• Nie Znaleziono Wyników

Kraszewski w rekonesansie po Europie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kraszewski w rekonesansie po Europie"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Troszyński

Kraszewski w rekonesansie po

Europie

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 21, 104-108

(2)

biazgi, przede w szystkim zaś zn a jd u jąc y się w K ijow ie (Biblioteka A ka­ dem ii N auk) obszerny n o tatn ik ry su n k o w y K raszew skiego z podróży wo­ ły ń sk ich zasłu gu ją na p ilniejszą uw agę badaczy.

Na odkrycie oczekuje także K raszew ski jako pow ieściopisarz rom an ­ ty czn y i nowoczesny. W znowione tom y jego m alow niczej prozy z podróży w skazują, że stw o rzy ł on fu n d am e n ty i stał się źródłem w szystkich nie­ m alże odm ian późniejszego pow ieściopisarstw a.

P r z y p i s

1 J. I. K raszewski Wspomnienia Wołynia, Polesia i L itw y. Przygotował do dru­ ku i w stępem poprzedził Stanisław Burkot, W arszawa 1985, LSW, s. 384.

J. I. K raszew ski Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku. Dziennik prze­

ja żdżki w roku 1843 od 22 czerw ca do 11 września. Przypisami i posłow iem opa­

trzył P aw eł Hertz, Warszawa 1985, PIW, s. 474.

M arek T roszyń sk i

K R A SZEW SK I W R E K O N ESA N SIE PO EU ROPIE

Gdy Józef Ig n acy K raszew sk i jako czterdziestosześcioletni po p u larn y ju ż pisarz, a u to r m .in. C h a ty za wsią, w y b ierał się w sw oją pierw szą za­ gran iczn ą podróż, ta rg a ły nim sprzeczne uczucia: „W yznam — pisał — że n ie bez jak ie jś trw o g i i n iepokoju duch a puszczałem się w drogę. [...] S tra ­ cić o statk i złudzeń, jasn e obrazy, w k tó ry c h się już rzeczyw istość w ierzyć p rzy w y kło , nie je st-li n ajw iększą dla człow ieka szkodą? Zyskana praw da n ig dy ich nie opłaci. „P ełen w ątpliw ości, coraz bardziej sk łan iający się w k ie ru n k u ideałów pozytyw istycznych ro m an ty k , zdecydow ał się jednak poświęcić m łodzieńcze fan ta zje , by „w cale popisyw ać się nie pragnąc, tw orzyć now ości nie m yśląc, szukać przede w szystkim p ra w d y ”.

O bszerne, dw utom ow e dzieło K a r tk i z podróży 1858 - 1864 opubliko­ w ane w 1977 r. pod red a k c ją P a w ła H e rtz a zainicjow ało P lW -o w sk i cykl dzieł pośw ięconych podróżom . Dziś zw raca uw agę tak poziom em sztuki poligraficznej, jak i staran n o ścią opracow ania. K siążkę ilu s tru ją liczne ry cin y z epoki, te k st został obudow any system em przypisów , w śród k tó ­ ry ch m. in. w y k orzy stan o now e m a te ria ły dla ośw ietlenia sp raw y posłu­ chania udzielonego K raszew skiem u przez papieża P iu sa IX.

(3)

— 105 —

T rasa ponad półrocznej podróży w iodła przez najw y bitn iejsze ośrodkfc cyw ilizacji zachodnioeuropejskiej. Prow adzący dotychczas p rzy kład ny ży­ w ot kresow ego ziem ianina pisarz odwiedził kolejno: A ustrię (Wiedeń),, W łochy (Triest, W enecja, M ediolan, G enua, Piza, F lorencja, Asyż, Rzym,, N eapol, Capri), F ran cję (Tulon, M arsylia, P aryż), Belgię (Bruksela) i N ie­ m cy (Kolonia, F ra n k fu rt, Lipsk, Drezno, Berlin). Podróż tę K raszew ski odbyw ał głów nie koleją żelazną, na k tó rej to niedogodności narzek ania są stały m m otyw em podróżnych w spom nień: „ Jest to już nie podróż — biadał — ale proste przenoszenie się z m iejsca na m iejsce, k tó re w p rzy ­ szłości w inno być ulepszone za pomocą chloroform u. Ludzi będą usypiać,, a d m in istracja kolei n a ła d u je nim i wozy, a w edle k a rte k poprzylepianych na czole k onduktorow ie w ydaw ać ich będą na stacjach, dopiero szw ajcar z W artesaal otrzeźw i...” Zapew ne pow olny bieg w e tu ry n u bardziej h a r­ m onizow ał z tem p eram entem pisarza, k tó ry przecież nie znał jeszcze znaczniej ograniczających m ożliwości p ercepcji technik podróży.

