• Nie Znaleziono Wyników

Problemy historii ruchu zawodowego : (na marginesie książki Wł. L. Karwackiego, Związki zawodowe i stowarzyszenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), Łódź 1972)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problemy historii ruchu zawodowego : (na marginesie książki Wł. L. Karwackiego, Związki zawodowe i stowarzyszenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), Łódź 1972)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Kancewicz, Jan

Problemy historii ruchu zawodowego : (na marginesie książki Wł. L.

Karwackiego, Związki zawodowe i

stowarzyszenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), Łódź 1972)

Przegląd Historyczny 65/2, 383-393 1974

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego, powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

JAN KANCEW ICZ

Problem y historii ruchu zawodowego

(na m arginesie książki Wł. L. K a r w a c k i e g o , Z w ią zki zawodowe i stow arzy­

szenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), W ydawnictwo Łódzkie, Łódź 1972, s. 578, 4 nlb.)

Je st faktem , że historiografia ruchu robotniczego na ziemiach polskich sto­

sunkow o mało prac poświęciła najbardziej m asowym organizacjom — związkom zawodowym. Co więcej spośród różnych dzielnic najbardziej upośledzonym był zabór rosyjski, mimo, że na ogół uważa się, że w ruchu tym przodował. Wreszcie najw iększym liczebnie ośrodkiem była w tym zaborze Łódź, a sam i jej w łóknia­

rze stanow ili czw artą część p ro letariatu Królestwa. A ruchowi zawodowemu wśród w łókniarzy i w Łodzi nie poświęcono ani jednej poważniejszej pracy naukow ej.

S tąd w aga tem atu podjętego przez Wł. L. K a r w a c k i e g o . W cześniejsze prace, jak w skazuje autor S albo ograniczały się do spraw programowych, albo brakło w nich w ielu istotnych elementów. K arw acki zarzuca im, że sprow adzały w alkę ekonomiczną związków do organizowania strajków i to tylko strajków w imię skrócenia czasu pracy i podwyżki płac. Pom ijali zaś „dążenie związków zawodo­

wych do uporządkow ania sytuacji prawno-ekbnom icznej robotnika w fabryce, w prow adzenie planowości do w alki ekonomicznej, dążenie do powoływania sądów rozjemczych, podpisyw anie um ów zbiorowych, w prowadzenie konstytucjonalizm u fabrycznego itp.”. Niniejszy „rejestr grzechów” dotychczasowych prac o ruchu zawodowym, w skazuje na kierunek badań autora, na problem y jakie pragnął ośw ietlić w swej monografii, a naw et na to, jak te problem y staw ia i do jakich konkluzji dąży.

Główną zaletą m onografii Karwackiego jest wielka i różnorodna baza źródło­

w a, a na tej podstaw ie — wydobycie olbrzym iej — nie w aham y się użyć tego przym iotnika — liczby faktów : nazw organizacji zawodowych, ich liczebności, stru k tu ry , funkcji, finansów , akcji, w których uczestniczyły, nazwisk działaczy związkowych itp. A utor zestawia liczebność związków łódzkich, a naw et całego K rólestw a, ze związkam i rosyjskim i i zachodnio-europejskim i. Wszystko to w pro­

porcji do liczebności klasy robotniczej, a w pierwszym rzędzie włókniarzy. W tym zakresie praca K arw ackiego może służyć wszystkim badaczom ruchu masowego, zwłaszcza zawodowego, na terenie całego zaboru rosyjskiego.

M onografia składa się ze wstępu, rozdziału I om awiającego okres roku 1905 (w sumie około 50 stron), rozdziałów II—V (około 270 stron) om awiających ruch zawodowy w latach rew olucji 1905—1907, rozdziałów VT—IX obejm ujących okres kontrrew olucji 1908—1910 (około 100 stron), dalej rozdziałów X —XIII o związ­

kach w okresie ożywienia ruchu robotniczego (około 100 stron) i wreszcie — zakończenia. Ja k w idać połowę tekstu zajm uje okres rew olucji, lecz niem niej

l id zie tu zw laszca o m onografie St. K o w a l e w s k i e g o i O r z e c h o w s k i e g o o ra z K o c h a ń s k i e g o .

PRZEGLĄD HISTORYCZNY, TOM LXV, 1974, zesz. 2.

(3)

ciekaw e są la ta ożywienia ruchu robotniczego i odbudowy związków (1912—

1914), dotąd w literatu rze praw ie nie przedstawione.

We w stępie au to r w skazuje m. in. na b rak w Łodzi starej k adry p ro letaria­

ckiej i większego ośrodka inteligencji, k tó ra mogłaby prom ieniować na ogół mieszkańców. Szybki w zrost liczebny klasy robotniczej Łodzi prow adził do zm niej­

szenia tem pa asym ilacji w iejskich przybyszy. A daptacja realizow ała się najczę­

ściej dopiero w drugim pokoleniu. A — dodajm y — jakiż był w roku 1905/06 od­

setek robotników w owym drugim pokoleniu?

Przechodząc do omówienia lat 1905—1907 autor charakteryzuje ru ch strajk o ­ wy i czołową w nim rolę w łókniarzy łódzkich. Obok ogólnie znanych danych dotyczących głównych oddziałów p ro letariatu i toczonych przez nie batalii zwraca uw agę i na takie, egzotyczne niem al w ypadki jak np. stra jk służby w łódzkiej synagodze. W toku w alk strajkow ych, zwłaszcza ekonomicznych 1905, a częściowo i 1906 r. ujaw nił się b rak doświadczenia robotników , a tym bardziej ich zorga­

nizow ania; często w chwili rozpoczęcia akcji brakło w ogóle opracowanych żą­

dań, w różnych oddziałach strajkujących zakładów wysuw ano różne postulaty, b rakło um iejętności prow adzenia p ertra k ta c ji z przedsiębiorcam i. N agm inne były stra jk i żywiołowe, nieprzygotowane, wiele było sam osądów (wywożenie na tacz­

kach znienawidzonych m ajstrów ). N ajpierw były one zrozumiałe, potem — zda­

niem au to ra — występow ały tu w ielokrotnie nadużycia. Nie m niej istotny jest uw ypuklony w m onografii fakt, że w okresie spadku fali rew olucyjnej i w zra­

stającej nieskuteczności strajk ó w ekonomicznych a dotkliwości represji carskich i szykan ze strony fabrykantów , zatem rosnącego rozgoryczenia robotników , za­

rysow ał się zw rot ku terrorow i ekonomicznemu („bomby kraw ieckie”, „bomby szewskie” itp.).

