• Nie Znaleziono Wyników

"Oni i Norwid : problemy odbioru twórczości Cypriana Norwida w latach 1840-1883", Marek Adamiec, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Oni i Norwid : problemy odbioru twórczości Cypriana Norwida w latach 1840-1883", Marek Adamiec, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Tyczyński

"Oni i Norwid : problemy odbioru

twórczości Cypriana Norwida w

latach 1840-1883", Marek Adamiec,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1991 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 83/2, 257-259

1992

(2)

REC EN ZJE 2 5 7

Dla historyków Wielkiej Emigracji cenne są ogłoszone przez Janusza Pezdę notaty pt. Emi­

granci polscy na studiach we Francji w latach 1 832—1848. Uzupełnienia i sprostowania biograficzne do książki B arbary K onarskiej „Polskie drogi emigracyjne". Ten sam autor opublikow ał Relację Ildefonsa Kossilowskiego o śmierci Adama M ickiewicza. Jest to list do Ignacego Jackowskiego (ustalenie nazwiska adresata przez Pezdę nie budzi żadnej wątpliwości), w opisie choroby i zgonu poety niemal identyczny ze znanym i wykorzystanym w literaturze o M ickiewiczu listem tegoż K ossiłow skiego do W rotnow skiego. Listy były pisane tego sam ego dnia, jeden jest właściwie kopią drugiego, odm iany są zupełnie nieistotne. Czy wobec tego warto było podawać teksty obu listów in extenso? Dla czytelnika dużo wygodniejsze byłoby podanie tych nielicznych odm ian w przypisie.

Opublikowany przez Krzysztofa Rutkowskiego L ist Ludwika K rólikow skiego do Adama M ickiewicza jest również tekstem już znanym. Rutkowski myli się, pisząc, że tekst ten dotychczas nigdy w całości nie został ogłoszony. O głosił go W ładysław M ickiewicz w żyw ocie sw ego ojca, tyle że go rozbił, fragmenty ogłaszając w toku biografii, a część środkową w Dodatku nr I X 2. M im o tej pomyłki ponow ną publikację tego listu uważam za zasadną, przede wszystkim dlatego, że dowiadujemy się wreszcie, kto był autorem tajemniczej epistoły pisanej „na Łysej G órze pod bukiem żałoby” i wzywającej M ickiewicza, by zrealizował głoszony w K sięgach narodu i pielgrzym - stw a polskiego program odnow y moralnej narodu zakładając Zakon W ychodźców. Zwięzły, rzeczowy wstęp R utkow skiego dobrze osadza ten list w biografii intelektualnej Królikowskiego.

N ie rozumiem natom iast, dlaczego „Akta” zamieściły katalog znajdującego się w Bibliotece Polskiej archiwum Gierszyńskich. Zastrzeżenia moje nie wynikają wcale z przekonania, że lektura katalogów nie jest interesująca. Przeciwnie; dla każdego, kom u zdarzyło się pracować w ar­

chiwach, jest oczywiste, że katalog rękopisów stanow i klucz otwierający drzwi do różnorakich światów , które bez niego byłyby zakurzoną, papierową dżunglą. W iem też, ile wiedzy i skrupulat­

ności potrzeba, by katalog taki powstał. Ale tworzenie katalogu Biblioteki Polskiej w Paryżu zostało rozpoczęte przed laty tom em Chow ańca i jest obecnie kontynuowane. K atalog archiwum Gierszyńskich znajdzie się w odpow iednim tom ie i nikom u nawet nie przyjdzie d o głowy sięgać do

„Akt”, by zorientować się w zespole dokum entów rodziny Gierszyńskich. N iew iele jest teraz wydawnictw, w których m ożna ogłaszać prace „materiałowe” ; dobór ich musi być zatem starannie przemyślany.

Ustalić też należałoby zasady pisowni ogłaszanych tekstów. Edytor listów Lelewela zachował ich pisownię (mimo że ΧΙΧ-wieczne teksty zw ykło się m odernizować, respektując oczywiście właściwości fonetyczne), natom iast wydawca listu K ossiłow skiego tego nie uczynił, moim zdaniem — słusznie. Wydaje się jednak, że w obrębie jednej publikacji teksty pochodzące z tej samej epoki winny być traktowane jednakow o.

