• Nie Znaleziono Wyników

Małe szkice : ludzie-teksty

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Małe szkice : ludzie-teksty"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Głowiński

Małe szkice : ludzie-teksty

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (49), 187-192

(2)

Przechadzki

Michał Głowiński

Małe szkice

L u d z i e — t e k s t y

T e k s ty słu ży ły n ieg d y ś u p iększan iu u rocz y stoś­ ci, b y ły p o ez jo w a n iem na w sz elk ie o k a z je. N ie sta n o w iły je d n a k n igdy orn am en tu — w ty m sen sie, w ja k im o rn a m en tem je s t w zór n a koszu li, kw ia t p rz y tw ierd z o n y d o blu zki, broszka. N ie b y ły o r­ n a m en tem m a terialn y m . J e s t to w y n a la z ek d o p iero lat ostatn ich. B lu zki i koszu le z n ap isam i sta ły się m od n e, c z ło w iek a m ożn a n ie ty lk o og ląd a ć, o b serw o w a ć, d o ty k a ć , ta k ż e — czytać. N iesp o d ziew a­ n ie p o ja w iła się n ow a s fe r a lek tu ry . L u d z ie — tek sty . W H olan dii w id ziałem p rzed k ilk u la ty m ło d y ch b rod a czy o w y g ląd z ie z a p a lo ­ n y ch ko n testa to ró w , n oszą cy ch k o sz u lk i z n apisam i: «H ein eken », «G rolsch», «A m stel B eer» (znane g atu n ki h o le n d e r s k ie g o piw a) czy « B ijen k o rf» (ren om ow a n y w A m sterd a m ie d o m to w a ro w y ); ch cą c nie ch cą c słu żyli on i re k la m ie . M oda, p rz y n a jm n iej d la n iek tó ry c h , o k a z a ła się n ie c a łk ie m b ezin teresow n a. N ie zaw sze je d n a k t a k się d zieje. B o jeśli n a s to la te k w W arszaw ie nosi w d zian ko z n ap isem «U niversity o f O regon», to oczy w iście u n iw ersy tetu teg o n ie r e k la ­ m u je, z p ew n ością nic o n im n ie w ie. D em on stru je jed n a k , ż e n ależy do p ew n eg o św iata. N apis je s t o z n a k ą u p od obań , orien ta c ji, am bicji. T ek sty n a stro ja ch n ie m a ją n igdy c h a r a k te r u p ro p a g a n d o w eg o , ch o ć m ożn a s o b ie w y o b ra z ić k o sz u le u p o d a b n ia ją ce się do tra n sp aren tó w : «P aździern ik — m ie sią c e m oszczędzan ia», «W ód ka — tw ó j w róg», «Bądź h o n o ro w y m d a w cą krw i». T a k je d n a k się n ie stało, bo to dziedzin a sztu ki cz y stej. I s k o m p lik o w a n e j. S k o ro n ad ru ki i o b ra z k i na b lu z kach i ko szu la ch u k ła d a ją się w c a łe fa b u ły , w k o m ik sy , n

(3)

a-P R Z E C H A D Z K I 1 8 8

sia d u ją g azety, ta k ja k b y b y ło ich w o k ó ł zby t m ało. P rzed k ilk u la ty p o ja w iły się blu zki z k o m ik s em z film u «C asablan ca», zro b io­ n eg o w ów czas, gdy am atorów n ap isow y ch stro jó w n ie b y ło jeszcz e na św iecie. D laczego z teg o w łaśn ie film u , tru d n o zgadnąć. W ażne są p rz ed e w szy stkim sam e n ap isy i ich bezin teresow n ość. Czy p o ja ­ w ien ie się ludzi — tek stó w zm ien i ob y czaje? N ie w iem . J e s t p ew n e w ka żd y m razie, że p ow stały n ow e m ożliw ości n aw iązy w an ia k o n ­ ta k tó w , czy też — n ow e p retek sty . G d y b y b o h a te r T u w im ow skieg o

«C olloqu iu m n ied z ieln eg o na ulicy» d ziałał dzisiaj, m ia łb y m oże ła t­ w iejsz e zad an ie, zaczy n ając od p y ta n ia: «Czy m og ę pan ią p rz ecz y ­ tać?».

