• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 11 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 11 (1920)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

C E N A P O JE D Y N C Z E G O N U M E R U i 5 0 mk. fe n . Ł U B 2 k o r . 2 0 h a l.

Nr. 11. W arszaw a, niedziela, dnia 15 marca 1920 r. Rok VI.

e i Z E T i

Pieniądze i listy należy n adsyłać do Redakcji i Administracji:

W arszawa, Świętokrzyska '16 17, telefon „ 9 9 6 w o je n n y '*.

Prócz teg o przyjmuje prenumeratę:

w Łodzi—Biuro F. GĘBJSLSKIEGO, ul. Piotrkowska te 27, (w podwćrzu).

W Y C H O D Z I

f l A K A Ż D Ą

N i e d z i e l e .

P r z e d p ł a t a :

Rocznie... MU. — f. lub Kor. SS — h.

Półrocznie . . . . 2:W — , £9 — . Kwartalnie 10 — „ ,, tS -- . Dl Numer pojedynczy 1 mk. 50 lub 2 kor. 2-3 h.

Rachunek Przekazowy Nu I5~ w Pocztowej Kasie Oszczędności.

BaBBaawniHigaBffiBfiBBBBBM twgągiaBBgBiasBBaBBBzaingBBaBmBganaBaałiBaaEEBffiEgifiŁaaMfflaBEiawKnsffl BamaaagaBBiw

CZY ID Z IE M Y DO REWOLUCJI?

W s k u te k wojny św iatow ej rów now a­

ga w c a ły m świeci a została zachwiana.

Zakończenie wojny ś w tatowej nie p rz y ­ niosło ludzkości upragnionego spokoju, szczęścia ani dobrobytu. P rzeciw nie z roku n a rok: niedola wzrasta, coraz w ię­

kszy b ra k ś ro d k ó w spożyw czych, opalu, ubrań i a rty k u łó w pierwszej potrzeby.

Ta niedola rośnie nie tylko u nas. ale

W innych bogatszych od nas państwach.

Św iadcz a o tem ogromne strejki robotni­

cze, które targają dziś państwami zacho­

dnimi. Anglja przeszła niedawno ogrom ­ n y strejk kolejarzy, któ ry zostali jednak przez rzą d zgnieciony. T aki sam, strejk w strząsną! tymi dniami Francję, we W ło ­ szech zaś strejki w ybuchają ustawicznie i rriają c h a ra k te r rewolucyjno - bolsze­

wicki.

Olbrzymi kocioł rosyjski dym i usta­

wicznie i roznosi opały rew olucyjni po całym świeci,e. P o r z ą d e k społeczny całej E uropy jest zachwiany. Każde państw o jest bardzo poważnie zagrożone rewolucją w ew nętrzną.

C z y naprawdę idziemy ku ogólnej

■rewolucji? Ozy c a ły świat m a się w y k ą ­ pać' w -takiem m orzu krwi, jakie przelano w Rosji? C zy niem a drogi, aby tego

■uniknąć?

Z astanów m y się, s k ą d płynie obecna niedola? Głównie jej źródło leży w bra­

ku środków spożyw czych i artykułów pierwszej potrzeby. Ludzie nie mają (jp jeść i dlatego się buntują. Miljony ludzi w czasie wojny 5-cioletniej. próżnowało, zjadało to, c o nagromadzono przed wojną.

Miljony koiii i m aszyn pracow ało dla w oj­

ny. W skutek tego pola porastały chw a­

stami, nie rodziły chleba, m aszyny nie tkały sukna i płótna, bo robiły arm aty i naboje. Kiedy się stare zapasy zużyły a n ow ych nie nagrom adzono w d o s ta ­ tecznej ilości, całej ludzkości zajrzał w oczy głód i nędza.

Najlepszym dow odem tego, dlaczego u n as panuje głód, jest to, żę 8 miljonów m orgów leży w Polsce odłogiem. Jeżeli tyle miljonów m orgów nie rodzi ziarna — to oczywiście niem a w kraju chleba. D o­

piero tego roku rząd nasz poczynił s ta r a ­ nia, aby tę ziemię choć w drobnej części upraw ić ■ (przynajmniej milion m orgów), ale do tej akcji w zięto się zapóźno, więc niewiadomo, jakie ona w y d a owoce.

P. Minister Rolnictwa, dr. Bardel, przyszedł na Sejm z dobrą ustawą mającą na celu uprawienie odłogów, choćby dro­

gą d z ie rża w y przymusowa}. Ale endecy i klerykali (tj. Związek narodcw o-ludowy i Zjednoczenie ludowe oraz Poznańczycy) tak tę ustaw ę podskubali na niekorzyść m ałych rolników, że niewiadomo czy du­

żo morgów dostanie się m ałym rolnikom.

W chwili, . kiedy naszemu państw u z a ­ graża klęska głodowa, kiedy zboże a m e ­ rykańskie płacimy po 2000 mk. za 100 kilo i kiedy cały św ia t targany jest w strz ą sa ­ mi rew olucyjnym i oni ratują obszarników, aby chłop swoim pracow itym pługiem nie zorał i, nie zasiał tych pańskich odło­

gów. które są naszą najw iększą klęską.

Inny przy k ła d : Kiedy nasze ocalenie leży 'wyłącznie w podniesieniu produkcji zbożowej, aby w kraju było więcej chle­

ba, Sejm w bre w woli ludowców uchwala p rzym usow y se k w e s tr zboża do 25 mor-' gów. a, prawo pierwokupu dla gospodarstw poniżej 25 mg. Jaki będzie skutek tego:

że rolnik m ały zniechęci się do uprawy zbożowej i na drugi rok będziemy mieli jeszcze mniej zboża. Będziem y więc mu­

sieli sprow adzać nadal zboże a m e ry k ań ­ skie ale już nie po 2000 mk. za 100 kilo, ale po 5, a może 10 tysięcy mk. za 100 kilo, o ile wogóle A m eryka zboże nam sprzedać zechce, bo i jej 'niedostatek w oczy zagląda. Ludzie ślepi nie widzą katastrofy, k tó ra zawisła nad całym św ia ­ tem i katastrofę tę jeszcze przyspieszają.

C zy jest jeszcze obecnie jakiś sposób zatrzym ania tej katastrofy, jaka nam g ro ­ zi? Jest! Trzeba podnieść produkcję i s k zibaża jtokoteż artykułów pierwsze]

potrzeby. T rz eba m iljardy rzucać na podniesienie upraw y zboża, d a ć rolnikom ziemie odłogiem leżącą, konie, m aszyny, naw ozy sztuczne, ziarno na zasiew, i peł­

ną pom oc państw ow ą, trzeba dobrze za­

płacić za zboże, aby rolnik miał ochotę i podnietę do pracy. T rz eb a fabrykom dostarczyć surow ców , w ęgla i opieki pań­

stwowej, aby ja k najwięcej, wyrabiały sukna, płótna, m aszyn i t. p. Będzie to hojnie opłacać, bo za rok i dwa będziemy oglądali skutki takiej p racy. Jeżeli rol­

nicy obsieją w szystkie grunty, jeżeli ani jeden mórg pola nie będzie leżał odło­

giem — to zboża będzie dużo, stanieje ono znacznie i braku chleba nie będzie. Po

- w szystko stanieje u ratow ana od kata- stanieniu chleba ■

i ludzkość zostanie strofy.

