• Nie Znaleziono Wyników

O przedmiocie studiów literackich : dziś

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O przedmiocie studiów literackich : dziś"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Opinie

Ryszard NYCZ

O przedm iocie studiów literackich - dziś

L iteraturoznaw stw o nie jest d ziedziną, któ rą m ożna rozpatryw ać w stanie czystym („bezprzym iotnikow ym ”) bez uw zględnienia istotnych uw arunkow ań - od etniczn o -k u ltu ro w y ch po m etodologiczno-św iatopoglądow e, w któ ry ch bywa up raw ian e i w ykładane. W swym artykule o graniczam się do tej jego odm iany, któ rą określić m ożna jako polonistykę literack ą. O g raniczenie to przy jm u ję z dw óch istotnych (pom ijam przygodne) powodów: a) b ad a n ia n a d narodow ą lite ­ ra tu rą i w yrastająca z n ic h refleksja teoretyczno-m etodologiczna są podstaw ową form ą istn ien ia literatu ro zn aw stw a jako now oczesnej dyscypliny h u m anistycznej;

b) w spółczesna m iędzynarodow a dyskusja o m iejscu, roli, zad an iach , przedm iocie b a d a ń literac k ich dotyczy w głównej m ierze w łaśnie tej jej „e tn ic zn e j” postaci, tzn.

filologii narodow ej (zob. m .in.: G raff 1989, E asthope 1991, F ish 1995, E llis 1997, Rowe 1998, O h m an 2003). Poniew aż je d n ak zam ierzam tu trzym ać się p rz e d m io tu (którym jest w łaśnie ogólny p ro b lem naszego p rze d m io tu ), ograniczenie to w płynie jedynie w o graniczonym sto p n iu na arg u m en tację i dobór przykładów . N a w stępie chciałbym zarysować g eneralną sytuację poprzez sform ułow anie trzech spraw ozdaw czych tez „ogólnodyscyplinow ych”, n astęp n ie w skazać na w ażniejsze uw arunkow ania naszego p rze d m io tu , by w części p ozostałej skupić się na j ego (re­

latyw nej) specyfice.

2

.

2.1. W dziejach now oczesnej w iedzy o lite ra tu rz e w yróżnić m ożna dwie p o d sta ­ wowe ten d en cje (zob. M oran 2002). Pierw sza zm ierza do uczynienia z narodow ych b a d a ń literac k ich w yraziciela, strażn ik a i eksploratora w spólnotow ej trad y c ji k u l­

turow ej oraz in terd y scy p lin arn eg o c e n tru m całej (narodowej) h u m a n isty k i. D ru ­ ga zaś dąży p rzede w szystkim do osiągnięcia sta tu su now oczesnej n a u k i, tzn. auto-

(2)

nom icznej dyscypliny z w łasnym p rze d m io te m i w łasną m etodą, któ ra stopniem ścisłości, p rofesjonalizacji, odrębności odpow iada statusow i inn y ch n au k h u m a n i­

stycznych (notabene, podobną dw utorow ość dostrzegam w b ad a n ia ch językoznaw ­ czych). W Polsce pierw szą te n d en c ję in a u g u ru je w ystąpienie C hlebow skiego, 120 lat te m u (1884) w K rakow ie na Z jeździe N aukow ym im . K ochanow skiego (a n a ­ stęp n ie prace m .in. C hrzanow skiego i C hm ielow skiego); d rugą - te k sty o p u b lik o ­ w ane 30 lat później (1913-1914) przez K leinera, W óycickiego i Łem pickiego.

Pierw sza p róba pow ażniejszej k o n fro n ta cji obu n u rtó w w ich dojrzałej postaci m iała m iejsce w połow ie lat 30. (w Polsce, w okolicach Z jazd u im. K rasickiego w ro k u 1935); n a stęp n a - i praw dziw a - doszła do głosu na przełom ie lat 60. i 70.

A k tu aln e p ostaci owych n u rtó w w yznaczają dziś: inw azja różn o im ien n y ch stu ­ diów kultu ro w y ch z jednej strony, a z drugiej d ek o n stru k cja i - ogólnie biorąc - te k stu a liz m p o ststru k tu ra listy czn y . W Polsce zaś kluczow ą pozycję zajm u je sta n ­ dardow a postać literaturoznaw stw a upraw ianego w akad em ick ich jed n o stk ach n a ­ ukow ych, któ rą określić m ożna jako filologiczn o -stru k tu ralisty czn ą; przy czym pierw szy człon rep rez en tu je opcję k ultu ro w ą (z dom inacją h isto rii lite ra tu ry o am ­ bicjach ogólnohum anistycznych), d ru g i zaś auto n o m iczn ą (z dom inacją poetyki teo rety czn o -h isto ry czn ej).

2.2. T endencje te nie daw ały się dotychczas pogodzić w ram a ch spójnego m o d e­

lu dyscypliny, bow iem nie tylko o d m ie n n ie u k ie ru n k o w u ją u p raw ian ie b ad a ń lite ­ rack ich i definiow anie ich p rz e d m io tu (kulturow e d o k u m e n ty ludzkiej - w spólno­

towej i jednostkow ej - sam ow iedzy versus reguły sztuki literackiej w yprow adzone z k anonicznej lite ra tu ry ), ale także od m ien n ie p ro filu ją m odele litera tu ro z n a w ­ czego (polonistycznego) kształcenia (edukacja ogólnohum anistyczna versus p rofe­

sjonalne przygotow anie do określonego zaw odu). Świadczy o tym m .in. istotny dziś dylem at badaw czo-dydaktyczny: czy polonistyka (literaturoznaw stw o) ma zniknąć, p rzekształcając się w studia polskie (badania kulturow e) - czy um acniać swą pozycję na szańcach klasycznego m o d elu specjalistycznego, dystansując się od w szystkiego, co nie jest profesjo n aln y m b ad a n ie m te k stu literackiego.

2.3. D yscyplina literatu ro zn aw cza (polonistyka literacka) nie m oże zrezygno­

wać z żadnej z tych te n d e n c ji - ich antagonistyczna w spółobecność określa bo ­ w iem jej rozwój i ch a ra k te r trw ale hybrydowy: hum anistyczno-specjalistyczny.

W ypracow yw anie aktu aln eg o m o d elu jej u p raw ian ia i w ykładania w inno zatem prow adzić do w ykroczenia poza ów d u alizm oraz m yślenie w k ategoriach opozycji (alternatyw nych wyborów) i dążyć do skorelow ania p rofesjonalnej specjalizacji z in terd y scy p lin arn o ścią (pojm ow aną nie tyle jako droga do transdyscyplinow ej integ racji, ile raczej jako stym ulacja do krytycznej au to reflek sji i red efin icji w łasnej dyscypliny, dostarczającej z kolei n arz ęd zi do w glądu w p roblem atykę całej h u m a n isty k i). W ypada n ad to przyjąć, iż n ie m a w iedzy poza- czy bez-dyscy- plinow ej a żaden b a d a n y p rze d m io t nie jest w yłączną w łasnością jakiejkolw iek dyscypliny (staje się nią jako p rze d m io t dyscyplinow ego po zn an ia). O kreślenie z kolei owego w spólnego p rz e d m io tu literaturoznaw czego p o zn a n ia w inno soi** uw zględniać jego funkcjonaln o -k o n stru k ty w isty czn y c h a ra k te r językowy oraz wy­

(3)

stępow anie w trze ch głów nych zakresach dziedzinow ych: sztuki, k u ltu ry , lu d z k ie­

go dośw iadczenia.

