/ ■ r y y t -
w ' ^
W sprawie dalszych badań
W O D Y G R U N T O W E J
w okolicy K rakow a.
---
i dy w roku zeszłym wystąpił inżynier rządowy P. Ingarden ze swą broszurą zatytułow aną: W o d o c ią g r e g u l i c k i , S tu d y u m p o r ó w n a w cze,. a zawierającą na końcu charaktery styczny ustęp dowodzący, iż Szan. autor skreślił swą pracę nie wejrzawszy w ak ta kornisyi wodo
ciągowej, co już nie najlepiej świadczy o jej gruntowności, wahałem się czas ja k iś , czy mam na nią odpowiadać, bo sądziłem, iż Krakowianie mają dosyć słów i sporów w sprawie, o którą chodzi, a domagają się czynów t. j. wody. W ahanie się moje ustąpiło, gdym postrzegł, iż oby
watele zaczynają się bałam ucić mylnemi twierdzeniami P. Ingardena i zaczynają sobie zadawać pytanie: jak ąż to drogą szła dotąd sprawa, jeżeli postanowiono sprowadzać wodę z odległości 30 przeszło kilome
trów, kiedy wodę i to w yborną ma się podobno w pobliżu samem Krakowa.
Zabrałem się przeto do skreślenia obrony projektu regulickiego, którą wykończyłem jeszcze w listopadzie roku zeszłego; nie zdołałem wszakże rękopismu oddać do druku dla rozlicznych zajęć. Dlatego mimo, iż w obradach powiększonej teraz kornisyi wodociągowej zaszły pewne zmiany w poglądach na spraw ę, postanowiłem pracę swą oddać pub
liczności z bardzo nieznacznemi zmianami tak, ja k ją skreśliłem w roku zeszłym. Jakoż praca ta znalazła się w rękach Szanownych Radców miejskich w dniu 5. kwietnia b. r.
Dziś chcę tylko pracę powyższą uzupełnić kilkoma szczegółami, które zdaniem mojem m ają bardzo wielkie znaczenie dla dokładnego zrozumienia obecnego stanu sprawy.
Na ostatniej stronnicy; swej odpowiedzi napisanej w obronie pro
je k tu sprowadzenia wody z 'Regulic powiedziałem, iż jeneralne zdanie sprawy w prżedtaiocie, o którym mowa, z roku 1889 nie jest dziełem mojem, ale owocem działania całego grona znawców zawodowych K m isfe»
dzy nimi i g e o l o g ó w . ^
V,
" / ’i
. ...
1 \ J -
Otóż gdy połowa podkom isji technicznej, złożona prawie Wyłącz
nie z ‘techników od niedawna bardzo zasiadających w kom isji wodocią
gowej, wniosła, b y badać dalej wody gruntowe w okolicy K rakow a w nadziei, iż mo ż e g d z i e ś się znajdą j a k i e ś wody stosowne do zasi
lenia przyszłych wodociągów krakowskich, złożyli obecni na tein posie
dzeniu znawcy geolognwie, Prof. Szajnocha i Kadca górniczy W alter oświadczenie tej treści; a mianowicie Prof. Szajnocha:
„Badania wód gruntowych najbliższej okolicy K rakow a doko
nane dawniej przez ś. p. D ra Lutostańskiego oraz inżyniera Klu- gera, jakoteź obecny stan wiadomości o budowie geologicznej tegoż obszaru nie dozwalają spodziewać się, by w tymże okręgu znaleść się mogły wody zupełnie odpowiednie dla wodociągów miejskich, pod każdym względem t. j. co do jakości, trwałości i bezpieczeń
stwa przed zakażeniem szkodliwem zupełnie pew ne; wody płytsze bowiem w obec znacznej przepuszczalności warstw powierzchownych bardzo łatwo uledz mogą zakażeniu przypadkow em u; jeżeli zaś studniami probierczemi szukałoby się wody głębszej i bezpieczniej
szej, wtedy prawdopodobnie w bardzo wielu miejscach natrafiłoby się na wody zawierające mniej lub więcej chlorku sodu, siarko
wodoru lub siarkanu wapniowego, ja k to w ykazały niemniej po
szukiwania dawniejsze w okolicy Mogiły, Podgórza, tudzież daw
niej istniejące źródła słone w rynku pod Sukiennicam i, tudzież okoliczność, iż w studni artezyjskiej koszar na Piasku, w parku D ra Jordana na Błoniach, w barakach wojskowych w Przegorzałach i we wsi Śmierdzący poza Bielanami i innych miejscach znajdują się wody siarkowodór zawierające, do użytku ludzkiego, a tem mniej dla wodociągów całkiem nieprzydatne“.
Radca górniczy W alter oświadcza: „Moje zdanie je st, źe w pobliżu K rakow a można znaleść wody gruntowe w takiej ilości, która wystarcza do domowego użytku, ale nie do wodociągów, czyli na cele zaopatrzenia m iasta w odpowiednią ilość dobrej wody.
W ody gruntowej w rejonie krakowskim tylko płytko szukać mo
żna t. j. w poziomie tak zwanych piasków bogucickich, albowiem głębiej tylko wody siarczane, gipsowe, słone i t. p. zanieczysz
czone się natrafia. Przyczyny braku wód gruntowych w okolicy K rakow a szukać należy w z u p e ł n y m braku żwirów w forma
c ja c h dyluwialnych i aluwialnych tak, że nawet łożyska rzek tylko piaski zawierają. Wiadomo, że bez żwirów nie ma wody grun
towej w większej ilości.
Jeżeliby się naw et w piaskach znalazła woda, to próby iloś
ciowe wód gruntowych byłyby tak kosztowne, że 100000 złr. jest
kwota raałoznaczaca, aby tę spraw ę, chociaż częściowo wyjaśnić.
W tym względzie podzielam w zupełności zapatrywania starego wodziarza z Fiirstenhofu.
