Janusz Olchowicz
"Niesłuszne wzbogacenie", Alfred
Ohanowicz, Warszawa [b.r.] :
[recenzja]
Palestra 1/3, 100-101
100 T A D E U S Z B IE Ł O U S N r 3
U k ład p rac y pom y ślan y je s t w te n sposób, że m iejsce c e n tra ln e za jm u je rozdział IV („P rzekształcenie się p rz y sposobienia niep ełn eg o w p e łn e ”), ob ej m u ją cy tezę i je j uzasadnienie. P rz y gotow aniem jego są: rozdział I [„Ge neza przysposobienia (adopcji)”], o b e j m u ją cy ry s historyczny, rozdział II („W spółczesny re n e sa n s przysposobie n ia ”), obejm ujący an alizę ta k fak ty c z nej, ja k i p ra w n e j stro n y zagadnienia n a tle praw noporów naw czym , oraz rozdział III {„Podstaw ow e założe
n ia przysposobienia socjalistycznego”), p rze d staw ia ją cy cel p rzysposobienia n a tle faktycznego u k ła d u stosunków w rodzinach.
D alsze rozdziały: V („P rzekształca n ie się fo rm p rzy sp o so b ien ia”) i VI („Rozw iązanie p rzysposobienia”) sta n o w ią p ró b ę zastosow ania tezy do posz czególnych zagadnień szczegółowycji n a tle p ra w a pozytyw nego. O sta tn i rozdział — V II [„P rzysposobienie n ie fo rm a ln e (faktyczne)”] je s t u zu p e łn ie n iem c a ło k sz tałtu zagadnienia. W stęp z a w iera uw agi m etodologiczne, a u w a gi końcow e — p ró b ę podsum ow ania całości.
Z p u n k tu w idzenia p raw n ik ó w p ra k ty k ó w n ależy w y razić ubolew anie, że au to r, w b re w p ie rw o tn y m zam ie rzeniom , zrezygnow ał z o bjęcia sw oją p ra c ą zag ad n ień p ro ce d u ra ln y ch i nie w y k o rzy stał do d r u k u p rzygotow ane go ju ż ro zdziału dotyczącego postępo w a n ia w sipraw ach o przysposobienie. S tanow i to p e w n ą lu k ę w op raco w a niu, k tó re m ogłoby pokusić się o o b ję cie cało k sz tałtu o m aw ianej p ro b le m a tyki, zarów no m a te ria ln o - ja k i fo r m a ln o p raw n ej. Rzecz n ie w ą tp liw ie z a słu g u je n a uzupełnienie, chociażby w p ostaci odrębnego su p lem en tu .
T adeusz B ielous
ad w o k a t
A l f r e d O h a n o w i c z : N IE SŁUSZNE W ZB OG A CEN IE. P a ń s tw o w e W ydaw nictw o N auk o w e, W a r szawa.
N a p ierw szy rz u t oka w y d a w a ć się może, że in sty tu c ja p r a w a cyw ilnego dotycząca „niesłusznego w zb o g acen ia” je s t pojęciow o dość p ro s ta i n ie w y m aga b ardzo szczegółow ej a n a liz y t e m atu . W rzeczyw istości je d n a k je s t inaczej. O to w y tra w n y i za słu ż o n y cy- w ilista prof. A lfre d O hanow icz o p r a cow ał k o m e n ta rz liczący p rzeszło 450 stronic, pośw ięcony w y łąc zn ie te m u zagadnieniu. I dopiero c z y ta ją c to dzieło, zagłębiając się w ró ż n e bardzo często zaw iłe kazusy, zaczynam y p o znaw ać istn y la b iry n t p ro b lem ó w i za1 gad n ień p ra w n y c h p o w iąz an y c h z tą in sty tu cją, ta k n a w sk ro ś cyw ili- styczną.
P rof. O hanow icz pośw ięcił duży u stę p sw ej p rac y zarysow i h isto ry c z n em u dotyczącem u p o w sta n ia i roz w o ju in sty tu c ji ,,n iesłusznego w zboga ce n ia”.
Z aląże k te j in sty tu c ji w y p ro w a d za a u to r od condictiones w p r a w ie rz y m skim , zazn aczając jed n ak , że sam o
condictio ja k o ta k ie m iało w p raw ie
rzym skim szerszy zasięg w p o ró w n a n iu z po jęciem „niesłusznego w zboga ce n ia”.
