• Nie Znaleziono Wyników

Narodziny romansu listownego w literaturze polskiej XVIII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Narodziny romansu listownego w literaturze polskiej XVIII wieku"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Klimowicz

Narodziny romansu listownego w

literaturze polskiej XVIII wieku

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/4, 389-431

(2)

M IEC ZY SŁ AW K LIM O W ICZ

NA RO DZINY ROM ANSU LISTO W N EG O W LITER A TU RZE P O L S K IE J X V III W IEK U 1

1. Z apom niany a u to r

Im ponująca liczebnie lite ra tu ra czasów saskich je s t w łaściw ie do dziś te re n e m niezbadanym . J e j przy sło w iow y zastój i upadek w y d a ­ ją się być sp raw ą bezsporną, posiada ona ty lk o kilk a nazw isk w y ­ b ijający ch się ponad ogólny poziom, p isa rz y zresztą b ardzo m ie r­ nego lotu. A jed n a k niepokoi ta w ielk a m asa dru ków i rękopisów z la t przeszło sześćdziesięciu, św iadczy o ty m , że odbyw ał się tu jakiś pow ażny proces, k tó ry um ożliw ił dokonanie przełom u ośw ie­ ceniowego. R ekonesansow e badania, ja k ie dotychczas prow adzono, w y k azały ju ż w ielką różnorodność i n iejedn olito ść tej lite ra tu ry . Obok zalew u obskuranckiej i d ew o cyjn ej tw órczości — k o n ty n u ­ acji po ety k i i re to ry k i zw yrodniałego b a ro k u oraz płodów pseudo­ naukow ych, noszących cechę średniow iecznego polih isto ryzm u — spoty kam y u tw o ry n aw iązujące w y raźn ie do lite ra tu ry staropolskiej (np. D om inika Rudnickiego), czasem w poem acie o tre śc i dew ocyj­ nej w toku n a rra c ji bły sną piękne ok taw y , niczym nie ustęp u jące o ktaw ie K rasickiego 2. P rzez cały ten o k res śledzim y nieró w n o m ier­ ny rozw ój m ąd re j pu blicy sty ki oraz s a ty ry obyczajow ej i politycz­ nej. O statnio w y k ry to k o n ty n u ację sow izrzalskiej lite ra tu ry , boga­ to rep rezen to w an ej w kodeksach ręk o p iśm ien n y ch aż po czasy

1 A r ty k u ł n in iejszy je s t szkicem p ie r w sz e j części p rzy g o to w y w a n ej p racy pt. P o c z ą tk i ro m a n su listo w n e g o w lite r a tu r z e p o ls k ie j X V I I I w ie k u . S zk ic ten w sw o jej form ie ostateczn ej zo sta n ie jeszcze rozb u d ow an y od stron y teo rety czn o litera ck iej.

e P or. P. K w i a t k o w s k i , T h e a tru m ż y c ia lu d z k ie g o w h is to ry c z n y c h e k sh ib ic ja c h na w id o k p u b lic z n y przez... w y s ta w io n e . K a lisz 1740, s. 6— 10.

(3)

sta n isła w o w sk ie 3. W stu d iach nad postaciam i tak ich p rek urso rów O św iecenia, ja k K onarski, Józef A ndrzej Załuski, coraz bardziej ry su je się problem środow iska, m ecen atu oraz w p ływ u Ośw iecenia niem ieckiego, francuskiego, a n a w e t w łoskiego (przede w szystkim ośrodków : drezdeńskiego i dw o ru w Nancy). Dopóki nie zostanie p rzed y sk uto w ane zagadnienie p rek u rso rstw a, nie zbada się dokład­ nie zakresu działalności w spom nianych środow isk i nie w yw aży ich w k ład u do przełom u literackiego Ośw iecenia, w szelkie prób y um ie­ szczania roboczej cezury ośw ieceniow ej w czasach saskich będą posiadały c h a ra k te r nienaukow y, staną się pokazem in te rp re ta c y jn e j ek w ilib ry sty k i.

O środków dyspozycyjnych, w pływ ających w różnym stopniu na rozw ój lite ra tu ry polskiej tego okresu, było oprócz środow iska p ija r- skiego i B iblioteki Z ałuskich niew ątpliw ie w iele. W ynika to, jako rzecz oczywista, choćby z p rze jrz e n ia olbrzym iej korespondencji o b ydw u braci Z a łu sk ic h 4. Jed n ak że obok środow iska pijarskiego trz e b a uznać za n ajb ard ziej w nływ ow y i n o ^ a d aja cy istotne zna­ czenie dla rozw oju k u ltu ry i lite ra tu ry polskiej w łaśnie w arszaw - sko -k rak o w sk i ośrodek b rac i Załuskich, działaiacych w oparciu o stw orzoną przez nich B ibliotekę. Ich akcja k u ltu ra ln a była d w u­ torow a. Z jedn ej strony, dzięki swoim k o n tak to m zagranicznym usiłow ali w prow adzić z pow ro tem książkę polska na ry ^ e k eu ro ­ p ejski, z drugiej zaś — s ta ra li się sam i popierać w szelkie próby p rzero szenia do k ra iu now vch form naukow ych i literack ich. N a­ w e t na podstaw ie obecnego sta n u badań m ożna stw ierdzić, że p ra ­ w ie każdą tak ą now atorska prób ę w czasach saskich m o in a w spo­ sób m niej lub b ardziei bezpośredni powiazać z nazw iskiem obu b ra ­ ci. Jó zef A ndrzej Z ałuski stw o rzy ł p odstaw y n auk pom ocniczych

histo rii i h isto rii lite ra tu ry w raz z oświeceniowa k^vtvka historvoz- na, p rzekładem z B odeau p t. Prńhn. móra w nrow adził do polskiej lite r a tu r y nowoczesną saty rę, usiłow ał zaszczepiać now e gatunki d ram aty czn e 5.

3 Cz. H e r n a s : W śród r ę k o p is ó w sa sk ich p o c zą tk ó w . P a m i ę t n i k L i ­ t e r a c k i , X LIV , 1953, z. 3/4. — P ro za so w iz r z a ls k a e p o k i s a s k ie j. W książce zb io ro w ei: Ze s tu d ió w n ad l ife"atura sta ro p o lsk a . W ię c ła w 1957, s. 351— 406.

4 Zbiór k oresp on d en cji Z a ł u s k i c h p osiad a B ib l. N arod ow a w W ar­ sza w ie.

5 M. K l i m o w i c z , M itz le r d e K o lo f, r e d a k to r i w y d a w c a . W książce zb iorow ej: P r e k u r s o r z y O św iecen ia . W rocław 1953, s. 222— 227.

(4)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 3 9 1

J a k p o sta ra m y się w ykazać, pow stanie pierw ocin now ożytnego ro m an su polskiego rów nież łączy się w jak im ś stopn iu z m ecena­ tem b ra c i Z ałuskich. Ściśle bow iem b y ł z nim i w p ew nym okresie swego życia zw iązany, a n a w e t kan d yd o w ał n a se k re tarz a B iblioteki, zapom n iany dziś a u to r dwóch książek i w ielu w ierszy rozproszo­ nych po rękopisach czasów saskich, A lek san d er P aw eł Z atorski, p isu jący pod pseudonim em Podgórzanin.

P o stać to praw ie zupełnie nieznana w h isto rii lite r a tu r y polskiej. E stre ich e r pod h asłem „P odgórzanin“ podaje ty lk o ty tu ły jego dwóch książek i odsyła do hasła „Z ato rsk i P a w e ł“ , w tom ie, k tó ry się jeszcze nie u k azał. C iekaw ą n o tatk ę o Z atorskim , bez podania jed n a k jego im ienia, zam ieścił B rü c k n e r w D ziejach lite ra tu ry polskiej i w D zie­ jach k u H u ry po lskiej, gdzie m ia n u je Z atorskiego au to re m p ierw sze­ go oryginalnego ro m an su listow nego w Polsce 6. O statnią chronolo­ gicznie in fo rm a c ję z n ajd u jem y u K o rb u ta w ta k ie j form ie:

P o d g ó rza n in (Z atorski?). P isa rz n iezn a n y [...]. P r z y d a te k je st w ed ł. B rü ck n era u tw o rem z czasów sask ich i w y sz e d ł d ru k iem w r. 1746. Ma to b y ć „ p ierw szy o ry g in a ln y rom ans p o lsk i listo w n y “ 7.

*

P o lsk i rom ans listow ny, pisany w sześć lat po P am eli R ichardso- na! S p ra w a s ta je się in teresu jąca i godna uw ażnego zbadania. Z w ła ­ szcza że B rünk^er, ja k w ynika z jego n o tatk i, zadał sob;e zaledw ie tru d p rz e k a rtk o w an ia obydw u „opusculów “ naszego P odeórzanin a.

Z a to rsk i je s t au to re m dw u d ru k o w an y ch książek. P ierw szą s ta ­ now ią U w agi do zupełnego zabierających się w stan m a łże ń sk i szczę­ ścia służące (1746), rodzaj po radnika dla kaw alera starająceg o się o pannę, ciekaw y podręcznik szlacheckiego savoire v iv r e ’u, p ró b u ­ jący łączyć obyczaj staropolski z fran cu sk ą galantom ią. K siążeczka składa sie z dw u części (237 stron) i jak o przew odnik życiow y szlach­ cica w dziedzinie k u ltu ry m iłosnej je s t kopalnią inform acji, k tó ­ ry ch — jeśli idzie o ówczesne obyczaje — nie znajdziem y w żad­ nym in n v m źródle. N apisana żywo, z w erw ą, zaw iera rów nież p a r­ tie m oralizuiace, saty ry czn e (są n a w e t echa dow cipu sow izrzalskie- go); p rzesiąk n ięta filozofią O św iecenia, k tó re j każe się saskiem u k a ­

• A . B r ü c k n e r : D z ie je lite r a tu r y p o ls k ie j w za r y sie . T. 1. W arszaw a 1921, s. 372. — D z ie je k u ltu r y p o ls k ie j. T. 3. K rak ów 1931, s. 492— 493.