To je st moje najgłębsze przekonanie, które upraszam udzie
lić do wiadomości komisyi. Będąc ponad stronnictwami, zapatruję się na sprawę objektywnie jako geolog.
bfie chodzi mi więc o to, b y wspierać tę lub owa partyą, ale poczuwam się do obywatelskiego obowiązku, jak o obywatel k ra ju “.
Te oświadczenia prof. Szajnochy i radcy górniczego W altera sa tak stanowcze a pochodzą od znawców nie tylko kompetentnych, ale i w spra
w ie.tej, jak o znających teren, najlepiej poinformowanych, źe utrzym ywać dziś wniosek jeszcze dalszego badania wód gruntowych w okolicach K rakow a i prowadzić miasto n a manowce dalszych poszukiwań, w k aż
dym razie b a r d z o k o s z t o w n y c h a niem ających widoków powodze
nia, znaczy tyle, co oddać rzecz na łup dyletantyzm u nieuzasadnionego w obec dzisiejszych wiadomości o budowie geologicznej terenu, o który chodzi.
Że zwolennicy a raczej w tym przypadku inicyatorowie wniosku dalszego badania wód gruntowych w okolicy Krakowa nie zdają sobie jasno sprawy ze swych dążeń, najlepszym jest dowodem ciągła ich chwiejność, tak co do miejsca badania, ja k i kosztów na toż badanie od Rady miejskiej żądać się mających.
Pierwotnie proponowano dolinę W isły między Krakowem a u jś
ciem Sanki, Giebułtów i dolinę Rudawy popod skałą K m ity. Gdym jednak okazał rozbiory chemiczne wód z miejsc do badania propono
w anych, co nazwano „zaskoczeniem“, chociaż proponujący powinni byli wiedzieć, co się dawniej w tej sprawie robiło i chociaż rozbiór chemiczny wody z pod S k ały Kmity by ł drukiem ogłoszony, o czem oni nie wiedzieli na dowód niedostateczności owego studyum porównawczego, zmieniono swój wniosek i oświadczono, że się żąda kredytu w ogólności na badania wód gruntowych. A zatem doczekamy s ię , iż kosztem miasta będzie się biegać po powiecie krakow skim , chrzanowskim, po drodze wstąpi do Galicyi, bić będzie lub wiercieć studnie kosztowne, po co? chyba na to, żeby dużo pieniędzy, których widocznie mamy za wiele, puścić w ruch i po k ilku latach stanąć tam , gdzie się je st dzisiaj.
Ten wniosek badania w o g ó l n o ś c i wód gruntowych jest dowo
dem , iż autorowie jego nie zapatrują się jasno na sprawę. Jeżeli bo-:
wiem chodzi o poznanie budowy terenu lub wybicie studzien dla użytku wprost, to studnie bić można wszędzie, ale jeżeli ma się bić studnie w celu szukania wody dla w o d o c i ą g ó w , to oczywiście nie można
— 4 —
bić studzien w dowolnem miejscu, tylko tam, gdzie w edług zasad nauki i doświadczenia znajdziemy zapasy wody dostateczne dla zasilenia wo
dociągu. Otóż znów wiadomo, iż takie zapasy płynących wód grunto
wych znajdują się przedewszystkiem w pobliżu rzek, ja k o naturalnych rynien odprowadzających wody meteoryczne, ta k powierzchowne ja k i ju ż w ziemię wsiakłe. Dlatego też ś. p. K luger badał wody gruntowe nie wszędzie, ale tylko w dolinie P rądnika czyli w Griebułtowie, popod Skałą Km ity, w dolinie Sanki w Baczynie; wód we właściwej dolinie W isły nie badał, bo te już dawniej zbadane okazały się całkiem nie do użycia. Ale i te miejsca nie były dowolnie obrane, lecz b y ły w ska
zane od samej przyrody, jako zwężenia, któremi musi się przeciskać cała masa płynących wód gruntowych, zwężenia zatem, gdzie wody te w danym razie t. j., gdyby się okazały dobrem i, najłatwiej, najtaniej i najbezpieczniej moźnaby uchwycić. Ponieważ te wszystkie miejsca w promieniu 15-kilometrowym, mogące dać wodę gruntową, nie dały dobrej, więc nie ma teraz żadnych punktów sposobnych do badań no
wych a powtarzać badania dawne może tylko ten, kto siebie jedynie uważa za wyrocznię a nie przypisuje znaczenia wiedzy zawodowej i b a
daniom innych.
Tak samo ma się rzecz z kosztami: naprzód proponowano 2000, później 3000, w końcu 4000 złr. Było to dziełem prawie sekundy, by z 2000 przejść do 4000 złr. Czy za te pieniądze co się zrobi? Można śmiało powiedzieć, że nie albo tyle co nic. K ilka studzien, kilk a roz
biorów chemicznych, kilkadziesiąt wyjazdów osób przy takich badaniach koniecznie potrzebnych i z 4000 złr. nie zostanie się nic, prócz kilku rozbiorów chemicznych nie mających żadnego znaczenia dla sprawy wo
dociągowej. Bo przypuściwszy, iż się trafi na dobrą wodę s t u d z i e n n ą , czego nikt nie zaprzeczy, źe się trafić może, to ztąd nie wypada jesz
cze nic dla spraw y wodociągowej, bo co innego jest studzienna woda dobra a co innego woda dla wodociągów odpowiednia. Pierwsza może być i dosyć twarda i nawet kilkadziesiąt miligramów w litrze zawierać części organicznych, gdy druga musi być i m iękką i mieć mało części organicznych i być zawsze w dostatecznej ilości i j e s z c z e d a w a ć r ę k o j m i e , ż e t a k ą z a w s z e z o s t a n i e . A zatem przypuściwszy, że się znajdzie dobrą wodę gruntow ą, to dopiero przyjdzie zadanie przekonyw ania się o jej ilości, stałym w różnych w arunkach składzie chemicznym i bakteryologicznym i t. d„ a to znaczy bić studnie, sztol
nie, zakładać pompy, sprowadzić maszynę parową i na to wszystko wydawać 10000-mi reńskich, by w końcu przekonać się, iż to prawda, co powiedzieli znawcy geologowie.
