• Nie Znaleziono Wyników

Pieniądz i słowo : nowoczesne paradoksy Leśmianowskiego języka poetyckiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pieniądz i słowo : nowoczesne paradoksy Leśmianowskiego języka poetyckiego"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Zięba

Pieniądz i słowo : nowoczesne

paradoksy Leśmianowskiego języka

poetyckiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (126), 227-237

2010

(2)

Pieniądz i słowo.

Nowoczesne paradoksy Leśmianowskiego

języka poetyckiego

Czy p ie n iąd z rzeczyw iście jest czymś, co m ożna brać p o d uwagę w in te rp re ta ­ cji języka poetyckiego Bolesława Leśm iana? P odobna w ątpliw ość w sto su n k u do ty tu łu niniejszego te k stu jest zrozum iała, bo przecież na pierw szy rz u t oka kwe­ stie ekonom iczne, a naw et jakiekolw iek społeczne czy cyw ilizacyjne zagadnienia pozostają poza obszarem zainteresow ania poezji autora Ł ąki, łączonej przez b a d a ­ czy przede w szystkim z problem atyką natury, egzystencji, śm ierci, zaświatów. A jed­ nak, jak będę przekonyw ał, pien iąd z, zjaw isko om aw iane przez L eśm iana w ese­ istyce oraz będące p rze d m io te m intensyw nego p o żądania na co dzień (pokazują to św ietnie listy poety), odgrywa w pew nym szczególnym sensie kluczow ą rolę także w jego św iadom ości artystycznej. U łatw ia zrozum ienie i w ytłum aczenie now ocze­ snych paradoksów Leśm ianow skiego języka poetyckiego.

Z jaw isku p ien iąd za poświęca poeta sporo m iejsca w w ażnym eseju Znaczenie

pośrednictwa w metafizyce życia zbiorowego z ro k u 19101. P odejm uje w n im niezw y­

kle ciekawą analizę m echanizm ów nowoczesnej kultury, inspirow aną przede wszyst­ kim głośną wówczas i tłu m aczo n ą na język polski książką Georga Sim m ela Filozo­

fia pieniądza2. Sięgając do starego filozoficznego ro zróżnienia na natura naturans

O dw ołując się poniżej do tekstów L eśm iana, podaję n u m er strony poprzedzony skrótam i, które odnoszą się do następ u jący ch wydań: P - Poezje zebrane, oprac. A. M adyda, w stęp M. Jakitow icz, Algo, T oruń 1995; SL - Szkice literackie, oprac., w stęp J. T rznadel, PIW, W arszaw a 1959; U R - Utwory rozproszone. Listy, oprac. J. T rznadel, PIW, W arszaw a 1962.

To najw ażniejsze dzieło Sim m ela (opublikow ane w 1900 r.) ukazało się po polsku

w przekładzie Leo B elm onta (W arszawa 1904).

2

2

(3)

2

2

8

i natura naturata, przeciw staw ia L eśm ian p ierw otną, tw órczą, n ie su b sta n cja ln ą , zm ieniającą się rzeczyw istość, źródłow y „potok życia” tzw. „wtórej rzeczyw isto­ ści” rozum ianej jako zespół społecznie utrw alonych schem atów poznawczych, u ta r­ tych opinii, niezm ien n y ch praw, które chociaż u łatw iają człowiekowi fu n k cjo n o ­ w anie w społeczeństw ie, to jednocześnie skutecznie oddzielają go od tej pierw ­ szej, rozum ianej na m odłę B ergsonowską rzeczyw istości. D o w ytw arzania się ta ­ k ich b a rie r dochodzi, zd an iem L eśm iana, w w ielu dziedzinach k u ltu ry 3, ale k lu ­ czowe m iejsce w tym system ie społecznych zapośredniczeń przyznaje poeta (idąc w łaśnie za S im m elem 4) zjaw isku p ien iąd za, pisząc, iż jest on p o śred n ik iem „n aj­ ruchliw szym ” i „n a jsa m o rzu tn iejsz y m ”, najskuteczniej izolującym człowieka od n iepow tarzalnych, jednostkow ych przejaw ów życia. Przewyższa on p o d tym w zglę­ dem w szystkie inne form y p ośrednictw a, gdyż u jm u je rzeczyw istość w yłącznie w kategoriach ilościowych, a pozostaje obojętny na jakościowe bogactwo, na w szel­ kie jednostkow e osobliwości, k tórym i w ypełniony jest św iat5. Zauw aża L eśm ian jeszcze jeden, b ardzo n iebezpieczny wpływ p ie n iąd z a: „Wytwarza on całe grom a­ dy ludzi, którzy przez ciąg trw ania swego na ziem i ubiegają się o ś r o d k i d o ż y c i a , nie zaś o życie sam o, o w targnięcie do jego głębin tajem niczych, o nasyce­ n ie duszy jego ogniem p o d ziem n y m ” (SL, s. 63).

K on tak t z p ie n iąd z em jest zatem podw ójnie destrukcyjny. Przyczynia się on n ie tylko do p ow stania a b stra k cy jn ej, skostniałej b a rie ry m ię d zy człow iekiem a zm ieniającą się rzeczyw istością. D odatkow o jest odpow iedzialny za skanalizo­ w anie drzem iącej w każdym człow ieku energii twórczej w fałszywym k ie ru n k u , nie na pokonyw anie bariery, ale jej n ieu stan n e um acnianie, rozbudow yw anie. Skoro p ie n iąd z jawi się tu ta j jako bezdyskusyjny w róg wszelkiej pracy tw órczej, w tym tw órczości poetyckiej, m ożna by oczekiwać, że n a tu ra ln ą konsekw encją będzie jego kategoryczne odrzucenie, a p rzynajm niej zm arginalizow anie w życiu poety, także pryw atnym . Ale czy ta k się stało?