(5)

w alerow i uczyć, porusza p ro b le m y w alki o język itp. K siążka ta m ia ­ ła kilk a w ydań, aż po czasy stanisław ow skie (1768), i m u siała być całkow icie zaczytana, poniew aż egzem plarze jej należą do rz a d ­ kości 8.

Jeszcze rzadziej m ożna się spotkać w bibliotece z d ru g ą książecz­ ką Zatorskiego, pt. P r z y d a te k do uw ag zu p e łn e m u stanow iących się szczęściu służących etc. osobliw y (1746) 9, pom yślaną jako za­ łącznik do Uwag. Z aw iera ona w zory listów m iłosnych, ułożonych w form ie rom ansu. Poza ty m i dziełam i d ru k o w an y m i n ap isał Z a to r­ ski m ow ę łacińską na te m a t De u tilita te insigni e x bibliothecis pu~

blicis in scientias e t artes prom a na nte, k tó ra się praw dopodobnie nie zachow ała, oraz sporo w ierszy m iłosnych, sp o ty k an y ch w saskich kodeksach rękopiśm iennych.

Z anim się bliżej p rz y p a trz y m y tw órczości litera c k ie j au to ra P rzy d a tk u , w a rto dokonać p ró b y odtw orzenia biografii pisarza, k tó reg o nazw isko o p atry w an o dotąd znakiem zap ytania, w y ra ­ żając rów nocześnie w ątpliw ości co do d a ty p ow stan ia jego dzieł.

8 [A. P. Z a t o r s k i , ] U w a g i do zu p ełn eg o z a b ie r a ją c y c h się w sta n m a łże ń sk i sz c zę śc ia słu żą ce, p r z e z p e w n e g o P o d g ó rza n in a , p o w s z e c h n e j Ich M c ió w K a w a le r ó w P o lsk ich (s ta n u m ia n o w ic ie r y c e r sk ie g o ) c ie k a w o śc i i h o ­ n o r o w i p o św ięco n e. Cz. 1—2. W ro cła w 1746. W yd. n astęp n e: W rocław 1768. E s t r e i c h e r (chronologiczny) w y m ien ia jeszcze w yd.: z r. 1751 i 1754, a le n ie m ogłem ich od szu k ać w b ib liotek ach . C zerpane z tej k sią żk i c y ta ty ozn aczam w a rty k u le literą U (liczba w sk a zu je stronę).

C iek aw ą n o ta tk ę za w iera K a ta lo g n ie k tó ry c h k s ią ż e k , k tó r e k o sz te m s w o im częścią d o d ru k u p o d a ł, czę śc ią te ż p o d p ra są są, ja k o t e ż i ty c h , k tó r e się je s z c z e d o d ru k u p o d a w a ć będą, o p ró cz ty c h , k tó r e p r z y k u p ił i k tó r e się z a w s z e zn a jd u ją u M ich a ła G rela (rok 1768). K siążk i, które „pod p rasą są “, oznaczono tu g w ia zd k a m i. Taką g w ia zd k ę u m ieszczo n o m. in. p rzy pozycji: „ U w a g i do z u p e łn e g o z a b ie ra ją c y c h się w s ta n m a łże ń sk i s z c zę śc ia słu żą ce, p r z e z p e w n e g o P o d g ó rza n in a , II tom , 8 w W rocław iu 1768, w opr. à la ru st, zł 4” (s. 12). Z n otatk i tej w y n ik a , że o sta tn ią ed y c ję U w a g d ru k ow ał G r o l l .

• [A. P. Z a t o r s k i , ] P r z y d a te k do u w a g zu p e łn e m u sta n o w ią c y c h się sz c zę śc iu słu żą c y c h etc. o s o b liw y , p r z e z te g o ż co i p r z e d te m P o d g ó rza n in a Ich M c ió w K a w a le r ó w c ie k a w o ś c i i p o ż y tk o w i p o ś w ię c o n y , to j e s t lis tó w ro z lic z n y c h do d e lik a tn e j o p o z w o lo n ą p r z y ja ź ń n e g o c ja c ji słu żą c y c h to m i­ k ó w d w a . T. 1: K rak ów 1746. T. 2: W rocław 1746. W yd. n a stęp n e: W rocław 1760. E s t r e i c h e r (ch ron ologiczn y) n otu je jeszcze w yd . z r. 1754, a le eg zem p la rzy n ie m ogłem odszukać. C zerpane z tej k siążk i c y ta ty oznaczam w a rty k u le literą P (liczba w sk a z u je stronę).

(6)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 393

O dnalezione m a te ria ły o bjaśniają w p raw dzie ty lk o n iek tó re f r a g ­ m en ty jego życiorysu, ale o k reślają s y tu a c je najisto tniejsze. O to w ażniejsze z ty ch m ateriałó w : ogłoszenia w K u r i e r z e P o l ­ s k i m 10, 11 listó w Z ato rsk iego (ze zb io ru korespondencji Z ałus­ kich) n , 1 list księdza Bonifacego Szem beka 12, k ró tk a biografia Z a­ torskiego p ió ra Janockiego 13.

Z ato rsk i pochodził z drobnej szlach ty m azow ieckiej i zapew ne dlatego jed y n ą drogą do k a rie ry , na k tó rą w szedł w raz z b ra te m Franciszkiem , było obran ie sta n u duchow nego. Po odbyciu now icja­ tu u p ija ró w i po ślu b ach zakonnych został m ianow any profeso rem poety k i kolegium p ijarsk ieg o w Łow iczu. N iestety, rom ansow a n a tu ­ ra skłoniła go do porzucenia su k ienk i zakonnej. Jego p rzy jaciel, w spom niany ju ż ksiądz B onifacy E razm Szem bek, kanonik g nieź­

nieński i k u jaw sk i, pisze 13 czerw ca 1746 do Załuskiego, prosząc o poparcie s ta ra ń Z atorskiego w n u n c ja tu rz e , do k tó rej „od sw ych su perio ró w w eksow any i w ięzieniem , i groźbam i g dyby m iał b y 6, rek u rs uczy n i“ . Szem bek a rg u m e n tu je słuszność tej sp raw y w sp o ­ sób n astęp u jący :

B ogu się p od ob ać będ zie, bo in ju s ta cau sa. A ten też u tilis b ęd zie l i t t e - ra ria e R e ip u b lic a e e t P rin c ip i e ju s, JW W ćP an u D ob r[od ziejow i]. K tó ry i w język ach , o so b liw ie fran cu sk im , e t in o m n i fa c u lta te c o n su m a tissim u s.

Że przyczyną w y stąpienia m łodego profeso ra p o etyk i z zakonu b y ły jak ieś przeżycia m iłosne, ślad tego z n a jd u jem y w jego w ie r ­ szach erotycznych. Cała zachow ana tw órczość Z atorskiego św iadczy zresztą o zaintereso w an iach w yłącznie życiem doczesnym ; ani ślad u w niej p ro b le m aty k i relig ijn ej. Echa w łasnych przeżyć i ro z te re k w ew n ętrzn y ch z tego okresu znajd ziem y w Uwagach, w rozdziale o nagłów ku:

S zczęścia k ażd y n a tu ra ln ie p ragnie. S ta n ó w różn ych natura. J a k im k oń cem którą ob ierać sobie i jak ą r ezo lu c ją trzeba, ab y sz c z ę śliw e i sp ok ojn e p row ad zić ży cie [U 9].

P rzestrzeg a tu Z ato rsk i m łodego k a w a le ra przed zb y t pochopnym

obieraniem s ta n u duchow nego, k tó ry w ym aga „głębokiej pokory, 19 K u r i e r P o l s k i , nry 503 (z 27 V II 1746), 519 (z 16 X I 1746),

533 (z 22 II 1747).

11 D o Jó zefa A n d rzeja Z ału sk iego. B ib l. N arod ow a, rk p sy 3246 i 3247.

11 D o Jó zefa A n d rzeja Z ału sk iego. B ib l. N arod ow a, rkps 3246.

19 J. D. J a n о с к i, L e x ic o n d e r e r itz le b e n d e n G e le h rte n in P olen . Cz. 2. B resla u 1755, s. 47

.

(7)

św ia ta i jego próżności, pomp, wygód zupełnej w zg ard y “ (U 13). I d alej pisze:

J eżeli ted y k to n ie d la tego końca, n ie tą in ten cją ch w y ta się którego z d u ch ow n ych stan ów , albo jej potem n ie n ap raw i (co jed n a k rzadka rzecz i trudna), ale jed y n ie z w zg lęd u n a b y cia tłu sty ch p leb a n ii, ch w a ły etc. w ygód b ez sw o jej trosk liw ości, u n ik n ien ia tro sk ó w n a św iecie, lub z jak iej rozpaczy i n iep ow od ów św ia to w y ch etc., ten przew raca k o n iec stan ów , ten się m y li na n ad ziejach sw o ich [...] stąd o w e p o w ­ sta ły b y ciężkości, k tó ry ch eś się ty, ob ierając sobie tak i ży cia sposób, w ca le nie sp od ziew ał, a zatem n a stą p iła b y tę sk liw o ść , n ieu k o n ten to w a n ie i cieb ie by w n ieszczęśliw ą w p ro w a d ziły porę [U 13— 14].

To brzm i p raw ie ja k fra g m en t autobiografii. Sw oją w łasną c h a ra k te ry sty k ę um ieścił Z ato rski w e w stęp ie do w y d an y ch pod pseudonim em P odgórzanina Uwag.

