• Nie Znaleziono Wyników

Inedita Adama Naruszewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Inedita Adama Naruszewicza"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Rabowicz

Inedita Adama Naruszewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 49/3, 199-219

(2)

EDM U ND RABOW ICZ

1. Listy

Stosunkow o najw ięcej śladów działalności A dam a N aruszew icza,

biskupa wileńskiego i pisarza wielkiego koronnego W ielkiego K się­

stw a Litew skiego, znalazłem w W ilnie. W B ibliotece U niw ersy tec­

kiej przechow ały się: listy do M arcina Poczobuta (6), pochodzące

z depozytu C zartoryskich, list do M ierzejewskiego, siostrzeńca N a­

ruszew icza, oraz rach u n ek z r. 1780 (dwie ostatnie pozycje p rze ­

chow yw ane w dziale A u to g ra fy zna k o m ity c h Polaków). M ateriały

te złożyły się na niniejszą publikację. Poza ty m zn ajd u ją się w W il­

nie, w Bibliotece A kadem ii N auk Litew skiej SRR (daw na B ibliote­

ka W róblewskich) jeszcze inne listy tegoż au tora, k tó re uw zględni

przygotow yw ana w e W rocław iu p u b lik acja Ju lia n a P la tta . A w re ­

szcie — w edług katalogów Państw ow ego R epublikańskiego A rchi­

w um H istorycznego w W ilnie, w dziale rękopisów Tow arzystw a

Przyjaciół N auk pTzechow’uje się korespondencja biskupa sm oleń­

skiego do Ignacego M assalskiego, biskupa wileńskiego. Na te jednak

listy — m imo parudniow ych poszukiw ań — nie udało mi się n a tra ­

fić.

Spośród au tografów N aruszew icza, poza w ileńskim i, należy w y ­

m ienić przechow ujący się w In stytucie H istorii A kadem ii N auk

ZSRR w Leningradzie (sygn. 66/479) list pisany* z N iem enczyna,

z datą ,,19 A prila 1779“, do B runeta, p ublikow any już przez Teodora

W ierzbow skiego ze zbiorów Leona Zw olińskiego *.

* Z m ateriałów k w eren d y n aukow ej, którą w sierp n iu —p aździerniku 1956 p rzep row ad ziłem w b ib lio tek a ch i archiw ach W ilna, L eningradu, M oskw y, C harkow a, K ijow a i L w ow a.

1 T. W i e r z b o w s k i , M a t e r i a ł y do d z i e j ó w p i ś m i e n n i c t w a p o ls k ie g o

i bio g r a fii p is a r z ó w pols kic h. T. 2: 1526— 1830. W arszaw a 1904, s. 142.

(3)

A. Listy do M arcina O dlanickiego Poczobuta

Dzieje p rzyjaźn i N aruszew icza z Poczobutem w a rte są p rze śle ­

dzenia. P ublikow ane tu listy są tylko szczątkiem prow adzonej przez

nich korespondencji — reszta zaginęła. To, co się zachowało, n ie ­

w iele rzuca nowego św iatła. Z sześciu listów jedynie trz y pierw sze

p o trącają o kilka „realiów “ , natom iast pozostałe noszą c h a ra k te r

czysto konw encjonalny (dwa — protekcyjne, jeden — w ielokopio-

we podziękow anie za gratulacje). N iem niej, w oparciu o a k tu a ln y

stan w iedzy m ożna się pokusić o robocze choćby zarysow anie

prob lem atyk i związanej z życiem tych dwóch w ielkich działaczy

polskiego Oświecenia.

W szystko zdaw ało się ich zbliżać do siebie. Obaj pochodzili z te ­

renów pobliskich: odległość od Pińska, m iejsca narodzin A dam a

Naruszew icza, do Słom ianek K azim ierza Poczobuta, krajczego gro­

dzieńskiego, ojca M arcina, m ożna było przebyć w ciągu doby; obaj

członkowie Societatis Jesu, obaj w młodości zapaleni poeci, czcicie­

le m uzy Sarbiew skiego. Z nali się już chyba w latach 1754— 1755,

kiedy to N aruszew icz po powrocie z pierw szej podróży zagranicz­

nej otrzym ał posadę nauczyciela łaciny w A kadem ii W ile ń s k ie j2.

W łaśnie M arcin Poczobut (1728— 1810), starszy o la t pięć od A da­

m a, gotow ał się na studia greki do P r a g i3, gdzie będzie przeb yw ał

przez dwa lata (1754— 1756). Zw olnione przez niego m iejsce zajm ie

m łodziutki „p ereg ry n an t z L yo nu “ . Znajom ość zaczęła się więc od

zabiegania o to samo stanow isko. Gdy M arcin powróci, u jrz y m y zno­

wu podróżującego Adam a. Tym razem N aruszew icz zwiedzał ośro d ­

ki naukow e Niemiec, W łoch i F rancji. Nie w ypełniło to jed n a k cał­

kow icie lat 1756— 1761. G dyby tak było, na ten okres przypadłoby

dalsze zacieśnienie stosunków m iędzy m łodym i adeptam i n auki,

ty m bardziej że „ko n ku ren cja“ w ty m czasie się kończy: w Poczo-

bucie budzą się zainteresow ania astronom iczne, k tó ry ch się już nie

pozbędzie do końca życia, a N aruszew icz zajm ie się poetyką.

W latach 1761— 1764 z kolei M arcin Poczobut odbyw a podróż

naukow ą. N ajdłużej baw i w M arsylii. Tow arzyszy m u stry j Adam a,

2 J. B a r t o s z e w i c z , B is k u p N a ru sze w ic z. W książce: Z n a k o m i c i m ę ­

ż o w i e p o ls c y w X V I I I w ie k u . W izerunki h istoryczn ych osób. T. 1. P e te r s ­

burg 1855, s. 11.

3 J. Ś n i a d e c k i , Ż y w o t u c z o n y i p u b li c z n y M arcin a O d la n ick ieg o

P o czo b u ta . W w yd.: P is m a r o z m a ite . T. 1, zaw ierający ży w o ty u czon ych P o ­

(4)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 201

K azim ierz N a ru szew icz4. Jeżeli naw et nie istniała z tego czasu ko ­

respondencja — A dam N aruszew icz był inform ow any o Poczobucie

przez K azim ierza. G dy pod koniec 1764 r. wrócił M arcin do W ilna,

nie znalazł tam n a stanow isku profesora poetyki Adam a. N arusze­

wicz ju ż był przeniesiony do Collegium N obilium w W a rsz a w ie 5,

a m iał zadanie nie lada jakie, bo przecież kontynuow ał dzieło sław ­

nego Bohomolca.

W ciągu swojej dziesięcioletniej pracy pedagogicznej u trz y ­

m yw ał Adam N aruszew icz żywe k o n tak ty ze stry jem K azim ierzem ,

pracow nikiem A kadem ii W ileńskiej, a przez niego — na pew no

i z Poczobutem . K azim ierz bowiem przy jaźnił się z astronom am i

wileńskim i, Poczobutem i Strzeckim . M usiały być także listy w y ­

m ieniane bezpośrednio m iędzy w arszaw skim nauczycielem prozodii

a w ileńskim refo rm ato rem Collegium A stronom icum . W skazuje na

to p i e r w s z y z zachow anych listów N aruszew icza. W ynika zeń,

że spraw a starań o probostw o niem enezyńskie je st Poczobutow i do­

b rze znana. Nie odezw ałby się przecież N aruszew icz słowami: ,,Ju -

żeśm y ted y w N iem enczynie“ — do człowieka pierw szy raz o ty m

słyszącego i nie zainteresow anego tą spraw ą. Probostw o niem enczyń-

skie spadło na ,,N arucha“ 8 sierpnia 1774 lub parę dni wcześniej 6, na

k ilk a tygodni przed ogłoszeniem kasacji zakonu jezuitów , i b y ł to

ak t użalenia się m o narch y nie tylk o nad losem rozproszonych synów

Loyoli, lecz tak że nad niedolą D iogenesa, ciągle niedom agającego

od czasu potłuczenia sobie piersi, gdy ratow ał w beczce w łasne pa-

pierzyska z płonącego Collegium N o b iliu m 7. K u ru jąc się u S trz e ­

leckiego, rekto ra pijarów , zw racał się N aruszew icz do K azim ierza

i M arcina z prośbą o dopilnow anie „folw arków “ . Siebie nazyw a

przyjacielem Poczobuta. W iązały ich nadto inne „in teresa“ . N a ru ­

szewicz pośredniczył w załatw ieniu u k róla spraw y uzyskania d r u ­

k a rn i dla A kadem ii W ileńskiej, Poczobut zaś pilnow ał jakichś, do­

kładniej nam nie znanych, spraw N aruszew icza.

Bliższe k o n tak ty naw iążą się niebaw em : N aruszew icz zacznie

spełniać w N iem enczynie obowiązki wzorowego proboszcza. P rz y ­

jec h a ł tam chyba w końcu 1774 roku. N iem enczyn, stare m iasteczko

4 M. B a l i ń s k i , D a w n a A k a d e m i a W ile ń ska. Próba jej h istorii od z a ło ­ żen ia w roku 1579 do ostateczn ego jej p rzek ształcen ia w roku 1803. P e te r s ­ burg 1862, s. 513.

