• Nie Znaleziono Wyników

"W sześcioletnim planie trzeba szczęśliwych rodzin" : o wizerunku rodziny w prozie realizmu socjalistycznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""W sześcioletnim planie trzeba szczęśliwych rodzin" : o wizerunku rodziny w prozie realizmu socjalistycznego"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Monika Brzóstowicz

"W sześcioletnim planie trzeba

szczęśliwych rodzin" : o wizerunku

rodziny w prozie realizmu

socjalistycznego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 86/3, 45-68

(2)

M O N IK A BR ZÓ STO W IC Z

„W S Z E Ś C IO L E T N IM P L A N IE T R Z E B A S Z C Z Ę Ś L IW Y C H R O D Z IN ”

O W IZ E R U N K U R O D Z IN Y W PR O ZIE R E A L IZ M U SO C JA L IST Y C Z N E G O

Poezja dużo lepiej niż proza nadawała się do wygłaszania, agitow ania szybciej i skutecz­ niej. M yślow o nieskom plikow ana, język ow o też, przeznaczona była do budzenia raczej emocji niż refleksji. Takie były i moje wiersze z dw óch pierwszych tom ików.

— przyznaje W isław a S zym borska w rozm ow ie z W ojciechem L ig ę z ą 1. C hodzi tu o d eb iu tan ck i tom ik Dlatego żyjem y z r. 1952 i o następny, P ytania zadawane sobie z 1954 roku . O b a zbiorki spotk ały się z dużym uznaniem ów czesnych w ładz — za pierw szy p o etk a o trzy m a ła w r. 1954 n ag ro d ę literack ą K ra k o w a o raz w yróżnienie przy nagrodzie państw ow ej w 1955 roku. W Dla­ tego żyjem y m o żn a dziś odnaleźć odpow iedź n a pytanie o rolę rod zin y w now o pow stającym socjalistycznym społeczeństwie. W iersz zaty tu ło w an y jest zn a­ m iennie dla tam ty ch czasów — Trzeba:

G w iazdy

gwiazdy niebo zaległy.

Cisza zachodzi z w ierzchołków miasta. Trzeba

trzeba miłosnych wierszy żeby ludzi kochających strzegły. W planie w planie w Sześcioletnim Planie trzeba trzeba szczęśliwych rodzin.

Niech poezja pośród nich stanie na ozdobę wieczornych godzin.

W tej poetyckiej d eklaracji Szym borskiej sztu k a m a bro n ić m iłości m iędzy ludźm i i szczęścia rod zin, ale przed czym i dlaczego? H o ry z o n t nieba pełnego gw iazd przy p o m in a przecież nie tylko scenerię m iłosnych sp o tk ań , ale przede w szystkim sugeruje ciszę, bezpieczeństw o, m oże naw et baśniow ość. O to b u d o w an y je st raj społeczny n a ziemi, a każdy m usi być szczęśliwy, nie dla siebie już, lecz d la innych. O d tą d życie pryw atne kształto w ane będzie z m yślą o w ielkich przem ian ach ekonom iczno-społecznych i rów nież św iado m o ścio ­ wych (Sześcioletni P la n R ozw oju G osp o d arczeg o i B udow y Socjalizmu).

1 Cyt. z: W. L i g ę z a , Przepustow ość owiec. Rozm owa z Wisławą Szym borską. „Teksty D rugie” 1991, nr 4, s. 152.

(3)

P rzed czym więc trz e b a „ludzi kochających strze c?” Jak ie też wzorce szczęśliwości i m iłości o b o w iązu ją? Czy w Sześcioletnim P lan ie ro d z in a jest p o trze b n a? C zy socjalistyczny m odel współczesnego d o m u o p iera ł się na tradycji, a jeśli tak , to w jakiej m ierze? G dzie zaczynała się w tak im razie d o zw olon a sfera pryw atn o ści, gdzie przebiegały granice w ew nętrznego św iata jed n o stk i i n a ile były n iep rzek raczaln e? W ja k i spo sób lite ra tu ra socjalistyczna godziła w p ro p o n o w a n y c h przez nią w zorach życie rod zin n e sw oich b o h ateró w z ich całkow itym za an g ażo w an iem w p racę? J a k ą m a tk ą i żo n ą m iała być kolejarka, czule m aszcząca tłoki p aro w o zu w Widokówce z socrealistycznego miasta A d am a W a ż y k a ? ...

A jednak skomplikowana istota rzeczy

P olskie społeczeństw o w kraczające d ro g ą stalinizm u w ep okę p rzeo b rażeń ustrojow ych m iało n a og ół negatyw ny o b ra z życia w Z w iązk u R adzieckim .

S tanisław C at-M ack iew icz pisał w swoich stu diach n a d psychologią społe­ czeństw a Sow ietów o w łasnych w rażeniach z po dró ży n a w schód w 1931 roku. Z aty tu ło w ał je M y ś l w obcęgach, w yraźnie określając życie w państw ie radzieckim ja k o zniew olenie. C zytam y tam m.in. o m o d elu rodzinności:

W M ińsku zbudow any jest nowy, wzorow y dom dla robotników . Posiada sale klubowe, czytelnię, łaźnię, w szystko ogólne. Rodziny robotnicze mają swoje sypialnie oddzielne, co prawda, ale tak, że z korytarza w chodzi się nie do jednego pokoju, lecz d o dw óch. Czyli nikt nie m ieszka we własnym pokoju, lecz zawsze w przechodnim. Żadna rodzina nie m oże być u siebie, zawsze musi jej ktoś p o głow ie łazić. W ten sposób wdraża się indywiduum ludzkie do życia w k olek tyw ie2.

D o d a jm y jeszcze ciężkie w aru n k i zao patrzen io w e i niski s ta n d a rd życia o ra z p ro p a g o w an y stołów kow y, zak ład ow y system żyw ienia i konieczność k o rz y sta n ia ze żłobków , przedszkoli, in tern ató w , a o trzy m am y o b ra z św iata w rogiego rodzinie i człow iekowi.

N ajg orszy m je d n a k dla konserw atyw nego M ackiew icza, lekturow y m w spo­ m nieniem stało się w yobrażenie k o b iety w w ynajętym , strasznie zab ałag an io - nym p o k o ju , k tó ra dosłow nie „rżnie” sm ażone m ięso nożyczkam i, gdy ją głód przym usza wreszcie d o za d b a n ia o pożywienie. M ow a o rew olucjonistce W ierze Zasulicz opisyw anej w książce N adieżdy K ru p sk ie j3. P rzy p o m in a się w tym kon tekście o b ra z rew olucji z N ie-B oskiej komedii Z y g m u n ta K rasińskiego.

Z drugiej stro n y istniał je d n a k w myśli lewicowej, u m o cn io n y tw órczością Stefana Ż erom skiego, pozytyw ny w zorzec człow ieka pośw ięcającego się pracy n ad zm ian ą zastanej rzeczywistości społecznej. M im o p y ta ń i w ątpliw ości a u to r Ludzi bezdom nych i Przedwiośnia uznaje o so b istą i społeczną w artość postaw y aktyw nej, n aw et rew olucyjnej. W perspektyw ie konieczności reform i przeciw ­ d ziałan ia społecznem u złu instytucja rodziny staje się d w u znaczna. Ze swej n a tu ry bow iem jest o n a konserw atyw na, a zarazem sk u p ia działalno ść człow ie­ k a n a prozaicznych, zaw ężających h o ry zo n ty myśli spraw ach. O ta k ro z u m ia ­ nym życiu dom ow ym m ów i M ąż z N ie-B oskiej kom edii:

2 S. M a c k i e w i c z , M yśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństw a Sowietów. W arszawa 1931, s. 77.

(4)

Od dnia ślubu m ojego spałem snem odrętwiałym, snem żarłoków , snem fabrykanta N iem ca przy żonie N iem ce — świat cały jakoś zasnął w k oło mnie na podobieństw o moje [ . . . ] 4.

K rasiń sk i dalej ukazuje, ja k b ard zo się m ylił jego b o h a te r odm aw iając w artości sferze dom ow ej ludzkiego życia. A je d n a k słow a M ęża naw iązują do pew nego stereotyp u w idzenia rodziny, p o n iek ąd też m ającego potw ierdzenie w codziennym dośw iadczeniu. D lateg o m im o w ątpliw ości, ja k ie rodzi w ybór Judy m a, zrozum iałe są m otyw y i szlachetne p o b u d k i tego b o h atera.

T a k więc p o lsk a lite ra tu ra socrealistyczna za sta ła przestrzeń w yobrażeń społecznych o „now ym ” życiu sp o lary zo w an ą pom iędzy wizją „nowej w iary” III części N ie-B oskiej kom edii a zakończeniem L udzi bezdomnych. Sam a sięga zaś po jed n o zn a czn e w zory ob ow iązujące w lite ratu rz e i polityce społecznej w Z w iązku R adzieckim .

O to w otw ierającej P oczątek opowieści M a ria n a B ran d y sa (1952)5 p a n o ­ ram ie wielkiej bu do w y N ow ej H u ty zostaje um ieszczona d ro b n a uw aga o radzieckim inżynierze, k tó ry p o m ag a polskim budow niczym . P o sta ć ta p o ­ jaw ia się jedynie epizodycznie i m a ukazyw ać socjalistyczny spo só b w a rto ś­ ciow ania życia osobistego człow ieka o raz rodziny. Ó w „radziecki specjalista” w d ro d ze pow rotnej do M oskw y:

zatrzym ał się na parę godzin w W arszawie, aby ten czas pośw ięcić warszawskim sprawom osobistym , o których w spom niał m im ochodem na wieczornej przechadzce. Spędził go w całości na pięknym cmentarzu żołnierzy radzieckich, gdzie wśród bliźniaczych białych m ogił odnalazł grób m łodziutkiego lejtenanta, który poległ w bojach o wyzw olenie polskiej stolicy.