C zyniąc ted y p ow szech n em u w tym zad osyć gu stow i, znać d aję, że k sią ­ żeczki autorem ten jestem , k tórego osob ę w ie lu znać m oże; p rzezw isk a, n ie w iem , czy li jed en (w y ją w szy w iern y ch d w óch p rzy ja ció ł m oich) zgadnąć p otrafi. Im ię m i D orpandus; natura do u czciw y ch n auk, p rzy­ stojn ych zabaw , szczerych i w eso ły ch k on w ersacji, sta teczn ej p rzyjaźni, ludzkich w p o w szech n o ści zw ażania o b yczajów d ziw n ie sk ło n n a , stan szla ch etn y i ro zliczn ych z tak ow ej w n a rod zen iu m oim k o n ste la c ji alter­ nat p ełn y ; fortu n ojczy sty ch n a jw ięk sza porcja dobre i w dobrym o rze­ czach gu ście przy zacn ym jed n ym filo zo fie w y ch o w a n ie; w ie k — k w itn ą ­ cą m łodość, ku m ęsk iej nieco ciągn ący porze, d o św ia d czen ie z różnych k on w ersacji, częstego k sią g czytan ia i dobrej filo zo fii św ia tła , i w tej n a w et m aterii d osyć d ostateczn e; gust, hum or w jed y n ej p ry w a tn eg o a spokojnego życia u top ion y m iłości. S ta n em m oim , n ie w iem , jak n ie ­ sta teczn y ślep ej F ortu n y skręci faw or, m y śl jed n ak do d a w n y ch w iek ó w sw ob od y sta teczn y m p rzyk lejon a p ragn ien iem [U 5— 6].

Z tego „w y zn an ia“ w ynika, że Z atorski w r. 1746 m iał około 25 do 30 lat, bo ta k m niej w ięcej m ożna rozum ieć określenie: „w iek — k w itn ącą młodość, ku m ęskiej nieco ciągnący porze“ . O statn ie zdania m ów ią o jego sy tu a c ji w okresie w y stą p ie n ia z za­ konu. W ow ym „filozofie“, przy k tó ry m się Z atorski kształcił, moż­ n a b y dom yślać się K onarskiego. P o tw ierd zają to przypuszczenie bliskie k o n tak ty , widoczne w korespondencji naszego Podgórza­ n in a z Z ałuskim , z rodzm ą Jordanów , zwłaszcza z A dam em J o r­ danem , kasztelan em w ojnickim , p rzyjacielem w ielkiego p i j a r a 14.

14 Por. W. K o n o p c z y ń s k i , S ta n is ła w K o n a rsk i. W arszaw a 1926, s. 150— 152.

(8)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 395

Jo rd a n o w ie in te reso w ali się tw órczością Zatorskiego, czytali jego dzieła jeszcze w rękopisie, przed oddaniem ich do d ru k u 15.

W pierw szej poł. 1746 r., w czasie sw ojego k o n flik tu z zako­ nem , stu d iu ją c w K rako w ie p raw o (być może, już w te d y pod p ro ­ tek cją A n d rzeja S tanisław a Załuskiego, biskupa krakow skiego) n a ­ pisał Z a to rsk i obydw a sw oje dziełka: U w agi i P rzyd a tek. W liście do Józefa A n d rz e ja Załuskiego, z 22 k w ietn ia 1747, donosi:

O p u s to in s c r ip tis u m n ie w y n o siło ark u szy 26, na d w ie części p o­ d zielo n e. D ru gie z lista m i 188 w uprzejm ej k a w a lera o dam y p rzyjaźń n eg o cja cje, in s c r ip tis u m n ie w y n o siło ark u szy 28. O bydw a te o p u scu la roku p rzeszłego, podczas p raw a m ego, nie m ając ani książek , an i s ię czym b aw ić, tą się d y w erto w a łem zab aw k ą i, co m i rozum n a tu ra ln y d y k to w a ł, w y p isa łe m . J eszcze przed zap u stam i roku p rzeszłego d ałem te d w a o p u ­ scu la n o rym b erczyk om k rak ow sk im , aby je z n ak ład em i zy sk iem sw o im w y d ru k o w a ć kazali, [...] ob ied w ie te k siążeczk i d u o ru m p r o p e m e n siu m b y ł labor.

J a k m ożna się dom yślać z listów do Załuskiego, Z ato rski p rze b y ­ w ał w r. 1746 w K rakow ie i na Podgórzu, może n a w e t jeszcze przed ostatecznym uregu low an iem ko n flik tu z p ija ram i i zrzuceniem su k ­ ni zakonnej. Tam też najpraw dopodobniej zostały napisane obydw ie książeczki i stąd pseudonim Podgórzanin. Do tego okresu odnosi się n iew ątp liw ie w iersz m iłosny Zatorskiego, znaleziony w rękopisie jego przyjaciela, księdza Szem beka:

I

N ieraz, o zacna P an i, zad u m ian y stanę,

N ieraz w bojaźń i w dziw ną zabrnę m y ślą c trw ogę; Coraz szczerzej [czas?] w sercu d aw n ą jątrzy ranę, Że w d zięczn o ścią T w ym łask om w y d o ła ć n ie m ogę.

II

C zęsto zn ow u od m y śli jak o b łęd n y chodzę, S p isa ć tego n ie m ożna, co się ze m ną dzieje; A n ib y kto u w ierzy ł, jak m ię trapi srodze, Że zła c h w ila tak długo m artw i m e nadzieje.

III

Z łożyłem p rojek t bardzo dla siejpie ła sk a w y , W krótce w iern o ść u m ojej nóg P a n i pon ow ię,

15 L ist Z a t o r s k i e g o do Z ałuskiego, z L ublina, 2 2 I V 1747. B ib l. N a ­ rodow a, rk p s 3247.

(9)

N a św ię ta w ie lk im p ęd em zb ieg łszy do W arszaw y, A ch, n ie ste ty ż , aż dotąd ja jeszcze w K r a k o w ie !16

T akich stro f w iersz posiada 17. B arokow ą m an ierą, p rz y uży­ ciu całej m achiny m itologicznej, w y n u rza w nich Z a to rsk i sw oją m iłość dam ie p rzeb y w ającej w W arszaw ie. W iersz je s t sztuczny i słaby, w n iek tó ry ch p a rtia c h n a w e t grafom ański. Nie zn am y im ie­ nia an i nazw iska a d re sa tk i, ale niew ątp liw ie ślad y uczuć do niej należy odczytyw ać ró w nież w listach „am orycznych“ zam ieszczo­ nych w P rzy d a tk u .

P rzem iana p ija ra w p ra k ty k a n ta p a le stry dokonała się zatem w Z atorskim w K rak ow ie (na Podgórzu), n ajp raw d o p o d o b n iej pod

opieką A ndrzeja S tan isław a Załuskiego, biskupa krakow skiego. W jesien i 1746 w ziął Z ato rsk i udział w k o n k u rsie literack im , ogłoszonym z okazji oddania do u ży tk u publicznego B ib lio tek i Za­ łuskich. „In a u g u ra cja “ B ib lio tek i m iała się odbyć 11 listop ada, ale w sk u tek w ielkiego n ap ły w u p rac została na jak iś czas odłożona. W e­ dług wym ogów k o n k u rsu p rac a m iała być napisan a po łacinie, prozą lu b w ierszem , n a tem a t: De u tilita te insigni e x b ibliothecis publicis in scientias e t artes prom a n an te. D la w iększej bezstronności w oce­ nie ju ry przyjm ow ało p rac e podpisane nie nazw iskam i autorów ,

lecz hasłam i w postaci dow olnej senten cji. D opiero po ogłoszeniu w yników a u to rz y m ieli się zgłosić po prem ie, na k tó re „K siążę JM ć B iskup K rak ow sk i d esty n o w ał m edaliony szczerozłote“ . D opiero 22 lutego 1747 K u r i e r P o l s k i podał w y n ik i ko n k u rsu . Z a to r­ ski o trzy m ał dru g ą n ag ro d ę w prozie i m edalion „szczerozłoty“ 17. P race prem iow ane i w yró żn io ne m iały być w yd an e w jed n y m to ­ m ie. N iestety, przedsięw zięcie to nie zostało najpraw dopodobniej zrealizow ane, tak że m ow y Zatorskiego nie dało się odszukać.

Od chw ili rozstrzy g nięcia k o n k u rsu w yw iązuje się m iędzy Józe­ fem Załuskim i Z ato rskim żyw a w ym iana listów , k tó ra trw a przez cały ro k 1747 i 1748. P ie rw sz e listy — z lutego, m arc a i k w ietn ia 1747 — pisze Z atorski z Podgórza. N ajp ierw (1 lutego) d zięku je za m edal, n astęp n ie p rzesy ła now e w iersze łacińskie i polskie, w resz­

cie zobow iązuje się do p rzetłu m aczen ia dzieła G ygis Galii, k tó re chce

16 B ib l. J a g ieł., rkps 201. k. 25v— 28: Z biór ró żn y c h m ó w , lis tó w , p r o je k ­ tó w p u b lic zn y c h i p r y w a tn y c h B on ifa ceg o S z e m b e k a , k a te d r a ln e g o k u ja w ­ sk ieg o , ło w ic k ie g o k a n o n ik a , z e b r a n y od r. 1746— 1747.

17 P racę sw oją, w y sła n ą na k onkurs, op atrzył Z a t o r s k i p seu d on im em L a u p i T r a z k o s y (an agram at n azw isk a i im ienia).

(10)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 397

zadedykow ać biskupow i krak ow sk iem u 18. P ro si n adto o probostw o w Moszczenicy (pow iat gorlicki) dla sw ego b rata, przy czym obie­ cu je go rów nież n akłonić do p rac p rzekład ow ych z lite r a tu r y ła ­ cińskiej.