W iększym jeszcze zm ianom , niż sposoby podróżow ania uległa do dziś fo rm u ła lite r a tu r y podróżniczej. Sięgając po drugie po stu przeszło la ­ tac h w ydanie K a rte k z podróży J. I. K raszew skiego, m usim y sobie uśw ia­ dom ić, że są one stw orzone w n ieistn iejącej już dzisiaj konw encji g a tu n ­ kow ej. G dyby zaś spróbow ać przym ierzyć je do kanonów dzisiejszych,,, trzeb a b y je uznać za h y b ry d ę łączącą po pu larną rozpraw ę z h isto rii re ­ gionalnej i h isto rii sztu ki z reportażem . O lbrzym ie p a rtie książki stan o ­ w ią drobiazgow e i sk ru p u la tn e , rzucone na szerokie tło h isto rii powszech­ nej dzieje m iast, stylów , szkół, dziedzin sztuki. U stępy typow o re p o rta ­ żowe zajm u ją, n iestety , w iele m niej m iejsca. Dla współczesnego czy telni­ ka, obcującego n a co dzień z w yd aw n ictw am i album ow ym i, a przede w szystkim tele - i kinom ana, także i część typow o reportażow a w ydaw ać się będzie przeciążona opisam i poszczególnych obrazów, rzeźb, zabytków . Co p raw d a opisy te u b arw ia niek ied y oryginalność spostrzeżeń, np. że »»najpiękniejsza m adonna niem iecka m ogłaby być k u c h a rk ą u N ajśw ięt­ szej P a n n y del V erd e” , w większości jednak w ypadków nużą one nie będąc w stan ie uruchom ić w yobraźni współczesnego odbiorcy anim ow anej k u ltu r y obrazkow ej. Je d n ak dobrze jest p rzy tej okazji skonstatow ać w łasną ułom ność wobec dziedzictw a sztuki w izualnej, k tó ra tw orzona przez k ilkanaście stuleci dla znakom itej większości dzisiejszych odbiorców jest m artw a, pozbaw iona znaczenia — co najw y żej kw itow ana w zm ien­ ny ch k ateg o riach estetycznych „p ięk n a” i „b rzydoty”. A K raszew ski n a ­ praw dę czuje tę sztukę: rozum ie jej sens, język b arw y i kształtu , m owę cegieł i kam ieni. J e st praw dziw ym , rozum iejącym i w spółodczuw ającym odbiorcą sztuki. O k ated rze kolońskiej np. pisze: „Św ięty P io tr R zym ski w y daje się obok niej chłodnym niedow iarkiem , ale kolońska k a te d ra się m odli, Ś w ięty P io tr p a n u je ”.

(4)

Głów nym , docenianym przez pisarza, dobrodziejstw em podróży jest naoczność, bezpośredniość obcow ania z dziełam i sztuki. T rud zapisania setek stro n opisam i poszczególnych eksponatów niw eczy w łasną opinią p rzy z n a ją c ą p ry m a t b ezpośredniem u oglądow i przed literack im sp ra ­