M aria Dernałowicz

M a r e k A d a m ie c , O N I I N O R W ID . P R O B L E M Y O D B IO R U TW Ó RCZO ŚCI CY­

P R IA N A N O R W ID A W LATACH 1 8 4 0 -1 8 8 3 . W r o c ła w -W a r s z a w a -K r a k ó w 1991. Zakład N arodow y imienia O ssolińskich — W ydaw nictw o Polskiej Akademii Nauk, ss. 248 + errata na luźnej kartce. „Rozprawy Literackie”. [T .] 66. K om itet Redakcyjny: M i c h a ł G ł o w i ń s k i (przewodniczący), M a r e k G u m k o w s k i (sekretarz), J a n i n a A b r a m o w s k a , A l i n a K o w a l - c z y k o w a , P r z e m y s ł a w a M a t u s z e w s k a , A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , E d w a r d P i e ś c i k o w s k i , R o m a n T a b o r s k i . Polska Akadem ia N auk. Kom itet N auk o Literaturze Polskiej.

M łodopolski wizerunek N orw ida — poety w yklętego i nie czytanego przez współczesnych — ma zadziwiająco długi żywot. Pojawia się też w kontekstach zgoła zaskakujących. Byłem świadkiem , jak w czasie konferencji naukowej poświęconej XX-wiecznej literaturze rosyjskiej rzekom y brak odbioru twórczości N orw ida w XIX w. porów nyw ano z losami pisarzy rosyjskich nie wydawanych w czasach stalinizmu. Mit „biednego N orw ida” staje się argumentem w zabawny sp osób uniwersalnym.

Jedną z przyczyn podjęcia przez Marka Adamca problemu recepcji Norw ida w latach 1 8 4 0 — 1883 była, jak m ożna przypuszczać, irytacja ow ym zm itologizow anym wizerunkiem. Autor chciał ukazać — przy pom ocy m etod wypracowanych przez estetykę recepcji — przyczyny

2 W. M i c k i e w i c z , Ż yw o t Adama M ickiewicza. T. 2. Poznań 1931, s. 270 — 272, 539 — 542.

17 — P a m ię tn ik L iterack i, 1992, z. 2

(3)

2 5 8 R EC EN ZJE

konfliktu między poetą a współczesnym i mu czytelnikami. Taka „demityzacja” ow ego sporu przywrócić miała dynam ikę „sprawie N orw ida”, a także zanegow ać sw oisty norwidocentryzm wcześniejszych prac pośw ięconch tematowi, według Adam ca prowadzący „do fałszyw ego obrazu polskiego życia um ysłow ego XIX w.” (s. 11). Istota konfliktu polegała na pewnym nieporozum ieniu w procesie komunikacji literackiej. N orw idow ska oryginalność była — zdaniem Adam ca — tak nieczytelna, tak bardzo naruszała przyjęte ówcześnie reguły porozum iew ania się, że w konsekw en­

cji uniem ożliwiała adresatow i tekstów Norw ida sensowne ich odczytanie. N orw id posługiw ał się, według określenia G łow ińsk iego, poetyką „form poruszonych”, zarów no w obrębie sym boliki, jak i wersyfikacji czy genologii. Autor Quidama usiłował przy pom ocy tejże poetyki narzucić czytelnikowi now y język poetycki, odległy od czytelniczych naw yków i oczekiwań. Poniew aż jednak w realizacji poetyka ta nie zawsze była tak spójna, jak N orw id deklarował, XIX-wieczny odbiorca nawet przy najlepszej woli nie był w stanie utw orów pisanych w „nowym języku”

zrozumieć. Po prostu „ i n t e n c j a m i j a ł a s i ę z p r a k t y k ą (s. 187), postulaty autora z m ożliw oś­

ciami odbiorców. Tezę tę A dam iec rozwija w sposób odkrywczy, analizując kilka aspektów ow ego

„nieporozumienia w procesie kom unikacji”.