16 k w ie tn ia je st ju ż Z ato rsk i n a a p lik a cji p rzy T ry b u n ale L u ­ belskim i przesyła Z ałuskiem u p ierw szy a rk u sz Uwag („z Lipska p rzy sła n y “). U w agi i P rzy d a te k u k azały się więc na ry n k u k się g a r­ skim nie w r. 1746, ale w 1747, n a to m ia st ro k 1746, położony na k arcie ty tu ło w e j obydw u „opusculów “ , odpow iada dacie ich po­

w stania. N iejasna je s t też p ro w en ien cja d ru k a rs k a ty ch prac. P ie rw ­ sza część P rzy d a tk u w ym ienia K ra k ó w jak o m iejsce w ydania, d rug a — W rocław . Tę zaw iłą sp raw ę w y ja śn ia nieco sam Z atorski w liście z 22 k w ie tn ia 1747:

J eszcze przed zap u stam i roku p rzeszłeg o d a łem te dw a o p u scu la n o ry m - b erczykom k rak ow sk im , aby je z n a k ła d em i z zysk iem sw o im w y d ru k o ­ w a ć kazali. M iały jeszcze roku p rzeszłeg o z druku w y jść , ale, ja k m i teraz n orym b erczyk ow ie relacją czy n ili, drukarz ich zaw iódł; z tym

w szy stk im ob iecał im na te św ięta w ielk a n o cn e.

P raw dopodobnie Z atorsk i zaw arł w K rako w ie um ow ę z p rzed­ staw icielam i jak ie jś firm y nakładow ej i w ydaw niczej z N orym - bergi, d ru k u ją c ej książki w K rakow ie, L ip sk u lub W rocław iu. S p ra ­ w a pozostaje jed n a k n ad al n iejasna, po niew aż pobieżna n a w e t ana­ liza typograficzna w y k azu je jednolitość k ro ju czcionki i ozdobników w obydw u częściach obu książek.

W cytow anym przed chw ilą liście zapow iada Z ato rsk i k o n ty n u ­ ację U w ag i P r z y d a tk u , przeznaczoną d la ed u k acji dam:

u m y śliłem za w y jśc ie m ich [U w ag i P r z y d a tk u ] z druku pod zm yślon ym dam y im ien iem inszą, n ib y d la dam , w y d a ć in hac ea d e m m a te r ia k sią ­ żeczkę, abym m ia ł ok azją su b teln ie w tej pop raw ić, com m ógł w tam tej in m o r a li pobłądzić; i ju ż bym ją b y ł to sk o ń czy ł [?], ty lk o częścią, że ju ż w p ó ł d okończonej, a za [?] ręce W M ci P a n i Jord an ow ej oddanej, do­ tych czas w y w in d y k o w a ć n ie m ogę p rzez o d leg ło ść m iejsca, częścią, że się

• 18 N ie w iadom o, o jak ie d zieło chodzi. M oże b yło to fra n cu sk ie opraco­ w a n ie w ątk u H e r o d o t a . M ógł to b yć r ó w n ie ż ja k iś fran cu sk i p odręcznik dob rego tonu (m oże G a la te u sz) lub listo w n ik , b o w iem „G yges“ u H o r a c e ­ g o (C a rm . II 5, 20; III 7, 5) oznacza r ó w n ież p ięk n eg o m łod zień ca. P rzy p u ­ szczenie to p o tw ierd za także rk p s O ssol., sy g n . 1938/1, pt. A n n u lu s P olon i G y g is A rcan a e lo q u e n tia e e p is to lic a e , g e n e th lia c a e , n u p tia lis, ste m m a tic a e , [..] fu n è b r is [...]. In C ollegio L eo p o lien si S o c ie ta tis J e su anno r e v e la ti v erb i 1695.

(11)

chcę lep iej jeszcze rozp atrzyć na w ad ach i d o sk o n a ło ścia ch dam i na p rzyczyn ach , k tó re n ieszczęśliw y m lub szczęśliw y m d alsze czy n ić m ogą p ożycie, od zak oń czen ia tej p racy odw iodło.

Z am iaru tego Z ato rsk i nie zrealizow ał. Z rzekł się go na rzecz pew nej „znacznej dosyć d y sty n k cji i w ielkiego rozum u d a m y “ , k tó ra w czasie d y sk u sji n ad rękopisem P rzy d a tk u zgłosiła ochotę nap isan ia na ten te m a t książeczki dla dam . Pisze o ty m Z ato rski w e w stępie do P r z y d a tk u :

T a rela cja m n ie (który to p iszę) sek retn y m n a p ełn iła w ese le m , żem tak zacną sk ryp tem m oim w zb u d ził em u lacją. U m y śliłe m ted y odtąd o b ie ­ canej dać pokój k siążeczce i cie k a w ie czekać będę, aż przerzeczon a dam a sw o jej p u b lik o w a ć in d u strii zech ce d zieło [P 6].

Być może, iż dam ą ową była pani Jordanow a.

P rzez cały ro k 1747, do połow y 1748, uczy się nasz P od g órzan in pilnie praw a. W listach prosi Załuskiego o b ibliografię do stu dió w p ra w a rzym skiego. Z ajm u je się rów nież p racam i przekłado w y m i z lite r a tu r y fran cu sk iej, nie w ym ienia jed n ak ty tu łó w tłum aczo­ nych książek. 5 m aja 1748 oświadcza, że jeśli Z ałuski pozwoli, to złożyłby m u „ p ro je k t do prędszego ubogacenia języ ka naszego w książki polskie, do różnych n au k p o trzeb n e“ . P ro si rów nież o p ro ­ te k c ję na te re n ie T ry b u n a łu Lubelskiego, poniew aż sam nie m oże podołać k o n k u ren c ji swoich pryncypałów . Z ałuski na liście d o ­ pisał:

P isz ę rek om en d u jąc go JK s. K rak ow sk iem u m łod szem u , i d rugim p o u ­ fa ły m i p rzyjaciołom m oim , jad ącym w sp raw ach do L u b lin a d a ta o cca - sio n e rek om en d ow ać n ie om ieszk am . P ro jek tu tę s k liw ie w ygląd am .

Nie wiadom o, czy p ro je k t te n Z ato rsk i opracow ał, zaczątki je d ­ n ak jego pom ysłu zn ajd u jem y na k a rta ch obydw u książeczek pi­ san y ch w roku 1746.

D zięki p ro te k c ji Załuskiego Z atorski zaczął „w p alestrze lub el­ skiej do n iek tó ry ch być zażyw anym in te resó w “, ale pręd k o p rz e ­ k on ał się, że w zawodzie ty m nie m ógłby róść w fo rtu n ę „bez a z ard u sum nienia i przy stojn o ści“, an iby nie m ógł m yśleć o po­ głębianiu sw ojej w iedzy. Celem jego życia jest, ja k pisze: „sobrie v iv e re e t recte sapere“. Zniechęcony do m a ta c tw try b u n alsk ich p o d ejm uje się ułożenia archiw um K oniecpolskich w R ów nem dla księcia S tan isław a Lubom irskiego, podstolego w ielkiego k o ro n n e­ go, k tó ry otrzy m ał do b ra K oniecpolskich z rozdziału ordy nacji

(12)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 399

ostro gskiej. Z Rów nego też, 17 g ru d n ia 1748, pisze do Załuskiego list, w k tó ry m p ro si o stanow isko se k re ta rz a biblioteki.

J e ż e li się to b ęd zie zd aw ało JW W ć P a n u D ob rod ziejow i od p ew n eg o czasu ra czej P o la k o w i dać m iejsce ben e m e r e n d i niż cu d zoziem cow i i je - ż e lib y ś JW W ć P an D obrodziej tak sądził, żeb ym p o tra fił tak p ięk n ej w y ­ sta rczy ć fu n k cji, su p lik o w a łb y m JW W ć P an u D obrodziejow i, a b y ś m i se k r e ta r ią b ib lio tek i pub liczn ej k o n fero w a ć raczył; ja o d eb raw szy p ań sk ą w ty m d ek laracją, m ó g łb y m za sobą ręczyć, że za jak ie czasu in te r s titiu m n a u czy łb y m się i po w ło sk u , i po n iem ieck u , a w fran cu sk im w y d o sk o ­ n a liłb y m się język u .

J e s t to o sta tn i znany do k u m en t z życia Zatorskiego. „ S ek re- ta r ii“ B ib lio teki nie o trzy m ał — Z ałuski zb yt b ył przyw iązan y do sw ego Jö n ischa-Janockiego. Nie w iem y tylko, czy ju ż w te d y został Z a to rsk i se k re tarz em S tan isław a Lubom irskiego, czy też w czasie nieco późniejszym . Janocki w sw ojej nocie biograficznej o Z ato rsk im pisze bardzo ogólnie;

[po w y stą p ie n iu z zakonu] p rzeb y w a ł na różnych d w orach p a ń sk ich w P o lsce, n ie p ełn ią c n igd zie słu żb y; w k ońcu jednak o trzym ał od k się c ia S ta n isła w a L u b om irsk iego, p o d sto leg o w . kor. i sta ro sty san d eck iego, p osad ę sek reta rza ie.

Poszu k iw an ia śladów Z atorskiego w archiw ach Lubom irskich, lu b rodzin z nim i spokrew nionych, nie d ały dotychczas rez u lta tó w . W ty m m iejscu biografia Podgórzanina się u ry w a. Z u jaw n ion ych ju ż je d n a k m ate ria łó w w ynika, że postać to w cale n ieb analna. C iekaw i tak że jego tw órczość. W iersze Zatorskiego — przew ażnie m iłosne, częściowo d rukow ane, częściowo rozproszone w ręk o p i­ sach, w spółcześnie cenione n a w e t przez tak ich ludzi, jak Józef Z a­ łu sk i i U d a lry k R a d z iw iłł20 — nie p rzed staw iają w iększej w arto ści

litera c k ie j. P isane w konw encji barokow ej, przeładow ane m ito ­ logią, pom im o szczęśliw ych n ieraz pom ysłów poetyckich rażą cza­ sam i niesm acznym zestaw ieniem czy też sform ułow aniam i. Mogą

w zbudzić zain tereso w an ie h isto ry k a lite r a tu r y jed y n ie jak o rz a d ­ ki w ow ych czasach p rzy k ład dw orskiej poezji erotycznej. N ato­ m ia st prozaiczna tw órczość Z atorskiego, p rzesiąk n ięta filozofią Ośw iecenia, bardzo p o p ularn a w śród w spółczesnych, staw ia go

19 J a n o c k i , op. cit., cz. 2. P rzek ład M. K.

89 J. A . Z a ł u s k i , B ib lio th e c a p o e ta r u m p o lo n o ru m , q u i p a tr io se rm o n e a crip seru n t. W arszaw a 1754, s. 98. — L ist U d a lry k a R a d z i w i ł ł a do J ó z e fa A n d rzeja Z ału sk iego, z 22 II 1751. B ib l. N arodow a, rkps. 3251.