w ozdaniem : „Tysiące zdań tyczących się h isto rii sztuki szczególniej, tu ty lk o in tu icją, jak ą daje samo przedm iotów w idzenie, rozw iązać się mogą. Żaden opis, w izeru n ek n a jw ie rn ie jsz y , n ajuczeńsza rozpraw a nie zastąpią tego, co daje w ejrzen ie jed n o ”. A percepcja K raszew skiego, sk rup ulatn ego ob serw ato ra i konesera a rc h ite k tu ry i m ala rstw a , obdarzonego m niej lub bardziej w y rafin o w an y m i upodobaniam i ind yw id ualn ym i, jest tak że n a ­ znaczona duchem epoki, obiegową opinią, k tó re j — m im o całej uczciwości i bezstronności — nie udało m u się przekroczyć. Nie p o tra fił na p rzy k ład spojrzeć obiekty w n iej n a barok, nigd y zresztą inaczej nie nazw any, jak „epoka zepsutego sm a k u ”, w k tó re j „nie m ogąc tw orzyć pięknie, w ysadza­ no się na bogactw o i dziw aczność” . B arok był d lań „chłopcem do bicia” na każdą okazję — szczególnym przy p ad k iem ogólniejszej praw idłow ości, o k tó re j tak pisał m etaforycznie: „ Je st to znam ieniem w szystkich epok up adk u, iż się obw ieszają cackam i jak sta ra kobieta, k tó ra sam a nie wie, co włożyć n a siebie, ab y się w y d aw ała p ięk n iejszą”. K raszew ski bow iem ocenia dzieła, jak pisze P a w e ł H e rtz w Poslow iu, „w edług owej zasady jedności m o raln ej i estety czn ej, k tó rą u zen itu odrodzenia zaczęto usuw ać w cień ”.

G dy p rzy le k tu rz e K a rte k z po dróży K raszew skiego narzek am y na n a d m ia r w ą tk u historycznego, zbytek drobiazgow ych opisów, jednocześnie odczuw am y nied o statek szczegółu obyczajowego. K raszew ski pisze o h o te­ lach i oberżach, o spożyw anych posiłkach tylk o okazyjnie. N atom iast gdy przeży w an e w y d arzen ia zaczynają oscylow ać w k ie ru n k u fikcji, ożywia się tok n a rra c ji, sta je się ona in te re su ją c a i p rzy k u w a uw agę. M am tu na m y śli tak ie frag m en ty , jak opis w y p ra w y n a W ezuw iusz, wycieczkę do k a sk ad y w T ern i czy też nap isan ą niem al w k o nw en cji k ry m in a łu podróż w e tu ry n e m do N eapolu. To p raw dziw e p e rły prozy. G dybyż i pozostałe odcinki tej podróży m ogły być opisane tak zajm ująco!

K raszew sk i jest p rzek o n an y o rea ln y m istn ien iu „ch arak teró w n a ro ­ d o w y ch ”. Ma okazję oglądać przedstaw icieli poszczególnych n acji w ich n a tu ra ln y c h siedzibach. O b serw u je ich różnorodność, odm ienność i w za­

jem n e pow iązania i zależności m iędzy otoczeniem a psychiką. W m iarę grom adzenia się tak ich spostrzeżeń coraz to liczniejsze są sform ułow ania dotyczące c h a ra k te ru poszczególnych narodów . Początkow e reflek sje są budow ane na pozorach: „G dy we F ra n c ji w szystko chlubi się tym , że jest now e, w sta ry c h W łoszech chw alą się karczem k i naw et, że są odw iecz­ n e ”. Często jed n ak głębsze w niknięcie potw ierdza początkow e w rażenia: .„Po W łoszech całe też życie F ra n c ji odm ienną cechą się n arzuca, ta m jesz­

(5)

