• Nie Znaleziono Wyników

Przywoływać prawdę o człowieku. [Z ks. Prof. Andrzejem Szostkiem rozmawia Eugeniusz Sakowicz].

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przywoływać prawdę o człowieku. [Z ks. Prof. Andrzejem Szostkiem rozmawia Eugeniusz Sakowicz]."

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

w y w i a d

J T W E iW G U iW K t PRAWDĘ O CZŁOWIEKU”

Rozmowa z Jego Magnificencją księdzem prof. drem hab. Andrzejem Szostkiem M I C , rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubel­

skiego1 .

Eugeniusz Sakowicz — Księże Rektorze, Katolicki Uniwersytet Lu­

belski ju ż ponad 80 lat obecny je st w krajobrazie nauki polskiej, a tak­

że, przez swą kościelną specyfikę, również w nauce światowej, nie tyl­

ko europejskiej. „ Deo et Patriae ” — czy to hasło, znak rozpoznaw czy uczelni nie wprawia w zakłopotanie niejednej osoby, która chciałaby żyć w świecie poddanym coraz bardziej dyktatowi różnych, nie zawsze reli­

gijnych i nie zawsze szanujących na­

rodową tożsamość prądów? „Bogu i Ojczyźnie ” — czy to nie anachro­

nizm? — pytają ci, dla których chrze­

ścijaństw o i patriotyzm stają się pojęciami przestarzałymi, nie pasu­

jącym i do nowego porządku Europy i świata. Jak należy misję KUL-u —

„Deo et P atrie" — odczytać dziś,

w nowych czasach i w nowych oko­

licznościach państwowego i kulturo­

wego życia?

Ks. A ndrzej Szostek — Hasło

„Deo et Patriae” — zawołanie i znak rozpoznawczy uniwersytetu— przy­

jęte zostało u początku jego istnie­

nia, w 1918 roku, kiedy Polska, po 123 latach „nieobecności” jako nie­

zależny byt państwowy na mapie Europy i świata, odbudowywać za­

częła swoją suwerenną tożsamość.

Ksiądz Idzi Radziszewski, pierwszy rektor K atolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wraz z innymi współ­

założycielami uczelni dobrze rozu­

m iał potrzebę odnalezienia idei, która łączyłaby silnie i w sposób trw a ły P o lak ó w p o c h o d z ą c y c h z trzech zaborów. „Bogu i Ojczyź-

1 Ks. prof. Andrzej Szostek, marianin, urodził się 9 listopada 1945 r. w Grudziądzu.

Studiował historię na UMK oraz filozofię i teologię na KUL-u, zaś w latach 1980-81 korzystał ze stypendium naukowego na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w W a­

szyngtonie. Od 1970 r. zatrudniony w Katedrze Etyki KUL, w latach 1987-90 rektor seminarium marianów, od 1997 r. profesor zwyczajny, od r. 1998 rektor KUL. C zło­

nek w ielu towarzystw naukowych kościelnych i świeckich oraz w ładz Zgromadze­

nia Księży Marianów, cenzor kościelny, autor w ielu publikacji naukowych i popu­

larnych (w tym obcojęzycznych) z dziedziny etyki i filo zo fii ogólnej.

(2)

WYWIADY I SPRAWOZDANIA 135

nie” — to przede wszystkim program uniw ersytetu, je j m isja i zadanie.

N ik t w 1918 roku nie gw aranto­

wał, że proces restauracji państwowo­

ści będzie przebiegał łatwo i że się w ogóle uda. S iłą inspirującą i kreu­

ją c ą nową, odrodzoną polską świado­

m o ść , b u d o w a n ą n ie ty lk o p rz e z P olaków , ale ró w n ież inne naro d y Drugiej Rzeczpospolitej, był patrio­

tyzm . O b ecn y czas, ch o ć inny od pierwszych lat po wskrzeszeniu suwe­

rennego państw a polskiego, w pew ­ nych asp ek tach tam te lata p rzy p o ­ mina. Po 1989 roku budujem y now ą R z e c z p o s p o litą . Z n a jd u je m y się wszyscy na tym etapie, na którym trze­

b a w ypracow yw ać n aszą dynam iczną tożsam ość, o w ą duchow ą sam ośw ia­

dom ość, w łasn ą identyczność. Trud budow ania, tw orzenia Polski przebie­

gać pow inien nie tylko na płaszczyź­

n ie p ra w n o -a d m in is tra c y jn e j, ale przede w szystkim w w ym iarze kultu­

rowym . System totalitarnego kom u­

nizm u dokonał ogrom nej dew astacji m iędzyludzkich odniesień, także ich e k o n o m ic z n e g o p o d ło ż a . D ziś to zniszczenie należy napraw ić.

N ie je d n o k ro tn ie za d aw an o m i p y ta n ie : „ P o co j e s z c z e K U L ” ? W okresie m iędzyw ojennym U niw er­

sytet L ubelski służył restauracji p o l­

skości. P rzez kilkadziesiąt lat p an o ­ w ania kom unizm u w Polsce K U L był je d y n ą u czeln ią w o ln ą od kom uni­

stycznej ideologii. D zisiaj w szystkie szkoły w yższe w olne są od niej, przy­

najm niej oficjalnie. N a pytanie to od­

p o w ia d a łe m , że K U L n ie z o s ta ł

założony w 1945 roku, ale w 1918 roku, k ied y k om unistów w P olsce ja k o rządzącej partii jeszcze nie było.