5 B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 14. 6 Zob. przypis 25.

(5)

na p raw y m brzegu W ilii, niew iele m iał w sobie ciekawego. Po sta ­

ry m kościele z 1387 r. zostały tylko w spom nienia i popioły w fu n ­

dam entach. Na codzień nie w ystarczała świadomość, że w ty ch stro ­

n ach sw ym głosem Sarbiew ski „szum no-gałęzne żyw ił d rzew a“ .

N iecały dzień '— a m ożna było znaleźć się w W ilnie. K o rzy stał chy­

ba z tej okoliczności nudzący się proboszcz. Z najdow ał tam M arci­

n a snującego am bitne p lan y rozbudow y Collegium A stronom icum ,

znajdow ał p odatne ucho na słuchanie stro f N iem enczyna i Adieu

k o c h a n y m jezuitom.

G dy później, w ezw any przez k ró la do podjęcia p rac y n a d Hi­

storią narodu polskiego, opuści N aruszew icz N iem enczyn, o W il­

nie i w śród średniow iecznych pergam inów nie zapom ni. W idzim y

go w ty m m ieście już w roku 1775. Z biera m ateriały , odwiedza p rzy ­

jaciół, Kazim ierzow i wręcza pierścień — d a r królew ski. W dwa

lata później znowu tam będzie.

Zachow ane dw a listy z r. 1777 w prow adzają nas w zaw iłą spra­

wę sta ra ń Poczobuta o k o ad iu tu rę kanonii w ileńskiej. M imo po­

parcia Joachim a Chreptow icza nie udało m u się jej uzyskać. Rów­

nocześnie N aruszew icz protegow ał swego s try ja K azim ierza. T rze­

cim k an d y d atem b ył popierany przez biskupa M assalskiego F ra n ­

ciszek Gzowski, k tó ry ostatecznie zwyciężył. Z anim się to jednak

stało, doszło do nieporozum ień m iędzy Poczobutem i Kazim ierzem .

A dam próbow ał przyw rócić dobre stosunki m iędzy daw nym i p rzy ­

jaciółm i 8.

Z listu t r z e c i e g o dow iadujem y się, że N aruszew icz poczy­

n ił staran ia o kanonię dla Poczobuta po Ja n ie W aw rzeckim , uzy­

skując zapew nienie poparcia ze stro n y A ntoniego T yzenhauza, pod­

skarbiego nadw ornego litew skiego. Je d n ak w ty m w ypadku pośred­

nictw o wielkiego ek sp erym en tatora grodzieńskiego okazało się za­

w odne. S taran ia Naruszew icza b yły spełnieniem obietnicy danej Po-

czobutow i w W ilnie. U czynił ją w czasie ostatniego tam pobytu,

w iosną 1777. W yjazd ten zapowiadał N aruszew icz w liście do Po­

czobuta, 7 kw ietnia:

Czekam też m om entu, k ied y C ię w W ilnie w k r ó t c e pospołu z kocha­ n ym Strzeck im u ścisn ę serdecznie.

Na podróż m iał przyzw olenie króla, k tó ry w liście z 12 kw ietnia

pisał: „Podróży jego do L itw y przeciw iać się nie będę“ 9. Ponieważ

8 В a 1 i ń s к i, op. cit., s. 242— 243. 9 B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 45.

(6)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 203

Poczobut pisał do N aruszew icza 11 lipca 1777, znaczy to, że N a ru ­

szewicza już w tedy w W ilnie nie było. Na tej podstaw ie czas jego

pobytu w W ilnie m ożna um ieścić w granicach dat: 7 k w ietn ia

i 11 lipca, k tó re w jak im ś stopniu trzeb a do siebie zbliżyć, gdyż za­

rów no po zapowiedzi w yjazdu, ja k przed w ysłaniem listu przez P o ­

czobuta m usiało m inąć co n ajm n iej kilka dni. Podróż w ileńska m iała

na celu, poza odw iedzeniem „fo lw ark u “ , przeprow adzenie dalszych

k w erend do przygotow yw anej Historii i pogodzenia zw aśnionych

przyjaciół. Aczkolwiek staran ia o dostojeństw a kościelne ro zpły nęły

się kadzidlanym dym em , Poczobut otrzy m ał 2000 czerw onych zło­

tych na zakup przy rząd ó w astronom icznych na Zachodzie i przez

to b ył bliski realizacji swoich planów naukow ych. N aruszew icz też

zbliżał się do m ety: przygotow yw ał do d ru k u trz y tom y swoich po­

ezji, b ył zaaw ansow any w redagow aniu dwóch pierw szych tom ów

Historii. G dy N aruszew icz i Poczobut w r. 1779 znowu sp o tk ają się

w W ilnie, będą m ogli w zajem nie sobie pogratulow ać sukcesów . D o­

tację K om isji E dukacyjnej S trzecki, w ysłany do A nglii, zuży tko ­

w ał pom yślnie i należało ty lk o oczekiwać nadejścia tra n sp o rtu ,

natom iast z D ru k a rn i N adw ornej JK M ci w yszły rok p rzed tem

A dam a Stanisław a N aruszew icza Sielanki, satyry, bajki i epigrama-

ta oraz L ir y k ó w ksiąg czworo, a Historię narodu polskiego już król

m iał w „pierw szej recen zji“.

Rok 1779 praw dopodobnie zam knął okres podróży niem enczyń-

skich N aruszew icza. S tan isław A ugust już w końcu 1777 r. w y goto­

w ał dla swego ulubieńca m ieszkanie na Zam ku K rólew skim w W a r­

szawie. Co praw da, sprow adziw szy się do niego zimą 1778, N a ru ­

szewicz w krótce przeniósł nad jego w ygody w ędrów kę w poszuki­

w aniu średniow iecznych rękopisów , w w yniku czego doszło i do

w spom nianych odw iedzin W ilna. Lecz w krótce zadomowi się w sw o­

jej nowej pracow ni. S y tuacja się zmienia. Teraz Poczobut zjeżd ża­

jąc do W arszaw y będzie odw iedzał przyjaciela. Pierw sze tak ie sp o t­

k an ia odbyw ały się od końca r. 1782 do m aja 1783, kiedy Poczo­

b u ta ściągnęła z W ilna do W arszaw y K om isja E du kacyjna 10. Z a ję ­

ty ustalaniem reg u lam in u szkół publicznych, re k to r w ileńskiej Szko­

ły Głównej mógł chyba znaleźć czas na spotkania z „N aru ch em “ ,

b y cieszyć się razem z nim ju ż czw artym tom em Historii (wyszedł

w czerwcu 1783) n . A być może — potrzebow ał także pomocy. W a­

10 B a l i ń s k i , op. cit., s. 267. 11 B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 84.

(7)

żyły się przecież losy Szkoły G łów nej, noszono się naw et z zam ia­

rem jej likw idacji. N aruszew icz był w tym czasie w ysoko postaw io­

ną osobistością: pisarzem w ielkim W ielkiego K sięstw a L itew skiego

i sekretarzem Rady N ieustającej.

Z anim dojdzie do następnego spotkania w arszaw skiego, dwa

razy jeszcze zetk n ęły się drogi w ileńskich przyjaciół. W pierw szym

w y padku to sform ułow anie jest zupełnie ścisłe. M iało to m iejsce

22 i 23 w rześnia 1784, kiedy orszak królew ski, w k tó ry m znajdo­

w ał się N aruszew icz, gościł w Szczorsach. Poczobut p rzy b y ł tu jako

re k to r w ileńskiej Szkoły Głównej złożyć hołd m onarsze. A u tor

Diariusza podróży, k tó ry m b y ł w łaśnie N aruszew icz, jakoś przepo-

m n iał w ym ienić rek to ra w śród gości szczorśnieńskich 12. Czym był

ksiądz Poczobut wobec ty lu dostojników świeckich! M imo to N a­

ruszew icz w dalszym ciągu uw ażał się za przyjaciela Poczobuta,

i za takiego b y ł uw ażany. U w ażał się, bo z całą siłą podkreślił to

w liście polecającym w ystaw ionym dla młodego Żm ijow skiego, i był

uw ażany, bo za takiego m iał go król i inni.

S tanisław A ugust używ ał niegdyś (1775— 1778) w pływ u N a ru ­

szewicza, gdy nie chciał dopuścić, by astronom w ileński, niebacznie

nazyw ając od k ry tą przez siebie konstelację im ieniem herb u P o n ia­

tow skich, przysporzył m u k ło p o tu 13 (ileż m iał zm artw ień od po­

czątku panow ania z ty m nieszczęsnym Ciołkiem!). G dy w K a ­

niow ie jako tow arzysza podróży królew skiej spotka N aruszew icza

Potem kin, p o tra k tu je go jako przyjaciela Poczobuta i naw iąże z nim

rozm owę. Nosił się bowiem P otem kin z m yślą ściągnięcia astro n o ­

m a w ileńskiego do projektow anego przez siebie u n iw e rsy te tu jeka-

terynow skiej guberni. Skłonił Naruszew icza do napisania listu do

Poczobuta z doniesieniem o zam iarze zapisania go na listę członków

akadem ii oraz o chęci spotkania się z nim p rzy najbliższej okazji

w W arszawie. N aruszew icz zobowiązania dotrzym ał. L istu tego je d ­

n ak nie znam y. Poczobut od spotkania w ym ów ił się... słabością

zdrow ia, a spraw a dalszej w spółpracy z akadem ią upadła w raz z za­

chw ianiem się p ro jek tó w P otem kina u . Było to d ru g ie zetknięcie się

dróg Naruszew icza i Poczobuta, tym razem — jedynie w św iado­

mości rosyjskiego generał-feldm arszałka, k tó ry ich w idział obu jako

profesorów południow orosyjskiego uniw ersytetu.