Z drugiej strony w pracy odnotowuje się „oddolne” pow staw anie organizacji dla potrzeb bieżącej w alki i to w sam ym jej toku, np. kom itetów strajkow ych i delegacji fabrycznych, a wśród rzem ieślników delegacji robotniczych (jednej dla danego „fachu”).

K arw acki szczegółowo ry su je pow staw anie w Łodzi pierwszych związków, a po­

tem analizuje je w układzie system atycznym zgodnie z ich pow iązaniam i poli­

tycznymi. Obok najw iększych i najaktyw niejszych: socjaldem okratycznych (około 17 tys. członków), klasow ych bezpartyjnych (tj. zakładanych i faktycznie k iero ­ w anych przez lewicę PP S a potem — PPS-Lew icę, około 26 tys. członków), autor uwzględnia żydowskie związki klasowe, głównie „bundow skie” (ponad 4,3 tys.

członków). Fakt, że ru ch zawodowy K rólestw a zrzeszał wówczas około 150 tys.

ludzi, tj. co najm niej 20% pracujących w przem yśle i handlu, gdy naw et w N iem ­ czech tylko 24®/o, w A ustro-W ęgrzech około 15°/®, a w Rosji 5°/o, mówi sam za siebie. W sam ej Łodzi zrzeszonych było około 50°/o wszystkich pracujących!

Ciekaw e są próby analizy tak ty k i Narodowej D em okracji wobec masowego ruchu robotniczego. Nie kw estionując oczywiście dawno znanej, zasadniczej i za­

żartej wrogości p a rtii Dmowskiego wobec rew olucji i w alki klasow ej w ogóle, K arw acki w skazuje przecież, że ND, sta rają c się utrzym ać swoje w pływ y w m a­

sach, w w arunkach narastan ia rew olucji, a zwłaszcza jej szczytu (koniec 1905—

początek 1906 r.) oficjalnie opowiadała się za reform am i społecznymi, wzrostem dobrobytu i k u ltu ry robotnika. Potępiała naw et kapitał, ale tylko obcy, zwłaszcza żydowski. A utor dowodzi, iż ND starała się m aksym alnie rozszerzyć swe wpływy w śród inteligencji, k tó ra wówczas — pod wpływ em „ducha czasu” — też u jaw ­ niała zainteresow anie tym i reform am i. Łódzki „Rozwój” deklarow ał naw et, że

„ND popierała i popierać będzie zawsze [! — J . Κ.] stra jk , j e ś l i ów m a na celu popraw ę bytu pracow nika” [podkr. — J.K .].

(4)

Stąd założenie z incjatyw y ND nie tylko NZR-u, lecz także „polskich” zw iąz­

ków, z których najw iększym w całym K rólestw ie (2/3 ogółu członków) była w ła­

śnie łódzka w łókniarska „Jedność”. Wobec tego, że „polskie” związki — p rzy n aj­

m niej pozornie — nie angażowały się w w alkę polityczną a zarazem stosowały łagodniejszą tak ty k ę (strajk — ostateczność, przede w szystkim m ediacje między robotnikiem a przedsiębiorcą) więc napływ ali do nich robotnicy m niej upolitycz­

nieni, choć pragnący popraw y sytuacji ekonomicznej, oraz ci, którzy uw ażali, że ostra w alka (zwłaszcza ofensywna) jest bezskuteczna, wskazana zaś — tylko defensywna.

Po raz pierw szy w naszej powojennej literatu rze m onografia mówi ta k sze­

roko i źródłowo o chrześcijańskich organizacjach robotniczych. O rganizatorzy Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich (SRCh) zapoznali się z niem ieckim i doświadczeniami i dorobkiem teoretycznym w tym zakresie. A jednak, jak zazna­

cza autor, ani ks. A lbrecht, ani ks. Godlewski „nie uwzględnili (w swych pro g ra­

mach) celów i zadań, jakie w tych k rajach postaw ił sobie ruch chrześcijański.

Pom inęli całkowicie spraw ę reform y ustaw odaw stw a robotniczego, podniesienia zarobków, skrócenia dnia pracy itp.”. Byli skrom niejsi naw et od encykliki „Rerum novarum ”... R adykalniej, przynajm niej w słowach, występow ał ks. Rogoziński, np. nie potępiał strajk u . Nie został też poparty przez hierarchię kościelną, a n a ­ w et usunięty z Łodzi, a organizacja jego w krótce upadła.

Charakterystyczne, że najbardziej antyrew olucyjnym i antysocjalistycznym był niem iecki Evangelischer Textilarbeiter-V erein. N ajbardziej go też popierały ro ­ syjskie i praw osław ne władze carskie.

Tym niem niej większość robotników zorganizowana była w związkach klaso­

wych, a przecież dane te pochodzą już ze schyłku rewolucji.

Mówiąc o finansach związków autor wysoko ocenia ich dochody ze składek członkowskich; najwyższe były w zw iązkach SD, najm niejsze w „polskich”

i „chrześcijańskich”.

Szczegółowo zatrzym uje się K arw acki nad w alką robotników o swe praw a i pozycję w zakładzie pracy. Walcząc o „konstytucjonalizm fabryczny” związki dążyły zarazem do utrzym ania niezbędnej dyscypliny pracy, organizowały sądy fabryczne, starają c się eliminować samosądy. Związki klasowe odegrały też isto t­

ną rolę w akcji o przerw anie tzw. w alk bratobójczych (konferencja 24 kw ietnia 1907).

O m aw iając ta k ty k ę związków autor polemizuje z O r z e c h o w s k i m i K o ­ c h a ń s k i m , którzy koncentrow ali się na w alce strajkow ej. Zdaniem Karwackiego strajk , naw et w taktyce związków SD, był tylko ostateczną form ą nacisku. W ięk­

szość konfliktów rozwiązywały organizacje zawodowe, naw et klasowe, polubow ­ nie, i nie stanow iło to oportunizm u.

M onografia opisuje także antyrobotnicze akcje władz i fabrykantów . Pokrótce przedstaw ia też organizacje przedsiębiorców. Największa z nich — Łódzki Z w ią­

zek F abrykantów Przem ysłu Bawełnianego (ŁZFPB), organizator słynnego lokautu, była nielegalna z punktu widzenia rosyjskiego ustaw odaw stw a. Mimo to działała jaw nie i bez najm niejszych przeszkód.

