Stanisław Grzeszczuk
Adama Naruszewicza satyra "Sekret"
i jej źródła literackie
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 55/2, 341-355
ADAM A NA RU SZEW ICZA SATYRA „SE K R E T ” I J E J ŹRÓDŁA LITER A C K IE
1
N aruszew icz ponad w szelką w ątpliw ość nie m iał szczęścia ani do w ydaw ców , ani do k o m en tato ró w . U tw o ry jego ukazyw ały się w ciągu m inionego dw uw iecza — tak i bow iem bez m ała o kres dzieli nas od epoki dojrzałego O św iecenia — w cale często, a m im o to nie posiadam y w y d a n ia d orobku poetyckiego a u to ra H istorii narodu polskiego, k tó re zasługiw ałoby na p rzym io tn ik : k ry ty czn e, lu b też: naukow e. N ie p rz y d a t ność w iększości p rze d ru k ó w dziew iętnastow iecznych, zarów no z p u n k tu w idzenia p o trzeb badaw czych, ja k i szkolnych, stw ierdził p rzygodnie J u lia n P la tt, c h a ra k te ry z u ją c działalność ed y to rsk ą T adeusza M ostow skie go 1. W podobny sposób ocenił on — aż nad to słusznie — najp ow ażn iejszy dotąd W yb ó r p o ezji N aruszew icza (W arszaw a 1882), k tó ry „z dołączeniem k ilk u pism prozą oraz listó w ” opracow ał P io tr C hm ielow ski. Rów nież i późniejsze w znow ienia s a t y r 2 — by do nich tylko ograniczyć naszą uw agę — o p o p u larn y m w yłącznie zakroju, żadnej dla filologa w artości nie posiadają. D ow olne i daleko p osunięte m o dernizacje językow e, zbytnio n iek ied y zm ieniające sens i k o lo ry t sty listy czn y poszczególnych fra g m entów , p o p raw ianie m iejsc n iejasn y ch — bez żadnego najczęściej u za sadnienia, a n a w e t bez istotniejszej konieczności, oraz apodyk tyczn e w ygładzanie pozornych bądź i rzeczyw istych potknięć pióra poety — to grzech y głów ne w zm iank o w an y ch daw niejszych, ja k i now szych edycji.
Nie zrealizow anym do tąd p o stu la te m badaw czym pozostaje k o m en ta rz do tek stó w N aruszew icza, a spraw a to przecież szczególnej w agi dla p oznania rzem iosła poetyckiego uczonego biskupa. I choć w p rac a c h
1 J. P l a t t , T adeusz M ostow ski jako w y d a w c a . Z problem ów „polskich Dido-
t ó w ”. „Ze skarbca kultury”, 1960, z. 1, s. 106—109.
2 M owa tu o pozycjach: A. N a r u s z e w i c z : 1) S atyry. L w ów b. r. „B ibliote ka M rówki”. T. 70; 2) S a tyry . [Wyd. 1]. Warszawa 1910. „Biblioteczka U n iw ersytetów Ludow ych i M łodzieży Szk olnej”, 155. Wyd. 2 — Warszawa 1925.
342 S T A N IS L A W G R Z E S Z C Z U K
szczegółow ych zdołano nagrom adzić sporo m a te ria łu w y jaśniającego n iek tó re realia, tru d n o u ch w y tn e e ru d y c y jn e aluzje, bądź n a w e t genezę filologiczną i źródła litera c k ie k ilk u s a ty r — nie w płyn ęło to jed n a k w n a jm n ie jszy m stopniu n a k sz ta łt objaśnień, zam ieszczanych zresztą w nielicznych ty lk o w ydaniach. Są one p onadto n iew y sta rcz a ją c e pod w zględem ilościow ym i jakościow ym , sporadyczne i zgoła przypadkow e, n ierzad k o zaś pow ierzchow ne lu b w ręcz błędne 3.
N ie leży w szakże w naszych in te n c ja c h p rzed staw ien ie kłopotów i po trz e b ed y to rstw a naukow ego w zakresie całej tw órczości N aruszew icza. O graniczm y się w ięc do sp ra w ściśle zw iązanych z tem a te m niniejszego stu d iu m , a w ięc do w skazanej w ty tu le s a ty ry S e k re t. Z arów no kom en ta rz , dołączony jed y n ie do p rze d ru k ó w tej s a ty ry w to m ik ach „Biblio teczki U n iw ersy tetó w L u d o w y ch”, ja k i sta n b ad ań histo ry czn o literack ich w y k a z u ją pow ażne braki, do nieliczn ych zaś u sta le ń i stw ierd zeń na jej te m a t zakradło się sporo pom yłek i nieporozum ień. U tw ór te n k ry je w sobie w iele zagadek, d o m agających się rozw ikłania, oraz sta w ia p rzed h isto ry k am i lite ra tu ry i filologam i k ilk a p y ta ń i problem ów o w adze zasadniczej. W dotychczasow ej p ra k ty c e badaw czej przechodzono n ad n im i najczęściej do p o rządku bądź też nie zauw ażano ich w cale.
Z acznijm y od zagadek. N iek tó re z n ich w y n ik a ją z n iez b y t p rz e jrz y ste j sk ład n i u tw o ru . Tym i nie będziem y się zajm ow ać. W ym agają one bowiem n ajczęściej jed y n ie przek ład u , a nie ko m en tarza. P o m iniem y rów nież sp raw y , k tó re z n a jd u ją w y jaśn ien ie w system ie poglądów i aparacie pojęciow ym epok daw niejszych bądź też w pow szechnie zn anych fak ta ch m itologicznych czy historycznych. Ciekawsze, i dodajm y: bardziej k ło potliw e, są dla k o m en tato ra zagadki tek stu , k tó re zrodziła e ru d y c ja au to ra . Są to przew ażnie alu zje litera c k ie i pogłosy znanych poecie, lecz n ieła tw y ch do zid en ty fik o w an ia dzieł.
Spośród m iejsc n iezrozum iałych bez dodatkow ych om ów ień, lub p rz y n a jm n ie j n iejasn y ch w swej genezie, w ym ień m y kilka, k ie ru ją c się b a rd z iej ich n a tu ra ln y m p o rząd k iem i n a stęp stw em w obrębie s a ty ry niż istotnością problem ów filologicznych. T ak w ięc biorąc pod uw agę przytoczone przez N aruszew icza pow iedzenie S okratesa, że „łatw iej w gę bie trz y m ać w ęgiel rozpalony Niż języ k za zębam i” (w. 34—35) 4, zapytać by należało, skąd a u to r S e k re tu je zaczerpnął, w zględnie na ja k ie j i przez kogo p rzekazan ej tra d y c ji się oparł. Podobnie chcielibyśm y w iedzieć, k im je s t w spom niany nieco d alej „szalb iern y służka śm iesznego p o e ty ” ,
3 Stosunkow o najobfitsze, lecz n iestety bałam utne i prym ityw ne, są anonim o w ego autora objaśnienia do S atyr w obydw u edycjach „Biblioteczki U niw ersytetów Ludow ych i M łodzieży Szkolnej”.