12 D ia riu sz p o d r ó ż y N a jja ś n ie js z e g o Pana, S ta n is ł a w a A u g u s ta K r ó la

Polskiego... W arszaw a 1784, s. 11— 19 (trzeciego don iesien ia).

13 B a l i ń s k i , op. cit., s. 520— 522. 14 Ta m że, s. 315.

(8)

I N E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 205

W rok później m iał Poczobut sposobność pogratulow ania N a­

ruszewiczowi krzesła senatorskiego 15. Uczynił to, nie zdając sobie

spraw y z fak tu , że postąpienie z koadiutorii na biskupstw o nie było

tym razem ty lk o dostąpieniem zaszczytu, ale w ejściem do grona

uczestników sejm u, k tó rem u historia nada przydom ek: W ielki. B i­

skup sm oleński dziękow ał m u jako dziekanowi swojej k ap itu ły. To

podkreślenie stosunku zw ierzchności biskupa do p rała ta m usiało za­

boleć Poczobuta. N aruszew icz okaże się n ietak to w n y i w n astępn ym

piśm ie. P odkreśli swoją wyższość naw et w liście, w k tó ry m p ro te g u ­

je swego własnego siostrzeńca (G ryffina) 1C. Poczobut ty m razem nie

w ytrzym ał. M iał zwyczaj kreślenia bru lio n u odpowiedzi na odw ro ­

cie otrzym anego listu. Oto całość zachowanego responsu:

C ieszę się bardzo, że B iskup i Pan m ój pam ięta na prałata i słu g ę sw ego, p rzyp om in a ow e czasy, k ied y B isk u p i p rałat będąc w r ó w ­ n ości stan u ż y li jak bracia na łonie m atki S ocietatis. M iłoć m i choć na m o m en t zw ierzyć się tą ideą, a p ow ziąć z niej ufność, że tenże B isk u p w dalszym czasie n ie zapom ni sw ego prałata, w k tórym sam u p a tru ję sw ego d aw n ego i w iern eg o przyjaciela.

Co się ty cze rozk azu JW o Pa D -a, ten n ie m oże być w tym m om en cie d op ełn ion y, a le m u si być na d alszy czas odłożony. Po onegd ajszym c ią g ­ n ien iu lo só w k o n k u ru jących o p lace w ak u jące w k on w ik cie, żadnego teraz nie m asz m iejsca. M iędzy k on k u ru jącym i b y ł um ieszczon y i JP a n G ryffin , ale nie m ia ł losu szczęśliw ego. Skoro zaw ak u je w ciągu roku m iejsce, ła tw o m i b ęd zie osadzić na nim tego konkurenta, nie czek ając n astęp n ego cią g n ien ia losów . Sam JW o P ana p rzestrzegę o tym w yp ad k u, a teraz...

Liczne przekreślenia w yraźnie w skazują na to, że Poczobutow i

w yjątkow o tru d n o było form ułow ać zdania. Z w racał uwagę p rz y ­

jacielow i, którego nie chciał sobie zrazić. Nie znam y epilogu tej

spraw y. N iebaw em n ad arzy ła się okazja do spotkania.

Pod koniec 1789 r., w ezw any znowu przez K om isję E dukacyjną,

przyjeżdża Poczobut do W arszaw y. In teresy zatrzym ają go do po­

czątku przyszłego roku. D ecydow ano w ty m czasie o przyszłości

funduszu edukacyjnego, organizacji szkolnictw a oraz o uposażeniach

profesorów . B iskup sm oleński był dobrze zorientow any w spraw ach

sejm ow ych. K ról m iał w nim pow iernika i realizatora swojej poli­

ty k i. W ziąwszy to pod uwagę, tru d n o w ątpić w spotkanie daw nych

przyjaciół. S praw a jed n a k nie jest jasna.

Byłoby to o statn ie spotkanie N aruszew icza z Poczobutem . Od

15 Zob. list 5.

(9)

ro k u 1790 gubią się wszelkie ślady ich kontaktów . Jeszcze m ożna

przypuścić, że z okazji postąpienia N aruszew icza 3 czerwca 1790

na biskupstw o łuckie pow tórzyła się w ym iana oficjalnych listów ,

znana nam już z roku 1788. Jed n ak dalsze lata nie n astręczały n a ­

w et okazji do w yśw iadczenia sobie grzeczności. „L ojalizm “ poli­

ty czny Poczobuta po trzecim rozbiorze m ógł budzić zastrzeżenia

u N aruszew icza. Biskup łucki stro n ił'o d Grodna, Poczobut jak o re k ­

to r U niw ersy tetu zm uszony był często tam jeździć.

Z pewnością blok korespondencji Naruszew icza p rzygotow yw a­

n y do d ru k u przez Ju lia n a P la tta przyniesie wiele nowości, wiele

hipotez uściśli i rozw ieje sporo w ątpliw ości. R ozpatryw ane tu dzieje

p rzy jaźn i nie u trw aliły się w twórczości N aruszew icza niczym spe­

cjalnym . Je d n ak czytając sestyny bądź N iemenczyna, bądź Ody do

Kazimierza Naruszewicza, czy pochwałę lotów B lancharda, jesteśm y

przekonani, że kw iaty te zakw itły blisko ścieżki przez nich obu w y­

d eptan ej.

*

L isty do Poczobuta zostały przygotow ane do d ru k u na p odsta­

w ie m ikrofilm u rękopisów znajdujących się w B ibliotece U niw ersy­

te tu W ileńskiego (depozyt książąt C zartoryskich, sygn. D. C. 45,

listy 1— 5; D. C. 51, list 6). W szystkie, z w yjątk iem listu 5, są a u to ­

grafam i; w liście 5 jed y nie servilia podpisane ręką autora.

A dresy w ypisał au to r na odwrocie k a rt czystych, stanow iących

z listem jed n ą całość. Obok adresów poczynione atra m e n tem adno­

tac je (widocznie przy porządkow aniu korespondencji) ręką M arcina

Poczobuta. Skład ają się one z napisu ,,X. N aruszew icz B iskup“

i odpow iedniej datacji.

N AR USZEW ICZ DO POCZO BUTA

1

Ju żeśm y ted y w N ie m e n c z y n ie 17, mój m iły P an ie M arcinie. Z ostałem p an em od 116 ch łop ów z ła sk i króla, lecz z ła sk i T w ojej i K a z im ie r z a 18 17 N iem en czyn — stare m iasteczk o nad W ilią przy u jściu do niej N ie- m en czy, w pobliżu W ilna. N aru szew icz otrzym ał tu od króla probostw o.

18 K azim ierz N a r u s z e w i c z (17-30— 1809) — brat stry jeczn y Jerzego, ojca A dam a, jezu ita (od r. .1745), ów cześn ie rektor k on w ik tu szlacheckiego w W ilnie.

(10)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 207

będą się dobrze w p a ń stw ie m oim u trzym yw ał, jeśli d la m iło ści m ojej u n it is

c o n s i l i i s 19 fo lw a rk ó w m oich dop iln u jecie. N ie żałuj rady, pracy, mój M ar­

cinie, dla p raw d ziw ie k och ającego sługi. P rzeczytaj zaw sze listy m oje, k tóre piszą do K azim ierza, bo tam zaw sze szerzej piszę. Tobie to ty lk o w y r a ­ żam, żem Tw ój dozgon n y przyjaciel. Ja sub m e d ic a m a n u 20 z o sta ję po sześcio ty g o d n io w ej, choć n ie gw ałtow n ej* ale codziennej gorączce i słab ości. Teraz zup ełn ie przych od zę do sieb ie, ale m ało jem i n ic w in a nie p iję. K o ­ cham C ię z całego se i ca. O d r u k a r n ią 21 się n ie bój. K ról nasz b ied n y i d ziw n ie sm utny, w czoraj m u sia ł ’p ozw olić na publicznej au d ien cji na

Consilium. P e r m a n e n s 22. P o d k a n c le r z y 23 w czoraj m ia ł pero[ro]w ać dopiero.

O znajm mi, k ied y X żę B is k u p 24 w y jed zie do W arszaw y, i jak tam rzeczy m oje idą. Vale.

8 A u g [u s t i 1774 w W a r s z a w ie ]25

[Adres]

P our M on s ieu r l’A b b é P o czo b u t, A s t r o n o m e du Roi

19 P o w in n o być: „unicis co nsiliis“ — „osob liw ym i radam i“ ; tu: ze szcze­ gólną roztropnością.

20 „Pod opieką le k a r sk ą “ (zob. przypis 7); N aru szew icza lecz y ł Jan D u ­ pont.

