w y w i a d
J T W E iW G U iW K t PRAWDĘ O CZŁOWIEKU”
Rozmowa z Jego Magnificencją księdzem prof. drem hab. Andrzejem Szostkiem M I C , rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubel
skiego1 .
Eugeniusz Sakowicz — Księże Rektorze, Katolicki Uniwersytet Lu
belski ju ż ponad 80 lat obecny je st w krajobrazie nauki polskiej, a tak
że, przez swą kościelną specyfikę, również w nauce światowej, nie tyl
ko europejskiej. „ Deo et Patriae ” — czy to hasło, znak rozpoznaw czy uczelni nie wprawia w zakłopotanie niejednej osoby, która chciałaby żyć w świecie poddanym coraz bardziej dyktatowi różnych, nie zawsze reli
gijnych i nie zawsze szanujących na
rodową tożsamość prądów? „Bogu i Ojczyźnie ” — czy to nie anachro
nizm? — pytają ci, dla których chrze
ścijaństw o i patriotyzm stają się pojęciami przestarzałymi, nie pasu
jącym i do nowego porządku Europy i świata. Jak należy misję KUL-u —
„Deo et P atrie" — odczytać dziś,
w nowych czasach i w nowych oko
licznościach państwowego i kulturo
wego życia?
Ks. A ndrzej Szostek — Hasło
„Deo et Patriae” — zawołanie i znak rozpoznawczy uniwersytetu— przy
jęte zostało u początku jego istnie
nia, w 1918 roku, kiedy Polska, po 123 latach „nieobecności” jako nie
zależny byt państwowy na mapie Europy i świata, odbudowywać za
częła swoją suwerenną tożsamość.
Ksiądz Idzi Radziszewski, pierwszy rektor K atolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wraz z innymi współ
założycielami uczelni dobrze rozu
m iał potrzebę odnalezienia idei, która łączyłaby silnie i w sposób trw a ły P o lak ó w p o c h o d z ą c y c h z trzech zaborów. „Bogu i Ojczyź-
1 Ks. prof. Andrzej Szostek, marianin, urodził się 9 listopada 1945 r. w Grudziądzu.
Studiował historię na UMK oraz filozofię i teologię na KUL-u, zaś w latach 1980-81 korzystał ze stypendium naukowego na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w W a
szyngtonie. Od 1970 r. zatrudniony w Katedrze Etyki KUL, w latach 1987-90 rektor seminarium marianów, od 1997 r. profesor zwyczajny, od r. 1998 rektor KUL. C zło
nek w ielu towarzystw naukowych kościelnych i świeckich oraz w ładz Zgromadze
nia Księży Marianów, cenzor kościelny, autor w ielu publikacji naukowych i popu
larnych (w tym obcojęzycznych) z dziedziny etyki i filo zo fii ogólnej.
WYWIADY I SPRAWOZDANIA 135
nie” — to przede wszystkim program uniw ersytetu, je j m isja i zadanie.
N ik t w 1918 roku nie gw aranto
wał, że proces restauracji państwowo
ści będzie przebiegał łatwo i że się w ogóle uda. S iłą inspirującą i kreu
ją c ą nową, odrodzoną polską świado
m o ść , b u d o w a n ą n ie ty lk o p rz e z P olaków , ale ró w n ież inne naro d y Drugiej Rzeczpospolitej, był patrio
tyzm . O b ecn y czas, ch o ć inny od pierwszych lat po wskrzeszeniu suwe
rennego państw a polskiego, w pew nych asp ek tach tam te lata p rzy p o mina. Po 1989 roku budujem y now ą R z e c z p o s p o litą . Z n a jd u je m y się wszyscy na tym etapie, na którym trze
b a w ypracow yw ać n aszą dynam iczną tożsam ość, o w ą duchow ą sam ośw ia
dom ość, w łasn ą identyczność. Trud budow ania, tw orzenia Polski przebie
gać pow inien nie tylko na płaszczyź
n ie p ra w n o -a d m in is tra c y jn e j, ale przede w szystkim w w ym iarze kultu
rowym . System totalitarnego kom u
nizm u dokonał ogrom nej dew astacji m iędzyludzkich odniesień, także ich e k o n o m ic z n e g o p o d ło ż a . D ziś to zniszczenie należy napraw ić.
N ie je d n o k ro tn ie za d aw an o m i p y ta n ie : „ P o co j e s z c z e K U L ” ? W okresie m iędzyw ojennym U niw er
sytet L ubelski służył restauracji p o l
skości. P rzez kilkadziesiąt lat p an o w ania kom unizm u w Polsce K U L był je d y n ą u czeln ią w o ln ą od kom uni
stycznej ideologii. D zisiaj w szystkie szkoły w yższe w olne są od niej, przy
najm niej oficjalnie. N a pytanie to od
p o w ia d a łe m , że K U L n ie z o s ta ł
założony w 1945 roku, ale w 1918 roku, k ied y k om unistów w P olsce ja k o rządzącej partii jeszcze nie było.
