• Nie Znaleziono Wyników

Pasażerowie pociągu zadżumionych : doświadczenie wygnania w świadectwach żydowskich emigrantów po Marcu 1968

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pasażerowie pociągu zadżumionych : doświadczenie wygnania w świadectwach żydowskich emigrantów po Marcu 1968"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

(Uniwersytet Jagielloński)

Pasażerowie pociągu zadżumionych.

Doświadczenie wygnania w świadectwach żydowskich emigrantów po Marcu ’68

Pociąg nazwany potem „19.10 zadżumionych” ruszył z toru przy peronie pierwszym i wszystko to jakby kiedyś już było1

Marzec nie jest sprawą Żydów – Marzec jest sprawą Polaków. Jakkolwiek by na to nie patrzeć i jakich argumentów użyć – rozgrywka polityczna, nacisk Moskwy, kulminacja procesu trwającego wiele lat – jest to bezsprzecznie jeden z najbardziej haniebnych momentów powojennej historii Polski. Polacy, a nie Żydzi muszą się z tym rozliczyć w takim wymiarze, jaki uważają za słuszny i zgodny z ich naro- dowym sumieniem. Nie do nas należy jakakolwiek próba podjęcia dialogu w tej sprawie. Do nas należy pamięć. Ja miałbym apelować do Polaków, żeby mnie prze- prosili? Nigdy!2

– pisze w swojej autobiografi i Henryk Dasko, marcowy emigrant. Dasko bar- dzo dużo miejsca poświęca wydarzeniom, które skazały go na wyjazd z Polski, oraz tożsamościowym konsekwencjom tego „wygnania”. Opuścił Polskę w 1969 roku. Rok wcześniej na łamach „Kultury” paryskiej Henryk Grynberg ogłosił: „Kultura polskiego żydostwa skończyła się w 1968 roku. Ostatnią kar- tę jego historii nie pisał ani Hitler, ani Stalin, lecz Władysław Gomułka i jego poplecznicy”3.

Po Marcu ’68 Polskę opuściło ponad 13 tysięcy Żydów4, z których więk- szość trafi ła do Szwecji i Danii, część do Stanów Zjednoczonych i mniej niż 30 procent do Izraela. Pożegnania odbywające się często na Dworcu Gdańskim

1 E. Barbur, Grupy na wolnym powietrzu, Izabelin 1999, s. 171.

2 H. Dasko, Dworzec Gdański. Historia niedokończona, Kraków 2008, s. 95.

3 H. Grynberg, Wygnanie z Polski, „Kultura”, Paryż 1968, nr 11, s. 53.

4 W opracowaniach pojawia się nawet dokładna liczba określana na 13 333, podczas gdy wcześniej- sze źródła mówiły nawet o 30 tys. Zob. A. Stankowski, Nowe spojrzenie na statystyki dotyczące emigracji

(2)

głęboko wryły się w świadomość zarówno tych, którzy wówczas z Polski odjeż- dżali, jak i tych, którzy ich żegnali. Antoni Libera wspomina:

Różne złe scenariusze rozważano w przeszłości, różne przewidywano plagi i kata- klizmy [...] nikt jednak nie przypuszczał, że dojdzie do czegoś takiego. Że wróci trau- ma z czasu łapanek, ucieczek, denuncjacji i wpadek, ukrywania się w szafi e i wywózek do gazu; że po tym wszystkim, co zaszło, jest to jeszcze możliwe. A oto jak widać jest. A zatem nie ma co zwlekać, trzeba pakować manatki i wiać stąd jak najdalej.

Trudno, nie udało się. Po blisko siedmiuset latach mieszkania w tej ziemi trzeba ją wreszcie opuścić i zamknąć tę historię fatalnej koegzystencji. To miejsce jest przeklęte.

Skończyć z tym raz na zawsze. I oto [...] trwa czarny sezon rozstań – pożegnań i wyjaz- dów. Ostatnie wizyty, rozmowy, ogołocone mieszkania, exodus z Dworca Gdańskiego, pociąg Warszawa–Wiedeń. Długi korowód postaci5.

Nie dla wszystkich jednak Dworzec Gdański, gdzie często rozpoczynała się emigracyjna wędrówka, miał charakter symboliczny. „Dla mnie dworzec nie znaczył nic, kompleksowości moich związków z Polską nie da się zredukować do pasków betonu i wstążek szyn kolejowych”6 – stwierdza Henryk Dasko, ale tytuł jego wspomnień – Dworzec Gdański. Historia niedokończona mimo wszystko podkreśla znaczenie tego miejsca.

Zanim jednak „pociąg 19.10 zwany potem «pociągiem zadżumionych» ru- szył z toru przy peronie pierwszym”, zabierając z sobą żydowskich emigrantów – wygnańców, miały miejsce wielokrotnie analizowane i omawiane wydarze- nia społeczno-polityczne, które nastąpiły po przemówieniu Gomułki zawie- rającym słynny zwrot o „piątej kolumnie”7. Wojna sześciodniowa w Izraelu w 1967 roku, wspomniane przemówienie Gomułki, strajki studenckie, za- wieszenie wystawiania Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym w Warszawie, wyrzucanie „obywateli polskich żydowskiego po- chodzenia” z pracy, ze studiów, wykluczanie ich z życia społecznego to splot wydarzeń, które wspólnie określam pojęciem: Marzec ’68. To zapoczątkowa- ny znacznie wcześniej swego rodzaju łańcuch przyczynowo-skutkowy, które-

Żydów z Polski po 1944 roku [w:] G. Berendt, A. Grabski, A. Stankowski, Studia z historii Żydów w Polsce po 1945 r., Warszawa 2000.