Pisząc o okresie reakcji (1908—1910) Karw acki słusznie, a po raz pierwszy bodaj w naszej powojennej historiografii zwraca uwagę, że ruch rew olucyjny i robotniczy w tych latach kolosalnie osłabł, nieraz wręcz zanikł nie tylko na sk u ­ tek rep resji caratu i kapitału, lecz także na skutek rozczarowania i apatii szero­

kich m as robotników . Organizacje, które — jak związki „polskie” i SRCh — zw al­

czały rew olucję i klasowy ruch zawodowy, a naw et początkowo (w latach 1907—

(5)

1908) zyskały na ich osłabieniu, w krótce sam e zarówno z powodu rep resji (np.

„Jedność”), jak i apatii sam ych robotników zaczęły słabnąć i rozpadać się.

N atom iast w latach 1912—1914 uderza mało dotąd uw ydatniony fakt, że w znie­

sienie fali ruchu strajkow ego w K rólestw ie Polskim — ta k przodującym jeszcze w r. 1906 — było w ielokrotnie mniejsze, niż w Rosji. K arw acki po raz pierwszy scharakteryzow ał falę strajk ó w łódzkich z lata 1913 r., pokazując ich żywiołowość, um iar, by nie rzec — pokorę robotników , ich niepodatność na oddziaływanie p a r­

tii socjalistycznych. I stąd — ciężką przegraną. Zaznacza przecież autor pozytywy:

odbudowę szeregu związków, początek przezwyciężania sekciarstw a, np. zwrot SD KPiL-owców — „rozłamowców” (K. Radek i inni), ku budowie legalnych bez­

p arty jn y ch klasow ych związków zawodowych. Zauw aża też dalszy upadek związ­

k ó w „polskich”, a z kolei próby „zradykalizow ania” SRCh, gdy spostrzegło, że tra c i resztę wpływów.

O osiągnięciach K arw ackiego piszemy dość obszernie nie tylko dlatego, деЬу

■zwrócić n a nie z przekonaniem uwagę czytelnika, lecz także, by recenzja nie

■wypadła w zbyt ciemnych b arw ach z powodu zastrzeżeń, jakie z kolei zmuszeni jesteśm y poczynić.

Dotyczy to w pierw szym rzędzie stosunku do źródeł. Autor w ogóle ich nie charakteryzuje, korzysta zaś z olbrzym iej ich ilości, zwłaszcza z prasy, bardzo często nie tylko dalekiej od interesów klasy robotniczej, lecz wrogiej klasowem u ruchow i robotniczem u. Mimo to autor uznaje za praw dziw e nie tylko figurujące w niej konkretne inform acje o poszczególnych w ydarzeniach, lecz także opinie ogólne. Tak np. na s. 10—11 przytacza obszerny (17 wierszy) wywód czołowego działacza ND J. Steckiego na tem at wpływ u, jaki w yw iera na chłopa przejście w szeregi w ielkom iejskiego (czy w łaśnie łódzkiego?) proletariatu. Oto jego sens:

n a wsi chłop był spokojny, m oralny i bogobojny (co „zaspokajało jego popędy idealne”) ale „em igrant ze wsi, przybyw ający do Łodzi stanowczo cofa się w swej w iejskiej cywilizacji, nie nabyw ając przy tym w c a l e cech dodatnich cywilizacji m iejskiej. To ostatnie z różnych powodów się d z i e j e ---- (podkreśl. — J. K.).

W śród powodów tych, endecki teoretyk nie dostrzega ani sytuacji stworzonej przez fab ry k an ta ani przez ustrój polityczny. „Robotnik fabryczny nader łatw o chw yta za nóż w kłótni z to w a rz y s z e m --- , nie srom a się swych stosunków z żoną odbyw ać jaw nie w izbie, gdzie śpią lub czuw ają inni”, jego „rodzinne ż y c i e --- nie istnieje”, ru jn u je zdrowie nie tylko n a skutek pracy, ale i ... zaba­

wy, zaś „syfilis i alkohol dopełniają reszty” ; w śród dziewcząt „rzadko napotkać można piętnastoletnią, k tó ra by dziewicą była, chłopcy tego w ieku już z nożem w cholewie stale do pracy przychodzą”. Zatem „włościanie do m iasta przeniesieni są to ludzie o cywilizacji zw yrodniałej, uw stecznionej” — kom entarze chyba zbyteczne. Tymczasem K arw acki przytacza tę ocenę jako absolutnie m iarodaj­

ną, bo nie o patruje jej ani jednym słowem zastrzeżenia. Kiedy indziej sięga do oceny niejakiego Praw dzica w piśm ie „Głos Polski”, nie podając, kim był ów autor, ani naw et jaki k ierunek reprezentow ało w spom niane pismo. Ocena ta brzm i: „Obydwie strony, i przemysłowcy, i robotnicy, popełniają t e n s a m b ł ą d jednostronności; w głębi duszy pierw si w ierzą tylko w represje, drudzy t y l k o w strajk i, zam achy i terro r, atm osfera łódzka sprzyja wszelkim sk ra j­

nościom poglądów, sprzyja ufaniu tylko środkom gw ałtow nym ” (s. 164, podkreśl. — J. K.). Zdaniem au to ra m onografii są to stw ierdzenia „nie bez słuszności”. Autor odwołuje się do źródeł antyrobotniczych w ocenie najbardziej rażących, sk ra j­

nych form w alki w ystępujących w ruchu żywiołowym. Tak np. na s. 200 jest mowa o sam osądach, k tó re rzeczywiście m iały miejsce, a były — stw ierdźm y to, by nie było żadnych nieporozum ień — zjaw iskiem w najwyższym stopniu nega­

tyw nym . I w łaśnie tu K arw acki przytacza relację z „Rozwoju” z 13 m arca 1906,

(6)

iż robotnicy odrzucili propozycję sądu polubownego (w ysuniętą przez m ajstrów ) *„

a zastosowali sam osąd ponieważ ich zdaniem — „sam osądy przy obecnym u stro ju są jedynym w yjściem ”. Wypowiedź tę autor przytacza powtórnie, także w postaci cytaty, o pięć stronic dalej, nie staw iając przy tym pytania, jaką część konflik­

tów rozstrzygnięto drogą samosądów, a zwłaszcza jak a była dynam ika tego zja­

wiska. Choć z dalszego w ykładu w ynika, że dzięki partiom socjalistycznym i związkom zawodowym samosądy ustępow ały sądom fabrycznym . A nowe n a ­ silenie te rro ru ekonomicznego związane było już z upadkiem rewolucji. W ypada­

łoby zapytać, jakie rew olucje mogły uniknąć tego rodzaju skrajności? Czy w K ró ­ lestw ie było ich w latach 1905—1907 więcej czy raczej mniej niż gdzie indziej?

