• Nie Znaleziono Wyników

Brak bezpośrednich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa po porwaniu - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Brak bezpośrednich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa po porwaniu - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ KRUPSKI

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, PRL

Słowa kluczowe opozycja w PRL, życie polityczne, niezależny ruch wydawniczy

Brak bezpośrednich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa po porwaniu Od momentu porwania [w styczniu 1983 r.] właściwie ani razu w sposób bezpośredni bezpieka nie dała o sobie znać. Jednak byłem świadom tego, że ciągle towarzyszy mi zainteresowanie ze strony tych służb. Tylko raz, już po ślubie, gdy zamieszkałem u teściów na ul. Egejskiej w Warszawie, przyszła do mieszkania milicja, ja otwierałem drzwi, poprosili mnie o dowód i zapytali gdzie pracuję. Powiedziałem, że nigdzie nie pracuję, bo nie mam odpowiednich papierów do tego. No i oni powiedzieli: „Jak pan nie podejmie pracy i jak pan się nie zamelduje – bo byłem niezameldowany w Warszawie – to może pan wyjechać na Żuławy”. Wtedy tak lżono, że „pasożytów”

będą wysyłać na Żuławy, ale jakoś mnie tam nie wyprawili. Zameldowałem się na okres czasowy na ul. Egejskiej w Warszawie tylko raz, chyba na trzy miesiące, a potem już meldunku nie zmieniałem i miałem w dowodzie do początku lat 90. wbity meldunek przy ulicy Gospodarczej 30/52 w Lublinie.

Data i miejsce nagrania 2007-11-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Torowała drogę świadomości, że Polska nie musi się godzić ze stanem rzeczy, z systemem narzuconym z zewnątrz, że może ten system zmieniać od środka i że możemy dojść

Umówiliśmy się też, że jeśli będzie bardzo trudno prowadzić działalność w kraju, którą będziemy starali się podtrzymać, to pewien środek ciężkości

Już po wszystkim dowiedziałem się, że około godziny jedenastej do mieszkania rodziców Joasi, moich przyszłych teściów, przyszło trzech oficerów Służby Bezpieczeństwa, jednym

Władysława Bukowińskiego, który głosił wiarę w bardzo trudnych warunkach, w Kazachstanie, w Rosji sowieckiej, w łagrach, w środowisku, które trudno było nazwać, że

Staraliśmy rekompensować sobie fakt istnienia cenzury możliwością dostępu do wydawnictw emigracyjnych, paryskiej „Kultury”, książek różnych wydawców na

Rzeczą, która nasuwała się w pierwszym rzędzie, to nie tylko samokształcenie, ale i korzystanie z tej wolności, którą KUL posiadał, korzystanie z wykładów z historii

Pan Grzegorz Piotrowski bynajmniej nie był agresywny, nawet bardzo grzecznie usiłował ze mną rozmawiać, zaprowadził mnie do Pałacu Mostowskich, gdzie czekał inny oficer

Natomiast jeśli spotkałem się z taką sytuacją, że części ukrywających się ludzi proponowało się pójście do domu, a część ścigało się dalej i mówiło o