5 A. Libera, Godot i jego cień, Kraków 2009, s. 24.

6 H. Dasko, Dworzec..., s. 142.

7 „Ale nie chcemy, aby w naszym kraju powstała piąta kolumna (długie oklaski). Nie możemy po- zostać obojętni wobec ludzi, którzy w obliczu zagrożenia pokoju światowego, a więc również bezpieczeń- stwa Polski i pokojowej pracy narodu polskiego, opowiadają się za agresorem, za burzycielami pokoju.

Niech ci, którzy odczuwają, że słowa te skierowane są pod ich adresem – wyciągną z nich właściwe dla siebie wnioski (burzliwa owacja)” (fragment przemówienia Władysława Gomułki wygłoszonego na VI Kongresie Związków Zawodowych, 19 czerwca 1967, cyt. za: T. Torańska, Jesteśmy. Rozstania ’68, Warszawa 2008, s. 13–15).

(3)

go ostatnim polskim ogniwem była dla wielu właśnie decyzja o skorzystaniu z „psiego paszportu”, jak dokument pozwalający na podróż w jedną stro- nę, przyznawany po zrzeczeniu się polskiego obywatelstwa, określił Michał Moszkowicz w tytule swojej książki8. Piotr Osęka w jednym z najnowszych opracowań dotyczących Marca ’68 stwierdza:

Władzom zależało na stworzeniu pozorów, że „syjoniści” opuszczają Polskę dobro- wolnie, co potwierdzałoby propagandową tezę o istnieniu w kraju „piątej kolumny”

złożonej z nielojalnych obywateli. W rzeczywistości wyjazdy przypominały raczej de- portacje, chociaż w miejsce przymusu fi zycznego stosowano bardziej wyrafi nowany – psychologiczny i materialny9.

Dla Żydów, zwłaszcza tych, którzy przeżyli Szoah, wydarzenia marcowe były nie tylko brutalnym zburzeniem ich polskiej tożsamości, ale także przy- pominały doświadczenia wojenne. Obawiano się skutków represji. Anna de Tusch-Lec mówi Teresie Torańskiej: „Dla moich rodziców wojna była wczoraj.

Mówiono: nie trzeba wyjeżdżać, nic złego się nie stanie, nie denerwuj się.

A potem – gehenna. Bali się, że to się powtórzy”10. Atmosfera niepokoju i za- straszenia udzielała się wszystkim. Anna Frajlich, przedstawicielka młodszego pokolenia, nieposiadająca wojennych wspomnień, wspomina w jednym z wy- wiadów: „Gdy wyszliśmy z domu 1 stycznia 1969 r. dosłownie na godzinę, napisano nam na drzwiach: «Tu mieszka hołota Żydzi»”11.

Świadectwo a literatura faktu

„Grecy wymyślili tragedię, Rzymianie list, a nasze pokolenie wymyśliło nową literaturę, literaturę świadectwa” – na tę uwagę Eliego Wiesela powołuje się Robert Eaglestone we wstępie do artykułu, w którym bada taksonomię świadectwa Holocaustu jako gatunku12. Obecna popularność świadectwa właśnie jako gatunku literackiego, na co już wielokrotnie zwracano uwagę, jest związana z doświadczeniem Zagłady, z próbą wyrażenia niewyrażalnego z perspektywy świadka-uczestnika. Świadectwo literackie ma wiele wspól-

8 M. Moszkowicz, Psi paszport, Warszawa 2008.

9 P. Osęka, Marzec ’68, Kraków 2008, s. 293.

10 Dworzec Gdański, reż. M. Zmarz-Kochanowicz, 2007, cyt. za: P. Osęka, dz. cyt., s. 294.

11 Dwa istnienia rozszczepione. Z Anną Frajlich rozmawia Czesław Karwowski, cyt. za: K. Adamczyk, Doświadczenia polsko-żydowskie w literaturze emigracyjnej (1939–1980), Kraków 2008, s. 163. Podobny opis znajduje się na przykład w Rodzinnej historii lęku A. Tuszyńskiej, której dziadek starał się mniej wychodzić z domu, odkąd znalazł na klamce ślady odchodów. Zob. A. Tuszyńska, Rodzinna historia lęku, Kraków 2005, s. 383.

12 R. Eaglestone, Identyfi kacja a świadectwo jako gatunek, „Teksty Drugie” 2007, nr 5.

(4)

nego z dokumentem i autobiografi ą, a granice między tymi kategoriami są nieostre. Niejednokrotnie świadectwa zawierają się właśnie w autobiogra- fi ach, pamiętnikach, a także w innych formach literackiej ekspresji doświad- czenia. Wyodrębnienie świadectw z literatury faktu, utworzenie „literatury świadectwa”13 ma na celu skupienie uwagi na doświadczeniach podmiotu mówiącego, ze szczególnym uwzględnieniem doświadczeń granicznych, przy czym to właśnie doświadczenie ma charakter nadrzędny w stosunku do pod- miotowości14.

Najtrudniejszym problemem autorów, redaktorów, ghostwriterów świa- dectw jest często wybór języka i formy przekazu:

świadectwo literackie rodzi się [...] w ciągłym starciu nie tylko ze wspomnieniem ulatniającym się z pamięci, ale także z formą jego przekazu. Nietrudno zauważyć, że w najbardziej wstrząsających świadectwach spisywanych po latach, jak to się dzieje na przykład w przypadku Białoszewskiego, Kertésza, Sempruna, konfl ikt ten dotyczy wyboru języka, który mógłby najwierniej odtworzyć doświadczenie15.