21 P o c z o b u t n iep o k o ił się o d rukarnię A k ad em ii W ileń sk iej; o trzy ­ m ał ją od króla po jezu ita ch w listop ad zie 1773. N ie p ow iad om ion y o tym , T yzenhauz chciał ją zająć, gd yż w ied zia ł, że jezu ici zap isali d rukarnię k ró ­ low i. R ów n ocześn ie sp ecja ln i lu stratorzy u siło w a li w p isać ją ńa listę in w e n ­ tarza przechodzącego na skarb R zeczyp osp olitej (zob. B a l i ń s k i , op. cit., s. 239).

22 R adę N ieu stającą; p u bliczna audiencja m iała rzeczy w iście m iejsce w n ied zielę 7 V III 1774. O d p ow ied zi u d zielił k an clerz w im ien iu króla b ęd ą ­ cego w n ied ysp ozycji (W. K o n o p c z y ń s k i , G en eza i u s t a n o w i e n ie R a d y

N ie u sta ją c e j. K raków 1917, s. 302).

23 Jan Jędrzej J ó zef B o r c h (ok. 1715— 1780) — p od kanclerzy w ie lk i k o ­ ronny (od 19 X 1767), b rał „udział w p ou fn ych naradach S u łk o w sk ich i P o - n iń sk iego nad p rojek tem R ady N ieu sta ją cej, przy czym , jak zaw sze, o g łu ­ szał w szystk ich sw oją w y m o w ą “ (W. K o n o p c z y ń s k i w P o ls k i m s ł o w ­

n ik u b io g r a fic z n y m , t. 2, s. 312).

24 Ign acy M a s s a l s k i (1729— 1794) — biskup w ileń sk i (od r. 1762). 25 L ist nie p o w sta ł w N iem en czyn ie. P ierw sze zdanie trzeba rozu m ieć przen ośn ie, jako w yraz rad ości, że staran ia o p rob ostw o zostały u w ień czo n e pow od zen iem . W zm ianką o k o n ta k to w a n iu się z królem w sk azu je na W ar­ sza w ę jak o na m iejsce ó w czesn eg o p obytu N aru szew icza. P rob ostw o n ie m e n - czy ń sk ie otrzym ał w r. 1774 chyba na parę dni przed 8 V III, datą r e d a g o w a ­ n ia listu . S ta n isła w A u g u st w tym czasie zn ajd ow ał się w W arszaw ie.

(11)

2

U k och an y mój P rzy ja cielu , M ci X żę M arcinie.

L ist Tw ój oddany m i dopiero na P olesiu , gdzie teraz sied zę, d n ia 5 A p ryla. D zięk u ję Ci s e r d e c z n ie ,. że m ię m asz za czło w ie k a rz e te ln e g o i p o ­ czciw ego. S tarać się zaw sze o to b^dę. K ocham w ie lc e JX . K azim ierza, ale k ocham i Ciebie. Obu W am życzę w szy stk ieg o dobrego. N iech W as n ie w a śn i sła b y ten honoru prom yczek. S tarajcie się oba o k a w a łek ch leb a i w z a je m ­ nie sobie d opom agajcie. W szakoście tak długo z sobą ży li w m iło ści i zg o ­ dzie. P an M iłościw y, D obrodziej n a s z 2G, na obu W as ła sk a w , obu W am u czy n i dobrze. Ja prosząc u tronu jego za K azim ierzem , n ie ch ciałem n ig d y k rzy w d y u czyn ić M arcinow i. W szak k ied y obu m ożna dogodzić, na co się przyda g n iew ać przyjaciela. D opom agaj, mój M arcisiu, u K sięcia B is k u p a 27 K azim ierzow i w zględ em G z o w sk ie g o 28: W a w r z e c k i29 będzie T w ój, jak so b ie życzysz, gdy się z K azim ierzem um ów isz. W szak i on starał się et q u i d e m sine

p r a e ju d ic io f u i 30 u W aw rzeckiego o k oadiutorią, bo rozum iał, że T y p r z y j­

m iesz ją od G zow skiego, jako T obie b yło d eterm in ow an e. T eraz, gdy in n eg o je s te ś zdania i chcesz tego, czego ch ciał K azim ierz, pogódź się z nim in

c h a r i ta t e f r a t e r n a s l: ja up ew n iam , że Ci dopom ogę, tak jak em już d ał d o w o ­

dy o tw artej m ojej duszy w tym in teresie. C zekam m iłe j . n o w in y o W aszej zgod zie i zu p ełn ym zrobieniu tego, czego sobie oba życzycie. C zekam też m om entu, k ied y Cię w W ilnie w k rótce pospołu z koch an ym S tr z e c k im 32 u ścisn ę serdecznie. À p ro p o s o Strzeckim : niech on ma p iln e oko na X. T rzeb ick iego 33 i jego w ieleb n e pieniądze, aby i n t e s t a t u s 3* nie um arł; ow szem , n iech się stara za życia w ziąć co ciep łą ręką. Bo, non falsa l o q u o r 35, sły szę, że k toś tam na niego kaduka m y śli w y p r a w ić 36. T eraz i po szlach cie biorą

26 S ta n isła w A u gu st P on iatow sk i. 27 Ignacy M assalski, b isk u p w ileń sk i.

28 F ran ciszek G z o w s к i — k anonik w ile ń sk i, znany z żądzy d o sto ­ je ń s tw k ościeln ych . N a leża ł do p rotegow an ych b iskupa M assalsk iego. P ó ź ­ niej b iskup tesp ień sk i i su fragan p łock i (W i e lk a e n c y k lo p e d ia p o w s z e c h n a

ilu s t r o w a n a . T. 27. W arszaw a 1901, s. 173). .

29 Jan W a w r z e c k i — kanonik w ileń sk i i płocki, proboszcz h o d u - cisk i, pronotariusz ap ostolsk i ( E s t r e i c h e r , X X X II, 262).

30 „I w ła śn ie w najlep szej w ierze [niczego nie knując] b y łe m “. 31 „W im ię m iło ści b ra tersk iej“.

32 Jędrzej S t r z e c k i (zm. 1797) — astronom w ileń sk i, w sp ółp racow n ik i p rzy ja ciel M arcina Poczobuta.

33 M ikołaj T r z e b i c k i — ek s-jezu ita , n ieg d y ś rektor k o leg iu m jezu ic­ k ie g o w P oszaw szu (biskupstw o żm udzkie), p otem w S łu ck u (ok. 1762) (zob. S. Z a ł ę s к i, J ezuici w Polsce. T. 4, cz. 4. K rak ów 1905, s. 1500, 1619).

34 „Bez testa m en tu “.

35 „N ie k łam stw a m ó w ię“ — nie m ó w ię bezp od staw n ie.

(12)

I N E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 209

k a d u k iS7, rozum iejąc, że k rew n ych n ie m ają. S trzeck i je s t jego sio ­ strzen iec, a zatem ius p r o p i n q u u m 38 na n iego spada. Valete!

J estem T w ój do zgonu p rzy ja ciel

A N B K S 1 Apr[ilisJ 1777, z P o w ie c i39 na P olesiu , na b rzesk ą p ocztę [A dres] P e r il lu s tr i a d m o d u m R [ e v e r e ] n d o D [omi]no D [o m i]n o M artin o Poczo b u t,

Astr onom er S[u]ae M a je sta tis , Fratr o C haris sim o

Vilna

3 K och an y Mci X żę M arcinie.

Corn Ci w W ilnie o b ie c a ł40, w tym się uiszczam dla pokazania, żem Ci zaw sze b y ł w iern ym i u czciw ym przyjacielem . M asz w y p is z listu do m nie od M onarchy 21 Julii p isanego: za odebraniem listu W Pana d e die 11 Julii n ap isałem zaraz b ilet do P odskarbiego N ad w orn ego L ite w s k ie g o 41 w zględ em k an on ii po X. W aw rzeckim . On m nie od p isał w te słow a: życzen ia m oje i prośba b ędzie za k sięd zem P o czob u tem jako grod n ian in em m oim , c z ło w ie ­ k iem u czciw ym i u talen tow an ym , a zaszczycon ym łask ą W K M ci i w p rzy ­ jaźn i ze m ną będącym . N ie rozejdziem się w tym sp rzyjan iu z X d zem K oadiutorem Sm oleń sk im 42.

C iesz się, że Cię P an kocha i M inister jego, a na m nie, jako zaw sze, bądź sta teczn ie łask aw . J estem alb ow iem taki ja k i p rzedtem w iern y p r z y ­ ja ciel

A N BK S 29 7- b r i s 1777,

z P o le sia

M am serce za najlep szą lu n etę, p rzeto C iebie, S trzeck iego i K u n d z ic z a 43 zaw sze w nim p rzytom n ego w idzę.

37 M ajątki.

39 „Praw o p o k rew ień stw a “.

39 P o w ieć — m iejsco w o ści tej nie n otu je S ł o w n i k g e o g r a f ic z n y K r ó ­

l e s t w a Polskiego.

40 N aru szew icz odbył w io sn ą 1777 podróż do W ilna.

41 A n to n i T y z e n h a u z (1733— 1785) — od r. 1765 starosta grodzieński, dobra sto ło w e dop row ad ził do rozk w itu , w tym czasie b y ł u szczytu p o w o ­ dzenia.

42 C hodzi tu o N aru szew icza, autora listu .

43 T adeusz K u n d z i c z k anonik in fla n ck i, profesor m a tem a ty k i w S zk o le G łów nej L itew sk iej.

(13)

[A dres]

A

M on s ieu r M o n s ie u r l'A b b é P oczobut, A s t r o n o m e d u Roi à Vtlna 4 6 M a r tii 1785, z W arsz[aw y] W ielm ożn y M ści D obrodzieju.