3

.

P odjęcie tej p ro b lem aty k i w ym aga w stępnego ro zp a trz en ia k ilk u jej aspektów.

3.1. Aspekt pragm atyczno-herm eneutyczny. P ytania o przedm iot nie tylko można rozum ieć pragm atycznie (tzn. jako p y tan ia o to, co p rak ty czn ie stanow iło - i stan o ­ wi - p rze d m io t b a d a ń literaturoznaw czych), ale naw et koniecznie trzeba ta k uczy­

nić, gdyż p rak ty k a ta wpływa w istotnej m ierze na pow szechnie przyjm ow ane poglądy w tej kw estii. P raktyka owa dow odzi co najm n iej dw óch rzeczy. Po pierw ­ sze, b ad a n ia literac k ie nie obejm ow ały n igdy całej lite ra tu ry - a głów nie k o n ce n ­ trow ały się na jej części „ k a n o n ic zn e j” (w ysokoartystycznej fikcji) spełniającej środow iskow e k ry teria dzieła w artościow ego, sz tu k i w artościonośnej i re p re z e n ta ­ tywnej wobec zadań, k tórym m iały służyć). Tego ro d za ju subiektyw na selekcja byw ała najczęściej sankcjonow ana na zasadzie zinstytucjonalizow anego zw yczaju (bez prób m erytorycznego u za sa d n ien ia takiego w yboru), co jest raczej specyficz­

nym rysem literatu ro zn aw stw a jako dyscypliny. Podstaw ow ym p ro b lem em jest tu zatem sta tu s lite ra tu ry fu nkcjonującej w innych obiegach niż w ysokoartystyczny i w inn y ch m ediach n iż językowe - a więc lite ra tu ry p o p u la rn e j, film ow ej, in te rn e ­ towej etc.

Po drugie, b ad a n ia literac k ie w ykraczały zawsze w pew nej m ierze poza lite ra tu ­ rę ku kw estiom należącym do zakresów innych n au k h u m an isty czn y ch i społecz­

nych - językoznaw stw a, h isto rii, filozofii, psychologii, socjologii, k u lturoznaw - stwa, antropologii, n a u k i o sztuce i m edioznaw stw a... (co u zasad n ian o bąd ź n a tu ­ raln y m p o d ążan iem za tem atyką samej literatu ry , b ąd ź potrzebą analizy jej fu n k cji, pow iązań i zadań, bąd ź też specyfiką poszczególnych te o rii literack ich , zwłaszcza w spółczesnych). W p rz e k o n a n iu badaczy lite ra tu ry nie oznaczało to w cale jed n ak po rzu cen ia przedm iotow ej specyfiki dyscypliny, lecz raczej uznanie jej za interdyscyplinow e c e n tru m h u m a n isty k i. K u ltu ra bow iem (nie tylko polska) jest w dalszym ciągu „lite ra tu ro c e n try c z n a ” . To poprzez lite ra tu rę i jej b ad a n ie najłatw iej i najefektyw niej poznać m ożna k rąg specyficznych w artości, sym bolicz­

ne im a g in a riu m narodow e, m odele tożsam ości kulturow ej (społecznej, jed n o stk o ­ wej) etc.

3.2. A spekt historyczny. P y tan ia o p rze d m io t tow arzyszą n iep rzerw an ie reflek ­ sji literatu ro zn aw czej, zwłaszcza zaś od p o czątk u jej dyscyplinow ej p ro fe sjo n a li­

zacji. Polska trad y cja liczy sobie w tym w zględzie, jak w spom niałem , co najm niej 120 lat. R efleksja ta d o k u m e n tu je proces głębokich p rze m ian , zarów no w odn ie­

sie n iu do zakresów, celów, uw arunkow ań dyscypliny, jak i - w nie m niejszym sto p ­ n iu - jej głównego p rze d m io tu , tzn. h istorycznych p rz e m ia n pojęcia lite ra tu ry (czym tu nie m ogę się zająć, a rzecz zasługuje na sam odzielne potrak to w an ie za­

rów no ze w zględu na isto tn e zm ian y tego zak resu jak i w zględną trw ałość poglądu na cechy ją w yróżniające), a także jej usytuow ania wobec społeczno-kulturow ej rzeczyw istości, jak rów nież m iejsca literatu ro zn aw stw a w śród innych n a u k h um a-

(4)

nistycznych. D ynam ikę rozw oju dyscypliny określa, m ówiąc w u p roszczeniu, ry­

w alizacja dw óch w spom nianych orientacji: kulturo w o -h u m an isty czn ej oraz spe- cjalistyczno-autonom icznej. By zilustrow ać różnicę m iędzy n im i p rzypom nę dwa w czesne, klasyczne sform ułow ania, któ re nie zestarzały się na tyle, by u n ie m o żli­

wić uchw ycenie istotnej i dziś o d m ienności podejścia. O to zd a n ie m B ronisław a C hlebow skiego, „jeżeli h isto ria lite ra tu ry m a być trak to w an ą jako um iejętność, to trzeba uznać, że zjaw iskam i stanow iącym i p rze d m io t dziejów lite ra tu ry są tw ory um ysłowej d ziałalności społeczeństw a, uw ydatniające jego pojęcia i uczucia w za­

k resie w spólnym całej w arstw ie m yślących i czujących je d n o ste k ” (C hlebow ski 1960). N ato m iast w edle Ju liu sza K leinera „p rzed m io tem b a d a ń literac k ich , czyli przedmiotem wiedzy o literaturze, jest zawartość tekstów jako odrębna sfera rzeczywisto­

ści ludzkiej” (K lein er 1913).

