie będzie ro k 1920 taki, Jak był 1919. W ołajm y ty m roku 1920 tak im ' głosem , ż e b y postaw ie ludowi w W a rsz a w ie słyszeli, co m y w naszych w ioskach ciernim y, k io nam: dokucza, k to mas prześladuje, to nie będziem y n a ­ rzekać, że posłow ie Indowi nic n ie robią.

G d y b y w Sejm ie byli tylko1 p ostaw ie lu­

dowi, to b y śm y mieli rację n a rz e k a ć , że siedzą, a nic nie robią, ale każdem u za­

pew n e ludowfcowti w iadom o, 'że się Sejm s k ła d a z dw óch o b o zó w : z endeków i ludow ców . L udow cy bronią chłopskiej sp ra w y , a endek i pańskiej i szlach_ęckej.

T e d w a 'obozy w alczą z so b ą na każd em posiedzeniu' Sejm u, a poniew aż m ają rów ne siły, >w1ięc i tru d n e jest nasze z w y ­ cięstw o.

J a k dotychczas się pokazuje, to k o ­ rz y ś ć z Sejmtu m aja głów nie obszarnicy.

B aczność ludow cy, b o panow ie nie śpią, ty lk o p racują, a b y p rzy sw o ić do siebie chłopów . B aczność chłopi w roku 1920, bo jak się w tym roku nie zorganizujem y w jedno stro n n ictw o ludow e, to' nas nasi w jedno stro n n ictw o ludow e, to nasi bić. T en rok 1920 będzie d la nas zrwycięz- kim , a w ięc pracą, jednością dojdziem y do celu upragnionego.

W końcu zaznaczam , że szlachta i panow ie nie śpią, robią łapki « a nas

chłopów , a. w ięc baczność! Z araz się p rzekonam y, że za nasze pieniądze pa­

now ie bat k ręc ą na chłopów . Ale m y chłopi nie z w ra c a m y na to uw agi, a p rz e ­ cież p a trz y m y n a to w łasnem i oczam i.

B racia chłopi, nie żałujcie tych parę ko­

ron na „G azetę L udow ą", bo t a g a z e ta dla każdego chłopa jest n ajkorzystniej­

szą, a g azeta szlach eck a każdego sp ro ­ w adzi na’ m anow ce.

Ludowiec.

Ze wsi KaraHeń, gm iny P a c y n a , pow iatu G ostyńskiego.

W roku 1918-ym po w yjściu Niem­

ców od nas, g dy się szykow ano do w y ­ b o rów na posłów do Sejm u U sta w o d a w ­ czego, całe wiioski i m iasteczk a b y ły za­

sy pane broszurkam i i gazetam i N arodo­

wej D em okracji, czyli endeków . P ra w d o ­ podobnie rozdaw ano darm o, tylko pro-- Kramu sw ego nie chcieli ludow i p o k a z y ­ w ać, a to dlatego, że inaczej m ówili, niż było w program ie, bo p ro g ra m opiew ał o Sejm ie dw uizbow ym , a o si mówili 0 jednoizbow ym i o kom isji nadzorczej;

co zn aczy jedno i to sam o, co i Sejm d w u ­ izbow y. A gdy im zw rócono uw agę, "dla­

czego sw ego program u narodow o-dem o- k ra ty c z n e g o p rzy sobie nie m ają, z a w sze daw ali odpow iedź, że Jeszcze nie nad­

szedł z redakcji, albo wrze® zapom nienie został w! dom u, a opow iadali na w iecach to, czego nie mieli w program ie i czego- by m ieć nie chcieli, to jest Sejm u jed n o ­ izbow ego, reform y rolnej, szkoły jedno­

litej i t. dl P rz y p ad k o w o program ich’

d ro g ą p o d stęp u dostał się d o naszych rąk, — ani słow a p ra w d y nie by ło taim z tego, co a g ita to rz y ich n a o p o w ia d a li Ci p a ń scy n ajem n icy i naganiacze kiero­