W w ielu zresztą kraj ach istn ieją u n i­

w ersytety katolickie, także w tych, gdzie partie kom unistyczne nigdy do w ładzy nie doszły.

Pow oływ anie się na szczególny w swej w ym ow ie, katolicki charak­

ter K U L-u żad n ą m ia rą nie je s t ana­

chronizm em . Słow a h asła „D eo et P atriae” , stanow iące od 1918 roku o specyfice uczelni, nie straciły sw o­

je g o głębokiego znaczenia i w ym o­

wy. N iektóre w ydarzenia, w których dane było naszem u społeczeństw u uczestniczyć, uczyniło to hasło je s z ­ cze b ard z ie j ak tu aln y m , n iż b y ło w przeszłości. O czyw iście niektórzy czuć się m o g ą zakłopotani w yzw a­

niem płynącym ze słów „B ogu i O j­

czyźnie” . N a szczęście nikt nie zm u­

sz a n ik o g o do sz c z e g ó ln e j w ięzi z n aszą uczelnią. Z całym p rzekona­

niem stw ierdzam natom iast, że w na­

szym narodzie, tak dośw iadczonym p rzez historię, je s t m iejsce dla tych, którzy p o czu w ają się do głębokiej w ięzi z B ogiem , z relig ią k ato lick ą i patriotyzm em , który w dobie p lu ­ ralizm u kulturow ego nie traci nic ze swej w ym owy i aktualności. K atolic­

ki Uniwersytet Lubelski hasłem „Deo et P atriae” chce przyw ołać te osoby, którym słow a te są bliskie i z k tóry­

m i się one utożsam iają. Takich w ła­

śn ie lu d z i u c z y n ić c h c e sw o im i w spółpracow nikam i, swoim i przyja­

ciółm i. W praw dzie dzisiaj inaczej buduje się religijność i patriotyzm niż

(3)

136 WYWIADY I SPRAWOZDANIA

po n ad 80 lat tem u, ale buduje się nadal. W tym sensie słow a określa­

ją c e m isję uniw ersytetu, zadanie stu­

dentów i profesorów , a także życzli­

w ych uczelni „ludzi dobrej w oli” nie s ą anachronizm em .

D odam je sz c z e je d n o . Je sien ią ubiegłego roku, Roku Jubileuszowego, m iałem szczęście w raz z delegacją KUL-u uczestniczyć w specjalnej pa­

pieskiej audiencji, związanej z 600.

rocznicą Wydziału Teologicznego Uni­

wersytetu Jagiellońskiego. W swoim przesłaniu do nas Papież mówił nie­

mal wyłącznie o potrzebie odrodzenia miłości do ojczyzny. Rzecz zastana­

wiająca: ten apel o patriotyzm skiero­

w ał Jan Paweł II nie do polityków, nie do żołnierzy, ale właśnie do uczonych, do profesorów. Najwyższy Pasterz Ko­

ścioła powszechnego, Papież - Polak powiedział wówczas: M ając na wzglę­

dzie przyszłość Polski i Europy, p ra ­ gnę zwrócić uwagę na je d n o bardzo konkretne zadanie, ja k ie staje p rze d w yższym i uczelniam i w Polsce. (...) C hodzi o kształtow anie w narodzie zdrowego ducha patriotyzmu.

K ażdy uniw ersytet m a zatem do spełnienia w śród różnych zadań je d ­ no szczególne: budow anie patrioty­

zmu poprzez przywoływanie, rozwija­

nie i kreatywne traktow anie dziedzic­

tw a kulturow ego. O jciec święty Jan Paw eł II przypom niał nam i nie prze- staje przypom inać, że budow anie pa­

triotyzm u — zw łaszcza po okresie, kiedy w sposób zaplanow any i bez­

w zględnie, w im ię płytko pojętego in tern acjo n alizm u p roletariackiego

niszczono m iłość do ojczyzny — je st naszym obowiązkiem. To właśnie dziś należy odpowiedzieć odważnie i w spo­

sób twórczy na to wołanie o patriotyzm w narodzie, który wg oficjalnych danych w bardzo wysokim procencie przyzna- je się do religii katolickiej, a który je d ­

nocześnie przeży w a tran sfo rm ację ekonom iczną- drastyczną i bolesną, nie pozbaw ioną różnych niepokojących elementów.

N a d z ie je p o ło ż o n e w y łą c z n ie w m echanizm ach rynkowych, w pro ­ cesie dem okratyzacji życia sp o łecz­

nego są złudne, je ż e li u ich podstaw nie m a silnego „m oralnego kapitału”, kapitału praw ości człow ieka, ja k iejś elem entarnej uczciw ości w obec w y­

zwań codzienności i w obec w łasnej historii oraz tradycji. N ie w iadom o, ja k się nam uda Polskę, n aszą T rze­

c ią N a jja ś n ie js z ą R z e c z p o s p o litą zbudow ać. Sukces tych zabiegów na płaszczyźnie politycznej zależy od b u d o w an ia p łaszc zy zn y m o raln ej.