A w całej rew olucji tych lat m niej czy więcej niż np. w latach 1789—1794 — i w wielu innych?

O parcie się K arwackiego o źródła endeckie powoduje naw et przejm ow anie ich term inologii. Tak np. (na s. 213) pisze on: „Endecki postulat obrony in te re ­ sów p r z e m y s ł u jako dobra o g ó l n o n a r o d o w e g o wziął górę nad pod­

stawowym i interesam i klasy robotniczej” (podkreśl. — J. Κ.). Jakiż to „ogólnona­

rodowy interes”, jakież „ogólnonarodowe dobro” podważały wówczas s tra jk i- eko­

nomiczne? A jeśli był to postulat endecki, nie odpow iadający rzeczywistości, gdzie choćby w naw iasie zastrzeżenie w tej m aterii?

Specjalnym upodobaniem autora cieszą się takie term iny jak „opinia społecz­

n a”, „sym patia społeczeństw a” itp. (np. s. 458 i 459). Stosuje je K arw acki nie do takich problemów, jak np. ucisk narodowy lub ogólnopolityczna w alka o wolność, oświatę i k u ltu rę narodow ą, w których istotnie — jeśli nie absolutnie cały naród, to w każdym razie jego znaczna większość mogła być i była zasadniczo jedno­

myślna. Używa np. słów o „opinii społecznej” i „sym patii społeczeństwa” w kw e­

stii „praw a robotników do upom inania się o ludzkie w arunki egzystencji” (s. 458) m ając na myśli strajk , tzn. w alkę klasow ą z kapitałem . Czy w skład tej „opinii społecznej” i „społeczeństwa” sympatyzującego strajkom 1913 r. wchodziła b u r- żuazja, a jeśli tak , to czy cała? Czy ziemiaństwo? Czy stronnictw o Polityki Real­

nej (SPR), czy ND?. W yrazem te j opinii m iały być takie pisma, jak „Nowy K u rier Łódzki” i „Gazeta Ł ódzka”, wreszcie publicysta pierwszego z tych pism — J. G a r- likowski. Co to były za pism a i kim ten publicysta, czyje klasowe, grupow e i po­

lityczne opinie w yrażali, tego z monografii w prost się nie dowiemy. Podobne u ję ­ cia w ystępują, gdy autor pisze iż „z powszechnym uznaniem spotkała się spo­

kojna, pełna godności postaw a robotników ” (s. 458). „Uznanie” to dotyczyło „um iar­

kow ania” walczących (s. 459). A przecież o tychże strajkujących w roku 1913 robotnikach, których um iarkow anie „powszechnie” oceniono pozytywnie, sam au to r mówi, że postaw a ich była bierną; że „wszędzie w strzym yw ali się od jakichkol­

w iek rozmów i p e rtra k ta cji z adm inistracją fabryczną” (s. 453); że nie ulegli sugestiom p artii socjalistycznych, by akcję rozszerzyć i nie mogli jej zorganizo­

wać; że był to raczej „odruch determ inacji, niż planow ej i dobrze przygotow anej akcji”, że „nie udało się nadać ruchowi większego rozm achu” i dlatego poniósł porażkę. Komuż zatem było na rękę takie um iarkow anie?3

г N ota ben e, p rzytoczona na s. 203 w ypow iedź jed n eg o z ro b o tn ik ó w , że sądy p o lu ­ bow ne zorganizow ane n a zasadzie p a ry te tu ro b o tn ik ó w i m a jstró w nie będą dla ty c h p ierw szy ch d o stateczn ie sp ra w ied liw e i k o rz y stn e — w y d a je n am się w ysoce p rzek o n y ­ w a jąc a. N iep rzy p ad k o w o k o n cep cję tak ic h sądów polub o w n y ch forsow ali zwłaszcza m a j­

stro w ie. Szkoda, że a u to r n ie u sto su n k o w ał się do tej k w estii.

s O czyw iście, robotndcy p o w strzy m ali się tak że od te r r o r u ekonom icznego, co b y ło p o zy ty w n e. B yć m oże ty lk o tę okoliczność m ial na w id o k u K arw ack i, gdy so lid ary z u je sią z ow ym „p ow szechnym u zn an iem społeczeństw a” . Ale nigdzie teg o n ie zaznaczył.

(7)

O parcie się o wyżej wym ienione źródła i przejm ow anie ich ocen dotyczy także stosunku do łódzkich kapitalistów . Choć przedtem (i potem, np. na s. 536) sam K arw acki niejednokrotnie pisał o zysku i dążeniu do zachowania niepodzielnego panow ania w swym przedsiębiorstw ie, jako o głównym motorze w szelkich poczy­

nań „lodzerm enschów”, tu (na s. 460) p rzy pomocy cytaty z „Gazety Łódzkiej”

i „H um anisty Polskiego” — za główną (jeśli nie jedyną) przyczynę ich (fabry­

kantów ) nieustępliw ości wobec postulatów strajk u jący ch uznał „głupotę” przed­

siębiorców, ich b rak w ykształcenia, „niekulturalność”, „prym ityw izm ” i „nieokrze­

sane prostactw o”. W ypada zapytać: cóż uczyniło tych samych ludzi w kilka czy kilkanaście la t później o ty le m ądrzejszym i, lepiej w ykształconym i itd., że uznali szereg postulatów , o których w 1913 r. nie chcieli naw et słyszeć? Czy nie określo­

na sy tu acja społeczno-polityczna nie tylko w Łodzi i w Polsce, ale w sąsiedniej Rosji, a zresztą — na pewno także i potrzeby ekonomiczno-techniczne XX w.4 S praw ą dyskusyjną, choć — przyznajem y — tru d n ą do rozw iązania, jest s tru k tu ra m onografii. A utor sta ra się n ajp ierw zapoznać nas z pow staniem , roz­

w ojem i stru k tu rą związków, a później dopiero — w zw iązku z ich działalnością — z marsową w alką ekonomiczną, zwłaszcza strajkow ą. W skądinąd zrozum iałym d ą­