w ali się sw ojem i głoszone mi mowami, na p o dstaw ie program u naszego ludow ego, b y k ludność otum anić i ma sw oją stro n ę przeciągnąć, i nieźle im się to pow iodło, bo lud nie zrozum iał dobrze sw ej p ra w ­ dziw ej polityki. A jeżeli im zw rócono uw agę, że program narodowoi-dcn 10kra- ty ez n y zupełnie co innego m a n a celu, bo d ą ż y do Sejm u dw uizbow ego i pom ija reform ę rolną, o ra z szkołę pow szechną 1 t. d., to odnx>iwk>dź b yła taka, że w p ierw sz y m program ie tak jest, ale po n aradach działaczy narodow ych jest zu­

pełnie zmienione, że się zgadzała z p ro ­ gram em ludow ym . A chłop polski m ało się znał na polityce i w sz y stk o im wtó­

rz y ł, że p ra w d ę m ów ią, b o pod h asłem Bóg i O jczyzna w ystępow ali, a w ięc lud chciał im w ie rz y ć i głosow ał na listę en­

decka. 1

A jeżeli jakiś chłop polski zaczął tło- m nezyć ludziom o P olskim S tronnictw ie L udow ym , to go nazw ali socjalistą, bu­

rzy cielem kościołów , w y w ro to w cem w ia ry rzym sko-katolickiej, bo tak' n a z y ­ w ali ludbw ców p ańscy naganiacze, b y w ten sposób zjednać polskiego chfcspa na sw oją stronę. O orgamzacH ludow ej na wisi w ow ym czasie nie byfo m ow y, bo żadnem u ludow cow i nie w ierzono.

B aczność chłopi! Rzecz w terażnief- szym czasie m a się inaczej. J u i zaczynała agitow ać n a sw oją stronę endecy, gdyż poczuł?, że chłop polski z aczy n a sie o r­

ganizow ać w R ady Ludow e Polskiego S tro n n ic tw a L udow ego ..Piast". P r a w ­ dopodobnie chłop zaczyna już inaczej m yśleć, że bez organizacji nłe damy ra ­ dy z endekam i. Encfecv z całą energią w y stęp u ją t s tra s z ą . że żadtw zw ioaki nie oomo®a. gdiyż iuż zapóźno. Nie w iers-

(4)

G A Z E T A L U D O W A _______________ ______________ J<ffi &

m y ich zakusom . Bo endecy chcą z n a - p rz y sz y k o w a ć g o to w y m ateriał do p rz y ­ sz ły c h w y b o ró w , ab y po chłopskich ba rk a c h w jechać znów< do' Sejm u. Nie, ta k im się Kiż nie uda. J e s t d u ż a nad zie­

ja, ż e po stronie ludow ej zupełnie pój­

dzie inaczej, jak poprzednio, bo niektó­

rz y chłopi, co nie chcieli p rz e d ty m s ły ­ szeć o Polskiem S tronnictw ie Ludow ym ,

t e r a z nie chcą sły szeć o endekach i ich Ludow o-N arodow ym Zw iązku.

Jan S zew czyk , czy tetó k „G azety Ludowej'1.

oozbycia się bólów, wywołanych gość­

cem, reumatyzmem, podagrą, nerwobólarr.i, ischias, postrzałem, darciem, lub łamaniem, katarem , zapaleniami, hiszpanką i. t. d

Bierze się kawałek EfthffiWirNOJiis, zwilża alkoholem i przykłada na bolące miejsce Rheumon wywołuje samoistnie masaż i usuwa najdotkliwsze bóle. W całym świecie nżyta ze skutkiem niezawodnym metoda, Rheumon otrzymać można w każdej aptece i składzie

Skład A p tek a B areza, M a r sza łk o w sk a 9 4 .

Z FRONTÓW BOJOWYCH.

Front litewsko-białoruski: B ohater­

skie w ojska łotew skie w ataku na R zeszy- cę w zięły około tysiąca Jeńców , d w a dzia­

ła, sam ochód pancerny, tabor kolejow y, oraz dalsza zdobycz w ojenną, k tó ra jesz­

cze nie została przeliczona. Obecnie zaj- m uja one linje S tygło w o. Akulińska, An- tycze.