Sławny inżynier radziecki, poświęcający wszystkie siły walce o lepsze jutro dla m ilionów cudzych synów, dopiero po pięciu latach znalazł czas na odw iedzenie grobu jedynaka. [27]

K om pozycyjny chw yt w p ro w ad za n a początek d ra m a t rod zinn y człow ieka radzieckiego. P o sta ć inżyniera sygnalizuje odpo w ied n ią h ierarchię w artości, w któ rej życie osobiste, zw łaszcza dom ow e, znaczeniem całkow icie ustępuje pracy i działalności społecznej, ściśle rozum ianej ja k o d ziałalno ść n a rzecz socjalistycznego państw a.

W ażny staje się tutaj k o n tek st odpo w iednich tekstów tłum aczo ny ch z języ ­ k a rosyjskiego. Szczególnie interesującym przykładem je st M a tk a G orkiego. U tw ó r ten, w ydany w 1906 r. i u znany z czasem za „klasyczne dzieło realizm u socjalistycznego” (to sform ułow anie sam ego Stefana Ż ó łk iew sk ieg o 6), n a język polski zo stał p rzetłu m aczony ju ż przed w ojną, w 1929 rok u. P rzed staw ion e przez G o rk ie g o relacje m iędzy ludźm i za p o w iad ają przyszłe elem enty socreali­ stycznych schem atów .

H isto ria Pelagii W łasow ej to d ro g a wielkiej m iłości m atk i do syn a — d la tej m iłości m a tk a chce uczestniczyć w jego życiu. W alk a p olity czna rozszerza św iat

4 Z. K r a s i ń s k i , N ie-B oska komedia. O pracow ał J. K le in e r . W rocław 1959, s. 13. B N I 24. 5 W nawiasie po tytułach utw orów umieszczam rok pierwszego w ydania książkow ego. — C ytaty z om awianych pow ieści lokalizow ać się będzie liczbą w nawiasie, wskazującą stronicę odpowiedniej książki. W ten sp osób przywołuje się tutaj następujące wydania: K. B r a n d y s , O bywatele. W arszawa 1954. — M. B r a n d y s , P oczątek opowieści. W arszawa 1952. — A. B r a u n , Lewanty. Powieść. W arszwa 1952. — T. K o n w i c k i , P rzy budowie. W arszawa 1950. — S. L em , Obłok M agellana. W arszawa 1959. — A. Ś c i b o r - R y l s k i , Węgiel. (Powieść). Wyd. 2, poprawione. W arszawa 1951.

(5)

b o h aterk i, rozw ija ją sam ą, w yzw ala z p erm an en tn eg o strach u , utw ierdza w poczuciu w łasnej godności. Jed n a z socjalistek, Zofia, wyznaje, że choć wciąż są bezdom ni i prześladow ani, ale za to: „Żyjem y życiem, k tó re nam daje zadow olenie. Żyjem y pełnią sił duchow ych, czegóż m o żn a jeszcze p ra g n ąć?” W powieści tej zostaje u jaw n io n a in n a h iera rch ia w artości:

Życie rodzinne zawsze hamuje siłę rewolucjonisty! Dzieci, obow iązek zabezpieczenia rodziny, konieczność wyczerpującej pracy dla chleba. Rewolucjonista zaś pow inien rozwijać nieustannie swoją aktyw ność, pogłębiać ją i rozszerzać. W ym aga tego czas: m usim y iść na czele wszystkich, poniew aż my, robotnicy, pow ołani jesteśm y przez historię do zburzenia starego świata i stworzenia now ego ży cia 7.

K o lektyw n a form a działan ia pozw ala więc n a b ard zo b o g ate duchow o i em ocjonalnie życie, zarazem chro n i przed błędam i i zagubieniem , utw ierdza w słuszności a u to ry te te m po m arksistow sk u rozum ianej konieczności dziejo­ wej. K o lektyw ność m a zapew nić ciepło drugiego człow ieka, d ać poczucie łączności z innym i i pozw ala n a odd an ie się pracy i pełnię sam orealizacji, dojrzałości, w olności w ew nętrznej. Ale to jest ju ż n ow a w olność człow ieka, k tó rą daje „to je d n o jed y n e” rozum ienie konieczności historycznej. Praw dziw ie w artościow a społecznie aktyw ność m a się o d tą d ujaw niać przede wszystkim p o za dom em . A je d n a k czy to w szystko, co p ro p o n o w a ł ko m unizm , szczególnie p ro p a g o w an e uniezależnienie jed n o stk i od rodziny w jej statu sie społecznym , ak cen tow an ie roli pow iązań człow ieka z innym i ludźm i, jego szerokich socjologicznych uzależnień, nie dotyczy po części sy m pto m ó w przem ian ogólnocyw ilizacyjnych?

W łodzim ierz M aciąg w syntetyzującej książce N a sz wiek X X p od kreśla:

błędem byłoby nie dostrzegać, że historia kultury w PRL jest w silnym stopniu uwikłana w procesy um asowienia [ . , . ] 8.

L ata pow ojenne ch a rak tery zo w a ła o b o k tru d n o ści bytow ych intensyfikacja zjaw isk socjalno-cyw ilizacyjnych zw iązanych z utrw alaniem now ego m odelu społeczeństw a m asow ego (pierwszy p ró g um asow ienia został p o k o n an y jeszcze w p o czątk ach lat trzydziestych), z urbanizacją, z wielkim i m igracjam i, p o ­ w szechną em an cy pacją kobiet, em ancy pacją k u ltu ra ln ą w arstw niższych. W Polsce doszły do tego przeo b rażen ia ustrojow e, k tó re je d n a k wcale nie przeciw działały w ym ienionym zjaw iskom , wręcz przeciw nie: wpisywały je we w łasny kierunek przem ian.

W raz z wielkim i zm ianam i cywilizacyjnym i ro d z in a n a całym świecie u trac iła większość ze swych funkcji, za stą p io n a przez w ysoko w yspecjalizow a­ ny przem ysł i cały system usług. S tąd p rzem iana m od elu dom u, zawężenie kręgu bliskich. Z m niejsza się rów nież przyw iązanie do m iejsca, co raz rzadziej m ów i się o rodow ych siedzibach, o trw ałym osadzeniu w środ ow isku sąsiedz­ kim. Życie rodziny zostaje p o d p o rz ąd k o w an e p racy zaw odow ej w now y sposób. Ludzie zaczynają z góry za k ład ać k ilk a k ro tn ą zm ianę m iejsca zam iesz­ k an ia w zależności od z a tru d n ien ia (szczególnie w S tan ach Z jednoczonych), co b a rd zo o słab ia k o n ta k ty rodzinne. W Polsce, choć n a m niejszą skalę, je d n a k rów nież jest to rejestrow ane. I tu taj pam ięć rodow ych dziejów w ciąż się

7 M. G o r k i, M atka. Przełożyła H. G ó r s k a . W arszawa 1971, s. 205, 325.

8 W. M a c ią g , N asz wiek X X . Przewodnie idee literatury polskiej 1918 — 1980. W rocław 1992, s. 251.

(6)

zawęża. T em p o życia w zrasta, w ym agając energii oraz um iejętności szybkiego dostosow yw ania się do zm ieniających się w arunków . D latego staw ia się na m łodych, co przynosi w efekcie tendencję do ja k najw cześniejszego usam odziel­ nienia dzieci.

H asło kryzysu rodziny n a b ra ło rozgłosu w E uropie po wojnie, pojaw iło się rów nież w P olsce Ludow ej w połow ie lat pięćdziesiątych w raz z pierw szym pow ażniejszym zain teresow aniem nauk ow ym i politycznym p ro b lem a ty k ą życia dom ow o -ro d zin n eg o (Jan T urow ski i inni). O k o ło 1955 r. po jaw iają się w prasie om ów ienia n iek tó ry c h p rac socjologów am erykańskich, odb yw ają się pierwsze dyskusje o ro dzinie i jej przem ianach, także w Polsce. Pow szechnie stw ierdza się wówczas b ra k naukow ego o p ra co w an ia tego za gadn ien ia u nas, a rzeczywistość społeczna przynosi w raz z industrializacją, m igracjam i i em ancypacją kobiet rów nież zm iany w życiu polskiego dom u. M ów i się ju ż w tedy naw et o kryzysie, a polem ikę w z b udza przede w szystkim p o d staw a owego kryzysu: n a ile w ynika on z istoty m ałżeństw a i rodziny, a n a ile m ożna go tłum aczyć procesam i adap tacji d o now ego środow iska społeczno-cyw ilizacyjnego9.

Czy te p ro b lem y znalazły je d n a k odzw ierciedlenie w literaturze pierwszej połow y lat pięćdziesiątych?