żeniu do koncentracji na zasadniczym tem acie, pisze niem al wyłącznie o spraw ach ekonomicznych, nader rzadko łącząc je z w alką polityczną. Stąd też nie otrzym u­

jem y pełniejszego zarysu dynam iki i — co chyba najw ażniejsze — form tych m a­

sowych w alk ekonomicznych w ścisłej zależności, a nieraz w splocie z w alkam i politycznym i. Nie został jasno postaw iony problem , jak a część w alk strajkow ych i kiedy, w jakiej fazie rew olucji była czysto żywiołowa, jak a i kiedy była k iero­

w ana przez p a rtie polityczne, a wreszcie — jak a i kiedy — przez związki. A p rze­

cież w łaśnie dla K rólestw a Polskiego (i całej Rosji), specjalnie zaś dla rew olucji 1905—1907 r. charakterystyczne jest, że p a rtie pow stały tam p r z e d związkam i i sam e często bezpośrednio podjęły oraz prow adziły w alkę ekonomiczną aż do okresu m aksym alnych sukcesów włącznie. N atom iast związki rozw inęły się i za­

częły praktycznie działać, m.in. kierow ać strajkam i, w okresie stopniowego schył­

ku rew olucji, tj. w w arunkach coraz m niej korzystnych. I na tym polegał ich dram at. N ajw iększe sukcesy ekonomiczne osiągnięto przed pow staniem związków, a z ich istnieniem w iązały się w alki coraz częściej defensywne i przegryw ane.

Zw iązki la t 1906—1908 były, w skrócie i grubym uproszczeniu, zw iązkam i klęsk, związkam i działań stosunkow o m ało efektyw nych. Choć bez tych działań byłoby robotnikom jeszcze (i to chyba znacznie) gorzej.

Oczywiście, tru d n o czynić K arw ackiem u zarzut, że nie przedstaw ił najpierw , w całej jego założoności problem u w alk masowych. To ostatnie wym aga może naw et odrębnej monografii. Ale w obecnym ujęciu związki zostały przedstaw ione (zwłaszcza w rozdziałach II i X) w oderw aniu nie tylko od w alk masowych, ale także od kierujących tym i w alkam i partii, od ich taktyki, od ich konkretnej pracy w ruchu zawodowym, w reszcie od w łasnej działalności (związków) na rzecz po­

praw y w arunków pracy i płacy (rozdziały III, X I i in.).

O derw anie związków od ru ch u masowego sugeruje czasami w nioski niezgodne z rzeczywistością. Mówiąc o odbudow ie organizacji zawodowych w latach 1911—

1914 au to r tw ierdzi, że „Łódź w ysunęła się na czoło” (s. 411). Rzeczywiście, odbu­

dow ano ich więcej i większych niż w W arszawie, ale czy w łaśnie Łódź w ysunęła się wówczas na czoło masow ych w alk, w tym i ekonomicznych? I czy osiągnęła w tych w alkach w iększe sukcesy? Czy też m iała je W arszawa, w której i żywio­

łowe odrodzenie ruchu okazało się nieporów nanie większe, i — co najw ażniejsze —

* N o ta Ь епе, o ta k ty c e u stę p stw zastosow anej p rz ez łódzkich fa b ry k a n tó w w k ońcu 1B18 r. p isał sa m K a r w a c k i (W a lka o w ła d zą w Ł o d zi 1918—1919, Ł ódź 1962, s. 60, 81—83).

(8)

obie p artie lewicy socjalistycznej były o wiele prężniejsze i zyskały większy wpływ, m.in. w w alkach stra jk o w y c h 5.

Rzeczą sporną w ydaje się też ujęcie przez K arw ackiego sytuacji praw nej klasy robotniczej i sam ych związków zawodowych. Autor w ielokrotnie podkreśla, że jego zdaniem „sytuacja p r a w n a robotników m iała d e c y d u j ą c y w pływ na ich w arunki bytow e” (s. 21, podkreśl. — J. Κ.). Za „przełomowy m om ent”

w dziejach uznał „Tymczasowe przepisy o zgrom adzeniach z 25 i m anifest carski z 30 października [gdyż] stw orzyły [one] nową sytuację p o lity c z n ą --- krótki okres względnie liberalnej polityki caratu w kw estiach społecznych” (s. 48). Co praw da, w tym że akapicie K arw acki przyznaje, że „dni wolnościowe” przerw ało wprow adzenie stan u w ojennego i że po 20 dniach „liberalizm u” stan wojenny powrócił — w szczególności w Łodzi — aż do 1910 r. Więc cóż to za „przełom ”, jeśli w w aru n k ach „Przepisów o zgrom adzeniach” i m anifestu ani do wolności zgromadzeń, ani tym bardziej związków nie dopuszczano? Zdaniem au to ra ogło­

szenie 80 arty k u łu „Zbioru P raw ” („Swoda Zakonow ”) rów nało się uznaniu praw a do koalicji (s. 48). Lecz czy to praw o zrealizowano? O dw ie strony dalej sam K a r­

w acki stw ierdza: „Ożywiona działalność wokół zakładania bezpartyjnych klaso­

wych związków zawodowych została raptow nie przerw ana 21.ΧΙΙ.1905 r. kiedy to ponownie wprow adzono stan w ojenny”. Przytoczone w książce setki faktów do­

wodzą, że pod caratem żadne praw a wolnościowe dla mas ludow ych dłużej i sze­

rzej respektow ane nie były.

Nie chodzi bynajm niej o to, by negować znaczenie takich czy innych p rz e ­ pisów praw nych, k tóre stw arzały określone możliwości dla ruchu robotniczego.

Rzecz jednak w tym , że o ich przestrzeganiu lub nie — decydował każdorazowy układ sił klasowych. To nacisk mas spowodował „dni wolnościowe”, a niedostatecz­

ność tego nacisku a potem upadek rew olucji likw idację swobód i zdobyczy, naw et jeśli istniały nadal na papierze. Na s. 219, po przedstaw ieniu zdobyczy w łókniarzy w latach 1905—1907 czytam y: „Niestety, w szystkie te osiągnięcia nie były trw ałe.

Ani praw o, ani um owy zbiorowe nie gw arantow ały” norm czasu pracy, podwyżek czy też „konstytucjonalizm u" fabrycznego. „Po upadku rew olucji dało to fa b ry ­ kantom możność wycofania się z wymuszonych przez robotników zobowiązań”.

Zatem , jak w ynika z kontekstu, b rak określonych gw arancji w praw ie i umowach zbiorowych dał „fabrykantom m o ż n o ś ć --- ” itd. U padek rew olucji, jest w tym ujęciu przyczyną drugorzędną. T rudno z takim ujęciem się zgodzić.