— 107 —

cze w M adonnach, w m odlitw ach, w zabaw ach czujesz boga i O patrzność, w nieopatrzności n aro du jest ona n ajw ybitniejszą... [...] Tam wszyscy m ają aż nadto czasu, tu się niesłychanie spieszą; tam ubóstw o nie w sty ­ dzi i niezbyt dolega, jest dopustem Bożym, tu srom otą i najw iększym nieszczęściem ”. K raszew ski, k tó ry pierw szy raz m iał możliwość p rzyg lą­ d a n ia się innym narodow ościom w ich n a tu ra ln y m otoczeniu, ocenia je z p u n k tu w idzenia Polaka i znaw cy c h a ra k te ru polskiego, stanow iącego przecież m ate ria ł psychologiczny w y k o rzystyw any w licznych pow ieś­ ciach. D oceniając zalety poszczególnych nacji — fantazję jednych, zapo­ biegliw ość d rugich — d aje przew agę polskiem u kozakow i n ad fra n c u s­ kim robotnikiem , k tó ry ,,o m ilę od P a ry ża nie w iedziałby, co poczynać, a kozak ks. Radziw iłła w ysłan y z listem do P a ry ża w racał cały i z odpo­ wiedzią. Taki u w rier, k tó ry jest, rzec m ożna, intensyw nie w ykształcony, w p rak ty c e u stęp u je wielce m niej, ale ekstensyw niej w yrobionem u chłop­ k o w i”.

Od drobiazgow ych spostrzeżeń, analitycznych obserw acji, K raszew ski przechodzi do uogólnień, syntez, praw d bardziej uniw ersalny ch , czynio­ nych jed n ak nie przez anonim owego, w ykształconego E uropejczyka, ale m ieszkańca szczególnie może naznaczonego zakątka Europy. By więc móc docenić te u n iw ersaln e praw dy, m usim y n ajpierw spróbow ać odczytać, jakim P olakiem jaw i się nam K raszew ski. Ja k i rep re z en tu je stosunek do naszego ówczesnego dziedzictw a kulturow ego, niezależnie od deklaracji.

Będąc w Rzym ie odwiedza grób S tefan a W itwickiego, „zacnego i u ta ­ lentow anego człow ieka”. W ielkie w rażenie czynią na nim odw iedziny u B ohdana Zaleskiego: „W idząc naw et po raz pierw szy w życiu tego sym pa­ tycznego, p ro sto ty pełnego i pow agi człow ieka czuło się d lań nie tylk o cześć, jak ą budzi d ar Boży, isk ra jasna na czole, ale drugi, cenniejszy, gorąca isk ra w se rc u ”. Nie m niej niż ta egzaltacja w stosunku do Zales­ kiego iry tu ją reflek sje poświęcone „biednem u C yprianow i” (Norwidowi). Budzi on u K raszew skiego litość, bo przecież „niepodobna nie użalać się na d ty m jenijuszem zw ich n ięty m ”, którego „n ajk ró tszy i najp iękn iejszy w ierszyk nie jest w olen od jakiegoś w y b ryk u, co go kazi”. O ceniając zaś jego m alarstw o u ty sk u je na „zupełną nieudolność a rty sty c z n ą ” i „w yko­ n an ie niedołężne”. Będąc na P e re La Chaise oddaje hołd Balzakow i — nie starcza m u jedn ak czasu, b y odwiedzić grób Ju liu sza Słowackiego na m niej rep re z en ta cy jn y m M ontm artre.

Z astanaw ia n as ta nietrafność opinii u pisarza, k tó ry przecież w y k a­ zał w inn y ch przy p ad kach większą w rażliw ość i lepszy gust, dał się p o ­ znać jako dobry znaw ca sztuki. Sam pisarz był św iadkiem dew aluacji n iek tó ry ch sw ych sądów w obliczu historii. I p o tra fiF być wobec tego fa k tu uczciwy: redagow ał przecież sw oje n o tatk i z podróży po k ilk u n a ­ stu latach i u zupełnił je w rażeniam i z podróży późniejszych. Ale nie w y ­

(6)

k o rzy stał tego d y sta n su dla „uw spółcześnienia”, czy też „upro fety zow a- n ia ” sw oich spostrzeżeń. W ręcz przeciw nie — stać go było na o biektyw ne potw ierdzen ie tego fa k tu , jak iejś ułom ności w zroku, zatrzym ującego się n a niezliczonych o k ru ch ach rzeczyw istości, nie m ogącego sięgnąć w yżej i dalej: „Dziś, gdy po trz y n a s tu latach , k tó re zm ieniły losy Europy, za­ glądam y do n o tate k podróżnych, p y ta m y się siebie, dlaczegośm y naów czas nie m ogli dostrzec zaro d u tego, co w ta k bliskiej przyszłości nastąpić m iało...” Z arysow ujące się cienie przyszłości znik ły w blasku bijącym z czoła Zaleskiego. K raszew ski b ył typow ym przedstaw icielem m entalności sw oich czasów. D oskonale oddaw ał pew ien sposób m yślenia, w artościo­ w ania, k tó ry m ając do czynienia z dziełam i „w ielkiego n atch n ien ia i w zniosłości m o raln ej, ty m d ru gim zawsze p rzy zn aje wyższość”. (Posło­