Z pew nością lite ra tu ra socrealistyczna tru d n o po d d aje się tzw. lekturze h isto ry czn e j10 — o d szukiw aniu w utw o rach inform acji o faktycznych stan ach rzeczy. O dw o ły w ała się bow iem do postulow anego, a nie istniejącego św iata, m im etyzm zaś dotyczył głów nie szczegółu. D latego stanow i przede wszystkim d o k u m en t id eo lo g iczn y 11. Więcej o budow ie N ow ej H u ty m ów i Poem at dla dorosłych (1955) A d am a W ażyka niż P oczątek opowieści (1952) czy też T adeu sza K onw ickiego P rzy budowie (1950). O bie te powieści są przede wszystkim św iadectw em p ro p a g a n d y tam ty ch lat n a rzecz tej potężnej inwestycji. A jeżeli zaw ierają one rów nież inform acje o szeroko pojętej św iadom ości społecznej czasów stalinow skich, to ch yba raczej n a zasadzie lek tu ry à rebours12.

9 Zob. om ów ienie dyskusji prasow ych (głównie z „Nowej Kultury”, „K ierunków”, „Kultury i Społeczeństw a”, „Życia Literackiego” i „Tygodnika Pow szechnego”): K. P r z e c ł a w s k i , M ałżeń­ stw o w Polsce współczesnej. „Kultura i Społeczeństw o” 1958, nr 4. Zob. też L. D y c z e w s k i , R odzi­ na polska i kierunki je j przemian. W arszawa 1981. — Przem iany rodziny polskiej. W arszawa 1975. 10 Zob. M. G ł o w i ń s k i , Lektura dzieła a wiedza historyczna. W: P oetyka i okolice. Warszawa 1992, s. 160.

11 Zob. K. J a k o w s k a , M iędzyw ojenna powieść perswazyjna. W arszawa 1992, s. 273: „realizm nie znosi tezy, pow ieść perswazyjna realizmu, a le ... i fałszywej tezy”. Pozostaw iając na marginesie kwestię oceny treści ideologicznych P oczątku opowieści, trzeba jednak przyjąć za fakt całkowicie utylitarne potraktow anie ograniczonej referencyjności literatury. I to zarów no na płaszczyźnie kom pozycji tekstu, jak w sferze narracji i języka. W konsekwencji także i na przedstawieniach stosunków rodzinnych ciąży ów konflikt immanentnej dyskursywności i postulow anego realizmu. Przy tym paradoksalnie mimesis jest pożądana jako zasada twórczości socrealistycznej właśnie ze względu na istniejące u podstaw jej dyrektyw dążenie do „prawdziwego” obrazu świata, co stanowi 0 przydatnej dla perswazyjnych zadań sile argumentacyjnej mimesis. Zob. też szczególnie ważne prace M. G ł o w i ń s k i e g o , zebrane w tom ach: N owom owa po polsku (W arszawa 1990) oraz R ytu ał 1 demagogia. T rzynaście szkiców o sztuce zdegradowanej (W arszawa 1992). Pokazują one wyraźnie propagandow y charakter literatury realizmu socjalistycznego.

12 Tzn. lektury uznającej za prawdziwe i nierozwiązyw alne wów czas te zarzuty, które przede wszystkim negatywni bohaterzy stawiają partii i nowej rzeczywistości; np. w Węglu najgorszy bumelant oskarża partyjną dyrekcję o wykorzystyw anie ludzkiej pracy ponad siły, o niesprawied­ liwy system w ynagrodzeń preferujący członk ów partii, wreszcie w spom ina o przesyłaniu węgla do żądającej wciąż większych dostaw Rosji. Oczywiście przywołanie takich opinii w socrealistycznym

(7)

Jedn ak p rzeo b rażen ia u stro jow e w Polsce wpisywały się d o b rze w takie zjaw iska socjalno-cyw ilizacyjne, ja k urbanizacja, wielkie m igracje (ale przede wszystkim do m iasta, ekstrem alnym i w ypadkam i p o zo stają stalinow skie d e­ portacje), em ancypacja k o biet czy pow szechna em ancypacja k u ltu ra ln a społe­ czeństwa. P ro p a g a n d a w ielokrotnie odw oływ ała się do w spom niany ch zjawisk. N a tyle więc, n a ile m ożn a m ów ić o referencyjności literatu ry socrealistycznej, m ożem y też m ówić w jej p rz y p ad k u o elem entach przedstaw iających ówczesne przeobrażenia.

P roza socrealistyczna, choćby Początek opowieści, ukazuje tradycyjny, patriar- chalny m odel m ałżeństw a (np. starsze m ałżeństw o W alaszczyków) i jego transform acje w stronę p artnerskiego układu, zwłaszcza w m łodszym pokoleniu (K ulbarow ie oraz p a ra Stefa W ięcków na i Jurek W alaszczyk — bohaterow ie Początku opowieści). Ż a d n a z kobiet nie chce ju ż rezygnować z pracy zaw o d o w ej13, d ążą do sam odzielności, której nie pow inna za b ardzo ograniczać naw et rodzina. N a tym tle często przedstaw iany jest konflikt: M arysia K u lb aro w a przeżywa bardzo silną depresję przebyw ając wciąż z synkiem w d om u i nie m ogąc kontynuow ać na razie studiów . Ju re k W alaszczyk zakład a z góry, że p o ślubie Stefa jeśli nie zostanie w dom u, to przynajm niej odejdzie od zbyt „męskiej” m urarki. Ale p an n a W ięcków na to nie byle kto, ja k o przodow nica chce innym dziewczętom daw ać przykład niezależności, w iary w swoje siły także w pracy przy budowie. Stefa stanow i nie tylko w zór socjalistycznej kobiety równej mężczyźnie, ale jeszcze jej biografia zaw iera historię walki o to rów noupraw nienie — jest więc w polskiej literaturze przykładem „socrealistycznej fem inistki”.

„Socrealistyczny fem inizm ” m usim y pisać w cudzysłow ie, polega on b o ­ wiem na przejęciu i jedynie zin stru m en talizo w an iu n iektó ry ch fem inistycznych postulatów . N ajbliższy jest fem inizm ow i m arksistow skiem u. Przede wszystkim w spólnie z nim wyznaje teorię zw iązków i zależności m iędzy sposobem k ształto w an ia w ew nętrznych dośw iadczeń kobiety i jej rozw ojem a jej społecz­ no-ekonom icznym , zróżnicow anym klasow o upośledzeniem . P o d k reśla się opresję kob iet w sferze edukacji i sferze podziału pracy. Z tym , że m ark sisto w ­ ski feminizm dow arto ściow uje p racę w dom u, dla socrealizm u zaś najw ażniej­ sze było p raw o kobiety do k ażdeg o zaw odu, także tych w ysoko w a rto ś­ ciow anych i typow o m ęskich. W tym m iejscu ujaw nia się groteskow ość, ale i niebezpieczeństw o w ykorzystyw ania po stu lató w w yrw anych z całego sys­ tem u. Stalinizm głosząc rów ność płci zak ład ał jej identyczność. W p ro w ad zał rów nież now ą hierarchię znaczenia poszczególnych zaw odów , na czele z a u to ­ rytetem ciężkiej fizycznie pracy, najlepiej kształtującej człow ieka, w y ra­ biającej w nim c h a r a k te r 14. W tym ideologicznym kontekście k o b ieta ró w n a

tekście ma pełnić podwójną funkcję: służy zam askow aniu tendencyjności przedstawionego świata oraz współtw orzy jednoznacznie negatyw ny obraz bumelanta, którego zarzutów niesłuszność udowadnia cała powieść.

13 Np. w bardzo poczytnym tygodniku „Przyjaciółka” w latach pięćdziesiątych w sposób szczególny propagow ano now y m odel życia rodzinnego, który miał się opierać na preferowaniu pracy zawodow ej kobiet. Zob. A. K ł o s k o w s k a , Z historii i socjołogii kultury. W arszawa 1969, s. 4 3 3 - 4 5 0 .

14 Pisał o tym W. T o m a s i k („M iłość to tylko naruszenie dynamicznego stere o typ u ”. Socrealistyczne mówienie o człowieku. W: Słowo o socrealizmie. Szkice. Bydgoszcz 1991, s. 88): „Socjologiczne zdeterminowanie charakteru ujawnia się w socrealizmie w postaci prostej zależ­ ności — im gorzej, tym lepiej”.

(8)

m ężczyźnie m u siała stan ąć o b o k niego przy zajęciach takich, ja k m u ra rk a (Stefa W ięcków na) czy obsługa tra k to ra (słynne p lak aty z k o b ietą n a tra k ­ torze). N ie m a tu m iejsca n a głębszą p rób ę zrozum ienia istoty płciow ości z jej u w a ru n k o w an iam i k ulturow ym i i o b ro n ą p raw kobiety do indyw idualnej, osobow ej, a nie płciowej klasyfikacji społeczn ej15.

P rzekształcanie m ałżeństw a w nowy, p artn e rsk i układ, w k tó ry m zarów no m ężczyzna, ja k i k o b ieta pośw ięcają się pracy zaw odow ej, jest szczególnie p o p ieran e przez kom unistów . Losy innej b o h aterk i, tym razem z W ę g la 16 — M a rty Jędraszki, tradycyjnej gospodyni dom ow ej, u k azu ją zacofanie i zło patriach aln eg o , dla socrealistycznej p ro p a g an d y u tożsam ianego z d ro b n o - m ieszczańskim , m odelu życia rodzinnego. O tó ż M a rta raczej z nudó w niż z praw dziw ej nam iętności, tro ch ę bezmyślnie w daje się w ro m an s z kolegą m ęża z k opalni, tak im socrealistycznym w yobrażeniem D o n Ju an a.