W w ielu zresztą kraj ach istn ieją u n i
w ersytety katolickie, także w tych, gdzie partie kom unistyczne nigdy do w ładzy nie doszły.
Pow oływ anie się na szczególny w swej w ym ow ie, katolicki charak
ter K U L-u żad n ą m ia rą nie je s t ana
chronizm em . Słow a h asła „D eo et P atriae” , stanow iące od 1918 roku o specyfice uczelni, nie straciły sw o
je g o głębokiego znaczenia i w ym o
wy. N iektóre w ydarzenia, w których dane było naszem u społeczeństw u uczestniczyć, uczyniło to hasło je s z cze b ard z ie j ak tu aln y m , n iż b y ło w przeszłości. O czyw iście niektórzy czuć się m o g ą zakłopotani w yzw a
niem płynącym ze słów „B ogu i O j
czyźnie” . N a szczęście nikt nie zm u
sz a n ik o g o do sz c z e g ó ln e j w ięzi z n aszą uczelnią. Z całym p rzekona
niem stw ierdzam natom iast, że w na
szym narodzie, tak dośw iadczonym p rzez historię, je s t m iejsce dla tych, którzy p o czu w ają się do głębokiej w ięzi z B ogiem , z relig ią k ato lick ą i patriotyzm em , który w dobie p lu ralizm u kulturow ego nie traci nic ze swej w ym owy i aktualności. K atolic
ki Uniwersytet Lubelski hasłem „Deo et P atriae” chce przyw ołać te osoby, którym słow a te są bliskie i z k tóry
m i się one utożsam iają. Takich w ła
śn ie lu d z i u c z y n ić c h c e sw o im i w spółpracow nikam i, swoim i przyja
ciółm i. W praw dzie dzisiaj inaczej buduje się religijność i patriotyzm niż
136 WYWIADY I SPRAWOZDANIA
po n ad 80 lat tem u, ale buduje się nadal. W tym sensie słow a określa
ją c e m isję uniw ersytetu, zadanie stu
dentów i profesorów , a także życzli
w ych uczelni „ludzi dobrej w oli” nie s ą anachronizm em .
D odam je sz c z e je d n o . Je sien ią ubiegłego roku, Roku Jubileuszowego, m iałem szczęście w raz z delegacją KUL-u uczestniczyć w specjalnej pa
pieskiej audiencji, związanej z 600.
rocznicą Wydziału Teologicznego Uni
wersytetu Jagiellońskiego. W swoim przesłaniu do nas Papież mówił nie
mal wyłącznie o potrzebie odrodzenia miłości do ojczyzny. Rzecz zastana
wiająca: ten apel o patriotyzm skiero
w ał Jan Paweł II nie do polityków, nie do żołnierzy, ale właśnie do uczonych, do profesorów. Najwyższy Pasterz Ko
ścioła powszechnego, Papież - Polak powiedział wówczas: M ając na wzglę
dzie przyszłość Polski i Europy, p ra gnę zwrócić uwagę na je d n o bardzo konkretne zadanie, ja k ie staje p rze d w yższym i uczelniam i w Polsce. (...) C hodzi o kształtow anie w narodzie zdrowego ducha patriotyzmu.
K ażdy uniw ersytet m a zatem do spełnienia w śród różnych zadań je d no szczególne: budow anie patrioty
zmu poprzez przywoływanie, rozwija
nie i kreatywne traktow anie dziedzic
tw a kulturow ego. O jciec święty Jan Paw eł II przypom niał nam i nie prze- staje przypom inać, że budow anie pa
triotyzm u — zw łaszcza po okresie, kiedy w sposób zaplanow any i bez
w zględnie, w im ię płytko pojętego in tern acjo n alizm u p roletariackiego
niszczono m iłość do ojczyzny — je st naszym obowiązkiem. To właśnie dziś należy odpowiedzieć odważnie i w spo
sób twórczy na to wołanie o patriotyzm w narodzie, który wg oficjalnych danych w bardzo wysokim procencie przyzna- je się do religii katolickiej, a który je d
nocześnie przeży w a tran sfo rm ację ekonom iczną- drastyczną i bolesną, nie pozbaw ioną różnych niepokojących elementów.
N a d z ie je p o ło ż o n e w y łą c z n ie w m echanizm ach rynkowych, w pro cesie dem okratyzacji życia sp o łecz
nego są złudne, je ż e li u ich podstaw nie m a silnego „m oralnego kapitału”, kapitału praw ości człow ieka, ja k iejś elem entarnej uczciw ości w obec w y
zwań codzienności i w obec w łasnej historii oraz tradycji. N ie w iadom o, ja k się nam uda Polskę, n aszą T rze
c ią N a jja ś n ie js z ą R z e c z p o s p o litą zbudow ać. Sukces tych zabiegów na płaszczyźnie politycznej zależy od b u d o w an ia p łaszc zy zn y m o raln ej.