P oszukując odpow iedzi na to pytanie, sięgam po listy. Jak się okazuje, ukie­ runkow ana w te n sposób le k tu ra koresp o n d en cji p oety dowodzi, że p ie n iąd z w sfe­ rze codziennej p rak ty k i n ie został przez L eśm iana zm arginalizow any. I nie chodzi m i tu ta j o te n okres w jego życiu, kiedy staw ał w obliczu ubóstw a, czasem naw et

W sw oich arty k u łach opisuje podobne zap ośredniczające m echanizm y m .in. w obrębie tak ich dz ie d zin , jak krytyka literacka, dzien n ik arstw o , in sty tu cje państw ow e (np. policja). O m aw iam tę kwestię w: J. Z ięba Bolesława Leśmiana światopogląd nowoczesny, U niversitas, K raków 2000, zob. zwłaszcza część 2. książki, s. 77-149.

Z d an iem niem ieckiego socjologa p ien ią d z to „n ajsk rajn iejszy p rzykład środka stającego się celem ” (G. Sim m el Filozofia pieniądza, przeł. A. Przyłębski, W ydaw nictw o F u n d a cji H u m a n io ra , Poznań 1997, s. 203).

P ieniądz p rzerasta in n e zjaw iska „ogólnikow ością i łatw ością w szelkich działań liczbowych, w yzw olonych całkow icie z przypadkow ego i n ieprzew idzianego w pływu różnic in d y w id u aln y c h ”; jest o kreślany jako „n ajid ealn iejszy przedstaw iciel l i c z b y ” (SL, s. 63).

3

4

(4)

głodu. N aw et jako eseistyczny k rytyk p ien iąd za m iał przecież praw o, by starać się un ik n ąć śm ierci głodowej i zapew nić ro d zin ie godziwe życie, co bez środków fi­ nansow ych byłoby w now oczesnym społeczeństw ie po p ro stu niem ożliw e6.

L eśm ian je d n a k ro b ił coś jeszcze - p ie n ią d z odgryw ał w jego życiu rolę w ięk­ szą niż tylko koniecznego do n o rm aln eg o fu n k cjo n o w an ia środka. Są bow iem m ocne dow ody na to, że stał się on dla p oety p rz e d m io te m fascynacji, a naw et obsesyjnych sta ra ń w okresie, gdy za jm u jąc dobrze p ła tn ą posadę re je n ta , nie m u siał już drżeć o u tra tę podstaw egzystencji. N ie jest p rzecież ta je m n ic ą żywe za in te re so w an ie p o ety h a z a rd e m , a zw łaszcza ru le tk ą . P iszący o ty m zn a jo m i p rzy ta cz ają jego am b itn e z a m ia ry w tej d zied z in ie , zw iązane z p o b y ta m i w M o n ­ te C arlo. X averem u G lince L eśm ian ponoć opow iadał, „że posiad a n iezaw odny system rozb icia b a n k u , że czekają go ta m m ilio n y ”7. N iesk ry w an y m zap ałem do ru le tk i i p ie n ią d z a p rz e sią k n ię ta jest także k o resp o n d e n cja z 1925 ro k u , w ysyła­ na ze w spom nianej euro p ejsk iej stolicy h a z a rd u do P rzesm yckiego. „C zem uście nie ch cieli raz em pojechać? C u d n ie i ta n io , 40 fr. od osoby. G ram , ale nie w ygry­ w am ”; „P rzeg rałem już około 1000 fr. - Z resztą jest cudow nie i b ard z o słonecz­ nie. Szkoda, że was z n a m i nie m a ” (UR , s. 360) - czytam y w la k o n icz n y ch k a r­ ta ch pocztow ych. A w d łuższym liście z tego sam ego ro k u L eśm ian opisuje: „p ła­ cim y za w sp an iały n a d m orzem p en sjo n a t 40 fr. d zien n ie od osoby. P en sjo n at w Èze k o sztu je 24 fr. od osoby, ale trzym a m ie tu ta j kasyno. Jeszcze m am dni k ilk a p rz e d sobą - m oże zdążę w ygrać, w p rzeciw nym razie b ęd ę grał raz jesz­ cze” (UR , s. 361).

M iew ał też poeta in n e niż rozbicie b a n k u w M onte C arlo pom ysły na zdobycie fortuny. W o sta tn im z opublikow anych przez T rznadla listów, na kilka m iesięcy p rze d śm iercią, zwraca się do K ornela M akuszyńskiego z propozycją wydaw ania pism a dla młodzieży. O ferując w łasny w kład 30 000 zł i n ak łan iając adresata do zainw estow ania kolejnych 70 000, zapew nia: „na ta k im piśm ie m oglibyśm y b a r­ dzo dużo za rab ia ć” (UR, s. 373)8.

P orów nując w szystkie L eśm ianow skie w ypow iedzi zw iązane z p ie n iąd z em , tru d n o nie dostrzec w yraźnej sprzeczności. C ytow ane listy p o k az u ją bow iem , że

Stąd też nie m oże dziw ić fakt, że w k o respondencji poety z M iriam em na

zakończenie n iem al każdego listu, jak refren, pojaw ia się prośba o określoną kwotę pieniędzy. Szczególnie dram a ty czn ie b rzm ią listy p oprzedzające przyjście na św iat jego córki: „Wyznam W am w dyskrecji przed w szystkim i, że oczekuję w krótce przyjścia na św iat osoby trzeciej, co m ię niem ało p rzeraża wobec w yjątkow ego teraz ubóstw a”; „teraz ledwo na k artę zdobyć się m ogę, gdyż lada dzień w yczekuję faktu, który n ap ełn ia m ię przerażeniem wobec m ego ubóstw a” - pisze L eśm ian w listach z sie rp n ia 1905 roku (UR, s. 293-294).

