Nr. 6. Kraków, 1 Sierpnia 1891 r. Rok I.
W y c h o d z i 1 i 15 k a ż d e g o m ie sią c a .
Prenumerata wynosi w Krakowie:
r o c z n i e . . . 7 złr. 2 0 c e n t ó w k w a r t a l n i e . 1 , , 8 0 , , m i e s i ę c z n i e . — , , 6 0 , ,
Za odnoszenie do domu dopłaca się miesięcznie 5 ct.
Numer pojedynczy kosztuje s o ct,
R ękopism ów drobnych nie zw raca się. MYŚL P r e n u m e r a ta n a p ro w in c y i i w całej Monarchii A u s t r o - W ę g ie r s k ie j wynosi:
rocznie 8 z łr. — ct., kwart. 2
złr. —ct.
W N i e m c z e c h :
rocznie 1 6 m., pół rocznie 8 m., kw artał. 4 m.
W e F r a n e y i :
rocznie 2 0 franków, kwartalnie 5 fran.
Ogłoszenia i reklamy przyjmuje Administraeya
„ M Y Ś L I11 po 10 et. za wiersz petitem lub jego miejsce za pierwszy raz, a po 5 ot. za następne.
R e d a k c y a i A d m in istraey a z n a jd u ją się w K ra k o w ie p rz y u licy Z ielonej L. 8, gdzie też u p ra s z a się n a d sy ła ć w sz e lk ie p rz e k a z y i p ism a . — P re n u m e ra tę p rz y jm u ją ró w n ież n a m iejscu w sz y stk ie k się g a rn ie , w e L w o w ie z a ś : S k ład g łó w n y w k s ię g a rn i S e y fa rth a i C z ajk o w sk ieg o . —
T R E Ś Ć : Od Redakcyi. — Projekt wyższych kursów dla kobiet w Krakowie, przez dra M. Massoniusa. — Eliza Orzeszkowa, studyum przez J. Nitowskiego.
„K ain“, poemat Leconte de Lisle’a. — Gawędy artystyczne i literackie, przez Cezarego Jellentę. — , Córka leśnego11, powieść przez Wisława. —. „Wolne M yśli11 (Fejleton VI) przez K. Bartoszewicza. — „Nowe Pastele", szkic przez P. Bourgetfa. — „Myśl", wiersz przez Szczęsną. — Ze świata dźwięków, przez St. Niewiadomskiego. — „Drugie pokolenie", przez K. J. N. — Z literatury zagranicznej. — Miscelanea. — Rozrywki naukowe. — Odpowiedzi od
Redakcyi. — Inseraty. — W dodatku powieściowym: — Mamin Synek“, przez S. Graybnera.
O D R E D A K C Y I .
Do dzisiejszego nu m eru dołączam y dla p renum eratorów
„Myśli" bezpłatny dodatek beletrystyczny (Biblioteka
zaw ierający początek d w u t o m o w e j , oryginalnej powieści S. G r a y b n e r a p. t..: „ M a m i n s y n e k " .
--- -—>X< • • ■ ---
P R O J E K T WYŻSZY CH KURSÓW
dla kobiet w Krakowie.
O dkładając do przyszłego N -ru „Myśli" obszerniejsze spraw ozdanie o przebiegu i rezultatach ostatniego zjazdu przyrodników i lekarzy, chcemy teraz zwrócić uw agę czytel
ników n a doniosłą uchw ałę, k tó rą zjazd pow ziął n a skutek w niosku p. Jan a Karłowicza. W niosek ten. postaw iony n a drugiem zgrom adzeniu ogólnem dnia 20 lipca, głosił: Zjazd uznaje za potrzebne dopuszczenie kobiet do słuchania w ykła
dów na wydziale filozoficznym uniw ersytetu Jagiellońskiego.
W śród grzmiących oklasków został on bez dyskusji i głoso
w ania przyjętym przez aklamację.
P ostaw iony lat tem u kilk an aście, w niosek upadłby z pew nością — i słu sz n ie ; dziś przyjęto go z zapałem , r ó wnież słusznie.
Nie znaczy to oczywiście, aby wykształcenie wyższe m iało być przed kilkunastu laty dla kobiet szkodliw ym ; było rów nież pożytecznem , ja k dziś i zawsze. Ale różnica między wielu rzeczam i w teorji a w praktyce polega m iędzy innem i i n a t e m : że w teorji każda kw estja da się rozw ażać w o d osobnieniu od innych i sam a dla s ie b ie ; w praktyce zaś staje ona początkow'o przed sądem opinji publicznej w tym zw iązku nie logicznym, lecz faktycznym — w jakim się znaj
duje z różnem i innem i spraw am i, nie m ającem i z nią często
kroć w istocie rzeczy nic a nic wspólnego.
