• Nie Znaleziono Wyników

O środowisku pisarskim Olsztyńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O środowisku pisarskim Olsztyńskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Staniszewski, Andrzej

O środowisku pisarskim

Olsztyńskiego

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 339-345

(2)

A R T Y K U Ł Y

R E C E N Z Y J N E

I

P O L E M I K I

A n drz e j Staniszewski

o

Ś

r o d o w i s k u p i s a r s k i m o l s z t y ń s k i e g o

P ierw sze odgłosy k ry ty k i dotyczące książki F o rn alczyka ’, jak ie pojaw iły sią w ty g o dnikach sp o łeczn o-kulturalnych w całym k ra ju , m iały c h a ra k te r jednolity: w y ra ża ły zadowolenie, że u k azała sią p u b lik a c ja w syntetyczny sposób tra k tu ją c a o współczesnej lite ratu rze olsztyńskiej, wnosząca określone k w a n tu m wiedzy o poszczególnych tw órcach, zjaw iskach pisarskich, g a tu n ­ kach u p raw ian y ch przez m iejscow ych pisarzy itd. C hyba najw yższą pochw ałę złożył F ornalczykow i B ogusław S ław om ir K un d a 2, k tó ry pisał: ,,W k się g ar­ niach krak o w sk ich lub w rocław skich, któ re znam z cotygodniow ej, dłuższy czas już trw a ją ce j autopsji, książki pow ołanego w 1957 w y d aw n ictw a P o je ­ zierze należą do biały ch kruków . I choć jestem osobiście, ze w zględów raczej pozaliterackich (lite ratu ra tego ośrodka jest in teresu jący m m ate ria łe m dla socjologa, zajm ującego się d yfuzją w artości kulturow ych), zainteresow any « literatu rą m azurską», o n iek tó ry ch pozycjach dow iedziałem się dopiero z książki Fornalczyka, a znajomość in n y ch zaw dzięczam w szystkim , ty lk o nie księgarzom i b ibliotekarzom ”. Nie w nikając w to, co stanęło na przeszko­ dzie k ry ty k o w i w śledzeniu lite ra tu ry , k tó rej histo ria liczy p raw ie ćwierć wieku, skąd się bierze jego niechęć do księgarzy i b ib liotekarzy i co np. ro ­ zumie przez „ litera tu rę m az u rsk ą ” (czyżby „w arm iń sk iej” nie uznaw ał), w y ­ prow adźm y oczywistą refleksję, że książka satysfak cjo n u jąca innych, spełnia­ jąca społeczne zapotrzebow anie sam y m sw oim pojaw ieniem się może, a n a ­ w et m usi wzbudzić u nas bardziej pogłębioną ocenę. W ynika ona z fak tu , że p atrzy m y na publikację F o rn alczyka z w łasnej, olsztyńskiej p erspektyw y, wzbogaceni o dośw iadczenia i postu laty miejscowe, tow arzyszące doraźnie każdej now ej pozycji w dorobku pisarza. K ry te riu m lokalności pojm ow ane przez nas w ten sposób przyczyni się przede w szystkim do określen ia stopnia samodzielności tej publikacji, k tó rej sam ty tu ł i p o d tytuł obliguje do o gar­ nięcia dw óch w ażkich zjaw isk dla m iejscow ej twórczości: uzależnienia od w artości uśw ięconych trad y c ją i sc h a rak tery zo w an ia jednego z najbogatszych działów olsztyńskiego piśm iennictw a, tj. prozy. T rzeba od razu przyznać, że Fornalczyk podjął się zadania trudnego, w ynikającego głów nie z fak tu , że n ik t przed nim nie zdobył się na m onograficzne opracow anie tej twórczości. O olsztyńskich pisarzach nap isał książkę F ornalczyk, k ry ty k z zew nątrz, z P o ­ znania, m.in. dlatego, że m iejscow e środow isko jak dotąd nie dopracow ało się h isto ry k a lite r a tu r y na skalę k rajow ą, choć nie b ra k u je nam c en traln y ch nagród za powieści, apokryfy, zbiory poetyckie. Je rzy A dam Sokołowski, poe­ ta i k ry ty k literack i, chyba n ajb ard ziej predesty n o w an y do w y p ełn ien ia fu n k ­ cji „nadw o rn eg o ” in te rp re ta to ra m iejscow ej prozy i poezji, ogranicza się

1 F . F o r n a l c z y k , S i u i a d o m o i ć d z i e d z i c t w a . O p r o z i e o l s z t y ń s k i e g o ś r o d o w i s k a p i s a r s k i e g o ,

P o j e z i e r z e , O l s z t y n 1978.

2 Ż y c i e L i t e r a c k i e , n r 8 z 25 I I 1979 r .