K atolicki U niw ersytet Lubelski, gło­

sząc dzisiaj hasło: „D eo et P atriae” , p rag n ie, ow szem , zach o w ać w ier­

ność swojej tradycji, ale chce je d n o ­ cześnie pokazać, że akurat teraz, na obecnym etapie przem ian cyw iliza­

cyjnych, kulturow ych, politycznych, g o sp o d arczy ch słow a te n a b ie ra ją now ej ak tu aln o śc i. W k o n te k śc ie m o d n eg o p lu ralizm u , k ie d y p o ja ­ w ia ją się p rz e ró ż n i „ m is trz o w ie ” i przeróżne program y działania, ist­

nieje silna potrzeba zaakcentow ania konieczności zachow ania w ierności Bogu. N ieustannie przyw oływ ać na-

(4)

W YW IAD Y I SPRAWOZDANIA 137

leży praw dę o człow ieku, który stwo­

rzony został n a obraz i podobieństw o B oga. P o trzeb a pow ażnego potrak­

to w an ia ow ego religijnego i p atrio ­ tycznego priorytetu. K onieczne je s t odnow ienie głęboko pojętej m iłości O jczyzny, abyśm y m ogli być dum ni z tego, że jesteśm y Polakam i, nie bę­

dąc pysznymi w odniesieniu do innych narodów . W ten sp o só b b ęd ziem y w pełni odpow iedzialni za dziedzic­

tw o, którego jesteśm y spadkobierca­

m i i które teraz złożone został w nasze ręce, pow ierzone naszym um ysłom i sercom. W kontekście polskiego, no­

w ego „dziś” , w kontekście przeróż­

nych „wichrów”, także ideologicznych, ideowych, które przez Polskę przebie­

gają, słow a „D eo et Patriae” nabierają szczególnej rangi, m ocy i wagi.

E. S. — Przenieśmy się teraz, choć na chwilę, do czasów średniowiecza.

IV epoce tej zakorzenione są współ­

czesne uniwersytety. Ich początki się­

gają właśnie wieków średnich, które przez ideologię totalitarną, wrogą chrześcijaństwu, ukazywane były jako okres ciemnoty, błędów, jakiegoś ir­

racjonalnego mroku. Dziś historycy stwierdzaj ą z całym przekonaniem, iż był to sąd niesprawiedliwy. W śre­

dniowieczu je st ja kiś blask! Uniwer­

sytety średniowieczne koncentrowały się przecież na człowieku, na je g o

„sprawie”. Człowiek był w centrum myśli uczonych i studentów, szukają­

cych zrozumienia siebie i sensu świa­

ta. Czy i w jakim zakresie na progu trzeciego tysiąclecia humanistyczna

myśl średniowiecza realizowana je st w kościelnej lubelskiej uczelni?

A. S. — Ciem ny obraz średnio­

w ie c z a b u d o w a n y b y ł z a ró w n o w oparciu o płytką postośw ieceniow ą in terp retację dziejów , k rzy w d zą cą okres w ieków średnich, ja k i w łaśnie przez ideologię kom unistyczną, ja w ­ nie ateistyczną. Ideologii tej bardziej odpow iadał obraz średniowiecza jak o ciem nej, m rocznej epoki ludzkości.

N a pewno tem at ten zasługuje na bliż­

sze om ów ienie, naświetlenie, czego niestety w naszej rozm ow ie nie m o­

żem y przeprow adzić, ale stanow czo uważam, iż postrzeganie średniow ie­

cza w krzywym zw ierciadle uderza koniec końców w nas samych. Prze­

cież uniwersytety rodziły się i kształ­

tow ały sw o ją specyfikę w średnio­

wieczu. Uniwersytety miały charakter g łęb o k o hum anistyczny, p o n iew aż u ich fundamentów była teologia. Teo­

logia miała oczywiście wyróżnionąpo- zycje w uczelniach, które zakładał K ościół — teologia także skupiała uwagę na człowieku, i to na człowieku możliwie pełnym i zwróconym aż do jeg o ostatecznego celu: aż do samego Boga. Katolicki Uniwersytet Lubelski przez ponad osiemdziesiąt lat istnienia starał się tę hum anistyczną specyfikę kultyw ow ać i do dziś j ą kultywuje, rów nież w kontekście powstających nowych wydziałów związanych z na­

ukami ścisłymi, z matematyką, z eko­

nom ią, z postępem n aukow o-tech­

nicznym . U praw ianie tych dziedzin wiedzy m a wtedy sens, kiedy odniesio-

(5)

138 W Y W IA D Y I SP R A W O Z D A N IA

ne są one do pełnej wizji człow ieka—

wizji teologicznej. Zafascynowani tech­

n ik ą zapatrzeni w wytwory swojego ge­

niuszu, a odrzucający transcendentny wymiar ludzkiego ży cią możemy się

„przewrócić”. Nadal uniwersytet nasz poczytuje to sobie za szczególnąmisję, aby osiągnięcia w spółczesnej nauki i techniki umiejscawiać w kontekście głębszej myśli nad tym, kim jest czło­

w iek i co o jeg o realnym, głębokim wzroście decyduje.