C hlebow ski ak cen tu je zatem doniosłość, pow szechność oraz rep rez en ta ty w ­ ność literackiego św iata pojęć i w yobrażeń dla danej (tu: polskiej) w spólnoty k u l­

turow ej. W tym u jęciu lite ra tu ra nie odróżnia się w yraźnie od p iśm iennictw a; jest tyleż em anacją „um ysłowej d ziałalności społeczeństw a”, co o b iektem służącym po zn a n iu , u trw a la n iu i ro zpow szechnianiu jego aksjologiczno-sym bolicznego uniw ersum . K leiner zaś o d n ajd u je specyfikę literatu ro zn aw stw a w „odrębnej sfe­

rze rzeczyw istości lu d z k ie j”. W o d ró żn ie n iu od inn y ch dziedzin ludzkiej aktyw no­

ści sem iotyczno-kulturow ej, w któ ry ch (podobnie jak w u jęciu C hlebow skiego)

„tekst jest tylko środkiem , p o śred n ik iem , źró d łe m ”, tu ta j bow iem - jak pisze K lei­

ner - „tekst m a znaczenie sam przez się [...] stanow i sam oistną sferę rzeczyw isto­

ści” . I to p rze k o n an ie w łaśnie, p odobnie jak jego pochodne - autonom iczny status te k stu literackiego (tzn. jego niezależność od genezy, k o n te k stu , in te n cji a u to r­

skiej i postaw y czytelniczej), jego fikcjonalność i zw iązane z nią zaw ieszenie refe- rencyjności a naw et fu n k cji poznaw czej - staną się sztandarow ym i założeniam i tego głównego w XX w ieku (w ew nętrznego, czy ergocentrycznego, jak przyw ykło się go określać) n u r tu badaw czego. Ta pierw sza orientacja zaś, k u ltu ro w o -h u m an i- styczna, pozostaje stałym p artn e re m , w najgorszym razie u k ład em odniesienia, w n ajlepszym n ato m ia st coraz pow ażniejszym ryw alem „autonom icznego” lite ra ­ turoznaw stw a, jak to m a m iejsce zwłaszcza w o sta tn im trzydziestoleciu.

3.3. A spekt teoretyczno-m etodologiczny. Sposób o kreślania p rz e d m io tu jest rów nież konsekw encją p rzyjętych założeń teoretycznych, zwłaszcza tych, które w danym okresie osiągają pozycję d o m inującą. W spółczesna dyskusja w tym w zględzie jest re z u lta te m przełom ow ych lat 60. i 70. - tzn. zarów no p rze m ian w obrębie dyscypliny (in sty tu cjo n alizacji literaturoznaw stw a stru k tu ra ln e g o oraz d o pełniających go po części, a po części podw ażających go b ad a ń z zak resu sem io­

tyki k u ltu ry ), jak p rz e m ia n filozoficzno-m etodologicznych w m yśli h u m a n isty c z­

nej. M am tu na m yśli p rzede w szystkim konsekw encje językowego oraz k u ltu ro ­ wego zw rotu, któ ry ch znaczenie polega na tym , że o d działały n ie tylko na b ad an ia literack ie, ale i na całą h u m a n isty k ę II połow y X X w ieku.

Ten p ierw szy (zwrot językowy) sprow adzić m ożna do dwóch tez podstaw owych.

£2 Słabsza głosiła, iż w iedza o przedm iocie zależna jest od języka (oraz założeń po ję­

(5)

ciowych), w któ ry m jest form ułow ana - co prow adziło do uśw iadom ienia i sproble- m atyzow ania epistem ologicznych uw arunkow ań p o d m io tu poznającego (bodaj najlepiej zn an ą postacią tego prześw iadczenia jest gadam erow ska teoria „przed- sądów ”) oraz retorycznych cech na pozór czysto opisow ych i „przezroczystych” ję­

zyków n a u k h u m an isty czn y ch (filozoficznego, antropologicznego, h istoriograficz- nego, językoznaw czego i oczywiście literaturoznaw czego - prace na te n te m at są liczne i dość dobrze znane). W edle tezy m ocniejszej n ato m ia st nie tylko p u n k t w i­

dzenia p o d m io tu , ale sam a „przedm iotow ość” p rz e d m io tu p o zn a n ia zależna jest od jego językowo-pojęciowego uchw ycenia i określenia (najw yrazistsze w arian ty tego p rze k o n an ia przynoszą zapew ne d ek o n stru k cja i konstruktyw izm ). W re z u l­

tacie przyjęcia obu tych prześw iadczeń okazyw ało się, że nie tylko nasze badaw cze ro zu m ien ie rzeczyw istości zależy od języka służącego do jej (na pozór n e u tra ln e ­ go) opisu, ale że i sam o (na pozór sp o n tan iczn e i b ezpośrednie) identyfikow anie i opisyw anie k o n k retn y c h rzeczy w świecie, dośw iadczanie codziennej rzeczyw i­

stości, determ in o w an e jest przez naszą u p rze d n ią w iedzę (w tym zwłaszcza: sieć pojęciow o-językow ych kategoryzacji), k o n te k st oraz im a g in a riu m trad y c ji - sta­

now iących rodzaj (/¡/«.«'-naturalnej kodyfikacji naszych przedstaw ień.

T en d ru g i zw rot (zw rot k u lturow y) był z kolei z jednej stro n y e k stra p o la cją (a w pew nej m ie rze rów nież za ad a p to w an iem ) owych założeń do b a d a ń n a d rz e ­ czyw istością k u ltu ro w ą, z dru g iej zaś p ro k lam acją p ry m a tu w y jaśn ien ia k u ltu ro ­ wego w o d n ie sie n iu do w szelkich, na pozór jed y n ie, a u to n o m ic zn y c h czy specy­

ficznych, zjaw isk. T ekst lite ra c k i był tu uzn aw an y za sk ła d n ik rzeczyw istości k u ltu ro w ej („rzecz”, „ b y t”, a nie je j/je g o analogon czy re p re z e n ta c ję ), k tó ra w szakże jaw iła się w p o sta ci u te k sto w io n e j, jako u n iw e rsu m d y sk u rsu (a n ie p rz e d m io t jego o d n ie sie n ia ), a w ięc jako d zied z in a, w k tó rej w szelkie ob iek ty m ia ły sta tu s k u ltu ro w y i p o d leg ały in te rp re ta c ji w k u ltu ro w y ch k o n te k sta c h i k ateg o riac h . Z tego p u n k tu w id ze n ia lite ra tu ra jest po p ro stu nazw ą na o k reśle­

n ie tek stó w o szczególnie złożonej d y skursyw nie i se m an ty czn ie bud o w ie, k tó ­ ry ch od tek stó w o m niej skom plikow anej o rg an iz ac ji n ie o d d zielają żad n e n ie ­ p rz e k ra c z a ln e g ranice. O znaczało to w p rak ty c e usy tu o w an ie lite ra tu ry we w za­

jem n y ch zw iązkach i na w spólnej płaszczy źn ie z in n y m i k u ltu ro w y m i w ytw o­

ra m i oraz ro zp a try w a n ie jej ze w zględu na ró żn o ro d n ą p ro b le m a ty k ę k u ltu ro w ą, a za te m p rze d e w szystkim w k a te g o ria c h „ p o z a lite ra c k ic h ” (w trad y c y jn y m ro z u ­ m ie n iu ), tzn . jako św iadectw , d o k u m e n tó w czy „o d z w iercied le ń ” społecznej, h i­

storycznej, k u ltu ro w ej rzeczyw istości.

4

.

4.1. D la literatu ro zn aw stw a konsekw encje obu zw rotów oznaczały początkowo perspektyw ę ekspansji, sp ełnioną w pew nej m ierze za cenę p o trak to w an ia n arz ę­

dzi p oetyki jako w spólnego podręcznego in stru m e n ta riu m dla całej h u m a n isty k i (a więc z reguły bez respektow ania ich literaturoznaw czych fu n k cji i zastosow ań).