(3)

3 4 0 A n d r z e j S t a n i s z e w s k i

tylko do publik o w an ia n a łam ach m iesięcznika „W arm ia i M azu ry ” i głów ­ nie dlatego jego nazwisko jest stosunkow o mało znane szerszem u ogółowi. Z kolei od w ielu la t o b serw ujem y w Olsztynie zjaw isko p aradoksalne, choć nie pozbawione w artości. Otóż k ry ty k ą lite rac k ą z ajm u ją się nie historycy lite ratu ry , ale „zaw odow i” badacze dziejów. To jak b y n a tu ra ln a konty n u acja sy tu a cji z la t 1945—1956, k iedy przedstaw iciele intelig en cji tw órczej w ypeł- n ali w szystkie możliwe funkcje k u lturotw órcze, np. pisarz był nauczycielem, działaczem społecznym, anim ato rem życia k u ltu ra ln eg o itd. Tylko że teraz ta k a p ostaw a św iadczy o w szechstronności jed n y ch i — niestety — o nie­ udolności innych. W dobie w ąskich specjalizacji nie jest to zjaw isko pozy­ tyw ne. Osobiście uw ażam , że szkic k rytyczny Jan u sza Jasińskiego, poprze­ dzający w y bór poezji A n d rzeja Sam ulow skiego, należy do w yróżniających się w historii współczesnej lite ra tu ry , stw orzonej w o statn im trzydziestoleciu na W arm ii i M azurach. Podobnie należałoby powiedzieć o esejach E d w a rd a M ar- tuszew skiego czy a rty k u łac h Tadeusza O rackiego o m iejscow ej prozie i poezji, a przecież nie są to k ry ty cy lite ra tu ry sensu stricto.

K siążka F o rn alczyka nie m a c h a ra k te ru stu d iu m naukow ego. J e s t to typow y esej n a te m a t twórczości określonego pod w zględem geograficznym i h istorycznym środow iska pisarskiego. Do m ian a pierw szego nie p re te n d u je choćby dlatego, że k ry ty k używ a w k ilk u m iejscach bardzo nieprecyzyjnego języka krytycznego, pozostającego na b a k ie r z n o rm am i ustalonym i w teorii, historii czy socjologii lite ratu ry . A by nie być gołosłow nym odw ołajm y się do przykładów : „ ( P a n a s ) jako żołnierz polskich fo rm acji n a zachodzie zaczął ta k ie publikow ać sw oje pierw sze tek s ty l i t e r a c k i e ” (s. 20) (sic!); „ au to r poetyzow ał (!) niem al w yłącznie m otyw y rodzinnej w si kielec­ kiej, w a lk p arty zan ck ich i ofiar poniesionych przez bliskie m u środowisko w latach w o jn y ” (s. 32, m ow a o Oleksiku); „ n a rra c ję « S ek retarzyka b a ­ buni» organizow ała C iuciupeńka, młodsza z d w u sióstr T ralalan ek , to znaczy a u to rk a (!), k tó ra i sobie udzielała głosu w opowieści” (sic!) (s. 122). Ponadto do n iew ątp liw y ch potknięć stylistycznych należy tak ie chociażby sform uło­ wanie: „G ustaw Adolf i jego syn K aro l wchodzili bow iem w skład a n ty ­ polskiej organizacji, n ap ad ali na p o sterunki m ilicji i ta k d a le j” (!?) (ss. 181— 182), n ato m iast do błędów n a tu r y form aln ej należy zaliczenie Z bigniew a N ie­ nackiego do g ru p y olsztyńskich debiutantów , k iedy jeszcze przebyw ał w Ło­ dzi (s. 123), czy zaliczenie Sezonu B e n e d y k ta B ohdana Dzitki do g ru p y po­ wieści (s. 171). N asuw a się nieodparcie myśl, ja k b y zabrakło przed w ydaniem tej książki decydującej korekty, k tó ra usu n ęłab y te i inne niedociągnięcia.

Odpowiedź na pytanie: co w łaściw ie zaw iera książka F o rn alczyka nie należy — w b re w pozorom — do łatw ych. P rz e an a liz u jm y d o kładnie słowo po słowie p o d ty tu ł tej pub lik acji i sk o n fro n tu jm y go z rzeczyw istym m a te ria ­ łem, zaw a rty m w eseju poznańskiego k ry ty k a. F ornalczyk nie w y jaśn ił we w stępnej części sw ojej pracy, co rozum ie przez słowo „proza”. W Św iado­ mości dziedzictwa sp o tykam y w p raw d zie term in y „proza k re a c y jn a ” (s. 94) czy „proza arty sty c zn a ” (s. 113), ale g en era ln ie biorąc au to r pod term in „pro­ za” podciąga w szystkie rodzaje piśm iennictw a, jak ie w ydano d ru k iem w wo­ jew ództw ie olsztyńskim w lata ch 1945— 1975. T ak p rz y n ajm n iej w y n ik a z u k ład u m ate ria łu w poszczególnych rozdziałach książki, np. czw arty m (ss. 61—140), najobszerniejszym w całej publikacji, o m aw iającym osiągnięcia m iejscow ych tw órców (nie możem y powiedzieć, że pisarzy sensu stricto) po ro k u 1957, a więc w okresie obfitującym w w y d arzen ia k u ltu ra ln e n a teren ie