K atolicki U niw ersytet Lubelski, gło
sząc dzisiaj hasło: „D eo et P atriae” , p rag n ie, ow szem , zach o w ać w ier
ność swojej tradycji, ale chce je d n o cześnie pokazać, że akurat teraz, na obecnym etapie przem ian cyw iliza
cyjnych, kulturow ych, politycznych, g o sp o d arczy ch słow a te n a b ie ra ją now ej ak tu aln o śc i. W k o n te k śc ie m o d n eg o p lu ralizm u , k ie d y p o ja w ia ją się p rz e ró ż n i „ m is trz o w ie ” i przeróżne program y działania, ist
nieje silna potrzeba zaakcentow ania konieczności zachow ania w ierności Bogu. N ieustannie przyw oływ ać na-
W YW IAD Y I SPRAWOZDANIA 137
leży praw dę o człow ieku, który stwo
rzony został n a obraz i podobieństw o B oga. P o trzeb a pow ażnego potrak
to w an ia ow ego religijnego i p atrio tycznego priorytetu. K onieczne je s t odnow ienie głęboko pojętej m iłości O jczyzny, abyśm y m ogli być dum ni z tego, że jesteśm y Polakam i, nie bę
dąc pysznymi w odniesieniu do innych narodów . W ten sp o só b b ęd ziem y w pełni odpow iedzialni za dziedzic
tw o, którego jesteśm y spadkobierca
m i i które teraz złożone został w nasze ręce, pow ierzone naszym um ysłom i sercom. W kontekście polskiego, no
w ego „dziś” , w kontekście przeróż
nych „wichrów”, także ideologicznych, ideowych, które przez Polskę przebie
gają, słow a „D eo et Patriae” nabierają szczególnej rangi, m ocy i wagi.
E. S. — Przenieśmy się teraz, choć na chwilę, do czasów średniowiecza.
IV epoce tej zakorzenione są współ
czesne uniwersytety. Ich początki się
gają właśnie wieków średnich, które przez ideologię totalitarną, wrogą chrześcijaństwu, ukazywane były jako okres ciemnoty, błędów, jakiegoś ir
racjonalnego mroku. Dziś historycy stwierdzaj ą z całym przekonaniem, iż był to sąd niesprawiedliwy. W śre
dniowieczu je st ja kiś blask! Uniwer
sytety średniowieczne koncentrowały się przecież na człowieku, na je g o
„sprawie”. Człowiek był w centrum myśli uczonych i studentów, szukają
cych zrozumienia siebie i sensu świa
ta. Czy i w jakim zakresie na progu trzeciego tysiąclecia humanistyczna
myśl średniowiecza realizowana je st w kościelnej lubelskiej uczelni?
A. S. — Ciem ny obraz średnio
w ie c z a b u d o w a n y b y ł z a ró w n o w oparciu o płytką postośw ieceniow ą in terp retację dziejów , k rzy w d zą cą okres w ieków średnich, ja k i w łaśnie przez ideologię kom unistyczną, ja w nie ateistyczną. Ideologii tej bardziej odpow iadał obraz średniowiecza jak o ciem nej, m rocznej epoki ludzkości.
N a pewno tem at ten zasługuje na bliż
sze om ów ienie, naświetlenie, czego niestety w naszej rozm ow ie nie m o
żem y przeprow adzić, ale stanow czo uważam, iż postrzeganie średniow ie
cza w krzywym zw ierciadle uderza koniec końców w nas samych. Prze
cież uniwersytety rodziły się i kształ
tow ały sw o ją specyfikę w średnio
wieczu. Uniwersytety miały charakter g łęb o k o hum anistyczny, p o n iew aż u ich fundamentów była teologia. Teo
logia miała oczywiście wyróżnionąpo- zycje w uczelniach, które zakładał K ościół — teologia także skupiała uwagę na człowieku, i to na człowieku możliwie pełnym i zwróconym aż do jeg o ostatecznego celu: aż do samego Boga. Katolicki Uniwersytet Lubelski przez ponad osiemdziesiąt lat istnienia starał się tę hum anistyczną specyfikę kultyw ow ać i do dziś j ą kultywuje, rów nież w kontekście powstających nowych wydziałów związanych z na
ukami ścisłymi, z matematyką, z eko
nom ią, z postępem n aukow o-tech
nicznym . U praw ianie tych dziedzin wiedzy m a wtedy sens, kiedy odniesio-
138 W Y W IA D Y I SP R A W O Z D A N IA
ne są one do pełnej wizji człow ieka—
wizji teologicznej. Zafascynowani tech
n ik ą zapatrzeni w wytwory swojego ge
niuszu, a odrzucający transcendentny wymiar ludzkiego ży cią możemy się
„przewrócić”. Nadal uniwersytet nasz poczytuje to sobie za szczególnąmisję, aby osiągnięcia w spółczesnej nauki i techniki umiejscawiać w kontekście głębszej myśli nad tym, kim jest czło
w iek i co o jeg o realnym, głębokim wzroście decyduje.