4 W szystkie cytaty z S ekretu podajem y za: A. S. N a r u s z e w i c z , S a tyry . Opracował S. G r z e s z c z u k . W rocław 1962. BN I, 179.
k tó ry „Z nóg do głow y p rze tak ie m zwać sią m oże sn ad nie” (w. 72— 73). D ołączają sią tu ta j tru d n o ści n a tu ry słow nikow ej, nie n a jw y ra ź n ie jsza jest s tr u k tu ra te j w ypow iedzi: nie w iadom o bow iem , czy chodzi tu 0 „szalbiernego służk ą” śm iesznego poety, a w iąc chyba kom ediopisarza, czy też o „szalbiernego słu żk ą” u kom ediopisarza, tzn. w jakim ś u tw o rze literack im , w ja k ie jś kom edii. P o n ad to zaś w cale nie m am y pew ności, czy ów „śm ieszny p o e ta ” je st synonim em a u to ra kom edii, a nie oznacza np. w ydrw io n ego gdzieś auten ty czn eg o p isa rk a lu b rów nie ośm ieszonego b o h a te ra nie znanego n am u tw o ru , p arająceg o sią rzem iosłem literack im .
H u m ory sty czn ie i dosadnie c h a ra k te ry z u ją c przyrodzone g adu lstw o kobiet, pisze N aruszew icz (w. 109— 114):
Patrząc • na w ielom ów ność w aszego ozora, R zekłbyś, że z w as niejedna z ow ego jeziora E tyjopów chłysnęła, skąd, kto tylko pije, P óty m u się mózg m łyńcem po głow icy w ije, Aż cokolw iek ma w sercu, z niezm iernej szczerości W szystko powie, na haku b y m iał w ietrzyć kości.
Co to było owo „jezioro E ty jo p ó w ” o raz skąd zaczerpnął N aruszew icz w iadom ość o nim i jego szczególnych w łaściw ościach — to n a stą p n y k łopo t dla k o m en tato ra. M usi on rów nież ustalić, kogo nazyw a a u to r
S e k r e tu „Ezopem polsk im ” (w. 127), rzecz to bow iem podstaw ow a dla
od szukania źródła przytoczonej w dalszy m ciągu saty ry czn ej b a jk i o nie d y sk re c ji i p lo tk a rstw ie kobiet. B ajki Ezopowe opracow yw ało przecież 1 przek ład ało w lite ra tu rz e polskiej w ielu au to ró w od B ie rn a ta z L u b lin a poczynając, osobne tom iki w y d ali m. in. K rzyszto f N iem irycz, J a n S ta n isław Jabłon o w sk i i W ojciech Jak u bo w ski.
B ezpośrednio po w zm iankow anej pow iastce n a stę p u je tek st, k tó ry rów nież opatrzyć n ależy w ielom a zn ak am i zap y tan ia (w. 147— 154):
Trzeba by do A ten słać po takie panie,
Co by go [tzn. język] sobie chętniej dały na w yrw anie N iźli w ydać przyjaciół; lecz to jedna była,
Co ją pod złotym lw icy posągiem sław iła
Pam iętna starożytność. W pow szechniejszym lem ie Zawarł ten malarz, który św iegotliw e plem ie, K ilka polnych koników , w yrażając damy, Odm alował z napisem : „My zawsze gadam y”.
O k tó re j niew ieście m owa, skąd c zerp ał N aruszew icz w iadom ość o jej ch w aleb n y m postępow aniu, kim je s t w ym ien ion y dalej m alarz i k tó ry z jego obrazów m iał n a uw adze s a ty ry k — niepodobna stw ierd zić bez w n ik liw y ch , lecz nie g w a ra n tu ją c y c h przecież pom yślnego sk u tk u , po szukiw ań.
O dpow iedź n a postaw ione p y tan ia, ro zw ikłanie zagadek, w k tó re te k s t tego u tw o ru szczególnie o b fitu je — nie n ależy do sp raw n ajłatw iejszy ch .
344 S T A N IS Ł A W G R Z E S Z C Z U K
Nie w e w szystkich w y p adk ach je s t ona zresztą dzisiaj m ożliw a. B rak bow iem najczęściej p u n k tu zaczepienia, hasła, pod k tó re zajrzeć by m ożna do encyklopedii czy dzieł m onograficznych. N aw et po szczegółow ych b ad an iach n ad k o m entarzem do saty r, k tó re p rzep row ad ził a u to r n in ie j szego stu diu m , przy g o tow u jąc ich w yd anie w „B ibliotece N a ro d o w ej” , sporo m iejsc w ty m u tw o rze i w dalszych sa ty ra ch m usiało pozostać bez w y jaśn ien ia; dopiero p rzy p ad ek szczęśliwszy lu b tra fn a uw ag a czy te l n ikó w może nas naprow adzić na w łaściw y trop.
R e z u lta ty p ró b rozw iązania ty ch i in n y ch zagadek filologicznych
S e k r e tu w b ad an iach dotychczasow ych oraz w edy cjach ko m en to w an y ch
u znać m ożna w łaściw ie za zerowe. P rz y k ła d e m ja sk ra w y m m oże tu być sp ra w a id en ty fik acji owego „Ezopa polskiego” . P ow szechnie d o p atry w an o się w nim W ojciecha Jakubow skiego (1712— 1784), a u to ra tom u: B a jki
Ezopa w ybrane, w ierszem fra n c u sk im p rzez de la F ontaine ułożone a p rzez W ojciecha Jakub o w skieg o [...] p o lsk im ję z y k ie m z p rzy d a tk a m i w yd a n e. Nie p am iętano przy ty m zupełnie, że zbiorek Jaku bow sk iego
u k a z ał się w r. 1774, podczas gdy p ierw o d ru k S e k re tu w „Z abaw ach P rz y jem n y c h i P o ży teczn ych ” pochodzi z 1773. N adto n ik t nie p o tru d z ił się, aby spraw dzić, czy ów rzeczyw iście napisał i w y d ał b ajk ę spokrew nioną teksto w o z pow iastką przytoczoną w saty rze N aruszew icza. Błąd, o k tó ry m m owa, m a przeszło półtoraw iekow ą historię, popełniony zaś został w ed y cji M ostowskiego z 1805 r o k u 5. W ślady re d a k to ra W ie rszy różn ych poszedł ry ch ło Euzebiusz Słow acki w rozpraw ce o sa ty ra ch N aruszew i cza 6, a także k o lejn i w ydaw cy sa ty r — W ilhelm Bogum ił K o r n 7, J a n N epom ucen Bobrowicz 8 i P io tr C hm ielow ski 9. O stateczną san kcję n ad ał te j łatw e j do sprostow ania pom yłce Ignacy C hrzanow ski w d w u k ro tn ie w y d a n y m stu d iu m O satyrach N aruszew icza 10. W tej sy tu a c ji nie dziw i je j obecność w k o m en tarzu obydw u po pu larn y ch w y d ań s a ty r w „Biblio teczce U n iw ersy tetó w Ludow ych i M łodzieży S zko lnej” . A przecież nie chodzi w tej spraw ie w yłącznie o m niejszą czy w iększą dokładność k o n sta ta cji, lecz o istotne dla c h a ra k te ry sty k i S e k re tu stw ierdzenie, z ja k ich źródeł czerpał N aruszew icz pom ysły i m o tyw y oraz jak te źródła p rzetw o rzy ł.