Jeżeli zaś w dalszym ciągu gnębić będziem y każdą gałęź produkcji, jak się obecnie gnębi rolnictwo — to potoczym y się w dół, ku niedoli, upadkowi i zdzicze­

niu i długie lata upłyną nim znów wróci­

my do równowagi.

Jan Dąbsld, poseł do Sejmu.

Wytrwałość chłopskiej kobiety,

Jakób Bojko zrobił bajkę „Dlaczego P a n k ra c y nie miał k o n i? " P rz y cz y ta ­ niu owej bajki' nasunęła mi się na • myśl prawdziwa hfstorja, która jest dowodem wielkiej w ytrzym ałości i nieograniczone­

go poświęcenia kobiety-chlopki. A było to tak. W czerwcu 1917 r. pod sam wie­

czór w eszła do runie nieśmiało kobieciną marna, zmęczona daleką widać podróżą, ze w zrokiem sennym i prosi o nocleg.

Serce mi w piersiach żywo zabiło, że mi też Bóg dobry zesłał z dalekiego świata podróżnego, że się też będę mogła wiele rzeczy dowiedzieć. Mam ci ja w oczach taką w rodzoną m iarę, że odrazu zmierzę

„coś ty jest!" Może myślicie, że miała złote pierścionki, albo kolczyki, albo ła­

dny zegarek, albo m odną suknię i panam- ski kapelusz. B yła kobietą ze wrsi, na bo­

saka, w czerwonej bluzcz^nie, w chuści- nie narzuconej na ramię z m ałym w ęzeł­

kiem w ręce.

Ot baba jak ja, jak caje miljony nas.

Ale miała duszę szlachetną, duszę, co się dosyć jaskrawo przebijała przez każdy punkcik ciała, duszę, co w żadnej paniusi pięknie wychowanej, wygrzecznionej, p o ­ dobnej nie ma.

Usiadła. „A skądże ? “ pytam.

„Z podróży do domu“, powiada. — „Go­

spodyni żeście pewnie1' — „A tak, od 3-ch lat. Rodzice moi byli komornicy i ja do­

póki nie poszłam za mego Jana w łóczy­

łam się z nimi tu i tam, gdzie był z a ro ­ bek". — „No, musi żeście dobrze z a ra ­ biali skoro uskładaliście tyle grosza, że

(2)

3 G A Z E T A 1 f c U D O W A M 11 kupiliście sobie chłopa z- rolą“. — „Trochę

tak, frochę nie tak. Nigdy o tern nie m y ­ ślałam ,że doczekam- się tego, co dziś m am , i dlatego zarobku na chłopa nie składałam, bo z p ra c y swej i. rodziców dobrze, że mogliśmy <sie wyżywić i p rz y ­ odziać. Ale widzicie był taki traf. J e ­ dnego roku na zimę przyw lekliśm y się z Prus z roboty i na przezimowanie z a ­ mieszkaliśmy pod Opolem we wsi, no i widzicie Pan Bóg chciał, że tuż pod bo­

kiem bogatego gospodarza, co miał jedy­

naka Jaśka i anim się spostrzegła, że mu głowę zawróciłam. On kiedyś przycho­

dzi do nas i mówi, tak i tak. „Tylko Jan- ku >g\lośno nie krzycz, mówię, bo mnie twój ojciec zbije i dopiero będzie wesele".

Ale to i pająk nie od razu sieci zakłada, jeno s-rnuje i snuje aż muchę zasnuje. Tak i mój Janek zrobił, nie zakochał a zako­

pał m n i; w sobie. S ta rz y zapomnieli co to miłość, oni chcą gruntu i pieniędzy. Oj­

ciec J a śk a chciał go żenić z Te-rechą, co miała wiana 500 rubli, a przed wojną by 1 to duży grosz, więc o ślubie ani śnić nie można było, bo Terecha m iała 500 rb„ a ja jedyną 'koszulę na grzbiecie. Chłopak się uparł i mówi, że weźmie mię i pójdziemy na włóczęgę, bo ojciec z góry to zapo­

wiedział, że nas wygna.

Ale pew nego razu wchodzi do nas mój Jaś ogromnie zasmucony z oczami zapadłemi i m ów i: „przepadłem, jutro żyć przestaję. Ojciec powiedział mi, że, gdy cię pojmię, nietylko mię wygna, ale p rze­

klnie 'na zawsze. Jutro się zastrzelę".

Po p a trz y łam ja na ten straszny upadek ducha, zerw ała się w e mnie burza zem­

sty, a zarazem 1 w iara w przyszłość i ma k w i e c ą duma i mówię tedy Jasiowi:

„Nie! Jutro nie umrzesz, żyć będziesz długo i żyć ze mną. Połóż no palce na Nogach C hrystusow ych i przysięgnij, że innej nie weźmiesz, nie zmienisz się, że sercem będzesz ze mną". Jaś przysiągł.

P ie rw sz y raz przycisnęłam jego rozpalo­

no głow ę do mej piersi i długo, długo utrw alałam w sobie wiarę w przyszłość.

Z mej strony był ślub z a w a r t y — ślub, który tylko jedna śmierć mogła rozciąć.

x Ojciec móij i m atka płakali. J a ś pła­

kał. Ja usta ścisnęłam i szłam myślą W daleki, daleki świat — za fortunK, by Jasia u zacofanego ojca kupić. I poszłam...

Zebraliśmy jaki gdzie grosz był, obli­

czyli, ii wio! Ja zd a do Ameryki! Anim raz jeden nie zapłakała, bo bałam się, by mi serce nie pękło.

P r a c o w a ła m w fabryce grzebieni w mieście Detroit, w stanie Miczygan. Jaś pisywał, cieszył się, że ojciec zmiękł (sta ry czuł, że go zbogacę). Bywato, żem po dziesięć listów na miesiąc o trz y ­ m ywała. Byliśm y więc zawsze sercem razem. Bóg mi z drow ia użyczał. Nie­

raz zostaw ałam na d ru g ą zmianę w fa­

bryce, b y jak najwięcej zarobić. Po roku obliczyłam się.* Ach! Mam już więcej niż Terecha, bo 400 dolarów, co przed wojną było blizko 800 rubili Dorobiłam na okrągłą sumę, dałam Jasiowi telegram i z Nowego Jorku siadłem na okręt po­

śpieszny, wracając z rozwiniętym sztan­

darem z w y c ięstw a do Polski mej, do J a ­ sia mego, do rodziców strapionych. Odym się znalazła w tym samym miejscu, gdzie Jasiowi głow ę ściskałam, oczy mi łzą za­

szły, bo m atka moja już umarła. Nato­

miast pierw sza w pada do mnie matka J a ­ siowa i dalejże mnie witać. „O nie! — m ówię. — Ja mam tvle pieniędzy, że sobie

bogatszego chłopa kupię niż w asz syn".