(13)

w rzędzie w ybitniejszych p isarzy saskich, pisarzy — p rek u rso ró w now ego sty lu życia, now ej lite ra tu ry . W arto też się je j p rz y j­ rzeć.

2. P odręcznik savoir v iv r e ’u. k a w a lera czasów saskich

Owocem św iatow ych rozm y ślań n iefo rtu n n eg o p ija ra w okresie zim ow o-w iosennych m iesięcy r. 1746 była książeczka in 8-vo, li­ cząca 247 stro n , pt. Uwagi do zupełnego zabierających się w stan m a łżeń ski szczęścia służące, przez pew nego Podgórzanina, p o w szech ­ n e j Ich M ciów K aw alerów P olskich (stanu m ianow icie rycerskiego)

ciekaw ości i honorow i poświęcone.

Książeczce sw ojej p o staw ił Z ato rsk i cel prak ty czn y . N a w stępie „uw ag i p ierw szej“, z aty tu ło w an ej Szczęścia k a żd y n a tu ra ln ie prag­ nie, w y kłada w łasną, n iezw ykle p ro stą filozofię eudaim onistyczną.

N ie w iem , je ż e li by m i k to je d n e g o z żyjących p ok azał tak iego, k tó ­ ry by n ie p ragn ął b yć szczęśliw y m , b yć fo rtu n n y m i w sp o k o jn e o b fitu ­ jącym życie. Ta alb ow iem n a jisto tn ie jsz a w n as je st p asja, k tó r a jak n ie ­ u sta n n y p łom yczek ja k i w lu d zk iej zask lep ion a n atu rze ro zliczn e w nas

żarzy m y śli, rozliczn e w n as zapala sp raw y, na zdrow ia, a czasem i ż y ­ cia popędza azardy [U 9— 1 0 ]21.

T w ierdzi dalej, że nie będzie się w d aw ał w d y sp u tę z tym i, k tó rz y p o tęp iają ród ludzki, w szędzie w idząc nieszczęście, ani nie będzie u p iera ł się p rzy zdaniu, że życie doczesne m oże w ydać się ra je m i odwodzić ludzi od p rag n ien ia życia nieśm iertelnego, ale — pisze —

tą id ę drogą, którą m i i d o św ia d czen ie, i w rod zon e p ra w d ziw szą być po­ kazuje św ia tło , że przy su m n ien iu dobrym , rozu m n ym i rozsąd n ym życiu k to z sieb ie i z sw oich rzeczy k o n te n t b yć u m ie, ten (ludzkim m ów iąc sposobem ) fortu n n ym , ten w ed łu g p roporcji śm ierteln eg o szczęścia b ło ­ g o sła w io n y m być m oże [U 10— 11].

Obok pochw ały m ierno ści głosi Z ato rsk i typow o ośw ieceniow e h asła eudaim onistyczne, k tó re sp o tk am y praw ie u w szystkich p isa­ rz y stanisław ow skich, a najczęściej u K rasickiego. K siążę B iskup W arm iń sk i pisał przecież w liście poetyckim O obow iązkach o b y ­ watela:

21 W yd an ie U w a g , na k tó r e się tu p o w o łu jem y , zo sta ło bard zo n ie p o - rząd n ie w yd ru k ow an e: w y m ie sz a n o w n im pod w zg lęd em k o lejn o ści roz­ d z ia ły ob yd w u części rom ansu. W tej sy tu a c ji om aw iam p o w ie ść w ed łu g p la n u p odanego p rzez autora w e w stę p ie , a n ie w e d łu g n a stęp stw a roz­ d ziałów .

(14)

N A R O D Z IN Y R O M A N S U L IS T O W N E G O 401

T aż sam a, co i w przodkach, w n a stęp ca ch potrzeba; P o trzeb a b yć szczęśliw y m , ile m o żn o ść zn iesie.

W ychodząc z ty ch założeń, stw ie rd z a Z atorski, że zasadniczo dw ie p rzy czy n y skłoniły go do n a p isa n ia Uwag. Otóż „ lu s tru ją c “ w w o lny ch chw ilach d w o ry i m iasta, b ra ł często udział w d y sp u ­ ta c h „m ięd zy licznym w y b o rny ch k a w a le ró w gro nem “ n a tem at, w ja k i sposób ułożyć sobie szczęśliw ie życie. Ciekawsze uwagi, k tó re ta m p ad ały , i sw oje zdanie zw ykł w p isy w ać na bieżąco do notesu. W idząc zaś ty le n ieu k o nten to w an ia, żalów , u ty sk iw ań w śród m ło­ dych m ałżonków , pow ziął zam iar w y d a n ia ty c h uw ag dru kiem .

A w ię c stąd m ocną do u ło żen ia m y ś li m o ich i w jed n ej ich k siążeczce w y d a n ia w z ią łe m pobudkę, aby to p o w sz e c h n e m u sta n o w ią cy ch się ja k ą ś - k o lw ie k pom oc p rzy n io sło dobru, co ja d la p ry w a tn ej m n ie sam ego p rzez la t k ilk a z cu d zego szczęścia lu b n ieszczęścia w y c isn ą łe m in ­

str u k c ji [U 7]. ii i

K siążkę podzielił na dw ie części. W pierw szej podaje w ady, nałogi o raz „ p a sje “, k tó re szpecą k aw aleró w , sposoby ich u n ik - nienia, p rzy m io ty , ja k ie pow inien k a w a le r posiadać, „N auki w szy st­ kie szlach etn em u k aw alero w i p o trz e b n e “ (U 202), a n a w e t rady, „ Jak a p o w in na być w k a w a lera ch pow ierzchow na m ow y, jestów , chodu etc. m an iera, udatność w a p a re n c ji, su k n iach b rak, w ybór; r e ­ guły do dyskursów , k o n w ersacji i g ry “ (U 185). Kończy część p ie rw ­ szą w skazów kam i „p ra k ty cz n o -m o ra ln y m i“ (w jak im w ieku się że­ nić), uw ag am i o różnych okresach życia ludzkiego (jak utrzy m y w ać się w k a w a lersk ie j czystości itp.).

W części d ru g iej zam ieścił p ra k ty c z n e ra d y dostosow ane do k aż­ dej n a jd ro b n iejsze j okoliczności dla k a w a leró w różnego sta n u i m a ją tk u , sta ra ją c y ch się o pan n ę. O sobne rozdziały pośw ięcił Z ato rsk i fizjonom istyce, k tó ra w X V III w . stała się szczególnie m odna dzięki głośnym pracom L a v a te ra . C y tu jąc jeszcze re n e sa n ­ sow ych a u to ró w (np. słynnego W ilh elm a G rataro li), u siłu je daw ać w skazów ki, ja k z oznak z ew n ętrzn y ch poznać c h a ra k te r człow ieka.

Całość stan o w i niezw ykle ciek aw y m a te ria ł dla h isto ry k a k u l­ tu ry i obyczajów czasów saskich. U zu p ełnia ona Opis o byczajów K itow icza w ielką ilością realió w z te j dziedziny, k tó ra nie je st w Opisie p o trak to w an a obszernie. U w agi Z atorskiego stanow ią w y ­ raz k u ltu ry dw orskiej kół w p ro w adzających w p ew nej m ierze obyczaj francu sk i, co dla czasów sask ich je s t szczególnie ciekaw e. Część pierw sza w zbudzi rów nież zain tereso w an ie h isto ry k a lite ­ ra tu ry .

(15)

W rozdziale w stępnym , N atura miłości, p r zy ja źn i lu d zk ie j fu n d a m e n t, stateczność je j i odm iany, zastanaw ia się n ad ogólną „ n a tu r ą “ m iłości i p rzy ja źn i i ich p rak ty c zn y m i konsekw en cjam i dla w stęp u jący ch w zw iązek m ałżeński.

M iłość jest tych p a sji rzędu jedna, k tóra w sz y stk ic h p ra w ie in n y ch n a m iętn o ści w sieb ie zeb rała n atury, w n e t b u rzliw a, w n e t p ow oln a; d e ­ lik a tn a , w n e t m ocn ego ja k ieg o ś przyrod zen ia; p ieszczon a, w k ró tce zn o w u okrutna; którą się najbardziej lu d zie u w od zić i n ajbardziej o n ię się starać, o n ię p racow ać i, je ż e li się n ie p o w ied zie, n a nię' n a jb ard ziej n a­ rzek ać i la m en to w a ć z w y k li [U 109].

N ie bardzo um ie rozróżnić m iłość od p rzy ja źn i. P rz y ja ź ń to „ n ie jak a ro zum n ej skłonność n a tu ry , sp raw u jąca m ocną sercu lubość, k tó ra do kochania ja k ie j d e te rm in u je osoby“ (U 115); i d alej: „p rzy jaźn i na w łasnym każdego fu n d u ją się d o b ru “ (U 117). Z n a jd u je m y tu echo filozofii Ośw iecenia, uzn ającej ro zum za czy n n ik decydujący w spraw ach etyki, oraz skłonności egoistyczne człow ieka jak o n a tu ra ln e , wrodzone. M iłość od p rzy jaźn i ty m się różni, że je s t ślepa „i w pachołkach, i w w oźnicach nie p rze b iera “ (U 111). M inęły te w ieki złote — w yw odzi Z ato rsk i — k ied y sam a ty lk o n a tu ra „m iłośnych w ładnęła in try g d e k la ra c ją “ (U 110). T eraz św iat stw o rzy ł w iele ham ulców i przeszkód (fortuny, w y ­ sokiego urodzenia), niew iele więc m a człow iek sw obody w y boru i częstokroć k o jarzą się ludzie w b re w sw ojej woli. D latego też dziś k a w a ler m u si posiadać w iele u m iejętno ści i talen tów , aby zasłużyć sobie n a p rzy ja źń i m iłość dam y, podobać się rodzicom , zw yciężyć sw oich ry w ali, a co najw ażniejsze — dobrać sobie odpo­ w ied n ią tow arzyszkę życia.