D aw ały także n adzieje na odzyskanie „ k o n tak tu z rea ln o ścią” (G reen b latt 1999) - sp ełnione z kolei poprzez u zn a n ie lite ra tu ry (tekstów literac k ich ) za część czy

(6)

sk ła d n ik rzeczyw istości kulturow ej (której „ztekstu alizo w an a” n a tu ra tyleż jed­

n ak w łącza lite ra tu rę w ogół porządków tego u n iw ersu m dyskursu, co wywłaszcza ją z w szelkiej wobec n ic h niepodległości). P ierw szym - i negatyw nym - efektem tych procesów była (j ak brzydko zaczęło się to określać) de-dyscyplinizac j a w iedzy o lite ra tu rz e , w ynikła z u tra ty odrębnego p rz e d m io tu oraz eklektycznego w ym ie­

szania m eto d i te c h n ik badaw czych. W idać to w yraźnie na p rzykładzie skrajnych w ykładni określających p rze d m io t b ad a ń w obu w spom nianych na w stępie o rien ­ tacjach. Ł ączy je (inaczej niż daw niej bywało) w spólne u zn a n ie dyskursyw nego un iw ersu m jako swego p rze d m io tu , dzieli n ato m ia st przypisyw any m u status:

podczas gdy studia kultu ro w e i nowy h isto ry zm ro zp a tru ją lite ra tu rę w łaściwie w kateg o riach d o k u m e n tu jako część p iśm ien n ictw a, to d ek o n stru k cja u jm u je p iś­

m iennictw o, m ożna pow iedzieć, w kategoriach fik cjonalno-retorycznych s tru k tu r w łaściw ych lite ra tu rz e . T ak czy owak, re z u lta te m obu było zatarcie odrębności przedm iotow ej b a d a ń literaturoznaw czych.

Tendencja tego ro d za ju była (czy jest jeszcze) do pew nego stopnia obecna także w innych dyscyplinach h u m an isty czn y ch , na co w szakże reakcją w iększości z n ic h była w zm ożona praca n a d przyw róceniem odrębności. N iestety, d ru g im negatyw ­ nym sk u tk iem było to, że działo się to często kosztem pozycji literatu ro zn aw stw a, traktow anego z reguły jako negatyw ny u k ła d o dniesienia i w rez u ltac ie spychane­

go na m argines czy naw et poza granice specyficznych dla n a u k hum an isty czn y ch z ad ań poznaw czych. Jak się pow iada - przyw ołuję tu rep rezen taty w n y pogląd teo­

retyka h isto rio g ra fii F. A n k ersm ita (A nkersm it 2004) - w o d ró żn ie n iu od w iedzy o lite ra tu rz e , której p rze d m io te m jest sam tekst (lub „tekst sam w sobie”) i gdzie z tej przyczyny pro b lem aty k a poznaw cza (w ynikająca z rozw ażania relacji te k stu do świata) w ogóle się nie pojaw ia, p rze d m io t innej n a u k i hum an isty czn ej jest a) d o stępny także na innej drodze p o zn a n ia (m ożna więc weryfikować trafność p rzedstaw ienia) oraz b) jest p rze d m io te m jedynie re-prezentow anym , tzn. ist­

niejącym u p rze d n io i niezależnie od rep rez en ta cji. W tej optyce w idziana, wiedza o lite ra tu rz e jest zatem p rzy d a tn a w ro li skrzy n k i z n arz ęd ziam i, ale nie jest p o ­ trzeb n a w fu n k cji efektywnej m e to d y /m e to d y k i b ad a n ia , gdyż ze swej definicji uchyla istotne p y tan ia poznaw cze h u m an isty k i.

Bez w zględu na trafność jak też skuteczność owej a rg u m e n tac ji w arto sobie zdać spraw ę z tego zew nętrznego w ize ru n k u sw oistych cech oraz pozycji p rzypisy­

w anej naszej dyscyplinie, gdyż - jak w krzyw ym zw ierciadle - uw idaczniają się w n im (w k ary k a tu ra ln y m przerysow aniu) cechy eksponow ane, a p rzynajm niej głoszone w ram a ch sam ej w iedzy o literatu rz e. I te w łaśnie tw ierdzenia chciałbym teraz uczynić o b iektem krytycznej uw agi, że p rze d m io te m literatu ro zn aw stw a jest

„sam te k st” i że z tej przyczyny nie m a ono żadnych pow ażnych poznaw czych za­

dań do w ypełnienia. N ie bada ono bow iem - z założenia - relacji słów /tekstów do rzeczyw istości, zajm ując się im m an e n tn ą, tech n iczn ą analizą retorycznych strateg ii o rganizacji te k stu oraz reguł b u dow ania „w ew nętrznego” znaczenia jego św iata autonom icznej fikcji. W tej sytuacji - określającej, jak sądzę, a k tu aln e uwa-

O

co run k o w an ia dyscypliny - n ajp iln ie jsz y m zad an iem jest, w m oim p rze k o n an iu ,

(7)

przyw rócenie w ym iaru poznaw czego lite ra tu rz e i jej b a d a n iu oraz u zn an ie swo­

istości i praw om ocności literackiego poznania.

4.2. O w arto śc i poznaw czej lite r a tu ry zapew ne nie trze b a nikogo p rzekonyw ać w tym środow isku, choć, jak rów nie dobrze w iadom o, p ró żn o szukać pow szech­

n ie akceptow anego u z a sa d n ie n ia tak ieg o tw ie rd z en ia . Toteż ch c ia łb y m tu jedy­

n ie w skazać k ie ru n e k m ożliw ego rozw iązan ia, w ychodząc od p rzy w o łan ia ro zp o ­ czętej p rz e d trzy d z iesto le cie m owej „ tek stu aln e j re w o lu c ji” . Jest ona bow iem tra k to w a n a zazwyczaj jako isto tn a p rzyczyna przy p isy w an ia lite ra tu rz e poza- poznaw czego sta tu su a u to n o m ic zn e j i au to telicz n ej językow ej fik cji, choć (jak sądzę) zaw iera w sobie rów nież m ożliw ości nowej p ro b le m a ty z a c ji jej swoiście poznaw czych zadań. Z w ielu w ażnych św iadectw (przede w szy stk im lite ra tu ro ­ znaw czych) tych p rz e m ia n ch c ia łb y m przyw ołać tu ta j dwa tylko p rzy k ła d y - i to w łaśn ie spoza p ro fe sjo n a ln eg o d y sk u rsu lite ratu ro z n aw cz eg o - p rze jaw ia n ia się tej p ro b lem aty k i: m ian o w icie, w naukow ej i artystycznej p rak ty c e (an tro p o lo ­ gicznej i poety ck iej). Są to p rzy k ła d y o tyle szczególne, że za w ierające swego ro ­ d za ju ogólne „ d e fin ic je ” (o p arte na tej sam ej m etaforze) po jęcia k u ltu ry czy cy­

w ilizacji, św iata lu d z k ieg o dośw iadczenia. Oba b ard z o sy m p to m aty czn e, oba p o ­ ch odzące z tego sam ego - 1973 - roku. P ierw szy p o ch o d z i ze sław nego w stęp u C liffo rd a G eertza, otw ierającego jego przełom ow ą The Interpretation o f Cultures:

„W ierząc, w raz z M ak sem W eberem , że człow iek jest zw ierzęciem zaw ieszonym w sieciach zn aczeń , k tó re sam u tk a ł, p o jm u ję k u ltu r ę jako owe sieci, k tó ry ch a n a ­ liza n ie jest za te m n au k ą e k sp e ry m e n ta ln ą , p o sz u k u jąc ą praw , lecz n au k ą in te r- p reta ty w n ą, p o sz u k u jąc ą z n a c z e n ia ” (G eertz 2003). D ru g i zaś, to w iersz C zesław a M iłosza Wieść - k tó ry na p o d o b n ą sławę rów nież zasłu g u je - noszący d atę „wiosna 1973" (M iłosz 2003):

0 ziem skiej cyw ilizacji co powiemy?