— „A ty dziecko nasze, a ty w yglądane tyle, tyś nasze rodzone, ty b y ś znów s y ­ na mi do grobu zagnać chciała". — „ W y ­ ście go pierw zagnać chcieli. No, z resz­

tą, niech tu przyjdzie, zobaczę. Może zbrzydł, może sobie w ą s y ostrzygł. O!

to go nie chcę". Ale gdzietam, tak tylko mówiłam. On był już mój, mój od lat szeregu i mój do śmierci. Odliczyłam sta ­ remu 700 rubli, sobie zostawiłam 100 ru ­ bli na wesele i za trzy tygodnie byłam już Jasiow ą żoną i gospodynią na 10 m or­

gach urodzajnej ziemi".

Oto w y tr w a ło ś ć chłopskiej kobiety.

I takiej ma w Sejmie nie być?_

Urszula Żurawicz i Rogowa.

Co mówi nasza arysto­

kracja między sobą.

Jak pan hrabia P a n k rac y spow iada s/ę dziedziców/ Bonifacemu ze szlachsck/ch

apetytów na rządowe pieniądze.

Mój kochany! Nie odpisałem ci na twój ostatni list, bo miałem miłego i ko­

chanego gościa. Przyjechał z zagranicy hrabia Józio Rozrzutnicki, b y ły właściciel

„Końskiego ogona" w Kongresówce.

Śliczny to był m ajątek, niestety poszedł w ręce żydowskie, bo hrabia Józio cierpiał na nieszczęśliwą manję w y d a w a ­ nia za dużo pieniędzy. D o b ry to czło­

wiek, patrjota nieskazitelny i d o b ry ka ­ tolik, Polskę kocha — tylko nieszczęśli­

wy. Widziałeś, ile się nacierpiał po stracie majątku, z rozpaczy pożyczał na prawo i lewo, a ż musiał po cichu 'wy­

jechać za granicę. Te sądy miały sumie­

nie ścigać człowieka nieszczęśliwego!

Ale to przeszłość. T eraz wrócił tor. Józio wesoły, rumiany, ubrany z angielska jak sam król, a jakie m aniery zagraniczne.

Nasz? panie ro z r y w a ły go sobie, tak. że niejeden m u zazdrościł tego powodzenia.

T e ra z słyszałem ma stanąć na czele

„Związku* ochrony ziemiaństwa", które postawiło sobie za cel nie dać ani pędzi ziemi żydOm; Hrabia Józio dp tego się doskonale nadaje, bo sam tyle w skutek t y c h . żydów; wycierpiał, a więc będzie wiedział,, jak innych przed tymi pasoży­

tami bronić, . .

Jego kuzynka, hrabianka Teresa, w y ­ jeżdża tymi dniami do P a r y ż a jako kurjer dyplomatyczny z m inisterstwa spraw za­

granicznych. P o rz ą d n y człowiek nie m o­

że poprostu pozwolić obecnie na taką z bytkow ną podróż, bo toby*-kosztowało p a r ę - s e t e k 1 tysięcy marek. Pa n n a T e re ­ sa m a .jednak dobrych znajomych w d y ­ plomacji, więc dali jej paszport i pienią­

dze na-drogę. Mówiła mi poufnie, że mu­

si sobie Sprawić nową garderobę, p arę sukien, kapeluszy i bucików, bo w W a r ­ szawie taka lichota, że porządna panien­

ka tej tandety na siebie nie weźmie. Cie­

szy mnie bardzo, że i kobiety z naszej sfe­

ry zaczynają praktycznie patrzyć na ż y ­ cie, bo z a w sz e trochę m arek zostanie w kieszeni. Niech płaci rząd, niech pła­

cą chłopi, skoro nas w yw łaszczają (na razie na papierze!).

Chw ała Bogu,, że te cham y z Sejmu jeszcze ,nie rozumieją się na polityce za- I

granicznej i do tego się nie mieszają, nie wiedzą, że to nie najgorszy interes. M oż­

na tu i owdzie jakiego krew niaka umie­

ścić lub przejechać się za darmo do P a - , ryża lub Londynu.

■Walki partyjne u nas nie ustają. Z a ­ m achy na własność szlachecką trwają d a ­ lej. Oto niedawniej jak wczoraj n a ko­

misji rolnej urządzili ludowcy bezczelny atak na grunty leżące odłogiem.' D o m a ­ gali się, aby te grynty oddać chłopom- w p rzy m u so w ą dzierżawę, bo oni nibyto te grunty upraw ią i będzie więcej chleba.

W y o b ra ź sobie, to stanowisko popierał nowy minister rolnictwa Bardel. Niesły­

chane rzeczy żeby rząd polski popierał chłopów! Ale nasi dzielni „bezpartyjni"

dali im łupnia takiego, że długo to popa­

miętają. W s z y s c y chłopi- bezparttyjni (to się tak tylko mówi, bo oni należą do endecji i ks. Bliziuskiego) stawili się jak jęden m ąż a najdzielniej bronił naszego stanowiska poseł Staniszkis z K utnow ­ skiego i poseł Krzywkowsfci, chłop, ale nie mason, jak ludowcy, ale narodow y chłop i katolik bez zarzutu, w y b ra n y pod h a ­ słem „Bóg i Ojczyzna". Ile r a z y p rzy­

chodziło do głosowania, na komisji z a w ­ sze dzięki bezpartyjnym chłopom, ludow­

cy byli 'W mniejszości i figa będzie tego roku z przym usow ych dzierżaw. Podziu­

rawili im usta w ę jak przetak a resztę my już zrobimy na prowincji, bo po powia­

tach dam y sobie prędzej radę z Urzędni­

kami niż w tej W arszaw ie.

W ten sposób atak na nasze prawa został pizynajmmej na komisji odparow a­

ny, fzdaie się tak samo pójdzie na pełnym Sejmie, chociaż tu czasem bezpartyjni tchórzą, bo boją się w yborców . Chłop, jak wiesz, nie ma charakteru i boi się wszystkiego, zwłaszcza, że rozgoryczenie na w;si coraz większe.

Przypominam ci, że Sejm uchwalił niedawno miljard m arek na podniesienie upraw y roli. Trzeba dobrze przypilno­

w a ć tego, kto te pieniądze będzie poży­

czał. aby się ten fundusz dostał w na­

sze ręce, bo chłopi i tak przepiją pie­

niądze, więc należałoby ich od tego od­

sunąć. W każdym razie trz e b a b y dać tro ­ chę pożyczek „bezpartyjnym ", aby całe chłopstwo' widziało, że „pokorne cielę dwie matki ssie!" Takie -rzeczy więcej działają niż w ielka agitacja polityczna, bo chłop — jak wiesz — ciągnie zawsze tam,, gdzie można coś oblizać.

Całuje cie serdecznie i czekam odpo­

wiedzi. Twój

o Pankracy.

NOWA USTAWA

O OBROCIE ZIEMIOPŁODAMI. CZYLI INACZEJ MÓWIĄC. USTAW A O SE- KWESTRZE, UCHWALONA ę . 20 LU-

. TEGO 1920 R.

Właściwie nie jest to now a ustawa, lecz zmiana jednego tylko paragrafu 3-go, 'dawniejszej ustaw y, uchwalonej d.