Maria Dellapériere zwraca uwagę na związek pomiędzy wyborem sposobu

„zaświadczania” a literackością świadectwa, stwierdza mianowicie, że „literac- kość jest współczynnikiem faworyzującym emocjonalnie przekaz świadectwa, poprzez nieograniczony wręcz zasób środków ekspresji”16. Świadectwa są czę- sto spisywane, opowiadane, przekazywane z określonego dystansu czasowego, który krystalizuje ocenę, racjonalizuje przyczyny, tłumaczy postawy i zacho- wania. Można wyjść z założenia, że dystans czasowy pozbawia świadectwo cech pewnej wyjątkowości, silnej emocjonalności, skupienia na indywidual- nym „tu i teraz” bez uwzględniania skutków wydarzeń, w których się uczest- niczy. Niewątpliwie sposób przekazania, wyrażenia świadectw ma ogromny wpływ na ich kształt ostateczny, na odbiór czytelnika. Robert Eaglestone pod- kreśla, że jedna z najważniejszych cech świadectwa jako gatunku, wyróżniają- ca tę formę ekspresji spośród innych, także skupionych na doświadczeniach podmiotu opowiadającego, wynika z doświadczenia identyfi kacji czytelnika.

„Identyfi kacja” jest tu rozumiana jako „zawstydzająco zwykły proces”, który często zachodzi podczas lektury lub oglądania tekstu: jest to „przyciągająca zainteresowanie” wiadomość czy też postać, z którą czytelnik czuje największą bliskość17. Eaglestone, powołując się na Dianę Fuss i podkreślając znaczenie

13 Zob. R. Nycz, Literatura nowoczesna wobec doświadczenia, „Teksty Drugie” 2006, nr 6.

14 Zob. M. Dellaperière, Świadectwo jako problem literacki, „Teksty Drugie” 2006, nr 3.

15 Tamże, s. 62.

16 Tamże.

17 R. Eaglestone, dz. cyt., s. 12.

(5)

identyfi kacji, stwierdza, że jest ona tak oczywista, że bywa pomijana, a wręcz zaniedbywana w badaniach krytycznych. Analizując świadectwa, trzeba jed- nak mieć na uwadze wyjątkowość i swoistą niepowtarzalność doświadczeń, w wyniku których powstały: „świadectwo stawia sobie za cel zakaz identy- fi kacji z przyczyn epistemologicznych (czytelnik naprawdę nie może się stać lub zidentyfi kować z narratorem świadectwa; jakakolwiek identyfi kacja tego typu jest złudzeniem) i etycznych (czytelnik nie powinien być identyfi kowany z narratorem świadectwa, gdyż redukuje je, „uzwykla” lub pochłania inność doświadczenia narratora)”18. Dlatego też „konfl ikt pomiędzy siłami odśrodko- wymi i dośrodkowymi w tekstach świadectw jest rozgrywany, lecz nie rozwią- zany, i to on właśnie określa świadectwo jako gatunek”19. Świadectwo zatem łączy w sobie dwie sprzeczności. Forma ewidentnie skłania do identyfi kacji, treść natomiast wskazuje na jednostkowość opisywanego doświadczenia, przez co ową identyfi kację uniemożliwia i chroni doświadczanie przed spowszednie- niem czy wręcz banalizacją.

Badając świadectwa, nie sposób pominąć aspektu historyczności tych teks- tów. Defi niując historię zgodnie z założeniami Franka Ankersmita, zauważa- my, że jest ona tu nie tyle obrazem mającym przypominać przedmioty, o któ- rych opowiada, czy „modelem związanym z przeszłością według pewnych reguł”, ile raczej „złożoną strukturą językową stworzoną specjalne dla ukaza- nia wycinka przeszłości”20. Idąc dalej tą drogą, dochodzimy do przedstawiania świadectw, zwłaszcza tych pisanych z określonego dystansu czasowego, zgod- nie z teorią tropów Haydena White’a, których zastosowanie umożliwia „nada- nie grupom faktów pożądanego znaczenia”, a „układ zdarzeń przeszłych, które chcielibyśmy nazwać «historycznymi», może zostać: przedstawiony w postaci posiadającej porządek kroniki, przekształcony poprzez fabularyzację w opo- wiadanie oraz ustanowiony jako przedmiot każdego formalnego rozumowa- nia, na jakie się można powołać, by ustalić «znaczenie» tych zdarzeń – w sensie poznawczym, etycznym czy też estetycznym”21.

Kształt świadectw jest więc czynnikiem determinującym ich odbiór, a co za tym idzie – możliwości analizy. Z jednej strony należy unikać identyfi kacji, ale z drugiej przyjęcie indywidualności i wyjątkowości opisywanych doświadczeń jako cechy nadrzędnej świadectw buduje pewną pułapkę dla działań, które mają na celu wskazanie cech podobnych lub wręcz wspólnych oraz badanie