Ze byt to system kolorow ych kul z zadym ionego szkła, W którym zw ijała się i rozw ijała n itk a św ietlnych płynów.

A lbo że było to zbiorow isko pałaców prom ien io p o d o b n y ch W ystrzelających z kopuły o zam czystych w rotach,

Za którym i chodziła potw orność bez twarzy.

1 że co d zień m iotano losy, a kom u w ypadło nisko,

P row adzony był tam na ofiarę: starcy, dzieci, chłopcy i dziew częta.

Inaczej też m oże powiemy: że m ieszkaliśm y w złotym runie, w tęczowej sieci, w obłocznym kokonie

Zaw ieszonym na gałęzi galaktycznego drzewa.

A była ta nasza sieć u tk an a ze znaków:

H ieroglifów d la oka i ucha, m iłosnych pierścieni.

I dźw ięk rozlegał się w środku, rzeźbiący nam czas, M igo tan ie, trzep o tan ie, św iergot naszej mowy.

(8)

Bo z czego upleść m ogliśm y granicę

M iędzy w ew nątrz i zew nątrz, św iatłem i otch łan ią, Jeżeli nie z siebie sam ych, z ciepłego o ddechu, Z farbki na ustach, gazy i m u ślin u ,

Z tętn a, co kiedy m ilk n ie, św iat um iera?

A lbo m oże o ziem skiej cyw ilizacji nic nie powiemy.

Bo n ik t napraw dę nie wie, co to było.$

Uwagi o obu te k sta ch ograniczam z konieczności do m in im u m . G eertzow i m e­

tafora człow ieka tkającego - niczym p ająk czy jedw abnik (pom ijam rozległą i od­

ległą genealogię tej m etafory) - tk a n in ę /te k s tu rę w łasnego św iata, służy do m a n i­

festacyjnego zerw ania z pozytyw istycznym m o delem naukow ego p oznania. Skoro lu d z k i św iat, świat k u ltu ry jest stru k tu rą znaczeń, którą postrzegać m ożem y jedy­

n ie od w ew nątrz (bowiem granice języka są sam e językowej n atu ry ), to p rocedura postępow ania polegająca na g ro m ad zen iu faktów celem ich uogólnienia, p rze k ro ­ czenia i w zniesienia się na poziom u niw ersalnych praw idłow ości, m u si zostać u znana za u to p ijn e uroszczenie. M etajęzykow y opis abstrakcyjnych system ów po ­ w in ien być zatem zastąpiony p rzez in te rp re ta c ję znaczeń w ydobyw anych z rek o n ­ struow anej sym bolicznej struktury. G eertz najw yraźniej podziela właściw y lite ra ­ turoznaw com resp ek t, okazyw any tekstow em u konkretow i, a propagow any przez niego „zagęszczony o p is” złożonej retorycznie o rganizacji znaczeniow ej k u ltu ro ­ wego zjaw iska m a sta tu s antropologicznej in te rp re ta c ji, nie zaś n eu tra ln e j p re z e n ­ tacji (uprzedniego) odkrycia kulturow ego faktu.

W w ierszu M iłosza kluczow a m etafora św iata zaw ieszonego na - i zależnego od - pajęczej sieci lu d z k ich znaków pojaw ia się jako trzecia z kolei p róba przy b liże­

n ia osobliwości ludzkiego istn ien ia (po //¡/«.«'-przyrodnicznej w izji ujętej z jakby n ielu d zk iej perspektyw y oraz w izji (/¡/«.«'-antropologicznej fantazm atycznego ko­

sm icznego ry tu ału ). W tekście w iersza w pisana jest ona w b ogatą i złożoną siatkę k u ltu ro w o -lite ra ck ic h alu zji ewokow anych przez M iłoszow skie „akcydensy ży­

cia”, k o n k retn e przejaw y istn ien ia, a zw iązanych w rodzaj n a rra c ji zarazem m ito- poetyckiej i m etapoetyckiej. D la M iłosza (jak i dla G eertza) świat oczywiście nie jest tek stem , jednakże (podobnie jak i dla antropologa) nie u d o stę p n ia się n am inaczej niż w p ostaci „u tekstow ionej” . G ranice „m iędzy w ew nątrz i ze w n ątrz”

przebiegają w nas sam ych i pochodzą z nas sam ych - to granice ciała i ludzkiej mowy, któ re są zarazem b arie rą (ograniczającą m ożliw ości p o zn an ia), b ram ą (otw ierającą doń dostęp) i osłoną (przed trau m aty c zn y m szokiem bezpośredniego k o n ta k tu z R ealnym - „potw ornością bez tw arzy”). G lobalna poetycka m etafora onto-epistem ologiczna, acz niew eryfikow alna em pirycznie, przy n o si isto tn ą w ar­

tość poznaw czą, której nie daje się uzyskać w in n y sposób. Jak cała sztuka poetyc­

ka, lite ra tu ra (a m oże i sztuka w ogóle) j est - na tym p ry m arn y m poziom ie k o n ta k ­ tu języka ze św iatem - niezastępow alną form ą m odelow ania, organizacji i a rty k u ­ lacji ludzkiego dośw iadczenia, które inaczej, być m oże, nie doszłoby do głosu i co przedm iotow ej postaci.

(9)

Szukając u za sa d n ień dla tych pow inow actw i pokrew ieństw m yśli h u m a n is­

tycznej i sztuki, m ożna by dopow iedzieć, że pew ien rodzaj tra n sc e n d e n ta liz m u ję­

zykowego (kantyzm u bez tra n sc en d e n ta ln eg o p o d m io tu , w edle określenia Ricoeu- ra) w ydaje się w spółcześnie dość pow szechnie podzielanym założeniem i sztuki, i w iedzy hu m an isty czn ej. Skoro bow iem lu d z k ie pojęcie św iata, k u lturow a rzeczy­

wistość jest społecznie skonstruow anym sym bolicznym u niw ersum , a w ięc tym , co m oże być p rze d m io te m przed staw ien ia, to cechy owego p rz e d m io tu o kazują się za­

leżne od m ożliw ości językowej rep rez en ta cji. W idzim y to, co spodziew am y się zo­

baczyć, w iedza w aru n k u je (w yprzedza, um ożliw ia, ogranicza) id entyfikację po ­ strzeganego. G ranice języka są w tym sensie g ran ic am i naszego św iata, co nie z n a­

czy, że nie m ogą zostać poszerzone - lite ra tu ra i sztuka od daw na, jak w iadom o, uznaw ane są za skuteczne środki osiągania tego celu. W św ietle przyw ołanej antro- pologiczno-poetyckiej m etafory osobliwość literackiego poznania okazuje się pa- radygm atycznym p rzy p a d k iem specyficznej n a tu ry hum an isty czn ej wiedzy, pozo­

stającej w stan ie trw ałego zaw ieszenia pom iędzy obu d zied z in am i - skazanej bow iem na zawisłość od lu d z k ich n arz ęd zi poznaw czych, które zarazem : u n iem o ż­

liw iają (bezpośrednie, pewne) uchw ycenie realnego, otw ierają do niego (p rz ed sta­

wieniowy, poznaw czy) dostęp i osłaniają p rze d jego (groźnym , traum atycznym ) naporem .