Była taka jak wszystkie Zeflikowe kochanki. Jak żona listonosza Krańca, którą całe życie zajm ow ał tylko problem cerowania skarpetek, jak połow ica starzyka z Budeli, której dzień upływał na niespiesznym, pedantycznym szatkow aniu cebulki i szczypiorku z doniczki, jak setki tych kobiet, dla których świat był tylko nieciekawym rynkiem z firankami w oknach. [ .. .] W nosił [Zeflik] do ich kuchni, pełnej haftowanych lauferków, pow iew zepsucia i grzechu. Był dla nich oczekiw aną odm ianą. [77]

O d ro z p ad u zw iązku ra tu ją książki z m ężow skiej półki: Zagadnienia leninizmu i Szosa wołokołamska przep latan e Panem T adeuszem ... Jędraszko spostrzega isto tę kryzysu swego m ałżeństw a z M a rtą i p o m ag a rozszerzyć jej w ąski świat m yśli i w yobrażeń.

Ja k widać, p o p rzez podkreślanie znaczenia em ancypacji zaw odow ej i k u l­ turow ej, zresztą nie tylko kobiet, p ro p a g o w an o w literatu rze znaczenie roli odpow iedniego uśw iadom ienia politycznego. S ta ran o się, w zorem M a tk i G o r­ kiego, p okazy w ać w ażność książek w ujęciu jed n o stk o w eg o życia. W łodzim ierz M aciąg pisze o dziejach literatu ry lat pięćdziesiątych, w pisując je w historię n a j­ w ażniejszych idei lite ratu ry polskiej XX wieku. Jednocześnie przyjm uje szeroką perspektyw ę ogólnośw iatow ych przem ian cyw ilizacyjnych i dlatego zaznacza:

System kom unistyczny umiał posługiwać się m echanizmami kultury masowej na rzecz propagandy politycznej, te znaczenia polityczne przede wszystkim stym ulow ały emocje i zachow ania [ .. . ] 17.

N a to m ia st szczegółowe wyjaśnienie socjotechnicznego celu owej p ro p a g a n ­ dy znajdziem y w pracy M ichała Boniego Funkcje życia domowo-rodzinnego w doktrynie kom unistów polskich (1945 — 1950):

należało [ .. .] w powstający m odel rodziny (ze wszystkimi ciążeniami ku tradycyjnemu wzorcowi) wpisać zupełnie inną relację wartości życia dom ow o-rodzinnego ze światem zewnętrznym. N ależało funkcje wewnętrzne i ochronne rodziny (świat intymny, prywatny) zredukować lub przenieść ich realizację w rzeczywistość up aństw ow ionego sp ołeczeństw a18.

I oto m am y do czynienia z w yraźnym p o d p o rz ąd k o w an ie m życia

osobis-15 Zob. M. H u m m , Słownik teorii feminizmu. Z języka angielskiego przełożyli B. U m i ń s k a i J. M ik o s . W arszawa 1993, hasło Feminizm m arksistowski.

16 Ta pow ieść przedstawia wiele zróżnicow anych obrazów życia rodzinnego. D latego obok Początku opowieści będzie w tej pracy tak często przywoływana.

17 M a c ią g , op. cit., s. 251.

18 M. B o n i, Funkcje życia domowo-rodzinnego w doktrynie komunistów polskich (1945 — 1950). W zbiorze: Dom we współczesnej Polsce. Szkice. W rocław 1992, s. 112.

(9)

tego. A leksander W at w swoich rozliczeniach intelektu aln o-bio graficzn ych z kom unizm em podk reśla:

właściwie kom unizm to jest sprawa eksterioryzacji. K om unizm jest wrogi interioryzacji, człowiekowi w ew nętrznem u19.

W at szczegółowo opisuje ten stan, także w łasnej przedw ojennej fascynacji R osją rew olucyjną. Przyznaje, że w praw dzie ju ż za czasów red ag o w an ia przez niego „W iadom ości L iterackich” dochodziły do P o lski inform acje o ofiarach now ego system u, szczególnie o budow ie wielkiego przem ysłu w M a g n ito g o r­ s k ^ ale — ja k pisze:

M ieliśm y już gotow e odpowiedzi: cena rewolucji, po prostu weszliśmy już w ten krąg, ja przynajmniej już siedziałem w tym strasznym kręgu, gdzie ludzie są materiałem ludzkim, abstrakcją [ . . .] , służą idei, są częścią idei, są instrumentem idei [ . . . ] 20.

W edług W a ta ten sp osób m yślenia o człow ieku stan ow i najw iększe niebezpieczeństw o kom unizm u.

„Szczęśliwe rodziny”

— Kiedyś, daw no, m yślałam, że mi cię kopalnia zabierze. K opalnia, Partia, węgiel. A widzę, że nie.

[...]

— Byłaś głupia, głupiutka. K opalnia i ty to, rozumiesz, jedna rzecz. [1 3 0 —131]

— m ówi W ik to r K o k o t do swojej żony U rszuli. O b o je w ykreow ani zostali na idealne m ałżeństw o w świecie Węęjla (1950). P o za K o k o ta m i służą p rz y k ła­ dem w tej pow ieści A lek sandra Scibora-R ylskiego jeszcze W alaszczykow ie, n a d to jeszcze — pogodzeni K u lbaro w ie z P oczą tku opowieści, a także Śliwkowie z L ew antów A ndrzeja B rau n a (1952). W szyscy oni w y pracow ują (jak M ary sia i P io tr K ulbarow ie) lub ju ż w ypracow ali styl w spólnego życia, z tym , że jest on w yraźnie ujednolicony. P rzede w szystkim uzn ają je d n ą hierarchię w artości, w której d o b ro społeczne i p ra ca zaw o do w a n a rzecz now ego, socjalistycznego p ań stw a stanow ią podstaw ow e k ry teriu m oceny, także oceny ich własnego dom u. D latego k o p aln ia i żo n a należeć m uszą do jedn ego kręgu spraw , któ ry m i żyje k om unistyczny człowiek. B ohaterzy socrealistycznej lite ra ­ tu ry u znają jed en wzorzec, m im o różnic socjologicznych (np. K ulb aro w ie — now oczesne m ałżeństw o stu d en tk i historii i działacza party jn eg o ; W alasz­ czykow ie — ro b o tn icz a p a tria rc h a ln a starsza rodzina). Socjalistyczny etos życia rodzinnego przedstaw iony w literatu rze lat pięćdziesiątych p ro p a g u je w zory w ychow ania kom unistycznego, o p raco w an e i bezpośrednio w skazane przez M ak arenkę. T en au to ry te t m arksistow skiej p edagogiki p o d k reśla szcze­ gólnie:

W naszym kraju tylko ten człowiek jest pełnow artościow y, którego potrzeby i pragnienia są potrzebami i pragnieniami członka kolektywu. N asza rodzina stanowi instytucję sprzyjają­ cą wyrabianiu takiego k olektyw u 21.

19 A. W a t, M ó j wiek. Pamiętnik mówiony. Część 1. R ozm ow y prowadził i przedmową opatrzył Cz. M ił o s z . D o druku przygotowała L. C i o ł k o w s z o w a . W arszawa 1990, s. 241.

20 Ibidem.

21 A. M a k a r e n k o , K siążka dla rodziców. W: Dzieła. T. 4. W arszawa 1954, s. 47 (tłum. W. P t a s z y ń s k a ) . Szczególnie ważne w psychologii i pedagogice okazały się prace M akarenki om awiające wpływ kolektywu na rozwój osob ow ości, skupiające się na zagadnieniu zw iązków

(10)

R odzina więc daje n aro d o w i dzieci i częściowo je wychowuje, odpow ie­ dzialna przed społeczeństw em za wyniki swojej pracy pedagogicznej. P o to m ­ stw o staje się w ażne ju ż nie dla sam ych rodziców ja k o spełnienie ich najgłębszych p rag n ień i oczekiw ań. T eraz p o siadanie i w ychow yw anie dzieci ujm ow ane je st w ko ntekście społecznej pow inności, a życie rod zin ne trak tu je się jak rodzaj produkcji. M a k a re n k o w K siążce dla rodziców pisze o rodzicach źle w ychow ujących dzieci, że „p ostęp ują w edług zwyczajów w szystkich b ra k o ­ robów : o d d a ją te ow oce społeczeństw u ja k o go to w ą p ro d u k c ję”. I nieco dalej:

za w ychow anie dziecka odpow iedzialna jest rodzina albo, jeśli chcecie, rodzice. Lecz pedagogika rodzinnego kolektyw u nie m oże ulepić dziecka z niczego. Tworzywem , z którego urośnie przy­ szły człow iek, nie m oże być zbiór wrażeń rodzinnych czy pedagogicznych pouczeń rodziców. Tworzywem tym będzie życie radzieckie w jego wszystkich różnorodnych przejaw ach22.

Ja k widać, choć akceptuje się nie tylko p ro k reac y jn ą rolę rodziny, ale rów nież w ychow aw czą, to je d n a k integrow anie dom ow ej sfery ze sferą społecz- no-zaw odow ą m ożliwe jest jedynie przy ograniczeniu tej pierwszej. Życie pry w atne traci sw oją w zględną autonom iczność. N ow e znaczenie zyskuje świat zew nętrznorod zin ny, coraz bardziej ekspansyw ny w obec tradycyjnych społecz­ nych funkcji dom u.