W kw estiach kłopotliw ych, zestaw ionych w yżej, w y pow iadał się je d y n ie a u to r objaśnień w e w zm iankow anych tom ikach „Biblioteczki
5 A. N a r u s z e w i c z , Wiersze różne. T. 2. Warszawa 1805, s. 95.
ъ E. S ł o w a c k i , Naruszew icza „S a ty r y ”. W: Dzieła. T. 3. W ilno 1826, s. 174. 7 A. N a r u s z e w i c z , Dzieła poetyczne. T. 2. W rocław 1826, s. 87.
8 A. N a r u s z e w i c z , Poezje. Т. 1. Lipsk 1835, s. 49.
9 A. N a r u s z e w i c z , W y b ó r poezji. Warszawa 1882, s. 354.
10 I. C h r z a n o w sk i, O satyrach Naruszewicza. „Pamiętnik L iteracki”, 1902, s. 234. Przedruk w: Z dzie jó w s a ty r y polskiej XV III wieku. W arszawa 1909, s. 137.
U n iw ersy tetó w L u do w y ch” . P o tra k to w a ł te spraw y , podobnie ja k w ięk szość sw oich uw ag k o m en tato rsk ich , w sposób pow ierzchow ny i w e rb a ln y , tłu m acząc zaś dow olnie w y b ra n e z k o n tek stu w y razy — niczego w ła ściw ie nie w y jaśn ił. T ak np. zam iast ustalić, kim b y ła owa n iew iasta uczczona w A ten ach posążkiem „złotym lw icy” , lu b p rzy n a jm n ie j zgłosić nieczytelność a lu z ji N aruszew icza, poinform ow ał, iż A ten y to „Stolica staro ży tn eg o p a ń stw a greckiego A tty k i, słynna jako ognisko w iedzy i sz tu k i” ll. P odobnie w zm iankę o „jeziorze E ty jo p ó w ” o p a trz y ł n ie w łaściw ym k om entarzem , z któ rego w y n ik a jedynie, że Etiopow ie to „M ieszkańcy A fry k i n ad górny m N ilem ” 12.
N ie inaczej też p rzed staw ia się sp raw a badań histo ry czn o literack ich n ad S e k re te m . W m in im aln y m sto p n iu przyczyniły się one do poznania tego u tw o ru , do ro zw ik łan ia jego trud n ości i u jaw n ie n ia u k ry ty c h w nim p u łap e k filologicznych. S e k re t nigdy w łaściw ie nie był przedm iotem osobnych dociekań. A uto rzy zajm u jący się sa ty ra m i N aruszew icza — o ty m utw orze m ieli n a jm n ie j do pow iedzenia, n ik t też poza ogólniki, nie zawsze słuszne i nie zawsze spraw dzalne, nie w yszedł. Z aw ażyło to, rzecz jasna, z jed n ej stro n y na filologicznej in te rp re ta c ji u tw o ru , z d r u giej zaś n a litera c k im k o m en tarzu. S p raw y te w iążą się ze sobą dość ściśle. Je ślib y n aw et uznać sa ty rę S e k re t za u tw ó r oryg inaln y, z p u n k tu w idzen ia pom ysłu i literackiego opracow ania, a ta k dotychczas po w szechnie uw ażano, to jed n a k m usi się postaw ić pytanie, na jak ich p rzekazach poeta się oparł, choćby ty lk o w p rzy p a d k u frag m en tó w w yżej zakw estionow anych. Znalezienie bow iem źródła czy źródeł N a ru - szew iczow skich alu zji je st rów noznaczne z u stalen iem genezy poszczegól n ych m iejsc, n ieje d n o k ro tn ie rów nież ze sform ułow aniem popraw nego o bjaśnienia.
P y ta n ie m o o ryginalność poetycką, a więc o stopień zależności S e k r e tu od tek stó w daw n iejszej lite ra tu ry , objąć w szakże należy analizow aną sa ty rę w całości, nie p rzesąd zając oczywiście z góry odpowiedzi. Z abieg te n u sp raw ied liw io n y je st dw ojako. T em aty ka m ilczenia i gadulstw a, p lo tk a rstw a , n ied y sk recji czy ich a n ty te zy — um iejętności dochow yw ania tajem n ic, w lite ra tu rz e m oralisty czn ej pojaw iała się n ie je d n o k ro tn ie 13.
11 A. N a r u s z e w i c z , S atyry. W arszawa 1925, s. 9. 12 Ibidem, s. 7.
13 Zob. np. H o r a c y , Sermones, I, 9. Słynny ten utwór parafrazował G. P i o t r o w s k i w satyrze VI, Na im portuna, gadułę niezbytego. Napisana na w z ó r H o
racjusza sa ty ry Ibam forte via sacra (w: S a tyr przeciw ko zdaniom i zgorszeniom w i e k u naszego. W arszawa 1773, s. 28—33). Przeciw gadulstw u w ystąpił w „Zaba
w ach Przyjem nych i Pożytecznych” (1772, t. 6, cz. 2, s. 317—330) anonim owy autor artykułu Myśli o św iegotliw ości. Pochw ałę m ilczenia głosił wcześniej jeszcze „Mo n itor” (1767, nr 28, z 8 IV, s. 217—224), przytaczając w przekładzie polskim w iersz P o p e ’a zaczynający się od słów: „Milczenie! Rów ienniku wieczności zgrzybiałej”.
346 S T A N IS Ł A W G R Z E S Z C Z U K
M ógł w ięc i tu N aruszew icz zapożyczyć się od któregoś z au to ró w wcze śniejszych, ja k to robił bez cerem onii w in n y ch sa ty ra ch . W jego m etodzie tw órczej oraz w poglądach epoki n a zagadnienia p ro d u k cji litera c k ie j, w to lerow an iu , czy n a w e t zalecaniu k o rzy sta n ia z w zorów obcych, prze tw a rz a n y c h i przy sto so w y w an ych do w arunków ’ n arodow ych, tk w i na stę p n e uzasadnienie powyższego p y tan ia.
J a k zap atry w an o się na te sp raw y w pracach pośw ięconych saty ro m N aruszew icza? S e k re t nigdy, co p raw d a, nie cieszył się sy m p atią h isto ry ków lite ra tu ry . N ieliczni ty lk o pośw ięcili m u obszerniejsze w zm ianki, w iększość zaś pom ijała go m ilczeniem . T en b ra k uw agi w y n ik a ł n a j częściej z p rzek on an ia o nisk ich w alo rach a rty sty c z n y c h tego u tw o ru , o jego m ałej atrak cy jn o ści lite ra c k ie j i saty ry czn ej. N ajd o b itn iej w yraziło się este ty zu ją ce stanow isko w ocenie S e k re tu w sądach C hrzanow skiego. U czony te n w idział w nim n ajgo rszą odm ianę sa ty ry , k tó ra zatraciw szy ju ż c h a ra k te r poetycki stała się zw yczajną „prozą d y d a k ty c z n ą ” . W św ie tle jego ro zpraw y S e k re t to:
suche kazanie o gadulstw ie, rozw lekłe, bez życia, bez uczucia, bez koncentracji: autor kilkakrotnie się powtarza, raz po raz wracając do tego sam ego przed m iotu; dla urozm aicenia m orałów przytacza bajkę, ale nie swoją, tylko Jakubowskiego; podaje charakterystykę fircyka, ale bladą i pozbawioną pla styki; a gada tak dużo, że chciał chyba gadulstw o gadulstw em obrzydzić; radę, którą daje plotkarzowi, można b y śm iało dać jem u samemu:
Bierz stąd prostą naukę, a pomów z kowalem , By ci gębę łokciow ym zagw oździł bratnalem! Ze w szystkich satyr ta jest najsłabsza 14
Do w y ją tk ó w n ależy zask ak ująca i n a jw y ra ź n ie j niep rzem y ślan a opi n ia K azim ierza B rodzińskiego. P isał on w p racy O s a ty r z e :
Kto szczególniej odmówi m u [Naruszewiczowi] łatw ości im aginacji, b y strości porównującego dowcipu w pierwszej satyrze Sekret, która jest n a j w i ę c e j z e w s z y s t k i c h o r y g i n a l n ą i w yp racow an ą15.