C ytuję za: J.M . R ym kiew icz Leśmian. Encyklopedia, Sic!, W arszaw a 2001, s. 320. U czestniczył też poeta re g u larn ie w loteriach. Św iadczy o tym np. taka zachęta skierow ana do Przesm yckiego: „P rzypom inam W as, [!] że znów się zbliża czas ciąg n ien ia lo terii (Panam s?]kiej! M oże tym razem szczęście W am dopisze, o ile zdążycie zaw czasu w b ile t się zaopatrzeć!” (UR, s. 332).

6 7 8

2

2

9

(5)

2

3

0

p oeta p ra k ty k u je na co dzień postaw ę, k tó rą te o re ty cz n ie p o tę p ia w sw oich ese­ jach. M ożna pow iedzieć, że w yznając w liście do Z u za n n y R abskiej: „ja nic in n e ­ go n ie ro b ię, tylko czekam na gażę dożyw otnią i doczekać się nie m o g ę” (UR, s. 368), w pada w p u ła p k ę p ie n ią d z a , k tó ry - jak w cześniej p rze strzeg a ł w eseju - „pozw ala [...] tym , k tó rzy go p o sia d ają - nie pracow ać, istnieć bez pracy, nie stykać się z życiem b ezp o śred n io , lecz za jego p o śred n ic tw em ” . O d słaniając swoje h azardow e pasje i m a rz en ia o fo rtu n ie , albo chociażby „dożyw otniej gaży” n ie ­ m al u p o d ab n ia się do owych (jak pisał) „grom ad lu d z i”, k tó rzy „u b ieg ają się 0 ś r o d k i d o ż y c i a , n ie zaś o życie sam o” - a p rzecież w cześniej p rze d n im i ostrzegał (SL, s. 63).

N iezgodność m iędzy eseistycznym i korespondencyjnym (teoretycznym i p ra k ­ tycznym ) podejściem do p ien iąd za jest ta k ew identna, że pojaw ia się pokusa, żeby zarzucić L eśm ianow i nieszczerość, m oże nieuczciw ość, a co najm niej niek o n se­ kw encję.

N ie zam ierzam jednak ulegać tej pokusie, istn ieje bow iem in n e w ytłum acze­ nie, które podsuw a sam Sim m el, w Filozofii pieniądza. Po pierw sze p rzek o n u je on, że p ie n ią d z jed n o cześn ie tw orzy ró żn e ro d zaje d y sta n su m ięd zy człow iekiem 1 p rze d m io te m oraz je likw iduje, um ożliw ia ich p rze łam a n ie9. I ta k w łaśnie m oż­ na in terpretow ać także L eśm ianow skie ujęcie pien iąd za. Był on dla niego je d n o ­ cześnie b a rie rą oddzielającą od rzeczyw istości (i dlatego negował go w esejach) oraz środkiem ułatw iającym sk u p ien ie się na tw orzeniu (i dlatego w ytrwale zabie­ gał o zdobycie fortuny). Po drugie, należy dodać, że p ie n iąd z był w dziele S im m e­ la „soczewką, w której sk u p iają się najisto tn iejsze procesy życia społecznego” 10, że m echanizm y n im rządzące ujaw niają się we w szystkich innych sferach kultury, także w sztuce. P odobne zjaw isko m ożna dostrzec także u L eśm iana. M oja ogólna teza brzm i: obecny u autora Ł ąki p aradoks w spółistnienia teoretycznego odrzuce­ nia i praktycznej afirm acji p ien iąd za w podobny sposób ujaw nia się także w jego te o rii i praktyce języka poetyckiego. W te n sposób p ie n iąd z staje się u L eśm iana m etaforą ułatw iającą zrozum ienie m ech an izm u funkcjonow ania słowa. D latego zostaw iam teraz kw estię p ien iąd za, by zająć się dw iem a sform ułow anym i przez poetę k oncepcjam i słowa.

Pierw sza odnosi się do słów codziennej k o m u n ik acji, któ re w edle obrazowego określenia p oety n ak ła d a ją pojęciow ą „czapkę-niew idym kę” . Takie pow iązanie z abstrakcyjnym i, ogólnym i, gotowymi kategoriam i w yrządza słowu podw ójne szko­ dy: uniem ożliw ia k o n ta k t z p ły n n ą rzeczyw istością i przesłan ia jego brzm ien io - w o-rytm iczny k om ponent. W edle drugiej koncepcji, słowo jest w spom nianej p o ­ jęciowej „czapki-niew idym ki” pozbaw ione. Taki b ra k okazuje się z kolei dla niego

9 N a ten tem at zob. p o d ro zd ział pt. Działalność ekonomiczna jako tworząca i zarazem pokonująca dystanse, w: G. Sim m el F ilozofia..., s. 32-35.

10 W ten sposób A ndrzej Przyłębski - a u to r drugiego polskiego p rzek ład u Filozofii pieniądza - podsum ow uje rolę p ien iąd za w S im m elow skich teoriach

(6)

podw ójnie korzystny: uw olnione z u n ieru ch am iający ch je „ustalonych praw logi­ ki i g ram a ty k i” słowo zbliża się do „nieokreślonej i niepochw ytnej treści istn ie ­ n ia ” oraz up o d ab n ia się raczej do procesualnej m uzyki niż operującej pojęciam i filozofii. Praw dziw y poeta pow inien, zdaniem L eśm iana, bezw zględnie wybierać te n d ru g i m odel, czyli „słowa bez czapki-niew idym ki” . I m iał to być wybór je d n o ­ znaczny, radykalny. N ie dopuszczał tu ta j L eśm ian żadnych kom prom isów , pisał stanowczo: „Albo się jest p ta k iem - albo się n im n ie jest! N ie m a ptaków połow icz­ nych! Skrzydło niecałkow ite p rzestaje być skrzydłem . Albo się słowo wyzwala z pęt pojęciow ych albo dobrow olnie w dziewa te p ę ta ” (SL, s. 78).

