Szczepan W. Ślaga
"Physics of Comets", Krishna Swamy,
Singapore 1986 : [recenzja]
Studia Philosophiae Christianae 24/2, 173-175
Nie m ożna nie podkreślić ogrom nego w k ład u A u to ra w łożonego w przygotow anie Antologii. Ju ż sam w ybór fra g m en tó w przy is tn ie ją cych tłu m aczen iach nie je st sp ra w ą prostą. Tu dochodzi jeszcze tru d p rze k ład u w ielu pozycji do te j pory n iedostępnych w języku p o lsk im 4. In stru k ty w n e je st podaw anie d a ty pierw szego w y d an ia dzieła, z którego pochodzi zam ieszczony w tłu m aczen iu fra g m en t. D uży ła d u n ek in fo r m a cji za w ie ra ją rów nież uw agi w odnośnikach. W skazują one na olbrzym ią w iedzę z z a k resu h isto rii m a te m a ty k i A u to ra recenzow anej pracy.
Z A ntologii skorzystać m ogą zarów no m a tem aty c y in te re su ją c y się dziejam i nam y słu n a d „ n a tu rą ” m a tem aty k i, ja k ta k ż e filozofow ie oraz laicy. W szystkim , a szczególnie ty m ostatn im , recen zo w an a k sią żk a u każe m a te m a ty k ę jako sk ła d n ik ściśle zw iązany z naszym codziennym życiem, aczkolw iek nie zaw sze zd ajem y sobie z tego spraw ę.
P o dsum ujm y: To co zrobiono, zostało dobrze zrobione. C hciałoby się w praw dzie, by A ntologia b y ła pełniejsza. Ale przecież trz e b a się liczyć z realiam i. B adrzo nieliczne błędy d ru k a rsk ie nie są w a rte w spom nienia i w yliczania. R ecenzent ufa, że nie trze b a będzie zbyt długo ocze kiw ać n a uk azan ie się drugiego poszerzonego i popraw ionego w y d an ia
A ntologii.
M ieczysław L u b a ń ski
K rish n a S w am y: P hysics o f C om ets, S ingapore 1986, ss. X IV + 273, W orld S cientific P u b lish in g Co.
P o jaw ie n ie się w 1986 ro k u k om ety okresow ej H alleya poprzedzone zostało w ieloletnim i inten sy w n y m i przygotow aniam i zarów no od stro n y teo rety czn ej, ja k i technicznej zw iązanej z p la n am i w y sła n ia w jej k ie ru n k u a p a ra tu ry badaw czej. M obilizacja św ia ta naukow ego i w szystkich w ażniejszych ośrodków astronom icznych doprow adziła do u tw o rze n ia m iędzynarodow ej agencji k o o rd y n u jąc ej obserw acje k om ety H alleya (I n
ternational H ailey W atch — IHW ) a n astęp n ie w y sła n ia próbników
(jap o ń sk a sonda P la n e t-A; G iotto — sonda E u ro p e jsk iej A gencji K os m icznej ESA; radzieckie Vega-1 i Vega-2) z w ielo ra k im i urządzeniam i pom iarow ym i. P ra cy tych urząd zeń tow arzyszą naziem ne b ad a n ia k o m ety. A k tu aln ie tr w a ją żm udne analizy u zyskanych w yników .
W ścisłym zw iązku ze w skazanym i p rzygotow aniam i i sam ym p rze biegiem b ad a ń pozostaje znaczny w zrost liczby p u b lik a cji n a te m a t n a tu ry i pochodzenia kom et, także w naszym k r a ju (por. m. in. К. Ziół k ow ski: B liże j k o m e ty H alleya, W arszaw a 1985; A. M arks: Pod zn a k iem
ko m e ty , K atow ice 1986; K. S chilling: K o sm iczn y gość — K o m eta H alleya,
W arszaw a 1985).