18 Tamże, s. 13.

19 Tamże, s. 13.

20 F. Ankersmit, Th e Dilemma of Contemporary, cyt. za: H. White, Proza historyczna, Kraków 2009, s. 29.

21 H. White, dz. cyt., s. 33.

(6)

ich w kontekście innych głosów wynikających z tego samego doświadczenia, albo raczej wywołanego tym samym czynnikiem, na przykład historycznym czy politycznym. Nie da się przy tym uniknąć wniosku, że świadectwa żydow- skich emigrantów Marca ’68, pomimo stosowania różnych form ekspresji, niejako dopełniając się wzajemnie, tworząc spójny obraz efektów politycz- nych i antysemickich działań lat 60. ubiegłego stulecia, są odpryskiem histo- rii. Wszystkie stanowią opis doświadczenia wygnania. Mamy tu zarówno te spisywane samodzielnie, przybierające formę autobiografi i lub wycinka z au- tobiografi i (których autorami są na przykład Henryk Dasko, Nina Karsov i Szymon Szechter, Ewa Kuryluk, Agata Tuszyńska), wplatane w tworzoną lite- raturę za pomocą kreacji losów bohaterów niezwykle podobnych czy też wręcz identycznych z doświadczeniami opisujących je autorów (na przykład Viola Wein, Eli Barbur, Bronisław Świderski, Maria Tauber), oraz takie, w których podobieństwo bohaterów i autorów podkreślone jest takimi samymi danymi personalnymi (na przykład Viktoria Korb). Osobną grupę stanowią świadec- twa, wywiady zebrane i spisane przez badaczy i dziennikarzy (zbiory Teresy Torańskiej i Joanny Wiszniewicz). Jeszcze inne znaczenie posiadają prywatne listy pisane tuż po wyjeździe z Polski, stanowiące dokument „z wygnania”

i wydane po latach (Anna Frajlich).

Emigracja czy wygnanie?

Istnieje bowiem pewna tendencja bagatelizowania tamtych wydarzeń ujawniająca się nawet w semantyce: wygnanie czy emigracja? Te dwa słowa odnoszące się do róż- nych realności są bardzo często używane wymiennie, choć wymienne nie są. Każdy wygnaniec jest emigrantem, ale nie każdy emigrant jest wygnańcem. Nasza emigra- cja jest skutkiem wygnania [...]. Kryterium wygnania jest bycie/zostanie podmiotem wygnania i nie zmienią tego otwarte obecnie granice polityczne, ani semantyczne22.

Ta wypowiedź Anny Frajlich, poetki, która swoją emigracyjną wędrówkę przez Wiedeń i Rzym zakończyła w Nowym Jorku, wpisuje się w dyskusję na temat semantycznego określenia exodusu Żydów po Marcu ’68. Ciąg zdarzeń, których skutkiem były decyzje o wyjeździe z Polski, uprawomocnia postrzega- nie ich jako wygnania. Oni sami jednak często określają siebie mianem emi- grantów. Wśród nich są tacy, dla których decyzja o wyjeździe stała się decyzją o tożsamościowej transformacji, tacy, którzy żyją gdzieś pomiędzy wspomnie- niem lat spędzonych w Polsce a nowym, wybranym krajem, oraz ci, którzy z Polski tak naprawdę nigdy nie wyjechali. „Nieraz było tak, że na granicy snu

22 A. Frajlich, Marzec zaczął się w czerwcu, „Midrasz” 1998, nr 3, s. 6.

(7)

zdawało ci się, że znów masz dwadzieścia lat, w zupełnie innym życiu, i myśla- łeś nerwowo, jak załatwić sobie płaszczyk «w jodełkę»”23 – stwierdza bohater Strefy Ejlat Barbura i dodaje: „Raz emigrant, zawsze emigrant”24. A Eli Barbur pytany o autobiografi czne wątki w swojej twórczości mówi:

Dla mnie emigracja była bodaj najgorszym doświadczeniem życiowym – mówię o pierwszych czterech latach, które głównie spędziłem w Kopenhadze. To był chyba ten przysłowiowy „kopniak”, którego musiałem dostać, żeby zacząć pisać. Nic dziw- nego, że ten motyw zawsze gdzieś tam w głębi istnieje25.

Biografi e marcowych emigrantów zawierają wiele punktów wspólnych.

Rodzice większości autorów i bohaterów tych świadectw okres II wojny świa- towej przeżyli w Związku Radzieckim („I chyba jedynymi ludźmi, którzy w Polsce lubili rosyjski, byli Żydzi. Bo ilu ty znałaś nie-Żydów, którzy przed Niemcami uciekli do Rosji? – ja ani jednego”26 – mówi Małgorzata Tal, jedna z rozmówczyń Joanny Wiszniewicz). Po wojnie wrócili do Polski i angażowali się w formowanie struktur komunistycznej władzy. Ich komunizm był głębo- ko ideologiczny, wierzyli w partię i jej misję. I dlatego jeszcze trudniej było im zrozumieć polityczną, antysemicką nagonkę, która zwykle wiązała się z po- zbawianiem ich posad i przywilejów, ze społecznym odrzuceniem i wyklucze- niem. Sytuacja taka często doprowadzała ich do symbolicznej i ideowej śmier- ci. Bronisław Świderski pisze o swoim ojcu: „W 1956 roku napiętnowano go jako stalinowca i posłano na emeryturę. Położył się wtedy do łóżka i zmarł w nim [...] w 1974 roku”27. Podobny opis znajdziemy u Agaty Tuszyńskiej, która badając swoje żydowskie korzenie, przybliża historię dziadka: „Mój dzia- dek zrobił to, co w takich chwilach umiał najlepiej – położył się do łóżka [...].