Czy był poeta w tym o drzu can iu słowa pojęciowego w poezji, w negow aniu jego, „określoności” i „abstrakcyjnej ograniczoności” konsekw entny? G dy w eźm iem y p o d uwagę eseistykę i teoretyczne deklaracje, nie zn ajd ziem y żadnej n ie k o n se­ kw encji. D o innych w niosków m oże prow adzić jed n ak analiza jego p rak ty k i p o ­ etyckiej. W ystarczy rzu t oka na bogate b ad a n ia n a d poezją L eśm iana, by stw ier­ dzić, że pow szechnie przyjętym uogólnieniem , niem al oczywistością jest określa­ nie poezji L eśm iana m ia n em p oezji filozoficznej11. T ropione są na przy k ład kolej­ ne podobieństw a m iędzy słow am i L eśm ianow skiej poezji a te rm in a m i filozoficz­ nym i M a rtin a H eid eg g era12, co jak się w ydaje, stoi w jawnej sprzeczności z n ie­ ch ęcią p o ety do w szelkiej ab stra k cy jn o ści, z jego k ry ty k ą pojęciow ego „słowa w czapce-niew idym ce”, które uznaw ał za zabójcze dla istoty poezji.

N ie zam ierzam jednak dyskwalifikować w szystkich tych „ufilozoficzniających” poezję L eśm iana bad ań . M usiałoby to zresztą oznaczać podw ażanie niem al całej „leśm ianologii”, na co nie m am an i odwagi, ani ochoty, a co najw ażniejsze jestem przekonany, że m ożna z tej sprzeczności w ybrnąć w in n y sposób. W łaśnie w tym m iejscu m ożna odwołać się do pien iąd za. Skoro słowo pojęciow e jest dla poety w spółtw órcą „wtórej rzeczyw istości”, a p ie n iąd z jest jej „najruchliw szym ” i „naj- sam o rzu tn iejszy m ” przedstaw icielem , m ożna dopatryw ać się w obydw u p rzy p ad ­ kach (pieniądza i słowa) podobnych m echanizm ów . Pojęciowe słowo „w czapce- niew idym ce” jest w poezji L eśm iana naznaczone podobnym p aradoksem jak p ie ­ niądz. Jest ono z jednej strony negow ane, odrzucane jako przeszkoda skutecznie zasłaniająca poecie dostęp do rzeczyw istości, z drugiej jednak ta k ie naznaczone pojęciowością słowo okazuje się k oniecznym p o śred n ik iem w przekazyw aniu praw ­ dy, jakiej poeta doświadczył.

P odobna sprzeczność czy am biw alencja dotyczy nie tylko słowa pojęciow ego, ale także słowa poetyckiego program ow o w yzw olonego z pojęciow ości. Z jednej strony, L eśm ian w ielo k ro tn ie p rze k o n u je, że ta k ie słowo um ożliw ia dostęp do rzeczyw istości. Z d ru g iej, znaleźć m ożna ta k że pogląd, że praw da o św iecie do­

11 O kreślenie to najsilniej w iąże się chyba z arty k u łem E dw arda B alcerzana Poezja filozoficzna. Bolesław Leśmian (i niewielu innych), „P oznańskie S tu d ia z Filozofii

H u m a n is ty k i” 1996 t. 3 (16), s. 47-71.

12 K atalog podobnych guasi-heideggerow skich pojęć w tw órczości L eśm iana sporządził

(7)

2

3

2

stę p n a jest dla człow ieka poza słow em , czyli bez p o śred n ictw a słowa, k tó re o sta­ teczn ie zawsze okazuje się zaw odne. Ta sprzeczność jest im m a n e n tn ą cechą Le- śm ianow skiej estetyki, cechą n ie u su w aln ą . I n ie m ożna, m o im zd a n ie m , w in te r­ p re ta c ji jego p oezji je d n o stro n n ie eksponow ać n a d m ie rn ie an i słowa p o ety ck ie­ go, an i pozasłow nych stra te g ii d o cieran ia do praw dy. A lbo inaczej, m ożna to zrobić, ale tylko za cenę p rze m ilc ze n ia faktów i d e k la ra c ji idących w p rzeciw ­ nym k ie ru n k u .

R ozw inięcie powyższego stw ierdzenia pociąga za sobą konieczność polem icz­ nego ustosunkow ania się do dw óch w ażnych i w o sta tn ic h la tac h chyba n a jb a r­ dziej wpływowych in te rp re ta c ji L eśm ianow skiej poezji, do czego teraz p rzech o ­ dzę. W pierw szej z n ic h R yszard N ycz przyw ołuje znany frag m en t Zamyślenia z to ­ m u Łąka (P, s. 300): „A nie śpiew am , lecz jeno słow am i przez okno / w świat wy­ g lą d am ” i rek o n stru u je na jego podstaw ie L eśm ianow ski p ro g ram poezji now o­ czesnej w sposób następujący:

S ztuka poetycka jest tu teraz ro zu m ian a jako tw órcza p raca w m aterii języka, jako p o ­ znaw cza aktyw ność słowna, dzięki której „wyglądy” słowa stają się „p o staciam i” św iata, a język poetycki - tajem niczym darem w ynajdującym form y realności; sposobem o d k ry ­ w ania nied o stęp n y ch na co dzień „wyglądów” rzeczyw istości.13