Jeżeli przeto nie chcemy oddać sprawy wodociągowej na pastwę niebezpiecznego amatorstwa czyli w tym razie opozycji przeciwko zda
niu znawców zawodowych, w tym przypadku rzeczywiście patentowanych, i narazić gminę na większe a niepotrzebne w ydatki, jeżeli w ogólności cenimy wartość nauki przyrodniczej dla rozwiązania kwestyi także przy
rodniczej, to nie możemy żadną miarą przystać wprost na wnioski wy
chodzące ze sfer w danej kwestyi przecież nie mogących uważać się za znawców. Ale idźmy dalej.
Powiada się: wojskowość żąda, by wszystkie studnie były zacho
wane w razie zbudowania wodociągu z P egulic; więc musimy budować wodociąg z rejonu fortyfikacyjnego! Otóż ten wniosek jest całkiem mylny. To prawda, źe wojskowość domaga się utrzym ania studzien, ale zapytajm y się otwarcie sami siebie, czy możemy pozbyć się zupełnie studzien w razie zbudowania wodociągu zkądkolwiek. Na to pytanie musimy stanowczo odpowiedzieć, że nie! Pomijam zupełnie, że pęknąć może ru ra prowadząca wodę z Pegulic do zbiornika, bo na to rada prosta: miasto mieć musi pewien zapas ru r na składzie i telegraf wo
dociągowy wzdłuż toru; w razie przeto pęknięcia może nastąpić rychło napraw a a tymczasem pokryje potrzeby miasta zbiornik, ale co robić, gdyby pękła lub zatkała się rura główna prowadząca wodę ze zbiornika do miasta ? Przecież miasto nie może ani s e k u n d y pozostać bez wody do użytku dla lu d z i!
A zatem pewna przynajmniej liczba studzien zostać musi koniecznie;
i tak też jest w innych m iastach, mających oddawna wodociągi a nie
dawno tem u wydano w Londynie nowe przepisy o utrzym ywaniu i czysz
czeniu studzien. Nie ma więc potrzeby straszyć K rakowian żądaniem wojskowości, bo, gdyby nawet tego żądania nie było, musielibyśmy zawsze mieć wodę studzienną do dyspozycji na wszelki przypadek.
W szak każdy przezorny konsument gazu zawsze ma u siebie świecę lub lampę na wszelki przypadek.
Obawy, iżby przez to konieczne utrzym anie studzien nie konsu
mowano wody z wodociągu, nie ma żadnej tak w Krakowie, jak i w in
nych miastach. Od tego są przepisy i rozporządzenia; trzeba je tylko wykonać.
O tern, że Regulice dają mało wody, nie będę mówił, przytoczyw
szy w swej pracy pierwszej dostateczne, ja k mniemam, dowody na po
parcie swego twierdzenia, że Regulice na długie, długie lata wystarczą.
W edług dat najnowszych średnia konsumeya Berlina była w roku ad
m inistracyjnym 1891/2 62. 27, największa w lecie 84.19, najmniejsza w zimie 43.33 litra na dobę i głowę. Jeżeli się zaś powiada, iż B ei
lin ma jeszcze wodociągi prywatne, to trzeba na to odpowiedzieć, że
— 6 —
wodociągi miejskie porównywać można tylko z miejskiemi i źe wodo
ciągi miejskie nie są nigdzie wyrazem całej konsum cyi wody w mieście, bo jest mnóstwo fabryk i zakładów, które m ają wodociągi własne ze studzien miejscowych. Ale mniejsza o Berlin. Chodźmy do Poznania, miasta z ludnością przeważnie polską, ze znacznym procentem Niemców i Żydów, z wzorową administracyą i zaopatrywanego w wodę rzeczną, której więc nigdy nie braknie. A zatem nie ulega wątpliwości, że porównanie Poznania z Krakowem jest stosowne, tern bardziej, źe liczba ludności zbliża się do siebie w obydwóch miastach i źe Poznań równie ja k i K raków nie jest miastem fabrycznem. Otóż Poznań, m ający lud
ności 69681 skonsumował w roku adm inistracyjnym 1890/1 razem 1183465 m 3 wody, co wypada na głowę rocznie 16'6 m 8 czyli 16600 litrów, co na dzień stanowi średnio 46 litrów a gdyby średnia kon- sumcya m iała się, ja k w Berlinie, do największej ja k 8: 4, to w takim razie byłoby na głowę dopiero 64 litry. Ale to tylko w dniach naj
większej konsumcyi i to po 27-u latach od zbudowania wodociągu w r.
1866 i po wprowadzeniu wody do wnętrza domów, co idzie tak powoli, że w W iedniu po latach 18 dopiero 8 5 % domów zaopatrzono w wodę z wodociągów miejskich. Ale powiada P. Ingarden na str. 68 swej broszury: „Powoływanie się na Poznań jest całkiem niewłaściwe, bo jest tam jeszcze drugi wodociąg źródlany, czyżby o nim pan referent nie wiedział ?“
Otóż i o tern referent dobrze wie, z tą tylko małą od P. In g a r
dena różnicą, że wie lepiej, niż on: bo według dat dostarczonych uprzejmie przez P. W ituskiego, członka dyrekcyi gazowni i wodociągów poznańskich, wychodzi tej wody źródlanej po dwa litry, w y r a ź n i e po d w a l i t r y n a d o b ę i g ł o w ę , a zatem, gdyby K raków był tak wzorowo administrowany jak Poznań, toby po 27 latach od sprowadze
nia wody z Regulic konsumował dopiero po 64 litry na dobę i głowę w w yjątkow ych dniach największej konsumcyi (taki dzień był w roku adm inistracyjnym 1891/2 w Berlinie tylko jeden t. j. 30. czerwca 1891), a przecież je st jeszcze zbiornik od tego, by pokryw ał wahania się nie
zw ykłe konsumcyi.