Najistotniejszą przyczyną konfliktu Norwida ze współczesnością była jego polemika z romantyz­

mem, któremu autor Vade-mecum przeciwstawił nowy model liryki. „Dla Norw ida romantyzm polski n i g d y n i e s k o ń c z y ł s i ę w s f e r z e m y ś l i , był j e d y n y m s e n s o w n y m p u n k t e m w y j ś c i a d o d y s k u s j i ” (s. 200). W drugiej połow ie ubiegłego stulecia nie było jednak partnerów d o dialogu 0 romantyzmie — kwestie, które postaw ił romantyzm, publiczność literacka uznała za rozstrzygnięte ostatecznie. N orw id podjął więc, zdaniem Adamca, wysiłek beznadziejny: przeprowadzając destrukcję rom antyzm u zam ierzał zmienić św iadom ość społeczną i odw rócić kierunek przemian cywilizacji. Destrukcja ta stanow ić miała wstęp d o interpretacji N orw idow skiego przesłania.

O dczytanie tekstów N orw ida utrudniał także jego maksymalizm: swoją wizję cywilizacji chrześcijańskiej poeta przedstawiał odbiorcy jako prawdę bezdyskusyjną, potw ierdzoną auto­

rytetem Ewangelii. Prow adził z czytelnikiem dialog szczególny, narzucając mu własne reguły porozum ienia, naruszając konwencje ówczesnej praktyki społecznej. U siłow ał prowadzić dialog totalny, zgodny z tradycją sokratejską: nie tylko poprzez utwory i wypowiedzi, ale także przez kreację własnej biografii i wizerunku. Swą biografię interpretował jak o „element kultury europej­

skiej” (s. 143), a jej elem enty w spółtw orzyły system znaczeń jego poezji. Co więcej, N orw id odnajdow ał istotne sensy nawet w najbardziej „zwykłych” gestach i zdarzeniach, poddając je parabolizacji. Każdy fragment odkryw ać miał znaczenie całości, zasada ta obow iązyw ała zarów no w analizach i krytyce rzeczywistości, jak i w poetyce postulowanej przez N orwida. K ażdy element tekstu tworzył znaczenie całości, każdy tekst zaś odsłaniać miał całość artystyczno-filozoficznej wizji świata.

Oczywiście m aksym alizm taki prowadził nieuchronnie do konfliktu dwu porządków inter­

pretacyjnych: parabolizująca wszystko hermeneutyka Norw ida stawała się niezrozum iała dla XIX-wiecznego czytelnika. Ten bow iem przywykł d o realistycznej percepcji codzienności, jego zaś kompetencje interpretacyjne zostały określone przez stereotyp romantyczny. D latego też jako

„dziwactwo” i „ciemny m istycyzm ” traktował ów czytelnik zarów no N orw idow ską „patetyczną regułę bezwzględnego poszanow ania słow a”, teksty naruszające odrębność reguł m ów ienia 1 pisania, jak i zachow ania poety. Projektowany przez N orw ida czytelnik, dokonujący lektury aktywnej i współtworzącej, w XIX w. po prostu nie istniał; realny zaś odbiorca nie posiadał odpow iedniego „klucza interpretacyjnego”. N ie tylko ze względu na swe oczekiw ania i kom peten­

cje, lecz również z pow odu anachronizm u koncepcji Norwida. Kwestie stawiane przez romantyzm wydawały się w drugiej połow ie XIX w. ostatecznie rozstrzygnięte, natom iast pozycja artysty — określona przez reguły rządzące „wiekiem kupieckim i przem ysłowym ” — nie daw ała mu autorytetu koniecznego do narzucenia społeczeństwu swej wizji świata i języka jego opisu. Artysta poddany działaniu „rynku w ydaw niczego” musiał zabiegać o czytelnika, zachęcać go d o lektury spełnianiem czytelniczych w ym agań i oczekiwań. „Prorocka” godn ość artysty, którą postulow ał N orwid, postrzegana więc była jako dziwactwo i szaleństwo. Autor Quidama prowadził, jak stwierdza Adamiec, nie dialog, lecz „m onolog przeciw trwającemu spektaklowi życia publicznego”

(s. 88). N orw idow ska „ignorancja i utopia” w obec realiów musiała zepchnąć poetę na margines społecznej rzeczywistości. Jego dialog ze współczesnym i to właściwie polemika, która „ n i g d y n i e z a i s t n i a ł a ” (s. 197).