D latego w iększość czasu wszyscy członkow ie pow ieściow ych familii spędza­ ją poza dom em , rodzice w pracy, n a zeb ran iach partyjnych, n arad ac h produkcy jn y ch czy zab aw ach zakładow ych, dzieci ch o dzą do żłobka, przed ­ szkola, szkoły o ra z koniecznie do świetlicy. W idać to we w spom nianej ju ż kom pozycji każdej socrealistycznej powieści, w C złow iek nie umiera (1951) i Obywatelach (1954) K azim ierza B randysa, w Białych dym ach (1954) Sylw estra B anasia, naw et w Węglu, gdzie zostało przedstaw ionych stosu n k o w o dużo o brazów rodzinneg o życia. R ów nież Ju lian G ałaj pisząc W rodzinie Lebiodów (1950) przede w szystkim ukazuje historię w alki S taszka Lebiody o spółdzielnię rolniczą, elektryfikację wsi i budo w ę D o m u Ludow ego.

D latego zakaz zap isan ia się d o świetlicy i drużyny harcerskiej w ydany synowi p otw ierdza negatyw ny o b ra z żony robotniczego d y re k to ra kop alni „W ero n ik a”, C iapk i M igoniow ej (Węgiel). U zupełnia role d o m u jeg o funkcja rekreacyjna. W śró d najbliższych w łaśnie człowiek m oże odpocząć, oczywiście, jeśli zasłużył n a to sw oją pracą. Ale ro d z in a to nie azyl, gdzie m o żna zapom nieć o życiu zaw odow ym i publicznym . W ręcz przeciw nie — o n a chce wiedzieć 0 pracy ojca czy m atk i lub o zabaw ach dzieci. Jan k a , żo n a aktyw isty z Nowej H u ty P aw ła C zajkow skiego, b ard zo „pilnie ro zpytu je się” o w szystko, gdy m ąż o p ro w a d za ją po budow ie huty (P rzy budowie K onw ickiego). U rszula K o k o to w a żyje spraw am i k o p aln i, podczas akcji tw o rzenia brygadow ego system u pracy rów nież o n a odczuw a niechęć części społeczności górniczej. 1 w łaśnie p o rtre t tego m ałżeństw a m a przek o n ać d o integracyjnego m odelu rodziny o p arte g o n a w artościach laickich, socjalistycznych, k o n centru jących

człow ieka ze środow iskiem społecznym (pomijane raczej przez Pawłowa). U stalenia te obow iązy­ wały także w Polsce. Zob. M. G. J a r o s z e w s k i , H istoria myśli psychologicznej. Przełożył A. K o w a l i s z y n . T. 2. W arszawa 1987, s. 299. Również przegląd czasopism pedagogicznych z lat pięćdziesiątych (jak np. „Życie Szkolne”) pośw iadcza obow iązyw anie autorytetu M akarenki, często w ów czas cytow anego i om aw ianego. Zob. też A. L e w in , K oncepcje człowieka i cel wychowania w ujęciu Antoniego M akarenki. W zbiorze: M oralność i wychowanie. Wyd. 2, poprawione. W arszawa 1960.

(11)

się w okół pracy ja k o najw yższego d o b ra i źró d ła siły now ego człow ieka i now ego społeczeństw a. Ale k o n k re tn y p ro d u k t ludzkiego w ysiłku pozostaje n a dalszym planie, naw et w powieści produkcyjnej. Z am iast o b ra zu pracy ja k o m ożliw ego sp o so b u autoekspresji i sam orealizacji człow ieka, p o jaw ia się p raca anonim ow a, zbiorow a, z pracow nikiem ujętym w szerokiej perspektyw ie w roli m ałego try b ik u wielkiej m aszyny. W samej prozie socrealistycznej jest p o d o b ­ nie (wyraźnie w P oczątku opowieści, ale rów nież w znacznie przecież lepszych artystycznie Obywatelach — zob. 232, w spom nienia P aw ła z „Z arzew ia”)23.

Tym , co n ajbardziej niepokoi w ideale socrealistycznego d o m u , nie jest p o d k reślanie jeg o o tw arcia n a społeczne działania, lecz b rak u zn a n ia jego swoistości, pow iedziałabym — podm iotow ości. To, co się dzieje w czterech ścianach m ieszkania, należy do o d rębn ego św iata, po w iązanego, rzecz jasn a, z rzeczyw istością n a zew nątrz, ale właśnie: n a zew nątrz. K ażd e osobiste m arzenie, problem , rado ść i zm artw ienie nagle bezw zględnie zo stają p o ­ zbaw ione swego najw ażniejszego k o n tek stu — życia w ew nętrznego poszczegól­ nych ludzi i tego, co oni tw o rzą w odgraniczonej przestrzeni w łasnego dom u. W szystko zostaje p o d d an e weryfikacji zgodnej z kry teriam i kom unistycznie zorgan izo w anego społeczeństw a, ze względu n a publiczną użyteczność, ro z u ­ m ian ą b ard zo w ąsko, gdyż tylko zgodnie z bieżącą p o lity k ą p aństw a. B oh ater Początku opowieści P io tr K u lh a r m ówi:

— Bo widzisz, M aryśka, z żoną jest tak sarno jak z zapleczem frontu. K iedy zaplecze jest mocne — front działa dobrze. [189]

T ak o to bezpośred nio u zasad n ia się uznanie w artości rod ziny w społeczeń­ stwie socjalistycznym . D o m nie stanow i ju ż odrębnej sfery życia intym nego, w któ ry m fun kcjon ują w łasne form y „rodzinnej k o m u n ik acji”, gdzie znaczenie pew nych gestów, zachow ań, obyczajów uk ry te jest przed obcym i ludźm i. D om traci sw oją T ajem nicę — coś, czego żaden człowiek do k o ń c a nie pojm uje, lecz czego w artość b ard zo silnie odczuw a i dośw iadcza. M o żn a m ów ić o rodzinie ja k o o ludziach, w śród któ ry ch osiągam y poczucie w łasnej tożsam ości, od płciowej, po n a ro d o w ą i m oraln ą. Pow ieść socrealistyczną szczególnie określa to, czego w niej brakuje. W p rz y p ad k u w izerunków rod ziny uw idocznia się b ra k specjalnego czasu „tylko dla ro dzin y” (raz w Węglu K o k o to w ie w ybrali się do kina n a ... „radziecki sp o rto w y ” film Goal — zob. 131).

W b u dow anym społeczeństw ie je d n a k i to się zmieni. D alekie perspektyw y przem iany przedstaw ia S tanisław Lem w Obłoku M agellana, swojej drugiej powieści (1953). Lem kreuje tutaj, p o d o b n ie ja k w Astronautach (1951), świat, k tó ry m a potw ierdzać istnienie obiektyw nych i poznaw aln ych p raw historii i um otyw ow ać realizow aną koncepcję człowieka. A ndrzej Stoff nazyw a obie te powieści „historiam i przyszłości” 24. W łaściwie m ożn a je określić rów nież ja k o „fantastykę u to p ijn ą ” 25, k tó ra artystycznie najlepiej ch yba o d p o w iad a p ro p a ­

23 M oże właśnie takie odhum anizow ane ujęcie ludzkiej pracy stanow i jeden z w yznaczników każdej pow ieści produkcyjnej. S. B a r a ń c z a k bow iem w szkicu Bunt wykluczony, albo Powieść „neoprodukcyjna" (w: Ironia i harmonia. Szkice o najnowszej literaturze polskiej. W arszawa 1973, s. 69 — 72) również zauważa „fetyszyzację pracy produkcyjnej”.

24 A. S t o f f , Powieści fantastyczno-naukow e Stanisława Lema. W arszawa 1983, rozdz. H istorie przyszłości.

25 Określenie J. P i e s z c z a c h o w i c z a ( U topia, antyutopia. H asło w: Słownik literatury polskiej X X wieku. W rocław 1992, s. 1158) odnoszące się do utw orów fantastyczno-naukow ych

(12)

gowanej wów czas opinii o urzeczyw istnianiu społecznej utop ii w P o lsc e 26. Przyjęta za sad a h istoryzm u prow adzi do u zn an ia ludzkiej kondycji za cał­ kowicie zm ienną, p o zb aw io n ą pierw iastków ponadhistoryczn ych . W k on se­ kwencji za ró w n o sfera instynktów , podśw iadom ych popędów , ja k i ludzk a św iadom ość o ra z praw a m oralne, ich poczucie stają się zd eterm inow ane w arunkam i społecznym i. O to naw et op ow iadanie o sw oim uczuciu do Anny n a rra to r p o p rzed za takim „teoretyczno-historycznym w stępem ” :

Setki tysięcy pokoleń zwierzęcych, które m usiały przeminąć, by pow stał człowiek, przekazały m u jako trudne i konieczne dziedzictw o przyciąganie płci. [ .. .] Przez wieki jednak m iłość, jak i inne obszary uczuć ryły nakazy, rytuały i prawa, powstające w ścieraniu antagonizm ów społecznych. Przeszkody w zbliżeniu m ężczyzny i kobiety płynęły ze stanu posiadania, z m itów religijnych i przesądów. Barbarzyńskie formacje merkantylne usiłowały zm ienić m iłość w towar dostępny dla posiadających siłę nabywczą, w poczwarny targ. M iała być ona środkiem podniecającym znużone nerwy, jeszcze jedną używką, ognistą plamą w szarości i nudzie życia. [177 — 178]

Obłok M agellana to dzieje lo tu po za u k ład słoneczny n a po kładzie „G ei”. Relację p rzed staw ia n a rra to r pierw szoosobow y (co w p rzytoczonym fragm en­ cie nie jest w id o cz n e27) — jed en z lekarzy uczestniczących w w ypraw ie (nigdzie nie zostaje określo n e jego nazw isko czy chociażby imię). W sw oim o p o w iad a­ niu po stać ta m ów i o n a p o tk a n y m „staro ży tn y m ” sta tk u am erykańskim , uzbrojonym w bom b y atom ow e, k tó ry pochodził z czasów w ojny ze św iatem kom unistycznym . T en epizod z w ypraw y p ozw ala rów nież Lem ow i d o sko nale zilustrow ać tezę o daw nej, zd epraw ow anej sto su n k am i społeczno-ekonom icz- nymi, m iłości: o to w zniszczonym sta tk u najbardziej szokują w szystkich po rnograficzne plak aty.