E. S. — O jciec św ięty Ja n P aw eł I I w encyklice „Fides etR a tio ", ogło­

szonej w 1998 roku, p o d ejm u je re­

fle k s ję na tem at relacji m iędzy w iarą i rozum em. A rgum entację do sw ego w yw odu czerpie ze skarbca m yśli św.

Tomasza z Akw inu. P roszę w skazać n a im plikacje tego dokum entu dla etyki. W ja k im sensie m yśl etyczna e n c y k lik i m o że b yć a n tid o tu m na chorobę ludzkiego ducha i ludzkiej kultury, spow odow aną infekcją m y­

śli antychrześcijańskiej, różnie nazy­

w anej, a p o s tr z e g a n e j d ziś co ra z w yraźniej, nie tylko p rze z filo zo fó w ?

A. S. — R zeczyw iście, m iejsce św. T om asza z A kw inu w encyklice F ides et r a tio js s t szczególne. T rze­

ba je d n a k pam iętać, że Jan P aw eł II w dokum encie tym, oprócz Tomasza, przyw ołuje rów nież inne tradycje fi­

lozoficzne oraz teologiczne, ja k i hu­

m a n is ty c z n e . J u ż w p ie rw s z y c h słowach encykliki N ajw yższy Pasterz K o ścio ła staw ia tezę: P om iędzy ro ­ zum em i w iarą nie tylko nie m a p rze­

paści, nie tylko nie są to w rogie, zan­

ta g o n izo w an e rzec z y w isto śc i, ale oba te wym iary ludzkiego ducha spa­

j a głęboka więź. P apież w y rażą j ą m etaforą dw óch skrzydeł, na których unosi się duch ludzki. O czyw iście i bezsprzecznie św. Tom asz — filo­

z o f i teolog, doktor K ościoła — od­

gryw a tu rolę sz c z e g ó ln ą poniew aż to on podkreślał, że rozum ludzki je st n ajcu d o w n iejszy m d ziełem B ożej Miłości i Inteligencji, że człow iekjest najcudow niejszym — w łaśnie ja k o istota rozum na— stworzeniem na zie­

mi. Tom asz rzeczyw istość w iary uj­

m ow ał wyraźnie w relacji do rozumu, pojm ow ał w iarę nade w szystko ja k o rozum ośw iecony łaską Bożą.

Jakie im plikacje dla etyki m a en­

cyklika, na której w tej chwili się kon­

centrujem y? Pow iedziałbym , że są to im plikacje nade wszystko antropolo­

giczne. Człowiek nie może być pozba­

w iony żadnej z tych dwu perspektyw.

C złow iek po pro stu p rzeg ry w a — trzeba to m ocno i dobitnie podkreślić

— gdy w imię w iary lekcew aży ro­

zum. K ościół katolicki odrzucił i od­

rzuca fideizm jak o doktrynę g ło szącą iż w iara nie tylko nie musi, ale nie po­

w inna szukać ugruntow ania w rozu­

m ie. W iara, która nie chce znaleźć teologicznego rozwinięcia, je s t w iarą opartą na uczuciach, w iarą sentym en­

ta ln ą ostatecznie je st w iarą nie-kato- licką. P rzeg ry w a czło w iek je d n a k także wtedy, g d y — co w iąże się bar­

dziej z now ożytną filozofią i k u ltu rą

— chce od ciąć w iarę od rozum u, otw ierając ludzki um ysł na spraw y

(6)

W Y W IA D Y I SP R A W O Z D A N IA 139

w yłącznie doczesne, a właściwie za­

m ykając go w nich. N ie m ożna odgra­

dzać rozum u od perspektywy nadprzy- rodzoności. Jan Paw eł II, w imię tro­

ski o człowieka, o każdą konkretną, a nie abstrakcyjną osobę ludzką o jego

„sprawę”, dopom ina się o połączenie tych dw óch wymiarów: wiary i rozu­

mu. W historii myśli nowożytnej te rze- czyw istości„odeszły od siebie przez przeróżne spory zw iązane z n a u k ą przede wszystkim przez oddalenie się języ k a nauki od języ k a wiary.

J e d n y m z k lu c z o w y c h p o ję ć w rozum ieniu człow ieka i w je g o od­

niesieniu do B oga je s t traktow anie B oga ja k o tajem nicy. A le M isterium , tajem n ica to nie zam knięty, „zapie­

częto w an y ” sekret, do którego nie m am dostępu. T ajem nica to w ym iar Boży, k tó ry „w ciąga” ludzki rozum . Jesteśm y św iadom i, że nie da się n i­

gdy je j w yczerpać. Tajem nica jed n ak nie tylko nie zniechęca człowieka, ale w ręcz przeciw nie — zachęca ludzki ro zu m , p rz y z y w a i w zy w a go do w ch o d zen ia w je j głąb. Tu w łaśnie dostrzec m ożna korzenie tradycyjnej definicji teologii ja k o „fides quaerens intellectum ” — „w iara szukająca ro­

zum ienia” , form uły, do której Papież także w encyklice tej się odw ołuje.

A le i na odw rót: także „intelectus”

je s t „querens fidem ” . D o natury ro ­ zum u należy to, że m a on am bicje zrozum ienia rzeczyw istości ludzkiej i całej realności św iata aż do końca.

„A ż do końca” — to znaczy w ykra­

c z a ją c p o z a to , co d o s tę p n e j e s t w w ym iarze naturalnym , w wym iarze

o siąg aln y m p rzez lu d zk ie zm ysły.