(4)

3 4 1

W arm ii i M azur. Chronologiczna m etoda prezen tacji dorobku poszczególnych tw órców z pom inięciem ta k istotnego dla oceny lite r a tu r y wszelkiego ty p u rozbicia n a g a tu n k i czy w artościow ania z pozycji c h a ra k te ry sty k i stopnia lite- rackości określonego p rzekazu powoduje, że m am y w tej części książki F o r­ nalczyka au tentyczne „cicer cum cau le”, oczywiście z p u n k tu w idzenia teo re­ ty k a lite ratu ry . E seje M artuszew skiego obok re p o rtaży W illana, w spom nienia Emilii S u k e rto w e j-B ied ra w in y obok B a je k W a r m ii i Mazur, usystem atyzow a­ nych przez H alinę K urow ską, powieści i opow iadania P a n a s a obok gaw ęd M a­ ry n y O kęckiej-B rom kow ej. W y stępuje ta k duże n a w ars tw ie n ie nazw isk, ty tu ­ łów książek, fab u ł i in te rp reta cji, że tego ty p u skondensow any przekaz musi w końcu znużyć czytelnika natło k iem inform acji. Stanow czo zapom niał k r y ­ ty k o tym , że ten czytelnik chciałby także dowiedzieć się, jak należy w a rto ś­ ciować poszczególne książki, któ re z nich są bardzo dobre, a k tó re należy od­ notować tylko z ra cji dokonyw anego przeglądu. Osobiście m am żal do F o r­ nalczyka, że swój esej o olsztyńskiej prozie ta k mało nasycił in te rp re ta c ją socjologiczną, rozeznaniem , w y n ik a ją cy m z opisu postaw k o lejnych pokoleń literackich (do tego zagadnienia w rócim y w końcowej części omówienia), ja k to uczynił np. w książce o poznańskim środow isku lite rac k im Oswajanie

z teraźniejszością. O ży c iu literackim w p o w o je n n y m Poznaniu.

W róćm y zatem do o m aw ian ia zaw artości poszczególnych rozdziałów. Z ob­ liczeń dokonanych doraźnie w ynika, że połowę książki F o rn alczy k a zajm u je omówienie tzw. prozy n iearty sty czn ej (np. eseisty k a h istoryczna Em ilii S u ­ k erto w ej-B ied raw in y , szkice A n d rzeja W akara, książki H e n ry k a Syski, au to ­ biografie K aro la M alika, M arii Z ien tary-M alew skiej, Alojzego Śliw y, W ła­ dysław a Gębika), d ru g ą — proza a rty sty czn a sensu stricto (powieści, opow ia­ dania, reportaże, eseje literackie). Stw ierd zen ie tego podziału m oże w zbu­ dzić — m oim zdaniem —• d w a zastrzeżenia. P ierw sze dotyczy nieobecności poetów w ty m opracow aniu. W ygląda to tro ch ę n a paradoks, że k iedy w re ­ szcie h isto ry k lite r a tu r y z ab rał się do syntetycznego om ów ienia twórczości olsztyńskich pisarzy, n ajw ięcej m iejsca pośw ięcił w łaściw ie opracow aniom p a ralite rac k im i tzw. lite ra tu rz e w spom nieniow ej. O sztuczności tego zabiegu, w yrzucającego poza k rą g zain teresow ań poezję, p rzekonał się chyba sam F o r­ nalczyk, niejako zmuszony do jej om ów ienia p rz y in te rp re ta c ji drogi tw ó r­ czej K lem ensa O leksika (ss. 31—32) czy E rw in a K ru k a (ss. 140— 143, 180— 184). T rudno opisać istotę twórczości np. a u to ra P u stej nocy bez uw zględnie­ n ia konfesyjnego — znajdującego potw ierdzenie w rzeczyw istości pozalite- rack iej — c h a ra k te ru jego poezji. W w y n ik u pom inięcia przez F o rnalczyka twórczości poetów -nestorów : M ichała Lengow skiego, M arii Z ien tary -M alew ­ skiej, Alojzego Śliw y i T eofila Ruczyńskiego w jego książce pow stała a u te n ­ tyczna luka, z k tó rej w ynika, że w okresie 1945—1956 na W arm ii i M azu­ rach nie było w artościow ej lite r a tu r y pięknej. Otóż nim przyszło do pow stania pierw szych powieści Turkow skiego, Ogrodzińskiego, P an asa, poezja m iejsco­ wa, d ru k o w a n a w czasopismach, b y ła rzeczyw istym św iadectw em dziedzictw a i obecności lokalnej twórczości. Z p e rsp ek ty w y trzydziestolecia d o robku lite­ r a tu r y na W arm ii i M azurach te pierw sze p ró b v poetyckie pow stałe w no ­ w ej rzeczyw istości społecznej i politycznej ty m bard ziej p o w inny zasługiwać n a uwagę.