E. S. — O jciec św ięty Ja n P aw eł I I w encyklice „Fides etR a tio ", ogło
szonej w 1998 roku, p o d ejm u je re
fle k s ję na tem at relacji m iędzy w iarą i rozum em. A rgum entację do sw ego w yw odu czerpie ze skarbca m yśli św.
Tomasza z Akw inu. P roszę w skazać n a im plikacje tego dokum entu dla etyki. W ja k im sensie m yśl etyczna e n c y k lik i m o że b yć a n tid o tu m na chorobę ludzkiego ducha i ludzkiej kultury, spow odow aną infekcją m y
śli antychrześcijańskiej, różnie nazy
w anej, a p o s tr z e g a n e j d ziś co ra z w yraźniej, nie tylko p rze z filo zo fó w ?
A. S. — R zeczyw iście, m iejsce św. T om asza z A kw inu w encyklice F ides et r a tio js s t szczególne. T rze
ba je d n a k pam iętać, że Jan P aw eł II w dokum encie tym, oprócz Tomasza, przyw ołuje rów nież inne tradycje fi
lozoficzne oraz teologiczne, ja k i hu
m a n is ty c z n e . J u ż w p ie rw s z y c h słowach encykliki N ajw yższy Pasterz K o ścio ła staw ia tezę: P om iędzy ro zum em i w iarą nie tylko nie m a p rze
paści, nie tylko nie są to w rogie, zan
ta g o n izo w an e rzec z y w isto śc i, ale oba te wym iary ludzkiego ducha spa
j a głęboka więź. P apież w y rażą j ą m etaforą dw óch skrzydeł, na których unosi się duch ludzki. O czyw iście i bezsprzecznie św. Tom asz — filo
z o f i teolog, doktor K ościoła — od
gryw a tu rolę sz c z e g ó ln ą poniew aż to on podkreślał, że rozum ludzki je st n ajcu d o w n iejszy m d ziełem B ożej Miłości i Inteligencji, że człow iekjest najcudow niejszym — w łaśnie ja k o istota rozum na— stworzeniem na zie
mi. Tom asz rzeczyw istość w iary uj
m ow ał wyraźnie w relacji do rozumu, pojm ow ał w iarę nade w szystko ja k o rozum ośw iecony łaską Bożą.
Jakie im plikacje dla etyki m a en
cyklika, na której w tej chwili się kon
centrujem y? Pow iedziałbym , że są to im plikacje nade wszystko antropolo
giczne. Człowiek nie może być pozba
w iony żadnej z tych dwu perspektyw.
C złow iek po pro stu p rzeg ry w a — trzeba to m ocno i dobitnie podkreślić
— gdy w imię w iary lekcew aży ro
zum. K ościół katolicki odrzucił i od
rzuca fideizm jak o doktrynę g ło szącą iż w iara nie tylko nie musi, ale nie po
w inna szukać ugruntow ania w rozu
m ie. W iara, która nie chce znaleźć teologicznego rozwinięcia, je s t w iarą opartą na uczuciach, w iarą sentym en
ta ln ą ostatecznie je st w iarą nie-kato- licką. P rzeg ry w a czło w iek je d n a k także wtedy, g d y — co w iąże się bar
dziej z now ożytną filozofią i k u ltu rą
— chce od ciąć w iarę od rozum u, otw ierając ludzki um ysł na spraw y
W Y W IA D Y I SP R A W O Z D A N IA 139
w yłącznie doczesne, a właściwie za
m ykając go w nich. N ie m ożna odgra
dzać rozum u od perspektywy nadprzy- rodzoności. Jan Paw eł II, w imię tro
ski o człowieka, o każdą konkretną, a nie abstrakcyjną osobę ludzką o jego
„sprawę”, dopom ina się o połączenie tych dw óch wymiarów: wiary i rozu
mu. W historii myśli nowożytnej te rze- czyw istości„odeszły od siebie przez przeróżne spory zw iązane z n a u k ą przede wszystkim przez oddalenie się języ k a nauki od języ k a wiary.
J e d n y m z k lu c z o w y c h p o ję ć w rozum ieniu człow ieka i w je g o od
niesieniu do B oga je s t traktow anie B oga ja k o tajem nicy. A le M isterium , tajem n ica to nie zam knięty, „zapie
częto w an y ” sekret, do którego nie m am dostępu. T ajem nica to w ym iar Boży, k tó ry „w ciąga” ludzki rozum . Jesteśm y św iadom i, że nie da się n i
gdy je j w yczerpać. Tajem nica jed n ak nie tylko nie zniechęca człowieka, ale w ręcz przeciw nie — zachęca ludzki ro zu m , p rz y z y w a i w zy w a go do w ch o d zen ia w je j głąb. Tu w łaśnie dostrzec m ożna korzenie tradycyjnej definicji teologii ja k o „fides quaerens intellectum ” — „w iara szukająca ro
zum ienia” , form uły, do której Papież także w encyklice tej się odw ołuje.