Nie „czepiamy się” tu tylko jednego lub drugiego niezręcznego sform ułow a­

nia; dowodzą tego wnioski uogólniające pracy Karwackiego. Pisze on: „Sytuacja p r a w n a robotników w Rosji m iała d e c y d u j ą c y w pływ na ich w arunki bytow e” (s. 535 — podkreśl. J. Κ.). „W arunki p r a w n o-polityczne w państw ie carów ham ow ały norm alny rozwój klasy robotniczej” (s. 536 — podkreśl. J. Κ.).

Oczywiście, w każdym z tych sform ułow ań jest doza słuszności. Ale czy jed n a­

kowa sytuacja praw n a robotników w całym Im perium , traktow ana jako główny czynnik, może nam w ytłum aczyć różnicę w ich w arunkach bytowych, np. w K ró­

lestw ie i w C esarstw ie ilustrow aną przez samego au to ra (na s. 177) stosunkiem płac 3:1*. Czy jednakow a sytuacja praw na tłum aczyła różnice jakie w tych w a­

runkach istniały m iędzy latam i prosperity i kryzysów ekonomicznych? 7.

5 Pisze o ty m sam a u to r, ty le że n a s. 44B—449, gdy o p rzo d o w n ictw ie łódzkich zw iąz­

ków n a s. 411, a le k o n fro n ta c ji ty c h d w ó ch w n iosków w m o n o g rafii n ie znaleźliśm y.

6 P o m ija m y fa k t, że K a r w a c k i za w sk aźn ik i sto su n k u s y tu a c ji m a te ria ln e j ro b o tn i­

ków K ró le stw a i C esarstw a wzdął ty lk o p łace n o m in a ln e, co je s t m etodologicznie niesłuszne i p ro w ad zi d o b a rd zo w ątp liw e g o w n io sk u .

7 P o r. np. ob liczen ia S. S t r u m i l i n a . O czerki e ko n o m ic ze sk o ) isto rii R ossiji, M oskw a I960, s. 106 n.

(9)

Również antyliberalizm przemysłowców K rólestw a, a w szczególności łódzkich w kw estii robotniczej K arw acki tłum aczy niem al wyłącznie z e w n ę t r z n ą przy­

czyną polityczną — ich oparciem o carską policję i w ogóle o przychylność władz (s. 536 i 537) 8. Ale kiedy indziej sam odnotowuje, jak w w arunkach tychże samych rządów carskich, pod w pływ em nacisku żywiołowego ruchu rewolucyjnego, ze w szystkim i jego anarchistyczno-terrorystycznym i ekscesami włącznie, wśród tychże przemysłowców pojaw iły się dążenia do dopuszczenia działalności związków zawo­

dowych, aby pow stał czynnik regulujący m etody w alki i pom agający kapitalistom drogą układów zachować wszystko to, co zachować by się dało. Ale przecież, gdy burżuazji udaw ało się osłabić p ro letariat drogą w łasnej presji (lokaut), a ruch robotniczy od w ew nątrz, np. przez „polskie” związki, odbierała ona ustępstw a, przedtem przyjm ow ane (wśród garbarzy, piekarzy i w w ielu innych w ypadkach) nie czekając zbytnio na władze.

Zresztą cała tak ty k a ND w końcu 1905 r., p ertrak tacje Dmowskiego z W ittem, był to w yraz wcale nie tylko oparcia się o carat. Gdy ten się zachwiał, była to tak ty k a uzyskania autonom ii w poczuciu, że się podoła rew olucji własnymi, wew nętrznym i, polskimi reakcyjnym i siłami.

Mówiąc krótko, nie sam a sytuacja praw na, i nie sam carat określały politykę polskiej burżuazji, w tej liczbie łódzkich fabrykantów , a z drugiej strony — położenie robotników , w aru n k i ich ruchu i jego rozwoju. Zależały one od całego kom pleksu przyczyn, poczynając od stopnia rozwoju kapitalizm u, a poprzez układ sił: carat, burżuazja, ziem iaństwo, drobnomieszczaństwo (w tym chłopstwo i in te ­ ligencja), a kończąc na proletariacie i jego ru ch u robotniczym: i w całym Im perium , i w zaborze rosyjskim . A utor, dla przykładu, nie dostrzega tego, co sam nazwał

„cierpieniam i, związanymi z niedorozwojem kapitalizm u”, a co chyba w Łodzi znaj­

dowało specjalne plastyczne odbicie. Nie docenia też działalności ND i „polskich”·

związków zawodowych, jako czynnika ham ującego postępowy ruch robotniczy.

W konkluzjach zaw artych w zakończeniu nie poświęca tej spraw ie ani słowa.

A utor uw aża też, że sytuacja praw na robotników determ inow ała nie tylko niski poziom ich oświaty i k u ltury, b rak doświadczenia w akcjach politycznych, ale także form y w alki ekonomicznej. „ Z d e s p e ro w a n i--- sięgali najczęściej do radykalnych środków nacisku, często stosując terro r, a naw et anarchistyczne form y walki. Nie było z w ią z k ó w --- ” itd. W ypadałoby spytać, gdzie więcej było w końcu X IX i początkach XX w ieku te rro ru i anarchizm u: w znajdującym się w samowładczej Rosji K rólestwie, czy w dem okratycznej F rancji, Włoszech, Szw aj­

carii lub w konstytucyjnej Hiszpanii. I wreszcie, w jakiej rew olucji obyło się bez elem entów te rro ru i anarchizm u?

A utor — ta k samo uporczywie jak czynił to z sytuacją praw ną — sprowadza spraw ę w arunków rozw oju p ro letariatu (i jego ruchu) a naw et całego niem al społeczeństwa w K rólestw ie wyłącznie do b rak u w łasnego państw a. „Społeczeń­

stw o polskie, pozbawione w łasnych instytucji państwowych, praw nych i politycz­

nych, tra k tu ją c e instytucje rosyjskie jako obce i wrogie, nie zdobyło powszechnej ku ltu ry praw nej, ani dyscypliny państw ow o-obyw atelskiej, k tóra w X IX wieku kształtow ała się w zachodniej Europie” (s. 535). W szystko to praw da, ale przecież niepełna, więcej — jednostronna. Czy we w szystkich krajach, których narody po­

siadały od daw na niepodległość, w łasne instytucje, k u ltu rę praw ną a niektóre wręcz w yjątkow ą dyscyplinę państw ow o-obyw atelską, w łaśnie tak a „kultura”, ta k a dyscyplina — niezależna od tego, jakiego społecznie i politycznie ustroju dotyczyła; czy — pow tarzam y — nie doprowadziły one do największego załam a-

8 A u to r w idm tak ż e ja k o p rzy czy n ę w e w n ę trz n ą n iek u ltu ra ln o ś ć itp . cech y fa b ry ­ k an tó w .