D zisiejszym „w y k w in to m “ w m iłości p rzeciw staw ia daw ny, staro p olsk i obyczaj, k tó ry szeroko opisuje (U 111— 114) n a Dod- staw ie, ja k w przypisie podaje, „daw nych m an u sk ry p tó w “ . K oja­ rzono w te d y m ałżeń stw a bez porozum iew ania się z zainteresow a­ nym i, a jed n a k nie było rozw odów. I dodaje zaraz dow cipnie, popi­ su jąc się znajom ością lite ra tu ry sow izrzalskiej :

N iech teg o k to in n y p raw d ziw ych d ocieka racji, ja ty lk o to nam ien iam , że gd y b y się teraz k to z podobną o d ezw ał cerem on ią lu b takiej p reten d o­ w a ć ch ciał w adresach rzeteln o ści, krótk ości, rozu m ian o by, że z o w ych z a w ita ł k rajów , gd zie d zw on a k arp iów w dobrze zap raw ion ym saporze p o staw ach , sad zaw k ach , ży w e a u w arzon e p ły w a ją , gd zie tłu ste p ierogi ja k rzepę kopią, gd zie się k u rczęta z bobu rodzą, gd zie lu d zie piep rzem k ich ają. Jak oż że in n e już zw yczaje, in n e m od y n a sta ły , trzeba s ię im w e w sz y stk im sta w ia ć p ow o ln y m [U 114].

(16)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 403

Na końcu zauw aża sentencjonalnie: „Laudam us veteres, e t n o s- tris v iv im u s a n n is“.

Z anim przejd zie do w yk ład u stra te g ii i ta k ty k i tru d n e j „a m a n - to w skiej“ sz tu k i now ych czasów, porusza p roblem y ogólniejsze, w k tó ry c h tra k to w a n iu m ieszają się ze sobą e lem en ty m o ra listy k i i s a ty ry . Po d ługim eksk u rsie o fizjonom istyce, jako sztuce pozna­

w ania ludzi z oczu, uszu, rą k etc., w ylicza „p asje“, k tó re szpecą kaw alera i u tru d n ia ją m u sukcesy w sta ra n ia c h o w zględy płci pięknej, podaje sposoby w yleczenia się z nich, w reszcie d e fin iu je przym ioty, k tó re „m ogą czynić k a w a lera arcyszczęśliw ym “ . K ażdą w adę s ta ra się dokładnie opisać, w yw ieść naukow o jej przyczyny; d e m o n stru je na p rzy k ład ach jej złe sk u tk i w życiu. M oralizując i ośm ieszając uczy Z ato rsk i rubasznych S arm ató w dobrego to n u i k u ltu ry życia. Na p rzy k ład om aw iając w adę płochości tak pisze:

P łoch ość zaś je s t to: od śm iechu się na k rześle lub łożu jak d łu g i w y ­ ciągnąć, m ów ić: u m ieram od śm iech u etc., boki podeprzeć, gęb ę ja k sak rozdziaw ić. P ło ch o ść led a czem u się d ziw ić, b y le co w y p leść, b y le z czego sam em u naprzód śm iech zaczynać; p łochość: to w ziąć, to porzucić, tego pięścią, te g o słó w k iem urw ać, dla u ciech y sw o jej kogo zaw styd zić, szk o d ę u czynić, su k n ie zlać, um azać [U 154].

Podobnie obrazow o opisuje popędliwość:

prędkie oczu zap alen ia, w różne b ieg a n ia strony, rąk m otan ia i n ie p o - rządne jesta; m o w a a lb o tark otliw a, albo jąkająca, w d ysk u rsie (jeżeli piersi ciasn ość przystąp i) ślin z u st w y p ry sk a n ie i tym podobne [U 152].

Uwagi dotyczące zachow ania się w to w arzy stw ie oparł Z a to r­ ski w dużej m ierze na sły n n y m renesansow ym podręczniku dobrego tonu, G alateuszu J a n a Casy, używ anym w szkołach p ija rsk ic h . Był on w Polsce dostęp n y albo w tłum aczeniu łacińskim (tzw. S ta ry Galateusz), albo w przeróbce fran cu sk iej z r. 1682, zn anej pod nazw ą Nowego Galateusza. Z arów no jeden, ja k i d ru g i G ala­ teusz został przełożony na język polski dopiero w czasach s ta n i­ sław ow skich 22. Z ato rski czerpie sw oje w skazów ki z tego podręcz­ nika, uzupełn iając je rodzim ym i realiam i, zwłaszcza w p a rtia c h

K J. C a s a , S ta r y G a la te u s z c z y li P o w sze c h n e p r z e s tr o g i o b y c za jn o śc i. Z d aw n ego ła ciń sk ieg o egzem plarza w y tłu m a czo n e p rzez k s. B ern a rd a S y r u с i a S ch olaru m P iarum . W ilno 1772. — J. C a s a , N o w y G a la te u s z c z y li U s ta w y o b y c za jn o śc i i p r z y s to jn o ś c i, ja k a się z a c h o w y w a ć z w y k ła m ię d z y lu d ź m i za c n ie u ro d z o n y m i. Z fra n cu sk ieg o języ k a na p o lsk i prze­ łożone. W arszaw a 1769.

(17)

k ry ty czn y ch . W większości jed n a k w ychodzi poza podręcznik Casy, zw łaszcza w opisie w ad narodow ych i w te m a ty c e m iłosnej.

Spośród w ad, k tó re szpecą k aw alera, najw ięcej m iejsca p o św ię­ c ił Z ato rski w ielom ów stw u, p ija ń stw u i gnuśności. P rz y ich opisie n ie ogranicza się do podania w skazów ek savoir v iv r e ’u, ale ju ż m o ralizu je i używ a to n u satyrycznego. G łów ną przyczy ną ow ych w ad je s t — w edług niego — p rzy k ład dom u, w k tó ry m m łody k a w a ­ le r n a p a trzy się na ustaw iczne p ija ty k i i „ty lk o jed no [mu] w gło­ w ie u tk w i V iva t, n ab ije się opinią n ieja k ą w ty m ich w spaniałości d y sty n k c ji etc.“ (U 160). P rzyczynę d rug ą stanow i b rak dozoru w szkołach:

w szkołach, np. je ż e li im [synom ] rod ziców w o la w o ln o śc i n ieco p o zw o li (bo p rofesorow ie tem u często n ic n ie w in n i ogląd ając się na g u st ro d zi­ ców), b yle d o reto ry k i doszli, z takich n aw zajem czerp ając źrzód eł, o w ej szalon ej uczą się m ow y, w o w e p rzep yszn e w p ra w ia ją się fig u ry , d e li­ k a tn e słó w tran slacje, k tó ry ch p otem (gdy np. do k a n cela rii ich rodzice lu b w ojsk a, lu b dw oru odeślą) p ełn e m ia st u lice, dom y szy n k o w n e, k o ­ b ietek schadzki, burdy etc. [U 160]

Ś w ietnie uchw ycił tu Z ato rski genezę i tło społeczne k rz e ­ w ienia się zw yrodniałej re to ry k i barokow ej w czasach saskich, re to ry k i o p a rte j n a pustosłow iu i nicości in te le k tu a ln e j. G rom ad y niedouczonych m łokosów szlacheckich w sw oim b ujn ym , pijackim życiu w yczuw ały jed n a k potrzebę in telek tu aln eg o „oddechu“ . M a- karoniczna re to ry k a doskonale im tę p otrzebę zaspokajała. Do owego „ o ra to rstw a “ nie trzeb a było żadnej wiedzy. N ależało tylk o pojąć panegirycznego ducha ówczesnej w ym ow y i liznąć nieco łaciny, a oracje p ły n ęły p rzy kielichu jak patoka, bez początku i końca. Z ato rsk i pisze o ty m bardzo ciekaw ie, dlatego w a rto zacy­

tow ać poniższy przydługi nieco fragm en t:

3-cia [przyczyna], która w sz y stk ic h in n ych w sob ie zaw iera n atu rę, p ró ż­ na ja k a ś p rew en cja, zły gu st w u czen iu się czego p o żyteczn ego, tęsk n ice, stąd p różn ow an ie, czasu w ie lk i w ym iar. Cóż n ieb o żęta tacy czy n ić m ają? D ysk u rs prow adzić? — n ie m a z czego; darm o, z p u stej stod oły n ic nie w y leci; co k o lw iek g ram atyczn ych n a u czy li się term in ów , o ty m potem d y sp u to w a ć św ieck iem u się rzadko trafi. Z h istorii, ch w a ła B ogu , że o A d am ie i o arce N oego w ied zą, o filo z o fii n ie p y ta j; pfe! m ó w ią tacy, m nichom ta nauka i k sięd zom p rzyzw oita. S ztuk rycersk ich ca ła isto ta szablą po brukach, k am ien iach k rzesać lu b w p ojed yn k u k a w a le r sk ie j w rozp łatan ej gębie, g ło w ie p ociu p an ej, n abyć d y sty n k cji. O sta n ie R ze­ czyp osp olitej, in n ych p a ń stw m ocy, rządach, b ogactw ach , h an d lach etc., o p ozycji krajów i p ięk n y ch z k osm ografii, g eo g ra fii o św iecen ia ch czytać,

(18)

N A R O D Z IN Y R O M A N S U L IS T O W N E G O 405

m ów ić, u czyć się, rzecz u n ich niep otrzeb n a; w sz y stk a s iła m ó w cy za c­ nego, sta ty sty głów n ego, jed n ę lu b drugą u m ieć z p oetów , p o lity k ó w se n te n c ją i o d w a żn ie l i b e r u m za ży ć v e to . Cóż tedy, m ów ię, n ieb o żęta tacy cz y n ić m ają? Ej! lep iej się n apić, poszaleć, resztę czasu i m y ś li u tę s k n ie ­ n ie sm ro d liw ie zaspać [U 160— 161].