Na północ od rze k i D źw iny patrole nasze postępują za cofającym sie nie­

przyjacielem .

Na południe od P ołocka nasze oddzia­

ł y w y w iad o w cze rozbiły znaczne oddzia­

ły bolszew ickie i w zięły jeńców.

Z resztą na całym froncie ożyw iona działalność w yw iadow cza.

F ro n t w ołyński: U tarczki' patroli.

W w alkach na wschód od P erg i w zięliśm y kilkunastu jeńców i karabin m aszynow y.

O dzyskiwanie ziem polskich na zachodzie.

W śró d olbrzym iej radości ludności w k ro c z y ły w ojska nasze do Grudziądza.

P ró c z tego zaleliśmy W ięcbork i Sem - polno.

N ow a b a rb arzy ń sk a zbrodnia Niemców na M azurach P ruskich. Szczyt*

' bo, (miasto na M azurach Pruskich), 25

stycznia. W e środę 20-go (Stycznia odby­

w ało się w hotelu Zaw istow skiego Z gro­

m adzenia R ady ludow ej pow . szczyciń- skiego. na odbycie którego w ładze nie­

mieckie dały pozw olenie. C złonkow ie R a­

dy ludowej Zaw istow ski i Jaro szy k , re ­ daktor „M azura“. kontrolow ali osobiście bilety w stępu, nie w puszczając osób nie- zaproszonych.

W czasie obrad w targ n ął tłum niem - ców. sprow adzonych z poza Szczytna, uzbrojonych w pałki, sz ta c h e ty i drągi.

N apastnicy rzucili się na obradujących, a rów nocześnie przed 'okalem ustaw iła się grom ada um undurr .mych członków

„H eim atszucu“ n a b ija n e k ara b in y . B yło jasnym , ż e sprzym ierzona z napastnikam i policja śzezy ciń sk a cz ek a ła ty lk o na spo­

sobność, a b y ró w nież w ziąć udział w tej zbrodni. O ścisłym porozum ieniu w ładz i policji z b a n d ą n ap astn ik ó w św ia d cz y to.

że kom isarz policyjny Polm ann p rzy g lą­

dał sie napadow i i nie przeszkadzał tej zbrodni. N apastnicy zniszczyli u rząd ze­

nia hotelu i pobili ido k rw i i u tra ty ;przy- tom ności kilkanaście osób. Pobito m iędzy , innymi sędziw ego Linka, jednego z deie- J gatów m azurskich do P a ry ż a . Go tlił)a I Lejka, laterańskiego te ię d z a , czyli p asto ­ ra Zim m erm ana. braci S tanisław a i B ro ­ nisław a G ąsow skich, G ębałę, Zapadkę, W ułkow iaka, inżyniera Emila Lejka. Lin­

ka i Em ila Lejka cudem zdołano w y rw a ć z rąk rozjuszonej bandy przed oczyw istą śm iercią. U rządzono następnie drugi po­

grom w redakcji g a z ety „M azura", rozbi­

jając -wszystko. P ogrom trw a ł w biały dzień od godz. 10-ej ran o do 5-ej po po­

łudniu. N apastow anych opadano grupam i i pastw iono się nad nimi na kom endę, po­

czerń rów nież na kom endę iprzystaw ano1. . P ogrom y b y ły zorganizow ane jalknajpra-

widłowieij. iNad! ofiaram i pastw iono się w bestialski sposób, o czem świadczą, k a­

łuże krwi n a dziedzińcu hotelu.

Ewakuacja Gdańska. G dańsk. D zien­

niki donoszą: T ra n sp o rty w ojsk koalicyj­

nych na tere n y plebiscytow e i do G dań­

ska pójdą drogą lądbw ą, to jest kolejam i.

W szystkie te wojska w yjeżd żać będą z Kolonii.