5

.

5.1. Podsum ow ując, pow racam do tez wyjściowych - po to, by je zrelatyw izo- wać, przeform ułow ać, a naw et spróbow ać uchylić znaczenie ich tradycyjnych po ­ staci. Trzy tezy sform ułow ane na w stępie m iały c h a ra k te r historyczno-system aty- zujący - te ra z w k o n k lu z jac h chciałbym skonfrontow ać je z (lub raczej zastąpić) trzem a h ip o te za m i an alityczno-projektującym i: o n a tu rz e p rz e d m io tu b a d a ń lite ­ raturoznaw czych, specyfice literackiego pozn an ia oraz ch a rak te rz e au to n o m ii p rz e d m io tu poznania. Z atrzym ałem się dłużej przy p rze m ian a ch w m etodologii i św iadom ości językowej lite ra tu ry i h u m a n isty k i dlatego, że ich sk u tk iem w ydaje się i zm iana położenia p rz e d m io tu literatu ro zn aw stw a, i nowy typ problem ów, któ re jego b ad a n ie napotyka, i od m ien n y c h a ra k te r relacji z in n y m i h u m a n isty c z­

ny m i dyscyplinam i. Z m ian a najw ażniejsza polega na u zn a n iu , iż „tekstow ość”

p rz e d m io tu („tekstu sam ego w sobie” i au to n o m ii lite ra tu ry określanej w opozycji do rzeczyw istości) nie w yróżnia już w iedzy o lite ra tu rz e (ani w iedzy o języku, w jej now szych p rzeform ułow aniach), odkąd „tekstow y św iat” okazuje się w spólnym te ­ ry to riu m n a u k h u m an isty czn y ch i to te ry to riu m dla n ic h specyficznym , jeśli n a ­ wet nie w yłącznym . Przez ów „tekstow y św iat” trzeba by jed n ak rozum ieć n ie tylko - a naw et nie p rzed e w szystkim - autonom iczny św iat literack iej fikcji, lecz języ- kow o-sem iotyczne zapośredniczenie ogółu lu d z k ich kontak tó w z dośw iadczaną rzeczyw istością. W tym sensie m ożna pow iedzieć, że - w o d ró żn ie n iu od n au k przyrodniczych, ekonom icznych czy społecznych, opartych, jak się uznaje, na em ­ p irycznych b ad a n ia ch rzeczyw istości - n a u k i h u m a n isty c zn e m ają do czynienia,

(10)

n ie w yłącznie, lecz w istotnej m ierze, z tekstow o (dyskursyw nie) u d o stę p n io n ą rze­

czywistością.

W skazane czynniki - sta ra łe m się w ym ienić n ajisto tn iejsze - są odpow iedzialne za coraz silniejsze obecnie n a ra sta n ie te n d en c ji do de-dyscyplinizacji w iedzy o li­

te ra tu rz e (a zapew ne też h u m a n isty k i w ogólności) oraz do pow staw ania nowych dyscyplinow ych kon fig u racji w obszarze szeroko rozum ianej w iedzy o k u ltu rz e.

U w zględniając ich rea ln y wpływ i racjo n aln e uzasad n ien ie, n a l e ż y - w m oim p rze­

k o n a n iu - zdecydow anie dążyć do zrów now ażenia ich oddziaływ ania w ysiłkiem red e fin icji dyscyplinow ej specyfiki. N ajkrócej m ówiąc, p odzielam zdan ie tych, którzy sądzą, że specyfiki tej szukać trzeba: a) w za p ośredniczonym dyskursyw nie dostępie do rzeczyw istości; b) w unikatow ym (bo n ie d o stę p n y m na innej drodze) typie p o zn a n ia literackiego; c) w zesp o len iu dw óch znaczeń literackiej fikcji (i li­

te ra tu ry jako fikcji) - jako kształtow ania oraz jako ek sperym entalnego w yobra­

źniowego poszukiw ania (m .in. A ltie ri 1996, Taylor 2001, Iser 2003). W realizacji tego zad an ia obiecujące m oże być rozw ażenie poniższych h ip o tez wyjściowych.

5.2. W łaściw ym te re n em badaw czym w iedzy o lite ra tu rz e nie jest an i cala k u l­

turow a rzeczyw istość, ani w yłącznie „sam te k st jako odrębna sfera rzeczyw istości”, lecz owa rzeczyw istość tekstow o u d o stę p n io n a , której relatyw na specyfika tkw i w tym , że choć w istocie w ykracza poza tek st, to faktycznie nie m ożem y wejść z nią w k o n ta k t (przekazyw alny społecznie) na innej drodze pozn an ia. W tym sensie li­

te ra tu ra jest zawsze czym ś więcej niż „czystą” lite ra tu rą ; albo też m ożna pow ie­

dzieć - co n a to sam o w ychodzi - że „czysta” lite ra tu ra nie istniej e. L ite ra tu ra - by się tu zdobyć na tym czasow e określenie - jest p rzede w szystkim (i poza w szelkim i in n y m i określeniam i) sztuką arty k u lacji ludzkiego dośw iadczenia, w całej jego różnorodności i specyfice, ale zwłaszcza w tej jego części, do której nie m am y do­

stęp u na innej drodze pozn an ia. T ery to riu m to obejm uje rozlegle i nieo stre c o n ti­

n u u m zróżnicow anych przypadków , od światów istniejących w yłącznie w języku, przez tekstow e rep rez en ta cje k ulturow ej rzeczyw istości, po g raniczne (tzn. nie ty l­

ko językowe, paratekstow e, ^Mosi-semiotyczne) form y ujm ow ania „te k stu ry ” rea l­

ności. W tych o sta tn ic h tkw ią oczywiście pro b lem y n ajisto tn iejsze (i tu lokują się w spółczesne d ążenia badaw cze do w ykroczenia poza „w ięzienie języka”).