G dy się za L itw in em w sta w ia m , p am iętam , żem tego rodu czło w ie k i że się do L itw in a, dobrego p rzyjaciela udaję. J e st m oja in sta n cja za m ło d y m p. Ż m ijo w s k im 44, abyś go raczył p rzyjąć na fu n d u sz do sem in ariu m w ile ń ­ sk iego. N ie chcę ja w k ła d a ć na m oich p rzyjaciół ob ow iązk ów n iep od ob n ych do w y k on an ia. J e śli to b yć m oże, racz dopom óc tem u ode m n ie rek om en d o­ w an em u . In ten su je m ię od daw na, bo w ięcej niż d w u d ziesto letn ia p rzyjaźń z JP . Ł ow czym Ż m ijo w s k im 45,, k tóry m ię o b lig o w a ł o to, abym się za n im do W W PD. w sta w ił. W n ad ziei otrzym an ia tej ła sk i jestem z zu p ełn ym szacu n k iem i przyw iązan iem

W ielm ożn ego W Pana D ob[rodzieja] z serca ży czliw y m i u n iżon ym

sługą

A d a m N a r u s z e w i c z B K S

5

D. 31 grudnia 1788^ w W arszaw ie J a śn ie W ielm ożny M ci K sięże D ziek an ie K a p itu ły S m o leń sk iej,

M nie W ielce M ci P an ie, koch an y D obrodzieju!

M iło m i jest odbierać dow ody u gru n tow an ej w ie lo śc ią la t przyjaźni JW M ci P ana, n ieró w n ie jednak m ilej b yć p rześw iad czon ym , że pam ięcią J eg o p ow od u je ta przjrchylność, której sk u tk i p rzek on ały m ię nieraz o rze­ teln y m Jego p rzyw iązan iu , i d latego z taką u przejm ością serca przyjm u ję JW M ci P an a p o w in szo w a n ie m i d anego k rzesła w s e n a c ie 45, z jakim ukon­ ten to w a n iem to w yrażam , żem jest z jed n o sta jn y m zaw sze d la N iego sza­ cu n k iem i p o w a ż a n ie m 47

J a śn ie W ielm [ożnego] W M [ość] Pana K ochanego D ob rod z[iej]a z serca życzliw ym

i n a jn iższy m sługą A d a m N a r u s z e w i c z B isk u p Sm oleń sk i [A dres] JW . Jm . X dz P oczobut, D ziek an S m oleń sk i

44 Im ię nieznane; sy n M ikołaja, łow czego w ileń sk ieg o .

45 M ikołaj Ż m i j o w s k i — łow czy w ile ń s k i w' latach 1784— 1786, ojciec p rotegow an ego.

46 P o śm ierci G abriela W o d z i ń s k i e g o (27 X I 1788) N aru szew icz po­ stą p ił na opróżnione b isk u p stw o sm oleńskie.

(14)

I N E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 211

6

M o nseig neur.

B y łe ś JW W PD. od lat n aszych m łod szych m oim stateczn ym p rzyjacielem , a teraz jesteś i m oim prałatem , zaw sze zaś — cn o tliw y m , u czonym i p ełn y m lito ści P olakiem . Te są p ow od y zan iesien ia prośb y m ojej do czu łego serca Jego, ażeb yś raczył p rzyjąć siostrzeń ca m ego G r y f fin a 48 do k o n w ik tu u b o ­

giej szla ch ty pod p rzyk ład n ym jego rządem zostającego. U czynisz m iło s ie r ­ dzie nad ubogim , a m n ie dasz u lgę w ciężarach m oich, nim będę m ia ł w k ró tce zd oln iejsze ram iona do d źw igan ia liczn ej, a nie nader od F ortu n y ob d arzo­ nej fa m ilii m ojej. P rzy tej ok azji d zięk u ję serd eczn ie za ła sk a w ą na m n ie p am ięć ośw iad czon ą przez JX . S ch o la sty k a S m o le ń sk ie g o 49, którego też a fe k ­ tow i jego d aw nem u rekom en d u ję.

J a śn ie W ielm ożnego W P [an]a D obrodzieja z serca ż y czliw y i n ajn iższy słu ga

A d a m N a r u s z e w i c z

19 7-b ri 1789, z W arszaw y B S KŁ

B.

List do M ierzejewskiego

Poeta, historyk, p o lity k i dostojnik kościelny okazał się także d o ­

b ry m gospodarzem. D aw ał ju ż tego p rzy k ład w N iem enczynie. Raz

po raz o dryw ał się od swoich studiów historycznych, by dojrzeć p ro ­

bostw a. Odbudow ą kościoła zasłużył sobie na szacunek całej okolicy.

U w ażał się za p rzy jaciela A ntoniego Tyzenhauza i zachw ycał się

rozm achem jego poczynań. Przecież sam S tan isław A ugust w yw odził

początek wielkiego ożyw ienia ekonomicznego za czasów swego p an o ­

w ania od reform grodzieńskich podskarbiego nadw ornego lite w ­

skiego. N aruszew icz też nie daw ał posłuchu oszczerczym pogłoskom

krążącym wokół T yzenhauza. P isał do króla:

W inienem dać sp ra w ied liw ą za letę u słu gom P. P od sk arb iego N ad w orn ego L itew sk iego, k tórego czyn n ościom m ożna to przyznać, co w Piśm ie c z y ta ­ m y: b la s p h ém a n t, q u o d i g n o r a n t 59.

W czasie podróży poleskiej i now ogródzkiej odbytej latem 1775

dostrzegł:

p o dom ach u czciw ość i och ęd óstw o, a po dobrach porządnego g o sp od ar­ stw a w budow ie, w groblach, syp an ych i w y sa d za n y ch drogach p ięk n e ślady.

48 O soba bliżej nie znana. G ry ffin o w ie m ieszk a li w N ow ogródzkiem . B y ć m oże, że chodzi tu o L u d w ik a F ran ciszk a G r y f f i n a , który już jak o sek reta rz Izby S karbow ej L itew sk iej leg ity m o w a ł się w W iln ie w roku 1801 (A. B o n i e c k i , H e r b a r z p o ls k i. T. 7. W arszaw a 1904, s. 150).

49 K azim ierz N a r u s z e w i c z , k tóry po kasacie zakonu jezu itó w se k u - la r y z o w a ł się i został sch o la sty k iem sm oleń sk im i proboszczem w O n ik sacie СE n c y k lo p e d i a ko ścielna. T. 15. W arszaw a 1883, s. 561— 562).

50 L ist do króla, z 29 V II 1775. P r z y j a c i e l L u d u , [Leszno] X, 1845, t. 2, nr 44, s. 346. Zw rot z P is m a św., znaczy: „bluźnią, bo n ie w ied zą [, co c zy n ią ]“ .

(15)

Nie om ieszkał też donieść królowi:

W ek on om ii WKM. brzeskiej porządne m iasteczk a, w sie; w ielk a w d o­ zorcach czułość i staran ie o dobro P a ń s k ie 51.

Podobny zachw yt w yrażał w ty m sam ym czasie w liście do

Ja ck a M ałachowskiego:

N igd y się nie sp od ziew ałem , aby P iń czu k i m ie li tak porząd n y kraj, jak i w id ziałem . D obra O rzeszki sędziego, p rzez k tóre m il k ilk a jech ałem , m o g ły b y być n a jp ięk n iejszy m spacjerem pod W arszaw ą. F o lw a rk i a r c y - p ięk n e, k a n a ły po m iejscach w ilg o tn y ch b ite, groble przez k ilk a m il syp an e z w ielk im kosztem , m osty dobre p ięk n y czyn ią przejeżd żającym w id ok i w ygod ę. W dobrach p iń sk ich J P an a H etm an a L itew sk ieg o , O giń­ skiego, rów ny w id zia łem p o r z ą d e k 52.

Interesow ał się także żywo Szczorsami Chreptow iczów i w swoim

Diariuszu podróży Najjaśniejszego Pana z r. 1784 nie om ieszkał

podnieść zasług tych, k tó rzy p rzejaw iają szerszą działalność eko­

nom iczną.

Gdy jako biskup łucki (1790) otrzym ał K orczyn i osiadł w swojej

rezy d en cji w Janow ie, zaglądał często do Siem iatycz, słynnego m a­

ją tk u A nny Jabłonow skiej na Podlasiu. Czyżby chciał z nią ry w a li­

zować w racjo naln y m gospodarzeniu? Nie zam ierzał z pewnością

prześcignąć jej w ogrodnictw ie, ale naśladow ać gospodarną panią

nie było przecież w styd.

Zdum iew a drobiazgowość in stru k cji podanej w liście do Mie­

rzejew skiego. Biskup m a zap rzątniętą głowę spraw am i gospodarczy­

mi. N iepokoją go zostawione na opiece „ g u b e rn a to ra “ do bra kor-

czyńskie. Pow ierza je zatem uw adze swego siostrzeńca. U jego m atki

w O strów ku (Nowogródzkie) gościł w lipcu 1775, a więc z górą

p rzed 16 laty. M łodem u M ierzejew skiem u daje daleko idące pełno­

m ocnictw a, zw ierza się naw et z zam iaru usunięcia ekonom a.