« N a p i s : 'U w a g a , l a s ’»

T a n o ta tk a B ia ło sz ew sk ieg o — za ty tu łow a n a «Las» — o d d a je je d e n z d ziw ów d zisiejszeg o p osłu g iw an ia się ję z y ­ kiem , Ż y jem y w śród n apisów . A le ty lk o n ielicz n e o czym ś nas rz e­ czy w iście in fo rm u ją. B o p rz ecież k ied y je s te ś m y w lesie, w iem y , ż e to las, ro z p o z n a jem y go, ch o ć n ie b y lib y śm y w stan ie p o w ied z ieć „ ja k a n a jm n iejsza liczb a d rzew go czyni. A le to p rz ecież n iew ażn e. T u taj n ikt się n ie m oże p om y lić. A n a w et je ś li się p om y li, to n ic z teg o n ie w y n ikn ie, n ie b ęd z ie to szk od a, po k t ó r e j m ożn a by stać się m ą d rz ejsz y m (lub głupszym ). P raw d a, k to ś m oże p o w ied z ieć : ten napis, do k iero w có w zw rócon y , je s t ostrz eż en iem s fo rm u ło w a ­ n y m elip ty czn ie. B o w istocie p ow in ien b rzm ieć: « K iero w co , u w a ż a j, las, g roźba pożaru!» B y ć m oże ta k jest rz ecz y w iście, ale n a w et ja k o fo r m a ostrz eżen ia czy im p era ty w u n apis ten n ie p osz erz a w ied zy , m ów i k iero w c y o tym , o czy m z p ew n ością w ie. «U w aga las!» n ie jest w ięc ty m sam y m , co «uw aga, zły pies!» czy «uw aga, m iny». A le m im o w szy stko n ie je s t to d o b ry p rzy k ła d . Są lep sz e: n apis n ie je s t ostrz eżen iem a z n ajd u je się w z ero w y m stopn iu in fo rm a c ji, bo o k r e ­ śla p rzed m iot od razu i bez tru du id en ty fik o w a n y . W w a rsz a w sk ic h tra m w a ja ch n a m ały ch m eta lo w y ch śm ietn icz k a c h u m ieszczon y ch n ieo p od al drzw i fig u ru je słow o: «śm ietn iczka». N ie m a m o ż liw o ści p o m y łk i, n ik t n ie p om y śli, że ten n ie w ie lk i p rz ed m io t je s t to r b ą n a z a ku p y czy w azon em , w k tó ry m m ożn a u m ieścić b u k ie c ik fio łk ó w .

Po co w ięc napis? M oże d la p rzy szłeg o a rc h eo lo g a , k tó r y n ie b ę d z ie

zn ał p rzezn aczen ia teg o rod z aju p ro sty ch p o jem n ik ó w , a le b ę d z ie św ietn ie p an ow ał nad ję z y k ie m p olskim ? W ątp ię je d n a k , b y kom uś:

(4)

p r z y ś w ie c a ły c e le t a k d a le k o s ię ż n e ; k tó ż b y ch cia ł się troszczy ć o h i­ s to r y k ó w k u ltu ry m a te r ia ln e j ż y ją c y ch w czasach, k tó re d zisiaj są d o m e n ą « scien ce-fictio n » ! P rzyczyn a je s t c h y b a inna. P o prostu p rz ed m io t b ez n apisu ja k b y się n ie liczy, d o p iero słow o n a d a je m u w a g ę, sp raw ia , że istn ieje, n a b iera m o cy u rzęd ow ej. O u m ieszcza­ n iu ta k ic h n ap isów d ec y d u ją z p ew n ością m iłośn icy spisów in w en ta ­ rzow ych.