Taka rek o n stru k cja wiąże się z daleko idącą absolutyzacją słowa. Staje się ono m e d iu m tw órczym , które nie tyle odsłania to, co istniejące i dostępne w in n y spo­ sób, ale tworzy, „w ynajduje” nowe form y istn ien ia, nową postać świata w in n y spo­ sób nied o stęp n ą, a naw et bez tej słownej m ed iatyzacji nieistn iejącą. W arto jednak zwrócić uwagę, że w powyższej eksplikacji Leśm ianow skiego w iersza N ycz p o m i­ ja jednak istotny elem ent, jakim jest „śpiew ” . A przecież w om aw ianym fragm en­ cie poeta w yraża rodzaj żalu czy zaw odu, że nie „śpiew a”, ale tylko posługuje się słow am i („jeno słow am i w świat w yglądam ”). D okonuje tym sam ym przeciw sta­ w ienia „śpiew u” i „słowa”, przypisując jednocześnie większe znaczenie tem u pierw ­ szem u jako obiektow i tęsknoty. W aga, jaką w poglądach estetycznych L eśm iana zajm uje „śpiew ” albo „p ieśń ”, nie jest oczywiście ta jem nicą; było to n ie jed n o k ro t­ n ie p rze d m io te m om ów ień w dotychczasowej leśm ianologii. Tym b ardziej trzeba zwrócić uwagę na p o m inięcie ś p i e w u , a skoncentrow anie się na s ł o w i e , z ja­ k im m am y do czynienia w in te rp re ta c ji Nycza.

M ożna pow iedzieć, że swego ro d zaju p róbą usunięcia tego p rzem ilczenia po ja­ wia się w drugiej in te rp re tac ji, do której także chciałem się tu ta j ustosunkow ać. M ichał Paweł M arkow ski, defin iu jąc istotę poetyki L eśm iana (także w o parciu o zacytow any wyżej frag m en t Zamyślenia), eksponuje p o m ijan ą przez Nycza kwe­ stię „śpiew u” i „p ieśn i”, które stają się w jego op in ii „synonim em p oezji” 14. Po­

13 R. N ycz Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, U niversitas, K raków 2001, s. 124.

14 M.P. M arkow ski Polska literatura nowoczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, U niversitas, K raków 2007, s. 88.

(8)

tw ie rd z a b a d a cz to ro zw ią zan ie ta k ż e w d o łączo n y m do sw oich in te r p re ta c ji L eśm iana słow niku. U m ieszczone w n im hasła Pieśń i Śpiew u zn an e zostają za te r­ m in y rów noznaczne ze słowem poetyckim . Taka tożsam a ze śpiew em uniezw yklo- na mowa poetycka jest, zd an iem M arkow skiego, który w łaściw ie pow tarza u sta le­ nia Nycza: „niezbędnym m e d iu m w dośw iadczaniu rzeczyw istości, a ściślej m ie j­ scem zjaw iania się św iata” 15.

Powyższa in te rp re tac ja, choć likw iduje przem ilczen ia obecne w tej w cześniej­ szej, także nie zam yka sprawy. Postaw iony tu ta j znak rów ności pom iędzy słowem poetyckim i p ieśn ią/śp iew em m ożliw y jest bow iem dzięki kolejn em u znaczącem u przem ilczen iu , dzięki p o m in ięc iu koncepcji i sform ułow ań pełniących w ram ach L eśm ianow skiej estetyki znaczenie fu n d am e n taln e. M am na m yśli m iędzy in n y ­ m i n astęp u jący frag m en t z eseju Przemiany rzeczywistości: „Lecz i poza jaźn ią ist­ n ieje w duszy jakiś ton; jakaś pierw otna p ieśń bez słów, która czeka na przyjście w godzinie tw órczej słów niezbędnych, ale dla której te słowa są zawsze czymś in n y m od niej sam ej” (UR, s. 183).

Sform ułow ana tu ta j koncepcja „ p i e ś n i b e z s ł ó w ” nie została uw zględ­ niona przez M arkow skiego an i p rzy rek o n stru k c ji L eśm ianow skiej poetyki, ani w słownikowej d efinicji Pieśni. M ożna przypuszczać, że stało się ta k dlatego, iż w jawny sposób podw aża ona podstaw ow ą dla tej in te rp re ta c ji tezę o tożsam ości poetyckiego słowa i pieśni. Przecież L eśm ian pisze tu ta j, że „słowa są zawsze czymś in n y m ” od p ie śn i16.

O drębność ta w ynika u L eśm iana z fu n d am e n taln y ch założeń św iatopoglądo­ wych. „Pieśń bez słów” jest bow iem form ułą, której w raz z k ategorią ry tm u używa poeta w swoich pró b ach p rzybliżenia istoty rzeczyw istości. „Wszakże i kw iat n a j­ lichszy - czytam y w U źródeł rytmu - i ziele byle jakie nie b ezładnie, jeno ry tm icz­ nie rozkw ita, p ieśn ią bez słów poprzedzone, jako jej dzieło p o śm iertn e i św iadec­ two jedyne na pow ierzchni ziem i” (SL, s. 71), W szkicu Z rozmyślań o poezji zauw a­ ża, „że w szelkiem u procesowi istn ien ia tow arzyszy ru c h ry tm ic zn y ” (SL, s. 84). „P ieśnią jest życie i p ieśn ią jest wieczność / w ta k t m ego serca i nie m oich gwiazd! / [...] I d rg ają w p ie rsi rozdzw onione losy, / b ije do głowy rozśpiew ana k rew ” (P, s. 522) - czytam y w w ierszu Ciało me wklęte w korowód istnienia... ; „Jestem gło­ sem istn ien ia co tajem n ie śpiew a” - m ów i z kolei tytułow a carew na z Pieśni prze­

mądrej Wasylisy (P, s. 629).

Zarów no pojm ow ana jako rozkołysany, rytm iczn y proces, jako nieuchw ytna „pieśń bez słów” rzeczywistość, a także ludzkie istnienie stoją w radykalnej sprzecz­

15 Tam że, s. 90.

16 N a ten aspekt p ro g ram u poetyckiego zw racał już zn acznie w cześniej uwagę M. G łow iński. O dw ołując się m iędzy in n y m i do cytow anego przeze m nie frag m en tu z eseju Przemiany rzeczywistości stw ierdzał: „słowa i pieśń należą do odrębnych sfer” (M. G łow iński Zaśw iat przedstawiony. Szkice o poezji Bolesława Leśmiana, PIW,

W arszaw a 1981, s. 59).