A zatem dajm y pokój raz żądaniu po 150 litrów na dobę i głowę i trzym ajm y się doświadczenia a nie doktryn, według których chybaby i Londyn był miastem niezdrowem, skoro m ając wyborną kanalizacyą spławną i śmiertelność roczną 17 do do 18 na tysiąc (Kraków 32 do do 36!) konsumuje tylko po 113 litrów! Ależ to Londyn z 5000000 ludności i całym szeregiem swym olbrzymich urządzeń sanitarnych!
Zobaczmy teraz, ja k się rzecz ma z wydatnością zdrojów regulickich.
W roku 1889 przepowiadano katastrofę dla źródeł, bo wody ubywało.
K atastrofa rzeczywiście zaszła, tylko że nie ze źródłami regulickiemi, ale z pi'zepowiednia, bo, gdy średnia z lat 1885 do 1888 wynosiła na dobę 7035 m 3, wynosiła średnia z 31/2 lat następnych '9165 m 3, w czem mieści sie najniższa w lutym i m arcu 1891 6992 m 3 a największa 94-90 m 3 we wrześniu 1891. Kiedy dawniej w roku 1889 z widocznem zadowolnieniem pisano o katastrofie w Regulicach, teraz nie wahano się powiedzieć, iż po tych latach wielkiej obfitości przyjdą niewątpliwie lata niedostatku: tak coś na wzór przepowiedni biblijnej o snach nieboszczyka króla Faraona. Myślę, że Krakowianie zniosą ze stoicką rezygnacyą wia
domość, iż w Regulicach jest więcej wody, niż im komisya wodociągowa obiecuje, a o przepowiednie troszczyć się będą tak, ja k o sny Faraonowe!
Rzecz bowiem cała tłumaczy się w znacznej części tem, iż z powodu ciągłych twierdzeń o niedostateczności zdrojów, o których mowa, pole
ciłem zbiornik, służący do mierzenia wydatności zdrojów, uszczelnić ile możności. Mimo tego i tak jeszcze uchodzi sporo wody i pokazuje przez to mniejszą wydatność, niż jest rzeczywiście. Teraz na wniosek prezy
denta Friedlein a będzie cały zbiornik w ybity blachą cynkową, ale i tak nie zaradzi się całkiem upływowi wody, bo koryto służące do mierze
nia wydatności zdrojów, czyli m łynówka, jest znacznie wyżej, niż reszta terenu i przepuszcza pewną część wody spodem tak, iż nie cała ilość przychodzi do mierzenia. W zupełności zaradzić złemu nie można bez wielkich kosztów. Z tego także tłumaczy się w znacznej części różnica pomiarów przewałem a basenem, bo przew ał by ł ustawiony tuż przy źródłach, gdy mierzenie basenem odbywa się w odległości kilkudziesięciu metrów od nich. Przewałem jed n ak trudno było mierzyć, bo wobec dostępu prawem dozwolonego dla wszystkich i położenia źródeł pod górą z bardzo stromym spadkiem, nie można było użyć skutecznie przewału.
Z r e s z t ą s p o s ó b o b e c n y m i e r z e n i a w y d a t n o ś c i o d b y w a s i ę z u p e ł n i e w m y ś l i n s t r u k c y i p o d a n e j p r z e z s t a r s z e g o i n ż y n i e r a F r i e d e r i c h a , b. dyrektora wodocią
gów w F rankfurcie n. M. Uwagi te co do mierzenia wydatności nie wpływaja na sprawę, ponieważ za podstawę swych wywodów brano same tylko daty podane przez mierzenie basenem.
A zatem biorąc rzeczy rozsądnie, praktycznie, niema żadnej a żad
nej wątpliwości, że zdroje Regulickie wystarczą na długie lata dla Krakowa. Jeżeli się zaś zważy, że przy kapitalizacyi półrocznej kapitał dany na 4 % podwaja się po latach 1772, dany na 472% P° 15% , byłoby prostem marnowaniem pieniędzy, budować wodociąg mogący -wy
starczyć na lat 100 i więcej.
W naciąganych wywodach przeciw Regulicom powiada się: dla poprawy stosunków sanitarnych potrzeba i osady przedmiejskie ja k Zwie
— 8 -
rzyniec, Czarną W ieś, Krowodrzę i t. cl., naw et położone w sąsiedniej Galicyi Podgórze zaopatrzyć w dobrą wodę. Kto tak mówi, ten albo nie zna naszych stosunków miejscowych albo popi-ostu nie chce wodocią
gów! Jeżeli w Krakowie są jeszcze ludzie, bardzo zresztą poważni, nie uznający potrzeby wodociągów, to chcieć wodociągi zaprowadzać w wy
mienionych osadach przedmiejskich równocześnie z Krakowem znaczy tyle, co ich nie zaprowadzać. Ale jest i w tem błąd sanitarny, bo uczy doświadczenie, iż dwie właśnie choroby zakaźne, na które woda ma wpływ tak w ybitny, ja k tyfus brzuszny i cholera, nie przenoszą się wprost z osoby na osobę i gdy w jednej ulicy, dzielnicy a naw et domu mogą grasować naw et mocno, w sąsiednim mogą nie pojawiać się wcale, jeżeli tylko te pobierają wodę inną, dobrą. To rzecz oddawna znana w nauce lekarskiej. T ak było niedawno i we Lwowie, gdzie na 194 przypadków tyfusu brzusznego było 155 na ulicy Łyczakowskiej i w sąsiedztwie pobierających wodę z jednego wodociągu a tylko reszta 39 przypadków po calem mieście. W ięc nie ulega żadnej wątpliwości, że byłoby dobrze osady przedmiejskie, a nawet Podgórze, zaopatrzyć wodą z wodociągów krakowskich, ale ze stanowiska sanitarnego koniecznem to na razie wcale nie je st i praktyczniej stokroć dać wodę 80,000 Kra
kowian, n i ż ż ą d a ć j e j d l a 95 t y s i ę c y l u d z i p o t o , b y j e j n i k t n i e m i a ł .