Do tego k ręg u p u b lik a cji zaliczyć należy także om aw ianą pracę K rish n y S w am y’ego z T ata In s titu te of F undam ental R esearch w B om baju . P o m y ślan a została jako podręcznik tra k tu ją c y o podstaw ow ych zasad ach fizycznych odnoszących się do różnych zjaw isk k o m e tar- nych. M imo te j d ek larac ji zrozum ienie podręcznika w ym aga zn ajo
4 W yjątk iem je st p rac a R. D edekinda pt. S te tig k e it und irrationale
Z ahlen, k tó ra uk azała się w W arszaw ie w ro k u 1914 w tłu m aczen iu
m ości, p rzy n a jm n ie j n a śred n im poziomie, po d staw fizyki i astronom ii. O płaca się je d n ak tr u d pod ążan ia za tokiem analiz i ro zw ażań A utora, k tó ry stopniow o w p ro w a d za czyteln ik a w ta jn ik i w iedzy k o m e tarn ej. Nie w d ając się w szczegółow ą p rez en ta cję bogatych w treść kolejnych rozdziałów książki, w skażm y jedynie sam e problem y, k tó re zostały poruszone. Po w pro w ad zen iu o c h a ra k te rz e historycznym (rozdz. 1) S w am y om aw ia d ynam ikę o rb it k o m e tarn y ch (rozdz. 2), asp ek ty fizyczne i m etody b a d a n ia ko m et (rozdz. 3), c h a ra k te ry sty k ę linii w id m ow ych (rozdz. 4), w idm o głow y kom ety (rozdz. 5), m odele teo rety czn e w y tw a rz a n ia gazów z m olekuł m acierzystych (rozdz. 6), c h a ra k te ry sty k ę w arkocza pyłowego, rozdz. 7), te o rię ro zbłysku kom et (rozdz. 8), n a tu rę cząstek pyłow ych i zjaw isk a polary zacji (rozdz. 9), w arkocz jonow y i jego w spółdziałanie z w ia tre m słonecznym (rozdz. 10) oraz skład fizykochem iczny i s tr u k tu r ę ją d ra k om ety (rozdz. 11).
Nieco in n y c h a ra k te r p o sia d ają k olejne trz y końcow e rozdziały tr a k tu ją c e o genezie ko m et (rozdz. 12), o ich stosunku do innych ciał n ie bieskich (rozdz. 13) oraz o prob lem ach i p ersp e k ty w ac h b ad a ń kom ety H alleya (rozdz. 14).
Na m arginesie różnych poglądów n a te m a t pochodzenia ko m et A u to r w ypow iada tw ierd zen ie, że skoro nasza w iedza k o m e ta rn a o p iera się n a znajom ości ew olucji now ych k om et w y łan iają cy c h się z tzw. ch m u ry O orta, w obec tego cały pro b lem pochodzenia kom et zredukow ać m ożna do genezy ch m u ry O orta. W ty m zakresie p rzy jm u je się bądź m iędzy- gw iazdow ą genezę kom et, bądź ich pochodzenie w e w n ą trz system u sło necznego; w ty m o sta tn im p rzy p a d k u p rzy jm u je się znów m echanizm fo rm o w a n ia się ko m et bądź przez „w y ch w y t”, bądź dzięki procesom eru p cji. Wielość istn iejący c h hipotez w sk az u je n a to, że n ad a l nie m ożem y defin ity w n ie ro zstrzygnąć problem ów dotyczących m iejsca, czasu i sposobu p o w sta n ia kom et. M ożna jedynie pow iedzieć, że obec ność n isk o tem p e ra tu ro w y c h su b sta n c ji lotnych w kom etach w sk az u je n a ich tw orzenie się w zim nych re jo n a c h środow iska m iędzygw iazdo- w ego lub na p e ry fe ria c h u k ła d u słonecznego. W edług p rze k o n an ia w ięk szości badaczy geneza k om et w jakiś sposób w iąże się z p ow staniem naszego u k ła d u słonecznego. W skazują n a to liczne p o dobieństw a kom et do sk ład u m eteo ry tó w i asteroidów . N iektórzy badacze p rzy jm u ją, iż n ie k tó re p rzy n a jm n ie j k om ety po „w y p a ro w a n iu ” p rz e sta ją być ak ty w n e a ich szczątkow e ją d ra sta ją się astero id am i, k tó ry ch fra g m en ty z kolei m ogą stać się m eteo ry tam i. N iezależnie od sugestii dotyczącej tego ro d zaju genezy p rzy jm u je się, że podobnie, ja k pew ne anom alie m eteo rytow ego sk ła d u izotopow ego p ie rw ia stk ó w tlen u , neonu, ksenonu m ogą stanow ić re lik t m a te rii p ro tosłonecznej lu b m iędzygw iazdow ej, ta k sam o sk ład chem iczny i izotopow y ko m et w sk az u je n a to, że m a te ria ko m e ta rn a stanow i p ie rw o tn e i p raw ie niezm ienione tw orzyw o pyłow o- -gazowe, z którego pow stało Słońce i system p la n eta rn y . S tąd doniosłość b a d a n ia tego ty p u m a te rii dla w y ja ś n ia n ia genezy system u słonecznego. C ząstki deszczu m eteorow ego, w iązanego zw ykle z przejściem kom et, w y k az u ją znaczne podobieństw o do ziaren pyłow ych pochodzenia poza ziem skiego. Podobnie, ja k sam e k om ety czy m e teo ry ty w ęgliste, zaw ie r a ją szereg p ie rw ia stk ó w biogennych (H, C, N, O) i zw iązków organicz nych (HCN, CH3CN, C 0 2, H20 ), w k tó re m ogła być w zbogacona p ie r w o tn a Z iem ia zapoczątkow ując tu procesy ew olucji biochem icznej. W szystko to w sk azu je na słuszność w stę p n e j uw agi A uto ra, że b a d a cze żywo in te re su ją się ko m etam i ze w zględu ta k n a nie sam e, ich
budow ę i w łasności, ja k i ze w zględu n a ich sto su n ek do innych ciał sy stem u słonecznego.