Nie pojmował, co się działo. Wyrzucono go z biura i partii. Odebrano sens i przywileje. Dlaczego?”28. A Adam Hryniewicz opowiada Teresie Torańskiej o swojej matce: „Mama poszła [...] do komitetu dzielnicowego złożyć legity- mację partyjną. Po trzydziestu pięciu latach [...]. Napisała do swojej znajomej w sposób szalenie konspiracyjny, że «wypisała się z klubu sportowego, bo na gimnastykę jest za stara»”29. Rodzice starali się nie „obarczać” swoich dzieci żydostwem. Szymon Fisz powie: „Moja mam bała się żydostwa. Nigdy nie

23 E. Barbur, Strefa Ejlat, Warszawa 2005, s. 119.

24 Tamże.

25 Pełny zapis wywiadu przeprowadzonego w 2008 roku znajduje się w moim posiadaniu.

26 J. Wiszniewicz, Życie przecięte. Opowieści pokolenia marca, Wołowiec 2008, s. 99.

27 B. Świderski, Asystent śmierci, Kraków 2007, s. 181.

28 A. Tuszyńska, dz. cyt., s. 383.

29 A. Hryniewicz [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 118.

(8)

ukrywała, broń Boże, że jest Żydówką, ale bała się antysemityzmu, bała się, żebyśmy przez pochodzenie nie mieli kłopotów”30.

W domach, w których wyrastali przyszli emigranci, wierzono raczej w ko- munizm niż w religię, dlatego też zwykle nie kultywowano żydowskiej trady- cji, nie przekazywano dzieciom zwyczajów, nie uczono jidysz ani hebrajskiego.

W wielu świadectwach spotkamy się z twierdzeniem, że jedyną formą akcen- towania przynależności do narodu wybranego były potrawy przyrządzane na okazję żydowskich świąt, przy czym nie było dysonansu w tym, iż w domach tych było także miejsce na choinkę. Często też „żydowskość” pewnych za- chowań czy obyczajów stawała się zrozumiała dopiero po odkryciu prawdy o żydowskim pochodzeniu. Natomiast tym, którzy znali i uznawali swoje ko- rzenie, wystarczało uczestnictwo w koloniach organizowanych przez TSKŻ albo spotkaniach w klubie Babel. Rodzice starali się także tłumić aktywność społeczną swoich dzieci: „Ojciec wziął mnie na bok i próbował przekonywać, żebym nie szedł. [...] Za ten strajk [studencki – przyp. A.L.] zapłacą ci z na- zwiskami takimi, jak twoje. Nie użył słowa Żyd. W domu słowa Żyd się nie wymawiało. Nie mówiło się też, co się stało z naszą rodziną w czasie wojny”31 – wspomina rozmówca Torańskiej.

Do punktów wspólnych dla marcowych świadectw należy też analizowanie reakcji na przemówienie Gomułki, a także wspominanie atmosfery zastrasze- nia, która potem nastąpiła i skutkowała represjami wobec osób o „niewłaści- wym pochodzeniu”. „To były bardzo nerwowe czasy, człowiek nie wiedział, co będzie jutro [...]. Myślę, że to była część przygotowanego planu, żeby takich jak ja przekonać, że powinniśmy z Polski wyjechać. Żebym nie miał żadnych wątpliwości. Bo miałem”32 – powie Leon Rosenbaum. A Eli Barbur zapytany o aktualne postrzeganie marcowych wydarzeń stwierdził:

To była oczywiście komunistyczna prowokacja, która moczarowskiej frakcji (tzw.

narodowcom-partyzantom) miała utorować drogę do władzy. Chodziło o wewnętrzne rozgrywki w partii. Sprawy wyrwały się jednak spod kontroli, zamieszki objęły wszyst- kie uczelnie w Polsce, bo okazało się, że młodzi ludzie po prostu są przeciw komunie.

Dla mnie była to możliwość wykrzyczenia komunistom, co o nich myślę i nawet przez ułamek sekundy nigdy nie żałowałem, że tam wtedy byłem33.

30 Sz. Fisz [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 141.

31 J. Berengaut [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 67.

32 L. Rosenbaum [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 132.

33 Fragment wywiadu, którego pełen zapis znajduje się w moim posiadaniu.

(9)

Wygnani z języka, kultury, tożsamości

granice mojego języka są granicami mojego świata Wittgenstein

W jednym z wywiadów Hannah Arendt została zapytana o to, co pozosta- ło w jej najbardziej osobistym doświadczeniu z przedhitlerowskiej Europy:

„Co pozostało? Pozostał język ojczysty”34. Na tę kwestię zwracają uwagę także marcowi emigranci. „Polskość: nieumiejętność wypowiedzenia siebie w in- nym języku”35 – taką opinię znajdziemy w Asystencie śmierci Świderskiego.

Według Emanuela Mosesa formuła stawiająca znak równości między językiem a tożsamością może zostać zamknięta w zdaniu: „Mój język konstytuuje mnie jako członka pewnej zbiorowości i jako jednostkę”36. A język jako integral- ny składnik tożsamości jest wskazywany w wielu świadectwach emigrantów.

Henryk Dasko, który wyjechał do Kanady, stwierdził: „skoro nie mogłem żyć w mowie ojczystej [...] byłem skłony zadomowić się w języku angielskim”37. Język polski – ten, w którym się wyrosło – często po wielu latach, po okresie akulturacji, stał się kodem służącym pełnemu wyrażeniu emigracyjnego do- świadczenia, możliwością przekazania, zwerbalizowania świadectwa, czasem też środkiem artystycznej ekspresji czy literackiej twórczości:

Przypuszczam, że wśród emigrantów Marca ’68 narodzą się z czasem nowi ludzie, którzy odczują kiedyś potrzebę wypowiedzenia się w języku, w którym po raz pierw- szy w życiu usłyszeli kołysankę śpiewaną im przed snem. [...] Nie widzę nic wyjątko- wego w tym zjawisku, ponieważ uważam, że człowiek jest zwierzęciem werbalnym i chociażby z tego powodu będzie wolał wypowiadać się pisemnie w języku, który studiował jeszcze w brzuchu matki38.