D ajm y dobry przykład reformy sanitarnej w Krakow ie a zostawmy osady przedm iejskie i Podgórze naturalnem u naśladowaniu przez nie K ra k o w a!
G dy się toczyła w rozmaitych korporacyach walka o dalsze bada
nia wód gruntowych w okolicy K rakow a, uzbroili się przeciwnicy Re- gulic w zdanie spraw y z przebiegu dyskusyi o sprowadzeniu do W ied
nia wody gruntowej z okolicy W iener-Neustadt. W ielka tylko szkoda, źe tego zdania sprawy nie przeczytali sobie dokładnie, boby się dowiedzieli, iż to miejsce, z ktorego proponuje się sprowadzić w odę, nazywa sie S t e i n f e l d a składa się z olbrzymich na długość i grubość podkła
dów żwiru i źe w tym zwirze znajduje się woda w głębokości 20 do 40 m e t r ó w pod powierzchnią ziemi. I jeszcze się w ahają; przeciwnicy zaś Regulic proponują brac wodę z Giebułtowa z głębokości kilku m e
trów, gdzie warstwa piasku z kam ykam i taka, iż prawie o niej mówić nie warto, gdzie przeto zdaniem tak kompetentnego znawcy, ja k radca gór
niczy W alter, niema mowy o wydobyciu kilku czy kilkunastu tysięcy m3 wody dziennie.
Ile są zaś warte propozycye pójścia na przekór zdaniu znawców geologów, objaśnią najlepiej dwa przykłady na W iedniu i na Paryżu.
W W iedniu zbudowano na podstawde dokładnych, ja k się zdawało obli-
czeńj wodociąg z woda grutową w Pottschacli i obrachowano dzienną jego wydatność na 35000 m3. T ak było też i z początku. Grdy atoli wyczerpano tkw iący w ziemi zapas wody i gdy można było potem wydobywać to tylko, co przypływ a dziennie z opadów atmosferycznych, spadła wydatność na mniej więcej 8000 m3 t. j. 23% obliczonej.
W iedeń to zniósł, bo jest miastem zamoźnem, ale niech się to stanie w Krakowie, to kompletna ruina! A stać się to może łatwo, jeżeli tech
nicy wodzący rej, co prawda w kilku tylko, w walce przeciw Regu- licom ‘a zapewne i przeciw niedogodnemu dla siebie referentowi, zyskają smutne zwycięstwo i pójdą ze swemi badaniami, nie mogącemi do niczego dobrego doprowadzić, w okolice wód gruntowych zapasowych, jakie są n. p. w dolinie Rudaw y, w okolicy Skały K m ity i w dolinie Sanki po wyjściu jej z wąwozów mnikowskich. T uby i długie, próbne pompowa
nia do niczego nie doprowadziły, bo zapasy wód gruntowych są znaczne, ale wyczerpać się muszą z czasem, skoro będzie się z nich pobierać dziennie po kilka czy nawet kilkanaście tysięcy m :! dziennie a potem nastanie brak wody, bo chociaż niby to mają być w ziemi znaczne m asy wód, te w braku pokładów7 żwiru nie napłyną. Nie zawadzi przy tern i o tern nadmienić, że wieś Śmierdząca, w której właśnie znaj
dują się takie zapasy wód gruntowych, ma nazwisko od cuchnących tamże wód gruntowych i źe mianem wody śmierdzącej oznacza się w7 naszym języ k u wody, zawierające kwas siarkowodowy, do użycia przez ludzi nieprzydatne.
Po tych uwagach przypatrzm y się bliżej żądaniu 4000 złr. na badania chemiczne wód gruntowych w okolicy K rakow a!
Przypuśćmy, iż wybiwrszy lub wywierciwszy studnię, znajdzie się gdzieś dobrą -wodę; to cóż dalej ? naprzód trzeba ten rozbiór pow
tarzać w różnych porach roku i przy różnych zmianach atmosferycz
nych, ażeby się przekonać, czy ten skład chemiczny utrzym uje się stale.
To oczywiście potrzebuje dużo czasu i nowych wydatków. Ale przy
puśćmy, iż te wszystkie badania -wypadną korzystnie, źe mianowicie woda okaże stały skład chemiczny, że nie będzie mieć nigdy za dużo części organicznych, źe znajdzie się wreszcie w takiem miejscu, gdzie można mieć pewność ja k ą ta k ą , iż ze wzrostem ludności i z coraz lepszą uprawą ziemi nie pogorszy swego składu chemicznego, to i tak z tego wszystkiego dla sprawy wodociągowej pożytku bardzo mało, bo teraz trzeba przekonać się przez energiczne pompowanie, czy ten skład chemiczny dobry utrzym uje się sta le ; z u p e ł n i e b o w i e m c o i n n e g o c h w y t a ć w o d ę w y p ł y w a j ą c ą z e ź r ó d e ł s a m o d z i e l n i e a zupełnie co innego wodę pompować sztucznie, bo wtedy przez aspiracyę woda pod ciśnieniem powietrza atmosferycznego dostaje
f
i ,X- 10 —
się do miejsca pompowania z warstw nieraz zupełnie innycb. powierz
chownych, niepewnych, jednem słowem mówiąc, woda inna, ja k ta, którą się miało pierwotnie do rozbioru chemicznego. Dlatego też powiedziano, i bardzo słusznie, podczas dyskusyi nad sprawą wodociągową w iedeńską:
t y l k o n i e ł u d z i ć s i ę r o z b i o r e m w o d y g r u n t o w e j p r z e d j e j c z e r p a n i e m czyli p o m p o w a n i e m ! (Jeeine T äu
schung durch Analysen des Grundwassers vor dem Schöpfen!) (str. 10) A zatem widzimy jasno i dowodnie, iż rozbiór chemiczny nawet, jeżeli całkiem a całkiem wypadnie korzystnie w różnych czasach i w różnych okolicznościach, nie daje jeszcze żadnej rękojm i dobrego składu che
micznego wody, którą czerpać się będzie pompami parowemi dla wodo
ciągów, czyli innemi słowy: dokładne bardzo badania chemiczne, jeżeli m ają posłużyć do wyboru wody dla wodociągów, łączą się koniecznie z pompowaniem i z tem wszystkiem, co do tego koniecznie potrzebne.