W artością książki Adam ca jest właśnie rekonstrukcja tej dziwnej polemiki i przyczyn, dla których się nie odbyła. Rekonstrukcja oparta — co trzeba podkreślić — na wnikliwych interpretacjach. Stanow ią one solidną podstawę także refleksji, która wykracza poza zadania, jakie swej pracy staw iał autor.

(4)

R EC EN ZJE 2 5 9

Z astanaw iać się bow iem m ożna nad — istotnym przecież i dziś — problem em autonom ii artysty w obec m echanizm ów kom unikacji społecznej. Taka refleksja m ogłaby podw ażyć — dla Adamca jednoznaczną — kwestię „winy” N orw ida, jego odpow iedzialności za niezrozum ienie ze strony współczesnych. Przyznać muszę, że kategoryczność „osądu” przeprow adzonego w książce Adamca irytuje mnie w równej mierze, jak „bałw ochw alstw o” wyznawczej norw idologii. Pomijając problem wartości poznawczej pojęcia „winy” w rozważaniach historycznoliterackich, problem, którego zresztą Adam iec jest św iadom (zob. s. 9), trudno przyjąć argument w yw iedziony z ahistorycznego; zdrow orozsądkow ego psychologizow ania.

N ależałoby nadto zastanow ić się nad dwiem a kwestiami. Po pierwsze: czy m ożliw e było polem izow anie z rom antyzm em w jego języku, w obrębie jego poetyki i filozofii? I po drugie: czy m ożna wyznaczyć taką granicę kom prom isu artysty z obowiązującym i regułami społecznej komunikacji, poza którą artyście grozi po prostu konformizm, nie w iadom o, czy nie groźniejszy dla sztuki niż brak jej odbioru?

Polem iki popartej interpretacją tekstów N orw ida wym aga też kw estia jego stosunku do Biblii.

Inaczej bow iem niż Adam iec sądzę, iż autor Quidama nie pisał po raz wtóry fragmentów Ewangelii

„zgodnie z potrzebami aktualnej sytuacji” (s. 101), lecz dokonyw ał ich hermeneutyki. „Boża sankcja” potwierdzająca prawdy głoszone przez N orwida pochodziła nie z m istycznego objawienia — jak u Słowackiego, który Biblię rzeczywiście pisał na now o — lecz z trudu lektury Pisma.

Zbyt jednoznacznie rozstrzyga też Adamiec problem zw iązków i polem iki N orw ida z rom an­

tyzmem. Autor Vade-mecum bywał jednak także epigonem swoich wielkich poprzedników, doprow adzając niektóre aspekty rom antyzm u do skrajnych konsekwencji. D ynam izując „sprawę N orw ida” Adamiec pozbaw ia jego tw órczość ważnych napięć i sprzeczności. W recenzowanej pracy zabrakło miejsca na głębszą analizę N orw idow skiego rozdarcia m iędzy pragnieniem kształtow ania współczesności a projektem skierowanym w odległą przyszłość. A także między m ówieniem do „w spółobecnych”, a adresowaniem swych tekstów do „późnego w nuka”. W łaśnie ta

„dw oistość” adresata tekstów N orw ida pow odow ała anachroniczność jego przesłania; tezie 0 naiwnym, nierealistycznym rozpoznaniu przez poetę m ożliw ości jego odbiorców przeczą choćby, cytow ane przez Adam ca, niemal cyniczne w swej ostrości opinie o współczesnych poecie czytelnikach.

Wreszcie sprawa najważniejsza, wykraczająca poza rozważania historycznoliterackie. Sądzę, że porażka podjętej przez N orw ida próby zmiany św iadom ości społeczeństw a polskiego, której przyczyny tak precyzyjnie Adam iec analizuje, była porażką nie tylko poety, ale i społeczeństwa.