S tw ierdzony w książce F orn alczy k a podział n a prozę artysty czn ą i n ie ­ artystyczną w zbudza także d rugie zastrzeżenie — rów nież o c h ara k te rze po­ stulującym . Jeżeli w Świadomośc i d ziedzictw a tyle m iejsca zajm u je m.in.

(5)

3 4 2 A n d r z e j S t a n i s z e w s k i

omówienie K ro n iki Olsztyna, pisarzy „przyjezdnych” luźno zw iązanych z Ol­ sztynem (np. Paukszta) lub ty ch twórców, któ rzy daw no stracili z nim kon­ ta k t (Napiórkowski), to zastanaw ia pom inięcie przez F ornalczyka opracow ań dotyczących piśm iennictw a i lite r a tu r y regionalnej. Nie chodzi n am oczy­ wiście o w zm iankow anie, ale o uśw iadom ienie faktu, że proza olsztyńskiego środow iska pisarskiego (w zakresie postulow anym przez a u to ra książki) to także szereg w ażnych opracow ań k ry tycznych o tw órcach, żyjących w latach 1850—1939. Dorobek miejscowej prozy niearty sty czn ej byłby zubożony, gdyby pominąć w nim np. przedm ow y W ładysław a G ębika do w yd ań w ierszy K a j­ ki, Lengowskiego, Zientary-M alew skiej, Ruczyńskiego, rozp raw y i a rty k u ły Jan u sza Jasińskiego o Kajce, K ętrzyńskim , Sam ulow skim , L engow skim czy w reszcie opracow ania o lite ratu rze ludow ej i piśm iennictw ie regionalnym W arm ii i M azur T adeusza Orackiego. Koncepcja książki, p rz y ję ta przez F o r­ nalczyka — w łaściw ie zrealizow ana w tak iej form ie, jak ą otrzym aliśm y • — pow inna zaw ierać rozdział zatytułow any: Opracowania k ry ty c z n e poświęcone

literaturze lu dow ej i piśm iennictw u re gionalnemu powstałe w latach 1945— 1976. O tym, jak w szechstronnie tra k tu je Fornalczyk pojęcie „proza” św iad­

czy chociażby słowo w stępne autora, k tó ry pow ołuje się zarów no na o p ra ­ cow ania dotyczące lite ra tu ry pięknej, jak też w szelkiej niebeletrystycznej. Spojrzenie z zew nątrz na współczesną — ćwierć w ieku liczącą — prozę olsztyńską ma sw oje dobre i złe strony. W artość pozytyw ną w idziałbym w ty m (i to ze w zględu na in te res y tak czytelników miejscowych, jak i poza- olsztyńskich), że Fornalczyk analizuje przede w szystkim zaw artość treściową poszczególnych utw orów , ze szkodą dla u stalenia genezy kolejnych powieści czy esejów. Ma to jed n ak określone znaczenie dla m asow ej popularyzacji przedstaw ionej twórczości, stanow i p u n k t w yjścia do dalszych b a d ań zarów ­ no d la stu d en tó w piszących prace m ag isterskie poświęcone tem aty ce reg io n al­ nej, ja k też jest zarazem ułatw ien iem w p racy np. b ib liotekarzy czy działaczy k u ltu ry . P a m ię tajm y jednakże o tym, że a u to r m onografii pisze o faktach, k tó ry ch osobiście nie przeżył, że podaje je niejako z dru g iej ręki (wspomnie­ nia pisarzy, opinie kry ty k ó w , relacje, artykuły). Szczególnie widoczna jest ta w tórność przy in te rp reta cji przez F o rn alczyka esejów i rep o rtaży W ładysław a Ogrodzińskiego, powieści E rw in a K ru k a czy esejów historycznych E dw ard a M artuszew skiego — am bitnych prób opisania tru d n y ch i złożonych dziejów M azurów i W arm iaków . O czekiw aliśm y na b ardziej pogłębione — ko m u n ik u ­ jące z p racam i badaczy h istoryków (chociażby W ojciecha W rzesińskiego czy Jan u sza Jasińskiego) — tezy płynące z le k tu ry w ym ienionych publikacji.