W arszaw a w ty m czasie była nienasyconym rynkiem zbytu dla

p ro d uktó w rolnych. N aruszew icz m a sfinalizow ać pom yślny rok

gospodarzenia. Toteż nie zapom ina o niczym: ani o gorzałce, ani

o w ieprzow inie, ani o k ru p ach trzech rodzajów , ani o rybie, ani na­

w e t o czynszow ych grzybach. Tylko niew ielka część z tego pozo­

stan ie w spiżam i „kolegiaty“ jasnow skiej, reszta pojedzie wozami

do W arszaw y. N aruszew icz m a przecież nie tylko w łasne potrzeby,

czekają na jego pomoc liczni ubodzy krew niacy: M ierzejewscy,

G ryffinow ie, Brochoccy.

*

5 1 T a m ż e .

(16)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 213

L ist został przygotow any do d ru k u na podstaw ie m ikrofilm u au ­

tografu znajdu jąceg o się w Bibliotece U niw ersy tetu W ileńskiego

(Autografy zn a k o m ity c h Polaków, sygn. 32670, k. 2r i v). W lew ym

dolnym rogu ostatniej stro n y n o tatk a atram entem :

T en lis t a u ten ty czn y do k sięgozb ioru M uzeum A rch eologiczn ego W i­ leń sk ieg o w darze posyłam . D. C. C hodźko, 1858 r. d. 28 k w ietn ia z A le k ­ sandrow a.

Tąż ręką strona pierw sza zaopatrzona w nagłówek:

L ist B isk u p a N aru szew icza do P. M ier zejew sk ieg o (bez daty, w in ­ teresach m ajątk ow ych ).

D om inik C ezary Chodźko (1796— 1863) jako wydaw ca i biograf

zapew ne otrzy m ał ten list, w raz z poniżej zam ieszczonym ra c h u n ­

kiem , od rodziny ad resata z O strów ka. Na zajęcie się N aruszew i­

czem jakoś nie znalazł czasu. Do B iblioteki U niw ersyteckiej list

tra fił dopiero w okresie dw udziestolecia m iędzyw ojennego, o czym

św iadczy polska pieczątka ow alna z napisem „Biblioteka U niw ersy­

te tu W ileńskiego“ , odbita w p raw y m dolnym rogu ostatniej strony.

Po drugiej w ojnie św iatow ej n a pierw szą stronę bibliotekarze li­

tew scy nanieśli ołów kiem sygnaturę.

NA R U SZEW IC Z DO M IERZEJEW SKIEG O

[O statnie dni listop ad a lub p oczą­ tek grudnia 1793, w J a n o w ie 53] Mój koch an y S io s tr z a n ie 54.

Gdy W P an je s te ś tak b lisk i m ego T o r c z y n a 55 osobą, bądźże b lisk i i bacznością, i radą, i dozorem , ile że jesteś b lisk i k rw ią i afek tem .

53 Zob. p rzyp is 62.

54 N a zw isk o ad resata zn am y ty lk o z n otatk i D om in ik a C ezarego C h o d ź ­ k i . M i e r z e j e w s k i b y ł sy n em M arianny (ur. 1731), sio stry A dam a N a ­ ru szew icza, m ieszk ającej w O strów ku na N ow ogród czyźn ie. B liższych danych n ie u d ało m i się ustalić.

55 T orczyn — m iasteczk o na zachód od Ł ucka nad rzeczką S taw gą, do­ p ły w e m S ty ru , w ła sn o ść b isk u p ó w łuckich. P o sia d a ł k ościół d rew n ian y, w z n ie sio n y w r. 1778 przez b isk u p a F elik sa T u r s k i e g o , p op rzed n ik a N a ­ ru szew icza.

Torczyn w p osiad an ie N aru szew icza p rzeszed ł z ch w ilą m ia n o w a n ia go b isk u p em łuckim . N a stą p iło to 3 VI 1790. W łaścicielem p ozostał do śm ierci, tj. do б V II 1796. O bie w y m ie n io n e daty n ajogóln iej określają granice p o w ­ sta n ia listu . P isa ł go N a r u s z e w i c z późną jesien ią , w ostatn ich dniach listo p a d a lu b na p oczątk u grudnia, jak to w y n ik a ze zb ieżn ości czasu p ę­ d zen ia gorzałki i od w ied zin T orczyna przez M ierzejew sk iego, który m iał tej sp ra w y doglądać. N a tej p o d sta w ie te r m i n u s ad q u e m p rzesu w a m y do gru d n ia 1795, ostatn iej je s ie n i ży cia autora.

(17)

K azałem ja tam p a lić gorzałkę. G u b e r n a to r 56 o p ieszały p rzew ló k ł to do o sta tn ich dni listopada. N iech że m i se r io dojrzy, aby k on ieczn ie 100 korcy

N aru szew icz spodlzietwa się ła tw e j, in tra tn ej sprzed aży p rod u k tów w W arszaw ie. N iem o żliw e to b yło a n i jesien ią 1794, ani rok u n astęp n ego, g d y ż W arszaw a, po zd ob yciu P ragi 4 listo p a d a p rzez Su w orow a, a n a stęp n ie w zw iązk u z p rzejściem pod p a n o w a n ie P ru sak ów , zo sta ła od cięta od w sch o d n iej części P olsk i. Uda się nam z ła tw o śc ią w y e lim in o w a ć jeszcze d w ie daty: rok 1790, w k tórym po le d w ie półroczn ym w ła d a n iu p o sia d ło ścią N a ru szew icz nie m ógł być w tym sto p n iu zo rie n to w a n y w e w sz y stk ic h sp ra­ w a ch gospodarskich, jak tego d ał d ow ód w liście, oraz k ied y n ie m ó g ł m ieć jeszcze żadnego dośw iad czen ia, na k tó re się w y ra źn ie w p iśm ie p o w o łu je, i rok 1792, w k tórym w ojn a d om ow a p a ra liżo w a ła n orm aln e ży cie ek o n o ­ m iczn e oraz k ied y n iem o żliw ą b y ło b y rzeczą n ie w z ię c ie jej pod u w a g ę przy p la n o w a n iu transportów . W ten sp osób p ozostaje altern a ty w a : je s ie ń 1791 lu b je sie ń 1793. P rzyp u śćm y, że słu sz n a je s t p ierw sza m ożliw ość. L ist m u ­ sia łb y zatem p o w sta ć w J a n o w ie. G d yb y go b o w iem N aru szew icz p isa ł w W arszaw ie, inaczej by fo rm u ło w a ł zd an ie o m o żliw o ści zd ob ycia w s to li­ cy to w a ró w i m u sia łb y choć słó w k iem w sp o m n ieć o sw oim p o w ro cie do r e ­ zy d e n c ji b isk u p iej, skoro ty le sp raw k o ło niej nagrom adził, a i o tok u obrad sejm o w y ch coś by nad m ien ił. T ym czasem w ła śn ie jesien ią 1791 b y ł N a ru ­ szew icz w W arszaw ie. S p raw a ta w y m a g a dow odu, gdyż w n a szej h is to ­ rio g ra fii u trw a liło się b łęd n e m n iem a n ie, że N a ru szew icz po otrzym an iu b isk u p stw a łu ck iego nie op u szczał J an ow a. Z apom niano n a w e t o dniu 3 V 1792, k ied y to b iskup łu ck i d o k o n a ł św ięcen ia k am ien ia w ę g ie ln e g o pod K o śció ł O patrzności w W arszaw ie.

W yjazd do W arszaw y je sie n ią 1791 zap ow iad ał N a ru szew icz k rólow i liste m z 4 w rześn ia ( P r z y j a c i e l L u d u , X , 1845, s. 371):

„Już się też czas zbliża sejm o w y , gdzie i ja osob iście u p ad n ę do nóg W KM „ jeślib y m m oże k ilk ą d niam i ch y b ił, to m i W KM . daru jesz, bo n ow y gospodarz przy zasiew ach być m u szę, abym tak iej straty n ie doznał, jak m am tera z“.

' O brady sejm u zostały w zn o w io n e 15 w rześn ia. Z godnie z treścią listu n a leży przypuścić, że w końcu tegoż m iesią ca b y ł ju ż N a ru szew icz w W ar­ sza w ie. P rzeb y w a ł tam jeszcze w o sta tn ich d n iach listop ad a i na początku gru d n ia, skoro u sto su n k o w a ł się do lis tu W ołyn ian z 27 listop ad a, p rzed ło ­ żon ego sejm o w i w k ilk a dni później. N a ru szew icz dow od ził, że zjazdu, na k tó ry m ten lis t został uch w alon y, n ie n a leży u w a ża ć za c o n v e n tic u lu m , jak to ch cieli u czy n ić oponenci K o n sty tu cji M ajow ej (W. S m o l e ń s k i , O sta tn i

ro k S e j m u W ielkiego. K rak ów 1897, s. 73). Jak długo p rzeb y w a ł N a ru sze­

w icz w W arszaw ie, nie w iem y . C hoćby jednak w y je c h a ł bardzo w cześn ie, n ie sposób p rzypuścić, by tak św ie ż e u czestn ictw o w obradach n ie odbiło się jak oś w liście do siostrzeńca.