P o zy ty w n ie ocenił S e k re t rów nież S. M. Rzętkow ski:
Nie ma w tej satyrze b łyskotliw ego dowcipu, żywej i kontrastów pełnej akcji, ale jest rów ny humor, głębokość poglądów* i spokojność w w ypow iadaniu sp ostrzeżeń 16.
14 C h r z a n o w s k i , Z dzie jó w s a ty r y polskiej X V III w iek u , s. 137. W po dręczniku Historii literatury niepodległej Polski (Londyn 1947, s. 440) oceniając satyry N aruszewicza stw ierdził, że „jako utw ory poezji satyrycznej posiadają rze teln ą w artość — z w yjątkiem pierw szej [Sekret], która jest nudnym i rozw lekłym kazaniem ”.
15 K. B r o d z i ń s k i , Pisma. T. 5. Poznań 1873, s. 515. Podkreślenie S. G. Zob. rów nież t. 4, s. 275.
10 S. M. R z ę t k o w s k i , S a ty r y Naruszewicza. „Tygodnik Ilu strow any”, 1871, nr 167, s. 121.
N ie ty m i drogam i poszła k a rie ra S e k r e tu w b ad an iach h isto ry czn o lite rackich. K ry ty cz n ie ju ż usto su n k o w ał się do niego Euzebiusz Słow acki, k tó ry , spośród daw n iejszy ch badaczy, dok o n ał najobszerniejszego rozbioru tej sa ty ry :
Pierw sza satyra, Sekret, nie jest czym innym , tylko pospolitą i rozwlokłą deklam acją przeciwko tej m oralnej w adzie nie dotrzym ywania powierzonej tajem nicy. Poeta często jedne m yśli powtarza, których ani dowcipem , ani sposobem w yrażenia nie uprzyjemnia. Szukając w szędzie dobitnych w yrażeń, bierze sw oje przenośnie i podobieństwa z m ow y i m niem ań gminnych, i satyra jego jest pasm em gadek, które się co dzień o tym w rozmowach potocznych słyszeć dają 17.
W podobnym d u c h u pisali o Sekrecie i in ni autorzy. W iększość z nich p rzy ty m albo p o m ijała te n u tw ó r zu p ełn ie w sw oich rozw ażaniach 18, albo zbyw ała go aż n ad to lap id a rn y m i w zm iankam i, odnoszącym i się n a j częściej do zaw artości p ro b le m o w e j19. W o sta tn ic h czasach szerzej om ów ił
S e k r e t jed y n ie K o n sta n ty W ojciechow ski, oceniając go spokojnie i pod
nosząc m om enty p ozytyw ne. P ró b o w ał on nieco złagodzić jedno stron n ość sądów C hrzanow skiego:
Cała satyra jest narracją, ale narracją bardzo żywą. Dialogu nie ma w niej, akcji nie ma. K om pozycja L...] rozerwana, m ianow icie pierwsza część satyry przydługim m orałem, przydługim, bo kilkudziesięciow ierszow ym . Pochw ała m il czenia też upstrzona morałami. Jako dzieło sztuki jest zatem satyra ta w skutek budow y sw ej w adliw a, tym bardziej że jej zakończenie nie potęguje efektów , lecz je osłabia. Są w niej natom iast inne zalety: żyw ość opowiadania w p ew nych partiach, śm iałość obrazowych o k r e ś le ń 20.
17 S ł o w a c k i , op. cit., s. 173.
18 Zob. np. P. C h m i e l o w s k i , Historia literatu ry polskiej. Z przedm ową B. C h l e b o w s k i e g o . T. 2. W arszawa [1899], s. 177. — S. T a r n o w s k i ,
Historia literatury polskiej. T. 3. Kraków 1904, s. 293—295. — A. B r ü c k n e r , Dzieje literatury polskiej w zarysie. T. 1. W arszawa b.r., s. 413. — S. D o b r z y c k i , Historia literatury polskiej. T. 1. Poznań 1927, s. 441—442. — I. C h r z a n o w s k i , Poezja za Sta nisław a Augusta. W książce zbiorowej: Dzieje literatu ry p ię k nej w Polsce. Cz. 1. K raków 1935, s. 343—344. — J. K l e i n e r , Zarys dzie jó w litera tu ry polskiej. T. 1. W rocław 1959, s. 151—152. — A. B e ł c i k o w s k i , A d a m N aruszew icz jako poeta. W: Ze stu dió w nad literaturą polską. W arszawa 1886, s.
327— 332. — W. B o r o w y , Naruszewicz. W: O poezji polskiej w w ie k u XVIII. Kra ków 1948, s. 96—100.
19 R. P i ł a t , Historia poezji polskiej X V III w ieku. Opracował L. B e r n a c k i . Lw ów —W arszawa 1908, s. 110. — J. K r z y ż a n o w s k i , Historia literatury polskiej.
Od Średnio wiecza do X I X w. Warszawa 1953, s. 453. — J. I. K r a s z e w s k i , Naru sz e w ic z jako poeta. W: N ow e studia literackie. T. 2. Warszawa 1843, s. 146. —
P. C h m i e l o w s k i , A d a m Naruszew icz ja ko poeta. Wstęp do: N a r u s z e w i c z ,
W y b ó r poezji, s. XX.
348 S T A N IS L A W G R Z E S Z C Z U K
N a spraw ę oryginalności tej s a ty ry i je j zależności od w zorów litera c kich panow ał do tąd pogląd absolutnie jed n o lity , acz, jak się okaże z dal szych wyw odów , z g ru n tu błędny. W szyscy bez w y ją tk u badacze zaliczali
S e k r e t do u tw o ró w o ry g in aln y ch N aruszew icza: jedni w y ra ź n ie go do
nich p rzyszeregow ując, inni m ilczkiem — nie w y m ien iając w śród sa ty r naśladow anych.