18 listopada 1919 r. P a rag ra f ten jednak był p odstaw ą i fundamentem całej da­

wniejszej ustaw y, skoro go więc grunto­

w nie zmieniono, to p rzez to Samo w y w r ó ­ cono do góry nogami c ałą dawniejszą ustawę. P a rag ra f ten. czyli artykuł, gło­

si obecnie, co następuje:

„Odnośnie do gospodarstw powyżej

(3)

________ “___________________________ n _

IM czym otoaM Sejm.

N i 11

25 morgów ziemi ornej Ministrowi Apro­

wizacji przysługuje praw o zarządzenia przym usowego w yk u p u u producentów, to znaczy u rolników, wszelkich jadal­

nych ziemiopłodów, tak nieobjętych, jak i objętych ustaw ą z d. Ib listopada 1919 r., a które pozostały po odstawieniu kon­

tyngentu, lecz Minister Aprowizacji musi uwzględnić praw dziw e potrzeby sp o ż y w ­ cze i gospodarcze producentów', to jest rolników. Odnośnie do gospodarstw po­

niżej 25 morgów ziemi ornej Ministrowi przysługuje w yłączne praw o zakupu wszelkich w yżej w skazanych ziemiopło­

dów. C eny na powyżej wskazane zie­

miopłody określa Minister Aprowizacji w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa i po wysłuchaniu opinji Państwowej R a­

dy Aprowizacyjnej. P r a w o przym uso­

wego w ykupu może być stosow ane i do ziemiopłodów, znajdujących się w posia­

daniu n a b y w c ó w 11.

Poniew aż ustawa o dostawie kontyn­

gentów już poprzednio 2 razy była zmie­

niana. przeto pomiędzy kontyngentami nałożonymi w m yśl Ustawy z d. 29 lipca i z d. 18 lipca mogły w yniknąć jakieś' ró- 2,11 ice. Otóż i świeżo uchwalona ustaw a wyraźnie mówi, żc, o zwracaniu jakichkol­

wiek. nadw yżek odstawionego zboża m o­

w y b y ć nie może.

Uchwalona d. 20 lutego r. b. zmiana test bardzo niekorzystna dla rolników, bo zupełnie znosi wolny handel, o który „Gu- zeta Ludowa", jak i wogóle w sz y sc y .lu­

dowcy, zawzięcie walczyła. Nowa usta­

w a w prow adza przym usow y wykup, czyli sekwestr nie tylko zboża, które zo­

stało u rolników po odstawie kontyngen­

tu. nie również i innych ziemiopłodów jak kartofle, fasola, groch, peluszka i t. d.

Ustawa tak daleko sięga, że Minister_ mo­

że poddać przym usowem u w ykupow i na­

wet i ziemiopłody, znajdujące « się już u kupców, nabyte przez nich od rolników.

Prz y m u so w y wykup stosuje tu ustaw a do rolników posiadających więcej niż 25 m orgów ornej ziemi; dla posiadających mniej ustaw a jest łagodniejsza, m ianowi­

cie nie nadaje Ministrów ii praw a przym u­

sowego zakupu, lecz praw o pierwszeń­

stwa przy zakupnie, ale to łagodniej w y ­ gląda tylko na papierze, w rzeczyw isto­

ści, zwłaszcza p r z y samowoli naszych po­

wiatowych referentów aprow izacyjnych.

obróci się to również w przym us, przy k tó ry m rolnik bardzo ucierpi. Co p r a w ­ da ustaw a tu mówi, że Minister Aprowi­

zacji obow iązany jest zostawić każdemu rolnikowi tyle ziemiopłodów, ile mu dla w yżyw ienia i dla gospodarstw a będzie potrzeba, ale i tu z góry m ożem y prze­

widzieć. że rolnictwo nasze zostanie zda­

ne na „widzimisię11 urzędników.

li. W

RZĄD POLSKI DOPŁACA

TYM, KTÓRZY PRZESŁALI DOLARY PRZEZ POLSKI KONSULAT

W NOWYM JORKU.

W szysc y, którzy otrzymali od sw y c h k rew nyc h pieniądze nadane w polskim konsulacie w Now ym Jorku, otrzym ują już dopłatę do wysokości kur­

su dolara, jaki był w W a rs z a w ie w dniu nadania dolarów'. Dopłatę uskutecznia

„D yrekcja Polskiej Krajowej K asy P o ­ życzkow ej" w W arszaw ie, ul. Bielańska

Nr. 10, do której należy wnosić krótkie uodania z wyszczególnieniem:

1) kto nadał dolary, 2) kiedy nadano,

3) gdzie i u kogo nadano, (to znaczy w Konsulacie wr N. Yorku),

4) wiele dolarów nadano,

5) kio odebrał pieniądze w kraju, 6) wiele otrzyma! koron, c zy marek, 7) gdzie, to jest, w którym urzędzie otrzymał.

W podaniu trzeba podać dokładny swój adre'S. Te podania można także przesłać na moje ręce, a ja je odniosę r a ­ zem do Dyrekcji Polskiej Krajowej Ka­

sy Pożyczkowej w W arszaw ie.

Powiadam, że dopłatę dostają tylko ci, którym posłano pieniądze przez Kon­

sulat PoiSft'. Inni, którym posłano przez pry w a tn e banki lub agentów, nic mogą mieć pretensji do Rządu Polskiego — chyba do tych, przez których otrzymali pieniądze.

Dolary i Ameryki należy przesyłać przez Konsula/y Polskie, które mają w najkrótszym czasie urzędow ać: w Czy- kago. w Pittsburgu, Buffalo i Detroit. — a który już urzęduje w Now ym Jorku.

Następnie ma być w najkrótszym czasie podpisaną między Rządem Polskim a Amer/can Express Com pany urnowa, m ocą której ten wielki bank, względnie jego zastępcy po prowincji w Stanach Zjednoczonych, 'będą przekazyw ać w szyst­

kie przesyłki pieniężne w dolarach a P o l ­ ska Krajow a Kasa P ożyczkow a będzie w ypłacała a d re sa te m p o 'tak im kursie, jak będzie w W arszawie w dniu nadania do-

1 - • 9

larów.

Polecane sq 'również: National City Bank of New York i First National Bank w New York — W allstreet 2, które prze­

kazują przesyłki w dolarach do P. K. K. P.

w W arszaw ie.

Antoni Szmjgiel, poseł.

_____G A Z E T A ..L U D O W A_____

je ż e li organizm j e s t o d pornym . O d p o rn y m je s t on, jeżeli nerwy, m ó zg i s to s p a c ie rz o w y p o s ia ­ d a ją d o s t a t e c z n ą ilość po k arm u dla nich n ie ­ z b ę d n e g o (lecytyny). N e f w i u i t j e s t owym ś r o d ­ kiem u z d ra w ia ją c y m nerwy, dając y m organizmowi n a s z e m u siłę, o d p o rn o ś ć , św ieżo ś ć i rz e ś k o ść . M e r w j u J t usuw a w sk u te k tego w sz e lk ie objawy, jak: ból głowy, m igrenę, b e z s e n n o ś ć , bicie s e r c a , lęk i t. d. N e r w i w i t zw alcza w ięc p o śr e d n io w szelk ie c h o ro b y p r z e z o d żyw ianie s y s t e m u n e r ­ wowego. N e r v i v l t o tr z y m a ć m o ż n a we w s z y s t­

kich a p t e k a c h i s k ł a d a c h a p te c z n y c h .