G dańsk. O dszedł już z G dańska pułk lekkiej artylerii, stacjo n o w an y w No­

wym Porcie. P u łk odszedł do Leby (w pruskie!? prow incji pom orskiej). O de­

szła też z G dańska część 33-go pruskiego pułku piechoty.

Wojska okupacyjne dla Gdańska.

Gdańsk. T utejsze w ładze otrzym ały n a ­ stępujące doniesienia w spraw ie w ojsk okupacyjnych dla G dańska. W ojska te li­

czyć będą 188 oficerów i 4,780 żołnierzy, ponadto 1,200 koni. T ran sp o rt będzie sk ła ­ daj się z jednego sztabu korpusu, jednego sztabu dywizji, 2-ch angielskich batalio­

nów piechoty, jednego francuskiego b a­

talionu piechoty oraz artylerii i oddziałów fonicznych.

Niebezpieczne knowania. ( G dy od so b o ty ubiegłej, mimo licz­

nych zabiegów czynionych u Koalicji jeszcze w k ilk a dni przed złożeniem r a ­ tyfikacji pokojow ej, rzą d berliński osta­

tecznie na G órnym Ś ląsku stra c ił w ła d z ę . i ustąpić m usiał, (m iejm y nadzieję, że na zaw sze), ze swoich p ra w rząd o w y ch tam ­ że, W tenczas podstęp niem iecki odsłorrU swOje p raw d ziw e oblicze. J a k b y na k o ­ m endę rząd u berlińskiego partje hakat y- styczno-bolszew ickie s ta ra ją sic w y w o ­ łać, czy n a w e t podobno już w y w o ła ły

stra jk kolejow y tak że i na G órnym Ś lą­

sku. Do jakiego celu k n o w an ia te zm ie­

rzają, nie tru d n o si-ę dom yślić. Pom ijając już trudności, w ynikające w sk u tek stra j­

ku w przew ozie w ojsk koalicyjnych na

■Górny Śląsk, szkody nieobliczalne p o ­ nieść, m oże nasza g o spodarka k rajow a w całej byłej dzielnicy pruskiej, i to nie- ty lk o w P oznańskiem ale i także w P ru ­ sach K rólew skich oraz w częściach p rz y ­ znanego nam P om orza, sk o ro b y dow óz w ęgla górnośląskiego ustał. Na niebez­

pieczeństw o n arażo n ą być m oże nasza a- p ro w izacja a nie m niej i c a ły przem ysł cu k ro w n iczy i k rochm ahnczy, k tó ry i tak już z k ażdym centnarem w ęg la liczyć się musi.

= S trajk górników na Śląsku Cie­

szyńskim pod' czeskim i rządam i. F rysztad, 26 stycznia. Mlirno zaw arcia układu z czeskim rządem , górnicy strajkują dalej.

D om agają się oni zapew nienia, że cena w ęgla me będzie podniesiona. To samo Pismo donosi, że rząd czeski przy g o to w u ­ je na w ypadek dalszego oporu robotni­

ków m ilitaryzację kopalń i przym us pracy, czyli zaprow adzenie rządów w ojskow ych w kopalniach. Gzesi pośpiesznie w zm ac- niafe a zarazem zm ieniają dotychczasow e załogi w rew irach w ęglow ych, albow iem nie są pewni sw ego wojska.

W stęp do pokoju z Rosją sow iecką.

Koalicja naw iązuje stosunki z bolszew ika­

mi. W a rsz a w sk ie sfery dyplom atyczne o trzy m ały z P a ry ż a w iadom ość, p o tw ier­

dzającą w sposób k ateg o ry czn y fakt znie­

sienia przez koalicję b lo k ad y handlowej, stosowane® dotychczas do Rosji, to jest, że nie dopuszczano do Rosji żadnych to­

w aró w .

P otw ierdza się rów nież w iadom ość, że sp raw a naw iązania stosunków m iędzy koalicją a R osją sow iecką w eszła na dro ­ gę urzeczyw istnienia. U m ow ę w ojenną państw koalicji, która b y ła w ym ierzona przeciw Rosji bolszew ickiej, należy uw a­

żać za nieistniejącą.