„Jeżeli społeczeństw o polskie nie przeczytało uważnie Poezji Cypriana N orw ida, tym gorzej dla on egoż sp o łeczeń stw a ...” — ironizuje Adamiec (s. 229). C hoć zabrzmi to zapew ne i patetycznie, 1 anachronicznie — zdanie to nie ma dla mnie ironicznej wymowy.

Tom asz T yczyński

R a f a ł W ę g r z y n i a k , W O K Ó Ł „W ESELA” STA N ISŁA W A W Y S PIA Ń SK IE G O . W roc­

ła w —W arszaw a—Kraków 1991. Zakład N arodow y im. O ssolińskich — W ydaw nictw o, ss. 202 + + 21 k. ilustr. + errata na luźnej kartce.

Od m om entu pierwszego pojawienia się w teatrze, a więc od 17 lutego 1901, kiedy to W yspiański przeczytał Józefowi Kotarbińskiem u dwa pierwsze akty dramatu, W esele zaczęło obrastać kom entarzam i i towarzyską plotką. Najpierw Leon Płoszew ski postanow ił wyselek­

cjonow ać to, co m ogłoby okazać się przydatne w interpretacji utworu. D la wydania W esela w serii

„W ielka B iblioteka” (W arszawa 1928) opracow ał szczegółow e przypisy wyjaśniające osobliw ości językow e, zgrom adził podstaw ow e informacje, które m ogły rozszyfrować zagadki tekstu i ułatwić lekturę, opisał najważniejsze realizacje teatralne i literackie parafrazy. T o wydanie było wielokrot­

nie wznaw iane, zm ieniane i uzupełniane. Podsum ow aniem pracy Płoszew skiego nad W eselem stał się kom entarz edytorski w tom ie 4 D zieł zebranych W yspiańskiego (K raków 1958).

W ybór podstaw ow ych tekstów dotyczących dram atu i kalendarz przedstawień znalazł się w antologii Anieli Łempickiej „W esele” we wspomnieniach i krytyce (K raków 1961, wyd. 2, uzupełnione: 1970). Łem picka ułożyła artykuły i fragmenty literackie w edług tem atów , które w yznaczają najważniejsze linie dyskusji o Weselu. Prace P łoszew skiego i Łempickiej ułatwiają orientację w ogrom nej literaturze przedmiotu, nie porządkują jej jednak ani nie ustalają p od staw ow ego kanonu faktów.

Książka Rafała W ęgrzyniaka zbiera wszystkie istotne, jego zdaniem , informacje dotyczące

Cytaty

Powiązane dokumenty

The analysis included also the severity of behavioural disorders depend- ing on such factors as: requirements posed to the child, child’s position in the family, parents’

Road Safety; Probabilistic Model; Extreme Value; Driving Behavior; Minimum Time-to-Collision

Pasternak to poeta spuścizny kulturowej, a zjawiska kultury są u niego (w nim) równo­ znaczne ze zjawiskami życia. Nie inaczej jest u Joyce’a. Podkreśla wówczas związki

Wyraźne są procesy koncentracji przestrzennej budownictwa mieszkaniowego, zarówno w wielkościach względnych (wzglę­ dem liczby ludności oraz istniejących zasobów

Karpacki region rozwoju, obejmujący swym szerokim zasięgiem przestrzennym części 8 krajów: Austrii, Czech, Polski, Rumunii, Serbii, Słowacji, Ukrainy i Węgier

Na przedw iośniu 1945 r., po ciężkich czasach o kup a­ cji, rozproszeni po świecie polscy architekci zaczęli dostrzegać możliwość pow rotu do leżącej w

iZaisady techniki prawodawczej mają być stosowane przy opracowywaniu pro­ jektów aktów ustawodawczych (ustaw i dekretów) oraz akrtów wykonawczych (rozporządzeń,

Zgromadzenie Adwokatów Izby Adwokackiej w Lublinie popiera ogłoszoną dekla­ rację niepodległości Litwy i wzywa wszystkie rady adwokackie w kraju i Naczelną Radę