W kontekście in ten sy w n y ch b ad a ń n ad pochodzeniem u k ła d u sło necznego i rozw ojem w szechśw iata, a ta k że w ysuw anym i n a now o kon cepcji p an sp erm ii k ie ro w a n ej (Crick) czy genezy w iru só w i b a k te rii w ją d ra c h kom et (Hoyle, W ickram asinghe), k siążk a K. S w am y ’ego do sta rc z a rze teln y c h in fo rm ac ji o ty c h niezw ykłych ciałach niebieskich, ja k im i są kom ety.
T akie zaś problem y, ja k pow stan ie św ia ta czy pochodzenie życia, n ie były i nie są obce rów nież filozofom. R eflek sja filozoficzna nad ty m i w ielkim i problem am i nie m oże je d n a k być d o konyw ana w ode rw a n iu od ogólnego obrazu św ia ta tw orzonego przez przyrodników . L e k tu ra om aw ianej książki dostarczy z pew nością szeregu elem entów takiego obrazu i to tym b ardziej, że pod w zględem treściow ym znacz nie w y k ra cz a poza ra m y określone w ty tu le.
S zczep a n W. Slag a
T eresa S cibor-R ylska: T a jem n ice uorganizow ania ż y w e j k o m ó rk i (Pro
b le m y życia i oragnizacji, 2), W arszaw a 1986, IW P ax , ss. 512.
D zięki d o konującym się w o sta tn ic h la ta c h postępom badaw czym biologia zm ieniła w y raźn ie sw e oblicze i z a ję ła czołowe m iejsce w śród n au k przyrodniczych. W ielkie osiągnięcia biologii w spółczesnej, u w a ru n k o w a n e rozw ojem now ych te ch n ik ek sp ery m en taln y ch , d ają pod staw ę n ie k tó ry m teo rety k o m do m ów ienia o zapoczątkow aniu e ry bio logii. W nikając w ta jn ik i życia i poznając su b teln e m echanizm y p ro cesów życiowych, k tó re są przecież isto tn e ta k że dla organizm u czło w ieka, biologia sta je się — w sto su n k u do fizyki — n a u k ą do m in u jącą a zarazem b ard z iej ludzką, zhum anizow aną. Poprzez w ielo rak ie bad an ia, zw łaszcza w zakresie biologii m o le k u la rn e j, ekologii, biologia stw a rz a now e m ożliwości, m. in. in g e re n cji w funkcjo n o w an ie oragnizm ów , le czenia w ielu chorób, uzyskiw ania now ych źródeł zasobów żyw nościo w ych, p rze ciw sta w ian ia się d eg ra d acji środow iska zw iązanej z ek s p a n s ją te c h n ik i czy g ospodarką ra b u n k o w ą ; jednym słow em zapew nia zachow anie g a tu n k u ludzkiego i odpow iednie w a ru n k i życia człow ieka. W szystko to dowodzi, że biologia w sposób w idoczny w p ły w a n a sposób życia, nasze postaw y i pogląd n a św iat.
W św iadom ości przeciętnego człow ieka problem y tego ro d za ju są k sz tałto w an e najczęściej przez środki m asow ego przekazu, a znacznie m n ie j w o parciu o rze teln e stu d ia czy choćby przez le k tu rę dobrych książek p o pularnonaukow ych. W śród p u b lik a cji dostępnych dla szer szego g ro n a czytelników spotkać m ożna ta k ie , k tó re tr a k tu ją o n a jb a r dziej podstaw ow ych w łaściw ościach św ia ta żywego, o jego stru k tu rz e , rozw oju oraz o m iejscu w nim człow ieka. Do tego ty p u p u b lik a cji zaliczyć trz e b a bez w ątp ie n ia książkę T eresy S cibor-R ylskiej (1912— 1985) n a te m a t u organizow ania żyw ej kom órki będącej n ajm n iejszy m układem żyw ym , je d n o stk ą stru k tu ra ln o -fu n k c jo n a ln ą organizm u. W raz z p o przednio w y d an ą p rac ą S cibor-R ylskiej P orządek i organizacja w p r z y