A ntidotum na chorobę ludzkiego du­

cha i ludzkiej kultury w ogóle, które proponuje Papież, polega na łączeniu tego, co w bolesny i szkodliw y dla człow ieka sposób rozdzielono. Ł ą­

czyć należy zatem w ysiłek intelektu­

alny i otw artość na tajem nicę B o ż ą a nie od siebie separować, poniew aż to rozdzielenie koniec końców ude­

rza w sam ego człowieka.

E . S. — Ojciec św ięty Jan P aweł I I przez lata, ja k o Karol Wojtyła, był profesorem etyki w Katolickim Uniwer­

sytecie Lubelskim. Lublin postrzega­

n y je s t p rze z je d n y c h ja k o „m iasto p o k o ju ”, przez innych ja k o „miasto p rze klę te”. W Lublinie w 1569 roku zawiązana została unia między Polską a Litwą. W obozie koncentracyjnym na M ajdanku w Lublinie w latach 1 941- 1944 zginęło p o n a d 200 tysięcy ludzi pochodzących z p o n a d 50 narodowo­

ści Europy i Azji. W śród ofiar najwię­

cej było P olaków i Żydów. Czy nie należałoby dziś spojrzeć na doświad­

czenie przem ocy sprzed p o n a d 50 laty ja k o na imperatyw nie zadawania prze­

mocy? M oże w tym miejscu — daw­

n ym o b o z ie k o n c e n tr a c y jn y m — szczeg ó ln ej w yra zisto ści n a b iera ją Chrystusowe słow a z G óry Błogosła­

wieństw: „ Czyniący p o kó j — synam i B o żym i”?

A. S. — Lublin to m iasto-symbol, m iasto unii polsko-litew skiej. Z dru­

giej strony z m iastem tym zw iązana je st dramatyczna nazw a— M ajdanek.

(7)

140 WYWIADY I SPRAWOZDANIA

Mając w świadomości te historyczne wydarzenia i symbolikę z nimi zwią­

zaną, trzeba z całą stanowczością przeciwstawić się płytkiemu i ciasne­

mu rozumieniu patriotyzmu. Z rozu­

mieniem narodu jest podobnie jak z rozumieniem rodziny. Obydwie te społeczności są społecznościami na­

turalnymi: w nich człowiek rodzi się i rozwija. Nie pytany o zgodę, czy przyzwolenie jest w nich i przez nie kształtowany. Mogę ubolewać nad tym, że akurat urodziłem się w Pol­

sce, a nie w Stanach Zjednoczonych.

Mogę też zazdrościć rodzinie sąsia­

dów, która jest bardziej zamożna od mojej. To uczucie zazdrości nie zmie­

nia w niczym faktu, że zostałem w tej właśnie, a nie innej rodzinie i w tym narodzie ukształtowany. I trzeba za­

akceptować to środowisko, tę kultu­

rową „niszę”, w której dany człowiek się rodzi i dojrzewa.

Nie można traktować innych na­

rodów jako rywalizujących z moim, jako zagrożenie. Pomiędzy miłością

własnego narodu a miłością innych nacji trzeba szukać zgody i współ­

działania, silniejszego niż zrozumiałe skądinąd różnice i konflikty. Potrzeb­

ny jest wielopłaszczyznowy i długo­

trw a ły d ialo g . Ż aden n aró d nie będzie funkcjonować normalnie je ­ żeli zabraknie w nim woli dialogu.

W końcu każda osoba ludzka jest jed­

nostką niesprowadzalną do żadnej innej. Ale mój własny rozwój doko­

nuje się poprzez dialog z drugim człowiekiem. Lublin — miasto Unii, czyli zgody, oraz Majdanek — dra­

matyczny symbol katastrofy spowo­

dowanej przez hitlerowców, jest dziś wyzwaniem do prowadzenia dialogu na przekór wszystkiemu, co podwa­

ża nadzieję.

M ajdanek zbudow any zo stał przecież przez funkcjonariuszy rasi­

stowskiego, płytkiego rozumienia miłości do własnego narodu. Uzna­

nie swojego narodu za wyższy, cen­

n iejszy od innych p o w odow ało i motywowało narodowych socjali­

stów do niszczenia, unicestwiania innych społeczeństw i innych kultur.

W ten sposób „nadludzie” chcieli stworzyć dla siebie „Lebensraum”, miejsce dla własnego, rzekomo wy­

ższego narodu. Takie rozumienie sie­

bie było początkiem końca nie tylko innych narodów, ale także i narodu niemieckiego. Ostatecznie było po­

gwałceniem i wyrzeczeniem się tak­

że własnej tożsamości.

Lublin, ja k powiedziałem, jest

„miastem Unii” . Dziś jednoczenie się narodów to myśl modna, ale w koń­

cu wieku XVI był to precedens, była to niezwykle śmiała, odważna idea:

Rzeczpospolita Obojga Narodów, w istocie więcej niż dwóch narodów.