(10)

nia się i cofnięcia w rozwoju p roletariatu (i całego narodu), jakie widziały now o­

żytne dzieje Europy?

Całe to ujęcie prowadzi do wniosku: „Tylko reżim panujący w państw ie ro sy j­

skim i później pierw sza w ojna światowa ham owały rozwój tych [zawodowych — J. Κ.] organizacji. Gdy pow stała niepodległa Polska, a robotnicy uzyskali pełną swobodę zrzeszania się w związki, wystarczył kilkum iesięczny okres, aby odbudow ać w Łodzi związki zawodowe w takich rozm iarach, jak w latach rew olucji 1905—

1907 r.” (s. 538). I znów jest to praw da niepełna. Po pierwsze: w w arunkach tego samego, zasadniczo, reżim u inaczej bywało w różnych ośrodkach Królestwa, np. w W arszawie, Zagłębiu Dąbrowskim, Staropolskim i Łodzi, a tym bardziej — w różnych ośrodkach C esarstw a. Po drugie: autor łączy dwie wcale nie identyczne i nie zawsze ze sobą zespolone spraw y — odzyskanie w łasnej państwowości i swobody dem okratyczne dla klasy robotniczej. Pisze: ,.gdy robotnicy uzyskali pełną swobodę” ! Pom ijam już czy była ona tak pełna. A utor monografii „W alka o władzę w Łodzi 1918—1919” sam najlepiej o tym wie. Odzyskanie niepodległości odbyło się u nas w określonej sytuacji międzynarodowej oraz wielkiego w znie­

sienia fali w alk robotniczych i dem okratycznych w ew nątrz kraju. To dało praw o do zrzeszania się i spowodowało ta k szybkie i pełne jego wykorzystanie. N ie­

podległość istniała odtąd przez lat z górą 20. A czy przez ten czas i to p ra w o było respektow ane, i związki skupiały taki wysoki odsetek pracujących i wreszcie były zawsze tak aktyw ne, jak w latach 1905—1907?

T rudno przyjąć opinię A utora, że instytucje pojednawczo-rozjemcze, inspekcje fabryczne, sam e przez się „były spraw nym pośrednikiem między pracodaw cam i a robotnikam i, broniły interesów robotników, choć na tyle, na ile pozw alały do­

puszczalne granice” (s. 535). Nigdzie nie powiedziano natom iast, że te stosunki między robotnikam i a kapitalistam i zostały na Zachodzie „unorm ow ane” przez w ieloletnią w alkę samego proletariatu i tylko jego stały nacisk utrzym yw ał t e

„norm y”, a naw et je rozwijał. Sam „trium f liberalizm u w Europie”, o którym pisze K arw acki, jako o czynniku popraw y sytuacji całego społeczeństwa, a w szcze­

gólności klasy robotniczej, tu nie w y sta rcza ł9.

Nie jeden ra z ubolewa Karw acki nad rozbiciem ruchu zawodowego, stosow nie do powiązań politycznych poszczególnych jego odłamów. Odnotowuje szkodliwą niejednolitość celów i taktyki, względy konkurencyjne itp. Dużo tu obserw acji słusznych. Ale czy w łaśnie tu nie byłoby na miejscu udzielenie jasnej odpowiedzi:

czy połączenie trzech zasadniczych nurtów ruchu zawodowego, tj. klasowego, „pol­

skiego” i „chrześcijańskiego”, było w ogóle możliwe w ówczesnych w arunkach rew olucji społecznej, a w Łodzi — „walk bratobójczych”? Gdybyśmy naw et założyli ową możliwość, co dałoby to klasie robotniczej, choćby doraźnie i tylko pod wzglę­

dem ekonomicznym.

P raca zaw iera więcej podobnych niedopowiedzeń. Ujęcie stosunku partii socja­

listycznych do strajk ó w ekonomicznych na s. 44 sugeruje rzekom ą niechęć do ty ch ostatnich ze strony i SDKPiL, i PPS. Ale czy tak było?

N ajbardziej przecież dziwi, że w rekapitulacji, jaką stanow i czterostronicow e zakończenie, tylko piątą część tek stu poświęcono wnioskom dotyczącym zasadni­

czego tem atu pracy. W 24 wierszach stwierdzono to, co szczegółowo udow odnił autor w całym tekście, a mianowicie szybki i olbrzymi rozwój ruchu zawodowego w K rólestw ie Polskim , a zwłaszcza w Łodzi w latach 1906—1907. Ale szczerze mówiąc — w ta k zwięzłej i ogólnej, by nie rzec ogólnikowej, postaci — jest to- praw da dość znana.

9 C hyba że a u to r u w a ża, iż w a lk a klasow a p ro le ta ria tu stan o w iła p rzesła n k ę i in te ­ g ra ln y sk ład n ik ow ego lib e ralizm u . Ale czy w szyscy tak ten o sta tn i rozum ieją?

(11)

Następnie K arw acki stw ierdza (s. 538), że klasowe związki zawodowe p ra w i­

dłowo pojm ow ały sw oje zadania. N atom iast nie znajduje m iejsca na ocenę, ja k te zadania „pojm ował” i z jakim pożytkiem realizował je pozostały, tj. nieklasowy ru c h zawodowy. Mowa tylko ogólnie o tym , że „związki zawodowe” zajmowały się „swymi podstawowym i funkcjam i w zakresie norm ow ania stosunków między kapitałem a pracą”; że zajęły się takim i spraw am i, jak pośrednictw o pracy, pomoc m aterialna dla bezrobotnych, strajkujących i chorych, „ w s p ie ra ły --- robotniczy ru ch spółdzielczy i --- zajęły się ośw iatą i k u ltu rą robotniczą. Na tych w szyst­

kich polach związki zawodowe rozpoczęły tw órczą pracę”. Z kontekstu można wnioskować, że ta ocena odnosi się do w szystkich związków, że w szystkie trzy n u rty ruchu zawodowego potraktow ano łącznie, a zatem i pozytywne oceny do­

tyczą w jednakow ym stopniu związków klasow ych z jednej, a „polskich”, luźnych i SRCh — z drugiej. Przeczy tem u poprzednich 500 stron om awianej monografii.