A le i na odw rót: także „intelectus”
je s t „querens fidem ” . D o natury ro zum u należy to, że m a on am bicje zrozum ienia rzeczyw istości ludzkiej i całej realności św iata aż do końca.
„A ż do końca” — to znaczy w ykra
c z a ją c p o z a to , co d o s tę p n e j e s t w w ym iarze naturalnym , w wym iarze
o siąg aln y m p rzez lu d zk ie zm ysły.
A ntidotum na chorobę ludzkiego du
cha i ludzkiej kultury w ogóle, które proponuje Papież, polega na łączeniu tego, co w bolesny i szkodliw y dla człow ieka sposób rozdzielono. Ł ą
czyć należy zatem w ysiłek intelektu
alny i otw artość na tajem nicę B o ż ą a nie od siebie separować, poniew aż to rozdzielenie koniec końców ude
rza w sam ego człowieka.
E . S. — Ojciec św ięty Jan P aweł I I przez lata, ja k o Karol Wojtyła, był profesorem etyki w Katolickim Uniwer
sytecie Lubelskim. Lublin postrzega
n y je s t p rze z je d n y c h ja k o „m iasto p o k o ju ”, przez innych ja k o „miasto p rze klę te”. W Lublinie w 1569 roku zawiązana została unia między Polską a Litwą. W obozie koncentracyjnym na M ajdanku w Lublinie w latach 1 941- 1944 zginęło p o n a d 200 tysięcy ludzi pochodzących z p o n a d 50 narodowo
ści Europy i Azji. W śród ofiar najwię
cej było P olaków i Żydów. Czy nie należałoby dziś spojrzeć na doświad
czenie przem ocy sprzed p o n a d 50 laty ja k o na imperatyw nie zadawania prze
mocy? M oże w tym miejscu — daw
n ym o b o z ie k o n c e n tr a c y jn y m — szczeg ó ln ej w yra zisto ści n a b iera ją Chrystusowe słow a z G óry Błogosła
wieństw: „ Czyniący p o kó j — synam i B o żym i”?
A. S. — Lublin to m iasto-symbol, m iasto unii polsko-litew skiej. Z dru
giej strony z m iastem tym zw iązana je st dramatyczna nazw a— M ajdanek.
140 WYWIADY I SPRAWOZDANIA
Mając w świadomości te historyczne wydarzenia i symbolikę z nimi zwią
zaną, trzeba z całą stanowczością przeciwstawić się płytkiemu i ciasne
mu rozumieniu patriotyzmu. Z rozu
mieniem narodu jest podobnie jak z rozumieniem rodziny. Obydwie te społeczności są społecznościami na
turalnymi: w nich człowiek rodzi się i rozwija. Nie pytany o zgodę, czy przyzwolenie jest w nich i przez nie kształtowany. Mogę ubolewać nad tym, że akurat urodziłem się w Pol
sce, a nie w Stanach Zjednoczonych.
Mogę też zazdrościć rodzinie sąsia
dów, która jest bardziej zamożna od mojej. To uczucie zazdrości nie zmie
nia w niczym faktu, że zostałem w tej właśnie, a nie innej rodzinie i w tym narodzie ukształtowany. I trzeba za
akceptować to środowisko, tę kultu
rową „niszę”, w której dany człowiek się rodzi i dojrzewa.
Nie można traktować innych na
rodów jako rywalizujących z moim, jako zagrożenie. Pomiędzy miłością
własnego narodu a miłością innych nacji trzeba szukać zgody i współ
działania, silniejszego niż zrozumiałe skądinąd różnice i konflikty. Potrzeb
ny jest wielopłaszczyznowy i długo
trw a ły d ialo g . Ż aden n aró d nie będzie funkcjonować normalnie je żeli zabraknie w nim woli dialogu.
W końcu każda osoba ludzka jest jed
nostką niesprowadzalną do żadnej innej. Ale mój własny rozwój doko
nuje się poprzez dialog z drugim człowiekiem. Lublin — miasto Unii, czyli zgody, oraz Majdanek — dra
matyczny symbol katastrofy spowo
dowanej przez hitlerowców, jest dziś wyzwaniem do prowadzenia dialogu na przekór wszystkiemu, co podwa
ża nadzieję.
M ajdanek zbudow any zo stał przecież przez funkcjonariuszy rasi
stowskiego, płytkiego rozumienia miłości do własnego narodu. Uzna
nie swojego narodu za wyższy, cen
n iejszy od innych p o w odow ało i motywowało narodowych socjali
stów do niszczenia, unicestwiania innych społeczeństw i innych kultur.
W ten sposób „nadludzie” chcieli stworzyć dla siebie „Lebensraum”, miejsce dla własnego, rzekomo wy
ższego narodu. Takie rozumienie sie
bie było początkiem końca nie tylko innych narodów, ale także i narodu niemieckiego. Ostatecznie było po
gwałceniem i wyrzeczeniem się tak
że własnej tożsamości.