Z ostaje w ię c ty lk o druga m o żliw o ść: list p o w sta ł w osta tn ich dniach listo p a d a lub na początku grudnia 1793. G orzałkę z ty sią ca k orcy zboża p a lił b iskup n ie dla p o słó w sejm o w y ch , lecz dla T argow iczan i M oskali.

50 G ubernatoram i zw ano n a ó w cza s zarządców m ajątk u ( C h o d ź k o ,

(18)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 215

zboża, tak jak m u d a łem d ysp ozycją, w y p a lił. Do sta korcy żyta n iech m ie ­ sza czw artą część ow sa, to jest 75 k orcy żyta, 25 ow sa.

W ołów 30 i krów 10 b r a k o w y c h 57 oraz b u ja k a 68 niech karm ią b r a h ą 5Я, sieczką i sia n em ; a co się w y p a sie dobrze, niech p ow oli przedaje w Ł ucku, w T orczynie, D u b n ie 60 lub gdzie m ożn a będzie, a pien iąd ze n iech w ca ­ łości chow a i na żadne e k sp en sa n ie rusza.

W ieprzów k o n ieczn ie 30 niech u k arm i tak, aby k ażdy m ógł być p rze- dany za 5 # el. Te w iep rze, które ju ż są w yk arm ion e, aby próżno zboża nie jadły, niech pobije, osm ali, k iszk i z w n ętrzn o ścia m i op łu k an e i w y p ra w io n e w e śrzodek w ło ży i całk iem zam rożone od syła do J a n o w a 82. U p om n i go W Pan, że ja p odłych n ie p rzyjm ę a n i m ałych . A je śli jakie będą, n iech to w ed łu g danej m u ta b eli na ord yn arią rozda.

Zakaż m u W Pan, a b y z o sta w iw szy ty lk o k orzec prosa na za siew lu b d w a korce na oba fo lw a rk i, tak że na ordynarią, resztę p rzerobił p ięk n ie na k rupy jaglan e i do Ja n o w a p osłał.

Groch w szy tek n iech w y m łó c i i zo sta w iw szy na obu fo lw a rk a ch , co n a leży na ordynarią i po 6 k orcy na zasiew , resztę niech do Ja n o w a o d syła.

K rup gryczanych, ord y n a ry jn y ch , ale d ob rych ' i czystych, n iech ze w szy tk iej gryk i w obu fo lw a rk a ch zebranej narobi, zo sta w iw szy ty lk o po sześć korcy p od lejszej na zasiew , i do Ja n o w a przyśle.

Z jęczm ien ia n iech 200 korcy na sło d y w yrob i, a zo sta w iw szy na z a sie ­ w y porządne do obu fo lw a r k ó w po 30 korcy, od d aw szy w ed łu g tab eli o rd y ­ narią, resztę n iech na k ru p y p ięk n e p erło w e przerobi i do Ja n o w a od eśle. Drób w szelk i, tak czy n szo w y , ja k dw orsk i, niech w yp rzed a na g o to w e p ien iąd ze w ed łu g p osłan ej ode m n ie d aw n iej taksy.

S ie m ię konopne, z o sta w iw szy na za siew korcy d ziesięć, także rzepak, fa so lę, czy li groch tu reck i, siem ię ln ia n e oraz m iodu przasn ego garn cy 9 n iech odeśle, także i g rzy b y czy n szo w e, do Janow a.

N iech w yb ierze w u p atrzon ym cza sie drogi dobrej podw ód 25, do k tó ­ rych i folw arczn e k o n ie n iech p rzyd a i to w sz y tk o razem z p o czciw y m przy staw ą [!] niech do J a n o w a sp row ad zi. B o z Jan ow a, gdzie w ięcej ludzi,

57 W ybrakow anych, gorszych . 58 B ujak — bugaj, b u h aj, byk.

59 B raha — w y w a r od p a len ia gorzałk i, p ęd zen ia w ódki.

60 D ek an at d u b ień sk i n a leża ł do b isk u p stw a łu ck iego. S ła w n e b yły k o n ­ tra k ty dubieńskie.

81 # — oznacza d ukaty.

62 Jan ów — m ia steczk o nad rzeczk ą K rzyw k ą w o d leg ło ści paru k ilo ­ m etró w od B ugu, rezy d en cja b isk u p ó w łuckich. „Zam ek [...] d a w n iejszy , k ie d y stał w całości, b y ł w y sta w io n y na górze, w czw orobok w a ła m i o to ­ czon y i w y sta ją cy m i w narożn ik ach b astion am i w zm ocn ion y. W tych to oficyn ach m ieszk ał i w n ich u m arł b isk u p N aru szew icz“ (S ło w n i k g e o g r a ­

(19)

ła tw y transport do W arszaw y, gdzie w szy tk o za dobre p ien iąd ze sprzedać m ożna, jak m am dośw iad czen ie.

Jaj kop k ilk a d ziesią t je s t na w ło ści; tych je ś li n ie w y p rzed a ł, n iech i to od eśle, także i m asło, i sery, które z p a c h t u 63 m ieć p ow in ien .

L asów u szk od zen ia niech serio przestrzega, a n i p ozw ala n ik om u p o lo ­ w a n ia , choćby kto ode m nie m ia ł b ilet; ch yb ab y ten k toś ch ciał zająca ubić, bo na sarny, dziki, w ilk i i lisy ja nikom u p ozw alać n ie chcę, ani m ogę.

P szen icy n iech an i ziarna n ie przedaje, bo na w io sn ę ja sam d u b a s e m 64 ją sprow adzę lub 65 dam m u w yraźn e rozkazy.

E k sp en sów żadnych czyn ić m u nie pozw alam , prócz na zrep tro w a n ie c eg ie ln i, lubo to sw oim i ludźm i zrobić m oże.

D ęb ów d w ie kopy opraw nych ty lk o z g a łęzi i k opę so śn in y dobrej, tęg iej, z której by m ożna robić p o d c z y z n ę 66 do b udow y, n iech do B u ga na b rzeg zw iezie, do czego i, mój k och an y S iostrzen ie, ludźm i o ły c k im i67 d o­ pom óc m oże.

N iech też prosi X . M a n ie c k ie g o 68, aby on ludźm i sw o im i z S a d o w a 69 k o p ę dębów tęgich mi do B u ga sp row ad ził.

G noje w szelk ie z obór, gorzelni i z całego m iasta niech zim ow ą porą na p ola w y w o zi i w k upy duże zrzuca, aby nie w ietrzały.

W sta w ie torczyń sk im niech sw o im n iew o d em rybę ło w i i w beczki so lo n e pakuje, a do J an ow a odsyła.

N iech się też stara, abym ja m ając tak ie la sy , m ógł m ieć zim ą z w ie ­ rzyn ę, a lisy i w ilk i — na kożuch, bo w ie m o tym , że on ch arty i p sy dla sieb ie ch ow a, jam y na w ilk i k opie, lisy bije i sam z te g o p ożytk u je, a ja nic. B ęd zie na to indagacja: a ja sw ego n ie daruję, choć n ikom u cudzego nie w ezm ę.

W iem i o tym , że ten gubernator na m oich polach za sie w y sobie robi i k o rzy sta z o d leg ło ści pana i kom isarza.

N ic ła tw iejszeg o , jak słu żb ę w y p o w ied zieć i pozbyć się lu d zi n ieu ży ­ tecznych.

T w ój brat i słu ga

A N

63 P ach t (w ręk op isie: „paht“) — dzierżaw a, arenda. 64 D ubas — rodzaj m ałego sta tk u rzecznego.

65 L ekcja n iep ew n a („Jtd“? „Jak“?).

66 W ręk op isie: „potczyznę“. P raw d op od ob n ie od w y ra zu ro sy jsk ieg o починить — napraw ić.

67 O łyka — m iasteczk o przy u jściu M iłow iczk i do P o ty łó w k i, na północ od D ubna; od b y w a ły się tu targi.

68 Osoba bliżej n ie znana.

69 S ad ów — w ie ś w Ł uckiem na p ółn ocn y zachód od T orczyna, w łasn ość b isk u p stw a łuckiego; znajd ow ała się tu kap lica katolick a.

(20)

IN E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 217

2. R achunek z roku 1780

R achunek -ten przygotow any został do d ru k u na podstaw ie

m ikrofilm u au tografu znajdującego się w Bibliotece U n iw ersy tetu

W ileńskiego (A u to g ra fy zna k o m ity c h Polaków, sygn. 32669, k. 1

folio, zapisana obustronnie). U dołu drugiej stro n y dopisane, zdaje

się, ręk ą Chodźki:

R achunek ten zda się b y ć n iew ą tp liw ie ręką sam ego b isk u p a N a ­ ru szew icza n ap isan y, k tóry z k osztów łożonych p rzez k róla S ta n isła w a

n a w y d a n ie jego H isto rii narodu p olskiego w n in iejszy m p iśm ie sp ra w ę zdaje. Jakoż ciek a w y b y łem zajrzeć w II tom tej H isto rii w y d a n ia roku 1780 i zn alazłem w nim arkuszy czterok artk ow ych 66 i 2 m ap y tu w yp o m n ia n e. T. z. 23 listo p a d a 1780. P orów n an ie pism a tego z a u to g ra ­ fa m i N a ru szew icza ostateczn ie m ię o au ten tyczn ości tego listu p r z e ­ k o n a ło “.