= Dlaczego koalicja uje chce wojny z Rosją. Podejrzane wiadom ości w iedeń­

skie. — Polska rzekomo za słaba. — C ze­

si odmówi!? udziału.

W iedeń. 22 stycznia. G azety tutejsze zam ieszczają doniesienie, że koalicja po- rzuciła plan w ojny z bolszew ikam i, ze w zględu ,na to. że P o lsk a nie byłaby w m ożności oprzeć sie bolszewikom .

W edług tej w iadom ości Czesi mieli odmówić w zięcia udziału w wojnie p rze­

ciw Rosji sowieckiej. Anglja m iała dojiśA do przekonanaia, że dotychczasow a poli­

ty k a rujnufe Europę.

Te sam e g a z e ty tw ierd zą dalej, ż t w kołach politycznych panuje przekona­

nie, że nie dojdzie do w ojny ani między Rosją sow iecką a P olską, ani też między Rum unją a Rofją. Koalicja, zdaniem ty c i kół m a dążyć <Jo pokojow ego załatw ienia spraw y rosyjskiej.

Koalicja w obec bolszewików. Lon*

dyn, 24 stycznia. Jedna z wielkich gajzei angielskich pisze:

„T rzeba nareszcie, aby wielkie mo c arstw a, to jest Anglja, Francja, Am eryki i. W łochy zdecydow ały, czy są w stanU wojny, czy pokoju z R osją bolszewicką) M uszą też one zdecy d o w ać, czy będą d a .lei przeszkadzać Polsce, Czechom , Ł otw ie Esionji i Rumunii do zaw arcia pokojt z Leninem. Jeżeli tak. to będą musiał?

dopomóc orężnie tym państw om do od parcia napadu, k tó ry arm je Lenina szy kują n a wiosnę Jeżeli zaś nie ’■ "<

(5)

G A Z E T A L U D O W A 8 na sietoie tej odpow iedzialności to m uszą

pozw olić tym krajom z aw rzeć pokój i ty l­

ko kiero w ać rokow aniam i".

bolszew icy o zniesieniu blokady R o­

sji. Lw ów . Z 00woiuu złagodzenia przez p aństw a koalicyjne blokady Rosji, pisze bolszew icka g azeta „ P raw d a ". „Ó w sły n ­ ny drut kolczasty, k tóry m iał otoczyć R o­

sje sow iecka, został przerw any. N aw ią­

zanie stosunków handlow ych między państw am i koalicji a R osja sowiecka oznacza p ierw sz y krok do uznania rosyj­

skiej republiki sow ietów . W idocznie k o a­

licja ustępuje już ze zniszczenia w ładz ro­

botniczych, wiec nie pozostaje nam nic innego, ja po zniszczeniu Kołczaka, Jude- nicza i Denikina, załatw ić się z Polska. Na żołnierzy polskich czekają już obozy jeń­

ców. Jak z tam tym i, tak i z P olską upo­

ram y się“.

Amerykanin Hooyer o zniesieniu blo­

kady Rosji. W iedeń. G azety wiedeńskie donoszą.; że zniesienie blokady w stosun­

ku do Rosa»i miało b y ć uznane przez Hoo- v e ra za bardzo rozum ny krok ponieważ w ten sposób i to w krótkim czasie okaże się, że bolszew izm nie jest zdolny do ż y ­ cia naw et w śró d najpom yślniejszych w a ­ runków politycznych. R ząd sowietów zw alał dotychczas zaw sze winę na fatalnn stosunki gospodarcze w Rosji n a blokadę.

Dziś już tego nie będzie m ógł uczynić.

Amerykańska pomoc w w alce z bol- ssew izm em . B erlin. G eneral Blis posta­

wi! w senacie am erykańskim wniosek, aby w yznaczono 150 milionów dolarów na zw alczanie niebezpieczeństw a 'bolszewiz- mu. Pism o to tw ierdzi, .iż g e n e ra ł Blis m iał powiedzieć, że P o la cy sam i nie mogą pow strzym ać naw ały bolszewickiej.