Widocznie przeto uchwalenie 4000 złr. na badania chemiczne wód grun
towych niema praktycznego znaczenia dla sprawy wodociągowej, bo wskazuje jedynie, jak ie są wody w danem miejscu, ale bez kosztownego pompowania nie poucza i pouczyć nie może, ja k a b ę d z i e w danem miejscu woda w razie czerpania jej w ilości do wodociągów potrzebnej.
Przeto badania same chemiczne wody wydobytej w małej ilości pom
pami ręcznemi, wbitemi w dno studni zwyczajnych czy nortonowskich, nie prowadzą do niczego a pompować wodę w sposób w każdym razie bardzo kosztowny po to tylko, by ją rozebrać chemicznie, byłoby m ar
nowaniem pieniędzy publicznych dla zaspokojenia własnej chyba tylko ciekawości. Ale przypuśćmy nawet, iżby na to się zdecydowała Rada miejska, to po oznaczeniu składu chemicznego w ody po pompowaniu dopiero w różnych czasach i okolicznościach przychodzi kolej na kosz
towne oznaczenie jej ilości t. j. wydawanie pieniędzy całemi dziesiątkami tysięcy po co? chyba na to, b y przekonać się, iż mieli słuszność znawcy kompetentni, znawcy zawodowi, znawcy znający nawskróś teren okolic K rakow a, teren, w którym badania geologiczne rozpoczęły się jeszcze za rządów Rzeczypospolitej polskiej. Ze zaś znawcy Prof. Szajnocha i R adca górniczy W alter m ają słuszność po sobie i m ają wszelką racyę do sprzeciwiania się wydatkom na dalsze badania wód gruntowych w okolicach K rakow a, dowiodę w razie potrzeby w inny jeszcze sposób.
J a k wiadomo, tak ś. p. Lutpstański pierwszy, ja k i następnie drugi po nim również zm arły Kluger, wyszukali bardzo dobrą wodę gruntowa w dolinie Sanki w B aczynie, wpośród piaszczystej p u s ty n i, otoczonej skałami z dwóch stron, z kilkoma nędznemi lepiankami. Zdawało się, iż wody tej dobrej będzie tam dużo; zaczęto pompowanie probiercze i pokazało się, iżby tam można rachować, co najwięcej na 2400 m 8 dzień-
nie. Po ś. p. Klugerze był tara inżynier Friedericli i uznawszy bada
nia jego za dobre w yrzek ł, iż i na te 2400 m 3 nie można rachować z pewnością, i przytoczył na to bardzo ważne okoliczności. Jedyne przeto miejsce, gdzie znaleziono w okolicy wodę gruntową dla wodocią
gów przydatną, daje jej wbrew wszelkiemu obliczeniu tak mało, iż nie można myśleć o użyciu jej dla Krakowa.
Bardzo ważna okolicznością a dla sprawy wodociągowej stanowczo szkodliwą jest dyletantyzm. Znana jest powszechnie anegdota czy zda
rzenie prawdziwe o Stańczyku i lekarzach. Otóż tym Stańczykiem chorym ciężko a potrzebującym do swego wyzdrowienia dobrej i b e z p i e c z n e j w p r z y s z ł o ś c i w o d y jest Kraków a owymi pseudoleka- rzami dalszych badań wody gruntowej zwolennicy. W szystkie badania dotychczasowe przemawiają i dowodzą, iż nie ma w okolicy Krakowa nigdzie wody gruntowej p r z y d a t n e j do w o d o c i ą g ó w , geologowie oświadczają się przeciw wszelkiemu dalszemu badaniu wód gruntowych na podstawie znajomości terenu, która przecież wchodzi najściślej w zakres ich wiedzy zawodowej, a tu się chce nad doświadczeniem i nad opinią znawców zawodowych przejść do porządku dziennego przez proste głoso
wanie naumyślnie w tym celu utworzonej większości kosztem m iasta, nie mającego na to pieniędzy. Pojmuję bardzo dobrze, iż można agitować było za.tern, żeby nowy teatr krakow ski stanął na placu Sw. D ucha a nie na placu Szczepańskim lub odwrotnie, bo ze strony przyrody t. j. gruntu nie było ani na jednym , ani na drugim placu przeszkody; ale przegło
sować znawców zawodowych w sprawie, w której tylko oni są kompe
tentni, przez wzmacnianie w tym celu komisyi osobami ze sprawą na
leżycie jeszcze nie obznajmionemi t. j. postępować tak, ja k b y się rozcho
dziło o jakieś w ybory i osoby, w ydaje mi się rzeczą całkiem niewłaściwą.