Ale tylko początkow o. Jeżeli sp raw a jest istotnie ży
w otną p rzetrw a ona tę pierw szą, najniepom yślniejszą dla siebie fazę, dojrzeje w um ysłach i stanie przed sądem we właściwej sobie postaci i dom aga się dla siebie spraw ie
dliwości.
T ak w łaśnie m iała się rzecz ze sp raw ą wyższego w ykształcenia kobiet. P rzed laty mniej więcej 20 pojaw iła się ona n a arenie ro zpraw publicznych, jako je d n a z części składow ych, ogólnej t. zw. em ancypacji kobiet, w związku z wielu ideam i rów nie niesym patycznem i, jak istotnie nie
zdrow em u P ro p ag o w an a przew ażnie przez osobniki niedoj
rzałe i stojące w ciągłej opozycyi z wielu istotnem i właści
w ościam i społeczeństw a polskiego, pow ikłała się w um ysłach
z negacjam i religji, rodziny, ojczyzny, własności i p rz ed sta
w iała się odtąd w oczach całej niem al publiczności, jako n ie
odłączna część składow a doktryny burzycielskiej, usiłującej nas wyzuć z cech, stanow iących istotę naszego bytu n a ro d o wego. Zważywszy nadto, że osobistości apostołów i ap o sto łek ró w n ou praw n ien ia w znakomitej w iększości istotnie sku
piały w sobie dziwaczne cechy, św iadczące o ich małej dojrzałości umysłowej i m oralnej, a w strętne dla nas ze sta n o w iska naszych tradycyj narodow ych, nie będziem y się dzi
wili, że spraw a wyższego w ykształcenia kobiet w tem o to czeniu, z którego jej niepo do bn a było wyosobnić, nie zdobyła sobie o drazu w publiczności u znania ani współczucia.
Ale czas uspokoił nam iętności, przyniósł fakty i um ożli
wił spokojne, beznam iętne i b ezstron ne trak tow anie sprawy.
Najkrzykliwsze z em ancypantek uczyły się oczywiście n a j
mniej, ale pew na ilość osobników płci żeńskiej, pow ażniej
szych um ysłowo i dzielniejszych m oralnie, zaczęła się uczyć n a s e r jo ; nauki, której nie znajdow ały w ojczyźnie, szukały w Paryżu, w P etersb u rg u , w Szw ajcarji i pokończywszy chlubnie wyższe zakłady naukow e, okazały się, za pow rotem do kraju, conajm niej nie gorszem i polkam i, żonam i, m atkam i i t. p. od tych, które się niczego p orząd nie nie uczyły. Nie straciły nic na t. zw. „kobiecości" i przekonały czynem, że m ożna znać historję, nauki przyrodnicze a naw et medycynę, nie stając się przez to ateistką ani kom unistką, nie bu rząc
zasad życia rodzinnego n a korzyść „wolnego doboru".
Czas, a właściw ie fakty, które czas przyniósł, sprawiły, że m ożemy dziś sądzić spraw ę wyższego w ykształcenia k o b iet spokojnie, trak tu jąc ją sam ą dla siebie, oddzielnie od rzeczy, nie m ających z nią nic wspólnego. W świetle takiego sądu staje się ona tak ja sn ą i oczywistą, że argum enty na korzyść wyższego w ykształcenia kobiet w ydają się po p ro stu zbytecznemi. Jeżeli wykształcenie wyższe pożytecznem je s t ze strony idealnej i. praktycznej dla mężczyzn, to je st rów nież pożytecznem i dla kobiet. Nie m ają tu znaczenia przeciw do- wody, czerpane ze znanego i słusznego założenia o różności um ysłu kobiecego od męzkiego, opartej w znacznej części na różności właściwości fizjologicznych ich organizm u, boć chodzi nie o korzyści z kobiet dla nau k i, tylko o korzyści z nauki dla kobiet. Że najuczciw sze kobiety dotychczas nigdy nie posuw ały istotnie nap rzód nauki, to fa k t; że jej nie b ęd ą posuw ały i nad al — to w niosek przez dotychczasow e d o św iadczenie i rozw ażanie właściwości um ysłu kobiecego d o statecznie uzasadniony. Ale ztąd nie wynika n a żaden sp o sób, aby w ykształcenie wyższe nie m iało być dla k o b iet rów nie korzystnem , jak dla tych, najliczniejszych zresztą m ężczyzn, którzy po ukończeniu studjów uniw ersyteckich pośw ięcają się nie pracy teoretycznej, lecz zaw odom prak ty cznym, czasam i takim , do których stosu ją nabyte na u n i
w ersytecie wiadom ości, czasam i takim, które z w iadom ościam i
tem i nie m ają nie wspólnego. Umysł kobiecy różnym jest od męzkiego, ale podobnym do niego i skoro je st przystępnym dla wiedzy — a że nim jest, tego dow odzą fakty — to w ie
dza m usi dlań być rów nie dobroczynną, jak i dla um ysłu m ęzk ie g o ; tak sam o rozszerza w idnokrąg umysłowy, tak sam o n adaje um ysłowi h a rt i tęgość, m yśleniu ścisłość i p re cyzję. Kobieta w ykształcona stoi od niew ykształconej o tyleż wyżej, o ile m ężczyzna wykształcony od niew ykształconego.