Z kolei, skoro K arw acki stwierdził, że łódzki ruch zawodowy osiągnął olbrzym ie rozm iary, nieznane w całej Europie, a Łódź stała się najw iększym ośrodkiem tego ruchu w Im perium Romanowych, może wypadało w rekapitulacji zastanowić się nad przyczynam i tego fenom enu?. N iestety autor nie zdążył tego uczynić. Wobec tego odważę się sam naszkicować próbę odpowiedzi na to pytanie, tyleż skrótow ą i uproszczoną, co hipotetyczną.

Po pierwsze, były tu tradycje w alk wyzwoleńczych, w tym także ich orga­

nizacji.

Po drugie, ukształtow anie się wysoko skoncentrow anego p ro letariatu w ielko­

przemysłowego o poziomie koncentracji nieraz wyższym, niż w innych ośrodkach.

W zględnie — większa możliwość korzystania przez robotniczą Łódź z pomocy sto­

sunkow o blisko położonych, bardziej zaaw ansow anych ośrodków, np. W arszawy.

Po trzecie, ukształtow anie się tego p ro letariatu w w arunkach kum ulacji wszystkich form ucisku, a stąd — potrzeby akcji jednocześnie na w ielu frontach (w alka polityczna o wolność narodow ą i dem okrację, ekonomiczna, praca k u ltu ­ ralno-ośw iatow a). W tych w arunkach m usiały pow stać w yspecjalizow ane orga­

nizacje p ro leta riatu dla w alki ekonomicznej — związki zawodowe.

Po czw arte, dynam ika sam ej rew olucji, zwłaszcza w alk strajkow ych, w szcze­

gólności ekonomicznych.

Po piąte, w ieloletnie doświadczenie p roletariatu, że bez organizacji, którą mógłby przeciw staw ić scentralizow anej potędze najbliższego klasowego przeciw ni­

k a — k apitału łódzkiego, opierającego się nie tylko o carat, ale także i o swe zagraniczne ośrodki dyspozycyjne (np. w Niemczech) — nie zdziała nic.

Po szóste, trzydziestoletnia działalność p artii socjalistycznych, k tó re zawsze uw zględniały w alkę ekonomiczną i usiłowały (np. SDKPiL) tworzyć związki jeszcze przed rew olucją. Teraz zaś obie (w PPS — jej lewica) zainicjowały ru ch zawodo­

w y, i przez cały czas były jego kierow nikam i, w łączając go do w alki politycznej i nasycając internacjonalizm em , który w wielonarodow ej Łodzi był istotnym w a­

run k iem powodzenia bieżących akcji ekonomicznych.

Po siódme, ściślejsza więź z doświadczeniami ruchu zawodowego na Zachodzie, chociażby — poprzez pośrednictw o tego ruchu w obu pozostałych z a b o rach 10.

Resztę zakończenia poświęcił autor negatywom, jakie stanowiło zacofanie K rólestw a Polskiego, a zwłaszcza jego klasy robotniczej i jej ruchu na skutek przede wszystkim , jeśli nie wyłącznie, carskiego panow ania. Je st to oczywiście w niosek słuszny, lecz czy można jego kosztem pom ijać problem atykę ściśle związkową, której podsum ow ania domagał się cały zgromadzony ta k cenny m a ­

io P o r. co n a te m a t w y k o rz y sta n ia d ośw iadczeń teg o ru c h u w G alicji pisze W. K o n · d e r s k i („Z P o la W alki” 1961, n r 1).

(12)

teriał? W ogóle strona metodologiczna nie okazała się najsilniejszą w om awianej m onografii u .

W szystko to nie może podważyć bardzo w ielu dodatnich stron dzieła K arw ac­

kiego. Podjął on pioniersko tem atykę ruchu zawodowego w jednym z czołowych ośrodków zaboru rosyjskiego. O parł ją na olbrzym im m ateriale źródłowym i w y­

dobytym z niego faktycznym . Dokonał wielkiej liczby ustaleń szczegółowych, postaw ił szereg węzłowych zagadnień bynajm niej nie tylko ruchu zawodowego, lecz w ogóle — w alk ekonomicznych i ruchu robotniczego jako całości, stosunku do niego w ładz i burżuazji. Uczynił to angażując się po stronie tego ruchu w jego w alce o interesy w łasnej klasy i dem okrację. N ikt już odtąd, w zgodzie lub pole­

m ice z autorem , nie będzie mógł pom inąć jego w kładu do historiografii. Je st on bardzo znaczący. Dlatego też poświęcono m u tyle miejsca, a naw et uwag polemicz­

nych w niniejszym artykule.

i

11 P o m ija m y z b ra k u m ie jsc a w iele pom n iejszy ch sp o rn y c h lu b n ie ja sn y c h sp ra w . J e d n o ty lk o , m im o w szystko, w y p a d a tu w spom nieć: p rz e ję te ze źródeł ta m te j epoki id e n ty fik o w a n ie P o lsk i z zab o rem ro sy jsk im (np. n a s. 536).

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Prawo do emisji 15 sekundowych spotów promocyjnych na telebimach stadionowych (przed oraz w przerwie meczu).  Prawo do emisji 15 sekundowych spotów promocyjnych w

Przy ocenie kryterium Zamawiający będzie oceniał doświadczenie osób, które będą uczestniczyły w realizacji zamówienia, polegające na uczestnictwie w

– zlecanie działalności, której wykonywanie jest nieopłacalne 16. Zwrócono również uwagę na kompetencje specyficzne dla funkcji, dzięki którym możliwe jest

Tworzenie związku zawodowego.. PRAWO KOALICJI WYŁĄCZENIA

W przypadku wnoszenia wadium w formie innej niż pieniężna, Zamawiający wymaga złożenia oryginału dokumentu wadialnego (gwarancji lub poręczenia) w postaci elektronicznej

Począt- kowo, w ramach Katedry Archeologii UŁ, na polu bitwy pod Płowcami (1331), na polu bitwy pod Świecinem (1462) 27 , badania te zostały rozpoczęte przez Teresę

Liczba faktów, jakie za­ rejestrow ane zostały przez Jadw igę Ko­ nieczną, wręcz przytłacza, pom im o tego autorka nic traci z oczu wyraźnego celu zbudow ania

Zwróciła przy tym uwagę na fakt, który przy zamożności miasta wydawać się może paradoksalny, iż mimo nie- zwykle ciężkich warunków lokalowych szkół elementarnych do