w ie ). Jak o m ęczennik słow a, m ający stale przed oczym a łacińską m ak sy ­

m ę „n u lla dies sine lin e a ”, żył in ten sy w n ie i tem u życiu daw ał pisem ne św iadectw o.

Zapis bogato dośw iadczonego życia, z którego em an u je czystość w ew ­ n ę trz n a, uczciwość, jest zawsze w artością niepodw ażalną. A le doraźna w arto ść jednostkow ego życia m u si być w y k u ta w kruszcu, by stać się częścią odw iecznej w arto ści sztuki; bow iem dopiero „Św iat sztuk i jest n ieśm ie rte ln y [...] Co przeżyło R zym i k rw a w y pot średnich w ieków ? Po m n iki sz tu k i słow a, k sz ta łtu i b a rw y ”. Dolegliwość codzienności, życia w a k tu a ln y m , h isto ry czn y m tu i tera z może być znacznie złagodzona: „K om u teraźniejszość ciężka i rzeczyw istość bolesna, niech ucieknie w św iat idei i sztuki, a w nim znajdzie spoczynek”.

A n n a G łowacka

„PEŁN E M IŁOŚCI W E JR Z E N IE W PR ZESZŁO ŚĆ ...”

W W ydaw nictw ie L iterack im uk azała się w rok u 1985 książka M aria­ n a M aciejew skiego „Choć R adziw iłł, alem człow iek...”, k tó ra, obok Ż ycio ­

ry só w h isto ryczn ych , litera ckich i legendarnych pod red ak cją Zofii Ste-

fanow skiej i Ja n u sz a T azbira, p rzy b liża nam jeszcze jedną ciekaw ą i nie­ zw ykłą postać historyczną. Je st to antologia rom antyczn ych gaw ęd lite­ rack ich o księciu K aro lu R adziw iile „P an ie K o ch an k u ” . M aciejew ski o- p a trz y ł te n zbiór w stępem będącym rów nocześnie przew odnikiem po tek sta ch jak i próbą u k azan ia m itu osobowego w k u ltu rz e i litera tu rz e .

Cytaty

Powiązane dokumenty

W śród seledynow ych polanek w znoszą się niebosięgłe lasy iglaste skąpane w ogniu szale­.. jącego

dać, jak zechce. Brodziński, O romansach historycznych Bronikowskiego, w: tenże, Pisma estetyczno-krytyczne, opr. Powtórzmy główną tezę: autor Wiesława powieści historyczne

pienie, przez które tylko gdzie niegdzie

Według Blausteina naoczność spostrzeżeniową (i wyobrażenia spo ­ strzegawcze) charakteryzuje: [1] pierwotność treści zmysłowych 49, [2] silnie akcentowana

Fakt, że komparatystyka rozlewa się współcześnie tak szeroko, że angażuje tylu ba- daczy i krytyków, wynika pośrednio z przeświadczenia, że jest to dziedzina, która

Obok kościoła znajdowała się drewniana szopa mieszcząca kostnicę, ponieważ przy kościele od roku 1784 funkcjonował cmentarz wyzna- czony na prośbę Kapituły Zamojskiej

Profesor Malec by³ autorem podrêcznika fizyki, z którego siê uczyliœmy, dziêki czemu wzrós³ bardzo u mnie jego autory- tet.. Prowadzi³ on lekcje fizyki w sposób

Ważnym dla dziecka może być aktywny udział w pożegnaniu (np. napisanie listu, zrobienie rysunku, które zostaną włożone do trumny) oraz w przygotowania do pogrzebu