Jestto tak prostem , że zakraw a na kom unał. To też spraw a w ykształcenia wyższego kobiet m ogła być zabagnioną tylko przez okoliczności uboczne, w ikłające ją w koło rzeczy n ie
pożądanych, ale obcych jej całkowicie.
Chodzi teraz, w myśl wniosku p. K arłowicza, o d o p u szczenie kobiet do słuchania w ykładów n a wydziale filozofi
cznym uniw ersytetu krakow skiego. Ma to na celu ułatw ienie im uczenia się przez zaoszczędzenie znacznych kosztów , j a kie wyjazd za granicę p o ciąg a; m a też — i to je st jeszcze clonioślejszem — um ożliwienie im czerpania wiedzy z w ła
snego, ojczystego źró d ła , w m iejscu, tchnącem polskością i nie przeclstaw iającem tych niedogodności, które pod w zglę
dem patrjotycznym przed staw iają Paryż i Szw ajcarja, a tem bardziej P etersburg. Nie chodzi o osław ioną medycynę, tylko 0 przedm ioty w ydziału filozoficznego — historję, literaturę, nauki przyrodnicze, m atem atykę. S p raw a m a i sw oją stronę praktyczną —- rozszerzenie szczupłego pola pracy kobiecej.
Dyplom, którego by uniw ersytet udzielił okazującej zadaw al- niające postępy słuchaczce, byłby niew ątpliw ą rękojm ią jej należytego p rzygotow ania do zaw odu nauczycielki w gim nazjach i wyższych pensjach, żeńskich. Piozszerzenie zaś pola pracy kobiecej — to spraw a niem ałej doniosłości m o ra ln e j;
dając kobiecie m ożność zdobycia w łasnem i siłami bytu m a- terjalnego, postaw i się ją poza koniecznością łapania m ęża a tout p rix , albo pozostaw ania przez całe życie czyimś cię
żarem ; w części zaradzono tem u już dziś przez dóść już rozpow szechnione wykształcenie p ro fe sjo n a ln e ; ale tylko w części; sp raw a zaś je s t tej wagi, tak od niej zaw isła godność m oralna kobiety i przez nią ludzkości, że ją trzeb a doprow adzić do końca i dać kobiecie całkowicie ró w n ą jak m ężczyźnie m ożność obejścia się w życiu bez niczyjej p o mocy, aby, stojąc o w łasnych siłach, nie potrzebow ała mieć do m ałżeństw a innych, oprócz idealnych motywów.
Nie wiemy, czy uniw ersytet przychyli się, czy nie do uchw ały zjazdu, ale to niew ątpliw a, że spraw a w eszła dziś całkowicie n a drogę p o w a ż n ą ; w p ro w ad za ją teraz nie gro
m adka krzykaczy, ale tak a w ysoka pow aga intelektualna 1 m oralna, ja k ą je st zjazd przyrodników i lekarzy polskich — kilka setek ludzi nauki i pow ażnej, uczciwej pracy. W e r
dyktu tej wysokiej ławy lekceważyć niepodobna, jakkolw iek oczywiście m ożna go krytykować. Dziś, kiedy nam iętności się uspokoiły, m ęty osiadły, i spraw a wyższego w ykształce
nia kobiet w yklarow ała się, możliwą je st jej krytyka sp o kojna, b eznam iętna, w należytem odosobnieniu od obcych jej naleciałości. K rytyka tak a doprow adzi, ja k tuszym y, do u zn an ia konieczności d ostarczenia polkom m ożności uczenia się w Polsce, do tego znakom itego ułatw ienia im godnego pełnienia ich obow iązków rodzinnych, społecznych i p atrjo - tycznych. M
a r y a nM
a s s o n iu s.
---
ELIZA ORZESZKOWA
S T U D Y U M
P R Z E Z