Lublin, ja k powiedziałem, jest
„miastem Unii” . Dziś jednoczenie się narodów to myśl modna, ale w koń
cu wieku XVI był to precedens, była to niezwykle śmiała, odważna idea:
Rzeczpospolita Obojga Narodów, w istocie więcej niż dwóch narodów.
Zaakceptowana została w niej wie- lokulturowość zasadzająca się na wielonarodowości. Żywa była przez wieki wewnętrzna sytuacja dialogu, nie pozbawionego napięć i konflik
tów. (Łudzi się ten, kto twierdzi, że w dialogu nie ma trudnych sytuacji czy kryzysów.) Bliźni, w całej swojej inności i z całą innością, jest moim najcenniejszym skarbem, a nie zagro-
W YW IAD Y I SPRAWOZDANIA 141
żeniem. Inny naród - właśnie przez to, że jest inny— podobnie jest dla mnie cenny. Takie postrzeganie „innego”
jest fundamentem pokoju. Przecież wszyscy jesteśm y dziećmi jednego Ojca. Jak długo nie będę traktował bliźniego jako mojego największego skarbu, jak długo nie będę traktował innego narodu jako cennego, drogie
go mi „bliźniego” w wymiarze spo
łecznym, tak długo będę w sytuacji permanentnego zagrożenia, ciągłego niepokoju o dziś i o jutro.
Jeżeli potrafię odkryć innego jako bliźniego, czyli bliskiego mi, jako tego, kto również w pewnym sensie o mojej tożsamości stanowi, to rów
nocześnie odnajdę fundament poko
ju . N ie będę odczytyw ał sw ojej pomyślności w kategoriach niepo- myślności drugiego. Przeciwnie, po
myślność innego będzie warunkiem mojej własnej pomyślności. Mówi się dziś coraz częściej o znanym z teorii gier pojęciu gry o sumie niezerowej.
Zgodnie z jej zasadą nie jest tak, że tylko wtedy jeden wygrywa, kiedy drugi przegra. W mądrej grze o pokój wszyscy, jak w orkiestrze, wygrywają, tak jak na wojnie wszyscy ostatecz
nie przegrywają.
E. S. — Ojciec święty Jan Paweł II, z którym ja k o Karolem Wojtyłą, kierownikiem Katedry Etyki na KUL- u, K siądz R ektor współpracował, apeluje o „ludzi sum ienia” Co to znaczy — „ być człowiekiem sumie
nia? ” Co to znaczy — „ być społe
czeństwem sumienia ”? Co sumienie
ma wspólnego z praw dą i praw o
ścią?
A. S. — Zacząć trzeba przede wszystkim od rozumienia sumienia, potocznie pojmowanego jako pew
na wrażliwość moralna, powiązana z wyrzutami sumienia, z niepokoja
mi, ale mająca też w sobie pewne intuicje prawości. Prawość ta strze
żona jest przez człowieka także wte
dy, gdy nie jest ona obwarowana groźbą kary za jej przekroczenie.
Gdy mówimy o człowieku, który wykonuje pracę sumiennie, to mamy na myśli kogoś, kto j ą dobrze speł
nia także wtedy, kiedy nikt na nią nie patrzy, kiedy za niesumienne wyko
nywanie pracy nie grozi kara. Czło
wiek o postawie sumiennej to ten, kto żyje w prawy sposób, inspirowany wewnętrzną motywacją, a nie tylko groźbą przykrych konsekwencji, któ
re go mogą spotkać za odstąpienie od prawości. Takie są nasze trafne intuicje związane z sumieniem.
Należy jednak przestrzec przed kojarzeniem sumienia ze sferą wy
łącznie emocjonalną. Sumienie, we
dług tradycyjnej nauki św. Tomasza z Akwinu, do którego powracam po
nownie, to sąd rozumu, tzw. prak
tycznego rozumu, czyli tego, który odnosi się do mojego działania, a nie tylko do wiedzy teoretycznej. Czło
wiek rozumny to ten, który myśli, który szuka prawdy i prawdą w życiu się kieruje. Człowiek sumienia wobec tego to ten, który zdolny jest nie tylko prawdę rozpoznać, ale gotów jest ją
142 WYWIADY I SPRAWOZDANIA
respektow ać. Człow iek sum ienia zdolny jest odczytać prawdę o warto
ści, o „cenności” każdej innej ludz
kiej osoby. „Społeczeństwo sumie
nia”, jeśli można użyć takiej trochę metaforycznej kategorii, jest społe
czeństwem, w którym ceni się praw
dę. Przez prawość rozumieć należy wolę postępowania zgodnie z poznaną prawdą, zwłaszcza z poznaną prawdą o dobru, o dobru, jakim jest człowiek, o dobru, jakim są inni ludzie.