W ydaje się, że jed n y m z podstaw ow ych k ry terió w w artości stosow anych wobec książek olsztyńskich pisarzy, b y ła ważność — ze społecznego p u n k tu w idzenia — podejm ow anych tem atów . To m in . spraw iło, że otrzym aliśm y stosunkow o in sp irujące oceny p isarzy -pam iętnikarzy, np. W ładysław a Gę- bik, K arola M ałłka, M arii Zientary-M alew skiej. W iele ciekaw ych refleksji zaw ierają też om ów ienia twórczości „klasyków ” , szczególnie powieści H e n ry ­ ka Panasa, K lem ensa Oleksika, L eon ard a Turkowskiego.

Jeszcze jedną — łatw o zauw ażalną — cechę opisu krytycznego, zade­ m onstrow anego przez F ornalczyka, w a rto omówić. Pozycja danego pisarza w Św iadectw ie dziedzictwa uzależniona jest od... liczby n apisanych przez n ie­ go książek. Ta osobliwa m etoda ilościowa powoduje, że np. Tadeusz Stępow - ski czy H en ry k Syska, pisarze jak wiadomo płodni i w szechstronni, zajm uią tyle samo m iejsca co E rw in K ru k , re p rezen tacy jn y obecnie prozaik olsztyń­

(6)

3 4 3

ski. P rz e starz ała już nieco w ydaje się m etoda „opow iadania” treści utw orów , znam ienna d la b ry k ó w z histo rii lite r a tu r y s ta re j daty, choć w ty m kon­ k re tn y m przypadku, zw ażyw szy na eseistyczny c h a ra k te r p u b likacji, p rz y ­ nosi ona niekiedy dobre w yniki (czytelnik po w stęp n y m re je strac y jn y m rozeznaniu k ry ty k a drogę do le k tu ry m a niejako przetartą), np. całkiem n ie­ spodziew anie „ o d k ry w a ” w artość twórczości dla dorosłych Z bigniew a N ie­ nackiego (ss. 126— 127). Nie b ra k też u F orn alczy k a ciekaw ych spostrzeżeń i postulatów (np. w skazanie na pow inow actw o „m azurskich” powieści R em i­ giusza N apiórkow skiego z utw o ram i W ilhelm a Szew czyka i E rw in a K ru k a, s. 137; apel o napisan ie n a podstaw ie m azurskich i w a rm iń s k ic h podań, le­ gend i baśni stu d iu m o m entalności M azurów i W arm iaków , s. 93, czy zw ró­ cenie uw agi na b ra k pogłębionego w izeru n k u M azura i W arm iak a w do­ tychczasow ych przekazach literackich, ss. 194—195), św iadczących n iew ątp li­ w ie o ogrom nym oczytaniu F o rnalczyka i, co się z tym wiąże, znajomości w spółczesnej lite r a tu r y polskiej (por. zestaw ienie a p o k ry fu H e n ry k a P a n a sa

Według Judasza z tetralo g ią powieściow ą R om ana B ra n d s ta e tte ra Jez us z Naza rethu, s. 165, czy Podniesienie N ienackiego z powieścią P a n ta ly k M a­

ria n a Pilota, s. 127). N asuw a się jed n ak wniosek, że w ty m lin earn y m , nie w arto ściu jący m ciągu utw orów , nazw isk, dat, w k tó ry m w końcu czytelnik ma p raw o zgubić się, przydałoby się n a końcu książki k a le n d a riu m twórczości olsztyńskich pisarzy, chronologicznie obrazujące rozwój miejscowego śro­ dowiska.

P recyzji w y m ag ają jeszcze d w a problem y, sygnalizow ane już w ty tu le przez Fornalczyka. W cale nie jest dla m nie ta k a oczyw ista ty tu ło w a „świadomość dziedzictw a”. Na p ytanie, co dziedziczą m iejscow i pisarze, F o m a lc z y k bez­ pośrednio odpowiedzi nie daje. Czy w yn ik a ona z treści przedstaw ionych utw o ró w to już kw estia in d y w id u aln y ch predyspozycji czytelnika. Poniew aż F ornalczyk rozdział pierw szy sw ojej książki rozpoczyna od om ów ienia tw ó r­ czości i działalności S u k e rto w e j-B ied ra w in y i M ałłka sugerow ałoby to, że cho­ dzi o dziedzictw o określonych form p racy w tzw. regionie, a w dziedzinie pisarskiej o n aw iązanie do tra d y c ji literackich, w yw odzących się n a w et z połowy X IX wieku, form u p ra w ian y c h np. przez W ojciecha K ętrzyńskiego, J a n a K arola Sem brzyckiego i in. Tego jed n a k F ornalczy k nie mówi tak w pierw szej, ja k i w dalszych p a rtiac h książki. Tymczasem św iadectw o dzie­ dzictw a jest cały czas widoczne, bo nie m a takiego g a tu n k u i ro d zaju lite ra c ­ kiego, upraw ian eg o w okresie trzydziestolecia (1945— 1975), k tó ry nie zna­ lazłby p o tw ierdzenia w historii piśm iennictw a regionu W arm ii i M azur. K siąż­ ka Tadeusza Orackiego R o z m ó w iłb y m kamień... Z dziejó w łiteratury ludow ej