Siedząc w dalszym ciągu rozw ój te j in sty tu c ji p ra w n e j, p ro f. O hanow icz przechodzi n a s tę p n ie do a n a liz y p rz e pisów K odeksu N apoleona z te j dzie dziny. P ra w o d a w stw o to zasadniczo n ie znało osobnego po jęcia „niesłusz nego w zbogacenia”. Rozw ój je d n a k p ra k ty k i sądow ej — w zw ią zk u z co ra z p ełn iejszy m n a ra sta n ie m u s tro ju k ap italisty czn eg o — m u siał w k o n se kw en cji doprow adzić do sz u k an ia roz w iązań p ra w n y c h łączących się z tym
N r 3 R E C E N Z JE 101
pojęciem . S tą d w ju ry sp ru d e n c ji f r a n cuskiej sięgnięto do tzw . actio de in
r e m verso. P o jęcie to, sta le ro zw ija n e
i rozbudow yw ane, doprow adziło do w ykształcenia w p ra k ty c e zasad n ie słusznego w zbogacenia.
N astęp n ie u sta w o d aw stw a b u rż u a - zy jn e w p ro w a d za ją do sw ych k o d ek
sów o m aw iane zagadnienie. D otyczy to p rze d e w szy stk im k o d ek su n iem iec kiego o raz jed n eg o z n a jb a rd z ie j n o w oczesnych kodeksów — kodeksu szw ajcarskiego.
U staw odaw stw o Polsiki m iędzyw o je n n e j w K odeksie zobow iązań z a jm u je się pojęciem „niesłusznego w zboga c e n ia ” jako specyficzną in sty tu c ją praiwną.
A u to r an a liz u je przep isy k. z., u s ta la ją c w iążące ich w spólne cechy, ja k
też w y k az u jąc dość zasadnicze n ieraz różnice.
T rzeba pow iedzieć, że ju d y k a tu ra p o lsk a zarów no okresu p rze d w o jen n e go, ja k i n ajn o w sza dość rza d k o z a j m o w ała się ty m zagadnieniem . P ra c a w ięc prof. O hanow icza 'w ypełnia w ty m w zględzie d o tk liw ą lu k ę w n a szym p iśm ien n ictw ie p raw niczym . Z re sz tą zagadnienia, o k tó ry c h m ow a, nie m ożna zacieśniać ty lk o do p rz e pisów K odeksu zobow iązań, gdyż z n a j d u je ono sw e odbicie rów nież i w in n y ch p rze p isac h p raw n y ch , ja k np. choćby w n o rm a c h dotyczących p r a w a rzeczow ego.
O sobne m ie jsc e pośw ięca a u to r po ję c iu „niesłusznego w zbogacenia” w
p rzo d u ją cy m p raw o d aw stw ie so cjali stycznym , ja k im je s t kodeks obow ią zu jąc y w Z w iązk u Radzieckim .
W daw n ej R osji c a rsk iej o m a w ia nego p ojęcia w k odeksie n ie było. P o d o b n ie ja k w e F ra n cji, dop iero w późniejszym czaisde p r a k ty k a pogłębiła to zagadnienie. W prow adzenie w u s tro ju socjalistycznym plan o w ej gospodar k i o raz ro zstrz y g ają ce znaczenie b a n ków w życiu gospodarczym w zw iązku z p rzy m u se m o b ro tu bezgotów kow ego spow odow ało, że k w estia niesłusznego w zbogacenia zaczęła n a b ie ra ć szczegól nie a k tu aln e g o znaczenia.
K siążk a prof. O hanow icza sta n o w i n ie ty lk o d la te o re ty k a p ra w a , ale rów nież d la p r a k ty k a cy w ilisty cenny m a te ria ł rozpoznaw czy. P ra c a ta w m ożliw ie zw ięzły i tre śc iw y sposób d a je czytelnikow i p ełn y i w sze ch stro n n y o b raz całości zagadnienia.
O m aw ian e dzieło je s t zb y t bogate w treść , ab y m ożna było w k ró tk ie j rec en zji n a w e t sta ra ć się streścić je w sposób w łaściw y. D latego też k ażdy prarwnik, ciekaw y rozw iązań cyw ili- stycznych, p o w in ie n się z n im g ru n to w n ie zapoznać. T u ta j n ależy raczej og ran iczy ć się do zasygnalizow ania, że tego ro d za ju i p rzy ty m ta k bardzo w a rto śc io w a p ra c a u k az ała się n a p ó ł k a c h k sięgarskich.
Ja n u sz O lchow icz