Zaakceptowana została w niej wie- lokulturowość zasadzająca się na wielonarodowości. Żywa była przez wieki wewnętrzna sytuacja dialogu, nie pozbawionego napięć i konflik­

tów. (Łudzi się ten, kto twierdzi, że w dialogu nie ma trudnych sytuacji czy kryzysów.) Bliźni, w całej swojej inności i z całą innością, jest moim najcenniejszym skarbem, a nie zagro-

(8)

W YW IAD Y I SPRAWOZDANIA 141

żeniem. Inny naród - właśnie przez to, że jest inny— podobnie jest dla mnie cenny. Takie postrzeganie „innego”

jest fundamentem pokoju. Przecież wszyscy jesteśm y dziećmi jednego Ojca. Jak długo nie będę traktował bliźniego jako mojego największego skarbu, jak długo nie będę traktował innego narodu jako cennego, drogie­

go mi „bliźniego” w wymiarze spo­

łecznym, tak długo będę w sytuacji permanentnego zagrożenia, ciągłego niepokoju o dziś i o jutro.

Jeżeli potrafię odkryć innego jako bliźniego, czyli bliskiego mi, jako tego, kto również w pewnym sensie o mojej tożsamości stanowi, to rów­

nocześnie odnajdę fundament poko­

ju . N ie będę odczytyw ał sw ojej pomyślności w kategoriach niepo- myślności drugiego. Przeciwnie, po­

myślność innego będzie warunkiem mojej własnej pomyślności. Mówi się dziś coraz częściej o znanym z teorii gier pojęciu gry o sumie niezerowej.

Zgodnie z jej zasadą nie jest tak, że tylko wtedy jeden wygrywa, kiedy drugi przegra. W mądrej grze o pokój wszyscy, jak w orkiestrze, wygrywają, tak jak na wojnie wszyscy ostatecz­

nie przegrywają.

E. S. — Ojciec święty Jan Paweł II, z którym ja k o Karolem Wojtyłą, kierownikiem Katedry Etyki na KUL- u, K siądz R ektor współpracował, apeluje o „ludzi sum ienia” Co to znaczy — „ być człowiekiem sumie­

nia? ” Co to znaczy — „ być społe­

czeństwem sumienia ”? Co sumienie

ma wspólnego z praw dą i praw o­

ścią?

A. S. — Zacząć trzeba przede wszystkim od rozumienia sumienia, potocznie pojmowanego jako pew­

na wrażliwość moralna, powiązana z wyrzutami sumienia, z niepokoja­

mi, ale mająca też w sobie pewne intuicje prawości. Prawość ta strze­

żona jest przez człowieka także wte­

dy, gdy nie jest ona obwarowana groźbą kary za jej przekroczenie.

Gdy mówimy o człowieku, który wykonuje pracę sumiennie, to mamy na myśli kogoś, kto j ą dobrze speł­

nia także wtedy, kiedy nikt na nią nie patrzy, kiedy za niesumienne wyko­

nywanie pracy nie grozi kara. Czło­

wiek o postawie sumiennej to ten, kto żyje w prawy sposób, inspirowany wewnętrzną motywacją, a nie tylko groźbą przykrych konsekwencji, któ­

re go mogą spotkać za odstąpienie od prawości. Takie są nasze trafne intuicje związane z sumieniem.

Należy jednak przestrzec przed kojarzeniem sumienia ze sferą wy­

łącznie emocjonalną. Sumienie, we­

dług tradycyjnej nauki św. Tomasza z Akwinu, do którego powracam po­

nownie, to sąd rozumu, tzw. prak­

tycznego rozumu, czyli tego, który odnosi się do mojego działania, a nie tylko do wiedzy teoretycznej. Czło­

wiek rozumny to ten, który myśli, który szuka prawdy i prawdą w życiu się kieruje. Człowiek sumienia wobec tego to ten, który zdolny jest nie tylko prawdę rozpoznać, ale gotów jest ją

(9)

142 WYWIADY I SPRAWOZDANIA

respektow ać. Człow iek sum ienia zdolny jest odczytać prawdę o warto­

ści, o „cenności” każdej innej ludz­

kiej osoby. „Społeczeństwo sumie­

nia”, jeśli można użyć takiej trochę metaforycznej kategorii, jest społe­

czeństwem, w którym ceni się praw­

dę. Przez prawość rozumieć należy wolę postępowania zgodnie z poznaną prawdą, zwłaszcza z poznaną prawdą o dobru, o dobru, jakim jest człowiek, o dobru, jakim są inni ludzie.

W książce P ogadanki z etyki, wydanej w 1993 roku, pisałem mię­

dzy innymi: Żyć w prawdzie nigdy nie było łatwo. Ałe kto wie, czy dziś, w okresie nasilonych przemian, na­

pięć, sporów i przewartościowań, nie trzeba położyć szczególnego nacisku na ten podstawowy element i etap wychowania sumienia, bez którego wszelkie następne okażą się zbędne lub szkodliwe: na uczciwość. Uczci­

wość najpierw w myśleniu, która p o lega na pokornym i odważnym szukaniu prawdy, przyjmowaniu je j i głoszeniu. Tylko w ten sposób doj­

rzewa w człowieku prawy sąd (recta ratio), prawe sumienie. Tylko na ta­

kim fundam encie można kształtować cnoty (s. 150-151).