Ale przypuśćm y, iż B ada miejska uchwali owych żądanych 4000 złr. na dalsze jeszcze badania wód gruntowych; czyż przez to znajdzie się woda do wodociągów tam, gdzie jej nie ma według zdania nie tech
ników, nie prawników, nie lekarzy, ale według zdania takich znawców, ja k Prof. Szajnocha i Radca górniczy W alter, którzy nietylko są „pa
tentow anym i“ znawcami w geologii, ale i znają wybornie teren miejscowy ju ż ze swego stanowiska 1 Ale gdyby nawet Rada dała 4000 złr. na badania chemiczne, czyż po tych 4000 złr. nie trzeba będzie żądać bardzo znacznych sum na badania ilości i stałości owych dobrych (dla studzien) wód gruntowych. Albo geologia jest nauką przyrodniczą, na której można polegać albo jestto po prostu gadanina, którą można lekceważyć a wtedy najlepiej oddać całą sprawę dyletantom na polu geologii i higieny; niech j ą oni prowadzą i zaprzeczyć zdaniu znanego kidrotechnika niemieckiego Schmicka, który w yrzekł słowa:
— 12 —
„Spi’awa wodociągowa nie jest kwestyą teeliniczną, ale higieniczną.
W adliwe wodociągi w niektórych m iastach pochodzą z czasu, w którym budowę wodociągów uważano jedynie za sprawę budowniczą. Zbudowanie wodociągu jest zadaniem rzeczywiście czysto higienicznem. Z higienicz
nego przeto stanowiska należy dla wodociągu ułożyć warunki i program, i dopiero wtedy, gdy się to już stało, należy się udać do technika, aby go zbudował“. (Die W asserversorgungsfrage sei keine technische, sondern nur eine hygienische. Die fehlerhaften W asserleitungen, welche in einigen Städten vorhanden sind, stammen aus der Zeit, in welcher die Anlage von W asserversorgungen lediglich als eine Aufgabe der B aukunst angesehen worden sei. Die Schaffung einer W asserversorgung sei recht eigentlich eine hygienische Aufgabe. Aus hygienischem Gesichtspunkt seien für ein solches W erk die Bedingungen und das Programm aufzu
stellen und erst, wenn dies geschehen, solle man sich an den Techniker wenden, um es ausführen zu lassen).
W idzim y więc z tego wszystkiego, iż wszystkie badania dotych
czasowe i opinia geologów dowodzą, iż w okolicy K rakow a nie ma i nie można wcale spodziewać się wód gruntowych, przydatnych do wo
dociągów: Uchwalać przeto 4000 złr. na badania chemiczne, nie mogące nawet pouczyć o składzie chemicznym wody czerpanej w sposób nale
żyty do wodociągów, jest prostem marnowaniem czasu i pieniędzy.
Przedmieścia domagają się gwałtem kanałów i równych praw ze śródmieściem, petycyą w tej mierze mieszkańców ulicy Karmelickiej z wielką biedą uratowałem w Sekcyi ekonomicznej od rzucenia do ko
sza a m y mamy bawić się w w ydatki wielkie dla zaspokojenia dobrych co praw da chęci kilku obywateli krakowskich, nie zdających sobie spra
wy z ogromu wydatków, które miastu doradzają.
Jeżeli jed n ak tym kilku osobom chodzi naprawdę i o dobro mia
sta, o ozem nie wątpię, i o zaspokojenie słusznej a godziwej ambicyi, to podaje na to Czerwiński sposób bardzo prosty.
D r. Czerwiński, ja k wiadomo, daje połowę żądanej na badania chemiczne wód gruntow ych kwoty, a ie Dr. Czerwiński słowa lubi do
trzym ywać, pi’zeto te 2000 są pewne. D rugie 2000 niech dadzą zwolennicy badania wód gruntowych. Ponieważ jest ich zawsze kilku czy może naw et kilkunastu, przeto na jednego wypadnie kw ota bagatelna. Mając te 4000 złr. rozpoczną poszukiwania; jeżeli wody do wodociągów nie znajdą, w yjdą ze sprawy z honorem, bo przekonają się swym własnym w połowie kosztem, iż prawdą jest to, co w ykryli ś. p. Lutostański, K lu
ger i za czem oświadczyli się znawcy zawodowi, prof. Szajnocha i R ad
ca górniczy W alter. Będzie to czyn prawdziwie obywatelski! Jeżeli te
raz wodę wodę gruntową dobrą do wodociągów znajdą, oczywiście przy
najmniej w tej ilości ja k ą dają Regulice, to nic nie stracą. Nie ulega bowiem wątpliwości, źe miasto wróci im z podziękowaniem wszelkie w y
datki, a będą mieć to zadowolnienie, iż irwolnią miasto od zmory wodo
ciągu reguliekiego.
Jestto propozycya, którą zwolennicy badania wód gruntowych po
winni przyjąć, jeżeli są przekonani, że badania ponowne wód grunto
wych mogą doprowadzić do pożądanego przez nich celu.
Teraz co do czasu: badania wód gruntowych są nietylko bardzo kosztowne, ale i wym agają bardzo wiele czasu. Nie tylko bowiem, że roboty w szczerem polu z natury rzeczy idą bardzo powoli, źe tu wy
mienimy trudności komunikacyi, ale i samo pompowanie musi się odby
wać bardzo długo, by naprzód przekonać się po wyczerpaniu zapasów wód gruntowych o ilości płynących tamże wód a następnie przekonać się, czy i w różnych czasach i różnych okolicznościach, mianowicie zale
żnych od zjawisk atmosferycznych, ilość wody utrzym uje się dostateczna dla wodociągów. Na to i pięć lat nie wystarczy.