S ł o w a i g e s t y

S ło w o w y p o w iad an e o b o k gestu, to w arzy sz ące mu. S ło w o w y p o w ia d a n e zam iast gestu, z a stęp u ją ce je.

Czy m ożn a zn aleźć reg u łę, k tó r a łą cz y ła b y te d w ie dzied zin y n a­ szy ch działań? K ie d y u żyw am m od n eg o w ostatn ich la ta ch s fo rm u ło ­ w an ia: « kłan iam się», m og ę w y k o n a ć u kłon , ale m og ę też w y p o w ie­ d z ieć te słow a p o to, b y go so b ie oszczęd zić, p oz osta ją c w szakże w s fe r z e n iep o sz la k o w a n y ch d o b ry c h m an ier. G dy je d n a k u żyw am słów « kłan iam się» p rzez te le fo n , z p ew n o ścią u kłon u n ie w y k o n u ję, a je ś li n a w et to czy n ię, to je s t on z oczy w isty ch p ow od ów p o z b a ­ w ion y zn aczen ia, z n a jd u je się poza p e r c e p c ją rozm ów cy. P od o b n ie k ie d y p o w ia d a m : « ca łu ję rą c z k i pan i p ro fe s o r o w e j» ; w y raz y te m o ­ gą by ć ty lk o sło w n y m a k o m p a n ia m en tem d o czynu, a le też m og ą go zastęp ow ać. T a k w łaśn ie by się działo, g d y b y m ich użył w liście. S łow a m og ą b y ć o d p o w ied n ik a m i czy su bsty tu tam i g estów w ted y j e ­

dyn ie, gdy p osłu g u ję się p ierw szą o so b ą liczb y p o jed y n c z ej czasu tera ź n iejsz eg o (« k ła n ia łem się» bądź « b ęd ę się kłan iał» to c a łk iem inna sp raw a , p o d o b n ie e p ic k ie «kła n ia się»). S ta ją się on e w ów czas czym ś w rod z aju A u stin ow skich w y p o w ied z i p erfo rm a ty w n y ch : s k o ­ ro p ow iad am , że się kłan iam , to rz ecz y w iście się kłan iam , słow o rów na się czyn ow i. Z jesz cz e w ięk sz ą w y razistością, gdy w y k lu cz a ono m ożliw ość d an eg o gestu. K ie d y p o w ia d a m «gw iżdżę», n ie m og ę rów n ocześn ie gw izdać. N ic n ie szkodzi, że «gw iżdżę» m a tu zn aczen ie m eta fo ry c z n e, ró w n ież c h a r a k te r m eta fo ry c z n y m ia ło b y gw izdanie. P ew n e fo rm u ły p o ja w ia ją się ty lk o w czasie p rzeszły m b ąd ź p rz y ­ szłym , ch o ć w sk a z u ją na m eta fo ry c z n ie tra k to w a n y gest. N ie m og ę p ow ied zieć: «nie k iw a m p a lc em w bu cie», c h o ć n ie je s te m w stan ie w y kon ać w sp osó b w id oczn y — a w ięc zn aczący — gestu, o k tó ry m w spom in am , n aw et g d y b y ow y m «butem » b y ł san dał (i g d y b y fo r ­

(5)

P R Z E C H A D Z K I 190

m u ła n ie b y ła zaprzeczon a). A le w p ew n y ch p rz y p a d k a c h n ie m ogą użyć p ierw sz ej o so b y licz b y p o je d y n c z e j czasu tera ź n iejsz eg o d la te ­ go, że g est w p ełn i z a stęp u je słow o. N ie m ów ią w iąc: « m acham ręk ą » , bo po p rostu m a ch a m ręk ą . T a k u żyte, słow o b y ło b y tau tolog iczn e w o b ec gestu.