oraz p iśm iennic tw a regionalnego W a rm ii i M azur w X I X i X X w i e k u jest

tego spostrzeżenia dostatecznym dowodem. T akże kw estie św iatopoglądow e i polityczne, zw iązane z pojęciem dziedzictw a przek azan y m przez pokolenia, zn ajd u ją potw ierdzenie ta k w fa k tu rz e powieści, ja k i tem a ta ch poetyckich współczesnych olsztyńskich twórców. Oczyw ista zależność tem aty czn a i fo r­ m alna w y stęp u je np. między pokoleniem poetów, rep re z en to w a n y m przez Z ien- tarę-M alew ską czy M ichała Lengow skiego a sam orodną g ru p ą poetów pocho­ dzenia chłopskiego (np. G otfry d em B endziułłą, Ja n e m Dom aszem czy Ja n e m i Sam uelem D onderam i). P ro b lem ten jed n ak w y m ag a dokładnego zbadania. Z astan aw ia — w kontekście powyższych rozw ażań — ew olucja pojęcia „lite­ r a tu r a olsztyńska”. P rzed d w udziestu la ty zakres tego określenia była łatw y do opisania. Istn iała bow iem g ru p a np. poetów pochodzących z tere n u W arm ii

(7)

3 4 4 A n d r z e j S t a n i s z e w s k i

bądź M azur, k tó ra swój organiczny związek z d a n y m regionem m anifestow ała bądź przez w ierność danej tem atyce lokalnej, bądź stale p o w tarzając określo­ ny schem at literack i (np. form ę gaw ędy czy w iersza lirycznego). O nich z całą pewnością można było powiedzieć, że są w arm ińscy bądź m azurscy. Dziś m ó­ wim y, że są olsztyńscy, ale pojemność tego określenia jednocześnie przyczy­ n ia się do b ra k u precyzji i rozeznania, tak w śród k ry ty k ó w z zew nątrz, jak i miejscowych, którzy po prostu nie uśw iad am iają sobie tego fak tu . Jeżeli E rw in K ru k , M azur z pochodzenia, eksponuje w sw ojej twórczości w ątk i i m otyw y o pochodzeniu autobiograficznym , to możem y powiedzieć o nim z całą pewnością, że jest pisarzem olsztyńskim autentycznym , znającym fakty, o któ ry ch pisze, z autopsji. Ale przecież m ianem olsztyńska d arzy m y tw ó r­ czość H e n ry k a P a n asa i K lem ensa Oleksika, któ rzy także w szeregu swoich u tw o rach p oruszają tem aty k ę m azurską, ale znają ją przecież z „drugiego ź ródła” , z opowiadań, lek tu r, częściowo z w łasnych spostrzeżeń. O M azurach może napisać rów nież powieść ktoś zupełnie nie zw iązany z ty m regionem. Do czego zmierzam? P ow staje pytanie: czy obecna lite ra tu ra , tw orzona przez naszych pisarzy i poetów, posiada taki zespól cech ch arakterystycznych, k tó ry w zasadniczy sposób odróżniałby ją od każdej in n ej lite ra tu ry stw orzonej n a Śląsku, Lubelszczyźnie czy Pom orzu? W ydaje się, że w raz z odejściem g en eracji starszych poetów, nestorów , to co olsztyńskie w lite ratu rze jest co­ raz bardziej podobne do każdej in n ej lite ratu ry . N iereg io n aln y apokryf P a ­ nasa stał się własnością ogólnonarodow ą, podobnie ja k nasycona realiam i m azurskim i Pvsta noc K ruka. Nie tem at, nie form a sam orodnego w yznania, ale ogólny poziom dzieła stal się jed ynym obow iązującym k ry te riu m dla pi­ sarza, obojętnie gdzie on mieszka.