W razie g d y b y się energicznie nie wzięto do w alki fala bolszewizimn m oże zalać Europę. W obec pow yżsżzego m inister w ojny B aker w niósł w senacie w niosek, ab y S ta n y Zjednoczone udzieliły Polsce .pomocy i ażeby odstąpiono jej c a ły m a­

teriał p o zostały z am erykańskiego w ojska.

Układ amffialsko-botezewłcfci. p aryż.

D elegat bolszew ików L itw inow oSwiad- czyi, że Anglia uzna rzad sowiecki:, jeżeli eto R ady K am isarzów Ludow ych w ejdzie paru socjalistów . P. Litw inow fest pe­

wien. że Anglia zrzeknie się żądania zw o ­ łania ko n sty tu an ty . P . Litw inow p o tw ier- dza, że na razie jest m ow a o układzie w y­

łącznie gospodarczym^ nie politycznym . Na zakończenie p. L itw inow ośw iadczył:

B olszew icy bronią wielkości i niepodziel­

ności Rosji, a prow incjom nadbałtyckim , dążącym do zm niejszenia obszaru Rosji, kiedyś to przypom ną!

= Dania czyni trudności rosyjskiemu bolszewickiemu delegatowi Litwinowowi.

W iedeń, 25 stycznia. W edle doniesień z Kopenhagi (stolica Danji), policja duńska zabroniła Litw inow ow i pobytu w Kopen­

hadze. Hotele są kontrolow ane. L itw i­

now zw rócił się do rządu bolszew ickiego z prośbą, aby pozwolił m u n a dalsze pro ­ w adzenie rokow ań w innym kraju.

Położenie na Syberji. L osy Ko!- czaka i lego armji. Paryż, 25 stycznia. 50 tysięczna arm ja K ołczaka jest zam knięta pom iędzy jeziorem 1 B ajkałem a m iastem Irkuckiem . G enerałow ie, podw ładni Koł­

czaka kłócą się o w ładzę naczelną. Sie- mionow ogłosił się w odzem naczelnym w Czycie, generał! H orw at w Charbinie.

Misje koalicyjne w yjechały z C zyty do Chin. Posłow ie koalicyjni w Chinach zwrócili się do dow ódcy wojsk francus­

kich na Syberji, gen. Janina, aby w ziął

pod sw oją opiekę K ołczaka, k tó ry znaj­

duje, się w .re k a c h rew olucjonistów w Niż- nieudińsku.

— T rocki tw orzy arm ie robotniczą, H aga (stolica Holandji), 22 stycznia. Z M o­

skw y donoszą, że rozkazem Trockiego zo­

stała rozw iązana 'trzecia c zerw o n a arm ja.

Żołnierze tej armji u tw o rzą pierw szą a r­

mie robotniczą, której zadaniem będzie służba w ew nątrz kraju, a m ianowicie pro­

d u k cja środków żyw ności, w yrąb drzew a, w ydobyw anie węgla, budow a m aszyn rol­

niczych i t. p.

— KonSereticja czyli narada państw nadbałtyckich. P a ry ż , 25 stycznia. Kon­

ferencja p a ń stw n ad b ałty ck ich w Hel- singforsie pracuje b ardzo usilnie, zb iera­

jąc się dwa ra z y dziennie. U chw ały i ob­

rady są poufne. Najwięcej spraw spor­

nych znalazło się w komisji do spraw g ra ­ nic. Żądania Estonji, Ł o tw y , L itw y i P o l­

ski są w znacznej sprzeczności m iędzy so­

bą i znalezienie porozum ienia w tych sporach n a strę cz a dużo trudności.

P a ry ż , 25 stycznia. 16 stycznia roz­

poczęła się w Helsingforsie (stolicy Fin-

’ - ->rl i i) konferencja p ań stw nadbałtyckich.