D la zobrazow ania różnicy pom iędzy tym szerszym i w ęższym zakresem p rze d ­ m io tu m ożna sięgnąć po m etafory D erridy, B a rth es’a czy F o u cau lt lu b (jeśli nie jest się zw olennikiem ta k ic h „now om odnych” term inów ) p rzypom nieć sobie drugą, su p le m e n tarn ą m im esis A rystotelesa (która, w o d ró żn ie n iu od pierw szej n aśladującej dzieia natury, u zu p e łn ia to, czego ona sam a nie jest w stan ie urzeczy­

w istnić). Ale w ystarczy też posiużyć się starą m etaforą zw ierciadła, jeśli tylko p a ­ m iętam y, że zw ierciadło nie siuży jedynie do odb ijan ia wyglądów rzeczy, które m ożem y w idzieć i bez jego pomocy, ale rów nież do zobaczenia tego, czego bez n ie ­ go spostrzec nie m o ż e m y -m ia n o w ic ie : nas sam ych, a p o chodnie i tego, co staje się sk ła d n ik ie m naszego dośw iadczenia. Sam najkrócej pow iedziałbym ch ętn ie, że cechą swoistą tego p o te n cja ln ie literackiego te ry to riu m jest jego tro p ic zn a n a tu ra

co

- iącząca w sobie tropy-ślady (oznakowe odciski i pozostałości po tym , co p rz e m i­

(11)

nęło), tro p iz m y (sam oczynne, sem i-sem iotyczne reakcje na otoczenie) oraz tro p y retoryczne (tu ro zu m ian e najogólniej jako sposoby językowego przek ształcen ia bezk ształtn ej „przed -p rzed m io to w ej” m iazgi dośw iadczenia w „świat jako p rz e d ­ m io t uspołecznionego w ypow iedzenia” - w edle określenia Brzozowskiego - tzn.

językowo uchw ytnych znaczących przedm iotów ).

5.3. P oznanie tego, co p rzedstaw ione w p rze d staw ie n iu (że użyję teraz języka re­

p rezen tacji) n ie jest p o zn an iem m niej w artościow ym czy p ozornym tylko dlatego, iż nie daj e się skonfrontow ać b ezp o śred n io z rzeczyw istością, choć z pew nością p o ­ zostaje p o zn a n ie m odrębnego rodzaju. O drębność ta z kolei polega na tym , że w tym p rzy p a d k u w ypow iedź n ie jest w skazaniem (referencją) oraz opisaniem u p rzed n ieg o i n iezależnego od niej p rze d m io tu , lecz w całości jawi się jako rów no­

czesny akt u kazyw ania/form ow ania p rz e d m io tu p oprzez artykulację jego w łasno­

ści. M ożna by pow iedzieć, iż każde przed staw ien ie jest w pew nej m ierze zarazem k o n stru k cją i in te rp re ta c ją tego, co przedstaw ione, a jego k sz tałt, po rząd ek i zn a ­ czenie nie dają się oddzielić od w arunków i cech jego arty k u lacji. Z tego pow odu w eryfikacja czy podw ażenie danej rep rez en ta cji n astęp u je tu nie w w yniku k o n ­ fro n ta cji z sam ą rzeczyw istością, lecz poprzez przyw ołanie innej rep rezen tacji.

N aukow e odkryw anie praw idłow ości zastąp io n e jest w rez u ltac ie przez in te rp re ta ­ cję znaczenia tego, co przedstaw ione.

To literac k ie p o zn a n ie zaw iera w części dla siebie specyficznej w iedzę, której zdobycie nie jest m ożliw e w in n y sposób: jest to w łaśnie w iedza, któ rą u d o stęp n ia n am lite ra tu ra - o tym , co w prost nieu św iad am ian e, tłu m io n e, inaczej n iż w „po­

śre d n i” lite ra c k i sposób nied ające się opisać, przedstaw ić czy opow iedzieć. L ite ­ racka (artystyczna) rep rez en ta cja w nosi do hum anisty czn eg o p o zn an ia jeszcze je­

den rys dodatkowy. Zaw ieszając bezp o śred n ie o dniesienie do świata, fikcjonalizu- je p rze d m io t i przez to, że uzależnia go od rep rez en ta cji, k ie ru je uwagę na w ładzę p rzed staw ian ia. M echanizm y reto ry k i obecności, czyli dyskursyw no-literackie sposoby u d o stę p n ia n ia realności okazują się w efekcie kluczow ym , odrębnym a także sw oistym p rze d m io te m b ad a ń literaturoznaw czych.

5.4. G en eraln ie biorąc, rozpatryw anie lite ra tu ry w k ateg o riach w ykluczających się alternatyw , tzn. albo jako głównego p rzew odnika po rzeczyw istości k ulturow ej, albo jako autonom icznej dzied zin y podległej specyficznym regułom literack o ści - n ie w ydaje się m ieć p rze d sobą szczególnych perspektyw . Z k ilk u powodów. I d la­

tego, że reprezentatyw ność to specyficzna, a z kolei literack a specyfika nie do uza­

sad n ien ia (W iddow son 1999). A b ard ziej jeszcze dlatego, że sam dualisty czn y styl m yślenia o literatu ro zn aw czy m p rzedm iocie ogranicza isto tn ie m ożliw ości jego efektyw nej p ro blem atyzacji. Jak próbow ałem tu najzw ięźlej pokazać, te n osobli­

wy, n ieuchw ytny p rzed m io t kulturow y, ta „dziw na in sty tu c ja ” (form uła D erridy) zwana lite ra tu rą , jest bow iem p rzy n ajm n iej i rów nocześnie: językowym dziełem sztuki, te k ste m k u ltu ry i retoryczną form ą organizacji ludzkiego dośw iadczenia.

Jako dzieło sz tu k i należy do autonom icznej rzeczyw istości fikcjonalnej, spow ino­

waconej z in n y m i auto n o m iczn y m i św iatam i (jak rzeczyw istość innych sztuk czy rzeczyw istość w irtu aln a). Jako tekst k u ltu ry n ależy z kolei do sym bolicznego uni-

(12)

w ersum złożonego z różno ro d n y ch jednostek dyskursyw nych d o kum entujących, kształtu jący ch i utrw alających sam ow iedzę jednostek i społeczności, a także m e n ­ ta ln y (nie zawsze uśw iadam iany) w ym iar k u lturow ych zdarzeń i zachow ań. I na koniec, jako retoryczna form a organizacji i arty k u lacji dośw iadczenia (naw et n a j­

b ardziej potw ornego) jest sk ła d n ik ie m św iata życia codziennego jed n o stek i zbio­

rowości, i to częścią szczególnie w artościow ą, bo pom agającą n ie tylko w ynajdywać w n im po rząd ek i sens, ale także - j ak m ów i poeta - „znosić ból oraz nieszczęście” .