J a k w ięc k sz ta łtu ją się r e la c je m ięd zy sło w em a gestem ? Czy je s t to dziedzin a dow oln ości? D ow oln ości o k r e ś lo n e j p rzez ka p ry śn ą , z tru d em p o d d a ją cą się u p orzą d kow a n iu tra d y cję?

W i s z ą c y s t r u m i e ń

«S tru m ień św iad o m o ści w isiał w p ow ietrz u ja k o n atu raln a i k o n sek w en tn a d rog a pow ieści». Z dan ie to, w y ję te z p e w ­ n e j u czo n ej roz p raw y , je s t n iew ą tp liw ie śm ieszn e — śm ieszn ością, k tó rą od razu m ożn a o k r e ślić i s k la s y fik o w a ć , stan ow i bow iem k la ­ syczn y p rz y k ła d k a ta c h rez y , z w a n ej rów n ież abu sio. K a ta c h rez — w o g ro m n ej w ięk sz o ści w y p a d k ó w — n ie m ożn a w y m y ślić, k a ta c h r e ­ zy piszą s i ę sa m e, w ty m sp ecy ficz n y m u życiu s i ę, k tó re w s k a ­ zu je na b ez o so b o w o ść i n ieau ten ty czn ość. M n iej lu b b a rd z iej d zi­ w aczn e, n ie n ależą d o s fe r y k o n tro lo w a n eg o w yrazu , n ie stan ow ią n astęp stw a a k tu św ia d o m eg o , p rzeciw n ie — k a ta c h rez a to w y p o ­

w ied ź w y m y k a ją c a się św iad o m o ści (n aw et gdy stru m ien ia św ia d o ­ m ości dotyczy), to n ie za m ierzo n a « écritu re au tom atiqu e» , ję z y k , k tó ry z y sk a ł z ło śliw e p an ow an ie nad piszącym . P rz y jm u je on b o ­ w iem b ez r e fle k s ji ty lk o je d e n ty p zn aczeń — m eta fo ry c z n y ch , na o g ół w y soce z lek sy k a liz o w a n y c h , i n ie b ierz e p od u w agę, że sen sy d osłow n e n ie c a łk ie m zostały za tarte, że — p rzeciw n ie — n a g ro m a ­ d zen ie p rzen ośn y ch w y raż eń , cz erp a n y ch z jed n eg o p o la zn aczen io­ w ego, sp rz y ja ich w skrzeszan iu , że n ata rczy w ie p r z e b ija ją się one p rzez w arstw ą p rzen ośn i i sku tecz n ie d o p o m in a ją o sw e praw a. W cy tow an y m zd an iu w sz y stk ie w y raż en ia p rzestrz en n e u żyte zo­ sta ły m eta fo ry c z n ie, je d n a k ż e — o so b liw ie n aw a rstw ion e — o d z y s­ k a ły dosłow n ość. N aw et w fu n k c jo n u ją c y m ja k o term in « stru m ie­ niu św iadom ości» o d ez w a ł się stru m ień . S tru m ień , k tó ry zaw isł i stał się n atu raln ą drogą. P rzestrzeń , w y k o rz y sty w a n a w ty lu w y ra ż e­ n iach ze sp a c ja ln o śc ią n ie m a ją c y c h nic w sp óln eg o, sp ła ta ła fig la — i o d z y sk a ła sw ą przestrzen n ość.