2
N iespodzianki, niedw uznacznie prow adzące do zm iany ty c h ostatnich, u ta rty c h opinii n a te m a t S e k re tu , w yszły na ja w w to k u p racy nad kom en tarzem do saty r. P rzy padkow o dokonane odkrycie, o dużej wadze i p o ży tk u dla poznania tajn ik ó w om aw ianego u tw o ru , otw orzyło roz- leglejsze nieco p e rsp e k ty w y badań nad S e k r e te m w szczególności, a nad tec h n ik ą i m etodą p isarsk ą N aruszew icza w ogóle. M owa tu o odszukaniu te k stu , k tó ry dla genezy s a ty ry m a znaczenie n a jisto tn ie jsze , b ył bowiem dla N aruszew icza źródłem in sp iracji tw órczej, n a su n ął m u pom ysł i tem at sa ty ry , d ostarczył arg u m en tó w m oralisty cznych . Dow odzą tego niezbicie liczne zbieżności problem ow e i tekstow e.
N ie znanym dotąd „źródłem ” S e k re tu jest, pochodzący n ajp raw d o p o dobniej z w czesnego okresu tw órczości 2i, P lu ta rc h a tr a k ta t O gadulstw ie
(Jlegl àôoXeaxiaç, De garrulitate). O dkrycie n in iejsze 22 um ożliw iło rów
nocześnie w y jaśn ien ie szeregu spraw dla k o m en tarza k ło potliw ych i tru d nych, o k tó ry c h w spom inało się w yżej.
N aruszew icz nie przepisał, rzecz jasna, P lu ta rc h o w e j rozpraw y, lecz je d y n ie częściowo w yzyskał ją dla w łasnych potrzeb i satyrycznego zam ysłu. N aw iązyw ał zaś w k ilk u m iejscach S e k r e tu bezpośrednio do te k s tu P lu ta rc h a : bądź w form ie literack iej alu zji, bądź poprzez przekład w y b ra n y c h frag m en tó w , p rzek ład językow o w p raw dzie swobodny, nie kied y tylko dosłow ny, ale zawsze bliski duchow i o ry g in ału . P om inął n ato m iast N aruszew icz większość szczegółów i anegdot, k tó re do polskich stosunków nie d aw ały się zastosować, lu b też zastąp ił je, a n a w e t wzbo gacił realiam i ze sw ojskiej tra d y c ji literack iej i obyczajow ej czerpanym i. Z w iązek jego s a ty ry z tra k ta te m greckiego m o ra listy szczególnie jest w y raźn y nie poprzez lub nie ty lk o poprzez zbieżności frazeologiczne, lecz przez p okrew ieństw o tem ató w i problem ów , tak ic h jak pochw ała m ilcze nia i k ry ty k a gadulstw a, potępienie p lo tk a rstw a i nied y sk recji, w skazanie n a konieczność i w alo ry dochow yw ania tajem n ic, w reszcie przez w spólny k lim a t dy d ak tyczn y i m oralistyczn ą koncepcję utw orów . Zw iązkiem tym w yjaśnić m ożna w pew nej m ierze nie najlep sze re z u lta ty arty sty c z n e
21 T. S i n к o, L ite ratu ra grecka. T. 3, cz. 1. K raków 1951, s. 204—205.
22 Na ślad P l u t a r c h a naprowadził m nie prof, dr Stan isław P i g o ń , za co składam mu w tym m iejscu serdeczne podziękowanie.
satyry, p rz e ro st m o ralizacji i ten d e n c je kaznodziejskie, przew agę ogólni kow ych re fle k s ji n ad sa ty ry czn y m i epickim k o n kretem . Z tego p u n k tu w idzenia dość p rze jrz y śc ie tłum aczy się fak t, iż pod w zględem litera c k im n ajcenn iejsze są te fra g m e n ty sa ty ry , w k tó ry c h N aruszew icz w yszedł poza te k s t i p ro b lem y ro zp raw y P lu ta rc h a , np. w celnej i lap id a rn e j c h a ra k te ry sty c e firc y k a-p lo tk a rz a (zob. w. 159— 188).
Stopień zależności sa ty ry N aruszew icza od tr a k ta tu P lu ta rc h a oraz sposoby p rzy sw aja n ia i p a rafrazo w an ia w zoru przez polskiego a u to ra unaoczni n a jle p ie j zestaw ienie te k s tó w 23.
Uznaw szy, za P lu ta r c h e m 24, „ sła b o ść 25 jęz y k a ” za najpospo litszą z „chorób dusznych, k tó ry m [...] Ś w iat podlega” (w. 1— 2), p rzed staw ił N aruszew icz w m ocno naciąganym k o n c e p c ie 26 sk u tk i tego fa k tu (w. 5— 10):
Z tej to, podobno, sama natura pobudki Przystęp doń dwoistym i zagrodziła kłódki, Żeby snadź w arow niejszej niew olnik katuszy N ie tak swobodnie paplał, co się dzieje w duszy, A chociaż się z kościanej czasem w ym knie klatki, Z atrzym ały go drugie przy wargach rogatki.
J e s t to bardziej plastyczne rozw inięcie pom ysłu P lu ta rc h a , u ję te w zm ienionej nieco p e rsp ek ty w ie (s. 67— 68):
A w szakże niczego natura tak starannie nie obwarowała w nas jak języka, na którego straży ustaw iła zęby, abyśmy, jeśli nie usłucha on rozumu ściągają cego „lejce błyszczące” i nie da się powściągnąć, m ogli jego sw aw olę ukrócić, do krwi ugryzłszy.
P rz e jrz y s tą alu zję do anegdoty opow iedzianej w tra k ta c ie O g ad ul
stwie stanow i cy tow ana w yżej w zm ianka o b o h atersk iej i u m iejącej
dochow yw ać ta je m n ic ateń sk iej niew ieście (zob. w. 147— 151). C zytam y na te n te m a t u P lu ta rc h a (s. 73):
Pięknym też darem uczczono stałość Leajny; była ona h e te r ą 27, kochanką H arm odiosa i A ristogejtona i w tajem niczona w spisek przeciwko tyranowi, 23 Traktat O gadu lstw ie cytujem y w przekładzie polskim za: P l u t a r c h , Mo-
ralia. W y b ó r pism filozoficzno-popularnych. Przełożyła i opracow ała Z. A b r a m o -
w i c z ó w n a . W rocław 1954. BN II, 86. Lokalizację cytatów podajem y w tekście w nawiasach.
24 P l u t a r c h (op. cit., s. 66) w ym ienia gadulstw o wśród „chorób duszy”, takich jak „chciwość, ambicja, lubieżność”.
25 Jest to określenie dwuznaczne, słabość bowiem znaczy albo nieum iejętność trzymania języka za zębami, albo chorobę.
20 Obruszał się nań z komiczną powagą S ł o w a c k i (op. cit., s. 174) kied y po zacytowaniu S ekre tu (w. 1—12) oceniał go ostro i zgryźliw ie: „Takie m yśli są tylko próżną dowcipu igraszką i zam iast rzucenia śm ieszności na wadę, czynią raczej śm iesznym nauczyciela, który na nię p ow staje”.
350 S T A N IS Ł A W G R Z E S Z C Z U K
jako kobieta dzieliła przynajm niej ich nadzieje. Bo i ona piła szał natchnienia z owej szlachetnej czary Erosa i przez tego boga została przygotow ana na uczestniczkę tajem nic. Skoro w ięc tam tym się nie udało i zginęli, badana i zmuszana m ękam i do w skazania ukrywających się jeszcze spiskow ców , nie uległa, oparła się, w ykazaw szy przez to, że uczucia tam tych nie b yły czymś niegodnym , skoro taką niew iastę kochali. A teńczycy zaś odlali ze spiżu lw icę bez języka i ustaw ili ją w bramie Akropolu, przy czym odwaga zw ierzęcia tego m iała w ykazyw ać jej niezłom ność, a brak języka — jej m ilczenie i w ierność św iętości tajem nicy.