Ale wizerunki na ścianach? Te nagie kobiety o białych, cienkich palcach, zakończonych skrw awionym i paznokciam i w kształcie spiczastych kropel, zezujące ku nam zawzięcie z kątów zm rużonych powiek, znieruchom iałe w pozach lżących wszystko, co jest bezbronną tajemnicą i m ilczeniem nagości — czy to też byli ludzie? [258]

T o p ytan ie jest u zasadnione w obec wcześniejszej deklaracji n a rra to ra :

W m iłości ziemskiej naszych czasów nie ma nic z wybuchów żądzy, z gwałtownych przygarnięć i odtrąceń, z chciw ości posiadania, pomieszanej z poczuciem ograniczenia i zależności. [178]

Lem zap o w iad a, iż pow stanie w przyszłości św iat w pełni zracjonalizow any,

z lat 1949 — 1955. Pieszczachow icz obok książek Lema wym ienia jeszcze trylogię kosm iczną K. B o r u n i a i A. T r e p k i Zagubiona p rzyszłość (1953).

26 Przy tym science fiction wydaje się szczególnie w latach stalinowskich (do 1953 r. włącznie) mniej ograniczonym dla fantazji twórczej obszarem niż bajka dziecięca. W ówczas bowiem królewny m ogły śnić tylko o robotniku, a buciki m ówiły do siebie: „towarzyszu, krasnoludki zjawiły się w pegeerze” (zob. M. Z a w o d n i a k , K rólew icz i murarz (socrealistyczne potyczki z fantazją). „Teksty D rugie” 1994, nr 1). Chociaż, oczywiście, fantastyczne wizje, jak „m iasto” obcej cywilizacji na W enus w Astronautach, mają inny status, nie zawierają w łaściw ego bajce elementu cudow ności. Bliskość wynika z antym im etyczności obu rodzajów twórczości. Ale zarazem — jak stwierdził D. S u v i n (cyt. za: J. S p e in a , T ypy św iata przedstawionego w literaturze. Wyd. 2, przejrzane i popraw ione. Toruń 1993, s. 148): „Fantastyka naukow a jest [ .. .] jedynym niemeta- fizycznym gatunkiem antym im etycznym , którego ustosunkow anie w obec świata jest analogiczne do postaw y przyjmowanej przez now oczesną naukę i filozofię”. Stąd inna sytuacja tej twórczości w obec obowiązującej w latach pięćdziesiątych doktryny realizmu socjalistycznego.

27 O niespójności kompozycyjnej i stylistycznej Obłoku M agellana, rozbitego pom iędzy perspektywę praw ogólnych a zaprojektow any jednostkow y punkt widzenia historii lotu zob. S t o f f , op. cit., s. 42 — 46.

(13)

w k tó ry m człow iek będzie w olny od nam iętności, a uzależniony jedynie od nak azó w rozum u, ale parafrazu jąc słow a n a rra to ra Obłoku M agellana, m ożna by zapytać: „czy to też będzie isto ta lu d zk a?”

Pierw sze powieści S tanisław a Lem a m ają być nau k o w o o p ra c o w a n ą wizją przyszłości, do k tórej d ążą w u stalony spo só b b o h aterzy lite ra tu ry socreali­ stycznej, uczestnicy p rzem ian społeczno-ekonom icznych i politycznych lat pięćdziesiątych. I w pew ien sposób stan o w ią one w ażny k o n te k st dla tej literatu ry . Z n ając św iat Obłoku M agellana lepiej rozum iem y, dlaczego w O by­ watelach Paw eł Czyż, gdy n a randce z A gnieszką nie p otrafi w yznać swych uczuć, myśli:

nie odw ażyć się na jedno prawdziwe zwierzenie — byłaby to klęska charakteru, już nie t y l k o uczuć; nigdy by sobie tego nie wybaczył. [213, podkreśl. M. B.]

Ja k widać, osobow ość k o m u nistyczna jest niezw ykle scalo na w ew nętrznie, nieśm iałość w obec u kochanej dziew czyny określa b o h a te ra w ogóle. N iem ożli­ we stają się: w ielorakość zachow ań, lu d zk a niekonsekw encja, p raw o do słabości i w a d 28. „N ie m a spraw » osob n y ch « . W szystko n a świecie wiąże się ze sobą, a je d n o w ynika z drugieg o” — o b jaśn ia b o h atero w i Lew antów o raz czytelnikom oficer śledczy z U rzęd u B ezpieczeństw a i dalej rozpy tuje się M ark ow skiego o spraw y rodzinn e (zob. 12).

T ak ie zasady śledztw a m otyw uje obo w iązująca koncepcja człow ieka i przy­ w oływ ana przez nią psychologia P a w ło w a 29 (pawłowizm , ja k pisze T om asik, „pozostaw ił swe ślady n a całej literatu rze poszczecińskiej” 30). Paw łów p o d k reślał bow iem , że isto ta ludzka, jej osobow ość i św iadom ość, zasadza się w gruncie rzeczy n a całym kom pleksie odru ch ó w w arunkow ych, uk ształto w an y ch przez d an e śro do w isk o społeczne (a więc także przez rodzinę) i jej w łasn ą biografię. Sfera psychiczna człow ieka zostaje ujęta fizjologicznie, ja k o wyższa czynność nerw ow a, zlokalizow ana w wyższych o śro d k ach u k ład u nerw ow ego, czyli w k o ­ rze m ózgu. Ludzie o k azu ją się istotam i wyuczonym i, ja k rozum ieć świat i ja k n a niego reagow ać, zasadniczo pozbaw ionym i własnej woli (m odel reaktyw ny). D lateg o T o m asik skutecznie tro p ił tzw. psychoanalogie m etalurgiczne i e d u k a ­ cyjne, czyli „m etafory ontologiczne o dnoszące się do procesów m en taln y ch ”, w socrealizm ie w yrażanych przede w szystkim przez analogię o b ró b k i m etalu do procesu w ychow ania. K om un isty czn a osobow ość to człow iek plastyczny,

28 W sformułowanej przez J. K o t t a (K reacje bohatera. „O drodzenie” 1945, nr 11) koncepcji tzw. w ielkiego realizmu pojawia się określenie „socjologiczna konstrukcja losu ludzkiego”. Za przedstawionym w literaturze dramatem indywidualnym ma kryć się zawsze dramat rozwoju społecznego. Zob. H. G o s k , W kręgu „K u źn icy”. W arszawa 1985, s. 193 — 194. W pedagogice socjalistycznej zakłada się, że kom unizm w yzwoli ludzi, uczyni ich m ocniejszymi charakteolo- gicznie i doskonalszym i moralnie. D latego M akarenko potępia wszelką tolerancję dla słabości i wad (zob. L e w in , op. cit., s. 300 — 301). Tak więc nawet w systemie kar nie było miejsca na pod m iotow e traktowanie człowieka, gdyż poprzez oskarżonego potępiano przede wszystkim dane zło społeczne.

29 Poglądy Paw łow a, tak jak je interpretowała oficjalna nauka radziecka, obow iązyw ały w polskiej psychologii w latach 1949 — 1956, unieważniając cały jej wcześniejszy dorobek. Od konferencji pawłow owskiej w Krynicy (przełom r. 1950 i 1951) zasadniczo dom inow ały tłum acze­ nia z radzieckiej literatury psychologicznej i psychiatrycznej oraz ich opracowania. Zob. J. P ie t e r , H istoria psychologii. Wyd. 3. W arszawa 1976, s. 409 — 411. — I. P. P a w ł ó w , O dpowiedź fizjo lo g a psychologom i inne prace. Z oryginału rosyjskiego przełożył L. S k a r ż y ń s k i . N otk ę o autorze i bibliografię opracow ał A. K o s n a r e w i c z . W arszawa 1990.

(14)

„p rzerab ian y ” n a żelazo. „ O b ra b ia n y ” (czytaj : w ychow yw any) przede w szystkim przez partię, w p ra c y 31. P aw łow izm sprzyjał eksterioryzacji osoby ludzkiej.

Obłok M agellana w yjaśnia pod staw y życia osobistego szczęśliwych b o h a te ­ rów socrealistycznej prozy — w pro jek to w an y m p o rz ąd k u społecznym każdy będzie m ógł zdobyć szczęście. W ynika to z racjo nalnych przesłanek o p arty c h n a m aterializm ie historycznym . D latego trzeb a rów nież życie rod zin ne w pełni p o d p o rz ąd k o w ać pracy n a rzecz przem ian społecznych. W ten spo sób n a ­ stępuje przeniesienie i utożsam ienie szczęścia osobistego z rzeczyw istością u p aństw ow ion ego społeczeństw a. T ylko czy to jeszcze będzie ro d zin a?

In n a bow iem jest stru k tu ra istnienia człow ieka w przestrzeni publicznej, in n a n ato m iast w przestrzeni p ry w a tn e j32. Ideał fam ilijnych zw iązków o k re ś­ lają takie elem enty, ja k intym ność, k o n k re tn o ść i jednostk ow ość, czyli n iep o ­ w tarzalność tych k o n tak tó w , łączność z drugim człow iekiem w najgłębszych sferach ludzkiego życia, przeżycie w łasnego i cudzego człow ieczeństw a w nie­ u stannym dośw iadczeniu tzw. sp o tk a ń ,/a c e to fa c e ”, relacji angażujących człow ieka całościow o.