(6)

E p iz o d z ż y c i a a r t y s t y

D om en ico C im arosa b y ł kom pozytorem , w iel­ k im i sław n y m . Do jeg o w ielb ic ieli n ależał S ten d h a l, sta w ia ją cy go w je d n y m rządzie z M ozartem i R ossinim . C im arosa p isy w ał g łó w ­ n ie o p e r y k o m icz n e, to on e p rzy n iosły m u sław ą w ca ły m ów czesn y m ś w ie c ie : od T am izy p o N ew ą. B y ł u lu b ień cem d w o ró w . O m e c e n a ­ sów n ie m u siał za b ieg a ć, ra c z e j oni z a b ieg a li o n iego. S y tu a cja ta z p ew n o śc ią m u d og a d zała, w y k o n y w a ł — ja k rz em ieśln ik — za­ m ó w ien ia , n ie b u n tow ał się, n ie od czu w ał u zależn ien ia — i to w ła ś­ n ie m ia ło się stać przy czy n ą jeg o k lęsk i. P od k o n iec X V III w. d zia­ ła ł n a d w o rz e F erd y n a n d a IV , k r ó la N eap olu (z o k o lic N eap olu p o ­ chodził). G d y F erd y n a n d został o b a lo n y w 1799 r. p rz ez w o js k a B o - n a p a rteg o , C im arosa n ie zazn ał skru p u łó w i z p o śp iech em , w ła ści­ w y m k o m p o z y to ro m ta m ty ch czasów , n ap isał k a n ta tę p ow italn ą, sła ­ w iącą p rz y jśc ie F ran cu zów . Nie w iem y , ja k ie b y ły m oty w y t e j d e ­ cy zji, cz y d z ia ła ła tu zim n a k a lk u la c ja a rty sty , k tó r y sądził, że w n ie s p o k o jn y c h cz asach m usi d b a ć o ła sk i m ecen a sa , z n a jd u ją ceg o się w zasięg u r ę k i, czy też d o głosu d oszła św ia d o m o ść tw ó rcy — rz em ieśln ik a , n ie p on osz ąceg o m o ra ln ej o d p o w ied zialn ości za sw e d zieła, g d y ż w o ln o m u je pisać z ja k ie jk o lw ie k o k a z ji, d la każd eg o, bo w n iczy m się n ie różn i od szew ca, n ie p y ta ją c eg o , k im je s t o so b a za m a w ia ją c a bu ty. E u g en e Io n esco za m ieścił w sw y m « Jo u rn al en m iettes» p rz y p o w ieść o b u k a resz teń sk im a d w o k a c ie, k tó r y czuł w ia ­ try h isto rii: p rzy sz ło m u ży ć w czasach p ły n n y ch i n ie u sta b iliz o w a ­ n y ch , cz ęsto w ięc zm ien ia ł p og ląd y , głosząc sw e p rz ek o n a n ia za k a ż ­ d ym ra z em z ró w n ą gorliw ością. P ra w n ik ów b y ł c z ło w iek iem z ręcz ­ n ym i sp ry tn y m , k o le jn e w o lty zaw sze o b ra c a ły się na jeg o korzy ść, d z ięk i n im u trzy m y w a ł się z p o w o d z en iem na p ow ierz ch n i. Czy ta k ż e C im arosa czuł w iatry historii? N iczego na ten tem a t n ie w ie ­ m y, c h y b a je d n a k — n ie, sk o ro p o śp iech m ia ł się sk o ń c z y ć d la n iego fata ln ie. P o trz ec h m iesią ca ch F ran cu zi z N eap olu w yszli, F e r d y ­ nand IV p o w ró cił n a tron. C im arosa z jesz cz e w ięk sz y m p o śp iec h em n apisał n astęp n ą k a n ta tę, by u czcić to w y d a rz en ie. O brażon y w ła d ­ ca n ie d ał się je d n a k p rz eb ła g a ć, w trą cił k o m p o z y to ra n a k ilk a m ie ­ sięcy do lochu , p o te m sk a z a ł na w ygn an ie. S ch o ro w a n y i p ostarzały , C im arosa p ostan ow ił u dać się do P etersb u rg a , m iasta, w k tó ry m przez cz tery la ta p rz eb y w a ł na d w o rz e K a ta rz y n y II, ciesząc się je j

(7)

P R Z E C H A D Z K I 192

ła s k a m i; opu ścił je d la teg o , że d o k u cz a ły m u m rozy. T y m ra z em je d n a k m rozy n ie zd ą ży ły ju ż d a ć m u się w e zn aki, zm arł b o w ie m w d rod z e — w styczn iu 1801 r. w W en ecji, k t ó r e j w ody — w p r z e ­ ciw ień stw ie do w ód p e te r s b u r s k ic h — nie b y ły sk u te lodem .