F ornalczyk dokonuje jako pierw szy próby periodyzacji m iejscow ej p ro ­ zy. W yróżnia n astępujące okresy: 1945— 1948, 1948—1956, 1956— 1970, k ie ru ­ jąc się przede w szystkim w zględam i n a tu r y społeczno-politycznej, a więc poza- literackim i. „Właściwe uform ow anie olsztyńskiego środow iska — pisze F o r­ nalczyk (s. 198) — literackiego i zdynam izow anie twórczości dokonało się dopiero w trzecim okresie pow ojennym dziejów, ale też nie od razu po roku 1957, ale w latach sześćdziesiątych. Po jakim ś czasie, kiedy będziem y mieli do czynienia z w iększą liczbą faktów książkow ych, będzie można zapew ne w prow adzić na m apę chronologicznego podziału najnow szej h istorii m iejsco­ wego życia umysłowego jeszcze jedną cezurę graniczną: rok 1970. A u to r tego studium — zastrzega się Fornalczyk — w prow adził tę granicę, ale m iał do czynienia ze zjaw iskam i będącym i w ruchu, w trak cie sta w a n ia się” .

Rzecz c h arak tery sty czn a — w swym p rek u rso rsk im trudzie nie odważył się F ornalczyk — ja k w przy p ad k u periodyzacji — n a próbę podziału olsztyń­ skich p isarzy na pokolenia i g ru p y literackie, także na syntetyczne p o tra k ­ to w anie m iejscowego życia literackiego. P o jaw iająca się m asowo w ostatnim czasie lite r a tu r a fachow a pośw ięcona ty m zagadnieniom 3, pozwala na stw ie r­

3 M . S t r a s z e w s k a , P r o b l e m a t y k a b a d a ń n a d ż y c i e m l i t e r a c k i m , w : P r o b l e m y m e t o d o ­ l o g i c z n e w s p ó ł c z e s n e g o l i t e r a t u r o z n a w s t w a , p o d r e d . H . M a r k i e w i c z a i J . S ł a w i ń s k i e g o , K r a ­ k ó w 1976, s s . 440—454; S . F r y b e s , K o n c e p c i e b a d a ń n a d ż y c i e m l i t e r a c k i m , i b i d e m , s s . 455— 466; Z . H i e r o w s k i , Ż y c i e l i t e r a c k i e n a Ś l ą s k u w l a t a c h 1922— 1939, K a t o w i c e 1969; E . P a w l a k . Ż y c i e l i t e r a c k i e P o z n a n i a w l a t a c h 1917— 1939, P o z n a ń 1971; K . D m i t r u k , A k t u a l n e p r o b l e m y b a d a ń n a d ż y c i e m l i t e r a c k i m , T e k s t y , n r 6, 1976, s s . 51—72; T . K o s t k i e w i c z o w a , O k r e s i p rr ç d l i t e r a c k i , w : L e k t u r y i p r o b l e m y , w y b ó r 1 o p r a c o w a n i e J . M a c i e j e w s k i , W a r s z a w a 1976, ss. 615— 624; K . W y k a , P o k o l e n i a l i t e r a c k i e , K r a k ó w 1977; J . M a c i e j e w s k i , K a t e g o r i a p o k o l e n i a W b a d a n i a c h l i t e r a c k i c h , w : J . M a c i e j e w s k i , P r z e d b u r z o w c y . Z p r o b l e m a t y k i p r z e ł o m u m i ę

(8)