T u rów nież z n a jd u je się źródło sen ten cji, k tó ra, w edłu g A liny A le k san drow icz, je st uk ształto w an a ,,na w zór ludow ego czy zaczerpniętego z m o w y potocznej »porzekadła«” 28. B rzm i ona (w. 195— 196):
Nie ustąpi m ilczenie częstokroć w ym ow ie. Gadać nas uczą ludzie, a m ilczeć bogowie.
O bszerniej w ypow iedział się n a te n te m a t P lu ta rc h (s. 73):
Nigdy żadna rzecz w ypow iedziana nie przyniosła tyle pożytku co prze m ilczana. Przem ilczaną zawsze m ożna w ypow iedzieć, ale w ypow iedzianej już n ie pokryje m ilczenie, tylko rozchodzi się ona i rozpowszechnia. D latego to m yślę, że za nauczycieli m ow y m am y ludzi, ale za nauczycieli m ilczenia — bogów, bo uczym y się go w m isteriach i tajnych obrzędach.
N iespodziew ane po krew ieństw o z P lu ta rc h e m zdradza rów nież b a jk a przytoczona przez N aruszew icza z pow ołaniem się n a „Ezopa polskiego” . W w e rsji S e k r e tu w y gląda ona n a stę p u jąc o (w. 127— 146):
Pięknie nasz Ezop polski o jednej z tych w łaśnie Sekretnych tibisolek w łożył m iedzy baśnie,
Jako ją mąż, doświadczyć chcąc, jeśli sekretu Dotrzyma, zaprowadził w kącik gabinetu I po srogich zaklęciach dziką rzecz w ydaje, Że onegdaj zniósł w ięk sze od gęsiego jaje. Zadumiana m ałżonka na duszę przyrzekła, Że gdyby do sam ego zapaść m iała piekła, N ie w yda tajem nicy. A lić za dni parę Tyle się jajec zniosło, żebyś nimi farę Zarzucił na W ielkanoc: tam ta na ulicy Powiada, że po troje znieśli ich ław nicy, Owa, że w ójt zniósł cztery, a zaś dalsze w ieści Głosiły, że pan burmistrz posadził do sześci. Całe m iasto cud sobie zw ierza pod sekretem: Ślusarz szepce z kowalem , foryś ze stangretem , Więc fizycy się pocą, piszą gazeciarze,
Roznoszą po dewotkach pobożni bajarze, A gdy przyszło do sęku i do kłębu z nici, Poznano, iż to język w ypap lał kobicy.
28 A. A l e k s a n d r o w i c z , Z technik i arty sty c zn e j sa ty r A d a m a Naruszew i
cza. (W ybran e zagadnienia). „Annales U niversitatis Mariae C urie-Skłodow ska”,
Podobną w k o n stru k c ji i pom yśle anegdotę, skierow aną przeciw gadatliw ości kobiet, znaleźć m ożna u P lu ta rc h a (s. 76— 77):
Senat rzym ski obradował kiedyś nad tajną sprawą przez szereg dni, a że w m ieście budziło to niepew ność i podejrzenie, żona jednego z senatorów, skądinąd rozsądna, ale przecież kobieta, nalegała na m ęża ustaw icznie błagając, żeby jej tajem nicę powierzył. B yły tam i zaklęcia, i przysięgi m ilczenia, i łzy, że jej nie ufa. A Rzym ianin, chcąc w ykazać jej nierozsądek, pow iedział wr koń cu: — „Postaw iłaś na swoim, kobieto. Słuchaj przeto, co za groźne i zło wieszcze w ydarzenie: kapłani nam donieśli, że w idzieli lecącego skowronka w złotym hełm ie i z włócznią. Rozważam y teraz ten prognostyk w esp ół z w ieszczkam i i nie w iem y, czy jest zły, czy dobry. Ale ty to zam ilcz”. To pow iedziaw szy udał się na forum. N iew iasta zaś pierwszą ze służebnic, która się nawinęła, odciągnęła na stronę i zaczęła bić się w piersi i szarpać w łosy jęcząc: — „Biada!... o mój mężu!... o moja ojczyzno! Cóż się z nami stanie?...” O czyw iście chciała w yw ołać u służebnicy zapytanie: — „A co się stało?” A gdy tam ta zapytała, opow iedziała jej w szystko, dodając w spólną w szystkim gadułom śpiew kę: — „Nie m ów tylko nikomu, zam ilcz”. Służebna ledw ie odeszła, już zdążyła powtórzyć rzecz jednej ze w spółtowarzyszek, która była akurat nie zajęta. Tamta opowiedziała kochankowi, który podówczas nadszedł, i tak cała historia trafiła aż na forum wyprzedzając tego, kto ją w ym yślił. Spotkał go ktoś ze znajom ych i pyta: — „Czy prosto z domu przychodzisz na forum ?” — „Prosto”. — „A nic nie słyszałeś?” — „A co nowego się stało?” — „A w idziano skowronka lecącego w złotym hełm ie i z włócznią, i konsulow ie mają zwołać senat w tej spraw ie ’. Ten się roześmiał: — „Oj, żono! Cóż za szybkość! Już m nie plotka w yprzedziła na forum ”. Poszedł w ięc uspokoić konsulów, a w ró ciw szy do domu, aby żonę ukarać, rzekł: — „Zgubiłaś mnie, żono! W yszło Ra jaw, że to z m ego domu tajem nica się rozeszła, i teraz m uszę iść na w y gnanie z powodu tw ojej n iepow ściągliw ości”, Ta jęła się wypierać i twierdzić, że wszak słyszało to prócz niego trzystu mężów. — „Skądże trzystu? Skoro tak nalegałaś, w ym yśliłem to, by ciebie w ypróbow ać”. Tak to ów senator z całą ostrożnością i bezpieczeństwem doświadczył żonę, tak jak w pęknięte naczynie nie w lew ają w ina ani oliwy, tylko w o d ę 29.
Na tym p rzyk ład zie n ajlep iej podpatrzyć m ożna m etodę N aru szew i- czowskiej p a ra fra z y . S chem at fab u larn y , zaw artość problem ow a i ostrze saty ry czn e an egdoty są w obydw óch w y p adkach p raw ie identyczne.