W książce P ogadanki z etyki, wydanej w 1993 roku, pisałem mię
dzy innymi: Żyć w prawdzie nigdy nie było łatwo. Ałe kto wie, czy dziś, w okresie nasilonych przemian, na
pięć, sporów i przewartościowań, nie trzeba położyć szczególnego nacisku na ten podstawowy element i etap wychowania sumienia, bez którego wszelkie następne okażą się zbędne lub szkodliwe: na uczciwość. Uczci
wość najpierw w myśleniu, która p o lega na pokornym i odważnym szukaniu prawdy, przyjmowaniu je j i głoszeniu. Tylko w ten sposób doj
rzewa w człowieku prawy sąd (recta ratio), prawe sumienie. Tylko na ta
kim fundam encie można kształtować cnoty (s. 150-151).
E. S. — Początek trzeciego tysiąc
lecia to czas stawiania rozlicznych pytań. Aby z nadzieją móc wkroczyć w nowe tysiąclecie — i przemierzać kolejne lata z odw agą — trzeba w prawdzie i w odpowiedzialności spojrzeć na swoje „ dziś ”. Księże Rek
torze, proszę o słowo refleksji na te
mat „dzisiaj” Kościoła polskiego,
„dzisiaj” społeczeństwa, „dzisiaj"
człowieka i „ dzisiaj ” studenta.
A. S. — Pytanie bardzo kłopotli
we. Adekwatna na nie odpowiedź mu- siałaby wykraczać daleko poza jeden wywiad. Pytanie to, co więcej, pró
buje postawić mnie w sytuacji proro
ka, który potrafiłby — patrząc na dzień dzisiejszy— powiedzieć, co bę
dzie jutro. Gdy pytamy o dziś, to tak naprawdę pytamy o jutro, wybiegamy w nieznaną przyszłość. Każdy z tych podmiotów: Kościół i społeczeństwo, człowiek i student, który staje przed nami, jest bardzo złożony. Koniecz
ne byłoby przeprowadzenie gruntow
nej refleksji, ażeby w miarę obiektyw
nie zarysować odpowiedź.
Pamiętać przy tym stale trzeba, że we wszelkich „dziś” łączą się rze
czy trwałe, jakoś znane, oraz nowe, najczęściej nieznane. Każde „dziś”
polega na aktualizacji tego, co trwa
łe, wczorajsze, w tym, co nowe, dzi
siejsze. W tym duchu zatrzymajmy się na „dziś” Kościoła. Kościół jest p rasak ram en tem , je s t m iejscem obecności Chrystusa zbawiającego człowieka, jest środowiskiem zba
wienia. Stanowi wspólnotę osób po
wołanych „po imieniu” przez Boga do osiągnięcia wiecznego szczęścia, czyli właśnie zbawienia, i kontaktu
jących się w swoim życiu z Jezusem Chrystusem. Kościół żyjący w dzi
siejszym społeczeństwie nie może ignorować dokonujących się prze
mian, ale musi realizować zadania
WYWIADY I SPRAWOZDANIA 143
nakreślone przez Syna Bożego — Założyciela chrześcijaństwa.
Chcąc mówić zrozumiałym języ
kiem o Kościele, wpierw należałoby ukazać szansę i zagrożenia człowie
ka, który jest pierwszą troską Kościo
ła. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej programowej encyklice Redemptor hominis, ogłoszonej u progu pontyfi
katu w 1979 roku, powiedział, iż wła
śnie człowiek jest pierw szą drogą Kościoła. Dziś żyjemy w epoce na
znaczonej — jak się powiada — glo
balizacją, wywołującą zresztą ostre protesty z wielu stron. Także Kościół polski dnia dzisiejszego, nasz święty, powszechny, apostolski, ale i „po
wszedni” Kościół staje w obliczu pro
cesu globalizacji.
Czym jest globalizacja? Jest to proces związany ze współczesnym postępem naukow o-technicznym , zwłaszcza informatycznym i ekono
micznym. Można, nieco upraszczając, powiedzieć, iż jest to nowa postać kapitalizmu, nowa postać budowania doczesnej pomyślności pewnych (nie
stety, nie wszystkich!) ludzi. Bardzo często bogacenie to dokonuje się kosztem zubożenia określonych grup społecznych, a w konsekwencji całe
go społeczeństwa.
W XIX w. Kościół nie mógł za
akceptować bez zastrzeżeń kapitali
zmu. Papież Leon XIII przestrzegał, aby ju ż wtedy rodzący się socjalizm nie okazał się lekarstwem gorszym od choroby. Kapitalizm ju ż u swego zarania nazwany jednak został cho
robą. Podobnie dziś, skupiając uwa
gę na globalizacji, powinniśmy do
strzec wszystkie szanse, ale także nie
pokoje, które ze zjawiskiem tym się wiążą. Przy obecnym postępie tech
nologicznym, przy współczesnym poziom ie in fo rm aty zacji całego św iata istnieje w ielka możliwość ubogacenia człowieka. Należy do
strzec bardzo pozytywną rolę me
diów , k tó re p o tra f ią zauw ażyć niesprawiedliwość społeczną i zło, i w ten sposób „wiązać ręce” różnym nieprawym ludziom i nieprawym władzom. W tym samym procesie globalizacji dostrzec można jedno
cześnie pokusę chciwości człowieka, który chciałby bezwzględnie zapano
wać nad światem, lekceważąc przy tym oraz ignorując prerogatyw y wszechmogącego Boga, Stwórcy i je dynego Pana świata.