23

(9)

2

3

4

ności ze słowem. Powody tej nieprzystaw alności tłum aczy L eśm ian w Przemianach

rzeczywistości:

C złow iek pojęty jako pieśń bez słów, u n ik a naszych określeń. W ie on jednakże, iż aby stać się realnym , m usi wydobyć swój ton, m usi natężyć swoją pieśń bez słów. Jest ona jego jedyną i n ajw ierniejszą rzeczyw istością. R zeczyw istością zaledw o w p rzecięciu lub w skróceniu p o dobną do tych słów, którym i kiedyś m a się w ypełnić, ażeby swą istotę przetłom aczyć na język ogólny, m iędzyludzki. Będzie to zawsze tylko przekład, tłom a- czenie, n igdy - oryginał. (UR, s. 184)

„Pieśń bez słów” nie jest tożsam a ze słowem poetyckim , ale w chw ili najw yż­ szego twórczego w ysiłku m oże w ypełnić się słowami. W tedy staje się ogólnodo­ stępnym w ytw orem (np. w ierszem ), ale takie przejście w porządek słowny prow a­ dzi do natychm iastow ego zerw ania k o n ta k tu z pierw otnym rytm icznym i śpiew­ nym procesem istn ien ia, oznacza przejście w sferę p rzek ład u , „tłom aczenia”, czy­ li d ziedzinę „wtórej rzeczyw istości” . U tożsam ienie się p ieśni ze słowem m oże doko­ nać się jedynie „w p r z e c i ę c iu ”: słowo m oże w tej bezsłow nej p ie śn i u czestn i­ czyć jedynie w sposób chwilowy, nietrw ały, niepełny. Za te u lotne chw ile p artycy­ p acji trzeba jed n ak drogo zapłacić, bo dzięki nim , jak czytam y gdzie indziej „na­

tura naturata zdobywa dla swego «m uzeum we wszechświecie» nowe okazy, nowe

skarby n ieprzew idzianej tw órczości” (SL, s. 64-65). D ocierając słowem do p ie r­ w otnej rzeczyw istości, poeta w zm acnia „wtórą rzeczyw istość” . L eśm ian zdaje się przestrzegać: zabiegający o „rozśpiew ane”, „w yzwolone”, „żywe”, pozbaw ione p o ­ jęciowej „czapki-niew idym ki” słowo poetyckie poeta pow inien sobie zdawać sp ra­ wę ze swoistego ryzyka zawodowego, na jakie się naraża. Z tego, że pow stały z tych tw órczych wysiłków rez u ltat słowny będzie poprzez trw ałość, skończoność, uw i­ k łan ie pojęciow e (choćby niew ielkie) od praw dy o p łynnej, twórczej rzeczyw isto­ ści oddalo n y 17.

P rzypisyw anie słowu poetyckiem u dużego znaczenia jest niew ątpliw ie czymś, co u L eśm iana znajdziem y. N ie jest to jednak znaczenie absolutne (por. N ycz i M ar­ kow ski). U zn an ie słownej m ed iaty za cji za jedyny sposób d o cieran ia do św iata m usiałoby dla L eśm iana oznaczać zgodę na stałe ryzyko m im ow olnego w zm acnia­ n ia rzeczyw istości zastygłej, w tórnej, oddalonej od niesub stan cjaln eg o pierw ow zo­ ru. A na to nie m ógł się poeta zgodzić, bo k o n ta k t z p ierw otną d ziedziną natura

naturans był dla niego czymś, z czego n ie m ożna za żadną cenę zrezygnować, n a ­

wet gdyby oznaczało to rezygnację ze słowa. D latego kolejna teza, jaka w spółtw o­ rzy Leśm ianow ski św iatopogląd poetycki, brzm i: poszukiw anie rzeczywistości

moż-17 Z tej obosieczności poetyckiego słowa zdaw ał sobie także spraw ę tak często przyw oływ any przez L eśm ianologów M a rtin H eidegger. T w ierdził on nie tylko, że „poezja jest stanow ieniem bycia przez słowo” (to zdanie w kontekście Leśm ianow skiej koncepcji języka poetyckiego przytaczane jest najczęściej), ale zauw ażał ponadto, że tajem n ica słowa poetyckiego to obszar, „który odsłania i zarazem zasłan ia słowo” (M. H eidegger Przygotowanie do słuchania słowa poezji, w: Drogi Heideggera, red. i przekł. J. M izer, „ P rin c ip ia ” 1998 t. XX, s. 134).

(10)

liwe jest także poza pośrednictw em słów18. Za skrótow ą poetycką form ułę takiego poglądu uw ażam fragm ent Rozm owy, wiersza z to m u Łąka:

M ilcz! N ie mówi się prawdy, lecz bez słów się śpiewa. K łam ie ten, co zna słowa, a n u t nie p am ięta

(P, s. 298)

W w ielu L eśm ianow skich w ierszach znaleźć m ożna k o n tynuację tej in tu icji, że praw dy o rzeczyw istości się nie w ypow iada, ale się jej dośw iadcza dzięki b ezpo­ śred n ie m u uczestnictw u, dzięki w yrażającej się w d ziała n iu bezsłow nej p ie śn i ist­ nien ia. Rozwijając te n w ątek w esejach, dokonyw ał L eśm ian charakterystycznego dla w ielu now oczesnych m yślicieli (np. K ierkegaard, Bergson, H eidegger, Gada- m er) zw rotu w koncepcji poznania. Polegał on, ogólnie rzecz ujm ując, na zap rze­ sta n iu w iązania pojęcia „praw da” tylko z poznaw czym i p rocesam i um ysłu, z lo­ giczną w ypow iedzią językową czy zdaniem , a rozpoczęciu w pisyw ania jej w k o n ­ tek st ludzkiego d ziałania czy po p ro stu życia - obok praw dy słów w prow adzona zostaje praw da bycia. Z am iast rozw ijać te n szeroki kontekst filozoficzny eseistycz­ nych k o ncepcji (pisałem już zresztą o tym w in n y m m ie jsc u 19) zajm ę się teraz dwoma szczegółowymi asp ek tam i L eśm ianow skiej poezji, które w iążą się ze w spo­ m n ia n y m epistem ologicznym zw rotem .