– twierdzi Viola Wein, pianistka i pisarka mieszkająca w Izraelu. Język staje się więc synonimem ojczyzny, domu. Wspólnota języka zapewnia przynależność, a jego zmiana lub pozostawienie czyni obcym, jest powodem pewnego rodza-

34 T. Majewski, Świadectwo – pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem języka, „Teksty Drugie” 2005, nr 7.

35 B. Świderski, dz. cyt., s. 421.

36 E. Moses, Language and Identity, materiały z konferencji pisarzy Writing the Jewish Future, Berkley 1998. Cyt. za: K. Famulska-Ciesielska, dz. cyt., s. 31.

37 H. Dasko, dz. cyt., s. 151. Dasko, chociaż „zadomowiony” w języku angielskim, swoje wspomnie- nia napisał w języku polskim. Fascynowała go jednak twórczość tych pisarzy, którzy „zadomowienie”

w nowym języku przekuli na tworzeniem w nim, czego efektem jest na przykład Odlot malowanego ptaka, książka o pisarstwie Jerzego Kosińskiego.

38 Wypowiedź pochodzi z wywiadu przeprowadzonego w 2008 roku, którego pełen zapis znajduje się w moim posiadaniu.

(10)

ju wykluczenia. Emigranci marcowi stają w obliczu konieczności rezygnacji z języka i porzucenia całego zasobu doświadczeń kulturowych, co było i wciąż jest dodatkowym powodem rozgoryczenia, problemu ze zrozumieniem odrzu- cenia przez ojczyznę. Omawiana tu literatura powstawała w różnym okresie, zwykle od wydarzeń marcowych dzieli ją kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Nie oznacza to jednak, że poczucie żalu i rozgoryczenia zmalało. Adam Gryniewicz w rozmowie z Torańską stwierdził: „A wiesz, z jakiego powodu mi jest przykro? Że z Polski wyjechało wtedy kilkanaście tysięcy Żydów i poza tymi, którzy byli związani z nimi więzami towarzyskimi albo służbowymi, reszta w ogóle tego nie zauważyła. Jakby nigdy nas tu nie było”39. Niektórzy z emigrantów po wyjeździe „obrazili” się na Polskę, oczekiwali (albo też wciąż oczekują) swego rodzaju przeprosin. Anna de Tusch-Lec wspomina pisarza, który osiedlił się w Danii: „Nienawidził Polski, bo go skrzywdziła. I kochał ją. Myślę, że dużo ludzi teraz ma ten problem”40. Przeprosiny i wszelkie gesty życzliwości wyrażane przez Polaków po Marcu naprawdę wiele znaczyły dla emigrantów: „On powiedział: Mam nadzieję, że będziesz mógł kiedyś wró- cić, że wrócicie... Do dzisiaj mnie to wzrusza”41 – wspomina postawę swo- jego przełożonego Włodzimierz Kofman. Inni zdecydowali się już nie mieć ojczyzny: „Do Izraela nie chcieliśmy jechać. [...] Ja, tracąc jedną ojczyznę, nie chciałam już żadnej. Nie chciałam przynależności”42 – napisze Anna Frajlich we wstępie do wydanego w 2008 roku zbioru emigracyjnej korespondencji jej, jej siostry i męża z rodzicami, którzy zostali w Polsce. „Mój dramat polegał na pożegnaniu z Polską i konieczności zrzeczenia się obywatelstwa, a to ozna- czało zaprzeczenie całego mojego życia. Obawiałem się utraty tożsamości”43 – stwierdzi Henryk Dasko.

Tożsamościowe dylematy bardzo często towarzyszyły decyzji o emigracji.

„Punktem wyjścia [...] drogi ku tożsamości jest teraźniejszość wybiegająca nieustannie ku przyszłości nie po to, by objąć całość zjawisk określanych jako istotne, lecz by znaleźć dla siebie miejsce” – stwierdza Ewa Rewers44. Społeczne odrzucenie osób żydowskiego pochodzenia, które nastąpiło po wydarzeniach marcowych, zburzyło tożsamościową identyfi kację przyszłych emigrantów. Wychowywani w Polsce, w polskiej kulturze, historii, języku

39 A. Gryniewicz [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 115.

40 A. de Tusch-Lec [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 104.

41 W. Kofman [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 82.

42 F. Bromberg, A. Frajlich, W. Zając, Po marcu – Wiedeń, Rzym, Nowy Jork, Warszawa 2008, s. 7.

43 H. Dasko, dz. cyt., s. 148.

44 E. Rewers, Niepewny urok tożsamości [w:] Kultura wobec kręgów tożsamości. Materiały konferencji pokongresowej. Poznań 19–21 października 2000, red. T. Kostyro, T. Zgółka, Poznań, Wrocław 2000, s. 110.