P rzew o d n ictw o ofiarow ano przedstaw i­

cielowi Polski, k tó ry jednak zrzekł sie na ko rzy ść przedstaw iciela F inlandii

= Konferencja, czyli narada państw nadbałtyckich ma być przeniesiona do vr„.»zaw y. Melsingiors, (stolica Finlanr dji>. 26 stycznia. Konferencja' państw nad­

bałtyckich p rzy b ra ła w iększe ' rozm iary, niż przypuszczano. O kazała się potrzeba przeniesienia jej do W a rsz a w y . W kon­

ferencji tej bierze udział: Polska, Łotw a, Finlandia, Estonja i Litw a.

— Bolszew ickie wojska w Indiach?

Prawda, c zy now a bajka Trockiego? W ie ­ deńska stacja telegirafu bez drutu przejęła depesze z M oskw y, donoszącą, że konni­

ca rosyjska znajduje się już od. kilku dni na obszarze P e rsji i Indii. Ludność w itała radośnie, jtak opiew a telegram , w k ra c z a ­ jące w o jsk a ’rosyjskie.

W iedeń. 22 stycznia. W ed le donie­

sień z P a ry ż a . R ada N ajw yższa zajm ow a­

ła się ma ostatiniem posiedzeniu m epom yśl- nemi w iadam ościam i, nadleszłemi z Rosji.

W edle tych w iadom ości bolszew icy roz­

gromili całkow icie republikę K aukazką i przez P a rsie i Afganistan m aszerują na Ind je.

= 7vlillerand a Briand. Genewa (w Sziwajcarji), 22 stycznia. W edle donie­

sień z P a ry ż a , panuje tam przekonanie, że n o w y francuski prezy d en t m inistrów Miller and w k ró tce ustąpi miejsca B rian- dowi, k tó ry jest w łaściw ym mężem; zau ­ fania now ego p rez y d e n ta Francji Desza- nela, upatrzonym n a stanow isko p re z y ­ d enta m inistrów .

= N ow e wielkie podatki w e Francji.

P a ry ż, 25 stycznia. G azety podają m ow ę program ow ą p rez y d e n ta m inistrów Mille- ran d a. w której podniósł, że pierw szym zadaniem rządu będzie w strzym anie dal­

szego d ru kow ania pieniędzy. Rząd p rz e d ­ łoży nową ustaw ę o now ych w ysokich podatkach.

== Holandia odmówiła wydania W il­

helma. Z Hagi (stolicy Holandji) donoszą, że rząd holenderski odmówił w ydania ces. W ilhelm a.

— Na g ranicy czesko-węgierskiej.

Budapeszt, 25 stycznia. Koto P reszburga odbyła się koncentracja wojsk' czeskich.

N iektóre oddziały czeskie p rz e k ro c z y ły już Dunaj.

= Danina m ajątkow a w Czechach.

P rag a, 25 stycznia. Na ostatniem posiedze­

niu R ady m inistrów postanow iono p rze d ­ łożyć Zgrom adzeniu narodow em u projekt ustaw y o daninie m ajątkow ej. Mafią się opierać na stanie m ajątkow ym z dnia 1 m arca 1919 roku. W olną od daniny ma być k w o ta 10 ty sięcy koron. Danina ma być postępow a i w ynosić od 1 do 30 pro­

cent, to jest, c :yvn kto będzie miał w ięk­

szy m ajątek, tym w iększą daninę zapłaci.

Leczenie epilepsji.

Epilepsja nie fest nieuleczalną. Leczenie jej jednak polega nje na samem zapo­

bieganiu jej objawom, lecz na wzmacnia*

niu organizmu przez wytwarzanie sub­

stancji krwionośnych i odżyw ianie ko­

mórek nerwowych, zm niejszanie choro- <

bliwej pobudliwości m ó u u i usuwanie przyczyn, w ywołujących n.ipady epilepsji

lub objawy chorób nerwowych.

W tym celu obok zw iązków leczniczych, mineralnych stosow ane być muszą przy kuraki w ycingi roślinne, kióre razem za­

warte w proszkach

EPILEPSIN-SPŚESS

są jedynie wskazanym środkiem leczni­

czym przeciw epilepsji i Innym cierpie­

niom nerwowym , które dla sw ego zaniku w ymagają wzmocnienia stemu nerwoi*

w ego racjonalnej przemiany raaterjj, przez wytwarzanie substancji krwionoś­

nych i odżyw ianie komórek nerwowych.