S łow a te sw oim zacięciem m o ralistyczn o-saty ry czny m dorów ­ n u ją n ajlep szy m osiągnięciom tego ro d zaju prozy w czasach peł­ nego O św iecenia stanisław ow skiego. Ś w iatły p ija r-a p o sta ta, uczeń K onarskiego, ju ż ja k filozof O św iecenia szeroko pojm ow ał podręcz­

n ik „am an to w sk iego “ savoir vivre*u. Uczył now ej galantom ii, ale u jm o w ał ją n a tle życia obyw atelskiego. Saskim jeszcze w n ie ­ k tó ry c h zw rotach, ję d rn y m i obrazow ym językiem p rzed staw iał m o ra ln e i fizyczne s k u tk i p ija ń stw a i gnuśności, w yw odząc je z ogólnej ciem no ty społeczeństw a.

C iekaw y je s t rów nież rozdział p t. Ja ka pow inna być w k a w a ­ lerach pow ierzchow na m o w y , jestó w , chodu etc. m aniera, udatność w aparencji, w su knia ch brak, w yb ó r; re g u ły do d yskursów , k o n w e r­ sacji i gry. W zorując się n a N o w y m G alateuszu podaje tu Z ato rsk i obszerne przep isy zachow ania się w tow arzystw ie. H isto ry k oby­ czaju w yłow i stąd dla siebie n ieje d n ą ciekaw ostkę. Na w stęp ie staw ia Z atorsk i polskim k aw alero m za w zór obyczaj francuski:

P o w szech n ie ted y m ów iąc, n ie m oże b yć dla p o lsk iej m łod zi p ię k ­ n iejsza w e w sz y stk im m an iera, jak o ta, która się w rozu m n ych w y d a je F rancuzach i stam tąd m a n ierę biorących [U 187— 188].

W prow adzanie fran cu sk iej m ody do Polski tłu m aczy podobień­ stw em c h a ra k te ró w obydw u narodów . D odaje jed n a k p rzy ty m :

strój p olsk i z n a tu ry sw o jej n ie ja k o p o w a żn iejszej w y cią g a m in y, strój zaś fra n cu sk i p ieszczeń szej n ieco je s t n a tu ry [U 188].

Nie chcąc jed n a k zrażać sobie zupełnie przyw iązan ych do swego s tro ju ziomków, tw ierd zi, że m ożna w y bierać z każdego obyczaju to, co się w y d aje w łaściw ym —

ja k o rozum na pszczółk a, co k o lw iek w k im p rzyjem n ego, co k o lw iek k o ­ ch an ia god n ego obaczysz, w sw o je to p rzeistoczać w ła sn o śc i [U 188].

Ś w ietn ie opisuje „sarm ackość“ postaci, p rzestrzegając p rzed nią k aw alera.

N ie je st ted y n ie ty lk o u dam , a le i u in n y ch co k o lw iek ro zu m n ych lu ­ dzi rzecz godna kochania, p ra w ie ju ż p o w szech n ie u n iek tó ry ch z m łod zi

(19)

w yk ręcać, przy zm arszczonym jakoby do ścięcia czole, alb o te ż g ło w ę, jak żóraw szyję, z uk osa k u ziem i w y cią g n ą ć i n a ch y lo n y m i iść barkam i; w m o w ie d ziw aczn e nadym ania, lic szta firo w a n ia , u sta w ic z n e w ą só w m u s­ k ania, po karku n ib y brudu spędzania, a k ie d y się m ó w ić sto ją cy przy­ trafi, ja k ieś cia ła na jed en bok w y ła m a n ia i z u k o sa n ib y w zęb y kom u zaglądania, częste barków w zn o szen ia , czoła b rzyd k ie z n a ło g u m arszcze­ nia, w u k łon ach zajęcze su sy; bok p odeprzeć, g ło w ę zadrzeć, su k ien p o­ praw iać etc. [U 187]

Tego ro d zaju w skazów ek i ra d szczegółow ych oraz uw ag ogól­ nych podaje Z ato rski bardzo w iele. Zw alcza ru b aszn y , sarm acki s ty l życia, często używ ając w ty m celu iron iczny ch wycieczek, albo ata k u jąc w pro st. W każdej sy tu a c ji zaleca obyczaj p rze jęty z now ożytnej k u ltu ry fran cu sk iej. N a zakończenie rozdziału zw raca się do kaw alerów , k tó ry c h n a tu ra nie ob darzyła p rzy je m n ą po­ w ierzchow nością, posiadających różr.e n aro w y i w ady, ab y nie zw ątpili w m ożność ich popraw y. W y stęp uje przeciw zasłan ianiu się przysłow iem : „co n a tu ra dała, tego i kow al nie o d k u je “ (U 200), tw ierdząc, że przez pilne ćwiczenie m ożna sobie ta k ułożyć po­ w ierzchow ność, aby spraw iała m iłe w rażenie. Ćw iczeniem m ożna rów nież w ykorzenić z siebie w szystkie w ady i złe obyczaje. C ytuje tu anegdotę o Sokratesie, którego c h a ra k te r opisał pew ien „fizjo- n o m “ w ja k n ajczarn iejszy ch barw ach. Na co odpow iedział So­ k rate s:

P ra w d a [...], tak a b y ła w e m n ie, jak ta m ten p o w ied zia ł, z u ro d zen ia m ego natura, alem ją przez d łu gie cn oty ćw ic z e n ie i przez d łu gą sztu k ę od­ m ien ił [U 200— 201].

N ajw ażniejszy jed n a k dla c h a ra k te ry sty k i poglądów Z atorskiego je s t rozdział: N au ki w szy stk ie szla ch etn em u kaw alerow i potrzebne. C zem u autor filo zo fii pow szechnie się raić nie w aży. Jakie p rzy n a j­ m n ie j um ieć pow inni. S tw ierd za tu pisarz na w stępie, że chociaż w szystkie n au k i i um iejętności um ożliw iają prow adzenie szczęśli­ w ego życia, to jed n ak k aw alerow ie polscy p rzy licznych z a tru d n ie ­ niach nieren to w n eg o gospodarstw a nie zawsze m ogą znaleźć czas n a pilne studiow anie ksiąg. D latego też ty lk o niek tó re łatw iejsze i p rzy d atniejsze n au k i s ta ra się w ym ienić. Po ty m eksk ursie zaata­ kow ał Z ato rsk i gw ałtow nie filozofię scholastyczną. T ak ostrego to n u w polem ice przeciw sta re j filozofii nie znaleziono dotychczas w lite ra tu rz e czasów saskich, d latego też w a rto zacytow ać poniż­ szy frag m en t:

(20)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 407

O filo z o fii, ta k śliczn ej n au ce (którą p ow ażn a rzy m sk ieg o sen atora e k sp e r ie n c ja i św ia d e c tw o rząd czyn ią życia, św ia tłem u m y słu i w szelk ich s z c z ę ś liw o śc i źrzód łem n azyw a) rzecz niepodobna i w zm ia n k i u czy n ić, nie, że b y w m ło d zi p o lsk iej a lb o na d ow cip ie su b teln ym , albo na och ocie zb y ­

w a ć m ia ło , a le że d a w n o za w zięty w naukach gu st tak ie do szk ół n aszych w p r o w a d z ił filo z o fie (nie m oje to, ale rozu m n iejszych troszk ę n ad e m n ie zd an ie), k tó re i n ic krom szk o ln y ch dysput, m iejsca i p ożytk u n ie m ają, i tak p ło ch y m i su b teln o ścia m i, d ziw n y m i zagw azdane term in am i, że ła tw ie j b y się i m ilej eg ip sk ich liter, ch iń sk iej m o w y u czy ć kom u p rzyszło n iżeli z arab sk ich w E u rop ie n a p o b u tw ia łe A ry sto telesa k sięg i k o m en ta rzó w lo ­ g ik i, fiz y k i, m e ta fiz y k i i e ty k i etc. N ieszczęsn a o w a u nich m ateria p ie r w ­ sza, n ie w ie d z ie ć dotąd, czym jest, czy li babą? czy li (jako ją n iek tó rzy p e r y p a te ty c y zow ią) w szy stk ich m ężczyzn pragnącą k u rw ą, która n ie m a ani ja k o ści, a n i ilości, albo ich term in am i pisząc: n e q u e e st quid , n e q u e q u a n tu m , n e q u e quale etc., a przecie śm ieszn o ow o u nich w d y­ sty n k c ja c h p o t e n t i a l e e t a ctu a le czy n i m aterią taką w ich op in ii e n s reale. C óż m ó w ić o n ieśm ierteln y ch z stron y ob iek tów logik i, fiz y k i etc. sferach , co o n iep o jęty ch , n ied o ścig ły ch konk lu zjach , co o ch im eryczn ych k w e ­ stia ch , co o e k sp lik a cja ch bardzo m istern y ch p e r o ccultas q u a li ta t e s , p e r s i g n e it a te s , a ss e ita t e s , a b a le i ta t e s , k tóre ścisn ą w szy , ty łe ś z nich fizy czn ej w rzeczach d o ciek ł isto ty , ile ś p rzed tem pod in n y m w ie d z ia ł im ien iem [U 203— 204].

W dalszym ciągu sw ej polem iki w ysuw a Z ato rski zarzut:

że przy ty lu fu n d acjach , ty le zacn ych , god n ych su b iek tach dotąd n ie w id z im y tak ich , k tórzy by też p o m y śleli, a dobrze, a d osk on ale o filo z o fii w języ k u p olsk im , tą za w sze m ając racją, że to niep od ob n a u nas, co F ran cu zi, W łoszy, N iem cy w sw o ich język ach szczęśliw ie d ok azali [U 204].