-3 4 5

dzenie, że w p raw d zie poznański k ry ty k nie nazy w a rzeczy po im ieniu, to jednakże bardzo szczegółowo p re ze n tu je poszczególne fakty, sk ładające się w efekcie n a pojęcie życia literackiego, g ru p i pokoleń pisarsk ich (np. po­ w stan ie K lubu Literackiego, poprzednika statutow ego oddziału zw iązku lite ­ ratów , założenie w y d aw nictw a, pow stanie m iesięcznika społeczn o -k u ltu ral­ nego itp.). U zupełniając F o rnalczyka dodajm y, że n a g runcie olsztyńskim n ie­ w ątp liw y m pokoleniem literack im b yła g ru p a poetów ludow ych: M ichał L en- gowski, Teofil Ruczyński, A lojzy Śliw a czy M aria Z ientara-M alew sk a, dla któ ry ch przynależność pokoleniow a była w ażn y m elem en tem świadomości pisarskiej, bo ja k pisał W ilhelm D ilthey „ jako tę sam ą generację okreś­ lam y ty ch wszystkich, któ rzy w p ew n y m sensie obok siebie dorośli, to zna­ czy, któ rzy mieli w spólne dziedzictwo, w spólny w iek młodzieńczy i u k tó ­ ry c h n a ten sam czas przy p ad a doba m ęskiej dojrzałości. S p ra w ia to, że takie osoby pow iązane są głębszą w spólnością” 4. T ran sp o n u jąc w dalszym ciągu definicję D ilth ey ’a n a nasze k o n k re tn e olsztyńskie w a ru n k i możemy powiedzieć roboczo, że spełnia w a ru n k i pokolenia literackiego g ru p a pisarzy „czterdziestolatków ” , czyli g ru p y pisarzy i poetów d eb iu tu jący ch po ro k u 1960 (Kruk, Dzitko, Połom, Sokołowski). K w estia ta jed n ak w y m ag a dogłębnego p rzebadania, uw zględnienia m ak sy m aln ie w szystkich czynników p ersonalno- -środow iskowych, gdyż patrząc z p e rsp ek ty w y la t siedem dziesiątych n a ol­ sztyńską lite ra tu rę m ożna także do niej odnieść następ u jące słow a Borysa E ichenbaum a: „Ew olucja lite rac k a jeszcze nie ta k daw no w y ra ża jąc a się w dynam ice form i stylów jak g d y b y się u rw ała, zatrzym ała. W alka lite rac ­ ka zatraciła sw ój uprzed n i specyficzny c h ara k te r: zabrakło d a w n ej czysto literack iej polemiki, nie m a w y raźn ie zary sow ujących się u grupow ań, sk u ­ pionych w okół czasopism, b ra k ostro w y o d ręb n iający ch się szkół literackich, nie istn ieje w reszcie k ry ty k a, k tó ra pełn iłab y fu n k cje przywódcze, i b ra k s ta ­ łego czytelnika. K ażd y p isarz tw orzy ja k g d yby w yłącznie w sw oim im ieniu, zaś u g ru p o w a n ia literackie, jeśli n a w e t istnieją, pow stają w oparciu o w y ­ znaczniki pozaliterackie, o w yznaczniki, któ re m ożna nazw ać byto-wo-lite- ra ck im i” s. D odajm y jeszcze, że olsztyńskie środow isko pisarskie stanow ić m o­ że bardzo ciekaw y przedm iot b ad ań dla przyszłego m onografa m iejscowego życia literackiego ". K siążka F o rnalczyka zw róciła nam na to uwagę.

d z y r o m a n t y z m e m a p o z y t y w i z m e m , K r a k ó w 1971, s s . 335— 358; K . D m i t r u k , Z y c i e l i t e r a c k i e a p r z e s t r z e n n y u k ł a d k u l t u r y , w : B i o g r a f i a - g e o g r a j l a - k u l t u r a l i t e r a c k a , p o d r e d . J . Z i o m k a i J . S ł a w i ń s k i e g o , W r o c ł a w —W a r s z a w a —K r a k ó w —G d a ń s k 1975, s s . 195— 218. 4 C y t . z a : K . W y k a , M o d e r n i z m p o l s k i , K r a k ó w 1958, s. 302. 5 B . E i c h e n b a u m , Z y c i e l i t e r a c k i e , w : B . E i c h e n b a u m , S z k i c e o p r o z i e i p o e z j i , p r z e ł . L . P s z c z o ł o w s k a i R . Z i m a n d , W a r s z a w a 1973, s . 391. 6 H a s ł o , , Ż y c i e l i t e r a c k i e ” , w : M . G ł o w i ń s k i , T . K o s t k i e w i c z o w a , A . O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , J . S ł a w i ń s k i , S i o u m i k t e r m i n ó w l i t e r a c k i c h , p o d r e d . J . S ł a w i ń s k i e g o , W r o c ł a w — W a r s z a w a — K r a k ó w — G d a ń s k 1976, s. 513.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oblicz wartość energii mechanicznej kulki, jaką miała wtedy, kiedy znajdowała się 25 cm nad poziomem początkowego jej położenia.. Pomiń

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

Dzięki internetowej ofercie teatralnej możliwe jest też wracanie do spek- takli już kiedyś zobaczonych na żywo („Mam możliwość przypomnienia sobie widzianych

Przy zmianach zachodzących w organizacji kościelnej (np. zmiana parafii) problem łużyckojęzycznej ludności ewangeli- ckiej w ogóle nie jest dziś brany pod

[r]

1) Tysiące. Podmioty kreujące zagrożenia są w stanie dedykować kilka tysięcy osób posiadających techniczne zdolności do budowy nowych rodzajów broni. Osoby te

Dalsze wszystkie centrosomy tworzą się przez podział tego niejako zre- gerowanego centrosomu jajka.. Na podstawie tych obserwacyj

niu 246. Przyjmując tezę o Niepokalanym Poczęciu Maryi, lektorzy kwalifikowali ją jako naukę Szkota i teologów jezuickich przeciwko dominikanom. Także co do czasu