Zbliżając się ku końcowi swych wywodów opartych równie ja k jeneralne zdanie sprawy z roku 1889 nie na swojem^widzimisię, ale na orzeczeniu znawców zawodowych, którym i są dla mnie Prof. Szajnocha i R adca górniczy W alter, niech mi wolno będzie przytoczyć dwa p rzy k ład y wodociągów ju ż w samym Krakowie oddawna zbudowanych i czynnych. Jednym z nich jest wodociąg parowy, rzeczny, czerpiący wodę z W isły dla użytku kolei żelaznej. Otóż ten wodociąg czerpie wodę z W'isły z samej rzeki a nie z wrody gruntowej w brzegu, dlate
go, bo rozbiory chemiczne wykazują, iż w samymźe brzegu W isły nie ma wody wiślanej, ale twarda, bardzo nawet tw arda woda gruntowa, płynąca z gruntu do W isły a nie odwrotnie. W odociąg znów z wodą gruntow ą i to ze źródła podziemnego bijącego w widoczny dla każdego sposób ma szpital św. Łazarza. Ale jak iż to wodociąg! W oda według rozbioru Prof. D ra Olszewskiego z dnia 1. maja r. b. ma 965 mgrm.
(w regulickiej 252) części stałych w litrze, 62° twardości całkowitej, 36° stałej, chloru 81 mgrm. (w regulickiej 2 '/J , kwasu azotowego 63 mgrm. (w regulickiej 6), ciał organicznych 44 mgrm. (w regulickiej 5V2)- Głębokość wody pod terenem 5.70 metra. A zatem źródło, w głębokości 2 razy większej niż w Giebułtowie ma wodę dla wodo
ciągu wprost nie przydatną. Z twardością samą możnaby się w szpitalu pogodzić, ale co robić z tą wielką ilością ciał organicznych, od których nie uchroniła wody warstwa ziemi prawie 6 metrowa. Jestto dowod na po
parcie zdania Prof. Szajnochy, iż grunt koło K rakow a nie ma dosta
tecznego przymiotu filtrowania; zatem obawiać się trzeba a nawet spo
dziewać, iż w miarę coraz większej ludności i coraz lepszej uprawy
— u —
gruntów, wody dziś naw et ja k ie takie będą się coraz bardziej zanie
czyszczać. T a wielka ilość ciał organicznych w wodzie tak gruntowej w Giebułtowie ja k i w źródlanej w szpitalu św. Łazarza i w znanem źródełku za rogatką łobzowską ma bardzo wielkie znaczenie, bo wody zawierające za 'd u żo części organicznych nie nadają się w żaden sposób do wodociągów z powodu zanieczyszczania wody ta k przez swe gnicie ja k i wegetacyą. Już też kilka razy pozatykały się rury wodociągowe mniejsze w szpitalu św. Ł azarza tak, iż trzeba je było wydobywać z murów i przetykać lub dla bezpieczeństwa na przyszłość wymieniać na szersze, b y to naturalne następstwo zbyt wielkiej ilości ciał or
ganicznych opóźnić ile możności. Proszę sobie wyobrazić, że się to sta
nie w wodociągu m iejskim na wielką skalę, to nieszczęście! I tu nam się mówi: „nie można prowadzić wody z Regulic, bo wojskowość do
maga się utrzym ania studzien11 a myśli się o prowadzeniu wody zanieczy
szczonej ciałam i organicznemi, które prędzej czy później mogą dopro
wadzić do zatkania się wodociągu i prawdziwej katastrofy, ja k się stało w Berlinie, gdzie zarzucoifo wodociągi z wodą gruntową z powodu za
tkania się ru r wodociągowych przez Crenothrix polyspora.
Na tem kończę, dodając oświadczenie, iż dotychczas sprawa wo
dociągowa b^ła w rękach osób kompetentnych t. j. znawców zawodo
wych, orzeczenie o stałości i pewności zdrojów regulickich wydali geolo
gowie, ja k Tietze, ś. p. Alt, Prof. Szajnocha i R adca górniczy W alter, z którym i na tem polu nie mogą walczyć skutecznie osoby innych za
wodów !
Zbierając teraz pokrótce to, cośmy właśnie powiedzieli, przedsta
wia się sprawa tak :
Znawcy zawodowi twierdzą, źe około K rakow a nie ma, z powodu braku żwirów, dostatecznych do zasilenia wodociągów ilości wody grun
towej, a co do jakości, to w warstwach powierzchownych nie ma bezpie
czeństwa co do składu chemicznego, w głębszych zaś znajdzie się wody zawierające sól, kwas siarkowodowy lub gips, tudzież że poszukiwania należyte wód gruntowych są nadzwyczaj kosztowne, źe i 100000 złr nie wystarczy na nie; uważają przeto wszelkie w ydatki na dalsze w tej
mierze badania za zbyteczne.
Technicy znów dom agają się 4000 złr. na badania chemiczne wód gruntowych.
G dy ta sprawa przyjdzie pod uchwałę R ady miejskiej, to zajść mogą trzy ewentualności:
1) Rada miejska pójdzie za zdaniem znawców zawodowych i tem samem poleci trzym ać się pierwotnej uchw ały z lipca r. 1889 w przed
miocie budowy wodociągu z Regulic.
2) R ada miejska uchwali żądane na wymienione badania chemiczne 4000 złr., ale wtedy potrzebuje obmyśleć osobną pożyczkę na dalsze badania, bo same badania chemiczne nie m iałyby znaczenia dla sprawy.
Albo nakoniec
3) R ada miejska znajdzie inny jeszcze sposób rozwiązania sprawy.
Otóż co do tego ostatniego sposobu załatwienia sprawy t. j. roz- strzygnienia sporu między geologami i mną opierającym się na ich zda
niu z jednej strony a zwolennikami dalszego badania wód gruntowych z drugiej strony zabiorę głównie głos na posiedzeniu Rady miejskiej a mam nadzieję, iż przy obopólnych dobrych chęciach znajdzie się sposób wybrnięcia z trudności z prawdziwym pożytkiem dla miasta, a bez ujm y dla godziwej ambicyi przeciwników.
K raków , dnia 13. czerw ca 1893.
8. Domańslei.
N akładem Autora.
K raków , 1893 r. — D ru k a rn ia U niw. Jag iell. pod zarządem A. M. Kosterkiewicza.