Pierw szą sferą pojaw iającą się b ardzo często w w ierszach L eśm iana, a zarazem szczególnie sprzyjającą ta k ie m u pozasłow nem u dostępow i do rzeczyw istości jest m iłość. W łaśnie w L eśm ianow skich erotykach znajdziem y liczne zachęty do p o ­ rzucenia słów i docierania do prawdy, w yrażenia siebie bez ich pośrednictw a. „U sta twe - na m ych oczach! Co chcesz tą pieszczotą / Powiedzieć? M ów - lecz zm yśl­ nych nie odrywaj ust!” - czytam y w w ierszu Usta i oczy. „Nic nie m ów ”, „nie py­ ta j”, „m ilcz i ca łu j” - ta k ie w ezw ania słyszy „dziew czę” w utw orze Schadzka. N ie inaczej jest w najsłynniejszym erotycznym cyklu W malinowym chruśniaku. W ydaje się, że jest on oparty na prześw iadczeniu, iż m iłość jest dom eną pieszczoty, a sło­ wa stają się niem al bezużyteczne. K olejne utw ory cyklu stanow ią swoisty leksykon pieszczot, które n ab ierają także cech „n arzęd zia” pozn an ia („Chcem y pieszczot próbow ać, poznaw ać swe ciała” - P, s. 229). Słowo w tej erotycznej sferze też się pojaw ia, ale skażone jest nieusuw alną w tórnością wobec pieszczoty: „I gdy ty, szep­ cąc słowa, w ust zrodzone znoju, / dajesz pieszczotom ujście w tym szepcie, co pała, / ja, z a m i l k ł y w argam i u p ie rsi tw ych zdroju, / M odlę się o Twojego n ie ­

18 D ostrzegając tak ą tezę u L eśm iana, nie mogę zgodzić się tutaj z jednym

stw ierdzeniem M ichała Głowińskiego, który pisze, że „pieśń bez słów”, rozum iana jako „dziedzina pierw otności tak w człowieku, jak w n a tu rz e ”, dostępna jest dla człowieka jedynie poprzez język, że „m usi ujaw niać się w słowach, dzięki nim może zostać oswojona i w yrażona” (M. G łow iński Z aśw iat..., s. 60). Jak łatwo zauważyć, au to r Zaświata przedstawionego proponow ał tutaj tezę o prym acie słownego dostępu do rzeczywistości zbliżoną do późniejszych ustaleń Nycza i M arkow skiego w tej kwestii. 19 Zob. p o d ro zd ział Kłopot z prawdą. Wokół problematyki epistemologicznej,

w: J. Z ięba Bolesława Leśmiana. , s. 46-76.

2

3

(11)

2

3

6

śm iertelność ciała” (P, s. 238, podkr. - J.Z.). Kończąc w te n sposób ostatn i utw ór cyklu, poeta daje do zrozum ienia, że szeptane słowa stanow ić m ogą jedynie „u j­ ście”, czyli próbę ujm ow ania, nazyw ania tego, co w ydarza się za spraw ą zawsze pierw otnej, bliższej źródła pieszczoty.

In n ą dziedziną istnienia, wobec której słowa okazują się bezużyteczne jest - jak pokazuje dokonana przez M arkowskiego znakom ita in terpretacja Leśm ianow skie­ go Goryla - śm ierć, a ściślej śm ierć własna. Tytułowy goryl, p rzedm iotem „m ałpo­ w ania”, „p rzedrzeźniania” (czyli, jak uogólnia M arkowski, przedstaw ienia, rep re­ zentacji) potrafił uczynić wszystko z czymkolwiek się zetknął. Było to możliwe, gdyż napotkanego orła, lwa, a naw et wcielonego C hrystusa (bo tak, zdaniem M arkow ­ skiego, należy rozszyfrować „wieczności m inę, / kiedy z b łę k itu schodzi w dolinę”) obserwuje on z pewnego dystansu, um ożliw iającego poznawcze operacje. Coś, co z jego istnieniem nietożsam e, co jawiło m u się jako byt gotowy, odrębny, zrozum ia­ ny, mógł goryl poznawać przez pryzm at dowolnego m edium , poznawczego narzę­ dzia. Gdyby mówił, ta k im narzędziem m ogłoby stać się także słowo. W końcu jed­ n ak dem onstrow ana wcześniej potęga rep rezentacji zawiodła. Goryl stanął w obli­ czu własnej śm ierci, swojego konania i okazało się, że w szelkie próby „m ałpow a­ n ia ”, „p rz edrzeźniania” zawodzą. Dlaczego tak się dzieje? Tutaj zm ieniam nieco przyw ołaną interpretację M arkowskiego: dzieje się tak, bo własna śm ierć, konanie, jest ostatnim akordem „bezsłownej p ie śn i” ludzkiego istnienia, „pieśni” która nie jest n am dana jako zew nętrzny obiekt, ale która wybrzmiewa i m ilknie wew nątrz nas. W ta k ic h sytuacjach słowo jako „n a rzęd z ie” p o zn an ia stoi w sprzeczności z „przedm iotem ” poznania, a um ieranie jest kolejną po m iłości chwilą ludzkiej eg­ zystencji, w której „nie m ówi się prawdy, lecz bez słów się śpiew a” .