Proszki E P I L E r s m S F l E S S żądać należy we w szystkich aptekach 1 składach apteeznych.— Szczegółow y spo­

sób użycia przy każdem orj glnalnem opa­

kowaniu.— Żądać 8zczesółi,łvych broszur.

Hstf czyn o D r t M Selm.

Obydwa; posiedzenia Sejmu w ze­

szłym tygodniu nic odznaczały się wielką żyw ością. Wlniesiono interpelacje w sp ra ­ wie cenz iu t teatralnej i wi sjprawj.e zw iększenia liczby godzin p ra c y urzędni­

kó w pań stw o w y ch . N astępnie przystą­

piono do drugiego i trzeci ego czytania u sta w y o obyw atelstw ie polsklem.

Pos. Orynbaum * Klubu żydowskiego zaproponow ał dwie popraw ki, zm ierzające do tego, ż e b y uznać, za obyw ateli polskich, w szystkich tych, któr*zy zam ieszkali na ziem iach polskich od 1 sierpnia 1914 ro­

ku, bez w zględu na to, czy w ojna zmusiła ich na jakiś ozas ido wyjazdu, o raz tych, k tó rz y zgłosili się i zostali przyjęci do

armji polskiej.

P o odpow iedzi p osła Gł!ąbińs*kiego przystąpiono do głosow ania. P o p raw k ę posła O rynbaum a odrzucono i przyjęto

całą ustaw ę. \

Pos. G rynbaum raz jeszcze zabrał gPos. lecz sw oim w yrażeniem się w y w o ­ łał oburzenie w całym Sejmie.

S praw ozdanie komisji prawnicze]

j 'wojskowej w spraw ie pow ołania p ra w ­ ników do służby w ojskow ej, Selm w glo­

sowaniu przyjął.

Rów nież przyjęto ustaw ę, dotyczącą tym czasow ych sądów wojennych.

W sp raw ie uregulowania gospodarki drzew nej w Polsce, pos. Ołąbiński tłum a­

czy ł konieczność eksportu, czyli wyw ozu zagranicę.

W spraw ie uchwalenia. 5 milionów m arek na organizację Opiekiiffozych pogo­

tow i dla dzieci zabrał głos referent ks.

Bliziński. prosząc w imieniu kramisti o uchwalenie 5 miljonów. Resztę mafe. po­

k ry ć instytucje so m o n ą d e w e i społeczne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dą regulowały ten powrót i opiekowały się uchodźcami, których los jest bardzo ciężki.. Jeńcy wojenni będą mogli

Zaraza szerzy sie nietylko wprost przez tykanie się sztuk chorych ze zdrowemi,. &gt;le także pośrednio przez ludzi, paszę, pochodząca z obór zapowietrzonych i

Jak tylko bolszewicy dowiedzieli się, że delegacja polska na podobne głupstwo nigdy się nie zgodzi, zaraz zmiękli 1 oświadczyli, że gotowi są na dalsze

Tak również na nic się przydadzą całe zastępy panów, aptekarzy, księży, sędziów i urzędników, jeżeli chłop nie będzie mógł w ytrw ać i zniechęci się

Jeżeli jednak bolszewicy, choć obecnie pobici, będą chcieli przez swoje niepomierne żądania przedłużać wojnę, to Polska potrafi im dać jeszcze większą

mii polskiej1 do 50 tysięcy ludzi. 3) Polska wydaje Rosji wszystek s&gt;przęt wojenny poza Ilością, niezbędną dla 50-tysięcznej armji. 4) Zlikwidowanie, to jest

dostał się w kilku miejscach przez rzekę został przez nasze oddziały odrzucony. W bitwie pod

mali. Nie mając zaufania ani dr&gt; panów, ani do urzędników, którzy pańską stronę trzymają, dali za wygranę i więcej się o dzierżawę nie