E. S. — Początek trzeciego tysiąc­

lecia to czas stawiania rozlicznych pytań. Aby z nadzieją móc wkroczyć w nowe tysiąclecie — i przemierzać kolejne lata z odw agą — trzeba w prawdzie i w odpowiedzialności spojrzeć na swoje „ dziś ”. Księże Rek­

torze, proszę o słowo refleksji na te­

mat „dzisiaj” Kościoła polskiego,

„dzisiaj” społeczeństwa, „dzisiaj"

człowieka i „ dzisiaj ” studenta.

A. S. — Pytanie bardzo kłopotli­

we. Adekwatna na nie odpowiedź mu- siałaby wykraczać daleko poza jeden wywiad. Pytanie to, co więcej, pró­

buje postawić mnie w sytuacji proro­

ka, który potrafiłby — patrząc na dzień dzisiejszy— powiedzieć, co bę­

dzie jutro. Gdy pytamy o dziś, to tak naprawdę pytamy o jutro, wybiegamy w nieznaną przyszłość. Każdy z tych podmiotów: Kościół i społeczeństwo, człowiek i student, który staje przed nami, jest bardzo złożony. Koniecz­

ne byłoby przeprowadzenie gruntow­

nej refleksji, ażeby w miarę obiektyw­

nie zarysować odpowiedź.

Pamiętać przy tym stale trzeba, że we wszelkich „dziś” łączą się rze­

czy trwałe, jakoś znane, oraz nowe, najczęściej nieznane. Każde „dziś”

polega na aktualizacji tego, co trwa­

łe, wczorajsze, w tym, co nowe, dzi­

siejsze. W tym duchu zatrzymajmy się na „dziś” Kościoła. Kościół jest p rasak ram en tem , je s t m iejscem obecności Chrystusa zbawiającego człowieka, jest środowiskiem zba­

wienia. Stanowi wspólnotę osób po­

wołanych „po imieniu” przez Boga do osiągnięcia wiecznego szczęścia, czyli właśnie zbawienia, i kontaktu­

jących się w swoim życiu z Jezusem Chrystusem. Kościół żyjący w dzi­

siejszym społeczeństwie nie może ignorować dokonujących się prze­

mian, ale musi realizować zadania

(10)

WYWIADY I SPRAWOZDANIA 143

nakreślone przez Syna Bożego — Założyciela chrześcijaństwa.

Chcąc mówić zrozumiałym języ­

kiem o Kościele, wpierw należałoby ukazać szansę i zagrożenia człowie­

ka, który jest pierwszą troską Kościo­

ła. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej programowej encyklice Redemptor hominis, ogłoszonej u progu pontyfi­

katu w 1979 roku, powiedział, iż wła­

śnie człowiek jest pierw szą drogą Kościoła. Dziś żyjemy w epoce na­

znaczonej — jak się powiada — glo­

balizacją, wywołującą zresztą ostre protesty z wielu stron. Także Kościół polski dnia dzisiejszego, nasz święty, powszechny, apostolski, ale i „po­

wszedni” Kościół staje w obliczu pro­

cesu globalizacji.

Czym jest globalizacja? Jest to proces związany ze współczesnym postępem naukow o-technicznym , zwłaszcza informatycznym i ekono­

micznym. Można, nieco upraszczając, powiedzieć, iż jest to nowa postać kapitalizmu, nowa postać budowania doczesnej pomyślności pewnych (nie­

stety, nie wszystkich!) ludzi. Bardzo często bogacenie to dokonuje się kosztem zubożenia określonych grup społecznych, a w konsekwencji całe­

go społeczeństwa.

W XIX w. Kościół nie mógł za­

akceptować bez zastrzeżeń kapitali­

zmu. Papież Leon XIII przestrzegał, aby ju ż wtedy rodzący się socjalizm nie okazał się lekarstwem gorszym od choroby. Kapitalizm ju ż u swego zarania nazwany jednak został cho­

robą. Podobnie dziś, skupiając uwa­

gę na globalizacji, powinniśmy do­

strzec wszystkie szanse, ale także nie­

pokoje, które ze zjawiskiem tym się wiążą. Przy obecnym postępie tech­

nologicznym, przy współczesnym poziom ie in fo rm aty zacji całego św iata istnieje w ielka możliwość ubogacenia człowieka. Należy do­

strzec bardzo pozytywną rolę me­

diów , k tó re p o tra f ią zauw ażyć niesprawiedliwość społeczną i zło, i w ten sposób „wiązać ręce” różnym nieprawym ludziom i nieprawym władzom. W tym samym procesie globalizacji dostrzec można jedno­

cześnie pokusę chciwości człowieka, który chciałby bezwzględnie zapano­

wać nad światem, lekceważąc przy tym oraz ignorując prerogatyw y wszechmogącego Boga, Stwórcy i je ­ dynego Pana świata.

Zatrzymuję się na problemie glo­

balizacji, jednym z wielu przecież, bo w nim jak w soczewce widać dwu­

znaczność nowych zjawisk społecz­

nych i miejsce Kościoła, jako kry­

tycznego tych zjawisk świadka, jako obrońcę człowieka.