Zw iązek psychiczny jest zw iązkiem jed n o stek o silnym poczuciu własnej odrębności. Ju n g w yjaśnia, iż rodzinę buduje się latam i i choć zro d zo n a z uczuć, o p ierać się o n a m usi n a ludzkiej św iadom ej woli. W ola bow iem zabezpiecza w aru n k i miłości, zapew nia w ierność w ybranym w artościom , n a k tó ry ch o p iera się także m iło ść 33. Ale: „Życie psychiczne to rozw ój, k tó ry łatw o zatrzym ać na niższych p ozio m ach ”. T ak więc: „Istnieją naw et etap y osiągalne tylko d la niewielu [ . . . ] ” 34. K reacja b o h ateró w prozy socrealistycznej zo stała o p a rta n a odm iennej koncepcji psychiki człow ieka, n a reaktyw nym jej m odelu i ideale rów ności oznaczającym identyczność. I w ydaje się, że schem a- lyczność tych postaci w ynika przede w szystkim z tych właśnie założeń ideologicznych, odbierających istnieniu ludzkiem u znaczenie tw órcze i wolę. W ym ow ny tego językow y przejaw odn ajd u je M ichał G łow iński w Obywatelach K azim ierza B randysa, w postaci ideologizacji m ow y w ew n ętrzn ej35 (na m niej­ szą o wiele skalę stosow anej rów nież w innych pow ieściach, np. w P oczątku opowieści M a ria n a B randysa).

I jeszcze: w świecie rodziny jest się przede w szystkim osobą, a to w yznacza w arto ść i niezastępow alność każdego członka familii. N a to m ia st w rzeczywi­ stości społecznej zew nętrznej w obec rodziny stajem y się anonim ow i, sfunkcjo- nalizow ani, silnie rozbici n a poszczególne pełnione przez nas role. W arto ścią nie jest wówczas nasze istnienie, lecz nasza społeczna „p rzy d atn o ść”. S połeczna jedynie perspek tyw a w idzenia człow ieka połączo n a z ideą to taln eg o eg alitaryz­

m u (a nie tylko społecznego) nie m oże dać praw dziw ego o b ra zu człow ieka. A je d n a k w literatu rze po d d an ej socrealistycznej d o k try n ie nie m a o d rę b n o ­ ści tych dw óch św iatów , p ró g d o m u pozbaw iony zostaje swojego znaczenia

31 Ibidem, s. 79.

32 Zob. J. J a c o b i , Zamaskowanie. Obserwacje z psychologii życia codziennego. Przełożył Cz. T a r n o g ó r s k i . W arszawa 1979, zwłaszcza rozdz. tytułowy.

33 C. G. J u n g , M ałżeństw o ja k o zw iązek psychiczny. W: O naturze kobiety. Wybrał i przełożył M. S t a r s k i. Poznań 1922. Zob. też R. M a y , M iłość i wola. Przełożyli H. i P. S p i e w a k o w i e . Poznań 1993.

34 J u n g , op. cit., s. 187.

35 M. G ł o w i ń s k i , Powieść na miarę naszych czasów („ O b yw a tele” K azim ierza B randysa). W: R ytu ał i demagogia, s. 6 1 —66.

(15)

granicy, oddzielenia odrębnych sfer życia ludzkiego. P rac a za w od ow a p o ­ szczególnych członków rodziny całkow icie o k reśla i m a określać rodzinę, rytm jej dnia, treść jej egzystencji. G dy jest inaczej, stan ow i tzw. id eo lo g em 36 w spółokreślający negatyw nie d a n ą po stać (np. d y re k to ra Z abielskiego, któ ry w racając do dom u , do swojej ukochanej córki, chce zapom nieć o pracy, odprężyć się). T o w łaśnie zaw odow a i społeczna działalność m a posiad ać najzupełniej osobiste znaczenie. C złow ieka za k o ch an eg o w rodzinie, o niej tylko m yślącego, określa się ja k o poczciw ca d o b ro d u sz n eg o , ale też śm iesznego w obec ludzi czynu i pracy, podziw ianych tak ja k K u ź n a r czy R usin (O bywatele B randysa). W p o rtre ta c h p a r m ałżeńskich nie m iłość jest najw ażniejszym , choć m a on swoje znaczenie, elem entem spajającym dw oje ludzi, lecz przyjaźń, zrozum ienie, zgodność ch arak teró w , w zajem ne w sparcie dla pracy. W yraźnie określił to K azim ierz B randys w Obywatelach o p isu jąc M oraw ieckich:

Prawda o ich małżeństwie nie polegała na faktach. Byli jak dwoje ludzi, którzy od lat gaszą pragnienie w odą ze wspólnej studni. N ie czuli jej sm aku [ .. .] . Pili ją co dzień, bez w ielkiego pragnienia, ale to wystarczało, by nie odczuwali większych pragnień. [1 4 ]

S praw a m iłości w idziana jest zawsze w perspektyw ie m ałżeństw a i dzieci, rodziny, nigdy oddzielnie. T ak więc żaden uczuciow y zw iązek nie jest w artością au to n o m iczn ą i bezw zględną, jest w artością ze w zględu n a rodzinę, p o d p o rz ą d ­ kow any społecznej utylitarności. D latego w ątki m iłosne, choć w ystępują stale, nigdy nie stanow ią głów nego tem atu. Z arazem inne p rzy p ad k i zainteresow an ia się k o b ietą są w najlepszym razie niepow ażną i nie p o p iera n ą b ła h o stk ą (jak w w y pad ku O lk a T a ra sa z Obywateli), a najczęściej są one m oralnie dw uznacz­ ne i d otyczą podejrzany ch typów , tzw. am an tó w (u B randysa: to m ężczyźni elegancko u b rani, ale zawsze w złym, now ob og ack im guście i np. z b rud ny m i paznokciam i).

In ny przykład dotyczy sposobu przeżyw ania m iłości, k tó ra m usi jeszcze silniej m otyw ow ać do różnych działań społecznych. D ziś czytelnik W rodzinie Lebiodów G a ła ja m oże zdziwić się niepom iernie, że Irk a Judzy ńsk a, zam iast odw iedzić w szpitalu S tacha, daje „praw dziw y d o w ó d ” swej m iłości pozo stając w sklepie spółdzielni. U k o ch an y Irki walczył bow iem w łaśnie o tę spółdzielnię ch ło p sk ą i d latego został b ardzo ciężko pobity.

M o żn a w tym miejscu zapytać o tradycje literackie takiego w izerunku miłości. N a pew no zbieżności d otyczą stru k tu raln ie bliskich prozie realizm u socjalistycznego: tendencyjnej powieści pozytyw istycznej o raz schem atycznej powieści p opularn ej, której w zorce w ypracow ała m.in. M a ria R odziew iczów na. W świecie M ięd zy ustami a brzegiem pucharu, Czaharów czy Dewajtisa m iłość jest 0 wiele ważniejsza, stanow i w artość głów ną (obok p atrio ty zm u ) i często także cen traln y p u n k t u tw o ru 37. D latego też m o m ent za p o zn an ia się k o ch an k ó w 1 pierw szego w rażenia odgryw a znaczną rolę w kom pozycji tych p o w ieści38.

36 Zob. H. M a r k ie w i c z , Ideologia a dzieło literackie. W zbiorze: P roblem y metodologiczne współczesnego literaturoznawstwa. K raków 1976, s. 132 — 133. Ideologem y to poszczególne elementy, poglądy składające się na daną ideologię, przy czym m ogą one pozostaw ać same w sobie obojętne bądź polifunkcyjne, a nacechowanie ideologiczne uzyskują dopiero wpisane w cały system ideologicznych twierdzeń.

37 Zob. A. M a r t u s z e w s k a , Jak szumi Dewajtis? Studia o powieściach M arii Rodziew iczów ny. K raków 1989.

(16)

R ów nież całkow icie obca socrealizm ow i pozostaje ich w ym ow a, p atrio ty cz n a i o d w o łu jąca się do au to ry te tu religii o raz tradycji. A je d n a k : w tw órczości R odziew iczów ny m iłość o piera się — ja k pisze A nna M artuszew sk a — „przede w szystkim n a sentym entalnym w zorcu odczuw ania i p rezen to w an ia” 39, co stanow i koncepcję uczuć pozbaw ionych asp ek tu cielesnego. P rzy tym uw ik­ łanie pozytyw nych b o h ateró w w spraw y m iłosne po trzeb n e jest także po to, by otrzym ali oni n agrodę za swe społeczne cn o ty (to zresztą częsty schem at fab u larn y w pozytyw istycznej powieści ten d en cy jn ej40). I p o d o b n ie w łaśnie w socrealistycznych u tw orach b ra k u je czynów erotycznych, a m iłość bez myśli 0 m ałżeństw ie czy też pozam ałżeński zw iązek m uszą skończyć się klęską. N ie p o w ta rz a się tu T ristanow skiej historii m iłosnej, splatającej n am iętn ość 1 g rz e c h 41. T oteż np. scena w K ądzieli R odziew iczów ny, gdzie u k o ch a n a po w zajem nym w yznaniu uczuć czyta w ybrankow i serca o roli pracy w życiu społecznym , ze względu n a swój tendencyjny ch a ra k te r m oże zostać u zn a n a za w zorzec dla socjalistycznych kochanków .