Kończąc, należy p odkreślić, że zrekonstruow ane tu ta j L eśm ianow skie koncep­ cje estetyczne dotyczące poezji i jej m iejsca w obrębie życia zbiorowego, należą do najw cześniejszych (a przy tym b ardzo już dojrzałych i przenikliw ych) prób w ielo­ stronnego przem yślenia m echanizm ów nowoczesnej kultury. O pisując nieu su w al­ ne rozdarcie poezji pom iędzy p o stu late m docierania do praw dy o rzeczyw istości oraz św iadom ością, że słowne m ed iu m , w któ ry m te n przekaz się dokonuje, stoi w nieusuw alnej sprzeczności z rzeczyw istością, wskazywał na coś, co G eorg Sim ­ m el, m oże n ajbardziej p rzenikliw y obserw ator now oczesnego społeczeństw a, okre­ ślał m ia n em „paradoksu k u ltu ry ” . Polegał on jego zd a n ie m na tym , że

subiektyw ne życie, którego nieprzerw any n u rt czujem y i które sam o z siebie dąży do swe­ go wew nętrznego spełnienia, tego spełnienia, którego, patrząc z perspektyw y idei kultury, wcale nie może osiągnąć sam o z siebie, a tylko przez owe twory, które stały m u się całkow i­ cie obce formą: skrystalizow ane w sam ow ystarczalnej zam kniętej odrębności.20

W iele lat później o ta k im dram atycznym uw ik łan iu dzieła sztuki pisał A dorno w Teorii estetycznej:

20 G. Sim m el Der B egriff und die Tragödie der K ultur, cyt. za: Filozofia. Podstawowe pytania, red. E. M a rten s i H. Schnädelbach, przel. K. K rzem ieniow a, W iedza

(12)

D zieła sztuki pozostają w stosunku najwyższego n apięcia do zaw ierającej się w nich praw ­ dy. Praw da bezpojęciow a, nie pojaw iająca się inaczej jak tylko w tym , co zrobione, n eg u ­ je to, co zrobione. [...] Z dążając ku praw dzie dzieła sztuki p o trzeb u ją w łaśnie tego p o ję­ cia, które w im ię w łasnej praw dy trzym ają od siebie na dystans [...] zab ijają to, co o b iek ­ tyw izują, w yryw ając je z bezpośredniości życia. Ich w łasne życie karm i się śm iercią21.

A utor tych słów uważał ponadto, że opisywany tutaj rodzaj najwyższego n ap ię­ cia „definiuje jakościowy próg m oderny”22. Bez w ątpienia L eśm ian należał do tych przedstaw icieli nowoczesnej lite ra tu ry polskiej, którzy przez ów próg przekroczyli.

E ksponując tutaj stw ierdzenie „ n i e m ó w i s i ę p r a w d y , l e c z b e z s ł ó w s i ę ś p i e w a”, nie podw ażam i nie odrzucam uznaw anej do tej pory za kluczow ą dla L eśm iana deklaracji poetyckiej: „ S ł o w a m i p r z e z o k n o / w ś w i a t w y ­ g l ą d a m ” . O bie form uły (pochodzące zresztą z tego sam ego to m u 23) jednocze­ śnie określają am biw alentny stosunek au to ra Łąki do słowa, d efin iu ją jego poezję jak awers i rew ers tej samej m onety. Poezja Bolesława L eśm iana jest tak ą m onetą, p a r a d o k s a l n y m t w o r e m n o w o c z e s n e j k u l t u r y , jednocześnie p rzy ­ bliżającym i przesłan iający m rzeczywistość.

Abstract

Jan ZIĘBA PWSW (Przemyśl)

Modern Paradoxes of Leśmian’s Poetic Language

An attempt is offered at a new description of the Leśmian concept of poetic word. The proposed view is partly polemical against the by-far dominant ways of depicting the issue in question (i.e. those of R. Nycz and M.P Markowski). The starting point is an afterthought on the role of money in the poet's essay writing and life practice. The paradox of simultaneous negation and desire which is revealed here allows for seeing money as a metaphor facilitat­ ing description of paradoxical status of word within Leśmian's poetic theory and practice. Such a concept enables to show Leśmian as a penetrating and versatile observer of modern culture (inspired by e.g. G. Simmel's The Philosophy of Money), on the one hand, and, as one of the first Polish poets to have been aware of the irremovable contradiction (described many years later by Adorno) imposed on the modern art, on the other.

21 T.W. A dorno Teoria estetyczna, przeł. K. K rzem ieniow a, W ydaw nictw o N aukow e PW N , W arszaw a 1994, s. 241, 244.

22 Tam że, s. 244.

23 W obrębie tom u w iersze n iem al sąsiad u ją ze sobą, przedziela je jedynie, co

znaczące, utw ór Otchłań.

2

3

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można więc ustosunkowywać się do postmodernizmu na dwa sposoby: albo dokonać próby jego oceny jako projektu kultury, lub tak, że się uważa odnośne stanowiska filo

Ocena pracy pod względem formalnym – w szczególności ocena poprawności językowej, stosowania cytatów, przypisów i odsyłaczy, sporządzenia

Ocena pracy pod względem formalnym– w szczególności ocena poprawności językowej, stosowania cytatów, przepisów i odsyłaczy, sporządzenia

Ze wzglądów historycznych, a także ze względu na zawartość witamin często o kilka rzędów większą niż przeciętna oraz wysoką w porównaniu do zapotrzebowania,

Stanowi się w nim, że „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania

Na potrzeby tego zadania, liczbę naturalną k nazwiemy ładną, jeżeli istnieje liczb naturalna, której kwadrat ma sumę cyfr równą k.. Wiadomo, że wśród 11 kolejnych

Kiedy mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, z pewnością ma się na myśl pieniądze innych. Sacha Guitry Trzeba się dobrze mieć na baczności, aby rozpoznać

(zmianę częstości; tempo upływu czasu na zegarach ruchomych jest wolniejsze; zegary będące w ruchu spóźniają się względem zegarów spoczywających). Efekt Sagnac’a —