I zeszły tydzień w Sejmie był bardzo n raco wity.

B yły dwie sprawy, które najwięcej czasu i pracy zajęły: ustawa o odbudowie kraju i sp ra w a patronatów kościelnych w Małopolsce, czyli Galicji. W pierwszej s p ra w ij przem awiał ze strony ludowców postl Jan Dębski (z Chełma). W s w y m znakomicie wypowiedzianym przem ów ie­

niu z w i ó d ł uwagę na ogólny brak zrozu- nnerna, zw łaszcza między urzędnikami, ze odbudowa miast i wsi zniszczonych przez wojnę jest obowiązkiem państwa polsKiego. _W niektórych okolicach k r a ­ ju ludzie żyją w dołach, nakrytych deska­

mi i przysypanych na to ziemią. Latem, to jeszcze pół bisdy, ale gdy przyjdzie je­

sień \ zima, to dzieją się straszne rzeczy, i ytus. ospa, parchy, reumatyzm i a rtre- tyzm, to choroby panujące w całym k ra ­ ju. a 'Specjalnie wyniszczające ludność zni­

szczonych okolic.

Tym czasem , w skutek przewlekania całej s p ra w y przez bezm yślny system biurokratyczny, ludność z dniem każdym rozgorycza się coraz bardziej. W p r a w ­ dzie nowy Minister Robót Publicznych P. Kędzior dzielnie się wziął do czyszcze­

nia całej tej spraw y, lecz niechęć i leni­

stw o urzędników po powiatach w znacz­

nej mierze utrudnia pracę. Przem awiali rcAvmeż w tej spraw ie posłowie W ierzbic, kr, Cieśla, socjalista Hausner, ks. Okoń, oraz poseł Bryl jako referent, czyli sp ra ­ wozdaw ca tej spraw y przed Sejmem, po­

czym przystąpiono do głosowania i w gło­

sowaniu cała ustawa została przyjęta.

Ustawę tę po jej uprawomocnieniu się po­

damy również w „Gazecie Ludowej".

Następnie uchwalono ustawę o in­

spektorach przem ysłow ych w Małopolsce bo tu u nas w daw nym zaborze, rosyjskim*

tacy inspektorzy już są, n azyw a się ich' inspektorami fabrycznymi, a zadaniem ich jest ■ ochrona pracy robotnika przed w y­

zyskiem fabrykanta.

Na wniosek posła ludowego D-ra Kiernika mają być' w prowadzeni oddziel­

ni inspektorzy dla ochrony pracy w rolni­

ctwie, a zadaniem ich' będzie, głównie ob­

rona robotników rolnych przed zachłan­

nością obszarników.

Uchwalono także budowę kolei ż e ­ laznej z m. Sierpca z. Płockiej do m. Brod­

nicy, leżącego w województwie P o m o r­

skim. Został złożony wniosek nagły po­

sła Fichny z Narodowego Związku Robot­

niczego w spraw ie karygodnego postępo­

wania w ładz Wojskowych na Pom orzu w stosunku do robotników. W ładze woj­

skowe zamykają tam oddziały Polskiego Zjednoczenia Z aw odow ego i p rz y w ó d ­ ców, pakują do więzienia w twierdzy T o ­ ruńskiej. I czynią to władze -wojskowe polskie z byłej armji gen. Hallera z robot- nikarni-polakami, którzy bynajmniej ani bolszewikami, ani naw et socjalistami nie są. Zawsze za najw ększych prześladowań pruskich, robotnicy tamtejsi byli najw ięk­

szymi obrońcami polskości. Prócz tego ks. Pośpiech zgłosił wniosek nagły w ob­

ronie robotników górnośląskich, m altreto­

wanych. to znaęzy gnębionych na G ór­

nym Śląsku przez policję niemiecką, która tam pozostała i urzęduje pod zwierzchni­

ctw em Koalicyjnej Komisji Plebiscytowej, niby to dla ochrony porządku, a w rze­

czywistości dla agitowania przy plebiscy­

cie za Niemcami.

(4)

4 G A Z E T A L U D Ó W A M 1!

Ogrom nie burzliwe ro zp ra w y w y w o ­ łał wniosek posła ludowego Krężla, ż ąd a­

jący przeniesienia praw a patronatu koś­

cielnego w Małopolsce z obszarników na ogól parafian,.to jest na zgromadzenie pa­

rafialne. W Malopolsce patron kościelny znaczył mniej więcej to samo. co u nas kollator, tylko tam przywileje by ły więk­

sze, bo mial w p ły w na zarządzanie fundu­

szami parafjalnemi i często taki patron w ra z z proboszczem rządzili kasą kościel­

na zupełnie samowolnie, nie zdając przed nikim rachunków. Otóż wniosek posła Krężla zdążał do tego, by tą kasą kościelną zarządzało zgromadzenie parafjan, a nie jedna lub dwie jednostki.

Podczas rozpraw w tej sprawie, któ­

re zajęły praw ie cały wieczór padło dużo gorzkich słów pod adresem naszego du­

chowieństwa, że nic spełnia ono, jak się należy swoich obowiązków, choć trzeba przyznać, że jest pomiędzy księżmi sporo jednostek, 'które rzetelnie chcą dla Polski i dla ludu służyć. Bardzo ostro przem a­

wiał poseł Br„ Putek, któ ry w s w y m przemówieniu w skazał wiele bardzo ja­

skraw ych n aw et nadużyć ze strony nie­

k tórych naszych księży. B yłoby bardzo pożądane, żeby księża-biskupi kazali przeprowadzić surow e śledztwo przeciwko takim księżom i pousuw ać ich z parafii, bo często podrywają ogromnie powagę kościoła i stanu duchownego. Po długich rozprawach, w których zabierało głos s z ere g mówców, wniosek posła Krężla został większością głosów przez' S ;jm przyjęty.

-..--- r ... ! | , , M " i T T » n « iniir a r n iiiiiim n B»ii n t»wmin»» ■ ■ ■ n ■— ■i i i.j ih mimhm

w w — B M IW M M B M B — I m i u n . . . .

OGLĘDZINY KOBIET.

Rozporządzenie c o fn ię ta .

*

Wskutek walki ludowców w Sejmie przeciw rozporządzeniu Ministerstwa Spraw Wojskowych o oględzinach kobiet dla stwierdzenia ich zdolności do pracy rozpo­

rządzenia to zostało cofnięte. Kobiely, matki i siostry starających się o zwolnie­

nie z wojska z powodów gospodarczych, nie będą odtąd, pociągane do przeglądów wojskowych. Zawdzięczać to należy sta­

nowczej postawie ludowców, która nam i ludowi dała pełne zwycięstwo.

To średniowieczne rozporządzenie wydał jak już pisaliśmy p. Froehlicb podpułkownik sztabu generalnego, szef sekcji poborowej i uzupełniającej. P. Froe- hlich był dawniej w armji rosyjskiej, gdzie barbarzyńskie, sposoby traktowania ludno­

ści były całkiem nie na miejscu. Nasze władze wojskowe powinny p. Froehlicha odstąpić z powrotem armji rosyjskiej, bo w armji- polskiej dla niego niema miejsca.