29 Z powiastką tą blisko spokrew niony jest słynny Papirius, o którym J. K r z y ż a n o w s k i (Romans polski w iek u XVI. W arszawa 1962, s. 18) pisze: „celnie w y m ierzony przeciw gadatliw ości kobiecej, a praw iący o żonie senatora rzym skiego, której syn, nagabyw any o zw ierzenie tajem nicy obrad, oświadczył, iż senat deba tow ał nad w prow adzeniem poligam ii; zrodzona w ten sposób plotka w yw ołała re w olu cję wśród niew iast, domagających się zaprowadzenia w ielom ęstw a”. M otyw ten szeroko był znany w literaturze średniow iecznej, pojaw ił się m. in. w Saturnaliach M a c r o b i u s a , w Historiach rzym skich i w opowiadaniach o przygodach Mar chołta. Nie poniechano go zresztą i w czasach nowożytnych, o czym św iadczy np. now ela O pie rzch liw ej ciekawości białogłowskiej, znajdująca się w rękopiśm ien nym zbiorze z poł. w. XVII, pt. Różne histo ryje z różnych wiarygodn ych auto rów
w y b r a n e (w: Historie św ieże i n iezw yczajn e. Opracowała T. K r u s z e w s k a , War
szawa 1961, s. 55—56).
352 S T A N IS Ł A W G R Z E S Z C Z U K
A przecież nie na P lu ta rc h u o parł a u to r S e k r e tu w łasne opracow anie m otyw u. Z adecydow ała tu n iew ą tp liw ie obcość i odległość realió w obycza jow ych, m ało czyteln y ch i n iezb y t w y razisty ch dla polskiego odbiorcy. A negdota ta m ogła mieć dla s a ty ry sk ierow anej p rzeciw gadatliw ości i p lo tk a rstw u niem ałe znaczenie jako p rzy k ła d la p id a rn ie i celnie ilu s tru ją c y in k ry m in ow ane w ady. N ależało ją jed n a k spolszczyć. W pom oc p rzyszedł N aruszew iczow i J a n S ta n isław Jabło no w sk i (1669— 1731), k an c lerz w ielki koro nn y za S tan isław a Leszczyńskiego, a u to r dzieł d ew o cyj- n y ch i publicysta, tłum acz b a je k Ezopow ych, k tó re w yszły w ro k u jego śm ierci w L ipsku pt. Ezop n o w y polski 30. O n też je s t ow ym tajem n iczy m „Ezopem polskim ” , b a jk a zaś przytoczon a przez N aruszew icza nosi w jego zbiorze n u m e r 23 i ty tu ł Białagłowa i sekret. T reścią jej n ajo b szern iejszej części środkow ej je st d rasty c zn a p rób a spraw dzen ia d y sk recji kobiecej, opow iedziana rozw lekle i bez godniejszych uw agi re z u lta tó w a rty s ty c z n y ch 31:
Jeden jegom ość chciał sw ojej jejmości W tym to sekrecie doznać stateczności. Idąc spać z żoną w ziął jaje kokosze I o północy krzyknie: „Zono! Znoszę! Oto sam jaje, którem zniósł dopiero, A bole cierpię, jak cięty siekierą.” Porw ie się żona i w oła: „A to co?” Widzi te jaje, n ie w ie jaką mocą To się tak stało, czyli też przez czary, Czy też przez boskie i sądy, i kary. Mąż w tem jej m ówi: „Moja żono droga, Ta awantura jest mi barzo sroga, Ludzie się ze m nie będą niepochybnie Jedni śmiać, drudzy palcem niepochlibnie Skazywać będą. A przeto cię proszę, Abyś zam ilkła, że ja jajca znoszę. Niechaj te cuda u nas się zatają,
Niechaj nieszczęście w eźm ie sw oje jajo!” Zona przysięga, że w św iecie nikom u O tym nie powi, ni w yn iesie z domu. Ale ledw o dzień, ledw o z łóżka w stała, Do przyjaciółki dobrej pobieżała:
„A w iesz co, kmoszko? Straszne się dziś rzeczy Z mym panem stały! A leć wprzód na pieczy
30 Przedrukowywano je w X V III w. jeszcze trzykrotnie w latach: 1750, 1767 i 1788.
31 Naw iązując do drugiej części tytu łu dziełka J. S. Jabłonow skiego F. K. D m o c h o w s k i (Sztuka ry m otw órcza. Opracował S. P i e t r a s z k o . W rocław 1956, s. 58 BN I, 158) pisał (II, w. 299—300):
Nie z dużym sm akiem czytam Sto bajek i oko, Rzecz dobra, ale w iersze niezgrabnie się wloką.
Miej sekret, abyś to nie pow iedziała
Żyw em u człeku!” — Ta przysiąc m usiała. — „Oto mój mąż dziś zniósł jaje jak kurze, Przysięgam na to, nie rozum, że bzdurzę. Lecz jeszcze cię raz ja o sekret proszę,
Bobym zginęła, że w szystko roznoszę”.
„Drwisz — rzecze kmoszka. — Chciałażbym cię zgubić? Umiem się i ja też w sekrecie lu bić”.
W tym się rozeszły. Ledwo nie udusi Sekret tę kum ę i bieżyć już musi Do sw ej sąsiadki, opowiadać cuda, Lecz pod sekretem ; rzecz sw oją tak uda, Że m iasto jaja, co m iał znieść jednego, Trzy powiedziała z przyczynku lepszego. Idzie to dalej, jedna drugiej baje, A każda w ięcej jajec z nich przydaje, Lecz pod sekretu obowiązkiem w ielkim ! Aż tajem nica jest w szystkim i w szelkim Po całym m ieście cale rozgłoszona. A le tak dobrze w jajcach rozpłodzona, Że nim się skończył dzień ten, do wieczora, Mówiono, że m ąż zniósł sto jajec w cz o ra 32.
W ersja N aruszew icza, n aw iązu jąca tem aty czn ie do anegdoty P lu ta r - cha, bliższa jest oczywiście bajce Jabłonow skiego. Ale i od tej o sta tn ie j ró żni się znacznie; lapidarnością, celnością ostrza satyrycznego, b a rd z iej uo gólniającą koncepcją i rozw inięcięm pom ysłu. T ekst N aruszew icza jest w ięc sw obodną, o ry g in aln ą w pom yśle i w cale odległą od źródła tra w e - s ta c ją b a jk i Ezopowej ze zbiorku Jabłonow skiego. Z aostrzył a u to r S e k r e
tu hu m o ry sty czn ą i saty ry czn ą w ym ow ę w zoru zarów no przez objęcie
o ficjaln y ch osobistości m iejskich (a nie jednego ty lk o człow ieka) ow ą n ie by w ałą i skandaliczną plotką, jak i przez nadan ie jej szerszego rozgłosu i znaczenia. W ty m o statn im w yszedł on poza opracow anie Jab ło n o w sk ie go, a zbliżył się do P lu ta rc h a , na nim n iejako w ym odelow aw szy sw oją p a ra fra z ę . R esp ek tu jąc w ięc schem aty i pom ysły obu autorów , n a w ią zu jąc do ich sform ułow ań, na te j podstaw ie dał jed n a k N aruszew icz now e opracow anie m otyw u, w e rsję anegdoty zupełnie oryginalną, niepodobną w e w szystkich szczegółach do żadnego ze źródeł, przystosow aną do o k reś lonych celów m oralizato rsk ich i saty ry czn y ch Sekretu .