(11)

dowiedzieli się nagle, że nie tylko nie mogą być uważani za Polaków, ale także nie ma dla nich miejsca w tym kraju, że dla własnego dobra powinni dokonać tożsamościowej transformacji. Sformułowanie defi nicji własnej toż- samości, która w sensie przenośnym może być rozumiana jako proces poszu- kiwania własnego miejsca, a w sensie dosłownym jako identyfi kacja z krajem, w którym się mieszka, jest wyraźnym problemem widocznym w twórczości emigracyjnych autorów i bohaterów świadectw. Swego rodzaju ratunkiem mogła być postawa zgodna z projektem nowoczesnym Zygmunta Baumana, zakładającym uwolnienie człowieka od balastu tożsamości „odziedziczonej”, przesunięcie problemu ludzkiego jestestwa ze sfery „przypisania” do sfery

„osiągnięć”45. Tożsamość zakłada „bycie kimś” w sposób trwały i odrębny od innych, umiejscawia jednostkę w świecie i w czasie, podkreśla jej zako- rzenienie, odsyła do społecznych identyfi kacji, poczucia bycia tożsamym, identycznym z czymś. Tożsamość jako koncepcja siebie jest konstruowana przez jednostkę, a nie jej nadawana; jest zadaniem realizowanym przez jed- nostkę, każdy musi sam dokonać wyboru poprzez identyfi kację z wybranym wzorem kultury, tradycji i języka46. Niektórzy emigranci w przełomowych momentach, „stając na rozdrożu”47, starali się dokonywać nowej, tożsamoś- ciowej autointerpretacji i postrzegać wyjazd z Polski w kategorii szansy na znalezienie naprawdę swojego miejsca: „Skończyłem z wędrówką. Nie będę już żył w kraju, w jakim będę się zaliczał do mniejszości narodowej. Pragnę żyć we własnym domu. [...] Moim trzem córkom dam własną ojczyznę”48 – stwierdził Zygmunt Bauman. A Viola Wein zapytana o ojczyznę, a właści- wie o ojczyzny, stwierdziła:

Nie posiadam dwóch ojczyzn równolegle do siebie, tylko świadomość o istnie- niu takowych (ojczyzn) jest rozłożona w czasie. Moją pierwszą ojczyzną była Polska ze wszystkimi konsekwencjami związanymi z moimi narodzinami w tym państwie, a obecną ojczyzną jest Izrael ze wszystkimi konsekwencjami tego wyboru, które sta- ram się opierać na moich zasadach życiowych49.

45 Z. Bauman, Jak stać się obcym i jak przestać nim być [w:] tegoż, Ponowoczesność jako źródło cierpień, Warszawa 2000.

46 Zob. A. Dąbrowska, Rola polszczyzny w kształtowaniu tożsamości środowisk polonijnych [w:] Kultura wobec kręgów..., s. 169. Autorka w swojej wypowiedzi nawiązuje także do poglądów zawartych w książce I. Szlachcicowej, Tożsamość mieszkańców polsko-niemieckiego pogranicza w Euroregionie Nysa [w:] Pograni- cze z Niemcami a inne pogranicza Polski, red. Z. Kurcz, Wrocław 1999.

47 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum.

A. Szulżycka, Warszawa 2001, s. 156.

48 O Zygmuncie Baumanie, „Nowiny Izraelskie i Kurier”, Tel Aviv 1968, nr 195.

49 Wypowiedź pochodzi z wywiadu przeprowadzonego w 2008 roku; pełen zapis znajduje się w moim posiadaniu.

(12)

Podobną tożsamościową autodefi nicję znajdziemy u Elego Barbura:

W sensie kulturowo-mentalnym [...] z pewnością zawsze byłem i jestem Polakiem, choć dawniej tego nie wiedziałem. Można powiedzieć, że lubię Polskę i mam ją w so- bie w sensie „organicznym”. Z pewnością też – w sensie świadomościowym – jestem Izraelczykiem, co najwidoczniej jest też możliwe50.

Świadomość emigrantów wyrasta ponad jednonarodowościowe patrzenie na historię, kulturę i mieszkańców kraju, w którym wyrośli. „Hybrydalność”51 ta wynika z pewnego tożsamościowego rozszczepienia, konfrontacji doświad- czeń płynących z lat spędzonych w Polsce i tych nabytych w krajach, które stały się nowymi ojczyznami albo odgrywały swoistą rolę spokojniejszych przysta- ni. Obcość towarzyszyła marcowym emigrantom zarówno w Polsce (obcość narzucona), jak i w krajach, do których przybyli (obcość naturalna – silnie odczuwalna zwłaszcza w pierwszych tygodniach, miesiącach i latach emigracji;

stopniowo niwelowana wraz z procesem wrastania w nowe miejsce, oswajania nowej przestrzeni). Bernhard Waldenfels, badając „różnice między własnym a obcym narodem” w Topografi i obcego, stwierdził: „jakości «własne» i «obce»

są określeniami relacyjnymi, wyrastającymi z pewnego zróżnicowania. W przy- padku obcego jest to zrozumiałe samo przez się. Język albo kraj tak samo nie są obce same w sobie, jak coś nie może być samo w sobie lewe albo prawe; za- wsze chodzi tu o jakiś punkt odniesienia”52. Waldenfels zwraca także uwagę na

„heurystyczne pierwszeństwo obcego”, twierdzi mianowicie: „Nie zaczynamy od własnego, wracamy do niego od obcego – gwałtownie albo stopniowo”53.

W wypowiedziach osób, które musiały opuścić Polskę w 1968 roku albo po okresie „marcowej zawieruchy”, wciąż pojawia się wyrażony mniej lub bardziej wprost problem samodefi nicji, określenia przynależności narodo- wej. Emigranci są rozgoryczeni, że w ogóle zmuszono ich do takich refl eksji, a tym samym zaburzono obraz świata i siebie. Andrzej Karpiński w wywia- dzie udzielonym Teresie Torańskiej, charakteryzując tych, którzy osiedlili się w Niemczech w okolicznościach takich jak on, stwierdza: „Trzymamy się ra- zem, bo wszyscy mamy ten sam problem identyfi kacji. Polski izraelski Żyd mieszkający w Niemczech albo gdzie indziej, ale nie u siebie w domu. Mój syn też ma te rozdrapy. Swój problem przesunęliśmy o jedno pokolenie dalej”54.