Domagamy się usunięcia p. Froehlicha wogóle z armji polskiej, a co najmniej usunięcia go z dotąd zajmowanego stano­

wiska, bo się na nie zupełnie nie nadaje.

P. Froehiich skompromitował armję pol­

ką wobec całego świata!

vV celu nabycia w yborow ych DRZE­

W E K O W O C O W Y CH . NASION, NA­

RZĘDZI OG RO D O W Y CH radzimy zw rócić się do najstarszych i najwię­

kszych Zakładów Ogrodniczych C. UL­

RICH, istniejących od roku 1805 w W a r ­ szawie przy ul. Ceglanej 11.

K W I 1■» w u m n«Mł^r»rwfa>n i i ... ... i — m a m m a— mmmmm i

-imieniny N a c z e ln ik a .

D n ia 19 m arca, w d zień Ś w ię te ­ g o J ó zefa przypadają im ie n in y n a ­ sz eg o N a czeln ik a . K ażdy, kto ma jaką taką św ia d o m o ść teg o , co J ózef P iłs u d s k i u czy n ił dla P o ls k i, zrozu ­ m ie że d zień ten n a leż y w o d p o w ie­

dni sp osób u czcić, a n ajgod niej b ę­

dzie niożna to u czyn ić, zbierając sk ła d k i na D ar N arod ow y dla Józefa P iłs u d s k ie g o . K ażdy w ię c szcz e ry P olak, k a żd y c zy te ln ik „G azety L u ­ dowej,, w in ie n się za w cza su zająć tą sprawą, a zebrane p ien ią d ze o d esła ć do red ak cji „Gazety Ludowej", która je d oręczy K o m itetow i, do teg o p o­

w ołan em u . A w ięc, C zyteln icy, a zw ła szcz a W y m łodzi, raźno brać się do d zieła, p o k a żcie, że p otraficie u cz­

cić T eg o , co ży c ie cale dla P o lsk i i z w ia rą w P o lsk ę trw a!.

R e d a k c j a .

, L I S T Y .

W. BRZEZINY, GM. SZYDŁÓW , ZIEMIA KIELECKA.

Dnia 8 lutego zjawił się w urzędzie gminnym urzędńiczyna, mieniący się być referentem zbożowym , W celu prze p ro ­ wadzenia rekwizycji zbożowej w* naszej gminie.

Pan ten rozpoczął swoją działalność od tego, że p rz y b y w s z y do gminy, tonem w ła d c y świata, nakazał pisarzowi sporzą­

dzić w y k a z y rolników. Pisarz, nie w cie­

mię bity, zapytał owego pana. jakim p r a ­ wem śmie mu w yda w ać rozporządzenia, a gdy ten z tego Wylegitymować się nie mógł. poszedł jak zmyty, nie ponawiając żądania. „

Na nieszczęście na naszej wsi takiego pisarza gminnego, któryby, takiego pana rozumu nauczył, nie było. przeto i pan r e ­ ferent, udawszy się na naszą wieś, uczuł się panem sytuacji i dał folgę swoim w c a ­ le nielioującym z powagą urzędnika n a ro ­ wom.

Prz ysz e dłsz y do Brzezin, wioski te j­

że gminy, wszedł do sieni szkolnej, do­

kąd rozkazał wyw ołać nauczycielkę. Ta, nie wiedząc o co chodzi, wyszła. Pan re ­ ferent, przytknąw szy nieznacznie palec do daszka czapki, podając końce dwóch palców nauczycielce zawiadomił ją, że dziś będzie w e wsi urzędował, więc mu jest mieszkanie potrzebne. Ton i posta­

w a kacyka, o burzyły nauczycielkę, k tó ­ ra odpowiedziała, że mieszkania dla nie­

go niema.

W ów czas pan ten podniesionym gło­

sem powiedział, że za jednostkę odpowie ogół, że sprowadzi 3 plutony wojska, że ściągnąć rria 80 m e tró w zboża, które bę­

dzie ściągał bez miłosierdzia, że flaki z chłopstwa pruł -będzie.

Na. początek rozkazał pan referent złapać 5' kur, jako daninę dla siebie i coś jaj pól kopy.

Później-,, tupiąc nogami, klnąc, w y c z y ­ tał ludziom w yznaczony przez radę gmin­

ną kontyngient.

Okazało się, że pan referent n a p ra w ­ dę stąrał sie z chłopstwa flaki w ypruw a ć ,

bo zamiast nałożonych przez radę gmin­

ną 80 m etrów ściągnął przeszło dwieście.

Żołnierze, idąc śladami swego przo­

downika, bili chłopów, zmuszali kobiety do wynoszenia w o rk ó w na wozy, a kury-1 łapali i jedli z w p r a w ą pruskiego żoł- dactwa. które z taka odrazą wspominamy.

* Że wojna w ydała na św iat takich po­

tw orów — to rzecz naturalna, ale że rząd takich w yrodków naznacza na tak odpo­

wiedzialne stanowisko — to rzecz więcej niż dziwna.

Dodać jeszcze należy, że potw ór- urzędnik, który w tak niesłychany sposób obchodzi się z chłopami, jest siostrzeń­

cem naszego proboszcza, a ks. proboszcz, który stale grom y rzuca na ludowców, nie znalazł ani słów eczka potępienia, by po­

skromić swojego zwyrodniałego k rew nia­

ka. Sapienti sat! co po polsku znaczy, że dla mądrego, to i te parę słów w y sta rc z y

S ta ły czytelnik

„ G a z e ty Ludow ej14 NOW A ZBRODNIA POLICYJNA.

Ze wsi Głuchów, gm; Żeromin, pou\ Ł ódz­

kiego.

Dnia 12 stycznia r. b. zostałem a re s z ­ tow any o godz. pół do dziewiątej rano. Z a ­ brał mię policjant do Kruszewa, a tam ob­

chodzili się ze .mną w okrutny sposób. Bi­

li mie bez miłosierdzia, włożyli mi worek na głow ę i znęcali się nadem ną w najo- krótniejszy sposób i to bez żadnego dowo­

du winy z mojej strony.

Świadkami tego katowania mię byli:

Jan Dzięgielewski. W ła d y sław Wójcik.

Helena Miksa, M j a n n a Zabulicka, w szys­

cy z Kruszewa, gm. Żeromin. Nazwiska policjantów są następujące: Kapral Glę- czewski, Kosziczewski, Gruszka i Szcza­

wiński, obecnie są przeniesieni d o T u s z y ­ na. Za takie znęcanie się n adenin a, czło­

wiekiem niewinnym, powinni być oddani pod najsurow szy sąd.

Jan Pacześ mieszkaniec w s i Głuchów,

gm. Żeromin.

Uwaga Redakcji, Ciekawi jesteśm y, co na to powie p. Minister Spraw W e­

wnętrznych, p. Naczelny Komendant P o ­ licji, oraz p. Prokurator Sądu O krę g o w e ­ go w Łodzi, k tó ry zdaje się przedew szyst- kiem powinien z abrać się do panów po­

licjantów.