J e s t to jed en z pierw szych głosów w lite ra tu rz e polskiej czasów saskich dom agający się podręcznika filozofii w języku ojczystym . P ija rz y w alczyli z b rakiem podręczników w sw ojej zrefo rm o w a­ nej szkole, a w szelkie d y sp u ty ze zw olennikam i scholastyki, ja k np. P ropositiones W iśniew skiego, w ychodziły w języ k u łaciń skim 23. P ierw szy ślad realizacji pom ysłu Zatorskiego sp o ty k am y dopiero w N o w y c h W i a d o m o ś c i a c h E k o n o m i c z n y c h z r. 1758. w przek ładzie L ogiki G ottscheda staran iem M itzlera, gdzie tłu ­ m acz usiłow ał tw orzy ć polską term inologię filo zo ficzn ą24.

23 N p. I. P a c , P ro p o s i ti o n e s p h ilo so p h ica e e x phis ic a r e c e n tio ru m . V a rso v ia e 1746.

14 J. Ch. G o t t s c h e d , P i e r w s z e p r a w d y c a łe j filo zo fii. N o w e W i a ­ d o m o ś c i E k o n o m i c z n e , 1760, t. 1, cz. 5— 9. W ty m sam ym roku P i e r w s z e p r a w d y w y sz ły ja k o osobna k siążk a. Zob. K l i m o w i c z , op. cit., s. 274.

(21)

N ie ty lk o o filozofii w języ k u polskim m y ślał Z ato rsk i. W d a l­ szym ciągu sw ojego w yw odu pisze on:

A le ć , co m ó w ię o filo z o fii? L eżą śliczn e w h istoriach , p oetach , p o lity k a ch etc. po b ib lio tek a ch au tory: N iem cy, F ran cu zi m ają ich w sw o ich język ach i coraz d o sk o n a lszej e d y c ji; tu u nas d la jed n ego k sią g k ilk u lu b p raw ­ n y ch term in ów zro zu m ien ia trzeb a się n iejed n em u języ k a ła c iń sk ie g o la t d ziesięć uczyć, d y sp u t d e v e r b o vid e o r , d e a b la t i v o a b s o l u te p o sito , d e d e - p e n d e n t i a ty sią c od p raw ić, a co by zn o śn iejsza b yła, g d y b y s ię p rzy n a j­ m n iej tak n a u czy ł, aby k się g ę od razu m ó g ł zrozu m ieć [U 204— 205]»

Ju ż w te d y d o jrzew ał w Z ato rskim plan, k tó ry później p rzed ­ sta w ił Z ałuskiem u, m ianow icie „ p ro je k t do prędszego ubogacenia języ k a naszego w książki polskie“ . N iestety, nie znam y realizacji tego planu; z listó w do Załuskiego w y czy tu jem y tylko, że jego a u to r dek laro w ał się jak o tłum acz na języ k polski z łaciny i fra n ­ cuskiego. O losach ty ch przek ładów nie da się je d n a k nic pow ie­ dzieć.

W każdej w ypow iedzi Zatorskiego poznać m ożna ucznia w iel­ kiego p ija ra. Pogląd y sw oje w ygłaszał ty m śm ielej, że pisał pod

pseudonim em .

A le ha! m ia łżeb y m ja się z pańska, g d y b y m o je k to w ie d z ia ł im ię; b ać b y m i się trzeba, żeb y m ię o m a terią p ierw szą h erety k iem lub ateu szem n ie osąd zon o, o k tórą się rzeźw e p ery p a tety ck iej szk oły in g en ia jak pro a ris e t fo cis m ięd zy sobą w o ju ją [U 205].

W zorem szkoły p ija rsk ie j zaleca w ięc k aw alero m „m oralnych ksiąg czy tan ie“, n a u k ę e ty k i, w yszukując tak ich autorów , którzy piszą ja k n a jb a rd zie j p rzy stęp n ie. Zachęca w reszcie do kom pono­ w an ia „m ów pow ażnych, listów ro zu m ny ch“ (U 205), czytania dzieł z historii, geografii etc. N ajbardziej jed n a k rad zi poznaw ać sta n daw niejszy i tera źn ie jsz y k ra ju , aby zwalczyć ta k szkodliwie używ ane lib eru m v e to . B iedniejszym kaw alero m poleca naukę p raw a polskiego oraz zaw ód lite ra ta .

Część druga U w ag zaw iera ju ż ściśle p rak ty c zn e ra d y dla k a ­ w a le ra starająceg o się o pannę. Na przy kład : „czyli dam ę, czyli w dow ę brać n a le ż y “ ; „ J a k ą obierać dam ę, co należy do przym iotów ciała, fo rtu n y , h o n o ru i la t“ ; „ J a k dam ę m oże zważyć, dla jakich przyczyn, jak się o jej dow iedzieć posagu“ ; „ J a k się w d am y serce w lu lić“ ; „ J a k d am y a fe k t probow ać“ ; „Co czynić, gdy innych kon­ k u re n tó w w iele“ ; „ E k stra o rd y n a ry jn e sta ra n ie “ (tzn. k ied y ubogi s ta ra się o bogatą) itp .

(22)

N A R O D Z IN Y R O M A N SU L IS T O W N E G O 409

Z ciekaw szych sp ra w poruszonych w części d ru giej w a rto w spom nieć o ty m , jak ie w ym agania sta w ia Z a to rsk i w ykształceniu kobiety, ow ej p a n n y n a w ydaniu. Otóż posuw a się on tu, ja k na sw oje czasy, dość daleko. Nie żąda w p raw d zie od a d e p tk i do sta n u m ałżeńskiego znajom ości „w ysokich n a u k “, ale zaleca jak o bardzo potrzebn e: „m o raln ą filozofię“, geografię, historię, m uzykę, a ry tm e ­ ty k ę i języ k i europ ejsk ie, zwłaszcza fra n c u sk i i niem iecki.

Dla h isto ry k a obyczaju tego o kresu d ru g a część U wag stan o w i k opalnię w iadom ości. Cały proceder s ta ra n ia się o p ann ę opisano tu w n a jd ro b n iejszy ch szczegółach. O pisy ozdabiane są c y ta tam i z autorów , najczęściej antycznych, p rzy k ła d am i, analizą n a tu ry niew ieściej. D la w spółczesnego czy teln ik a był to pożyteczny pod­ ręcznik, dla nas je s t to ciekaw y p a m ię tn ik obyczajow y.

Uwagi jak o podręcznik savoir v iv r e ’u i p o rad n ik dla k aw ale­ ró w w stęp u jący ch w sta n m ałżeński zostały przez św iatłego ek s-p i- ja ra pom yślane bardzo szeroko. T ra k tu ją c o tem acie szczególnie a tra k cy jn y m , m ia ły one w sposób p rz y stę p n y szerzyć w społeczeń­ stw ie now e obyczaje i filozofię, n o w y s ty l życia. Języ k Uwag, pozbaw iony m akaronizm ów , stanow i jeszcze je d e n p rzyk ład, że odrodzeńcze te n d e n c je językow e zaczy n ały w la ta c h czterdziestych p rzy b ierać n a sile. W praw dzie ciąży jeszcze n a zdaniach Z a to r­ skiego łacińska składnia, m im o to je d n a k są jeg o Uwagi n a owe czasy zjaw iskiem w prozie niepoślednim . T rzeb a pam iętać, że przed w y stąp ien iem Zatorskiego jako w ażniejsze w y d arzenie te o re ­

tyczno językow e znam y ty lk o dzieło K onarskiego De em endandis eloquentiae v itiis (1741). P ija rsk ie o rd y n ac je szkolne, opracow ane przez K onarskiego, nie b y ły jeszcze ogłoszone d r u k ie m 25. K sią­ żeczka Z atorskiego stanow i zatem na sw oje la ta w y d arzen ie lite ­ rackie dużej w agi. J e s t bodajże p ierw szą p rób ą now ożytnej prozy polskiej, biorąc pod uw agę zarów no ten d e n c je ideologiczne, jak i językow e Uwag.

Jeszcze w ięcej zain tereso w an ia b u dzi w h isto ry k u lite r a tu r y d ru g a książeczka Zatorskiego, P r zy d a te k do U w ag, czyli zbiór

listów m iłosnych — pierw szy polski ro m a n s listow n y.

*5 O r d in a t io n e s V is i ta t io n i s A p o s to l ic a e u n a c u m colle c tio n e C a p it u lo r u m P ro v in c ia liu m , a u c to r it a te e iu s d e m V is i t a t i o n i s A p o s t o l i c a e o r d i n a ti o n ib u s in s e r to r u m e t a p p r o b a t o r u m . P ro P ro v in cia P o lo n a C lericorum R egu lariu m P au p eru m M atris D ei Scholarum P iarum . P a r s 1— 3: 1754. P ars 4— 5: 1753. W yd ał S ta n isła w K o n a r s k i . C zęść 4 — o szk ołach , czę ść 5 — o C ollegiu m N ob iliu m .

Cytaty

Powiązane dokumenty

o ustroju adwokatury przewidywała wykonywanie zawodu także w zespołach adwokackich (art. W tym czasie Minister Sprawiedliwości mianował nowy skład Rady

Wieczorem jeszcze zadzwoni znajomy, pytając Jana Kowalskiego, kto jest we Wrocławiu dobrym adwokatem, a Jan Kowalski będzie się krępował powiedzieć, że wszyscy

Po­ nieważ przy prawidłowo działającym aparacie oskarżycielskim oskarżony w lwiej części procesów karnych jest rzeczywiście winny, a składane przez niego

własnego towaru (art. gdy prowadzą stacje benzynowe). Czy odpowiadają oni na podstawie art. stanowisko, że „osoba prowadząca punkt sprzedaży Gminnej Spółdzielni

[r]

[r]

[r]

[r]