L ekcja trzech ostatnich w yrazów dopisku — niepew na. D zieje

tego rach u n k u są chyba takie same, jak i listu M ierzejew skiego

z jesieni 1793. P rzy pow ojennym porządkow aniu na stronę p ie rw ­

szą naniesiono ołów kiem sy g n atu rę oraz n otatkę in form ującą o ch a­

ra k te rz e dokum entu.

> R A C H U N E K P IE N IĘ D Z Y K R Ó L E W S K IC H N A D R U K I < 70

D. 26 Febr. z ręk i k ró lew sk iej w zią łem w z ł o c i e ... # 6 0 D. 12 A p r i l i s z tejże ręk i w z ł o c i e ... # 5 0 D. 12 Ju n ii przez P. R y x a 71 w m on ecie # 50 à fl. 16

i 3 gr., co u czy n i na złoto, bo G roell tak się sta rg o w a ł # 46 zł 9 gr. 15 D. 7 A u g u s t i z ręk i k ró lew sk iej z ł o t e m ...# 100

D. 21 7- b r is przez X . G a w r o ń sk ie g o 72 w złocie # 85

S u m m a s u m m a r u m # 341 zł 9 gr. 15

70 A n a liza rach u n k u p ozw ala zw iązać go z bardziej ok reślon ym i w y ­ d atk am i p ien iężn y m i i u sta lić d atę zapisu. K siążk ą o 66 arkuszach, p o li­ czon ych zresztą bardzo sk ru p u latn ie przez drukarza, b yła H istoria n a ro d u

p o ls k ie g o od p o c z ą t k u c h r z e ś c ij a ń s tw a A dam a N a r u s z e w i c z a , w y d a n a

w roku 1780 (liczyła d ok ład n ie stron 528 = 124 X X X I I 4-2nlb. 4-454 4-26 4-2). R ach u n ek sporządzony został po u k oń czen iu druku, ale jeszcze przed u k a ­ zan iem się m ap i od d an iem n ak ład u do kolportażu, inaczej b o w iem n ie p i­ sa łb y N a ru szew icz o p ro jek to w a n y m zm n iejszen iu k osztów sprzedaży. Za

t e r m i n u s a quo n a leży p rzy ją ć ostatn ią d atę dzienną w p ły w ó w (percepty),

tj. 21 w rześn ia. P o n iew a ż p ierw sza m apa w y sz ła w k oń cu p aźd ziern ik a 1780 ( B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 71), a na czas druku n a leży odjąć ze d w a ty g o d n ie, czas p o w sta n ia rach u n k u przypada na ostatn ią dekadę w rześn ia lub początek p aźd ziern ik a 1780.

(21)

> W Y D A T E K T Y CH P IE N IĘ D Z Y <

Z m ów ion y P. G roell od każdego arkusza z drukiem i z p ap ierem na 1500 egzem plarzów po #• 4, a że w tym tom ie je st arkuszów 66, w ięc m u się n ależało .

Za w iad om e p is m o 73 w zią ł G r o e l l ... Za d w ie m apy w ziął G r o e l l ... # 264 # 25 # 60 S ą n a to k w it y S u m m a s u m m a r [ u m ] . . . . # 349 Za m iedź z a p ł a c i ł e m ... # 6

D a łem zadatku K a r ę d z e 74 sztych arzow i na mój obrazek . # 4

> S U P E R A T A E K S P E N S Y N A D P E R C E P T Д <

D o ła sk i k rólew sk iej . . л ... # 17 zł 8 gr. 15

« S o l u t u m

A p on iew aż N iem cy, oddaw szy b lach y drogo zapłacone, chcą dalej drzeć, i za papier do m ap z ich w y b iciem , licząc po 1500 do każdej, p ołożyli eg z o r - b it u ją c ą 75 su m ę 83 # i 1/2, jako się pok azu je z k a rtelu sza M a r s ta lla 76, w ię c

71 F ran ciszek R y x (1732— 1795) — k a m erd y n er k rólew sk i, starosta p ia - seczyń sk i.

72 Jędrzej G a w r o ń s k i — e k s-jezu ita , lek tor k rólew sk i.

73 M usiał to być ja k iś a n on im ow y druczek, skoro N a r u s z e w i c z n ie chce go b liżej określić. N ie je st nim chyba w y d a n y w r. 1780 w iersz N a p o ­

g r z e b ie Jacka O grodzkiego, bo kryp ton im A N B K s b y ł d la o siem n asto­

w ieczn eg o czy teln ik a bardzo przejrzysty, a n i S p ó r r y m o t w ó r s k i m i ę d z y

c h w a lc a m i m io d u i w in a (zob. T. M i k u l s k i , A d r e s a c i „ L i s t ó w “ K r a s i c ­ kie go. Z e s z y t y W r o c ł a w s k i e , VI, 1952, nr 1), bo d ziw n e b yłob y p o k ry w a n ie k o sztó w druku d zieła trzech a u to ró w przez sa m eg o biskupa koad iu tora sm oleń sk iego. Z resztą 25 d u k atów to sum a aż n a zb y t w ysok a na druczek rozm iarów tej u lotki. R aczej n a leża ło b y w skazać na jak ieś p ro h i- bita. M oże jest to „ S ło w ik . P o w ieść z fra n cu sk ieg o na p o lsk ie p rzełożona“ ? 74 Ig n a cy K a r ę g a (1764—1795) — ry to w n ik w ileń sk i, autor dw óch p o r­ tretó w b iskupa Ign acego M assalskiego, p ó źn iejszy ilu strator Don K ic h o t a w w y d a n iu w arszaw sk im z 1786 roku (M. G u m o w s k i w A ll g e m e i n e s

L e x i k o n d e r b ild e n d e n K ü n s tl e r . T. 19. L eip zig 1926, s. 556).

75 B ezpraw ną, przekraczającą m iarę.

76 G. J. M a r s t a 11 (M arstaller) — ry to w n ik królew sk i. Sp od jego rylca w y sz ły : portret S ta n isła w a A u g u sta P o n ia to w sk ie g o zam ieszczon y w książce S ta n isła w a B u r z y ń s k i e g o Zeb ra n ie w s z y s t k i c h s e j m ó w i p r a w p o l ­ sk ich (1765) ( E s t r e i c h e r , X III, 460), ry cin y do O pisania g o s p o d a r ­ s t w a p s z c z o ło w e g o w Szc zorsach, s p o r z ą d z o n e g o roku 1785 ( E s t r e i c h e r ,

X X III, 375), k art ty tu ło w y c h E n e id y W e r g i l i u s z a (1754) i P ieśn i H o r a - c j u s z a (1773) oraz in n ych (zob. E. R a s t a w i e c k i , S ło w n i k r y t o w n i k ó w

(22)

I N E D IT A N A R U S Z E W IC Z A 219

ja u m y śliłem sam k u p ić p ap ieru i przez K aręgę lub D ufoura w y b ić te m apy, co w szela k o będzie k o sztow ało z papierem h o len d ersk im i z w y b ija n ie m do 40 # .

S ta n mój n ie każe m i przedaw ać: m u szę w ięc albo przedaż G roellow i zostaw ić, ty lk o że on chce p rocen tu 25 od sta, albo oddać X .’ M a lin o w sk ie­ m u 77. B ęd zie zarobek, rozu m iem że do d w óch set # , ale trzeba tego czek ać w ięcej roku. T rzeba po m ia sta ch rozsyłać, w czym trudność i m atan in a. W ielu też darm o chcą brać, albo chcą czekać, póki dalsze tom y nie w y n id ą . C zekam w o li P a ń sk iej, w ie le sobie egzem p larzów dać rozkaże, i co z tym i p ien ięd zm i robić, które są w p ersp ek ty w ie zarobku.

77 A n ton i M a l i n o w s k i — proboszcz K ościoła P an n y M arii w W ar­ sza w ie, p óźn iejszy biskup su fragan żm udzki; p row ad ził rzeczy w iście w k la s z ­ torze D om in ik an ów przy ul. F reta kolportaż H istorii N a r u s z e w i c z a ( B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 70).

Cytaty

Powiązane dokumenty

europejskiego. Wywóz t Europy stale się zmniejsza w latach powojennych, zjaw iają się miliony bezrobotnych, mimo, że wojna zabrała od pracy przeszło 10 milionów

Maksymalne masy poszczególnych rodzajów odpadów i maksymalne łączne masy wszystkich rodzajów odpadów, które w tym samym czasie mogą być magazynowane oraz które

[r]

(znak: DOS-II.7222.1.4.2019) – pozwolenie zintegrowane na eksploatację instalacji do składowania odpadów o zdolności przyjmowania ponad 10 ton odpadów na dobę i

Jednak, czy tak się stanie, tego nie wiemy.. Przygotowaliśmy dla Was, naszych czytelników, nowy numer „Ikarka” i żywimy nadzieję, że spodoba Wam się ten jesienny numer

Wystarczyłoby, aby na czele Państwa siał Roman Dmowski lub Ignacy Paderewski, wystarczyłoby, aby ministrami byli endecy, a wtedy stałby się cud: Polska stałaby

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli&#34;.. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Chiny z perspektywy XXI wieku, która powstała pod redak- cją Joanny Marszałek-Kawy oraz Krzysztofa Zamasza, stanowi klarowny przegląd polityki wewnętrznej i zagranicznej