Z Mińska Litewskiego

Najwięcej rozległym okręgiem na kresach litewsko - białoruskich jest okr.

Miński.

Ma obszaru 91 tysięcy 373 kim.

kwadr., a więc ró w n a się trzem czwar­

tym obszaru całego Królestwa Polskiego, czyli większy jest od całeji Galicji, lub ca­

łego razem w ziętego Poznańskiego.

Mińsk stanowił zw iązek z Polską od „ r. 1569, aż do ostatniego jej rozbioru 1795 roku.

W okręgu Mińskim znajduje się 9 miast, 126 miasteczek, i 9,084 wioski.

P o la c y stanow ią tu około 15 procent na ogólną liczbę 2 miljonów 926 tysięcy 200 głów, z czego m. Mińsk liczy około 130 ty się c y ludności. Kościołów katolic­

kich jest 3, z k tó ry c h jeden podominikań- ski zamieniony był na straż ogniową i ko­

szary.

Organizacje polityczno-społeczne sa tu następujące:

Sokół, Związek rzemieślników „Im.

(5)

M 11 G A Z E T A L U D O W A r>

S ta sz y c a “ i „T -w o Rolnicze (obszarnicy' W śród1 ludu działa tu „S traż Kresów o poglądach szczerze d e m o k r a ty c z n y wskutek czego cieszy się ogólnem zaut niem. W styczniu i lutym odbyły s tu z inicjatywy „ S tra ż y " :zjazdy deleg tów 1'iid'ou'ych, z których w ysiano ach sy do Sejmu i Naczelnika Pa ń stw a .

O św iata posunęła się bardzo.

Dzieci są: otaczane niezw ykłą opiek, gdyż prócz wzorowej nauki otrzymuj gorąca, s tra w ę ,(naprzykład kakao, lub ry z mlekiem).

B andytów też tu nie brak. wskute czego w ydano obwieszczenie o sądac doraźnych podpisane przez p. Raczkiew:

cza. naczelnika i p. Piotrowskiego, inspel- fora okręgu Mińskiego.

W skutek kombinacyjnego podbijania rubla c a rs k ie g o . przez żydów, wydam rozporządzenie przyjm ow ania tychże ru.

równi z markami polsiemi.

Wincenty.

ZE STA R O PO LA , GM. BA RCZEW P O W , SIERADZKIEGO.

Przyjeżdżam pewnego razu do Sie­

radza, by załatw ić w S tarostw ie różne in- teresa. a że nie wiedziałem, gdzie -biura tego urzędu sję mieszczą, więc pytam ja­

kiegoś pana, spotkanego na ulicy. Ten mi odpowiada, że tam, gdzie zamiast bia­

łego orla wsi chłopska skóra. Nie m o ­ głem zrozumieć tej> odpowiedzi więc p ro ­ szę owego jegomości, by mi jaśniej w y - tlcmaczyl. Ten nie chciał dłużej gadać -i poszedł sobie. Ja powróciłem do domu, a tu mi żona pokazuje papier od wójta — opłata od b y d ła 11 m arek, od konia 8 m a­

rek, od krow y, o d świni i t. d. I czyż to nieprawda, co mi powiedział ów czło­

wiek w Sieradzu-’

A. T.

Z FRONTÓW ROJOWYCH.

Fron/ L/tewsko-Białoruski: Na p o ­ łudnie Qd jeziora Osweja utarczki patroli w yw iadow czych. Atak nieprzyjacielski na odcinku Dzisny został po dłuższej w a l­

ce odparty.

W okolicy Paulje utarczki z p odsuw a­

jącymi się oddziałami bolszewickimi.

Na odcinku poleskim nieprzyjaciel, grom adzący już od dłuższego czasu zna­

czne siły. przeprow adziw szy w ostatnich dniach energiczne w yw iady, przeszedł do planowo przygotow anego ataku. Kolumny bolszewickie u d e r z y l i jednocześnie da nasze stanowisko na północ i południe od rzeki Prypeoi, kierując głów ne uderzenia na Skrygałów. Z niezw ykłą zaciętością ponawiane przez cały d z ie ń 'a ta k i napot­

kały jednak wszędzie na skuteczny opór naszych wojsk, które, przechodząc niejed­

nokrotnie do kontrataków , zadały nieprzy­

jacielowi ciężkie straty.

Front w ołyński: Nieprzyjaciel w cią­

gu 4 godzin ostrzeliwał ogniem artylerji pozycje nasze pod Rohaczowem. Na od­

cinku Nowogrodu Wołyńskiego, Roha- czów—B a ra n ó w k a i pod wsią Kuka od­

działy nieprzyjacielskie, zbliżające się do naszych stanowisk, zmuszone b y ły ogniem karabinów m aszynow ych do cofnięcia się

wschód.

Froni Podolski: Po ciln^m nrzytroto-

waniu artyleryjskiem z a atakow ały znacz­

ne siły nieprzyjacielskie naszą placówkę na wschód od Nowokonstantynowa. Atak odparto. W różnych miejscach frontu nadchodzące do naszych pozycji patrole bolszewickie konne i piesze odpędzone zo­

stały strzałami naszych placówek. Ogniem artylerji zmuszony został do odwrotu po­

ciąg p a n c ern y nieprzyjacielski, podjeżdża­

jący d o Deraźni.

— Koalicja ma podobno wysiać komi­

sję do zbadania tego, co się dzie?e w Rosji.

Paryż, d. 9 marca. Dnia 12 m arca m ą się zebrać w P a r y ż u R ada Najwyższa w celu naradzenia sic nad spraw am i rosyjskierni.

Namyślają w y sła ć do Rosji komisję, która zbada na miejscu, co się właściwie w Ro­

ni dzieje. A m eryka została również z a ­ proszona do wzięcia udziału w tei komi­

sji. Na czele tej komisji ma stanąć znany podróżnik z Norwegii — Nansen, który vicle dawniej podróżował po morzu Lo­

dowatym, nazw anym tak dlatego, że jest pokryte ogromnerni górami lodu, tak. że '•-ażdy nawet największy okręt może być 'atw o przez te góry lodowe zgnieciony.

Uwaga^Redakeji. Norwegja jest to kraj leżący w sąsiedztwie Szwecji. Ncr- w egczycy i Szwedzi są tak do siebie z języka podobni jak P olacy i Czesi.

= Niemcy zdobyw ają sobie coraz więcej znaczenia u Koalicji. Pa ry ż, d. 9 marca. Francja zgadza się, by Niemcy za­

ciągnęły za granicą pożyczkę dla puszcze­

nia w ruch swojego przemysłu.

— Agitacja niemiecka przed plebiscy­

tem na G órnym Śląsku. Katowice, d. 8 marca. Wiele fabryk niemieckich ze względu na plebiscyt na Górnym Śląsku postanowiło w y z n a c z y ć 6 dniowe urlopy i wypłatę 6 dniowej dniówki dla robotni­

ków i urzędników sw y c h na Górnym Śląsku.

U w aga redakcji. Niemcy robią to umyślnie, żeby zachęcić polskich robotni­

ków do głosowania ,za Niemcami.