Wielką szansą człowieka — tak­

że, a może szczególnie w Polsce — jest wyzwolenie całego społeczeń­

stwa do kształtowania nowej dyna­

micznej tożsamości, wolnej, pozba­

wionej dawnych ograniczeń ideolo- giczno-ekonom icznych. Z agroże­

niem jest natomiast fakt wkraczania w tę nową rzeczywistość w sposób po prostu brutalny. Miary człowieka nie stanowi jego osobisty sukces, jego trwała, przynosząca ekonomiczne

(11)

144 WYWIADY I SPRAWOZDANIA

profity kariera. K ościół powszechny, który je s t w Polsce, nasz polski K o­

ściół m usi przede wszystkim bronić człow ieka. M a ukazyw ać praw dziw ą w ielkość osoby ludzkiej, każdej bez w yjątku i w szystkich razem . K ościół pow inien bronić tego i tych, którzy są najbardziej zagrożeni, zarówno w sen­

sie materialnym, ja k i moralnym. Musi dopom inać się o szacunek dla ludz­

kiego życia od poczęcia do natural­

nej ś m ie rc i. P o w in ie n o d w a ż n ie dopominać się o ludzkiego ducha, któ­

rego nie m ożna usunąć poza m argi­

nes now ego ładu kulturow o-społecz- nego. K ościół żadną m iarą nie m oże pozwolić, by człowiek zepchnięty zo­

stał na obrzeża życia przez prymityw­

n e z a s a d y k a p ita lis ty c z n e , k tó re niestety nazbyt się panoszą w Polsce.

E. S. — Książe Rektorze, je s t Ksiądz członkiem zgromadzenia za­

konnego księży marianów. IV cen­

trum duchowości Zgromadzenia je s t Maryja, zawsze wierna Chrystusowi, człowiekowi i Kościołowi. Maryja - Matka i Nauczycielka - zawsze była, je s t i będzie wzorem dla Kościoła ja k o całości i dla poszczególnego wiernego. W jakim sensie Maryja jest Matką i Nauczycielką dziś, gdy czło­

wiek i ludzkość szuka w sposób dra­

matyczny swojego miejsca w życiu, gdy zderzają się i zmagają ze sobą cyw ilizacje i kultury? Ja k można przełożyć na współczesny język sło­

wa „ Totus Tuus ”?

A. S. — I n a to pytanie trudno krótko odpow iedzieć. Sądzę, że M a­

ryja odgryw a dziś p o d o b n ą rolę, ja k daw niej. Jest Tą, która przez sw oje

„fiat” stała się S łu że b n icą P ań sk ą o d d an ą Chrystusow i b ez reszty. P o ­ p rzez sw oje pełne m iłości oddanie B ogu stała się M a tk ą Z baw iciela.

W inny niż O na sposób, wszyscy je d ­ nak pow ołani jesteśm y, by w sercu swym „począć” Słow o B oże, a na­

stępnie dać M u się narodzić dla św ia­

ta, strzec Jeg o w zro stu i być M u w iernym aż po K rzyż.

„Totus Tuus” , „cały Tw ój” — to zaw o łan ie P ap ie ża Ja n a P aw ła II, który sw oim przykładem pokazuje, ja k bardzo i ja k głęboko całkow ite oddanie C hrystusow i je s t je d n o c z e ­ śnie całkow itym zaw ierzeniem Jego M atce — siebie sam ego i w szystkie­

go, co człow iek robi, czym żyje.

T rudno mi o tym m ów ić, bo to spraw y osobiste, dość intymne. Chcę je d n ak pow iedzieć, że to zaw ierze­

nie Chrystusow i poprzez M aryję i na w zór Jej zaw ierzenia B ogu stanow i dla m nie nieustanne, w ciąż żywe w y­

zw anie. Tym bardziej żyw e i naglą­

ce, z im w ięk szy m i tru d n o ściam i m uszę się borykać.

E . S. — K sięże Rektorze, w imie­

niu R edakcji i C zytelników p rzeg lą­

d u te o lo g ic z n o -d u s z p a s te rs k ie g o

„Homo Dei” dziękuję bardzo serdecz­

nie za rozmowę.

Rozm aw iał Eugeniusz Sakow icz

Cytaty

Powiązane dokumenty

Samo przez się jest zrozumiałe, że tym zajmują się Wydział Teologii i Wydział Filozofii, ale także Wydziały Nauk Humanistycz­.. nych i Społecznych, a ich

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Następnie przejdę do rzeczy natury, a wyłożywszy Wam przyczynę wszystkich jej zmian, różnorodność jej jakości oraz czym dusza roślin i zwierząt różni się od naszej,

Jeśli do wymienionych wyżej aktów przemocy religijnej i dyskryminacji chrze­ ścijaństwa dodamy fakt istnienia wielu organizacji fundamentalistycznych, które z

- W każdym ważnym miejscu, gdzie zatrzymuje się wagon zdążający śladami sierpnia 1980 roku, zbieramy wypowiedzi osób, które uczest- niczyły w wydarzeniach sprzed lat -

ność do Kościoła, to nie powinienem zatrzymywać się na poziomie upraszczającej opinii: „Chcę mieć dziecko, a Kościół mi tego zabrania”, ale zagłębić się w wizję

Po drugie, terroryzm z racji usytuowania stron walczących, nie mieści się w kategorii klasycznej

boli, które jego religijne przekonania wyrażają, zawsze będzie oczekiwał poszanowania swych przekonań ze strony innych i będzie czuł się dotknięty, gdy ktoś publicznie