T ra k ta t P lu ta rc h a i b a jk a Jabłonow skiego nie w y czerp u ją k rę g u po w iązań tek sto w ych S e k r e tu z daw n iejszą tra d y c ją literack ą. W iele fra g m en tó w tej s a ty ry n asuw a podejrzenia, nie dające się w tej ch w ili ani potw ierdzić, ani obalić, że rów nież i one m ają jakieś zaplecze filologiczne, że nie są o ry g in aln y m tw o rem m yśli N aruszew icza. N a jed e n jeszcze
354 S T A N IS Ł A W G R Z E S Z C Z U K
szczegół m usim y zwrócić uw agę, zwłaszcza że i dla ko m en tarza m a on znaczenie podstaw ow e. Chodzi tu o źródło w iadom ości o „jeziorze E ty jo - pów ” . P rzytoczm y ponow nie in te resu jąc y nas tu fra g m e n t S e k r e tu (w. 109— 114):
Patrząc na w ielom ów ność waszego ozora, R zekłbyś, że z was niejedna z owego jeziora E tyjopów chłysnęła, skąd, kto tylko pije, Póty m u się mózg m łyńcem po głow icy wije, Aż cokolw iek ma w sercu, z niezm iernej szczerości W szystko powie, na haku by m iał w ietrzyć kości.
W pism ach au to ró w staro ży tn y ch w zm ianki na te n te m a t są n ad zw y czaj skąpe, i to zarów no jeśli chodzi o w łaściw ości baśniow e „jezio ra” , ja k i jego geograficzne usytuow anie. H erodot w księdze II D ziejów w spo m ina o w ielkim jeziorze, „dokoła którego m ieszkają koczujący Etiopo- w ie ” 33. Bez żadnego z ty m zw iązku i nieco dalej, w n a stęp n ej księdze, odszukać m ożna w zm iankę o cudow nym źródle z n a jd u jący m się w k r a inie Etiopów :
Gdy ze sw ej strony Ichtyofagow ie zapytyw ali króla o długość życia Etio pów i o ich pożyw ienie, odpowiedział, że w iększość ich dochodzi do stu dwudziestu lat, niektórzy naw et i tę liczbę przekraczają; a żyw ią się gotowanym m ięsem i piją mleko. Na w yrażony z powodu tych lat podziw w yw iadow ców , m iał ich zaprowadzić do pewnego źródła, w którym jeśli się kto umył, ciało jego nabierało w iększego blasku, jak gdyby to źródło oliw ą płynęło; w ychodził zaś z niego zapach jakby fiołków. Woda tego źródła jest w ed le opowiadania w yw iadow ców tak lekka, że nic na jej powierzchni nie m oże pływać — ani drewno, ani lżejsze od drewna przedmioty, lecz w szystko idzie na dno. Jeżeli ta ich woda istotnie ma taką w łaściw ość, jak się opowiada, to może dzięki niej osiągają tak późny wiek, ponieważ używają jej do w szy stk ieg o 34
Nie posiadała ta w oda jed n a k zdolności odbierania ludziom rozum u, n a co N aruszew icz niedw uznacznie w skazu je; nie na tej więc tra d y c ji i nie n a tekście H erodota o parł się sa ty ry k . W iadomość o „jeziorze E ty jo p ó w ” i jego niezw ykłych w łaściw ościach zaczerpnął N aruszew icz n ato m iast z księgi XV P rzem ian O w idiuszow ych, przy czym w sposób b ardziej zgod n y z w łasnym i p otrzebam i satyry cznym i niż z tek stem rzym skiego p o ety z in te rp re to w ał znalezioną tam w zm iankę. O w idiusz w yliczając „wody, k tó ry m się dostało P rzem ien iać um ysł naw et, a nie ty lk o ciało” , pisze (w. 319— 321):
Cui non audita est obscenae Salmacis undae A eth io pesque lacus? quos quisquis faucibus hausit, A u t furit aut patitur m irum gravitate s o p o r e m 35.
33 H e r o d o t , Dzieje. Przełożył z języka greckiego i opracował S. H a m m e r . W arszawa 1954, s. 131.
34 Ibidem, s. 212.
W przek ład zie polskim B run o na K icińskiego w iersze te brzm ią (w. 327— 330):
Któż nie słyszał o sprosnej krynicy Salmaki Lub Etiopów jeziorze? To ma przymiot taki,
Ze kto w nim w ody czerpie, tego szał napadnie
Albo go sen tak zmorzy, iż legnie bezw ładnie 36.
F a k t, że w e rsja N aruszew icza odbiega w cale daleko od o ry g inału , że go jed n o k ieru n k o w o w ypacza i naciąga do d oraźnych zam ierzeń s a ty ry c z nych, fa k t niezw y k le w ym ow ny dla poznania N aruszew iczow skiej te c h niki zapożyczeń, p ro w o ku je do postaw ienia p y tania, czy przy p ad k iem nie zaw ażyły tu jak ieś w zględy uboczne, np. in sp irac ja któregoś ze sta ro p o l skich p rzek ładó w p o em atu O w idiusza. M eta m orfo zy tłum aczono w X V II w. d w u k ro tn ie. P rz ek ła d pierw szy, Ja k u b a Żebrow skiego, był N aru sze w iczow i dobrze znany, skoro z niego w łaśnie zaczerpnął dru gie m o tto do s a ty ry Szlachetność. In te re su ją c y nas fra g m en t posiada u Żebrow skiego n a stę p u jąc ą szatę słowną:
Kto plugaw ej Salm aki niew iadoczen zdroju? Jezior także tatarskich? Których kto napoju U sty sw ym i doskoczy, lubo on odbędzie Rozumu, lub cierpieć subet ciężki b ę d z ie 37.
P rz y całej naiw ności i p ry m ityw izm ie sform ułow ań oraz niew czesnych pró b ach p odstaw ienia realió w bliższych czytelnikow i polskiem u (jeziora tatarsk ie!) tłu m aczen ie Żebrow skiego zachow uje w cale w iern ie m yśl o ry g in ału i jak o źródło pom ysłu N aruszew icza nie może być b ra n e pod uw agę. To samo tw ierd zen ie odnieść należy rów nież do p rze k ład u w y danego dw a lata później (w r. 1638), k tó ry pow stał pod piórem W alerian a O tfinow skiego:
Co za przymiot ma w sobie Salmakus plugaw y I m urzyńskie jeziora, których kto skosztuje, Albo szaleje, albo ciężkim snem ch o ru je33
T ak więc w yłącznie inw en cji N aruszew icza przypisać należy to w y ra ź ne, zresztą na tle k o n tek stu s a ty ry uzasadnione, przesunięcie ak cen tó w i m o dyfikację treściow ą.
30 O w i d i u s z , Przemiany. Przekład w wyborze w edług B. K i c i ń s k i e g o . W yboru dokonał, w stępem i objaśnieniam i opatrzył J. K r o k o w s k i . W rocław
1953, s. 286. BN II, 76.
37 P. Owid iusza Nasona Metamorphoseon, to jest Przeobrażenia. Ksiąg p ięt naście. Przekładania Jakuba Z e b r o w s k i e g o . Kraków 1636, s. 385. N iew ia d o
czen — nieśw iadom y, niew iedzący; subet — śpiączka, letarg, sen chorobliwy,
głęboki.
38 Księgi Metamorphoseon, to je st Przemian od Publiusa Owidiusza Nasona
w ie rsz a m i opisane, a przez Waleriana Otfinowskiego, podczaszego Ziemie S ędom ir- skiej, na polskie przetłumaczone i do druku podane. Kraków 1638, s. 620.