= Prześladow anie Polaków na Gór­

nym Śiąsku. Bytom, 8 marca. Polski ko­

misariat plebiscytow y w Bytomiu o trz y ­ muje wiadomości o ciągłych prześladow a­

niach i okrucieństwach, stosowanych w o ­ bec ludności polskiej ze strony niemców.

Na mocy przepisów za w a rty c h w umowie między komisją koalicyjną plebiscytową Górnego Śląska 'a rządem niemieckim, w szelka poljcia niemiecka m a na razie pozostać. Komisja Koalicji zadecyduje jednak w stosownej chwili, jaką policję n a ­ leży rozwiązać, a jaką utrzymać. Niemcy skorzystali z tego punktu i do policji prze­

nieśli żołnierzy z rozw iązanego Grenc- szucu. To też policja ta, zamiast dbać 0 bezpieczeństwo publiczne, prześladuje dalej polaków, kpiąc sobie- z obecności wojsk francuskich. W ostatnich dniach prześladowania te zaznaczyły się jask ra ­ wo szczególniej w powiecie rybnickim.

1 tak w Knurowie policja ta bez nakazu w yższej w ładzy urządziła rewizję w m ie­

szkami kowala Zipsera; szukano niby U aparatu do pędzenia spirytusu, szukano go jednak w szufladach, w książkach, nawet za obrazam i na ścianie. Podczas tej r e ­ wizji, dokonywanej pod nieobecność go­

spodarza, zginęło Zipserowi 200 mk.

w srebrze. P o szkodow any udał się na­

stępnego dnia na policję, by się upominać o sw ą własność. Policjanci pobili go do nie­

przytomności.

W Czerwionce policja z ry w a ła pol­

skie afisze zjednoczenia zaw odow ego pol­

skiego, wzyw ające członków na zwykle miesięczne zebranie. Do kilku kupców • polskich w tey miejscowości wtargnęli policjanci gwałtem i zażądali w ydania chorągwi i odznak narodowych. Policja drażni ludność polską na każdym kroku, aby doprowadzić do krw aw ych rozruchów i obwinić potem o nic Polaków.

— Zwalnianie urzędników niemiec­

kich w Poznańskiem. Poznań, d. 8 m ar­

ca. Z dniem 1-go kwietnia nastąpią m a­

sowe zwalniania urzędników niemieckich, pracujących na kolejach w Poznańskiem.

Ma być usuniętych 1600 urzędników.

= Wieści z Gdańska. Gdańsk, d. 9 marca. P rz y b y ł tu już trzeci polski okręt z Ameryki przezwany „Kraków". Okręt ten przywiózł mąkę i margarynę, czyli sztuczny tłuszcz.

= “ Co m ów i rząd bolszewicki w s p ra ­ wie pokoju. Wiedeń, 9 marca. Z M oskwy donoszą, że rząd sowiecki uchwalił w s p r a ­ wie zaw arcia pokoju dopuścić do głosu także i inne stronnictwa oprócz komuni­

stów. Oświadczą, że zastosuje się do woli całej ludności rosyjskiej.

~ Decyzja Koalicji w spraw ie Turcji.

P aryż, d. 9 marca. Rada Najwyższa Ko­

alicji powzięła ostateczne; postanowienie, że ma być rozciągnięta kontrola między­

narodowa nad Dardanelami.

Dardanele są przesm ykiem morskim między morzem Czarnym i Śródziemnym, tak że. jeżeli jaki okręt-chciał w y płynąć z jednego morza na drugie, koniecznie musiał przez Dardanele przepływać. To też T u rc y u jednego i drugiego w yjścia pobudowali silne fortyfikacje i każdy kto chciał przez Dardanele przepłynąć musiał mieć od nich na to zezwolenie. W środku zaś nad tym przesmykiem morskim leży stolica Tur-cji Konstantynopol. Otóż w o ­ bec tego, że Turcja została pobita. Koali­

cja ustanawia nad oweini Dardanelami kontrolę 'm iędzynarodow ą, to znaczy, że w ow ycb fortyfikacjach tureckich na o b y ­ dwóch końcach przesm yku będą stały, w ojska angielskie, francuskie i w ło­

skie. (Przypisek Redakcji.).

Londyn, d. 9 marca. Angielski m i­

nister Bonar L aw oświadczył w parla­

mencie. czyli sejmie angielskim, że przed­

stawiciel Anglji w Konstantynopolu (sto­

lica Turcji) otrzym ał polecenie zakomuni­

kowania rządow i tureckiemu, że konfe­

rencja pokojowa nosi się z zamiarem pozo­

stawienia Konstantynopola Turkom, że jednak, o ile nie będzie położony kres krw a w ym pogromom ludności chrześci­

jańskiej, w takim razie decyzja konferen­

cji pokojowej ulegnie zmianie na nieko­

rzyść Turcji.

— Nowy prezydent Francji. Pa ry ż, d. 8 marca, Paw eł Deszanel już objął stanowisko1 prezydenta Rzeczypospolitej Francuskiej. Akt przejęcia władzy z rąk ustępującego prezydenta Puankarego od­

był się w ten sposób, że Deszanel p r z y ­ był do pałacu, w którym z urzędu za­

mieszkują prezydenci Rzeczypospolitej Francuskiej, tam oczekiwał go ustępują­

cy prezydent Pua n k a re w otoczeniu wszystkich ministrów, oraz prezesów Sej­

mu i senatu francuskiego. Pua n k a re w y ­ głosił świetne przemówienie do Desza- nela, które dla nas Polaków jest o tyle ważne, że powiedział tam między inne- ' mi następujące słow a: „W czasie pań­

skiego urzędow ania, zadaniem pańskim będzie pilnować nieustannie wypełnienia traktatu pokojowego, gdyż Niemcy będą usiłowali uchylić sie od swoich zobowią-

*

Cytaty

Powiązane dokumenty

dą regulowały ten powrót i opiekowały się uchodźcami, których los jest bardzo ciężki.. Jeńcy wojenni będą mogli

Zaraza szerzy sie nietylko wprost przez tykanie się sztuk chorych ze zdrowemi,. &gt;le także pośrednio przez ludzi, paszę, pochodząca z obór zapowietrzonych i

Jak tylko bolszewicy dowiedzieli się, że delegacja polska na podobne głupstwo nigdy się nie zgodzi, zaraz zmiękli 1 oświadczyli, że gotowi są na dalsze

Tak również na nic się przydadzą całe zastępy panów, aptekarzy, księży, sędziów i urzędników, jeżeli chłop nie będzie mógł w ytrw ać i zniechęci się

Jeżeli jednak bolszewicy, choć obecnie pobici, będą chcieli przez swoje niepomierne żądania przedłużać wojnę, to Polska potrafi im dać jeszcze większą

mii polskiej1 do 50 tysięcy ludzi. 3) Polska wydaje Rosji wszystek s&gt;przęt wojenny poza Ilością, niezbędną dla 50-tysięcznej armji. 4) Zlikwidowanie, to jest

dostał się w kilku miejscach przez rzekę został przez nasze oddziały odrzucony. W bitwie pod

mali. Nie mając zaufania ani dr&gt; panów, ani do urzędników, którzy pańską stronę trzymają, dali za wygranę i więcej się o dzierżawę nie