Zatrzymuję się na problemie glo
balizacji, jednym z wielu przecież, bo w nim jak w soczewce widać dwu
znaczność nowych zjawisk społecz
nych i miejsce Kościoła, jako kry
tycznego tych zjawisk świadka, jako obrońcę człowieka.
Wielką szansą człowieka — tak
że, a może szczególnie w Polsce — jest wyzwolenie całego społeczeń
stwa do kształtowania nowej dyna
micznej tożsamości, wolnej, pozba
wionej dawnych ograniczeń ideolo- giczno-ekonom icznych. Z agroże
niem jest natomiast fakt wkraczania w tę nową rzeczywistość w sposób po prostu brutalny. Miary człowieka nie stanowi jego osobisty sukces, jego trwała, przynosząca ekonomiczne
144 WYWIADY I SPRAWOZDANIA
profity kariera. K ościół powszechny, który je s t w Polsce, nasz polski K o
ściół m usi przede wszystkim bronić człow ieka. M a ukazyw ać praw dziw ą w ielkość osoby ludzkiej, każdej bez w yjątku i w szystkich razem . K ościół pow inien bronić tego i tych, którzy są najbardziej zagrożeni, zarówno w sen
sie materialnym, ja k i moralnym. Musi dopom inać się o szacunek dla ludz
kiego życia od poczęcia do natural
nej ś m ie rc i. P o w in ie n o d w a ż n ie dopominać się o ludzkiego ducha, któ
rego nie m ożna usunąć poza m argi
nes now ego ładu kulturow o-społecz- nego. K ościół żadną m iarą nie m oże pozwolić, by człowiek zepchnięty zo
stał na obrzeża życia przez prymityw
n e z a s a d y k a p ita lis ty c z n e , k tó re niestety nazbyt się panoszą w Polsce.
E. S. — Książe Rektorze, je s t Ksiądz członkiem zgromadzenia za
konnego księży marianów. IV cen
trum duchowości Zgromadzenia je s t Maryja, zawsze wierna Chrystusowi, człowiekowi i Kościołowi. Maryja - Matka i Nauczycielka - zawsze była, je s t i będzie wzorem dla Kościoła ja k o całości i dla poszczególnego wiernego. W jakim sensie Maryja jest Matką i Nauczycielką dziś, gdy czło
wiek i ludzkość szuka w sposób dra
matyczny swojego miejsca w życiu, gdy zderzają się i zmagają ze sobą cyw ilizacje i kultury? Ja k można przełożyć na współczesny język sło
wa „ Totus Tuus ”?
A. S. — I n a to pytanie trudno krótko odpow iedzieć. Sądzę, że M a
ryja odgryw a dziś p o d o b n ą rolę, ja k daw niej. Jest Tą, która przez sw oje
„fiat” stała się S łu że b n icą P ań sk ą o d d an ą Chrystusow i b ez reszty. P o p rzez sw oje pełne m iłości oddanie B ogu stała się M a tk ą Z baw iciela.
W inny niż O na sposób, wszyscy je d nak pow ołani jesteśm y, by w sercu swym „począć” Słow o B oże, a na
stępnie dać M u się narodzić dla św ia
ta, strzec Jeg o w zro stu i być M u w iernym aż po K rzyż.
„Totus Tuus” , „cały Tw ój” — to zaw o łan ie P ap ie ża Ja n a P aw ła II, który sw oim przykładem pokazuje, ja k bardzo i ja k głęboko całkow ite oddanie C hrystusow i je s t je d n o c z e śnie całkow itym zaw ierzeniem Jego M atce — siebie sam ego i w szystkie
go, co człow iek robi, czym żyje.
T rudno mi o tym m ów ić, bo to spraw y osobiste, dość intymne. Chcę je d n ak pow iedzieć, że to zaw ierze
nie Chrystusow i poprzez M aryję i na w zór Jej zaw ierzenia B ogu stanow i dla m nie nieustanne, w ciąż żywe w y
zw anie. Tym bardziej żyw e i naglą
ce, z im w ięk szy m i tru d n o ściam i m uszę się borykać.
E . S. — K sięże Rektorze, w imie
niu R edakcji i C zytelników p rzeg lą
d u te o lo g ic z n o -d u s z p a s te rs k ie g o
„Homo Dei” dziękuję bardzo serdecz
nie za rozmowę.
Rozm aw iał Eugeniusz Sakow icz