50 Wypowiedź pochodzi z wywiadu przeprowadzonego w 2008 roku; pełen zapis znajduje się w moim posiadaniu.

51 Zob. Homi K. Bhabha, Location of Culture, Routledge 1995.

52 B. Waldenfels, Topografi a obcego, Warszawa 2002, s. 157.

53 Tamże.

54 A. Karpiński [w:] T. Torańska, dz. cyt., s. 31.

(13)

Analizując świadectwa powstałe po Marcu ’68, nie da się nie zauważyć, że grupa tych, którzy od początku godzili się na tożsamościową transformację, była znacznie mniejsza. Można jednak założyć, że te osoby nie odczuwały po latach potrzeby opowiedzenia o tym, jak z ich perspektywy wyglądał i czym był dla nich Marzec ’68. Niektórzy zresztą wciąż obawiają się represji i jeżeli już decydują się mówić o swoich doświadczeniach, chcą pozostać anonimowi:

„Czy kiedyś, jak już nie będę dyrektorem, udzielę pani wywiadu podpisanego moim prawdziwym imieniem i nazwiskiem? [...] Czy kiedyś będzie to moż- liwe i nie będzie niosło ze sobą żadnych problemów? Nie sądzę. To już chyba nie w tym kraju i nie w tym życiu”55 – stwierdza jeden z rozmówców Joanny Wiszniewicz, który po Marcu zdecydował się jednak pozostać w Polsce.

Ale i „w tym kraju”, wbrew poglądom wielu emigrantów, zmienia się po- strzeganie i ocena Marca ’68. Co prawda musiało upłynąć wiele lat, by od- żył, albo raczej powstał nowy dyskurs dotyczący marcowych wydarzeń, ich skutków i oceny. Większość z omawianych tu świadectw – zarówno tych spisanych w formie wywiadu, jak i tych będących fragmentami autobiografi i lub historii rodzinnych – ukazała się już w diametralnie zmienionych wa- runkach społeczno-politycznych i kulturowych – po 2000, a często po 2005 roku. W tym czasie sprawom emigracji po Marcu ’68 poświęcono już sporo publikacji, starano się dokonać obiektywnej oceny „okołomarcowych” wyda- rzeń – ich przyczyn i skutków, przywrócono słowo „Żyd” do języka (nie tylko w antysemickim kontekście), stworzono specjalne portale internetowe i fora dyskusyjne, za pomocą których kontaktują się i dyskutują marcowi wygnań- cy, organizowano zjazdy emigrantów, celebrowano okrągłe rocznice wyjazdów z Polski. W 1998 roku odsłonięto na Dworcu Gdańskim pamiątkową tablicę z inskrypcją: „Tu więcej zostawili po sobie niż mieli” (autorem tych słów jest Henryk Grynberg). A w 2010 roku mogliśmy przyglądać się reakcjom (a nie- jednokrotnie także kontrowersjom), jakie budził projekt artysty Rafała Betleja zorganizowany pod hasłem: „Tęsknię za Tobą Żydzie”56. Betlej nie tylko sam tworzył i nawoływał do tworzenia murali z takim właśnie napisem, ale też za- chęcał do wypowiadania się, w pewnym sensie do składania świadectw wszyst- kich tych, którzy chcieli zabrać głos w tej nieco oryginalnej formie „debaty wokół relacji polsko-żydowskich”57.

55 J. Wiszniewicz, dz. cyt., s. 750.

56 Więcej informacji na temat tej akcji można znaleźć na stronach internetowych: www.tesknie.

com. Inicjatywa rozpoczęła się 27 stycznia 2010 roku (Międzynarodowy Dzień Pamięci o Holocauście) i potrwa przez rok.

57 Komentarz kuratorki projektu – Judyty Nekandy-Trepki, http://www.tesknie.com/index.

php?id=32.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wstêpna ocena trafnoœci polskiej wersji kwestionariusza MINI-Kid (Mini International Neuropsychiatric Interview for children and adolescents).. Preliminary evaluation of

Przyjrzenie się doświadczeniom edukacji językowej na kierunkach prawniczych wybranych uniwersytetów polskich i porównanie ich z wydziałami prawa w Niemczech, wykazanie podobieństw

Korniłowicza dotyczy niektórych efektów polityki mieszkaniowej gmin, która jest niespójna, chronicznie brak jest dostatecznych środków na wypełnianie nałożonego na

Dotychczasowa historiografia węgierska roli d yplom acji polskiej w konflikcie· węgiersko-słowiańskim nie dostrzegła lub ją pomniejszyła. Tyczy się to zarówno

Gwioździk wskazuje, że pierwszy kontakt z tekstem w środo- wisku zakonnym był związany z liturgią oraz ikonosferą, gdzie przekaz oralny oraz ikonograficzny spełniał

Społeczne postaw y ludzi są więc podstaw ow ym czynnikiem życia społeczności i jego poszczególnych elem entów n a nie się

Zmiany, jakie do obecnego stanu prawnego wprowadza Księga. pierwsza Kodeksu cywilnego :

Występujące różnice wysokości ciała oraz pojawienia się pierw­ szej menstruacji badanej grupy w stosunku do dziewcząt żydowskich badanych w tym samym czasie (1937/38)