Ta p o tró jn a przynależność - artystyczna (i arte fa k tu a ln a), k ultu ro w a i doświad- czeniow a - tyleż c h ro n i lite ra tu rę p rze d całkow itym w łączeniem do którejś z tych dziedzin, co zabezpiecza jej w zględną niezależność. Z m ierzam w te n sposób do p o d trzy m an ia tezy o au to n o m ii, lecz nie tradycyjnie definiow anej. N ależy w ogól­

ności dopuścić m yśl, że autonom ia lite ra tu ry - rozpatryw ana zazwyczaj w k ate­

goriach odrębnego zespołu praw w niej obow iązujących (w sto su n k u do, szeroko ro zu m ian ej, dzied zin y podstaw owej) - m a rów nież in n e znaczenia, w ym agające szukania odm ien n y ch sposobów jej o kreślania i respektow ania. A w szczególności rozważyć w aria n t - m oim zd a n ie m obiecujący w tym w zględzie - pojm ow ania ograniczonej au to n o m ii w sensie, m ożna pow iedzieć, eksterytorialności: częścio­

wa przynależność do danej dzied zin y z n a jd u je tu bow iem zawsze silną przeciw ­ wagę w niep rzy n ależn o ści pozostałych składników czy aspektów (wynikającej z ich p rzynależności do innych dziedzin), czego konsekw encją jest efekt w aru n k o ­ wej ekstery to rialn o ści lite ra tu ry jako całości. Sądzę, że ta cecha naszego p rze d m io ­ tu - jego, b y ta k pow iedzieć, „niecałkiem podległość” wobec w ładzy jakiegokol­

w iek d y skursu - m ogłaby stać się sensow ną podstaw ą do b u dow ania podobnie

„ e k ste ry to ria ln ie” ro zu m ian ej, w zględnej odrębności w spółczesnej w iedzy o li­

te ra tu rze , któ ra zachow ując św iadom ość istotnej p rzynależności lite ra tu ry do owych trzech terytoriów w inna w konsekw encji włączyć ich „ lite ra ck ie” w ym iary w pełn o p raw n y zakres swego p rz e d m io tu p oznania. W ydaje się, że rów nież ta w łasność pow inna skłaniać do ro zb raja n ia zarów no w ew nątrzdyscyplinow ych dy­

chotom ii, jak i m iędzydyscyplinow ych zatargów, ryw alizacji czy a n ta g o n iz m ó w - zachęcając do w spółdziałania, k o nfrontow ania profesjo n aln y ch kom petencji i p u n k tó w w idzenia, szukania w spólnej podstaw y (lub bodaj krzyżow ania się dróg) badaw czego postępow ania.

Bibliografia

A ltieri 1996 - Ch. A ltie ri The Purloined Profession; or, Plow to Reidealize Reading fo r the Text, w: W.V. H a rris (ed.) Beyond Poststructuralism and the Experience o f Reading, Pennsylvania 1996.

A n k ersm it 2004 - F. A n k ersm it Z w rot lingwistyczny: teoria literatury a teoria historii, przeł. M. Zapędow ska, w tegoż: Narracja, reprezentacja, doświadczenie. S tu ­ dia z teorii historiografii, red. i w stęp E. D om ańska, K raków 2004.

B artoszyński 1991 - K. B artoszyński Od „naukowej” wiedzy o literaturze do „świata

*0 literackości”, w tegoż: Powieść w świecie literackości, W arszaw a 1991.

oo

(13)

C hlebow ski 1960 - B. C hlebow ski Znaczenie różnic terytorialnych, etnograficznych i z w ią z a n e j z n im i odrębności ek o nom iczno-społecznych, p o lity c zn y c h i umysłowych stosunków dla naukowego badania dziejów literatury polskiej [1884], w: H. M arkiew icz (opr.) Teoria badań literackich w Polsce. Wypisy, tom 1, K raków 1960, s. 62.

E asthope 1991 - A. E asthope Literary into Cultural, L ondon 1991.

E llis 1997 - J.M . E llis Literature Lost. Social Agendas and the Corruption o f the H um a­

nities, N ew H aven 1997.

F ish 1995 - S. F ish Professional Correctness. Literary Studies and Political Change, O xford 1995.

G eertz 2003 - C. G eertz Opis gęsty - w stronę interpretatywnej teorii kultury [1973], przei. S. Sikora, w: Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, wyb.

i przedm . M. K em pny i E. N ow icka, W arszawa 2003, s. 36.

G raff 1989 - G. G raff Professing o f Literature: A Institutional History, C hicago 1989.

G re en b latt 1999 - S. G re en b latt The Touch o f the Real, w: S.B. O rtn er (ed.) The Fate o f „Culture”, B erkeley 1999.

Iser 2003 - W. Iser W hat Is Literary Anthropology? The Difference between Explanatory and Exploratory Fictions, w: M.P. C lark (ed.) Revenge o f the Aesthetic. The Pla­

ce o f Literature in Theory Today, Berkeley, Univ. of C alifo rn ia Press 2000.

K lein er 1913 — J • K lein er Charakter i przedm iot badań literackich, „B iblioteka W ar­

szaw ska” 1913 tom 1, s. 456-457.

M iiosz 2003 - C. M iiosz Wieść [wiosna 1973], w: tegoż Wiersze, tom 3, K raków 2003, s. 101.

M o ran 2002 - J. M o ran Interdisciplinarity, L o n d o n 2002.

R. O hm an 2003 - R. O hm an Politics o f Knwoledge. The Commercialization o f the University, the Professions, and P rint Culture, forew ord by J. Radway, M id d le­

tow n 2003.

Rowe 1998 - J.C. Rowe (ed.) „Culture” and theProblem o f Disciplines, N ew York 1998.

S ław iński 1990 - J. S ław iński Teksty i teksty (1972) oraz Jedno z poruszeń w przedmio­

cie (1975), w tegoż: Teksty i teksty, W arszaw a 1990.

Taylor 2001 - Ch. Taylor Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej [zwłaszcza cz. V], przei. M. G ruszczyński i in., opr. T. G adacz, w stęp A. Bie- lik-R obson, W arszawa 2001.

W iddow son 1999 - P. W iddow son Literature, L ondon 1999.

Cytaty

Powiązane dokumenty

+48 61 62 33 840, e-mail: biuro@euralis.pl www.euralis.pl • www.facebook.com/euralisnasiona • www.youtube.com/user/euralistv Prezentowane w ulotce wyróżniki jakości,

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

Strony ustalają, że równoznacznym z zachowaniem terminu zakończenia robót jest złożenie przez Wykonawcę w tym samym czasie pisemnego zgłoszenia gotowości do

Strony ustalają, że równoznacznym z zachowaniem terminu zakończenia robót jest złożenie przez Wykonawcę w tym samym czasie pisemnego zgłoszenia gotowości do

Strony ustalają, że równoznacznym z zachowaniem terminu zakończenia robót jest złożenie przez Wykonawcę w tym samym czasie pisemnego zgłoszenia gotowości do odbioru prac

Ale w pensjonacie dowiedziała się pan; Ropską, że Klara w yprow adziła się stam tąd jeszcze przed czterem a tygodniami do mieszkania, które jej urzą­. dził

pcje ko a licji rządowej. Najistotniej szą kwestią jest zapewnienie praw dziwej samodzielności państwa. Dziś nie trudno małemu państewku stać się obiektem a

W odpowiedzi na zapotrzebowanie branż odzieżowej i jej pokrewnych zasadne jest stworzenie niniejszego kodeksu oraz wdrożenie jego zapisów do rynkowych mechanizmów, aby móc