Z w ykorzystaniem schem atu m iłości ja k o n ag ro d y m am y do czynienia chociażby w Obywatelach — A gnieszka zostaje u ra to w a n a od niebezpiecznych i u p o k arzający ch zaczepek a m a n ta „o bru d n y ch p azn o k ciach ” przez uczciwego tak só w k arza, ten podw ozi ją za d arm o (bo to „prześliczny w ieczór pierw szo­ m ajow y”) do dom u, gdzie czeka zm ęczony Paw eł, k tó ry wreszcie rozw iązał spraw y w „Z arzew iu” : złożył tam sam o k ry ty k ę i zrozu m iał „nieopisaną siłę tkw iącą w jednym czynie p arty jn y m ” B alcerza. P o d koniec powieści K on w ic­ kiego P rzy budowie tow arzysz sekretarz N o sal przyw ozi d o Nowej H u ty P aw łow i C zajkow skiem u jeg o żonę Jankę, tak bow iem rz ad k o m og ą się oboje widywać. D otyczy to rów nież p ostaci drugoplanow ych, np. niedoszłego bu m e­ la n ta F elk a D ąbrow skiego, za któ reg o T ru d a zgodziła się wyjść za m ąż praw ie w tym sam ym czasie, gdy p a rtia m a go przyjąć na swojego czło nk a (zako ń­ czenie Węgla).

W ojciech T om asik zajął się szerzej problem em zw iązków u tw orów soc­ realistycznych z lite ra tu rą p o p u larn ą , a także z folklorem . P od kreśla, że te trzy rodzaje tw órczości łączy ich kliszow a s tru k tu ra (M artuszew ska pisząc o R o ­ dziew iczów nie woli określenie: „uproszczenie s tru k tu r”). W przekazie folk­ lorystycznym i sztuce p o pularnej ceni się w łaśnie od tw arzaln o ść znanych w zorców . T u u podstaw y u tw o ru leży estetyka tożsam ości (określenie Ł o t- m ana). N a to m iast, ja k to pokazuje T om asik, w powieści socrealistycznej m am y do czynienia z zask ak u jącą sytuacją:

W ypow iedź kliszowa chce być ujm owana jako mimetyczna. Funkcjonując w obrębie estetyki tożsam ości, sygnalizuje jednocześnie swe związki z estetyką przeciwstawień. Pragnie uchodzić za coś, czym w istocie nie jest. I ta właśnie mistyfikacja rodzi k icz42.

Z danie: „W Sześcioletnim P lanie trzeba szczęśliwych ro d zin ”, rów nież

wątkiem m iłosnym , on raczej miał uw iarygodnić kreacje bohaterów. D latego do rzadkości należy scena pierwszego spotkania Pawła i Agnieszki w Obywatelach.

39 M a r t u s z e w s k a , op. cit., s. 140. 40 Zob. ibidem, s. 1 2 6 - 1 3 2 .

41 Zob. D. de R o u g e m o n t , M iłość a św iat kultury zachodniej. Przełożył z francuskiego L. E u s t a c h i e w i c z . W arszawa 1968.

42 W. T o m a s i k , Literackie kicze. W: Polska powieść tendencyjna 1949 — 1955. Problem y persw azji literackiej. W rocław 1988, s. 193.

(17)

pozostaje swego rod zaju m istyfikacją ideologiczną. W tym jed n y m cytacie ujaw nia się gro za u zn an ia system u społecznych — ale ty lk o ściśle w y­ znaczonych przez ideologię k o m u nistyczn ą — w artości ja k o jed y n eg o d o p u sz­ czalnego k ry teriu m oceny rodzinnych więzi. A bso lu tn a p ra w d a h istoryczna, k tó rą w ykład ała zawsze p artia , w yjaśniała w tedy w szystko, o d g o sp o d ark i po ludzkie uczucia i w artości. T akże słowa, ich znaczenia i w arto ść estetyczna zostały na now o z in te rp re to w a n e 43. Socjalistyczny hum an izm nie jest ju ż hum anizm em , lecz stanow i przeciw ieństw o wszelkiego an tro p o c en try zm u . O k azu je się p o d p o rz ąd k o w an ie m wszelkiej ludzkiej aktyw ności p lan o m g o ­ spodarczym . Ale także owe słynne plany nie m ogą być tra k to w a n e ja k o „gospod arczy” p ro g ram m ający n a celu w zbogacenie społeczeństw a. Sześcio­ letni P lan R ozw oju G o sp o d arczeg o i B udow y P od staw Socjalizm u tyle sam o m ów ił o ekonom ii, co i o um ocnieniu władzy. T o w ładza, jej interes stanow i o w arto ściach uznaw anych w dan ym m om encie. O n a je st jedynym , niezm iennym w socjalizm ie au to ry te te m , stojąc naw et p o n ad ludźm i, którzy ją reprezentują. W ładza w p rak ty ce stanow iła je d y n ą realność, k tó rej interesy i praw a uznaw ano. P ro p ag a n d o w e d ziałan ia oficjalnie odw oływ ały się do rzeczywistości społecznej, ale zawsze interpretow anej przez p artię.

P y tanie zad an e swego czasu przez Z dzisław a Ł ap ińskiego: „Jak w spółżyć z socrealizm em ?” — jest pytaniem o realny w ym iar całej tw órczości tych lat pięćdziesiątych, o jej rzeczywiste, a nie p ostu lo w an e funkcje. D iag n o z a brzm i:

głów na funkcja literatury realizmu socjalistycznego, przynajmniej w PRL, była przygotow aw ­ cza. Zanim wpoi się now e wartości, trzeba obalić stare. O balić nie na drodze perswazji, lecz wymuszając zewnętrzny udział w obrzędzie profanacji44.

P isarze w swojej tw órczości socrealistycznej sam i pośw iadczali konieczność zniszczenia podstaw ow ych funkcji rodziny. O d p o w ia d ało to nowej organizacji życia zbiorow ego. Jednym z jej celów było uniew ażnienie etyki jedno stko w ej, opartej n a indyw idualnej odpow iedzialności i poczuciu własnej odrębności, k tó re k ształtu ją się przede w szystkim właśnie w d o m u rod zin ny m — „tw ierdzy tożsam ości” człow ieka.

„Trzeba miłosnych wierszy, żeby ludzi kochających strzegły”

L ite ra tu ra z pew nością nie p ro p a g o w ała życia bez rodziny i to nie tylko ze względu n a tradycję polskiego dom u. T em at rodziny um ożliw iał także p rz ed ­ staw ienie egzystencjalnego konfliktu, zarys praw dziw ego d ra m a tu ; po zw alał na zindyw idualizow anie postaci lite ratu ry socrealistycznej.

D latego w izerunek rodziny w powieści lat 1949 — 1955 to tak że p rob lem

43 Zob. Z. Ł a p i ń s k i , Jak w spółżyć z socrealizmem? W: Jak współżyć z socrealizmem. Szkice nie na temat. Londyn 1988, s. 95: „Proces historycznoliteracki zwany realizmem socjalistycznym był procesem likw idow ania literatury w dotychczasow ym sensie tego słowa, a sam o słow o, podobnie jak słow o »dem okracja« czy »patriotyzm «, zachow yw ało wprawdzie pewne składniki sensu dotychczasow ego, ale całkowicie zm ieniało swój desygnat, przynajmniej jeśli chodzi o piśm iennictwo współczesne”. Także inni badacze akcentują socjotechniczny charakter literatury realizmu socjalistycznego — np. J. S ł a w i ń s k i , K ry ty k a nowego typu. W: T ek sty i teksty. W arszawa 1990. — M. G ł o w i ń s k i : Literatura wobec nowomowy. W: N ow om ow a po polsku; R ytu ał i demagogia. — W. W ł o d a r c z y k , Socrealizm. Sztuka polska w latach 1950 — 1954. Londyn 1988. — T o m a s i k , Polska powieść tendencyjna 1949 — 1955.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli chcemy tam mieć przeciwne współczynnik to rozszerzamy, oba równania tak aby otrzymać przy x współczynnik 30 i -30 (najmniejsza wspólna wielokrotność dla 5 i 6, tak

gen Conrector und Prediger Keller d. Theologie aus Hoyerswerda in der Lausitz zum Conrector erwählt und saßt sein Amt d. desselben Jahres an, hat er aber nur interimistisch

Although this was not a strategy chosen by the group of participants in the first alcohol reference study, in the second, MDMA study participants did tend to vary their speed more

Przystupa Adam Przystupa Katarzyna Przystupa […?] Przystupa Jan Przystupa Paweł Przystupa Aleksander Przystupa Anna Przystupa Czesława Przystupa Piotr Przystupa Antoni Przystupa

Z kuchni można zajrzeć na klatkę schodo­ wą, tzw. Z dawnego umeblowania pozostała tu okazała barokowa szafa intarsjowana i bieder- meierowski sekretarzyk ze

Therefore, in the present volume we shall find texts related to both the problem of the origin of the apartment in modern European architecture as well as the

1964.. psychicznych przeżyć M ahom eta.. O ddaw ał się on tam rozm yślaniom i ćw iczeniom ascetycznym.. objaw ienia na piśm ie.. Boga) podróżow ał.. Na koniec

Aleksander Wojciechowski, Problemy Wystawy Architektury Wnętrz i Sztuki Dekoracyjnej, „Przegląd Artystyczny”, 1952, nr 3. Aleksander Wojciechowski, Styl życia