M o n o lo g G r e g o r a S a m s y

T o ja, G reg o r S am sa, w y m y śliłem F ra n z a K a f­ k ę . J a i m oi to w arzy sz e, J ó z e f K ., K a r l R osm an n, g eo m etra K ., n a­ w et bied n a śp iew a cz k a Jó z e fin a , k t ó r e j w y d a w a ło się, że je s t w ie lk ą ■artystką, ch o ć n ie p isan e j e j b y ły su kcesy . A ta k ż e w ielu in n ych, ic h im ion i n azw isk ju ż n ie pom n ę. N ie m ów , że to m y w łaśn ie z a w d z ięcz a m y istn ien ie F ran zow i K a fc e , to ty lk o p ó ł p ra w d y , a m o ­ ż e m n iejsza j e j cz ąstka , c a łk ie m m ik ro sk o p ijn a . B o k to b y o nim

w ied ział, g d y b y n ie m y? K to b y o n im p am iętał? N ie c h c ia ło b y ci s ię p rzecież, g d y b y n as n ie sta ło , z a jm o w a ć się jeg o k o n flik ta m i z ojcem . Nie in tereso w a łb y ś się jeg o z erw a n y m i zaręczy n am i. Nie z d o b y łb y ś się n a to, b y szu kać w P rad z e je g o ślad ów , b y og ląd ać d o m y , w k tó r y c h m iesz k a ł, i w zru szać się u lic a m i, po k tó r y c h ch o ­ d z ił, n ie szu ka łb y ś jeg o grobu . T a k , b ez nas F ran z K a fk a b y łb y je d ­ n y m z w ielu d o k to ró w p raw (iluż ich b y ło w p ań stw ie F ran ciszka Jó z e fa !) , jed n y m z w ielu ż y d o w sk ich in telig en tó w , m iesz k a ją c y c h -wówczas w P radze. N ie zap rzeczy sz w ięc, że to ja , G reg o r S am sa, s tw o rz y łem F ran za K a fk ę . D zięki m n ie o n im p am iętasz.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kryzys wiary w Kościół, dystansowanie się od życia i nauczania Kościoła trzeba widzieć najpierw jako konsekwencje kryzysu wiary w Boga.. Brak pełne- go zjednoczenia

Do końca 1941 roku wokół nowo powstającej armii skupiło się 52 kapelanów i około 150 księży diecezjalnych i zakonnych 6.. Mieli oni

Wiedza

Tyle tylko, że mnie to pytanie do dzisiaj nie daje spokoju, więc spróbuję przybliżyć powody dla których się nią /fotografią/ zajmuję.. Wydaje się, że istnieją dwie

Dotychczasowi Goście festiwalu: Małgorzata Strzałkowska, Iwona Chmielewska, Zofia Beszczyńska, Marianna Oklejak, Paweł Beręsewicz, Zbigniew Dmitroca, Katarzyna Bogucka,

Z myślą o promowaniu idei małych oj- czyzn zrodził się pomysł wydania książki, która będzie zawierała pełne teksty sześciu nagrodzonych projektów wraz z komenta-

Tym razem medale pośmiertnie przyznano: Cecylii i Maciejowi Brogowskim, Mariannie i Janowi Cioczkom, Walerii i Antoniemu Szyszkowskim, Mariannie Kozłowskiej

Możliwe jest wreszcie znacznie intensywniejsze włączenie czytelnika do gry (nie jest to jednak charakterystyczne dla Księgi...); zachowanie odbiorcy wywołane lekturą